IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Trawiasta Nora
Zielone Wejście
Sob 04 Wrz 2021, 11:51
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2102
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Wejście do legowiska terminatorów znajdujące się w sporej norze zamieszkiwanej kiedyś przez jakieś zwierzę, istnieją teorie, że należała ona niegdyś do borsuka ze względu na jej wielkość. Jest ono porośnięte trawą i mchem, od czego wzięła się jego nazwa, jednak jest szerokie i na spokojnie zmieszczą się obok siebie dwa koty.

Re: Zielone Wejście
Czw 11 Sie 2022, 19:37
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
,,Uwierzyć". Cóż, kotka była Tomaszem niedowiarkiem i mogła uwierzyć dopiero po zobaczeniu czegoś na własne oczy i może dodatkowo dotknięciu dla wzmocnionego efektu. Tak więc przez chwilę milczała, raz tylko ruszając swymi wąsami.
- Zobaczę i się przekonamy, czy zmienię zdanie - Odpowiedziała po chwili, nieco jakby obojętnie. Jak na razie było brzydko i nie zapowiadało się, by miało się to jakoś zmienić w najbliższym czasie. Poza tym, już teraz cząsteczki tego białego gówna czasem przylepiały się do futra szylkretowej, przez co dostawała białej gorączki.
Śpiewka w spokoju słuchała tego, jak to Nurt ma to samo zdanie co ona, chociaż nie była tym faktem jakoś zaskoczona. To powszechne przekonanie płynące wśród starszych kotów, a że akurat się z nim zgadzała to czysty przypadek wynikający z dziwnego charakteru.
- A czemu miałoby być inaczej. Nie jest ani źle, ani dobrze. Jest przeciętnie. Sprawa nie potrzebuje dodatkowego wyjaśnienia czy powodu, czasem po prostu coś takie po prostu jest i tyle - Zakończywszy swoją wypowiedź nieco przygryzła wargi, zdając sobie sprawę z ledwo wyczuwalnego rozdrażnienia w głosie, które z czasem mogłoby przybrać na sile. Czyżby się zagalopowała? Głęboki wdech.... Śpiewce doprawdy przydałaby się medytacja - Trening nie jest jakiś bardzo ciekawy, a po prostu konieczny. Nie potrafię więc nazwać go jakoś inaczej - wytłumaczyła już spokojnym głosem, zażenowana od środka faktem, że mogłaby zacząć fukać na zastępcę niczym niezadowolone kocię.
Re: Zielone Wejście
Sob 20 Sie 2022, 10:20
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Pewnie – odpowiedział, ucinając temat. Jego zdaniem Pora Nagich Drzew, na zaawansowanym etapie, rzeczywiście była przepiękna. Na początku, być może faktycznie niezbyt, ale później? Coś pięknego, jak zresztą w przypadku każdej pory, która miała do zaoferowania coś innego i dlatego każda była na swój sposób urokliwa. Jednak, jak wspomniał, nie zamierzał przekonywać co do tego Śpiewającej Łapy. Mogła mieć własne zdanie i bardzo dobrze. Należy mieć własny pogląd na daną sprawę, zamiast ślepo podążać za głosami innych, nawet jeśli aktualnie chodziło o coś tak błahego.
Wysłuchał słów kocicy, jednak w żaden sposób nie pokazał po sobie zaskoczenia wywołanego przez przybrany przez nią ton. Zresztą po chwili się zreflektowała i wyjaśniła to nieco spokojniej, a zastępca nie zamierzał prawić jej morałów jak jakiemuś kociakowi, którym już od dawna nie była. Faktem było natomiast, że chyba się nie zrozumieli. Mknący Nurt zakładał, że użycie określenia „przeciętnie” wynikało z jakichś nieprzyjemności zaistniałych na treningu, ale dobrze, że tak nie było.
Mhm, rozumiem – stwierdził. – A co twoim zdaniem mogłoby sprawić, że byłby bardziej ciekawy? – postawił na dosyć nieoczywiste pytanie, w sumie nawet nie wiedział dlaczego. Prawdopodobnie chodziło o chęć poznania kotki, wybadania, co jest dla niej ciekawe, a co wręcz przeciwnie, co sprawia jej przyjemność, a co nie. Jako zastępca chciał poznać lepiej koty ze swojego klanu, a zadając takie pytanie, zachęcał terminatorkę do rozgadania się, podzielenia się opinią.
Re: Zielone Wejście
Pią 26 Sie 2022, 21:13
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Kolejne dziwne pytanie, nad którym kotka musiała się dłużej zastanowić. Cóż, tak, to dość... skomplikowane, bowiem Śpiewka zazwyczaj nie posiadała jakiegoś konkretnego powodu do niezadowolenia, a tworzył się on po trochu, z okruszków małych elementów. No, zazwyczaj. Jakby irytacja wisiała w powietrzu, a szylkretowa po prostu wciągała ją w naturalnym odruchu. Jak więc miała wytłumaczyć odpowiadając na pytanie o podobnej konsystencji?
- Nie jestem pewna, czy coś takiego w ogóle istnieje i czy jest taka możliwość - przyznała po chwili - Musiałabym się pewnie uczyć czegoś nowego i nieodkrytego, a coś takiego jest raczej wątpliwe. Więc obecnego stanu rzeczy się zmienić raczej nie da, chociaż to pewnie tylko przez moje podejście, które jest tu problemem. Chociaż, miałby pan coś, co by takowy trening urozmaiciło? - spytała, unosząc nieco jedną brew. Jeśli nie ona, to może zastępca będzie miał pomysł?
Re: Zielone Wejście
Pon 05 Wrz 2022, 18:50
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Wysłuchał jej, kiwając jej głową na koniec, choć szczególnie zastanowiło go stwierdzenie, że to jej podejście było problemem. To ciekawe. Nie zdążył jednak o to spytać, bo to terminatorka zadała mu pytanie, na co zmarszczył na chwilę pysk, zastanawiając się nad odpowiedzią. No proszę, musiał się trochę namyśleć, żeby jakoś odpowiedzieć na własne pytanie.
Tak jak mówisz, opcji wiele nie ma – przyznał nieco gorzko, jednak uśmiechnął się. – Ale wiesz, nastawienie i pomysłowość terminatora i mistrza mogą naprawdę wiele zdziałać. Mój mistrz, Lisi Ogon, który niestety zginął w pożarze, zwykł wymyślać różne ciekawe rzeczy, dzięki którym nauka to była dla mnie przyjemność, a nie obowiązek do odbębnienia. W zasadzie zawsze lubiłem się uczyć, ale dzięki niemu nie nudziłem się na treningach, kiedy kolejny raz z rzędu musiałem powtarzać dany temat – podzielił się historią, na wspomnienie kocura delikatnie unosząc kącik pyska w uśmiechu. – Tak to już jest, że należy przerobić wszystkie obowiązkowe tematy, ale wydaje mi się, że po prostu dobrym pomysłem jest urozmaicenie nauki, na przykład poprzez jakąś zabawę. Zdaje sobie sprawę, że nie każdemu może to podchodzić, ale jak dla mnie to nienajgorszy pomysł – zakończył spokojnie. To też kwestia, żeby dogadać się ze swoim mistrzem, bo nie każdemu musiało się coś takiego podobać, wiedział też, że nie dla każdego mistrza byłoby to takie proste i nie każdy byłby do tego taki chętny, ale to było pierwsze co przyszło mu do głowy.
I chętniej opowiedziałby kotce coś więcej, na przykład w jaki sposób Lisi Ogon to rozwiązywał, ale niestety zawołał go Kijankowa Łapa, dlatego przeprosił terminatorkę i poszedł sprawdzić, co się stało. Może innym razem.

zt
Re: Zielone Wejście
Pon 05 Wrz 2022, 20:12
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
W skrócie nic ciekawego się... nie dowiedziała. A szkoda. Ukryła swoje rozczarowanie, skupiając się na informacji o imieniu mentora Mknącego. No więc Lisi Ogon, tak? Kiedyś jeszcze dopanie do Mknącego i się spyta o charakter Lisa i... w sumie wszystko. O rodzinę Mknącego też by w sumie wypytała. Lubiła mieć wszelakie informacje na tematy różnych kotów, oraz ich pochodzenia. Wtedy można się pośmiać z osób, których stary poszedł po mleko i nie wrócił a potem w razie czego porównywać do takiego jego potomków czy coś i patrzeć jak się wkurzają i gotują od środka zmieniając w buraki. Plan godny szatana. Poza tym, Mknący lubił się uczyć. Dobrze, kolejna informacja. Kujoni mają lepiej bo idą na zastępców. Git. Poza tym, niebieski zyskał w oczach kotki, głównie przez właśnie fakt czerpania informacji. Chociaż zabawa podczas treningu? Wizja tejże czynności, szczególnie w połączeniu z Migoczącą Iskrą, jakby sama w sobie już nie była niebywała, to teraz przybierała barwę aż śmiesznej. Śpiewka zdążyła jedynie drgnąć uchem, jakby odganiała jakąś upierdliwą muchę, po czym kiwnęła głową do zastępcy, kiedy ten zbierał się do jakiegoś parszywego przeszkadzacza rozmów.
- Dziękuję za radę, Mknący Nurcie - Dodała na pożegnanie spokojnie, by chwilę się jeszcze poprzysłuchiwać temu, co też Kijanka miał ciekawego do powiedzenia, a przynajmniej spróbowała to zrobić, przy okazji neutralizując widoczność swojego podsłuchu, zajmując się dojadywaniem wcześniejszego posiłku.

[zt]
Re: Zielone Wejście
Sro 07 Wrz 2022, 20:28
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Moim przymrużonym snem oczom ukazał się dość nietypowy widok. Hm, może nietypowy był zbyt wyolbrzymionym słowem, lecz nadal - przed mą osobą widniała rzeczywista struktura wejścia do miejsca, które z opowiastek brzmiało jako legowisko terminatorów Klanu Rzeki.
Dla innych pewnie była to powtarzająca się norma, do której przychodzili od bitych poranków po zachody, a dla mnie była to odskocznia w pewnym sensie. Sześć bitych księżyców w tych samych ścianach, również zielonych, co pokryte mchem kamienie tutaj, a jednak nie było to to samo, chociaż ma głowa chciała wrzucić to w jedno - bo zielone, łatwiej zapamiętać.
Dziękowałam rodzicom, że starali mi się opowiadać o obozie, gdyż wcześnie trafiłam pod łapy medyków tego Klanu, który kiedyś przyjdzie mi nazwać swym. Ta myśl nie napawała mnie pozytywnymi emocjami, lecz również nie złymi, to na pewno.
Lepsze było to, niż kołaczka po świecie jako przylepy samotne, chociaż z rodziną.

Moja głowa uniosła się tylko, a złote me oczy wyłapywały - może zjawi się coś ciekawego? Lub....Po prostu oswoje się z myślami, że kiedyś tu przyjdzie mi bywać?
Ta myśl była dziwna.

/Nurt

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Zielone Wejście
Czw 08 Wrz 2022, 15:09
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Cześć, Truskawko. – Miał nadzieję, że nic nie pochrzanił. – Rozglądasz się za wolnymi miejscami z myślą o zbliżającym się mianowaniu?
Po wykonaniu swoich obowiązków miał chwilę na to, żeby odpocząć i może pogawędzić z innymi kotami. Widok rudej kotki, która zaglądała do legowiska terminatorów zaciekawił go – mogła być to zarówno kocięca ciekawość, jak i kwestia tego, o co ją spytał, więc postanowił podejść i się dowiedzieć. Wiedział, że jakiś czas spędziła w lecznicy i być może nie mogła się doczekać ceremonii. W sumie ciekawe, warto wybadać grunt. Na szczęście nie była w takiej sytuacji jak jego terminator, który własną przegapił i musiał teraz nadrabiać trening. W każdym razie nie znał kotki, więc miał teraz okazję ją poznać. A zależało mu na kontakcie z klanem, zwłaszcza po swoim epizodzie chorobowym.
Re: Zielone Wejście
Czw 08 Wrz 2022, 15:41
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Najwyraźniej byłam wpatrzona tak w kamienne wejście do legowiska klanowych terminatorów rzeki, że czyiś głos, witający mą osobę, stał się powodem do lekkiego podskoku z otwartymi, złotymi oczyma w miejscu.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że oto zachowanie nie było zbyt przyjemnym pewno widokiem dla mego rozmówcy, który po spojrzeniu na niego dwa razy nie wyglądał aż tak masakrycznie, chociaż pokrywały go tu i tam blizny, czy to, że młodością pewnie też już nie świtał, sądząc po paru szarszych włoskach na pysiu.
Wyprostowałam się i lekkim uśmiechem chciałam odgonić swą chwilową reakcję do przeszłości. Oby kocur tego nie poruszył, chyba bym się zapadła pod ziemię.
- Witaj, uhm, Mknący Nurcie? Dobrze....Dobrze kojarzę? - Czarnostopy i Suchy Nos opowiadali nam kiedyś o wojownikach rzeki, nie sądziłam, że po wyjściu z zielarni...To znaczy Lecznicy, pierwsze kogo spotkam, to takiego wojownika. Troche to dawało do myślenia, że będzie tu więcej wojowników z którymi pewno przyjdzie mi zabrać słowo i porozmawiać. Czułam się z tym dziwnie.
- Sądzisz, że już na to czas? - Pół żartem, pół serio. Utrzymywałam swój biały pyszczek w lekkim uśmiechu, lecz zimno wokół mnie dawało o sobie znać, a ja nie byłam pewna, czy dobrze zadałam swe pytanie. Zawsze mogło przecież mieć inny wydźwięk. Oby nie tym razem.
Re: Zielone Wejście
Czw 08 Wrz 2022, 16:48
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Oj, chyba wystraszył kotkę, choć zupełnie nie miał tego na celu. Uśmiechnął się tylko przepraszająco, nie komentując już tego w żaden sposób – podejrzewał że mogła nie chcieć o tym rozmawiać. No bo po co tak właściwie.
Tak, tak. Mknący Nurt to ja – odpowiedział z rozbawieniem. Kiedy spytała o kwestię mianowania, zmarszczył brodę. Nie dałby sobie łapy odgryźć, ale wydawało mu się, że owszem; było do tego blisko. – Hm, no tak, wydaje mi się że jeszcze z pół księżyca i ani się obejrzysz, a Krzywa Gwiazda zwoła twoją, i twojego rodzeństwa, ceremonię – stwierdził. Miał nadzieję, że mówił dobrze, bo ugh. Czasem nie nadążał nad lecącym nieubłaganie czasem i to by było dziwne, gdyby zastępca nie wiedział takich rzeczy. No. Ale wydawało mu się, że miał rację.
Jak w ogóle się z tym czujesz? Chciałabyś już zostać terminatorką? – zagadnął sympatycznie, pozwalając sobie usiąść, coby tak nie stać rozmawiając. Dobrze było się zorientować, co ona o tym myślała, zresztą, pewnie miała pojęcie, co i jak, co ją czeka, i tak dalej, bo w końcu jej rodzice i starsze rodzeństwo nie tak dawno sami zaczęli swoje treningi i pewnie dzielili się swoimi opiniami na ten temat między sobą.
Re: Zielone Wejście
Pią 09 Wrz 2022, 11:19
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Ucieszyło mnie w głębi, że starszy nie poruszał kwestii mojego lekkiego podskoku. Wydawał się sam być już doświadczony i starszy, tym drugim napewno był, więc raczej kocięce zaczepki nie były mu na głowie - dobrze, gdyż mi też nie, a pewnie ktoś młodszy zaczął zadawać by pytania, czy też prześmiewać się z mojego zaskoczenia. Pewnie gdyby był mi to ktoś znajomy, to pewnie bym się zaśmiała razem z nim, lecz dopiero poznałam jednego klanowicza - no i był nim właśnie szaro-biały kocur przedemną. No już taki jego los. Jak i mój.
Gdy kocur się uśmiechnął, ja tylko zaśmiałam się nerwowo. Mknący Nurt miał ładny uśmiech, nawet, jeśli zaznaczał on jego bliznę na poliku.
-Pół księżyca powiadasz. - Miauknęłam, chcąc utrzymać rozmowę na żywym tonie, niżeli miałabym odpowiadać jednym słowem i tyle. Byłoby to po prostu....Hm. Niezbyt miłe z mojej strony. Jak zostane wojownikiem, to wtedy na sprawy ważnego sortu i na czyjeś plany będe mogła odpowiadać rzeczami typu "rozumiem, spoko, robi się". Teraz nie byłam nawet terminatorem, troche życia społecznego, klanowego, mi nie zaszkodzi. Może.
-Moje rodzeństwo starsze, mama i tata byli już mianowani. Będzie checa jak wszyscy sie złożymy na legowiska obok siebie tu, uhm....w....Trawiastej Norze? - Chciałam dobrze odgadnąć miejsce z historii Czarnostopego, ale kto wie. Nie miałam głowy do nazw. Kocur może lub może nie, mnie poprawi, jak coś.
Na sylwetkę kocura, która przysiadła obok mnie, zmrużyłam swe złote oczy i sama spróbowałam przysiąść - przylizując futro łapą i zginając tylne łapy, naśladując starszego kocura przysiadem.
-Uhm....Czy....To dobrze, że nie jestem wielce podekscytowana? Nie jest mi to obojętne, brońcie zioła i medycy, lecz....Jestem już starsza, a zostanie terminatorem to naturalny stan rzeczy, jaki się stanie, mam wrażenie. Nie ma co się stresować, czy płakać. - Powiedziałam wprost, a nie miałam raczej czego się bać - nie biłam, nie walczyłam z innymi kociakami, kto szybciej ukończy trening....Zwyczajnie kiedy skończe, to skończe, byleby mój mentor nie był kimś strasznie młodym. Chociaż....Jakby któreś z mojego starszego rodzeństwa został mym mentorem, lub rodzic, nie miałabym nic przeciwko takiemu obrotowi spraw.

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Zielone Wejście
Pią 09 Wrz 2022, 17:17
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Mimo że nie pokazywał tego po sobie, zdziwił go nerwowy śmiech koteczki. Czyżby rozmawianie z kimś dużo starszym i bardziej doświadczonym onieśmielało ją? Mogło tak być, choć w głębi duszy miał nadzieję, że tak nie było, bo nie chciał nikogo zawstydzać. Serio nie było potrzeby, żeby się wstydzić. Jednak nie znał myśli kotki, więc jedyne co mu pozostawało, to nie dawać jej powodów do czucia się w ten sposób, o ile o to jej chodziło.
Mhm, w Trawiastej Norze – przytaknął, unosząc kącik pyszczka. – No, na pewno będzie wam raźniej. Też miałem legowisko obok swojego młodszego rodzeństwa.
Bo na brata z miotu szkoda mu było śliny. Ale faktycznie, kiedy już jego młodsze rodzeństwo – Zroszona Łąka i Mysie Futro – zostali wojownikami, spali w trójkę obok siebie. Przyjemna sprawa. Dobrze jest mieć dobre stosunki z rodziną, przynajmniej według Mknącego Nurtu, który niestety był już sam, bez najukochańszej siostry i drogiej mamy, która spłonęła na jego oczach.
Powiem tak – nie jest to nic złego – odpowiedział miękko. – Wiele kotów czuje podekscytowanie na myśl o tym dniu, dniu swojej ceremonii, ale to nie znaczy, że każdy musi się tak czuć. Każdy przeżywa daną sytuację na swój własny sposób, nie ma jednego scenariusza, którym trzeba się kierować, i dla ciebie to może być coś normalnego, zwykła kolej rzeczy. – Patrzył na kotkę łagodnie. – Mam tylko nadzieję, że to nie tak, że tego nie chcesz? – spytał z troską. Miał nadzieję, że koteczka nie miała żadnych wątpliwości co do swojej przyszłości.
Re: Zielone Wejście
Wto 13 Wrz 2022, 09:44
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Nie miałam głowy do nazewnictwa, szczególnie, że nie przyszło mi mieszkać jeszcze, jak potwierdził me przekonania Mknący Nurt, w trawiastej norze. Budowla, która chroniła mchowe legowiska terminatorów klanu rzeki również nie...Grzeszyła swą urodą, by jakkolwiek mi zaimponować.
Urodą nie imponowała, lecz historią za to już tak, ponieważ kto wie, może tutaj polegiwać będą przyszli przywódcy, medycy, czy zastępcy tego klanu? Cóż, to tylko myśli, nic ważnego na temat tej nory przed mą osobą. Troche w sumie przykro, że jak ktoś myśli o "ważniejszych" kotach, to myśli o takiej trójce...Chodź było to uzasadnione - bez kogoś o wiedzy leczniczej ani rusz, przecież.
Nora nie była wielka, ani też za mała, lecz czy gdy dorosnę, może jeszcze inaczej będe spoglądać na takie na przykład wejście? Zawsze moge jeszcze urosnąć, jak mówił tata, czy mama, a nawet Czarnostopy. Kto tam wie.
Me uszka ustały na słowa niebiesko-białego o ranie na poliku, a sama machnęłam kikutem w śniegu na słowo "miałem". Mogło to mieć dwa znaczenia - rodzeństwa rzecznego zastępcy nie było już w klanie, na tym świecie, bądź po prostu żyli jako wojownicy, już nie w legowiskach obok.
-To brzmi jak...Miłe wspomnienie, Mknący Nurcie. - Odpowiedziałam spokojnie, może troche cicho. Chciałam wybadać, na czym stoje. -Może opowiesz mi coś o twoim rodzeństwie?  O ile ....No, masz chęci i humor. - Nie chciałam wejść kocurowi nie dość, że starszemu, to jeszcze ważniejszego rangą, na głowe. Chociaż koty klanu rzeki okazały się być miłe dla mej osoby jak i mej rodziny do tej pory, tak musiałam się trzymać grzeczności, chociaż tej powierzchownej, by żadnego klanowicza nie wkurzyć, zezłościć, czy napełnić smutkiem przez swe słowa. Za bardzo, przynajmniej.
Uszka me ustały na słowa pierwsze, które wypadły z ust starszego, lecz sama czekałam, aż kocur skończy wypowiedź, chociaż język świeżbił mi w białym jak mleko pysiu.
Na jego pytanie otworzyłam złote oczy szerzej, lecz mój głos nadal był cichszy. -Chce!....Chce. Wybacz, jeśli to tak zabrzmiało, Mknący Nurcie. - No i tyle w temacie, sądziłam. Nie miałam wielu problemów, jeśli chodzi o mianowanie samo w sobie, lecz wzrok Mknącego Nurtu jakby wyłapał moje zwątpienie, które miałam względem samej do siebie.
-Samo zostanie terminatorem mnie nie straszne, po prostu...Co jeśli zawiode w pewnym stopniu? Krzywa Gwiazda przyjął mą rodzinę bez większych problemów, a ja....Nie chce zawieść jego zaufania, jeśli da się to...Zrozumieć. - Już i tak spędziłam spory kawał w lecznicy z ziołami. Zioła były mi niestraszne, uwielbiałam ich zapach i posmaki, lecz wiedziałam, że nie mogłam na samym towarzystwie ziół w klanowej lecznicy żyć. Klan poniekąd działał dzięki wszystkim wspólnie, a ja zostałam częścią tej wspólności. Nawet, jeśli nie miałam głosu w tej sprawie, to chciałam ją widzieć, jako szansę na lepsze życie, niż tułaczka jako samotnik. Brońcie przodkowie. Których nie znałam. Fakt.

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Zielone Wejście
Wto 20 Wrz 2022, 18:06
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
To zdecydowanie miłe wspomnienie – potwierdził z lekkim uśmiechem na pyszczku. Jedno z najmilszych, mógłby dodać, ale koniec końców tego nie zrobił. Nie było co obarczać takimi sugestiami młodej kotki, która mogłaby zacząć drążyć i pytać dlaczego. Wcale by go to nie zdziwiło, wszak po chwili ruda koteczka poprosiła, żeby opowiedział jej o swoim rodzeństwie. To było… niespodziewane, to na pewno, ale jednocześnie nawet… miłe? Świadomość, że kogoś interesowało jego życie. Życie jakiegoś dziadka, którym pewnie był z perspektywy Truskawki. – Hah, no pewnie, jeśli tylko cię to interesuje… – odpowiedział z sympatią. Wąsy mu zadrżały. – No to urodziłem się w miocie z bratem, Ruczajem. Ruczaj i Nurt… imiona pasujące do klanu Rzeki, prawda? – spytał z rozbawieniem. – Ruczaj i ja… różniliśmy się. Z budowy, wyrazu pyszczka, charakteru. Ogień i woda, mógłbym nawet powiedzieć. Wiesz, wiele kotów miało pewien obraz wojownika: silny, mężny, lojalny, szlachetny. Ruczaj za takiego uchodził i bardzo szybko doczekał się wojowniczego imienia. Niestety, był bardzo zależny od ojca, którego najbardziej kochał, dlatego kiedy nasz ojciec opuścił klan, Ruczaj zrobił to samo. Zostawił klan, żeby być z tatą. Pozory mylą, prawda? – westchnął. Tak naprawdę, w głowie inaczej myślał o Ruczaju. Nie lubił go, uważał go za głupca, tchórza i nie myślał o nim jak o bracie. Ale cóż, był nim, a nie zamierzał mówić o nim jakoś bardzo niepoprawnie, opowiadając jego historię kociakowi. Ale cóż, było minęło, mogli teraz przejść do przyjemniejszych tematów. – Miałem też młodsze rodzeństwo – dwóch braci: Kruka i Mysz, i siostrę: Rosę. Kruk od zawsze chciał być samotnikiem, dlatego nie doczekał się wojowniczego miana, bo opuścił klan będąc jeszcze terminatorem. – Na początku obecnemu zastępcy było żal, ale szanował decyzję brata. Z czasem nawet miewał myśli, że to może lepiej, że tak się to potoczyło… być może dzięki tej decyzji Kruk przeżył, a nie zmarł w pożarze jak większość jego rodziny i klanu. – Natomiast Mysz i Rosa… byli dobrymi wojownikami. Rosę zresztą trenowałem osobiście. Niestety, Mysz zginął w pożarze na starych terenach. Rosę udało mi się uratować; przyszła ze mną na obecne tereny i brała udział w odbudowie klanu i wyborze przywódcy. Niestety, krótko po tym zaginęła. Do dziś nie wiem, co się z nią stało – dokończył nieco smutno. Nigdy nie ukrywał, że Zroszona Łąka była dla niego najważniejsza; zdążył się już pogodzić z jej zaginięciem, ale miał nadzieję, że była bezpieczna i żyła.
Po wszystkim spojrzał nieco niepewnie na Truskawkę. Nie zanudził jej? Och, miał nadzieję, że nie. Streszczał się.
No co Ty, Truskawko. Jesteś młoda, dopiero zaczniesz trening, a twój mistrz wszystkiego cię nauczy. Wiele kociąt, nawet urodzonych w klanie, z początku się tak czuje. Masz jeszcze czas, a po twoich obawach i przejęciu sytuacją wnioskuję, że naprawdę ci na tym zależy i ze wszystkim doskonale sobie poradzisz – dodał przyjaźnie.
Re: Zielone Wejście
Wto 20 Wrz 2022, 21:04
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Skinęłam ze zrozumieniem na pierwsze słowa szaro-białego kocura i przygotowałam się na historię - tak jego słowa sugerowały. Większość kotów otwierała się na miłe wspomnienia - mój tata, gdy pytałam o tym, jak poznał mamę...Mama o tym, jak nawiązała więź z Suchym Nosem...Jakby nie patrzeć, lepiej, że spytałam się kocura o coś, hm, może bliższemu jego sercu, niż z począwku mogłabym przypuszczać?
Mi bliski był zapach ziół, kraina snów i gwiazd w nich zajętych, a dla kocura mogłaby być to rodzina ...O której kocur zaczął swą opowieść.
Nastawiłam uszu, choć chciałam z początku podtrzymać rozmowę, to tak była to okazja, by zająć się swą własną osobą na tle klanowych relacji i wyjść na tą milszą. Jak już, to wolałam mieć zastępce po swej stronie, a ten był przyjazny ku mnie jak do tej pory. Dobrze było wiedzieć, że Krzywa Gwiazda wybierał tak dobre koty, jak Mknący Nurt.Troche koiło to me przeczucia o swą przyszłość, gdyby buro-białego przywódcy, nie dajcie niebiosa, zabrakło kiedykolwiek w klanie. Nawet jeśli Mknący Nurt był doświadczony wiekiem na karku - to tak ja wierzyłam w jego umiejętności - no, te pewnie były ino większe, niż moje własne, gdzie jedyne co, to potrafiłam przebrnąć przez zgryzienie gorzkich i niesmacznych liści podawanych mi kilka księżyców temu przez rzecznych lekarzy w lecznicy obozowej.
Przysunęłam kitę swojego króconego ogona pod mą osobę, przy czym ponownie kiwnęłam kocurowi z cichym Mmm! gdy ten jakby zadał pytanie, czy mnie to interesuje. No to kocur mógł spokojnie zacząć, a ja byłam gotowa na historię. Chociaż, wolałabym, żeby....Była krótka. Kto wie, kto kocur przeżył ? Pewno dużo, jak na własne szare barki.
Na pierwsze wersy uśmiechnęłam się - no, Nurt i Ruczaj....Były to ładne imiona, a ja mogłam się tylko domyślać, czemu matka zastępcy takowe wybrała i nadała swym pociechom - no pewno najprostszym wyjaśnieniem było to podane przez kocura - pasowały do klanu.
Pasowały do klanu. Te słowa uciążyły mi chwilowo w głowie - czy ja pasowałam w klanie? Czy się ...Nadawałam? A co jeśli po prostu zawiodę, nawet samą siebie?
Skupiłam swe uszka ponownie na rozmówcy - nie było czasu i potrzeby na takie myśli. Krzywa Gwiazda coś w nas widział, tyle starczyło jako odpowiedź na me pytania odnośnie...Należności mej osoby do klanu rzeki.
-Pozory zawsze mogą być...Na pokaz. By się...Wtopić, nieprawdaż? Po to są. Jednak twój brat brzmiał jak ktoś, kto...wybacz za tak wstępną ocenę, nie moge mówić jak ktoś kto go znał... lecz jak ktoś kto mocno uzależnił się od kogoś, w tym przypadku od ojca. Szkoda mi go. Sama chyba nie potrafiłabym wrócić do samotniczego życia. - Odpowiedziałam spokojnie, lecz zwróciłam swój krótki ogon ku kocurowi, pamiętając, że ułożenie ogona na czyimś barku mogło być komfortem.
Spojrzałam się jednak na swój krótki kikut. Ah, no tak. Jedyne co zrobiłam, to nim zaszurałam.
Kolejne części na mnie czekały, a ja tylko zmrużyłam złote oczy na jakąś część kamiennego wejścia do nory, omszonego zębem czasu.
Młodsze rodzeństwo, huh?

Kruk samotnikiem. To wyłapały moje uszy, a ja złotym wzrokiem, troche pytającym o uniesionej brewce wsłuchałam się dalej w wypowiedzi szaro-białego. Klanowe koty często opuszczały klanowe życie? W sumie...Nie mi to oceniać. Ja wolałam swój komfort i zapewniony wieczorem posiłek, a ktoś mógł lubić bieganie po nocy bez obawy, że dostanie reprymendę, czy karę. W sumie - to drugie również czasami mnie kusiło, gdy gubiłam się we własnych snach - czy to o polu usłanymi krzakami jagód, czy o kamienistej dolinie o kwieciu pięknym, jak niektóre rzeczne wojowniczki, oraz rzece rwącej, lecz nie niebezpiecznej, dla mnie we śnie i jego krainie.
Jednak to tym zostawało - snem. Marzeniem. Ewentualnie myślą, a w praktyce?
Musiałam myśleć o życiu. O przeżyciu. Gdzie te nie było gwarantowane, gdy żyło się kompletnie samotnie.
Na historię o spalonym bracie, przełknęłam ślinę. Co za koszmarny sposób, by odejść, lecz jak również...Czysty. Bez robaków jedzących mięso, bez larw...Po prostu kości.
Chociaż, to pewnie nie byłoby miłe do powiedzenia na głos, gdyż owe kości to była nadal forma brata zastępcy i musiałam to uszanować. Jego...Ofiarę.
Na koniec pojawiła się Rosa, a ja miauknęłam, spoglądając na zastępce złotym wzrokiem. -Czasami niewiedza jest najlepszym...Lekarstwem. Lepiej jest niewiedzieć, że coś się stało, niż mieć wiedzę, że sie niewiedziało i się nic nie zrobiło. Takie rzeczy...Mogą być naprawdę złe dla czyjejś głowy, lecz ty Mknący Nurcie....Chociaż tyle przeżyłeś masz łeb na karku. Podziwiam to. - Odparłam i wyprostowałam się w swej siedzącej formie.
Gdy kocur odwzajemnił mi swe spojrzenie, ja tylko uśmiechnęłam się leciutko podnosząc kącik mordki - niestety, pełny, ząbczasty uśmieszek nie był w mojej talii sztuczek.
No i nie wypadało, po takich tematach, jakie padły.
-Skoro tak mówisz.... - Nie miałam zamiaru podważać słów starszego - no bo i tak pewnie widział więcej, znał więcej i ogólnie...Jego ranga świadczyła o tym wszystkim, w czym był lepszy odemnie samej, na ten przykład, lecz jego dalsze słowa zatrzymały zaszklenie się mych złotych ślepi i przerwaniu myśli, jak to nie będe jakkolwiek milewidziana w Rzecznych kręgach kompletnie. Kilka kotów przeżyje, lecz cały klan? Nie umiałabym chyba sobie z tym poradzić.
-Ha, lepiej, bym nie złapała cię za słowa kiedyś Mknący Nurcie, a tak na serio....Dziękuje. Chyba musiałam usłyszeć trochę otuchy od kogoś, kto nie musiał mi tego mówić, a jednak to zrobił. Czy jednak doskonale.....Nie wiem, czy mi się uda, a nawet dobrze by było przejść jako wojownik...Zwyczajny. Taki spokojny, który na treningach zaliczał wszystko w dobrym tempie. Nie musi być doskonale, by było dobrze dla ducha i jego ukojenia, nieprawdaż?

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Zielone Wejście
Czw 22 Wrz 2022, 17:05
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Niestety tak było – odpowiedział nieco smutno kotce. Ruczaj rzeczywiście za bardzo uzależnił się od ojca, poza którym świata nie widział. Z początku Nurtowi wydawało się, że jego rówieśnik po prostu chciał być lepszy, pokazać się jak od najlepszej strony, zaskarbić sobie sympatię i miłość Orlego Cienia… ale z czasem zaczęło iść to za daleko. Zastępca czasami miewał myśli, czy z biegiem księżyców ich ojciec nie zostawił swojego „lepszego” syna, jak już nie miał do czego go cisnąć, i szczerze powiedziawszy – nie zdziwiłoby go to ani trochę. Każdy scenariusz był prawdopodobny. Jak na przykład to, że olał syna na rzecz pewnej samotniczki, która była jednym z powodów, dlaczego Mknący Nurt nienawidził swojego rodzica. W pewnym sensie współczuł Ruczajowi, bo gdyby nie Orli Cień, to kto wie, może rzeczywiście wyrósłby na wspaniałego wojownika, który dzisiaj stałby na miejscu Nurtu, ale z drugiej strony… nie lubił go przez wyrządzoną mu krzywdę. I na pewno nie chciałby go ponownie spotkać.
Spostrzegł ruch kotki, która zaszurała jedynie ogonem, choć pewnie nie to miała na celu. Uśmiechnął się lekko.
Być może masz rację – przyznał cicho. – Mimo wszystko wolałbym wiedzieć, wiesz? Jednak, cóż, nie mam na to wpływu. Często jej szukałem, widocznie nie jest dane mi się tego dowiedzieć. Mam jedynie nadzieję, że gdziekolwiek teraz jest – jest szczęśliwa – dodał, być może trochę ponuro, ale z łagodnym wyrazem pyszczka i głosem pozbawionym żalu, którego już mniej-więcej się wyzbył. Zresztą, ech, wolał nie zasypać kociaka swoimi uczuciami. Mówił to tylko dlatego, że Truskawka drążyła temat, mądrze zresztą, ale i tak nie czuł się z tym całkowicie w porządku. Tak już się potoczyło jego życie i miał nadzieję, że ruda koteczka nie będzie tego roztrząsać. Miała swoje do przeżycia.
W każdym razie! Może również opowiedziałabyś mi coś teraz o swoim rodzeństwie, hm? Jak zapatrują się na trening, wiesz może?
Kolejne słowa Truskawki sprawiły, że mocniej zacisnął ogon wokół łap i uniósł kącik pyszczka. Takie słowa z ust kociaka brzmiały jednocześnie zaskakująco jak i… urokliwie? Widać było po niej, że była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Miło było słyszeć tak rozsądne słowa. Na słowa podziękowania machnął łapą w stylu „a tam”.
Prawda. – On sam chciał przejść przez życie jako „zwyczajny wojownik”. Jego obecna ranga trochę temu zaprzeczała, choć sam nie uważał się za kogoś ważniejszego; czuł się po prostu w obowiązku przyjąć kolejne obowiązki, kiedy ich klan dopiero się odbudowywał. – Jest dużo słuszności w tym, co mówisz. Dobrze że już sobie ustawiłaś jakiś cel.
Re: Zielone Wejście
Pią 23 Wrz 2022, 18:04
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 339
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
No i miałam rację. Westchnęłam tylko i przysunęłam się, nadal siedząc, do szaro-niebieskiego, by na chwilę oprzeć swą głowę na jego barku w celu gestu wsparcia. Kitką nie mogłam, ale czułam, że starszy potrzebował takiego gestu, niżeli mego skinięcia łbem na znak zrozumienia jego słów. Cofnęłam delikatnie łeb od jego barku.
Pewno nie było mu łatwo mówić o tych rzeczach. Chociaż....Chyba właśnie przeciwnie, bo wydawać się było można, że chociaż Mknący Nurt widział mnie po raz pierwszy, może drugi, to tak jak był już dojrzały wiekiem, to piętno kocięcych czasów i historii nadal nad nim wisiało. Jak jakiś zły dym, który dusił go tak, że musiał się wylać. Nawet jeśli miał owy dym się wylać na mnie, to tak...Mknący Nurt nie płakał, a raczej mówił mi rzeczy, z którymi dawno się pogodził, a których ja nie mogłam komentować, choć te skradały mi się na ozor.
Szkoda mi go było. Obym tego nie żałowała. Nienawidze czasami mieć racji - tego już nie powiedziałam.

Na kolejne słowa kocura miauknęłam spokojnie. -I pewnie tak jest. Ja to ja, lecz...Ja bym była szczęśliwa mając takiego brata jak ktoś taki, jak ty. Rosa też pewno dobrze cie wspomina. A co do wiedzy...Wybacz, lecz nie wiem, co ci odpowiedzieć. Los ma swe dziwne skręty i ścieżki, których nie rozumiem, a wiedza o życiu kogoś innego jest jedną z nich, dlatego nie mi to oceniać. - Wyprostowałam się z uniesieniem kącika pyszczka do kocura, nie kryjąc mego podziwu do starszego woja. Podziw i żal, nie dane mu było szczęśliwe kocięce czasy, a jednak się wykazał, nie dał po sobie stąpać łapami.
Na nagłe rozbudzone, pytające w mą osobę słowa kocura sama nastawiłam uszu i go wysłuchałam, po czym wzruszyłam barkami. -Wiem, że Śliwka, Płotka i Szepcik rozpoczęli swe treningi, gdy ja byłam w lecznicy. Uczą ich Kruchy Pazur, Łosi Ryk i uhhh, Krzywa Gwiazda. Ich treningi idą raczej w dobrym tempie, ja...Nie rozmawiałam z nimi zbytnio. Dmuchałam nosem w mech. - Zaśmiałam się lekko pod różowym nosem, lecz rozmowa z Mknącym Nurtem uświadomiła mi poniekąd, że rodzeństwo może zostać mi odebrane. Ja....Wiedziałam, lecz takie od czasu do czasu przypomnienie nie bolało. -A Lisek i Bryza....Bryza dochodzi do zdrowia, a Lisek też chyba podchodzi do tego mianowania....Bardziej na spokojnie, lecz z większym podekscytowaniem. Nie chce mówić jednak za nich. Reszta z nas nadal dmucha w mech.
- Tu już się nie śmiałam, a westchnęłam - co będzie, to będzie, a ja nie kontrolowałam zdrowia innych kotów, no niestety.

Na machnięcie łapy, zadrżałam swym kikutem i zachichotałam w duchu. Oh, kocur również był pokornym, dobrze wiedzieć, żeby nie przesłodzić.
Na jego ostatnie słowa, jednak uniosłam uszka. -Cel? Myślisz, że...Można to tak nazwać? Myślałam, że ....Raczej każdy chce zostać wojem, kimś w klanie. Jeśli już to wybierze. Nawet, jeśli wszyscy robimy to....Na różne sposoby. Czasami lepsze, czasami gorsze. - a efekty...Były różne.

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Zielone Wejście
Pon 14 Lis 2022, 21:17
Rybia Ość
Rybia Ość
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 37 ks. [VI]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Srebrna Łuska | Krzywa Gwiazda
Wygląd : krótkowłosy, jednolicie niebieski z bielą (na pysku, kryzie, brzuchu oraz łapach), wysoki, ze złocisto zielonymi oczami w kształcie migdałów
Multikonta : Słodki Nektar [KW] | Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz]
Autor avatara : @lifephotographynl
Liczba postów : 302
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1180-luska#16951
Dzień był ciepły, aczkolwiek pochmurny. Przebywałem akurat poza legowiskiem terminatorów obserwując sunące ociężale obłoki na niebie, do momentu, w którym poczułem, że zaczyna mnie trapić głód. Nie chciało mi się wstać, muszę wam to przyznać, bo było mi akurat wygodnie w pozycji, w jakiej się znajdywałem. Lecz coraz głośniej dający o sobie znać brzuch zmusił mnie wreszcie do wstania i podejścia do stosu, skąd wziąłem rybę. Zwykłem brać wszelkiego rodzaju ryby, gdy tylko miałem ku temu okazję, bo dodawały memu futru połysku. Oczywiście, jadałem też i inne pożywienia, ale to właśnie na nich bazowała moja dieta. Może monotonna, ale mi pasowała. Wziąłem więc lina i powróciłem do wcześniejszego miejsca. Ponownie rozsiadłem się wygodnie i przytrzymując ją jedną łapą z wysuniętymi pazurami, które wbiłem w bok ryby, zacząłem oskubywać ją z łusek, tak aby dostać się do ukrytego mięsa pod nimi. A przy tym wszystkim mogłem kątem oka rozglądać się po obozie, ciekawym będąc co porabiają inni.

_________________
- ̗̀Wake up the beast
Bury the bones
Enjoy the feast
Take all control
- ̗̀When I give you my soul
Zielone Wejście - Page 2 Liuskkk
The author of this message was banned from the forum - See the message
Re: Zielone Wejście
Wto 15 Lis 2022, 01:17
Re: Zielone Wejście
Sro 16 Lis 2022, 11:58
Rybia Ość
Rybia Ość
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 37 ks. [VI]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Srebrna Łuska | Krzywa Gwiazda
Wygląd : krótkowłosy, jednolicie niebieski z bielą (na pysku, kryzie, brzuchu oraz łapach), wysoki, ze złocisto zielonymi oczami w kształcie migdałów
Multikonta : Słodki Nektar [KW] | Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz]
Autor avatara : @lifephotographynl
Liczba postów : 302
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1180-luska#16951
Oskubywałem lina z jego łusek na boku, do momentu aż nie dobrałem się do ukrytego pod spodem mięsa. W tym samym też czasie dostrzegłem kupę rudego futra zmierzającą w moją stronę. Chyba będę miał towarzystwo - pomyślałem, przeżuwając pierwszy odgryziony kawałek i już od tego momentu nie ściągając wzroku z rzeczniaka.
Wyprostowałem się lekko i uniosłem jedną brew patrząc na ten...gest? Co on w ogóle miał znaczyć. Prychnąłem rozbawiony pod nosem, spoglądając na niego z góry. — No dzięki. — nie wiem na co właściwie liczył. Zastanawiałem się nawet czy uznać tą wyciągniętą łapę za chęć odebrania mi posiłku. Póki co nie wyciągałem jednak pochopnych wniosków. Posunąłem się jedynie do ostrzegawczego zaakcentowania, żeby gdyby faktycznie coś tak idiotycznego przyszło mu do głowy wiedział, że tak łatwo posiłku nie oddam. Ku temu mocniej wbiłem pazury w bok ryby i obserwowałem przeżuwając kolejny kęs. Przyszedł tu tylko z zamiarem powiedzenia mi smacznego? No chyba nie, a ja jako że nie miałem na razie żadnego powodu by tę rozmowę kontynuować, milczałem zajęty posiłkiem, który zdecydowanie bardziej mnie w tym momencie interesował.

_________________
- ̗̀Wake up the beast
Bury the bones
Enjoy the feast
Take all control
- ̗̀When I give you my soul
Zielone Wejście - Page 2 Liuskkk
The author of this message was banned from the forum - See the message
Re: Zielone Wejście
Sro 16 Lis 2022, 17:58
Re: Zielone Wejście
Sponsored content

Skocz do: