| :: Ziemie Niczyje :: Ziemie Niczyje :: Dolina Oka Gór | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2169
Administracja | First topic message reminder :Leżące pośrodku Doliny jezioro, które jest największe ze wszystkich zbiorników wodnych w okolicy. Brzegi jeziora są płytkie, kot bez problemu może zanurzyć łapy i dotknąć delikatnego piasku, który znajduje się na dnie, jednak jezioro zwiększa łagodnie swoją głębokość. Po paru krokach woda sięga kotu do brzucha, zaś jak dany osobnik zapędzi się za daleko – może utonąć, gdy nie potrafi pływać. Na samym środku jeziora wynurzają się wiecznie wilgotne, szare głazy, które zdają się być źrenicą w oku. Podobieństwo to zauważyły koty, nazywając zbiornik wodny Okiem Gór.
Rodzaje terenu: okolice rzek i jezior
Ostatnio zmieniony przez Światło Gwiazd dnia Nie 02 Cze 2024, 21:05, w całości zmieniany 4 razy |
|
| Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Zła siła popchnęła go znów poza tereny. Może znów spotka Tymianka? Chętnie powymieniałby się faktami z życia i ponarzekał znów na czasem irytujący system, gdyż w klanie raczej nie powinien. Po drodze obwąchał kupkę piór, najpewniej zostawioną po kocie, który tutaj sobie coś upolował. Nie był szczególnie głodny, jednak miał ochotę się czymś zająć i połapać. Od tak, po prostu. Nadal nie był do końca pewny tej umiejętności i wiedzy. Poza tym, sztuka czyni mistrza. Skierował swoje kroki w stronę oka gór, robiąc slalom między drzewami, nasłuchując otoczenia. Chciał coś znaleźć. Cokolwiek. Pójście w stronę wody, kiedy ogólnie było zimno i mokro, to jeden z najgorszych planów jaki kiedykolwiek wymyślił. Ale skoro już zmoczył łapy, to niech się dzieje wola nieba. Bardziej zmoknąć się chyba nie da. Znaczy, da się, ale Pył w tamtym momencie o tym nie myślał. Gdy wyszedł na otwartą przestrzeń, nie znajdując żadnego jedzenia po drodze, przystanął, by wciągnąć do nosa powietrze. Tak więc, nie dało się ukryć jego zmiany nastroju i zmarszczenia nosa, gdy dotarł do niego obcy zapach. Może słabo, fakt. Możliwe też że po prostu jego węch się jeszcze bardziej pogorszył przez ostatnie księżyce i to mózg płata mu figle, uruchamiając swój przewrażliwiony system. Czy chciał to sprawdzać? Może to ktoś kogo zna? Nie potrafił do końca odróżniać zapachów, gdyż.... wymaga to użycia węchu, ale co mu szkodzi. Bić się umie. A jak uzna że w sumie to nie da rady wygrać, po prostu z daleka ucieknie. Eh, czemu nie można wąchać, używając do tego... nie wiem, swojego ciała? Po prostu twoja skóra odbiera zapachy. Efekt na pewno byłby lepszy. Z tą myślą, ostrożnie skierował swe kroki na skos, by dojść do brzegu. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | AHA! Czyli się, jak zwykle, kocur nie myliła! Oto jej oczom ukazał się kot o ciemnej barwie i puszystym futrze. Raczej w pełni wyrośnięte to on jeszcze nie był, ale samotnik znajdowała się zbyt daleko, by potwierdzić jej hipotezę, czy też złapać jakiś mocniejszy zapach. Teraz trzeba było myśleć, co z tym fantem zrobić. No, chyba nic nie pozostało, tylko zobaczyć jakie ten ktoś ma zamiary, nie? Przygodo, Trzask nadchodzi! Samotnik skierował jego kroki w stronę obcego. Kroczył po piaszczystym podłożu, w pełni wyprostowany i z oczami skupionymi na sylwetce drugiego kota. Ktoś ze wzrostem Trzask raczej nie miał szansy na udane skradanie się na otwartej przestrzeni... No, chyba że miał BARDZO dużo szczęścia i BARDZO mu się chciało, a były członek Klanu Rzeki trochę się... rozleniwił. Z resztą, jak mają na ciebie patrzeć, to niech podziwiają cię w całej okazałości! Pierwsze wrażenie jest przecież najważniejsze! _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Jego oczom ukazał się kot... którego nie znał. O Gwiezdni, czy nie mógł chociaż raz mieć szczęście i spotkać kogoś znajomego? Znaczy, poza klanowo prawie nikogo nie znał, ale losie, mogłeś wybrać lepiej. Zatrzymał się więc i przybliżył do podłoża. Schrzanił totalnie. Znaczy, jeszcze żyje i nie skończył z powyrywanymi kawałkami futra, więc w połowie jest dobrze. Tylko, co teraz? Oh, zaraz. CZY TEN KOT TU WŁAŚNIE IDZIE. Przez chwilę jeszcze był taki przylgnięty, z wyciągniętymi łapami do możliwego obrotu i ucieczki, jednak po dłuższej obserwacji można było zauważyć, iż ów obcy osobnik nie wyjawia agresywnego zachowania. Ah, przynajmniej zachowa futro w ten zimny czas. Również wiercenie w Pyle dziury za pomocą wzroku, wprawiało go w lekki dyskomfort. Czuł się jakby ktoś go wywlekł na drugą stronę i wystawił na wiatr. Nie chciał się nadal tak płaszczyć, więc wziął kilka głębszych wdechów, po czym wstał, czując że za bardzo się stresuje. - D-dzień dobry! - przywitał się, gdyż tak wypadało. Czy nie popełnił w tej chwili błędu? Na zastanawianie się nad tym chyba już za późno. Cóż, zobaczymy w którą stronę to pójdzie. Jak coś to będą mu musieli w klanie ładny pogrzeb zrobić, o ile znajdą jego ciało. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | No proszę. Trzask, wciąż zmierzający w kierunku nieznajomego, nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy ten przyjął pozycję, którą Trzask zwykł nazywać manewrem spierdalania. Były członek Klanu Rzeki zazwyczaj nie lubił grać w umysłowe gierki, w które bawiła się część samotników (Tak w ogóle, to o cholerę im chodzi? I tak zdechną bez nikogo, kto by ich mógł szczególnie zapamiętać, a przecież o rzeczy można się targować wprost albo nawet o nie prosić. Nikt nie nauczył komunikowania się z innymi, co? Nic dziwnego, że zostali samotnikami, przegrywy. Ej, chwila—), ale spodobało mu się to, że wreszcie ktoś popatrzył na niego inaczej, niż z pogardą. Trzask oblizała pysk i miała się już odezwać, gdy w tej samej chwili do jej uszu dotarło przywitanie nieznajomego kota. Co. Tak się raczej witają młodziki, prawda? Samotnik zatrzymała się więc w miejscu i skorzystała z okazji, by przyjrzeć się, z zapachu, kocurkowi przed nim. Toż to nawet dorosłe nie było! — Tsk. — Trzask prychnęli ze śmiechem w głosie i pokręcili łbem. — Siema. Co tu robisz sam, młody? — Samotnik mruknęli i ponownie ruszyli do przodu, tym razem z zamiarem okrążenia kocurka, by mu się dokładniej przyjrzeć. Nie chcieli nieznajomemu zrobić żadnej krzywdy, ale z drugiej strony... Trzask ciekawiła się, jak ten zareaguje. _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Nieznajomy się zatrzymał. To dobrze... chyba. Prawda? Śmiech. CZY SAMOTNIK WŁAŚNIE SIĘ ŚMIEJE. Znaczy, Pył uznał że to samotnik, bo nie pachniał żadnym konkretnym klanem. Nie żeby węch był jego mocną stroną czy coś. Więc bardziej można postawić na intuicję. Z resztą, co za różnica, ważne że.... kotka? Stojąca przed nim, nie wyglądała na klanowicza. Znaczy, kotka bo wyczuł. Ale ustalmy, by nigdy nie brać węchu Iskrzącego na poważnie. Nie chcemy przecież trafić przypadkiem na stado borsuków, których Pył uznał, że w sumie to nie wyczuje. - No więc... Ja... - Czy powinien się tłumaczyć? Czy to podchodzi pod tłumaczenie? Zanim zdążył się jakoś bardziej nad tym zastanowić, kotka ruszyła znów w jego kierunku. Och gwiezdni. Zamrugał szybko ze dwa razy, stojąc sztywno jakby mu ktoś kija w tyłek wsadził, zaczynając od wysoko postawionego sztywnego ogona. Pozwoli się okrążyć, czy też możliwie nie miał zamiaru reagować na możliwą próbę wąchania... Chyba że po prostu samoistnie jego ciało odskoczy. Była taka możliwość. - Zwiedzałem - wydusił w końcu z siebie, jakby przypominając sobie że musi jeszcze oddychać, a powietrze istnieje - Znaczy, nie tak do końca. Znaczy, znaczy tak, ale jednak nie - Och Pyle, co ty pierdzielisz? Kocur skarcił sam siebie. Gdyby tylko go teraz Taneczny widział, pewnie dostałby wykład, w postaci długiego, znużonego i zirytowanego westchnięcia. A to chyba nawet gorsze od długiego szkolenia słownego. - Ciekawiła mnie reszta terenów poza klanem - Uspokoił swój poddenerwowany oddech, nadal ćwicząc oddychanie. Wdech, wydech, wdech, wydech. I powtarzamy. Czuł się jak jakaś kotka podczas porodu. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | Tak, samotnik właśnie się zaśmiał, taki miał charakter, no co poradzić? Nie dziw było, że koty z tych stron nie znały jeszcze jakże inspirującego optymizmu i żywotności Trzask, ale niech się nie martwią! Jeżeli kocur będzie miała okazję spotkać więcej kotów o charakterze dymnego, który pewnie padnie na zawał mając dwa obiegi pór więcej, niż sam Trzask, to samotnik będzie musiał podjąć interwencję i nauczyć wszystkie przygnębione kotki o czerpaniu radości z życia! — No więc ty. — Gdy nieznajomy wydusił z siebie „zwiedzałem”, Trzask powtórzyła jego słowa, znajdując się już za barkami kota. Były one wyraźnie napięte… Szlag. Gościu bał się na serio. Samotnik dokończył więc okrążanie truchcikiem i stanął w pewnej odległości od młodzika – dosyć małej, ale wciąż. — Znaczy nie do końca… — Samotnik ponownie powtórzył słowa nieznajomego, gdy ten skończył cały swój wywód. — No więc ty sobie zwiedzałeś, ale zamiast tego spotkałeś jakąś wyrośniętą cholerę, która przed zobaczeniem cię moczyła sobie łapy w wodzie i teraz stoisz jak taki patyk wbity w ziemię. Dobrze. A co jakby się okazało, że ten ciemnofutry kot zjada młodziki takie jak ty na śniadanie? — W głosie Trzask wyraźnie brzmiała przesłodzona „troska”, co zostało tylko podkreślone rechotem, który wydobył się samotnikowi z gardła. A potem przetworzył to, co nieznajomy powiedział. Terenów poza klanem. Trzask uniósł brwi, na jego pysk wstąpił lekki uśmieszek, a w środku coś mu się zagotowało. Czyli… Nikt o tych klanach nie kłamał. Pytanie tylko… Co one tu do kurwy nędzy robią? — Terenów poza klanem. A ten twój klan to jakiś… rodzinny? — Trzask zmrużył oczy. Lepiej udawać głupka. Nie za bardzo uśmiechało mu się ponownie zderzyć się z tym całym cyrkiem z przed niemal dwóch obiegów pór, ale… Ale coś nie dawało mu spokoju. _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Samotniczka powtarzała większość rzeczy wypowiedzianych przez Pyła. No, może nie większość, ale terminator tak to odbierał. Co było dla niego.... stresujące? Chyba nie posiadał na chwilę obecną odpowiedniego słowa opisującego jego stan. Automatycznie w tamtej chwili nie wiedział co obcy kot sobie myśli i co mu w głowie siedzi, co dezorientowało Iskrzącego bardziej. - Zjada? Śniadanie? - zmarszczył brwi. Oh, czyżby powtarzał randomowe słowa dosłownie jak ten kot przed nim? Brawo Pył. Oby tak dalej. - To mało prawdopodobne... Znaczy, chyba. Nie chcę cię urazić czy coś! - zaczął się szybko bronić. Czy jednak był powód do obawy o obrazę? Iskrzący zdawał sobie sprawę, że aktualnie ciemny kot przed nim po prostu się z dymnym drażni, zupełnie jak Trufla. - Co znaczy rodzinny? - rozluźnił się, gdy zaprzestano go obchodzić. Lustrowanie wzrokiem jego osoby całkiem niszczyło jego poczucie komfortu - Urodziłem się w nim, więc ten, chyba tak? - przekręcił z lekka głowę. A miał jakąś inną opcję? Znaczy, niby taki Miłek... znaczy, Złocista łapa nie do końca był z klanu, jednak mógł nadal uważać Wichrowe środowisko za swoje rodzinne, prawda? Przecież tam się wychował. Chyba że kotu stojącemu przed nim chodziło o jakąś przeprowadzkę czy coś, to też miałoby sens. Chciał nawet zadać pytanie, o co dokładniej chodziło, jednak nie chciał jakoś się narzucać i zadawać niewygodnych pytań. Pył natomiast może odpowiadać! Oczywiście nie zdradzi czegoś ważnego, ale im więcej o sobie wiedzą, tym mniejsze spięcie krępuje Iskrzącego. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | Oooch, Gwiezdny Klanie. Jakieś dziwne kocięta teraz sobie ojcowie i matki robią, takie trochę sztywne. Jakoś tak w okolicach Gniazd Dwunożnych Larw było więcej wybuchowych kotów. Bardziej chętnych do tego typu współpracy kotów. Czyżby tutejszy las miał tak nieprzyjemne podłoże, że znieczulił te klany, przez co nie miały... poczucia humoru? Hehe, niezły tekst, kiedyś go użyje. Trzask wysłuchali wszystkie słowa dymnego w milczeniu. To całe zachowanie, ta... etykieta... Wszystko to brzmiało jak ich stare miejsce zamieszkania, bo czasów, w których musiał przedstawiać się jako Zwęglona Mięta (obrzydliwe), nie uznawali za coś, co należało do Trzask, a tym bardziej za dom. Ja pierdolę, imiona. Pomyśleli o wszystkim, tylko nie o systemie imiennym, który do tej pory spotkali jedynie w czterech klanach. Cóż... Nawet najlepszemu zdarzają się pomyłki! W takich sytuacjach należy więc udawać lepszego siebie i pod żadnym pozorem nie dać sobie wmówić, że ten błąd jest jakiś niewybaczalny. Zaraz wszystko się naprawi, trzeba tylko trochę pokombinować... — Ech. — Przewrócili oczami i przysiedli na miejscu. — Chyba się nie zrozumieliśmy, młody. Swoją drogą, to jak masz na imię? Nie mogę do ciebie zawsze przecież wołać „młody, młody, młody”, nie? W sensie, mogę, ale to takie trochę... Debilne. — Mruknęli z lekkim rozbawieniem. MOŻE to zadziała, bo Trzask nie wiedzieli już, co mieli zrobić, żeby nieznajomego rozluźnić. Znaczy, to był oczywiście sarkazm, Trzask wiedzieli jak się dalej zachować, jeżeli dymny nie będzie dalej współpracować, ale cholera, mógł to zawsze zacząć robić SZYBCIEJ. _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Westchnięcie. Zrobił coś źle? Najwidoczniej tak. Świetne pierwsze wrażenie, co nie? Gdy kot spytał o imię, Iskrzący wpadł w panikę. Nie, żeby nie chciał go zdradzać. Po prostu zdał sobie sprawę że wcześniej tego nie zrobił. Mogliby pomyśleć że jest niewychowany czy coś- - A, przepraszam. Jestem Iskrząca łapa - Powiedział szybko, starając się nie przedstawić w postaci bełkotu. Czy powinien również powiedzieć z jakiego klanu pochodzi? Tylko po co? Było to potrzebne? No nic, kiedyś się l to spyta... może Tanecznego. - A ty to..? - Dodał, również ogarniając iż nie spytanie o imię swojego rozmówcy, dałoby taki sam efekt jak nie przedstawienie się. Również podczas drugiej części swojej wypowiedzi, nieco bardziej niż przedtem się rozluźnił, spuszczając ogon do swojej swojej naturalnej dla Pyła pozycji. - Mieszkasz tu...? Znaczy, gdzieś w okolicy - Odważył się zadać pytanie. Może nie ciekawiły go jakieś konkretne informacje personalne obecnej przed nim kotki, ale informacje ogólnie. Może mieszkała tam gdzie Tymianek? Może jest więcej ciekawych samotników? Wtedy mógłby dowiedzieć się więcej! Oczywiście wszystko po trochu, prawda? Nie chciał tworzyć wokół siebie jakiejś podejrzanej otoczki czy coś. Ale klanowicze nie powiedzą mu tego, co obce koty bez zobowiązań klanowych. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | Kurwa. Po pierwsze – łał! Wreszcie dymny młodzik, a raczej, Iskrząca Łapa, odpowiedział zgodnie z oczekiwaniami kotki. Super, gratuluję. Bystry z ciebie uczeń, szybko łapiesz wskazówki, twój mistrz musi być z ciebie dumy. Po drugie – dzięki niech będą zdrowemu rozsądkowi i silnej woli samotnika, że ci powstrzymali się przed drgnięciem w siadzie na dźwięk słów… Terminatora. Wszystkie koty w dolinie czuły oddech Pory Nagich Drzew na karku, więc to oznaczało, że należy zacisnąć pasa i wziąć się za siebie. W wymienionych rzeczach nie było mowy o ponownym spotkaniu się z tymi stertami lisiego łajna, które wielbiły przestarzały kodeks wojownika i zgrzybiałych staruchów, którzy być może sobie siedzieli na Srebrnej Skórce… a być może i nie! Taka, o! Fajna niespodzianka, o której prawdziwości przekonasz się wtedy, kiedy coś lub ktoś wreszcie wypruje ci gardło na zewnątrz! Chociaż… Jeśli by się wystarczająco postarać… To wraz z klanami na nowo osiedlonymi tutaj (Wciąż chuj wie po co tak przy okazji, ale cóż, przywódcom zwykło odwalać i mieć różne zachcianki), nadchodząca właśnie Pora Nagich Drzew mogłaby się okazać doprawdy ciekawa..! Przecież bez tylu kotów do poznania na nowo, życie samotnika nadal toczyłoby ten dawny, jakże nudny rytm. Potrzebowali jednak informacji, zanim mogli rozpocząć jakiekolwiek podchody. Biedna Iskrząca Łapka. Nie bój się, nikt nie będzie tobą jakoś tak manipulował, po prostu staniesz się Trzaska pierwszą… Próbą. Testem. Kolejny raz, więc, terminator musiał poczekać do końca swej ostatniej wypowiedzi, by jakąkolwiek mocniejszą reakcję od Trzask dostać. No i dostał to, czego mógł się od samotnika spodziewać, czyli lekki uśmiech z odsłoniętymi czubkami kłów. Specjalne danie dla terminatora, ponieważ nie wyglądał na kogoś, kto lubił zmiany i nagłe zwroty akcji. Nuda. Z tego samego powodu, Trzask pozostali w tej samej pozycji, jak poprzednio – siedząc, znaczy się. — Eee tam, aż taki upadek moralności to to nie był. — Skomentowali przeprosiny terminatora dodatkowym rzuceniem spojrzeniem gdzieś na bok. — A ja jestem… — Uuu, dramatyczna przerwa, napięcie rośnie… — Trzask. — BUM! Ach, nikt się tego zupełnie nie spodziewał! Hehe. By jeszcze bardziej zaakcentować punkt kulminacyjny tego jakże niezwykłego rozwiązania tajemnicy, samotnik odsłonił zęby w uśmiechu. Lubili, gdy się mówiło o nich im prawdziwym imieniem. Nie działo się to zbyt często. „Mieszkasz tu..? Znaczy, gdzieś w okolicy.” — Och, młody- Tfu, Iskrząca Łapo. Przyzwyczajenie. — Zaśmiali się cicho. — Chodzę tam, gdzie mnie łapy poniosą. Coś zawsze się gdzieś zobaczyło. — Ponownie lekko się uśmiechnęli i przekrzywili głowę na bok. — Ale żeby czyjaś łapa iskrzyła, tego jeszcze nie było. — Mruknęli, a końcówka ich ogona lekko zadrżała. Może strategia grania głupiego tym razem się opłaci? Uczyli się na błędach, byli zmienionym kotem, i tak dalej, i tak dalej… _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Po chwili ciszy dostał odpowiedź. Czyli nie było tak źle! Mimo że na odpowiedź trochę musiał poczekać. Tak samo było z wyjawieniem imienia. Przez chwilę nawet myślał, czy przypadkiem samotnik sobie go nie wymyślił, tak na poczekaniu teraz. Na dźwięk słów przedstawienia pokiwał z rozumieniem głową, dając tym samym znak, że zapamiętał. Albo raczej właśnie kodował to w swojej główce. Kolejny uśmiech. Czyli chwilą czekania na odpowiedź. Krótko przeanalizował wypowiedź Trzask (kurde jak to odmienić), zatrzymując się na... Chyba analizie jego imienia? Wcześniej jednak zamrugał że dwa razy. Czyli podróżnik! Od takich więcej można uzyskać informacji, prawda? Przecież są w drodze i dużo widzieli. A ta tu osoba była pierwszym kotem z rangą starszego podróżnika którego spotyka i może ostatnim, więc chyba nie powinien marnować tej szansy, prawda? - Oh, no więc... To- to chyba początek od drugiego członu, nie? To trochę jakbyśmy byli niekompletni i ta druga połowa którą dostaniemy przy mianowaniu na wojownika, to tak jakby nas skompletuje - usiadł, by gestykulując łapami pomóc sobie samemu w próbie wytłumaczenia. Sam nawet nie wiedział dokładnie czy to dobrze robi. - I... może chcesz mówić po prostu Pył? - odpowiedział, patrząc gdzieś w bok przy okazji - Znaczy, nie żebym sobie je teraz wymyślił czy coś, to moje imię za kociaka, wiesz? I będzie krócej niż Iskrząca łapa... Tak dla udogodnienia. To chyba nie będzie złe, nie? - Przez cały czas swojej wypowiedzi międlił łapami w tej dziwnej ziemi która była dookoła jeziora. Może się jakoś za bardzo rozgadał? Mówił za dużo? Miał nadzieję że nie. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | Ach, Iskrząca Łapo, gdyby Trzask tylko mogła, to podarowałaby ci naklejkę z napisem dzielny pacjent! A tak już serio, to samotnikowi wcale nie przeszkadzała ta rozmowa, przeciwnie, była cudownym przerywnikiem od rutyny: terminatorzy mieli jeszcze wiele do przeżycia, oraz poczucie własnego ja zaczynało się u nich turbulentnie kształtować niedługo po rozpoczęciu treningu. Był to okres, w którym można było na nich zostawić ślad tak łatwo, jak na błocie, który jednak zamiast po pewnym czasie zwietrzeć, miał naprawdę wysoką szansę na to, by zostać z młodym kotem na zawsze. A Trzask lubiła mieć na kogoś wpływ. Więc, były członek Klanu Rzeki pochyliła się do przodu gdy terminator zaczął tłumaczyć jakże tajemniczy dla niej system działania imion klanowych kotów. Kiwnęła kilka razy głową na znak, że tak tak, słucha go z wielkim zainteresowaniem, a gdy Iskrząca Łapa skończył, lekko zmarszczyła brwi. — Rozumiem. Więc chyba trochę was tu musi być i trochę musicie już razem siedzieć, że zdążyliście wykształcić tę tradycję, nie? — Rysy jej pyska się wygładziły, zwłaszcza iż teraz był przyozdobiony lekkim usmiechem. — A mówić będę na ciebie tak, jak ty wolisz. Nie ważne, czy jedno imię jest dłuższe od drugiego. — Huh, no wyjątkowo zawiało szczerością. Trzask już dawno temu wyszła z założenia, że ze względu na jej, hm, doświadczenie, dyktować innym kotom jak mają się o sobie zwracać w jej obecności nie mogła – jednak to tyle ze zmiany charakteru. Szczerość ze strony samotnika kończyła się w momencie, gdy w drugim kocie powstały zalążki jakiegokolwiek zainteresowania. Inne zachowanie… Cóż, zwyczajnie nie było jej na łapę. Takie życie, Iskrząca Łapo! _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Zamrugał, chwilę analizując wypowiedziane przez kotkę zdanie. Tradycja? To była tradycja? Znaczy, niby tak. Wiedział że koty spoza klanu mają inne imiona i tylko te zbiorowiska posiadają jakieś roztegowania na jednoczłonowe, dwuczłonowe i tak dalej. A z tego co słyszał, to te mistyczne koty z plemienia posiadają jeszcze dłuższe i jeszcze dziwniejsze. Po co tak? Potrzebne to komuś? Chociaż nie powinien oceniać. Sam ma dwuczłonowe a i tak posługuje się członem nadanym za kociaka. Po prostu je polubił. - Nie wiem ile są razem koty z klanów... Jak też nie mam pojęcia skąd wziął się pomysł na dwuczłonowe imiona - Przyznał, wykładając swoje myśli na światło dzienne. Ot tak. By się trochę posuszyły na słońcu. - To aż tak dziwnie brzmi? Sam jakoś nie mogę tego dosłyszeć. Może dlatego ,że się wychowałem w klanie - mruknął, lekko odpływając w swoich analizach systemu. - To możesz i tak i tak - Z lekka odżył, mówiąc wesołym tonem. - Wiesz, Pył jest chyba lepszy do zapamiętania, prawda? Znaczy, nie wiem. Nie wnikam w twe sposoby zapamiętywania czy coś. Tak tylko mówię. Iskrząca łapa nie dość że dwuczłonowe, to dwa wyrazy w tym imieniu są długie. I czuję się dziwnie formalnie jak do mnie tak mówią. Po pewnym czasie zaczynam tego nie lubić. Np: Jak do mnie rodzeństwo pełnym imieniem mówi. Trochę jakbyśmy na treningu siedzieli i nawzajem sztywno się nauczali. - Stało się. Wypuścił z siebie powietrze. Trochę jak ta piłka co co roku trzeba napełniać powietrzem bo w pewnym momencie z siebie wszystko wypuszcza. Obecny tu samotnik nie wydawał się zły, to tego pewnie nigdy w życiu go więcej nie spotka. Więc co za różnica?
|
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | — No, tym bardziej nie wiem tego ja. A twoje imię brzmi jak imię. Nie mnie oceniać. — Trzask zarechotał i puścił Iskrzącej Łapie oczko. No, to technicznie było prawdą, ponieważ podczas życia w Klanie Rzeki, kot się nad tym w ogóle nie zastanawiał – zwyczajnie urodził się w takim systemie i tyle. Na szukanie powodu, genezy całego zjawiska, jakim są klany i ich tradycje, ktoś musiałby raczej poświęcić całą swoją karierę wojownika i jeszcze więcej, a wciąż raczej niczego zaskakującego by się nie dowiedział. Pamięć kotów nie sięgała aż tak daleko w przeszłość, a klany nieraz zmieniały tereny – szukanie jakichkolwiek ich śladów w tak wielkim świecie byłoby naprawdę żmudną i powolną pracą, do której potrzebna byłaby cała grupa „badaczy.” A najważniejsze ze wszystkiego było to, że Trzask miał klany i ich kompleks wyższości w dupie. — Koty z klanów... — Mruknął, powoli przejeżdżając ogonem po podłożu, jakby się zastanawiając. — Czyli jest tych klanów więcej, niż jeden! Ale bajer. — Zachichotał (Że niby „Haha, nie wiedziałem, że jest więcej klanów, ale jednak wiemy oboje, że mogłem się tego spodziewać”, nie.) i pochylił się lekko w kierunku Iskrzącej Łapy. Ruch typu „łapanie za słowa”, no no, Trzask, może wreszcie się czegoś dowiesz! Taktyka na niefrasobliwego samotnika w średnim wieku zajmowała trochę czasu, ale nikt się wtedy za bardzo nie gniewał, a trochę informacji się zawsze zdobyło! … Zwłaszcza, iż młody zaczął się chyba przed nią… Otwierać. O kurwa. Trzask, zaklinacz dzieci i młodzieży. Ha, młody przynajmniej miał rodzeństwo, których nie pamiętał wyłącznie z nabrzmiałych opowieści jego nawiedzonej matki. — Rozumiem. — Trzask jedynie mruknął i zmarszczył brwi. No, bo… Co miał powiedzieć? „Kocham cię, jesteś dla mnie jak syn i jestem przy tobie?” Z kota nigdy nie był dobry pocieszacz. — Co ja mam ci na to poradzić, no. Mów na siebie Pył, dla przekory. Nie bez powodu nazywają ciche koty myszkami, nie? Są łatwymi ofiarami. — Trzepnął ogonem. — Gadaj to, co myślisz, bo inaczej ciebie zagryzą. — Może i się mylił. Może i generalizował, może i były dobre koty chodzące po ziemi, może klany nagle stały się święte, ale Iskrząca Łapa powinien się mieć na baczności – by nie stać się zaszczutym gdzieś w kąt frajerem. Jeszcze miał czas. _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name.
Ostatnio zmieniony przez Trzask dnia Wto 17 Sie 2021, 16:00, w całości zmieniany 1 raz |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | Słuchał z uwagą samotnika. No cóż, nie oceniamy, to nie oceniamy. No trudno. Przynajmniej nie rozdrabniają się nad znaczeniem jego imienia. Już miał sam dość czasu na to, by w legowisku leżeć, powtarzając w głowie imię ,,Pył" kilka razy. Aż w końcu poczuł to dziwne uczucie, kiedy za jakimś setnym razem powtarzania swojego imienia, miał przez chwilę laga i nie wiedział o kogo chodzi i czemu przez cały czas powtarza jedno słowo. Dopiero po tej sekundzie zawieszenia zdał sobie sprawę, że chodziło o niego. Eh, trudno wytłumaczyć. Ale samo zdarzenie było dziwne. - Jakby był jeden to trochę nudno - powiedział, po chwili zastanowienia - Ale jak za dużo, to tłok. Przynajmniej tyle dobrze, że od jednego do drugiego klanu jest jakaś przestrzeń i nie graniczymy ze sobą bezpośrednio. Jakby tak było, to byłby dodatkowy stres nawet sprawdzania granic - zdał sobie sprawę, jak bardzo beznadziejnie to musi wyglądać. Kot który nie ma ochoty sprawdzać granic, bo boi się że coś zrobi i będzie konflikt. Aj Pyle. Jesteś beznadziejnym przypadkiem. - Albo się będę dobrze chować i liczyć na to, że mnie nie zauważą - wzruszył ramionami, zgadzając się tym samym na swój marny los - jak na razie nawet całkiem dobrze mi to wychodzi. - po tych słowach się zastanawiał przez chwilę. Zapytać? Może nie zapytać? Może się będzie przez to narzucać? Ale jak już zrobił taki postęp, by w miarę swobodnie rozmawiać, to czemu nie? Może więcej tego tu kota nie spotkać i co wtedy? - A, a ten. Pani Trzask - przełknął ślinę, nieśmiało grzebiąc łapami w ziemi. Znowu. Irytujące. Nie ma to jak się irytować własnym zachowaniem, prawda? - Jak sobie Trzask radzi jako samotnik. W sensie, tak bez medyka. I innych kotów. Znaczy, może nie do końca nawet kotów, bo koty to tak jako dodatek, może nie zawsze przyjemny. I jak to idzie w zimną porę... -mówił, nie patrząc na istniejącego przed nim kota. Tymianek mógłby mieć z tym problem, ale tutaj ma już dorosłego samotnika ze stażem. Zawsze jakaś informacja. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | O, no widzisz, Pyłek, Trzask za młodu też lubił sobie leżeć w legowisku i powtarzać imiona! Z tą różnicą, że to był jeszcze etap, w którym szukał imienia czysto... Osobistego. Jego, na wyłączność, nie nadanym mu przez matkę i ojca, a ukształtowanym przez klan. Po wielu próbach i błędach, Trzask okazało się być wyborem... Dobrym. Brzmiało dźwięcznie, ostro, zmuszało rozmówcę, by choć na moment skupił się, wymawiając zgłoski. Gdzieś tam może były koty wciąż kojarzące go jako... Sam nie wiedział, Szerszeń? Szkło? Trochę przeszedł, trochę imion miał, ale wszystko zostawił za sobą. Słuchał wypowiedzi Iskrzącego z krzywym, wiedzącym uśmieszkiem. Już formował w głowie coś żartobliwego, gdy nagle... — A, czyli waszych klanów jest dwa? — Zmrużył oczy i trzepnął końcówką ogona. — Hm, w porządku. Przynajmniej miejsca zaoszczędzicie. — Uśmiechnął się i wzruszył barkami. Jak to kurwa klanów było dwa? Co się tu do lisiego łajna działo? Cholera, co niby, Cień sobie poszedł, bo miał już głęboko gdzieś tego ruchania przez całą resztę, która po wszystkim tłukła w słodziutkie, niewinne makóweczki ich bardzo dzielnych terminatorków bzdury o wspieraniu się nawzajem? Może któryś poszedł za nim... Rzeka? Nie, to żadnego sensu nie miało. O losie, Trzask nie było tam raptem, ile... Cały obieg pór? A już sobie bez niego nie radzili. Heh, taki los. Właśnie. Taki los. Trzask westchnął, wysłuchał następnej wypowiedzi Iskrzącego i się roześmiał. — Ha. Dość szybko wcieliłeś w życie jakże ezoteryczną technikę wyrażania własnego zdania, hm? I to kierujesz ją przeciwko mnie! Twemu mistrzowi! — Westchnął, wygłaszając to jakże dramatyczne stwierdzenie i na krótką chwilę podniósł jedną z przednich łap do jego pyska. A potem westchnął ponownie, ale tym razem: szczerze. — Nie zabierze cię to daleko. Będą cię szukać tak, aż cię wyczują i znajdą. A wtedy wyciągną z całej sytuacji wnioski. Czyny przekazują dość... Sporo. — Wzruszył barkami i uśmiechnął się krzywo. No, cóż... Starał się? Iskrzący mógł go posłuchać, a mógł i nie, już się Trzask do tego przyzwyczaił. Niech tylko nie spierdoli sobie życia. Za to ostatnia wypowiedź terminatora... O. To... Już jesteśmy na etapie zadawania pytań, co? Super. Chyba rzeczywiście stał się jego mistrzem. Trzeba będzie wymyśleć inne podejście do niektórych młodych kotów, bo w przeciwnym razie może zdarzyć się to. Cóż, kot uczy się przez całe życie..? — Pan, pani, państwo, może chcesz mówić po prostu cokolwiek? — Przedrzeźnił dawniejszą wypowiedź młodego, krzywo się uśmiechnewszy. — Jak, widać radzę sobie... Jakoś. — Mimowolnie zerknął na szramę widniejącą na jego prawym barku. Tak, zdecydowanie radził sobie jakoś. Wysłuchał reszty wypowiedzi Pyłu i... Młody miał dość ograniczoną wyobraźnię co do życia jako samotnik, ale cóż... Nie jego wina, że tak koty z klanów nazywały niemalże każdego obcego. Ale co do jednego miał rację – inne koty były dodatkami, w tym i sam Iskrząca Łapa, który był dla Trzask jedynie dość opornym, potencjalnym źródłem informacji. — A co powiesz na wymianę? Powiem ci, jak przeżyłem wędrując, a ty powiesz mi, co się działo ostatnimi czasy u twoich klanów. — Przekrzywił głowę na bok i odsłonił kły w uśmiechu. — Moim zdaniem to uczciwa wymiana, ba! Dowiesz się paru przydatnych rzeczy, a ja dostanę, ot, rzeczy do poczetu grup, które widziałem. — Zaśmiał się cicho. Taaak, Trzask bawi i uczy... _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | - Znaczy, teraz dwa... wcześniej było więcej - mówił, uważając na słowa - Z tym miejscem to racja. Więcej zwierzyny i luzu. A im więcej jedzenia i przestrzeni tym lepiej. Kto przy zdrowych zmysłach gardzi dodatkowym jedzeniem - kocur wzruszył ramionami, przypominając sobie jakieś opowieści o głodach czy innych takich. Już bez pory głodowania lubił sobie pojeść, jednak jakby zaczął żreć zbyt dużo, to nie dość, że pewnie naraziłby się większości klanu, to pewnie wyglądałby jak karmicielka spodziewająca się młodych ziemniaków. Ofutrzonych ziemniaków. - Ezoteryczną? - Kocur przekręcił głowę na bok, chcąc jakiegoś wytłumaczenia. Co to za dziwne słowo, przypominające jakąś chorobę czy zaklęcie na przywołanie sił szatańskich? - W sensie jakąś mało popularną? - dymny zmarszczył czoło, analizując dokładnie wypowiedź samotnika. To o to chodziło, prawda? Oh gwiezdni, właśnie wyszedł na kompletnego debila. Ale to nie jego wina, że nigdy tego nie słyszał! Zgadywał, że chodzi o... o to co powiedział. Oh well, siostra uzmysławia mu, że jest paranoikiem, a teraz to. Westchnął, zwieszając głowę. Jak już robić z siebie niedoinformowaną, młodą, ledwo wyrośniętą larwę, to po całości. I tak już czas na dobre pierwsze wrażenie miał za sobą, więc nic nie może lepiej zrobić. - Może i nie zabierze. Ale na razie jest spokojnie, to mi teraz chyba wystarczy. Jak wyczują i znajdą, może dam radę się obronić. A może nie. - Albo po prostu Pył był zbyt wielką porażką życiową, by coś z tym zrobić. Jak na razie żył sobie swoim spokojnym życiem i nie chciał tego zmieniać. Mówienie co myśli prosto z mostu nie było w jego stylu, chyba że był zmęczony albo będzie się w nim coś gotować. A tak to by jeszcze kogoś uraził, i co wtedy? Aj, nie chciał tego. - Trzask cokolwiek nie brzmi najlepiej - powiedział pół żartem, nawet nie wiedząc czy dobrze robi. W razie czego dostanie opierdziel. ,,Jakoś". Te słowa do niego nie przemawiały, ale uznał, że to temat ucięty. Może jakby dopytał...? Nastała chwila ciszy, po której znów nastawił uszu. Oh, czyżby wymiana informacjami? - Hm - poruszył pyskiem, jakby coś żuł. Musiał to przemyśleć. Informacje za informacje. Brzmi logicznie i wystarczająco dobrze. Każdy dostanie to czego chce. A to Pył sobie cenił najbardziej. InForMacJe. Miał zamiar się w sumie zgodzić, tylko przed tym... - Jakich dokładnie chcesz informacji? - zmrużył oczy, spoglądając na samotnika. Może powiedzieć wszystko co wie, oprócz dokładnej liczebności czy położenia obozów. To byłaby już głupota. Jednak cała historia i co jest aktualnie? Czemu nie? Nikomu to nie zaszkodzi. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | — No, ja na pewno jedzeniem nie pogardzę. — Zarechotała. Wcześniej było więcej. Aha. A więc tak się sprawy przedstawiały..? Hmf, i bardzo kurwa dobrze. Może wreszcie coś tym zawszonym kołtunom trafiło do głowy i zdali sobie sprawę, że zarówno te zdechlaki oraz oni sami nie są tak wszechpotężni, jak im się wydaje. Chociaż, wnioskując po tych tycich, tyciusieńkich detalach w mowie Pyłu, nic się raczej nie zmieniło. Lepiej zwyczajnie kiwnąć głową, bo tylko wygadania się brakowało Trzask do życia. — Ajć! — Mlasnęła. — Blisko, ale nie do końca. To określenie oznacza bowiemmm, że to, o czym mówiłem, jest techniką... Tajemnicząąą... Wtajemniczyłam cię, a patrz co robisz! Odrzucasz moje nauki! — Roześmiała się. — Tylko jak ci się nie uda, to potem nie jęcz. — Tutaj już się nie śmiała. Końcówka jej ogona zadrżała, a Trzask zmierzyła sylwetkę dymnego wzrokiem. Mhm, na pewno dasz radę się obronić. Zwłaszcza będąc Łapą i to z takim podejściem do wszystkiego. Ech, no właśnie, Iskrzący miał jeszcze wiele przed sobą, więc jeżeli Trzask mu nie przemówi do rozumu, to życie zrobi to za nią. Historia stara jak świat. — A teraz śmiesz krytykować moje imię. I to po tym, jak ci powiedzieliśmy, że twoje mi nie przeszkadza. Wiesz ty co. — Przewróciła oczami, krzywiąc wargi w uśmiechu. Natychmiast, jednak zwróciła spojrzenie na młodego. Gdy ten mruknął, jej ogon uderzył kilka razy o ziemię. Jakich dokładnie chce informacji? W sumie, to... Nie wiedziała. Cholera jasna, miała dość tych klanów. Po jaką zawszoną mysz lazła tutaj taki kawał drogi prosto z Międzyrzecza? O losie, kąpiel w lodowatej wodzie teraz by się jej bardzo przydała. — Właśnie, wiesz ty co. Najpierw zacznij od wyjaśnienia, dlaczego wcześniej klanów było więcej, a teraz są dwa. Bo cała akcja brzmi nieźle. Stamtąd możesz przejść do aktualności, potem mów co chcesz. — Wzruszyła jakże nonszalancko barkami. Ciekawe tylko, co Iskrzący będzie chciał w zamian. Osty i ciernie. Co za cyrk. _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny | - Hm, hm... rozumiem - Przynajmniej na początek dowiedział się jakiegoś przydatnego wyrazu. Niby nic, ale jednak! To nadal informacja. Czegoś się dowiedział. Już chciał odpowiedzieć ironicznie, że jakże mu przykro z odrzucania nauk, ale się powstrzymał. Jeszcze. - Nie będę - powiedział, udając pewnego siebie. W ostateczności mógł właśnie zostać samotnikiem. Ale na razie się na to nie zapowiadało. Żył sobie w ciasnym gronie znajomych osób i jak na razie nie wyglądało na to, by zbierało się na jakieś dramy. - Oj, przepraszam - odezwał się, nie specjalnie wiedząc jak zareagować. Nie miał pojęcia co samotnik myślał. Patrząc na jej wyraz pyska, próbował odczytać czy to co mówi to ironia, czy szczere słowa. Chociaż z pewnym rodzajem akceptacji uświadomił sobie, że w sumie Trzask może to całe niezdecydowanie Pyła bawić. Chociaż akceptacja to może złe słowo. Raczej przyznanie się do własnej porażki. - Hm... no więc - odchrząknął, po czym spojrzał w niebo, jakby chcąc sobie przypomnieć wszelkie historie opowiadane w żłobku i potem. Ciekawe jak beznadziejnym mówcą jest. No cóż, za chwilę się przekonamy. - Na początku było klanów cztery. Nie mam zielonego pojęcia jak powstały, pewnie za inicjatywą jakichś randomowych kotów czy coś - dodał szybko od siebie, tylko na chwilę patrząc na Trzask. Zaraz potem jednak powrócił do skupionego patrzenia się w powietrze. - I ten, przed moimi narodzinami był pożar, który sfajczył sobie jakoś tak ze dwa klany mniej więcej. Został Wicher i Grom. Ja jestem w wichrze. I się tu osiedlili. Kilka kotów zginęło i tak dalej. Ogólnie trochę z tym była paranoja, bo niektórzy myślą, że to jakaś kara od klanu gwiazdy. Ten z gwiazdą to tylko martwe koty, więc nie ważne teraz aktualnie. No, to wracając do kotów żyjących, to niedawno, znaczy, kilka księżycy temu, było zgromadzenie. I okazało się, że klan Rzeki jakoś istnieje i próbuje stanąć na nogi. Ale nie wiem ile przeżyło z oryginalnego klanu. Teraz to pewnie jakieś mieszanie krwi czy coś - Pył wzruszył ramionami, coraz bardziej zdając sobie sprawę, iż jego własne wstawki pomiędzy zdaniami wcale nie ułatwiają zrozumienia tematu, a wręcz przeciwnie. - I na początku to Rzeka w sumie przywódcy jako takiego nie miała. O! I wiem, że z oryginalnego klanu to w sumie medyczka przeżyła i jeszcze chyba ma się dobrze. - Jak na razie skończył. Znaczy, jest jeszcze trochę informacji, jednak nie wiedział czego Trzask oczekiwała. W sensie, co miał jeszcze mówić? Wszystko co mówił, nie widział osobiście. Po prostu słyszał. Bo jak mógł widzieć? Wiedział też, że kotom klanowym nie specjalnie czasem podobała się wizja klanu rzeki, jak i miały różne zdanie o klanie gwiazdy. Trochę to wszystko poplątane. - Jak coś to pytaj. Nie wiem co chcesz jeszcze usłyszeć. Aktualnych przywódców czy coś? Nie jestem nawet pewien czy kiedyś ich na oczy zobaczysz. - Tak. Właśnie tak. Postawił na szczerość. - A co do tego co bym chciał... to, nie wiem, umiesz może w chwasty? Znaczy w zioła. Albo jakieś ciekawe techniki łowieckie? Ogólne informacje, co się widziało i żyło? - To ,,nie wiem" było jakieś takie wymowne. Iskrzący doskonale wiedział, co go teraz interesowało. A z tym łowieniem, to o mało nie spytał czy samotnik umie polować na lisy. Przynajmniej byłoby ciekawie. |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 72 księżyce / koniec grudnia
Matka : słodki nektar / npc [*]
Ojciec : szpakowy krzak / npc [?]
Mistrz : biedronkowy nos / npc [?]
Wygląd : olbrzymi, atletycznie zbudowany choć z lekka wynędzniały; budowa bliska kotu orientalnemu / długowłosy czarny sepia z białymi znaczeniami i żółtych oczach / blizna na pysku, prawym barku, pod łokciem i przedramieniu lewej łapy / bogata mimika
Multikonta : Przypływ / Batalionowa Łapa, Gęsia Lotka, Wawrzyn
Autor avatara : ilsignordaron (modyfikowane)
Liczba postów : 144
Nieaktywny | — To dobrze, że nie będziesz. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. — Samotniczka mruknęli i zakończyli temat. „Żył sobie w ciasnym gronie osób”, pff, no to fajnie miał. Cały Klan Rzeki tak sobie żył – leżąc w legowisku lub nad rzeczką, obżeranie się, spanie i być może patrole od czasu do czasu. To nie było żadnym, kurwa, życiem, tylko takim sobie letargiem. Życie było nieprzewidywalne, pełne bodźców; koleje losu miały prowadzić kota w wiele różnych miejsc, gdzie można było znaleźć nowe koty, nowe grupy społeczne. Niektórzy byli przygodą na jedną noc, niektórzy zapadli Trzask w pamięć, niektórzy go pokonali, niektórych odsyłał ze szramami na mordzie – wszystko składało się z doświadczeń. Być może dlatego klanowe koty były takie ograniczone, skoro ciągle siedziały tylko w jednym miejscu na dupie. Na, jak to zinterpretowali, odzywkę Pyła, Trzask wykrzesali z siebie krzywy uśmiech, odsłaniając czubki kłów. Ha, być może z dzieciaka jeszcze będą koty i posiadał w sobie jakąś ikrę. Albo po prostu bierze wszystko na serio. Cóż, nie było nic do dodania, więc dawaj, Pył! Gadaj no to, co wiesz! ... A więc to się stało. Dawnej Rzeki już nie było. Trzask zamrugali kilka razy i pokiwali głową na znak, że słuchają, ale czuli, że zaczęło im się ciężej oddychać. Dawnej Rzeki już nie było. I co teraz? Przelewali własną krew broniąc granic od drapieżników dla tego klanu, by jego wyjątkowo słabe kocięta miały jakąkolwiek obietnicę bezpieczniejszego życia. Przynosili zwierzynę, by wykarmić jego przeszłość i przyszłość. Walczyli z innymi wojownikami, ponieważ w tamtych czasach czyny były jedynym, co oni znali. A teraz już tego wszystkiego nie było. Ani starszyzny, ani tej całej bezkształtnej masy w tle umysłu Trzask pod nazwą „wojownicy Klanu Rzeki”, ani nawet Biedronkowego Nosa i Szpakowego Krzaka, bo oboje nie mieli sił na to, by walczyć. I kurwa dobrze im tak. Im wszystkim. — Chętnie usłyszelibyśmy o aktualnych przywódcach. Trzeba być przygotowanym na wszystko. — Ich głos był spokojny, niczym tafla Oka Gór. — Ale to może później. Trzask wstali i zbliżyli się do Iskrzącej Łapy na odległość myszy. — Zioła, techniki łowieckie, ogólne informacje. Dużo chcesz na raz, młody. — Westchnęli cicho. — Jedną z ogólnych informacji, jaką na razie mogę ci dać, jest uczenie się jednej rzeczy na raz. — Oczy Trzask lekko pojaśniały. — Wcześniej powiedziałeś, że może dasz radę się obronić. Zechciałbyś może udowodnić to. — Poczekali na to, aż zdanie zostanie przetworzone przez Iskrzącą Łapę i uśmiechnęli się. Tak po prostu.
// hehe, będą koty, bo wiecie.... że z kogoś będą ludzie.... ale piszemy jako koty..... _________________ i was a slowly closing door i was an instrument of vengeance a fang in the mouth; i had no name. |
| | | |
| |