IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Samotnik
Chaos
Czw Mar 28, 2024 11:48 pm
Chaos
Chaos
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 52
Matka : Tchnienie
Ojciec : Strumień
Mistrz : Cis
Partner : Lukrecja, martwa
Wygląd : Czarny dymny kocur w typie maine coona. Muskularny, pokryty bliznami (nacięcie na nosie i lewej stronie ust, ślady pazurów na: lewym oku, prawym policzku, lewym barku, prawej łapie, lewe udo i kostka, ślad po drucie kolczastym na szyi, blizny na ogonie po złamaniu - krzywy, poszarpane uszy). Długie, zaniedbane futro.
Autor avatara : Ja <3
Liczba postów : 59
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t2102-chaos#57505


The darkness God loves so much, and ends it all

Imię : Chaos, dawniej Pokrzyk
Wiek : 50 Księżyców
Płeć : Samiec
Klan : Samotnik
Ranga: Samozwańczy przywódca Kultu


Czarny dymny kocur w typie maine coona. Muskularny. Pokryty bliznami (nacięcie na nosie i lewej stronie ust, ślady pazurów na: lewym oku, prawym policzku, lewym barku, prawej łapie, lewe udo i kostka, ślad po drucie kolczastym na szyi, blizny na ogonie po złamaniu - krzywy, poszarpane uszy). Długie, zaniedbane futro.

P: 6 | S: 41 | Z: 25 | Sz: 10 | O: 40



Chaos jest dużym, muskularnym kotem w typie Maine Coona. Jego długa, czarna, dymna sierść zapomniała już czym jest pielęgnacja. Kocur zwykle nie widzi powodu by się nią zająć, robi to jedyni wtedy kiedy kołtuny zaczynają przeszkadzać mu w ruchach - a i tak stara się to załatwić jak najszybciej. Liczne blizny na jego ciele same w sobie opowiadają historie jego długiego życia. Nacięcie na nosie i lewej stronie ust, ślady pazurów na lewym oku, prawym policzku, lewym barku, prawej łapie, lewym udzie i kostce, poszarpane uszy - to znamiona pozostawione mu przez fałszywą rodzinę, kult. Ślad po drucie kolczastym na szyi - głupota za czasów bycia kocięciem. I jedyna blizna, którą wspomina z uśmiechem na pysku - po złamaniu na ogonie, który przez złe zrośnięcie się kości jest skrzywiony. Pierwszą rzeczą, którą zauważy śmiałek, który się z nim spotka, są jego oczy. Żółte, wręcz jadowite, jakby sam wzrok miał kogoś zamordować albo podpalić, a mimo to zimne i pozbawione krztyny współczucia.

---Blizny kocura:---
Pozostałości po walce w kulcie, zrobione przez innych członków:
- Rozcięcia: grzbiet nosa, lewy kącik warg, lewe oko, prawy policzek, lewy bark, prawa łapa, lewe udo i kostka.
-Poszarpane uszy

Pozostałości po głupim kociaku, który wlazł we wnyki:
- Blizna po drucie na szyi

Ślady po ataku lisa:
- Pokryty bliznami ogon, wykrzywiony po złamaniu


HP: 160 | W: 140 | 0/500 PD



Na co dzień Chaos sprawia wrażenie wyniosłego, wręcz aroganckiego. Używa dostojnego języka, a jego mowa ciała jest subtelna, czasem prawie niezauważalna. Tkwienie w bezruchu jest dla niego naturalnym stanem, po części to wynik treningu jaki zafundowała mu jego "nauczycielka". Fakt, że wychował się w swego rodzaju "kulcie" sprawia, że jego moralność jest zachwiana, żeby nie powiedzieć, że nie istnieje. Nie widzi nic złego w zamordowaniu kota, czy też w torturach - ot, zwykła codzienność i momentami forma rozrywki. Nie jest jednak szczególnie agresywny, a przynajmniej dopóki nie zostanie sprowokowany. Zdarzają się bowiem momenty, a czasem nawet dni, gdy... Nie jest sobą. Potrafi zawiesić się na dobrą chwilę, wpatrywać pusto w jeden punkt przed sobą, bądź prowadzić samotne rozmowy, gdy wokół nie ma nikogo. Próba wyrwania go z tego stanu może skończyć się agresją, najczęściej słowną, w skrajnych sytuacjach nawet i fizyczną. W trakcie takiego transu nie jest ani trochę świadom tego, że to co widzi jest tylko wytworem jego własnego, zranionego umysłu. Być może widzi obraz dawnych kompanów, którzy okłamywali go przez całe życie. Może znajduje właśnie swoje 5 minut ukojenia w rozmowie ze zmarłą ukochaną... To traumatyczne przeżycie prowadzi do jednej, wyjątkowo ważnej informacji - nienawidzi kotów o jednolicie białej sierści, w każdym z nich widzi tą parszywą oszustkę i zdrajczynię, Cis. Atakuje je zwykle bez żadnego ostrzeżenia, a w oczach kocura można dojrzeć jedynie obłęd. Jeśli czerwień jest płachtą na byka, kłamstwo nieskazitelnej i czystej bieli obudzi prawdziwego demona. Opowiadając o Chaosie nie da się nie wspomnieć o jego nastawieniu do miłości. Kocur uważa to zjawisko za najświętsze i więź dwóch kotów jest dla niego powodem do dumy - szczególnie kiedy partnerzy są wobec siebie wierni. Zdrada jest dla niego największym grzechem, a jedyną słuszną karą za to - śmierć. Prawdopodobnie gdyby zabił kota, a partner ofiary rzuciłby się na niego w odwecie za zabraną połówkę, możliwość odebrania życia parze kochanków byłaby najpiękniejszym aktem miłości do jakiego może się przysłużyć. Ot, jego dziwactwo.


Ostre pazury || Twarda skóra



— Narodziny —

Dawno, dawno temu, żył sobie pewien kociak. Radosny i beztroski, zbyt młody by tworzyć wspomnienia. Otoczony miłością rodziców, nieświadomy tego, że trójka jego rodzeństwa odeszła z tego świata w chwili narodzin. Był więc jedynakiem, który stał się oczkiem w głowie jego opiekunów. Tchnienie i Strumień - bo takimi imionami ochrzcili ich niegdyś ich rodzice - dbali o swojego potomka najlepiej jak mogli. Matka była zdruzgotana stratą większości miotu, ojciec natomiast cieszył się tym co pozostało. Chciał uczynić z malca - którego wtedy nazywali swoją “Nadzieją” - najlepszego z najlepszych. Ach… Ambicje rodziców są tak zabawne. Przyjemnie się je rujnuje.

Nieświadomi tego co ich czeka, opiekowali się młodym najlepiej jak mogli. Żyli niestety lub stety na terenach, które znajdowały się pod moją jurysdykcją - a zasady były bardzo proste. Każdy kot, który chciał tu tkwić winny był być mi oddanym. Do tego potrzebne były próby. Zjawiłam się w norze, którą nazywali domem i dałam im proste ultimatum. Oni albo kociak. Głupi myśleli, że będą mogli mi się sprzeciwić. Że w ogóle mają jakiś wybór. Przynajmniej Strumień odszedł z tego świata walcząc mężnie w obronie rodziny. Tchnienie natomiast była pewna, że da radę uciec. Nic bardziej mylnego. Złapana na skraju terenów, skończyła tak samo jak jej ukochany. Patrzyłam na ich czarne kocię, zbyt małe by pamiętać cokolwiek. Chciało tylko by ciepło matki i bezpieczne leże do niego wróciły. Płakał i miauczał. Ach… Czy nie byłoby zabawne zmienić ich życiową “Nadzieję” w coś kompletnie innego?

— 5 Księżyców —

Ile razy myślałam, że nic z niego nie będzie. Ile razy byłam tak blisko by rozorać jego gardło tak jak rozorałam gardło jego ojca. Mały, uparty… Ale jakimś cudem za każdym razem kiedy chciałam się go już pozbyć, zaczynał się zachowywać. Czyżby czuł i zdawał sobie sprawę z tego, że miał za dużo do stracenia? Nie sądziłam, że to nieporadne kocię wyrośnie na kogoś porządniejszego. A jednak… Z każdym dniem nabierał coraz więcej dyscypliny, żółte ślepka przestawały być tak naiwne. Robiły się zimne, skostniałe. Dawne obrzydzenie, które nosił na pysku przy zabiciu myszy zniknęło i nie pojawiło się nawet kiedy zagryzł swojego pierwszego kota. Zamiast tego… W tych oczkach było wyczekiwanie kiedy na mnie spoglądał. Chęć usłyszenia pochwały od swojej… Właścicielki. Przecudnie było patrzeć jak umysł tego małego stworzenia wykrzywiał się i dopasowywał do mojej wizji. Jak przykładał się do treningów, kiedy pokazywałam mu jak mordować z najlepszą skutecznością, jak podchodzić swoje ofiary i zwierzynę, jak się wspinać by nie zostać obiadem. Tak cudnie starał się gonić za czymś, czego nigdy ode mnie nie dostał - za miłością. Myślał, że jeśli będzie wypełniać moją wolę to ją dostanie. Usłyszy matczyne wdzięczności. Jedyne co słyszał to potrzebne mu do wzrostu “zadowalające” albo “zawiodłeś mnie”. Niedosyt przy tym pierwszym i zawód drugiego były wystarczające by patrzeć jak kocur stara się, staje na głowie by spełnić moje oczekiwania. Z każdym dniem stawał się coraz bardziej skostniały i coraz bardziej posłuszny. Wszystko dla słodkich słów afirmacji. Kto by pomyślał, że wychowanie odpowiedniego żołnierza będzie tak proste?

— 20 Księżyców —

Nie zauważyłam nawet kiedy przestałam zwracać uwagę na jego miłosne potrzeby. Wykonywał zadania tak jak tego chciałam. Siał postrach wśród obcych i wśród członków kultu. Idealnie powtarzał moje nauki, znał je na pamięć i jeśli było trzeba karał tych, którzy o nich zapominali. Nie ukrywam, czułam dumę widząc jak moja mała marionetka zachowuje się tak jak ją wytrenowałam - nawet wtedy kiedy już nie ciągnęłam za sznury… Nic nie mogło zniszczyć tego co stworzyłam. Mój plan był idealny.

— 35 Księżyców —

Za górami, za lasami, w kulcie znanym ze swych okrucieństw żył kocur. Wyrwany z ciepłych objęć rodziców i wrzucony w łapska obcych, którzy mieli go wychować… Nigdy nie zaznał miłości. Nigdy nie zaznał tak bardzo potrzebnego mu ciepła, a którego szukał całe życie. Z zazdrością w oczach patrzył na pary w kulcie, z jeszcze większą kiedy widział jak opiekują się swoimi kociakami, jak te małe dzieciątka dostają rzeczy, których on nigdy nie dostał. Może dlatego tak gorliwie wykonywał rozkazy, miał nadzieję że Najwyższa Cis obdarzy go właśnie takimi cudami. Tą samą miłością… W swojej spirali prób nie zauważył nawet ile minęło księżyców od pierwszego momentu, gdy poczuł kocią krew w pysku. Kiedyś paskudna, dzisiaj nie była dla niego niczym nowym. Była jak wyznacznik, że wykonał swoje zadanie poprawnie. Krew i to uciekające z ofiary życie, jej ostatnie tchnienie… Kocur nigdy nie spodziewał się, że sam kiedyś zostanie ofiarą.

— 40 Księżyców —

Och, to naiwne dziecko. Myślał, że nikt nie zauważy? Że nie będę chciała tego sprawdzić? Zawiodłam się na nim. Uczyłam go tylu rzeczy, a on poległ na czymś tak łatwym. Zacieranie śladów było ważne. Z̸̗̦̀a̴̫͌č̵̬ź̸̟̠̕ą̶̧́ł̶͍̔ ̷̬̫͒̚w̵͙̫͂ȳ̷͚ḿ̵̳̪͆y̴̞͈͆̐k̸͓̃͒a̷̺̿ć̶̝̘̑ ̶̳̅s̸̟̐̚͜í̴̹ę̸͔̊̑ͅ ̵̥̃͐z̴̮̥͌ ̸̢͝o̷̟̫͒b̵̤̆o̷̪͎͒͝ż̵͍͕u̸̺̿̈.̸͍͂ ̴̼̝̊͌O̶̦̘͛́p̶͖̬͘o̸̱̮̐̌ẃ̶̛̤ȋ̷̖͝ë̶́͠ͅḏ̶͌̀z̵͖̕i̵̤̚ë̶͙́͆ļ̶͕̕i̴̫͗ ̷͍͇͝m̴͚̄̍ì̵̱̯ ̷̼̘̿̚ǫ̵̮͂͘ ̴̘̻̈̇ḵ̵̛̛o̶̠̣͑̐t̴̨̖̀͊c̷͉̽͝e̶͔͗̉,̵̈ͅ ̸̦͋d̴̺̀ͅo̵͎̣̊̇ ̶̧͔̐̎ḱ̵͔̄͜t̴̼͛̔ó̷̹̘̂ṟ̶̦̈́e̵̟̫͌̽j̵̳̀̈ ̷͓̓̌͜s̴̯͂͂i̴̡̠̐ę̷̩̔ ̵̱͚̾w̵͍̌y̴̠̔͘m̵͇͈̒́ỷ̵͕̯k̶̫̍̀ả̴͜ł̸̬͈̔!̸̬͎͐ Najwyższa pora uderzyć tam gdzie bolało najbardziej, przypomnieć komu miał być lojalny. Kazałam zawlec j̸͙́̍ą̴̻́ do naszego obozu.

— 45 Księżyców - Obecnie —

- Widzieliście tego kocura? - odezwała się szylkretowa kotka przysiadając wśród cienia drzew. Ich liście zaszeleściły cicho kiedy dwa inne kocury na polance spojrzały w jej stronę.
- Tego wielkoluda? - płowy samotnik zastrzygł uchem. - Trudno nie zauważyć. Coś z nim... Jest chyba nie tak. - zniżył łeb, praktycznie schował go między łapami pozwalając by wystające łopatki górowały nad wychudzonym ciałem. Kotka niepewnie ugniatała ziemię łapami.
- Słyszałam, że podobno pojawił się w lesie nagle, nikt nie wie skąd... Ale od kiedy tu jest, koty znikają bez słowa. - liznęła nerwowo futro na swojej piersi.
- Daj spokój. - syknął drugi z kocurów, rudzielec. - Już wymyślasz jakieś plotki czy inne legendy? Wygląda... Strasznie. Racja. Ale tak bez przesady. Pewnie po prostu zrzęda z niego. Jeszcze śmierdzi od niego ziołami! Słabeusz jak nic co chwila siedzi u zielarzy. - skwitował krótko. Nie żeby miał się przejmować jakimś nowym w okolicy. Może i dobrze, że koty znikały. Więcej zdobyczy w lesie dla nich. A ten nowy? Kto by się tam nim przejmował. I tak żadne z nich nie miało okazji z nim porozmawiać, nie żeby też chcieli.
- To żadne legendy! - zaprotestowała, tupnęła łapą o miękką trawę. Kocury tylko popatrzyły na nią z politowaniem. - M-mówię prawdę. Wszystko dookoła tego kocura jest... Jakieś takie... Straszne. - zwiesiła łebek i skuliła uszy.
- Straszne to będą moje pchły jak koło ciebie usiądę. - prychnął rudy kocur. - Założę się, że ten twój "straszny" kot nie jest taki straszny! Pff, wygląda na jakiegoś starucha, jeszcze jest cały poobijany. Jak mu przyłożę to zaraz zrozumie kto rządzi w tej części Doliny!  - wypiął dumnie swoją pierś. Kotka popatrzyła na niego zdziwiona... I zaraz się skuliła. Siedzący obok rudasa płowy kocur wzdrygnął się nagle i wycofał. Młodzik rozejrzał się po nich zdziwiony... I się roześmiał.
- Co, strach was obleciał~? Tak się boicie mojej potęgi~?
- Chętnie poznam tą twoją "potęgę". - rozległ się za nim ochrypły głos. Rudzielec aż nastroszył futro i odskoczył.
Plotki, które roznosili samotnicy przestały być... Tylko plotkami. Powoli każdy mówił o kocurze, który przyszedł zza ludzkich osad.



Tropienie: 3 || Skradanie: 3 || Wspinaczka: 2







Kod karty by Brivi
Re: Chaos
Wto Kwi 09, 2024 2:08 pm
Chaos
Chaos
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 52
Matka : Tchnienie
Ojciec : Strumień
Mistrz : Cis
Partner : Lukrecja, martwa
Wygląd : Czarny dymny kocur w typie maine coona. Muskularny, pokryty bliznami (nacięcie na nosie i lewej stronie ust, ślady pazurów na: lewym oku, prawym policzku, lewym barku, prawej łapie, lewe udo i kostka, ślad po drucie kolczastym na szyi, blizny na ogonie po złamaniu - krzywy, poszarpane uszy). Długie, zaniedbane futro.
Autor avatara : Ja <3
Liczba postów : 59
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t2102-chaos#57505
...::: Aktywne sesje :::...


...::: Zakończone sesje :::...

Skocz do: