IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała
Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 18:33
Poranna Zorza
Poranna Zorza
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 87 (XII)
Matka : Górska Zamieć
Ojciec : Nocny Deszcz
Mistrz : Łopianowy Korzeń
Wygląd : Potężnie zbudowana, srebrno-kremowa kotka o długim futrze z bielą na pysku, gardle, piersi i brzuchu, a także o białych łapach - u prawej, przedniej łapy białe palce, na tylnych łapach sięga do stawów skokowych. Posiada charakterystyczne pędzelki na uszach oraz zielonożółte oczy. Przez lewą przednią łapę przebiega blizna po poparzeniu, sięgająca do łopatki.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Renifer [P], Kozia Łapa [KR]
Liczba postów : 481
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t281-poranna-zorza#420
Mijały kolejne księżyce, a prócz niewielkiej poprawy przez parę dni, które umożliwiły Psu pojawienie się na treningu, było coraz gorzej. Przez moment jego stan się nie pogarszał, ale też nie polepszał, trwał kolejne księżyce. Az pewnego dnia nie znalazła go w jego legowisku chorych martwego. Prawdopodobnie odszedł w nocy, gdy ostatnia dawka ziół podtrzymująca go przy życiu przestała działać tuż przed kolejną dawką. Koty umierały, to nic nadzwyczajnego... Tylko wiązała z Psem naprawdę duże nadzieje. Że on będzie potem mógł wspierać Ryk na jej ścieżkę, pokazywać inny punkt widzenia. I tak naprawdę, był jej pierwszym wyborem. To właśnie Pies miał być jej jedynym terminatorem, jednak później dobrała Ryk. Po księżycach treningu, nie żałowała tej decyzji, która była naprawdę ryzykowna. Przygotowała ciało do pogrzebu, wycierając wilgotnym mchem zaschniętą krew i ciemną wydzielinę, przylizując również rudemu kocurowi futerko, by się w miarę dobrze prezentował na swoim własnym pogrzebie. A następnie wzięła go na plecy, wyciągając z lecznicy na centrum obozu, co było proste nawet przy niesprawnej łapie ze względu na lekkość młodego terminatora. Położyła go pod Omszoną Skałą, układając jeszcze jego ciało, po czym przysiadła niedaleko. Wzięła w płuca wdech ciepłego powietrza, spojrzała na słońce wstające znad horyzontu. Była dzisiaj wyjątkowo ładna pogoda. Naprawdę mógłby być to piękny dzień.
- Niech cały klan zbierze się pod Omszoną Skałą! - zawołała klan, otaczając swoje łapy ogonem. Czekała, aż koty się zbiorą w centrum. Sama utkwiła wzrok gdzieś w oddali, psychicznie przygotowując się na wszelkie krzywdzące słowa, które mogą być skierowane w jej stronę. Szczególnie po ostatnim zebraniu.
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 18:41
Blady Duch
Blady Duch
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 13
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruczy Cień
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Nieduży, delikatny, szczupły, krótkowłosy czekoladowy point o orientalnej urodzie. Ma charakterystycznie skośne, niebieskie oczy. Urodził się niemal cały biały, z wiekiem będzie ciemniał - jego ciało zrobi się biało-kremowe, a na łapkach, pyszczku, ogonie i uszkach pojawi się czekoladowa barwa.
Multikonta : Cień (PNK), Wronia Łapa (KG), Wilcza Łapa (KW)
Liczba postów : 271
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1482-brzask#29645
Kolejne zebranie? Tym razem nie zwoływał go Krzywa Gwiazda, co w głowie Brzasku budziło pewne pytania. By jednak znaleźć na nie odpowiedzi, musiał niezwłocznie udać się do środka obozu, gdzie znalazł Poranną Zorzę wraz z... och, martwym ciałem. Był tego pewien. Nie był już aż taki mały, by nie wiedzieć czym jest śmierć, z którą zaznajamiano go od bardzo dawna, mówiąc o zmarłym dziadku i Gwiezdnych... ach.
Podszedł. Z pewną dozą nieśmiałości, niepewnie przyglądając się ciału Psiej Łapy. Przerażający widok. Życie bywało okrutne, nie ważne jak bardzo podziwiał je na każdym kroku, chwile takie jak ta, sprawiały że lepszym byłoby aby życia nie było nigdy. Mniej kotów by cierpiało.
- Bardzo mi przykro, że nie żyje - szepnął zaraz do Porannej Zorzy, na niej skupiając spojrzenie. Z uszami odchylonymi do tyłu, a sercem gdzieś przy gardle, nie umiałby zdobyć się na więcej. Nie znał jej na tyle, by ją przytulić. - I... tak długo udało się zajmować tą sprawą. Teraz będzie lżej, nie męczy się już. Gwiezdni mają go w opiece.
Dodał po chwili, uśmiechając się słabo półpyskiem. Nijakie pocieszenie, ale... Zawsze chociaż próbował je dać.

_________________
Pogrzeb Psiej Łapy Podpisnowy
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 18:48
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
Ryk wiedziała, że brat umiera. Od długiego czasu. Była gotowa na moment jego śmierci, który dzisiaj właśnie nastąpił. Zauważyła jak Poranna Zorza dźwiga rude truchło na plecach i podążyła za nią. Szkoda, że nic nie powiedziała, gdy zauważyła martwego Psa tylko Ryk dowiedziała się w ten sposób. Mentorka od siedmiu boleści. Kh.
Szylkretka poszła od razu do martwego brata ułożonego na polanie i przycupnęła przy nim chcąc się z nim pożegnać. Nie czuła nic. Podobnie jak przy śmierci swojej siostry Zwiewnej Łapy. Jedynie złość, że Klan właśnie został pozbawiony jednego kota. Dalej byli słabi i padali jak muchy. Psia Łapa był przykładem. Chorował praktycznie całe swoje życie. Męczył się. Umierał. Potem zdrowiał i ponownie wpadał w ten prawie martwy stan choroby. Aż w końcu umarł. Koci organizm był pełen tajemnic. Wierzyła w to, że Psa nie dało się uratować. Od samego początku zioła niewiele mu pomagały, co najwyżej utrzymywały go przy życiu. O ile lepiej byłoby mu jakby umarł jakieś 10 księżycy temu. Ile mniej by przecierpiał. A dlaczego w ogóle był tak słaby. Czemu się taki urodził. Przecież to nie było szczęśliwe życie, to była męczarnia dla jego istnienia. Bezsens. Absolutny bezsens. Siedziała skulona przy bracie nie patrząc na nic innego jak jego pysk. Pies, czemu nie umarłeś wcześniej? Nie męczyłbyś się przez tyle księżycy.

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności



Ostatnio zmieniony przez Rycząca Łapa dnia Pon 31 Paź 2022, 19:05, w całości zmieniany 1 raz
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 18:57
Sowia Gwiazda
Sowia Gwiazda
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [V]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC]
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 692
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t1438-sowa#28126
Sowia Łapa tymczasem wykonywał typowe, terminatorskie obowiązki, a mianowicie zaniósł Orlemu Krzykowi śniadanie i wymienił mech w jego legowisku. Wyszedł z Cichej Nory z lekka zirytowany, no bo kto nie lubił być bez powodu zwyzywanym przez szalonego staruszka? Uh, ostatnio z minkiem było coraz gorzej. Sowiej Łapie było go nawet szkoda. Pewnie niedługo starzec dołączy do Gwiezdnego Klanu. Szkoda tak umrzeć praktycznie bez nikogo, bez rodziny, bez dzieci...
Jak się kilka chwil później okazało najwyraźniej ta refleksja dymnego na temat śmierci miała swe odzwierciedlenie w rzeczywistości. Szybko dojrzał na środku obozu Poranną Zorzę wynoszącą z lecznicy ciało... ciało jego przybranego brata. Sowia Łapa stał tak przez chwilę nie wiedząc co ma zrobić. W końcu jednak zdecydował się na pierwsze kroki w kierunku zmarłego.
W zasadzie nie wiedział do końca co teraz czuł. Nie był szczególnie blisko z Psią Łapą ale jednak wychowywali się obok, pamiętał przez mgłę jak się razem bawili gdy był bardzo mały i jak czasem rozmawiali gdy gnił w lecznicy z opóźnionym treningiem. Nie wiedział, czy czuje smutek wobec niesprawiedliwości, czy może złość na Poranną Zorzę czy nawet Ryczącą Łapę. W końcu obie jakoś szczególnie nie zadbały w ostatnich księżycach o zioła, zwłaszcza Poranna Zorza. Może gdyby ziół był zapas Psia Łapa by wyzdrowiał?
Ostrożnie podszedł do Ryczącej Łapy, która przycupnęła przy zmarłym i sam wetchnął nos w policzek kocurka, w formie cichego pożegnania. Wahał się przez chwilę, czy następnie nie odejść ale ostatecznie został przy terminatorce. Może potrzebowała teraz czyjejś obecności. Jeśli jej się to nie spodoba to znając ją z pewnością o tym powie i wtedy Sowa odejdzie.

_________________

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
na moją młodość      gór i durną,
na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me  czyste, rzęsiste…


Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 19:04
Lilia.
Lilia.
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 1 księżyc
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : Orli Krzyk [NPC]
Mistrz : ---
Partner : ---
Wygląd : Niezwykle drobny kocurek o krótkim burym futerku o czarnych, tygrysich pręgach. Białe futro rozmieszczone jest na trzech łapach kocurka i poprzez cały biały brzuch dochodzi aż do kryzy kocurka. Ma również krótką, białą skarpetkę na przedniej lewej łapie. Ma zielone oczy i zawsze popodgryzane, długie wąsy.
Multikonta : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Liczba postów : 10
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1621-lilia
Wybiegł z Gniazda niczym porażony, pewny, że w końcu doczekał się tych sławetnych zebrań zwoływanych przez przywódcę. Na jednym z nich miał być nawet mianowany, więc, kto wie, może Krzywa Gwiazda się pomylił i mianuje Lilię i jego rodzeństwo nieco wcześniej? Nie, żeby kocurek był temu jakkolwiek przeciwny...
Jakie więc było zdziwienie burasa, kiedy zamiast przywódcy stojącego na Omszonej Skale dojrzał, że zebranie zwołała kotka i to w dodatku taka co nie stała na Omszonej Skale, a już na pewno nie była przywódcą. Czy w takim razie każdy tak może? On też mógłby tak po prostu zwołać zebranie? Kurcze, ale chyba by potrzebował jakiegoś powodu... Hmmm coś na pewno się wymyśli. Zwoływanie zebrań musi być przecież takie fajne! Tylko no właśnie, skoro musiał być jakiś powód, to dlaczego akurat ta kotka zwołała cały klan Rzeki? Lilia rozejrzał się nieco skonfundowany naokoło i dopiero po chwili zauważył leżące po środku obozu rude ciało. Aha czyli ktoś zasnął na środku obozu i musiała być z tego robiona wielka drama? A może ta kotka chce zrobić temu rudemu jakiegoś psikusa, tak jak rodzeństwo Lilii czasami sobie robi? Kocurek zaśmiał się pod nosem z perspektywy wywinięcia komuś kawału. W końcu nigdy tak nie robił, bo uważał, że to bardzo niemiłe, ale skoro ta wojowniczka to robi, to przecież musi być super fajne!
Podekscytowany przepchał się przez zbierające się koty i dopiero wtedy zrozumiał, że coś jest nie tak. Rudy kocur wyglądał jakoś dziwnie, a wszyscy naokoło byli jacyś tacy... smutni? Czy on też powinien być smutny? Szybko zaczął się wycofywać, przybierając na pyszczek smutną minę. Nie rozumiał. Przecież miało być fajnie! I dopiero wtedy udało mu się wychwycić z konwersacji pomiędzy dwoma kotami pojedyncze słowa, które nieco rozświetliły jego umysł "że nie żyje". Nie żyje? Mama mu coś mówiła, o tym całym nie życiu i pójściu do klanu Gwiazdy, ale przecież to miał być szczęśliwy moment. Przecież wtedy wszyscy mieli się zebrać i powiedzieć temu nie żyjącemu pa pa i on by odszedł do przodków po lepsze życie. Lilia pamiętał, że kiedy mama mu o tym opowiadała sam zaczął marzyć o nieżyciu. Ale na razie zbyt kochał swoją rodzinę także wolał pomieszkać jeszcze chwilę z nimi, a dopiero później z Gwiezdnymi. Jakoś trzeba ten czas przecież podzielić. No ale do rzeczy, wszyscy zebrani nie wyglądali jakby to był jakiś szczęśliwy moment. Buras był dość mocno zdziwiony, ale skoro wszyscy byli smutni, to on też musiał taki pozostać. Tak też, tylko podszedł do rudego kocura, powiedział mu ciche "pa pa" i wycofał się z tłumu kotów.
- Mama mófiła sze u nas są silni fojofnicy i nikt- nikt nie bęcie iść do klanu kfiasd... Nie losumiem. - wydusił z siebie w końcu, nadal nie rozumiejąc co się naokoło niego dzieje. Ale hej, teraz zapytał, także może w końcu, skoro zadał pytanie, dostanie jakiekolwiek odpowiedzi. W końcu mama mówiła, że jeśli się czegoś nie wie, to należy zapytać starszego, a wokół niego było pełno starszych kotów!

_________________
Lilio v1! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię k' tobie


Ostatnio zmieniony przez Lilia. dnia Pon 31 Paź 2022, 19:50, w całości zmieniany 2 razy
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 19:43
Rybia Ość
Rybia Ość
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 37 ks. [VI]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Srebrna Łuska | Krzywa Gwiazda
Wygląd : krótkowłosy, jednolicie niebieski z bielą (na pysku, kryzie, brzuchu oraz łapach), wysoki, ze złocisto zielonymi oczami w kształcie migdałów
Multikonta : Słodki Nektar [KW] | Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz]
Autor avatara : @lifephotographynl
Liczba postów : 302
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1180-luska#16951
Wezwanie Porannej Zorzy osobiście mnie zaskoczyło. Postawiłem wnet uszy i spojrzałem w kierunku wyjścia z legowiska terminatorów, do którego jakiś czas temu się przeniosłem. Dlaczego? Oh, no cóż. Ukochani Gwiezdni postanowili, że z jednego bagna wlecę w drugie i tym sposobem zmagając się z jakimś przeziębieniem czy czymś tam, zostałem uziemiony i wykluczony z klanowego życia na dłuższy czas. Nie wiem, dlaczego los mnie tak bardzo karał, lecz cieszyłem się, że jestem już zdrów i mogę na nowo wrócić wśród szeregi swoich. Nie cieszył mnie jednak kolejny zator w treningu, ale może o tym kiedy indziej.
Powstałem na równe łapy, przeciągając się, by rozprostować kości i wynurzyłem ciekawski łeb poza legowisko. Jacyś rzeczniacy do tego czasu zdążyli się już zebrać, między innymi dostrzegłem Ryk, tego ciemnego i dwie glizdy. Aż dziwne, że jedną z nich w ogóle tu wpuszczono, aby oglądała śmierć z tak bliska i w tak młodym wieku. Ale cóż. Nie mój interes. Nie ja potem będę się martwić urojeniami czy innymi traumami. Bo tak. Okazało się, że zjawiłem się wprost na pogrzeb. I to nie byle czyj pogrzeb, a Psa. Mojego...brata. Ciężko mi powiedzieć, czy w tamtym momencie odczułem jakiekolwiek ukłucie bólu, smutku czy żalu. Na moje nic takiego nie miało miejsca. Była jedynie swego rodzaju pustka i obojętność.
Zbliżyłem się do Psa i chłodnym wzrokiem lustrowałem przez kilka długich uderzeń serca jego sztywne ciało. W końcu jednak oprzytomniawszy, zmrużyłem ślepia i zniżyłem łeb. — Zawsze wiedziałem, że jesteś najsłabszym ogniwem i nie zasługujesz na rangę, którą otrzymałeś za sprawą Porannej Zorzy. Jak widać...wcale się nie myliłem. — wymruczałem cicho, tak by nikt inny nie mógł usłyszeć moich słów, tylko martwy Pies. Oprócz krótkiego grymasu na pysku nie dałem po sobie poznać innych oznak niechęci wobec już dawnego terminatora medyka. Odwróciłem się więc i z braku lepszego towarzystwa wybrałem Ryk, całkowicie ignorując siedzącego po jednej z jej stron terminatora.
W końcu kiedyś musiał nadejść ten dzień. — odetchnąłem cicho, kierując wypowiedź w stronę pstrokatej, choć w żadnym momencie nie zwróciłem ku niej łba.

_________________
- ̗̀Wake up the beast
Bury the bones
Enjoy the feast
Take all control
- ̗̀When I give you my soul
Pogrzeb Psiej Łapy Liuskkk
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Pon 31 Paź 2022, 22:04
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Szczerze? Gdy słyszy wołanie Porannej Zorzy, nie ma najmniejszej ochoty przerywać sobie posiłku, żeby zobaczyć, czemu zwołuje ich kocica, która traktuje ją jak powietrze i ktoś, kogo najwyraźniej nie warto leczyć, heh. Ale raz się żyje, a nie chce, żeby cokolwiek, co ma się zaraz wydarzyć, ją ominęło. Wychodzi więc z kąta, w którym akurat przesiaduje, żeby zerknąć na środek obozu... i widzi coś, przez co na krótką chwilę jej oddech staje.
Ciało. Nieruchome, leżące na środku obozu, nieoddychające. Połysk wie, że śmierć istnieje, wie, że prędzej czy później każdy odejdzie do Gwiezdnego Klanu, ale nigdy w życiu nie widziała śmierci. I nie spodziewała się, że szybko ją zobaczy. Zaciska zęby, chwilowo w szoku... ale ten stopniowo odchodzi. Śmierć jest obca i nieco przerażająca, ale ten, który zginął, nie jest jej bliski. Po prawdzie... chyba nigdy nie widziała tego kota w centrum obozu. Jego śmierć nie jest jej tragedią. Jej mama i rodzeństwo są bezpieczni i to liczy się dla niej bardziej niż kot, którego nawet nie zna.
Widzi, że inni podchodzą do tego rudego i dotykają go nosami, jakby na pożegnanie, więc sama to robi, a potem odsuwa się od ciała. Widzi Brzask, ale on jest koło Porannej Zorzy, a obok niej siadać nie zamierza, dlatego kiwa mu tylko lekko głową. Planuje usunąć się na ubocze i tam zostać, poczekać na mamę, Księżyca albo Światełko, a może jakiegoś innego znajomego, ale wtedy słyszy pytanie jednego z młodszych kociaków. Że niby co mu mama mówiła? Rany, ale głupota. Połysk wie lepiej, bo wie od samej Migoczącej Iskry. A Powracające Zimno... jeśli serio tak mówiła, to nie rozumie, co tym niby miała na celu, bo to było zwykłe kłamstwo i to do tego głupie, na co mieli teraz żywy – a może raczej martwy – dowód. Może ten młodszy kociak sobie zmyśla?
Może tak mówiła, żebyś się nie przejmował, ale to nieprawda. Silni wojownicy czy nie, każdy kiedyś pójdzie do Gwiezdnego Klanu – mówi wprost. Nie zamierza się z młodszym kociakiem ceregielić. Chciał zrozumieć, to niech zna całą prawdę. – Ale się nie martw. Tobie to na razie nie grozi, a tak w ogóle to słyszałam, że Gwiezdny Klan nie jest zły – dodaje jeszcze cicho.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 12:45
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Słysząc wołanie, nie spieszyła się ze wstaniem. Uniosła zaspany wzrok, jeszcze nie specjalnie kontaktując, kto tak właściwie zwołuje klan, ani że na mianowanie kociąt jest jeszcze za wcześnie (chyba, że ktoś skończył wreszcie trening?) Dopiero po kilku uderzeniach serca jej oczy rozbłysły niepokojącym blaskiem, a ta zaczęła się szybko ogarniać i wygładzać futro, żeby nie wyjść jak ostatnie czupiradło. Dopiero wtedy przydreptała na miejsce, by pierwszym co ujrzeć to Poranną Zorzę na miejscu przywódcy, co autentycznie nakierowało umysł Śpiewki na odpowiedni tor. Zwolniła kroku dostrzegając Sowią Łapę, gdzie określając jego stan na ,,żywy" poczuła pewnego rodzaju ulgę. Pozostawała jeszcze sprawa, kto jest martwy? Przybliżyła się do dymnego wyciągając głowę do przodu i... zatrzymała się, marszcząc nos. Pies. Nie była to Świergot, a tylko jeden z można powiedzieć losowych kotów, których to Śpiewka nawet nie specjalnie pamiętała. Nie miała więc zamiaru udawać wielce przejętej, po prostu brzybierając neutralnie poważną minę adekwatną do sytuacji i po krótkim przyglądnięciu się martwemu ciału, odwróciła się, by usiąść jakoś nieopodal, przy okazji jeszcze jakby na powitanie tykając lekko boku Sowy. Przy tym też chciała dać mu znać, że jest, bo mógł nie zauważyć patrząc na obecną sytuację. Zlustrowała wzrokiem Ryk i Rybkę, będących przy ciele. Chyba już wcześniej kogoś stracili w lecznicy? Albo nie? Dawno to było, Śpiewka już nie pamiętała, ale jak tak szybko wszyscy umierają w tej zasranej norze z zielskiem to ona się nie dziwi, że Świergot jeszcze nie wyzdrowiała tylko gnije tam i gnije, a jeszcze pewnie pod koniec skończy jak Psia Łapa. Na tą myśl pysk dymnej wykrzywił się w prawie to niezauważalnym, ironicznym grymasie, lecz zaraz znikł, a oczy powędrowały w bok, na dwa kociaki których to nikt nie pilnował i po prostu sobie tak egzystowały oglądając martwe ciało. Doprawdy odpowiedzialność na najwyższym poziomie. O ile szczur Migoczącej nie był już byle smarkiem, to to bure stworzenie (swoją drogą jego istnienie doprowadzało Śpiewkę do kolejnych napadów obrzydzenia. Klan schodził na psy i najwyraźniej nie miał zamiaru przestać, skoro pomimo posiadania już tyłu przygarniętych samotników, kolejna niby to poważna wojowniczka pewnie puściła się z jakimś randomem spoza klanu. Ah, jak dobrze, że Raniuszek nie znała prawdy. Wtedy to na pewno nie wiedziałaby czy się śmiać czy płakać.) jeszcze nawet od mleka nie odeszło. Powinna zainterweniować? Być może, ale to nie jej problem, jak chcą by dzieciakom się śniły trupy po nocach to ich sprawa. Tak więc, po prostu czekała na przybycie wszystkich.
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 17:04
Nocna Łapa
Nocna Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 15 / k. maja
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Mistrz : i małgorzata (suchy nos)
Wygląd : przeciętnej budowy wysoki kot z długowłosym, niebieskim futrem o pręgowaniu ticked i białymi plamami: na pysku po kości jarzmowe ze strzałką między brwiami, na kryzie i podbrzuszu oraz w formie nieregularnych skarpet na kończynach. przypływ ma trójkątny, dość wąski łeb z prostym stopem nosa, różowy nosek i zaokrąglone na czubku uszy z pędzelkami. oczy głęboko niebieskie o zielonkawym odcieniu, stopniowo zmieniające się do ciemnego brązu przy źrenicy.
Multikonta : rumianek (kw), ruta (s), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : phylg (flickr)
Liczba postów : 92
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1626-przyplyw#36368
Przypływ w najlepsze spał sobie wciśnięty w przytulny kącik Gniazda, lecz gdy tylko wychwycił dudnienie czyiś łapek, otworzył jedno oczko. Oho… a gdzie to Lilia tak pobiegł? Jego brat zazwyczaj wlekł się za którymś z rodzeństwa jak cień, więc to Coś na zewnątrz musiało być bardzo, bardzo, BARDZO interesujące! Przypływ nie mógł tego przegapić, oj nie. Szybko wygrzebał się spośród pierza, mchu i innych ocieplaczy, – bo jeszcze zamiast niego decyzje o wyjściu podjęłaby Powracające Zimno, brr! – i dopóty wesoło dreptał sobie za bratem, dopóki nie zobaczył o co tak naprawdę się rozchodzi.
Kocię zmarszczyło brwi i zamrugało kilka razy. Halo. To w Klanie jest organizowany co jakiś czas pokaz leżenia na środku obozu, na który zwołuje się pozostałych? Gupie to jakieś. Zaczął iść w stronę Lilii, lecz zwolnił nieco, gdy do jego brata przyłączyła się starsza kotka, która wytłumaczyła buremu co jest grane. Ooo… czyli rudy kotek jest znieżyty, tak? Czy tam, został nieżyty? Hm. Przypływ, pomyśli o tym kiedy indziej, na razie miał ważniejsze rzeczy do roboty.
– Nie—nie suchaj sie, Lili, mama mó—muwi ruszne zecy ziwne – mruknął cicho do brata, a potem spojrzał się na Połysk szeroko rozwartymi oczami. – A—a jak tamten mia—miau na imie – pierwsze pytanie wyrwało się z jego pyszczka, gdy cofnął się o dwa kroki, by usiąść na ziemi z małym bęc. – I jes… I jes w Gie—Gieznym Kanie telas? Co sysałaś o Gieznym Klanie? – nie mógł nic poradzić na to, że z jego pyszczka sączył się potok pytań, w końcu wreszcie trafił na fajnego kota, co może coś mu opowie!! Przypływ przechylił główkę na bok i… czekał.


Ostatnio zmieniony przez Przypływ dnia Wto 01 Lis 2022, 17:05, w całości zmieniany 1 raz
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 17:04
Migocząca Iskra
Migocząca Iskra
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t682-iskra
Wyszedłszy z kociarni nie muszę długo analizować sytuacji, jaką mam przed oczami. Ach. Psia Łapa. Cóż… nie dziwi mnie to, po prawdzie. Może lepiej dla niego, skoro i tak chorował tyle księżyców; może lepiej dla Klanu Rzeki, który nie musi naiwnie liczyć na to, że jak wyzdrowieje to jednak zacznie robić cokolwiek w kierunku skończenia treningu medycznego.
Pytanie brzmi: czy Psiej Łapy nie dało się uratować… czy nie pozwoliła na to niekompetencja Porannej Zorzy i brak ziół w składziku?
A drugie pytanie brzmi: czemu mój syn rozmawia z tą prukwą, Poranną Zorzą? Czy naprawdę nie dotarło do niego nic z ostatniego Zebrania? Czy nie wystarczyło mu to, że ta kocica lekceważyła stan zdrowia jego siostry, lekceważyła słaby stan składzika, i nawet nie była w stanie wydusić przeprosin wobec mnie, Połysk, albo chociaż całego Klanu Rzeki, skoro nie była w stanie spojrzeć mi sama w oczy?
- Brzaskmówię z nutką chłodu, podchodząc do ciała. Obrzucam je krótkim spojrzeniem, kiwam lekko głową w ramach pokazowego pożegnania z Psią Łapą, i odchodzę na bok.Chodź ze mnądodaję do syna, kryjąc irytację.

_________________

you walk off wearin' your disguise
never give me something and


don't think twice

and I told you all the things I would do
but does it matter when you
chase after pleasure you can't have?

now look where you ended up at

Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 18:05
Blady Duch
Blady Duch
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 13
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruczy Cień
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Nieduży, delikatny, szczupły, krótkowłosy czekoladowy point o orientalnej urodzie. Ma charakterystycznie skośne, niebieskie oczy. Urodził się niemal cały biały, z wiekiem będzie ciemniał - jego ciało zrobi się biało-kremowe, a na łapkach, pyszczku, ogonie i uszkach pojawi się czekoladowa barwa.
Multikonta : Cień (PNK), Wronia Łapa (KG), Wilcza Łapa (KW)
Liczba postów : 271
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1482-brzask#29645
Przychodziły kolejne koty, aż w końcu pojawiła się i jego matka. Kot, na którego głos pierwszy raz przeszedł mu dreszcz przez plecy. Chłód, który chyba pierwszy raz był skierowany w jego stronę, był tak niespodziewany i obcy, że nie potrafił zareagować inaczej, niż parę parę kolejnych sekund nie reagować, siedzieć w miejscu i tylko tępo wpatrując się w Medyczkę. Przełknął ślinę, ruszył się dopiero na jasne polecenie - za nią. Nadal cicho. Jedynie Połysk rzucił krótkie spojrzenie, coś w stylu "trzymaj za mnie kciuki, żeby było w porządku". Nie bał się. Był niepewny tego, co się właściwie stało i czego ma się spodziewać.

_________________
Pogrzeb Psiej Łapy Podpisnowy
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 20:15
Spadająca Łapa
Spadająca Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 7 księżycy [I]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : Orli Krzyk [NPC]
Mistrz : Sowi Zmierzch
Wygląd : przeciętna budowa, zielone oczy, długowłosy, niebieski z bielą [krótkie skarpetki; plama między tylnymi łapami; plama między przednimi łapami; plama na piersi i podgardlu, wchodząca na lewą stronę pyszczka do lewego oka; kropka między brwiami]
Multikonta : Piórko
Autor avatara : https://instagram.com/fluffysilje/
Liczba postów : 73
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1623-lisc#36302
Plątał się właśnie po kociarni, kiedy usłyszał tupot w jednym z tuneli. Podreptał zaciekawiony, ale nie znalazł już nikogo, a to z jednego prostego powodu, jego uwagę odwrócił kamyk. A to nie był zwykły kamyk, nie nie nie. Był cały biały, a przez środek miał szary prążek. I był taki płasko-okrąglutki i gładki jak... jak... Kocurek nie był pewien, czy widział coś podobnego, ale to nie było ważne, bo jego nowe znalezisko bardzo fajnie toczyło się po ziemi. Dopiero kiedy kamyk wypadł na główny korytarz, Liść przypomniał sobie, że miał coś sprawdzić. Wziął kamyk do pyszczka i zrobił szybki obchód po komorach, a kiedy nie znalazł kompletnego rodzeństwa, poszedł poszukać do obozu.
Tup tup tup, wybijały małe łapki, kiedy to szaro-biała kulka dreptała dziarsko przed siebie, co chwilę lawirując wysoko podniesionym ogonem. Taki ogon to było zresztą coś, na pewno widzieli go z daleka! O tak, bardzo przydatne.
Przystanął po chwili, kiedy zobaczył całe mnóstwo kotów na środku obozu. No nie całkiem na środku, właściwie to przy mechowej skale. Byli tam też jego bracia, więc zdziwiony pyszczek Liścia szybko się rozpromienił, a on podreptał w ich stronę. Klapnął sobie koło Przypływu, a właściwie obaj, on i kamyk, który też zaraz znalazł się na ziemi wypluty.
— Ce-eś — rzucił wesoło, przemykając wzrokiem po braciach, potem starszym... starszej kotce, a dopiero na końcu poświęcił trochę uwagi całej reszcie. — Cio on lobi? — Łebek Liścia przechylił się, a pyszczek wyrażał wymagające kombinowanie, kiedy tak wpatrywał się w leżącego rudego. Rozejrzał się w poszukiwaniu mamy, ale chyba nie przyszła, więc zadarł łebek na białą kotkę w nadziei, że to wyjaśni. Niestety przyszedł w idealnym momencie, by usłyszeć tylko niewinne pytanie o Gwiezdny Klan.
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 20:38
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
Płotka właściwie nigdy nie widział śmierci na oczy. Chyba, że zwierząt mniejszych - codziennie zabijał myszy, ptaki i króliki, by potem przynieść je na stos. W ich przypadku to było wręcz naturalne - że zwierzyna pada, gdy się ją upoluje. Nie myśli się wiele o tym, czy miała wcześniej jakieś życie, jakąś tożsamość… bo przecież ostatecznie była jedynie zwierzyną, pożywieniem dla kota. Po prostu się ją zabija.
Więc widok Psiej Łapy leżącego na środku obozu był szokiem. Chociaż… może to nie to słowo. Nie był z kocurem blisko, ba! Nigdy nie zamienił z nim słowa, odkąd pamiętał był albo nieobecny, albo leżał już chory w lecznicy… i tak bardzo go po prostu nie było, że jego śmierć nic nie zmieniała. Ale to było dziwne uczucie. Że ktoś, kto oddychał, kto rozmawiał z innymi jeszcze za życia Płotki… teraz już tego nie robił, i nigdy robić nie będzie. Że niektóre koty po prostu znikały z życia. Nie były w nim na zawsze, i to nie dlatego, że były w innym miejscu. Po prostu nie żyły, tak jak zwierzyna, którą codziennie rzucał na stos. Płotka nie wiedział, czy powinno mu być przykro? Nie było mu przykro. Właściwie to nie czuł nic. Przełknął ślinę. Powinno tak być? Czy nie był teraz zimny i bezduszny?
Oczywiście, nie zamierzał też pogrzebu kompletnie zignorować. Przyszedł, podszedł kilka kroków do ciała, by zniżyć w jakimś geście szacunku głowę - w końcu według klanów, Pies był teraz w Gwiezdnym Klanie i patrzył na nich ze Srebrnej Skórki. Tyle nakazywała mu zwyczajna kultura, której mu przecież nie brakowało.
W końcu jednak odwrócił się, by znaleźć miejsce do siedzenia. Raniuszek… nie. Zdecydowanie nie! Ryk i Sowa - nie do końca jego towarzystwo. Pogrzeb to chyba nie czas na zacieśnianie więzi i zaczynanie nowych znajomości. W końcu zauważa jego… koleżankę, chyba, Połysk, która była otoczona trzema małymi kociakami Powracającego Zimna. Och? Łapy powiodły go w tamtym kierunku - atmosfera kociąt nie mogła być taka przytłaczająca, jak reszty, w końcu to kocięta.
Nawet nie wyszłaś z kociarni, a już zajmujesz się edukacją najmłodszych, no pa — mruknął nieco żartobliwie, ale możliwie cicho: dzielenie się z całym klanem pozytywnym humorem na takiej okazji byłoby chyba nie w porządku. Usiadł sobie obok liliowej i trzech kulek. — Cześć, jestem Płotka — przedstawił się jeszcze Lilii, Przypływowi i Liściowi.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Wto 01 Lis 2022, 22:47
Lilia.
Lilia.
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 1 księżyc
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : Orli Krzyk [NPC]
Mistrz : ---
Partner : ---
Wygląd : Niezwykle drobny kocurek o krótkim burym futerku o czarnych, tygrysich pręgach. Białe futro rozmieszczone jest na trzech łapach kocurka i poprzez cały biały brzuch dochodzi aż do kryzy kocurka. Ma również krótką, białą skarpetkę na przedniej lewej łapie. Ma zielone oczy i zawsze popodgryzane, długie wąsy.
Multikonta : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Liczba postów : 10
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1621-lilia
o! O! Dostał odpowiedź! I to od jednego z tych śmiesznie wyglądających kotów, które często widywał w Gnieździe. Zawsze chciał do nich podejść ale ich mama była straszna. No i nie widział, żeby którekolwiek z jego rodzeństwa do nich podchodziło, tak też się z tym jakoś nie pospieszał. A teraz nie dość że kotka podeszła do niego sama, to jeszcze z odpowiedzią na jego pytanie! Tylko... czy ona właśnie podważała słowa mamy? Przecież nie można było podważać słów mamy, bo będzie zła! A buras nie lubił kiedy mama była zła, więc już otwierał pyszczek, żeby jakkolwiek zaprzeczyć, kiedy podszedł do niego kolejny kot, tym razem jego własny brat. Lilia uśmiechnął się dumnie, czując, że w końcu będzie mógł się na kimś podeprzeć. Jak więc się zdziwił, kiedy i ten powiedział mu, że mama mówi głupoty. Chociaż skoro już drugi kot tak mówi... Burasek miał mętlik w głowie, więc postanowił się nie odzywać w ogóle. Chyba tak będzie najlepiej, skoro Przypływ już i tak zadał kilka pytań. A dwa pytania, szczególnie, że wcześniej od Lilii już padło jedno, to już było bardzo dużo, tak też buras postanowił nie zadawać ich więcej, żeby starsza kotka się nie obraziła i nie uciekła. Po za tym skoro ona wszystko wiedziała i była taka super fajna, to kocurek postanowił udawać, że on też wszystko wie. Może wtedy pomyśli o nim w ten sam sposób co on o niej?
Nie miał jednak czasu na myślenie, gdyż już po chwili podszedł do nich kolejny kot. I znowu było to rodzeństwo Lilii, aczkolwiek kocurek powoli zaczynał się czuć nieswojo, kiedy tyle kotów na raz zaczynało do niego podchodzić. Tak też tylko przywitał się cicho i skupił na kamyku, który przyniósł Liść. Bo jak piękny to był kamyk! Może Lilia też powinien sobie taki sprawić? Wtedy też usłyszał pytanie brata i czuł jak jego pewność siebie nagle wraca do niego. W końcu coś wiedział! W końcu będzie mógł dowieść, że jest tak samo mądry jak ta druga, starsza kotka!
- On nie szyje! Poszedł do-do klanu kfiasdy! - miauknął nieco zbyt entuzjastycznie przez fakt, iż tak cieszył się z tego, że zna odpowiedź.
- I-i musimy być s-smutni. Bo... bo tak. Bo posiedł sobie i-i pa pa. - starał się jak najlepiej ukryć fakt, że istotnie nie wiedział dlaczego musiał być smutny. No ale miał nadzieję, że brat mu uwierzy.
I w tym samym momencie dosiadł się do nich kolejny kocur. Czy to było normalne, że tyle kotów siadało w tym samym miejscu tak blisko siebie? Lilia najwyraźniej będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Dzięki temu wszystkiemu zauważył jednak, że wszyscy się witali do tej pory dokładnie tak samo, a on do tej pory nie przywitał się jeszcze ani razu!
- Ce-eść! - szybko nadrobił swoje braki, podnosząc swój łepek w stronę rudego kocura.
- Musiś by-być śmutny. On nie-nie szyje tam. - wyrwało mu się z pyszczka. Nie do końca wiedział dlaczego poczuł potrzebę pouczenia kocura. Chyba nadal był na fali chęci wykazania się, jaką złapał przed chwilą.

_________________
Lilio v1! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię k' tobie
The author of this message was banned from the forum - See the message
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Sro 02 Lis 2022, 18:32
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Sro 02 Lis 2022, 22:53
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Nim się ogląda, kociaki zdają się mnożyć w oczach. Pierwszy podchodzi jakiś szaro-biały i zadaje pytania, nad którymi Połysk, chcąc nie chcąc, musi się chwilę zastanowić, a szczególnie nad tym, kim właściwie jest ten martwy kot, bo go nie zna. Ma jednak swoje domysły. Patrząc po stanie Porannej Zorzy, Ryczącej Łapy, tym, kto zwołał pogrzeb, a także tym, jak kocur wygląda...
Nie jestem pewna, bo nie spotkałam go nigdy, ale chyba Psia Łapa, terminatorr medyka... Wiem, że długo choruje... chorował. I z wyglądu się zgadza – tłumaczy przyciszonym głosem. Nie chce przeszkadzać na pogrzebie, dlatego pilnuje, żeby słyszeć mogły ją tylko otaczające ją kociaki i nikt więcej. Zresztą, nikomu innemu ta wiedza potrzebna nie jest, bo starsze koty na pewno wiedzą na ten temat nawet więcej, niż ona sama. – Aha, jest. A Gwiezdny Klan... koty tam nie mogą być chore, wszystkiego mają pełno, no i mają tam wszystkich swoich przodków, przyjaciół i tak dalej, którzy też umarrli. I obserwują nas z góry, i się nami opiekują – kontynuuje, wciąż cicho. Ach, nie, żeby jej się do Gwiezdnego Klanu spieszyło... Połysk wie, że nie chce zostawić mamy, braci i siostry, bo nie wyobraża sobie bez nich życia, że chce zostać terminatorką, potem wojowniczką i chce zwiedzać świat, doświadczać go, a nie patrzeć na niego z góry... ale Gwiezdny Klan naprawdę nie brzmi tak źle i to, że jest, daje jej poczucie komfortu. Ma cichą nadzieję, że młodszym kociętom też da. A skoro o kociętach mowa, przychodzi jeszcze kolejny, który to już w ogóle nie rozumie, czym jest śmierć, i że Psia Łapa nie żyje... i już chce mu odpowiedzieć, ale wtedy wyprzedza go ten pierwszy kociak, który, rany, jakby to powiedzieć? Połysk wie, że jest tylko młodszym kociakiem, ale czy "musimy być smutni, bo tak" to najlepsze, co mógł wymyślić? Wzdycha leciutko, chcąc nieco poprawić buro-białego, ale zanim może, podchodzi do nich Płotka. W tym wszystkim ledwo ma czas zerknąć na Brzask, który jest odprowadzany przez Migoczącą Iskrę! Jej myśli przez chwilę wahają się między uuUU a powodzenia, zaraz jednak jej brat przechodzi na dalszy plan, kiedy jej wąsy drgają w rozbawieniu na komentarz starszego kolegi, chociaż stara się zachować powagę, bo to w końcu pogrzeb i chyba nie powinna się tu chichrać, a zaraz drgają ponownie, kiedy znowu odzywa się ten pierwszy kociak, ale teraz sama już nie wie, czy powinna się śmiać, czy płakać.
Najwyrraźniej taka jestem rozchwytywana – mruczy najpierw cicho do Płotkowej Łapy, nawiązując poniekąd do ich ostatniej rozmowy, a potem odwraca się do buro-białego. – Właściwie to... nie do końca. Nie można się zmusić do bycia smutnym... chyba – zaczyna, trochę powątpiewając w połowie. Szybko zdaje sobie sprawę z tego, że w sumie to i tak nie ma znaczenia w tej sprawie, więc kręci lekko łebkiem. – Aj, nieważne, chodzi o to, że w sumie to nie musicie być smutni z powodu, e, Psiej Łapy?, po prostu... musicie się zachowywać cicho i być grzeczni, bo inaczej to by było niemiłe i... brak szacunku, o – tłumaczy, wciąż tonem na tyle zniżonym, żeby nie słyszał jej nikt poza okolicznymi kociakami, a potem odwraca się w stronę Płotki, szukając w nim jakiegoś wsparcia i może czekając na potwierdzenie swoich słów – zarówno lekcji wychowania dla młodszych kociaków, jak i tego, że ten kot to faktycznie jest Psia Łapa. Jeju, tyle się w życiu nasłuchała o tym, jak powinna się zachowywać w różnych sytuacjach, ale wyjaśnianie tego wszystkiego to zupełnie inna sprawa! W międzyczasie zauważa pojawienie się jeszcze jednego kociaka, ale ten, na szczęście, siedzi na razie cicho. Aż jej się kręci w głowie od tych pytań!

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Sro 02 Lis 2022, 23:22
Nocna Łapa
Nocna Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 15 / k. maja
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Mistrz : i małgorzata (suchy nos)
Wygląd : przeciętnej budowy wysoki kot z długowłosym, niebieskim futrem o pręgowaniu ticked i białymi plamami: na pysku po kości jarzmowe ze strzałką między brwiami, na kryzie i podbrzuszu oraz w formie nieregularnych skarpet na kończynach. przypływ ma trójkątny, dość wąski łeb z prostym stopem nosa, różowy nosek i zaokrąglone na czubku uszy z pędzelkami. oczy głęboko niebieskie o zielonkawym odcieniu, stopniowo zmieniające się do ciemnego brązu przy źrenicy.
Multikonta : rumianek (kw), ruta (s), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : phylg (flickr)
Liczba postów : 92
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1626-przyplyw#36368
Rozszerzył szeroko oczy wsłuchując się w starszą koleżankę, bo skoro do niego się odezwała, to teraz muszą być kolegami, prawda? Nie zauważył w momentu, w którym jego pyszczek otworzył się, czy to ze zdumienia, czy to emocji, ale ha, przynajmniej gdy chciał coś powiedzieć, to nie musiał się napracować!!
– Ooo – było reakcją na imię rudego. Przypływ pokiwał główką, po czym zmarszczył brwi i wychylił się nieco za Połysk, żeby móc cokolwiek zobaczyć. – Ale nie wyglonda jak Pjes – rzucił w, hehe, przypływie dziecięcej szczerości, lecz zniżył ton głosu do tego rozmówczyni, bo to musiały być pewnie jakieś strasznie sekretne rzeczy, te które opowiadała!
Gwiezdny Klan, natomiast… ohoho! Kąciki pyszczka unoszą się kocięciu w uśmiechu, a więc… a więc bycie chorym na ziemi było znacznie gorsze od bycia w Gwiezdnym Klanie! Dobrze, zapamięta. Dalszy potok pytań oscylujących wokół tematu, czy można tam dotrzeć z kociarni i czy Przypływ też może zostać znieżyty — ale tylko na chwilkę — żeby tam wszystkich odwiedzić zatrzymało pojawienie się Liścia… a już Przypływ miał tak wszystko pięknie ułożone! Zmarszczył brwi, ruszył językiem, jakby coś mu się nań cisnęło, lecz powiedział jedynie:
– Psia’Pa jes niezywy, Lisc.
I wyprostował się nieco, na moment stanąwszy się nauczycielem i mistrzem brata. A potem przyszedł ktoś jeszcze. I jeszcze. I w dodatku Lilia się odezwał. Uch, Przypływ lubił, gdy koty do niego podchodziły, ale każdy z nich paplał tak średnio na jeża, że nic innego pozostało, tylko pyszczek krzywić.
– Nie musis… – zaczął mówić do Lilii niemalże cichym sykiem, lecz urwał, gdy Połysk zaczęła tłumaczyć jej pogląd na sytuację. Miłego aż mądrze słuchać, czy coś! – Waśnie…! – zawtórował jej. – Cyli… musimy być cicho i gzecni, bo tak – wywnioskował na sam koniec, lecz wyjątkowo cicho, by tylko on mógł to usłyszeć. – Dobla, to ja ide.
Podniósł się ociężale z miejsca siedzenia i zaczął człapać w kierunku Psiej Łapy. Nie patrzył na zgromadzone wokół ciała koty; nie chciał im też przeszkadzać — nie po tym, co powiedziała Błysk!
– Pa, pa… – pożegnał się z terminatorem medyka… już chyba byłym, prawda? – Opekuj sie szyskimi, dobla? – wyszeptał, by, równie powoli, wrócić do towarzyszy z cichym „Jestem” na języku.

_________________
as black as the night can get, everything is safer now
there's always a way to forget once you learn to find a way how
in the blur of serenity
in the blur of serenity
where did everything get lost?
the flowers of naivete
buried in a layer of frost

Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Czw 03 Lis 2022, 13:24
Spadająca Łapa
Spadająca Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 7 księżycy [I]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : Orli Krzyk [NPC]
Mistrz : Sowi Zmierzch
Wygląd : przeciętna budowa, zielone oczy, długowłosy, niebieski z bielą [krótkie skarpetki; plama między tylnymi łapami; plama między przednimi łapami; plama na piersi i podgardlu, wchodząca na lewą stronę pyszczka do lewego oka; kropka między brwiami]
Multikonta : Piórko
Autor avatara : https://instagram.com/fluffysilje/
Liczba postów : 73
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1623-lisc#36302
Jego ślepka szybko zwróciły się na Przypływa, a potem na Lilię. Właściwie obaj powiedzieli to samo, że ten tamten nie żyje. Ale to wydało się kocurkowi super dziwne i wcale niczego nie wyjaśniło tak do końca.
— A-le jak to... — Popatrzył znowu na Psiapsię. — Iglonda siaukiem ziciajnie — zaprotestował pod nosem, bo przecież mama mówiła, że wszyscy z Gwiezdnego Klanu są bardzo piękni i błyszczący, więc Psiapś, skoro już nie żył i był w Gwiezdnym Klanie, to też taki powinien być. To było sensowne, a oni pletli jakieś głupie głupoty.
Jeszcze Lilia powiedział, że muszą być smutni, na co nosek Liścia zmarszczył się w niezgodzie.
— Neplawda — odparł równo z Przypływem, na co za moment nieco pochylił uszka, no bo nie można było komuś przerywać, a on nie zauważył. Ale to nie był dorosły, więc nie było tak źle, szybko przestał się tym przejmować. — Mama mówwiła, zie... — urwał, bo pojawił się drugi starszy kot i ojej, jaki on był fajny! Taki uśmiechnięty i pewny siebie, i jeszcze zagadał do ich koleżanki, a ona się uśmiechnęła tak zabawowo! — Aja LiŚĆ! — poderwał się na równe łapki i oświadczył dumnie trochę głośniej niż chciał, za co szybko poczuł na sobie spojrzenia kotów. Niebieski obejrzał się kątem oka, położył uszka i klapnął z powrotem, ale nie przestał się uśmiechać do Łotki. Miał wielkie szczęście, że jego własne imię składało się z samych miękkich, zaślinionych głosek, był bardzo dumny z tego, że umiał je dobrze wypowiedzieć.
Podniósł oczka na dużą kotkę, przysłuchując się jej wyjaśnieniom, które już dużo bardziej pasowały do tego, co mama mówiła. Wszystko pasowało, co od niej usłyszał, musiała być bardzo mądra. Pokiwał łebkiem i jeszcze raz spojrzał na leżącego kota w zamyśleniu. Trochę zasłoniła mu Ptak, więc przesunął się ostrożnie, nie bardzo nawet podnosząc puchatą pupę z ziemi. Zastanawiał się nad tym wszystkim i nad minami reszty. Niektórzy byli smutni, a to dalej było dziwne. W dodatku siedzieli blisko, podchodzili czasem. Oni też powinni? Bardzo chciał podejść i już to nawet widział w głowie, ale był tu problem. Kociaki nie wszystko mogą i nie wszystko powinny. Bo nie wolno, bo groźne, bo nieładnie. To by było nieładnie, gdyby tam poszedł też? Żaden kociak nie podchodził... No oprócz jego brata oczywiście.
— Sipyf... — szepnął, chyba nawet trochę za cicho dla niego. Patrzył na to, co się działo, gotów podbiec i ratować niebieskiego, ale ku jego zaskoczeniu chyba nic się nie działo. Chyba? Liść spojrzał po innych kotach trochę niepewnie, ale za chwilę przypomniał sobie o swoim pytaniu bardzo ważnym. — Siemu Psiapsi nie b-lyści? — spytał cicho i odwrócił się z powrotem do Połysk. — Mama mófiła, zie G-ziedny Klan błyści jak giaźdy, a on jeś ciaukiem ziciajny. A on jeś w Ziednym Klanie, no? Ziaci, tak? — tłumaczył jej cały ten problem i wlepiał kocięce oczka pełne kłopotliwego niezrozumienia. No ktoś tu się mijał z prawdą i to na pewno nie była mama!
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Czw 03 Lis 2022, 15:02
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
Odwlekałem w myślach nieuniknione. Już dobre kilkanaście księżyców, Psiej Łapy... po prostu nie było w klanowym życiu. Biedny chorował, nie stawiał się na treningach, a jego medyczny trening również wisiał pod znakiem zapytania. Cierpliwie czekałem aż stan jego zdrowia się poprawi i powróci do treningów; Mnący Nurt, podobnie jak on, długo i ciężko chorował, ale ostatecznie powrócił pełny sił - Psiej Łapie się to nieudało. Wiedziałem, że może już nigdy nie wyzdrowieć, a jednak pokładałem jakieś nadzieje, że Gwiezdny Klan nie odbierze nam tak młodego i pojętnego kota. Cóż, sparzyłem się kolejny raz.
Gdy Poranna Zorza wyciągnęła truchło na środek i wezwała klan, mnie nie było w obozie. Wraz z Suchym Nosem, Zakwitającą Łapą i Ćmią Łapą wybrałem się na patrol - musiałem dbać o kondycję, chociaż księżyce robiły swoje i chcąc nie chcąc, słabłem, a zmysły płatały mi figle. Jak dobrze, że mięśnie i łapy jeszcze nie odmawiały mi posłuszeństwa! Gdy wsunąłem się lekkim, nieco kulawym krokiem do wnętrza obozu, przy Omszonej Skale zebrał się niewielki tłum, chociaż przodowały pośród zebranych kocięta. Widziałem praktycznie wszystkie Porannego Zimna i część Migoczącej Iskry, ale i Ryk, Sowę, Poranną Zorzę jak i samą Iskierkę. Przymrużyłem ślepia gdy podchodziłem bliżej i wtedy dostrzegłem co było powodem tegoż zamieszania - Psia Łapa zmarł. Poczułem nieprzyjemny ścisk w sercu; oh Piesku. Dostrzegłem kątem oka sylwetkę Suchego Nosa, która praktycznie natychmiast doskoczyła do ciała, a po chwili zjawił się i jej partner, a ojciec Psa. Westchnąłem ciężko, samemu kierując swoje kroki ku ciału, chcąc pożegnać się z własnym terminatorem. Delikatnie dotknąłem ogonem barku Suchego Nosa, szepcząc w jej kierunku kondolencje, podobnym gestem uraczając Ryczącą Łapę, po czym nachyliłem się i dotknąłem nosem czoła Psiej Łapy, przymykając ślepia. — Spokojnych łowów, Psia Łapo. — mruknąłem, po czym odsunąłem się i przejechałem po zebranych. Kocięta zbiły się w kupkę i rozmawiały z Połysk, która widocznie coś im tłumaczyła - cudownie, przynajmniej nie ma żadnych, dziwnych zachowań. Ostatecznie moje spojrzenie padło na Poranną Zorzę, przy której przysiadłem, w milczeniu wpatrując się w ciało.
— Na pewno robiłaś co mogłaś. — mruknąłem, zerkając w jej stronę kątem oka. W moim głosie nie było urazy czy złośliwości; jedynie smutek i zmęczenie, niekoniecznie spowodowany niedawnym zebraniem. Po tym, w ciszy przycupnąłem przy ciele i położyłem brodę na barku zmarłego, przymykając delikatnie oczy. Dlaczego kolejny młody kot został nam odebrany? Nawet mi przez głowę nie przeszło, że Poranna Zorza mogła stać za jego śmiercią; a może? Co jeżeli to przez brak ziół? Nie... nie mogłem popadać w paranoje. Westchnąłem i delikatnie trzepnąłem końcówką ogona, w ciszy żegnając się z Psią Łapą.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Czw 03 Lis 2022, 20:01
Re: Pogrzeb Psiej Łapy
Sponsored content

Skocz do: