| :: Ziemie Niczyje :: Ziemie Niczyje :: Dolina Oka Gór | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | - Mm... Oszusta i zdrajcy. Nie wiem co trzeba by zrobić, by być od niego gorszym. Przynajmniej on nie nosi jego imienia - odparł krótko. Sam chciał być lepszy, ale... chyba obierał nieco inną drogę. Bo naprawdę, skupienie się tylko na tym było nierealne, mało efektywne, nie dawało mu niczego, co grosza - sprawiało, że czuł się ograniczony. - Kiedyś może uda mi się z nim o tym porozmawiać. O ile Konwalia by chciał. Możliwe, że doszliby do porozumienia i - kto wie - naprostowałby brata na inną ścieżkę. A może wręcz przeciwnie, pokłóciliby się śmiertelnie i byłyby z tego same, samiutkie problemy. Tak czy inaczej - podjąć próby rozmowy mógł. - Ja mam - bo zdecydowanie - nawiązywanie kontaktu, a potem pielęgnowanie tych znajomości było na skalę czynów niemożliwych. Wrona nie potrafił zwykle przykuwać na tyle uwagi. Były te koty, które lubił, z którymi spędzanie czasu mu nie przeszkadzało, ale... gdyby miał poznać kogoś teraz, czułby się jakby coś wydrapywało mu brzuch. - Oh? Możemy iść do niego zaraz razem. To jest... w pobliże jego terenów. By nie pomyślał, że sprowadzam tam znajomych, do jego legowiska. Wiesz, to trochę... nie na miejscu, szczególnie jeśli uprzednio go nawet nie uprzedzę. _________________ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 52 ks | kwiecień
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda [*]
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 960
Zastępca | Brwi Wierzbowej Łapy zmarszczyły się na odpowiedź Wroniego Cienia. Oszust i zdrajca z Klanu Gromu? O jedynym jakim wiedziała był Kruczy Cień, bo była o nim mowa na jednym ze zgromadzeń. Podobno bez słowa opuścił swój klan, a w nim partnerkę i własne kocięta, co było naprawdę dziwacznym posunięciem. Nic dziwnego, że został ogłoszony zdrajcą. Jeszcze wspominka o noszeniu jego imienia. Oh, Puch połączyła kropki. — Kruczy Cień. — mruknęła bardziej do siebie niż do Wrony, przyglądając mu się badawczo, a końcówka jej grubego ogona drgnęła nieznacznie. Pokręciła delikatnie łebkiem i westchnęła. — Wiem tylko tyle ile Rozżarzona Gwiazda przekazał na zgromadzeniu o tym co zrobił Kruczy Cień i od samego Konwalii, który nie mówił tego, no, wprost. — zaczęła, marszcząc bardziej brwi. — Ale jak na moje, to nie nosisz jego imienia. Przecież jesteś innym kotem niż on, Konwalia tak samo. Nie powinniście się zadręczać czynami kota, który sam zdecydował jaką ścieżkę obrać. To głupie, by czynić z tego całą swoją osobowość i przyszłość. Znaczy, Konwalia zdaje się tym aż nadto przejmować. — burknęła, nieznacznie strosząc futro na karku, gdy doszło do niej co jest przyczyną omawianego zachowania u Konwalii. Niepokojące! Jak można brać na siebie czyny innego kota tylko dlatego, że było się z nim spokrewnionym? Przecież to idiotyczne. Przełknęła ślinę, wygładziła kark i prychnęła pod nosem. Oby Wronie udało się porozmawiać z bratem, bo może wyjść z tego coś naprawdę okropnego. — Każdy kot jest dobry w innych rzeczach, Wrona. Przynajmniej jak już masz jakiś przyjaciół, to prawdziwych, nie? — wzruszyła barkami, nieco zmieniając temat na ten przyjemniejszy. — Ah! Nie, nie teraz. Możemy się umówić na później. Teraz... wydaje mi się, że jakbym zniknęła na tak długo, zaczęliby się o mnie martwić. Zazwyczaj nie opuszczam obozu na tak długi czas. Poza tym, no właśnie, takie nagłe spotkanie może być niezręczne. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | - Mmm... ja po prostu nie chcę popełniać jego błędów. I jeślibym kiedykolwiek miał obrać jakiekolwiek stanowisko choćby w pół tak wysokie jak te jego, zajmować się Klanem bardziej. Lepiej. Nie krzywdzić najbliższych, nie uciekać jak skończony tchórz - wyjaśnił wprost, wzruszając do tego delikatnie barkami. - Samo zaś imię... jedynie dla tych, którzy wiedzą i mieli z nim styczność może wzbudzać nieprzyjemne skojarzenia. Jak Konwalii, który był niezadowolony z tego, jak nazwany został kocur. I... trudno. Nic z tym już nie zrobią. Wronę niespecjalnie to obchodziło, szczególnie wraz z biegiem czasu. Chociaż czasem... czasem może wzbudzało jakieś nieprzyjemne wspomnienia, wręcz odrazę. Na to nie powiedział nic. Miał... paru. Zaćmione Słońce mógł w to wliczać na sto procent, ona była pierwszym wyborem. To był prawdziwy przyjaciel. Zaś wspomnienie, że może być dobry w czym innym... Na pewno mógł. Był samotnikiem, szybko myślał, był konkretny i cholernie pracowity. A to już plusy. - Mmm... mogę do niego pójść i za parę wschodów słońca mogę się spotkać z tobą. Wtedy powiem ci jak zareagował na tę propozycję poznania go z tobą. Co ty na to? _________________ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 52 ks | kwiecień
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda [*]
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 960
Zastępca | — Nietrudno być lepszym kotem od Kruczego Cienia jak słyszę. Po prostu sprowadzanie całej swojej egzystencji do bycia do tego może skończyć się tragicznie. Tak przynajmniej ja to widzę. — wzruszyła barkami. Nie jej cyrk, nie jej małpy. Jednak nawet mimo tego, że Konwalie znała krótko, podobnie jak i samego Wronę, to wydawali jej się miłymi kocurami i z czystej sympatii nie życzyła im źle; nawet jak jeden z nich był nieco komiczny w swoim nad wyrost oficjalnym zachowaniu. Miała nadzieję, że te całe ambicje go nie zjedzą żywcem. Byłaby to pewnie spora strata dla Gromu, gdyby tak młody kot wypalił się w tak młodym wieku, albo gorzej. — Jak ktokolwiek patrzy na ciebie krzywo przez głupie imię to jest mysim bobkiem i tyle. — prychnęła. Tyle zamieszania przez imię i kota, który był lisim łajnem! Masakra. Minęło już chyba sporo czasu, czemu wciąż to jest takie... świeże? — O, to, to dobry pomysł! — miauknęła weselszym głosem, unosząc kąciki pyszczka, a jej wąsiska zadrżały delikatnie. — Tylko nie owijaj w bawełnę, dobra? Jak nie będzie chciał się poznać, to się nie obrażę. No, ale na pewno byłoby mi miło, gdyby się zgodził. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | Miała rację - byle dureń mógłby się zasłużyć czymkolwiek, przebijając tym samym Kruka. I jak początkowo nie miał zamiaru reagować na nic więcej z tym powiązanego, tak jej kolejny komentarz mimowolnie zmusił go do wzdrgnięcia i mimowolnego wrzucenia uśmiechu na pysk. Zdecydowanie, taki kot był mysim bobkiem. - Oczywiste... nie mam po co cię okłamywać - rzucił luźniej. Ah, ostatnim czego potrzebował, to robić jakieś dziwne zawiłe, nikomu niepotrzebne akcje. Nawet jakby przyjaciel zwyzywał i ją i jego za ten pomysł przyjścia tam razem, wprost przekazałby wszystko co mówił. - Liczę na to, że się zgodzi. Mogę już tam iść i się nawet teraz wywiem co i jak. _________________ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 52 ks | kwiecień
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda [*]
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 960
Zastępca | Widząc uśmiech na jego mordce, sama wyszczerzyła się szerzej, odbierając to jako dobry znak. Może odrobinę poprawiła mu humor? Cóż, miała taką nadzieję, bo jeżeli zadręczał się w jakimś stopniu Kruczym Cieniem, to najwyższy czas przerwać tę dziwaczną zabawę w katowanie się za coś, co w ogóle nie powinno być dla niego istotne. Jego ojciec był przeszłością, a spuścizna po nim... Powinna już dawno zostać zapomniana. — Świetnie, właśnie to chciałam usłyszeć! — odparła wesoło poruszając wąsami, a gdy kocur oznajmił, że może iść do Żyta teraz natychmiast... Na samym początku uniosła lekko brew, po czym uśmiechnęła się i skinęła mu łbem. Jeżeli chce, to dlaczego miałaby go zatrzymywać? Im szybciej się z nim spotka tym ona szybciej się dowie czy jest mile widziana na terenach, hm, Żyta. — A więc jesteśmy umówieni — odparła, podnosząc się na równe łapy by powoli zacząć się zbierać do siebie. — Too jak się dowiesz, to przy następnym naszym spotkaniu mi powiedz, dobra? Oby nastąpiło szybko! Bezpiecznej podróży, Wrona. Uważaj na siebie! — zamruczała ze słyszalnym podekscytowaniem, a po chwili uprzejmie się z nim pożegnała i oboje rozeszli się w swoje strony. Puch zaczęła wracać na Wichrowe tereny, a Wrona — poszedł w odwiedziny do kumpla.
ztx2 |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | -Daleeeko jeszczeeee?-nie chciałem sprawiać Piórkowi żadnych kłopotów, ale musi wziąć pod uwagę, że stres, lekki głód i niewytrenowanie wzięły górę. Liść chyba miał rację i nie powinienem był tyle spać, powinienem wtedy ćwiczyć, albo chociaż się ruszać jakoś, żeby podbudować kondycję, a raczej nie stracić jej. Zatrzymałem się i wytrzepałem porządnie, wprawiając mięśnie w przyjemne, rozluźniające falowanie i drżenia. Przygody samotnicze były naprawdę męczące. -Jak już będziemy na miejscu, to idziemy spać.-zapowiedziałem, sapiąc sobie pod noskiem. Chyba się rozleniwiłem i jeszcze nie w pełni wyszedłem z kocięcego trybu życia, gdzie drzemki były cały czas.-Albo nie, najpierw upolujemy coś do jedzenia.-zmieniłem szybko zdanie. Mało mieliśmy jedzenia wcześniej, trzeba było złapać coś, żeby nabrać sił na dalszą podróż. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Szli nawet sprawnie, choć mogło być lepiej, dużo lepiej. No, ale okrążanie Klanu Rzeki nie zajęło im całego dnia, nie zupełnie, więc był to jakiś sukces. Że chwilowo największy, to inna sprawa. — Nie daleko... dwa razy krócej, niż to co przeszliśmy — wyraził się najdokładniej jak umiał, choć prawda była taka, że nie był pewien. Pamiętał góry, ich rozkład z drugiej strony, no i drogę do liściastego zagajnika, ale w samym gniazdowisku nie był od bardzo dawna. Ciekawe, co się tam zmieniło. Przystanął, słysząc, że Świetlik też to zrobił. Obejrzał się i uśmiechnął na jego słowa. Oh, zdecydowanie nie znał życia. — Lepiej byłoby znaleźć kryjówkę tutaj i przenocować. Niedługo się ściemni. — Zerknął na niebo i znów na kota. — Możemy tu zapolować na jaszczurki, powinny nadal grzać się w słońcu — dodał zaraz i rozejrzał się wokół. — Ale najpierw kryjówka — stwierdził i ruszył w stronę obiecujących łysych krzaków. Zadziwiające jak przezornym można się zrobić przez jedno ptaszydło.
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Czyli już bliżej, niż dalej, to bardzo pocieszające. Pokiwałem głową, bo to była bardzo konkretna informacja, łatwo mi było wyliczyć ile jeszcze sił potrzebuję i ile mam. A jak powiedział, że właśnie jest bliżej niż dalej, to jakby trochę energii się we mnie znalazło. Zapowiedziałem sen, szybo obiecując jednak polowanie, nie chcąc narażać Piórko na głód przez to, że musi mnie wykarmić, jednak kocur dał mi pierwszą lekcję życia. Schronienie najpierw, spanie i jedzenie później. W sumie, to ma sens, jak się chwilę zastanowiłem. Jeśli się zmęczymy na polowaniu, to trzeba będzie jeszcze bardziej się męczyć, żeby poszukać dobrego miejsca do odpoczynku. No i musimy korzystać z dobrej pogody, bo co jeśli nagle spadnie deszcz? Popatrzyłem razem z nim w niebo, a potem pokiwałem łebkiem. -Jasne! To szukamy! Czegoś konkretnego? Bo tu... Nory chyba nie będzie?-zaskrobałem pazurkami o suchą ziemię, a na niej pozostało kilka słabych zadrapań. No nie ma opcji, żeby też coś wykopać. Rozejrzałem się dookoła.-To może...-zerwałem się z miejsca i dopadłem do najbliższego krzaka, zaraz wciskając się pod niego. Było trochę ciasno, a jak się ułożyłem, to zobaczyłem, jak bardzo widzę Piórko przez łyse gałęzie, a jak ja widzę jego, to on mnie też.-Nie, to niedobre.-zaprychałem i wypełzłem z kryjówki. A wydawała się być taka dobra. Nie ma tak łatwo, polowanie na jaszczurki i jedzenie ich musi chwilę poczekać. No i zaraz on sam znalazł krzaki jakieś, więc dopadłem do kocura, wyprzedziłem go biegiem i zacząłem się wpakowywać w krzaki, tu się nieco przeczołgać, tu normalnie się przepchnąć, ale tu można na spokojnie wejść. Nie wpełzłem całkowicie do środka, bo szybko wycofałem się słysząc dziwny syk. Spłoszony wyszarpałem się z krzaka i odskoczyłem, błyskawicznie znajdując się znów przy czarnym. -Tam coś jest.-wyszeptałem do niego i już czułem, jak cała sierść mi się jeży.-Syczy.-dodałem dla wyjaśnienia. Co to ma być? Czy zabije nas? Czy to mój pierwszy i ostatni dzień na wolności. Z drugiej strony to było do przewidzenia. Coś co wygląda na atrakcyjną kryjówkę będzie atrakcyjną kryjówką, nie tylko dla nas, ale dla wszystkich okolicznych zwierząt. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Piórko zastanowił się i pokiwał głową na ten wniosek. Niestety zatrzymali się w marnym miejscu, ale pocieszeniem było to, że było ono marne dla wszystkich. Nie spodziewał się tu dużych drapieżników. — Znalezienie tu pustej nory byłoby niezłym wyczynem — wymruczał i ruszył przed siebie, by przystanąć za moment. Popatrzył za Świetlikiem, który wpakował się pod jakiś biednie wyglądający krzak. Zdecydowanie nie dawał wielkiej osłony, potrzebowali czegoś innego. Rudy sam doszedł do tego wniosku, więc Piórko tylko zakręcił ogonem i ruszył dalej. No prawie, bo znowu został wyprzedzony, ale tym razem pobiegł za towarzyszem. Przystanął przed nieprzyjemnie wyglądającymi zaroślami, ale to dobrze. Duże zwierzęta nie powinny się do nich pchać i ptaki też. Świetlik poszedł spenetrować wnętrze, a on sam rozejrzał się uważnie wokół. Głupio byłoby dać się zaskoczyć od tyłu. Albo z innej strony. Wycofał się nieco i zawahał, słuchając relacji. — Wąż — ocenił zaraz. — Uważaj, są jadowite. Chociaż... nie wszystkie. Jego wzrok znów padł na krzaki, a Piórko ostrożnie wsunął się między gałęzie. Starał się patrzeć tak pod łapy, jak i możliwie daleko przed siebie, by zawczasu dostrzec zwinięty kształt. Znieruchomiał na moment, aż jego ślepia nie odnalazły jednego ważnego szczegółu. Piórko ruszył w stronę węża, a ten zasyczał groźnie, po czym odwrócił się i zaczął uciekać. Kocur postanowił wycofać się możliwie szybko znaną już drogą, by zaraz ruszyć biegiem za srebrzystą wstęgą na łysej ziemi.
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Wąż? Nigdy takiego stworzenia nie widziałem. To były wielkie emocje mieć okazję spotkać coś takiego na żywo, co nie umniejsza mojemu strachowi, zwłaszcza, jak Piórko powiedział, że bestia może być jadowita. Trochę mnie zaniepokoiło to, że on wciska się w krzak. Bałem się, że coś mu się stanie, a jak on umrze, to i ja umrę. -Uważaj na siebie.-życzyłem mu tylko, stojąc, gotów to łapania go za ogon i wyciągania z kryjówki gada. Usłyszałem zamieszanie, ruch piasku i zaraz Piórko wypełzł z krzaka i ruszył biegiem, a ja za nim. Uciekamy? Nie... Wystarczyło jedno spojrzenie na niego i wiedziałem, że to nie ucieczka, a polowanie. Zatem pora na kolejną lekcję. Tuptałem za nim z typowym dla mnie ciężkim krokiem, który teraz nie miał większego znaczenie, bo nie musieliśmy się skradać. Starałem się trzymać nieco z boku, żeby mu nie wejść w drogę, a kiedy tylko zobaczyłem, że on się rzuca na ofiarę, jak zrobiłem to samo, żeby złapać chociaż końcówkę ogona i mieć poczucie, że coś zrobiłem, że pierwsze polowanie zakończone sukcesem. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Dogonienie gada nie było proste, zwłaszcza, jak ten zyskał przewagę, ale szybkość i zwinność były akurat atutem Piórka. Jedna z niewielu rzeczy, za które mógł podziękować swojemu mizernemu z pozoru losowi. Sadził długie susy, pokonując kolejne łyse placki ziemi, na których gad był całkiem dobrze widoczny. Przynajmniej do czasu, nim nie zdecydował się wpełznąć w szczelinę w ziemi. Czarny złapał za ogon węża i szarpnął go z powrotem, a ten zwinął się z sykiem. Machnął głową w stronę kocura, który jednak niewiele sobie z tego robił. Ale musiał puścić zwierzynę, by dobrać się do ważniejszych części, tutaj niespodziewanie przydała się obecność Świetlika, bo kiedy gad chciał kontynuować ucieczkę uwolniony, tak znowu poczuł, jak coś go trzyma. Ich łuskowata zdobycz zaczęła kręcić się po ziemi i znieruchomiała na chwilę, a w kocich nosach zagościł drażniący, nieświeży zapach. Piórko przycisnął łapą ciało węża i sięgnął zębami do jego szyi i głowy. Chwilę mu zajęło pochwycenie na nowo wiercącej się zdobyczy, ale w końcu zacisnął zęby na miękkiej skórze, poprawił i podziurawił kłami jego głowę i krtań, unieruchamiając ostatecznie. Potrząsnął głową i oblizał się trochę niezgrabnie, bo zapach trochę udzielał się smakowi, ale z braku laku i to było dobre. Spojrzał na Świetlika. — Dobra robota — pochwalił jego nieplanowaną pomoc, a potem obrócił łapami zmaltretowany łeb węża, by był górą do góry. — Widzisz te żółte plamy? To zaskroniec. Niegroźny, ale ma zęby i śmierdzi. No i może być spory. — Ten nie był jeszcze taki duży, co z jednej strony zagrało na ich korzyść, bo nie miał wiele siły. Czarny poskrobał glebę pazurami. — Węże czują nasze kroki, na ziemi. Mogą cię też łatwo zobaczyć w każdej kryjówce. I wywęszyć. Zwykle po prostu uciekają... — Nie miał wprawy w tłumaczeniu rzeczy. — Rano do tego wrócimy, teraz jedzmy. Przycupnął i zaczął rozgryzać niezbyt zachęcające zapachem ciałko. Czarny wiedział dobrze, że to tylko sztuczka, ale geneza tej wiedzy nie była specjalnie chlubna, toteż postanowił ją przemilczeć. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Polowanie zakończyło się lepiej niż myślałem i co to była za satysfakcja, gdy zobaczyłem, ze sam, własnymi łapami powstrzymałem węża przed ucieczką! Ha! A jednak coś umiem! Umiem!! Może nie idealnie, ale podziałało! Trzymając ogon w pysku, zagibałem się wesoło i machnąłem ogonem rozemocjonowany. A zaraz jeszcze otrzymałem pochwałę! -Ty też!-pochwaliłem go może nieskładnie, bo jednak gdyby nie jego pomoc i odwaga, to bym uciekł od krzaka i poszedł głodować i spać gdzieś indziej, a tak mamy jedzenie i dobrą kryjówkę. Zaraz lekcja numer... trzy? Chyba trzy. Tak czy inaczej nauka! Podszedłem bliżej głowy węża, trochę nieufnie, bojąc się, że nagle ożyje. W obozie były takie miejsca z jedzeniem, ale tam wszystko już chwilę leżało, a ten tu się sekundy temu rzucał. -Oooo...-pociągnąłem kilka razy noskiem i w sumie ucieszyłem się, że mam nieco gorszy węch niż inne koty. Mój apetyt chciał zmaleć, ale burczący brzuch na to nie pozwolił. Wpatrywałem się w kocura dalej, gdy tłumaczył teorię kroku. Uniosłem swoją łapkę i spojrzałem na nią, ja chyba się zatem do polowania na węże nie nadaję? Mam wrażenie, że mam niezgrabny chód i za szybki też nie jest, może muszę to po prostu wytrenować bardziej.-Zapamiętam.-odpowiedziałem, odstawiając łapę na ziemię i patrząc na naszą zdobycz. -Jasne! To smacznego!-zażyczyłem na obu, licząc, że mięso z tego stworzenia naprawdę bezie dobre. Niestety nie znam Piórka na tyle by wiedzieć czy zjadłby coś pożywnego, ale niesmacznego. Mimo tego zaufałem i po chwili próbowałem się do mięsa dobrać. Wczepiłem się pazurkami w skórę, rozerwałem ją krzywo, a zaraz spróbowałem ją nieco zedrzeć zębami. Co chwila zerkałem na czarnego, żeby go naśladować. Nie byłem pewien jakie części węża jeść, a jakich nie, dlatego jeśli on zostawił coś na boku, to ja też to zostawiałem, a jeśli on coś jadł, to i ja to jadłem, nawet kilka razy, wziąłem wyglądający kawałek mięsa i podrzuciłem jemu, żeby jadł. Musi mieć siły i musi być zdrowy, no i jednak zasłużył na lepsze kąski, jest starszy i opiekuje się mną, no po prostu dzielnie się jedzeniem pokazuje, że kogoś lubię chyba i tyle. Ciamkałem mięcho i ciamkałem, oblizując co jakiś czas pyszczek, na którym biała sierść przybrała różowy kolor. -A...-kolejne mlaśnięcie.-A co byśmy zrobili gdyby...-mały kąsek został przełknięty.-Gdyby wąż kogoś z nas ugryzł?-oblizałem łapkę z krwi i ponownie zanurzyłem pazurki w posiłku. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Uśmiechnął się pod swym czarnym nosem na pochwałę od młodszego towarzysza. Nijak nie przejmował się nieskładnym zdaniem z jego strony. W końcu to nie było ważne, ważny był przekaz. Zaraz też zajął się instruowaniem rudego o wężu, z jakimś zadowoleniem zauważając, że ten słuchał i zdawał się przyjmować tę szczyptę wiedzy. To dobrze. Może nie był najlepszym nauczycielem, ale wiedział dobrze, że lepszy jest słaby niż żaden. Zaczęli jeść, a węża szybko ubywało. Co jak co, ale mięsa miał niewiele, wnętrzności nie wszystkie nadawały się do jedzenia, a ich było dwóch i to pełnych apetytu. Piórko przyjmował z zadowoleniem prezenty od Świetlika i sam też czasem podsunął mu jakiś kąsek, żeby ten nie czuł się jakoś zobowiązany do oddawania mu jedzenia. Nie chciał tego, wyższość wydawała się nie w porządku. — Um... Niewiele możesz zrobić — przyznał po namyśle. — Lepiej nie ruszać się za bardzo, podobno. Słyszałem, jak jakiś kot radził ssać ranę, ale nie wiem, czy przeżył coś takiego. Różnie z tym bywa. — Przełknął kęs. — Ale mało węży jest jadowitych, musisz uważać tylko na takie z pokręconym paskiem na grzbiecie i trójkątną głową. To żmije, one też syczą — dodał i zerknął na ich kolację, z której niewiele zostało. Piórko podniósł się i przeciągnął grzbiet. — Chodźmy spać... pewnie obudzisz się parę razy, lepiej mieć jak najwięcej czasu na odpoczynek — rzucił, kierując kroki w stronę gęstych zarośli. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Dzielenie się jedzeniem jest najlepsze, niby jemy to samo, ale co z tego. Jednak nie wszystko da się zjeść tak łatwo, jakbyśmy chcieli. Zastanawiałem się nad jego słowami. Pomysł z nieruszaniem się miał sens o ile ma się towarzysza, co pomoc sprowadzi, bo samemu, to nie można tak po prostu leżeć i czekać na nie wiadomo co. Na szczęście ja i on mamy towarzysza. -O... Postaram się ich unikać.-przytaknąłem głową.-I jak jakąś zobaczę, to ci powiem.-chociaż niebezpieczne chciałem je naprawdę zobaczyć, oczywiście tylko po to, żeby upewnić się, że umiem je rozpoznawać. Uniosłem łepek znad skończonego posiłku, który dalej wylizywałem licząc na jeszcze odrobinę mięska. Oblizałem się solidnie, patrząc na kocura, który całym sobą mówił, że to koniec kolacji. No to koniec, a i tak nie było już nic do jedzenia, oprócz ciężkostrawnej skóry czy gorzkiej wątróbki. Wytrzepałem się na chwiejnych nogach i skoczyłem w stronę odchodzącego Piórka, aby go dogonić, zaraz po prostu obok niego idąc. Nasza kryjówka była pusta, żaden wąż nie wpełzł tam pod naszą nieobecność i może była ciasna, ale własna. Ułożyłem się wygodnie, ale starając się nie zająć zbyt wiele miejsca, żeby jemu coś zostawić. Zaczynałem odczuwać na nowo skutki oddzielenia od rodziny. Do głowy wpadły mi pojedyncze myśli o tym czy może jednak tęsknią za mną, ale wiedziałem, że Klan się tym nie przejął, bo czemu by miał. Postąpiłem zgodnie z zasadami, więc nie ma co drążyć tematu. Chlebkując w kryjówce z cofniętymi lekko uszkami myślałem, bo mimo wszystko było mi tu dobrze, bolało, ale podobało mi się to. Nikt na mnie krzywo nie patrzy, no i w końcu się czegoś uczę. Tyle czasu na to czekałem i mam co chciałem, chociaż może innym sposobem niż rodzina by chciała, niż wszyscy by chcieli. Spojrzałem na Piórko nieco zmartwiony, ale widząc go było mi dużo spokojniej. Nie znamy się długo, ale i tak z nim zostanę tak długo, jak będzie chciał mnie mieć obok. Westchnąłem cicho, ziewnąłem potężnie i ułożyłem się jeszcze przytulniej do kocura, dając mu możliwość grzania się o mnie ale i użycia mnie jako miękkiej podkładki pod głowę. Cokolwiek, chcę się przydać, nawet teraz. Miałem jednak przed snem pewne pytanie. -Co się stało z twoją rodziną?-zagadałem cicho, żeby nie naruszać delikatnej struktury spokoju nocy. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Nie spodziewał się, że posiadanie towarzysza może być takie pomocne, a teraz, kiedy słuchał tych wszystkich obietnic Świetlika, chyba musiał trochę zrewitalizować swój światopogląd. Miał tylko nadzieję, że będzie dokładnie tak, jak sobie wyobrażają. To znaczy, jego podświadomość miała taką nadzieję, bo Piórko nie zwykł wychodzić zmartwieniami zbyt daleko na przód. Ulokowali się w swojej krzaczastej jamie, jedna puchata kulka przy drugiej. Mała ilość miejsca grała tu nawet na korzyść kocurów, bo było ciepło i będzie ciepło, nawet jeśli przez sen rozłożą się jakoś inaczej. Patyki też przed tym chroniły. Piórko podwinął łapki pod siebie i opuścił łeb dość nisko, przymykając ślepia. To nie będzie idealna noc, nie mając dachu nad głową, ale przywykł do takich. Świetlik się kokosił, ale to też mu nie przeszkadzało. Było jakimś miłym skrawkiem wspomnienia, o którym dawno zapomniał... — Hm? — Uchylił powieki i zerknął na niego. Nie spodziewał się takiego pytania, mało który kot pytał, bo to było normalne, że dorosły kot jest sam. Nie dla klanowicza. — Większość pewnie nadal mieszka gdzieś w okolicy Gniazda Dwunogów... Odszedłem stamtąd, kiedy... byłem jakoś w twoim wieku. Dużo wędrowałem — wyjaśnił i umilkł na moment, przymykając z powrotem ślepia. — Mój ojciec chyba też, nie wiem, gdzie może teraz być — dodał po chwili. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Skulkowani w schronieniu mogliśmy porozmawiać na spokojnie, głównie ja mogłem spróbować rozwiać swoje wątpliwości. Życie w klanie było faktycznie zupełnie inne niż życie samotnika. On w moim wieku już żył sam, on przeżył bez problemów, znaczy problemy pewnie miał, ale żyje, więc będzie dobrze. Klan jednak obejmuje koty młode i stare, tam nie ma momentu odejścia od niego, dlatego odchodzenie samodzielne jest szokiem. Niezrozumienie dla różnych stylów życia? Zaraz też powiedział coś o swoim tacie, czyli i u niego relacje te nie były zbyt dobre. Ja wiem, że to on był główną przyczyną dlaczego nikt nie starał się o skrócenie mojej kary. Powinienem go nienawidzić? Ptak chyba niespecjalnie nienawidzi swojego ojca, ale nie powinienem nic wnioskować, bo mam za mało informacji, jedno zdanie mi nie starczy do stworzenia pełnego obrazu jego historii i skomplikowanej relacji między rodzicem, a dzieckiem. Pokiwałem więc łebkiem, przyjmując wszystko co mi dał, a po chwili oczy zaczęły mi się lepić tak mocno, że pomimo wielu wątpliwości zasnąłem.
Noc minęła spokojnie, nic nas nie atakowało, co wiedziałem, bo żyliśmy i faktycznie budziłem się co jakiś czas w nocy. Czasami bez powodu, czasami było trochę za ciepło i musiałem się nieco bardziej rozwinąć, ale cały czas dotykałem Piórka, żeby mieć pewność, że obok jest. Nareszcie nadszedł jednak ranek. Podpełzłem sobie do wyjścia z gałęzianej kryjówki i chlebkowałem tam na wpół schowany, na wpół na widoku. Uważnym spojrzeniem obserwowałem, jak świat bardzo powoli zmienia się w czarnego w słoneczny. Widziałem, jak dziki świat poza obozem się wybudza, jak gdzieś daleko coś malutkiego, ale strasznie szybkiego biega tu i tam, ale nawet nie próbowałem konkurować z gryzoniami. Nie mam jeszcze potrzebnej zwinności i wiedzy, aby polować, więc po prostu czekałem aż ciemny się obudzi i złapiemy coś razem. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Ranek przyszedł chłodny, może głównie dlatego, że jego prywatne ogrzewanie, Świetlik2000, właśnie postanowiło wstać. Delikatna mgła zbierała się jeszcze nad ziemią, powoli już całkiem opadając na trawę i piach, a Piórko lekko uchylił powieki. No tak, dzień. No dzień, jak zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Dzień. Przeciągnął się, wysuwając łapy daleko w przód od swego chlebkowatego kształtu, który zaraz zmienił się w gruszkę i bliżej bezkształtną, hm, kroplę? Blobik. Czarny potrząsnął głową i mlasnął cicho, w końcu wstając, by wypełznąć z zarośli. Tam też znalazł Świetlika. — I jak, jesteś wyspany? Lepiej, żebyś był, bo twoja zwierzyna nie będzie cię o to pytać. — Uśmiechnął się pod nosem. — A jeśli nie jesteś, to lepiej, żebyś mimo wszystko umiał się skupić. Kolejna lekcja życia — dodał i ruszył przed siebie, po drodze przeciągając jeszcze każdą z chudych łap. Ostatnia łapka otrzepała się lekko, strząsając drobinki piasku z futra, po czym powoli i miękko wylądowała na ziemi. Piórko obserwował okolicę, chwilę trwając w milczeniu, aż obejrzał się na rudego. — Najważniejsza zasada polowania: idź pod wiatr. Czy się skradasz, czy dopiero rozglądasz, cokolwiek, co ma nos, może cię wywęszyć prędzej czy później. Wiatr zaniesie twój zapach, ale jeśli wieje ci w pysk, to ty wywęszysz swoją zdobycz jako pierwszy — oznajmił i ruszył zgodnie z własnymi wskazówkami przez łysą łąkę. — Kiedy zaczniesz się skradać, ugnij lekko łapy, będziesz mieć lepszą kontrolę nad swoim ciałem — podjął po chwili i zademonstrował to na paru krokach. — Pilnuj przy tym, żeby ogon był na linii grzbietu, o tak. — Piórko obejrzał się na puszystą mackę. — Dla równowagi. A postawiony za wysoko, byłby jak sygnał "tutaj jestem", nie o to nam chodzi. — Wyszczerzył lekko kły w uśmiechu. — Musisz stąpać jak najciszej. Oprócz obserwowania otoczenia, patrz też pod łapy, uważaj, żeby nie poruszyć luźnych patyków, liści czy suchych traw, które mogłyby narobić hałasu. Idź powoli i spokojnie, zdecydowanie. Póki zwierzyna cię nie znajdzie, masz zwykle mnóstwo czasu — mówił, obserwując przy okazji Świetlika i jego ewentualne próby naśladowania go. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Piórko się obudził, a gdy tylko wyłapałem to słabym słuchem, a i w końcu go zauważyłem, wyraziłem mordką zadowolenie. Odsunąłem się od wejścia, aby on mógł wyjść i przeciągać się do woli. -TAK!-zamiauczałem, podrywając się na cztery łapy, a zaraz doskoczyłem do niego i pacnąłem łapami ziemię przed nim, zaraz przechodząc do sfinksowego leżenia.-Jestem skupiony.-pokiwałem głową, chociaż widać było, że deklarowane skupienie nie do końca tam było, ale były chęci i gotowość do podążania za doświadczonym towarzyszem. Tak też zrobiłem. Ruszyłem za nim i słuchałem uważnie jego nauk. Uniosłem pyszczek, próbując wyczuć wiatr, bo tu, na otwartych terenach z małą ilością drzew czy liściastych roślin to łatwe nie było. Skinąłem głową uznając, że idziemy na razie chyba dobrze, pod wiatr. Tak, na pewno idziemy dobrze, czuję ten opór morskiej bryzy, jak mi wieje po wibryskach. To nie był koniec. Ugięte łapy! Ugiąłem je, chociaż ciężkie ciało i nowa pozycja nie tworzyły dobrego zespołu, ale włożyłem w to tyle starania ile mogłem i nawet po kilku krokach załapałem technikę chodzenia na niskim zawieszeniu. I faktycznie ogon przy tym mi trochę zaszalał i robił co chciał, musiałem go przypilnować, żeby się rozpłaszczył i na wszelki wypadek trzymałem go tuż tuż przy samej ziemi, chociaż u mnie to akurat nie problem, bo mój ogon ma połowę normalnej długości, więc nawet jak będzie sterczeć w górę, to nikt nie zginie. No właśnie, nikt nie zginie, a ma ktoś zginąć, ma zginąć mysz! Kolejna wskazówka doszła. Powolne kroki. Dużo się tego zaczęło robić, ale w sumie, wiatr sprawdziłem, nisko już idę, zostało mi tylko przypilnować ogona i patrzeć pod nogi. Dobra, to nie jest takie trudne. -A nie zobaczą nas i tak? Bo obaj jesteśmy tacy... kolorowi dość.-bure koty mają pewnie łatwiej, a może gryzonie i ptaki nie widza kolorów? Nie, to niemożliwe, każdy widzi kolory. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Kątem oka obserwował starania Świetlika i musiał przyznać, że dobrze,mu szło yi wszystko. Oczywiście musiał nabrać wprawy, ale słuchał, rozumiał i próbował się zastosować, a to już połowa sukcesu. Cała reszta przyjdzie z czasem, będzie miał go bardzo dużo na praktykowanie różnych technik. A no właśnie, jeśli o to chodziło, to pytanie rudego nieco uprzedziło jego następne słowa. Ale to dobrze, bardzo dobrze, niech pyta. Tak jest zdecydowanie łatwiej tłumaczyć. — Z pewnością zobaczą, zwłaszcza tu i... zwłaszcza ptaki. Każda zwierzyna ma inny atut, u ptaków to dobry wzrok. Musisz je przechytrzyć. Po pierwsze, wykorzystaj otoczenie, jeśli możesz się za czymś ukryć, zrób to. Jeśli jesteś na widoku, ani drgnij, kiedy ptak na ciebie patrzy. Wtedy najpewniej cię zignoruje. — Mówił, jednocześnie tworząc dystans między nimi, co było potrzebne do kolejnej demonstracji. — Najlepiej skradać się do nich od tyłu, a jeśli nie możesz, to po łuku. Nie są zbyt mądre — dodał z widocznym zadowoleniem i przeskoczył ziemisty rowek. — Króliki i zające mają doskonały słuch. Do tego stopnia, że mogą usłyszeć, jak fukasz i dyszysz w skupieniu. Musisz tego pilnować, iść i oddychać bezszelestnie. — Kolejna porcja wiedzy i kolejny pagórek za nimi. Na razie pusto. — Jeśli chodzi o całą resztę... gryzonie, gady, płazy czy krety... nie lubię kretów... jak mówiłem, czują twoje kroki. Żeby to rozwiązać, postaraj się przenieść ciężar ciała na tylne łapy. To może wydawać się nieintuicyjne, ale działa. — Rozejrzał się ponownie i podszedł do jednego z otworów w ziemi. Nora pachniała smakowicie i z pewnością nie była jedyna. — Spróbuj coś wytropić — rzucił ciszej.
|
| | | |
| |