Skrzypiący Grąd - zachód

Po pierwsze - udało jej się upolować mysz, a po drugie zdobyła naprawdę dużo (jak na jedną mysz) mysiej żółci. Skrzywiła się lekko na jej nieprzyjemny, duszący zapach i skoro udało jej się zebrać tego medykamentu AŻ tyle, to postanowiła go pozostawić gdzieś na boczku w w miarę charakterystycznym miejscu. Gdy to zrobiła, nie pozostawało jej nic innego jak rozglądać się dalej w poszukiwaniu kolejnych leczniczych roślinek.

_________________

Skrzypiący Grąd - zachód - Page 12 DJyV0R4

And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time

Owcze Runo szła przez chwilę, na razie nie znajdując żadnego zioła, ale za to znalazła coś innego. W pewnym momencie o jej nozdrza obił się lekki, drażniący zapach drapieżnika, dochodzący ze strony jeziora. Gdyby spojrzała w tę stronę, to zauważyłaby w oddali dzikiego psa. Był on średniej wielkości, biały w czarno-brązowe łaty i oklapniętych uszach. Spacerował on sobie pośród traw, z ciekawością obwąch*jąc otoczenie. Być może był to jego pierwszy raz, kiedy zwiedzał tę okolicę? Na szczęście, jeszcze nie zauważył kocicy, więc ta mogła spokojnie się wycofać.

Owcze Runo: P: 4 | S: 13 | Z: 23 | Sz: 22 | O: 30 | HP: 150 | W: 104/110 | MP: 6
· Psi węch | Sokoli wzrok | Ciamajda | Słaby słuch | Wątłe zdrowie
· Skradanie się [2], Tropienie [2], Wspinaczka [2], Zielarstwo [2]
· Rozwinięte umiejętności: +1 tropienie, +2 skradanie się, +2 zielarstwo
· Zdobyte PD i MPD: 5 PD (mysz), 5 MPD (mysia żółć)

Pies: S: 35 | Z: 22 | Sz: 22 | O: 27 | HP: 135 | W: 120

I zdecydowanie to zamierzała uczynić. Dostrzegłszy wędrującego w oddali psa, uszy Owczego Runa cofnęły się, a jej źrenice mimowolnie zmniejszyły się do cieniutkich szparek. Od razu zaczęła się wycofywać starając się to zrobić pod wiatr, by przypadkiem jej zapach nie doleciał do nozdrzy psiska, oraz uważała pod łapy, by przypadkiem nie nadepnąć na coś. Gdy udało jej się oddalić na bezpieczną odległość, to oczywiście dalej szukała ziół.

_________________

And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time

Kocica bez problemu wycofała się i oddaliła od psa, który szedł sobie dalej po terenach. Nawet nie wiedział, że ktoś tutaj się znajdował. Jeśli chodzi o dalsze losy Owczego Runa to... cóż, na razie żadnych ziół nie widać na horyzoncie. Za to natknęła się na jakiś niewielki, półprzezroczysty odłamek czegoś o gładkiej, błyszczącej teksturze i ostrych brzegach. Chyba lepiej go nie dotykać, bo jeszcze można się zranić.

Owcze Runo: P: 4 | S: 13 | Z: 23 | Sz: 22 | O: 30 | HP: 150 | W: 104/110 | MP: 6
· Psi węch | Sokoli wzrok | Ciamajda | Słaby słuch | Wątłe zdrowie
· Skradanie się [2], Tropienie [2], Wspinaczka [2], Zielarstwo [2]
· Rozwinięte umiejętności: +1 tropienie, +2 skradanie się, +2 zielarstwo
· Zdobyte PD i MPD: 5 PD (mysz), 5 MPD (mysia żółć)

Brnęła przed siebie dalej, aż nie spostrzegła na swojej drodze jakiś odłamek. Przyjrzała mu się uważnie, widząc jak ładnie się błyszczy. Miała nawet myśl, by dotknąć ów przedmiot, lecz zobaczywszy jego ostre krańce obawiała się, że może się zranić, dlatego bez większego zastanowienia po prostu go pozostawiła i ruszyła dalej szukać medykamentów. W końcu... coś tutaj musiało być!

_________________

And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time

No coś musiało... I faktycznie, po kolejnej chwili błądzenia do medyczki dotarła lekka zielna woń. Wkrótce ujrzała przed sobą pole złożone z licznych wysokich krzewinek o ciemnopomarańczowej korze oraz drobnych, igiełkowatych liściach, których było szczególnie dużo na pobocznych pędach. Same pędy były cienkie, pokładające się na ziemi, a pąki drobniutkie.

Owcze Runo: P: 4 | S: 13 | Z: 23 | Sz: 22 | O: 30 | HP: 150 | W: 104/110 | MP: 6
· Psi węch | Sokoli wzrok | Ciamajda | Słaby słuch | Wątłe zdrowie
· Skradanie się [2], Tropienie [2], Wspinaczka [2], Zielarstwo [2]
· Rozwinięte umiejętności: +1 tropienie, +2 skradanie się, +2 zielarstwo
· Zdobyte PD i MPD: 5 PD (mysz), 5 MPD (mysia żółć)

I w końcu na coś natrafiła. Był to wrzos, a może nawet i pole wrzosowe, gdyż krzewinek było nawet sporo. Uśmiechnęła się do siebie, gdyż z chęcią zebrałaby troszkę tego medykamentu i zabrała do siebie do składziku. Podeszła więc do najbliższej krzewinki, uprzednio znajdując większy liść, na którym zamierzała je ułożyć. A ponieważ kwiatów jeszcze nie było, jedynie drobniuteńkie pączki, to skupiła się na delikatnym odgryzaniu listków, tak żeby zebrać ich jak najwięcej. Na koniec podliczyła zbiory, zaniosła w jedno miejsce i ruszyła dalej w ślad za zielnym zapachem.

_________________

And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time

Kocica bez problemu rozpoznała zioło i zaczęła delikatnie odgryzać, a później liczyć jego igiełkowate listki. W sumie udało jej się zebrać całkiem dużo, bo naliczyła aż trzynaście sztuk.
Kolejnej roślinki nie musiała długo szukać. Podążając za zielnym zapachem, wkrótce natknęła się na dość rzadką, ciekawą roślinę. Średniej wielkości, wzniesiona na smukłej, bladozielonej łodydze, która w górnej części była fioletowa i plamista u nasady. Miała liczne fioletowe kwiaty zebrane w stożkowaty stan, a liście długie, lancetowate, o szarozielonej barwie i białych plamkach.

+13x wrzos

Owcze Runo: P: 4 | S: 13 | Z: 23 | Sz: 22 | O: 30 | HP: 150 | W: 104/110 | MP: 6
· Psi węch | Sokoli wzrok | Ciamajda | Słaby słuch | Wątłe zdrowie
· Skradanie się [2], Tropienie [2], Wspinaczka [2], Zielarstwo [2]
· Rozwinięte umiejętności: +1 tropienie, +2 skradanie się, +4 zielarstwo
· Zdobyte PD i MPD: 5 PD (mysz), 15 MPD (mysia żółć, wrzos)

Udało jej się zebrać naprawdę spore ilości wrzosu. Tak jak wcześniej zostało to wspomniane, zbiory odłożyła w jedno miejsce i ruszyła dalej, przy czym...z następnego znaleziska nie była szczególnie zadowolona. Tym bardziej że ów medykament zdawał się w obecnej chwili dla niej niepotrzebny i bezwartościowy. Nikt...nie zgłaszał problemów, przez które musiałaby podać storczyk samczyk, dlatego ominęła roślinkę i szukała dalej, lecz z marnym skutkiem. Czegokolwiek by nie pragnęła znaleźć (oprócz storczyka i trucizn) tego nie mogła uraczyć w Skrzypiącym Grądzie. Wróciła więc do obozu niosąc jedynie obfity zbiór wrzosu i mysiej żółci.

[zt]

_________________

And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time

Ostatnia rozmowa, jaką odbył wraz z Jeżynowym Cierniem była dla niego ciekawa i zajmująca, rad był zatem, gdy niegdysiejsza terminatorka przyjęła jego zaproszenie na wspólny obchód terenów klanu.
- Pozwolę sobie powrócić do tematyki naszej ostatniej naszej rozmowy - rzekł - zdołałem odbyć rozmowę z Rozżarzoną Gwiazdą.
Nie wątpił, że ognistofutry nie pozostawi ich konwersacji w tajemnicy - on również tego zrobić nie zamierzał, ostatecznie jednak decydując, że opowie jedynie o swej stronie rozmowy.

_________________

Elegant maniac.

Szczerze mówiąc nic nie zrobiłam po rozmowie z Konwalią, jedyne co to obserwowałam poczynania zastępczyni z większą dokładnością. Może i byłam bardziej zgryźliwa? Nie rozmawiałyśmy prawie w ogóle, ale gdy nadawała się na to okazja wbijałam jej igły w każdą możliwą część ciała... oczywiście nie sabotując przy tym dobra klanu.
- I? - spytałam zaciekawiona nastawiając uszy. Rudy nie zwołał żadnego zebrania więc nagłych zmian jak na razie nie ma...

_________________

don't e v e r say it's over if I'm breathin'
racin' t o the moonlight and I'm speedin'
i'm headed to the stars, ready to go far

i'm star walkin' . • * : • ✬ • : * • .

- I czekam, co przyniesie czas - odparł zgodnie z prawdą. - Ponoć przywódca zamierza nawiązać z nią rozmowę - nie wiem, o jakich konsekwencjach i na ile skuteczną. Podejrzewam, że wiarygodności mojej opinii dodałoby poinformowanie mego wuja o zachowaniu zastępczyni przez więcej kotów. Jeśli istnieje coś, o czym chciałabyś mu powiedzieć, nawet, jeśli będzie to ta sama informacja, którą podałem ja - jest to odpowiedni moment, by to uczynić.
Kontynuował niespieszną wędrówkę.
- Muszę przyznać, że lubię twoje towarzystwo, Jeżynowy Cierniu - rzekł zgodnie z prawdą. - Uważam, że jesteś jedną z najlepszych Gromowych wojowników. Rad jestem, że byłem twym mistrzem.

_________________

Elegant maniac.

- Szczerze mówiąc nie wiem nic poza tym co ty powiedziałeś... - wzruszyłam barkami. Jednak cieszyło mnie że sprawa nieco poszła do przodu, i sama powinnam przekazać swoją opinię na ten temat przywódcy. Gorzej jeśli Żar zdecyduje nie zastępować Zaćmienia... wtedy atmosfera w klanie zagęści się jeszcze bardziej.
Uniosłam brew zastanawiając się czy kocur nie ukrywa czegoś pod tą dziwną pochwałą. - Miło mi to słyszeć dziadku. - nie żebym miała dużą konkurencję... Sokole Skrzydło, Koźlorogi? Szczerze mówiąc duża część klanu dobiegał setki... więc jestem otoczona emerytami mentalnie i fizycznie.

_________________

don't e v e r say it's over if I'm breathin'
racin' t o the moonlight and I'm speedin'
i'm headed to the stars, ready to go far

i'm star walkin' . • * : • ✬ • : * • .

Najpierw Grzmiąca uznawał go za starego kota, teraz zaś robiła to jego niegdysiejsza terminatorka, kotka, z którą chciał wzmocnić ich obecną relację - od pewnego czasu relację nie terminatorki i mistrza, lecz dwójki klanowych wojowników.
- Dziadku? - kąciki pyska kocura zadrżały w wyrazie faktycznego śmiechu, czegoś, czego zielonooki dopuścił się jedynie raz. - Jestem od ciebie starszy o zaledwie dwanaście księżyców. Biorąc pod uwagę wiek pozostałych starszych wojowników nie uznałbym tego za znaczącą różnicę. Koźlorogiego i Rwący Strumień chociażby niewiele czasu dzieli od rangi starszych. Szkoda, że nie dane im będzie zapewne zostanie faktycznymi "dziadkami".
Oczy kocura skoncentrowały się na odlatującym ku cieplejszemu klimatowi kluczowi gęsi, które bez trwogi oznajmiały swój przelot okolicy za pomocą głośnego gęgania i donośnego dźwięku skrzydeł przecinających powietrze.

_________________

Elegant maniac.

- Wiesz że nabijam się z twojego sposobu mówienia... bycia. - przewróciłam oczami nieco rozbawiona odpowiedzią czarnego. Musiał od razu podkreślić ile dokładnie księżyców nas dzieli, no tak. - Myślę że zawsze będę nazywać cię staruszkiem, po prostu taki jesteś i tego nie zmienisz. - a nawet jeśli by zmienił to w mojej pamięci utkwił jako raczej poważny kocur. Ale ta jego cecha nie przeszkadzała mi tak samo jak kiedyś, gdy byłam jeszcze jego terminatorką.
- A ty widzisz się w roli dziadka kiedyś? Lub ojca..? Twoja matka zaadoptowała trochę przybłęd więc możesz się trochę poczuć jak taki starszy ojco-brat... czy coś. - wyjaśniłam nieco pokrętnie kierując swój wzrok ku lecącym gęsiom. Już niedługo Pora Nagich Drzew? Znów?

_________________

don't e v e r say it's over if I'm breathin'
racin' t o the moonlight and I'm speedin'
i'm headed to the stars, ready to go far

i'm star walkin' . • * : • ✬ • : * • .

-...wybacz - odparł, jako, że początkowo nie zrozumiał istoty uczynionego przez nią żartu. - Pozostaje mi zaakceptować tę rzeczywistość.
I w tej sytuacji kąciki pyska kocura zadrżały ponownie, choć teraz nie towarzyszył im charakterystyczny dźwięk. Fakt, że Jeżynowy Cierń usłyszała go raz sam w sobie stanowił cud zesłany przez Gwiezdny Klan.
- Nie ukrywam, że chciałbym w przyszłości zostać ojcem... ostateczna decyzja w tej kwestii nie należy jednak do mnie, lecz do kotki, z którą hipotetycznie się zwiążę - rzekł zgodnie z prawdą. - To ciało kotki wszak ponosi największe fizyczne koszty rodzicielstwa.
Żywił nadzieję, że jeśli faktycznie stanie się częścią relacji zdoła utrzymać w niej swoje założenia w postaci wzajemnego szacunku i wspólnego podejmowania istotnych decyzji takich, jak rodzicielstwo chociażby.
- Owszem, choć zgodnie z życzeniem mej matki to jej i Dzikiej Róży pozostawiam ich wychowanie - odrzekł zgodnie z prawdą. - Sobie zostawiam jedynie zajmowanie im czasu, odpowiadanie na pytania i opowiadanie historii. A... ty, Jeżynowy Cierniu? Chciałabyś zostać matką w bliżej nieokreślonej przyszłości?

_________________

Elegant maniac.

Pokiwałam tylko głową idąc dalej przed siebie. Zabawne było jego nie ogarnianie moich żartów i sarkazmu. Może kiedyś ogarnie ten typ humoru? Ale to już nie byłby ten Konwalia.
- Fakt... ciąża, a szczególnie rodzenie brzmi strasznie. - nie myślałam o tym za często, można powiedzieć że nawet wcale. Nie miałam partnera i byłam jeszcze młoda... poza tym Sosnowy Zagajnik był w kolejce przede mną! Trochę gorzej że Malinowa Mordka opuściła klan, ale no... jestem młodsza!
- Bałabym się kocięta mogłyby mi przeszkodzić w samorozwoju. - lub że uwięziłyby mnie w kociarni na zawsze.

_________________

don't e v e r say it's over if I'm breathin'
racin' t o the moonlight and I'm speedin'
i'm headed to the stars, ready to go far

i'm star walkin' . • * : • ✬ • : * • .

- A jednak istnieją kotki, które się na nie decydują, niektóre nawet wielokrotnie - zauważył. - Ostatecznie jednak nie każdemu jest to przeznaczone.
Kontynuował spacer. Wkrótce temperatury sprawią, że niespieszne wędrówki przestaną być komfortowe.
- Interesujący punkt widzenia, Jeżynowy Cierniu - rzekł zgodnie z prawdą, jako, że nie zwrócił uwagi na kwestie dotyczące samorozwoju. - ...i uzasadniony, biorąc pod uwagę przykłady niewystarczająco zaangażowanych w opiekę nad kociętami Gromowych kocurów. Osobiście również nie chciałbym, by konieczność opieki nad kociętami zatrzymała rozwój mej partnerki. Podejrzewam, że zaangażowanie się w opiekę także ojca mogłoby zapobiec takiej sytuacji.

_________________

Elegant maniac.

- Ta... ale wydaje mi się że nie jestem jak one. Chciałabym mieć kiedyś kocięta, ale chyba żeby mieć to już za sobą. - nie widzę siebie w kociarni zabawiającą się z małymi wszędobylskimi kulkami. Jeśli te będą nieco starsze to oczywiście pomogę im w treningu i będę uczyć odpowiednich wartości... ale wcześniejsza opieka wydaję się męczarnią.
- Możliwe. - wzruszyłam barkami idąc przed siebie. Falująca Trawa był przy moim wychowaniu od początku i nadal jest moim rodzicem z którym mogę porozmawiać o bzdetach... ale mając taką historię miotu to pewnie też zdecydowałabym się na zostanie matką drugi raz. Jakim cudem tak bardzo różnie się od Sosnowego Zagajnika czy Stokrotkowej Łapy?
- Domyślam się że głównie masz na myśli swojego ojca? - kontynuowałam temat zerkając na kocura kątem oka.

_________________

don't e v e r say it's over if I'm breathin'
racin' t o the moonlight and I'm speedin'
i'm headed to the stars, ready to go far

i'm star walkin' . • * : • ✬ • : * • .

- Masz na myśli, że chciałabyś, by były już dorosłe, czy wypowiadasz się jedynie na temat ich urodzenia? - spytał, chcąc, by kotka doprecyzowała swe aktualne stanowisko. On sam nie ponosił fizycznych kosztów ciąż i porodów - był wszak kocurem - preferowałby jednak, by wiązało się to z jak najmniejszym cierpieniem dla jego hipotetycznej partnerki.
- Oraz niegdysiejszego partnera Dzikiej Róży - odparł szczerze. Prawdą było, że w Klanie Gromu przykładów nieodpowiedzialnych rodziców nie brakło.

_________________

Elegant maniac.

Starlight