IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Archiwum
Łasicza Mordka
Pią 11 Mar 2022, 23:17
Łasicza Mordka
Łasicza Mordka
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 66k
Matka : Srebrzysta Mgiełka
Ojciec : Kos
Mistrz : Brzoskwiniowy Puch
Wygląd : Niska, o dość krótkich łapach, postawna kotka o długiej, srebrnej sierści z czarnymi, tygrysimi pręgami i bielą. Srebro miejscami jest rozjaśnione cieplejszym kolorem. Oczy skośne, bladozielone, wątrobiany nos. Blizna nad nosem i na lewym uchu.
Multikonta : pchła (wicher) noc (nieaktywni)
Autor avatara : siberian_reinhardt
Liczba postów : 47
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1284-lasicza-mordka
Łasicza Mordka
łasica › łasicza łapa
kotka; 66 księżyców; samotniczka
Wygląd
Pomimo przebytej ciężkiej choroby, udało jej się powrócić do wyjściowego stanu. Wciąż jest kocicą niską, o dość krótkich łapach, całkiem postawną. Na jej ciele malują się ładnie wyrzeźbione mięśnie, choć zakryte grubą warstwą długiego, zadbanego futra. Ma lekki, sprawny krok i chociaż nie jest siłaczem, nadrabia to szybkością i zręcznością. Jest odrobinę chudsza względem swojej wersji sprzed choroby. Srebrna, poprzecinana czarnymi, tygrysimi pręgami. Na pyszczku i szyi srebro jest rozjaśnione, przybierając cieplejszy kolor od reszty ciała, co nieco burzy, na pierwszy rzut oka, jej umaszczenie. Na pyszczku, szyi, brzuchu i wnętrzu łap jest biała, podobnie jak na końcówce puchatego ogona. Posiada bladozielone, skośne ślepia, wątrobiany nos, a nad nim - krótka, wąska blizna, podobnie jak na lewym uchu. Jeśli zaś o uszach mowa - widnieją na nich malutkie pędzelki. Jej wibrysy są białe, odrobinę pokręcone.

Galeria
reinhardt

Charakter
Samotność od zawsze była jej największym koszmarem, a kiedy ten postanowił się spełnić - cały jej świat zawalił się. Chociaż powierzchownie wciąż wydaje się być tą samą wesołą, gadatliwą kotką, w środku jest przerażona i zagubiona. Lgnie do kotów bardziej, niż zwykle, jednocześnie jednak pozostawiając między sobą i innymi spory dystans. Boi na nowo przywiązać się do drugiej osoby, będąc całkowicie przekonaną, że straci także i ją. Zdaje sobie sprawę, że strach jest dość absurdalny, ale nie potrafi z nim walczyć, tym bardziej, że napędzany jest przez powracające coraz częściej stany derealizacji i migreny. Własne nerwy koi ziołami, udając, że w ten sposób jakkolwiek może sobie pomóc.
Emocje stały się nieco bardziej odległe, niż wcześniej. Zapoznała się ze strachem i poczuciem samotności, praktycznie zapominając o istnieniu faktycznej radości. Nie bardzo potrafi doradzać drugiemu kotu, wychodząc na nieczułą - nawet jeśli chciałaby dobrze. Słuchanie żali jest ciężkie i męczące, kiedy nie potrafi się zapanować nad własnym umysłem. Miewa tendencje do ładowania się w niebezpieczne sytuacje w poszukiwaniu adrenaliny. Śmierć ją przerażała, jednak z każdym kolejnym dniem spędzonym w samotności zaczęła myśleć, że może nie byłaby takim złym rozwiązaniem.

Historia
W poczęciu Łasicy nie było radości. Było chwilowe uniesienie, późniejsze rozgoryczenie i złość, kiedy Srebrzysta Mgiełka zrozumiała, że jest w ciąży z samotnikiem, którego nawet dobrze nie znała. Ba, nie wiedziała czy imię, które jej podał - Kos - było jego prawdziwym! Chociaż planowała założenie kiedyś rodziny, nie sądziła, że będzie to wyglądało w taki sposób - że zostanie ze wszystkim sama, z rosnącym z dnia na dzień brzuchem, perspektywą wychowywania kociąt bez drugiej połówki.
Nigdy nie pomyślałaby jednak, że dane jej będzie samotnie zakopywać ciała dwójki kociąt, które powiła martwe. Nie nadała im nawet imion, jakby wraz z momentem, gdy ziemia objęła ich drobne ciała, porzuciła je w niepamięć. Pozostałej dwójce nadała imiona Łasica i Wydra. Obie koteczki były słabe, chorowite, a ich matka odnosiła wrażenie, że śmierć zapuka zaraz i po nie. Być może ta ciążąca na niej świadomość popchnęła ją do radykalnej decyzji; gdy tylko kocięta powoli zaczęły przechodzić na stały pokarm, kocica zniknęła z klanu, pozostawiając swoje potomstwo na łaskę Cienia.
Obraz matki powoli stawał się ciemną plamą w pamięci Łasicy. Jej brak bolał, jednak radziła sobie z tym zdecydowanie lepiej, niż jej siostra. Rosła i poznawała świat, wychowywana przez klanowe matki; chociaż początkowo klan był dość negatywnie nastawiony do kociąt poczętych przez samotnika, tak od momentu odejścia Srebrzystej patrzono na nie bardziej jak na sieroty potrzebujące pomocy. Często też chorowała, co wywoływało w niej frustrację, nasiloną przez fakt, że uporczywe choroby opóźniły jej mianowanie. Kiedy Wydra poznawała detale wojowniczego życia i snuła plany odnalezienia Srebrzystej Mgiełki (pomimo wyraźnych prób zniechęcenia przez Łasicę), Łasiczka smarkała w mech i narzekała Wirującemu Liściowi, że ma dość całej jego lecznicy i ziół, którymi ją faszerował.
W wieku siedmiu księżyców trafiła pod skrzydła Brzoskwiniowego Puchu jako Łasicza Łapa. Nie musiała długo czekać, by wszystko to, czego wyczekiwała przez tak długi czas, trafił zwyczajnie szlag. Najpierw zaczęło się od kłótni z Wydrą, a później jej zniknięciem - Łasica pluła sobie w brodę, że nie potrafiła jej zatrzymać; pójście z siostrą byłoby samobójstwem (przecież dopiero rozpoczęła swój trening!), a ta wydawała się nieugięta. Ale nie tylko to było jej zmartwieniem. Dotarły do niej słowa Gorejącej Gałązki, matki Brzoskwini - opowieści o śnie, wizji kataklizmu, pożaru trawiącego tereny Cienia. Łasica… Była z początku nastawiona do tego sceptycznie, jak większość klanu, jednak widząc, że mistrzyni (będąca jej głównym autorytetem) wierzyła w to całą sobą, gotowa ewakuować się tu i teraz, zaczynała odczuwać dławiący strach. Strach, który, kiedy tylko zorientowała się, że obie kotki odchodzą z klanu, popchnął ją do radykalnej decyzji. Podążyła za nimi.
Nie tylko strach, ni wiara w słowa Gorejącej Gałązki sprawiły, że postanowiła odejść z terenów Cienia. Łudziła się, że być może w trakcie tej wędrówki znajdą także Wydrę, a może i nawet Srebrzystą Mgiełkę. Chociaż odnalezienie matki zdawało się być wręcz szaloną myślą, tak nie potrafiła wyrzucić z głowy perspektywy bycia na powrót razem z siostrą. Stała się częścią niewielkiego odłamu Cienia, trzyosobowego, którym rzekomo miała przewodzić Brzoswkiniowy Puch. W rzeczywistości to jej matka wszystkim zarządzała, a pozostałe kotki posłusznie dostosowywały się do wszystkich decyzji. W końcu nie miały już nic innego.
Kiedy Brzoskwinia zachorowała, a Gałązka zaczęła dzielić się z córką swoją wiedzą odnośnie ziół, Łasicza Łapa słuchała. Słuchała z boku, nie pytała, chłonęła tyle, ile mogła (w końcu wiedza nie była przeznaczona dla terminatorki), by z czasem, na sporadycznych polowaniach (na które mogła chodzić dzięki wiedzy przekazanej przez Brzoskwiniowy Puch), zacząć poszukiwać ziół. Interesowała się głównie tymi, które miały właściwości uspokajające, nasenne; odkąd straciła siostrę, a także i dom, miewała problemy ze snem, a zioła, o których usłyszała, wydawały się być wybawieniem. I tym też się stały. Życie na wygnaniu nie tylko dostarczyło jej nowej wiedzy czy bezsennych nocy; Łasica wydoroślała. Nie była już roztrzepanym kociakiem, a dojrzewającą kocicą. Stała się silniejsza.
Cała ta siła jednak roztrzaskała się w momencie, kiedy, po pełnym obiegu pór, grupka powróciła na tereny swojego klanu. Nie zastały nic - ani kotów, żywych dusz, zapachu Cienia, nawet drzew. Młoda z początku nie rozumiała co się stało. Trafiły w złe miejsce? Dopiero kiedy Brzoskwiniowy Puch nadepnęła na kocią kość, a jej trzask poniósł się w przestrzeń, zrozumiała. Wtedy też pierwszy raz miała wrażenie, że przestała istnieć. Chociaż dźwięki docierały do niej, chociaż widziała panikę mistrzyni, miała wrażenie, że to się nie dzieje. Że wszystko przestało istnieć, przestało być prawdziwe, ba, że nawet ona sama już nie istniała. Słowa, które wypowiadała, próbując uspokoić starszą kotkę… Miała wrażenie, że to nie ona je wypowiada. Była, ale jakby jednak nie.
Stała się Łasiczą Mordką, zgodnie z wolą Gorejącej Gałązki, nowej medyczki Cienia; przez cały ten czas pilnie uczyła się od swojej mistrzyni, kończąc swój trening - zapamiętała kodeks, nauczyła się polować i walczyć, nawet wspinać na drzewa. To wszystko było takie… Dziwne. Przerażające; świadomość, że nikogo już nie było, tylko one trzy. Już wcześniej zdążyła się związać z kotkami, jednak od tamtego momentu wiedziała, że nie może ich opuścić. Nie mogła zostać sama. Stany derealizacji nawracały, napawając Łasiczkę przerażeniem. Także wtedy, kiedy kocice odkryły, że miejsce, w którym niegdyś koty odwiedzały Gwiezdnych… Było opustoszałe. Stanęło wtedy przed nimi nowe zadanie - odbudowanie klanu Cienia od zera, z Brzoskwiniowym Puchem, jako jeszcze zastępczynią (pozbawioną swojej Gwiazdy), na czele. Nie miało to być jednak tak proste, jak mogło się wydawać; Gwiezdni nie odpowiadali na wołania dwóch natchnionych kotek, powoli stając się dla Łasicy jedynie symbolem minionych księżyców. Może wraz z klanami, umarli też oni, odeszli w niebyt? Niekiedy się nad tym zastanawiała, ale nigdy nie mówiła o tym głośno, za bardzo bojąc się reakcji towarzyszek.
Wszystko zmieniło się dla Mordki w momencie, kiedy nagle odeszła Gorejąca Gałązka. Nie miały pojęcia dlaczego, ale może tak właśnie miało być - może to tylko one, we dwie, miały odbudować Cień (nawet jeśli kolejne księżyce tułaczki nie przynosiły żadnych sukcesów). Ruszyły dalej, same, nieświadome, iż z każdą chwilą oddalały się coraz bardziej od miejsca, w którym rezydowały klany. Mijały księżyce, a one wciąż nie znajdowały żadnych tropów, niczego, co miałoby przybliżyć je do celu. Łasica traciła nadzieję, aż do dnia, w którym znalazły coś, co wreszcie na nowo ją przywróciło. Tym czymś okazała się być… Chrząszczyk. Koteczka, którą zapamiętała jako niezbyt przyjazną, będącą w podobnym wieku, co Łasiczka. Ich pierwsze spotkanie tylko utwierdziło koteczkę w przekonaniu, że Chrząszczowa Łapa się nie zmieniła. Mimo to kontynuowały wędrówkę we trójkę, o dziwo zbliżając się do siebie i zaprzyjaźniając się z drugą córką Małego Pióra (szczególnie, iż Łasicy przyszło ją trenować), tym razem jednak w konkretnym kierunku - zmierzały ku Dolinie Oka Gór. Szybko przekonały się, że zima w tych terenach była o wiele bardziej sroga, niż we wszystkich poprzednich miejscach, co skutecznie spowolniło kotki. Dopiero roztopy pozwoliły dotrzeć na tereny, które przywłaszczyły sobie pozostałe trzy klany.
Jednak los bywał kapryśny, a może nawet nigdy nie przewidział dla kotek odbudowy ich ukochanego klanu. Nie musiały długo czekać na pierwsze wieści o klanach zamieszkujących tereny doliny. Rzeka, Grom i Wicher. Nie musiały też czekać na pierwsze utrudnienia. Łasica z początku nie przejęła się kleszczami, które postanowiły wszczepić się w jej skórę, w końcu miały poważniejsze problemy - Cień nie istniał. Czy raczej istniał, ale w postaci ich trójki. Nie narzekała zbyt wiele, nie przejmowała się tym, że nie mogły znaleźć ziół, które mogłyby pomóc ze schorzeniem. W końcu to były tylko kleszcze... do czasu, aż zaczęła się czuć coraz gorzej. Ledwo zarejestrowała zniknięcie Chrząszczowej Łapy. W pewnym momencie było już za późno, by mentorka mogła jej pomóc.
Dlatego w ostatnich podrygach świadomości odeszła. Jak najdalej od Brzoskwiniowego Puchu, tak, by mistrzyni nie musiała doświadczać śmierci swojej podopiecznej; a może po prostu bała się, że ostatnim, co ujrzy przed śmiercią, będzie jej rozpacz. Nie miała pojęcia jak daleko udało jej się zajść, nim straciła przytomność. Według własnych oczekiwań powinna była albo nie obudzić się już nigdy, albo ujrzeć Srebrną Skórkę. Zamiast tego pewnego dnia otworzyła ślepia, dostrzegając otaczające ją ściany sporawej nory. Dookoła unosił się zapach ziół, których nie potrafiła zidentyfikować, a także obcej kotki. Zdezorientowana z trudem wygrzebała się na zewnątrz, tylko po to, by z miejsca oberwać... pretensjami. Wyrzucanymi przez nieznany jej głos. Zaraz także dostrzegła sylwetkę pulchnej, starej kocicy o szylkretowym futrze. Nim poznała jej imię, zdążyła nasłuchać się wielu rzeczy - ale przede wszystkim tego, że to niemożliwe, by ktoś doprowadzał się do takiego stanu i jeszcze miał czelność przyjść umrzeć tuż obok nory staruszki.
Wybawicielką Łasicy okazała się być Pestka. Zajęła się nią, gdy ta nieświadomie wkroczyła na jej rewir i tam utraciła świadomość; podawała jej zioła (chociaż tego wojowniczka nie potrafiła sobie przypomnieć), poiła i karmiła, aż wreszcie koteczka zaczęła zdrowieć. Naturalnym było, że musiała się Pestce jakoś odwdzięczyć, jednak najpierw... musiała odnaleźć Brzoskwinię. Razem ze staruszką (która zrzędziła i pilnowała, by przypadkiem Łasica nigdzie nie uciekła, nim się nie odwdzięczy) wróciły w okolice klanowych terenów, ale po Puchu nie było żadnych śladów. Szukała, w przerażeniu i panice, przez kilka kolejnych dni, nim wreszcie dała sobie przemówić, że mistrzyni zwyczajnie już tutaj nie było. To był cios, na który nie była psychicznie gotowa; nie potrafiła uporać się z tą świadomością, stając się wrakiem lecącym na całkowitym autopilocie. Powróciły na teren staruszki, znajdujący się poza klanowymi okolicami, i tam zostały już obie. Polowała dla siebie i Pestki, zbierała jej zioła, które znała. Nauczyła się pływać i łowić ryby, głównie dzięki staruszce, która najwyraźniej lubowała w śmierdzącym pożywieniu, a sama nie była już tak sprawna, jak kiedyś. Spędziła z koteczką kolejne księżyce swojego życia, w międzyczasie napotykając się na Morwę, czy może - Białą Łapę. Koteczka stała się kolejnym pacjentem Pestki, a także, poniekąd, nowym podopiecznym Łasiczej Mordki. Nauczyła młodszą praktycznie wszystkiego, co sama wiedziała. Obecność koteczki sprawiła, że srebrna ożywiła się i powróciła do żywych. Nauki z Morwą przypominały jej o treningu Chrząszczyk - która może i bywała nieznośna, ale nie zmieniało to faktu, że za nią tęskniła.
Nic jednak nie trwało wiecznie. Morwa postanowiła ruszyć dalej, powrócić do klanu, więc jedynym, co mogła zrobić Łasica, było wskazanie jej drogi powrotnej. Sama została z Pestką, której zdrowie zaczęło się pogarszać. Z dnia na dzień marniała, aż wreszcie, księżyc później - staruszka zmarła, a Łasicza Mordka została na powrót sama. Postanowiła wtedy powrócić na tereny klanów, trzymając się głupiej nadziei, dzięki której jeszcze nie zwariowała.


Statystyki
Poziom - 5
Siła - 25
Zręczność - 27
Szybkość - 36
Odporność - 16

HP - 150
Wytrzymałość - 130

Cechy
[ + ] psi węch
[ + ] ostre pazury
[ - ] wątłe zdrowie

Umiejętności
Skradanie się - 2
Tropienie - 3
Wspinaczka - 2
Pływanie - 2
Łowienie ryb - 2

Wiedza medyczna
Poziom medyczny - 3
Znane zioła - cis, języczki polne, krwawnik, lipa, mak, mięta, mniszek, mysia żółć, nagietek, nawłoć, niecierpek, pajęczyna, piołun, szczaw, wierzba, wrzos
Znane leczenie - rany, stłuczenia i obicia, problemy żołądkowe, przeziębienie i biały kaszel, kleszcze i ukąszenia owadów, uśmierzanie ogólnego bólu i stresu, bezsenność



Skocz do: