IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Zielone Zarośla
Uschnięte Chwasty
Czw 12 Lis 2020, 12:26
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1878
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Przy wejściu do Zielonych Zarośli, można zauważyć kępkę roślin, do której nie dociera wystarczająca ilość wody przez liczne korzenie krzewów dookoła nich i w końcu uschły. Co rusz pojawiają się nowe rośliny na miejsce starych i pomimo krótkiego etapu wzrostu, bardzo szybko stają się sztywne i łamliwe, a chrzęst spowodowany ich deptaniem niesie się po całym legowisku.

Re: Uschnięte Chwasty
Pią 25 Gru 2020, 22:25
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Jeszcze tego samego dnia, co odbyła się ceremonia, nadszedł czas, aby przenieść się do Zielonych Zarośli. Motyl... A raczej Motyla Łapa sam nie był pewny, co powinien o tym myśleć, ani co myśleć o swoim mistrzu, czekającym go treningu i tak dalej. Trudno było mu jeszcze cokolwiek powiedzieć o tych zmianach – czy był z nich zadowolony, czy dobrze się skończą i w ogóle, a więc starał się zająć sobie myśli. Chodził po obozie i zajmował się różnymi rzeczami, żeby się tym nie przejmować; a to zajrzał do legowiska starszyzny, żeby posiedzieć sobie chwilę w ciszy i na spokojnie pomyśleć, a to siedział gdzieś na uboczu i obserwował centrum obozu, a to znowu wybierał sobie wstępnie jakieś legowisko w legowisku terminatorów. Udało mu się właśnie znaleźć jedno ciekawe miejsce, które było wolne i, zadowolony z siebie, zamierzał znowu wyjść z legowiska i poszukać taty albo kogoś z rodzeństwa, ale kiedy wybierał się na zewnątrz... Trach! Coś trzasnęło pod jego łapą głośno, jakby się łamało, a on nieomal podskoczył z zaskoczenia. Spojrzał pod łapy i szybko dowiedział się, co takiego się stało – nadepnął na uschnięte roślinki, których było tam jakoś sporo. Ojej... Widząc tyle uschniętych kwiatków, zrobiło mu się trochę przykro. Lubił kwiaty. Żywe kwiaty. Martwe wyglądały brzydko i smutno, więc nie przepadał za patrzeniem na nie. Na szczęście zdawało się, że wśród uschniętych roślinek wyrastały też kolejne, młodsze... i chociaż za jakiś czas pewnie skończą podobnie, sądząc po tym, jak wyglądało to miejsce, dobrze było zobaczyć coś świeżego, żyjącego. Widok jeszcze młodych roślinek troszkę poprawił mu humor, a więc zdecydował się zatrzymać na chwilę i popatrzeć, co ciekawego tam rosło.

/szronik uwu

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Sro 30 Gru 2020, 23:28
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
Treningi z Cebulowym Nosem były naprawdę wymagające, co podobało się Szronikowi na tyle, że nie marudził i nie narzekał. Ba! Jak ostatnio rozmawiał z Gronostajową Mordką to nawet chwalił sobie, że Niedźwiedzia Gwiazda przydzielił go akurat Cebuli. Starsza kotka miała całą wiedze treningową w małym paluszku i mogła ją bez problemu przekazać Oszronionej Łapie, bo on z wielką chęcią by ją przyjął i to bez gadania! Teraz jednak był już po treningu i musiał przyznać, że...Trochę bolały go mięśnie barków. Powtarzanie pozycji i napinanie mięśni by stąpać jak najciszej było naprawdę wyczerpujące i potrzebował chwili odpoczynku zarówno psychicznego jak i fizycznego. Nic więc dziwnego, że swoje kroki skierował do Zielonych Zarośli, aby w legowisku terminatorów możliwie uciąć sobie drzemkę. Gdy był już blisko legowiska dojrzał przed nim znajome futerko Motyla, a od niedawna - Motylej Łapy, co sprawiło, że zmęczenie jakby wyparowało z jego ciała i ten skocznym krokiem, chociaż obolałym - podszedł do kolegi z uniesionym ogonem.
- Cześć Motyla Łapo! - miauknął przyjaźnie i poruszył nieznacznie wibrysami, zerkając na suche kwiaty, które obserwował Motyl. - Też już wróciłeś z treningu?
Re: Uschnięte Chwasty
Pią 01 Sty 2021, 22:16
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Od tego siedzenia i patrzenia na roślinki pewnie prędko odpłynąłby myślami gdzieś daleko od Zielonych Zarośli, treningu i wszystkiego, gdyby nie to, że dość szybko usłyszał swoje imię. Och? Nie spodziewał się, że ktoś go zaczepi, choć w sumie może nie powinien być taki zdziwiony. Jego rodzeństwo i inne koty, które kojarzył z kociarni, przecież też w znacznej większości zajmowały teraz legowisko terminatorów. Wyjątkiem była jedynie Pszczółka, która okazała się chora... Miał nadzieję, że szybko wróci do zdrowia, bo chorowanie na pewno nie było przyjemne. W każdym razie – kiedy zdziwienie przeszło, uniósł wzrok, żeby zobaczyć, kto do niego mówił, a właściwie to się upewnić, bo poznał już po całkiem dobrze znanym głosie, że był to Szronik. Dawno nie miał okazji, żeby jakoś dłużej porozmawiać z kolegą, bo w końcu ten został terminatorem szybciej, miał treningi, obowiązki i tak dalej, ale... w sumie to fajnie, że Oszroniona Łapa dalej chciał z nim rozmawiać i o nim nie zapomniał. Gorzej tylko, że wybrał sobie na pogawędkę temat, który akurat Motyla stresował od dłuższego czasu. Gdzieś z tyłu głowy cały czas się zastanawiał, czy nie robił czegoś źle i obawiał się, jak będzie się zachowywał Taneczny Krok na ich spotkaniu, no i czy da radę... Uch. Świetnie ci idzie gadanie z kolegą, naprawdę, przeszło mu przez myśl.
Cześć, Oszroniona Łapo – przywitał się, posyłając mu lekki uśmiech. – Nie, ja... Taneczny Krok powiedział, że po mnie przyjdzie, ale w sumie to nie wiem kiedy, więc, uch, dopiero sobie tutaj znalazłem miejsce i w ogóle – powiedział, starając się, żeby nie brzmieć zbyt niepewnie. O tyle dobrze, że pytał go o to akurat Szronik, kolega, w którego obecności nie był aż tak zestresowany, ale temat treningu wciąż sprawiał, że był dość zaalarmowany. – A... jak ci się trenowało, hm? – spytał, licząc na to, że może w ten sposób odwróci uwagę Oszronionej Łapy od siebie i tych wszystkich stresujących rzeczy.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 03 Sty 2021, 01:01
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
Słysząc nieco niezręczną odpowiedź kolegi, Oszronionej Łapie nieznacznie drgnęły wibrysy, chociaż na jego mordce dalej malował się lekki uśmiech. Motyla Łapa zawsze był nieco...Nerwowy, najwyraźniej trening pod okiem Tanecznego Kroku musiał być dla niego wymagającą rzeczą. Cóż, chyba nie najlepiej by sobie poradził u Cebulowego Nosa, która mimo bycia prawie jedną łapą w starszyźnie dawała mu w kość chyba mocniej niż niejeden młody i silny wojownik by mógł! W każdym razie kocurek wyczuł, że chyba temat treningu nie jest dla Motyla aż tak porywający jak dla niego, więc gdy ten odbił piłeczkę kierując główną uwagę na odczuciach syna Jeleniorogiego, Szron uśmiechnął się i przysiadł obok kolegi z westchnięciem.
- Gwiezdny Klanie, nie wiedziałem, że trening będzie taki wymagający. Boli mnie nawet końcówka ogona! - zaśmiał się cicho i wskazał nosem na lekko podrygującą końcówkę niebieskiego ogonka, po czym wrócił spojrzeniem na mordkę kolegi. - Cebulowy Nos się nie cacka, ale to bardzo dobrze. Sądzę...że pare wschodów słońca obolałego zadka i się przyzwyczaję. Opanowałem w miarę polowanie, a to już coś, a poza tym...Cebulowy Nos wydaje się naprawdę mądrą kocicą, więc pewnie wiele się od niej nauczę. - miauknął i trzepnął lekko uchem, po czym westchnął przymykając jedno oko przy unoszeniu łapy, teatralnie udając, że tak bardzo go boli tylko po to, aby nieco rozśmieszyć siedzącego obok Motyla.
- Ale nie wiem czy dożyje tylko kilku wschodów słońca jak tak dalej pójdzie. Czy pazury powinny boleć...?
Re: Uschnięte Chwasty
Nie 03 Sty 2021, 21:38
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Ulżyło mu, że Oszroniona Łapa nie naciskał i kontynuował rozmowy na jego temat, a zamiast tego zaczął opowiadać o swoim treningu. To było w sumie całkiem przyjemne do słuchania. Pozwoli mu się skupić na czymś innym niż stresie związanym z tym, że nie znał Tanecznego Kroku i nie miał pojęcia, co właściwie powinien robić jako terminator. Znaczy, uch, wiedział, jakie terminatorzy mają obowiązki, rzecz jasna, ale nie wiedział jeszcze dokładnie, jak to działa, co i kiedy powinien robić, ani nawet nie wiedział, kiedy odbędzie się jego trening... To wszystko było chyba jeszcze bardziej skomplikowane i stresujące niż sobie wyobrażał, a jednak Szronik mówił o swoich doświadczeniach z taką lekkością i łatwością, której młodszy kocurek trochę mu zazdrościł. Niby narzekał na zmęczenie i tak dalej, a mimo wszystko wydawał się taki zadowolony! Tymczasem Motyl na samą myśl o treningu miał wręcz przeciwne odczucia, a gdy Oszroniony tak opowiadał o tym wysiłku, to jeszcze gdzieś z tyłu głowy znów zaczynał czuć ten strach, że był fizycznie za słaby i sobie nie poradzi... Stop, mysi móżdżku! Miało być o Szroniku, a nie o tobie, nie?, upomniał się w myślach. Ach, no tak, zdaje się, że chciał sobie zająć czymś myśli, a nie napędzać własne zmartwienia. Ups.
To... chyba faktycznie bardzo dobrze. A jak się z nią dogadujesz? W sensie, wiesz, tak poza tym, że jest wymagająca – spytał. Był ciekawy, jak Niedźwiedzia Gwiazda dobierał koty charakterami i czy Szronik był ze swojej mistrzyni zadowolony też z tej drugiej strony. Co prawda Motyl chciał przede wszystkim, żeby jego mistrz miał wiedzę i, no, wytrenował go na dobrego wojownika, więc poradziłby sobie jakoś nawet z kimś niezbyt przyjemnym, a przynajmniej tak sobie mówił, ale cicho liczył na to, że jego Taneczny Krok okaże się charakterem, z którym łatwo będzie mu się dogadać.
O-och, no raczej, że dożyjesz! Chociaż... serio cię bolą? Bo jakby co, to ten, no, może powinieneś iść do Pliszkowego Dzioba... – zasugerował. Bolące pazury? Czy to w ogóle możliwe? Nie był pewny, czy Szronik tak serio, czy sobie żartował, ale zabrzmiało to dość nieprzyjemnie, a że Motyl martwił się Wieloma Rzeczami™, wolał być ostrożny na zapas. Medyczka na pewno miała ziółka na takie rzeczy, nie...?

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Wto 05 Sty 2021, 01:02
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
- Wiesz, wydaje mi się, ze dobrze! - mruknął i lekko wzruszył barkami uśmiechając się w kierunku Motylej Łapy, lekko przy tym podrygując wibrysami. - Staram się być, no wiesz...Grzeczny, słuchać jej i odpowiadać na pytania więc, jak na razie stwierdzam, że się chyba polubiliśmy - może i było to zbyt szybkie stwierdzenie jak an raptem kilka spotkań, jednak nie znał Cebulowego Nosa od wczoraj, bo poniekąd przecież byli rodziną i jak był młodszy chodził słuchać jej opowieści wraz z Zawilcową Łapą. Gdy imię przyjaciółki mignęło mu w głowie przypomniał sobie jak dawno z nią nie rozmawiał i przez jego kręgosłup przeszedł lekki dreszcz niepokoju. Szybko jednak wrócił do rzeczywistości gdy dosłyszał zmartwiony głos Motyla, na który cicho parsknął i szturchnął kolegę barkiem w bark.
- Oj Motyl, ja sobie tylko żartuje abyś się trochę rozluźnił! - wyjaśnił chichocząc, po czym westchnął i przejechał językiem po łapie odstawiając ją po chwili z powrotem na ziemie. - Aż tak stresuje cię ten trening pod okiem Tańczącego Kroku? Wydaował się naprawdę...przeciętny pod względem charakteru, nie powinno być źle Mtyla Łapo, ba! Na pewno świetnie się w tym odnajdziesz - już chciał dodać, że jak nawet on dogadał się z wymagającą Cebulą, to Motyl śmiało dogada się z pewnie dość przyjaznym Tanecznym Krokiem, bo Szron nie wyobrażał sobie aby jakiś ponurak nazywał się TANECZNY Krok. - Zresztą, twój tata na pewno dobrałby ci kogoś odpowiedniego, nie ma czego się stresować, naprawdę! Trening to...Przyjemniejsza zabawa!
Re: Uschnięte Chwasty
Wto 05 Sty 2021, 17:42
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Hm, czyli Szronik mimo wszystko nie miał problemów z tym, żeby dogadać się z Cebulowym Nosem. To chyba dobrze? Skoro nawet z tymi surowszymi mistrzami dało się dogadać... Z drugiej strony, ech, to był Oszroniona Łapa, a nie jakiś Motyl. Szronik zawsze był taki miły i przyjazny, i w ogóle to nie sposób było go nie lubić, a poza tym nie bał się wszystkiego, co się ruszało i potrafiło mówić, heh. No tak. Jeśli ktoś miał się dogadywać z łatwością z każdym możliwym mistrzem, to chyba właśnie Oszroniona Łapa. Kolejna rzecz, której Motyla Łapa trochę starszemu koledze zazdrościł. Nie chciał się jednak na tym skupiać, więc po prostu posłał mu lekki uśmiech.
To dobrze. Dobrze trafiłeś – powiedział. Miał nadzieję, że z upływem czasu to nastawienie Szronika się nie zmieni i dalej będzie się dobrze dogadywał z Cebulowym Nosem, a jej wymagania go nie wykończą, czy coś. A skoro mowa o wykończeniu... No tak, mysi móżdżku, oczywiście, że żartował. Mógł się chyba tego spodziewać, ale z drugiej strony ostrożności nigdy nie za wiele, nie? Głupio by było, jakby założył, że Szronik żartował, a potem okazałoby się, że mówił serio... Chociaż teraz w sumie też było mu głupio, uch. Nie wspominając już o tym, że znowu stał się głównym tematem rozmowy. Aż tak stresuje cię ten trening pod okiem Tańczącego Kroku? Miał ochotę odpowiedzieć, że nie albo automatycznie poprawić, że chodziło o Taneczny Krok, ale coś w słowach Szronika sprawiło, że słowa ugrzęzły mu w gardle. Na pewno świetnie się w tym odnajdziesz – och, chyba nikt do tej pory mu tak nie powiedział. To było... miłe, tyle że Motyl nie potrafił w to jakoś tak do końca uwierzyć. Z jednej strony był wdzięczny, że Szronik próbował go jakoś pocieszyć i zmotywować, a z drugiej frustrowało go to, że to wszystko szło mu tak łatwo i nie miał w ogóle problemu, żeby mówić takie rzeczy, podczas gdy taki Motyl przez całe księżyce powtarzał sobie, że tata na pewno dobrze wybierze i nie ma co się obawiać, a wciąż miał mnóstwo obaw. Z gorzkim wyrazem pyska spojrzał pod łapy, nie będąc w stanie patrzeć prosto na Szronika. Czuł się z tym wszystkim tak głupio. Powinien po prostu wziąć się za siebie i nie okazywać tak łatwo, że się stresował, to... nie byłoby problemu.
Dzięki, że tak mówisz. Na pewno masz rację... poradzę sobie – powiedział, ale sam już nie wiedział, czy próbował się do tego przekonać, czy sprawić, że Oszroniona Łapa nie będzie dłużej o tym mówił, bo wcale nie podobała mu się ta mieszanina emocji, którą czuł w środeczku. Z drugiej strony... jakaś jego część miała ochotę podzielić się tymi obawami, ale już wystarczy, że zbłaźnił się raz przed Orzeszkiem. Nie chciał wyglądać jeszcze słabiej przed Szronikiem, więc uniósł wzrok i posłał mu lekki uśmiech.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Sro 06 Sty 2021, 00:42
Oszroniona Łapa
Oszroniona Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 10 [I]
Matka : Skrząca Pajęczyna [*]/ Gronostajowa Mordka [NPC]
Ojciec : Jeleniorogi [*]/ Czerwony Kwiat [NPC]
Mistrz : Cebulowy Nos
Wygląd : Przeciętnej wielkości kociak o szczupłych, długich łapach i równie przeciętnej sylwetce. Jego ciałko pokryte jest krótką, przylegającą i wiecznie dobrze ułożoną sierścią; czarny pręgowany colorpoint z ciemną maską na mordce, łapach i ciemnym ogonie (najciemniejsza końców). Migdałowate jasne lodowo-błękitne ślepia, brak szczególnych blizn. [reszta w KP]
Multikonta : Krzywa Gwiazda, Tafla, Wierzbowy Puch, Szerszeń | Żabia Łapa, Uszko
Liczba postów : 239
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t62-szron
Jego charyzma i elastyczność co do rozmówcy była okupiona sporym bólem, patrząc chociażby na fakt, że dość młodo został pozbawiony rodziców jeszcze na starych terenach, które pamiętał coraz mgliściej i zdawało się, że te nowe na których żył już jakiś czas - wypierają te stare, a co za tym szło; również i stare wspomnienia, a to niepokoiło Szrona. On nie chciał nic z tamtego okresu zapominać. Nic... Słysząc pierwsze słowa kolegi uśmiechnął się wesoło i poruszył wibrysami. Już chciał zapewnić, że pewnie i on trafił dobrze i świetnie dogada się ze swoim mistrzem jak tylko się nieco bardziej odważy do pewnych spraw, jednak...Cała mowa ciała Motylej Łapy podpowiadała mu, że jest coś nie tak, a jego późniejsze słowa i spuszczony wzrok tylko go w tym utwierdziły, na co drgnęła mu nieznacznie końcówka ogona. Mimo lekkiego uśmiechu jaki posłał mu ostatecznie niebiesko-złotawy terminator, Oszroniona Łapa był bardziej niż pewien, że mimo tego co próbował powiedzieć, wcale nie czuł się pewnie. Cóż, pewnie pierwszy lepszy kot nie będący synem Jeleniorogiego poradziłby sobie z wyłapaniem wątpliwości w głosie Motyla. Wtedy też Szron zrobił jedyną słuszną rzecz jaką mógł zrobić dobry kolega w takiej sytuacji - przysunął się do boku motyla i delikatnie szturchnął go barkiem w bark w geście otuchy.
- Ale ja mówię serio, Motyl. Wierze, że sobie poradzisz! Jednak ty też musisz w to uwierzyć, bo...Nie wiem skąd ci się wzięła ta niepewność - mruknął i uśmiechnął się łagodnie, po czym poruszył lekko uszami i dalej nie odsuwając się od kolegi, kontynuował. - Mój tata zawsze powtarzał, że należy patrzyć przed siebie, nie pod siebie, bo tak to wpadniesz w drzewo i sobie obijesz nos! - mruknął próbując naśladować poważny głos własnego ojca, zerkając na Motylą Łapę obok siebie. Cóż, jeżeli Motyl sam sobie nie chciał zapewnić wysokiej samooceny, Szron się tym zajmie własnymi łapami i koniec. Nie ma ucieczki.
Re: Uschnięte Chwasty
Czw 07 Sty 2021, 01:01
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Oczywiście, że nie czuł się pewnie. Cały Motyla Łapa był jak taki żałosny, chodzący obraz niepewności – i chociaż starał się to ukrywać, nie był najlepszy w kontrolowaniu uczuć i tym podobnych, przez co czytać było z niego tak trudno, jak z otwartej księgi. Nic więc dziwnego, że Oszroniona Łapa domyślił się, że coś było nie tak, mimo jego prób, żeby to ukryć. I nawet jeśli wiedział, że Szronik był dobrym kolegą i był taki miły, ciepły i w ogóle, to... bardzo nie chciał pokazywać przy nim słabości, jak zresztą przy wszystkich innych kotach. Był synem przywódcy i znakomitej wojowniczki, miał ambicje, żeby zostać jednym z najlepszych wojowników, jakich widział klan Wichru, bo na takiego syna właśnie zasługiwali, a jednak bał się treningu, bał się innych kotów i w ogóle to chyba wszystkiego się bał. Za wszelką cenę chciał więc odwrócić od siebie uwagę Oszronionej Łapy, dążył do tego, żeby po prostu przestał się nim interesować, ale... jakoś to nie wychodziło. Szronik był jakiś uparty i dalej brnął w temat, a Motyla Łapa, uch, nieważne jak bardzo by nie chciał, żeby starszy kocur po prostu zostawił go w spokoju i dał mu udawać, że wszystko jest w porządku, poczuł się poruszony, że w ogóle próbował. Że przejmował się nim wystarczająco, żeby nie dawać za wygraną, że siedział tak blisko i próbował go pocieszyć, nakłonić, żeby w siebie uwierzył... że on w niego wierzył, a przynajmniej tak właśnie mówił. Tylko że Motyl nie potrafił tak po prostu z pełnym przekonaniem stwierdzić, że mu się uda, kiedy do tej pory jakoś mało rzeczy dobrze mu wychodziło, nawet te durne rozmowy z innymi kotami. Poczuł, że przez to wszystko łzy zbierają mu się w oczach, więc odwrócił wzrok i zamrugał gwałtownie, żeby szybko się ich pozbyć. Jeszcze tego brakowało, żebyś się rozryczał! Był... zły, zły na siebie, że nie potrafił sprawić, że Oszroniona Łapa uwierzy w jego fałszywą pewność siebie, ale jednocześnie dzięki jego słowom poczuł się ciut lepiej. Bo nawet jeżeli sam nie potrafił w siebie uwierzyć, a myśl o treningu dalej go przerażała i w dodatku miał wrażenie, że totalnie się zbłaźnił, to... gdzieś w środeczku cieszył się, że jednak nie został zignorowany, że Szronik sam wyciągnął do niego łapę i wcale nie wyglądał, jakby go oceniał. Zdobył się nawet na cichy śmiech, kiedy usłyszał to "obijesz sobie nos". Rany, ale dziwnie się teraz czuł. Czy odczuwanie tylu zupełnie kłócących się ze sobą emocji jednocześnie miało w ogóle sens?
Postaram się – powiedział, tym razem pewniejszym tonem. Nie wiedział, czy da sobie radę, ale... mógł się starać, chociaż tyle. I może kiedyś to całe uwierzenie w siebie mu się uda. A raczej kiedyś na pewno, bo musiało się udać. Inaczej nie byłby synem Niedźwiedziej Gwiazdy i Mroźnego Wiatru! – I... naprawdę dziękuję – dodał. Tym razem mówił jednak z pełną szczerością, wdzięczny za słowa Szronika mimo całej tej złości na siebie.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Sob 12 Cze 2021, 19:11
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
***

Gwiezdny Klanie, w co on się wpakował.
Kiedy zostawał terminatorem medyka, ostatnie, o czym myślał, to potencjalne problemy z Pliszkowym Dziobem. W końcu co mogło pójść nie tak? Dobrze ją znał, była... może trochę sztywna i poważna, ale zawsze dla niego uprzejma, znał ją, zawsze bez problemu tłumaczyła mu rzeczy, nawet się jej nie bał tak bardzo jak innych kotów. A tu proszę, how the turns have tabled, teraz nie mógł powiedzieć, że ją znał, ani też, że się jej nie bał, ani nawet, że z treningiem nie było problemów.
Nie wiedział jeszcze, co zamierzał zrobić. Przede wszystkim szukał odpowiedzi na pytanie, czy to, co mówiła na Zgromadzeniu, a także później na treningu o Gwiezdnych, było prawdziwe. Jeśli nie, a wszystko na to wskazywało, tak szczerze powiedziawszy, to przede wszystkim... potrzebował rady. Chciał wiedzieć, co zrobić dalej. To, co zdarzyło się na Zgromadzeniu, wciąż przyprawiało go co najmniej o ból brzucha z nerwów. Jego zdaniem zachowanie Pliszkowego Dziobu było zwyczajnie krzywdzące i nie chciał, żeby do takiej sytuacji doszło ponownie, jeśli dostanie potwierdzenie swojego zdania. Nie podobało mu się również to, jaką reputację stwarzała Pliszkowy Dziób medykom klanu Wichru, nie słuchając nawet zdania innych medyków czy przywódców, którzy też mieli przecież pewną więź z Gwiezdnym Klanem i zachowując się okropnie w stosunku do innych kotów na Zgromadzeniu. Z drugiej strony nie bardzo był w pozycji, żeby cokolwiek zrobić. Nie wiedział nawet, czy w ogóle powinien coś robić, czy po prostu dać sobie spokój, skoro był tylko terminatorem, a w zwykłej rozmowie medyczka nie wydawała się skłonna do żadnych refleksji. Nie jemu było ją przecież dyscyplinować, czy coś.
Natomiast jeśli to jednak on się mylił, a Pliszkowy Dziób miała rację... może nie powinien wcale być terminatorem medyka, bo nie wyobrażał sobie, żeby tak miała wyglądać ich współpraca w przyszłości, i jak miałby być łącznikiem klanu z Gwiezdnymi, z których postępowaniem by się nie zgadzał.
A u kogo mógł rozwiać swoje wątpliwości związane z rolą Gwiezdnego Klanu, jak nie u samych Gwiezdnych, którzy nie dość, że najlepiej wiedzieli, co było ich wolą, a co nie, to jeszcze mogli stanowić autorytet dla Pliszkowego Dziobu, gdyby miał z nią po raz kolejny pokojowo rozmawiać na ten temat, żeby nie mogła ucinać jego prób dociekania tekstem, że była jego mistrzynią, a nie odwrotnie? Odkąd poruszył z nią ten temat, zastanawiał się nad tym, co mówiła mu księżyce temu o snach z Gwiezdnymi – że jeśli będzie chciał z jakimś porozmawiać, może spełni jego życzenie i przyjdzie. Dlatego też tego wieczoru położył się spać z myślą, że chciałby porozmawiać z jakimś Gwiezdnym – najchętniej z mamą albo tatą, z którymi najłatwiej byłoby mu podzielić się wątpliwościami, ale ktokolwiek byłby tak naprawdę dobry, jeśli zechciałby z nim porozmawiać z takiego powodu. Nie wiedział, czy to w ogóle zadziała, ale warto było spróbować.

/karo jako... Gwiezdny? Gwiezdni? who the hell knows Uschnięte Chwasty 3007600445

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 13 Cze 2021, 14:38
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Mroźny Wiatr obserwowała sytuację z Brzozową Skórą, Pliszkowym Dziobem i swoim własnym synem z narastającym niepokojem… i irytacją.
Było jej ciężko uwierzyć w to, że kocica, której jedna z Gwiezdnych wprost powiedziała, że ma opuścić swoje stanowisko, upatruje się w śmierci dwóch klanów woli przodków, jakby chciała zagłuszyć swoje własne uczucia, wyżywając się na Klanie Rzeki. Nie żeby zmarła wojowniczka pochwalała stanowisko Brzozowej Skóry – po prostu w próbie odmówienia miejsca Rzeczniakom na tych terenach widziała ogromną hipokryzję Pliszkowego Dziobu, która zachowywała się, jakby Gwiezdni sami jej powiedzieli, że ich wolą była zagłada Rzeki i Cienia, a jednocześnie nie słuchała tego, czego żądała od niej jej mistrzyni. Było jej ciężko uwierzyć w to, co plotła medyczka na Zgromadzeniu, a także w to, jak potraktowała swojego terminatora, który przyszedł do niej z pytaniami i wątpliwościami.
Dlatego to Mroźny Wiatr pojawiła się przed swoim synem, kiedy ten zapadł w sen z ogromną chęcią rozmowy z jednym z przodków. Wiedziała jednak, że jej osąd może być zamglony przez fakt, że Motyla Łapa jest jej kocięciem… dlatego o pomoc poprosiła swojego mistrza.
Kiedy Motyla Łapa zapadł w sen, już po chwili poczuł zimny podmuch wiatru. A gdyby otworzył oczy, ujrzałby po raz drugi już swoją matkę, dumną i wyprostowaną, a obok niej kocura wyglądającego identycznie jak Pochmurny Świt czy jego brat, Burzowe Niebo, którego jednak terminator Pliszkowego Dziobu nie miał okazji poznać. Oboje zdawali się być utkani z gwiazd, tak samo jak otoczenie, w którym się znalazł – były to Skalne Półki, po prostu w wersji Srebrna Skórka.
Motyl – mruknęła ciepło kocica. – Co się dzieje?


_________________

Uschnięte Chwasty Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Nie 13 Cze 2021, 21:35
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Zaśnięcie chwilę mu zajęło – cała ta sytuacja go stresowała, a poza tym trochę obawiał się tego, co zrobi, jeśli już się na Srebrnej Skórce znajdzie... i z kim przyjdzie mu rozmawiać, bo chociaż bardzo chciał porozmawiać z kimkolwiek, to wiedział, że gdyby miał pytać o coś na przykład Brzozową Skórę, mogłoby mu być ciężko w ogóle się jakoś logicznie wysłowić z nerwów. Kiedy jednak w końcu zapadł w sen, zaledwie chwilę potem poczuł zimny podmuch wiatru, zbyt mocny na to, żeby być wiatrem przedzierającym się przez gałęzie legowiska i zbyt prawdziwym na to, aby być tylko wrażeniem w zwykłym śnie. Czyżby... się udało? Gdy tylko otworzył oczy, żeby się o tym przekonać, dojrzał wnętrze lecznicy, jednak utkane z gwiazd, a przede wszystkim – Mroźny Wiatr.
Na widok kocicy serce zabiło mu trochę szybciej. Jej obecność sprawiała, że czuł się komfortowo, a w połączeniu ze wszystkim, co czuł i czego nie czuł od śmierci Niedźwiedziej Gwiazdy, ze wszystkimi jego wewnętrznymi konfliktami w ostatnim czasie, jeszcze bardziej powodowało to, że miał ochotę po prostu ponownie wtulić się w jej futro i przez chwilę poczuć się jak kocię. Wiedział jednak, że mu nie wypadało, po pierwsze dlatego, że sam, hm, wezwał tutaj Gwiezdnych w konkretnej sprawie, a po drugie i przede wszystkim dlatego, że nie przybyła sama.
Mamo! I...? – spytał, zerkając na kocura, który w pierwszej chwili wydał mu się tak łudząco podobny do Pochmurnego Świtu, że przez chwilę zmartwił się, czy kocur nie umarł przed chwilą w śnie, ale na szczęście szybko uświadomił sobie, że gdyby nawet tak było, to z pewnością miałby inne zmartwienia niż odpowiadanie na pytania skonfundowanego terminatora medyka. Obecność obcego kota sprawiała jednak, że był troszkę niepewny i znacznie bardziej samoświadomy. Kim był? Jak powinien się przed nim zachowywać? Powinien go jakoś specjalnie przywitać jeszcze zanim kocur mu się przedstawi? Czekać, aż on też się odezwie tak jak przed chwilą Mroźny Wiatr? Na litość Gwiezdnych, przyszedłeś tutaj po coś, a nie jak na pogawędkę przy stosie zwierzyny, skup się, skarcił się zaraz w myślach. No tak, mama zadała mu konkretne pytanie, na które powinien odpowiedzieć, zamiast zastanawiać się nad pierdołami. Wziął nieco głębszy wdech i pochylił lekko głowę w geście szacunku w stronę przodków, a przede wszystkim obcego kocura, bo przy samej kocicy pewnie zachowywałby się znacznie luźniej. – Dziękuję, że zechcieliście mnie wysłuchać. Chodzi o to, że... martwi mnie... sytuacja z Pliszkowym Dziobem – zaczął nieco wolno, zastanawiając się, jak to wszystko najlepiej ubrać w słowa. Do tej pory powątpiewał, że w ogóle to wszystko faktycznie się uda. Nie zastanawiał się nad tym, jak dokładnie rozmawiać z Gwiezdnymi. Być może powinien był przygotować się trochę lepiej. Ups. – To, co powiedziała na Zgromadzeniu, brzmiało dla mnie na krzywdzące i niezgodne z tym, co wiem o Gwiezdnym Klanie, a kiedy próbowałem ją o to zapytać, uch, mam wrażenie, że zrobiła się bardzo... defensywna? Odpowiadała ostrzej i stwierdziła, że nie musi mi się spowiadać. Wcześniej powiedziała też, że wszystkie wydarzenia są wolą Gwiezdnych, a... to znowu wydaje mi się, uch,  dziwne, bo nie... nie wierzę, żeby pożar mógłby być wolą Gwiezdnych. Albo to, co wydarzyło się z klanem Nieba, tak na przykład, szczególnie że dopiero po tym została zesłana nowa zasada Kodeksu, jakby Gwiezdny Klan chciał zapobiec takim sytuacjom na przyszłość. Ale kiedy chciałem, żeby Pliszkowy Dziób wyjaśniła mi, co miała na myśli, ucięła mnie argumentem, że to ona jest moją mistrzynią, a nie odwrotnie. Tyle że uczy mnie czegoś zupełnie innego, niż reszta kotów i nie próbuje mnie w ogóle wysłuchać – powiedział. Prawdopodobnie był to po prostu efekt tego, że był poddenerwowany, a sytuacja z Pliszkowym Dziobem go stresowała, ale miał wrażenie, że strasznie plątał się w tym, co mówił, dlatego potrzebował chwili przerwy. – Dlatego pomyślałem, że jeśli chcę na pewno dobrze rozumieć, o co chodzi z wolą Gwiezdnych... i jakbym miał kiedyś próbować znowu rozmawiać na ten temat z Pliszkowym Dziobem, to może powinienem najpierw spytać samych Gwiezdnych. Co jest wolą Gwiezdnych... i czy był nią pożar? – zapytał wreszcie, patrząc to na Mroźny Wiatr, to na towarzyszącego jej kocura.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 13 Cze 2021, 22:30
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Dymny Wąs. Choć możesz mnie bardziej kojarzyć jako Dymna Gwiazda – odparł dobrodusznie przywódca, który zmarł ze starości, ale teraz wyglądał na kota w sile wieku. Kocur nawet głos i uśmiech miał podobne do Pochmurnego Świtu! Niemniej jednak nie przyszli tu, by wymieniać się grzecznościami, więc oboje zamienili się w słuch, kiedy Motyla Łapa zaczął mówić o swoich wątpliwościach. Na pysku dymnego kocura było widać zmartwienie i niepokój, podczas gdy mordka Mroźnego Wiatru nabrała nieco zaciętego, twardego wyrazu, który zaostrzał się z kolejnymi słowami jej syna.
Pliszkowy Dziób w głębi zapewne doskonale wie, że to, co plotła na Zgromadzeniu, to zwykłe bzdury. Dlatego nie była w stanie znaleźć argumentów – bo ich nie miała – odpowiedziała twardo kocica. Dymny przywódca wykonał lekki gest łapą w jej stronę, na co oblicze wiatru Mroźnego Wiatru minimalnie złagodniało i zamilkła, a zamiast tego pozwoliła mówić swojemu mistrzowi.
Nie jesteśmy panami życia i śmierci. Nie panujemy nad żywiołami… i nie zesłaliśmy wiatru, żeby zaniósł ogień dwunogów na tereny Klanu Cienia i Rzeki, a uchronił Klan Wichru i Gromu – rozpoczął spokojnie kocur, potrząsając lekko głową, jakby za nieco absurdalny uważał pomysł, że to Gwiezdni chcieli śmierci kilkudziesięciu kotów w pożarze i zagłady dwóch klanów. – Wolą Gwiezdnego Klanu nie była zagłada Klanu Nieba, albo dwóch klanów kilkanaście księżyców temu… a już tym bardziej śmierć kogokolwiek. – Tu kocur posłał spojrzenie swojej terminatorce. W końcu gdyby nie pożar, nie byłoby jej tu, gdzie była – i to samo tyczyło się dwóch klanów, które spopielił pożar. – Motyla Łapo… tak naprawdę bardzo mało wydarzeń jest naszą wolą. Wielu wierzy, że jest przeciwnie, w tym twoja mistrzyni, ale prawda jest taka, że koty mają wolną wolę… i tak samo dwunodzy, którzy nie zapanowali nad pożarem, który wyszedł z ich siedlisk. Przydarzają się różne nieszczęśliwe wypadki, i żaden z nich nie jest wolą Gwiezdnych. Tym bardziej, że, podobnie jak wy, my również posiadamy wolną wolę, i bardzo rzadko jakąkolwiek decyzję podejmuje ogół Gwiezdnych.
Motyla Łapa nie tylko był terminatorem medyka. Był terminatorem medyka, który miał wątpliwości i który usłyszał wiele… nazwijmy to rzeczami budzącymi wątpliwości. Dlatego właśnie teraz Dymny Wąs objaśniał mu zasady działania Gwiezdnych, które tak naprawdę wcale nie były wielką tajemnicą i wielkim planem czy czymś w tym stylu. W końcu Motyla Łapa również, podobnie jak Pliszkowy Dziób, był teraz łącznikiem z Gwiezdnym Klanem.. o czym medyczka być może zapomniała, szczycąc się swą wyjątkową pozycją na Zgromadzeniu w obecności wysłanników trzech klanów, mimo iż Gwiezdni nie przekazali jej niczego na temat zniszczonych klanów.
Czy Pliszkowy Dziób opowiedziała ci, w jaki sposób została medyczką, Motylu? – spytała po chwili Mroźny Wiatr.

_________________

Uschnięte Chwasty Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Nie 13 Cze 2021, 23:21
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Kiedy usłyszał słowa "Dymna Gwiazda" wymknęło mu się ciche och. Dawny przywódca? No... to nie było towarzystwo, jakiego się spodziewał, ale przynajmniej kocur wydawał się miły. W ogóle naprawdę bardzo przypominał Pochmurny Świt, im dłużej terminator o tym myślał, ale to chyba nie był najlepszy moment na takie rozmyślania.
Dymny Wąsie – powiedział więc w ramach przywitania, chyląc przy tym lekko głowę. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powinien powiedzieć Dymna Gwiazdo, ale... zdecydował się użyć imienia, którym przedstawił mu się kocur, bo to wydawało się jakoś właściwsze. Miał nadzieję, że się nie obrazi. Z uprzejmości byłoby to jednak na tyle, bo przeszedł do rzeczy, a mówiąc, obserwował uważnie reakcje kotów, z którymi rozmawiał. Choć słowa Mroźnego Wiatru były dość gwałtowne, nie mógł powiedzieć, że niespodziewanie. Sam też był zły, kiedy słuchał tego wszystkiego i myślał o niej... o jej śmierci, przez co o mały włos nie zaczął się kłócić z Pliszkowym Dziobem na Zgromadzeniu. Doskonale wiedział, jak to było słyszeć o swoich bliskich, że zmarli, bo tak chcieli Gwiezdni. Potrafił sobie w pewnym stopniu wyobrazić, jak to było słyszeć coś takiego o własnej śmierci. Nie zdziwiło go więc to, że w tym momencie pałeczkę przejął Dymny Wąs, którego było stać na spokój i opanowanie w tłumaczeniu. Kiedy usłyszał jasne potwierdzenie tego, co przez cały ten czas sobie myślał, że wolą Gwiezdnego Klanu nie była zagłada żadnego z klanów ani żadnego kota, odetchnął lekko, ale z ulgą. Przez cały ten czas czuł, że miał rację, ale bez niczego na poparcie tej tezy poza, nazwijmy to, "zwykłymi kotami", których Pliszkowy Dziób nie chciała słuchać, nękały go pewne wątpliwości... i świadomość, że nie mógł w żaden sposób, hm, przebić się ze swoim głosem do medyczki. Kiedy więc Dymny Wąs skończył mówić, kiwnął lekko głową, częściowo do samego siebie, ciesząc się, że elementy układanki dobrze się ze sobą złożyły, a częściowo do kocura na znak, że rozumiał.
Takie zawsze miałem wrażenie... Dziękuję za rozjaśnienie wątpliwości. – Tylko teraz co dalej? Przeczucie dobrze mu mówiło, ale to nie wyjaśniało, czemu w ogóle Pliszkowy Dziób to wszystko powiedziała, skoro, jak twierdziła Mroźny Wiatr, w głębi dobrze wiedziała, że nie mówiła prawdy. Przypomniało mu się, jak miał wrażenie, że Pliszkowy Dziób miała jakiś osobisty problem do Gwiezdnych. Zastanawiał się, czy powinien o to pytać, kiedy odezwała się Mroźny Wiatr. Przeniósł spojrzenie na mamę i skinął lekko głową.
Tak. Mówiła, że Brzozowa Skóra otrzymała wizję od Gwiezdnego Klanu, w której widziała pliszkę i dlatego została wybrana – rozwinął, żeby Mroźny Wiatr wiedziała, jaki dokładnie był stan jego wiedzy. Tylko czemu w ogóle do tego nawiązywała? Czy to mogło być jakoś powiązane z tym wrażeniem, jakie miał...? Z jakiegoś powodu nagle poczuł się trochę zaniepokojony.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Nie 13 Cze 2021, 23:55
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Mm – wydała z siebie cichy pomruk. – Tak naprawdę Pliszkowy Dziób została terminatorką medyka przez nepotyzm swojej mistrzyni. Brzozowa Skóra, kiedy przyszedł czas na wybór, pod uwagę brała jedynie dzieci swojej siostry, mimo iż obie jej córki jako kocięta marzyły o tym, by być wojowniczkami… okłamała swoją siostrzenicę i wręcz rozkazała jej zostać jej terminatorką – oznajmiła kocica wprost. Chociaż umarła, kiedy jej dzieci były zaledwie kociętami, i częściowo dalej tak je postrzegała, tak jednak… teraz Motyla Łapa był duży, poradzi sobie z prawdą i dość bezpośrednimi stwierdzeniami. Przez chwilę milczała, pozwalając, by jej syn przetrawił tę informację, która jednak była tylko kroplą w jeziorze.
Przez całe życie Pliszkowy Dziób była przekonana, że fakt, że została medyczką, to wola Gwiezdnego Klanu, którą teraz zasłania się, twierdząc, że chcieliśmy śmierci Klanu Rzeki i Klanu Cienia, i nie ma tu już dla nich miejsca. Jednak jakiś czas przed Zgromadzeniem Brzozowa Skóra nawiedziła ją we śnie, sfrustrowana stanem składzika, a także tempem twojego treningu. W trakcie tego snu nie tylko powiedziała jej, że ta wizja była kłamstwem… ale i kazała jej opuścić stanowisko medyka natychmiast po tym, jak skończy twój trening. Zaraz po tym przyszłam do niej, aby powiedzieć jej, że tak naprawdę to jej decyzja i że Brzozowa Skóra nie może jej rozkazać rezygnacji z rangi… – Coś w wyrazie pyska Mroźnego Wiatru kazało podejrzewać, że złocista kocica… trochę żałuje, że to zrobiła, jednak nie zamierzała tego wymówić na głos. Podtrzymywała swoje zdanie i wciąż nie było powodu do tego, by zmusić Pliszkowy Dziób do ustąpienia ze swojej rangi, choć na pewno przydałoby się jej nieco… rozsądku, patrząc na jej zachowanie na Zgromadzeniu, a także w rozmowie z Motylą Łapą. – W każdym razie… teraz już wiesz. Wiesz już także, że to, co wydarzyło się na Zgromadzeniu i to, w jaki sposób Pliszkowy Dziób z tobą rozmawiała, to zasłanianie się wolą Gwiezdnego Klanu, kiedy Gwiezdny Klan jej o niczym nie poinformował – dodała twardo kocica, parskając nieco gniewnie.
Co zaś do Klanu Rzeki… jeżeli pragną podjąć się odbudowy swego klanu, nikt nie jest w stanie im odmówić tego prawa. Łopianowy Korzeń, mistrz Porannej Zorzy, zapowiedział jej, że to będzie ciężkie zadanie, ale dał jej do zrozumienia, że to leży w rękach żywych, nie zmarłych – odezwał się jeszcze Dymny Wąs w nawiązaniu do słów Mroźnego Wiatru o Zgromadzeniu. – Jeżeli coś jest naszą wolą, to właśnie to, a ty również jesteś łącznikiem z Gwiezdnym Klanem, Motyla Łapo.


_________________

Uschnięte Chwasty Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Pon 14 Cze 2021, 22:00
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Nepotyzm swojej mistrzyni? Motyla Łapa otworzył nieco szerzej oczy, słysząc to. Czy to znaczyło, że cała przepowiednia była fałszywa? Że Brzozowa Skóra ją sobie wymyśliła, żeby mieć wymówkę, żeby jej terminatorką został ktoś z jej rodziny? To wszystko... trochę go zszokowało. Żeby nie zrozumieć tego źle – był raczej daleki nieradzeniu sobie z prawdą i bezpośrednimi stwierdzeniami, ale się tego nie spodziewał. Brzozowa Skóra była obecna podczas jego ceremonii na terminatora. Wydała mu się wtedy nieprzyjemna i generalnie nie była kimś, z kim chciałby mieć dużo do czynienia, ale nie przypuszczałby nigdy, że posunęłaby się do czegoś takiego. Skłamała o woli Gwiezdnych, a jakby tego było mało, skrzywdziła przy tym Pliszkowy Dziób, skoro... skoro chciała zostać wojowniczką, a Brzozowa Skóra rozkazała jej co innego. Zacisnął zęby, czując złość na dawną medyczkę i jej samolubność. Jedno idiotyczne i zupełnie niepotrzebne kłamstwo, a wpłynęło tak znacząco na życie tylu kotów. I jakby nie wystarczyło, że skłamała, to jeszcze się do tego przyznała... w taki okrutny, nieodpowiedni sposób.
To... to by wyjaśniało, czemu Pliszkowy Dziób zachowywała się tak, uch, inaczej – mruknął bardziej do samego siebie niż do mamy albo Dumnego Wąsa, marszcząc się przy tym lekko. Wszystkie elementy układanki w końcu ładnie połączyły się w jedną całość, która okazała się jednak trochę trudna do przełknięcia. Z jednej strony był zły na Brzozową Skórę i było mu żal Pliszkowego Dziobu; nie wyobrażał sobie, jakby to było po tylu księżycach dowiedzieć się, że całe życie żyło się w kłamstwie... szczególnie jeśli z początku wcale nie chciała być medyczką, a kimś zupełnie innym. Zastanawiał się, czy po tylu księżycach to wciąż za nią chodziło. Z drugiej strony – był zły również na Pliszkowy Dziób, bo chociaż to wszystko tłumaczyłoby jego wrażenie, że miała personalny uraz do Gwiezdnych... i powiedzmy, że miała zrozumiały powód, choć jedna Brzozowa Skóra to przecież nie wszyscy przodkowie, to w żadnym stopniu nie było to usprawiedliwieniem dla zasłaniania się wolą przodków w momencie, kiedy głosiło się coś tak okrutnego jak to, że zagłada klanu Rzeki była celowa. Wziął głębszy wydech, nieco sfrustrowany, nie bardzo wiedząc, co dalej. Zanim jednak zdążył porządnie się namyślić, odezwał się Dymny Wąs, a więc przeniósł na niego wzrok i zamienił się w słuch. Na swój sposób jego słowa... dały mu pewien komfort, komfort tego, że chociaż faktycznie to Pliszkowy Dziób była jego mistrzynią, a nie odwrotnie, to jego zdanie też się liczyło, bo też był łącznikiem klanu z Gwiezdnymi. Tyle że mimo wszystko czuł się zagubiony, kiedy spadł na niego ciężar tych wszystkich informacji, w tym takiej, która sprawiała, że miał wrażenie, jakby w pewnym sensie nie powinien jej posiadać, bo... raczej niecodziennie dowiadywało się od duchów przodków o przeszłości swojej mistrzyni.
Nie wiem... Nie wiem co robić. Nie chciałbym, żeby taka sytuacja jak na Zgromadzeniu się powtórzyła. Albo jak na treningu. Może... mógłbym porozmawiać z Pliszkowym Dziobem, nie jak terminator z mistrzem, tylko jak jeden łącznik z Gwiezdnym Klanem z drugim, przekazać jej, o czym rozmawialiśmy... Tylko boję się, jak na to zareaguje i czy w ogóle da mi dojść do głosu... i jak dużo powinienem powiedzieć. – Pamiętał jej ostry ton i wrażenie, że jeśli nie przestanie, to wykopie pod sobą własny grób. Chciał coś zrobić, skoro sam zdecydował się na to, żeby podjąć jakieś kroki, ale jak... jak mógł załatwić to sensownie? I czy powinien dawać jej do zrozumienia, że wiedział o kłamstwach Brzozowej Skóry?

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Wto 15 Cze 2021, 16:56
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Matka Motylej Łapy powoli kiwnęła głową na słowa swojego syna. Sama zastanawiała się, ile z zachowania kocicy na Zgromadzeniu i wobec swojego terminatora to wynik jej wewnętrznych przeżyć… a na ile po prostu wychodził z niej ktoś arogancki. Najważniejszy jednak był efekt, a nie przyczyny. Gwiezdni chwilą milczenia pozwolili terminatorowi medyczki zastanowić się nad wszystkim, co usłyszał, i nad swoimi dalszymi krokami.
Pliszkowy Dziób jest kompetentną medyczką, ale… niekoniecznie gotową do tego, by na chłodno przeanalizować sytuację i przyznać się do błędu – odezwał się w odpowiedzi Dymny Wąs, brzmiąc, jakby miał już jakiś pomysł i chciał coś zaproponować.
Przejęła to po Brzozowej Skórze – mruknęła twardo Mroźny Wiatr, zaraz jednak pozwalając Dymnemu Wąsowi, by kontynuował.
To nie jest… normalny, a przynajmniej: częsty sposób działania Gwiezdnego Klanu, ale w tej sytuacji chciałbym ci zaproponować, Motyla Łapo, rozmowę z Pliszkowym Dziobem w naszej obecności. Bez zasłaniania się wolą Gwiezdnego Klanu, bez nic nie znaczących słów, że zmarli wiedzą lepiej od żywych. – Na słowa dawnego przywódcy na pysku Mroźnego Wiatru pojawiło się na krótką chwilę zdziwienie, zaraz jednak kiwnęła głową, wyraźnie przekonując się do tego pomysłu. Bez autorytetu Gwiezdnych i jakiejkolwiek presji Pliszkowy Dziób mogła nie tylko dalej pleść, co tylko chciała, i sądzić, że Motyla Łapa powinien to łykać bez jakichkolwiek wątpliwości… mogła też pozbawić go rangi, bo zadawał niewygodne dla niej pytania, i w tym wszystkim czuć się usprawiedliwiona. Być może w ten sposób zostanie to chociaż trochę ograniczone.


_________________

Uschnięte Chwasty Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Sro 16 Cze 2021, 22:47
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Skinął lekko głową na pierwsze słowa Dymnego Wąsa, choć myślami częściowo był gdzie indziej. Oczywiście uważnie go słuchał, ale przez to, jak martwiła i stresowała go cała ta sytuacja, trochę trudniej było mu się skupić i logicznie myśleć. Jakaś część jego głowy chciała na spokojnie obmyślić jakiś plan przy pomocy dawnego przywódcy i mamy, a inna zajęta była w tym momencie wymyślaniem wszystkich możliwych czarnych scenariuszy. Kiedy jednak w końcu usłyszał, jaką propozycję miał Dymny Wąs, trochę mu ulżyło. Nie spodziewał się czegoś takiego i początkowo był równie zdziwiony, co Mroźny Wiatr, ale kiedy chwilę nad tym pomyślał, uświadomił sobie, że może w ten sposób będzie mu łatwiej – bo nie ukrywał, bał się w tym momencie Pliszkowego Dziobu i zdecydowanie wolał jej unikać. Nie chodziło nawet tylko o to, jak potraktowała go na treningu, ale w ogóle miał wrażenie, że zupełnie jej z tej strony nie znał, że była dla niego kimś obcym. Rozmowa w ten sposób byłaby niekomfortowa. W obecności Mroźnego Wiatru i Dymnego Wąsa nie tylko istniała szansa, że Pliszkowy Dziób będzie zachowywała się spokojniej... ale też miał wrażenie, że w razie czego będzie miał ich wsparcie i nie będzie się musiał martwić tym, że medyczka chociażby zarzuci mu jakieś kłamstwo albo próbę buntu i będzie próbowała czegokolwiek z tego, co wymienił Dymny Wąs.
Byłbym wdzięczny – powiedział. Nutę wdzięczności dało się zresztą słyszeć w jego głosie. Chociaż chciał porozmawiać z Pliszkowym Dziobem i nie chciał tego tak zostawiać, czuł też, że nie chciałby rozmawiać z nią sam. – W takim razie... kiedy? I w jaki sposób to, um, działa? – spytał. Wiedział, że dzielenie snu z Gwiezdnymi z innym kotem było możliwe, bo miał przecież swoją ceremonię na terminatora medyka, ale wtedy okoliczności były dość specyficzne – byli w miejscu spotkań z Gwiezdnym Klanem, oboje dotknęli tego kamienia i w ogóle. Czy teraz też musiał coś robić, żeby to zadziałało?

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Uschnięte Chwasty
Sob 19 Cze 2021, 15:44
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Ta sytuacja nie miała łatwego wyjścia, niestety, i nawet Gwiezdny Klan nie mógł jej w zupełności uprościć, czy rozwiązać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dymny Wąs i Mroźny Wiatr mogli zaproponować pewne ułatwienia, ale tak naprawdę wszystko leżało w rękach żywych. Pliszkowy Dziób zaś wyjątkowo dużo przypisywała Gwiezdnemu Klanowi, kiedy wszystko, włącznie z tym, jak zachowała się na Zgromadzeniu i jak potraktowała swojego terminatora, zależało od niej lub od innych kotów. Matka Motylej Łapy skinęła lekko głową.
Musicie jedynie spać w tym samym czasie. Kiedy będziesz się czuł na to gotowy, po prostu zaśnij wtedy, co Pliszkowy Dziób – nawet nie w tym samym miejscu… z taką samą intencją, co dziś. Pojawicie się oboje we wspólnym śnie razem z nami – odparł dymny kocur.


_________________

Uschnięte Chwasty Cz7MEFY


Uschnięte Chwasty MevtoU0

Re: Uschnięte Chwasty
Sponsored content

Skocz do: