Ciepłe Skałki

Lubiła chodzić na zioła. Nawet, jeśli dotychczas była na nich tylko jeden (1) raz! Pożegnała się z Roską, po czym ruszyła z Motylim Blaskiem w stronę Ciepłych Skałek. Nie wiedziała, co konkretnie chciał Motyl znaleźć, jednak też nie dopytywała. Skinęła czarno-białym łebkiem.
— Dobrze.
Przytaknęła, uważając to za dość dobry pomysł. Od razu pouczy się o medykamentach, o zbieraniu ich danych części, zapewne, no i ogółem takie rzeczy. Odetchnęła głęboko, mruknęła ciche, lecz sympatyczne "powodzenia" w stronę medyka i ruszyła odrobinę dalej, by porozglądać się za jakimiś przydatnymi roślinami. Oczywiście, trzymała się niedaleko Motylego Blasku. Tak na wszelki.

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Już na samym początku poszukiwań Motylemu Blaskowi się poszczęściło; w jego oczy wpadło drzewo, lekko powykrzywiane. Kora była brązowoszara, widoczne były na niej bruzdy i pęknięcia. Posiadała zielone, sztywne i ostro zakończone igły zebrane w pęczki. Miała brązowawe szyszki; szukajcie, a znajdziecie, co?

Chabrowy Powiew za to nie znalazła żadnego zioł. Zamiast tego mogła zauważyć niewielki sopel lodu, zwisający z jednej z gałęzi drzew dookoła. Kapała z niego woda, gdyż temperatura nie była jeszcze na tyle mroźna, by przytrzymać go długo przy życiu; w rezultacie pod ową gałęzią formowała się brzydka kałuża.

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 1/3

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

Ciepłe Skałki - Page 5 38150211_KA5ot1iDdGwEAUW

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

Ha, taką właśnie miał nadzieję, że znajdzie sosnę na skalistych terenach, nie musząc wspinać się gdzieś wysoko w góry – i udało się, najwyraźniej rosła w okolicach Ciepłych Skałek. Motyli Blask uśmiechnął się lekko, po czym zawołał do Chaber:
– Pamiętasz, jak ostatnio mówiliśmy o sośnie limbie? Tu rośnie jedna. – Nie chciał jej przeszkadzać w poszukiwaniach, ale zobaczenie takiej rośliny w całości to zawsze dobre doświadczenie, a co! To powiedziawszy, zabrał się za zbieranie: na początku zaczął ostrożnie obrywać korę z jednej strony drzewa, chcąc zebrać jak najwięcej jej kawałków, a potem... Hm, jak właściwie zebrać nasiona, skoro te były w szyszkach? Po krótkiej chwili zastanowienia zaczął rozglądać się za jakimiś szyszkami na ziemi. Jeśli choć trochę ich znalazł, to zaczął wydobywać z nich nasiona, a jeśli nie... Cóż, dobrze, że oskubywał korę tylko z jednej strony. W razie czego zawsze mógł wejść na drzewo z drugiej i spróbować je postrącać.

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Mały, malutki sopel lodu. Chaber zmarszczyła trochę brwi, jednak po tym wzruszyła barkami i odwróciła głowę w stronę Motyla, gdy ten do niej zawołał. Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową, zadowolona, że medyk coś znalazł. Obserwowała przez chwilę sosnę limbę, a następnie westchnęła cichutko i kontynuowała poszukiwania. Może w końcu jakieś zioło?

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Nie było aż tak źle jak na Porę Nagich Drzew - Motyli Blask zdołał zebrać 7 sztuk kory i 10 nasion sosny limby.

A i tym razem nie poszczęściło się czarnobiałej, a najwyżej nie tak, jak by tego chciała; zamiast ziół ujrzała ptaszka dwie długości drzewa dalej. Był niewielki i miał krótki dziób, za to ubarwienie było w większości czarne, ale brzuch miał biały, a okolice dzioba rudawe. Jaskółeczka! Szkoda, że nie zwiastowała Pory Nowych Liści.

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 1/3
- +15 MPD (sosna limba)

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

Siedem kawałków kory i dziesięć nasion. Jak na porę Nagich Drzew – absolutnie nie miał na co narzekać, tym bardziej że nie potrzebował tej sosny jakoś na gwałt, a jako kolejny dodatek do składziku. Odnalazł w okolicy jakiś liść, w który mógł je zawinąć i zanim wyruszył dalej, poszukał jakiegoś suchego, bezpiecznego miejsca, w które mógłby na jakiś czas odłożyć zebrane medykamenty. Dopiero gdy je znalazł, ruszył rozglądać się dalej.
Kontynuował rozglądanie się po skalistej okolicy, licząc na to, że tym razem uda mu się znaleźć trochę różeńca. Nie był to medykament o zbyt wielu zastosowaniach, ale przydawał się na wzmocnienie, a przydałaby im się do tego jakaś alternatywa od pomornika, więc czemu by nie?

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Ptak. Zastanawiała się chwilę, czy spróbować upolować ptaka, czy szukać dalej, jednak stwierdziła, że w tę porę każda zwierzyna jest na wagę złota. Sprawdziła kierunek wiatru i upewniła się, by poruszać się pod niego, zgięła łapy, zrównała ogon z linią grzbietu. Idąc w stronę ptaka, zerkała pod nogi, by niechcący na nic nie nadepnąć, jednocześnie próbowała korzystać z otoczenia, kryjąc się za niektórymi rzeczami, również czasami zastygając w bezruchu, by jaskółka jej nie zauważyła.
Gdy była wystarczająco blisko, skoczyła w stronę ptaka i, jeśli się udało, jak najszybciej go zabiła.

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Tym razem niestety Motyli Blask nie mógł znaleźć zioła, którego szukał, ani w ogóle żadnego zioła. Zamiast tego mógł zauważyć, że długość drzewa od niego stąpa sobie bażant - całkiem pokaźna zwierzyna, która na pewno pomogłaby Klanowi Wichru w zimną porę. To co, przerwa na drób?

Chabrowemu Powiewowi również poszło nie do końca tak, jakby tego chciała. Wiatr zmienił swój kierunek i jaskółka została zaalarmowana o obecności kota, toteż zaczęła odlatywać, ale nie wszystko stracone - jeżeli kotka wyskoczyłaby za nią i spróbowała złapać ją pazurami, to może miałaby jeszcze szansę na pozbawienie ją życia!

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 1/3
- +15 MPD (sosna limba), +1 do tropienia

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 115-5=110/115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1
- +2 do skradania się

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

Oho, nie znalazł co prawda różeńca, ale za to przed jego oczami pojawiła się zwierzyna – i to nie byle jaka! Spory bażant, idealny ptak na stos zwierzyny dla klanu Wichru, w dodatku dość blisko... Chabrowy Powiew go póki co nie wołała, interesujących ziół w okolicy nie widział, więc czemu by nie zapolować?
Ugiął łapy, ogon zrównał z grzbietem i wyruszył. Szedł pod wiatr, utrzymując pozycję łowiecką, zerkał co jakiś czas na ziemię, żeby unikać wszystkich przeszkód, które mogłyby spłoszyć ptaka, a do tego starał się ukrywać za elementami otoczenia, licząc na to, że w ten sposób uniknie wzroku ptaka. Jeśli nie miał się za czym chować, co jakiś czas zamierał w bezruchu; ot, damage control. O ile udało mu się podejść wystarczająco blisko, wyskoczył w stronę ptaka, żeby przygnieść go do ziemi, złapać za szyję i szybko przekręcić mu kark, aby możliwie prędko pozbawić go życia.

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Zmarszczyła brwi, gdy wiatr nagle zmienił kierunek i jaskółka zaczęła odlatywać, jednak dalej była wystarczająco blisko, by Chaber miała szansę ją złapać. Jak najszybciej skoczyła w stronę ptaszyny, mając nadzieję, że tym razem uda się jej zabić zwierzynę.

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Jego podejście było bezbłędne, a i też los nie postanowił obrócić się na jego niekorzyść; medyk z łatwością złapał bażanta, szybko go uśmiercając. Yippee!

Chabrowy Powiew za to została z pustymi łapami, bo jaskółeczka zdołała odlecieć hen, hen wysoko, zanim do niej doskoczyła. Może innym razem pójdzie lepiej?

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 110-6=104/110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 1/3
- +20 PD (bażant), +15 MPD (sosna limba), +1 do tropienia, +2 do skradania się

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 110/115-6=104/115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1
- +1 do tropienia, +2 do skradania się

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

No i proszę – wciąż nie miał tego swojego różeńca, ale przynajmniej do sosny limby mógł dołożyć sporego ptaka, który na pewno przyda się na stosie zwierzyny. Zadowolony z siebie podziękował w myślach Gwiezdnemu Klanowi, a także przeprosił ptaka za pozbawianie go życia, po czym zakopał go szybko w pobliżu, żeby nie zwlekać i nie tracić czasu. Kiedy miał to za sobą, otrzepał się trochę z ziemi i śniegu, po czym ruszył kontynuować poszukiwania tego, po co tu przyszedł: ziół. W dalszym ciągu szukał różeńca, nie chcąc się z nim poddawać.

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Miała wrażenie, że szczęście ją totalnie opuściło, gdy jaskółeczka wzniosła się już zbyt wysoko, by ją złapać. Zmarszczyła brwi, mruknęła coś pod nosem i zdecydowała się kontynuować poszukiwania, po krótkim zerknięciu w stronę Motylego Blasku. Może coś teraz, hę?

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Po małej dygresji na bażanta, Motyl znalazł coś, co go zainteresuje. Kilka długości lisa od niego mógł zauważyć roślinę tworzącą bujne kępy, rośnącą na niskiej, grubej łodydze, która miała jasnozieloną barwę. Liście miała grube i mięsiste, lancetowatego kształtu, ostro zakończone i o ząbkowanych brzegach na szczycie; były pomarańczowe.

Chaber za to… znów nie miała szczęścia do ziół. Tym razem nie spotkała jednak żadnej zwierzyny, a i też - na szczęście - nie odwiedził jej żaden niebezpieczny drapieżnik; zamiast tego mogła zauważyć… kota. Kota, którego raczej nie znała. Chodził po okolicy i znajdował się dwie długości drzewa od niej. Miał szylkretowe, czarno-rude, krótkie futerko, a do tego był raczej małych rozmiarów, lecz by stwierdzić cokolwiek więcej, musiałaby się zbliżyć.

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 104/110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 2/3
- +20 PD (bażant), +15 MPD (sosna limba), +1 do tropienia, +2 do skradania się

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 104/115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1
- +1 do tropienia, +2 do skradania się

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

O, i to się nazywało sukces – choć różeńca nie miał jeszcze okazji zbierać, to od razu go rozpoznał, bo był bardzo charakterystyczny. Dobrze się złożyło, że miał już to, czego głównie szukał na tych terenach. Zawołał do Chaber:
– O, spójrz, znalazłem różeniec! Sam w sobie nie leczy chorób, ale działa wzmacniająco i pobudzająco, do tego wspomaga adaptację w nowym środowisku, więc można go podawać przy leczeniach cięższych ran i chorób. Rośnie na ziołoroślach, przy potokach i wśród skał, a zbiera się korzeń. Liście zwykle mają sinozielony kolor, ale w porę Opadających Liści przebarwiają się na czerwono i żółto... o, no i na przełomie Pory Nowych Liści i Pory Zielonych Liści kwitnie, ma wtedy zielone albo żółte i czerwone kwiaty na szczycie pędów, które albo nie mają płatków, albo mają ich bardzo mało – powiedział i dał jej chwilę na to, żeby przyjrzała się roślince, zanim zaczął ją podkopywać, żeby dostać się do korzenia i zacząć ostrożnie go zbierać. Skupiony na swoim znalezisku nie zauważył obcego kota kawałek dalej...

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Kot. Jakiś kot. Chaber od razu cofnęła delikatnie uszy i przełknęła ślinę zestresowana, po czym szybko podreptała do Motyla, gdy ten omawiał jej różaniec. Fajnie, spoko, oczywiście nie przerywała kocurowi i na koniec skinęła łebkiem, próbując zapamiętać owe informacje, jednak zmartwiona wbiła wzrok w pyszczek medyka.
— Kot. Tam — wskazała złotemu głową w stronę zapewne jakiegoś samotnika. Jednak nie wydusiła z siebie niczego więcej. Wiedziała, że sama tak czy siak nic by nie zrobiła, a wolała powiedzieć to mistrzowi.

_________________

los nas stworzył 彡
✧˚ · . z nici gwiazd
atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu

Poprawka: zabrałby się za wykopywanie różeńca, gdyby nie to, że zatrzymał go zmartwiony wyraz pyszczka Chaber, a po chwili też jej głos. Kot? Motyli Blask zmarszczył lekko brwi i obrócił się w stronę, którą pokazała. Rzeczywiście, kawałek dalej był jakiś obcy kot... Uch-och, niezbyt dobrze. Przynajmniej tyle, że wyglądał na niewielkiego. Miał nadzieję, że nie miał złych zamiarów i po prostu przypałętał się na te tereny przypadkiem.
– Dobra, to... ja się tym zajmę, a ty tu poczekaj z tym różeńcem, dobra? Wrócę go zebrać, jeśli ten... ktoś sobie pójdzie, a, um, w razie czego będę cię wołał – powiedział z determinacją. Chaber wyglądała na zestresowaną, co w ogóle go nie dziwiło – nie była wojowniczką długo, kiedy została jego terminatorką; był starszy i czuł odpowiedzialność za to, żeby samemu zobaczyć, kim był ten kot, a poza tym... ostatnio gadał z jakimiś samotniczkami i nawet nie było tak źle, więc może i tym razem nie będzie? Heh? Podszedł więc w stronę kota, a kiedy trochę się zbliżył, odchrząknął.
– Przepraszam? Nie powinno cię tu być. Jesteś na terenie klanu Wichru – powiedział, starając się zachować pewność siebie, nawet jeśli ta była trochę, um, sfabrykowana.

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Różeniec został porzucony na rzecz szylkretowego, obcego dwójce kota, który po chwili również zarejestrował ich obecność. Nie szedł w ich stronę, ale nieugięcie gapił się, najpewniej czekając na ruch z ich strony… a gdy Motyli Blask zaczął iść w jego stronę, ten klapnął wesoło na ziemi, jakoby czekając, aż medyk się do niego doczołga. Po zapachu i kolorze futerka Motyl mógł stwierdzić, że kot przed nim to kocica, do tego młoda - mogła mieć dziesięć czy dwanaście księżyców.
Milczała przez chwilę, gdy ten coś do niej powiedział, a potem uniosła jedną z brwi, jakoby robiąc sobie żarty z kocura. Wypuściła powietrze ze świstem.
— Oja, serio? Nie poczułam — parsknęła, wyraźnie sarkastycznie. — I co takiemu Klanowi Wichru przeszkadza, jak sobie tu przejdę? — dodała; w jej głosie słychać było pogardę dla klanów, a cała ta… kultura, z jaką wypowiedział się Motyl, rozbawiła ją chyba tylko bardziej.

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 104/110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 2/3
- +20 PD (bażant), +15 MPD (sosna limba), +1 do tropienia, +2 do skradania się

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 104/115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1
- +1 do tropienia, +2 do skradania się

MŁODA SAMOTNICZKA: P: 3 | S: 17 | Z: 23 | Sz: 14 | O: 15 | HP: 140 | W: 100

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

Zamrugał, nieco strącony z pantałyku, kiedy usłyszał jej sarkazm i pogardę, ale szybko się otrząsnął i wyprostował, teraz z trochę twardszym wyrazem pyszczka. No, próbował miło, liczył na to, że może nie orientowała się w klanach i nie wiedziała, co właściwie robiła, ale skoro tak – widocznie zwykła uprzejmość nie podziała.
– To, że nie wiemy, czy sobie przechodzisz, czy może zamierzasz dłużej krzątać się po terenach i chociażby na nich polować, a poza wojownikami mamy też kocięta, starszych oraz chorych i rannych do wykarmienia. O zwierzynę jest już w taki mróz wystarczająco trudno – powiedział, wciąż kulturalnie, ale tym razem stanowczo. – Nie wiemy też, jakie masz intencje albo czy, na przykład, nie wdałabyś się w bójkę z jednym z młodszych członków klanu i nie zrobiła mu poważnej krzywdy. Ale jeśli faktycznie chcesz tylko "sobie przejść", to mogę cię odprowadzić na granicę, w której stronę idziesz – dodał zaraz. Czuł się... dziwnie, mówiąc do niej w ten sposób, a cała ta improwizowana pewność siebie i zachowywanie się jak wojownik zdecydowanie mu nie pasowały, ale Kodeks wciąż go zobowiązywał i nie zamierzał tak po prostu ignorować kota na ich terenach. Do tego był od niej starszy i większy, a grube i gęste futro zasłaniało jego braki w mięśniach, więc liczył na to, że sama rozmowa i stanowczość starczą. Naprawdę nie chciał, żeby to eskalowało.

_________________

gubi myśli, słońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie

gwiazdy widać,
księżyc podniósł się

jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...

Wysłuchała jego słów… a w odpowiedzi przewróciła zielonymi oczami, najwyraźniej wciąż niechętnie nastawiona do tego wszystkiego.
— Och, nie, jedna mała kocica upoluje sobie mysz na waszych OGROMNYCH terenach, no po prostu wszystkich was zabiję, jak to zrobię, co? Ooo, i tak, już czekam, żeby się z wami bić, tylko o traceniu sił na klanowe łajno marzę — parsknęła. — Bierzecie sobie te wszystkie tereny, których patrolowanie pewnie zajmuje cały dzień i puszycie się tym swoim… klanowaniem. Chyba zapominacie, że nie jesteście środkiem świata — zlustrowała kocura wzrokiem; był dosyć… duży, starszy od niej, nie widziała wielkości jego mięśni pod futrem. Była jeszcze druga kotka, też starsza. Zmarszczyła brwi, wyraźnie niezadowolona. — A zresztą…! SAMA se pójdę, tam skąd przyszłam, po co mam się na was produkować — stwierdziła i obrażona, obróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę Spękanej Ziemi.

RODZAJ TERENU: TERENY GÓRSKIE, SKALISTE

MOTYLI BLASK: P: 5 | MP: 8 | S: 12 | Zr: 32 | Sz: 36 | O: 24 | HP: 170 | W: 104/110
- cichy krok; psi węch; ciamajda; wątłe zdrowie; wrażliwa skóra
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 3
- szukanie konkretnych medykamentów: 2/3
- +20 PD (bażant), +15 MPD (sosna limba), +1 do tropienia, +2 do skradania się

CHABROWY POWIEW: P: 3 | MP: 1 | S: 20 | Z: 20 | Sz: 20 | O: 12 | HP: 125 | W: 104/115
- psi węch; sokoli wzrok; ciamajda
- skradanie się: poziom 2; tropienie: poziom 2; wspinaczka: poziom 2; zielarstwo: poziom 1
- +1 do tropienia, +2 do skradania się

MŁODA SAMOTNICZKA: P: 3 | S: 17 | Z: 23 | Sz: 14 | O: 15 | HP: 140 | W: 100

_________________

you keep buying stars

all my life, i've been
so lonely, all in the
name of being holy,
still, you'd like to think
you know me

and you could buy up
all the stars but it
wouldn't change who
you are; you're still
living life in the dark

it's just who you are

Starlight