Meduzazostał Postacią Września 2024!Meduza wzbudził zainteresowanie graczy swoim trwającym wątkiem, gdzie wraz z Niebem, młodszym nowicjuszem, planują morderstwo Wodospada — strażnika, a jednocześnie ojca Meduzy, na którego twardy i konserwatywny charakter zrzucają chociażby śmierć Szakal, która ruszyła pozwiązanym z nią Niebem. Czy uda im się zabójstwo? Co ważniejsze — co dalej, gdy nie będą już mogli żyć w Plemieniu? Czy ktokolwiek dowie się o ich planach? Jak rozwinie się relacja między partnerami w zbrodni? Czas pokaże!
Zmień konto
Masz na pasku stary avatar? Przeloguj się na docelowe konto i kliknij prawym przyciskiem myszy. Avatar powinien zmienić się na aktualny!
Przy jednej ze ścian, korzenie tworzą przeróżne wgłębienia i wystające punkty, w których medyk komfortowo może trzymać zioła. Jednocześnie nie jest tam wilgotno, nie ma podmuchów wiatrów, które mogłyby rozsypać lżejsze liście, ponieważ znajduje się w głębi Korzennej Nory. Jednocześnie składzik położony jest niedaleko legowiska medyka, dzięki czemu może mieć on prawie stały wgląd na to, kto tam wchodzi.
Re: Między Korzeniami (składzik)
Pon Kwi 15, 2024 6:15 pm
Dzięciola Łapa
Pełne imię : Dzięciola Łapa
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 25
Matka : Tęczowa Chmura [*]
Ojciec : Rozżarzona Gwiazda
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda, Owcze Runo
Wygląd : Drobna i szczupła lecz puchata kotka o rudym, klasycznie pręgowanym futrze. Ma kilka białych znaczeń, w tym białą klatkę piersiową, miejsca na łapach i dwie plamki na głowie.
Ma głęboko zielone oczy oraz czasem w jej sierść wplątane są liście czy pióra.
Autor avatara : https://mybritishshorthair.com/orange-norwegian-forest-cat-breed-pictures-breed-profile-of-orange-norwegian-forest-kitten/
Liczba postów : 230
Terminator Medyka
No więc, Dzięcioł, zatopiona od stóp do głów w przemyśleniach, siedziała lecznicy, próbując się tu odnaleźć i już teraz spróbować zapamiętywać wszystkie potrzebne rzeczy. Gdzie co jest, gdzie są zioła, jak wyglądają... Choć nie miała pojęcia które są które, miała nadzieję, że coś jej to pomorze. W tej chwili wpatrywała się w jedną ze ścian, kiedy usłyszała głos Owczego Runa. Wziął ją odrobinę z zaskoczenia, jednak kotka od razu podniosła się na łapy i poczuła, jak jej myśli trochę się oczyszczają. To- to właśnie było to, czego jej brakowało od śmierci Tęczy. Tej chęci, podejmowania nagłych decyzji i budzenia się do życia. Teraz, kiedy dostała nową posadę, starała się być skupiona i gotowa na każde wyzwanie jak jeszcze nigdy. Szybko więc znalazła się przy medyczce, w składziku. Lekko wystraszona spojrzała na nią i dostrzegła, że policzek kotki jest niezwykle spuchnięty. Dzięcioł aż lekko wzdrygnęła się na myśl, jakie musi to być nieprzyjemne uczucie. Ale! Musi sobie z tym poradzić. Od dziś będzie widziała nieskończenie wiele ohydnych i odrażających ran, i jej zadaniem jest pomóc. Nie być obrzydzonym. Skinęła głową na informację o tym, że medyczka została ukąszona przez pszczołę a następnie spojrzała na przygotowane przez nią ziele. Dokładnie wysłuchała wszystkich danych na jego temat choć ze strachem stwierdziła, że nie zapamięta tego wszystkiego na raz. No ale dobra. Skup się. Teraz musisz pomóc Owczemu Runu. Skinęła głową z lekkim, lecz zestresowanym uśmiechem. -s-spróbuję- powiedziała i podeszła bliżej aby spojrzeć na policzek kotki. Rzeczywiście, choć było to słabo widoczne przez odcień futra medyczki, w jednym miejscu dało się zobaczył mały, czarny punkcik wbity do skóry z lekkim zaczerwienieniem dookoła. Kotka zbadała gdzie dokładnie się znajduje po czym schwyciła go w zęby i pociągnęła w swoją stronę, mając nadzieję, że nie sprawia tym bólu szylkretce. Z zadowoleniem stwierdziła, że chyba jej się to udało- żądło spadło na ziemię. Dzięcioł z uśmiechem od razu przeszła do następnego punktu- przygotowania maści z języczków polnych. Kotka wzięła roślinę do pyska i zaczęła ją mielić. Było to dziwne uczucie- nieczęsto zdarzało jej się mieć w pysku coś innego od zwierzyny, dlatego przegryzanie tych liści wydawało jej się dziwne. Udało jej się jednak zgryźć roślinę na tyle aby zrobiła się z niej papka. Wypluła ją na ziemię i włożyła w nią łapę po czym przez kilka uderzeń serca przybliżała ją coraz to bliżej do policzka medyczki. Niby takie proste zadanie, a jednak dość stresujące! W końcu jednak nałożyła zmielone zioło na policzek i lekko rozsmarowała je. Co prawda trochę narobiła przy tym bałaganu i pokleiła medyczce futro w niektórych miejscach, ale miała nadzieję, że się jej udało. - Przepraszam, jeśli bolało. Czy... coś jeszcze? Co teraz mogę zrobić?
_________________
Re: Między Korzeniami (składzik)
Czw Kwi 18, 2024 1:46 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Poinstruowała rudą terminatorkę i czekała aż uda jej się zlokalizować żądło. Nie syknęła, ale delikatnie zmarszczyła nos, gdyż jak można było się domyśleć, nie było to wcale takie przyjemne. Potem Dzięciola Łapa zmieliła języczek polny. Spojrzała na uzyskaną papkę, potwierdzając jej konsystencje i pozwoliła kotce nałożyć ją na swój spuchnięty policzek. Maść była lekko chłodna, ale jednocześnie prędko przynosząca ulgę. — Tak, weź jeszcze ten motek pajęczyny i ostrożnie go nałóż na maść. Staraj się by nici przy rozplątywaniu się nie podarły. — rzekła i delikatnie przechyliła głowę, by maść przypadkiem nie odleciała, tak...dla większej ostrożności.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Czw Cze 20, 2024 6:44 pm
Konwaliowa Gwiazda
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca
***
Powiedział Owczemu Runu o swych objawach i medykamentach, które chciał zastosować tak, by upewnić się, że jego diagnoza była trafna. Podejrzewał że posiadane przez niego objawy oznaczały że nabawił się białego kaszlu. Pamiętał, że Owcze Runo powiedziała mu niegdyś o tej jednostce chorobowej i przekazała odpowiedni sposób by ją wyleczyć. Jako, że medyczka wyraziła ku temu zgodę zabrał ze składziku korzeń dziewięćsiłu, liść mniszka oraz liść szałwi polnej. Wszystkie medykamenty spożył by następnie upewnić się że jego działania nie poskutkowały powstaniem nieładu w składziku. Przeszedł do komory chorych żywiąc nadzieję że wyzdrowieje - rany działały na jego korzyść ponieważ pozwalały mu na spędzanie większej ilości czasu z jego kociętami. Choroba którą mógł je potencjalnie zarazić działała całkowicie przeciwnie.
_________________
Elegant maniac.
Re: Między Korzeniami (składzik)
Wto Wrz 17, 2024 11:35 am
Konwaliowa Gwiazda
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca
***
Zielonooki ponownie zjawił się w legowisku medyczki, tym razem jednakże nie z powodu posiadanych przez niego ran, lecz z powodu choroby. Tego dnia obudził go uciążliwy ból brzucha o dużym nasileniu nieustępujący nawet w wyniku wymiotów.
- Owcze Runo? - zwyczajowo zwrócił się do medyczki po zatrzymaniu się w wejściu do lecznicy.
[Owcze Runo]
_________________
Elegant maniac.
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Wrz 22, 2024 9:58 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
— Tak Konwaliowy Śnie? — zapytała, gdy pojawiła się u wyjścia jednej z komór Korzennej Nory. O dziwo nie dostrzegła, by kocur był ranny, ani też nie wyczuła zapachu krwi. Co wiec sprowadzało kocura do lecznicy? Mogła zakładać dwie rzeczy - pierwszą jaką była chęć rozmowy - drugą zaś jaką była choroba. Dlatego czekała, aż zastępca wyjawi jej powód swojego przybycia.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Pon Wrz 23, 2024 12:39 am
Konwaliowa Gwiazda
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca
- Niestety sprowadza mnie do ciebie choroba. Doświadczam dolegliwości bólowych brzucha, wymiotów oraz nudności - oznajmił uznając, że nie warto rozpoczynać rozmowy od innych kwestii w momencie w którym dręczyły go wspomniane dolegliwości. - Zdaje się również że gorączkuję, chłód zdaje się bowiem być dotkliwszy niż zazwyczaj. Nie siadał, w spokoju oczekując na zachowanie kotki; grzbiet kocura pozostawał wygięty unikając prostowania obolałego brzucha. W pysku kocura znajdowało się więcej śliny niż zazwyczaj zwiastując nadchodzące nasilenie się nudności.
_________________
Elegant maniac.
Re: Między Korzeniami (składzik)
Sro Paź 02, 2024 8:33 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Słuchała z uwagą Konwaliowego Snu i każdego objawu, który mu towarzyszył. Chciałoby się rzec...no tak, oczywiście, że kruczoczarny jeżeli nie z powodu rozmowy to przyszedł z chorobą, która doskwierała większości gromiaków. Zaprowadziła go do legowiska chorych, aby mógł zająć sobie ciepłe miejsce i przy okazji mógł ewentualnie zwymiotować. Najlepiej, żeby jeszcze przed podaniem medykamentu, a tym był szczaw, który koniec końców pod nos mu podsunęła. — Wygląda to na cięższe zatrucie...ostatnio zbyt wiele przypadków mamy, jak na to, aby były spowodowane nieświeżą zwierzyną. Mogłeś być jednym z tych, którzy trafili na zatrutą zwierzynę...lepiej byś ją zwrócił, o ile jeszcze tego nie zrobiłeś. Ten medykament ci w tym pomoże, a jednocześnie sprawi, że poczujesz się lepiej. — rzekła i poczekała, aż zastępca ów zioło zje. Następnie oddaliła się, by dać mu w miarę ustronną przestrzeń, bo zdawała sobie sprawę, że zwracanie zawartości żołądka nie było najprzyjemniejszą i najbardziej komfortową rzeczą, jaka mogła się kotu przydarzyć. Wróciła jedynie by posprzątać.
(zt)
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Pią Paź 18, 2024 6:13 pm
Wilczy Kieł
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 25 [X]
Matka : Tęczowa Chmura [*]
Ojciec : Rozżarzony Krok (Gwiazda) [*]
Mistrz : Rozżarzony Krok (Gwiazda) [*]
Partner : Skaczący Wróbelek
Wygląd : Na pewno jego postawa stała się doroślejsza - barki stały się szersze a wzrost podobny do matki. Po księżycach treningu mięśnie stały się bardziej widoczne a futro w przeciwieństwie do czasów gdy był kocięciem jest bardziej zadbane.
Ma niebiesko - białe, klasycznie pręgowane futro. Białe futro pokrywa dolną część pyszczka, szyję, prawą łapę poniżej łokcia. Na lewej przedniej łapie jest skarpetka nieco ponad nadgarstek. Lewa tylna łapa jest biała trochę ponad kolano (z wewnętrznej strony są dwie ciemniejsze łaty) Prawa tylna jest biała do okolic kolana.
Oczy koloru żółtozielonego. Różowe poduszki łap, oraz bordowy nos.
Ma bliznę po ugryzieniu na prawej łapie.
Multikonta : Ukwiecona Łapa [KG] Wysoka Łapa [S]
Autor avatara : Aris Matsoukas
Liczba postów : 429
Wojownik
Im bliżej obozu byłem tym mocniej odczuwałem skutki ugryzień. PIEKŁY. BOLAŁY. Jeszcze przeszkadzały mi w chodzeniu, szczególnie te na tylnej łapie. Wszedłem do obozu i od razu skierowałem się do lecznicy stękając cicho przy każdym kolejnym kroku. - Dzięcioł? Owcze Luno? Wysoka Łapo? - wymieniłem wszystkich imiona po kolei, gdy któreś z nich się zjawiło pokazałem dwie rany których byłem aktualnie świadomy i wyjaśniłem że ich sprawcami są szczury. Pewnie jest to łatwe do rozróżnienia ale niech wiedzą że dbam o bezpieczeństwo. Może pan Konwalia się dowie.
⬥ zakażona rana 2 stopnia: rozlegle ślady po zębach na palcu prawej przedniej łapy ⬥ zakażona rana 2 stopnia: rozległe ślady po zębach na śródstopiu lewej tylnej łapy
_________________
chcę być jak syn koleżanki twojej matki
zawsze tak idealny jak, jak z okładki być jak syn koleżanki twojej matki twojej matki, twojej matki
Re: Między Korzeniami (składzik)
Wto Paź 22, 2024 11:12 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Owca przechodziła akurat korytarzem przy wejściu do lecznicy, kiedy wpadł do niej Wilczy Kieł. W powietrzu czuć już było krew, a gdy dostrzegła strugi zastygłej juchy na łapach kocura - zrozumiała, że wrócił on z ranami. Pozwoliła sobie zrobić krótkie przesłuchanie, jako iż ze śladów po ugryzieniach, chociaż były dość rozegłe - nie sączyła się już krwista ciecz. Wynikiem poranienia była walka ze szczurami, a więc w głowie medyczki już zaświecił się świetliczek, że trzeba będzie użyć medykamentów na odkażenie. Pokiwała głową i zaprowadziła go do wejścia komory rannych. Wróciła dopiero po dłużej chwili, gdyż musiała zabrać ze sobą trzy motki pajęczyny oraz kwiat nagietka i dwa listki skrzypu, a, że bolały ją dziąsła w momencie noszenia - musiała to rozbić na więcej kursów. Ostatecznie przysiadła jednak przy kocurze, który zajął jedno z wolnych legowisk. Przyjrzała się uważnie jego ranom i postanowiła zacząć od pogryzionego palca. Poprosiła go by lekko uniósł łapę. Ostrożnie oczyściła jego ranę, nie omijając jej żadnego skrawka. Nie była to najmilsza czynność, lecz musiała to zrobić, a księżyce praktyk przyczyniły się do jej zobojętnienia na syczenia płynące z nieprzyjemnego bodźca. Kiedy już skończyła, wzięła dwa listka skrzypu i dokładnie je zmieliła, by uzyskać niewielką ilość papki, lecz wystarczającą, aby pokryć nią palec. Dokładnie ją rozsmarowała dookoła, a całość zabezpieczyła motkiem pajęczyny. Następnie zajęła się śladami na śródstopiu. Również, jak w przypadku pierwszej rany, najpierw dokładnie, acz ostrożnie ją wyczyściła, aby następnie nanieść na ślady po zębach maść zrobioną z kwiatka nagietka. Całość zabezpieczyła dwoma motkami pajęczyny. Niestety, umiejscowienie ran musiało uziemić Wilczego Kła w lecznicy, dlatego Owca od razu go o tym poinformowała. Opatrunki były delikatne, a nikt nie chciał babrać się z ranami dłużej niż była taka potrzeba, więc kocur musiał uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli więc nie miał do niej pytań, a ewentualnie marudził pod nosem - odeszła.
(zt)
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 10:50 am
Królicze Futerko
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 20 [listopad]
Matka : Miodowy Nos [NPC]
Ojciec : Mniszkowy Płatek [NPC]
Mistrz : Rozgwieżdżony Płomień!!
Partner : hihi
Wygląd : Niska, przeciętnej budowy, o długim, czarno-białym futrze. Białe znaczenia obejmują jej łapy, brzuch, klatkę piersiową, kryzę i część mordki, gdzie pokrywają jej pyszczek i pasmo między oczami, sięgając aż do czoła. Poza tym biel "wcina się" też na jej lewy bok, w efekcie czego część czarnego futerka odcięta jest od reszty i tworzy plamę kształtem przypominającą nieco owal na wysokości jej łapy. Ma bladozielone oczy. Charakterystyczne są też dla niej wysokie, zaokrąglone uszy, z których wystaje białe futerko oraz długie, często powykręcane na wszystkie strony wąsy.
Mysikrólik sprintuje do lecznicy prosto z ceremonii, licząc na to, że kogoś w niej w ogóle zastanie: jeśli nie, będzie musiała się wrócić na ceremonię i... no właśnie, co wtedy? Nie ma pojęcia. Nigdy nie była jakaś super wierząca, ale w tym momencie w duchu prosi Gwiezdnych, żeby ktoś tam jednak był. – Owcze Runo, Dzięciola Łapo, Wysoka Łapo?! Świst, Świszcząca Łapa zemdlał na ceremonii!! – krzyczy na wejściu pilnym tonem, żeby poinformować kogoś o sytuacji, a kiedy – całe szczęście!! – miga jej przed oczami kolorowe futerko Owczego Runa, wychyla się z Korzennej Nory, żeby sprawdzić, jak sytuacja. Zauważa, że Zaćmione Słońce zbliża się w ich stronę z omdlałym terminatorem, więc wykonuje gest głową, jakby zapraszała ją do środka, na znak, że medyczka faktycznie tu jest, po czym wchodzi z powrotem w głąb lecznicy i zwraca się do Owcy: – Zaćmione Słońce już go niesie – informuje, tym razem spokojniej, a potem – o ile kocica nie potrzebuje w niczym jej pomocy – staje pod jakąś ścianą, żeby zrobić miejsce wojowniczce na wniesienie Świszczącej Łapy do środka i nie przeszkadzać Owczemu Runu w interwencji.
_________________
run fast and I'll end up exhausted out of breath, thinkin' whereI went wrong this heart is afraid to beat slowly miss a chance at what Icould become I know that I can't run forever but I can't stand still for too long
this heart is afraid to beat slowly
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 10:56 am
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 860
Wojownik
Faktycznie go niosła, a gdy Królicze Futerko wykonała gest, weszła do środka i ułożyła terminatora na podłożu Korzennej Nory. Zrobiła to delikatnie, mimo swojego zdenerwowania, ale gdy usiadła obok nowomianowanej wojowniczki, czuć było od niej nieprzyjemne napięcie i zmarszczenie brwi. Już przed ceremonią była, krótko mówiąc, kłębkiem nerwów, a Świszcząca Łapa był po prostu wisienką na torcie, by zakończyć tą sesję głupich sytuacji. – Życzę powodzenia – parsknęła do czarnobiałej, potrzebując jakiegoś upustu frustracji… a podejrzewała, że Królicze Futerko będzie miała takich sytuacji z kocurkiem więcej, niż tylko jedna. Jupi.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 8:38 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Nie wyszła na ceremonię, choć o tym myślała. Została jednak w środku i...najwidoczniej los - a raczej słabe samopoczucie - specjalnie postanowił ją zatrzymać w Korzennej Norze. Gdy do lecznicy wparowała nagle Królicza Lapa (poprawka, Królicze Futerko) z tak wielkim impetem, Owcze Runo aż podskoczyła, ponieważ nie spodziewała się tak gwałtownego przybycia...kogokolwiek. Od razu zaalarmowana zjawiła się przy czarno-białej, choć serce nadal z chwilowego przestrachu niespokojnie biło w jej piersi. Właściwie to nawet nie przestało wystukiwać przyśpieszonego rytmu, bowiem jak dało się z pierwszych słów nowomianowanej wojowniczki wywnioskować - Świst zemdlał. Nigdy, w całym swoim życiu nie miała przypadku mdlejącego kota i to niespodziewanie ją zestresowało. Tak długo zajmowała się przypadkami sobie znanymi, że "nowość" była dla jej umysłu czymś niebezpiecznym, zagrożeniem, którego wolała uniknąć. Wiedziała, jednak że jej terminatorzy tym bardziej nie będą umieli się tym zająć, więc odpowiedzialność za ten przypadek leżała w jej łapach. Gdy dostrzegła Zaćmione Słońce niosącą swojego syna, od razu poleciła, żeby położyć go na legowisku, na boku. — W-widziałyście jak upada? Uderzył się w coś? — jej głos lekko drżał i nie potrafiła nad tym zapanować. Najważniejsze jednak było to, że kocice nie widziały, jak poplamione bielą łapy córki Burzowej Nocy delikatnie drżą. To...mogłoby wprowadzić je w niepokój, czy aby na pewno ich klanowa medyczka wiedziała, co robi, bo hah, nie do końca wiedziała. Jednego tego czego była pewna to, że nie czuła zapachu krwi. Nie oznaczało to jednak, że kocurek nie mógł uderzyć się o wystający kamień! Ah. Zbliżyła do niego mordkę, by sprawdzić czy na pewno oddycha i tu musiała przyznać, że nieco uspokoiła się, gdy wyczuła lekki podmuch wydychanego przez nozdrza powietrza.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 9:04 pm
Świszcząca Łapa
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 0
Matka : zaćmione słońce
Ojciec : koźlorogi
Wygląd : niewielki, szczupły; długie futro, na razie jednolicie białe, ale z czasem na łapach, ogonie, pysku, uszach i mordce zacznie być widoczna szarość; palce i stopy przednich łap, tylne łapy do piszczeli, pojedyncze włosy pomiędzy oczami i żuchwa białe; ciemnoszary nos; szaroniebieskie oczy
Multikonta : szadź; orzechowy cień and co.
Autor avatara : changoblanco (flickr), pliszka
Liczba postów : 77
Terminator
Nie stracił(o) przytomności na długo. Już w parę chwil po tym, jak został(o) przyniesion(e) przez Zaćmione Słońce do lecznicy i ułożone na boku, zaczęł(o) stabilniej oddychać i nie mija dużo czasu, aż oczy Świszczącej Łapy się nie otworzą, gwałtownie, w panice. Mruży je od razu, rażony światłem, nawet jeśli nie ma go tu wiele… i zaraz orientuje się, że jest w innym miejscu, niż był(o). Podskakuje, podrywa się do pozycji stojącej, na równe łapy, żeby zobaczyć wokół siebie… mamę, Owcze Runi i Mysikrólik…
– C-co… się… sta-stało – bełkocze słabo i zatacza się lekko; musi znowu usiąść. Mięśnie terminatora się napinają i zaraz zaczyna szukać możliwego wytłumaczenia tej sytuacji.
Był(o) na ceremonii. Obok… ktoś. Słońce. I Mewa. Rodzice dalej, reszta rodzeństwa też. Konwaliowa Gwiazda, na gałęzi. Ten sam, który wcześniej w sześć uderzeń serca po przemowie umierającego kota, beztrosko mianował nowych wojowników. Wątłe ciałko drży. Dalej… dalej wszystko wiruje, topi się, rozpływa, jest za mgłą, nawet nie umie stwierdzić, co to znaczy. Słowa. Pojedyncze słowa przebijają się przez mgłę. Eksterminacjazemstaatakzabićzemstaeksterminacjaniebnezpieczeństwo. Oddech Świszczącej Łapy przyspiesza, czuje mdłości. Przełyka ślinę.
Wraca do teraźniejszości. Owcze Runo… a raczej jej lekko drżące łapy. Królicza Łapa, nie, Królicze… Futro? Futerko…? Nie, nie wie… dalej. I wreszcie… mama. Świst drży. Nie patrzy jej w oczy, bo wie, co tam zobaczy.
– …ja… ja, uh… zrobiło mi… się słabo… jutro mo-może... e... ja… pójdę do… legowiska… d-dobrze…? – mamrocze, nie patrząc nikomu w oczy.
_________________
masz tyle niepewności, gdy jesteś całkiem sam zbyt wiele możliwości, by cieszyć się z tego, co masz masz tak małe dłonie, że nie naprawisz zmianˎˊ˗
lecz tak ogromne usta, że możesz pożreć świat
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 9:30 pm
Królicze Futerko
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 20 [listopad]
Matka : Miodowy Nos [NPC]
Ojciec : Mniszkowy Płatek [NPC]
Mistrz : Rozgwieżdżony Płomień!!
Partner : hihi
Wygląd : Niska, przeciętnej budowy, o długim, czarno-białym futrze. Białe znaczenia obejmują jej łapy, brzuch, klatkę piersiową, kryzę i część mordki, gdzie pokrywają jej pyszczek i pasmo między oczami, sięgając aż do czoła. Poza tym biel "wcina się" też na jej lewy bok, w efekcie czego część czarnego futerka odcięta jest od reszty i tworzy plamę kształtem przypominającą nieco owal na wysokości jej łapy. Ma bladozielone oczy. Charakterystyczne są też dla niej wysokie, zaokrąglone uszy, z których wystaje białe futerko oraz długie, często powykręcane na wszystkie strony wąsy.
Życzę powodzenia. Skwaszony głos Zaćmionego Słońca nieco ją dziwi, bo sama jest głównie zmartwiona, choć szybko go sobie racjonalizuje: jest w końcu matką Świszczącej Łapy, ba, matką całej ósemki kociąt... kociąt, które miały dziś ceremonię, co już pewnie i tak musi być trochę stresujące, a co dopiero jak jedno z tych kociąt traci przytomność! Samo podejście kocicy do sprawy nie jest jednak dla niej największym szokiem. Do tej pory Królicze Futerko przełączyła się w tryb Zarządzania Kryzysowego i nie skupiała się za bardzo na tym, co będzie dalej. Miała jasne zadanie: iść po medyka i upewnić się, że jej terminator będzie bezpieczny. Tyle w temacie. Nie myślała za bardzo o tym, co będzie później... ani że bycie mistrzem Świszczącej Łapy to nie tylko odpowiedzialność za niego w tym momencie, ale i w przyszłości. Że ktoś musi przygotować go do bycia wojownikiem, i że to będzie ekstermalnie trudne przy jego wrażliwości. Co, u licha, myślał sobie Konwaliowa Gwiazda, kiedy przydzielał jej terminatora? Dlaczego terminatorów nie dostali Pajęcza Sieć, Srebrna Kropla, Dziczy Szlak... ha, nawet Jeżynowy Nos, choć jest strasznie młoda, pewnie nadawałaby się do tego bardziej niż ona, głupia, ledwo nadająca się na wojowniczkę, a co dopiero mistrzynię Mysikrólik! Uch, mniejsza z tym. Tu akurat nie chodzi o nią, tylko o Świst... i Zaćmienie, jakby nie patrzeć. Posyła jej porozumiewawcze spojrzenie.
– Taaa, przyda się... – Nie przez Śwista. Przeze mnie. Skup się. – Poznałam Świszczącą Łapę już kiedyś, wiesz? Wiem, że jest strasznie, um, wrażliwy... Ale kiedyś z tego wybrnie. – Staram się ją pocieszyć, jakoś, chociaż sama nie wiem. Czy ja w ogóle z tego wybrnęłam? Pierwszy dzień treningu... A Owcze Runo? Uch, ona też zdaje się trochę przerażona. To chyba niedobrze.
– Ja widziałam. Tylko o ziemię, tak mi się wydaje – odpowiada uspokajającym tonem, czując, że chociaż jeden kot musi tu być spokojny, bo atmosfera jest tak ciężka, że można by ją przeciąć pazurami. A potem... czeka. Nie za długo, jak się okazuje, całe szczęście; Świszcząca Łapa szybko zaczyna się ocucać, a Mysikrólik czuje, jakby kamień spadł jej z serca. – Zemdlałeś, twoja mama cię tu przeniosła – mówi mu, równie spokojnym tonem, a gdy ten zaczyna mamrotać coś o powrocie do legowiska, przygryza policzek od środka. – Może lepiej niech Owcze Runo cię najpierw obejrzy, upewni się, że nic ci się nie stało, jak upadałeś, hm? – sugeruje miękko, a potem zerka to na Zaćmione Słońce, to na medyczkę, czekając, aż któraś z nich przejmie od niej pałeczkę.
_________________
run fast and I'll end up exhausted out of breath, thinkin' whereI went wrong this heart is afraid to beat slowly miss a chance at what Icould become I know that I can't run forever but I can't stand still for too long
this heart is afraid to beat slowly
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 9:48 pm
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 860
Wojownik
Gdy wojowniczka jej odpowiedziała, chyba tylko poczuła się bardziej zirytowana. Przyda się? Kim ona była, żeby mówić coś takiego o jej synu (bo Zaćmione Słońce była przekonana, że to o nim była mowa)? I kim była, żeby mówić z pewnością, że z tego wybrnie? Wybrnie, jeśli go wyciągniesz, ale jesteś świeżo mianowaną kotką, która nigdy nie miała do czynienia z problemowym terminatorem. Złota nauczyła się już kontrolować to, co mówiła do innych kotów, ale nie mogła powstrzymać się od nieprzyjemnych myśli. Westchnęła po prostu w odpowiedzi, zaś Świszcząca Łapa wybudzał się powoli ze swojego oszołomionego stanu. W porę. Owcze Runo była chyba gorzej zestresowana, niż one dwie. Super. Fajna medyczka. Chciałaby, żeby niemiła część jej głowy się teraz zamknęła, bo absolutnie nie potrzebowała jej przytyków. Całe szczęście, że Królicze Futerko robi większość mówienia za nią. A może to też źle… Ugh. – Czy są jakieś medykamenty na uspokojenie, Owcze Runo? – zdecydowała się spytać, może nakierować medyczkę, co powinno się robić w takiej sytuacji, bo to jedyne, co jej przychodziło do głowy. Czy Świst nie mógł po prostu, no, nie tracić przytomności? Jedyny przypadek, gdy zrobiła to Zaćmienie był wtedy, gdy wykrwawiała się na śmierć. A to? To była ceremonia. Będzie ich tylko więcej.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 10:16 pm
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Nie skupia się na słowach dwóch wojowniczek, uznając za najważniejszą część zrozumienie co stało się Świszczącej Łapie. Wiedziała, że ten był...inny, już od ich pierwszego spotkania. Wystraszony (choć można to było zrzucić na młody wiek i zatrucie, dla niego niezrozumiałe), ledwo dukający słowa, a właściwie to milczący. Dopiero przybycie Zaćmionego Słońca cokolwiek wówczas wskórało. Co jednak doprowadziło do jego omdlenia teraz? Stres związany z nową rangą i treningiem? Być może, chociaż nie sądziła, że taka sytuacja może mieć miejsce. Kiwnęła głową Króliczemu Futerku, gdy jej słowa przedarły się przez wygłuszającą w jej uszach powłokę ich głosów. Przynajmniej...nie upadł na coś ostrego, prawda? A to był jeden dobry plus tej sytuacji. Nie musiały czekać długo, na szczęście, aż Świst wybudził się z chwilowej utraty świadomości. Widziała jego zaniepokojenie i zmieszanie. Jej wargi zacisnęły się w wąską linię, gdy obserwowała go jak powoli dociera do niego co się stało, a jakby tego było mało biało-czarna postanowiła go poinformować, że...zemdlał. Przytaknęła jej lekko głową na potwierdzenie tych słów, po czym sama, nim odezwała się Zaćmione Słońce przemówiła. — Wolałabym, abyś tu został Świszcząca Łapo. Opiszesz mi jak się czujesz? Kręci ci się w głowie? — głupie pytanie skoro widziała, jak Świst zatacza kółko i klapie na swój zadek, bo nie może dłużej ustać. Mogło to być jednakże spowodowane zbyt prędkim wstaniem. — Boli cię coś? — pyta dalej, lecz jej pytania w kierunku pointa są wolne. Nie chce go wystraszyć wieloma zadanymi naraz pytaniami, nie chce też go bardziej zestresować, bo już sama ta sytuacja, w której ślęczą nad nim trzy kocice, musi być dla niego co najmniej niekomfortowa. — Tak. Są, mogę przynieść. — spojrzała na złocistą wojowniczkę, lecz nie zatrzymała na niej dłużej wzroku. Czuje bowiem od Zaćmienia spięcie, którego nie potrafi znieść. Przeniosła więc wzrok z powrotem na Śwista, jakby oczekując od niego odpowiedzi, czy naprawdę tego potrzebuje.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Między Korzeniami (składzik)
Nie Paź 27, 2024 11:15 pm
Świszcząca Łapa
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 0
Matka : zaćmione słońce
Ojciec : koźlorogi
Wygląd : niewielki, szczupły; długie futro, na razie jednolicie białe, ale z czasem na łapach, ogonie, pysku, uszach i mordce zacznie być widoczna szarość; palce i stopy przednich łap, tylne łapy do piszczeli, pojedyncze włosy pomiędzy oczami i żuchwa białe; ciemnoszary nos; szaroniebieskie oczy
Multikonta : szadź; orzechowy cień and co.
Autor avatara : changoblanco (flickr), pliszka
Liczba postów : 77
Terminator
Nie chce patrzeć im w oczy. Nie chce widzieć rozczarowania w oczach swojej mamy. Nie chce, by robili z tego całą aferę. Nie chce dostawać medykamentów. Chce się tylko zapaść pod ziemię… i zapomnieć o wydarzeniach ostatnich dni. Zapomnieć o śmierci i pogrzebie Rozżarzonego Kroku. Zapomnieć o słowach, którymi zakończyła się jego ceremonia. Zapomnieć.
Albo nie istnieć. Wtedy by nie był(o) problemem. Rozczarowaniem. Panikarzem. Symulantem. Wrażliwcem. Mysim sercem. Boidupą. Frajerem.
Nikt nawet nie pyta, czemu tak się stało. Mama nawet... nie rozmawia z ni(e)m. Tylko z medyczką. Kuli się. Nie odzywa. Nie ma po co. Wszyscy widzieli, co się stało. Wie, jak to wygląda. Zemdlał(o) przez mianowanie. Przecież na pewno nie przez plany eksterminacji grupy kotów. Na pytania Owczego Runa porusza głową na boki. Nic się nie dzieje. Nie chce być pytan(e). Nie chce, nic (n)u przecież nie jest. Nic poza byciem porażką.
_________________
masz tyle niepewności, gdy jesteś całkiem sam zbyt wiele możliwości, by cieszyć się z tego, co masz masz tak małe dłonie, że nie naprawisz zmianˎˊ˗
lecz tak ogromne usta, że możesz pożreć świat
Re: Między Korzeniami (składzik)
Pon Paź 28, 2024 1:40 pm
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 860
Wojownik
A on milczał; obudził się już, wymamrotał coś, ale gdy Owcze Runo go o coś spytała, ten nie mógł z siebie nic wydusić. Czy on specjalnie musiał robić to wszystko trudniejszym i dłuższym, niż mogłoby być?
– Owcze Runo cię o coś pyta, Świszcząca Łapo – przypomniała, siląc się, by nie brzmieć na tak zirytowaną, jaką faktycznie była, bo mimo swojego podejścia rozumiała gdzieś podświadomie, że im silniejsza będzie jej reakcja, tym bardziej zamknie się na wszystko Świst. To był problem — nie miała pokładów cierpliwości i kontrolowanej delikatności, by obchodzić się z synem, gdy pojawiała się taka sytuacja. Gdy Świst nie wykazał też żadnej reakcji na mowę o ziołach, złota wróciła wzrokiem do Owczego Runa. – …Przynieś je, proszę.
Jeśli medyczka faktycznie wróciła się po nie do składzika, a Świszcząca Łapa, Królicze Futerko i Zaćmione Słońce zostali przez chwilę sami, ta popatrzyła na milczącego kota. Dopóki ten nie wykazywał jakiekolwiek komunikatywności, ta nie potrafiła się nie denerwować.
– Połknąłeś język?
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Między Korzeniami (składzik)
Pon Paź 28, 2024 8:53 pm
Królicze Futerko
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 20 [listopad]
Matka : Miodowy Nos [NPC]
Ojciec : Mniszkowy Płatek [NPC]
Mistrz : Rozgwieżdżony Płomień!!
Partner : hihi
Wygląd : Niska, przeciętnej budowy, o długim, czarno-białym futrze. Białe znaczenia obejmują jej łapy, brzuch, klatkę piersiową, kryzę i część mordki, gdzie pokrywają jej pyszczek i pasmo między oczami, sięgając aż do czoła. Poza tym biel "wcina się" też na jej lewy bok, w efekcie czego część czarnego futerka odcięta jest od reszty i tworzy plamę kształtem przypominającą nieco owal na wysokości jej łapy. Ma bladozielone oczy. Charakterystyczne są też dla niej wysokie, zaokrąglone uszy, z których wystaje białe futerko oraz długie, często powykręcane na wszystkie strony wąsy.
No, to super ją pocieszyłam. Zajebiście. I jeszcze to "przyda się"? Po co? Żeby Zaćmione Słońce myślała, że jestem idiotką, która nie nadaje się do trenowania nikogo, co dopiero jej kociaka? Mhm. Super robota, Mysikrólik, nie, zaraz, Królicze Futerko, tak? Dobre sobie. Taka z ciebie wojowniczka jak z byle myszy, może Konwaliowa Gwiazda powinien cię nazwać Mysią Łapą, a potem Mysim Móżdżkiem! Czy ty naprawdę nie możesz choć jeden raz się za–
Zaćmione Słońce nie ma wprawy w uciszaniu swoich myśli, choć dobrze kontroluje swoje słowa; Mysikrólik jest jej dokładnym przeciwieństwem. Mówi to, co jej ślina na język przyniesie, ale dopóki nie przekroczy pewnej granicy, jest w stanie całkiem nieźle zlać swoje myśli w szum biały i kompletnie się od nich odciąć. Tryb Zarządzania Kryzysowego, w którym wciąż się znajduje, tylko ułatwia Króliczemu Futerku normalne funkcjonowanie; mimo wszystkich tych myśli z wierzchu wygląda zupełnie spokojnie, choć może nieco nieobecnie... Ech, nieważne. Musi się skupić na Świszczącej Łapie. Liczy na to, że z terminatorem będzie już trochę lepiej, ale z każdą chwilą, kiedy ten jest świadomy, ma wrażenie, że jest tylko gorzej. Czuje się dziwnie. Nieswojo. Obco. Gdy patrzy na Śwista w takim stanie, w jej gardle staje jakaś nieprzyjemna gula. Chce mu pomóc, chce mu jakoś doradzić, chce... gdyby była Świszczącą Łapą, chyba najbardziej w tej chwili chciałaby zapaść się pod ziemię... albo po prostu do kogoś przytulić i usłyszeć, że nikt nie jest na nią zły, tak myśli. Nie potrafi mu jednak czytać w myślach i nie zamierza robić niczego ryzykownego. Zresztą, terminator prawie jej nie zna; odbyli kiedyś jedną rozmowę i, no, to w sumie tyle. Nie wspominając już o tym, że obok stoi jego matka! To byłoby strasznie nie na miejscu, gdyby to zrobiła. Ale tak po prostu stać i patrzeć na niego w tym stanie? I patrzeć na wkurzoną Zaćmione Słońce, która jeszcze bardziej stawia go pod ścianą? Nie ma pojęcia, co robić. Nie chce się przeciwstawiać kocicy, ale nie chce też nie robić nic. – Świst... – zaczyna, ale zaraz urywa. Jest tyle rzeczy, które chciałaby mu przekazać, ale nie może. Nie tu, nie teraz... nie znajduje na to wszystko ani słów, ani czynów. Zaciska zęby, sfrustrowana własną niemocą. – Mm, Owcze Runo może nie wiedzieć, jak ci pomóc, jeśli z nią nie porozmawiasz, ale mi możesz pokiwać głową: jest coś, co mogę dla ciebie teraz zrobić... – tu robi dłuższą pauzę, żeby dać mu czas na reakcję – ...czy wolałbyś zostać sam? – Wydaje jej się, że najlepsze, co może w tej chwili zrobić, to dostosować się do jego życzeń, dać mu jakiś wybór, chociaż ułamek kontroli nad sytuacją, przynajmniej ze swojej strony. Porozmawiać może z nim na spokojnie na treningu, jak sama sobie ułoży wszystko w głowie... jak nie będzie mieć z tyłu głowy intruzywnych myśli o własnej niekompetencji, jak nie będą między nerwową medyczką a kipiącą złością matką terminatora. Obecnie, ma wrażenie, jest w sytuacji bez wyjścia; jest prawie obcą mu kotką, która ma, tak naprawdę, najmniej władzy ze wszystkich tu obecnych. Gówno może, więc może lepiej usunąć się z sytuacji, żeby nie być częścią loży szyderców, która stoi nad nim w już i tak trudnym momencie.
_________________
run fast and I'll end up exhausted out of breath, thinkin' whereI went wrong this heart is afraid to beat slowly miss a chance at what Icould become I know that I can't run forever but I can't stand still for too long
this heart is afraid to beat slowly
Re: Między Korzeniami (składzik)
Wto Paź 29, 2024 12:19 am
Świszcząca Łapa
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 0
Matka : zaćmione słońce
Ojciec : koźlorogi
Wygląd : niewielki, szczupły; długie futro, na razie jednolicie białe, ale z czasem na łapach, ogonie, pysku, uszach i mordce zacznie być widoczna szarość; palce i stopy przednich łap, tylne łapy do piszczeli, pojedyncze włosy pomiędzy oczami i żuchwa białe; ciemnoszary nos; szaroniebieskie oczy
Multikonta : szadź; orzechowy cień and co.
Autor avatara : changoblanco (flickr), pliszka
Liczba postów : 77
Terminator
Słowa matki… są zaskoczeniem. I nagle znowu. Znowu się zaczyna. Znowu wszystko zaczyna być jak za mgłą, a swe ciało Świszcząca Łapa widzi jakby… nieco z innej perspektywy. Nie do końca jest w tym ciele. Jakaś je(n)o część jest gdzie indziej, nie tu.
Ślepia kociaka podnoszą się gwałtownie na pytanie Zaćmionego Słońca. Mokro błyszczą lękiem… przed nią. Ucieka wzrokiem, odwraca całą głowę, zaciska powieki… kuli się, niemalże jak by Zaćmione Słońce go uderzyła.
Dotarło. Jest dla niej utrapieniem. Problemem. Rozczarowaniem. Tak, jak zawsze się obawiał(o). A wszystko przez Konwaliową Gwiazdę, który nie mógł poruszyć tematu morderstwa przy innej okazji, niż na tej ceremonii, tak niedaleko od innych dziwnych wydarzeń w Klanie Gromu. Nie, chwila. Wszystko przez Świst. Przez to, jaki(e) jest słab(e). Wrażliw(e). Głupi(e).
Królicze Futerko ma łagodniejszy ton. Na jej pierwsze pytanie potrząsa przecząco głową… na drugie – po chwili zawahania kiwa potwierdzająco. Jeśli nikt nie protestuje, bez słowa bierze medykamenty przyniesione przez Owcze Runo i odchodzi do kociarni.
zt?
_________________
masz tyle niepewności, gdy jesteś całkiem sam zbyt wiele możliwości, by cieszyć się z tego, co masz masz tak małe dłonie, że nie naprawisz zmianˎˊ˗
lecz tak ogromne usta, że możesz pożreć świat
Re: Między Korzeniami (składzik)
Sponsored content
Forum Starlight, otwarte dnia 15 listopada 2020 roku, to gra tekstowa utworzona na bazie uniwersum z serii Warriors autorstwa Erin Hunter. Opisy w forumowym Kompendium zostały stworzone przez administrację forum na podstawie informacji udostępnionych przez autorki książek, jednakże zasady, fabuła, lokacje, klany, postaci NPC, mapa, mechanika i inne elementy Starlight są naszego autorstwa. Coś Cię zainteresowało i chcesz to wykorzystać u siebie? Jasne, ale najpierw do nas napisz. Autorów wszelkich kodów i zdjęć można znaleźć na podstronie CREDITS.