IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Archiwum
Tobi
Sro Gru 28, 2022 8:47 pm
Wilcza Łapa.
Wilcza Łapa.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 8 [koniec grudnia]
Matka : Roza [NPC]
Ojciec : Ziemnior [NPC]
Mistrz : Wierzbowy Puch
Wygląd : Niski, chudy, o długich łapach i białym, potarganym futrze. Jego oczy są koloru pomarańczowego. Nosek i poduszki ma jasno różowe.
Multikonta : Wroni Cień (KG), Blada Łapa (KRz), Cień (P)
Liczba postów : 81
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1688-tobi#40036
   TOBI



Imię: Tobi -> ? -> ?
Wiek: 8 księżyców
Klan: brak
Ranga: samotnik
Płeć: kocur

Mistrz: Super Mistrz
Terminator: Super Term
aparycja

Nie odznacza się niczym szczególnym. Nie jest ani orientalem, ani nie ma krótkiego ogona, jest… zwyczajny, o budowie europejskiej. Wzrostem również się nie odznacza, Tobi jest przeciętnie wysoki jak na kocię. Ponadto, jest przesadnie aż chudy! Jego futro, również nieciekawe, bo zwyczajnie jest białe, poczochrane w każdą stronę świata, szorstkie. Ślepia wyrobiły się mu na żółto-pomarańczowe. Nie ma blizn, ani żadnych innych charakterystycznych śladów na sobie.
galeria 1 | galeria 2


osobowość

Jako kocię jest… uparty. Jest uparty, wie co chce, mówi co uważa za słuszne i niechaj się wszyscy bronią od tego, by podważać jego słowo. Nie potrafi się godzić z tym, że nie ma racji - bo jak to tak? Przecież on wie lepiej. Najlepiej nawet! Problem w tym, że Tobi nie powie wprost, że się obrazi, tylko tupnie nóżką, dmuchnie nosem, i będzie milczeć tak długo, aż ktoś kto go obraził sam nie wyjdzie z inicjatywą rozmowy. Bo przecież gdyby to on zrobił, to przyznałby się jeszcze do błędu i poparłby cokolwiek ktoś mu powiedział. Oj nie, nie, tak być nie może.
Niemniej, upartość i pewność siebie (przesadna), nie są jego jedynymi cechami. Młodzik jest ekstrawertykiem, dogadać będzie próbował się niemal z każdym, kto tylko stanie mu na drodze. Z jednej strony z ciekawości, z drugiej, z samej chęci nawiązania kontaktu z drugim kotem. Fakt, że może podzielić się jakimś przeżyciem czy ciekawą historią są w końcu dla niego ważne. W kontakcie z bliższymi, zaufanymi kotami, jest nieco bardziej otwarty, weselszy, bardziej stawia na wygłupy i potrafi się wyrwać z rytmu bycia spiętym, który obejmuje go niemal każdego dnia.


   S:18|Z:16|Sz:8|O:7|HP:100|W:100|P:1|PD:0/50

Wynik miłości samotników, Rozy i Ziemniora... Lub czegoś w tym stylu, bo będąc szczerym - ojca nigdy nie miał szansy poznać. Wiedział o jego istnieniu, o tym że gdzieś figuruje w jego życiu, ale jeśli miałby wyjaśnić komuś kto jest partnerem jego matki, mógłby tylko wzruszyć ramionami i przypuszczać, że jego tata to jakiś burek, co kręcił się po okolicy. Obcy, zupełnie nic nie znaczący kocur w jego życiu, który - jak sam się przekonał później - zdecydowanie był czymś, co mu przeszkadzało. A właściwie, jego brak, który z dnia na dzień coraz bardziej uwierał młody łeb, budził coraz więcej pytań i pobudzał ciekawość. Ciekawość, która miała być jego zgubą.
Urodził się w okolicy siedlisk dwunogów, gdzie właściwie nie zastał na przesadnie długo. Wystarczyło, by wraz z rodzeństwem podrósł, a ich matka zadecydowała że przeniosą się gdzie indziej - rzekomo tam, gdzie miało być bezpieczniej od dwunożnych. Nikt nie śmiał tego kwestionować, szczególnie że nic poza wspomnieniami za sobą nie zostawiali. Podróż wspominał dość obojętnie. Nie działo się w trakcie niej nic, co sprawiało że przykuwał do niej większą uwagę... i być może był to problemem, ponieważ nie pamiętał nawet miejsc, które wraz z rodzicielką i rodzeństwem mijał. Pamiętał, że ostatni przystanek mieli przy Kładce, którą pieszczotliwie nazwał sobie mostkiem.
To był w sumie ostatni raz, kiedy był z rodziną. Wiadomo, że kocięta nie należą do najbystrzejszych, Tobi wyjątkiem w tej kwestii nie był. Wyczekując jednego dnia, gdzie jego matka wraz z resztą rodzeństwa uśnie, białas postanowił się wymknąć, jak najdalej, szukając ojca. Bo gdzieś być musiał, prawda? Jak najbardziej, wierzył w to że będzie. Problem w tym, że nie dość że znalazł jedno wielkie nic, to... się zgubił. A idąc dalej i napotykając pojedynczych samotników, którym wspominał, że "zgubił mamę, ale nie wiedział gdzie i jej szuka, i taty też", ci nie byli mu specjalnie pomóc. Nie dawał konkretów. Nie mówił niczego, co mogło nakierować kogokolwiek do czegokolwiek, otrzymywał więc jedynie pomoc w postaci upolowanych piszczków i chwili towarzystwa, nim postanawiał iść na dalszą drogę, uporczywie twierdząc, że wie gdzie idzie i że trafi na rodziców.
(Nie) niespodzianką było to, że z każdym krokiem gubił się tylko coraz bardziej, pozostając pełne cztery wschody słońca sam, skazany na obcych.



Cechy:

• ostre pazury
• psi węch



Skocz do: