IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Tereny Plemienia
Wschodnie Rubieże
Czw 01 Kwi 2021, 03:54
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2102
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Wschodnie Rubieże to najbardziej wysunięta na wschód część Plemiennego terytorium. Jest to suchy, bardzo jasny las mieszany, którego podłoże jest niemal całkowicie płaskie. Sporo tu licznych gatunków kwiatów, w tym również tych kojarzących się z odwilżą – krokusów, przebiśniegów czy cebulic.

Rodzaje terenu: brzeg lasu; głębia lasu

Re: Wschodnie Rubieże
Dzisiaj o 00:04
Lilia
Lilia
Pełne imię : Lilia w Małym Stawie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 39 ks | październik
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Dziko Rosnący w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Senne Echo Szepczącego Strumienia [*]
Partner : Niknąca Łapa
Wygląd : wysoka, smukła kotka o krótkiej biało-czarnej sierści i charakterystycznie wygiętej końcówce prawego ucha i plamie na jasnoróżowym nosie. czarne plamy znajdują się na jej głowie (czoło i uszy), obu łopatkach, bokach, udach, lewym kolanie i w całości na ogonie. ma jasnozielone, często przyjaźnie przymrużone ślepia, ciemne poduszeczki i proste białe wąsiska
Multikonta : Wierzbowy Puch; Szerszeniowy Rój; Fasola
Autor avatara : love.lilli (ig)
Liczba postów : 391
Strażnik
https://starlight.forumpolish.com/t1930-lilia
Nie spodziewała się, że Wilk faktycznie osunie się na ziemię. Widziała, że coś było nie tak - chwiejny chód, dyszenie, nierówny oddech - ale jak tylko Wilk zaczęła naprawdę osuwać się na ziemię, Lilia automatycznie wyskoczyła w przód, chcąc do niej doskoczyć i nieco zamortyzować "upadek", ale finalnie co najwyżej podłożyła bark i pozwoliła nowicjuszce wolniej opaść na trawę. Niewiele to zrobiło, ale przynajmniej córka Wodospadu nie uderzyła brodą o ziemię z takim impetem, z jakim mogła. A przynajmniej Lilia chciała w to wierzyć.
Skrzywiła się na uderzenie serca, słysząc jej odpowiedź, ale nic nie odpowiedziała. Przysiadła jedynie kawałek obok i owinęła ogon wokół łap, spoglądając po Rubieży, najpierw w poszukiwaniu jakiegokolwiek zagrożenia, później - kogokolwiek. Były same, a jedynym bardziej wybijającym się dźwiękiem wokół nich, było dyszenie Wilk. Kiedy wróciła spojrzeniem do kotki, nie mogła nic poradzić na mimowolne zmarszczenie brwi. Martwiła się. Myślała, że widziała Wilk w jej najniższym punkcie, wtedy w Nietoperzowej Jaskini. Jednak skoro tam było źle, to co zdążyło się wydarzyć teraz? Słyszała trochę plotek, Błotko nie przychodziło tylko by patrzeć jak smarka w mech, ale... Przodkowie. Czy jeżeli teraz mrugnie, po Wilk zostaną tylko same kości i trochę skóry?
— Cokolwiek się wydarzyło — mruknęła, odwracając wzrok i stawiając uszy. — Po prostu odpocznij. Będę pilnować.

_________________
Wschodnie Rubieże - Page 9 1kfeiox
Re: Wschodnie Rubieże
Dzisiaj o 10:42
Wilk
Wilk
Pełne imię : wilk idący lekkim krokiem
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : transpłciowa kotka (zapach kocura)
Księżyce : 21 / k. października
Znak Przodków : Lis
Matka : jaszczurka owinięta wokół kamienia / npc
Ojciec : wodospad szumiący wśród leśnych ostępów / npc
Mistrz : błoto pokrywające podnóża gór
Wygląd : krótkowłosa i puszysta o zadbanej (w granicach rozsądku) sierści. dobrze umięśniona, przysadzista, o średnim wzroście. bury ticked, niekoniecznie zrudziała w barwie; o słomkowym odcieniu. czarny rysunek pręgowania widoczny na głowie i kończynach, pojedyncza pręga przebiega na wysokości kręgosłupa i rozprasza się w nalot na bokach. oczy piwne.
Multikonta : noc (s), rumianek (kw) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @csyyt (dA)
Liczba postów : 198
Nowicjusz
https://starlight.forumpolish.com/t2019-wilk-idacy-lekkim-krokiem
Wydarzyło się jednocześnie wszystko i nic. Wszystko i nic działo się teraz i stało się nigdy. Bo jeżeli to wszystko istniało jedynie w jej głowie te wszystkie urojenia i wymysły których pępowiny odgryźć nie mógł, więc teraz siedziały i pęczniały i przejmowały go do tego stopnia, że nazywał się kotką przy niektórych kotach. No, to. Lilii nie mogła oszukać bo dowiedziała się jako pierwsza i jeżeli chciała słyszeć więcej, pobudzać jego omamy zamiast pomóc mu wziąć się w garść, to chyba musiał coś powiedzieć. Nie chciał jej znowu stracić. Nieważne, że wymagała od niego innego sposobu udawania. Jeżeli miałaby sprawić, że Lilia znowu od niej odejdzie, znowu nie będzie mogła poczuć jej zapachu tuż obok, usłyszeć jej śmiechu i mruczenia, chyba oszalałaby z rozpaczy.
– On. Znowu to zrobił – wychrypiała sucho, o ściany zdartego na zimnym powietrzu gardła. Bolało. Ale co jej teraz nie bolało. – Ma nowe kocięta, Jaszczurka odeszła i jej na to pozwolili, teraz on niszczy im życia sam, a. A. A nikt nic nie mówi. Wszyscy patrzą. Dlaczego.
Był/a zadowolony/a, że każda wilgoć z jego/jej ciała wyparowała i dzięki czemu nie był/a zdolny/a do płaczu. Jeszcze czego. Nie będzie się mazgaić jak idiota, miernota, wymoczek a nim przecież nie był prawda. Jeżeli miał nim nie być to nie mógł płakać. Ona płakała. On nie. On zamiast tego zaczął się trząść, bo przez uniesienie zapomniał, że był głupcem, że w puste przestrzenie po wodzie zacznie wiać zimny, suchy wiatr i bez bariery ochronnej, tej błony która zawsze gdzieś jednak była na wodzie, każde wypowiedziane przez niego słowo uderzy w nią/niego dwakroć mocniej.
– Dlaczego nikt nic nie robi, Lilia – usłyszała, że powiedziała coś na granicy jęku, pisku i przejechania pazurem po kamiennej ścianie. Nie chciała mówić, była zajęta. Ostatni przejaw prawdziwych sił sposiłkowała na przyciągnięcie się bliżej, wtulenia w jej kryzę i wdychania jej zapachu w płytkich, drżących oddechach. Była obrzydliwa natarczywa i paskudna, ale wszystko jej ciążyło. Łeb gardło oczy. Miała nadzieję, że Lilia sama ją odrzuci i uderzy nią o pień sosny i zostawi na piachu. Bo Wilk nie wiedziała, czemu ta bliskość była tak kojąca, chociaż otworzyła gdzieś w jej głowie bezdenną przepaść do której mogło wpaść jej serce jeżeli zaraz nie przestanie wolniej bić. – Dlaczego każdy wie, ale nikt nic nie robi, nie reaguje, a—a te dzieci będą mieć jeszcze gorzej od nas. A. A na nas też nikt nie reagował, tylko jak jedno umarło, to wszyscy czuli ulgę. A gdyby nie ja, to dwójka nowicjuszy, Brzoza i Płatek, by umarli, bo. Bo wyszli sami i coś ich zaatakowało i nikogo przy tym nie było. . .
Zacisnęła powieki i wcisnęła się mocniej w białe, miękkie, jedwabiste futro. Chciało jej się wyć.
– Dlaczego to się dzieje. Dlaczego na to pozwalamy. Ja. Ja nie wiem. Nie wiem, co się dzieje. Ja już tak nie mogę. Nie mogę. Nie mogę tak dłużej . . .
Nie dokończyła. Ale nawet pod zamkniętymi powiekami z doskonałą czystością pojawiły jej się słowa o tym, że nie może tak dłużej żyć.

_________________
you are someone else, i am still right here
and what have i become, my sweetest friend?
everyone i know goes away in the end

Re: Wschodnie Rubieże
Sponsored content

Skocz do: