| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Granice | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2199
Administracja | First topic message reminder :Północny skraj Głuchej Kniei sąsiadujący z Sokolimi Górami; drzewa ustępują tu skalistym, górskim szczytom. Teren tutaj jest lekko stromy, więc należy uważać na łapy. Poza tym jest to, jak wskazuje nazwa, ostoja drapieżnych ptaków, więc na patrole wysyła się tutaj najczęściej najsilniejszych Strażników, a Łowcy udają się tu wyłącznie z eskortą.
Rodzaje terenu: tereny górskie, skaliste; brzeg lasu; głębia lasu
Ostatnio zmieniony przez Światło Gwiazd dnia Czw 21 Paź 2021, 16:00, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Pełne imię : Szadź Okrywająca Młode Gałązki
Grupa : Płeć : inna
Księżyce : 18
Matka : Brzoskwiniowy Puch
Ojciec : Jerzyk
Wygląd : wysoka, szczupła, szerokie barki; długie, białe futro; trójkątna głowa, prosty nos, duże uszy z pędzelkami; midgałowate, żółtozielone oczy
Multikonta : świszcząca łapa, wschód
Liczba postów : 102
Kocię | Wie, że musi się zachować jak najlepiej. Jak najmniej emocji. Żadnych nerwów. Żadnych impulsywnych odzywek. Zresztą… dla odmiany ciężko jest się jej frustrować czy denerwować, albo chociaż niecierpliwić, bowiem wciąż trzyma ją zwyczajne kocięce podekscytowanie całą sprawą. Dlatego milczy, zachowując neutralny wyraz pyska – obecność nowych kotów, ich badawcze spojrzenia, a nawet pewne spięcie jednego z nich, znosi w ciszy i spokoju, chociaż jej ogon lekko drży. Finalnie jednak przestaje nim ruszać, bo dotyka nim boku taty.
– Chcielibyśmy porozmawiać z Wieszczami. …jeżeli to nie problem – dodaje za Jerzykiem, zdawszy sobie sprawę z tego, że ten, zapewne w stresie, nie sprecyzował, o co w ogóle im chodzi, czemu tu są, poza odnowieniem jakiejś znajomości. Choć druga część zdania przychodzi jej z pewnym trudem, bo nie lubi takich grzecznościowych zwrotów na pokaz, to w jej głosie słychać lekką ekscytację.
|
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | Nawet nie próbowała ukryć swojego zaskoczenia, gdy liliowy kocur przedstawił się pełnym plemiennym imieniem. Zatem nie mieli do czynienia z pierwszymi lepszymi samotnikami, a synem poprzedniego Wieszcza i jego córką. Uśmiechnęła się nieco ciepłej i zerknęła w stronę Łosia, doszukując się na jego pysku jakiegokolwiek potwierdzenia słów Jerzyka, a gdy ten faktycznie przytaknął, Lilia mruknęła cicho pod nosem i wróciła spojrzeniem na pysk zestresowanego kocura. Spodziewała się raczej odprawienia dwóch zabłąkanych samotników, którzy przypadkiem znaleźli się w okolicy Sokolich Gniazd, a tu proszę! Ciekawiło ją czy Niedźwiedź w jakimś stopniu ucieszy się z powrotu jeno brata. W końcu też było kociakiem poprzedniego Wieszcza. — Ja jestem Lilia w Małym Stawie, a to Samotny Kruk Strzegący Ciemnego Lasu, mój nowicjusz — Łosia nie musiała przedstawiać, dlatego go pominęła. Chwilę po niej odezwała się Szadź, na co Lilia delikatnie poruszyła wąsami i łagodnie przytaknęła łbem. Jeżeli chcieli w wrócić do grupy, Wieszczowie byli do tego niezbędni. — Żaden. Łoś? Mógłbyś zawołać Wieszczkę Blasku Księżyca i Wieszcza Promieni Słońca? — zapytała, spoglądając na burego pytająco. Najpierw chciała wysłać do obozu Kruka, ale coś ją przed tym powstrzymało. Widziała, że od wyjścia z obozu był jakiś spięty, a od zobaczenia "obcych" to już w ogóle. Mimo to wolała mieć na niego oko i poprosić burego o pójście po Wieszczy. Kiedy ten przytaknął i po chwili zniknął między pobliskimi drzewami, Lilia przysiadła gdzie stała i owinęła ogon wokół łap. — Mogę spytać o czym chcecie porozmawiać z Wieszczami? — mruknęła, przekrzywiając delikatnie łeb. Pytała nie tylko z ciekawości, a głównie dla zabicia czasu. Wierzyła, że Łoś będzie biec najszybciej jak się da, ale... Sokole Gniazda dalej były dość daleko od ich obozu, a jeszcze musieli wrócić. |
| | Pełne imię : Samotny Kruk Strzegący Ciemnego Lasu
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 21k (październik)
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Wygląd : Wysoki i dobrze zbudowany o długim, burym futrze z pręgowaniem ticked. Nie posiada białych znaczeń. Ślepia ma żółto-zielone, w zależności od światła popadającymi raz w jedną, raz w drugą barwę.
Multikonta : oleandrowa łapa (kg)
Autor avatara : wammesthecat (instagram)
Liczba postów : 68
Nowicjusz | Kiedy liliowy kocur się odezwał, panowanie nad mimiką stawało się trudniejsze. Udało mu się powstrzymać brew przed wystrzeleniem ku górze, ale wkradającego się znużenia na pysk już nie. To męczyło nawet bardziej. Koty miały plemienne imiona, co początkowo wywołało w Kruku zdziwienie, ale szybko ustąpiło rzeczonemu znużeniu. Były plemienny, ba, syn poprzedniego Wieszcza, a jednak stał tutaj, będąc niczym więcej, jak zwykłym samotnikiem. Tak, jak teraz Jaszczurka. Gardło Kruka nieprzyjemnie zacisnęło się na to porównanie, ale szybko postarał się je od siebie odegnać. Nie na szybko, bo zaraz biała kotka poprosiła o rozmowę z Wieszczami, a Łoś pognał w kierunku obozu. Dokładnie o tym marzył Kruk - o spotkaniu z Wieszczką przez dwójkę samotników. Spojrzał po Lilii, która najwyraźniej nie zamierzała go spuścić ze swojej smyczy, chcąc trzymać go przy sobie. Najchętniej odwróciłby się i odszedł, by uniknąć spotkania z Myszą, ale wiedział, że to była najgorsza możliwa ścieżka, jaką mógłby obrać. Zamiast tego skoncentrował spojrzenie na Jerzyku. — Dlaczego zniknąłeś z plemienia? — zapytał bezpardonowo, z trudem siląc się, by faktyczna ciekawość wybrzmiała w jego głosie. _________________ i told myself that i would get it together but i only live to let my self down ☆ ☆ ☆ i'm painting walls inside this burning house i’d do my best, but i don’t know how |
| | Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 84 [listopad]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : cisza
Wygląd : Wysoki, atletycznie zbudowany, długowłosy, liliowy klasycznie pręgowany point burmski z białymi znaczeniami. Oczy przyjaźnie zmrużone, niebiesko-żółte.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Niknąca Łapa, Wapienna Łapa, Chaber
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 172
Kocię | Zapętlił się w swojej próbie udowodnienia, że jest tym, kim mówił, że jest, przez co zapomniał wspomnieć, po co w ogóle tu przyszli - a przecież to było najważniejsze. Słowa jednak nigdy nie przychodziły mu tak prosto, jak innym kotom; wiedział jednak, że nie mógł teraz polegać na swojej mowie łap. Uświadomił sobie swój błąd dopiero wtedy, gdy Szadź się odezwała; uśmiechnął się do niej krótko, gdy poczuł dotyk jej ogona na swoim boku. Zawsze mógł na nią liczyć. Gdy Lilia przedstawiła siebie i swojego nowicjusza, Jerzyk uśmiechnął się i kiwnął jej głową. Poruszył uszami na imiona nowych wieszczów; ach, więc żaden z nich nie był już Wieszczem Szepczących Kamieni, jego ojciec był ostatnim - teraz były Słońce i Księżyc. Była to interesująca zmiana. Był ciekaw, czy to jego ojciec sam wybrał takie przydomki, czy też przodkowie zadecydowali o ich nowych mianach. Gdy Lilia zdecydowała się zacząć jakąś luźną rozmowę, pokiwał głową. - Chcemy wrócić - odpowiedział prosto, łapą zataczając łuk pomiędzy sobą a swoją córką. Szadź nigdy nie poznała Plemienia, jednak jej dołączenie również uznawał za powrót - w końcu to był dom jej przodków. Kątem oka zarejestrował, że towarzyszący Lilii nowicjusz nie wyglądał na szczególnie zadowolonego z ich obecności; był ciekaw, czy był to przejaw dalej pielęgnowanej nieufności plemiennej, czy kwestia osobnicza. Jego pytanie jednak sprawiło, że Jerzyk faktycznie obrócił głowę w jego stronę; nie spodobało mu się pytanie nowicjusza ani ton, którego użył. W pierwszej kolejności uniósł prawą łapę i potarł palcami po policzku w stronę nosa, jednak w momencie, gdy dwukrotnie machnął łapą w swoją stronę, zorientował się, że oprócz ruszania pyskiem, powinien też faktycznie mówić. - Mn… mój brat i mistrz zmarli - odpowiedział, nie wykonując już pełnych ruchów, ale jego łapa wciąż pozostawała uniesiona i nieznacznie się poruszała. - Byłem młody i głupi. Młody i głupi. O ile kota, który przeżył niemalże cztery obiegi pór, można było nazwać młodym. Sam czuł się tak, jakby zniknął, gdy miał zaledwie dwanaście księżyców, a nie czterdzieści. |
| | Pełne imię : Szadź Okrywająca Młode Gałązki
Grupa : Płeć : inna
Księżyce : 18
Matka : Brzoskwiniowy Puch
Ojciec : Jerzyk
Wygląd : wysoka, szczupła, szerokie barki; długie, białe futro; trójkątna głowa, prosty nos, duże uszy z pędzelkami; midgałowate, żółtozielone oczy
Multikonta : świszcząca łapa, wschód
Liczba postów : 102
Kocię | Wieszcz…ka…? Blasku Księżyca i Wieszcz Promieni Słońca. Hm. Ciekawa zmiana względem wiedzy, którą posiada sama za pośrednictwem Jerzyka.
Milczy i rośnie w niej irytacja połączona z wyczekiwaniem. Frustruje ją nie stres ojca, a to, co go wywołuje. Rzuca nowicjuszowi dość ostre spojrzenie po tym, jak ten zadaje swoje pytanie.
– Jesteś… – …osobą decyzyjną, że w ogóle o to pytasz, frajerze?... – …my gotowi porozmawiać o tym z Wieszczami. Tak bardziej szczegółowo. Tata… się stresuje – mówi ciszej.
|
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 533
Wieszcz Blasku Księżyca | Kiedy Łoś przyszedł do niej, poinformować ją o tym kogo spotkali na patrolu Wieszczka zdziwiła się dość mocno. Nie była pewna co o tym wszystkim myśleć, głównie dlatego, że kocur nie był kłamliwy i pojawienie się dawnego członka Plemienia mogło zwiastować kilka rzeczy. Poprosiła o chwilę, pożegnała się z Błotko czule, po czym ruszyła do wyjścia. Tam spotkała Wieszcza wraz z Łosiem. - Najpierw ślad po Wilku zaginął, a teraz na granicy pojawiają się dwa koty, z czego jeden urodził się w Plemieniu... - rzuciła na głos, jej ton nie sugerował niczego, bardziej po prostu zastanawiała się co wyniknie z ich pójścia na granicę. I sam fakt, że koty wiedziały, że jest ich dwójka? Może Lilia o tym wspomniała, może Kruk. Więcej w podróży się nie odezwała, dopiero kiedy dostrzegła sylwetki czterech kotów na jej pysku pojawił się delikatny, stonowany uśmiech. - Witam - skinęła głową, kiedy dotarli do kotów - jaki jest powód wezwania nas tutaj? - przeleciała pobieżnie spojrzeniem po wszystkich zebranych kotach. Jej ton był spokojny, ciepły. W jej postawie nie brakowało pewności siebie. _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 50 [XI]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)[*]
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)[*]
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Żyto, Ignis (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 842
Wieszcz Promieni Słońca | Podobnego zdziwienia doznał Wieszcz Promieni Słońca, kiedy wieść została przekazana również jemu. Niski Lot Polującego Jerzyka, syn poprzedniego Wieszcza, chciał z nimi porozmawiać? Kocur nie kojarzył tego imienia, ale skoro starszy od niego Strażnik był pewien, że to on, to raczej nie miał powodu do zwątpień. Na szczęście, Gałązka wciąż żyła, więc w razie prawda szybko wyjdzie na jaw. Razem z Wieszczką udał się na miejsce spotkania, ledwo powstrzymując się od okazywania swojej niechęci. Ten upał był ciężki do zniesienia. Liczył na to, że choć coś dobrego ich spotka, a ów rozmowa minie im łatwo i szybko. Na wszelki wypadek pozostawał czujnym. Nigdy nie wiadomo, co w rzeczywistości będzie na nich czekać na granicy przy Sokolich Błoniach. Nie odzywał się przez całą drogę. Na miejscu zastał dwa znajome mu pyski - Lilii i Kruka, którzy rozmawiali z dwójką samotników. Dość wiekowy, liliowy kocur oraz młoda, śnieżnobiała kotka. Wieszcz obserwował ich z ciekawością, lecz nikogo z nich nie znał. Skinął łbem na powitanie strażnikom. – Dzień dobry – rzekł do samotników, mierząc ich oceniającym spojrzeniem. Wieszczka już zdążyła zadać kluczowe pytanie, dlatego milczał, czekając na odpowiedź. Już teraz podejrzewał, że przynajmniej jeden z tych samotników chciał do nich dołączyć. _________________ You'll remember me, when the west wind moves Upon the fields of barley You'll forget the sun in his jealous sky As we walk in fields of gold... ✦ Many years have passed since those summer days Among the f i e l d s of barley You can tell the s u n in his jealous skyWhen we walked in fields of gold... |
| | Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 ks | listopad
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 429
Strażnik | Strażniczka widocznie drgnęła, gdy usłyszała ton z jakim odezwał się Kruk. Nie spodziewała się, że kocur zachowa się i odezwie tak niegrzecznie. Przymrużyła delikatnie ślepia i odwróciła głowę tak, by obrzucić go ostrzegawczym spojrzeniem. Może jednak powinna wysłać go z Łosiem do obozu? Zazwyczaj Kruk był dość opanowany i nie sprawiał problemów, dlatego Lilia założyła, że tym razem też tak będzie. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie wyrażał jakiejkolwiek niechęci do obcych, gdy rozmawiali o klanach czy samotnikach na treningu. Zdawała sobie sprawę, że ostatnio działo się z nim coś złego, ale... — Nie musisz się z niczego tłumaczyć, Jerzyku. Przynajmniej nie nam — odchrząknęła, wracając spojrzeniem na zestresowanego kocura, posyłając nieco przepraszający uśmiech również w stronę Szadzi. Na całe szczęście krótko po tym zjawili się Wieszczowie i Łoś, na co Lilia powoli się podniosła i skinęła wszystkim łbem. — W takim razie wracamy do patrolu. Do zobaczenia, Jerzyku, Szadź — mruknęła łagodnie w ramach pożegnania w stronę dwójki samotników, po czym odwróciła się i dyskretnie pacnęła końcówką ogona w ucho Kruka, gdy zaczęła odchodzić. Nie byli tu już potrzebni, a robienie sztucznego tłumu mijało się z celem. Poza tym Lilia chciała jak najszybciej wrócić do obozu i Światełka.
/zt |
| | Pełne imię : Samotny Kruk Strzegący Ciemnego Lasu
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 21k (październik)
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Wygląd : Wysoki i dobrze zbudowany o długim, burym futrze z pręgowaniem ticked. Nie posiada białych znaczeń. Ślepia ma żółto-zielone, w zależności od światła popadającymi raz w jedną, raz w drugą barwę.
Multikonta : oleandrowa łapa (kg)
Autor avatara : wammesthecat (instagram)
Liczba postów : 68
Nowicjusz | Zorientował się, że próba zapanowania nad własnym tonem chyba nie wyszła i wypadałoby się zreflektować. Zacisnął wargi w wąską linię. Jerzyk twierdził, że był młody i głupi, kiedy odszedł z Plemienia. Chociaż wiedział, że nie powinien porównywać go do własnej matki, to w jego głowie mimowolnie pojawiła się myśl - jego matka nie była ani młoda, ani głupia... a przynajmniej tak zawsze myślał. Odetchnął lekko, zerkając na córkę liliowego kocura. I ponownie upomniał się, że nie powinien doszukiwać się podobieństw między ich sytuacją, a sytuacją jego rodziny. To przecież nie tak, że któregoś dnia napotka Jaszczurkę na granicy. To wcale nie ona stała przed nim. Przełknął ślinę i pokiwał głową. — Przynajmniej teraz tutaj jesteś — rzucił cichszym tonem, miększym niż ten, który wydobył się z niego chwilę wcześniej; marne było to jego pocieszenie, ale było - pomimo błędów młodości, udało się Jerzykowi wrócić do, cóż, domu. Mógł nie ufać obcym, ale przecież nie chciał wyładowywać się na tej dwójce. Albo przynajmniej by nie wyglądać tak, jakby to robił. Zerknął po Lilii, która obwieściła powrót do patrolu, gdy tylko Wieszczowie znaleźli się na miejscu. Spojrzał na nich tylko przez sekundę, nim powrócił spojrzeniem na dwójkę samotników i kiwnął im łbem na pożegnanie. Chciał jeszcze życzyć im powodzenia lub czegokolwiek, co trochę odkupiłoby jego winy, ale powstrzymał się; chyba lepiej było, gdy po prostu siedział cicho.
/zt _________________ i told myself that i would get it together but i only live to let my self down ☆ ☆ ☆ i'm painting walls inside this burning house i’d do my best, but i don’t know how |
| | Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 84 [listopad]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : cisza
Wygląd : Wysoki, atletycznie zbudowany, długowłosy, liliowy klasycznie pręgowany point burmski z białymi znaczeniami. Oczy przyjaźnie zmrużone, niebiesko-żółte.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Niknąca Łapa, Wapienna Łapa, Chaber
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 172
Kocię | Był zmęczony. Wiedział, że jego stres potęgowało dodatkowo to, że w ogóle musiał mówić; wiedział, że nie musiał tego robić, ale czuł taką potrzebę… nawet jeżeli teraz miał wrażenie, że wszystkie myśli mieszają mu się w głowie. To było takie frustrujące. Naprawdę chciał być w stanie prowadzić normalne rozmowy, ale jego mózg po prostu odmawiał współpracy. Układanie zdań, odpowiedni szyk, zwracanie uwagi na ton, głośność, to, czy słowa są wyraźne i z prawidłowo położonym akcentem. Przeżerało to jego pamięć operacyjną sto razy bardziej, niż powinno. Był sobą zażenowany, zwłaszcza że zarówno Szadź, jak i Lilia zdawały się dać nowicjuszowi niemą reprymendę za jego słowa, które, tak naprawdę, nie były niczym złym, ale przez kończące się siły psychiczne Jerzyka zostały odebrane przez jego podświadomość jako atak. Spojrzał na niego i stulił przepraszająco uszy. Nie chciał, by tak wyszło - i wyglądało na to, że i on żałował słów, które wypowiedział. Nie było jednak czasu na to, by o tym rozmawiać; przed nimi stanęli Wieszczowie. Jerzyk pochylił głowę, witając się z nimi z szacunkiem. Serce waliło mu w piersi tak mocno, że nie słyszał niczego, poza jego biciem. - Chcemy wrócić do Plemienia. Oboje - odpowiedział, starając się, by jego słowa były wyraźne i zrozumiałe, dlatego też mówił dość wolno. Mówiąc, gestykulował łapą, chociaż i tak były to jedynie niedbałe półznaki, które robił dla samego siebie, by wiedzieć, o czym w ogóle mówił. Przełknął ślinę. - Opuściłem dawno. Mój brat Patek i mistrz Królik umarli, nie myślałem… dobrze. Jachcę naprawć błędy - kontynuował. Potrzebował chwili na to, by zebrać myśli, by ułożyć kolejne dźwięki w słowa, a te w zdania. - Szadź. Szaź moja córka. Nie urodziłasię w Plemieniu, ale jest dbrym kotem. Mn… Nźwieziem. Spojrzał na Szadź pytająco. Może ona była w stanie jakoś uratować tę koszmarną paplaninę, bo sam czuł, że z każdym kolejnym słowem pogrążał się coraz bardziej. |
| | Pełne imię : Szadź Okrywająca Młode Gałązki
Grupa : Płeć : inna
Księżyce : 18
Matka : Brzoskwiniowy Puch
Ojciec : Jerzyk
Wygląd : wysoka, szczupła, szerokie barki; długie, białe futro; trójkątna głowa, prosty nos, duże uszy z pędzelkami; midgałowate, żółtozielone oczy
Multikonta : świszcząca łapa, wschód
Liczba postów : 102
Kocię | Bury ją zirytował, ale bardzo stara się nad sobą panować i tego nie pokazać. Szadź jest świadoma, że teraz musi się kontrolować, w pewnym stopniu… udawać. Nigdy nie żyła w grupie, pomijając grupę rodzinną, ale wie, że ma pewne cechy, które jej utrudnią odnalezienie się w Plemieniu czy gdziekolwiek indziej. Za łatwo i za szybko się irytuje, za mało ufa innym, a za bardzo ich ocenia, jest zbyt dumna… wie o tym. Musi nad tym zapanować. Jak nie dla siebie… to dla ojca i dla lepszego życia w grupie. Czy raczej: w ogóle życia w grupie, w końcu jej los jeśli chodzi o Plemię nie jest jeszcze przesądzony. Szadź może nie przyzna tego na głos, ale tak naprawdę… chce się czuć potrzebna innym, chce pokazać, że jest coś warta, chce być doceniana. A ciężko to osiągnąć, żyjąc na własną łapę, dlatego teraz zamierza zachowywać się najlepiej jak potrafi, nawet jeśli oznacza to zmuszanie się i udawanie.
Kruk zaś… czy to pod wpływem zestresowanego Jerzyka, czy jej odpowiedzi, czy reakcji swojej mistrzyni, czy może po prostu sam z siebie się reflektuje, więc i białofutra się rozluźnia. Kiwa głową odchodzącym kotom, by skupić swoją uwagę na Wieszczach, z którymi wita się krótkim „dzień dobry”.
– Nie znam konkretnie was, kotów żyjących w Plemieniu, ale tata mnie sporo nauczył o samym Plemieniu – zaczyna bez zawahania, kiedy ojciec posyła jej spojrzenie. – Wiem, jaką macie hierarchię i wiarę, z grubsza pamiętam zwyczaje i święta… Na pewno muszę się sporo nauczyć, ale chciałabym spróbować żyć jako jedna z was i tak, jak moi przodkowie. Jeżeli, e, się na to zgodzicie. Poza tym umiem polować i walczyć. – Może być przydatna i w tym widzi swoją dużą wartość – i liczy na to, że Wieszczowie również ją zobaczą. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 533
Wieszcz Blasku Księżyca | Lilia, Kruk i Łoś odeszli, by kontynuować patrol. Zostali oni i samotnicy, którzy chcieli, jak sami powiedzieli, dołączyć do Plemienia. Starszy kocur, Jerzyk, dużo gestykulował i zdawał się bardzo przemęczać mówieniem. Czyżby miał jakieś z tym problemy? Nie zastanawiała się nad tym długo, ponieważ zaraz zabrała głos jego biała córka. Przeniosła na nią swoje spojrzenie. Przyglądała się im badawczo, ciekaw, że na stare lata kocur postanowił powrócić do Plemienia. Nagle przypomniała sobie o czymś, skoro Jerzyk był synem Gałązki, to znaczy, że bratem Niedźwiedź także: - Och, właśnie, moje gratulacje zostania wujkiem. Niedźwiedź urodziło jakiś czas temu kocięta. Na pewno będzie im miło poznać swoją rodzinę - powiedziała z uśmiechem na pysku, choć pierwsze słowa kierowała bardziej do kocura, to już kolejne, te o rodzinie, skierowała do nich obu. Łoś potwierdził tożsamość kocura i Wieszczka nie bardzo miała problem, by przyjąć ich z powrotem do Plemienia, w końcu nie tak dawno temu przyjęli również Kosa i Rekin. Wypowiadając swoje słowa również dała znać Wieszczowi, że zgadza się na ich przyjęcie, jednak posłała mu jeszcze w razie czego porozumiewawcze spojrzenie, nowicjuszy przybywało... _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 50 [XI]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)[*]
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)[*]
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Żyto, Ignis (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 842
Wieszcz Promieni Słońca | Zaraz po ich przybyciu Strażnicy ich zostawili i Wieszcz mógł spokojnie skupić się na swoim zadaniu. Tak jak się spodziewał, ta dwójka chciała dołączyć do Plemienia. Nie umknęło uwadze Wieszcza to, jak zachowywał się Jerzyk. Był cały zestresowany, a mówienie przychodziło mu z trudem i często gestykulował łapą. To coś, czego Wieszcz do tej pory nie widział. Zastanawiał się, czy Jerzyk był w jakiś sposób upośledzony. Nie mniej to, co mówił, przynajmniej odrobinę się zgadzało. Kocur wspomniał o Króliku, którego Wieszcz kojarzył oraz o jednym ze Znaków Przodków, więc coś tam go łączyło z Plemieniem. Spojrzał na Szadź, która niezbyt go przypominała z wyglądu, ale nie zamierzał kwestionować ich pokrewieństwa. Jeśli dobrze zrozumiał, ona również była Niedźwiedziem. Wymienił się spojrzeniami z Wieszczką i przytaknął łbem. Skoro Łoś potwierdził tożsamość liliowego i ten po tylu księżycach zdawał się żałować swojej decyzji, to nie widział większego powodu, by go nie przyjąć. – Jerzyku, czy zdążyłeś ukończyć swój trening na Strażnika? – zwrócił się do kocura, spoglądając na niego łagodnie. Następnie zerknął na śnieżnobiałą. – Szadź. Znasz naszą hierarchię, w tym podział na Łowców i Strażników, racja? Powiedz mi, w jakiej roli siebie widzisz. – spytał, ciekaw opinii kotki. _________________ You'll remember me, when the west wind moves Upon the fields of barley You'll forget the sun in his jealous sky As we walk in fields of gold... ✦ Many years have passed since those summer days Among the f i e l d s of barley You can tell the s u n in his jealous skyWhen we walked in fields of gold...
Ostatnio zmieniony przez Wieszcz Promieni Słońca dnia Wto 19 Lis 2024, 12:23, w całości zmieniany 1 raz |
| | Pełne imię : Szadź Okrywająca Młode Gałązki
Grupa : Płeć : inna
Księżyce : 18
Matka : Brzoskwiniowy Puch
Ojciec : Jerzyk
Wygląd : wysoka, szczupła, szerokie barki; długie, białe futro; trójkątna głowa, prosty nos, duże uszy z pędzelkami; midgałowate, żółtozielone oczy
Multikonta : świszcząca łapa, wschód
Liczba postów : 102
Kocię | Przechyla lekko łeb na słowa Wieszcza Blasku Księżyca. Niedźwiedź… mgliście kojarzy, że to jedno z rodzeństwa Jerzyka. Z jakiegoś powodu w swojej głowie założyła, że rodzina ojca, jeżeli w ogóle żyje, to nie jest już częścią Plemienia, a tu się okazuje, że nawet się powiększyła – o kocięta, które dla niej będą kuzynostwem. Dziwna perspektywa. Ciekawe, czy choć trochę przypominają nią samą czy jej rodzeństwo… chociaż wolałaby, żeby nie. Dopiero po chwili tych rozważań białofutra uświadamia sobie, że te słowa brzmią jak sygnał, że pozwolą im dołączyć do Plemienia, na co czuje, jak jakiś ciężar spada z jej barków. Tata będzie bezpieczny, a ona… będzie mogła się odciąć grubą kreską od starego życia.
Zaraz lekko marszczy nos. W jakiej roli widzi siebie… ha. To ciekawe pytanie, wszak Szadź widzi to zagadanienie jako jedyną przewagę klanów nad Plemieniem; ten podział jest według niej bezsensowny, a jeszcze bardziej bez sensu jest, że koty szkolące się na Łowcę nie uczą się walczyć, a te na Strażnika – nie potrafią polować. Absurd, ale to nie jest moment na to, by wyrażać tę opinię.
– Strażnika – odpowiada po krótkiej chwili. – Ale chciałabym też polować raz na jakiś czas – przyznaje. Skoro posiada te umiejętności, to równie dobrze może to robić – tym bardziej, że zwyczajnie lubi polować… czy Wieszczowie będą chcieli zabronić jej korzystania z nich? Czy w ogóle mogą? Czy z tego, że chciałaby polować, wynikałoby jakieś zagrożenie czy problem dla kogokolwiek?
|
| | Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 84 [listopad]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : cisza
Wygląd : Wysoki, atletycznie zbudowany, długowłosy, liliowy klasycznie pręgowany point burmski z białymi znaczeniami. Oczy przyjaźnie zmrużone, niebiesko-żółte.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Niknąca Łapa, Wapienna Łapa, Chaber
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 172
Kocię | Nadstawił uszu i zamrugał zaskoczony, gdy kotka wspomniała o Niedźwiedź i jej kociętach. Och! To fantastycznie! Uśmiechnął się szeroko; teraz żałował swojego oporu i tego, że nie chciał wracać do plemienia przez to, że coś sobie ubzdurał. Miał tu rodzinę - to wiedział, oczywiście, ale nie spodziewał się, że Niedźwiedź doczeka się kociąt. Był ciekaw, czy adoptowały je razem z Księżyc. Coś kołatało mu się w głowie, że Niedźwiedź i jego mistrzyni były ze sobą blisko, choć nie był w stanie stwierdzić, czy pamiętał ich Głos Serca, czy tylko go sobie wyobraził. Na pytanie ze strony kocura pokręcił głową. Nie zdążył skończyć swojego treningu, a jedyne, co udało mu się na nim przerobić, to były znaki, święta i zwyczaje, które przerabiali w kółko z każdym z kolejnych mistrzów. Gdy uciekł, nie potrafił tak naprawdę niczego, choć był dorosłym kotem. Zaraz padło też pytanie do Szadzi; spodziewał się, że przejmie rolę strażnika i właśnie na takiej randze ją widział, choć nie zamierzał wpływać na jej decyzję w żaden sposób. - Jesze coś - odezwał się po chwili zastanowienia, bo uznał, że było coś jeszcze, co Wieszczowie powinni o nim wiedzieć. - Ja, ja n mówię. Zazwyczj - przyznał, tuląc po sobie przepraszająco uszy. To, że teraz mówił, było koniecznością, która sprawiała, że bolała go głowa z wysiłku i tę krótką interakcję będzie musiał odchorować przez kilka wschodów słońca. - Ale umiem walczyć. Umiem walszyć. Przydam sę - nie wiedział, co powinien powiedzieć; zaczął bać się, że przez jego dziwactwo stwierdzą, że nie chcą zepsutego kota w plemieniu. Bo przecież taki się czuł przez cały czas, gdy był w plemieniu przed swoją ucieczką - zepsuty, wadliwy, nie spełniający wymagań. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 533
Wieszcz Blasku Księżyca | Wieszcz miał więcej pytań, spodziewała się tego po nim. Przysłuchiwała się odpowiedziom kotów i... zastanawiała się nad przydziałem kotów i mistrzom. Niby było to głównie sprawdzenie umiejętności, przypomnienie wiedzy, ale kotów gotowych i chętnych na przyjęcie nowicjusza nie było zbyt wielu. Może za szybko postanowili zmieniać rangę Błotku? Przygryzła policzek od środka rozmyślając o tym wszystkim. Polowanie przez kotkę nie było problemem, przynajmniej ona nie uważała, by był to problem. Przeniosła spojrzenie na Jerzyka, który przyznał, że nie mówił. Huh. To dlatego był taki spięty? - Jeśli potrafisz porozumieć się z innymi, to nie uważam, by był to problem, którego nie da się przeskoczyć. W razie czego, jak przypuszczam, Szadź rozumie co masz do przekazania i może posłużyć w trudniejszych momentach za tłumacza - tutaj skierowała swoje spojrzenie na kotkę. Jeśli oboje nie mieli z tym problemu, by w niektórych momentach Szadź tłumaczyła niektóre rzeczy, to ona nie miała więcej pytań ani nie potrzebowała więcej zatwierdzeń. Wysłuchała Wieszcza, jeśli miał jeszcze jakieś pytania i samotników, jeśli mieli jakieś odpowiedzi, jednak już nie odezwała się ani słowem. Słuchała w milczeniu, ponieważ Wieszcz już znał jej decyzję. A jeśli nic więcej nie było do powiedzenia, to zaprosiłaby Jerzyka i Szadź na tereny i poprowadziła wraz z Wieszczem do obozu.
z/t? _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 50 [XI]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)[*]
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)[*]
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Żyto, Ignis (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 842
Wieszcz Promieni Słońca | Skinął łbem, gdy Jerzyk dał mu negatywną odpowiedź, a potem wysłuchał odpowiedzi Szadzi. Strażniczka. Cóż, będzie ktoś, kto może zastąpić Błoto. Musiał przyznać, że robiło się już trochę dużo tych Nowicjuszów uczących się w tym kierunku, a Strażników, niestety, nie przybywało. Obawiał się, że w takim tempie niedługo będzie musiał złamać kolejną tradycję i pozwolić Wieszczom w wyjątkowych sytuacjach trenować koty na zwykłe rangi. Pozostawało mieć nadzieję, że Jerzyk i Szadź w miarę szybko się doszkolą. Wysłuchał kolejnych słów Jerzyka, w których kocur im wyjawił, że na co dzień nie mówi. Wieszcz uniósł lekko jedno ze swoich brwi. To tłumaczyło, dlaczego miał trudności z mówieniem. Nic jednak od siebie nie dodał, jedynie przytaknął na wypowiedź Wieszczki, bo ona powiedziała wszystko, co on chciał. Zapewne trudność Jerzyka w mówieniu spotka się z mieszanymi reakcjami ze strony współplemieńców, ale Wieszcz wierzył, że z czasem do tego się przyzwyczają i Jerzyk nauczy się funkcjonować w ich grupie. – W porządku. Możesz swobodnie polować, dopóki nie będzie ci to przeszkadzać w pełnieniu strażniczych obowiązków. – odpowiedział na pytanie Szadzi odnośnie polowań. W Plemieniu nie istniał żaden zakaz na wykonywanie działalności spoza swojej specjalności, więc czemu miałby być przeciwko. Szczególnie teraz, gdy nagle przybyło materiału na Strażników i Łowcy mogli mieć trudności z wykarmieniem Plemienia. – W najbliższym czasie zwołamy ceremonię i przydzielimy wam mistrzów, aby was doszkolili. – dodał, a potem Wieszczka zaprosiła ich na tereny i jeśli nikt nie miał niczego więcej do powiedzenia, to razem ruszyliby w kierunku obozu. Na pewno Wieszczowie będą potrzebowali chwili namysłu, zanim przydzielą mistrzów ów przybyszom.
//zt _________________ You'll remember me, when the west wind moves Upon the fields of barley You'll forget the sun in his jealous sky As we walk in fields of gold... ✦ Many years have passed since those summer days Among the f i e l d s of barley You can tell the s u n in his jealous skyWhen we walked in fields of gold... |
| | Pełne imię : Szadź Okrywająca Młode Gałązki
Grupa : Płeć : inna
Księżyce : 18
Matka : Brzoskwiniowy Puch
Ojciec : Jerzyk
Wygląd : wysoka, szczupła, szerokie barki; długie, białe futro; trójkątna głowa, prosty nos, duże uszy z pędzelkami; midgałowate, żółtozielone oczy
Multikonta : świszcząca łapa, wschód
Liczba postów : 102
Kocię | Czoło Szadzi marszczy się nieznacznie, kiedy Jerzyk w przypływie… aż nadmiernej samoświadomości spina się jeszcze bardziej i zaczyna się tłumaczyć przed Wieszczami, że nie mówi, ale umie walczyć i się przyda. Tato, już nas przyjęli, ma ochotę powiedzieć. A jak ktokolwiek będzie miał z tym problem, to rozprawię się z nim sama, ale tego tym bardziej nie powinna wypowiadać na głos przy kimkolwiek poza samym ojcem. Milczy, porusza lekko ogonem, którym wciąż dotyka jego boku, jakby w ramach przypomnienia, i kiwa głową w reakcji na słowa buro-białej.
Może polować. Dobrze. Była dość mocno nastawiona na to, że nie będzie na to przyzwolenia. Może jednak któregoś dnia przekona Plemię, że ten podział nie jest najlepszym, co jest możliwe? Pochyla lekko łeb w wyrazie wdzięczności na słowa kocura.
– A. Właśnie. Mam ze sobą zioła. Liść nawłoci, trzy listki języczków – mówi, przypomniawszy sobie nagle o zawiniątku, które przyniosła ze sobą. Zależnie od odpowiedzi Wieszczów, niesie je sama do obozu, lub oddaje jednemu z nich.
– Widzisz? Mówiłam, żebyś się nie stresował – mruczy cicho do taty, po czym podąża za kotami w głąb terenów swojej… nowej grupy.
zt |
| | | |
| |