IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Tereny Klanu Wichru :: Granice
Re: Borówkowy Zagajnik
Sob 20 Sie 2022 - 1:34
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Zamrugał z lekkim zdziwieniem na taką gwałtowną reakcję, ale kiedy wspomniała o ziołach, chorobie, a dokładniej to chorych kociętach, Motyl mógł zrozumieć jej desperację. Ojoj, nie brzmiało to najlepiej. Motyli Blask co prawda nie znał kocicy i nie miał o niej żadnego pojęcia, ale jego czoło i tak przecięła zmartwiona zmarszczka; czy chodziło o koty z klanu, czy nie, był zobowiązany im pomagać i nawet nie wyobrażał sobie, żeby miało być inaczej. Od razu i bez wahania pokiwał jej więc głową.
Wiem, znam się na leczeniu kotów. Pomogę, jeśli tylko mam jak – powiedział zdecydowanie. Niepewność sprzed chwili zniknęła w momencie, w którym mogło chodzić o czyjeś zdrowie i życie. Teraz był zdeterminowany, a do tego starał się roztaczać wokół siebie spokojną aurę, licząc na to, że trochę to uspokoi kocicę. – Weź głębszy wdech i powiedz mi, powoli, na co chorują twoje kocięta albo jakie mają objawy, ile ich jest i w jakim są wieku. Zrobię, co będę mógł, ale muszę wiedzieć jak najwięcej – wyjaśnił spokojnie. Co prawda kocica wspomniała kogoś, kto mógł jej pomóc, więc mogłaby mu też podać po prostu nazwę zioła... ale w ten sposób w razie czego mógł jej też dać jakiś zamiennik wraz z wytycznymi, no i może coś dodatkowego, gdyby uznał, że jej się przyda, a miał tego trochę w składziku?

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Borówkowy Zagajnik
Nie 21 Sie 2022 - 18:39
Uszko
Uszko
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 65 ks | grudzień
Matka : Drzazga [NPC]
Ojciec : nieznany
Mistrz : Popiół [NPC]
Partner : wszyscy i nikt
Wygląd : Średniej wielkości, krótkowłosa kotka o puchatym futerku na policzkach, bokach i ogonie; zadbane i schludnie ułożone futro z charakterystycznym, szaro-niebieskim nalotem na kremowo-złotym odcieniu. Zgrabna i subtelna o oczach w barwie jasnej żółci z równie jasną obwódką na dole; różowym noskiem i trójkątnymi uszami; ma łagodne rysy mordki.
Multikonta : Puch, Tafla, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @amy_simba
Liczba postów : 285
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t545-uszko#3661
Kupił to. Gdybym tylko mogła, najpewniej uśmiechnęłabym się cwanie, ale, że grałam rozdygotaną matkę i partnerkę, która w akcie desperacji poszukuje pomocy u pierwszego lepszego kota którego napotkała na swojej drodze, nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Na moim pyszczku w dalszym ciągu malowała się obawa o moje wyimaginowane kocięta i ich równie wyimaginowaną chorobę. Odetchnęłam krótko z ulgą na wieść, że kocur wie o czym mówię, a gdy zaproponował wzięcie głębszego wdechu, przytaknęłam mu krótko i wzięłam parę takowych, na samym początku wypuszczając powietrze ze słyszalnym drżeniem; za trzecim razem, zdawało się, że byłam już spokojna. Jakbym w ogóle była spanikowana, pf.
— Jest ich piątka, niedawno skończyły sześć miesięcy. — wyjaśniłam cicho, z lekkim zawahaniem, jakby matka którą grałam, odzyskała nieco zdrowego rozsądku i zaczęła kwestionować, czy aby na pewno może ufać kocurowi, którego miała przed nosem. Przełknęłam ślinę i kontynuowałam wypowiedź. Ha, nauki u Popioła przynosiły mi o wiele więcej korzyści niż z góry zakładałam. — Zaczęło się od tego, że jedno z nich skarżyło się na zatkany nos, więc przeszłam się po zioła do odpowiedniego kota, myślałam, że pomogą, ale później już wszystkie zaczęły kichać, kaszleć i łzawiły im oczka. Nie zwlekając ani chwili ponownie odwiedziłam kota, który wcześniej dał mi jakieś rośliny, ale mi powiedział, że im przejdzie! Oczywiście, że mu nie uwierzyłam i proszę, przeszło im tak, że teraz są całe rozpalone, a z ich nosów cieknie taka biała wydzielina! — starałam się opisać to tak jak kot, który nie ma zielonego pojęcia o chorobach. Jak matka, która po prostu widziała, że coś złego działo się z jej kociętami, która znała każdy włosek ich sierści, i sposób oddychania, gdzie każde odstępstwo od normy było dla niej alarmujące. — Teraz ten stary szczurołap zasłania się brakiem ziół, a moje kocięta czują się coraz gorzej! Powiedział mi tylko, że tutaj powinnam coś znaleźć, ale... ale... nic więcej. Błagam, czego mam szukać by poczuły się lepiej? Nie mogę pozwolić im umrzeć, t-to moje pierwsze kocięta, nie daruje sobie, jeżeli przez moją głupotę coś im się stanie! — załkałam, płaszcząc uszy, po chwili znów biorąc parę głębszych wdechów, jednak widać było, że podzielenie się z kocurem tym wszystkim kosztowało - ha - mnie, naprawdę sporo. Lekko zadygotałam i wbiłam w niego błagalne spojrzenie.
— Proszę...
Re: Borówkowy Zagajnik
Wto 23 Sie 2022 - 1:09
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Kocica zdawała się nieco uspokoić, więc Motyli Blask gdzieś wewnętrznie odetchnął z ulgą... ale nie na długo, bo ledwo zaczęli rozmawiać, a on już nie rozumiał. Sześć miesięcy? Rany, wiedział, że samotnicy posługiwali się innymi terminami, ale co to, u licha, były miesiące? To jak sześć księżyców? Mniej? Więcej? Przygryzł policzek od środka, bo to trochę komplikowało mu sprawę, ale słuchał uważnie, co mówiła. Objawy wskazywały bardzo jasno na kocięcy kaszel, który później przerodził się w biały kaszel (na co sześć księżyców zdawało się akurat odpowiednie, ale nie był pewny), a że kociąt była aż piątka, nie wyobrażał sobie odesłać kocicy po prostu z instrukcjami, jakich ziół szukać. Wziął nieco głębszy wdech, zastanawiając się, jak ubrać wszystko, o czym myślał, w słowa.
Posłuchaj: twoje kocięta miały kocięcy kaszel, który przerodził się w biały kaszel, co nie jest najprzyjemniejsze, ale nie zagraża ich życiu, jeśli się nimi zajmiesz. Mam na to odpowiednie zioła i mogę ci ich użyczyć, ale będę musiał po nie iść do swojego składziku... co w tę i z powrotem dość długo mi zajmie, bo jest jakoś w połowie doliny... ale w tę porę trudno będzie ci znaleźć cokolwiek, więc to chyba wciąż lepsza opcja. Tylko że... nie mogłabyś iść do mojego składziku ze mną, bo jest na terenach klanu Wichru, a tu zaczyna się granica – powiedział i westchnął ciężko. Nie chciał zostawiać tu tej matki samej bez żadnych informacji i niczego, co mogłoby zagwarantować, że w ogóle wróci, a nie zostawi jej tu samej... – W porządku, mam pomysł. Najpierw powiem ci, czego możesz szukać i jak możesz się teraz opiekować swoimi kociętami, żebyś w razie czego miała gwarancję, że będziesz mogła im pomóc, a później pójdę po odpowiednie zioła i wrócę najszybciej, jak będę mógł. W międzyczasie możesz się nawet zacząć rozglądać za czymś przydatnym po okolicy, tylko żebyś nie wchodziła za granicę zapachową, bo wtedy możesz mieć problemy, jak ktoś tu przyjdzie. Może być? – spytał. Najlepiej by było, gdyby w ogóle mógł się sam tymi kociętami zająć, ale nawet bez tego ta wycieczka będzie długo trwała, a musiał jeszcze na noc wrócić do obozu... no i nie wiedział, gdzie kocica mieszka, ani też nie chciał od niej wymagać, żeby sprowadzała tam obcego kocura. To było więc chyba najbardziej optymalne i najrozsądniejsze rozwiązanie.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Borówkowy Zagajnik
Wto 23 Sie 2022 - 14:38
Uszko
Uszko
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 65 ks | grudzień
Matka : Drzazga [NPC]
Ojciec : nieznany
Mistrz : Popiół [NPC]
Partner : wszyscy i nikt
Wygląd : Średniej wielkości, krótkowłosa kotka o puchatym futerku na policzkach, bokach i ogonie; zadbane i schludnie ułożone futro z charakterystycznym, szaro-niebieskim nalotem na kremowo-złotym odcieniu. Zgrabna i subtelna o oczach w barwie jasnej żółci z równie jasną obwódką na dole; różowym noskiem i trójkątnymi uszami; ma łagodne rysy mordki.
Multikonta : Puch, Tafla, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @amy_simba
Liczba postów : 285
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t545-uszko#3661
No co ty nie powiesz. Doskonale wiedziałam, że to co opisałam było kocięcym kaszlem i białym. Dołożyłam wszelkich starań by jak najlepiej zapamiętać to co przekazał mi Popiół, a teraz; by przekazać to najbardziej adekwatnie do odgrywanej roli, a kocur zdawał się ją kupować bez najmniejszego zawahania. Ckliwa szopka działała lepiej niż przypuszczałam; kocur musiał być albo bardzo głupi, albo po prostu empatyczny, by nie zostawić zdesperowanej matki piątki kociąt w potrzebie. No, albo miał ziół do porzygu i spadłam mu z nieba ze swoją prośbą, ba, błaganiem. Słuchałam go od niechcenia, ale on widział wpatrującą się w niego kocicę; prawdziwa ja wyłączyła się po usłyszeniu, że ma zioła i mi je da. Cudownie, po to tu przyszłam i właśnie z tym chciałam wrócić. Jego biadolenie o tym, że nie mogę z nim iść, że tu granica, bla bla bla, gówno mnie to obchodzi, daj mi te zioła. Przytaknęłam mu powoli, zdając się znacznie spokojniejsza po usłyszeniu, że najwyraźniej wie o czym mówi, a opcja z powiedzeniem mi jakich ziół mogę spróbować poszukać w momencie w którym ten po nie pójdzie - jak najbardziej mi odpowiadała.
— Co za ulga! — westchnęłam, odpowiadając na wiadomość o tym, że życiu moich nieistniejących kociąt nie grozi nic. — I tak, może być. Naprawdę, naprawdę ci dziękuje! Jesteś wspaniałym kotem — miauknęłam z ogromną wdzięcznością jaką kocur mógł z łatwością wyłapać w moim głosie. Następnie przysiadłam i zamieniłam się w słuch; w końcu nie chciałam tracić cennego czasu, a skoro sam zaznaczył, że cofnięcie się do tego całego schowka i powrót mogą zająć dłuższą chwilę, jako matka, nie mogłam pozwolić by ten cenny czas się marnował.
— Zatem... Co mogę tutaj poszukać i jak odpowiednio mam się zająć moimi kociętami??
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 2 Wrz 2022 - 20:25
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Zrobiło mu się nieco cieplej na sercu, kiedy kocicy wyraźnie ulżyło i do tego nazwała go wspaniałym kotem, przez co uśmiechnął się lekko, ale pokręcił delikatnie głową na znak, że dla niego nie było sprawy.
Nie ma za co. Pomagam, jak mogę – stwierdził. Od tego był, żeby pomagać kotom, niezależnie od ich pochodzenia i tego, kim były. Do tego wychodził z założenia, że jeśli żył w dobrobycie, to mógł go wykorzystywać do tego, żeby się nim dzielić, więc nie widział powodów, żeby tę biedną matkę prosić o przysługę w zamian, zwrot tego, co jej użyczył, czy jakieś inne polowanie w zamian. A tak się składa, że o zioła na biały kaszel raczej martwić się nie musiał.
Najłatwiej... powinnaś być w stanie znaleźć miodunkę, tak myślę. To bylina o owłosionej, pojedynczej lub rozgałęziającej się łodydze. Ma zielone, długie i szerokie liście na wyraźnych ogonkach, często mają jasnozielone plamki, a od góry mają też szorstkie, długie włoski. Rośnie w liściastych lasach i zaroślach, szczególnie nad wodą. Lubi cień – opisał skrótowo i jak najprostszym językiem, ale jednocześnie podając tyle szczegółów, żeby była w stanie ją rozpoznać. – Gdybyś ją znalazła, zbieraj liście. Możesz też poszukać jałowca. Jest dość rzadki, ale bardzo zauważalny. To wysoki, iglasty krzew, ma dużo pni. Na początku ma gładką, czerwonobrunatną korę, ale im jest starszy, tym bardziej ta kora szarzeje i pęka. Igły jałowca są szarozielone, mają szeroki biały pasek na wierzchu. Lecznicze są jagody, które w zależności od dojrzałości mogą być ciemnozielone, czerwone, niebieskie lub granatowoczarne. Te niedojrzałe będą kwaśniejsze w smaku, ale też nadadzą się do leczenia. Rośnie na torfowiskach, murawach, wrzosowiskach i w suchych miejscach ubogich w roślinność, powinnaś takie znaleźć blisko, w tamtą stronę. – Wskazał na północ. – Lubi miejsca nasłonecznione lub lekki półcień. – Kolejny medykament za nimi, juhu. Normalnie prawie jak na treningu medycznym, tylko mniej dokładnie i specjalistycznie. – Jakbyś rozglądała się bliżej gór albo gdzieś, gdzie jest bardzo skaliście, możesz patrzeć za sosną limbą. Często jest powykrzywiana, ma gładką, jasnoszarą lub brązowoszarą korę, która z wiekiem pęka. Jej igły są żywozielone, sztywne i ostro zakończone, zebrane w pęczki. Jeśli chodzi o to, co zbierać... musiałabyś pozbierać szyszki i powyciągać nasiona z ich rdzenia. Poza tym nadadzą się też liście mniszka i nawłoci, ale może być ci trudno je znaleźć w tym śniegu. Mniszek... to mlecz, po prostu. Kojarzysz, jak wyglądają liście mleczy? Takie podłużne i z wcięciami, zebrane w rozetę. Nie szukaj ich specjalnie, bo mogły w ogóle nie przetrwać mrozów, to tak tylko, jakbyś jakimś cudem się na nie natknęła. A nawłoć... ma sztywną, pojedynczą łodygę, nagą albo rzadko owłosioną. Może być wysoka na mniej więcej tyle, ile ma koci krok, a może być z dwa razy większa od kota. Ma charakterystyczne liście, mniejsze, jajowate i zwężające się w oskrzydlony ogonek na dole łodygi, a w wyższych partiach większe, podłużne i spiczaste, z coraz krótszymi ogonkami. Rośnie na przydrożach, w wilgotnych miejscach wśród skał oraz na murawach i łąkach niedaleko gór – opisał.
To tyle, jeśli chodzi o zioła. Przyniosę ci trochę mniszka i miodunki, może czegoś jeszcze, zobaczę, ile w ogóle mam tego wszystkiego w składziku... A jeśli chodzi o leczenie, musisz podać każdemu z kociąt jeden liść... lub nasiono czy jagodę, bez różnicy. Do tego postaraj się zapewnić im ciepłe, osłonięte od wiatru i wilgoci legowiska. I je od siebie porozdzielaj, jeśli to możliwe. W ten sposób, gdyby nawet jednemu, nie daj Gwiezdni, się pogorszyło, to inne będą bezpieczne. Swoją drogą... gdy biały kaszel się pogarsza, przechodzi w zielony, który jest łatwy do rozpoznania przez zieloną wydzielinę z nosa. To nie powinno się zdarzyć, jak dostaną odpowiednie medykamenty, ale na wszelki wypadek sosna limba, jałowiec i miodunka działają też na niego – powiedział. Miał oczywiście nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie będzie żadnych zielonych kaszli, ale wolał ją poinstruować, żeby w razie czego nie panikowała i wiedziała, że z tym też może sobie radzić.
Jeśli kocica go nie zatrzymywała, po wyjaśnieniu jej wszystkiego powtórzył, że wróci najszybciej, jak będzie mógł, po czym postawił parę szybkich kroków w kierunku obozu klanu Wichru... ale zatrzymał się, żeby obejrzeć się przez ramię i zawołać cicho:
Czasami po naszych granicach chodzą patrole, więc gdyby jakiś tędy przechodził i ktoś miał do ciebie problem, powiedz, że czekasz na Motyli Blask, który obiecał tobie i twoim kociętom pomoc medyczną. – Przezorny zawsze ubezpieczony, a nie chciał, żeby jacyś wojownicy źle odebrali kocicę, która kręciła się w pobliżu granicy i czegoś szukała. I to chyba byłoby na tyle ze wszystkiego, co chciał jej powiedzieć, więc jeśli go nie zatrzymywała, ruszył w dalszą drogę do obozu.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Borówkowy Zagajnik
Wto 20 Wrz 2022 - 23:40
Uszko
Uszko
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 65 ks | grudzień
Matka : Drzazga [NPC]
Ojciec : nieznany
Mistrz : Popiół [NPC]
Partner : wszyscy i nikt
Wygląd : Średniej wielkości, krótkowłosa kotka o puchatym futerku na policzkach, bokach i ogonie; zadbane i schludnie ułożone futro z charakterystycznym, szaro-niebieskim nalotem na kremowo-złotym odcieniu. Zgrabna i subtelna o oczach w barwie jasnej żółci z równie jasną obwódką na dole; różowym noskiem i trójkątnymi uszami; ma łagodne rysy mordki.
Multikonta : Puch, Tafla, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @amy_simba
Liczba postów : 285
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t545-uszko#3661
Słuchałam kocura uważnie, co jakiś czas mu przytakując, chociaż wewnętrznie byłam rozczarowana. Nie powiedział mi nic nowego, a ględził do porzygu! Wewnętrznie się skrzywiłam; jedyny plus był taki, że przyniesie mi cześć wspomnianych ziół i nie wyjdę z tego spotkania kompletnie na minusie. A zapowiadało się tak dobrze; najwyraźniej nie było innych ziół których nie znałam, a mogły pomóc na dolegliwość którą opisałam. Żałosne. Mogłam bardziej się wysilić i ograbić tego kretyna z czegoś ciekawszego, przy okazji zyskując coś więcej niż jego nudną paplaninę, o ile szło to nazwać zyskiem. — Oh, dobrze! Na pewno powiem i... i nie będę przekraczać granicy. — miauknęłam, podrywając się na równe łapy, jakby gotowa do działania. To wcale nie tak, że miałam w dupie to co mi powiedział; wcale. Gdy tylko zniknął z pola mojego wzroku, odczekałam chwilę i gdy upewniłam się, że ten był już daleko, z mojej mordki zniknął uśmiech a sama prychnęłam pod nosem. Oby przyniósł te chwasty w miarę szybko. - wymamrotałam w głowie i leniwie rozejrzałam się po okolicy. Odczekam chwilę i później poudaje, że czegoś szukałam. Wątpiłam, bym nagle i magicznie coś znalazła po jego jakże potrzebnych instrukcjach, jednak rola zatroskanej matki, która kija wie o leczeniu, musiała trwać tak długo jak Motyl musi ją widzieć. Odczekałam dłuższą chwilę po czym odeszłam kawałek i skryłam się za jednym z krzewów, za nim oczekując przybycia medyka, a gdy dojrzałam go spomiędzy gałęzi, wysunęłam się spomiędzy nich, ze wzrokiem utkwionym w ziemię. Wyglądałam na skupioną i pochłoniętą ważną misją. Gdy podniosłam spojrzenie na kocura, uśmiechnęłam się z ulgą i w paru susach do niego doskoczyłam. — Niczego nie znalazłam, ale... na całe szczęście nie trafiłam również na żaden patrol. — westchnęłam, po czym ciekawsko zaczęłam mu się przyglądać, nieznacznie marszcząc brwi. Oczywiście, szukałam ziół, jakbym była ślepa i nie widziała jawnego zawiniątka. Cóż, byłam zestresowaną matki kilku chorych kociąt, musiałam wyzbyć się odrobiny inteligencji na rzecz odrywania stresu. Jakoś przeżyje jeżeli ten kretyn przyniósł to co mi obiecał.
Re: Borówkowy Zagajnik
Pon 26 Wrz 2022 - 0:31
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Po drodze do obozu Motyli Blask robił już sobie mentalną listę medykamentów, które miał w składziku i zastanawiał się, które z nich i ile ich w ogóle dać tej kocicy. Najwięcej na biały i zielony kaszel mieli miodunki, więc co do tego nawet się nie wahał, ale czy powinien jej dawać coś więcej, coś bardziej objawowego? Nie był pewny... ale z drugiej strony, huh, nie musiał się obawiać o to, że medykamentów mu na coś zabraknie, więc czemu właściwie miałby się nie dzielić, jak miał spore zapasy?
Ostatecznie zdecydował się na wzięcie dziesięciu liści miodunki, pięciu korzeni dziewięćsiłu, a także dwóch plastrów miodu. Tego ostatniego medykamentu miał najmniej ze wszystkiego, a zbieranie go było najbardziej uciążliwe, bo mogło się kończyć użądleniami, więc nie chciał przesadzać, ale uznał, że przy kociętach miód mógł okazać się dość ważny. Podróż w tę i z powrotem zajęła długo, w końcu musiał iść aż do obozu, ale szedł w miarę szybko i w końcu dotarł z powrotem do granicy, gdzie kocica szczęśliwie akurat była w tej samej okolicy, w której ją zostawił. Położył przed nią trzy zawiniątka z liści.
W porządku, to dobrze... To teraz słuchaj, w tym zawiniątku – powiedział, wskazując na pierwsze – jest dziesięć liści miodunki. Pięć na teraz, pięć na zapas, żebyś w razie czego nie musiała jej szukać, gdyby objawy nie ustępowały. W kolejnym – tu wskazał na drugie – jest pięć korzeni dziewięćsiłu. Dziewięćsił działa na gorączkę, jeden z objawów, a dla kociąt może być wyjątkowo wymęczająca, dlatego gdyby którekolwiek z nich mocniej gorączkowało, możesz go podać... chociaż gorączka zupełnie i tak nie ustąpi, dopóki nie minie choroba – mruknął. – A w tym ostatnim są dwa plastry miodu, trochę łagodzi ból gardła i pomaga w przełykaniu ziół. Możesz podzielić go między swoje kocięta, gdyby miały trudności z przyjęciem reszty medykamentów – dodał na koniec.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Borówkowy Zagajnik
Wto 1 Lis 2022 - 18:37
Wroni Cień
Wroni Cień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1274-wrona#21281
[###]

Wroni Cień miewał humory i humorki, które nie raz sprawiały że po prostu miał ochotę zniknąć jak najdalej od Gromu, aby tylko nie musieć słuchać, ani oglądać każdego irytującego kota, jaki tylko istniał. Grom, o dziwo, zdawał się mieć ich najwięcej. Zdarzały się koty - jak Zaćmienie czy rodzeństwo - które potrafił przełknąć, niezależnie od tego jaką łapą wstał. Ale były też koty, które nie musiały w sumie nic robić... a czarny i tak najchętniej po prostu by zakleił im mordy, żeby nic do niego nie mówiły.
Dziś miał jeden z tych humorków. Po poinformowaniu Bociana o wolnym dniu - i poproszeniu go, żeby i Popiołowi przekazał o tym wolnym, gdyby ten miał zamiar fatygować się na trening - wybył z obozu niemal od razu. Wpierw spacerował po terenach, a później wyszedł poza nie, idąc ciągle przed siebie aż dotarł do zupełnie obcego mu zapachu, który gdzieś kojarzył jedynie ze Zgromadzenia. Wicher? Na to wygląda.
Uniósł uszy do góry, rozglądając się za jakimkolwiek znakiem życia, którego na ten moment jeszcze nie widział. Oblizał pysk, szedł dalej. Jedyny Klan, o którym nic nie wiedział. Ani Śpiewająca, bo pamiętał jak gdybali sobie co się w ogóle tutaj dzieje. Czy cokolwiek się dzieje! Teraz, jeśli się uda, w końcu może się od kogoś dowie czegokolwiek.

[Skowronek!]

_________________
Borówkowy Zagajnik - Page 6 Podpisnowy
Re: Borówkowy Zagajnik
Czw 29 Gru 2022 - 16:45
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
Szczerze powiedziawszy, tracił powoli rachubę tego ile czasu już spędził na wędrówce. Gdzieś po drugiej, być może trzeciej pobudce bez mamy, jakoś mało go to obchodziło bo... co to właściwie miało zmieniać? Absolutnie nic. I jakkolwiek gorzko to nie smakowało w jego głowie, bycie smutnym odpadało. Co najwyżej, czuł się podirytowany tym, że teraz nie miał nie tylko taty, ale też i mamy. Głupie i niesprawiedliwe.
I oczywiście, nie ma opcji, żeby się nawet przyznał do winy. Nie mógł, nie chciał, było to zupełnie ponad nim, by jeszcze otwarcie powiedział, że się zgubił z własnej głupoty i nie wie gdzie ma iść. Po prostu, nie. Z tego też powodu, po chwili wylegiwania się pod jednym z nielicznych drzew, które znajdowały się przy okolicznych wzniesieniach, po prostu wstał i zrobił to, co robił ostatnio ciągle - przeciągnął się, podrapał za uchem, mlasnął parę razy i ruszył przed siebie, z nadzieją, że teraz uda mu się znaleźć cokolwiek godnego uwagi.
I znalazł, choć zdecydowanie nie to, co go interesowało tak żywo, jak jeden z opiekunów. To na co trafił bowiem, było królikiem... nie, zającem. Potężnym, wyższym od samotnika, który - oczywiście - nie do końca wiedząc, jak powinien polować, po prostu przyczaił się na zwierzę i z głośnym krzykiem na nie wyskoczył, płosząc je. I... i dobrze, bo teraz mógł za nim biec. Miłe rozpoczęcie dnia, przynajmniej się rozbudzi.
Szczególnie teraz, gdy dobiegł do granicy. Ostry, obcy zapach uderzył w jego nos, a on w tej chwili pozwolił swojej ofierze uciec gdzieś w dal. Sam bowiem chwilę się wahał, nim w ogóle zrobił nieśmiały krok przed siebie, przekraczając obcy teren jedną łapą, żywo zaciekawiony co się dzieje tam dalej, gdzie czuć dziwną woń.

[GOLEC!!!]
Re: Borówkowy Zagajnik
Sob 31 Gru 2022 - 1:28
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Golcowa Gwiazda już spory czas temu zrezygnowała z samotnego opuszczania obozu. Dlaczego? Cóż, starość. W towarzystwie jest bezpieczniej. Przedewszystkim- nie zgubi się. Po drugie, w razie ataku szansa na przeżycie... Zwiększa się z powodu obecności drugiego kota, który może stanąć w jej obronie lub odciągnąć uwagę ewentualnego drapieżnika. No, gdyby miała uciekać sama przed jakimś lisem lub jastrzębiem to... Mogłaby sobie najzwyczajniej w świecie nie poradzić. Ciało już nie to samo, nie jest taka sprawna i szybka jak kiedyś. Nie ma też zbyt dużo siły. Normalna kolej rzeczy. Dobrze chociaż, że wciąż trzeźwo myśli! Że nie jest na tyle uparta, by odpychać od siebie towarzystwo swoich przyjaciół i rodziny. Chcą pomóc, docenia to.
Dziś wybrała się na spacer w towarzystwie dwójki najbliższych przyjaciół czyli Pochmurnego Świtu i Zamglonego Brzegu. W trójkę przechadzali się wzdłuż granic, robiąc ze swojej wycieczki coś na wzór patrolu. Zupełnie tak, jak za starych, dobrych lat, gdy Golcowa Gwiazda nie była Gwiazdą, a Śpiewem i zajmowała wyłącznie pozycję wojowniczki. Odległe czasy, które... Tak właściwie nie trwały zbyt długo. W końcu została zastępczynią kilka księżyców po pożarze, przywódczynią zaś- zaledwie kilkanaście. Rzecz w tym, że wcale tego nie pamięta. Gdyby ktoś zapytał ją jak długo już przewodzi klanem, zapewne odparła by, że sporo. Albo, że zdecydowanie za długo. Czasami nachodzą ja myśli, że powinna zrezygnować już jakiś czas temu, mniej więcej w momencie, gdy nieco się... Odsunęła w cień, między innymi z powodu różnych, licznych chorób. Zdecydowanie zrobiła się mniej aktywna w życiu klanu. I tak jest w sumie do tej pory. Ilekroć próbowała to zmienić, zmiana zostawała tylko na chwilę. Potem znów popadała w ten dziwny stan izolacji. Być może tak jej wygodniej? Ale w takim razie chyba rzeczywiście powinna oddać stołek kolejnemu kotu. Zawsze, gdy się nad tym zastanawia, nie dochodzi do żadnego wniosku. Porzuca te myśli i... Egzystuje dalej, pozornie zapominając o tym niewygodnym zmartwieniu. To czyni je jeszcze bardziej niewygodnym.
Cała trójka zatrzymała się w momencie, gdy kilkadziesiąt kroków przed nimi znalazł się nieznajomy. Samotnik w wieku terminatorskim zbliżył się do granicy, przy której zatrzymał się. Powinien natychmiast zawrócić. Na pewno wyczuł zapach, który unosi się w okolicy. Mocny odór klanu, do którego należy to terytorium. Oddalenie się byłoby najmądrzejszą opcją. Obcy uciekłby i zapomniał szybko o sprawie. Nigdy więcej nie zbliżyłby się do tego miejsca. Ale cóż, postanowił brnąć dalej. Zrobił kolejny krok, przekraczając tym samym granicę tą jedną łapą. Wtem, niczym wielki dąb, wyrosła przed nim trójka starych wichrzaków. Golcowa Gwiazda stanęła na czele tej grupy.
- Powinieneś się wycofać, ponieważ te tereny należą do Klanu Wichru - stara się brzmieć uprzejmie, mimo iż skrzeczala niczym stara, pół głucha mewa. Ale czy... Czy w ostatnim czasie nie stała się takim głośnym, nieznośnym ptaszyskiem? Cóż, nie jej oceniać!
Zilustrowała nieznajomego wzrokiem od góry do dołu. Młody i chudy. I... Chyba tylko tyle była w stanie na ten moment powiedzieć. Tylko tyle dostrzegła. Jakieś szczegóły? Na pierwszy rzut oka nie. Musiałaby się przyjrzeć, co zajmie jej pewnie dłuższą chwilę. Oczy też już nie te same!
- Prawdopodobnie nie jest tu zbyt bezpiecznie dla takiego brzdąca jak ty. Gdzieś zgubiłeś rodziców? - Zapytała, być może zbyt podejrzliwie. W tym momencie kierowała nią głównie ciekawość, co pokazała w spojrzeniu, które skierowała na swoich towarzyszy. Wyglądali na równie zaskoczonych, ale... Spokojnych. Dobrze, że to ich miała przy sobie! Dzięki temu spotkanie przebiegnie pokojowo, bez żadnych potyczek. Z resztą! Na takowe Golcowa Gwiazda nigdy by się nie zdecydowała, a już na pewno nie w sytuacji, gdy ma przed sobą jeszcze nie do końca wyrośnięte kocię . Musiałaby być naprawdę okropna, gdyby miała je tak po prostu stąd przegonić. Musi zaoferować swoją pomoc, kiedy tylko dowie się co i jak. Wyjaśnień więc czas, od tego trzeba zacząć!

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Sob 31 Gru 2022 - 2:02
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
Zdecydowanie - nie był zaskoczony tym, że ktoś się tu pojawił. W pewien sposób na to liczył, że spotka tu kogoś, coś ciekawego i proszę, jak na rozkaz! Nie spodziewał się jednak "czegoś ciekawego" w postaci trzech o wiele większych od siebie kotów. Niegroźnych, póki co, ale sama przewaga liczebna zmusiła młodego, by ten w pierwszej chwili po prostu pozostał w bezruchu, jedynie uginając się na łapach i przyglądając obcym. Nie bał się, nie bał, nie mógł. Nie zrobią mu nic. Prawda?
- ...Do kogo? - wyszeptał zaraz, nie spuszczając z niej wzroku. Jedynie oblizał nos, a tuż po tym, przełknął szybko ślinę. Nic więcej się nie działo, nie dostawał informacji, na które nijak mógł odpowiedzieć. Klan Wichru, jak parę razy obił się mu o uszy od innych kotów jakie napotkał, tak niespecjalnie mówił mu cokolwiek. Bo... nie pytał, bo go to nie interesowało.
Szybko jednak Golec go przywróciła do normalnego siebie, mniej przestraszonego. Brwi bowiem nieco się mu ściągnęły, a pyszczek wykrzywił w malutkim grymasie. "Brzdąc"! Był... był duży! Ale fakt faktem, mogło być tu niebezpiecznie. Nie umiał walczyć, polować, ba - nie umiał nic. I wiedział o tym, chociaż póki co los był dla niego łaskawy i mu tego nie udowadniał co krok.
- Nie mam - cząstkowa odpowiedź, ale dość jasna. Nie... do końca kłamał? Nie miał taty, mamy też nie, BO ich zgubił. Ale do tego się nie przyzna. - Nie mam rodziców.
Dokończył, nieco pewniej, ale nadal cicho. Nie ważne na jak dużego i silnego chciałby brzmieć czy wyglądać, ani głos, ani nadal skurczona postawa mu na to nie pozwalały. Ale duchem! Duchem był ogromny.
Re: Borówkowy Zagajnik
Pon 2 Sty 2023 - 21:13
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Samotnik przypał do ziemi, uginając łapy. Golcowa Gwiazda tymczasem stała w pozycji... No, zwyczajnej. Jej towarzysze również, ale nieco bardziej z tyłu. Patrol wyglądał na wyluzowany i spokojny. Liderka nie czuła żadnego zagrożenia ze strony przybysza. Uważała go za wyrośnięte kocię, w dodatku nie na swoim terenie i bez przewagi liczebnej. W razie walki (na którą szanse są praktycznie nierealne) jest skazany na szybką i gorzką porażkę. Zapewne sam zdaje sobie z tego sprawę.
Nie mam. Zmarszczyła brwi. Jak to nie ma? To da się nie mieć rodziców? Ha! Przecież każdy ich ma. Żywi czy martwi, bez różnicy. Zawsze byli i zawsze będą, bo w końcu bez nich linia nie byłaby kontynuowana. Białowłosy nie pojawiłby się na świecie, gdyby nie miał rodzicielki. I... Zapewne tak powiedziałaby mu Golec, uznając go jednocześnie za lekkiego barana. Zrobiłaby to, gdyby nie fakt, że była świadoma, że rozmawia z dzieckiem. Może trochę starszym, ale wciąż. Mogłoby mu zrobić się przykro albo wpadłby w szał. Młodzi myślą przecież trochę inaczej. Albo... Albo to jej już na starość odwala.
- Jak to. Nie do końca rozumiem. - Zapytała więc, licząc że uda jej się zdobyć więcej informacji. Że kocurek sam jej wyjaśni i nie będzie musiała drążyć, ryzykując, że w końcu zada zbyt niewygodne dla niego pytanie. Chociaż... Prędzej czy później chyba i tak będzie musiało do tego dojść. W końcu będzie musiała dowiedzieć się wszystkiego lub przynjmniej większej części, by móc mu jakoś pomóc. Nie tylko ze względu, że kodeks tak nakazuje, ale... Po prostu. Tak dla własnego spokoju. Czułaby się okropnie ze świadomością, że zostawiła kocię same sobie. Las w końcu nie jest zbyt bezpiecznym miejscem.

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Pon 2 Sty 2023 - 21:30
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
- Nie mam rodziców - powtórzył raz jeszcze, głośniej. Chwilę znów milczał, licząc na to że nieco więcej pewności siebie sprawi, że przestanie być już wypytywany, ale... nie, nie. Nie byłoby takiej opcji, sam o tym wiedział, że gdyby spotkał obcego, zbyt blisko miejsca, które uznałby za swoje, najpewniej by go wypytywał o co chodzi... o ile nie przeszedł do bezmyślnego przeganiania. Przełknął ślinę, zmarszczył brwi - niby to w irytacji, że musi mówić więcej, kiedy zupełnie tego nie chciał, niby to w namyśle. - Bo jak poszedłem szukać taty, bo go nigdy nie było, to zostawiłem mamę koło mostka. I mamy już też nie ma. Nie mam rodziców.
O, i teraz miało to więcej sensu. Przynajmniej - jego zdaniem. Chociaż, nie powiedział wprost że się zgubił, bardziej że... oni. To oni go zostawili, tak. To brzmi dużo lepiej.
- I teraz łapałem królika czy... um. Cokolwiek to było - dodał jeszcze, tak by jasnym było co robi TUTAJ. Może wyprzedził i takie pytanie nie padłoby nigdy, ale jeśli by miało... to miał odpowiedź z głowy. - Ale rozproszył mnie zapach i uciekł.
Re: Borówkowy Zagajnik
Sro 4 Sty 2023 - 21:42
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Jej brwi powędrowały w dół, gdy kocur powtórzył wypowiedziane chwilę wcześniej zdanie. Nie mam rodziców . Ależ ma! Przecież każdy ich ma! I początkowo właśnie to Golcowa Gwiazda miała zamiar mu powiedzieć, mimo poprzednich własnych zapewnień, że tego nie zrobi. Teraz jednak... Chyba pomyślała, że nie ma innego sposobu, by z malucha wyciągnąć jakieś informacje. Uparł się, nie chce mówić i normalnie by to zaakceptowała, bo niezbyt lubi ciągnąć kogoś za język, szczególnie gdy jakiś temat nie jest zbyt przyjemny, jednak... No, niech no postawi się w jej sytuacji. To on jest tutaj wrogiem, który pojawił się nie wiadomo skąd. Choć jest nieszkodliwy, wciąż nie powinna mu ufać. Ani ona, ani jej towarzysze, którzy przez cały czas przyglądali się tej sytuacji z tyłu.
Otworzyła usta i właśnie miała się odezwać, jednak... Ah! Intruz zmienił zdanie i powiedział nieco więcej na temat swoich rodziców. Jego wyjaśnienia nie były przesadnie szczegółowe, jednak zrozumiałe, a to w zupełności jej wystarczyło. Skinęła krótko głową, jeszcze nim z jego ust wypłynęły kolejne słowa. Łapał królika, ale mu uciekł. To mógł być zwykły pech albo gorzej, brak umiejętności, co jest dość martwiące, z resztą jak cała ta sytuacja. Bezdomne dziecko nie przeżyje w lesie samo.
- Potrafisz w ogóle polować? - Zapytała od razu i choć pytanie mogło mieć wydźwięk ironiczny, było całkowicie poważne. Jej głos nie brzmiał złośliwie, a z oczu biła troska. Czuła lekkie zmartwienie, choć byli dla siebie całkowicie obcy.
Przeniosła spojrzenie na parkę na tyłu. Czy Pochmurny Świt i Zamglony Brzeg mieli podobne odczucia? Nie chciała teraz pytać ich o opinię, ale... Później na pewno to zrobi. Teraz priorytety są inne, musi znaleźć jakieś rozwiązanie!
- Nie zostawimy cię tutaj. Znam jeden most, być może to ten o którym mówisz. Ale jest dość daleko. Droga będzie długa. Stamtąd wiesz jak trafić do domu? - Mruknęła, kryjąc niezadowolenie. Owszem, bardzo chciała tej śnieżynce pomóc, jednak... No, wizja takiej wyprawy niezbyt jej się podobała. Kiedyś pokonałaby tą drogę w... Być może pół dnia, a teraz? W jej obecnym stanie, gdy kondycja nie jest już tak dobra? Wycieczka byłaby męcząca i nudna. Ale spokojnie, wpadnie na jakiś inny pomysł! Może nie od razu, a za moment. Tylko musi trochę pomyśleć.

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Sro 4 Sty 2023 - 21:51
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
- ...Trochę - czy można było to w ogóle tak ująć?... Niespecjalnie. Wiedział, że należy być cicho i się skradać - na tym jego wiedza się kończyła. - Na ogół po prostu jadłem to, co inni złapali.
Tu pozwolił sobie odwrócić wzrok. Niby nie było to wprost przyznanie się, że nie potrafiłby złapać czegoś, ale było jasną i dosadną sugestią, że bez pomocy - dawno umarłby z głodu. Mógł oczywiście jeść padlinę, ale bądźmy szczery, i o tę czasem było trudno!
- Mama z nami chodziła - mruknął zaraz. Nie miał nic przeciwko temu, żeby poszli do mostu, stąd nie komentował tego pomysłu, uznając to za jednoznaczne "okej". - Więc nawet jak tam pójdę, szanse że mama wróci są małe. Skoro nie wróciła nigdy wcześniej, czemu miałaby wrócić teraz. Pewnie już poszła z resztą.
To dodał z drobną irytacją. Nie dla kotki, oczywiście. Nawet chyba nie dla mamy? Po prostu, do całej sytuacji, gdzie został sam.
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 6 Sty 2023 - 13:45
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Trochę. Czyli w ogóle. Znaczy, tak to odebrałam Golcowa Gwiazda. Bo jak to można trochę? Nie można! Jest albo wcale, albo całkowicie. Znaczy, kocurek mógł rzeczywiście mieć jakąś wiedzę na temat polowania, ale... Jeśli jest ona niepełna to wciąż oznacza to, że polować nie potrafi. Bo by robić to dobrze, trzeba pamiętać o WSZYSTKIM. Każda zasada jest tak samo ważna. W przeciwnym razie łowy skazane są na niepowodzenie. A jeśli jednak się powiodą to... Jest to kwestia szczęścia. No tak, w końcu nie bez powodu mówi się, że głupi ma zawsze szczęście.
Zazwyczaj jadł to, co złapali inni. Czyli... Musiał mieszkać nie tylko z matką, a również z innymi kotami, o których wcześniej nie wspomniał. Może... Może to była jakaś większa rodzina? A może byli grupą kotów, coś na wzór klanu, tylko że niepowiązanego? Taka... Banda samotników, która trzyma się razem tylko po to, by przeżyć. Bez zasad, bez zobowiązań... Ciekawe, no. W jej głowie pojawiało się coraz to więcej pytań, na które sama nie była w stanie odpowiedzieć. A szukać tych odpowiedzi u kocura też nie mogła, bo... Po prostu sądziła, że nie powinna go tak teraz zalewać falą pytań. Dla niego mogą być one oczywiste albo wręcz przeciwnie, sam nie wiedziałby jak na nie odpowiedzieć. Jest dość młody, może jeszcze nie do końca wszystko ogarniać.
- To sam sobie nie dasz tu rady, wiesz? - Powiedziała, mając wrażenie, że jest to dość oczywiste dla każdego. Ale... Chyba i tak wolała mu to uświadomić, tak na wszelki wypadek, jakby się miało zaraz okazać, że sam się wcześniej nie zorientował.
- Jesteś jej dziecko. Jeżeli cię kocha to cię na pewno teraz szuka z tymi innymi. Kim oni są? - Zapytała, ignorując irytację, która gdzieś tam przebijała się w głosie białowłosego. A niech się na nią wkurza i denerwuje! Gdyby jeszcze się tym przejmowała. Znaczy, ta złość mogła być kierowana w całkiem inną stronę, jednak... Łaciata od razu założyła, że to właśnie na nią wylewane są wszelkie żale i niepowodzenia malucha. Pomyślała sobie, że jeśli ten nie ma na kogo skierować swojej złości, bo na siebie samego nie chce to... Może właśnie cisnąć tym w nią, bo ona ma to głęboko pod ogonem, ha! - A nawet, jeżeli rzeczywiście cię nie szuka i przestała się przejmować. Popatrz na to tak, zostałeś bezdomny. Mały i sam jak palec. Co zamierzasz teraz z tym zrobić? - Dodała, patrząc na niego badawczo. Może sam ma już jakiś pomysł?

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 6 Sty 2023 - 16:00
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
Mimo tej świadomości, jego jedyną odpowiedzią było stanowcze trzepnięcie ogonem. W tym wypadku, sfrustrowane. W końcu... w końcu kto lubił słuchać o tym, że czegoś nie da zrobić. Że nie umie, że nie da sobie rady? Nawet jeśli była to prawda, zakotwiczanie w umyśle myśli, że z dnia na dzień kroczy tylko w objęcia śmierci, nie było niczym dobrym. Niczym zdrowym.
- Którzy oni? Moje rodzeństwo? Nikim. Koty jak ja. Moi rodzice... mama, w sumie też. Po prostu chciała iść gdzieś indziej, licząc na to że będzie lepiej. Taty, jak mówiłem, nie znam. Nie wiem kim jest, nie ważne jakbym się wysilał to... no... nie wymyślę nic. A ci którzy mi pomagali... No, są nikim. Czasem trafiałem na jakichś samotników, to sobie z nimi pogadałem, dali mi coś do jedzenia i pozwolili się przespać w ich okolicy... Nikt w moim życiu chyba nie był warty uwagi, póki co - podsumował, wypuszczając z pyska krótki oddech. Ten został ucięty w połowie gdy ta podkreśliła, że jest bezdomny. To, że się nie przejmuje i go nie szuka to najmniejszy problem, jeśli miałby o tym myśleć dłużej. Owszem, było to cholernie przykre i bolesne, ale nie było to czymś, co sprawiało, że był załamany i miał zamiar płakać. Było to... irytujące. Ale bycie bezdomnym i samotnym, to było coś co było nieco gorsze od bycia zapomnianym przez matkę. - Nie...wiem. Myślałem o tym, żeby szukać taty, ale nie wiem nawet gdzie go szukać. Bo ja wyszedłem, żeby go szukać. Mówiłem, prawda? To... to jedyny plan jaki mam.
Zmarszczył brwi. Mógł go nie znaleźć. Dodatkowo - nadal był sam jak palec.
- Nie sądzę, bym miał więcej planów... Póki co. Wiesz, jak tak się chodzi, to raczej się nie planuje do przodu, bo wszystko nagle się może zmienić. Wystarczy jakiś pies i nagle wszystkie plany by strzeliło, lepiej żyć z dnia na dzień i... no... Rozumiesz - z irytacji, przeszedł do swego rodzaju smętności. Cóż miał innego zrobić? Był absolutnie zbity z tropu jej pytaniem, a to - to było jedyną odpowiedzią jaką mógł dać. Lubił planować, wiedzieć co później i... - Nie wiem. Możemy iść tam, gdzie widziałem mamę, ale mogę cię zapewnić, że nie zastaniemy niczego. Obcy samotnik też nie ma interesu mnie utrzymywać.
Bo jaki miał! To, że ktoś mu raz czy dwa pomoże, nie znaczy że od razu potrzebuje kocię na utrzymanie!
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 6 Sty 2023 - 20:26
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Ah, a więc chodziło o rodzeństwo. Tak jak początkowo myślała, kocur musiał żyć w rodzinie, ale nie wiadomo jak dużej. Nie określił ile tego rodzeństwa ma. Poza nim była jeszcze matka, a ojca brak. Do tego dochodzili jeszcze jacyś losowi samotnicy, którzy decydowali się na pomoc. Białowłosy rozmawiał z nimi, jadł oraz spał na ich terenie. Dzięki temu mógł być chociaż trochę bardziej bezpieczny niż gdyby miał wszystko robić całkowicie sam. Ale... No, nie będzie mógł wiecznie żyć w taki sposób. Gdy tylko stanie się dorosły, zapewne inni samotnicy będą uważać go za intruza i mało kto będzie skory do pomocy, na przykład w polowaniu. Życie stanie się jeszcze bardziej brutalne.
W każdym razie, skinęła krótko głową, by mu pokazać, że zrozumiała. Nie miała obecnie żadnych innych pytań do tej części. Znaczy, pewnie by się jakieś znalazły, jednak nie byłyby one istotne. To raczej takie... Głupotki, na które czas może znaleźć ewentualnie później. Zależnie od okoliczności. Bo... Naprawdę nie miała ochoty odprowadzać jegomościa do mostu. Zbyt daleko, a ona jest na to za stara. Mogłaby co najwyżej powierzyć go w łapy Pochmurnego Świtu i Zamglonego Brzegu, lecz... Oni też do najmłodszych nie należą.
- No niby ta. - Odpowiedziała, gdy zdradził jej że zamierza szukać ojca. Cóż... Uważała to za... Głupi pomysł, będąc szczerym. Zamierzała mu oczywiscie o tym powiedzieć, z tym że nie wiedziała jak zrobić to... Wystarczająco delikatnie, by go tylko nie urazić. Westchnęła krótko. - Proszę, nie zrozum mnie źle, ale myślę, że powinieneś odpuścić. Twojego ojca nigdy przy Tobie nie było. Nie wiesz kim jest, nie wiesz gdzie go szukać, nie wiesz dlaczego tak właściwie zniknął. Z resztą nawet, jeśli go znajdziesz, skąd pewność że będzie chciał z Tobą żyć? - Znaczy, miała na myśli głównie to, że ojciec nie będzie chciał się do syna przyznać. Oszczędziła sobie jednak wspominania o tym, bo te słowa, choć prawdziwe, mogłyby zadziałać jak strzała w serce, czyli boleśnie. Bądź co bądź, nie chciała go w żaden sposób ranić. - W dodatku będziesz musiał szukać go sam, bo nie masz nikogo poza samym sobą. Myślę, że to niebezpieczne. I trochę też bez sensu. - Wyznała całkowicie szczerze, wciąż patrząc na niego nieco badawczo. Jeszcze przez moment jej spojrzenie zatrzymane było na samotniku. Potem przeniosła je na swoich przyjaciół, ale też tylko na moment. Ostatecznie wzrok padł na ziemię, jakby wciąż szukała w głowie jakiegoś rozwiązania. I właśnie być może je znalazła, po tej jednej chwili. Nie odezwała się jednak, a zamiast tego ponownie jej oczy powędrowały na sylwetkę samotnika. Najwidoczniej czekała na dalszy rozwój sytuacji. Czy ma coś do powiedzenia po tym jak uświadomiła go, że poszukiwania ojca zapewne nie przyniosą żadnego sukcesu?

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 6 Sty 2023 - 20:45
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
Och.
Jego brwi na raz się znów ściągnęły, gdy ta wysunęła kolejny.. bardzo, bardzo oczywisty wniosek. Faktycznie. Tobi mógł chodzić za cieniem kota, który nawet nie chciał go znać. Oczywiście, dla białego - nawet w tej chwili - było to czymś, w co uwierzyć ot tak nie mógł. Niby miało to sens, ale...
Nie, nie. Miało to sens. W odróżnieniu od mamy, która zniknęła z przypadku, ojca nie było nigdy. Mógł po prostu nie chcieć... ich. Mógł chcieć mamę, ale nie dzieci. I choć było to wybieganiem w tak nierealistyczny scenariusz, który nie musiał mieć przekładu na realizm, biały już zdążył go sobie zakotwiczyć gdzieś z tyłu głowy.
- Więc co mam robić? Nie mam gdzie iść. Nie wiem dokąd niby w ogóle miałbym iść, żeby móc być bezpieczny - mruknął zaraz, odsuwając uszy do góry. Nie miał innych planów; powiedział wprost. Jego życie było tułaczką za celem, który teraz... jak się okazało, był tak niepewny, że niewarty ryzyka. Jak i może całe odejście od matki? Bo skoro... skoro tata mógł go nie chcieć, Tobi stracił dwójkę rodziców i rodzeństwo. Niezbyt fajnie.
Re: Borówkowy Zagajnik
Pią 6 Sty 2023 - 21:08
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Dobrze, że uświadomiła go o kolejnej, tym razem niezbyt oczywistej rzeczy. Nie dla niego bynajmniej. Bo to nic złego, że się nie zorientował. Mógł nie wiedzieć, jest jeszcze młody. A ona? Ona przeżyła już dużo, choć pewnie sporej części nie pamięta. Może i brakuje jej niektórych wspomnień, ale za to wciąż ma doświadczenie, które... Tak prędko nie ucieknie. Ileż to się nasłuchała o kocurach, które zniknęły zaraz po porodzie albo jeszcze przed nim. O korkach, które szukały partnera tylko na jedną noc, czego później żałowały. Bo nie ma sposobu, by ciąży zapobiec. Chwila nieuwagi i pyk! Skutkiem tego są koty właśnie takie jest ten tutaj. Chociaż... Co do tego Golcowa Gwiazda nie mogła być pewna. Tak jej się tylko wydawało, że białowłosy jest bękartem. Pochopny wniosek czy trafny strzał?
Zapytał co ma teraz zrobić. Dodał, że nie ma gdzie się podziać, że nie będzie bezpieczny. Wiedziała to mniej więcej od początku tej rozmowy. Wcześniej jednak zamierzała odstawić go do matki, jeszcze zanim nie wiedziała, że tej matki już nie ma. A teraz? No, gdyby kocur został odprowadzony do mostu to... Problemu pozbyłby się tylko Klan Wichru. Nieznajomy wciąż musiałby radzić sobie sam, a łaciata liderka nie mogłaby żyć ze świadomością, że zostawiła go na pastwę losu.
- Zabiorę cię do obozu. Pokaże ci Klan Wichru. Zostaniesz jego członkiem, a Zamglony Brzeg i Pochmurny Świt zaopiekują się Tobą i wszystko ci od podstaw wytłumaczą. - Bo ona sama jest na to za stara. W przeciwnym razie od razu zaoferowałaby samą siebie. Teraz jednak... Nie byłaby dobra w roli niańki, czy tym bardziej, matki. Ma dwójkę swoich synów i to w zupełności jej wystarczy. A ta parka za nią straciła wszystkie kocięta z pierwszego miotu. Niech pobawią się w rodzinkę kolejny raz. Zetknęła tylko w ich stronę, by upewnić się, że odpowiada im zrzucony na nich obowiązek. Bądź co bądź, wprowadzenie totalnie obcego kota do klanu, nauczenie go wszystkiego i wytłumaczenie zasad nie jest takie proste. Ale na pewno sobie poradzą! - Na najbliższej ceremonii zostaniesz terminatorem. Dostaniesz nowe imię i przydzielę ci mistrza, który poprowadzi Twój trening, byś mógł zostać wojownikiem. Kilka wschodów słońca wystarczy, byś w pewnym stopniu mógł się zorientować w funkcjonowaniu klanu. - Zapewne pozna kulturę i te inne, istotne sprawy. To może początkowo wydawać się dość... Stresujące, ale tak naprawdę nie jest. Golcowa Gwiazda była pewna, że wichrzacy na pewno nowego zaakceptują i również będą mu pomagać. A jeśli nie to sama sobie z nimi porozmawia, ha! - Albo możesz odejść. To tylko moja propozycja. Wcale nie musisz na nią się godzić. Przemyśl to. - Uprzedziła po chwili, patrząc na niego uważnie. Nie jest powiedziane, że samotnik się zgodzi. Bądź co bądź to nie jest łatwa decyzja i wymaga zastanowienia. Całe jego życie obróci się do góry nogami.

_________________
Re: Borówkowy Zagajnik
Sponsored content

Skocz do: