| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Granice | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2199
Administracja | First topic message reminder :Północny skraj Głuchej Kniei sąsiadujący z Sokolimi Górami; drzewa ustępują tu skalistym, górskim szczytom. Teren tutaj jest lekko stromy, więc należy uważać na łapy. Poza tym jest to, jak wskazuje nazwa, ostoja drapieżnych ptaków, więc na patrole wysyła się tutaj najczęściej najsilniejszych Strażników, a Łowcy udają się tu wyłącznie z eskortą.
Rodzaje terenu: tereny górskie, skaliste; brzeg lasu; głębia lasu
Ostatnio zmieniony przez Światło Gwiazd dnia Czw Paź 21, 2021 4:00 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 534
Wieszcz Blasku Księżyca | Mysz słuchała wszystkiego, co mówiła do niej biała kotka, ale nie specjalnie się nimi przejmowała. Owszem, były one ciekawe, jednak co jej po nich było? W końcu najprawdopodobniej nigdy więcej kotki nie spotka i tak właśnie było najlepiej. Jej stwierdzenie o duchach nawet ją nieco rozbawiło, bo chyba nie chciała spotykać więcej samotników ani nikogo z innych grup. Po to były zasady, by się ich trzymać, czyż nie? Pożegnała Fasolę krótkim "pa", po czym wróciła do siebie, szczęśliwa, że mimo wszystko nic ani jej, ani białofutrej nie zjadło.
z/t _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Wodorost
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 29
Matka : Gałązka
Ojciec : Szron
Wygląd : Czekoladowy, pręgowany point o orientalnej budowie, z długim, spływającym niczym glony lub wodorosty futrem. Jest chudy i kościsty, ma wielkie opadłe na boki lub do tyłu uszy oraz morskie oczy.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Liczba postów : 76
Nieaktywny | Wodorost co jakiś czas wybierał się na dłuższe spacery poza legowisko dwunogów. Tym razem wybrał się jednak wyjątkowo daleko... Aż do granicy z plemieniem! Co prawda nie był obeznany z całym tym plemieniem, jednak wiedział, aby nie zbliżać się zbyt bardzo, nie chciał bowiem sprawiać problemów ani być intruzem! Szedł coraz dalej, lecz w końcu teren zaczął robić się na tyle stromy, że patyczkowaty kocur stracił siły i musiał odpocząć. Ah, to chyba jego najdalsza trasa w tej okolicy! Usiadł pod jednym z drzew, podziwiając widok skalnych szczytów kawałek dalej. - Woooow...- powiedział do siebie cicho. - To takie niesamowite. Tam, skąd przyszedł nie pamiętał żadnych widoków podobnych do tego. Tylko domy ludzi, twarde drogi, a wszelkie lasy i natura oddalone były dość mocno od centrum miasta. Ale tutaj? Mógłby tu zostać i patrzeć na te widoki przez cały dzień! Wziął jeszcze jeden głęboki oddech i położył głowę na łapach, oglądając tereny dookoła.
//Lilia! |
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | Akurat była na samotnym patrolu, gdy w okolicach Sokolich Gniazd, najpierw wyczuła, a następnie dostrzegła kogoś obcego. Gdyby nie to, w ogóle by się tu nie zapuszczała! Wciąż daleko jej było do najsilniejszego i najbardziej postawnego Strażnika, a Sokole Gniazda należały właśnie do nich. Jednak ostry zapach samotnika zmusił ją do pozostania w ukryciu i obserwacji. Drapieżnych ptaków również nigdzie nie widziała, ale... to w każdej chwili mogło ulec zmianie. Jeżeli się nie myliła, sokoły odchowywały teraz młode i mogły być wyjątkowo niebezpieczne. Poczuła nieprzyjemny dreszcz na grzbiecie i chciała jak najszybciej stąd odejść, ale... No tak, samotnik wciąż był blisko granic. Zacisnęła zęby i podeszła nieco bliżej, podkradając się na razie nie zauważona przez obcego. Sprawdziła kierunek wiatru i nisko na łapach trzymała się zacienionej części nielicznych drzew. Gdy podeszła bliżej, samotnik okazał się kocurem. Z budowy przypominał jej nieco Światełko, głównie za sprawą charakterystycznych uszu i długiego pyska. Jednak w przeciwieństwie do rzeczniaczki, samotnik był w większości kremowy z czekoladowa sierścią na pysku, uszach, łapach i ogonie. Dodatkowo miał długie futro, chociaż ciężko jej było określić jakie z odległości z której mu się przyglądała. Zdawał się ostrożny i zajęty sobą, a Lilia czekała przyczajona w krzakach aż postanowi naruszyć granice - to jednak nie nastąpiło. Nieznajomy po prostu przysiadł pod jednym z drzew i położył się. Wtedy też kocica postanowiła zareagować. — To nie najlepsze miejsce na odpoczynek — miauknęła spokojnie, wychylając się zza drzewa pod którym siedział Wodorost. Przekrzywiła łagodnie głowę i ostrożnie zerknęła po okolicy, głównie w poszukiwaniu gniazd i dorosłych ptaków na niebie. — Sokoły mogą mieć młode. Raczej nie powinieneś się tu kłaść. |
| | Pełne imię : Wodorost
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 29
Matka : Gałązka
Ojciec : Szron
Wygląd : Czekoladowy, pręgowany point o orientalnej budowie, z długim, spływającym niczym glony lub wodorosty futrem. Jest chudy i kościsty, ma wielkie opadłe na boki lub do tyłu uszy oraz morskie oczy.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Liczba postów : 76
Nieaktywny | Pomimo częstej burzowej i deszczowej pogody temperatura była dość wysoka, co jedynie usypiało zmęczonego kocura. Dlatego też ten powoli zaczął zamykać oczy, ciesząc się ciszą i spokojem. W pewnym momencie jednak usłyszał głos i nagle podskoczył na równe łapy, rozglądając się dookoła. Wystraszony przez chwilę myślał, że został zaatakowany. Kiedy w panice w końcu dostrzegł obcego kota odwrócił się w tamtą stronę i odskoczył trochę do tyłu. Nie zdążył nawet wyciągnąć pazurów w razie czego, po prostu stanął w miejscu jak wryty, patrząc na kotkę, która przed nim była. Oj, Wodorost, jak ty masz zamiar przeżyć z takim podejściem?? Dopiero wtedy zorientował się, że czarno biała kotka o zgiętych uszach mówiła do niego spokojnie i wcale nie miała zamiaru go zaatakować. Na jego pysku pojawił się głupkowaty i zawstydzony uśmiech, kiedy lekko rozluźnił się widząc, jak kotka rozgląda się po okolicy. Wtedy usłyszał wzmiankę o sokołach, i chcąc nie chcąc sam spojrzał w górę. - O... N-no, no tak. Em... to nie był dobry pomysł- powiedział speszony i cicho zachichotał. - A szkoda, bo jest tu tak pięknie... |
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | Teraz przynajmniej była pewna, że kocur miał jakiś instynkt samozachowawczy. Przytępiony, ale jakiś. Ani drgnęła, gdy ten poderwał się na równe łapy, odwrócił i jeszcze dodatkowo odskoczył na jej widok. Zaskoczyła go, więc była to jak najbardziej poprawna reakcja. Na całe szczęście nie poddał się panice i wyłapał, że nie ma wobec niego złych zamiarów, a Lilia posłała mu łagodny uśmiech i delikatnie przymrużyła blade ślepia. Dobrze zrobiła zaczepiając go - przynajmniej nie będzie miała go na sumieniu, gdyby jednak jakiś sokół pokusił się o jego zadek. Może nijak przypominał tłuściutkiego królika czy bezbronnej kuropatwy, ale na pewno mógł stracić oko lub życie w samotnej potyczce z drapieżnikiem. Jak nie od razu to wskutek odniesionych ran. Lilia wolała nie natknąć się na trupa podczas jednego z patroli. Nie mówiąc już o tym, że zapach padliny przyciągnąłby inne drapieżniki i Sokole Gniazda byłyby jeszcze bardziej niebezpieczne. — Lepiej przychodzić tu w towarzystwie — mruknęła, kompletnie nie przejmując się speszonym chichotem i głupkowatym uśmiechem ze strony samotnika. — Skąd przyszedłeś? Odprowadzę cię kawałek. Znajdujesz się przy granicach Plemienia, wolałabym abyś ich nie naruszył — i po tych słowach dała samotnikowi znak łagodnym ruchem łba, by ruszył za nią, gdy wycofała się nieco bliżej linii drzew, przy okazji stając między samotnikiem, a oznaczeniem granicznym. Jeżeli im się poszczęści - żaden sokół nie zwróci na nich uwagi. |
| | Pełne imię : Wodorost
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 29
Matka : Gałązka
Ojciec : Szron
Wygląd : Czekoladowy, pręgowany point o orientalnej budowie, z długim, spływającym niczym glony lub wodorosty futrem. Jest chudy i kościsty, ma wielkie opadłe na boki lub do tyłu uszy oraz morskie oczy.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Liczba postów : 76
Nieaktywny | Kocur dalej był speszony, lecz teraz trochę mniej, kiedy kotka wspomniała o towarzystwie. No tak, wszędzie lepiej jest przychodzić w towarzystwie... Kiedy się go ma. Nie odezwał się i jedynie uśmiechnął nieco szerzej na pytanie tamtej. - Ojjj, z dość daleka!- powiedział kiedy ta skończyła mówić, odpowiadając na jej propozycję odprowadzenia. - Z siedliska dwunogów, gdzieś....emmm... tam?- odwrócił się w stronę z której przyszedł, niezbyt pewien gdzie dokładnie było to siedlisko. Wiedział, że daleko. Ale co tam! Nawet, jeśli nie uda mu się trafić tam z powrotem w najbliższym czasie, trochę się powłóczy i połazi, aż w końcu gdzieś dotrze! W końcu tak wyglądało całe jego życie. Na wzmiankę o granicach plemienia lekko wyprostował się. Plemię! A więc dobrze zgadł po zapachu! Ha, co za szczęście- to już kolejny kot z plemienia którego napotkał na swojej drodze! - Oczywiście, nie miałem takiego zamiaru! W życiu nie przekroczyłbym granicy, wiedziałem, że jestem blisko, ale spokojnie, aż tam bym się nie zapuścił- chyba, dodał w myślach. Chyba, że całkowicie bym się zapomniał. Tak czy owak ruszył za kotką o dość... nienaturalnym wyglądzie. To znaczy, nienaturalnie to może za dużo powiedziane, w końcu on sam wyglądał dziwnie w porównaniu z innymi kotami, jednak jeszcze nigdy nie widział ucha podobnego do tego, które miała kotka przed nim. - Tak w ogóle, nie przedstawiłem się- powiedział idąc za nią żwawym tempem, jednak teraz co chwilę rozglądając się dookoła aby wypatrywać tych strasznych sokołów, o których wspomniała. - Nazywam się Wodorost! A ty? |
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | Zerknęła w stronę, którą pokazał jej samotnik i... cóż, nie wiedziała co może się tam znajdować. Nigdy nie wyszła dalej niż kawałek w stronę Trawiastego Zbocza. Znacznie pewniej czuła się na Orlej Przełęczy, pomiędzy terenami Klanu Rzeki i Plemienia. To, co rozciągało się daleko za Sokolimi Górami w kierunku właśnie Trawiastego Zbocza, nigdy jej szczególnie nie interesowało. Teraz również przyjęła te informację z lekkim skinieniem łba - nic więcej. Wystarczyło, że zapuszczała się na jedne Ziemie Niczyje. Innych nie potrzebowała do szczęścia. Zresztą siedlisko dwunogów też nie brzmiało zachęcająco. Dwunogi... No tak, poza plemieniem inaczej nazywano bezwłosych. Chyba już kiedyś się nad tym zastanawiała, gdy rozmawiała ze starszym samotnikiem, Zbożem. A więc samotnicy mają ujednolicone nazwy? Ciekawe. Również na informacje, że nie zamierzał przekraczać granic, nie powiedziała nic więcej niż krótkie "to dobrze". Dopiero, gdy się przedstawił, Lilia w ogóle wróciła do niego spojrzeniem. — Lilia — mruknęła z łagodnym uśmiechem. — Miło mi cię poznać, Wodoroście. Skoro przyszedłeś z tak daleka, co tutaj robisz? — zadała proste pytanie dla grzecznościowego podtrzymania rozmowy. Zerknęła na kocura spokojnie i nadstawiła ucha by go dobrze słyszeć podczas prowadzenia go wzdłuż granicy coraz dalej od Sokolich Gniazd. Planowała zostawić go gdzieś niedaleko Cichej Skały i stamtąd wrócić już do siebie. |
| | Pełne imię : Wodorost
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 29
Matka : Gałązka
Ojciec : Szron
Wygląd : Czekoladowy, pręgowany point o orientalnej budowie, z długim, spływającym niczym glony lub wodorosty futrem. Jest chudy i kościsty, ma wielkie opadłe na boki lub do tyłu uszy oraz morskie oczy.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Liczba postów : 76
Nieaktywny | Odwzajemnił uśmiech kiedy kotka wyznała mu swe imię. Lilia. - Lilia... Bardzo ładne imię! Hah, i nawet o podobnej tematyce co moje, takie...wodne- powiedział, sam nie wiedząc jak to ująć w słowa. - Ciebie też bardzo miło poznać. Co tutaj robię? No cóż, szczerze to sam nie wiem. Próbuję zająć sobie czymś czas, a nie lubię siedzieć w jednym miejscu. Poza tym to podróżuję aby kiedyś w końcu znaleźć swoje własne miejsce gdzie mogę osiąść na stałe. A do tego najlepiej jeszcze z jakimś kotem lub z kilkoma, z którymi mógłbym sobie zamieszkać- powiedział. Przez chwilę grzecznościowo chciał odwzajemnić pytanie i również spytać, co ona tu robi, ale... No, to by było głupie. Pozostał więc w ciszy, czekając żeby ta odezwała się jako następna, i jedynie uśmiechnął się do niej idąc dalej. |
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | — Faktycznie — zaśmiała się pod nosem. W pierwszym momencie nawet tego nie wychwyciła, ale jak kocur powiedział to na głos - musiała się zgodzić. Wodorost i Lilia, cóż za przypadek. — Dostałeś to imię przez coś konkretnego? — mówiąc to, trzepnęła prawym uchem, dając kocurowi do zrozumienia, że doskonale zdawała sobie sprawę, na co patrzył chwile temu i co mogło być powodem jej imienia. Uśmiechnęła się łagodnie i uniosła brwi by przy okazji zapewnić Wodorosta, że nie robiła tego złośliwe. Nie przeszkadzało jej to. Przyzwyczaiła się, że ten element rzucał się w oczy i osobiście uznawała go za swój atut. Co prawda nie urodziła się z nim, a była to przykra pozostałość po paskudnej infekcji ucha, ale później odwróciła to w pozytyw. Płatek kwiatu. Tak właśnie nazywała to Jeż, gdy były ze sobą sam na sam, a prawdziwa natura jej matki wychodziła zza zbędnej maski oschłości i chłodu. Co do kocura... jakby miała obstawiać skąd jego matka wpadła na jego imię, strzelałaby w futro. Było takie... wizualnie mokre, chociaż naprawdę zdawało się suche. A więc szukał miejsce w którym mógłby się osiedlić. Hm. Mimo wszystko tego się nie spodziewała. Podobnie było z informacją, że kocur powiedział też coś o grupie. Myślała, że samotnicy (jak nazwa wskazuje), preferują raczej życie w pojedynkę, którego sobie kompletnie nie wyobrażała. Nie powinno jej to jednak aż tak dziwić. — W takim razie powodzenia. Pewnie coś się znajdzie — mruknęła uprzejmie, zerkając na kocura z tym samym przyjaznym uśmiechem co chwile temu. Prowadziła go spokojnym krokiem, a gdy oddalili się wystarczająco, przestała co jakiś czas zerkać w niebo. Nic nie powinno im już zagrażać! |
| | Pełne imię : Wodorost
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 29
Matka : Gałązka
Ojciec : Szron
Wygląd : Czekoladowy, pręgowany point o orientalnej budowie, z długim, spływającym niczym glony lub wodorosty futrem. Jest chudy i kościsty, ma wielkie opadłe na boki lub do tyłu uszy oraz morskie oczy.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Liczba postów : 76
Nieaktywny | Kocur również zachichotał po czym na jej pytanie spojrzał na nią i miał odpowiedzieć, jednak na chwilę zastanowiło go nagłe poruszenie jednym z uszu kotki, tym oklapłym. Przez kilka uderzeń serca patrzył na nią po czym nagle otworzył pysk jak gdyby został olśniony. -aaaaAAA! - powiedział rozumiejąc o co chodzi po czym skinął głowa ze śmiechem. No tak, lilia! Jej ucho wyglądało jak liść lilii, taki pływający po wodzie!- U mnie to chyba przez to jak wyglądam, to futro jest takie... dziwne! Rzeczywiście wygląda jak taki mokry wodorost, i to pewnie dlatego moja matka tak mnie nazwała- powiedział, i idąc dalej na chwilę podniósł jedną z łap aby nią poruszyć, tym samym powodując poruszenie każdej strużki futra w różne strony. - A wiesz co jest bardzo ironiczne? To, że nienawidzę wody! Nie znoszę, po prostu nie nawidzę! Bycie mokrym to najgorsze co może być, brrr!- powiedział, przypominając sobie to nieprzyjemne uczucie jakiego doznawał podczas deszczu lub jakiś czas temu, kiedy wpadł do rzeki z zimną wodą. Szedł dalej, i kiedy zauważył, że kotka już coraz mniej zerka dookoła trochę rozluźnił się. Uff, jak dobrze, że ta go znalazła! Kto wie co by się wydarzyło, gdyby nagle przyleciał do niego taki sokół. Co Wodorost by wtedy zrobił? Kocur nie był pewien, czy ucieczka w takiej sytuacji to najlepszy pomysł... ale chyba na nic lepszego nie było go stać. - Dzięki!- powiedział kiedy usłyszał jak ta życzy mu powodzenia. - Oby! Aczkolwiek na razie wszystkie większe grupy kotów na jakie się natknąłem to te wasze klany i plemiona i takie tam! A tutaj, w siedlisku dwunogów jest tylko kilka kotów, i raczej nie mieszkają one razem. A szkoda, bo wtedy może też moglibyśmy stworzyć jakąś grupę podobną do tej, w której ty mieszkasz! Ah, może kiedyś uda się zorganizować coś takiego- powiedział lekko rozmarzony, lecz wiedział, że raczej to nie dojdzie do skutku. Samotnicy, mimo, że często byli i przyjaźni, mieli raczej powód dla którego mieszkali sami i raczej woleli by nie przyłączać się do większej grupy kotów. A Wodorost myślał zupełnie inaczej. Ale no cóż, co on może poradzić! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 30
Matka : Maska ⇾ Hanka ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak (?)
Mistrz : frajerzy
Wygląd : dość niska, średnio zbudowana, długowłosa z kędzierzawym futrem; w większości czekoladowa, ale rudy tygrysio pręgowany widać na pyszczku, żuchwie, nad nosem, między oczami, pod prawym okiem, nieregularnie w postaci łatek na prawym boku i lewym, na większości lewej tylnej łapy, a także w postaci lewej końcówki ucha i łaty na prawej przedniej łapie; biel na szyi, klatce piersiowej, części brzucha, a także nieregularnie na łapach; na każdej z łap ma białe palce i stopy, a na przednich biel przerwana rudą łatą na prawej, a czekoladową łatą na prawej sięga wyżej, prawie łącząc się z bielą na klatce piersiowej; ma także biały wąsik na mordce; oczy złote; wąska blizna nad nosem, nadgryziona końcówka prawego ucha, blizna po ugryzieniu na lewym piszczelu
Multikonta : świst
Liczba postów : 114
Samotnik | Tygrysica co prawda dotarła na ziemie klanów z innej strony, niż gdy po raz pierwszy została tu przyprowadzona… ale, nim jeszcze stąd odeszła, zdążyła zapuścić się na krótko za Sokole Góry, więc szybko rozpoznaje okolice. Po tylu miesiącach życia na własną łapę i wędrowania po zupełnie innych terenach nieczęsto wraca myślami do swojego dawnego życia, i w pierwszym odruchu ma ochotę odwrócić się na pięcie i stąd odejść… ale to tylko pierwszy odruch. Kolejny jest bowiem taki, by zostać, i wywołać trochę chaosu, a przy okazji dowiedzieć się, co u starych przyjaciół. Nie byłaby przecież sobą. Na razie postanawia nie udawać się do Doliny Oka Gór, tylko pokręcić się w okolicach Międzyrzecza i terenów Plemienia. W końcu wcześniej nie miała z nimi do czynienia; miała bardzo mgliste pojęcie o tej grupie, wiedziała tylko, że istnieją. Może są mniej nawiedzeni, niż koty z klanów? Po paru dniach zwiedzania Międzyrzecza, kędzierzawa zjawia się przy Głuchej Kniei. Klapnęła sobie tuż przy granicy. Zdążyła się przekonać, jak terytorialni są nawet samotnicy, na których się natknęła w trakcie swoich wędrówek, więc nie zamierza naruszać oznaczeń… i wie, że prędzej czy później ktoś tu przyleci, gdy tylko wyczuje zapach obcego kota.
|
| | Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów | "…a Łowcy udają się tu wyłącznie z eskortą". Ten znak nie może powstrzymać Szakal, bo Szakal nie umiała czytać - ani brać do siebie jakichkolwiek ostrzeżeń i informacji, jakie się jej przekazuje. Im dalej od obozu, tym lepiej, a Głucha Knieja jest do tego idealna, gdy tylko wie się, gdzie omijać strażników. Na całe szczęście bury nowicjusz miał w tym całkiem niezłe doświadczenie, z nudów obserwując ruchy kotów tej rangi, ich rutynę i ścieżkę - wszystko po to, by być samemu, zupełnie samemu, tak, jak lubił najbardziej.
Tylko, heh, gdy tak omijała strażników, to okazuje się, że miała też przejąć de facto ich robotę. Już raz to robiła, wtedy, kiedy spotkała białego frajera z Klanu Rzeki, ale on przynajmniej faktycznie znajdował się na skrawku terenów niczyich… a zapach, zapach samotnika, jeśli czegokolwiek, tym razem był tak silnie blisko ich granicy, że Szakal mógł być pewien, że właśnie jest świadkiem jej naruszania. Albo przynajmniej niebezpiecznego zbliżania się do niej, co w szakalej głowie nie miało zbyt wiele różnic między sobą. Logika podpowiadałaby, by tak to zostawić, bo przecież nie była strażnikiem, nie była tutaj od tego, by wykonywać ich pracę… ale idea jakiejś siksy wchodzącej na JEJ TEREN, tak bezczelnie i z całą pewnością celowo, była zbyt denerwująca i drażniąca burą, żeby tak to zostawić. Jej relacja z plemieniem była skomplikowana - nie znosiła większości członków, ale była pierwszą, żeby patriorycznie chronić jego honoru i ziem, na których polowała.
Więc poszła. Poszła tropem i nie zajęło jej wcale długo, żeby zobaczyć jakieś kedzięrzawe, brązowe coś, siedzące sobie, jak gdyby na swoim. Przyspieszyła kroku. A co to? Zagubiona siostrzyczka Koszatki? Wiedziała, że ją tu podrzucili. Może ta tutaj przyszła po zgubę, heh. Nie, żeby ją to szczególnie obchodziło, skoro miała tupet przyjść sobie na ich granicę i nawet swoją postawą nie pokazywać zbyt wiele pokory. Kroki Szakal zaczęły być po prostu głośne, tupiące i gniewne, gdy w końcu dotarła do Tygrysicy. — Szukasz guza? — parsknęła, marszcząc brwi. _________________ ✧ nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 30
Matka : Maska ⇾ Hanka ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak (?)
Mistrz : frajerzy
Wygląd : dość niska, średnio zbudowana, długowłosa z kędzierzawym futrem; w większości czekoladowa, ale rudy tygrysio pręgowany widać na pyszczku, żuchwie, nad nosem, między oczami, pod prawym okiem, nieregularnie w postaci łatek na prawym boku i lewym, na większości lewej tylnej łapy, a także w postaci lewej końcówki ucha i łaty na prawej przedniej łapie; biel na szyi, klatce piersiowej, części brzucha, a także nieregularnie na łapach; na każdej z łap ma białe palce i stopy, a na przednich biel przerwana rudą łatą na prawej, a czekoladową łatą na prawej sięga wyżej, prawie łącząc się z bielą na klatce piersiowej; ma także biały wąsik na mordce; oczy złote; wąska blizna nad nosem, nadgryziona końcówka prawego ucha, blizna po ugryzieniu na lewym piszczelu
Multikonta : świst
Liczba postów : 114
Samotnik | W końcu zmieniający się wiatr przynosi w jej nozdrza świeższy zapach niż ten świadczący o granicy. Oho. Już po samych gniewnych krokach zbliżającego się kota Tygrysica jest w stanie stwierdzić, że będzie się działo coś ciekawego. Wspaniale, w końcu właśnie na to liczy, nawet jeżeli jakaś jej część wolałaby nie zaczynać pobytu w okolicach klanów od szukania uzdrowiciela czy innego medyka. Poza tym… chętnie dowiedziałaby się czegoś na temat Plemienia, i nie chodzi tu tylko o to, jak łatwo można spuścić im łomot. – A ty? – odszczekuje tym samym tonem bez zastanowienia. – Nawet nie siedzę ci na granicy, czego od razu burczysz.. |
| | Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów | Oho, i dalej brak pokory. No dobrze, skoro tak zamierzała się bawić, to w porządku, nawet lepiej dla Szakal, która z innymi lubiła się kłócić dla sportu… a może po prostu nie umiała inaczej, zaczynając drażliwą zaczepką każdą rozmowę. Do zmarszczonych brwi dołączył zmarszczony nos. — Bo jesteś za blisko, żeby po prostu sobie koło niej przechodzić. Czego chcesz. _________________ ✧ nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 30
Matka : Maska ⇾ Hanka ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak (?)
Mistrz : frajerzy
Wygląd : dość niska, średnio zbudowana, długowłosa z kędzierzawym futrem; w większości czekoladowa, ale rudy tygrysio pręgowany widać na pyszczku, żuchwie, nad nosem, między oczami, pod prawym okiem, nieregularnie w postaci łatek na prawym boku i lewym, na większości lewej tylnej łapy, a także w postaci lewej końcówki ucha i łaty na prawej przedniej łapie; biel na szyi, klatce piersiowej, części brzucha, a także nieregularnie na łapach; na każdej z łap ma białe palce i stopy, a na przednich biel przerwana rudą łatą na prawej, a czekoladową łatą na prawej sięga wyżej, prawie łącząc się z bielą na klatce piersiowej; ma także biały wąsik na mordce; oczy złote; wąska blizna nad nosem, nadgryziona końcówka prawego ucha, blizna po ugryzieniu na lewym piszczelu
Multikonta : świst
Liczba postów : 114
Samotnik | – Ty, a muszę chcieć czegoś konkretnego? – pyta natychmiastowo, przy okazji unosząc łuk brwiowy, a na jej skrzywionym od interakcji z takim bucem pysku pojawia się coś graniczącego z rozbawieniem. Przecież to jakaś gówniara, a wyżej sra, niż dupę ma – tylko dlatego, że jest na swoim terenie. Nowe, Tygrysica nie znała, serio. – Jest coś takiego, co się nazywa: poznawanie świata. Wiesz, nie tylko terenów, ale i innych kotów. Nie wiem, może nie słyszeliście o tym w tych swoich górach – dodaje złośliwie po krótkiej chwili. Oczywiście, że musi wbić szpileczkę naburmuszonemu kocisku, nie byłaby przecież sobą… a poza tym, to jak to Plemię jest takie, jak ta tutaj, no to chyba jednak Tygrysica niewiele straciła, nie poznając ich wcześniej. Dzikusy z gór i tyle. |
| | Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów | — Tak. Skoro nie masz czegoś takiego, to zjeżdżaj — stwierdziła z niezadowoleniem, ale z tyłu głowy zastanawiała się, kiedy… będzie musiała ją zmusić do tego zjeżdżania. Nie pomyślała za wiele o prospekcie walki, gdy tutaj przychodziła, licząc chyba po części na to, że trafi na przegrywa rodzaju Tańczącej Łapy. Nie, żeby Szakal bała się walki, broń cię Przodkowie… ! Ale… um, no lepiej liczyć, że ta przed nią nie jest jakoś piekielnie silna, bo Szakal nie chciała zdawać się na łaskę pożal się Przodkowie Wieszczów. Poznawanie świata. Phi! Szakal wzięła te słowa od razu jako atak na nią i plemię, ale po części pomyślała sobie, że, no… w sumie to tak. Plemię niekoniecznie promowało poznawanie nawet i terenów poza nim, a co dopiero obcych sobie - samotniczych, czy klanowych - kotów, więc owszem, niekoniecznie słyszeli. I Szakal… gardziła tym - była coraz bardziej świadoma tego zamknięcia, wychodziła sama, nie dawała wiele przysłowiowego je*ania o to, czy szlajanie się po granicach i okolicach ziem niczyich jest bezpieczne, czy też nie, ale… nie mogła po prostu zgodzić się z tym, jak ta obrażała plemię, z którego Szakal pochodziła. Jednocześnie nie chciała zgadzać się z tym, że ona, jako jednostka, jest taka, jak opisana przez Tygrysicę. — Niektórzy może i tak. Ale, wiesz, poznawać koty se można na bardziej neutralnych terenach, niż przychodząc tuż pod granicę, jakby miało się conajmniej szkodliwe intencje. Nie wiem, może nie słyszałaś o szanowaniu granic w tym swoim samotnikowaniu — zadrwiła, mając serdecznie dosyć patronizującego tonu, jakim traktowała ją szylkretka. A przynajmniej tak był odbierany przez Szakal, dla której każde słowo z zewnątrz mogło być odczytane jako atak przeciwko jej godności, sile i inteligencji. _________________ ✧ nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 30
Matka : Maska ⇾ Hanka ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak (?)
Mistrz : frajerzy
Wygląd : dość niska, średnio zbudowana, długowłosa z kędzierzawym futrem; w większości czekoladowa, ale rudy tygrysio pręgowany widać na pyszczku, żuchwie, nad nosem, między oczami, pod prawym okiem, nieregularnie w postaci łatek na prawym boku i lewym, na większości lewej tylnej łapy, a także w postaci lewej końcówki ucha i łaty na prawej przedniej łapie; biel na szyi, klatce piersiowej, części brzucha, a także nieregularnie na łapach; na każdej z łap ma białe palce i stopy, a na przednich biel przerwana rudą łatą na prawej, a czekoladową łatą na prawej sięga wyżej, prawie łącząc się z bielą na klatce piersiowej; ma także biały wąsik na mordce; oczy złote; wąska blizna nad nosem, nadgryziona końcówka prawego ucha, blizna po ugryzieniu na lewym piszczelu
Multikonta : świst
Liczba postów : 114
Samotnik | Ma zjeżdżać? No cóż… obca daje jej tylko powody tego, by tu zostać, i pograć jej na nerwach. Tygrysica nawet nie odpowiada, jedynie patrzy na Nowicjusza lekko tępym wzrokiem. Może nie należy do najbardziej inteligentnych kotów, ale nauczyła się, że czasami udawanie głupiej – albo udawanie, że nie usłyszało się czegoś, co drugi kot powiedział – działa. Chociaż w ten sposób, że denerwuje drugą stronę. – Pod granicę. P o d – powtarza po kocicy, teraz już wyraźnie rozbawiona. Czy ta zarozumiała gówniara w ogóle się słyszy? – Widzisz, właśnie słyszałam, dlatego ci jej nie przekroczyłam. Wystarczająco dużo razy walczyłam z głupkami, dla których skrawek terenu jest cenniejszy niż ich zdrowie. A ty nie masz nawet powodu, żeby się do mnie pluć, bo ci nie wlazłam na tereny, więc sięgasz po cokolwiek i się na mnie wyżywasz, bo wiesz, że tereny za tą magiczną śmieszną linią nie są już wasze – odpowiada niemalże wesoło, nieszczególnie przejęta żałosną próbą odbicia jej słów przez Plemiennego kota.
|
| | Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów | Szakal miała ochotę kogoś zabić - kogokolwiek, ale najchętniej tą debilkę, która przed nią stała. Jej sposób mówienia i argumentacji tak przypominał jej ten znienawidzony, ten, którym Niebo doprowadził ją kiedyś do płaczu. Była młodsza, niż teraz, ale słysząc jej słowa i tak miała ochotę eksplodować - albo faktycznym płaczem, albo po prostu agresją, bo była sfrustrowana tym, jak przekręcano jej słowa i myśli, jak odpowiadano w taki sposób, żeby się z nią po prostu durnie bawić, a ona była w tym wszystkim bezsilna, bo nie potrafiła tego zignorować, bo zignorowanie tego byłoby jak ciche przyzwolenie na te wszystkie słowa, na które ona nie mogła sobie pozwolić. Wraz z rosnącą niechęcią do samej szylkretki czuła, jak wzmacnia się ta do Nieba, który pierwszy potraktował ją w ten sposób. — TAK, KUŹWA, POD. I POD TO ZA BLISKO — krzyknęła, jeżąc się na grzbiecie. — Skoro wyraźnie słyszysz, że nie chce się z tobą poznawać, czy COKOLWIEK CHCESZ, to po prostu się stąd odsuń, tak, żebym cię stąd NAWET NIE MOGŁA ZOBACZYĆ, albo SAMA O TO ZADBAM — czy faktycznie zadba? Powiedziała to w przypływie impulsywnego gniewu i odwagi, i… gdy już było wypowiedziane na głos, to dopiero zdała sobie sprawę, co to znaczy. Dla niej. I o ile o wiele bezpieczniejszym byłoby uznanie tego pustą groźbą, tak Szakal nie była kotem, który tchórzył i nie dotrzymywał słowa. Krótko mówiąc, wkopała się. _________________ ✧ nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 30
Matka : Maska ⇾ Hanka ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak (?)
Mistrz : frajerzy
Wygląd : dość niska, średnio zbudowana, długowłosa z kędzierzawym futrem; w większości czekoladowa, ale rudy tygrysio pręgowany widać na pyszczku, żuchwie, nad nosem, między oczami, pod prawym okiem, nieregularnie w postaci łatek na prawym boku i lewym, na większości lewej tylnej łapy, a także w postaci lewej końcówki ucha i łaty na prawej przedniej łapie; biel na szyi, klatce piersiowej, części brzucha, a także nieregularnie na łapach; na każdej z łap ma białe palce i stopy, a na przednich biel przerwana rudą łatą na prawej, a czekoladową łatą na prawej sięga wyżej, prawie łącząc się z bielą na klatce piersiowej; ma także biały wąsik na mordce; oczy złote; wąska blizna nad nosem, nadgryziona końcówka prawego ucha, blizna po ugryzieniu na lewym piszczelu
Multikonta : świst
Liczba postów : 114
Samotnik | Z jednej strony sytuacja jest coraz bardziej zabawna, zwłaszcza, gdy obcy kot zaczyna na nią krzyczeć… ale pod wpływem tego i w Tygrysicy zaczynają buzować emocje. Nie znosi, gdy się na nią podnosi głos, albo gdy się na niej coś wymusza – zwłaszcza, gdy nie ma się do tego prawda, a przecież ta tutaj nie ma prawa rościć sobie, żeby odeszła z granicy, skoro jej nie przekroczyła. – TA? TO ZAJE*IŚCIE – wydziera się również, w końcu nie wytrzymawszy, wchodząc burej w słowo. Bez jakiegokolwiek zastanowienia, Tygrys podnosi się na równe łapy i również jeży futro, jednocześnie jednak nie odsuwa się od granicy. Nie zamierza dawać nieznajomej tego, co ta chce osiągnąć. – TO DAWAJ. CZEKAM.
|
| | Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów | Łał, Tygrysica była chyba równie pie*dolnięta, co Szakal. Nie tylko tyle, ale też… zwyczajnie podobna, ba, może gdyby nie konfliktowość ich obojga, to potrafiliby znaleźć wspólny język, wspólne frustracje i cele… ale no wiecie, jacykolwiek Przodkowie nad nimi czuwali wiedzieli, że byliby wtedy zbyt potężni, więc postawili ich po przeciwnych stronach plemiennej granicy. Czy coś. W Szakal coś pękło - tak dokładniej to gumka recepturka, która służyła do kontrolowania jej akcji. Widząc, jak, heh, Tygrysica PROSI się o wpierdol, bury przestał nawet myśleć, czy powinien to robić, czy to bezpieczne, czy skończy na czyimś dywaniku, ba, równie dobrze mogliby teraz znajdować się na tych mitycznych neutralnych terenach, a prowokowany w ten sposób tak czy siak rzucił by się na kędzierzawą równie szybko. Ha, mówiąc o teksturze jej futra, to ta brzydziła go tylko bardziej, kojarzyła się z inną, równie gówno wartą kocicą, jaką znał, a to tylko zwiększało chęć zrobienia coś samotniczce. Albo Koszatce.
Nawet nic jej nie odpowiedział. Syknął krótko i zgodnie z obietnicą rzucił się w jej stronę, mając bardzo konkretny cel: gardło. Szakal nie znał zasad walki, ale wiedział, gdzie instynkt kazał mu gryźć, gdy polował na zwierzynę. Tygrysicę zamierzał potraktować w dokładnie ten sam sposób, co piszczka, i jeśliby trafił, to zacisnąłby swoje zęby jak najmocniej właśnie tam. _________________ ✧ nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
|
| | | |
| |