| :: Ziemie Niczyje :: Ziemie Niczyje :: Dolina Oka GórThe author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Zobaczą nas? To polowanie może być jeszcze trudniejsze? Szalone, co ja mam zrobić ze swoją sierścią? W sumie jesienią będę mógł polować, bo wtedy wszystko rude, ale co w inne pory? Nie ma opcji, że nie będę nic jeść przez ten czas. Kocur jednak dał mi rozwiązanie, które proste nie było. Mam się chować, ale tu nie ma za czym, no przecież nie mogę się rzucić za drzewo, bo to za dużo zamieszania. A stanie w miejscu? No to może podziałać, faktycznie, tylko czy dobrze wyłapię moment, w którym powinienem się nie ruszać, albo właśnie ruszyć na przykład do ataku? Obserwowałem go uważnie, będąc cały w podziwie, dla tego co on robi, widać było, że się zna dużo lepiej niż ja, no nie bez powodu on mnie uczy, a nie ja jego. W sumie ciekawe w jakim wieku on jest, nie pytałem. Postawiłem uszy widząc, jak skacze i zaraz sam też to zrobiłem, może nieco mniej majestatycznie, ale wgapiałem się w czarnego nie chcąc przeoczyć nic ważnego z jego nauk. Czyli Ptaki mnie łatwo zobaczą, a króliki łatwo usłyszą, jak chodzę, inne zwierzęta też. Czemu tak jest? Kiedy się tego nauczyły i jak? Skąd wiedzą, że to ja, a nie na przykład sarna... no może inaczej chodzimy, ja mam miękkie łapki, a sarna mam kopytka? Nie wiem, nigdy takiej nie widziałem, bo one po obozie nie chodzą. Szedłem za nim, próbując utrzymać ciało nisko, ale z czasem zaczęło mnie dopadać zmęczenie i musiałem do jakiś czas sobie odpuścić i się wytrzepać, mając nadzieję, że to nam śniadania nie spłoszy. Jednak zebrałem w sobie siły i znowu przybrałem odpowiednią pozycję. Nisko na nogach, ogon płasko, uważać na wiatr i pod nogi. W końcu znaleźliśmy dziurę w ziemi i będąc blisko, uznałem, że nie ma co się do niej skradać, więc niski chód na nogach zmienił się nagle w leżenia na brzuchu. Wyciągnąłem łepek przed siebie i ze stojącymi uszami, obserwowałem dziurę. Popatrzyłem na Piórko, popatrzyłem na dziurę i znowu na Piórko, po czym skinąłem łebkiem i ruszyłem powolutku i nisko w stronę nory. On czuł tu jakiś zapach, ale dla mnie nie był on aż tak wyraźny i łatwy do rozpoznania, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Jak na szpilkach zacząłem szukać ofiary, czułem, jak i serce wali. Bałem się, bo nie wiedziałem co tam jest, ale też nie chciałem zawalić roboty i żebyśmy z mojej winy byli głodni. Ale cichutko, wibrysami czuję korytarz, nosem czuję jakiś zapach, oczy też wyłapując coś, dzięki niewielkiej ilości światła jakie wpadało do nory. Trochę aż się ogon pode mnie podkulić próbował z tego zdenerwowania. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | obserwował uważnie Świetlika, samemu skupiając się jedynie na tym, by nie narobić zbędnego hałasu. Szybko też opadł delikatnie na ziemię, kiedy od nory dzieliła ich wygodna przestrzeń. Jego wzrok wylądował na towarzyszu w poszukiwaniu ewentualnych błędów, które można by potem poprawić. I miał wrażenie, że ten za bardzo się spieszy. Świetlik stawiał łapy miękko i powoli, co pozwoliło mu wyeliminować problem ze swoim chodem, jednak to nie był najlepszy moment mimo jego starań. Drobny ruch u końca okopanej ziemią nory zamarł na chwilę, a zaraz do ich uszu dobiegł delikatny szur, miękki i głęboki, wskazujący na to, że cokolwiek tam było, weszło znacznie głębiej pod ziemię. Jedynie zapach pozostał, ziemisty i futerkowy. Rudy raczej go nie znał, gdyż była to dość rzadka zdobycz. — Kret — rzucił cicho Piórko. — Nie przejmuj się, to wredne dziady — uśmiechnął się i zachlebkował. — Spróbuj powęszyć na wietrze i na ziemi. Różne rzeczy tu biegają — dodał zaraz, a jeśli Świetlik zastosował się do wskazówek, rzeczywiście po pewnym czasie do jego nosa dotarł nowy zapach. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Starałem się, ale też się bałem i strach wyszedł bardzo mocno gdy zwierzę uciekło głębiej. Spłoszony takim ruchem i dźwiękami szurania, wyskoczyłem w tył z nory, od razu doskakując do Piórka, licząc na ochronę w razie czego. On jednak był spokojny. Kret, wredny kret. Nigdy więcej nie chcę ich łapać. Straszne, siedzi pod ziemią i ucieka. Boję się, że w norze utknę. Chociaż jedzenie uciekło, to kolejne polecenie wpadło. Węszenie... Popatrzyłem na kocura z widocznym brakiem wiary w swoje umiejętności. Zrobiłem jednak to o co prosił. Uniosłem nos, opuściłem go do ziemi, próbowałem wyłapać zapach, ale wszystkie były albo słabe, albo traciłem je po kilku krokach. Zerknąłem jeszcze raz na czarnego. -Chwilę to może zająć.-ostrzegłem go przed tym, że potrzebuję czasu. Faktycznie trwało to odrobinę zanim w końcu chyba znalazłem zapach wybijający się na tle innych. -O tu...-wymruczałem wskazując łapką miejsce na ziemi. Pytanie czy zapach jest mocny, bo to coś jadowitego. I niebezpiecznego czy to coś co było tu niedawno. tak czy inaczej za tropem ruszyłem, powoli, krok za krokiem, często się zatrzymując, by się upewnić, że nie gubię zapachu. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Skinął lekko głową na jego ostrzeżenie, ale nie pomagał mu nijak. Niech się pomęczy trochę, niech zobaczy na własnej skórze, jak to działa. Piórko wierzył, że to najlepszy sposób nauczenia się czegoś. Nie szedł też za kocurem, nie chcąc robić zbędnego tłumu. W zupełności wystarczało mu, że miał go w zasięgu wzroku, co też mógł łatwo skorygować, gdyby się zmieniło. W końcu Świetlik wpadł na jakiś trop, który najwyraźniej chciał mu pokazać. No dobrze, czarny podniósł się i cichutko, nisko na zawieszeniu podszedł do łysej ziemi, gdzie piasek był nieco zmierzwiony drobnymi stopami. Obwąchał uważnie i chyba wiedział już z czym mają do czynienia, ale nie zdradził tego, znowu zamierając w miejscu. — Idź dalej — rzucił cicho. Teraz przed rudym ta trudniejsza część, o czym mógł się przekonać już na wstępie, kiedy dotarło do niego, że z każdym krokiem zapach słabnie. Jeśli ruszył w przeciwnym kierunku, tendencja okazała się odwrotna i to był też najlepszy ruch. W końcu, jego oczom rzuciły się drobne sylwetki w liczbie trzech. Przypominały trochę wiewiórki, ale były bardziej korpulentne i szarawe, z dużo krótszym ogonem. Jeden stanął słupka i rozejrzał się uważnie, lekko dygocząc od własnego oddechu. Znajdowały się w odległości kilkunastu skoków, jeszcze za daleko, by chciały uciekać, ale dostatecznie blisko, by zostały dostrzeżone. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Nie pomagał i dobrze, o to chodzi, ale też nie denerwował się, ze wolno mi to wszystko idzie. Normalnie, gdybym był pod okiem klanowego Mistrza, to już bym się spinał, że zaraz mnie cofną co rangi kociaka, bo jestem beznadziejny. Bez dodatkowego stresu z tyłu głowy było łatwiej mi się skupić na dźwięku i podążyć za nim gdy znalezisko zostało przyklepane aprobatą czarnego. Naśladując go, obniżyłem pozycję, bo jeśli coś zaraz wytropię, to gotowość do ataku się przyda natychmiast. Szedłem za zapachem, trochę panikując gdy zaczął zanikać, aż w końcu uciekł mi kompletnie. Wróciłem szybko do początku i rozpocząłem szukanie jeszcze raz, w końcu odnajdując zapach i tym razem wybierając inny kierunek, z czasem zauważając, że woń staje się odrobinę wyraźniejsza. To mi dało na myśl to, ze powinienem nieco zwolnić krok i zrobiłem to w ostatnim momencie, gdyż zapatrzony w ziemię nie zauważyłem, że potencjalny posiłek jest tuż przede mną. Zastygłem w bezruchu, gapiąc się przed siebie, bojąc się, że jeśli obrócę się na Piórko, to ten ruch spłoszy śniadanie. Okazało się też, że podczas prawdziwego polowania dużo trudniej niż na ćwiczeniach, zapanować nad ogonem. Miałem ochotę nim machać i od razu popędzić do zwierząt, ale powstrzymałem się, czekając cierpliwie, aż stworek nieco się zrelaksuje, odwróci wzrok, zajmie swoimi gryzoniowymi zajęciami. Szczęśliwie wiatr już był po mojej stronie i byłem dobrze względem niego ustawiony, nie było więc potrzeby zmieniać pozycji. Dopiero gdy zwierzę się zrelaksowało, postawiłem krok w przód, powoli, żeby w razie napotkania czegoś głośnego na drodze, przestawić łapkę w inne miejsce. Powolutku postawiłem kolejny krok i kolejny, zatrzymując się co chwila niepewny czy mnie widzą czy nie, przy okazji przenosząc ciężar na tylne łapy, by być gotowym do ataku. Niespiesznie zbliżałem się do sierściuchów i gdy byłem na odległość może trzech większych skoków, wykonałem je najszybciej jak mogłem, wyciągając łapki, żeby nadepnąć na potworka i ułatwić sobie zagryzienie go. Cóż, taki przynajmniej był plan i efekt w założeniu, że nic nie zepsuję. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Zwierzątko rozglądało się uważnie, choć ciężko powiedzieć, co dokładnie zwracało jego uwagę, a co nie. Nie zaczęło jednak piszczeć, a to był dobry znak. Może rude futro Świetlika zlewało się z burą ziemią pod jego łapami? To było całkiem możliwe, zwłaszcza, że drobne gryzonie większą uwagę zwracały na drgania ziemi i podejrzane obiekty na niebie. Piórko również tak zerknął, już nie dowierzając nieboskłonowi tak jak kiedyś, ale było czysto, co najwyżej kilka chmur rzucało mętne plamy cienia na podłoże. Jeden z gryzoni oddalił się nieco na bok, poskubując ledwo wyrastające kiełki traw, inny zajął się czyszczeniem futra, które pochłonęło go całkowicie na tę chwilę. Tylko wartownik stał nadal, a potem usiadł powoli, zwracając nos pod wiatr. Zupełnie przeciwnie do Świetlika i to był dobry moment na zaskoczenie zwierzyny. Tupot łap zaalarmował je natychmiast, wokół rozległ się ostrzegawczy pisk i wszystkie rzuciły się do ucieczki w stronę pobliskiej nory, nie wszystkie miały tylko jednakowe szanse. Licząc na swoje drobne łapki, oddalony nieco gryzoń biegł w tym samym kierunku i częściowo wpadł pod łapy kocura. Zwierzątko zapiszczało, brutalnie przygniecione po zadku i zaczęło wić się wściekle przy próbie ucieczki. Zanim zdążyło pomyśleć o odwecie zębami, jego łebek znalazł się w kocim pysku. Słysząc zamieszanie, Piórko podniósł się ze swojego miejsca i ruszył niespiesznie w stronę rudego. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | To było bardzo stresujące, pierwsze polowanie, jeszcze pod obserwacją. Jednak to było potrzebne, bo samodzielne uczenie się nie doprowadzało do żadnych rozwinięć moich umiejętności i talentów. Zaczaiłem się mając nadzieję, że to czego się nauczyłem od Piórka, będzie prawdą, chociaż w sumie poluję na jedzenie dla nas, więc nauczenie mnie jest w jego interesie. Rzuciłem się na gryzonie, co natychmiast wywołało zamieszanie, ustaliłem sobie którego chcę złapać, na niego się patrzyłem cały czas. Jednak gdy miałem wrażenie, że ten mi umknie zobaczyłem innego wystraszonego stworka, który sam pchał mi się pod łapki. Dorwałem go pazurami, zaraz łapiąc szamoczące się ciałko za głowę, na której zacisnąłem mocno szczęki, aż w środku głowy rozszedł mi się dźwięk chrupania małych kości. Spiąłem się i potrzymałem zwierzę trochę dłużej, tak dla pewności i dopiero po kilku długich sekundach poluźniłem nieco uchwyt, żeby nie mieć takiego szczękościsku. Dumnie trzymając zdobycz w pysku podniosłem głowę i z uśmiechem popatrzyłem na nadchodzącego kocura. Sam do niego trochę podszedłem, kładąc szkodnika na ziemi przed nim, w geście pochwalenia się. -Mam poszukać więcej?-rzuciłem z entuzjazmem, bo jednak takie jedno nam chyba nie starczy. Tylko teraz cała okolica jest spłoszona, trzeba by poszukać nowego miejsca. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Śmierć przyszła szybko, gryzoń nawet się nie zorientował, kiedy ciemność przerodziła się w nicość. Jakie były jego dalsze losy, nie kotom to wiedzieć, one miały teraz jego drobne ciałko na pożytek. Piórko podszedł do Świetlika, a na jego pysku również wymalował się lekki uśmiech aprobaty. Z pewnością było tu sporo szczęścia, wszak rudy dopiero zaczynał trenować swoje umiejętności, ale to dobrze. Nie popełniał błędów i należała mu się za to nagroda od życia. Czarny dobrze wiedział jak frustrujące potrafią być bezpodstawne niepowodzenia. — Świetna robota — rzucił wpierw, a na jego pytanie rozejrzał się trochę bez przekonania. — Po tym rabanie wszystko będzie dwa razy czujniejsze. Powinniśmy iść gdzie indziej. — Wrócił oczyma do Świetlika. — Suseł jest twój. Twoja pierwsza zdobycz — dodał, szczerząc białe kły w uśmiechu. Posiedzieli jeszcze przez moment, a kiedy Świetlik skończył jeść, mogli ruszać dalej w stronę opadających gór.
z.t. x2 |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | _____ Zapachy unosiły się w powietrzu i wdzierały w moje nozdrza, przywołując mgliste wspomnienia, gdy wędrowałam pomiędzy terenami obu grup. Wcześniej nie byłam tak blisko ich granic, choć może powinnam; może powinnam była poprosić tutejsze koty o pomoc, zamiast zarzucać obowiązek na Brzoskwinię, samą siebie... ale bardziej na Brzoskwinię. Nie chciałam o tym myśleć, ani tym bardziej mówić tego głośno, ale może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Lepiej. Przełknęłam ślinę, przystając i przymykając ślepia. Rozmyślałam o tym już wiele razy, jednak za każdym razem bolało tak samo mocno. Wciągnęłam powietrze w płuca, mimowolnie wbijając pazury w piaszczyste podłoże. Dopiero po kilku uderzeniach serca uniosłam łeb, rozglądając się. Zapachy poprzednich grup już dawno zdążyły się rozmyć na rzecz pojedynczego. Nie potrafiłam jednoznacznie zidentyfikować z którym klanem miałam do czynienia. O ile to był klan - ale raczej nie zakładałam innej opcji, bo tylko o ich obecności na tych terenach słyszałam.Podeszłam nieco bliżej, robiąc kilka kroków w kierunku granicy. Przejechałam spojrzeniem po okolicznych terenach, próbując zignorować specyficzne ukłucie w sercu. Nie chciałam nawet go interpretować. Nie potrafiłam. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | Spacerowałam niedaleko granic, kiedy do moich nozdrzy dotarł zapach samotnika. Był on jednak zbyt mocny i świeży, abym się tym po prostu nie przejęła. I nawet gdyby był już słaby... i tak bym sprawdziła okolice granicy, więc nawet nie ma o czym mówić. Dlatego skierowałam swoje kroki w stronę granicy i niedaleko niej zauważyłam srebrną kotkę, na której widok moje serce delikatnie szybciej zabiło. Jednak szybko wróciło ono do normalnego rytmu, gdy przypomniałam sobie, że to nie jest sen. To rzeczywistość, w której nie ma pewnej sarkastycznej srebrnej kotki. Zbliżyłam się więc do granicy, będąc pewna, że nie kryję się ze swoimi krokami, abym czasami nie przestraszyła nieznajomej. — Witam — przywitałam się, delikatnie kiwając głową przed nieznajomą. Nie weszła na teren Klanu, więc nie miałam powodów, aby być niemiła dla zielonookiej lub ją atakować. — Czy czegoś poszukujesz? Wyglądasz na delikatnie zaginioną...? — zapytałam się, przyglądając się pyszczkowi kotki. Wcześniej widziałam, jak się rozglądała... a może po prostu podziwiała tereny, a ja nie powinnam w ogóle jej zagadywać. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | Nie trwało to długo, nim moje spojrzenie zarejestrowało nadchodzącą sylwetkę. Wlepiłam w nią swoje spojrzenie, odrobinę napinając mięśnie, nie będąc pewną czego oczekiwać. Mimo to ani nie uciekłam, ani nie ruszyłam się, przekonana, że wtedy wyglądałabym co najmniej podejrzanie - a przecież nie robiłam nic złego. Odetchnęłam lekko, kiedy nieznajoma podeszła bliżej i mogłam stwierdzić, że raczej nie była wrogo nastawiona. Zamiast tego przywitała się, więc kiwnęłam jej głową. — Dzień dobry — przywitałam się, mrużąc lekko oczy, gdy posłałam jej delikatny uśmiech. Ten zaraz jednak zbladł, a potem zniknął, zastąpiony zaskoczeniem. — Och, nie, nie, tak tylko... patrzę — odparłam ze nerwowym śmiechem. Idiotyczna wymówka, ale lepszej nie miałam - bo przecież nie powiem obcej, że zżera mnie żal. I zazdrość, którą z całych sił próbuję zdusić. — Jesteś z klanu, prawda? — pytam po chwili, żeby zakryć swoje zażenowanie i jednocześnie upewnić się w swoich przypuszczeniach. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | Obserwowałam dokładnie nieznajomą, nie ukrywając tego, że lustrowałam też jej ciało. Wydawało mi się, że była delikatnie spięta. Nie dziwiłam się. Jakiś kot zagaduje ją, ot tak nagle. To jest logiczne, aby mieć napięte mięśnie, kiedy ma się do czynienia z nieznajomym. Po prostu, w razie wypadku. Zatrzymałam swój wzrok na moment na bliznach kotki, zaraz strzeliłam delikatnie uchem. Przeniosłam wzrok na pysk rozmówczyni. Skinęłam delikatnie łbem na jej słowa. — Rozumiem — nie rozumiałam. Ale domyślałam się, że nawet jeśli samotniczka faktycznie czegoś szukała czy miała jakiekolwiek intencje, aby zachowywać się tak, jak się zachowywała... to nie chciałaby powiedzieć o tym losowemu kotu, pierwszemu lepszemu z brzegu. — Klany żyją w wyjątkowo malowniczym miejscu — mruknęłam, patrząc się na Oko Gór, później zawieszając swój wzrok na terenach Klanu Gromu oraz górami za nimi. Podeszłam bliżej nieznajomej, spokojnym krokiem i rozluźnionymi mięśniami, tym samym wychodząc zza granicy mojego Klanu i przysiadłam się niedaleko. Tak, aby zachować bezpieczny odstęp od kotki, w razie gdyby nagle chciała mnie, ot tak, bo kto wie, zaatakować. Owinęłam puszysty ogon wokół swoich łap i słuchałam. — Owszem. Mam na imię Szałwiowe Życzenie, z Klanu Wichru. Czy mogę poznać twoje imię? — skinęłam delikatnie łbem i przywitałam się, odwzajemniając poprzedni uśmiech. Zaraz też delikatnie przekręciłam głowę, obserwując cały czas pyszczek srebrnej kotki. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | Czułam na sobie uważne spojrzenie kotki i nie bardzo wiedziałam co o tym sądzić; czy oceniała jak szybko mnie pokona? Była po prostu ciekawa? Nie miałam pojęcia, ale za to wiedziałam, że nie uda mi się rozluźnić pod naporem tak czujnego wzorku. Odchrząknęłam lekko i kiwnęłam głową, gdy się odezwała. Nie dopytywała, to dobrze, nie bardzo miałam ochotę mierzyć się z własnymi uczuciami, które mnie tutaj zatrzymały. — Mhm, ja bym bardziej powiedziała, że w wyjątkowo nieprzyjaznym, ale uroku nie można mu odmówić — odparłam rozbawiona, spoglądając przez ramię na roztaczającą się za mną suchą, piaskową ziemię. Wtem jednak usłyszałam, jak nieznajoma porusza się i momentalnie wróciłam do niej spojrzeniem. Widząc, jak przysiada i opatula łapy swoim ogonem, zrobiłam to samo. Trzepnęłam uchem, gdy się przedstawiła. Klan Wichru... — Łasica — przedstawiłam się również, wzdychając. — Właściwie to Łasicza Mordka, ale już dawno nikt tak do mnie nie mówił — dodałam nieco smętniej, ze swoistą melancholią w spojrzeniu. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | Patrzyłam na pyszczek nieznajomej z delikatnie zmrużonymi ślepiami. Na jej słowa trochę szerzej jednak otworzyłam oczy, zaraz patrząc na tereny bliżej domostw dwunogów. — Nieprzyjaznym? Oh. Cóż, tamte tereny może tak — powtórzyłam jej słowa, zaraz jednak kiwając delikatnie głową. — Jednak tereny klanów są przyjemne, musisz mi zaufać — zamruczałam cieplej, przyjaźnie się do niej uśmiechając. Bo, cóż, były. Były różnorodne, polowania przebiegały w porządku, mieliśmy las i łąki. Było dobrze. Przynajmniej w Klanie Wichru. Nie wchodziłam, stety czy niestety, na tereny Klanu Gromu. A tereny Klanu Rzeki kiedyś były nasze, więc... Nasłuchiwałam kolejnych słów Łasicy, zaraz mrugając kilka razy... oh. — ...miło mi cię poznać, Łasicza Mordko. Należałaś kiedyś do Klanu? Nie pamiętam cię z Klanu Wichru, to na pewno — zmrużyłam delikatnie oczy, aby przyjrzeć się jeszcze bardziej Łasicy, ale... nie. No po prostu jej nie kojarzyłam. Raczej bym kogoś o tak urodziwej mordce bym kojarzyła, prawda? No raczej tak. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | No tak, nie powinno mnie dziwić, że klany zajęły zdecydowanie przyjemniejsze i przyjaźniejsze kotom tereny. Zawsze wiedziały jak się ustawić... choć raczej nie mogłam tego samego powiedzieć o Cieniu, w końcu jako jedyny przestał istnieć. Przełykam na nowo ślinę, czując, jak poprzednie uczucie wróciło do mnie i złapało za gardło. Kiwnęłam nieco sztywno głową na jej słowa i uśmiechnęłam się na tyle szczerze, na ile potrafiłam. Zaraz jednak padło pytanie, które paść musiało - nie było innej opcji. Moje imię budziło pytania, a ja nie potrafiłam się go całkowicie wyrzec; to byłoby jednoznacznym zerwaniem więzów z przeszłością, a tego... zwyczajnie nie chciałam. Wolałam łudzić się, trzymać nadziei, głupiej, ale jakże wytrzymałej - po tylu porażkach wciąż istniała i nie chciała opuścić mojego serca. Odchrząknęłam, przywracając się do porządku. — Do klanu, tak, kiedyś. Przed pożarem — potwierdziłam jej słowa starając się brzmiąc możliwie neutralnie, chociaż to nie było łatwe zadanie. Pożar budził we mnie niszczycielskie emocje i wspomnienia. Nabrałam powietrza w płuca. — Ale już nie mam gdzie należeć — dopowiedziałam. Szałwiowe Życzenie wydawała się być bystrą kotką, więc z pewnością nie miała problemu z wyłapaniem przekazu. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | Skinęłam delikatnie głową na słowa Łasicy, podgryzając delikatnie swój policzek. Pożar. Niby był tak dawno temu, już tyle obiegów pór tutaj przeżyliśmy, nie myślałam o nim, a... kiedy tylko sobie przypomniałam o niszczycielskich, palących i czerwonych płomieniach czułam, jakby właśnie to działo się tuż obok. Nie były to przyjemne wspomnienia, bo napawały mnie smutkiem. I przywoływały wszystko to, co straciłam. Ale nie tylko przez to wydarzenie... ogółem. Straciłam dom, brata i siostrę. Tutaj... straciłam też już wiele rzeczy. Mistrza. Cebulowy Nos... Korzennego Języka. Poczułam nieprzyjemne ukłucie bólu na wspomnienie o burym kocurze z Klanu Gromu i o naszych spotkaniach nad Okiem Gór. I napłynęła do mnie delikatna tęsknota za kocurem, nadzieja, że kiedyś Gwiezdny Klan oświetli mu drogę powrotu i się jeszcze spotkamy. Pojawiła się również i złość, poczucie zdrady. Że mnie zostawił. Opuścił. — Rozumiem — mruknęłam, mrużąc delikatnie oczy. Spojrzałam na kotkę, być może z tlącym się jeszcze bólem po wspomnieniach. Westchnęłam. — Cóż... pewnie któryś z Klanów by cię przyjął, najpewniej Klan Rzeki... jednak nazwać później Klan domem, może być trudniej. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | Dostrzegłam jakąś zmianę w koteczce, ale nie skomentowałam jej. Właściwie to starałam się od razu wyrzucić tę obserwację w jak najdalszy kąt mojego umysłu, nie chcąc mierzyć się z przeżyciami innymi, niż własne. Nie miałam na to siły i zwyczajnie się do tego nie nadawałam. Zamiast tego siedziałam w milczeniu, czekając na odpowiedź koteczki. Przejechałam spojrzeniem po terenach Wichru, wreszcie dopuszczając do siebie krótką myśl: zazdrościłam im, że przetrwali. Że mieli własne tereny, dom, miejsce, które mogli chronić, swój obóz, że mieli siebie wzajemnie. Ja... nie miałam nikogo. Jedyne osoby, jedyna pozostałość po Cieniu, odeszła, zniknęła, nawet nie wiedziałam co się z nimi stało - ani z Chrząszczyk, ani z Brzoskwinią. Byłam sama jak palec i nawet nie wiedziałam czy cokolwiek byłoby w stanie to naprawić. Dlatego kiwnęłam wolno, gdy Szałwiowe Życzenie wreszcie odezwała się. Tak, zdecydowanie ciężko byłoby to nazwać domem. Dom już nie istniał. — Dlaczego akurat klan Rzeki? — spytałam, starając się brzmieć jak najbardziej pogodnie, zarówno dla samej siebie, jak i dla koteczki. Przechyliłam odrobinę głowę, szczerze zaciekawiona czemu to akurat Rzeka była najchętniejsza do przyjmowania obcych. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | — Klan Rzeki nie przybył z nami tutaj na tereny. Dopiero po pewnym czasie został odbudowany przez Poranną Zorzę i obecnego przywódcę, Krzywą Gwiazdę. Są ulokowani na swoich obecnych terenach już jakiś czas, jednak... dalej przyjmują samotników, nawet takich, którzy nie mają połączeń z Klanami. Na pewno by przyjęli kotkę, która urodziła się w Klanie — odpowiedziałam na pytanie samotniczki. Domyślałam się, że zainteresowało to kotkę, bo... no w końcu nie wymieniłam swojego Klanu, czy też Klanu Gromu. Miałam też nadzieję, że nie przelałam do swoich słów niechęci wobec decyzji Krzywej Gwiazdy. Bo, cóż, nie były one według mnie... hm. Potrzebne. Przyjmowanie pierwszego lepszego samotnika, a nawet i całej rodziny było... ah. Po prostu czułam, jakby Klan Rzeki nie był już Klanem Rzeki, a mniejszości Rzeką, w większości jakąś bandą samotników. Ale to nie mój Klan, nie moje interesy. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny | Wciągnęłam powietrze, kiedy Szałwiowe Życzenie przedstawiła mi historię klanu Rzeki. Nie przybyli na te tereny, zniknęli tak, jak Cień. Odbudowali się od zera, znaleźli własne tereny, zaistnieli na nowo. Czy to znaczyło, że Cień... też miał szansę? Rozszerzam powieki, czując, jak zrobiło mi się gorąco pod futrem, jak zaparło mi dech. Nieznane dotąd mi fakty sprawiły, że nie wiem co ze sobą zrobić. Sprawiły, że moje marzenia przestały być już takie głupie, jak zakładałam. — Och... och — sapnęłam głupawo, mimowolnie, wpatrując się przez kilka uderzeń serca w wichrową koteczkę. Dopiero po chwili rozsądek przedziera się przez nagłą falę rozbudzonej nadziei, silniejszej niż kiedykolwiek - przecież byłam sama. Brzoskwiniowy Puch zniknęła. Nie było jej. Odchrząknęłam, kręcąc łbem. — ...em, dziękuję. Ale miałaś rację. Ciężko byłoby mi nazwać inny klan domem — powiedziałam wreszcie, słowami próbując zakryć wszystko to, co buzowało pod moją skórą. Nawet nie chciałam myśleć o tym, jak musiałam wyglądać w oczach kotki. Zagryzłam wargę, opuszczając odrobinę łeb. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan | Obserwowałam reakcję Łasiczej Mordki w skupieniu. Bo kocica była zaskoczona, najpierw tym, że Klan Rzeki nie dotarł w całości, później tym, że się odbudował. Zaraz kotka pokręciła łbem, a ja znowu strzeliłam delikatnie uszami. Wstałam i podeszłam o kilka kroków do Łasicy. — Wszystko w porządku, powiedziałam coś nie tak? — zapytałam cicho, patrząc się w oczy samotniczki. Gdybym była przywódcą Klanu Wichru być może bym zaproponowała schronienie srebrnej kocicy, po głębszym wypytaniu się jej i po dłuższym rozmyśleniu, ale byłam tylko zastępcą. Nie miałam żadnej mocy sprawczej w takich tematach. Miałam jednak nadzieję, że nie przeszkadzało Łasicy to, że podeszłam trochę bliżej. _________________ ビターチョコデコレーション 皆が望む理想に憧れて ビターチョコデコレーション 個性や情は全部焼き払い ビターチョコデコレーション 欲やエゴは殺して土に埋め ビターチョコデコレーション 僕は大人にやっとなったよママ |
| | | |
| |