IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Zębate Ustronie
Szerokie Wejście
Czw Kwi 01, 2021 10:40 am
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Wejście do legowiska plemiennego wieszcza przypomina nieco krzywy łuk o niegładkich bokach, który pozwala na swobodne przedostawanie się do środka. Koty o nieco grubszej aparycji nie muszą martwić się o konieczność przeciskania się przez jakieś wąskie korytarze. Oprócz tego mało kto raczej przesiaduje przed Legowiskiem Wieszcza, aby niepotrzebnie nie zakłócać jego spokoju - nie licząc tych, którzy mają do niego jakąś ważną sprawę.

Re: Szerokie Wejście
Wto Sie 16, 2022 5:58 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Słuchał uważnie, z zainteresowaniem, ale widać było po lekkiej zmarszczce na jego czole, że nie do końca ucieszyło go to, co usłyszał. Prawdę powiedziawszy… trochę liczył już na to, że odpowiedni kandydat sam by mu spadł z nieba. Nawet nie wiedział, czego szuka, ale przede wszystkim chciał, by był to kot młody, ale jednocześnie… rozsądny, i zainteresowany w ogóle byciem Wieszczem. Żeby tylko nie męczył się tak jak on w czasach treningu i nawet teraz, chociaż dawno pogodził się ze swoją rolą i tym, co się z nią wiązało.
Rozumiem. Mało kotów jest na to gotowe… zwłaszcza kocięta takie jak wy! Nie dziwi mnie to wcale, ach. Ja zostałem wybrany przy narodzinach, a do dzisiaj czasem się czuję, jakby mnie do końca był gotów – stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie. – Chociaż mam też wrażenie, że wiele kotów nie do końca… wie, z czym się to wiąże. Zarówno ci, którzy absolutnie sądzą, że by się nie nadawali, jak i ci, którzy najbardziej chcieliby być Wieszczem, często mają bardzo mylne pojęcie, z czym to się wiąże… ale tutaj masz absolutną rację, że to wielka odpowiedzialność i duże poświęcenie – dodał, mimo wszystko hamując własne leciutkie rozczarowanie, a po prostu wdając się w rozmowę na ten temat z koteczką, która zabrzmiała mu… bardzo rozsądnie w tym, co mówiła.
Re: Szerokie Wejście
Sro Sie 17, 2022 7:00 pm
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 51 (maj)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 516
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Wyczułam, że moja odpowiedź nie usatysfakcjonowała Wieszcza, bo po niej wyraźnie posmutniał. Mi również zrobiło się przykro. Było widać, że miał nadzieję odnaleźć wśród nas swojego następcę, a ja niestety musiałam go rozczarować swoimi szczerymi słowami. Naprawdę nie chciałam go urazić. Chyba powinnam się już powoli zbierać do wyjścia, zanim powiem coś jeszcze, co tylko pogorszy moją sytuację. Poza tym Wieszcz miał zapewne ważniejsze rzeczy do roboty, niż bezsensowne dyskusje z małym, głupiutkim kociątkiem. Pewnie wzywały go obowiązki i nie mógł dłużej tracić czasu na rozmowie ze mną. Zaczęłam więc powoli wycofywać się z jego legowiska, gotowa powrócić do własnego posłania w plemiennej kociarni.
- Pozwolisz, że wrócę już do siebie? Masz pewnie sprawy, którymi musisz się zająć, a ja nie zamierzam ci już dłużej przeszkadzać. Jeszcze raz dziękuję za pomoc, a co do wyboru twojego następcy, to jestem pewna, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, to podejmiesz mądrą i słuszną decyzję. - rzuciłam na odchodne, żegnając się z kocurem pośpiesznymi ukłonami pełnymi szacunku.

/zt?

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Szerokie Wejście
Czw Sie 18, 2022 2:27 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Zamrugał, zdziwiony nagłym wycofaniem się kotki. Ach, chyba za dużo paplał… sprawy, którymi musiał się zająć? Przeszkadzać? Cofnął uszy.
Ale… ale nie przeszkadzasz – powiedział słabo, z lekkim przerażeniem obserwując, jak Promyk się jeszcze przed nim kłania. Nie chciał ukłonów, chciał… zwykłej rozmowy. Czuł się taki… mały, bezsilny w takich momentach. Chciał poznać klanowe kocięta lepiej, chciał… chciał przestać być taki oderwany od młodszej części Plemienia, co w dużej części wynikało z jego trzymania się rodziny i swoich znajomych w podobnym wieku przez zbyt długi czas, ale jak miał to zrobić, kiedy wszystkim wydawało się, że jest nie wiadomo jak zajęty? Może po prostu nie chcieli z nim rozmawiać. A przecież nie był tylko swoją rangą, tylko kotem z krwi i kości, takim jak inni… niemniej jednak, nie próbował kotki zatrzymywać, wszak to był jej wybór. Po prostu… sam nie wiedział, jak się teraz czuć, i co zrobić, żeby to zmienić. W końcu nie dlatego zaczynał z innymi rozmowy, że nie miał na nie czasu, i nie chciał być postrzegany jako ktoś, z kim rozmowa należała do jakichś… przywilejów, brr.

zt
Re: Szerokie Wejście
Sob Wrz 24, 2022 5:31 pm
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
No i... no i ch*j. Nie złapała Wieszcza po ostatniej ceremonii. Mówiąc szczerze czuła się coraz bardziej żałośnie. Jak trudne może być podejście do jakiegoś kota i zaczęcie rozmowy? No może nie do "jakiegoś" kota, ponieważ Wiatr zdawała sobie sprawę z tego o ile więcej, od przeciętnego członka Plemienia, Wieszcz ma obowiązków. Z resztą przez dość długi czas to ona sama odwlekała rozmowę z ojcem. Dlaczego? Odpowiedź była dość prosta: bała się. Nie wiedziała jak jej ojciec zareaguje. Czy da jej kolejną szansę? Czy w ogóle liliowa na takową zasłużyła? Jednakże nie mogła znać odpowiedzi na te pytania, skoro nawet nie próbowała porozmawiać z szylkretem. Finalnie poczucie winy wygrało ze strachem i kotka niemal od razu po obudzeniu się rano i ogarnięciu swojego futra, nawet nie tracąc czasu na jakiekolwiek śniadanie, udała się w stronę Szerokiego Wejścia. Parła przez obóz nawet się z nikim nie witając, bojąc się, że za chwilę ktoś weźmie ją na patrol czy po prostu zagada. A nie było opcji, żeby tym razem nie udało jej się porozmawiać z ojcem.
I dotarła. Stanęła dumnie przed Szerokim Wejściem starając się jakkolwiek uspokoić dudniące serce. Tylko... co teraz? Czuła jak wszystkie wcześniej przygotowane słowa, czy dialogi które przeprowadzała w głowie nagle całkowicie wyparowały z jej pamięci. Może... może jednak nie powinna dzisiaj się pytać? Przecież tylko się ośmieszy i-
- Hej tato, mogę wejść? - zapytała, zanim kolejne niechciane myśli zdążyły przepłynąć przez jej głowę. Dzięki temu nie miała wyjścia. No chyba, że jej ojciec spał. A co jeśli spał? Albo zajmował się jakimś bardzo chorym kotem? Przecież do takiego czegoś to potrzeba ciszy i skupienia. A ona jak zwykle mu musiała przerywać. Po kilku biciach serca usłyszała jednak znajomy głos, który zapraszał ją do środka. Wzięła ostatni głęboki oddech i zagłębiła się w legowisku ojca. Bywała tam ostatnio zdecydowanie za dużo razy.
Stanęła przed ojcem starając się znaleźć jakiekolwiek słowa, którymi mogłaby zacząć konwersację. Ale nie umiała. Z nerwów usiadła. I nadal pustka. Wstała ponownie, wzrok utkwiła w tak dobrze jej znanych, zielonkawych oczach. Ciekawe czy to jemu zawdzięcza swoje oczy? Na przodków. Przecież ona miała przeprosić a nie myśleć o oczach.
- Ja pszyszłam cię pszeprosić. - wydusiła z siebie w końcu, jednocześnie niemal od razu ganiąc siebie w myślach. Doprawdy świetnie jej szło. Może jednak urodziła się jako niemowa z jakiegoś powodu?
- Tafla opofiedziała mi o Lekkim Podmuchu Fiatru Poruszającym Liśćmi. - może i nie powinna tego mówić. Może powinna była ugryźć się w język. Ale teraz już nie było odwrotu.
- Ja naprafdę nie chciałam szeby to fszystko... się tak skończyło. - z każdym słowem czuła jakby z jej pyska wypływały coraz to głupsze słowa.
- Od safsze chciałam być... kimś. Bo pszeciesz skoro ty byłeś Fieszczem, to ja pofinnam być tak samo fielka. Mimo sze nigdy mi tego nie pofiedziałeś, ani nigdy tego nie wymagałeś. Bałam się sapomnienia. Bycia kolejnym szarym kotem, po którym nikt nie będzie płakał i sostanie sapomniany tak szybko jak umsze. A ja chciałam fięcej. Ja safsze chciałam jak najfięcej... Te snaki to pszes pefien czas była jedyna szecz, która fyznaczała moją fartość. Jakkolfiek głupio to nie brzmi. Bycie niedźfiedziem było dla mnie fszystkim. Jedynym aspketem mnie, który był idealny. To dlatego tak f nie parłam. Dlatego tak broniłam czegoś na co pofinno jusz dafno pszestać wyznaczać szycie innych. Nie chciałam szeby to fszystko... saszło tak daleko. Naprafdę. Pofinnam była jusz dafno się ogarnąć. Ale nie umiałam. - przez stres coraz gorzej mówiła. Jednak finalnie, kiedy dobrnęła do końca, czuła się nieco lepiej. Może nie w pełni. Ale trochę. Przynajmniej udało jej się to wszystko z siebie wyrzucić.
- Pszeplaszam. Jeszcze ras. Sa fszystko. Ja fiem sze dafałeś mi jusz tyle szans... I pofinnam ci sa nie dziękofać. A ja safsze je marnofałam. Ale chciałabym cię sapytać, obiecuje sze ostatni ras. Czy dasz mi jeszcze jedną szansę. Na nofy początek. Na sostanie córką jaką od safsze pofinnam być. -

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Szerokie Wejście
Sob Wrz 24, 2022 6:58 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Czas leczy rany i Wieszcz przekonał się o tym niejednokrotnie. Mijające księżyce pozwoliły na zaleczenie – z grubsza – ran na sercu po śmierci Płatka, zarówno u niego, jak i u jego partnerki. Wszystko inne też wydawało się dość… spokojne. Pomijając pojedyncze problemy – zniknięcie Jeziora, chorujące koty, przytłaczające i narastające nieprzyjemne uczucia związane z brakiem następcy – było… dobrze. Nie bez znaczenia był fakt, że Wiatr przestała robić… cóż, Wiatr, że spędzał czas ze swoimi pozostałymi w Plemieniu dziećmi, że klany zdawały się faktycznie odczepić od Plemienia, a członkowie Plemienia – od klanów.
Jednak w jego sercu nie zagościł jeszcze pełen spokój. Choć wizję związaną z Wiatr otrzymał od przodków wiele księżyców temu, ponad pół obiegu pór temu, to jej fragmenty wciąż co jakiś czas pojawiały się w jego koszmarach, nie pozwalając mu na nieprzerwany sen. Wizja odcisnęła swoje piętno na Wieszczu, a im dłużej trwał ten dziwny stan zawieszenia, gdzie owszem, miał zwykłe, rodzinne interakcje z córką, ale tak naprawdę wciąż nie wiedział, czego się po niej spodziewać i czego zaraz się dowie o jej poczynaniach od innych kotów… tym było ciężej. Wiedział, że musi być cierpliwy, jednak ignorowanie tej kwestii i pasywne czekanie, aż Wiatr albo coś w sobie zmieni, albo zrobi coś, czym wypełni to, co oboje zobaczyli w wizji od Plemienia Wiecznych Łowów, mu zwyczajnie nie służyło. Raz na jakiś czas rozmawiał o tym z Gałązką podczas spacerów we dwójkę… i o innych tematach również. Zresztą, to właśnie podczas jednej z takich rozmów ostatecznie podjęli decyzję, że nie będą mieć już więcej kociąt, i nie chodziło w tym o wybryki Wiatr. Po prostu te, które mieli, wystarczyły, zwyczajnie żadne z nich nie miało w sobie potrzeby na kolejny miot… a strata każdego kociaka strasznie bolała i nie chcieli sobie tego fundować.
Wieszcz, rzecz jasna, nie wiedział o wyrzutach sumienia zjadających Gałązkę przez to, że okłamała swojego partnera, swoje dzieci i całe Plemię. W jej przypadku to była jej główna motywacja do tego, by nie mieć kolejnych kociąt: po prostu nie chciała znowu tego robić.
Kocur dopiero jadł śniadanie, kiedy usłyszał głos Wiatr dobiegający do wnętrza Zębatego Ustronia. Był w trakcie przeżuwania, więc na pytanie córki odparł tylko stłumionym, potwierdzającym „mhm!”. Przywitał się z nią uśmiechem, ale i nieco strapionym spojrzeniem, jakby spodziewał się jakichś niewesołych wieści, jednak widząc zastanowienie czy może raczej niepewność Wiatr – nie naciskał, po prostu poczekał tę chwilę i… aż mu odjęło dech, kiedy usłyszał jej słowa. Kiwnął lekko głową na znak, że wie o tym, że na treningu usłyszała o Podmuch, ale poza tym milczał, pozwalając jej zebrać myśli i powiedzieć wszystko, co chciała, a było tego sporo i, ku jego zdziwieniu, były to rzeczy naprawdę dające… nadzieję, jeśli chodzi o Wiatr, o jej przyszłość w Plemieniu, a także o ich relację.
Chociaż musiał przyznać, że nieco go dziwiło, że na jego córkę mocniej podziałała dopiero opowieść o matce Tafli… a nie straszna wizja od samego Plemienia Wiecznych Łowów, ostrzegająca ją przed podążaniem tą ścieżką.
Ja… – zaczął z lekką chrypką i odkaszlnął cicho. – …Znaki Przodków to wskazówki i ostrzeżenia bardziej niż wyznacznik… czegokolwiek, w końcu jest w nas o wiele więcej, niż to, kiedy się urodziliśmy, i myślę, że teraz sama już to wiesz. Zapewne zdałaś sobie także sprawę z tego, że że ma czegoś takiego, jak „szary kot”, bo każdy jest ważny dla kogoś innego, jak i dla całego Plemienia… jednak muszę przyznać, że bałem się, że ścieżka, którą podążałaś przez ostatnie kilka pór, zaprowadzi cię… poza Plemię, a potem: do faktycznego Zapomnienia. – A czy mógł być los gorszy od tego? W końcu od  Zapomnianych odwracają się zarówno żyjący, jak i Plemię Wiecznych Łowów, pozwalając, by dusza takiego zmarłego kota po prostu zniknęła. Jednak żadnego „szarego kota” nie spotkałby ten los, jedynie tych, którzy działaliby na szkodę swoich bliskich i swojego Plemienia… – Jednak rozumiem i… cieszę się, że mi to mówisz – dodał po chwili, a w jego oczach błysnęły łzy wzruszenia. – I sam chcę cię przeprosić, chociażby za to, jak cię traktowałem przed śmiercią Płatka… i oczywiście, że dam ci szansę. Myślałaś o tym, co… co dalej? Z tym… wszystkim?
Re: Szerokie Wejście
Sob Wrz 24, 2022 7:32 pm
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
Wypuściła z siebie drżący oddech, który jednak był spowodowany ulgą jaka ją napełniła, kiedy usłyszała słowa ojca. Nie umiała jednak pozbyć się sprzed oczu obrazu, który przedstawił jej szylkret. Czy naprawdę byłaby w stanie opuścić rodzinę i Plemię, które przecież tyle dla niej znaczy? Teraz odpowiedź była oczywista. Ale kiedyś... Wiatr musiała przyznać, że nie pamiętała dużo z okresu krótko po tym jak przodkowie zesłali jej sen. Jakby ktoś wyrwał w jej pamięci dziurę, żeby nigdy nie wracała do tamtego momentu w życiu. Czy czuła się wtedy aż tak źle, że mogłaby uciec? Skoro kocur tak mówił pewnie były tego pewne oznaki...
- Nigdy bym nie uciekła. Nie od fas. - wymamrotała tylko, po czym niepewnie przytuliła się do ojca. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Ale czuła się jakby to właśnie było to czego w tamtym momencie potrzebowała.
- Sa nic nie musisz mnie pszeplaszać. Miałeś ostatnio sdecydofanie sa duszo stresu na głofie, a ja samiast ci pomóc... Ale nie chcę jusz do tego fracać. Do tych fszystkich poglądóf, oczekifań. Postaram się to sostafić sa sobą. - miauknęła finalnie odsuwając się od ojca i starając się przybrać uśmiech na pysk. Było to ciężkie, kiedy do oczu cisnęły jej się łzy, ale mimo że pojawiły się one ze szczęścia, zostały one tak szybko przełknięte jak każde inne.
Po pytaniu Wieszcza na chwilę nastała cisza. No właśnie. Co dalej? Co zamierzała zrobić Wiatr, skoro tak jak zapowiadała, zamierzała zacząć od nowa? Niby w głowie miała jakiś zarys planu, ale nie był on czymś pewnym.
- Ja... Polosmafiałam jusz s Niedźfiedź i Szyficą. Chciałabym jeszcze jakoś po drodze słapać Jeszyka. Chciałabym odbudfać te fszystkie relacje. Se Szczytem tesz fypadałoby porosmafiać, chociasz to akurat nie fiem czy taki dobry pomysł. Skończyć trening oczyfiście i... I po plostu szyć jako łofca. - miauknęła w końcu, specjalnie pomijając jedną z ważniejszych rzeczy, która za chwilę miała się w jej życiu wydarzyć. Chciała mimo wszystko ją jakoś wytłuszczyć, a nie po prostu wymienić jako jedna z rzeczy z listy "do zrobienia".
- No i jest jeszcze coś o czym pofinnam pofiedzieć ci jusz dafno... Ale to fszystko się tak strasznie pszeciągało i jakoś głupio mi było- Ale no. Organisujemy Głos Serca. S Robak. I chciałabym cię saprosić. Jeszcze nie fiem dokładnie kiedy, ale chcieliśmy srobić go przy brzegach stawu i kamiennej ziemi, taksze nie tszeba by było nigdzie chodzić. I jakbyś miał jakiegoś chorego to mógłbyś szybko do niego pójść i no... Myślę sze to to fłaśnie będzie dla mnie najlepszym śfieszym startem. Rospoczęciem nieco spokojniejszego szycia. - zaśmiała się na koniec, nie do końca wiedząc czy był to śmiech z tego co mówi, czy też najzwyczajniej ze stresu.

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Szerokie Wejście
Sob Wrz 24, 2022 8:29 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Och, kochanie… nawet nie chodzi mi o to, że mogłabyś uciec – powiedział z nutką smutku w głosie, przytulając kotkę. Budzony nocnymi koszmarami, nieraz przecież modlił się do przodków o to, by nigdy nie musiał stanąć przed wyborem, jaki sugerowała mu zesłana przez nich wizja; by Wiatr nigdy nie zrobiła czegoś takiego, przez co musiałby rozważać wygnanie jej. Nie miał jednak serca i siły wypowiadać tego na głos.
Kiwnął głową na znak zgody. On również chciał to wszystko zostawić za sobą… nie zapomnieć i nie udawać, że to wszystko nigdy się nie wydarzyło, że z pyska i Wiatr, i jego, nie padły takie słowa, jakie padły, i tak dalej – jednak chciał, by to pozostało częścią przeszłości. O ile z pewnością wyrządziło to wiele krzywdy, a teraz poniekąd kształtowało jego córkę i ich relację, to trzeba było pójść dalej. Najwyższa pora, prawda?
W porządku – odparł prosto, spokojnie, bez pytań, wątpliwości, „ale”, ocen. Zresztą, to był dobry plan. Sugerował bowiem, że Wiatr faktycznie chciała pójść dalej, a reszta, cóż, wyjdzie w praniu.
Och – odezwał się z lekkim zaskoczeniem w głosie, a w jego żołądku coś przeskoczyło z… ekscytacji, tak właściwie. Nie dlatego, że nie wiedział o związku Wiatr i Robak, i pierwszy raz o tym słyszał… w końcu ciężko było nie zauważyć, zwłaszcza gdy było się rodziną jednego z nich. Zwyczajnie nie spodziewał się, że w ogóle będą organizować Głos Serca. Raz, że nie był do końca pewny, w którym dokładnie momencie jego córka związała się z Łowcą, ale wydawało mu się być to już co najmniej kilka księżyców temu i traktował ich związek jako coś… naturalnego i oczywistego, a dwa: odnosił wrażenie, że Plemię nieco odsunęło się od tej tradycji, i wiele kotów nie zaprząta sobie głowy organizacją Głosu Serca. Cieszyło go jednak, że Wiatr chciała to zrobić, nawet jeżeli to była tylko formalność, bo każdy, kto miał oczy, zdążył zauważyć, że coś jest między nią a Robak. Może sięgał już za daleko, ale dla niego to był też pewien… symbol, że jego córka… dorasta, co w sumie sama podkreśliła stwierdzeniem, że to dla niej taki świeży start. – Oczywiście, że przyjdę! Cieszę się, że chcecie zorganizować Głos Serca – zapewnił zaraz ciepło i wyraził przy okazji swoje odczucia względem samego pomysłu. – Myśleliście już, jak to będzie wyglądać, czy to dopiero ogólny plan? W razie czego chętnie wam pomogę, zresztą – mama na pewno też!
Re: Szerokie Wejście
Nie Wrz 25, 2022 9:11 pm
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
Nie chciała dłużej rozmyślać nad tym co naprawdę miał na myśli jej ojciec. Bo oprócz ucieczki pozostawały tylko dwie opcje, których w tym momencie nie chciała sobie wyobrażać. Chociaż wiedziała, że jedną z nich kiedyś rozważała. Ale nie chciała już wracać do tamtego momentu w jej życiu, a już tym bardziej do tego co w tamtym momencie czuła. I cieszyła się, że ojciec również już nie ciągnął tego tematu, tylko najzwyczajniej w świecie przyjął jej słowa. I chyba tego właśnie potrzebowała. Brak jakichkolwiek pytań czy podważania tego czy jej się uda. Ba, nawet nie chciała słyszeć jakichkolwiek słów zachęty. Wszystko miało wyjść od niej i tylko od niej. Jej bliscy już i tak poświęcili jej za dużo uwagi, kiedy już od dawna powinna być na tyle dojrzała aby samej rozwiązać wszystkie swoje problemy.
Na jej pyszczku pojawił się nieco szerszy uśmiech słysząc potwierdzenie odnośnie przyjściu na Głos Serca. Nie umiała sobie wyobrazić co by było gdyby szylkreta tam zabrakło. I niby wiedziała, że raczej na pewno się zgodzi pojawić, aczkolwiek zawsze była ta nutka niepewności.
- Dopiero saczęliśmy planofać... No bo jeszcze po drodze była ta moja choloba i f ogóle... Ale myśleliśmy nad czymś f stylu fieczornej kolacji? Moglibyśmy fyjść rasem na polofanie i pszy okasji fłaśnie słapać dla fas fszystkich sfieszynę. No bo jednak będzie duszo kotóf... Robak telas ma jeszcze młodsze rodzeństfo... i jeszcze Królika i Taflę i Cienowi podobno Robakofi obiecało... No i jeszcze oczyfiście fy i jeszcze bliszsza rodzina Robak i... Duszo tego... - z jej pyska wydobył się krótki nerwowy śmiech. Mimo tego jak cieszyła się na tę ceremonię, to jednak zdawało się ją to nieco przerastać. Chociaż... Niejako się z tego cieszyła. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna pozwoliła sobie zaakceptować, że coś rzeczywiście jest dla niej za duże, zamiast uparcie brnąć w to, że jest ponad to wszystko.
- A jak fyglądał fasz Głos Serca? Niby fiem jak pofinien fyglądać taki tradycyjny... Ale jest tyle moszlifości... - mówiąc szczerze nie do końca nawet wiedziała od której strony się w ogóle za organizowanie Głosu Serca zabrać, złapanie dużej ilości zwierzyny wydawało się być wręcz najmniejszym problemem. Czy razem z Robakiem powinni przygotować jakieś przysięgi? A może jakieś zamienianie się piórami? Nie lubiła, kiedy nie mogła się trzymać schematu. Tak duża dowolność sprawiała, że Wiatr całkowicie się w niej gubiła. Miała więc nadzieję, że ojciec jakkolwiek nakieruje ją na to jak miałoby takie wydarzenie wyglądać. Oczywiście i tak chciałą porozmawiać jeszcze na ten temat z Robak i to z niem wszystko ustalić, ale dobrze by było mieć jakiekolwiek podstawy czy pomysły już teraz.

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Szerokie Wejście
Wto Wrz 27, 2022 5:41 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Aha, brzmi super! – stwierdził z entuzjazmem po wysłuchaniu odpowiedzi córki. – Faktycznie sporo kotów, ale będzie w porządku – zapewnił Wiatr.
Ach… my akurat się zdecydowaliśmy na Głos Serca tylko we dwójkę. Moja mama zmarła w lawinie w poprzednim obozie, tatę zabił ryś – z rodziny Gałązki też już nikogo nie było… no i to było dość świeżo po śmierci mojego ojca, dopiero co zostałem Wieszczem, więc, mimo iż mieliśmy inne bliskie koty, to uznaliśmy, że wolimy coś kameralnego i bez zamieszania, zwłaszcza że i tak już od paru księżyców byliśmy razem i to była tylko formalność. Zrobiliśmy sobie Lśniące Ślady, spędziliśmy razem wieczór nad Łuską, tam obiecaliśmy sobie miłość i wierność, a także poprosiliśmy przodków o pomyślność… i w sumie to tyle – opowiedział krótko z zamyślonym spojrzeniem i mimowolnym uśmiechem na mordce pod wpływem wspomnień. Nie wstydził się tego, jednak uważał to za dość… prywatną sprawę, bardzo intymną, więc nie opowiadał z wielkimi szczegółami słów, które wówczas padły. Zresztą, nie chodziło o to, by Wiatr i Robak się tym sugerowali, tylko żeby zrobili to, co chcieli i to, co im pasowało.
Re: Szerokie Wejście
Sob Paź 01, 2022 8:03 pm
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
Uśmiechnęła się lekko na zapewnienia ojca o tym, że sam plan brzmi dobrze i na pewno wszystko się uda. Była wdzięczna za nawet tak drobne słowa otuchy, gdyż mówiąc szczerze, dość mocno sie tym wszystkim stresowała. Duża ilość kotów ostatnimi czasy raczej odchodziła od tradycji Głosu Serca. Wiatr, nawet gdyby mocno chciała, nie umiałaby przypomnieć sobie ani jednego, który wydarzyłby się za jej życia. Po za tym oprócz tego to jednak też będzie święto dla Robak i liliowa chciała aby wszystko było dla jeno idealnie. No i jeszcze będzie zaproszone tyle kotów i każdy pewnie będzie miał jakieś oczekiwania i... Gdzieś tam głęboko w środku wiedziała, że to święto ma być tylko dla niej i dla Robak, a nie organizowane pod innych, aczkolwiek nie umiała jakkolwiek ograniczyć swojego stresu.
Z uwagą słuchała opisu ojca, który brzmiał conajmnej uroczo. Sepia nie umiała powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wpłynął na jej pysk, kiedy wyobrażała sobie Głos Serca właśnie w takiej formie. I mimo, iż chciała żeby wszyscy byli na tej ceremonii obecni, to przez chwilę zazdrościła rodzicom, że ci wybrali taką, raczej samotną formę tej ceremonii.
- Bszmi cudownie... Mam nadzieję sze i mój będzie chociasz kafałkiem tak udany jak ten fasz. Chociasz pszeciesz to nie o to f tym fszystkim chodzi, prafda? - zamyśliła się na chwilę, jednocześnie zdając sobie sprawę jak dużo ma do roboty.
- Ale to mi tylko pszypomniało sze muszę jeszcze polosmafiać o tym s Robak, bo chcemy go sorganisofać jak najszybciej. Taksze ja się będę sbielać, dziękuje sa fszystko. - miauknęła i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia z Zębatego Ustronia.
- I jeszcze las pszeplaszam. Tym lasem jusz cię nie safiodę, obiecuje. - dodała po chwili, po czym, jeśli jej ojciec nie miał już nic do dodania, opuściła jego legowisko i skierowała się w stronę swojego, mając nadzieję, że znajdzie tam Robak.


//zt

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 13, 2022 7:46 pm
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
W trakcie podróży do obozu jego myśli zdawały się dziwnie przyćmione i zamglone; może dlatego, że całą swoją siłę i energię musiał poświęcić temu, żeby w ogóle dojść. Jego kroki były ciężkie, ale dzięki pomocy Huragan udało mu się w końcu dotrzeć do legowiska Wieszcza, a gdy tylko przekroczył jego próg, raz jeszcze podziękował strażniczce, po czym zawołał delikatnie:
Wieszczu! – i usiadł z boku, chcąc konserwować siłę. Wiedział, że poza tym, że się zmęczył, stracił dużo krwi, dlatego wolał się oszczędzać. Gdy tylko uzdrowiciel się zjawił, zaczął tłumaczyć słabym głosem:
Na patrolu... spotkałem jakąś kupę lisiego łajna, która wtargnęła na nasze tereny... Samotnika, chyba w podobnym wieku. Nie chciał iść. Powiedział, że szuka jaskini... i opisał nasz obóz, ale na pewno nie był nigdy... z Plemienia. Nie chciał powiedzieć nic więcej, był prowokujący... walczyliśmy. Nie żyje – streścił mu od razu. Nagle w jego oczach dało się zauważyć błysk realizacji. Odwrócił głowę w stronę Huragan. – Patrol... ktoś powinien go dokończyć – powiedział. Czy miała to być sama Huragan, czy jakikolwiek inny strażnik – to było mu obojętne, ale ktoś powinien się znaleźć na zastępstwo. W końcu nie zdążył obejść całej granicy przez te gronostaje, żmiję i cholernego Kruka.

/• Rana 2 stopnia: gęste zadrapanie na prawym przednim barku
• Rana 3 stopnia: głębokie ugryzienie na prawej przedniej łapie
• Rana 2 stopnia: ugryzienie na ramieniu na lewej przedniej łapie
• Rana 1 stopnia: lekkie zadrapanie na lewym boku

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 13, 2022 8:09 pm
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Całą drogę uważnie sprawdzała, czy Królik dalej jest przytomny, czy jego stan się bardzo nie pogarsza... Może nie była słaba, ale jednak nie wiedziała, czy dałaby radę sama wystarczająco szybko go zanieść do Wieszcza. Na szczęście aż tak źle nie było, ku uciesze Huragan i pewnie samego Królika też. Udało im się dotrzeć do obozu, a Huragan została jeszcze na chwilę, by wysłuchać, co w ogóle się stało!
- A niech go... Tylko skąd on wiedział jak wygląda nasz obóz? To... To bardzo dziwne! - skoro nie był z plemienia, to jak to w ogóle było możliwe? Kto podał mu takie informacje? Jak? Nie podobało jej się to, jednak skoro kocur już nie żył, to raczej wielu rzeczy się nie dowiedzą.
- W takim razie ja pójdę. Zostawiam mistrza w twoich łapach, Wieszczu! - pożegnała się. Wiedziała, że Wieszcz sobie poradzi z tymi ranami, więc już była spokojna. Jeśli już jej obecność nie była wymagana, to od razu ruszyła, aby dokończyć ten patrol. Nie można było zostawić części granic bez sprawdzenia!

[zt]

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 13, 2022 9:00 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Kocur odpoczywał, gdy usłyszał głos Królika… a kiedy do jego nozdrzy doleciał zapach krwi, poderwał się na równe łapy i od razu złapał motek pajęczyny, gotów na tamowanie krwawienia. Jak się okazało – na wyrost, bo rany Królika były już zasklepione.
– Na przodków, Królik – sapnął cicho, po czym zamienił się w słuch. Cofnął uszy, słuchając wyjaśnień. Samotnik… opisujący obóz? Nie brzmiało to dobrze, jednak kto z Plemienia wypuściłby takie informacje? A może po prostu to jakiś szczęśliwy dla tego samotnika przypadek…? Ugh. – Niedobrze – mruknął cicho. – No nic, na razie zajmę się twoim leczeniem… poczekaj, udam się wraz z tobą, Huragan, na patrol, co ty na to? – odezwał się jeszcze do kotki.
Wziął ze składziku cztery motki pajęczyny i pięć kwiatów nagietka, po czym zabrał się czyszczenie pierwszej rany. Gdy skończył, rozmielił w pysku jeden z kwiatów na maść i rozprowadził ją dokładnie po ranie, a następnie owinął wszystko pajęczyną. Ten sam proces powtórzył ze wszystkimi pozostałymi, z tą różnicą, że na tę najpoważniejszą, najgłębszą ranę zużył dwa nagietki.
– Jak wyglądał ten kot? – spytał jeszcze w trakcie robienia opatrunków.
Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 13, 2022 9:35 pm
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Pokiwał głową na wypowiedzi Huragan i Wieszcza. Oj, tak, zdecydowanie dziwnie i niedobrze... i był zły, że nie dostał od kocura żadnych odpowiedzi, ale skoro tamten wyraźnie nie był chętny, żeby mu je dawać i wolał się z nim bić do śmierci, zamiast gadać, co wiedział, to to co innego mógł zrobić, tak naprawdę?
Wysoki. Szczupły... Trójkątna głowa. Czarny. Długie futro. Żółte oczy – powiedział i westchnął cicho, świadomy tego, że był to opis pasujący do wielu kotów. Zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć coś więcej. – Miał... blizny. Przecinającą oko, prawe. I na żuchwie... i tylnej łapie. – Zaraz, moment... Blizna przecinająca prawe oko? Dopiero kiedy to powiedział, z odmętów pamięci wyciągnął, że kiedy Mżawka i Zając opisywali mu tego klanowego kota, też mówili o takiej bliźnie. Opis "czarny, długowłosy kocur o żółtych oczach" pasowałby do wielu kotów, ale ta blizna... Co prawda nie wspominali nic o żuchwie i tylnej łapie, chyba, tego już zupełnie nie kojarzył, ale... – Jego pierwsze słowa... To było, że nie słyszał o Plemieniu, ale brzmiał... prześmiewczo. To... mógł być ten kocur, którego spotkali... Mżawka i Zając, wiele księżyców temu. Ale nie pachniał klanem – poinformował Wieszcza. Gdyby pachniał, to w ogóle by się nie wahał, ale tak... Nie był osobiście w tym patrolu, więc nie mógł tego potwierdzić. Ugh, gdyby Mżawka albo Zając go widzieli...

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 13, 2022 11:45 pm
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1916
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Opis nie mówił mu zbyt wiele. Prawdę powiedziawszy, nie pamiętał już tak dobrze opisu dwóch klanowych kotów, które spotkał tamten patrol łowiecki wiele, wiele księżyców temu; dopiero kolejne słowa Królika przywołały mu to wspomnienie. Westchnął cicho.
– Może… może to tylko zbieg okoliczności. Może po drugiej stronie gór jest taka jaskinia, albo w innym paśmie, albo po prostu sobie to wymyślił i tak się… złożyło – wymamrotał. – Cóż, to przykre, że ktoś stracił życie, mimo wszystko… – dodał zaraz westchnięciem. Szanował każde życie – nawet kotów, które nie dość, że naruszały Plemienne granice, to jeszcze prowokowały innych i walczyły o tak naprawdę nic. Czy dobrze było umrzeć za nic, Kruku? – …ale wierzę, że Plemię będzie bezpieczniejsze. Poza tym, jeśli nie pachniał klanem… cóż, to mniej martwiące, niż gdyby jednak pachniał. No nic, Króliku… musisz teraz odpoczywać, pewnie dobrze sam wiesz, heh! Jeśli któraś rana będzie ci szczególnie doskwierać, to oczywiście mów. To my pójdziemy na ten patrol.

zt
Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 20, 2022 2:07 am
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Pokiwał wolno głową. To mógł być zbieg okoliczności. Ale fakt, że kocur nie chciał gadać, że właził w głąb ich terenów, że na dodatek bardzo przypominał tego, którego dawno temu spotkali Mżawka i Zając, a może nawet był tym samym kotem, martwił Królika, a poza tym...
Taką... mam nadzieję. Ale powiedział dokładnie o... trzech stalagmitach wokół skały – powiedział. Jakie były szanse, że gdzieś była identyczna jaskinia albo po prostu zmyślił sobie tę liczbę i akurat przypadkiem trafił? Niewielkie. Ech. Na następne słowa Wieszcza kiwnął lekko głową, ale nic nie powiedział; i on, i Wieszcz na pewno zdawali sobie sprawę z tego, że gdyby było inne wyjście, Królik nie posuwałby się tak daleko... ale kocur nie wycofywał się z walki, był agresywny, celowo go podpuszczał i nie zamierzał sobie iść z terenów Plemienia ani nic powiedzieć, natomiast gdy strażnik dał szansę mu się wycofać, dostał w odpowiedzi jedynie "pie*dol się". Nawet jeśli szanował życie, tego konkretnego kocura nie było mu więc jakoś nie wiadomo jak szkoda. Sam zgotował sobie taki los, a poza tym zgadzał się z Wieszczem, że bez niego Plemię będzie bezpieczniejsze. Wysłuchał kocura do końca i ponownie skinął mu głową.
Dziękuję – powiedział jeszcze cicho, po czym odprowadził wzrokiem Wieszcza i Huragan, a sam ułożył się na jakimś legowisku, ostrożnie, uważając na rany i niedługo potem zasnął. Wyczerpał się do granic możliwości i ten jeden raz nie zamierzał narzekać na bezczynność.

/zt

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 27, 2022 4:30 pm
Echo
Echo
Pełne imię : Senne Echo Szepczącego Strumienia
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 32 [luty]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą [npc]
Ojciec : Kopcuch [npc]
Mistrz : -
Partner : -
Wygląd : rosły, barczysty; długie futro, w większości czarne, ze srebrzystym brzuchem, bokami, kryzą i dolną częścią ogona, najciemniejsze są łapy, grzbiet, głowa i uszy; uszy zakończone pędzelkami; mocny pysk i broda; oczy żółte
Multikonta : orzechowy cień, i inni.
Liczba postów : 369
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1640-echo-senne-echo-szepczacego-strumienia#36970
Tego dnia Echo postanawia wypuścić się do chyba najbardziej intrygującego go miejsca w całym obozie – legowiska Wieszcza. Słyszał tyle o tej randze, o samym kocie, więc… czemu by go nie odwiedzić, nie porozmawiać z nim? Może, gdyby zaprezentowałby się z najlepszej strony, udałoby mu się zacząć budować relację, która pozwoliłaby mu w przyszłości zostać wybranym na następcę kocura… chociaż jego matka, mimo szacunku wynikającego z samej rangi, miała o obecnym Wieszczu i jego rodzinie raczej negatywne zdanie, podkreślając, że jego ojciec był o wiele lepszym liderem i uzdrowicielem. Cóż, cel uświęca środki, prawda? Przecież nie musiał faktycznie go uwielbiać, ale nie zaszkodzi go poznać.
Z takimi myślami – jeszcze wciąż niezgrabnie, powoli w porównaniu do dorosłych – podąża w stronę Zębatego Ustronia.

_________________



i got too  good at
fighting chemicals
and dodging arrows
i was
asking for

wading through the fog
a
nd then it disappeared
naked when i'm here


and why should i deny what's all at once
so crystal clear?

Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 27, 2022 4:41 pm
Ważka
Ważka
Pełne imię : Ważka Przelatująca nad Taflą Wody
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21 / k. kwietnia
Znak Przodków : Lis
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku
Mistrz : ojciec, brat i rodzeństwo
Wygląd : przeciętnej wielkości, przysadzisty, wiecznie zgarbiony kocur z krótką, czarną jednolitą sierścią. posiada białe oznaczenia na brodzie, ciągnące się dalej po szyi i klatce piersiowej, oraz skarpetki, na przednich łapach sięgające do nadgarstków, a na tylnych do połowy śródstopia. ma żółte, okrągłe oczy.
Multikonta : nocna łapa, blekot / wawrzyn
Autor avatara : anna stasik (flickr)
Liczba postów : 83
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1740-wazka#43143
Ważka w tym czasie kręcił się bez celu po obozie. Właściwie to nie miał jak na razie niczego do roboty i czekał, aż coś ciekawego w końcu się mu przydarzy. W którejś chwili dojrzał w większości czarnego kociaka, przez co szybko przypomniał sobie o fakcie, że jedna kotka z Plemienia nie aż tak dawno urodziła, a on sam nie zdążył jeszcze poznać jej kociąt. Podszedł więc do kocięcia, chcąc się z nim poznać.
- Witaj - przywitał się, bo to pierwsze co należy zrobić.

_________________
the milk is sour with olives on my thumbs
and all that i have stuck to
and all that i have clung to
i've felt like a dog
this world that i had trusted
has been over and busted
and rusted by an arbitrary
sonogram

Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 27, 2022 4:50 pm
Echo
Echo
Pełne imię : Senne Echo Szepczącego Strumienia
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 32 [luty]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą [npc]
Ojciec : Kopcuch [npc]
Mistrz : -
Partner : -
Wygląd : rosły, barczysty; długie futro, w większości czarne, ze srebrzystym brzuchem, bokami, kryzą i dolną częścią ogona, najciemniejsze są łapy, grzbiet, głowa i uszy; uszy zakończone pędzelkami; mocny pysk i broda; oczy żółte
Multikonta : orzechowy cień, i inni.
Liczba postów : 369
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1640-echo-senne-echo-szepczacego-strumienia#36970
Nie robi sobie nic z przechodzących nieopodal kotów, po prostu wytrwale idąc z kociarni w stronę Zębatego Ustronia. W końcu jednak jeden z nich podchodzi i się z nim… wita. Nie widzi, że gdzieś idzie? Marszcząc czoło w irytacji, Echo obraca głowę na czarno-białego starszego kota. Zapewne Nowicjusza, biorąc pod uwagę, że kojarzy większość Łowców i Strażników z wyglądu, nawet jeśli nie z imienia.
Idę do Wiesca. Co chces.

_________________



i got too  good at
fighting chemicals
and dodging arrows
i was
asking for

wading through the fog
a
nd then it disappeared
naked when i'm here


and why should i deny what's all at once
so crystal clear?

Re: Szerokie Wejście
Nie Lis 27, 2022 4:57 pm
Ważka
Ważka
Pełne imię : Ważka Przelatująca nad Taflą Wody
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21 / k. kwietnia
Znak Przodków : Lis
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku
Mistrz : ojciec, brat i rodzeństwo
Wygląd : przeciętnej wielkości, przysadzisty, wiecznie zgarbiony kocur z krótką, czarną jednolitą sierścią. posiada białe oznaczenia na brodzie, ciągnące się dalej po szyi i klatce piersiowej, oraz skarpetki, na przednich łapach sięgające do nadgarstków, a na tylnych do połowy śródstopia. ma żółte, okrągłe oczy.
Multikonta : nocna łapa, blekot / wawrzyn
Autor avatara : anna stasik (flickr)
Liczba postów : 83
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1740-wazka#43143
Czarno biały zamrugał, szybko układając myśli - Właśnie... Chciałem zapytać, gdzie tak zmierzasz - odpowiedział. Po wyrazie pyska młodszego kocura chyba mógł się domyśleć, że raczej to nie jest odpowiedni czas na nowe znajomości i prędzej przeszkadza i irytuję mniejszego, niż się zaprzyjaźnia. 
- Ale już się dowiedziałem - dodał cicho i odchrząknął, próbując brzmieć pozytywnie, co niezbyt mu wychodziło - więc coś się stało, że do niego idziesz?

_________________
the milk is sour with olives on my thumbs
and all that i have stuck to
and all that i have clung to
i've felt like a dog
this world that i had trusted
has been over and busted
and rusted by an arbitrary
sonogram

Re: Szerokie Wejście
Sponsored content

Skocz do: