| :: Klan Gromu :: Obóz Klanu Gromu :: Korzenna Nora | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2179
Administracja | First topic message reminder :Wejście do lecznicy i legowiska starszych jest pokryte brązową, trochę wilgotną ziemią, a korzenie drzewa, w którym się znajdują, rozszerzają się zapraszająco, znikając w ziemi dwie długości kota dalej. Samo przejście jest szerokie, mogące pomieścić swobodnie dwa wychodzące lub mijające się koty. Jest jednocześnie na tyle oddalone od brzegu, by wychodzący kot od razu nie wpadł do wody. |
|
| Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | Jak przykro. To znaczy, Mewie nie było przykro, bo czemu miałoby jej być przykro, skoro kocicy w ogóle nie znała. Nic dziwnego, że w takim razie nawet jej za bardzo nie kojarzyła. Mewi Krzyk miała sporo szczęście, że sama nie skończyła w ten sposób. Zawsze była chorowita i słaba... W zasadzie nadal jest. Co jak co, ale pod tym względem musiała być szczera — na pewno była najsłabszym wojownikiem w klanie. - Z Mewim Krzykiem... Choć wystarczy tylko Mewa - i takim też imieniem się głównie posługiwała. Za nic miała sobie wojownicze imię nadane w Klanie Gromu, poza tym Mewa było krótsze, prostsze i bardziej uniwersalne. Sama z krzykiem również nie miała wiele wspólnego. Może nie mówiła cicho, jednakże do krzyku na pewno było jej daleko. - Pewnie chciałabyś się nieco zorientować teraz w Klanie, prawda? - rzuciła luźno, przyglądając się nieco baczniej spotkanej Sokół. Czarne, proste futerko - niby nic wyjątkowego, coś zwyczajnego, a jednak kotka miała w sobie nieco pewnej elegancji. _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | Och, Mewi Krzyk? Przechyliłam lekko głowę, kiedy usłyszałam to imię i rzuciłam kocicy zainteresowane spojrzenie. Słyszałam to imię, a właściwie to słyszałam je już kilka razy: najpierw z pyszczka Dzikiej Róży, kiedy mówiła o mistrzach mojego rodzeństwa, a potem od Tęczowej Łapy, kiedy rozmawiałyśmy o Mamroczącej Łapie. No proszę, co za zbieg okoliczności. Według Paź Mamrot mówił, że Mewi Krzyk była niezbyt miła. Dość mocno kontrastowało mi to z tym, co jak na razie miałam przed oczami. – Och, słyszałam o tobie. Trenujesz dwójkę mojego rodzeństwa, Zaćmioną Łapę i Mamroczącą Łapę... a nie wiem, jak moja siostra, ale mój brat z pewnością nie zapowiadał się na najprzyjemniejszego do trenowania – rzuciłam, ostatnią część zdania dodając ciszej i jakby z pewnym rozbawieniem, choć wewnętrznie była to dla mnie sprawa dość poważna. Rzecz w tym, że czasami lepiej było w kontrolowany sposób trochę nagiąć prawdę i swoje zachowania, niż podchodzić do wszystkiego dokładnie tak, jak się o tym myślało. Liczyłam na to, że luźna pogawędka trochę bardziej zachęci Mewi Krzyk do rozmowy, niż jakaś poważna interrogacja, a bardzo chciałam dowiedzieć się, co zaszło z tą rzekomą "niezbyt miłą mistrzynią", ale z jej własnej perspektywy. – Jak najbardziej. Może masz mi coś... ciekawego do opowiedzenia, jeśli można spytać? – Skoro zagadała na ten temat, to znaczyło to, że mogła chcieć mi coś powiedzieć, ale wciąż wolałam podchodzić do tego ostrożnie i uprzejmie. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | - Zgadza się. Jeśli chodzi o twojego brata... Cóż, nie mogę się nie zgodzić. Nasze spotkanie skończyło się równie szybko, co zaczęło - zaczęła, nie zdradzając na razie żadych szczegółów. Jeśli Sokół chciała wiedzieć cos więcej, to cóż, musiała dopytać Mewi Krzyk. A ta nie lubiła zdradzać informacji od tak. Zresztą byłoby to okropnie nudne! - O dziwo, miot Miodowego Nosa również nie zapowiada się na zbyt... Obiecujący. A oprócz tego, może tak zacznę od zupełnie innego tematu. Co myślisz o tym, że niegdyś Klan Gromu miał o wiele większe terytorium, które oddał na rzecz... Klanu Rzeki? - wypaliła dosyć niespodziewanie, jakby mając wrażenie, że mogłaby wdać się z Sokół w jakąś ciekawą dyskusję. Rozmawiała z nią tylko chwilę, a już pomyślała, że kotka wydaje się być nawet dojrzalsza od Zaćmionej Łapy, która - była jej siostrą! _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | Zakończyło się równie szybko, co się zaczęło? A to dopiero, tego jeszcze nie słyszałam. Kiedy już myślałam, że Mamrocząca Łapa miał wystarczająco, hm, ujemnych punktów za bycie podobno zapatrzonym w Puszczkowy Lot i samą niechęć do bycia terminatorem, ale że jeszcze najwyraźniej doprowadził do jakiejś... sytuacji na treningu? Uniosłam brwi ze zdziwieniem. – Och? Słyszałam o różnych... kłopotach, jakie sprawiał mój brat, ale o tym jeszcze nie. Co takiego się wydarzyło? – spytałam. Nie chciałam przesadnie ciągnąć jej za język, więc jeśli nie miała zamiaru powiedzieć mi więcej, to trudno, ale chciałam chociaż spróbować dowiedzieć się, o co chodziło. Wciąż planowałam porozmawiać z Mamroczącą Łapą, kiedy będę miała okazję i być może spróbować z nim sobie wyjaśnić parę rzeczy, a do tego potrzebowałam o nim wiedzieć jak najwięcej. To, co mogła przekazać mi Mewi Krzyk, było zdecydowanie zbyt ważne i interesujące, żebym grała niby to niezainteresowaną i skupioną głównie na swoich sprawach. Miot Miodowego Nosa, hm. Wyraźnie Mewi Krzyk miała więcej niezbyt miłych doświadczeń z terminatorami. Byłam tego trochę ciekawa, ale nie chciałam przesadzać z tym wypytywaniem, tym bardziej że kocięta, których nawet nie znałam, nie były aż tak intrygujące. A poza tym kocica zmieniła temat na coś, co, jak podejrzewałam, miało po prostu sprowokować dyskusję. Hm, klan Rzeki? Nie spodziewałam się tego. Słyszałam coś o tym, co mówiła, ale nie znałam żadnych szczegółów... więc może to była dobra okazja, żeby się przekonać. Mewi Krzyk dostanie towarzysza do rozmowy, a ja będę mogła się czegoś dowiedzieć i obie będziemy zadowolone. Być może, bo w najlepszym wypadku, ale szczerze na to liczyłam. – Sądzę, że nie powinnam się pochopnie wypowiadać, nie znając szczegółów – powiedziałam z nutą rozbawienia w głosie, ale zaraz spojrzałam na nią z większą powagą. – Słyszałam o... powrocie klanu Rzeki, ale nie wiem, o jak dużych terenach mówimy, na jakich warunkach je dostali i jakie były ich inne opcje – wyjaśniłam, licząc na to, że to starczy, żeby lepiej rozjaśniła mi sprawę. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | - Cóż, wydawałoby się, że nic szczególnego... Twój brat po prostu odmówił treningu. Wyobrażasz sobie? - odparła rozbawiona, krótko i na temat. Nie miała zamiaru wtedy użerać się z kocurem i targać go za uszy na trening. Miała w sobie więcej przyzwoitości, zresztą nie chciało jej się. - Myślałam, że może biedak jeszcze zmieni zdanie i przyjdzie do mnie... Ale do tej pory to nie nastąpiło. Ciekawi mnie, co zamierza ze sobą zrobić - zaczęła, a następnie podniosła głowę i zmrużyła oczy. - Kot, który nic dla klanu nie wnosi, jest... - bezużyteczny. Nie chciała jednak wypowiadać tego na głos, zresztą liczyła, że Sokół domyśli się, co ma na myśli. Mówiąc zaś o zmianie zdania, to Mewa tak naprawdę liczyła, że to nigdy nie nastąpi. Było jej to na łapę i lepiej, żeby kocur jej się na oczy już nie pokazywał. Musiała jednak stwarzać pozory, że zależy jej na treningu i chciała dać mu szansę! - Całkiem sporych. Sama warunków również nie znam, być może doszło do jakiegoś układu między przywódcami? Tak czy siak, wydaje mi się to interesujące, z jaką dobrocią inne Klany oddały swoje ziemie. Koty zwykle są bardzo chciwe i ciężko im się rozstać z tym, co posiadają - odparła. _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | Uniosłam brwi, kiedy usłyszałam, że Mamrocząca Łapa nie tylko miał swoje prywatne foszki, że nie chciał być terminatorem, tylko kociakiem, ale wprost odmówił trenowania. Spodziewałam się z jego strony wielu rzeczy i sporej głupoty, biorąc pod uwagę to, co słyszałam od Tęczowej Łapy, ale żeby aż tak? Zupełnie nie byłam w stanie go zrozumieć. Mewi Krzyk nie skończyła swojego ostatniego zdania, ale ja dokładnie rozumiałam, o co jej chodziło. I w pełni się z nią zgadzałam – to samo zresztą powiedziałam Tęczowej Łapie. Jeśli Mamrot dalej będzie podążał tą ścieżką, to skończy jak nasz ojciec, bez reputacji i nieszanowany. A skoro w ogóle nie chciał trenować, to groziło mu znacznie więcej niż to. – Cóż... z tego, co mówiła mi siostra, słyszałam już, że nie chciał być terminatorem, ale żeby odmówić treningu? Ktoś naprawdę powinien przemówić mu do rozumu – powiedziałam, choć to ostatnie zdanie dodałam wyraźnie bardziej do siebie samej niż do Mewiego Krzyku. Sygnalizowałam tym to, że oczywiście sama chciałam być tym kimś i próbować coś zrobić, żeby zaczął w końcu myśleć, bo na gloryfikowaniu Puszczykowego Lotu i ignorowaniu swoich obowiązków daleko nie zajdzie – co najwyżej zrobi z siebie kretyna i skończy dokładnie tak, jak nasz, pożal się Gwiezdny Klanie, ojciec. Ale do tego musiałam się najpierw dokładnie przygotować i właśnie to robiłam, nawiązując do jego treningu. Na szczęście informacje od Mewiego Krzyku, jakkolwiek złe by nie były, jednocześnie sporo mi rozjaśniły. Wyglądało na to, że mój brat był jeszcze większym mysim móżdżkiem, niż mi się wcześniej wydawało. – Hmm. To dobrze, że klany sobie pomagają, nawet Kodeks mówi, że powinny – uznałam z początku ostrożnie – ale mam nadzieję, że faktycznie doszło do jakiegoś układu, a może raczej, że klan Rzeki będzie pamiętał o tym, na jakich ziemiach się osiedlił, jeśli kiedyś to my będziemy w jakiejkolwiek potrzebie – dokończyłam swoją myśl, mrużąc lekko oczy. Utrata terenów nigdy nie była niczym dobrym. Wiązała się z mniejszym potencjałem, jeśli chodziło o tereny łowieckie, utratą części miejsc, gdzie medycy mogli szukać medykamentów. Podejrzewałam jednak, że skoro Krucza Gwiazda w ogóle na taki układ się zgodził, to nasze obecne tereny musiały nam starczyć. Mówiłam szczerze z tym, że klany powinny sobie pomagać, ale uważałam też, że przywódcy powinni porządnie i z rozwagą kierować się też dobrem własnego klanu. Między innymi dlatego sądziłam, że klan Rzeki powinien o tej przysłudze pamiętać. Słyszałam o pożarze i wiedziałam, że różne rzeczy mogły się dziać. Gdybyśmy kiedyś to my potrzebowali pomocy, nie chciałabym, żeby inne klany się na nas, kolokwialnie mówiąc, wypięły, a niestety nie było co do tego absolutnie żadnej gwarancji. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | - To po co w ogóle przyszedł na ceremonię? Chyba nie myślał, że może sobie po prostu żyć klanie i nic od siebie nie wnosić? Droga na tereny niczyje stoi otworem, ale jakże lekkomyślne byłoby udanie się tam bez żadnej wiedzy... - odparła. Nie, żeby sama nie żyła w ten sam sposób. MOŻE coś tam wnosiła - w końcu polowała i mimo że sporo podjadała poza obozem kiedy nikt nie widział, to czasem przyniosła jakąś mysz czy ptaka i dorzuciła na stos. Byłoby idealnie gdyby nie te nieszczęsne treningi, chociaż na ten z Zaćmioną Łapą nie mogła za bardzo narzekać. Wciąż - lepiej byłoby mieć czas dla siebie. - Nadzieja. Tak, trzeba mieć nadzieję, choć nie wiem, czy ona w razie czego pomoże. Obawiam się, że mogą o tym zapomnieć - odparła. Nie była zbyt optymistycznie nastawiona do tego typu sytuacji. Nie wiedziała, czy Klan Cienia niegdyś pomógł innym klanom - mimo swojego wieku ponad pięćdziesięciu księżycy, niczego takiego nie pamiętała, być może takiej sytuacji w ogóle nie było. Pamiętała jednak głód i brak pomocy ze strony innych klanów, kiedy byli w potrzebie. A musiała przyznać - trochę zwyczajnie irytował ją fakt, że taki Klan Rzeki częściowo przetrwał i mógł się odrodzić. Myślała, że z Klanu Rzeki również nic nie zostało, a tu proszę. Być może czuła swego rodzaju zazdrość - dlaczego Klan Rzeki mógł powstać na nowo, a Klan Cienia już nie? Gdzie tu sprawiedliwość? Czy naprawdę została... ona i Żaba? Nikt więcej? Próbowała czasem podpytywać różne koty, jeśli kogoś spotkała, czy to na siedlisku, czy gdzieś indziej, ale o nikim nic nie słyszała. A najważniejsze dla niej koty już nie żyły. Czy jak ona umrze, to pamięć o Klanie Cienia całkowicie zaniknie? Nie, żeby się tym przejmowała... a może jednak? Przecież ona ma wszystko gdzieś, nie przejmuje się niepotrzebnymi bzdurami! Czemu jednak ta sprawa tak ją irytuje? _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | Czemu w ogóle przyszedł na ceremonię? To było bardzo dobre pytanie. Z tego, co mówiła Tęczowa Łapa, powiedział, że został mianowany wbrew swojej woli, ale... tak naprawdę gdyby się nie pojawił, to mógłby nie zostać mianowany do tej pory, jak Błękitek. Wtedy nie musiałby wcale mieć obowiązków i mógłby dalej pleść te swoje farmazony o tym, że niby bycie kociakiem było lepsze. Westchnęłam z pewnym zmęczeniem, wyraźnie dezaprobująco wobec zachowania mojego brata. – Mm, masz rację, obawiam się, że jeszcze tak się to skończy... ale niekoniecznie z jego własnej woli. Tsk – mlasnęłam z dezaprobatą, mrużąc lekko oczy. Mój brat... popełniał głupoty i zupełnie nie zgadzałam się z jego opiniami, ale to nie znaczyło, że był dla mnie mniej ważny. Wciąż był moją rodziną i nie chciałam, żeby tak skończył. Miałam nadzieję, że kiedyś posłucha w końcu głosu rozsądku. Oby jak najszybciej. – Mogą, ale mogą też nie. Niektórych sytuacji nie da się przewidzieć, możemy nawet nigdy nie potrzebować ich pomocy... i oby tak było. – Naprawdę szczerze liczyłam na to, że żadna wyjątkowa sytuacja taka jak pożar już się nie zdarzy. Oczywiście nie można było być pewnym, ale poważnie, ile rzeczy mogło przytłaczać klany w tak stosunkowo krótkim czasie? – A w razie czego... zawsze można się przypomnieć – dodałam zaraz, przy czym przypomnieć mogło oznaczać całkiem dużo rzeczy. Faktycznie grzeczne przypomnienie, a może i coś innego, gdyby Krucza Gwiazda się na to zdecydował, kto wie. W każdym razie pomoc powinna być wzajemna. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | - Możliwe - odparła. Czy Kruk by kogoś takiego wyrzucił? Szczerze mówiąc, Mewi Krzyk pomyślała, że było to bardzo możliwe. Albo w ogóle zignorowałby takiego gagatka. Srebrzystej niby wydawało się, że kocura zdążyła poznać, a jednak nigdy nie było wiadomo, co ten miał na myśli. - Zgadzam się. Lepiej jednak przede wszystkim polegać na sobie - odpowiedziała, wciąż myśląc o Klanie Cienia. Czy gdyby byli wtedy silniejsi, to zdołaliby uciec? Właściwie to nikt im nie pomógł, a sami nie mogli sobie poradzić. Pewnie jedynym rozwiązaniem wtedy była wyprowadzka... Co nie mogło być prostą decyzją. Mewi Krzyk podchodziła neutralnie do poczynań Lisiej Gwiazdy. - Tak też można! Wszystko zależy od przywódcy i jego poglądu na sprawę. Czasem tak myślę, czy to odpowiednie rozwiązanie - rzuciła, zastanawiając się, czy Sokół podłapie temat. _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | To, że Mewi Krzyk potwierdzała moje obawy, wcale mnie nie zdziwiło, ale, niestety, nie uspokajało. Najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że nawet z tymi wszystkimi faktami nie do końca wiedziałam, jak ewentualnie rozmawiać z Mamroczącą Łapą. Musiałam to sobie naprawdę dobrze przemyśleć, bo wiedziałam, co chciałam mu powiedzieć, ale jak zrobić to tak, żeby cokolwiek do niego dotarło? Jeszcze nie byłam pewna. Byłam tylko przekonana, że nie mogłam działać jak Zaćmiona Łapa, pochopnie i zbyt ostro. Potrzebowałam okazać wobec niego choć trochę zrozumienia, jeśli chciałam, żeby to wyszło, a poza tym, mimo wszystko, jakaś część mnie szczerze się o niego martwiła. Nawet jeśli zdawało się, że nie robił nic poza przynoszeniem mi i całej rodzinie wstydu, to wciąż był jej częścią. Nie chciałabym stracić go bezpowrotnie. Samo myślenie o tym przyprawiało mnie o to irytujące drganie powieki, dlatego starałam się szybko skupić na czymś innym: w tym wypadku rozmowie o klanie Rzeki. Wydawał mi się to całkiem interesujący temat na pierwszą konwersację z kotem, coś innego niż to, do czego byłam przyzwyczajona i w zasadzie była to dość miła zmiana tempa. Od razu mogłam poznać spojrzenie Mewiego Krzyku na świat, zamiast po prostu wymieniać się podstawowymi uprzejmościami. To było zdecydowanie bardziej stymulujące, na swój sposób, niż zwykłe rozmowy o pogodzie. – Prawda, samowystarczalność jest najważniejsza – powiedziałam. Gdybyśmy potrzebowali pomocy, to chyba tylko głupi by jej odmówił, ale tak długo, jak dawaliśmy sobie radę sami, nie było co o nią prosić, przynajmniej moim zdaniem. Jeszcze sprawiłoby to, że skończylibyśmy, wyglądając słabo, a to też nie byłoby dobre. – Co masz na myśli? – spytałam z zainteresowaniem, licząc na to, że Mewi Krzyk się trochę rozwinie. Dyskutowanie o poglądach było ciekawe, więc chciałam poznać jej zdanie. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | Dyskutowanie zdecydowanie było ciekawe, dlatego kiedy Sokół wyraziła zainteresowanie tematem, Mewi Krzyk od razu chętnie kontynuowała. - Co, gdyby przywódca wydawał decyzje szkodliwe, nieodpowiednie? Co, jeśli cały klan nie zgadzałby się z takim przywódcą? - zaczęła. Kiedyś zadała takie samo pytanie na treningu, jednak niestety nie miała za bardzo okazji rozwinąć tematu z Kruczą Gwiazdą. A szkoda. Sokół wydawała się być bystra, więc może usłyszy od niej coś ciekawego na ten temat? - Buntować się nie można, teoretycznie, lecz jeśli by to nastąpiło... Co na to Gwiezdni? Czy wyraziliby jakiekolwiek zainteresowanie? - dodała, poruszając temat mieszkańców Srebrnej Skórki. Niegdyś Mewi Krzyk uważała ich istnienie za kompletną bzdurę, ale po aż dwóch wycieczkach na herbatkę do Gwiezdnych zmuszona była w końcu uwierzyć. Widziała ich na własne oczy, własnego ojca... Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmiało, to nie mogła znaleźć żadnego sensownego wyjaśnienia na to, co przeżyła. _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | Słuchałam z zainteresowaniem, co Mewi Krzyk miała do powiedzenia, bo musiałam przyznać, że całkiem mnie zaciekawiła. Nie byłam przyzwyczajona do takich dyskusji, ale im dłużej z nią rozmawiałam, tym bardziej byłam ciekawa tego, co miała do powiedzenia na różne tematy, a i miałam okazję do wyrażenia własnego zdania. Chciałam jednak, żeby to wszystko było logiczne i przemyślane, dlatego wydałam z siebie zamyślony pomruk, chcąc najpierw zastanowić się nad tym, co powiedziała. Bunt, faktycznie, raczej nie był zbyt mile widziany; w końcu mówiło się, że słowo przywódcy jest prawem. Ale to chyba nie znaczyło, że trzeba było ślepo podążać za decyzjami przywódcy, jeśli te były szkodliwe dla klanu. Gdyby tak było, to przywódca mógłby kazać terminatorom walczyć z niedźwiedziami dla rozrywki i wciąż nie można by mu było powiedzieć nic złego, a to wydawało mi się absurdalne. Zresztą, podejrzewałam, że z obecnym procesem wybierania przywódców niełatwo było wybrać kogoś na tyle niekompetentnego, żeby klan musiał się wobec niego buntować. Ale gdyby, gdyby już się miało z takim do czynienia, faktycznie, co na to Gwiezdni? Hm. – Tylko sam Gwiezdny Klan wie, jak postąpiłby w takiej sytuacji, ale moim zdaniem... Gwiezdni to też koty. Też są w stanie indywidualnie odróżnić dobre od złego. Gdyby jakiś przywódca podejmował wątpliwe decyzje, zdania pewnie byłyby podzielone, więc kto wie, czy i jak by interweniowali, ale po coś mamy łącznika z Gwiezdnym Klanem. Lodowy Potok mógłby się z nimi w takiej sytuacji skontaktować, wtedy chyba musieliby wyrazić zainteresowanie. – Ta rola medyków chyba nie istniała tylko dla ozdoby. Gdyby faktycznie nastałby taki konflikt, to co przeszkadzałoby im w interwencji i uzgodnieniu czegoś z Gwiezdnymi? – I... wątpię, żeby nikt z Gwiezdnych nie chciał zainterweniować, gdyby to były faktycznie szkodliwe, niebezpieczne dla klanu decyzje. Raczej nikt nie oczekiwałby, że klan po prostu przystanie na przywódcę, którego przywództwo ich nie chroni. Pytanie, jaka jest w ogóle szansa, żeby taki przywódca się znalazł, bo żeby było aż tak źle, chyba musiałby być ponadprzeciętnie niekompetentny – podzieliłam się swoimi przemyśleniami. _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 481
Nieaktywny | - Zgadza się. Chociaż wydaje mi się również, że mają zbyt duży autorytet. Gwiezdni - odpowiedziała. Nie wiedziała dokładnie, na czym polega rola medyka jako łącznika z gwiezdnym klanem i jak faktycznie się to przejawiało. Sama była na aż dwóch wizytach u gwiezdnych i pierwsza właściwie nic jej nie mówiła, zaś druga - pokazywała, że faktycznie są to te same koty, co za życia. Może nawet nie za bardzo się zmieniły. A przynajmniej... nie jej ojciec. Był dokładnie taki sam, jak go zapamiętała. - Pewnie niewielka. Może nie ma co gdybać, chociaż kto wie... komuś może odwalić, jak już dostanie władzę - odparła, zdając sobie sprawę, jak długo już rozmawiała z Sokół. Niestety, musiała ją na razie opuścić. - Bardzo dobrze się dyskutowało, Sokół, ale na mnie już pora. Liczę, że jeszcze zamienimy parę słów - rzuciła do niej szczerze, bo naprawdę chętnie by znowu z kocicą porozmawiała. Wreszcie ktoś, z kim mogła w ten sposób wymienić poglądy. Pożegnała się więc z Sokół, a następnie oddaliła w swoją stronę. I wciąż nie miała pojęcia, że tak dobrze rozmawiało się z córką... Puszczykowego Lotu!
[zt] _________________ I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' with my muffin I'm not lying, I'm just stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check this hand 'cause I'm marvelous
| |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Multikonta : Motyli Blask, Królik, Skowronkowy Trel
Liczba postów : 163
Wojownik [NPC] | – Może tak, może nie, zależy dla kogo – stwierdziłam. Ja na przykład przez większość czasu traktowałam Gwiezdny Klan tylko jako część życia, nic nadzwyczajnego i godnego niewiarygodnie jakiej czci; sprawowali nad nami opiekę, ale przede wszystkim byli naszymi przodkami, kotami, które dawniej stąpały po tej ziemi, a nie czymś, co powinno się wyznawać. Doceniałam jednak ich rolę i uważałam ich za ważnych. W końcu bez nich przywódcy nie mieliby dziewięciu żyć, a skoro byli w stanie dawać życia... Cóż, nic dziwnego, że autorytet mieli. I powinni mieć, byle z umiarem. A w sytuacji, w której przywódca nadużywałby władzy, chyba mieliby większy posłuch. – Też prawda – przyznałam. Na pewno znalazłyby się koty, którym za dużo władzy mogło trochę przewrócić w głowach. Miałam jednak nadzieję, że to nie były przypadki, które zdarzały się jakoś często, a i ze słów Mewiego Krzyku wyglądało na to, że nie. Bardzo dobrze. Na odpowiedzialnych stanowiskach powinny stać tylko odpowiedzialne koty. – Z wielką chęcią – odpowiedziałam kocicy, kiedy ta powiedziała, że musi już iść, ale stwierdziła, że miło jej się ze mną dyskutowało. Och, mnie też miło się dyskutowało, więc nie miałabym nic przeciwko kolejnej rozmowy z Mewim Krzykiem. A póki co? Póki co mogłam sobie poszukać jeszcze jakiegoś ciekawego towarzystwa na ten dzień.
/zt _________________ | some only live to die, I'm alive to fly higher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this old world |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca | Przebieg rozmowy z ojcem co prawda uspokoił go, jednakże Konwalia wiedział, że nie odbyła się ona na preferowanych przez niego zasadach. Kruczy Cień nazwał ich teorie spiskowymi - tu, zapewne, miał rację, poniosło ich, jeśli chodzi o dociekanie, dlaczego właściwie ojciec zrezygnował. Jednocześnie jednak potwierdził ich niemalże najgorsze, zaraz po jego śmierci, podejrzenia, podejrzenia, które tak oburzyły wcześniej jego brata. Ojciec stwierdził, że nigdy nie chciał być przywódcą. Że został zastępcą, by nie zawieść dziadka i nigdy nie sądził, że ten umrze tak szybko. I że Żar będzie bardziej zaangażowany niż on sam. Usiadł, poruszając końcówką ogona w wyraźnej irytacji. Zrezygnował, bo... tak. Bo najpierw podejmował decyzje, żeby zadowolić innych, a nie siebie, co dla Konwalii było nie do pomyślenia - w końcu zawsze ojciec był dla niego przykładem władzy i przewodzeniu klanowi, nie kogoś, kto próbuje usilnie sprawić, żeby wszyscy wokół byli zadowoleni. Zrezygnował, bo chciał pozbyć się uciążliwych obowiązków i znajdował wymówki, że Rozżarzony okaże się lepszy, bardziej zaangażowany, czy... Dla Konwalii nie miało to żadnego znaczenia. Zmarszczył na chwilę nos, po chwili jednak powstrzymał się od kontynuowania tego nieprzystojnego gestu. Jego ojciec zrzekł się bycia przywódcą z powodu zwyczajnego lenistwa. Co za hańba.
/Wrona _________________ Elegant maniac. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | Jeśli Konwalię rozmowa uspokoiła, to... dobrze dla niego. Wrona był coraz bardziej zmieszany i coraz mniej rozumiał co się dzieje w jego łbie. Okazywał to złością i coraz to bardziej ugryźliwymi uwagami, które miały pokazywać jego wszechobecne niezadowolenie. Nie wierzył nikomu, w nic. Nie wiedział, czy ojciec tak nie mówił tylko po to, żeby młodzi dali mu spokój. Mogło tak być. - Jak dorosnę - zaczął. - To w życiu nie będę robić takich bzdur. Nie obchodzi mnie kim czy czym będę. Jak on śmiał? Warknął ku bratu. Nie był na niego zły, Konwalia mógł poczuć że frustracja była ogólna, nie skierowana ku czarnemu... chyba. Jeśli nie, to zaraz przeprosi i się wyjaśni. _________________ |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca | Och, Konwalia nie przejmował się złością brata kierowaną ku ojcu. Wręcz przeciwnie, rozumiał ją... choć w jego sercu rodził się raczej zawód nad postawą Kruczego Cienia, nad słabością, którą tamten się wykazał. Konwalia nigdy, za żadne skarby, nie oddałby takiej pozycji! Rządzenia wszystkimi, bycia podziwianym przez wszystkich, organizowania klanu tak, by wszystko działało ergonomicznie... On... chciał być przywódcą? Już od jakiegoś czasu zastanawiał się nad tym, czy chciałby być terminatorem i wizja bycia najniższym ogniwem w klanie w zasadzie nie podobała mu się zbytnio. Wojownik - już prędzej, bo miał więcej swobody, bo nauczał innych, bo od niego zależał los podległego mu terminatora i kontrola tego, czy ten zachowuje się odpowiednio i odpowiednio wykonuje obowiązki, nadal miał jednak do tej pozycji dość neutralny stosunek. Ale przywódca... Och, wizja stanięcia na gałęzi i zwołania klanu, zarządzenia ceremonii, zadecydowania, jako kto będą znani przyszli członkowie klanu... och, ta wizja odpowiadała mu najbardziej. I nawet nie do końca dlatego, by zmyć zachowanie ojca, które tak bardzo mu się nie spodobało. - Ja też nie - odpowiedział po dłuższej chwili zamyślenia, nadal z wyraźnym zawodem w głosie, ale i wybrzmiewającą gdzieś z głębi determinacją. Skoro nie może być synem Gwiazdy, to on sam zostanie Gwiazdą. Matka twierdziła, że jest, nie licząc oczu, idealną kopią Kruka z czasów młodości. Kopią, która, najwyraźniej, miała szansę stać się lepsza. - Ale na to, co się stało, nie mieliśmy wpływu.[/i] _________________ Elegant maniac. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | Wrona zaś nie myślał. Owszem, miło byłoby być przywódcą. Cudownie byłoby odzyskać honor, pokazać całemu Gromowi że krew Kruka jest silna, godna porzuconej przez niego pozycji, ale... jeśliby miał być jedynie Wojownikiem - przeżyłby to. Byleby pokazać każdemu, że nie jest nieudacznikiem, że można na jego rodzinie polegać. Nawet jeśli nie można było - on zrobi wszystko, by przeinaczyć obraz tych, którzy jakkolwiek ich shańbili. - I to mnie drażni - kłapnął szczęką na raz, gdy ten powiedział że nie mieli na nic wpływu. Bo nie mieli. Mogli i nadal mogą tylko siedzieć i liczyć na to, że... no, właściwie, co? Kruk zmieni zdanie? Wszystko się jakoś ułoży? Uderzył łapą o podłoże, marszcząc nos. - Nie podoba mi się to wszystko. Nie wiem nawet co myśleć... Jęknął zaraz zgodnie z prawdą. Później wzrok przerzucił na niego. - Ty. Co ty myślisz?... _________________ |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [październik]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura [*]
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1940
Przywódca | Och, Konwalii za to los zwykłego wojownika coraz mniej się podobał. Zwyczajny, taki jak wszyscy, co prawda mogący wyróżniać się na tle innych, ale jednak rangą zrównany z byle nieudacznikiem, który ledwo co prześlizgnął się przez trening. Nie, to nie było coś, co odpowiadałoby ambicjom i ego Konwalii. Odpowiedź Wrony nie zdziwiła kocura - faktycznie, zachowanie ojca dawało do myślenia, ciężko było na nie jednak sensownie zareagować. Aczkolwiek, jemu samemu, jak widać, pewne odpowiedzi przychodziły już do głowy. - Mi... też się to nie podoba - odpowiedział Wronie, poruszając końcówką ogona jeden raz w prawo i jeden raz w lewo. - Będę chciał to naprawić. Na chwilę obecną nie przedstawiał swojego planu i ambicji, ale był gotowy zrobić to, jeśli brat spyta się go o szczegóły. _________________ Elegant maniac. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny | Za to Wrona nie wiedział, że Konwalia nie ma planu stąd od razu pojawiło się najbardziej spodziewane pytanie "ale jak?". Nie wymagał w każdym razie niezwykle obfitych, nie wiadomo jak wspaniałych odpowiedzi, ponieważ sam zaraz znów zabrał głos. - A co jeśli... - zaczął cicho, niepewnie. - To przez nas? Przecież... póki nas nie było, to się mu chciało. Był przywódcą. Prawda? Nie chciał tak myśleć. Broń boże, nie potrzebował czuć się jak problem dla ojca. Oczywiście, Kruk ni razu im tego zasugerował, ale Wrona nadal był nieco podejrzliwy wobec tego, czy ojciec w sto procent był z nimi szczery pod każdym względem. Może po prostu nie chciał, żeby im było przykro, dlatego im tego nie powiedział? _________________ |
| | | |
| |