ROZŻARZONY KROKzostał Postacią Października 2024! Ostatnie miesiące życia Rozżarzonej Gwiazdy były niespokojne. Podeszły wiek i proza życia sprawiły, że jego zdrowie zaczęło podupadać - a najbardziej szwankowała jego pamięć. Uwagę graczy szczególnie przykuł ostatni wątek gromowego przywódcy, w którym zamknął się jego rozdział: podczas wyprawy do Gwiezdnych, w której towarzyszył mu jego siostrzeniec i wierny zastępca, Konwaliowy Sen, musiał dokonać wyboru. Gwiezdni nie byli w stanie go wyleczyć ze starości, jednak mogli ofiarować mu jeden dzień bez choroby. Zrzekłszy się rangi przywódcy, Rozżarzony Krok otrzymał od Gwiezdnych ostatni dzień, podczas którego mógł pożegnać się z klanem i swoimi kociętami w spokoju i zdrowiu. Choć rozdział Rozżarzonego Kroku się zakończył, kto wie, co czeka teraz Klan Gromu pod rządami Konwaliowej Gwiazdy?
Zmień konto
Masz na pasku stary avatar? Przeloguj się na docelowe konto i kliknij prawym przyciskiem myszy. Avatar powinien zmienić się na aktualny!
Niedaleko legowiska medyka, znajduje się płytka nora, której chropowate ściany wyścielone są miękkim mchem, podobnie jak wgłębienie, w którym śpi terminator medyka lub drugi medyk. Jest to mniej komfortowe legowisko, jednak jest ono w bardzo dogodnym miejscu - kot ma wgląd na praktycznie całą lecznicę, a dodatkowo może mieć w Mchowej Norze trochę spokoju.
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Wto 09 Sie 2022, 15:56
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Objawy Rozżarzonego Kroku dały jej chwile do namysłu. Nie, że nie wiedziała, jednak pierwszy raz spotkała się z czymś "nowszym" niż kolorowe kaszelki, przeziębienia czy zatrucia, który w swojej krótkiej karierze zdążyła wyleczyć już kilkanaście. Dopiero po kilku dłuższych uderzeniach serca, przeszukawszy w pamięci choroby, o których jej mówił dymny - doszła do wniosku, że musiały to być nerwobóle. Ranga przywódcy nie była lekka, a ostatnie wydarzenia udzieliły się większości gromiaków i pewnie z przypływu stresu związanego z tym wszystkim pojawiły się u kocura właśnie wspomniane bóle. — Mhm...ostatnio dużo się stresujesz...Rozżarzony Kroku? — zapytała cicho, lecz zanim uzyskała odpowiedź odeszła do swojego ziołowego magazynku, żeby wziąć z niego listek mięty. — Proszę. Zjedz, a...na pewno zmniejszy odczuwany ból. Ponadto postaraj się więcej odpoczywać, dobrze? — odpowiedziała. Jedno to było podanie medykamentu, dwa to delikatna zmiana trybu życia, żeby więcej takich bóli nie przychodziło. Drgnęła nieznacznie, gdy padło niespodziewane pytanie. No...może trochę było spodziewana zważywszy na okoliczności. Westchnęła cicho, na moment wbijając wzrok w ziemię. — Nie...nie najlepiej. — zdecydowała się na szczerość. Nie było nawet sensu kłamać, że czuje się wyśmienicie, kiedy już na pierwszy rzut oka było widać, że jest źle; bez względu na to, jak bardzo próbowałaby to ukryć. — Ale daje radę. — jakoś. Zapewniła.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Nie 14 Sie 2022, 17:58
Rozżarzony Krok
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
- Hm... W sumie być może. Trochę martwią mnie ostatnie zniknięcia kotów. Wiesz, Babkowa i Błyszcząca Łapa nagle zniknęli po tym, jak byli chorzy, martwię się o nich. No i też ta cała sprawa Kruczego Cienia i stan Trzask... Mam nadzieję, że jakoś uda jej się pójść dalej - odpowiedział z lekkim zamyśleniem. Tak, martwił się teraz wieloma różnymi sprawami. Stan Trzask, to, jak to się odbija na jej kociętach, nagłe zniknięcie Kruka i jego terminatorów. Było to wszystko martwiące. No i też zbliża się zgromadzenie, na które musiał się przygotować. - Wiesz, zawsze możesz ze mną porozmawiać. Lodowy Potok praktycznie odkąd pamiętam, służył klanowi jako medyk i... Jego śmierć też mnie dotknęła. Mogę powiedzieć, że dotknęła cały klan, ale to ty byłaś z nim najbliżej. A ja żałuję, że nie spędziłem z nim więcej czasu - odpowiedział z zadumą i... Smutnym wyrazem pyska. Naprawdę nie mógł się przyzwyczaić do myśli, że dymnego kocura już nie spotka w lecznicy. Że nie porozmawiają wspólnie, nie będą mogli nic już zrobić razem. Wiedział jednak, że zostawił godną następczynię. - Jakbyś potrzebowała kiedykolwiek jakiejś pomocy, mogę ci przydzielić wojowników. Rwący Strumień już raz pomagała w lecznicy, gdy osiedliliśmy się na tych ziemiach, z tego, co kojarzę, była nawet na wyprawie po ziołach - powiedział, chcąc zapewnić Owcę, że zawsze będzie mieć w nim wsparcie. Nagle zostanie samej nie było zdecydowanie łatwe, koteczka dopiero co skończyła trening, a już musiała mierzyć się samotnie z całą lecznicą.
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 29 Sie 2022, 12:45
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
— Rozumiem. Martwisz się wieloma rzeczami...więc jestem pewna, że to stąd wzięły się te bóle. — odpowiedziała cicho również z lekkim zamyśleniem. Wiele rzeczy zaprzątało głowę Rozżarzonej Gwiazdy i wcale mu się nie dziwiła. Martwił się. Martwił się o swoich, o problemy między nimi. Sprawa zniknięcia Kruczego Cienia dla wszystkich stanowiła jedną wielką nieodgadnioną zagadkę, a to tego jeszcze zaginięci terminatorzy. — Również mam nadzieję, że jej się...polepszy. — dodała. Nic dziwnego. Kotka była jego partnerką, więc jego zniknięcie mocno ją dotknęło, jak i ich kocięta. Mimo że nie siedziała zbytnio w relacjach innych, akurat to było widać na pierwszy rzut oka. Temat zszedł na bardziej...delikatniejszy dotyczący Lodowego Potoka. Długo Owcze Runo milczała, starając się pozbyć spod powiek uczucia mokrości i szklenia oczu. Nie chciała wybuchnąć płaczem ani pozwolić by w tej chwili łzy spływały jej po policzkach. Tym bardziej, gdy rudy zaczął od rozpamiętywania dymnego. Zacisnęła mocniej ślepka i na moment odwróciła wzrok. — Przepraszam. — wypowiedziała jedynie, prawie że niesłyszalnie. Za co właściwie przepraszała? Za to, że nie jest silna? Że w tym momencie biorą nad nią górę emocje? Za to, że rozkleja się przez wspominanie dawnego mistrza? — Dziękuje Rozżarzona Gwiazdo, ba-bardzo to doceniam i...s-skorzystam na-na pewno.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 19 Gru 2022, 15:05
Mewi Krzyk
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 482
Nieaktywny
Oczywiście, że musiała zachorować. Czemu ją to nie dziwiło. Chociaż i tak już dłuższą chwilę udało jej się wytrzymać bez choróbska, ale wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Wsunęła się więc do lecznicy, niby ostrożnie, co by niepotrzebnie nie zwracać na siebie uwagi, a następnie zaczęła rozglądać się za Owczym Runem. Czuła się strasznie, więc wolała, żeby medyczka zjawiła się jak najszybciej, ale w razie potrzeby była gotowa zaczekać.
_________________
I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' withmy muffin I'm not lying, I'mjust stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check thishand 'cause I'm marvelous
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 26 Gru 2022, 19:57
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Owcze Runo może i nie zjawiła się w przeciągu kilku uderzeń serca, ale i tak pojawiła się, gdy zrozumiała, że oczekuje jej przyjścia pacjent, a raczej pacjentka. Mewi Krzyk. Podeszła bliżej z zainteresowaniem, jakie zwykle widać było jej w słonecznikowych oczach, gdy zbliżała się do choreo bądź rannego. W końcu naprawdę interesowała się zdrowiem gromiaków, a już w szczególności, gdy zjawiali się w Korzennej Norze, bo bez powodu tu swoich łap nie stawiali. — Mewi Krzyk. Co cię sprowadza? — zapytała cicho, bo być może myliła się i srebrna należała do tych nielicznych przypadków, które zamiast leczenia chcieli z nią porozmawiać. Ale wojowniczka nie wyglądała najlepiej, choć nie mogła stwierdzić co jej doskwierało. Dlatego potrzebowała w tym celu wyjaśnienia.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 02 Sty 2023, 17:43
Mewi Krzyk
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 482
Nieaktywny
Nie musiała długo czekać, jak dobrze. Skrzywiła się nieco i zgięła, czując nieprzyjemny ból w środku, ale musiała jakoś odpowiedzieć, dlatego nie zwlekała z otworzeniem pyska. - Owcze Runo. Coś chyba mi zaszkodziło... Albo jakaś choroba mnie złapała. Nie wiem. Ale boli mnie brzuch, chce mi się wymiotować, łapie mnie biegunka i na zmianę jest mi zimno i ciepło. Już dłużej tego nie zniosę! - jęknęła dramatycznie, w typowy dla siebie sposób przesadzając z objawami, bo chyba aż tak źle nie było... Ale ona po prostu źle znosiła choroby, i tyle!
_________________
I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' withmy muffin I'm not lying, I'mjust stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check thishand 'cause I'm marvelous
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pią 06 Sty 2023, 01:19
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Wszystko to, co opisała jej Mewi Krzyk wskazywało tylko na jeden przypadek. Jej zresztą ulubiony. Zatrucie, bowiem zdarzało się niezwykle często i aż momentami Owcze Runo zastanawiała się, czy aż tak bardzo nie czuć, iż dany posiłek jest nieświeży? Lub czy nikt nie wygrzebuje i nie zakopuje nienadającą się do spożycia zwierzynę? Cóż, nie jej to w tym momencie rozstrzygać. Srebrzysta czekała na podanie ziół, dlatego skinęła lekko, wręcz niezauważalnie głową i zniknęła w składziku. — Proszę, zjedz. — mruknęła cicho podstawiając pod pysk wojowniczki liść mniszku. Cóż, może lepszym w tym momencie byłoby podanie jej szczawiu, aby faktycznie zwymiotowała i może dzięki temu poczuła się lepiej...ale ostatecznie i tak postawiła na zaufanym mniszku. — Gdy już zjesz, przejdź proszę do legowiska chorych. Z tego, co opisujesz brzmi to na poważniejsze zatrucie, dlatego zatrzymam cię w lecznicy na kilka wschodów słońca. — dodała poruszając wąsiskami, głosem nie dopuszczającym sprzeciwu i odczekała jeszcze kilka uderzeń serca, a następnie zniknęła w wejściu do Korzennej Nory - prawdopodobnie by zgarnąć coś ze stosu.
[zt]
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Sob 04 Mar 2023, 00:26
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 861
Wojownik
Już gdy kładła się spać zaczynała czuć, że coś jest nie tak; że gardło nieco ją pobolewa, że głowa boli nieco bardziej, że jej słabiej, a zatoki wydają się z lekka podziębione… ale uznała, że po prostu poczeka do jutra z ewentualną wizytą u Owczego Runa. Nic dziwnego, że po wieczornym patrolu w zimną pogodę nieco się podziębiła i zmęczyła, ale zazwyczaj po śnie jej przechodziło - była w końcu zastępcą, a nie ozdobą lecznicy. …I, och. Oczywiście, spodziewała się scenariuszu, gdzie faktycznie jest chora. Okropnie niewygodne, ale przeżyłaby chwilę spędzoną w Korzennej Norze, tak jej się wydawało. W końcu to tylko przeziębienie - nie mogło być bardzo ciężkie… ? Nawet nie przespała nocy. Obudziła się dobry kawał przed świtem, czując w gardle ból i przede wszystkim obrzydliwą suchotę. Nie mogła… nie mogła oddychać, i to całkiem bardzo; nos miała zatkany niemiłosiernie białą wydzieliną. Bolało ją dosłownie wszystko, było jej skrajnie gorąco i zimno jednocześnie. Nie myślała za wiele; powoli wstała, pamiętając tylko, by ruszać się delikatnie i cicho tak, by nie obudzić Złotego Okonia obok. Do legowiska medyka. Mechanicznie przeszła przez kładkę Wzburzonej Wody, mechanicznie i jak przez mgłę weszła do Korzennej Nory. Powietrza. Tu było go jeszcze mniej… Owieczka. Pieprzony katarek się znalazł. Nieśmiało zajrzała do legowiska Owczego Runa. — Owcz…e Runo — wymamrotała zdartym gardłem i wyraźnie mówiąc przez nos. Z zewnątrz szylkretka mogła zauważyć, że zastępczyni wygląda niemrawo, ma zatkany nos, z którego co jakiś czas wypływała biała wydzielina, którą Zaćmione Słońce szybko wciągała z powrotem z charakterystycznym dźwiękiem smarkania. I gdy złota była pewna, że to już koniec tych wszystkich objawów, to jej płuca napełniły się nagłym zrywem nerwów, by zacząć… kaszleć. Super.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Nie 12 Mar 2023, 18:46
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Było jeszcze ciemno i nic dziwnego, że Owcze Runo...spała. Dlatego zdziwiła się, gdy usłyszała głos zastępczyni, jeszcze taki zniekształcony przez zdarte gardło. Rozchyliła zaspane powieki i uniosła znad łap głowę, by spojrzeć czy Zaćmione Słońce nie jest zwykłym sennym przewidzeniem, czy jednak naprawdę przed nią stała. Dopiero więc po chwili zrozumiała, że...kocice zdecydowanie coś trapi, więc podniosła się, otrzepała lekko futro i podeszła bliżej, by zobaczyć...no tak. Białą wydzielinę. A potem kaszel i to gardło i zatkany nos...kolejny przypadek białego kaszlu. — Chodź za mną. — poleciła cicho, lekko zachrypniętym głosem i zaprowadziła partnerkę jej brata w kierunku legowiska dla chorych. Powiedziała ponadto, że za chwilkę wróci i poszła po odpowiednie medykamenty. Dwa liście miodunki, które po chwili wylądowały przed pyskiem złocistej. — Zjedz i...od razu zaznaczę, że nabawiłaś się białego kaszlu. Dlatego...musisz tu zostać na trochę dłużej. — dodała, ale w jej przypadku nie odeszła od razu. Ostatnio pomyliła się co do Zaćmionego Słońca i była gotowa wytłumaczyć jej, dlaczego musi pozostać tak długo.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 13 Mar 2023, 21:06
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 861
Wojownik
Złota podążyła za medyczką bez zbędnych słów i w równym milczeniu zjadła podane jej liście, choć nie za bardzo wiedziała, co takiego je. Teraz chciała po prostu zasnąć i móc swobodnie oddychać, uch. Szylkretka odezwała się jeszcze jednak… ach, no tak. Zaćmienie popatrzyła się na nią przez chwilę niezręcznie, ale zmęczenie przeziębieniem i ból gardła były zbyt wielkie, by zastępczyni myślała teraz o proteście w imię obowiązków… szczególnie, że ten ostatni nie podziałał. Pokiwała głową. — w t…akim razie powiedz proszę ra — lekkie kaszlnięcie, — …rano Rozżarzonej Gwieździe… o tym — poprosiła niemrawo i jeżeli na tym rozmowa się skończyła, to położyła się na wyznaczonym przez medyczkę legowisku, ale sen nie był zbyt słodki, gdy miała wrażenie, że się dusi. A to tylko głupi katar, co?
ZT
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Wto 06 Cze 2023, 14:39
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 861
Wojownik
***
Naprawdę nie sądziła, że będzie musiała teraz powtarzać ten sam scenariusz, który tak zachwiał nią za terminatora; a jednak! Oczywiście, wiedziała, że jej partner był niespecjalnie oddanym klanowym obowiązkom kotem, którego czasem trudno było złapać w obozie… ale po trzech czy czterech wschodach słońca jego zupełnej nieobecności w głowie Zaćmienia pojawiła się lampka, a z każdym kolejnym dniem świeciła ona coraz to jaśniej. I chyba najbardziej zawodzące było to, że… nie była szczególnie zdziwiona. Czuła się obrzydliwie, mieszcząc takie myśli w swojej głowie, ale, uch - nawet nie próbowała się okłamywać, wmówić sobie, że było inaczej, że coś mu się stało, że niedługo wróci, jego zniknięcie było dla niej cholernie, odrażająco przewidywalne, ale choć nie targał nią element niespodzianki, nie znaczyło to, że była spokojna. Była zła. Kontrolowanie złości i ukrywanie jej szło jej dziś o wiele lepiej, niż gdy nazywała się Zaćmiona Łapa i odkryła, że jej kolega, z którym liczyła na coś więcej, stchórzył i uciekł sobie z klanu, by wieść samotnicze życie. Nie uciekła z obozu i nie maltretowała pazurami drzew ani Gwiezdnemu Klanu winnej zwierzyny. Mówiła sobie więc, że to dobrze - dobrze, że nie robi z siebie wściekłego zwierzęcia, jak mogło to mieć miejsce w przeszłości… niestety umknęło jej oczom, że patrole wydawała losowo i tak, jak gdyby chciała zabić spojrzeniem koty, które o nich informowała, że zupełnym przypadkiem z jej głosu wyrywały się warknięcia, że częściej niż kiedykolwiek nalegała na bycie samą, że polując zaciskała zęby na szyjach piszczków, jakoby wyobrażając sobie, że owa szyja należy do Złotego Okonia. Dlaczego, jednocześnie, czuła zasraną ulgę, jakby chciała, żeby do tego w końcu doszło? Czy mimo jej szczerych chęci i starań, by stać się lepszym kotem, takim, który nie ocieka jadem i zawiścią, wciąż jedynie udawała? Czy motylki w brzuchu, ciepłe poliki i wyznania miłości były ostatecznie niczym zarówno dla niego, jak i niej… ? Czasem chciała płakać. Szczerze, chciała płakać, gdy kładła się na legowisko i próbowała zasnąć przez kolejne setki uderzeń serca; żadnym zaskoczeniem jednak było to, że nie mogła. Stado śpiących wojowników było jednym problemem, ale nawet sama, nieobserwowana, nie potrafiła sprawić, by jakiekolwiek łzy płynęły po jej policzkach. Jej największym osiągnięciem było uczucie swędzenia w oczodołach, ale nieważne jak mocno ściskała powieki i myślała o tym, jak bardzo nienawidzi Złotego Okonia, nienawidzi siebie, nienawidzi Klanu Gromu, nienawidzi wszystkiego, jedynie, na co miała ochotę, to rozpie*dolenie swojego legowiska na strzępy, a nie płakanie. Może to i lepiej - pokazywanie słabości nigdy nie było czymś, co chciała robić.
Nie może zasnąć; ponownie. Zazwyczaj zmęczenie łapało ją tak czy siak po kilku godzinach przewracania się na boki, ale najwyraźniej dziś zmęczyła się za mało. Och, super, czyli jej produktywność też spadała! Zajebiście! Do myśli znowu wracał Okoń, ten, który kazał jej mniej się przemęczać. Oho, ten to pierwszy do mówienia o przemęczeniu, zasrany leń, tchórz, żebyś ku*wa wiedział, że będę przemęczać się WIĘCEJ, dlaczego w ogóle zdecydowała się na dawanie mu jakichkolwiek szans, skoro nie dość, że znowu skończyło się tak samo, to jeszcze po powrocie nie miał już w sobie nic z dawnych wartości? Powinna zauważyć wcześniej, powinna nie dać się omamić jakimś głupim uczuciom, czy, heh, nie wiedziała, instynktowi! — ! — prawie wydała z siebie głośne, sfrustrowane warknięcie, ale po wzięciu wdechu w porę zorientowała się, że nie leży w legowisku wojowników sama. Tego miejsca też nie znosiła. Przewróciła się na drugi bok, zaczęła oddychać, i wtedy… nie, kuźwa, dłużej tego nie zniosę. Zwietrzały zapach Okonia dotarł do jej nozdrzy w postaci strzępka jego futra, które ostało się na legowisku, które w końcu wciąż leżało obok tego zastępczyni. Niekoniecznie świadomie, tylne łapy działały szybciej niż rozsądek Zaćmienia i kopnęły we frustracji w pustą przestrzeń, którą powinien zajmować kocur… a potem złota kocica wstała, mając serdecznie dosyć zasypiania w takich warunkach. Tylko co teraz? Zaćmienie wyszła z legowiska wojowników niemrawo, aczkolwiek zdecydowanie w złym humorze… i choć sama nie wiedziała, co właściwie chciała teraz zrobić, jej łapy najwyraźniej miały jakiś pomysł, instynktownie skręcając w prawo, ku Wzburzonej Wodzie, przez kładkę, tam, gdzie czekały jedynie dwie rzeczy: starszyzna… i lecznica. Hej, to nie był taki zły pomysł. Zacisze lecznicy na pewno będzie czymś przyjemniejszym, niż pełna wojowników nora, do tego nie będzie tam zasranego zapachu Okonia, a jej wizytę mogła usprawiedliwić… tym, że nie może zasnąć, tak. Bo nie powinna ignorować snu, prawda? Sen to ważna część życia wojownika i powinna dbać o jego higienę. Super. …Jedyne co, to było jej głupio budzić Owcze Runo w środku nocy, ale… to nie tak, że już tego nie robiła, gdy była chora, co nie? No. Dokładnie! Ignorując głos rozsądku powtarzający jej, że jest głupia i ma wracać, jej łapy wstąpiły do Korzennej Nory, skręciły w woń ziół, stanęły nieśmiało przy legowisku szylkretki. — Um, Owcze Runo… śpisz? — a co ma robić, debilko? Chyba dostawała deja vu.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Nie 18 Cze 2023, 17:28
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Owcze Runo nie miała twardego snu. Ilekroć już została obudzona w trakcie snu, była już do tego przyzwyczajona, iż musi spodziewać się niespodziewanych wizyt w środku nocy. Nigdy bowiem nie mogła być pewna, kiedy Korzenną Norę odwiedzi gromiak z jakimś problemem, czy to z tak powierzchownym, jak ból żołądka, czy ranami, które wymagały prędkiego tamowania. Jej sen więc przypominał prędzej czuwanie, które przedłużała ucinając krótkie drzemki w trakcie dnia. Taki stan rzeczy jej nie przeszkadzał. Dymna szylkretka od zawsze stroniła od towarzystwa wiec nie potrzebowała zbytnio wdawać się w niespecjalnie potrzebne popołudniowe rozmowy. I fakt, może czasem jakaś głupia myśl zatruwała jej umysł, a sama medyczka odczuwała samotność, to jednak żyła w tym klanie już od tak długiego czasu, że przyzwyczaiła się do tego. Słysząc więc głos Zaćmionego Słońca...Owca rozchyliła lekko powieki jednego ze ślepi uwidaczniając jego słonecznikową barwę. Następnie uniosła głowę, przez moment zastanawiając się, z jakim problemem przybyła do niej zastępczyni, lecz w pierwszej chwili nie była w stanie zrozumieć jej intencji. — Zaćmione Słońce? — zapytała niemrawo tak, jak gdyby nie była jeszcze pewna, że ma do czynienia właśnie ze złocistą kocicą. — Coś się stało? — a dodając to Owcze Runo otrzepała futro z kępków mchu i zmusiła swoje jeszcze nie w pełni wybudzone ciało, żeby usiąść na posłaniu.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Sro 12 Lip 2023, 00:07
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 861
Wojownik
Gdy stawiała kroki w stronę lecznicy, wszystko wydawało się… łatwiejsze, i normalniejsze – najwyraźniej taki był czar wyraźnie impulsywnych myśli, które przed chwilą kierowały Zaćmionym Słońcem. Widok budzącej się medyczki był jednak jak strumień zimnej wody na głowę zastępczyni, która z każdą sekundą coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że może nie przemyślała tego najlepiej, a wymyślenie wymówki zajmowało jej dłużej, niż by tego chciała – i dłużej, niż pozwalało jej tempo rozmowy, w końcu nie mogła się zastanawiać w nieskończoność, gdy szylkretka czekała na odpowiedź na proste pytanie:
Coś się stało?
— …Um — tak, stało się za dużo, ale każdy poza nią zdawał się tym nietknięty; heh, ciekawe dlaczego, prawdziwa zagadka! Wymowna sytuacja; najwyraźniej to dostajesz, gdy dajesz się głupio przywiązać, omamić tym przywiązaniem; nie rozumiała, dlaczego kiedykolwiek potrzebowała towarzystwa tego dupka, a jednak nie mogła przestać czuć się zwyczajnie źle. — Ja… od kilku dni mam problemy z zaśnięciem, i pomyślałam, że… no, może to coś, czemu powinnaś się przyjrzeć, w końcu nie chciałabym potem być śpiąca na patrolu, heh… — zastępczyni miała wrażenie, że stężenie niezręczności w powietrzu było tak gęste, że mogłaby go dotknąć. — Przepraszam, że budzę cię o takiej porze — dodała miękcej, nieco ciszej i spokojniej.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Nie 30 Lip 2023, 12:30
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Spoglądała na zastępczynię przez dłuższą chwilę, która spowodowana była jej zawieszeniem. Może gdyby była w lepszej kondycji umysłowej niż ledwo po wybudzeniu, to dałaby jakiś sygnał na przykład ruchem głowy, by przywrócić złocistą do rzeczywistości i żeby w jakiś sposób nakłonić ją do odpowiedzi, ale nie zrobiła tego. Cierpliwie czekała wykorzystując ten dany jej cenny czas na "ogarnięcie się". Wyciągnęła lekko głowę, słysząc i widząc, że Zaćmione Słońce próbuje coś powiedzieć. Wówczas ożywiła się i większą uwagę skupiła na kocicy, której przypadłość...była nietypowa w swojej typowości. Nie miała w całej swojej karierze jeszcze takiego przypadku, żeby ktoś z takim problemem skierował się do niej. Tym bardziej że mijał on samoistnie, czasem nawet nieświadomie. Nie raz i ona miała coś takiego, że przez kilka nocy ciężko jej było zasnąć, zwłaszcza gdy było to spowodowane natłokiem ciężkich myśli. Ale rozumiała, że Zaćmienie była zastępczynią (bardzo oddaną swojej roli) i nie mogła pozwolić sobie na jakiekolwiek oznaki niedyspozycji. Westchnęła cicho i lekko rozchyliła kąciki ust. — To nic takiego, nie musisz przepraszać. — zaczęła, a po chwili zastanowienia dodała. — Dręczy cię coś Zaćmione Słońce? Bo widzisz. Nie wydaje mi się, żeby było to coś...poważnego. A spowodowane to może być czymś, co... cię męczy. — rzekła. Nie proponowała na razie medykamentów, bo może w ogóle nie będą potrzebne. W razie czego jednak pamiętała, że w składziku na pewno miała wrzos, który miał właśnie działania uspokajające i usypiające. Przy tym nie był tak silny, jak mak. Ale na razie chciała dowiedzieć się w czym...rzecz.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Wto 05 Wrz 2023, 19:16
Grzmiące Gardło
Pełne imię : Grzmiące Gardło
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 36
Matka : Żółwia Skorupa
Ojciec : Oszroniony Kolec
Mistrz : Konwaliowy Sen
Partner : brak
Wygląd : Jego sylwetka jest nieco puszysta i obrośnięta gęstym futrem powodującym, że kocur przypomina puchatą kulkę. Ciało ma proporcjonalne. Nie jest przesadnie wysoki, ale nieco wyższy od przeciętnej wzrostu. Sierść jego posiada niebieską barwę bez ani grama bieli, która wpada w jasnoszary odcień. Jest długa i miękka, prosta. Nie zakręca się w żadnym stopniu. Jego pysk jest dobrze zarysowany, a oczy ma zielone. Głos Grzmiącego Gardła jest charakterystycznie monotonny, matowy, zawiera szmery i zmienia gwałtownie swoją wysokość i barwę.
Multikonta : Złoty Blask, Jeleń
Autor avatara : Robert Bahou
Liczba postów : 343
Wojownik
No i się doigrał. Coś go złapało. Choroba? Być może. Czuł się po prostu koszmarnie. Nie mógł w tym stanie polować! Nie mając wyboru, udał się do lecznicy, wołając od progu Owcze Runo. — Pomocy! Jest tu kto? Mam problem — zwrócił się do medyczki, siadając na mchu, czując jak ból w okolicy barków nie mija, a rośnie. — Boli mnie i kłuje przy ramionach i barkach. Nie wiem co to za świństwo, ale nie mogę w takim stanie polować. Mogłabyś coś na to zaradzić?
// Owcze Runo
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Nie 17 Wrz 2023, 22:40
Owcze Runo
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Owca sama tego dnia nie czuła się najlepiej. Już przy posiłku odczuwała dyskomfort spowodowany bólem dziąseł i lekkim metalicznym posmakiem, który nie należał do zdobyczy, lecz do niej samej. W drodze po medykament natrafiła na Grzmiące Gardło, którego również dręczył ból, ale w okolicach ramion i barków. Podeszła do niego bliżej. Brzmiało to na nerwobóle. Skinęła głową i po chwili udała się do docelowego miejsca czyli składziku. Wzięła dwa listki mięty, przy czym jeden z nich zjadła sama od razu, a drugi przyniosła wojownikowi. — Wygląda na to, że dopadły cię nerwobóle. — mruknęła, obserwując wojownika. — Postaraj się więcej odpoczywać.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Pon 18 Wrz 2023, 16:04
Grzmiące Gardło
Pełne imię : Grzmiące Gardło
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 36
Matka : Żółwia Skorupa
Ojciec : Oszroniony Kolec
Mistrz : Konwaliowy Sen
Partner : brak
Wygląd : Jego sylwetka jest nieco puszysta i obrośnięta gęstym futrem powodującym, że kocur przypomina puchatą kulkę. Ciało ma proporcjonalne. Nie jest przesadnie wysoki, ale nieco wyższy od przeciętnej wzrostu. Sierść jego posiada niebieską barwę bez ani grama bieli, która wpada w jasnoszary odcień. Jest długa i miękka, prosta. Nie zakręca się w żadnym stopniu. Jego pysk jest dobrze zarysowany, a oczy ma zielone. Głos Grzmiącego Gardła jest charakterystycznie monotonny, matowy, zawiera szmery i zmienia gwałtownie swoją wysokość i barwę.
Multikonta : Złoty Blask, Jeleń
Autor avatara : Robert Bahou
Liczba postów : 343
Wojownik
Nerwobóle? Zamrugał zaskoczony. Nie spodziewał się, że dopadły go jakieś nerwy. Odkąd został wojownikiem czuł się wspaniale. A może wcale nie? Może rzeczywiście coś było na rzeczy? Przyjął medykament od medyczki, zjadając go raz dwa. Wolał być w szczytowej formie, a nie, by jakieś choróbsko odbierało mu zmysły. — Dzięki. Nie trzeba dwa razy powtarzać — wymruczał zadowolony, że mógł się poobijać. W końcu uwielbiał dobry odpoczynek. A teraz odkąd nie miał nad głową mistrza, jeszcze bardziej korzystał z dni wolnych, aby nieco się pobyczyć. Po wszystkim pożegnał się z medyczką i odszedł do legowiska wojowników.
//zt
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Sro 01 Lis 2023, 20:08
Jabłkowa Gałąź
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 36 [październik]
Matka : Maska ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak
Mistrz : Konwaliowy Sen
Wygląd : Przeciętnego wzrostu, chudy, wygląda na zabiedzonego i permanentnie zmęczonego. Ma długie, kręcone, kremowe futerko z białymi znaczeniami na mordce, szyi, podwoziu i łapach. Zielonkawe oczy, lekko garbaty nos i powykrzywiane we wszystkie strony wąsy.
Choć chciał gnać za Tygrysicą i serce rozrywał mu żal, że teraz był już całkiem sam w Klanie Gromu, wiedział, że w tym momencie nie miało to żadnego sensu. Miał to szczęście, że rozum częściej brał górę nad emocjami, dzięki czemu był w stanie ocenić opuszczenie klanu w tym momencie jako samobójstwo. Zwłaszcza teraz, gdy wciąż czuł się słaby po chorobie, która przechodziła i nawracała w zasadzie od kiedy został terminatorem, przez co nie dość, że miał braki fizyczne w muskulaturze i zręczności, jakiej można by oczekiwać po kocie w jego wieku, który powinien już zacząć wypełniać się mięśniami, brakowało mu również i umiejętności, które były niezbędne do przeżycia. I to nie tak, że teraz szedł w stronę Korzennej Nory tylko po to, by oszukać Owcze Runo, wyciągnąć z niej informacje i uciec, gdy stanie się samowystarczalny. Czas, który spędził pod jej opieką, uważał za całkiem wartościowy, a sama wiedza na temat ziołolecznictwa wydawała mu się być ciekawą ścieżką kariery. W ciszy Korzennej Nory dało się usłyszeć ciche kliknięcie jego żuchwy, znak, że kocur pogrążony był w myślach; chciał ułożyć w głowie to, co już wiedział, przechodząc ostatnią długość ogona, jaka dzieliła go od mchowej nory. - Masz może chwilę, by porozmawiać, Owcze Runo? - zapytał, zaglądając do środka, jednak wciąż jeszcze stał w metaforycznym progu, nim nie otrzyma zielonego światła od medyczki, że może kontynuować.
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Chociaż ostatnio nie uczestniczyła szczególne w życiu Klanu (jakby kiedykolwiek wcześniej szczególnie w nim brała udział) wiedziała co wydarzyło się od czasu ostatniej ceremonii. Nawet jeżeli nie przybyła na zawołanie Rozżarzonej Gwiazdy, wiedziała, że Tygrysia Łapa wybiegła z obozu już do niego nigdy nie wracając, a Konwaliowy Sen został nowym zastępcą. Sumienie gryzło ją przez to, że nie miała okazji osobiście mu pogratulować awansowania, ale po takim czasie...wydawało się to bardziej niezręczne niż odpowiednie. Kiedy w lecznicy pojawił się Jabłkowa Łapa, Owcze Runo korzystała z dłuższej chwili wolnego i pozwoliła sobie na krótką regenerację w postaci drzemki. Jednak usłyszawszy głos terminatora, niemalże od razu się zbudziła. Przetarła łapą zaspane oczy i zawołała. — Tak, tak tylko... daj mi chwilkę. — otrzepała futro i przysiadła czekając aż kremowe futerko kocurka pojawi się w jej legowisku. Nie wynurzyła się tylko i wyłącznie dlatego, że wydawało jej się, że Jabłuszko będzie wolał porozmawiać na osobności. — O co chodzi? — zapytała miękko, cicho, spoglądając na moment na pysk terminatora. Zaraz jednak wróciła nim do swoich łap i czekała aż kocurek wyjawi jej temat, na który chciał z nią pomówić.
_________________
Andthere's aplacethat I'vedreamedof Where I can free my mind I hear thesoundsof theseason Andloseall,sense oftime
Re: Mchowa Nora (legowisko medyka)
Sro 29 Lis 2023, 21:50
Jabłkowa Gałąź
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 36 [październik]
Matka : Maska ⇾ Roztrzaskana Tafla i Dzika Róża
Ojciec : Szakłak
Mistrz : Konwaliowy Sen
Wygląd : Przeciętnego wzrostu, chudy, wygląda na zabiedzonego i permanentnie zmęczonego. Ma długie, kręcone, kremowe futerko z białymi znaczeniami na mordce, szyi, podwoziu i łapach. Zielonkawe oczy, lekko garbaty nos i powykrzywiane we wszystkie strony wąsy.
Odczekał chwilę, zgodnie z instrukcją, i dopiero gdy Owcze Runo usiadła, Jabłkowa Łapa wszedł do środka i sam przycupnął naprzeciw niej. - Nie jestem chory, nie wracam do lecznicy - od razu zaznaczył, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Spędził i tak zbyt wiele czasu w tym miejscu, z załzawionymi oczami, kaszląc i smarkając w mech. Nie chciał powtórki. - Ale... myślałem o powrocie w inny sposób. Nie masz jeszcze terminatora, prawda? - zrobił krótką pauzę. - Czy... szukasz swojego terminatora? Nawet jeżeli nie utrzymywała kontaktu wzrokowego, to Ogryzek patrzył na nią cały czas, ciekaw jej reakcji. Przestąpił nerwowo z łapy na łapę, przenosząc ciężar z lewej na prawą stronę, chociaż starał się zachować spokój i powagę, jaką, jak sądził, wymagała ta sytuacja.
Forum Starlight, otwarte dnia 15 listopada 2020 roku, to gra tekstowa utworzona na bazie uniwersum z serii Warriors autorstwa Erin Hunter. Opisy w forumowym Kompendium zostały stworzone przez administrację forum na podstawie informacji udostępnionych przez autorki książek, jednakże zasady, fabuła, lokacje, klany, postaci NPC, mapa, mechanika i inne elementy Starlight są naszego autorstwa. Coś Cię zainteresowało i chcesz to wykorzystać u siebie? Jasne, ale najpierw do nas napisz. Autorów wszelkich kodów i zdjęć można znaleźć na podstronie CREDITS.