IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Zielone Zarośla
Uschnięte Chwasty
Czw 12 Lis 2020, 12:26
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2023
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Przy wejściu do Zielonych Zarośli, można zauważyć kępkę roślin, do której nie dociera wystarczająca ilość wody przez liczne korzenie krzewów dookoła nich i w końcu uschły. Co rusz pojawiają się nowe rośliny na miejsce starych i pomimo krótkiego etapu wzrostu, bardzo szybko stają się sztywne i łamliwe, a chrzęst spowodowany ich deptaniem niesie się po całym legowisku.


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 11 Lip 2021, 02:46
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S), rozgwieżdżony płomień, zaćmione łapa, jeżyna (kg) | płotkowy potok, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : szad
Liczba postów : 1480
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Wina Gwiezdnych. Najwyraźniej nie jesteście tacy święci, jacy przedstawiacie się kotom — odparła pogardliwie, specyficznie zaintonowanym, oznajmującym tonem. Gdyby nie stan, w jakim była, uznałaby odpowiedzi Mroźnego Wiatru i Motylej Łapy za dość...zabawne, jak gdyby nie do końca zrozumieli ironię w jej głosie. Teraz jednak była bardziej skupiona na kłótni ze złocistą kocicą, czując, jak mięśnie zaczynają ją bolec od grymasu, jaki miała na swoim pysku, ale nie chciała, a przede wszystkim nawet już nie potrafiła go z tej twarzy zdjąć; coś już zdążyło w niej pęknąć i pozbawić ją jakichkolwiek umiejętności kontrolowania swoich emocji i tego, jak je ukazuje. A już szczególnie, gdy na scenę weszła Srebrzysty Kłos.
Srebrzysty Kłos, która mówiła do niej tak miękko i miło. W jej głosie było słychać wyraźną troskę i szczerą miłość, i...Pliszkowemu Dziobowi niekoniecznie się to podobało. Nie, w ten sposób, w jaki nie podobało jej się zachowanie Motylej Łapy czy Szałwiowego Życzenia. Nie podobało jej się to dlatego, bo czuła że na to zwyczajnie nie zasługuje. Miała być specjalna, miała być utalentowana, miała żyć szczęśliwie, ale żadna z tych rzeczy jej się nie powiodła. Dlaczego mama nadal nie nakrzyczała na nią tak, jak nakrzyczałaby Brzozowa Skóra? Dlaczego, skoro nie miała już w sobie niczego, na czym by na to zasłużyła? To niesprawiedliwe.
No właśnie, Pliszkowy Dziobie, po co nadal tu jesteś? Powtórzył po Srebrzystym Kłosie głosik w jej głowie. Po to, by...być jakkolwiek ważnym, by nadal żałośnie trzymać się mocno swojej rangi, czegoś, co dawało jej chociaż namiastkę wiary w to, że rzeczywiście była jeszcze wyjątkowa i wybrana, co przypominało jej o poczuciu dumy, gdy została terminatorem medyka i wszyscy w klanie jej gratulowali.
Nie rozwiążesz w ten sposób tego, że zostałaś okłamana, zmanipulowana, stłamszona; że wzbudzono w tobie poczucie winy za rzeczy, na które nie miałaś ŻADNEGO wpływu; że czujesz frustrację, złość, wypalenie. Z każdym kolejnym określeniem w wyliczance Pliszka czuła coraz większe napięcie w oczach; łzy błagały o pozwolenie na wyjście i swobodne spłynięcie po jej policzkach, a jednak srebrzysta nadal resztkami sił blokowała im drogę. Jej oczy zaczęły jednak połyskiwać, delikatnie już zwilżone, odbijając gwiezdny pył dookoła.
A-ale... wtedy będę... nikim — wydusiła, cicho i niemrawo, nadal w szoku, że widzi , po tylu księżycach. Ponownie uderzało ją bolesne wspomniecie Pory Nagich Drzew, gdy pilnie opiekowała się swoją mamą w każdej wolnej i nie-wolnej chwili, ale i tak nie mogła się powstrzymać od chwil zabawy i odpoczynku, i gdy pewnego dnia łapę w lecznicy, to...to przeszywał ją jedynie ostry, lodowaty wzrok Brzozowej Skóry, siedzącej nad nieruchomym, niebieskim ciałem. — Wo-wojownikiem, jednym z wielu, n-nic nie znaczącym na tle klanu — kontynuowała, a jej głos robił się coraz bardziej chwiejny i przesiąknięty goryczą. Jej odpowiedź nie do końca logicznie odnosiła się do tego, co powiedziała Srebrzysty Kłos; Pliszkowy Dziób podświadomie zrozumiała "stawienie temu czoła" jako odejście ze swojej posady, bo gdzieś z tyłu głowy tego chciała najbardziej.

_________________
you keep buying stars


all   my  life,  i've been
so   lonely,
 all in  the
na
me of  being   holy,
still, you'd like to think
you know me
Uschnięte Chwasty - Page 3 38150211_KA5ot1iDdGwEAUWand you could buy up
all   the stars  but  it
wouldn't change  who
you  are;  you're  still
living life in the dark

it's just who you are

Re: Uschnięte Chwasty
Nie 11 Lip 2021, 13:34
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Och, Pliszko – powiedziała cicho kocica. Wtedy będę nikim… Srebrzysty Kłos przez chwilkę nie wiedziała, gdzie zacząć. Czy od tego, że jej córka sama powiedziała o byciu wojownikiem, mimo iż ona sama nie zasugerowała jej odejścia z posady medyka? A może od tego, że wojownicy nie są nikim? A może… a może od tego, że Pliszka nie musiała zawsze być kimś, zawsze być specjalna, najlepsza, wyjątkowa? Matka Pliszki westchnęła, dotykając nosem barku swojej córki.
Wojownicy nie są nikim. Ja, twój tata, Mroźny Wiatr, Szałwiowe Życzenie, Taneczny Krok, Pochmurny Świt, Gronostajowa Mordka, Lekki Powiew, i inni, niezliczone pokolenia wojowników, dzięki którym klany w ogóle mogą istnieć, nie jesteśmy i nie byliśmy nikim, Pliszko – zaczęła więc delikatnie, patrząc córce w oczy z miłością w swoim wzroku. To z pewnością było zwrócenie uwagi, wręcz pouczenie, ale bardzo delikatne, tak inne od tego, do czego zapewne była przyzwyczajona Pliszkowy Dziób – z jednej strony terminując u Brzozowej Skóry… a z drugiej, kiedy wcielała się w rolę mistrza Motylej Łapy, bo nie wykazywała wobec niego specjalnie dużego zrozumienia. – Ale wiesz, ty nie zawsze musisz być wyjątkowym kimś… albo wybrańczynią Gwiezdnych. W końcu… już wiesz, że nie jesteś. I nie ma w tym nic złego, bo to znaczy, że twój los zależy od ciebie, a nie od jakieś Gwiezdnego planu albo od mojej siostry. Nie zależy również od tego, kochanie, że umarłam, a ty przez to musisz spłacić jakiś dług wobec lecznicy albo wobec mnie, bo mnie nie uratowałby żaden medyk. Nie musisz się umartwiać, bo ktoś cię wybrał na terminatora medyka, jeśli nie chcesz nim być, ale nie musisz rezygnować z tej rangi, wystarczy, że zmienisz swoje podejście do niej. Ale chyba nie bez powodu sama zaczęłaś od tego, kim byłabyś jako wojownik, prawda?

_________________

Uschnięte Chwasty - Page 3 Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty - Page 3 MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Nie 11 Lip 2021, 16:15
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicza Łapa, Wichura; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Zmarszczył lekko brwi, kiedy usłyszał odpowiedź Pliszkowego Dziobu, nie od razu zauważając powiązanie między tym, co mówiła, a tym, co powiedziała wcześniej Gwiezdna... i dopiero kiedy kontynuowała, zrozumiał, o co jej chodziło. Nie spodziewał się takiego, uch, mocnego zdania na temat znaczenia wojowników, chociaż z drugiej strony już wcześniej Pliszkowy Dziób potrafiła się nad nimi wywyższać albo używać wobec nich określenia "rozpieszczone koty". Z początku więc trochę się zdziwił, tym bardziej że bycie wojownikiem było niegdyś dokładnie tym, co medyczka chciała robić. Czy to była kolejna rzecz, którą miała po Brzozowej Skórze? To... w sumie nie byłoby takie zadziwiające. Postanowił jednak nie myśleć nad tym za długo, bo na samą myśl o dawnej medyczce odczuwał zgorszenie. Słuchał więc tylko tego, co miała do powiedzenia srebrzysta wojowniczka... i miał szczerą nadzieję, że dotrze w ten sposób jakoś do Pliszkowego Dziobu, bo wydawało mu się, że na pewno miała na to większą szansę, niż ktokolwiek inny z obecnych. W innych okolicznościach być może jej podejście byłoby wręcz zbyt delikatne, jednak teraz to, w jaki sposób się kontrolowała i ubierała wszystko w słowa, było chyba dokładnie tym, co było potrzebne. Okazywała Pliszkowemu Dziobowi zrozumienie i cierpliwość, którego w podejściu innych kotów – w tym może nawet trochę samego Motyla, którego to wszystko w ostatnim czasie frustrowało i stresowało – nie jeden raz brakowało. Wciąż więc milczał, dając kocicom przestrzeń do rozmowy.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Pon 12 Lip 2021, 02:31
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S), rozgwieżdżony płomień, zaćmione łapa, jeżyna (kg) | płotkowy potok, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : szad
Liczba postów : 1480
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Pliszkowy Dziób wzdrygnęła się, gdy nos Srebrzystego Kłosu dotknął jej barku. Dotyk Gwiezdnych był taki...dziwny, nie potrafiła stwierdzić, czy byli zimni, czy ciepli. Nie lubiła nie umieć czegoś zerojedynkowo stwierdzić.
Wojownicy nie są nikim, ale w każdym klanie są ich dziesiątki, są jednymi z wielu. Nie są jakkolwiek wyróżniający się poza tłum; by to zrobić, muszą wspiąć się na wyższe stołki i zostać zastępcą, medykiem czy przywódcą. I może szarym, nudnym kotom to pasowało, ale Pliszkowy Dziób - ona nie była zwyczajna, prawda? Nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez wysokiego tytułu, bo... to było jedynym, co podtrzymywało jej samoocenę.
Wspomnienie Tanecznego Kroku, Pochmurnego Świtu czy Gronostajowej Mordki nie zrobiło na niej żadnego wrażenia; nie miała w nich żadnego autorytetu, byli dla niej jedynie częścią nudnego tłumu. Szałwiowe Życzenie? Na jej wspomnienie skrzywiła się. Ta bezprawna kocica była ostatnim kotem, który nadawałby się jako przykład ważnego wojownika. Ale... Srebrzysty Kłos, Świerkowa Gałązka. Gdy przypominała sobie te koty, mówienie o nich jak o nikim rzeczywiście uderzało srebrzystą kocicę inaczej. Ale oni nie byli dla niej nikim dlatego, że byli rodziną; nie przez wojowniczą rangę.
Wojownikiem może zostać k-każdy. Na rolę medyka trzeba d-dostać szansę. N-nie mogę tego tak... tak zostawić — wydukała sfrustrowana. Teraz była kimś, bez kogo klan by się nie obył, kimś ważnym, połączonym z Gwiezdnym Klanem, i chociaż jej szansa została już dawno zmarnowana, to nadal uparcie się jej trzymała, jakoby była największym skarbem...ale w rzeczywistości była pustą, fałszywą iluzją, w którą Pliszka desperacko chciała wierzyć.
Nie zawsze musisz być wyjątkowym kimś… albo wybrańczynią Gwiezdnych. W końcu już wiesz, że nie jesteś. Mordka Pliszkowego Dziobu otworzyła się, chcąc krzyknąć w odpowiedzi "jestem!", ale żaden dźwięk się z niej nie wydobył na skutek realizacji, że jej matka miała rację. Nie była... i chociaż Srebrzysty Kłos mówiła co innego, medyczka nie potrafiła zaakceptować, że nie musi być. Chciała być, chciała czymkolwiek podbudować swoją popadająca w ruinę dumę, ale jak widać na załączonym obrazku: nie wychodziło.
A-ale byłaś z-ze mnie dumna, gdy... gdy zostałam terminatorem m-medyka. Nie powinnaś tak mówić. N-nie powinnaś mówić d-do mnie tym tonem, sk-koro wszystko zepsułam — podważyła, ostatnie słowa intonując z większą ilością emocji: czy to złości, czy goryczy.
Nie musisz rezygnować z tej rangi, wystarczy, że zmienisz swoje podejście do niej. Ale chyba nie bez powodu sama zaczęłaś od tego, kim byłabyś jako wojownik, prawda? I...wtedy Pliszkowy Dziób dotknęła realizacja, że cała jej wspominka o wojownikach została wymyślona przez nią, nie przez Srebrzysty Kłos, że jej głowa sama podsunęła jej tą myśl, wracając wspomnieniami do starych marzeń i ambicji. Była naprawdę... głupia, nie potrafiąc puścić młodości wolno i odpuścić sobie rozczarowań. — Teraz to nie ma sensu, zbyt długo zwlekałam z jakąkolwiek zmianą — mruknęła bez życia i nadziei w głosie, nie mając już nawet siły na negowanie swojego niezadowolenia z rangi i tego, jak potoczyło się jej życie. Gdyby mogła zacząć od nowa, ponownie mieć sześć księżyców i dostawać nowe imię, usunąć stamtąd Brzozową Skórę... byłoby dobrze, byłoby tak jak sobie wymarzyła, ale teraz? Teraz miała na sobie niewidzialną bliznę, znamię, zmianę w charakterze której nie potrafiła już odwrócić. Nie czuła, by cokolwiek z jej dawnych zachcianek mogło już przynieść jej jakąkolwiek radość. I przez te wszystkie rozmyślania nawet nie poczuła, że łzy już od dłuższego czasu lśniły strumykiem na jej polikach, korzystając z momentu słabości, by nareszcie wydostać się i móc jakkolwiek wyżyć ogrom uczuć i myśli, zanim zmienią się w nawiedzający Pliszkę szum.

_________________
you keep buying stars


all   my  life,  i've been
so   lonely,
 all in  the
na
me of  being   holy,
still, you'd like to think
you know me
Uschnięte Chwasty - Page 3 38150211_KA5ot1iDdGwEAUWand you could buy up
all   the stars  but  it
wouldn't change  who
you  are;  you're  still
living life in the dark

it's just who you are

Re: Uschnięte Chwasty
Pon 12 Lip 2021, 21:42
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
Srebrzysta Gwiezdna obserwowała swoją córkę spokojnym, opanowanym i ciepłym spojrzeniem. Nie było w nim ani krzty oceny czy złości - jedynie matczyne ciepło, które zdawało się bardziej wstrząsać Pliszkowym Dziobem niż najostrzejsze słowa Bryzowej Skóry nieobecnej już w tłumie Gwiezdnych Przodków. Na słowa odpowiedzi swojej córki, Srebrzysty Kłos westchnęła cicho i lekko pokręciła łbem. Nie w zrezygnowaniu czy zawodzie - a w chęci tłumaczenia. Cierpliwego i wyrozumiałego tłumaczenia.
— Pliszko. — mruknęła spokojnie i ponownie spojrzała córce prosto w oczy. — W klanie nie ma lepszych i tych gorszych. Aby stać się wojownikiem, tak jak i medykiem, należy poświęcić wiele energii i starań. — wyjaśniła, chcąc pokazać córce, że mniemanie o tym, że są koty "lepsze" i te "gorsze" było po prostu...błędne, a jej przeświadczenie o gorszej pozycji wojowników wynikało z chowanej goryczy. Goryczy, która zaślepiała ją i kazała uporczywie trzymać się jedynej rzeczy nad którą do jakiegoś czasu miała kontrole - lecznica i własna duma. Niestety, jedna z tych rzeczy powoli zaczynała się kruszyć i pozwoliła dojrzeć kocicy w jak ogromnym błędzie była. A przynajmniej na to wyglądało, gdy pierwsze, niepewne łzy zaczęły pojawiać się w zielonkawych ślepiach medyczki.
— Ja jestem z ciebie dumna. — odparła pewnym głosem. —  Z przepowiednią czy nie, z rangą medyczki czy nie. Jednak widok tego jak cierpisz i okłamujesz samą siebie w imię podtrzymania fałszerstw Brzozowej Skóry sprawia, że pytam się, gdzie podziała się moja córka. Córka, która nie bała się zaryzykować i marzyć. — po tych słowach podeszła jeszcze bliżej do Pliszki i delikatnie dotknęła ją nosem w czoło, nie odsuwając się jednak za bardzo przed kolejnymi słowami. Chciała dać jej się wypłakać i...może nieco przysłonić jej łzy przez wzrokiem innych? Kto wie.
—  Nigdy nie jest za późno na zmiany. — szepnęła. — Jeszcze możesz sprawić, że będziesz szczęśliwa. To, czy tego dokonasz nie jest zależne od Gwiezdnych czy innych kotów, a od ciebie samej. Im dłużej będziesz próbowała się opierać tym będzie ci ciężej. Spróbuj. — szepnęła i dopiero po tym odsunęła się na tyle, by ponownie móc spojrzeć kocicy w oczy. Na moment jej spojrzenie spadło na Motylą Łapę, a lekki, ciepły uśmiech pojawił się na mordce zmarłej Wichrowej wojowniczki. Po chwili jednak ponownie wróciło ono na Pliszkę. — Cokolwiek wybierzesz, i jakąkolwiek drogę teraz obierzesz, czy zostaniesz medyczką czy zapragniesz ścieżki wojowniczki, ja zawsze będę z ciebie dumna. Tylko musisz chcieć dokonać tego wyboru, Pliszko. Dopuść do siebie wybór.
Re: Uschnięte Chwasty
Pon 12 Lip 2021, 22:35
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicza Łapa, Wichura; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Kocica, której imienia wciąż nie zdążył poznać, poza tym, że była cierpliwa i wyrozumiała... wydawała się też naprawdę mądra i dobrze rozumiejąca Pliszkowy Dziób; nic dziwnego, skoro były rodziną. Kiedy je tak obserwował, cieszył się, że postanowił zwrócić się do Gwiezdnych, a jeszcze bardziej – że faktycznie odpowiedzieli. Właściwie to wręcz nie spodziewał się takiego zaangażowania... i nie chciał wiedzieć, co by było, jakby miał rozmawiać z Pliszkowym Dziobem sam na sam albo z Gwiezdnymi tylko w roli obserwatorów.
Widząc, że po pysku medyczki zaczęły spływać łzy, Motyla Łapa odwrócił dyskretnie wzrok. Nie czuł się komfortowo, patrząc na nią w takim stanie, bo sam nie lubił, kiedy ktokolwiek go w podobnym stanie widział. Patrzył to na swoje łapy, to na Gwiezdnych dookoła, to na otoczenie... a w pewnym momencie wyłapał spojrzenie srebrzystej Gwiezdnej i jej lekki, ciepły uśmiech, który ponownie dawał mu nadzieję na to, że kocica coś zrobi w tej sytuacji. Że w jakiś sposób pomoże, że nie da tej rozmowie skończyć się na odcinaniu sobie wszystkich ścieżek przez Pliszkowy Dziób. Odwzajemnił jej uśmiech i skinął lekko głową, jakby chciał jej przekazać, że zgadza się z jej słowami, a potem, cóż, po prostu dał rozmowie płynąć dalej. Wiedział, gdzie leżała granica, której przynajmniej na razie nie wypadało mu przekraczać.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Czw 15 Lip 2021, 02:16
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S), rozgwieżdżony płomień, zaćmione łapa, jeżyna (kg) | płotkowy potok, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : szad
Liczba postów : 1480
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
W klanie nie ma tych lepszych, i tych gorszych. Dlaczego jednak tylko niektóre koty dostają szansę na zostanie zastępcą, przywódcą, medykiem, kimś ważniejszym? To nie był przypadek, musieli sobie na to zapracować...będąc kimś lepszym od innych kotów.
Jednakże w przypadku Pliszkowego Dziobu to rozumowanie nie miało sensu. I dopiero teraz zdążyła zdać sobie z tego sprawę; bo przecież ona nie zrobiła nic, by zostać terminatorką Brzozowej Skóry. To ona, jej ciotka, chciała tego i wymyśliła sobie to wszystko, chociaż predyspozycji do zostania medykiem Pliszkowy Dziób nie wykazywała żadnych, zarówno jako kocię, zbyt nieodpowiedzialne i skupione na sobie, jak i teraz, gdy swoim pacjentom nie pokazywała większej troski, a koty obok siebie traktowała jak śmieci, nie potrafiąc poradzić sobie z myślą, że tak naprawdę to ona była tutaj największym ze śmieci. Po prostu zawiniętym w świecący papierek.
Pliszkowy Dziób w środku chciała wierzyć w słowa matki...jednak przecież Brzozowa Skóra mówiła zupełne przeciwieństwo, że jest specjalna, że jest lepsza i nie powinna zajmować się takimi przyziemnymi sprawami, gdy przed sobą ma otwartą bramę do gwiazd. I wtedy było to przyjemne, słyszeć wszystkie te rzeczy, które wywyższały ją i karmiły jej ego, jednak podczas kolejnych księżyców Brzozowa Skóra wcale nie zachowywała się, jakby miała do czynienia ze wspaniałym wybrańcem, a ów ‘fakt’ zostawał wykorzystywany jedynie jako wymówka, by na nią krzyczeć – bo w końcu robiła to dla jej dobra.
Właśnie.
Dlatego ona w ogóle brała pod uwagę słowa Brzozowej Skóry, skoro już doskonale wiedziała, jak fałszywą i obrzydliwą kocicą była...a raczej do jakich rzeczy się dopuściła, bo jej głowa nadal nie potrafiła się zebrać do przyznania, że jej mistrzyni nie była taka święta. Dlaczego nie potrafiła po prostu uwierzyć mamie, gdy ona patrzyła na nią z miłością i troską, tak inną i tak przyjemniejszą od wiecznych ocen i wymagań ciotki? Czemu, na osty i ciernie, czemu mistrzyni zmieniła...nie, ‘zniszczyła’ byłoby lepszym określeniem, czemu mistrzyni zniszczyla ją do takiego stopnia?

„Widok tego jak cierpisz i okłamujesz samą siebie...”
Srebrzysty Kłos nazwała rzeczy po imieniu, coś, czego Pliszkowy Dziób bała się zrobić...by nie załamać się na samej sobie, bo o wiele lepiej było jej żyć w świadomości, że robi wszystko dobrze, że jej wszelkie niepowodzenia są jedynie śmiesznym żartem od Gwiezdnych i losu, który robił jej ciągle pod górkę – i że to wina wszystkich, tylko nie jej. Właściwie to było w tym ziarnko prawdy; największa wina leżała w Brzozowej Skórze, która zdala się ewaukować z ich snu, najwyraźniej wciąż zbyt samolubna i pełna pychy, by stanąć przed swoimi odpowiedzialnościami.
„...w imię podtrzymania fałszerstw Brzozowej Skóry sprawia, że pytam się, gdzie podziała się moja córka. Córka, która nie bała się zaryzykować i marzyć.”
Pliszkowy Dziób nawet nie odpowiedziała, zwyczajnie załkała większym płaczem, łapiąc łapczywie powietrze i wręcz chowając się w cieniu Srebrzystego Kłosu, jakby znów była małym kociakiem. Pliszkoiwy Dziób naprawdę chciałaby wiedzieć, co stało się z jej starym charakterem, dlaczego była taka głupia i zwyczajnie słaba, by nie potrafić ani razu w ciągu swojego życia postawić się temu wszystkiemu i żyć tak, jak naprawdę chciała.

Srebrzysty Kłos mówiła dalej i Pliszkowy Dziób zaciskała z całej siły powieki, aż oczy nie zaczęły jej boleć; tak bardzo chciała powstrzymać lecące łzy, ale bezskutecznie, było ich jedynie coraz więcej. „To, czy tego dokonasz nie jest zależne od Gwiezdnych czy innych kotów, a od ciebie samej.” Rzadko słyszała, a tym bardziej myślała, że coś zależało od niej. W końcu to Gwiezdni ‘pokierowali’ jej ścieżką, to Gwiezdni zsyłali jej wszystkie te nieszczęścia i od Gwiezdnych zalezało, czy klanom będzie powodzić się dobrze, czy źle...a najwyżej tak ją nauczono.

Dopuść do siebie wybór.

Mogła dopuścić do siebie wybór. Takie...abstrakcyjne. Czy gdy ona miała w łapach wybór, nie popełniłaby tego złego? Zawsze polegała na czyichś wyborach. I gdy stał on przed nią, w pełnej swojej okazałości, Pliszkowy Dziób nie wiedziała. Nie wiedziała, czego chce, cała ta sytuacja zdezorientowana i zgubiła ją...a jednocześnie roświetliła jej drogę, chociaż przez wiele łez i krzyków. Ale chciała dokonać wyboru. Może po prostu...nie teraz, jeszcze nie.

Łzy nieco ustały, i chociaż w jej oczach wciąż stały łzy i rozmazywały z lekka jej wzrok, gdy mrugała, to nie spływały już potokiem po jej policzkach – jedynie jaśniały w świetle gwiazd. Miała przed sobą gwiezdną, miała przed sobą Srebrzysty Kłos, miała przed sobą mamę, ale nie miała pojęcia, co powiedzieć. Z jej pyszczka popłynęło tak wiele, ale jej córka potrafiła jedynie patrzeć się na jej upstrzone gwiazdami oblicze. Chyba po raz pierwszy nie miała zerojedynkowego rozwiązania.

_________________
you keep buying stars


all   my  life,  i've been
so   lonely,
 all in  the
na
me of  being   holy,
still, you'd like to think
you know me
Uschnięte Chwasty - Page 3 38150211_KA5ot1iDdGwEAUWand you could buy up
all   the stars  but  it
wouldn't change  who
you  are;  you're  still
living life in the dark

it's just who you are

Re: Uschnięte Chwasty
Pią 30 Lip 2021, 10:45
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
Srebrzysty Kłos obserwowała swoją córkę w milczeniu, podobnie jak i reszta wciąż obecnych Gwiezdnych wokół niej. Po prostu przyglądała się jej reakcji, która była inna niż wcześniejsze - Pliszkowy Dziób milczała, nie wiedząc jak odpowiedzieć na przepełnione troską i ciepłem słowa Gwiezdnej. Końcówka ogona Mroźnego Wiatru drgnęła nieznacznie, gdy przyglądała się tej scenie w ciszy, nie bardzo chcąc się teraz odzywać. Dopiero gdy sama Srebrzysty Kłos posłała jej spokojne spojrzenie, ta odchrząknęła bezgłośnie i zwróciła się do Motylej Łapy szeptem.
— Czegokolwiek by nie mówiła, pomogłeś jej. — mruknęła, a w jej głosie zabrzmiała nutka dumy. Motyla Łapa nie musiał interweniować w zachowanie swojej mentorki, mógł zignorować jej słowa, bądź nawet zrezygnować z bycia terminatorem medyka, odcinając się od toksycznych słów srebrnej kocicy. Czy medyczka tego chciała czy nie, Motyla Łapa pomógł jej w tym, aby w końcu po wielu księżycach ocknęła się i dojrzała, że jej zachowanie tylko pogarsza sprawę - a zrzucanie winy za swoje niepowodzenia i traumy na Gwiezdny Klan, pokładając w nim równie wiele mocy sprawczej jest...Najzwyczajniejszą hipokryzją.
— Pliszko. — odezwała się Srebrzysty Kłos, delikatnie dotykając nosem ucha swojej córki. — Decyzja co zrobisz z tym wszystkim co teraz usłyszałaś zależy od ciebie. Jednak pamiętaj, cokolwiek to będzie, będę z ciebie dumna. — zaznaczyła ciepło, po czym odsunęła się i zaczęła powoli znikać, tak jak i cały Gwiezdny tłum wokół dwójki Wichrowych medyków. Dymny Wąs również się podniósł i lekkim trzepnięciem wąsów dał znać Mroźnej Wiatr, aby również się zbierała, Zerknął przelotnie na Pliszkowy Dziób, a później na Motyla. — Powodzenia Motyla Łapo, nie bój się rozmawiać o tym, o czym powinieneś. — westchnął i zamigotał.
— Nigdy nie uda ci się wygrać konfrontacji, jak większość słów zostawisz dla siebie — dokończyła Mroźny Wiatr i...Po chwili zarówno Motyl, jak i Pliszkowy Dziób wybudzili się, zostawiając daleko za sobą Gwiezdną Skórkę i wielu, wielu przodków.

[akcja zakończona]
Re: Uschnięte Chwasty
Sob 31 Lip 2021, 00:18
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicza Łapa, Wichura; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Choć wymagało to dużo czasu i cierpliwości, słowa Srebrzystego Kłosa w końcu dotarły do Pliszkowego Dziobu, a przynajmniej na to wyglądało, sądząc po reakcji medyczki. Po raz pierwszy od początku tej rozmowy przestała protestować, a zaczęła faktycznie słuchać, co chcieli jej przekazać. Ulżyło mu. I ze względu na siebie samego i swoją przyszłość jako terminatora medyka, i, przede wszystkim, ze względu na Pliszkowy Dziób, bo już od dawna chodziło w tym wszystkim więcej niż tylko o to, co powiedziała na Zgromadzeniu. Pomoc starszej srebrnej kocicy była w tym wszystkim nieoceniona. Miał wrażenie, że gdyby nie ona, nie dotarliby w ogóle do żadnego przełomu. Bo chociaż on sam mógł spróbować jakoś przemówić do swojej mistrzyni, próbować ją zrozumieć... wiedział, że nie byłby w stanie tego zrobić aż tak dobrze. Jego rolą w tym wszystkim było bycie zapalnikiem, zaadresowanie problemu, rozpoczęcie tego, co się tu dziś stało. Reszta pozostawała już w łapach nie jego, a innych kotów, przede wszystkim samego Pliszkowego Dziobu. Rozmyślając na ten temat, wciąż błądząc wzrokiem między własnymi łapami i Gwiezdnymi, żeby po prostu nie patrzeć na swoją mistrzynię w milczeniu w takim intymnym momencie, dotarł do niego szept Mroźnego Wiatru, na który odpowiedział ledwo zauważalnym kiwnięciem głową, nie chcąc przerywać względnej ciszy. Pomógł... chyba tak. Tak naprawdę nie był pewny, jak to wszystko na medyczkę wpłynie, ale przynajmniej... nie była dłużej uwięziona w kłamstwach Brzozowej Skóry. Gdyby nie jego pierwsza rozmowa z Mroźnym Wiatrem i Dymnym Wąsem, kto wie, jak to wszystko by się potoczyło?
Wtem srebrna kocica odezwała się, jak się okazało, po raz ostatni, a Gwiezdni powoli zaczęli znikać. Och, no tak. Ich czas był ograniczony, a rozmowa trochę już trwała. Najwyraźniej nadszedł czas, żeby się obudzić. Motyla Łapa nie był pewny, kiedy to wszystko minęło; czas na Srebrnej Skórce działał inaczej niż na ziemi. Odwrócił się w stronę Dymnego Wąsa i Mroźnego Wiatru, którzy mieli do niego ostatnie słowa.
Zapamiętam. Dziękuję... za wszystko – powiedział im jeszcze. Gdyby nie oni, ta rozmowa prawdopodobnie nigdy by się nie odbyła. Jeśli zaś chodziło o same ich słowa, cóż, to były rady na przyszłość. Ważne rady, dobre rady, których nie zamierzał puszczać mimo uszu. Wiedział jednak, że unikając wtrącania swoich trzech groszy, kiedy mówiła Srebrzysty Kłos, robił dobrze... bo nie była to jego konfrontacja, a konfrontacja Pliszkowego Dziobu. Ze swoją przeszłością oraz czynami z teraźniejszości.
Z taką myślą obudził się, przywitany przez pierwsze promienie porannego słońca, prześwitujące między liśćmi Zielonych Zarośli.

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Sob 31 Lip 2021, 00:45
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S), rozgwieżdżony płomień, zaćmione łapa, jeżyna (kg) | płotkowy potok, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : szad
Liczba postów : 1480
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
"Cokolwiek to będzie, będę z ciebie dumna", rozbrzmiał głos Srebrzystego Kłosu, i szczerze mówiąc... Pliszkowy Dziób średnio słowa te podnosiły na duchu. Jeżeli czegokolwiek nie zrobi, mama będzie z niej dumna, to czy będzie to prawdziwa duma? Czy sztuczna, powstała jedynie z faktu, że była jej córką? Jaką nagrodą była bezwarunkowa duma z tego, co robi, skoro nawet nie zależała od tego, co robiła? W głosie Srebrzystego Kłosu czuć było rzeczywistą troskę, miłość i jakkolwiek nie byłyby one przyjemnym komfortem, tak jednocześnie zdawały się...zwyczajnie fałszywe. To nie tak, że ta rozmowa nie zmieniła nic w medyczce - uświadomiła sobie kilka rzeczy i spraw, i chociaż raczej nie zmieni się na zawołanie w wspaniałą, empatyczną i dojrzałą kocicę, tak...przemyśli to wszystko i może, krok po kroczku, dojdzie gdzieś. Ale nie dla niezmiennej dumy Srebrzystego Kłosu. Dla własnej dumy.

W pewnym momencie się obudziła. Nie tak, jak Motyla Łapa, będąc przyjemnie prażonym przez pierwsze promyczki słońca - gdy Pliszkowy Dziób wróciła do świadomości, na niebie wciąż lśnił księżyc. Patrzyła przez chwilę na pustkę swojego legowiska, ciemnego i zakrytego od światła. Sen dziś już do niej raczej nie przyjdzie.

zt

_________________
you keep buying stars


all   my  life,  i've been
so   lonely,
 all in  the
na
me of  being   holy,
still, you'd like to think
you know me
Uschnięte Chwasty - Page 3 38150211_KA5ot1iDdGwEAUWand you could buy up
all   the stars  but  it
wouldn't change  who
you  are;  you're  still
living life in the dark

it's just who you are

Re: Uschnięte Chwasty
Czw 19 Sie 2021, 17:00
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Z jakiegoś dziwnego powodu Trująca Łapa, po wyjściu z legowiska chorych czuł jakby musiał wszystkim opowiedzieć o swoim cudownym ozdrowieniu. A szczególnie swojemu rodzeństwu, przecież to oni na pewno najbardziej się martwili, prawda? Zdążył już odwiedzić Zamglony Brzeg, która opiekowała się kolejnymi kociętami i nawet zamienił parę słów z Pochmurnym Świtem, który jak zwykle, pomimo dużej ilości obowiązków był tam gdzie jego syn go potrzebował. Teraz zostało mu nikt inny jak tylko jego kochani bracia i siostry. Już od rana był na łapach i tylko udało mu się dostrzec Skoczną i Truflową Łapę, którzy jednak właśnie wybierali na trening i nie mieli dla niego czasu , więc zmierzając w stronę Zielonych Zarośli miał nadzieję, że znajdzie ich wszystkich po czym położy się spokojnie na zasłużony odpoczynek. Może nawet tam na niego czekają, kto wie? Na samą myśl o tym przyspieszył kroku.
Tak jak się spodziewał, już na wejściu natknął się na znajome futro. Złocista Łapa dość mocno wyróżniał się na tle kotów, tak też Trujek poznał przybranego brata od razu. Może i czarny oriental nigdy nie był zbytnio... no cóż rodzinny, jednak terminator był pewny, że tym razem dadzą radę zamienić więcej niż pare słów i młodszy na pewno pomoże mu znaleźć braci.
- Hej Złocista Łapo!- donośny głos dymnego na pewno rozniósł się na całe legowisko, jednak jemu niezbyt to przeszkadzało.
- Szukam was od rana! - miauknął podbiegając do terminatora i stając tak, żeby był on świadomy, że Trujek nie da mu tak łatwo odejść.
- Pamiętasz jak zachorowałem? Pamiętasz? To już jestem zdrowy! - z ekscytacją w głosie obrócił się wokół własnej osi jakby dla lepszego efektu.
- Muszę się z tym podzielić z całym rodzeństwem, wiesz? Przecież nie chcę żebyście się martwili ani nic. Można się martwić o ważniejsze rzeczy, ale w pełni rozumiem dlaczego martwicie się akurat o mnie. Ja też bym chodził ciągle zaniepokojony gdyby ktoś was zaraził... W ogóle wiesz że zaraziłem też Iskrzaka? Pewnie ci już mówił, ale nie słuchaj go wiesz jaki z niego pesymista- Znaczy no zaraziłem go ale to nie moja wina no i wiesz jak to- przerwał w pół zdania po wyrzuceniu z siebie potoku myśli i dokładnie przyjrzał się Złocistej Łapie. Wyglądał na jakoś niezbyt zadowolonego.
- Wszystko w porządku? O nie, a co jeśli też jesteś chory?! Znaczy wiesz Motyla Łapa na pewno cię uleczy, tylko no musisz być grzeczny, ale to tak swoją drogą... A po za tym wiesz co z Biedronką, Hukiem i Porywkiem? Nie widziałem ich księżyce, a chyba też zasługują na to żeby dowiedzieć się o tym że jestem zdrowy, prawda? - skakał z tematu na temat z prędkością pędzącego nurtu rzeki, jednak skoro on się łapał w swoich słowach, to jego brat również powinien, prawda? Teraz jednak stwierdził że zadał wystarczająco pytań, więc dał swojemu gardłu chwilę wypocząć, jednocześnie dając szansę orientalowi żeby wszystko przetrawił i odpowiedział na zadane mu pytania.

_________________
cause a normal human being wouldn't NEED
to
pretend to be NORMAL, to be normal
WELL i guess that's the least that i owe ya
to be
NORMAL in a way i couldn’t. B E
Re: Uschnięte Chwasty
Czw 02 Wrz 2021, 21:28
Złocista Łapa.
Złocista Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 6
Matka : Argos
Ojciec : Łasica
Mistrz : Kiełkujące Ziarno
Partner : --
Wygląd : Kocur jest czarnym wysokim orientalem, o białych znaczeniach na piersi, każdej łapie. Posiada długi ogon i przylegające krótkie futro. Ma również złote ślepia, i długie wybrysy.
Multikonta : Złota łapa [kg]
Autor avatara : Mrucz
Liczba postów : 148
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t819-mlek
Z rozmyślań kocura które prowadził podczas porannego spaceru po obozie wyrwał go czyiś donośny głos. Złocista łapa za takimi nie przepadał oczywiście jeśli nie należały do wojowników zwołujących patrol. Albowiem oriental całkiem chętnie w nich uczestniczył. Starał się być najbardziej przydatny dla klanu, towarzysząc wojownikom również zdobywał potrzebne mu doświadczenie.
Niestety szkoda, że i ten głos nawołujący jego imię nie należał do jednego z starszych pobratymców. Na jego nieszczęście był to Trująca łapa - kot o niezywkłych zapasach energii dodatkowo niezwykle irytujący. Ba! uważał się za członka jego rodziny. Wraz z sarnią łapą zostali tylko i wyłącznie sami a on czy jeszcze inne wywłoki z miotu pochmurnego świtu mogły im podskoczyć.
– Ah tak,,, Witaj Trujku – Mruknął kładąc po sobie uszy. Cicho liczył, że zdrobnienie jego terminatorskiego jakkolwiek da znak dymnemu o niezbyt dużym zainteresowaniu z jego strony. Ale chyba się tym nie przejął, zwykle nawijał dalej.
Kocurek wyskoczył z informacją, że był zdrowy. Był tego pewny po samym zobaczeniu terminatora. Inaczej pewnie Motyla łapa by go zganił. – Tak, tak bardzo się ciesze. Ale nie ma potrzeby męczenia całego rodzeństwa. Z resztą nie jesteśmy rodziną. – Przypomniał mu wchodząc w bardziej ostry i chłodniejszy ton. Został urodzony jako samotnik i nie należał w pełni do tej wichrowej wielkiej rodziny. Szczerze nawet nigdy się tak nie poczuł. Przewrócił oczami na wieść o zarażonym iskrzaku, to tylko dało mu do zapamiętania aby na następny raz wyjątkowo bardzo unikać rozmówce. Pomijając fakt, że i tak starał się to robić.
- No wiesz ,,,- Odchrząknął zastanawiając się jak delikatnie przekazać temu o jakby "braku" Porywka, Huka i Biedronki. - Oni zaginęli. -

_________________
Oh, the  misery
Everybody wants tobe my enemy
Spare the sympathy


Re: Uschnięte Chwasty
Sob 04 Wrz 2021, 14:44
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Zaśmiał się cicho słysząc słowa brata o całym tym byciu rodziną. Złocista Łapa od zawsze sobie tak żartował i Trujek powoli zaczynał zazdrościć mu poczucia humoru. Jemu by też się czasami przydało. Nie, żeby jego żarty nie były wspaniałe, po prostu nie zawsze wszyscy je rozumieją. Ale kocur niezbyt się tym martwił, w końcu trening czyni mistrza, czy jakoś tak, a on dużo ostatnio trenuje jeśli chodzi o żarty.
Kiedy jednak usłyszał kolejne słowa orientala, niezbyt wiedział czy jest z czego się śmiać. Porywek, Huk i Biedronka zaginęli? Ale że tak bez niego? Przecież to na pewno kłamstwo.
- Spokojnie, już możesz przestać żartować. Pewnie zaraz się pojawią, prawda? To taka niespodzianka po tym jak wyszedłem z lecznicy, tak? - zaśmiał się, jednak do jego oczu zaczęły napływać łzy. Szukał jakiegokolwiek usprawiedliwienia do tego co powiedział kocur. Czegokolwiek co potwierdziłoby że to wszystko to jedna wielka bzdura.
- Złocista Łapo to już nie jest śmieszne. Przestań i powiedz mi gdzie są. - miauknął, jego głos stał się nieco cichszy. Za chwilę się wszystko ułoży. To tylko głupie żarty, zawsze robili sobie takie. Znaczy może nie na taką skalę, ale może po prostu chcieli zrobić coś większego? Trujek był pewny, że za chwilę jego rodzeństwo się pojawi i razem zaczną się śmiać. Niepotrzebnie się martwił. Oni by go nigdy nie zostawili, prawda?

_________________
cause a normal human being wouldn't NEED
to
pretend to be NORMAL, to be normal
WELL i guess that's the least that i owe ya
to be
NORMAL in a way i couldn’t. B E
Re: Uschnięte Chwasty
Pon 06 Wrz 2021, 19:45
Złocista Łapa.
Złocista Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 6
Matka : Argos
Ojciec : Łasica
Mistrz : Kiełkujące Ziarno
Partner : --
Wygląd : Kocur jest czarnym wysokim orientalem, o białych znaczeniach na piersi, każdej łapie. Posiada długi ogon i przylegające krótkie futro. Ma również złote ślepia, i długie wybrysy.
Multikonta : Złota łapa [kg]
Autor avatara : Mrucz
Liczba postów : 148
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t819-mlek
Patrzył przez cały ten czas na kocura, trochę nie rozumiejąc jego słów. Czy ten kiedykolwiek w taki sposób żartował? Tym samym wręcz uraził dumę orientala. Jednak widocznie Trująca łapa jeszcze nie wyrósł do tego poziomu. Do poziomu Złocistej Łapy. Posłał mu chłodne spojrzenie unosząc wyżej brwi, zamierzał się teraz rozbeczeć? Dobre mi sobie.
- Wyglądam ci na kogoś kto by tak żartował? - mruknął uderzając ogonem o ziemię. Dobrze, że ani on ani komosa tak nie przeżywali stracenie rzepak i żyta. Byli słabi i ulegli pokusie odejścia. Jednak ich dwójka nie płakała jak ta tu,,, wywłoka. To wręcz wstyd okazując tyle emocji przy zaginięciu własnego rodzeństwa. - Ja już się przyzwyczaiłem, nie byłem z nim specjalnie blisko. Zostałeś teraz tylko ty więc przyjmij to radę jak od dobrego znajomego. - Odchrząknął, możliwe, że zostali jeszcze pojedynczy uczniowie z miotu pochmurnego światu. Chociaż to w zupełności go nie interesowało. - skup się na treningu. -

_________________
Oh, the  misery
Everybody wants tobe my enemy
Spare the sympathy


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 19 Wrz 2021, 14:19
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Słowa Złocistej Łapy obijały się kocurowi echem po głowie. Został tylko on. Tylko... Nie, przecież miał jeszcze tyle rodzeństwa. Miał, Iskrzącą Łapę, który go pewnie teraz nienawidzi za zarażenie go tą paskudną chorobą, Skoczną Łapę, z którym nie widział się od czasu zwiedzania legowisk starszych za kociaka i Truflową Łapę, z którym również prawie w ogóle nie rozmawiał... Nie może, być aż tak źle. Przecież to... Trujek starał się powstrzymać łzy, które coraz bardziej cisnęły mu się do oczu. Skup się na trening. Jak miał się na nim skupić, kiedy jego rodzeństwo jest gdzieś tam w niebezpieczeństwie, samotne i... Nawet się z nim nie pożegnało. Wtedy też kocurek zrozumiał. Nie pożegnało się z nim, bo woleli być sami w swoim towarzystwie.
- To wszystko moja wina. - ledwo można było dosłyszeć jego głos. Jednak dla niego było to oczywiste. Gdyby tylko poświęcał rodzeństwu więcej czasu, wtedy na pewno czuliby się tutaj lepiej i- I byliby ciągle z nim. Terminator zrobił chwiejny krok w tył. Przez jego głowę przelatywało milion planów i pomysłów co może zrobić żeby to wszystko jeszcze naprawić.
- Kiedy ich ostatni raz widziałeś? Myślisz, że da się jeszcze ich jakoś dogonić? - mimo, że cały się trząsł, jego słowa nie zawierały już ani kawałka jakichkolwiek emocji. Nie chciał przyjąć do świadomości, że nie zobaczy już rodzeństwa. Skoro to przez niego uciekli, to musi jakoś naprawić to zrobił. Zawsze jest jakieś wyjście. A przynajmniej powinno być.

_________________
cause a normal human being wouldn't NEED
to
pretend to be NORMAL, to be normal
WELL i guess that's the least that i owe ya
to be
NORMAL in a way i couldn’t. B E
Re: Uschnięte Chwasty
Nie 26 Wrz 2021, 20:58
Złocista Łapa.
Złocista Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 6
Matka : Argos
Ojciec : Łasica
Mistrz : Kiełkujące Ziarno
Partner : --
Wygląd : Kocur jest czarnym wysokim orientalem, o białych znaczeniach na piersi, każdej łapie. Posiada długi ogon i przylegające krótkie futro. Ma również złote ślepia, i długie wybrysy.
Multikonta : Złota łapa [kg]
Autor avatara : Mrucz
Liczba postów : 148
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t819-mlek
Trująca łapa był dziecinny, okropnie. Musiał zrozumieć tok myślenia Miłka. Tak będzie mu prościej. Nie chciał aby jego kolega cierpiał. Nie chciał też dla nikogo źle.
— Zostawili cię! To ich wina. Daj spokój w ogóle, zapomnij nie będzie bolało. Masz mnie co nie? — Mruknął pokrzepiająco. Chociaż zraził się lekko do dymnego nie chciał aby ten przejmował się tymi zdrajcami. Mógł pozwolić sobie na odrobinę empatii względem trujka. Niech mu tym razem będzie. Tylko aby nie nazywał ich więcej rodziną bo weźmie go na wymioty.
— Już zapomniałem, wymazuj z pamięci takich drani. Im nie było przykro Trująca łapo. Nie powiedzieli ci o ich odejściu. — Zauważył, będąc młodszym od niego widocznie będąc dojrzalszym mentalnie.

_________________
Oh, the  misery
Everybody wants tobe my enemy
Spare the sympathy


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 26 Wrz 2021, 21:22
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Po raz kolejny starał się po prostu wyłączyć emocje. Uciec od tego co nie wygodne i sprawia, że czuł się tak źle. Czasami jednak nie było to aż takie łatwe. Słowa Złocistej Łapy ciągle obijały mu się echem po głowie, a on sam już nie wiedział co o tym myśleć. Wiedział, że oriental ma rację, jednak coś ciągle powstrzymywało od przejawiania nienawiści w stronę zaginionego rodzeństwa.
- Tak, są zdrajcami. Nie powinni- Nie powinienem się o nich martwić. - miauknął tak niepewnie, że zabrzmiało to jakby sam starał się o tym przekonać z fatalnym zresztą skutkiem.
- Tak. Mam ciebie... Oni... Dziękuje Złocista Łapo, ale ja- ja pójdę się położyć. - wymamrotał znowu nieco ciszej, po czym otarł się o kocura i skierował w stronę swojego legowiska. Wiedział, że nie zaśnie jednak nie umiał wymyślić niczego lepszego co mógłby ze sobą zrobić. Jego legowisko, nie używane od tylu dni teraz wydawało się dziwnie obce i samotne.

//zt
Re: Uschnięte Chwasty
Nie 26 Wrz 2021, 21:38
Złocista Łapa.
Złocista Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 6
Matka : Argos
Ojciec : Łasica
Mistrz : Kiełkujące Ziarno
Partner : --
Wygląd : Kocur jest czarnym wysokim orientalem, o białych znaczeniach na piersi, każdej łapie. Posiada długi ogon i przylegające krótkie futro. Ma również złote ślepia, i długie wybrysy.
Multikonta : Złota łapa [kg]
Autor avatara : Mrucz
Liczba postów : 148
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t819-mlek
Skinął mu łbem i posłał zadowolony uśmiech. Może mógłby jakoś wykorzystać tego całego Trujka? Kocur wydawał się być bardzo przejęty każdą mniejszą sprawą, co dawało dużo możliwości. A przecież byli braćmi. Tak bardzo blisko z siebie zrzytymi. Dlaczego miałby mu nie ufać? Własnej rodzinie,,,
— Dobrze, odpocznij Trująca Łapo. Gdybyś chciał jeszcze ze mną pogadać pewnie będę w obozie. — Odparł i wstał kierując się w przeciwną stronę do tej obranej przez dymnego. Musiał jakoś zabić ten czas... I pomyśleć.

// Zt

_________________
Oh, the  misery
Everybody wants tobe my enemy
Spare the sympathy


Re: Uschnięte Chwasty
Sob 06 Lis 2021, 17:43
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Złocisty wojownik ziewnął szeroko tuż po tym, jak obudził się z drzemki.
Ostatnie upały go męczyły, więc drzemka była całkiem wskazana, a akurat nie miał nic lepszego do roboty. Noce były o tyle lepsze, że wraz z okazjonalnymi burzami przychodził chłodniejszy wiatr, dzięki któremu można było choć trochę odpocząć, bo nie trzeba było prawie że się dusić w legowisku, ale ostatnia noc była bardzo ciepła i bezwietrzna, więc w Zielonych Zaroślach ciężko było się wyspać. Kocur leniwym krokiem wyszedł przed legowisko, wciąż jeszcze ziewając, po czym zabrał się za powolne czyszczenie i układanie sobie futra.

_________________

Uschnięte Chwasty - Page 3 Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty - Page 3 MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Pon 08 Lis 2021, 16:26
Gołębie Serce
Gołębie Serce
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 53
Matka : Lekki Powiew
Ojciec : Lisia Kita
Mistrz : Pliszkowy Dziób[*]
Partner : Skowronkowy Trel (?)
Wygląd : Wysoki kocur z długimi łapami i jeszcze dłuższym ogonem. Ma długie, białe, zadbane futro. Na świat patrzy dużymi, okrągłymi, błękitnymi oczami.
Multikonta : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Autor avatara : mizuen
Liczba postów : 282
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1086-golabek
Gołębia Łapa miał nastrój na integrację. Chciał otworzyć do kogoś pyszczek, kto nie jest kamieniem o imieniu Rybka. A że jeszcze bliskich przyjaciół żadnych nie miał, to każdy się nada. Tak oto padło na złotowłosego, masywnego wojownika. Ten właśnie czyścił sobie futro, tak więc biały uznał go za godnego. Jeśli dba o swoje futro, to dba o wygląd, dba o to jak postrzegają go inni. A przynajmniej terminator chciał w to wierzyć. W każdym razie był on tak dobry jak każdy inny, to czemu nie.
- Dzień dobry - powiedział, starajć się wyglądać poważnie.
- Piękny dziś dzień mamy, nieprawdaż? - nigdy nie wiedział, czy inni mówią, że to dobry początek rozmowy, jako żart czy na poważnie.
- Jestem Gołębia Łapa, niedawno zacząłem szkolenie - wypada się przedstawić. W końcu rozmawia z kimś starszym i wyższym rangą.
- Pomyślałem... Wyglądasz-- Sprawiasz wrażenie inteligentnego - zaczął się trochę plątać. Czemu rozmawianie z innymi musi być skomplikowane?

_________________
Uschnięte Chwasty - Page 3 NW2no5y


Ostatnio zmieniony przez Gołębia Łapa dnia Czw 11 Lis 2021, 16:32, w całości zmieniany 1 raz
Re: Uschnięte Chwasty
Sponsored content

Skocz do: