IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Tereny Plemienia
Żabia Dolina
Czw 12 Lis 2020, 12:02
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2179
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Centralna część Doliny Sokolich Gór, położona pomiędzy Żabim Stawem a Łuską, to dość rozległe tereny podmokłe, nazywane Żabią Doliną. Na wschodzie płynnie przechodzi ona w suche Wschodnie Rubieże. Żabia Dolina częściowo jest porośnięta tylko trawami, część zaś pokrywa las; spotkać można tu wiele zwierząt, które takie właśnie tereny lubią, a w tym rozmaite ropuchy i żaby – tak charakterystyczne dla tego obszaru, że zainspirowały jego nazwę.

Rodzaje terenu: okolice rzek i jezior; głębia lasu; brzeg lasu

Re: Żabia Dolina
Sro 15 Cze 2022, 23:50
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Od wyprawy do nowoodkrytej jaskini przez Zająca i resztę kotów z Sarniej Gonitwy i potwierdzeniu wcześniejszych podejrzeniami o tym, że była to ta sama w której znajdował się dawny obóz Plemienia, Królik zdawał się być nieobecny. Ba, on dosłownie był nieobecny. Tafla podejrzewała, a nawet była pewna tego że powrót do tamtego miejsca spowodował powrót nieprzyjemnych myśli i wspomnień z okropnej nocy; ona sama nie zdecydowała się na zgłoszenie z tego prostego powodu. Po prostu bała się własnej reakcji na stary obóz. Na wspomnienia o dzieciństwie, matce, ale przede wszystkim lawinie i duszącym strachu podczas ucieczki tunelem i finalnego zrozumienia ogromu tragedii której była świadkiem. Doprawdy, po co Królik się tam pchał?
Pomimo szczerych chęci rozmowy i wsparcia przyjaciela, Tafli przez długi czas nie udało się złapać Królika w obozie; kocur wpadł w istny obłęd. Chodził na każdy patrol, brał każdą wartę i wymykał się z Niedźwiedziej Groty przy najmniejszej okazji. Czy to na jakiś samotny spacer czy też trening z jednym ze swoich licznych nowicjuszy, a to niepokoiło kotkę. Ledwo go widywała, a przez to wszystko miała naprawdę nieprzyjemne myśli. Nigdy nie była typem natręta i szanowała przestrzeń swoich przyjaciół, ale w tym konkretnym przypadku, miała ochotę po prostu chwycić Królika za kikut jego ogona i uziemić w legowisku na kilka dobrych księżyców. Miała nieprzyjemne wrażenie, że kocur w końcu padnie z wyczerpania, a sama nie miała żadnej mocy sprawczej aby temu zapobiec. Denerwowała ją intensywność jej własnych myśli; nagle ich znaczna część kręciła się właśnie wokół Królika, a to frustrowało łowczynię. Ostatnią rzeczą której teraz chciała było coś takiego. Wystarczył jej fakt, że przez rozmowę z Huragan i Płatkiem uświadomiła sobie uczucia które musiała prędzej czy później wyznać kocurowi. Nadal nie ułożyła sobie wszystkiego, a teraz musiała mierzyć się również z tym. Cudownie.
Tego dnia znowu nie mogła złapać Królika w jaskini, dlatego postanowiła rozejrzeć się za nim podczas łowów. Natrafiła nawet na jego trop, który doprowadził ją do Żabiej Doliny i okolic Łuski, przy której brzegu dojrzała charakterystyczną sylwetkę kocura. — Jesteś uparty jak jakaś ropucha. — westchnęła głośno, gdy w paru susach znalazła się u boku kocura, spoglądając na niego karcąco, po czym przysiadła obok niego i zerknęła na taflę jeziora przed sobą. — To aż dziwne, że znalazłam kota, a nie wyczerpane obowiązkami truchło, chociaż... Co do tego nie jestem pewna. — dodała, unosząc znacząco brew, obrzucając kocura pozornie karcącym spojrzeniem, jednak... Mimo wszystko spojrzenie łowczyni było ciepłe, może nawet i łagodne. Na pewno nie mówiła mu tego złośliwie; martwiła się o niego. Bardzo. Chyba bardziej niż w ogóle chciała.
Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 00:28
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Może i nie był w najlepszej kondycji, ale to nie znaczyło, że zupełnie nie umiał trzeźwo myśleć albo stał się nieostrożny. Nawet kiedy odpoczywał, a właściwie to nawet szczególnie kiedy odpoczywał, zwracał uwagę na okolicę, żeby w razie czego być w stanie szybko zareagować. Gdy tylko usłyszał kroki, kocie kroki, od razu odwrócił głowę w stronę ich źródła, żeby zobaczyć, kto się do niego zbliżał... i serce przez moment zabiło mu szybciej, kiedy szybko zauważył Taflę.
Był... rozdarty. Z jednej strony cieszył się na jej widok, bo kiedy się na niego nie cieszył? Z drugiej: nie lubił, kiedy koty obserwowały go w stanie... no, takim. Kiedy nie potrafił myśleć zupełnie racjonalnie i chciał po prostu zostać sam z czymś, co przynosiło mu komfort i zajęcie dla łap – obowiązkami. Mimo to nie drgnął, nie ruszył się z miejsca. Kiwnął jej lekko głową na powitanie, a kiedy przysiadła się do niego i zaczęła swój karcący wywód, powstrzymał chęć westchnięcia. Przecież zawsze był obowiązkowy. Zawsze był pracoholikiem. Zawsze poświęcał swój wolny czas na obowiązki. Teraz tylko... odrobinę więcej. Nic wielkiego, prawda?
Wyglądam ci na truchło? – spytał, unosząc jedną z brwi. – Robię to, co zawsze – mruknął po chwili spokojnie. Nic nowego, że wychodził na dodatkowe patrole i zajmował się swoimi nowicjuszami... ale ton głosu Tafli uświadomił go, jak mało ostatnio musiał przebywać w obozie. Mniej niż zwykle. Powstrzymał chęć zaciśnięcia mocniej zębów we frustracji. Tylko tego brakowało, żeby się o niego martwiła, kiedy jeszcze tego wszystkiego nie rozgryzł.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 00:49
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
— Mhm. — przytaknęła, owijając ogon wokół łap, a jego końcówka delikatnie podrygiwała od czasu do czasu. Na jego następne słowa, odwróciła pysk i uniosła wyżej jedną z brwi, wymownie milcząc dłuższą chwilę. — Doprawdy? — mruknęła, po czym wzruszyła barkami. — Jakoś nie zauważyłam abyś wcześniej unikał przebywania w jaskini zupełnie jakby parzyła cię w poduszki łap i och, tak zupełnie przypadkowo wszystko zlało się z wyjściem do Nietoperzej Jaskini z Księżyc i Wieszczem. — zaczęła dość sarkastycznie, po czym cicho odchrząknęła i dodała znacznie cieplejszym głosem.
— Owszem, już wcześniej pracowałeś za trzech, co też nie było najzdrowsze, ale w ostatnim czasie zdecydowanie przesadzasz, Królik. Wiem, że najpewniej potrzebujesz czasu by sobie poukładać myśli związane ze starym obozem, ale... Uciekanie w obowiązki i przemęczanie się to akurat kiepski pomysł. — mruknęła spokojnie. Królik mógł oszukiwać tylko siebie; Tafla widziała różnice między jego standardowym pracoholizmem (którego również w pełni nie popierała), a tym co robił po powrocie z jaskini. Widok Królika w takim stanie był dla niej... cóż, niezbyt przyjemny. Walczyła przez to sama ze sobą; z jednej strony chciała być obok niego w tej niewątpliwie trudnej dla niej chwili, a z drugiej nie chciała się niepotrzebnie narzucać i wpychać w czas który chciał spędzić sam. W końcu gdyby potrzebował rozmowy z nią, sam by do niej przyszedł. Prędzej czy później, ale na pewno by to zrobił. A mimo tej wiedzy, jak tylko go zobaczyła - praktycznie automatycznie do niego podeszła, a język nie słuchał się poleceń jej głowy. Czy to było aż takie złe? Nie. Nie było. Westchnęła cicho i wróciła spojrzeniem na Łuskę. Lekko falująca tafla przypomniała jej o rozmowie z Płatkiem; huh, ciekawiło ją jak finalnie poszło buremu po ich rozmowie.
— Widok starego obozu sprawił, że przypomniały ci się tamte wydarzenia, mam rację? — miauknęła w końcu po chwili ciszy.
Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 01:34
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Byłby głupi, gdyby nie wiedział zupełnie, o co chodziło Tafli, bo sam przed sobą przyznawał, że potrzebował czasu, żeby to wszystko przemyśleć, czasu dla siebie... ale nie sądził, że to było aż tak, hm, widoczne. Nawet nie do końca zauważał, jak bardzo odbiegał od swojej zwykłej rutyny, do tego stopnia, że koty takie jak Tafla to widziały i zaczynały się martwić i... ugh. Przełknął ślinę, nie bardzo wiedząc, co jej odpowiedzieć. Przynajmniej tyle, że rozumiała i szanowała to, że potrzebował dla siebie czasu. Przez chwilę milczał, próbując ułożyć sobie w głowie jakąkolwiek odpowiedź, która byłaby... zadowalająca. Na tyle, żeby nie musiała mu prawić podobnych kazań w przyszłości, bo, hej, może i był trochę zmęczony, ale daleko mu było do przemęczenia, wypalenia się, czy cokolwiek innego. Wierzył, że w ten sposób prędzej czy później sobie poradzi. Zawsze sobie tak radził. Czy aby na pewno?, nieoczekiwanie spytał samego siebie, raz jeszcze przypominając sobie to, jak sam widok przysypanego wejścia to było dla niego za dużo. Nie znał odpowiedzi. A może nie chciał odpowiadać.
Mn. Nie przemęczam się. To nie tak, że przez jakąś jaskinię straciłem rozum – powiedział w końcu. Gdyby faktycznie nie był dłużej w stanie robić tego, co robił... to by przestał. Pamiętał o tym, żeby jeść, spać, a teraz zrobił sobie nawet przerwę. Cóż za... niezwykłe osiągnięcia.
Zastanawiał się już, czy mógł jakoś zmienić temat, zrobić coś, żeby nie musieć dłużej o tym rozmawiać. Nie mógł o tym rozmawiać, tak właściwie. Nie wiedział nawet, co więcej powiedzieć, bo nie potrafił ułożyć sobie wszystkich swoich dziwnych emocji w głowie. W zamyśleniu wbił wzrok w taflę Łuski, próbując wymyślić, jak mógł jakoś przekonać łowczynię... kiedy zadała mu pytanie, na które jego uszy niemal automatycznie lekko się cofnęły. Czy sobie przypomniał? Czy sobie przypomniał...?
Nie – odpowiedział cicho, wciąż zerkając w Łuskę zamiast na Taflę. Przełknął ślinę, wiedząc, że to jej nie przekona. – To znaczy, tak. Dziwnie by było, gdyby nie. Po prostu... nie o to chodzi – powiedział wolno.
Spodziewał się już tego, że jej następnym pytaniem będzie a o co?, a na to... Obawiał się, że na to nie znał odpowiedzi. A przynajmniej nie takiej, którą mógłby jej podać. Chodziło o za wiele rzeczy, w tym rzeczy, o których myślał przed niedawną rozmową z Huragan, o nich, o jego uczucia, o jego lęki, o coś, co za wszelką cenę ukrywał przed wszystkimi, nawet przed Zającem, nawet po całych prawie siedemdziesięciu księżycach, o to, że poniekąd... okłamywał samego siebie. Dlatego milczał i wbijał wzrok w wodę, tylko czekając na moment, w którym zostanie postawiony pod ścianą, nie robiąc z tym nic.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 10:02
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Kotka westchnęła cicho, a końcówka jej ogona drgnęła nieznacznie. W sumie czy spodziewała się innej odpowiedzi? Nie. Królik był ostatnim kotem który przyznałby się do jakiegoś rodzaju... słabości ze swojej strony i bardzo dobrze go w tym rozumiała, co nie było do końca dobre. Jej samej zajęło naprawdę długo aby przyznać przed samą sobą wiele spraw; a nie musiała wchodzić do dawnego obozu by stawiać czoła mętlikowi w głowie, więc mimo wszystko nie dziwiło ją to, że Królik potrzebował teraz czasu. Bo kto by nie potrzebował?
Na jego następne, cicho wypowiedziane słowa, Tafla lekko trzepnęła uchem i spojrzała na kocura szczerze zaskoczona. Jeżeli nie chodzi o to, to... o co? Nie była w tym jakoś bardzo kreatywna i nawet teraz pchało jej się na język to automatyczne pytanie "a co w takim razie?", jednak ugryzła się w niego i po prostu milczała, chcąc najpierw rozgryźć o co może chodzić. Sama przeniosła spojrzenie z pyska kocura na Łuskę i skupiła się na własnym, ledwo widocznym odbiciu na tafli. Ostatnie księżyce były dość intensywne, jednak co konkretnie mogło dodatkowo zaśmiecać głowę strażnika? Chyba nie... och? Tafla musiała przyznać, że przez sytuację z jaskinią zapomniała o ich wcześniejszej rozmowie. Może nie kompletnie, bo w jej głowie dalej miała wiele myśli związanych z Głosem Serca i własnymi uczuciami w kierunku kocura, ale pomimo ich pokrętnego ogarnięcia, sama nie czuła jakiejś naglącej potrzeby aby poruszyć ich temat natychmiast jak tylko złapie Królika. Powiedzmy, że pogodziła się z tym i jej świat (wbrew jej obawom) nie zmienił się diametralnie po dopuszczeniu do siebie takich, a nie innych myśli. Oczywiście, to był pierwszy z tropów na jaki wpadła; równie dobrze Królika mogło trawić coś innego. Trening jakiegoś nowicjusza? Może Płatka? Ostatnie zachowanie Wiatr? Albo wszystko na raz? Pierwszy raz nie była w stanie stwierdzić co jeszcze siedzi w jego głowie. Faktu odgrzebania starych traum i niepewności była praktycznie pewna, a sama odpowiedź strażnika tylko ją w tym upewniła, ale... Co jeszcze?
— Chcesz spróbować o tym porozmawiać? — miauknęła spokojnie, nie wracając na niego spojrzeniem. Nie chciała na niego naciskać, wolała aby sam się otworzył; mimo tego, że się martwiła i była pokrętnie zła na to, że katuje się w ten sposób to nie mogła przecież wymusić od niego rozmowy. Jej głos był spokojny i wyrozumiały; wyćwiczony. Była gotowa usłyszeć odpowiedź "nie". — Cóż, zawsze możemy zmienić temat. Mam parę w zanadrzu, a do tego wrócimy jak już będziesz gotowy i miał na to siły. — dodała, siląc się na nieco weselszy ton, by dać kocurowi jakąś drogę ucieczki gdyby to wszystko okazało się teraz zbyt trudne.
Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 11:46
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Czekał na jej pytanie... i w końcu się doczekał, ale nie było to pytanie, którego się spodziewał. Pytała go, czy chciał o tym porozmawiać. Proponowała zmianę tematu, co prawda i tak zamierzała do tego wrócić, ale przynajmniej chwilowo, przynajmniej na teraz dawała mu drogę jakiejś ucieczki, ucieczki, której potrzebował, a... a przynajmniej tak mu się wydawało. Dlatego kiedy tylko usłyszał jej propozycję, miał automatyczną ochotę się zgodzić, zarzucić jakiś inny temat, zrobić cokolwiek, co nie było rozmawianiem o Jaskini, o mętliku w jego głowie i jego, uch, uczuciach.
Tyle że nie potrafił. Słowa ugrzęzły mu w gardle i nie miał pojęcia, co na to powiedzieć, bo... bo nie chciał rozmawiać, nie był w stanie o tym rozmawiać, ale jednocześnie nie był pewny, czy w ogóle był na siłach, żeby mówić o czymkolwiek innym, jakby nigdy nic się nie stało. Powoli docierało do niego, że robił to samo, co zaraz po tamtej lawinie – unikał wszystkich i wszystkiego, zamykał się w sobie pod pretekstem rozwiązywania swoich problemów... ale prawda była taka, że chyba nigdy ich nie rozwiązał i teraz też wcale nie zbliżał się do rozwiązania. Jakaś bardziej racjonalna część jego myśli podpowiadała mu, że może skoro jego dotychczasowe sposoby nie działały, powinien spróbować coś zmienić, ale nie potrafił tak po prostu spojrzeć komuś w oczy i przyznać się do wszystkich swoich słabości. Mógł rozmawiać o przyziemnych problemach, jak Wieszcz i jego gadanie o Głosie Serca, treningi nowicjuszy, które były nieco bardziej wymagające, głupota młodszych pokoleń i to, co ciągle wyprawiali z klanami... ale nie o czymś, co siedziało w nim tak głęboko, o jedynych lękach, które sam przed sobą przyznawał.
Milczał. Przez długi czas po prostu milczał, skupiony na spokojnie falującej tafli Łuski, próbując uformować jakąkolwiek odpowiedź, jakikolwiek temat, cokolwiek, co pozwoliłoby mu uwolnić się od tego wszystkiego, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Zacisnął mocniej zęby, powstrzymując się od chęci wbicia pazurów w ziemię.
Nie wiem – wydusił z siebie tylko, w końcu odwracając wzrok, żeby spojrzeć na Taflę. Choć wyraz jego pyska był niezmienny, jego spojrzenie wydawało się bardziej zagubione niż zwykle i nawet nie miał siły, żeby to jakkolwiek ukrywać.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 12:16
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
W spokoju i ciszy oczekiwała reakcji Królika, jednak napotkała tylko cisze. Zerknęła w jego kierunku i dojrzała jak bardzo nie wiedział co powinien teraz zrobić. Był zdezorientowany i widocznie wahał się pomiędzy jakimiś wyborami, a Tafla... Go w tym nie popędzała. Po prostu siedziała co jakiś czas mu się przyglądając pomiędzy obserwacją tafli. Nie była to łatwa rozmowa; pomimo tego, że znała kocura już kawał czasu, to pierwszy raz od dawna widziała go w takim stanie. Owszem, zdarzały się sytuacje podczas których z łatwością widziała, że coś jest nie tak ze srebrnym kocurem, jednak teraz? Teraz Królik zdawał się być naprawdę przytłoczony własnymi myślami, a jego widok w takim stanie był dla Tafli jednocześnie niepokojącym, ale i dziwnie ciekawym zjawiskiem. Gdy milczenie się przedłużało, ogon łowczyni nieco ciaśniej owinął się wokół jej łap, aż w końcu padło krótkie słowo. Nie wiem.
Praktycznie od razu przeniosła spojrzenie z wody na pysk kocura gdzie dojrzała... to samo zagubienie które przeczuwała. Wyraźne, namacalne i takie dziwnie znajome. Chociaż nie wiedziała dokładnie co jeszcze dręczyło Królika, sprawiało mu ogromne kłopoty. Chociaż czy było ważne co konkretnie tworzyło mętlik w jego głowie? Nie, niezbyt. To mogło być wszystko, patrząc po tym, że wizyta w jaskini ewidentnie obudziła w kocurze nieprzyjemne wspomnienia, przez co najmniejszy problem który wcześniej mógł się wydawać rozwiązany i błahy, teraz na nowo był powodem do ucieczki. — Rozumiem. — mruknęła w końcu, posyłając Królikowi ciepły uśmiech, po czym delikatnie otarła się barkiem o ten jego w pocieszającym geście.
— Nie musimy w ogóle o niczym rozmawiać, po prostu posiedzimy w ciszy. — zaproponowała lekko. To nie był dla niej żaden problem; zresztą, Królik zrobiłby dla niej to samo. Ba, zrobił. — Tak długo jak będziesz tego potrzebował, ja się nigdzie nie wybieram. — dodała pewnie i posłała mu ostatni uśmieszek nim wróciła spojrzeniem na taflę Łuski. Było cicho i przyjemnie; jeżeli Królik potrzebował tej ciszy na poukładanie myśli, nie zamierzała mu tego utrudniać. Pewnie mogłaby również zostawić go samego, ale... Żaden mięsień w jej ciele nie chciał się zgodzić na taki ruch. Huh.
Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 12:52
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Nie wiem, powiedział, a jego myśli prawie natychmiast pobiegły w kierunku tego, że chciał po prostu zostać sam. Nie był w stanie rozmawiać ani o jednym, ani o drugim, nie miał siły udawać, że wszystko było w porządku – czegokolwiek by nie zrobił, to nie było, hm, dobre. Nie było żadnym wyjściem, żadną odpowiedzią na pytania Tafli. Miał ochotę po prostu się gdzieś schować i nie musieć mówić o niczym, dopóki nie uda mu się dojść do żadnych konstruktywnych myśli, dalej unikać kontaktu ze wszystkimi i pogrążyć się w obowiązkach. Czuł się dziwnie odkryty, słaby i miał dość, jakaś jego część chciała po prostu poprosić Taflę, żeby zostawiła go w spokoju, dała mu siedzieć samemu... ale nie był w stanie, więc tylko czekał na jej kolejne słowa, czując, poniekąd, jak sam stawiał się pod ścianą.
Nie do końca wiedział, czego się spodziewał, ale na pewno nie propozycji, żeby po prostu siedzieć w ciszy. Milczącego wsparcia, przyjemnego dotyku, zrozumienia. Przymknął oczy. Wciąż był zagubiony i bezsilny, wciąż nie wiedział, co w ogóle zrobić dalej... ale może samo siedzenie z Taflą nie było złe. Świadomość, że chciała po prostu być obok, że była gotowa po prostu przy nim siedzieć i nie wymagała od niego żadnych odpowiedzi, napełniała go jakimś przyjemnym ciepłem. Na swój sposób... kojarzyła mu się z Zającem pod tym względem. Zając też nigdy nie wymagał od niego odpowiedzi, których nie miał, po prostu rozumiał. Był wdzięczny... i po chwili dotarło do niego też to, że sam nie wiedział, czemu go to dziwiło. Oczywiście, że Tafla rozumiała. Oczywiście, że nie powinien się spodziewać czegokolwiek innego, nie z jej strony. Do tej pory nie do końca świadomie wzbraniał się przed kontaktami z innymi kotami w obawie, że nie będzie w stanie im sprostać, po prostu z nimi rozmawiać, ale zapomniał, że były koty – jak ona, jak jego brat, które zawsze próbowały do niego dotrzeć inaczej. Koty, których obecność w pewnym sensie była kojąca, bo przypominała mu, że... że były, ale z drugiej strony sprawiała, że perspektywa, że kiedyś miałoby ich nie być, stawała się straszniejsza. Wiedział jednak, że wycofanie się w tej chwili nic nie da i nic nie zmieni. Był zanurzony w to wszystko po uszy, jakkolwiek nie próbowałby się izolować i udawać, że jest inaczej.
Powoli, nieco niepewnie kiwnął głową na znak, że siedzenie w ciszy było w porządku, a potem wziął nieco głębszy wdech i wrócił do patrzenia w taflę Łuski w zupełnym milczeniu.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 13:13
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Niepewne skinienie łbem ze strony Królika, który tym samym wyraził zgodę zarówno na siedzenie w ciszy, jak i jej obecność podczas tego, sprawiło, że Tafla odczuła lekką ulgę. Gdyby poprosił ją o to by odeszła, zrobiłaby to; oczywiście, że tak! Jednak nie chciała go teraz zostawiać samego i chociaż mogło być to dość samolubne z jej strony i jakaś część jej własnego wnętrza niesamowicie tym gardziła, sama chciała być obok. Chciała być dla niego wsparciem, chciała dać mu poczucie, że jest i nigdzie się nie wybiera nawet jak kocur sam... Unikał kontaktu i obozu, po czym zatapiał się w obowiązkach ledwo przy tym oddychając.
Spojrzenie Tafli skupiło się na jeziorze, na ziarenkach piasku przesuwanych przez lekki prąd, na pojedynczych, małych rybkach pływających blisko brzegu i uciekających przez najmniejszy cień opadający na wodę. Później zerknęła przed siebie podziwiając powoli żółknące liście niedalekiego Wschodnich Rubieży oraz Szumiącego Gąszczu. Co jakiś czas podrygiwały jej uszy gdy słyszała trel ptaków bądź szelest w niedalekiej trawie; czuła zapach smakowitej zwierzyny, jednak wciąż siedziała w jednym miejscu z lekko przymkniętymi ślepiami. Mimo wszystko była rozluźniona i spokojna, a przede wszystkim czuła pewnego rodzaju komfort. Cisza jaka zawisła między łowczynią a srebrnym strażnikiem nie była niekomfortowa, a Tafla czerpała dziwną przyjemność z takiej formy spędzania czasu. Nie musiała rozmawiać z Królikiem by czuć się przy nim dobrze; sam fakt, że po prostu był bok wystarczył i miała szczerą nadzieje, że pomimo wszystko, jej towarzystwo również było dla niego w jakimś stopniu kojące. Tym bardziej teraz.
Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 14:16
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Nie był pewny, ile dokładnie mijało czasu, kiedy tak siedział i milczał, patrząc tylko na Łuskę. Przez cały ten czas kotłowały się w nim sprzeczne myśli i uczucia: komfort z obecności Tafli obok wraz z dyskomfortem lęku, że któregoś dnia mogłoby jej nie być; chęć ucieczki, zachowania ciszy wraz z jakąś słabą nadzieją na to, że może jednak kocica byłaby w stanie uspokoić część jego lęków i myśli, gdyby tylko powiedział, uch, cokolwiek. Tylko na jak dużo mógł sobie w ogóle pozwolić, kiedy to wszystko brzmiało tak głupio i dziecinnie nawet w jego myślach?
Jak mógł zachować swoją siłę i swój spokój, kiedy przyznawał się do tego, że księżyce temu, po śmierci Gołębiego Pióra Niesionego przez Wiatr, kiedy przysięgał sobie, że za wszelką cenę będzie chronić członków Plemienia, gdzieś w głębi wcale nie chodziło mu o zapobieganie idiotycznym śmierciom, a zapobieganie śmierciom w ogóle, nawet jeśli to było zupełnie niemożliwe i niewykonalne? Jak on, w wieku ponad siedemdziesięciu księżyców, mógł wyjaśnić to, że nigdy nie pogodził się z, bądź co bądź, realiami życia? Jak mógł jej powiedzieć, że ostatnio myślał o swoich uczuciach, o... o sobie i o niej, o tym, że był już prawie pewny tego, co czuł, że myślał, że był ponad swoje lęki i ponad chęci, żeby nie dopuszczać do siebie nikogo za blisko, a teraz znowu nie wiedział... i to wszystko przez to, że nie był w stanie patrzeć na jakąś głupią ścianę Nietoperzowej Jaskini? Przez jedno głupie miejsce, przez obawy o to, że groziło im niebezpieczeństwo, już, teraz, że niedługo stanie się coś złego, nawet jeśli przodkowie nie dawali im żadnych znaków na ten temat, a on znowu nie będzie mógł zrobić nic, żeby temu zapobiec? Przecież wiedział, że nie powinien popadać w paranoję, że nawet jeśli złe rzeczy się zdarzały, to taka była ich naturalna kolej, że to, żeby nigdy już nikogo nie stracił nie było wykonalne, a jednak... a jednak uparcie chciał, żeby było. I nie mógł pozbyć się wrażenia, że jak tylko się przełamie, stanie się coś, co upewni go w tym, że nie powinien był uważać, nie powinien się przywiązywać.
Czas mijał i mijał, a Królik wciąż milczał, wciąż ze skupieniem wpatrywał się na taflę Łuski i wciąż nie wiedział, co zrobić. Jakaś jego część miała ochotę... spróbować. Powiedzieć cokolwiek, liczyć na to, że może chociaż Tafla będzie w stanie spojrzeć na to bardziej racjonalnie i na chłodno niż on, że może to była jedna z rzeczy, z którymi nie mógł sobie poradzić sam, jak sobie przecież udowodnił tym, że jego poprzedni sposób wcale nie zadziałał, nie na stałe. Grunt w tym, że wciąż się zapierał, wciąż bał się powiedzieć o tym, co tłamsiło go od tak wielu księżyców, przyznać się do lęków, do słabości, do irracjonalności. Wziął głębszy wdech i powoli wypuścił powietrze nosem. Może wcale... wcale nie musiał mówić wszystkiego.
Chodzi o to, że mi... zależy. Na tobie. Na Zającu. Na rodzinie. Na całym Plemieniu – zaczął niepewnie, wciąż wpatrując się w Łuskę, nie mając siły i odwagi żeby zerknąć teraz na Taflę, jakby miała zaraz zniknąć. – I nie chcę, żeby znowu... coś się stało. Coś, czemu nie będę mógł, mm, zapobiec – powiedział wolno i zamilkł. Nie był w stanie skończyć. Nie był w stanie powiedzieć, że nie wyobrażał sobie nikogo stracić, że nie wyobrażał sobie stracić przede wszystkim jej i Zająca, że nie był pewny, czy mógłby się po tym jeszcze raz pozbierać, że... że tak naprawdę nigdy do końca nie pozbierał się nawet po poprzednich stratach. Nie potrafił powiedzieć więcej, nie potrafił przyznać się do słabości bardziej, niż już to robił, dlatego zamilkł ponownie.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Czw 16 Cze 2022, 15:24
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Nie była pewna ile minęło uderzeń serca od ostatnich wypowiedzianych słów, ile ptaków nad nimi przeleciało, ile liści zdążyło spaść i ile tak naprawdę czasu upłynęło im w ciszy. Nie pośpieszała Królika, spokojnie siedząc u jego boku i robiąc to co mu obiecała; po prostu była. Sama skupiała się na wszystkim i niczym. Pozwoliła swoim myślom popłynąć, co finalnie nie skończyło się zbyt dobrze, ale... Nim zdążyła zmienić tor własnych myśli, Królik się odezwał. Zerknęła na niego i nadstawiła uszy w jego kierunku, a kiedy doszło do niej co powiedział, w ciszy wysłuchała go do końca. Mimo ciężaru słów które wydusił z siebie kocur, Tafla poczuła ulgę. Ulgę spowodowaną tym, że kocur chociaż spróbował się otworzyć i podzielić z nią tym, do czego nie miała dostępu mimo wielu księżyców znajomości. Czuła, że siedziała obok zupełnie innego Królika niż chwile wcześniej, a jednak; tego samego. To było naprawdę dziwne uczucie.
Wsłuchała się w jego wolne słowa, spoglądając na niego spokojnym, ciepłym spojrzeniem. Dziwne ciepło przeszło przez jej wnętrze na słowa kocura o tym, że mu na niej zależy. Nie było to nic czego nie wiedziała, a jednak teraz? Nabrało to zupełnie innego znaczenia, a przynajmniej teraz, po tym wszystkim co sobie uświadomiła i zrozumiała. Cicho westchnęła i powoli wróciła spojrzeniem na łuskę w którą tak intensywnie wpatrywał się kocur. A wiec to lęk blokował kocura. Lęk przed nieuniknionym, lęk przed stratą i śmiercią, lęk przed nieznanym... i w końcu lęk przed bezsilnością i brakiem kontroli. Coś naturalnego, coś co tłamsiło każdego kota w pewnym momencie jego życia; czy to w momencie treningu, polowania, czy śmierci kogoś bliskiego. Każdy, nawet jeżeli zapierał się kłami i pazurami, odczuwał jakiś rodzaj tego dziwnego, nieprzyjemnego lęku. Inni potrafili sobie z nim poradzić stosunkowo szybko, innych trzymał w swoich szponach przez długie księżyce, nakazując im narzucanie na siebie niemożliwej do spełnienia presji. Na jednego z takich kotów właśnie patrzyła; pozornie wiecznie opanowanego, pozbawionego emocji kota, który pod tą niewzruszoną maską, był tak samo przerażony wizją straty jak każdy inny kot, a może i nawet bardziej? Milczała chwilę, próbując poukładać sobie własne myśli aby odpowiedzieć jakoś sensownie na to, co właśnie usłyszała. Chwile przed tym jak się odezwała, westchnęła cicho; myślała, że z każdą ciężką rozmową będzie jej lżej - oj jak ona była naiwna.
— Nikt nie ma pełnej kontroli nad wszystkim, Króliku. Ani my, ani Plemię Wiecznych Łowców, nikt nie wie co przyniesie przyszłość, możemy tylko się domyślać. Każdego kiedyś czeka jakiś koniec, jakaś przykrość, tragedia, ale i szczęście. — zaczęła, wracając spojrzeniem na kocura. — Mi również na tobie zależy. Nawet bardziej niż podpowiada mi rozum. Zależy mi również na Plemieniu jak i na kotach które w nim są. Każdego dnia dokładam wszelkich starań by zapewnić im spokojny, syty posiłek. Jednak choćbym stawała na wąsach, nie mam wpływu na to czy ktoś zje to co upolowałam, czy mu zasmakuje, czy w ogóle doceni moją pracę. Tak samo ty nie masz wpływu na to, że ktoś natknie się na drapieżnika i zostanie ranny. Nie masz również wpływu na to, że komuś podwinie się łapa i zrobi sobie krzywdę, ani na to, że nagle popsuje się pogoda i stanie się coś strasznego. Nie możesz się obwiniać i brać odpowiedzialności za każdą, najdrobniejszą rzecz jaka się tylko wydarzy. Życie w górach jest ciężkie i niestety pełne niebezpieczeństw. Zarówno ty, jak i ja kiedyś odejdziemy, jednak żadne z nas nie wie kiedy i w jaki sposób. Wiem jak ciężko jest przyznać się przed samym sobą, a co dopiero przed kimś innym do własnych słabości, ale... Nie jesteś w tym sam. — tu na moment urwała, spoglądając na kocura jakoś inaczej niż chwile temu. To co miała powiedzieć było dla niej... ważne, ale i trudne. Trudniejsze niż myślała. Westchnęła, a końcówka jej ogona drgnęła delikatnie.
— Masz mnie i mimo tego, że mnie samą paraliżuje strach na myśl o przyszłości, to kocham cię i chce przeżyć ją u twojego boku, cokolwiek by się nie działo. Ba! Nawet jeżeli masz się zachowywać jak uparta ropucha, ja się nigdzie nie wybieram.
Re: Żabia Dolina
Nie 03 Lip 2022, 01:37
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Dalej unikał spojrzenia Tafli, dalej obawiał się na nią spojrzeć, więc jego wzrok był niezmiennie wbity w Łuskę... ale mimo tego uważnie słuchał, o czym dobrze świadczyły jego uszy, skierowane w stronę łowczyni. Słowo po słowie przetwarzał w myślach to, co mówiła, a z każdą chwilą zaciskał coraz bardziej zęby, bo wiedział. Wiedział, że nikt nie miał nad wszystkim kontroli, że on też nie, że nawet ich przodkowie nie, że przyszłość była nieodgadniona, ale i, niestety, nieunikniona, że nie dało się zapobiec cierpieniu, śmierciom i innym tragediom. Wiedział, że Tafla, podobnie jak on sam, poświęcała się Plemieniu, pracowała, ale żadne z nich nie mogło mieć pewności, że ich trudy nie spełzną na niczym i nie mieli na to wpływu. Wreszcie – wiedział, że nie powinien się za to obwiniać, nie powinien brać odpowiedzialności za każdą krzywdę, że to była nieodłączna część ich życia, że każdy kiedyś odejdzie, w ten czy inny sposób, że nie dało się tego przewidzieć ani temu zapobiec. Wiedział.
Ale nawet jeśli wiedział, nawet jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że jego cele po śmierci jego ojca były niemożliwe do spełnienia, że próbując wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystkich i nie dopuścić do żadnej tragedii, robił sobie samemu szkodę, bo to było irracjonalne, żeby jeden kot był w stanie oszukać przeznaczenie, że nie powinien czuć się winny, bo z jego winą to wszystko miało tyle wspólnego, co Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr z rozumem... to nie potrafił tego zaakceptować. Nie umiał powiedzieć sobie samemu stop, nie umiał zaakceptować śmierci, nie umiał przestać się bać. Nie wiedział, jak mógł to wszystko zrobić, kiedy rany po poprzednich stratach wciąż wydawały mu się równie świeże, co zawsze, nawet jeśli aż do niedawna próbował temu zaprzeczać. Tafla miała rację – to była jego słabość, słabość, co do której nie chciał się przyznawać, ale nie mógł oszukiwać samego siebie, że jej nie miał.
Jakaś jego część miała ochotę spytać, jak. Jak miał to wszystko zaakceptować, jak sobie z tym radzić, jak przestać czuć się winnym, kiedy dalej oddychał, żył, podczas gdy jego bliscy ginęli, jeden po drugim, kiedy wciąż miał wryte w pamięć widoki ich martwych ciał i ostatnich wspomnień przed ich śmiercią. Jakaś jego część miała ochotę wykrzyczeć – może nie tak dosłownie, ale prawie – że miał tego wszystkiego dość, że to, ile ich spotykało, było niesprawiedliwe, miał ochotę obrazić się jak kocię na cały świat... ale nie mógł. Pozwolił sobie powiedzieć Tafli tyle, ale nie miał zamiaru mówić niczego więcej. Nie po to całe życie uczył się jak żyć z tym tak, żeby mimo wszystko nie okazywać swoich słabości, żeby teraz z tego rezygnować. Dlatego milczał.
I milczałby pewnie dalej, gdyby nie westchnięcie ze strony łowczyni. Westchnięcie... i słowa. Słowa, których było dużo, słowa, na które korciło go zareagować, które otwierały w nim kolejne lęki i kazały wątpić w to, co mówiła... ale chwilowo nie potrafił się na nich skupić, bo jego myśli jak zdarta płyta odtwarzały w kółko dwa słowa z całego tego wywodu: kocham cię.
Kiedy upewnił się, że na pewno usłyszał to, co słyszał, po raz pierwszy od początku tej rozmowy spojrzał w stronę Tafli, z wyrazem pyska równie spokojnym, co zawsze, ale spojrzeniem lawirującym między zdziwionym a... w pewnym sensie zagubionym. Kocham cię. Rozmawiali jakiś czas temu o miłości, o Wieszczu i Głosie Serca, o swoich uczuciach, ba, często o nich od tego czasu myślał, doszedł do pewnych wniosków, ale... Czy to naprawdę oznaczało to, co myślał, że oznaczało? Wziął głębszy, nieco drżący oddech. Sam nie wiedział, czy zadrżał przez to, co właśnie usłyszał, czy przez poprzedni temat ich rozmowy.
Ty...? – spytał. To nie było do końca to, co chciał powiedzieć, ale głos odmówił mu posłuszeństwa i to było jedyne, co zdołał z siebie wyrzucić. Wiedział, że dobrze usłyszał, nie było wątpliwości, że powiedziała właśnie to, ale mimo wszystkich ich ostatnich rozmów i przemyśleń coś sprawiało, że bał się zakładać, że to oznaczało to, co myślał... i, och, na Plemię Wiecznych Łowów, chciał, żeby oznaczało. Zamarł w bezruchu, wzrok tym razem zawieszając na Tafli, czekając na jakieś potwierdzenie, wyjaśnienie albo coś innego, cokolwiek, co pozwoliłoby mu uporządkować myśli... i przygotować odpowiedź.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Nie 03 Lip 2022, 13:24
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Dopiero po dłuższej chwili doszło do niej, że troszkę ją poniosło; uświadomiła sobie bowiem, że nie powinna mówić takich rzeczy w momencie w którym Królik... po prostu potrzebował komfortu. Nie było jednak już drogi powrotnej i powiedziała to co powiedziała; nie żałowała samego wyznania swoich uczuć, bo była ich pewna, po prostu - moment w którym to zrobiła mógłby być lepszy. Co dziwne, nie czuła żadnych motyli w brzuchu czy tego pozytywnie zaciskającego się z emocji, gardła. Słowa które przekazała Królikowi były dla niej równie naturalne co inne. Właściwie mogłaby po prostu sobie z nim rozmawiać o głupotach, a czułaby się tak samo. Gdy była młodsza zupełnie inaczej wyobrażała sobie taki moment. Widziała go jako emocjonalny, pełen nerwów i stresu. Myślała, że będzie miała zaciśnięte gardło, że będzie miała skręcony żołądek, który magicznie się rozwinie po wyduszeniu z siebie tych konkretnych słów; jak się okazało, było zupełnie inaczej i... cieszyło ją to. Teraz wiedziała, że to wszystko co opisała nie było niczym pozytywnym i nie powinna tego w żadnym stopniu romantyzować. Również wbrew jej wcześniejszym przekonaniom, świat się nie zawalił w momencie w którym przyznała się do czegoś, co wcześniej uważała za słabość, do której pod żadnym pozorem nie powinna dopuścić. To nie tak, że nagle wyzbyła się swoich wszystkich niepokojów związanych z partnerstwem, ale teraz przynajmniej była pewna, że ma przed sobą kota, który nie będzie na nią co do nich naciskał czy wymuszał rzeczy, których nie chce. To ją w tym wszystkim najbardziej cieszyło. Tak naprawdę, nie widziała żadnego innego kandydata na kota, którego mogłaby obdarzyć głębszym uczuciem niż właśnie Królika. Przy nikim innym nie czuła się tak swobodnie i dobrze jak właśnie przy srebrnym kocurze. Wiedziała również, że nic nie powinno się zmienić  między nimi było tylko i wyłącznie dlatego, że nazwała emocje które były w niej od... zawsze? Tak. Od zawsze.
Gdy Królik w końcu podniósł na nią spojrzenie i dojrzała w nim zaskoczenie i zagubienie, po prostu poczekała aż poukłada w sobie to wszystko co zdołała mu przekazać. Nie wiedziała czy drżący wdech Królika ją martwił, czy bawił, ale ze spokojem na mordce i bez naglącego spojrzenia czekała na to co powie i jak. Doczekała się urwanego, ledwo wyduszonego "ty", na co delikatnie, lecz bez zawahania skinęła łbem. — Tak. Cóż, może to najgorszy z możliwych momentów na to, aby ci o tym powiedzieć, ale tak jest. Przez naszą niedawną rozmowę jak i tą teraz, zrozumiałam, że w sumie doskonale wiem co czuje i dalsze próby oszukiwania się, że tak nie jest są po prostu bezcelowe. — stwierdziła poważnie, lekko wzruszając przy tym barkami. Jakoś... po przebrnięciu najgorszej części, reszta była już dla niej stosunkowo łatwa do powiedzenia.
— Wciąż nie widzę się w partnerstwie, ale fakt, że to z tobą mogłabym w nim być, mnie nieco uspokaja. — dodała szczerze, a jej wąsy delikatnie drgnęły. — No, to teraz sobie to wszystko na spokojnie poukładaj, hm? Mamy masę czasu, nie musisz odpowiadać natychmiast. Jutro, za księżyc; i tak jak wiesz, nigdzie się nie wybieram. — mruknęła, delikatnie pacając go ogonem w bok, po czym wróciła spojrzeniem na taflę jeziora, dając kocurowi i przestrzeń i chwile na poukładanie sobie wszystkie co właśnie poruszyli, a było tego... całkiem sporo. Pomimo tego, że swoje spojrzenie miała utkwione w jeziorze; uszy były czujnie skierowane w stronę kocura. Naprawdę nie potrzebowała usłyszeć natychmiastowej odpowiedzi z jego strony. Wolała, aby na spokojnie to wszystko poukładał, przemyślał i nawet jeżeli zaraz miał jej powiedzieć, że chce pobyć sam; uszanowałaby to i po prostu dałaby mu odejść.
Re: Żabia Dolina
Nie 03 Lip 2022, 22:28
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Kiwnęła głową. Potwierdziła to, co myślał, a jakby to mu nie starczyło, to jeszcze zaczęła się tłumaczyć... i choć wciąż uważnie słuchał, to sam nie wiedział, jak wiele z tego w ogóle do niego trafiało. Powiedziała, że go kochała.
Myślał już, że wiedział, jak zareaguje w tej sytuacji, że poukładał sobie w głowie wszystko, co do niej czuł i co ona mogła czuć do niego, ale szczerze? Nie spodziewał się tego usłyszeć, a już szczególnie nie tak szybko, nie, jak mu się wydawało, tak niedługo po ich ostatniej rozmowie na ten temat (nawet jeśli w praktyce wcale nie odbyła się ona niedawno), a i nie teraz, w stanie, kiedy nie myślał do końca jasno i racjonalnie. Przez to wszystko potrzebował chwili na to, żeby to sobie wszystko przyswoić, nawet jeśli dobrze wiedział, czym chciał jej odpowiedzieć; innej opcji nawet nie było. Kiwnął jej głową, przez krótką chwilę milcząc w bezruchu... a potem delikatnie przysunął się w jej stronę, żeby schować łeb w jej futrze, czoło opierając gdzieś w okolicach jej łopatki.
Królik był kotem, który rzadko kiedy inicjował jakikolwiek fizyczny kontakt poza walkami. Ba, właściwie to w ogóle nie przepadał za fizycznym kontaktem, jeśli nie był z kimś na tyle blisko, żeby czuć się w jego towarzystwie zupełnie komfortowo, a do tego grona zaliczali się głównie Zając, Tafla i częściowo też Mżawka, choć ona akurat była jednym z ostatnich kotów, z którymi siedziałby tak blisko, głównie z wzajemnego komfortu. Tym razem jednak czuł się wyjątkowo odkryty – i w zły, i w dobry sposób – i jakkolwiek głupio to nie brzmiało dla niego samego, jego pierwszym impulsem było to, żeby się schować, podobnie jak Tafla chowała pyszczek w jego futrze, kiedy zwierzała mu się z tego, co zatruwało jej myśli. Było w tym jednak coś więcej niż potrzeba ucieczki, coś... jakby czułość, do której Królik co prawda nie przywykł, ale którą w jakiś sposób chciał jej okazać, kiedy układał sobie w głowie następne słowa.
Nie wiedział, jak długo dokładnie siedział tak w milczeniu, ale musiało minąć trochę czasu, bo nawet jeśli odpowiedź na wyznanie Tafli była dla niego oczywista, to cała ta sytuacja sprawiała, że nie była łatwa. Mówienie o uczuciach zawsze przychodziło mu z trudnością, nawet o tych pozytywnych... a bywało tak, że te pozytywne były połączone z tymi negatywnymi, jak teraz. W końcu, heh, niecodziennie zdarzało się, że rozmawiali o miłości w środku rozmowy o stratach. Myślenie o tym z jednej strony napawało go jakimś przyjemnym ciepłem, a z drugiej... napędzało jego lęki.
Ja też. Cię kocham – zaczął w końcu cicho po jakimś czasie. Wbrew pozorom, to była dla niego ta łatwa część. Przed tą trudną dopiero się wahał. – I dlatego się... boję. Jeszcze bardziej – przyznał cicho. Jeśli ktokolwiek miał to w ogóle od niego usłyszeć, to Tafla. Bał się. Bał się ją stracić, bo ją kochał i chociaż wiedział, że tak naprawdę musiał to czuć już od dawna, a mówienie tego na głos nic nie zmieniało w jego uczuciach, to przyznawanie się do tego w takiej chwili sprawiało, że miał irracjonalne wrażenie, że tylko bolałoby go to bardziej, gdyby teraz coś miało jej się stać. A mimo wszystkich zapewnień, że nigdzie się nie wybierała... – Oni też nigdzie się nie wybierali – powiedział cicho, jakby z nutą goryczy, ale nie była, broń Plemię Wiecznych Łowów, skierowana w stronę Tafli, a raczej... samego losu. Nie precyzował, kim byli ci oni, ale chyba nie musiał. Jego wuj, jego matka, nawet jego ojciec raczej nie rzucał się na lisa dlatego, że tak po prostu chciał sobie w ten sposób umrzeć, jakkolwiek idiotyczne i samobójcze jego zachowanie nie było. Żaden kot, który ginął, nie ginął na własne życzenie... i Królik nie potrafił tak po prostu uwierzyć, że będzie dobrze.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Nie 03 Lip 2022, 23:24
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Gdy Królik się do niej przysunął i oparł pysk o jej łopatkę, zerknęła na niego kątem oka z lekkim, łagodnym uśmiechem i po chwili owinęła ogon wokół niego, chcąc tym samym okazać mu niewątpliwie potrzebne wsparcie. Zazwyczaj ograniczała kontakt fizyczny do minimum; i to nie dlatego, że sama go nie lubiła (chociaż w większości sytuacji również za nim nie przepadała, tym bardziej gdy chodziło o coś więcej niż przyjacielskie pacnięcia), a dlatego, że doskonale zdawała sobie sprawę z braku komfortu samego Królika. Jedynie w krytycznych momentach zapominała o tej niewypowiedzianej zasadzie, no, albo gdy akurat się z nim droczyła. Mimo to jednak szanowała fakt posiadania przez kocura przestrzeni osobistej. To co odczuła w momencie gdy się do niej przysunął, na pewno nie było zaskoczeniem czy jakąś nadmierną ekscytacją. Nie był to pierwszy raz gdy się z nim przytulała; sama przecież wypłakiwała mu się w futro, a później spała u jego boku przez jakiś czas. Dodatkowo podczas wspólnych posiłków nie raz dotykali się bokami, a jednak było nieco inaczej.
Siedzieli w ciszy, a kocica dawała Królikowi tyle czasu ile tylko potrzebował. Nie odsunęła się od niego, nie odwinęła puchatego ogona. Po prostu siedziała, cicho ciesząc się takim obrotem spraw z spojrzeniem utkwionym w łagodnie falującej tafli Łuski. Minęło kilka dobrych uderzeń serca nim kocur ponownie się odezwał, na co Tafla chciała cicho parsknąć, ale się powtrzymała i ponownie wróciła spojrzeniem na "chowającego" się w jej futrze kocura. Ja też. Cię kocham. Wychodziło więc na to, że oboje byli jak najbardziej pewni swoich uczuć, Plemię Wiecznych Łowów wie, ile trzymanych we własnym wnętrzu. Kłamałaby, gdyby powiedziała, że jej to nie ucieszyło, bo... ucieszyło. Bardzo. Owszem, uszanowałaby gdyby kocur wyznał, że nie czuje do niej niczego więcej, ale czuła, że mimo wszystko przez jakiś czas mogłoby być nieco niezręcznie, a tego nie chciała. A teraz? Teraz też będzie niezręcznie, ale w zupełnie inny, pokrętnie przyjemny sposób. Długo jednak nie cieszyła się z wyznań kocura gdyż... powrócili do wcześniejszego i pierwotnego tematu ich rozmowy przy jeziorze. Nim się odezwała, wysłuchała kocura do końca, finalnie samej lekko się do niego przytulając z cichym, kojącym pomrukiem.
— Wiem. — szepnęła. — Ale teraz nie musisz trzymać tego wszystkiego w sobie. Gdy tylko poczujesz, że znowu jest ci za ciężko, możemy o tym porozmawiać lub po prostu wspólnie pomilczeć. Tym bardziej teraz. — dodała cicho, a w jej głos był miękki i ciepły. Lisi bobek musi się nauczyć, że nie wszystko zrozumie samodzielnie, a tłamszenie w sobie emocji; przynosi naprawdę okropne efekty.
Re: Żabia Dolina
Pon 04 Lip 2022, 15:38
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Szczerze? Działał pod wpływem impulsu i sobie tego dokładnie nie przemyślał, więc się tego nie do końca spodziewał, ale czuł się dobrze i komfortowo, kiedy byli tak blisko. Nawet przestał aż tak przejmować się tym, że dla samego siebie brzmiał... głupio. Słabo. Jeśli ktokolwiek miał o tym słyszeć, to chyba właśnie Tafla, a kiedy wciąż był "schowany" w jej futrze i czuł ją zaraz obok, w jakiś pokrętny sposób czuł się bezpiecznie. Nawet jej słowa i ton jej głosu były kojące, chociaż... nie rozwiązywały wszystkiego. Nie wiedział, czy byłby w stanie rozmawiać o tym więcej niż teraz, o ile byłby w stanie w ogóle wrócić do tematu, ale milczenie, po prostu siedzenie w ten sposób, pomagało mu w jakiś pokrętny sposób uspokoić myśli. Tyle że... to wszystko dlatego, że Tafla tu była. Co miałby ze sobą zrobić, gdyby jej zabrakło? W końcu jakkolwiek się nie zarzekała, że nigdzie się nie wybiera, nie mogli mieć pewności, że...
Nie wiedział, jak miałby sobie poradzić wtedy, a taka perspektywa, jakkolwiek nie chciał o niej myśleć, wciąż była prawdopodobna i przerażała go bardziej niż cokolwiek innego, na równi tylko ze stratą Zająca. Tafla i jego brat to były te dwa koty, których czuł, że nie mógł stracić, ale nie mógł też zapewnić bezpieczeństwa. Nikt nie mógł, bo nigdy nie było wiadomo, co może się stać. I nie miał pojęcia, jak sobie z tym radzić.
Kiedy jednak siedział tak obok Tafli, w milczeniu, powoli dochodził do wniosku, że to... to nie był problem na teraz. Jeśli do tego dojdzie, to nie mógł nic na to poradzić, ale póki co nic się nie działo. Póki co – byli tu oboje, byli bezpieczni, byli razem... i myślenie tylko o tym, na jakie sposoby to mogło się skończyć, zdecydowanie żadnemu z nich nie służyło. Zupełnie szczerze? Był przerażony tym, jak dużo mógł stracić, ale myśląc tylko i wyłącznie o tym, pozwalał temu strachowi się kontrolować, a nie chciał. To było, ach, łatwiejsze i znacznie bardziej naiwne do pomyślenia, niż do faktycznego wykonania, ale wolał się skupić na tym, co obecnie miał, niż na tym, czego mógł nie mieć. A miał Taflę, zaraz koło siebie, Taflę, którą kochał, i która kochała jego, dlatego nie chciał już mówić nic więcej. Pokiwał jej głową, milcząco zgadzając się po prostu na to wspólne milczenie... i postanowił zostać w tej samej pozycji, czerpiąc pocieszenie z jej obecności.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Wto 05 Lip 2022, 11:04
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Po krótkim, niemym przytaknięciu ze strony Królika co do ostatnich słów łowczyni, ponownie nastała między nimi cisza, której Tafla nie chciała przerywać. Pomimo ciężaru tematów które poruszyli, czuła się komfortowo i swobodnie, a cisza wcale jej nie ciążyła. Czuła nawet przyjemne ciepło, które w końcu dopuściła do siebie; ciepło związane z bliskością Królika i spowodowane faktem, że mimo wszystko wciąż siedział blisko i z pyskiem wtulonym w jej futro na kryzie. Ona sama w dalszym ciągu trzymała ogon wokół niego i nawet przez myśl jej nie przeszło by się teraz odsunąć. Po prostu siedziała, dając samej sobie moment na przemyślenia i przetrawienie całej sytuacji, chociaż paradoksalnie do jej wcześniejszych słów i chaosu myśli; niewiele miała do tego "trawienia". Doskonale zdawała sobie sprawę z tego co powiedziała i co z tego wynikało. Owszem, trochę ją to... przerażało? Ale nie sprawiało, że nie dopuszczała do siebie pewnych myśli. Miała teraz jednak okazję na podsumowanie calutkiej ich rozmowy. Wyszło na to, że po mimo ich wieloksiężycowego zarzekania się odnośnie braku zainteresowania partnerstwem, oboje zapałali do siebie odwzajemnionym uczuciem, a uświadomili to sobie przez głupi żarcik ze strony Wieszcza, poważną rozmowę zapoczątkowaną pomniejszym nieporozumieniem i... Cóż, przynajmniej ze strony Tafli, rozmowami z przypadkowymi kotami, które nagle zaczęły prosić ją o porady sercowe gdy sama, cóż, była jedną z gorszych kotów w tej kwestii. Czas mijał, a emocje zdawały się opaść. Tafla ze spokojem na mordce obserwowała Łuskę i okolicę, ciesząc się tym co miała: a miała u swojego boku Królika i tak naprawdę ej to wystarczyło. Nie przejmowała się teraz faktycznym nazwaniem ich partnerami czy tym, że wypadałoby o tym poinformować chociaż najbliższe koty; bo żaden publiczny Głos Serca nie wchodził tutaj w grę. A co do Głosu Serca... Mimowolnie parsknęła z rozbawieniem pod nosem gdy na nowo przypomniała sobie całą sytuację z Wieszczem.
— Wybacz. — mruknęła. — Uświadomiłam sobie, że Wieszcz nas trochę podpuścił, nie sądzisz?
Re: Żabia Dolina
Wto 05 Lip 2022, 21:57
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Nie odsuwał się i wciąż siedział zaraz obok, otoczony jej ogonem, dalej się o nią opierając, nawet lekko przymrużył oczy i tak po prostu odpoczywał, czekając na odpowiedni moment, żeby jakoś może przerwać ciszę (nawet jeśli wcale mu się do tego nie spieszyło, to w końcu nie mogli milczeć w nieskończoność, a czas mijał)... ale zanim zdążył cokolwiek wymyślić, usłyszał lekkie parsknięcie, na co uniósł głowę i mimowolnie uniósł jedną z brwi. Czy zdziwiło go, że Tafla przerwała milczenie? Nie. Czy miał coś przeciwko temu? Również nie. Po prostu nie spodziewał się, że jej pierwszą reakcją będzie śmiech, dlatego posłał jej pytające spojrzenie, ale odpowiedź przyszła praktycznie od razu. Ach, tak. Wieszcz i jego gadanie o Głosie Serca. Wąsy Królika drgnęły w rozbawieniu. Ostatnio prawie się przez to pogryźli, a teraz to. Żeby podpuszczał ich tylko trochę.
Mm. Myślisz, że zasługuje już za to na zaproszenie na hipotetyczny Głos Serca? – spytał z pewnym rozbawieniem wyczuwalnym w głosie, zaraz jednak spoważniał. – Hipotetyczny, bo o ile będziesz chciała jakiegokolwiek Głosu Serca, dla kogokolwiek. Nie musisz myśleć nad tym teraz, tylko żartowałem – dodał niemal od razu, żeby nie było wątpliwości. Zdaniem Królika Głos Serca był ważną częścią ich tradycji i pewnie ucieszyłby się z jakiejś jego formy, ale nie zamierzał naciskać, bo nie wiedział, jak Tafla to widziała, a może ze względu na to, że partnerstwo w ogóle nie było dla niej łatwym tematem, wolałaby unikać jakichkolwiek oficjalnych ceremonii, nawet gdyby miała to być ceremonia tylko i wyłącznie dla nich obu, bo przecież nikt nie powiedział, że na Głos Serca trzeba było kogoś koniecznie zapraszać. Jedno było jednak pewne: żadne z nich nie chciałoby tego ogłaszać oficjalnie przed całym klanem, a jeśli Królik myślał o jakiejkolwiek ceremonii, to albo dla najbliższej rodziny, albo zupełnie prywatnej. Obchodzenie tego w większej ilości kotów nie byłoby zbyt komfortowe, uch.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Wto 05 Lip 2022, 22:47
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Początkowe zdziwienie na pyszczku Królika, które stosunkowo szybko zmieniło się w rozbawienie, sprawiło, że również wąsiska łowczyni zadrżały wesoło, a na mordce pojawił się uśmieszek, który stopniowo bladł z kolejnymi słowami Królika. Tak jak te pierwsze odebrała jako żart, tak następne? Cóż, nawet sam ton wskazywał, że były poważniejsze, a sama kocica nie wiedziała co o tym myśleć. Wciągnęła i wypuściła powietrze przez nozdrza z cichym świśnięciem, po czym zerknęła prosto na pysk Królika. Oczywiście, że nie musiała myśleć o tym teraz, natychmiast; a nawet jeżeli chciała, to nie miała jednoznacznej odpowiedzi, a jedynie sprzeczne ze sobą myśli. Z jednej strony ani jej się śniło robić publiczny, oficjalny i otwarty dla każdego kota w plemieniu Głos Serca. Wizja bycia obserwowanym przez praktycznie każdego ją przytłaczała i zdecydowanie nie była na to gotowa. Z drugiej zaś strony, głupio jej było taić coś takiego, tym bardziej w momencie w którym ani trochę się tego nie wstydziła. No bo ile ona miała księżyców? 5? Była zdecydowanie za stara i zbyt świadoma głupoty takiego zachowania, aby bawić się w sekretne związki tylko dlatego, że przez ponad 60 pozostałych prawie skakała do gardła każdemu, kto śmiał insynuować jej wejście w jakiekolwiek partnerstwo. Przez sprawę z Rybą i jej matką, Głos Serca i samo partnerstwo było dla Tafli tematem taboo; nadal były to dla niej tematy ciężkie, ale jak sama głośno stwierdziła - wizja spróbowania czegoś takiego z Królikiem u boku sprawiała, że spoglądała na to wszystko jakoś... mniej krytycznie. W końcu i tak od dłuższego czasu zachowywali się w taki sposób (nawet nieświadomie) że większość plemienia miała ich za partnerów, więc informacja, że faktycznie nimi byli, nie powinna być aż taka szokująca, nie? W końcu naprawdę chciała poinformować o tym Kaczkę, ojca czy swoich najbliższych przyjaciół, albo rodzeństwo; nawet nie zdążyła nad tym głębiej pomyśleć, po prostu ów chęć pojawiła się w jej głowie automatycznie. Czuła, że podobnie może być z Królikiem.
— Pfft, wiem, że żartowałeś, głupku. — mruknęła, chcąc się w ten sposób nieco rozluźnić, po czym dodała już nieco poważniej. — A co do Głosu Serca to... cóż, chyba oboje dobrze wiemy, że oficjalna ceremonia odpada i jestem pewna, że żadnemu z nas nawet przez myśl nie przeszło aby coś takiego organizować. — stwierdziła. — No i uważam, że  ważniejszym pytaniem jest czy ty chciałbyś Głos Serca? Moje zdanie na ten temat poniekąd znasz, ale za nim się dokładnie wypowiem czy podejmiemy wspólnie decyzję, chciałabym mimo wszystko usłyszeć też twoje zdanie na ten temat. Nawet jeżeli i tak nie podejmiemy tej decyzji teraz. — uniosła brew. Ona nigdy nie kryła się ze swoimi poglądami na temat tej tradycji. Owszem, uważała ją za ciekawą, ale... zdecydowanie nie dla niej. Jak już miała zgadzać się na jakikolwiek Głos Serca, to skromny i jak najmniejszy, po prostu komfortowy, ale żeby dojść do jakiegokolwiek konsensusu w tej kwestii, najpierw chciała usłyszeć jak to widział Królik. W sumie, nigdy o tym nie rozmawiali, więc pokrętnie była ciekawa jak widział to sam strażnik.
Re: Żabia Dolina
Wto 12 Lip 2022, 00:48
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Hmpf, może i wiedziała, ale z drugiej strony – Królik rzadko kiedy żartował, więc w sumie to nie dziwił się już nawet, jak koty brały jego próby żartowania za coś bardziej poważnego. A nawet jeśli jego pierwsze słowa nie były poważne, to w sumie poruszały temat, który warto byłoby omówić. Domyślał się, poniekąd, co Tafla o tym wszystkim myślała, ale mimo wszystko chciał znać jej perspektywę... i, jak się okazało, ona chciała znać jego, a to już robiło się trochę bardziej skomplikowane.
Królik, owszem, miał myśl o tym, że zawarcie partnerstwa to dość donośna chwila, a Głos Serca był tradycją, o którą, jak o każdą inną, miło byłoby zadbać. Gdy jednak miał się zastanowić dłużej, to tak właściwie... nie miał pojęcia, jak chciałby, żeby to wyglądało, czy w ogóle by chciał, żeby to jakoś wyglądało i wreszcie – czy Tafla nie poczuje jakiegoś nacisku, jeśli powie, że tak, bo to byłoby ostatnie, czego by chciał. Przez chwilę milczał w zamyśleniu, aż w końcu odezwał się cicho:
Nie jestem, hm, pewny. To znaczy. Może. Jakiś kameralny. Nie zbyt... oficjalny. Dla nas albo dla nas i najbliższych... i tylko, jeśli czułabyś się z tym komfortowo. Ale nigdy się nad tym nie zastanawiałem, do tej pory, więc nie wiem – przyznał, stwierdziwszy, że nie ma co kombinować i próbować zdecydować teraz, co o tym sądził, skoro pierwszy raz w ogóle się nad tym poważnie zastanawiał, bo wcześniej nie bardzo brał to w ogóle pod uwagę jako perspektywę na swoją przyszłość.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Żabia Dolina
Sponsored content

Skocz do: