IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Martwi
Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Czw 01 Kwi 2021, 16:19
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Tafla jeziora zmącona przez płatek śniegu
Plemię
Niedźwiedzich Kłów
Płeć
Kotka
Wiek
37 księżyców
Znak
Sarna
Ranga
Kocię → Nowicjusz → Łowca
Galeria
Hippolyte (@hippo_le_gato_)
Umaszczenie
Czarny colorpoint z bielą


Aparycja

[ wysoka / smukła / elegancka / atletyczna / szczupła ]

Ta urodziwa kotka spod znaku Sarny należy do wysokich, smukłych i atletycznie zbudowanych kocic. Ma raczej delikatniejszą budowę, którą na całe szczęście zakrywa długie, proste i w większości białe futro, jednak do tego przejdziemy za moment. Tafla ma nieco krótszy, smukły pyszczek, prostą kufę i różowy nos naznaczony czarnymi, nierównomiernymi plamkami. Podobna sytuacja tyczy się jej wszystkich poduszeczek u łap, języka i podniebienia, które również są łaciate. Ponadto na świat spogląda dużymi, charakterystycznie blado-niebieskimi ślepiami otoczonymi nieco dłuższymi rzęsami. Poza tym, przy oczach i nosku przebija się jej jasno-różowa skóra dodając jej tym samym swojego rodzaju urok. Futerko na jej policzkach jest długie i jako jedyne się nieznacznie wywija, stopniowo przechodząc w przylegającą kryzę. Dodatkowo może pochwalić się parą czujnych i trójkątnych uszu z których wystaje dłuższe, białe futro, a one same zakończone są malutkimi, ciemnymi frędzelkami. Wracając jeszcze do jej budowy; natura obdarowała ją długimi, szczupłymi łapami co czasem sama żartobliwie nazywa "upodobnieniem do znaku". Skoro większość spraw została omówiona, warto wrócić do faktu, że Tafla do końca taka biała nie jest, a dlaczego? Jak się okazuje, córka zmarłej już Plemiennej matki jest czarnym colorpointem, obdarowanym przez naturę ogromną ilością bieli, przez co jej znaczenia przebijają się przed nią pod postacią rozsianych, czarno-czekoladowych plamek. Najciemniejsze znajdują się nieregularnie na jej pyszczku blisko nosa i oczu. Dwie charakterystyczne zajmują kawałki przy wewnętrznej stronie oka, a pomiędzy nimi na bieli widnieje malutka, ciemna strzałka. Podobna sytuacja dzieje się na wszystkich stopach kotki, które przez fakt wielu plam zdają się łaciate. Im wyżej plamy się znajdują tym jaśniejsze są, a najbardziej widoczna z tego typu znajduje się na prawym udzie kocicy. Nie sięgają one jednak wyżej niż do linii ud/łokcia Nieodłącznym i najbardziej charakterystycznym elementem wyglądu Łowczyni poza jej urzekającymi oczami jest - ogon! Czemu zawdzięcza swą wyjątkowość? Na samym końcu jest praktycznie cały, jednak im bliżej grzbietu kocicy - tym jaśnieje, by tuż przy końcu być beżowo-biały. Kocica pozbawiona jest jakichkolwiek widocznych blizn, porusza się lekko i elegancko, a poza tym wokół siebie rozsiewa spokojną, lekką atmosferę

| Znaki charakterystyczne (np. blizny) | brak

Osobowość
Zazwyczaj Sarny nie grzeszą inteligencją czy rozumiem, jednak w przypadku Tafli nie można jej ich ująć. Przyszły z wiekiem i dzięki pracy aby kotka wyszła z zamknięcia w jakim trzymała ją psychicznie, niezdrowo pragnąca kontroli matka. Mimo tego, że nasza prawie cała biała kocica potrafi już stawiać na swoim i nie ulega tak bardzo namowom otoczenia jak kiedyś, pozostaje przy tym sympatyczną, ciepłą i subtelną kocicą o wiecznym uśmiechu na mordce. Trudno zobaczyć ją z jakimś innym wyrazem pyszczka, a jej ciepłe, łagodne spojrzenie spada na każdego kota, nawet jak jest nim gburowaty staruszek, czy agresywny samotnik. Z wiekiem jedynie uspokoiła się i poszła po rozum do głowy, wyróżniając się swoim pomyślunkiem od określonego kanonu porywczości Saren. Jest to łagodna i wyrozumiała kotka, otwarta na rozmowy i pomoc każdemu kotu, który ją o to poprosi. Nie daje sobie jednak wleźć przy tym na głowę i umie odmawiać gdy widzi, że sobie z czymś nie poradzi. Jakaś impulsywność jej znaku jednak z nią została, a ujawnia się zazwyczaj w otoczeniu jej najbliższych, gdzie jej urzekająca i sympatyczna osobowość wylewa się za sprawą długich, ożywionych rozmów czy nieco dziecinnych pomysłów na spędzenie czasu. Stara się podejmować jednak w miarę odpowiedzialne decyzje podczas sporów, zwraca się do każdego z szacunkiem roztaczając wokół siebie aurę subtelności i łagodności, chociaż każdy ten, który pociągnął za nieodpowiedni sznurek wie, że lepiej nie poruszać przy niej pewnych tematów. Coś w rodzaju pewnego rodzaju traumy po takim, a nie innym traktowaniu przez matkę  w niej pozostało, a objawia się przez sporą niechęć do słuchania o jakichkolwiek związkach w które ma wchodzić. Każde wspomnienie o tym, że powinna zacząć rozglądać się za partnerem sprawia, że wstępuje w nią lęk i niepewność, a następnie - chłód i złość.  Łatwo ją tym spłoszyć i zrazić, jak zabrnie się na tym temacie za daleko.
Uprzejma, rozmowna i towarzyska - nie można ująć jej otwartości, charyzmy czy uroku dzięki którym na pewno nie miewa problemów z nawiązaniem z kimś kontaktu. Nigdy nie odrzuca kotów, które chcą z nią rozmawiać czy poznać bliżej - zresztą, uwielbia poznawać nowe koty i rozmawiać i to właśnie podczas nich jak i samych łowów widać jak tryska energią, którą - zresztą! - z ów czynności ciągnie. Cierpliwa i pracowita. Jednak nie tylko fakt drażliwego tematu stanowi jej wadę. Pod płachtą tej urokliwej, subtelnej kotki kryje się lęk - lęk przed tym, czego oczekiwała od niej matka i wizją, że może się to kiedyś ziścić. Poniekąd również dlatego kotka tak stawia na swoją niezależność; nie chce skończyć jak jej matka, którą zniszczyło ślepe oddanie znakowi, który nie powinien zapełniać jej całego życia i poglądu na świat. Nic więc dziwnego, że do wszelakich prób zalotów, podchodzi raczej racjonalnie i z dystansem.


Historia
Wszystko zaczęło się od ogromnego niezadowolenia i rozczarowania swoim pierwszym miotem. Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi i Potężny Nurt Bystrego Strumienia byli wielce zniesmaczeni faktem, że nie dość iż ich pierwszy miot liczył sobie jedynie dwa kociaki, to jeszcze spod znaku Lisa! Potężny Nurt Bystrego Strumienia jak tylko dowiedział się, że jego dwóch synów, w tym przecież i pierworodny - jest spod tego znaku, nie mógł zaakceptować tego dość krzywdzącego faktu. Nic więc dziwnego, że wraz ze swoją partnerką podjęli zgodną decyzję co do drugiego miotu za który wzięli się krótko po mianowaniu ich pierwszych synów Renifera Pędzącego przez Śnieżne Zaspy i Liścia Opadającego na Zaśnieżoną Ziemię. Tym razem Plemię Wiecznych Łowów zdawało się być im bardziej przychylne, bowiem Lekki Podmuch Wiatru Poruszający liśćmi, okociła się w idealnej porze, aby jej drugi miot mógł znaleźć się pod znakiem Sarny. I tym razem ojciec kociąt zdawał się być nieco zawiedziony ich ilością - bowiem urodziły się trzy w tym dwie kotki, a pośród nich była właśnie Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu, wraz z Wichrem Szalejącym na Polanie i Trzciną na której Przysiadła Ważka. Mimo to Strażnik był bardzo szczęśliwy i kompletnie zapomniał o tym jakie rozczarowanie przyniósł mu poprzedni, pierwszy miot. Tafla urodziła się jako pierwsza - przez to, fakt swojego znaku, który dzieliła zresztą z własną matką jak i tego, że kocica po prostu dojrzała w niej wręcz idealny materiał na przyszłą matkę, stała się jej niezdrowym oczkiem w głowie. Pierwszym, niezdrowym przejawem jej chorego zainteresowania córką był fakt, że to właśnie Tafla dostawała od niej najwięcej uwagi; to ją przysuwała sobie najbardziej, ją karmiła jako pierwszą, ją jako pierwszą uczyła mówić, chodzić i opowiadała jej o wspaniałościach zakładania rodziny. Ważka i Wiatr byli o to widocznie zazdrośni również łaknąc uwagi swojej rodzicielki, którą w jakimś stopniu otrzymywali - jednak była ona zupełnie inna niż ta kierowana w stronę białej pointki.

Jej dzieciństwo minęło spokojnie i dość przeciętnie na pierwszy rzut oka - bawiła się z rodzeństwem i w całym obozie Plemienia było jej naprawdę pełno co dla wielu nie było wielkim zdziwieniem; w końcu była Sarną! Długo jednak nie pobrykała po nauce chodzenia, bo w wieku 3 księżyców złapała przeziębienie i musiała je trochę przeleżeć. Oczywiście była odwiedzana przez matkę i również w tamtym okresie poznała Skaczące Ryby w Czystej Rzece, jednak do tego przejdziemy później. Nie było to jednaj jej ostatnie przeziębienie w życiu, jednak jak tylko wyzdrowiała i Wieszcz uznał, że może wracać do żłobka, Tafla ponownie zaczęła pojawiać się w obozie bawiąc się i rozrabiając.

Z każdym księżycem pierworodna dwójki kotów stawała się jednak coraz bardziej rozważna, a jej zainteresowanie z bycia patronką rodzinnego ciepła, przenosiły się na samorozwój. Mimo swojej otwartej, przyjaznej i najzwyczajniej w świecie urzekającej osobowości była pod surowymi wpływami własnej matki, która dyktowała jej jak ma się zachowywać i z jakimi kociętami bawić, a z każdym księżycem było to coraz bardziej rygorystyczne i ciążyło Tafli gdzieś na tyłach jej głowy. Zaczęło się jednak od odcięcia młodej kotki od jej starszego brata, Renifera Pędzącego przez Śnieżne Zaspy, z którym ta jednak potajemnie utrzymywała kontakt. Mimo to pod wpływem matki - utraciła go dość szybko gdy ta nakryła ich na wspólnej zabawie. Tafla nie wiedziała, że jej rodzice zabronili Reniferowi i Liściowi kontaktu z nimi chwile po jej narodzinach. Kocica wszystko to usprawiedliwiała faktem widzenia w córce przyszłej, wspaniałej Matki; takiej jak ona. Nie mogła więc dopuścić do jej zgorszenia, którym próbowała usprawiedliwić odsunięcie od starszego brata - w końcu był Lisem.  W taki oto sposób spętana ogromnym naciskiem ze strony matki, niewiele rozumiejąca z tego wszystkiego Tafla godziła się na to wszystko z każdym księżycem coraz mocniej odczuwając, że to co próbuje wcisnąć jej matka - jest nieodpowiednią dla niej drogą. Jednak jak to dziecko, czuła, że działania jej matki są w imię jej dobra, dlatego nie protestowała, a jej własne wątpliwości miną z czasem. Lekki Podmuch na każdym kroku wspominała córce, że jak nadejdzie odpowiedni czas, sama najpewniej zajmie się jej szkoleniem na Matkę chcąc zdradzić jej wszystko co sama wiedziała. W głowie kocicy nawet pojawił się pomysł, aby w to wszystko wkręcić Wieszcza, co jednak odmawiał jej partner; chociaż kocur zdawał się boleśnie bierny w szaleństwie kocicy. Przełomem w tej kwestii była rozmowa ze starszą od niej Łowczynią - Kaczką Lecącą nad Lasem, która opowiedziała jej o cudzie polowań zaszczepiając w młodziutkiej koteczce przyszłą miłość do wolnych przestrzeni i samego polowania. Wtedy też Tafla poczuła, że ma "wybór".

Mijały księżyce i kiedy młoda Tafla skończyła 7 księżyców i niecierpliwiła się nadciągającym przydziałem, jej matka przedstawiła jej kocię swojej drogiej koleżanki - Skaczące Ryby w Czystej Rzece i zaproponowała córce aby ta się z nim zaprzyjaźniła. Tafla przyzwyczajona do tego nie odmówiła, a że tak naprawdę kojarzyła kocurka niewiele starszego od siebie, nic nie szkodziło aby nieco bardziej zacisnąć wcześniej lekko utworzoną więź. Jak się później dowiedziała - jej matka w ten sposób zeswatała ją chcąc tym samym zapewnić córce "odpowiedniego" partnera by ta jak najszybciej w odpowiednim do tego wieku mogła założyć rodzinę tak, jak kiedyś ona sama. Poza tym, Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi chciała pierworodnej córce wybić z głowy to co - w jej oczach - mogła tam nawkładać Łowczyni. Sama Tafla długo się w tym nie zorientowała, gdyż młody Nowicjusz też o tym nie wspominał, chociaż doskonale wiedział w co wpakowała go matka; zdawało się, że nawet mu się to podobało. Nie szło odmówić Tafli uroku osobistego przez fakt posiadanego naprawdę ciekawego futerka więc wizja posiadania jej za partnerki była dla niego kusząca. Fakt kłamstw i intryg wyszedł przypadkiem, gdy kocurek podczas jednej z rozmów wygadał się przed niebieskooką tym samym stawiając ją w naprawdę niezręcznej sytuacji. Tafla nie mogła uwierzyć, że jej matka to wszystko zaplanowała i była do tego zdolna. Próbowała uzyskać pomoc u ojca by jakoś to wszystko odkręcić, jednak Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi nie dawała za wygraną. Podobną pomoc próbowała uzyskać u reszty jej rodzeństwa, chociaż ku jej nieszczęściu; Ważka i Wicher byli w tym samym, nieciekawym położeniu co ona sama. Gdy młoda kotka w ostateczności zasięgnęła pomocy u Kaczki Lecącej nad Lasem, sytuacja się tylko zaogniła. Jej matka wpadła w istny szał i zagroziła Tafli, że nie pozwoli aby Wieszcz maczał palce w jej zbliżającym się przydziale, a ta bezwzględnie zostanie Matką, tak jak to Lekki Podmuch planowała od bardzo dawna. Dopiero przed dzień kiedy Tafla, Wicher i Trzcina mieli mieć swoją ceremonię w wieku 8 księżyców, kocica postawiła pierworodnej warunek - może szkolić się na rangę jaką wybierze jej Wieszcz z zastrzeżeniem, że krótko po ukończeniu treningu przejdzie do rangi Matki i nie zerwie zaplanowanego partnerstwa z wybranym dla niej kocurem. Tafla w akcje desperacji i dalej mocno zmanipulowana przez matkę zgodziła się, aby następnego dnia stać się Nowicjuszem i trafić na szkolenie właśnie do Kaczki Lecącej nad Lasem, z czego jej matka nie była najbardziej zadowolona. Jednak mimo to, koteczka zaczęła szkolenie, a to było najważniejsze.

Rozpoczęcie treningu u rozsądnej i silnej kotki pozwoliło rozwinąć Tafli skrzydła. Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi miała znacznie mniej kontroli nad szkolącą się córką, przez co jej wpływy zaczęły maleć, a Tafla dostrzegała jak toksyczne było zachowanie jej rodzicielki. Coraz bardziej czuła, że bycie Łowcą jest jej życiowym zadaniem w ten sam sposób powoli pozbywając się niepewności i zasianych przez matkę wmuszonych przekonań. Również w czasie treningu zaczęła powoli odbudowywać relacje ze swoim starszym bratem, chcąc w ten sposób rozpocząć własne i niezależne decyzje. Podczas jej treningu z klanu ubyła dwójka z jej rodzeństwa, których uznano za zaginionych gdy oba ślady zapachowe urwały się niedaleko granic. Podobnie było nieco wcześniej w przypadku jej starszego brata, jednak jej ojciec nie za bardzo przejął się jego zniknięciem, za to dwójkę swoich młodszych kociąt długo "opłakiwał" na swój sposób. Jej ustawione partnerstwo z Rybą dalej trwało, jednak w przeciwieństwie do kocura, ona nie odczuwała w jego kierunku nic poza przyjaźnią. Chadzali na spacery, wspólnie jedli posiłki, jednak to nie było dla kocicy nic głębszego. Zwierzyła się z tego swojej mistrzyni, która poradziła jej zakończenie tego partnerstwa raz a dobrze widząc, że mimo wszystko matka Tafli w dalszym ciągu miała na nią ogromny wpływ poprzez Rybę. Niedługo po tej rozmowie z mistrzynią, Tafla poznała Lilie Kwitnącą na Zboczu Góry z którą złapała na tyle dobry kontakt, że i jej zwierzyła się z tego w czym już od jakiegoś czasu musiała tkwić. Zarówno jej nowa znajoma jak i mistrzyni doradziły jej zakończenie tego i postawienie na swoim. Dlatego też po rozmowie z Kaczką jak i Lilią, gdy skończyła 15 księżyców, a jej trening chylił się ku końcowi - zdecydowała się na poważniejszą rozmowę z partnerem i w geście sprzeciwu matce zerwała z nim partnerstwo przechodząc do przyjaznych stosunków na co ten niechętnie; ale się zgodził. Wschód słońca po tym twardo oznajmiła matce, że nie zamierza zostawać matką, póki sama tego nie zechce. Ta, nie mogąc zdzierżyć zachowania córki, całą winę za jej słowa i czyny zrzuciła na Łowczynię, a Taflę na każdym kroku próbowała ponownie przekonać by ta robiła tak jak ta sobie tego życzy. Tafla była zmęczona naskokami matki i powoli ponownie zaczęła jej ulegać, co nie podobało się zarówno jej Mistrzyni jak i jej samej, bo czuła, że wszystko co do tej pory zbudowała - zaczęło się sypać. Prawie nawet zgodziła się aby przemyśleć zmianę rangi po mianowaniu, jednak starsza kocica przegięła proponując, aby Tafla ponownie związała się z Rybą, z którym miała przyjazne relacje, a ten widocznie zaczął zbliżać się z inną Nowicjuszką. Ów bodziec sprawił, że iluzja po prostu troszczącej się o nią matki jaka znowu zasłoniła jej oczy prysła już na dobre, a Tafla jasno i ostro przekazała matce co o tym sądzi. Po tym jeszcze bardziej zbliżyła się z Lilią, która pomagała jej przezwyciężyć dość nieprzyjemne pozostałości po wpływach matki niebieskookiej kocicy przez co po niedługim czasie obie kotki nazwały się dobrymi przyjaciółkami. Szło widzieć je na wspólnych Ptasich Trelach, czy po prostu wesoło rozmawiające w różnych częściach obozu. Jak tylko Tafla ukończyła 17 księżyców, stała się prawowitym Łowcą, to definitywnie ograniczyła kontakt z matką do praktycznego minimum. Mimo świadomości toksyczności ich relacji, kotka odczuwała ból związany z zerwaniem kontaktu z matką, jednak zyskała kogoś nowego - Lilie.

Pierwsze księżyce bycia Łowcą mijały jej naprawdę spokojnie - mimo nieprzyjemnych początków i toksycznych wypływów matki, Tafla zdawała się kompletnie niezmieniona, a doszlifowana rozwaga przez jej mistrzynię, ogólnie wyczuwalny spokój i urzekająca, pogodna natura dalej  z niej nie uciekała. Rozwijała się i służyła klanowi jak tylko mogła, trenując to co wydobyła z niej mistrzyni - wrodzony talent do polowań. Była szybka i zwinna, a jej smukła sylwetka oprócz bycia czymś miłym dla oka, faktycznie się przydawała tak, jak chciała tego kotka. Wir jej obowiązków, zaciskania więzi, poznawania nowych kotów i spełniania się jako Łowczyni został zachwiany - Lilia zniknęła z Plemienia. Kocica długi czas rozglądała się za bliską jej kotką, jednak nigdzie nie szło jej znaleźć, a poszukiwania przyjaciółki przerwała jej kolejna tragedia. Pewnego poranka gdy Tafla Jeziora Zmącona przez Spadający Płatek Śniegu miała 24 księżyce, do obozu zostało przyciągnięte ciało Lekkiego Podmuchu Wiatru Poruszającego Liśćmi, co uderzyło w kocicę tak mocno jak niedźwiedzia łapa. Mimo tego co wyrządziła jej matka, jej strata była dla niej niemiłosiernie bolesna i opłakiwała ją jeszcze długo po zakończeniu pogrzebu. Gdy jednak pogodziła się z tym, wróciła ponownie, zewnętrznie tym wszystkim nietknięta. Rapem księżyc po utracie matki pod jej skrzydła dostał się Nowicjusz imieniem  Skrzeczący Kos Szybujący po Niebie, którego trening przejęła po kotce, która nieszczęśliwie zginęła w walce z jakimś drapieżnikiem. Wykorzystując więc szanse jaką otrzymała, dokładała wszelkich starań by dokończyć i wytrenować Nowicjusza najlepiej jak tylko potrafiła. Po czterech, intensywnych księżycach nauki swojego pierwszego Nowicjusza, w wieku 28 księżyców poznała Królika Kicającego ku Kwiecistej Kniei z czystego przypadku. Strażnik zaproponował wspólne wyjście poza obóz, co Tafla przyjęła ze sporym dystansem, chociaż nie ukazywała tego po sobie. Kojarzyła kocura, bowiem widywała go jeszcze za czasów własnego bycia Nowicjuszem jak wychodził z jej bratem z obozu. Być może właśnie ten szczegół prócz faktu zwykłego niezadowolenia z propozycji "pilnowania" jej zasiał ziarenko negatywnego nastawienia. Poczuła pewnego rodzaju zastrzyk determinacji, aby pokazać kocurowi, że tak naprawdę jest jej zbędny i mimo tego, że jest Łowczynią, sama potrafi sobie poradzić poza obozem. Na swoje nieszczęście podczas ścigania młodej sowy niedaleko Szumiącego Gąszczu, natknęła się na lisa, któremu umknęła właśnie dzięki pomocy Królika. Od tamtego momentu przychylniej patrzy na wykazywane przez kocura chęci towarzyszenia jej podczas polowań, chociaż dalej z tyłu głowy ma pewną rezerwę. Mimo tego i faktu, że Strażnik do najbardziej elastycznych kotów nie należy, kocica traktuje go jak dobrego przyjaciela i czasem idzie widzieć ich podczas wspólnego posiłku, a sama Tafla nie mówi o nim źle. W podobnym czasie poznała również Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące z którą złapała dobry, koleżeński kontakt. 

Po tym jak umknęła lisowi na swoim polowaniu i po pogrzebaniu matki, kotka nie miała już większych, nieprzyjemnych problemów. Niektóre koty, najczęściej starsze dopytywały ją co do partnerstwa, jednak ta w spokoju dawała do zrozumienia, że mimo przyjętych stereotypów - nie ciągnie jej do tego i jak najmniej pokazywała się w okolicach kociarni, chociaż chcąc nie chcąc; odwiedzała ją bo ku jej zaskoczeniu; sporo jej koleżanek tam przebywało, a jednak chciała i lubiła je odwiedzać czy też bawić się z ich kociętami. Ostatnim, dość świeżym bodźcem przecinającym w miarę spokojne księżyce był fakt związania się jej ojca z...jej własną mistrzynią, co na samym początku ją zadziwiło, jednak później - kotka całą sobą zaakceptowała nową partnerkę swojego ojca, będącą również jej przyjaciółką. Niedawno otrzymała pod swoje skrzydła dwójkę Nowicjuszy: Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie i (???).


Mechanika
STATYSTYKI:
P: 4 | S: 12 | Z: 33 | Sz: 33 | O: 10 | HP: 120 | W: 140 | PD: 0/250
MP: 1 | MPD: 0/50

CECHY:
• Sokoli wzrok [P]
• Psi węch [P]
• Wątłe zdrowie [N]


UMIEJĘTNOŚCI:
• Skradanie się: poziom 2
• Tropienie: poziom 3
• Wspinaczka: poziom 2

Skocz do: