IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Tereny Plemienia
Ostoja Wiecznych Łowców
Czw 01 Kwi 2021, 03:49
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Ostoja Wiecznych Łowców to stosunkowo niewysoka góra, na którą wejście możliwe jest nawet, gdy leży śnieg, choć skalista ścieżka pośród kosodrzewiny nie należy do najbardziej bezpiecznych. Jest to miejsce, do którego udają się nowo mianowani Łowcy i Strażnicy celem nocnego czuwania.
Na szczycie Ostoi rośnie stara sosna, która po uderzeniu przez piorun straciła większość kory.

Rodzaje terenu: tereny górskie, skaliste; górskie murawy i ziołorośla; zbocza gór

Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Nie 27 Lis 2022, 15:50
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Takie obroty. Niedźwiedź sam by tak ich nie nazwał, lecz nie było lepszej nazwy na to, co sobie właśnie...Wyznali?
No, obydwoje wyznali, że niemieli by nic przeciwko, by być razem, lecz Niedźwiedź wiedział, że będzie to kręta droga.
Choć jaka droga nie jest kręta, tak naprawdę?

Zielony wzrok zwrócił się znów ku niebu, czekając na słowa jasnofutrej, które teraz dla sepii były jak wyrocznia z najdalszych odmętów Lśniącego Szlaku. Czy w końcu nie były? Od nich zależały teraz ich dalsze losy.
Misiek wziął głęboki wdech - co jasnofutra kotka wybierze, tak nadal będą mogli zostać przyjaciółmi, nie?

Sepia prędzej spodziewała się odmowy, a nie czegoś na wzór przytaknięcia na jej plan. Uniósł lekko uszka i wysłuchał...Partnerki do końca. Przodkowie, to było takie dziwne słowo, szczególnie w myślach i na języku sepii, ze wszystkich kotów.
-Najlepiej....Jednak nie bój się mi powiedzieć, gdy takim nie będzie. Nie chce, byś musiała się frustrować takim ukrywaniem przez niewiadomy czas. Dasz mi znak, a ja...Porusze sprawe z moją rodziną, lub przynajmniej spróbuję. - Nie chciała sepia jednak wrzucać siebie, ani jasnofutrej w głęboką wodę, chyba to rozumiała.

Gdy jasnofutra liznęła sepie po czole, szylkretka tylko westchnęła, a następni wtuliła się w kryzę partnerki.

Gwiazdy nie lśniły jeszcze tak jasno w jego życiu - Dając czysty znak.
Przyjdzie im wrócić do obozu, to szylkretka wiedziała, lecz wspólne oglądanie gwiazd było teraz priorytetem i miłą odskocznią.
To był szalony poranek, pomyśleć, to ciekawe jaki będzie dzień...

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Dzwiedz
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pią 02 Gru 2022, 16:44
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1419
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Nigdy nie myślała, że tak nagle zrozumieją i wyznają sobie uczucia. Chociaż z drugiej strony... Czy naprawdę to było tak niespodziewane? Już wcześniej parę razy widziała, jak sepia jej się przygląda lub zachowuje się nieco nerwowo przy niej, ale wtedy jakoś nie przywiązywała temu większej uwagi, sądząc, że to nic nadzwyczajnego. Stąd też może takie zaskoczenie, jakby odkryła go na nowo? Westchnęła, spoglądając na nocne niebo. Dzisiaj faktycznie gwiazdy lśniły jaśniej, niż zwykle. Znak od przodków? Kto wie...
Dobrze... Spróbuję porozmawiać ze swoimi rodzicami, kiedy będę czuć się na to gotowa. – odparła zdecydowanie, choć nadal z pewną nutą niepewności. Na razie sama potrzebowała trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do tego, że mogła teraz traktować sepię, jak swoją partnerkę. Przy okazji zdąży ją bliżej poznać, a w rozmowie z rodzicami nie będzie już taką niespodziewaną nowością, bo pewnie matka już zdąży się w pewnym stopniu o tym zorientować. Jeśli nie, to jeszcze lepiej. Przynajmniej nie będzie się czuć tak dziwnie, póki będzie nazywać Niedźwiedź partnerką.
Czego jeszcze chciałaś się dowiedzieć o Głosie Serca? Bo trochę odeszłyśmy od tematu... – spytała po chwili, przypominając sobie główny temat tej rozmowy. Niedźwiedź sama mówiła, że pierwotnie miało być jedynie o święcie, więc głupio teraz byłoby, gdyby zakończyli rozmowę bez omówienia tamtego tematu do końca. Być może sepia już dowiedziała się wszystkiego, co chciała, ale kto wie, może jakieś pytania jeszcze u niej pozostały w głowie? Jeśli czekała na możliwość, to teraz miała idealną okazję na to.
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sob 10 Gru 2022, 17:40
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Cisza nie była grobowa. Tyle dobrego. Tyle wystarczy.
Poranne niebo przemyte było kolorami granatu i pomarańczy, a przecinały je okazyjnie spadające światełka, które to wzrokiem śledziła sepia. Powietrze przecinały ich oddechy, więc nie było kompletnie cicho - to chyba byłoby najgorsze na ich bijące serca.
Na słowa jasnofutrej Niedźwiedź przytaknął.
-Gdy będziesz gotowa. -
Gdy Niedźwiedź też, poniekąd. Nie chciał nic pospieszać. Jeszcze wszystko by popsuł.
Obydwoje miały teraz zagwostkę chyba, jak to wszystko wyjaśnić rodzicom, lecz jeszcze nie na to pora. Teraz liczyły się tylko one.
Sepia nadal opierała się o kryzę jasnofutrej, z twarzą skierowaną ku nieboskłonowi.
-Głos serca? Ano - - Zaczął spokojnie, lecz z początku lekko zaskoczony. Zapomniało Niedźwiedziowi się, oho. Już po chwili dodał.-Zastanawiało mnie to, komu najbliżej do takiego świętowania. Królik i Tafla wyglądają jakby mieli sie ku sobie, czyż nie?

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Dzwiedz
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Nie 11 Gru 2022, 14:46
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1419
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Na słowa niedźwiedzia wydała z siebie zastanawiający pomruk. Tak szczerze to tego również się nie spodziewała. W końcu Niedźwiedź sam mówił, że miało to być jedynie o samym święcie, a nie... plotkarstwo. Może właśnie to miał na myśli pod "ewentualne szczegóły". Odrząknęła cicho, rozmyślając nad jego pytaniem. "Komu najbliżej do świętowania?" Robak i Wiatr już mieli, Szczyt z Huragan powiedzieli, że nie będą. Pozostawali jeszcze Królik i Tafla, o których Niedźwiedź przed chwilą wspomniał.
Uh... Nie za bardzo przepadam za obgadywaniem kotów za ich grzbietami... – szczególnie, gdy byli to jej mistrzowie – Ale jeśli mam być szczera, to nie sądzę, żeby ich Głos Serca miał miejsce. Przynajmniej w najbliższym czasie. Oni chyba lepiej się czują z tym, co mają teraz, bez zawracania sobie głowy organizacją święta. – odparła nieco ciszej, jakby nie chciała, żeby ktoś jeszcze usłyszał jej wypowiedź. Wątpiła, żeby Głos Serca Tafli i Królika kiedyś się odbył, jak bardzo by nie wyglądali na partnerów. Już prędzej ona zdecyduje się na to święto niż jej wujek.
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sob 24 Gru 2022, 17:49
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Niedźwiedzia nie zdziwiło, że jasnofutra partnerka nie chce obgadywać swego wuja, Królika, lecz kim by byli, gdyby nie obgadywali potencjalnych miłości i innych takich?
No i pojawiło się to szczególne ale, na które Misiek się przygotowywał.
Nie przygotowywał się jednak na taką nowinkę. No niech by to!
Zamrugał i miauknął spokojnie, ze zrozumieniem. -Obraże się. - Uniósł kącik mordki. -Tak utrzymują tradycje? - Przekręcił wzrokiem i dodał szybko.
-W sumie to dobre dla nich. Nie przejmować się tym wszystkim. Myślisz, że kiedyś też nie będziemy się tak tym przejmować? - Byłoby...Miło.

Wtulił się w kryzę partnerki, czując, jak poranna bryza niedługo zjawi się na ich górach. Może powinny się zwijać?
Odmrożenie zadu nie było przyjemnym odczuciem.

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Dzwiedz
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sob 24 Gru 2022, 18:45
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1419
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Wiesz... To ich decyzja. Jeśli nie chcą... to mają do tego pełne prawo. – odparła na słowa sepii. Głos Serca faktycznie był cudowną tradycją, ale zupełnie nieobowiązkową. Zazwyczaj kojarzy się z rodzinnym zebraniem, ale równie dobrze może tego nie być, albo zarezerwowane tylko dla partnerów. Wcale jej to nie przeszkadzało i wolała, żeby tak zostało, niż patrzeć na kwaśne miny przyszłych partnerów, którzy siłą próbują coś zorganizować. Byłby to tylko niepotrzebny dyskomfort dla wszystkich.
Na kolejne pytanie Niedźwiedzicy mruknęła twierdząco, kiwając lekko łbem. To, że teraz się tak zachowywali, było jedynie reakcją na coś nowego, na nagłe odkrycie, jakim było niespodziewane wyznanie sobie uczuć. Kto by pomyślał, że to się rozwinie tak gwałtownie? Wierzyła jednak, że to tylko chwilowe zmartwienia i z czasem Głos Serca i podobnie rzeczy będą przyjmować ze stoickim spokojem.
Później była już tylko cisza. Przyjemna cisza, w której po prostu siedzieli, wtuleni w swoje futra, patrząc w dal. Dopiero gdy zaczęło świtać, Księżyc zaproponowała powrót do obozu i jeśli Niedźwiedź nie miała nic przeciwko, to razem wrócili.

//zt
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sob 21 Sty 2023, 05:56
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
ze względu na brak informacji odnośnie lokalizacji grobu Robak, odpis znajduje się w lokacji położonej najbliżej obozu

Takie opisy z reguły zaczyna się mówiąc o pogodzie. Jest coś poetyckiego w tym, że słońce wzbija się dla kogoś ten ostatni raz i ten ostatni raz dla tej samej jednostki zachodzi. Tego dnia jednak, nie było warto opisywać pogodę. Było brzydko i ponuro. Tak jakoś nijako. Może pogoda specjalnie dopasowała się pod to co czuła Wiatr? Wątpiła. Nie zasługiwała nawet na takie wyróżnienie. Nie po tym jak zachowała się ostatnio. Nie po tym jak zostawiła Robak. Na jeno własnym pogrzebie. Chociaż czuła, że tak właśnie powinno być. Przecież skoro czarne zakazało zbliżania się do siebie za życia, co miałoby powstrzymać ten zakaz przed ciągłym obowiązywaniem, nawet zza grobu? A ona nie chciała narażać się zmarłym.Niby ojciec zaprosił ją do wyczyszczenia ciała Robak, ten ostatni raz, aczkolwiek nawet wtedy czuła się… dziwnie. Jakoby każdy dotyk czarnego futra palił ją niemiłosiernie. Pewnie przesadzała, emocje z ostatnich dni w końcu zaczęły się do niej dobijać, a ona spanikowała. Tak też wróciła do tego co było zanim czarne odeszło. Zachowywania dystansu.
Chociaż czy nie łamała tej samej zasady przychodząc codziennie nad grób Robak? Nie wiedziała jak to działa, ale z jakiegoś powodu uspokajało ją to. Codziennie spędzała godziny nad miejscem, gdzie czarne zostało pochowane, czasami przynosząc kwiaty, a innym razem po prostu siedząc zapatrzona w jakiś odległy punkt na horyzoncie. Jakoby chciała jeszcze coś przekazać, jednak z jej pyska nigdy nie wydobył się ani jeden dźwięk.
Może gdyby mogła zostawić po sobie jakiś inny ślad… Manifestację tego co myśli. Wielka szkoda, że koty nie umieją pisać listów. Może gdyby było im to dane, Wiatr Niosący Cichą Piosnkę właśnie tak dawałaby upust swoim emocjom. I kiedy finalnie nadszedłby czas, mogłaby napisać ten jeden, ostatni list. Pewnie brzmiałby on wtedy jakoś tak.

Hej Robak,
dawno się nie widzieliśmy, prawda? Ale staram się. Naprawdę się staram być przy Tobie jak najczęściej. W końcu to właśnie Ci obiecałam. Trwanie przy Twoim boku na zawsze. I nie zamierzam tej obietnicy złamać. Nie po tym co zrobiłam ostatnio. Nie po tym jak to się skończyło. Chociaż robi się coraz trudniej. A ja nawet nie wiem czy byś chciało, żebym tutaj była. Ale wmawiam sobie, że gdzieś tam w środku jeszcze darzyłoś mnie jakimkolwiek uczuciem. Przynajmniej jedną pozytywną jego iskierką.
Mama i tata się o mnie martwią. I naprawdę nie chcę ich zawieść. Wydaje mi się, że ostatnio zawiodłam już wystarczającą ilość kotów. A jednak znowu się muszą martwić. I, mówiąc szczerze, nie dziwię się im. Bo wiesz, nie jest ze mną najlepiej. I wydaje mi się, że powinnam o tym z kimś porozmawiać. W końcu przekonałam się już, jak to jest pogrążać się we własnym milczeniu. I było okropnie. Na szczęście miałam wtedy Ciebie. Ale teraz nie mam się do kogo odezwać (patrz na mnie, nie jestem nawet w stanie umieścić na papierze słów odnośnie twojego odejścia, jak żałosne to jest?). Ale wydaje mi się, że ciężko się do kogoś odezwać, kiedy jest się samotnym. Chociaż z drugiej strony, czy rzeczywiście jestem samotna? Mam mamę, rodzeństwo, Taflę, Księżyc i tak naprawdę całe Plemię. I wszyscy tu są. Stoją kawałek ode mnie, a jednak jakoby we mgle, tak blisko, że mogę ich zobaczyć, że mogę ich poczuć, a jednak nie mogę nijak ich dosięgnąć. Ale przecież tutaj są. Wszyscy czekają, ledwo krok ode mnie. I jeśli zrobię ten krok to przecież będzie już tylko łatwiej. Przecież potrafię zrobić krok! A jednak zrobienie go wymaga chęci i energii, a u mnie ostatnio nie jest z tym najlepiej.
A nie powinno tak być. Przynajmniej tak mi się wydaje. Bo widzisz, przecież wszystko ze mną w porządku. Czuję się świetnie. Wyśmienicie wręcz! Przecież mogę się uśmiechnąć. Mogę pokazać że wszystko jest ze mną dobrze. Że jestem w dobrym stanie. Przecież powinnam cieszyć się, że znowu jestem w Plemieniu. Moje łapy nie trzęsą się i potrafię nabrać normalny oddech, bez poczucia jakby moje płuca miały za chwilę wylecieć z mojej piersi. Wszystko jest w porządku. Ja jestem w porządku.
To jest dopiero ciekawa kwestia. Odkryłam ostatnio, że czym więcej razy to sobie powtórzę, tym bardziej w to uwierzę. Żałosne, czyż nie? Ale dla mnie starczy. Mówiąc, że wszystko ze mną w porządku pozwalam sobie na chwilę zapomnieć, o moim realnym stanie. Że znowu jestem rozczarowaniem. Znowu nie potrafię jeść. Ale przecież to normalne. Przecież to po prostu kolejna reakcja mojego ciała na to wszystko co się dzieje naokoło mnie. Po za tym chciałabym, żeby wszystko było rzeczywiście ze mną dobrze. Bo przecież, jeśli coś rzeczywiście jest ze mną jest nie tak, to znaczy, że potrzebuję pomocy. Naprawy, jeśli tak to mogę ująć. A takie rzeczy zabierają czas i energię od innych. Nie mówiąc już o tym ile razy niepotrzebnie wciągałam najbliższe mi koty w moje problemy. Czasami myślę, że może tak naprawdę wszyscy mnie sekretnie nienawidzą. Za to ile energii, ile nerwów im zabieram. Tobie zabrałam zdecydowanie za dużo. Nie dziwi mnie, że mnie znienawidziłoś. Ale to już się nie powtórzy. Obiecuję. Nie będę nikomu sprawiać więcej problemów. Na przodków, czuję się jak małe kocię, pisząc te słowa. Takie wiesz, niesforne, co musi obiecywać mamie, że już nie będzie psocić. Ale dokładnie tak się czuję.
Mówiąc o kociętach… To głupie, ale wiesz, miałam nadzieję, że kiedyś rzeczywiście jakieś będziemy mieli. Jeśli rzeczywiście mnie słuchasz, to pewnie się ze mnie teraz śmiejesz. Kiedy się dostatecznie skupię słyszę twój śmiech. Szkoda że nie śmiałoś się częściej. Ale wracając do tematu, wiem co sobie pewnie teraz myślisz: “Przecież ty nigdy nie chciałaś mieć kociąt! Gardziłaś nimi!” I pewnie masz rację. Ty zawsze miałoś rację. Ale jednak jest coś kojącego w świadomości, że zostałoby coś. Jakiś namacalny ślad po tym jakie żywiliśmy do siebie uczucia. Teraz już jednak nie ma takiej możliwości. Jedyne co po nas pozostanie to wspomnienie. Jakże ważne wspomnienie. I pióro, które mi podarowałoś. Mam je ze sobą pisząc to, wiesz? Mam też to, które powinno być dla ciebie. Może gdybyśmy rzeczywiście mieli kociaki moglibyśmy nazwać je po gatunkach ptaków? Czuję jakbym miała się zacząć za chwilę również śmiać. Do czego to dochodzi? Przez Ciebie rzeczywiście tęsknię za czymś czego nigdy nie miałam.
Przepraszam, to brzmi jakbym Cię o coś obwiniała. A nie chcę obwiniać nikogo. Bo wiesz, przez chwilę to robiłam. Obwiniałam Ciebie i wszystkich naokoło. O to, że nie umieją mi pomóc. Że nie widzą jak jest naprawdę. Że nie umieli pomóc Tobie. Ale teraz nie obwiniam już nikogo. Bo jeśli powinnam obwiniać kogoś to tylko i wyłącznie siebie. Aczkolwiek nie umiem tego zrobić. Już i tak jestem zbyt blisko po prostu rozbicia się na milion kawałeczków. Czuję się jakby najmniejszy podmuch miał sprawić, że to co ze mnie jeszcze zostało rozpłynie się w powietrzu. Dlaczego? Może rzeczywiście wcale nie jest tak dobrze jak mówię, że jest.
Nie jest ze mną dobrze. Jestem samotna, a życie, które tak ciężko budowałam, ustawiając sobie nie wiadomo jak wysokie wymagania, zaczyna się walić naokoło mnie. Cały ten czas, cała energia, wszystko jest teraz nie ważne. Przecież osiągnęłam swój cel. Zostałam łowcą. Jestem na szczycie. Jestem tym kim chciałam być. Ale czuję się jakby ten szczyt właśnie się pode mną zapadał. Jakbym ledwo się na nim trzymała. I nie ważne jak mocno się złapię, wydaję mi się, że za chwilę zlecę. A upadek będzie bolesny.
Chociaż kiedy tak o tym myślę to chyba spadłam już jakiś czas temu. Patrząc w przeszłość, widzę wszystkie znaki, które ostrzegały mnie przed dotarciem w to miejsce, gdzie obecnie się znajduję. A jednak chowałam je przed samą sobą. Może jestem w tym zbyt dobra? Ale teraz już nie mogę dłużej kłamać. Nie potrafię. Bo przecież wszystkie moje złamania, wszystkie wyrwy w moim sercu, teraz widać jak na tacy. I nie sądzę, żebym jeszcze miała siłę na schowanie ich. Mój łeb boli, moje łapy się trzęsą, a moje płuca odmawiają posłuszeństwa. I gdzieś tam w środku wiem, że jest już za późno na to wszystko. Za późno na poproszenie o pomoc. Ale nadal chcę spróbować. Problem w tym, że nie wiem jak. Więc zwracam się do ciebie. Jakkolwiek głupie i naiwne by to nie było. Chociaż, mówiąc szczerze, czuję się jakby ten list był bardziej dla mnie. Takie nieformalne pokazanie tego co czułam. Jakakolwiek pamiątka. Nie wiem, gubię się w tym wszystkim. Chociaż przecież doskonale wiesz, że nigdy nie byłam zbyt dobra w okazywaniu emocji. Byłoś jedynym kotem, przy którym jakkolwiek mi to wychodziło. A jednak nadal czuję się jakbym nie powiedziała Ci wszystkiego. Jakbym nie okazała Ci wszystkiego co czułam. I jakaś cząstka mnie ma głupią nadzieję, że może ty tak naprawdę wiedziałoś. Czułoś jak bardzo Cię kocham. Jak bardzo Cię kochałam, kocham i kochać nie przestanę. I jakkolwiek głupio to nie wygląda, kiedy teraz tyle razy to piszę, ciągle czuję jakby gdzieś tam była pustka, która tymi słowami powinna zostać wypełniona. Dziwne. Myślę, że to jedyne słowo, które rzeczywiście lubię powtarzać, i które gdzieś tam po drodze nie traci swojego znaczenia. Nigdy nie rozumiałam miłości. I może w tym wszystkim był problem. Ja generalnie rzadko cokolwiek rozumiałam. A ty zdawałoś się rozumieć aż za wiele.
Mam jednak nadzieję, że w takim razie zrozumiesz i moje wytłumaczenie. Bo przecież należy Ci się ono. Kiedy mnie nie było zajmował się mną pewien samotnik. Nie wiem kim był i mówiąc szczerze, byłam wtedy w zbyt dużym afekcie żeby się takimi rzeczami przejmować. Powiedział mi on jednak to i owo, kiedy leczył moją ranę. A ja zadawałam dużo pytań. Patrząc na to z perspektywy czasu nawet nie do końca wiem dlaczego. Może po prostu chciałam czymś zająć umysł, a może moje kocięce marzenia o leczeniu kotów w jakiś sposób znowu się objawiły? Mniejsza z tym. Powiedział mi on bowiem czego mam się wystrzegać. I to chyba był jego błąd. Chociaż nie wiem, pewnie wyjdzie to wszystkim na lepsze. I wiesz, czuję się jakby to była moja ostatnia opcja. I dużo kotów mówi o tym jako łatwiejszej drodze, aczkolwiek ja już tak na to nie patrzę. Nie umiem przynajmniej. Wydaje mi się, że moje ego by mi na to nie pozwoliło. Jest coś ironicznego w dążeniu przez całe życie do bycia najlepszym tylko po to, żeby zakończyć je w najprostszy sposób. Ale podjęłam już decyzję. Chyba nawet zanim jeszcze zaczęłam to pisać. Może to głupie ale jakiś czas temu, pijąc wodę zakrztusiłam się. I wiesz co? Nie walczyłam z tym. Nie chciałam z tym walczyć. Jakaś część mnie była wtedy zadowolona. Jakbym rzeczywiście czekała aż nadarzy się okazja. Może jestem po prostu za słaba na to życie.
Wiesz, do teraz wracam myślami do nocy, w której zwierzyłoś mi się z tego jak naprawdę się czujesz. Wtedy nie umiałam tego zrozumieć. Mimo, że sama nie byłam najszczęśliwsza, nie potrafiło do mnie dojść jak ktoś może czuć się aż tak źle, że chce sam siebie unicestwić. Bałam się tego. Bałam się każdej kolejnej nocy. Bałam się obudzenia i zobaczenia, że Ciebie nie ma obok. A jednak finalnie to ja byłam tą, która zniknęła.
Jednocześnie jednak powoli zaczynam Cię rozumieć. I podziwiać Cię z każdą godziną coraz bardziej. Bo te wszystkie emocje, a raczej ich brak, przytłoczyły mnie niemal od razu. Pobiły i pozostawiły wypraną z czegokolwiek na ziemi. Nawet nie umiałam płakać. I kiedy ja poddaję się po kilku dniach, Ty ciągle walczyłoś przez tyle księżyców. Ale tym się najwidoczniej różnimy. Nie jestem nawet w połowie tak silna jak Ty. Brakuje mi Ciebie i robi się to coraz bardziej nie do zniesienia. Ciekawe czy ty jeszcze w ogóle o mnie myślisz.
Łudzę się, że tak. Że rzeczywiście coś dla Ciebie znaczyłam. Nawet kiedy kazałoś mi wtedy wyjść. Nawet nie wiesz ile razy ta scena odgrywała się w mojej głowie raz za razem, a ja za każdym razem starałam się zrobić coś inaczej. Podjąć decyzję, która sprawiłaby że byś mnie zrozumiało, lub przynajmniej wysłuchało. Ciągle jednak kończyło się dokładnie tak samo. I jakkolwiek mnie to już nie boli, nie umiem nad tym dłużej płakać. Może to wszystko miało jakiś większy cel? Miało czy nie, chyba go zaprzepaściłam. Nie, żeby to jeszcze jakkolwiek się dla mnie liczyło. Odkąd zrozumiałam, że to co było między nami się skończyło, czuję jakby nic więcej większego sensu nie miało.
Zastanawiam się jak jest tam, gdzie teraz się znajdujesz. I czy w ogóle skończymy w tym samym miejscu. Bo mówiąc szczerze nie zdziwiłabym się, gdybym została zesłana do tych ciemniejszych rewirów. Zasługujesz na odpoczynek, a moja obecność tylko by go zaburzała. Aczkolwiek nadal nie mogę przestać się zastanawiać jak to będzie. Bo tutaj nie dzieję się nic ciekawego. Już dawno zrobiło się ciemno, jednak mój wzrok zdaje się doskonale przyzwyczaić do warunków w jakich się znajduję. Gdyby tylko emocję działały w ten sam sposób. Ale mniejsza z tym. Przed chwilą wylądował niedaleko mnie jakiś robak. Chyba ćma, nie widzę dokładnie. Chciałabym wierzyć, że to ty. Że postanowiłoś towarzyszyć mi w tej ostatniej wędrówce, chociaż nie widzę jaki miałobyś w tym cel. Ale nadzieja dodaje mi siły. Oprócz tego wydaje się jakby zbierało się na deszcz. Wzbiera się wiatr, a do moich nozdrzy dociera charakterystyczny zapach wilgoci. Chciałabym krzyknąć do robaczka, żeby odleciał i schował się przed deszczem, jednak z mojego pyska nie wydobywa się nic oprócz kaszlu. To chyba dobrze, prawda? Chociaż trochę żałuję, że wzięłam te jagody tak szybko. Może w innym wypadku mogłabym obejrzeć wschód słońca jeszcze ten jeden raz? Ale gwiazdy też mi wystarczą. Przypominają mi o tobie. O naszym pierwszym wspólnym wyjściu i później tym kolejnym. Chciałabym móc oglądać z Tobą gwiazdy codziennie. Ale teraz już chyba nie mam takiej możliwości. Boję się.
Czy mogę obejrzeć z Tobą spadające gwiazdy jeszcze ten jeden raz?


Nie jest jednak ważne to, co Wiatr zawarłaby w takim liście, gdyż koty nie umieją przecież pisać. Tak też tej nocy Wiatr trwała w ciszy nad miejscem gdzie zostało pochowane Robak, aż do czasu, kiedy jej oddech nie rozpłynął się w porannym wietrze. I to właśnie on niósł tę cichą piosnkę, służącą za ostatnie pożegnanie.

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sro 08 Lut 2023, 20:18
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Poczucie wieczności - to poczuł, gdy patrzył na grób siostry złożony nieopodal tego należącego do Robak.
Poczucie żalu i smutku, widząc ciało ojca i matki - tego pierwszego takie zmarniałe, tej drugiej takie wyniszczone.
Poczucie bezsilności widząc Księżyc, gdzie dla własnego dobra Niedźwiedź odrzekł, że dosyć miał już siedzenia nad grobem - Wiatr odeszła. Zawsze poniekąd tego chciała. I tyle, prawda?

Niedźwiedź jednak nie odszedł. Nie mógł i nie mógłby nigdy. Nie miał plemienia głęboko gdzieś, by to robić, by wybrać drogę tchórza, choć czasami... Umysł igrał mu sztuczki, nie skłamie sepia gdy powie, że nie myślała o ucieczce wiele razy.
Gdzieś tam, daleko, za góry plemienia, za lasy klanowych kotów. By biec, skakać bez nikogo patrzącego, by poczuć wiatr na poliku.

Takie atrakcje miał i tu, przypominał sobie i miał rację.

Pierwszy śnieg, żabia dolina. Oglądanie spadających gwiazd, Ostoja Wiecznych łowców. Widać tym razem nastąpiła zamiana miejsc.


Łapy Niedźwiedzia tym razem nie prowadziły kochanków na najwyższy szczyt, a raczej na bezpieczne boczne półki z kamienia, pod którymi nie widać było jeszcze tego, co miało zaraz nastać - śniegu.

Płatek owego tworu spadł na nos sepii, a ta idąc równym krokiem ze swą partnerką po skończonej warcie wtuliła się w jej kryzę - nie martwiła się niedźwiedzica o własną skórę, tłuszcz amortyzował ją od zimna, lecz Księżyc ostatnio nie wyglądała najlepiej.
Niedźwiedź prychnął mentalnie - ciekawe czemu, geniuszu.
Zmrużył oczy na zimną wodę na nosie i strzepnął uchem, spoglądając na nieboskłon.
-Jak widać nie tylko twa osoba chce mi dzisiaj potowarzyszyć. Pomyśleć, że masz kompetycje moja droga. - Uśmiechnął się lekko kącikiem pyska, zwracając zielony wzrok ku szynszylowej strażniczce.

/Ksiun ekeoekek

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Dzwiedz
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 13 Lut 2023, 10:16
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1419
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Tymczasem Księżyc czuła się zagubiona. W życiu, w żałobie, we wszystkim. Chciała już wrócić do poprzedniego rytmu życia, ale coś jej w tym przeszkadzało. Jakby pojawiła się jakaś wewnętrzna blokada, która nie pozwalała jej doświadczać radości z wcześniej lubianych rzeczy. Cóż, przynajmniej nie czuła złości, ale z drugiej strony - czy obojętność też była dobra? Właściwie wszystko było teraz pustką. Istniał jednak jeden wyjątek - Niedźwiedź. Jedyna osoba, przy której wciąż doświadczała pozytywnych uczuć i jakimś cudem dawała jej nadzieję na lepsze życie oraz motywację do działania.
Zbliżała się Pora Białych Zasp, a to oznaczało jedno - pierwszy śnieg. Księżyc bez wahania ruszyła ze swoją partnerką na małe widowisko. W końcu to już była ich tradycja, co nie? Podążała w ciszy za Niedźwiedzicą, nawet, kiedy ta zmieniła nieco kierunek trasy. Była tym nieco zaskoczona, jako że spodziewała się pójścia na szczyt, ale nie zamierzała tego kwestionować. Nic się nie stanie, jeśli posiedzą w innym miejscu.
Drgnęła lekko, kiedy zaczął padać śnieg. Oczywiście, nie od pierwszej śnieżynki, no ale wciąż w miarę szybko się zorientowała, kiedy parę płatków opadło przed jej nosem. Kocica mruknęła, jakby chciała dać Niedźwiedzicy o tym znać, chociaż ona pewnie i sama już o tym wiedziała. Przez chwilę przyglądała się tworowi natury, dopóki nie usłyszała głos swojej partnerki. Księżyc spojrzała na nią, odpowiadając słabym uśmiechem na jej słowa.
Zerknęła na szczyt ostroi.
Pamiętasz, jak tam oglądałyśmy spadające gwiazdy? – spytała, po czym westchnęła ciężko. Tamta chwila znaczyła dla niej więcej, niż tylko oglądanie tego pięknego zjawiska. Był to bowiem pierwszy i najmniej spodziewany moment, kiedy wyznały sobie uczucia. – Przykro mi, że tak wyszło... – dodała. Pewnie dawno miałyby swój Głos Serca, gdyby tylko... no właśnie. Teraz już zupełnie nie wiedziała, jak miała podejść do tej uroczystości po ostatnich wydarzeniach.
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pią 19 Maj 2023, 14:40
Wieszcz Promieni Słońca
Wieszcz Promieni Słońca
Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 38 [V]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 619
Wieszcz Promieni Słońca
https://starlight.forumpolish.com/t1643-dab-potezny-dab-stawiajacy-opor-burzy
Rozpoczęła się kolejna Pora Ciepłych Wichrów, a to oznaczało dobrą pogodę, Taniec Kwiatów oraz... spadające gwiazdy. Przynajmniej tak wynikało z plotek w obozie. Oczywiście, Dąb pamiętał o tym, jak sam je oglądał kiedy był jedynie małym kocięciem. Tamta chwila z pewnością była fascynująca i chciał ponownie tego doświadczyć. Zamierzał to zrobić wraz z tą osobą, z którą wtedy oglądał, czyli z Promyk.
Niestety, przez pierwsze dni miał dość ścisły harmonogram i po nocach jedyne na co miał ochotę, to na sen. Później jednak udało mu się znaleźć czas na odpoczynek, by w końcu się wybrać z przyjaciółką na deszcz meteorytów. Także jeszcze w dzień ją zaprosił na obserwację tego cudownego zjawiska.
Teraz, kiedy był nowicjuszem, mógł spokojnie opuszczać obóz, więc o zmroku wybrali się w inne miejsce, niż wejście do Niedźwiedziej Groty. Tym razem Dąb wybrał Ostoję Wiecznych Łowców, ponieważ wydawało mu się, że szczyt góry byłby bardziej romantycznym, tylko dla nich miejscem, niż dolina czy jeziora, przy których już nieraz siedzieli. No i po prostu dla urozmaicenia. Na szczęście, tego dnia nie było żadnych ceremonii, więc nie musieli się martwić o to, że zastaną jakiegoś czuwającego, nowo mianowanego łowcę albo strażnika.
Dąb ostrożnie wszedł na szczyt, pilnując Promyk, żeby w razie czego ją złapać. Może i była od niego starsza, ale ponieważ była niższa i słabsza, to wciąż czuł potrzebę dbania o jej bezpieczeństwo. Następnie usiadł niedaleko starej sosny, posłał krótkie spojrzenie Promyk, po czym spojrzał na niebo, czekając, aż wszystko się zacznie.

//@Promyk

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Pixel-sun1v2-f2u-by-itwoi-dageaf5
You'll remember me, when the west wind moves
Upon the fields of barley
You'll forget the sun in his jealous sky
As we walk in fields of gold...

Many years have passed since those summer days
Among the f i e l d s of barley
You can tell the s u n in his jealous sky

When we walked in fields of gold...
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 22 Maj 2023, 17:56
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 51 (maj)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 505
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Wraz z nastaniem nowej Pory Ciepłych Wiatrów miała również nastąpić noc spadających gwiazd. Wyczekiwałam jej z niecierpliwością, gdyż Dąb zaprosił mnie na wspólne oglądanie deszczu meteorytów. Teraz, gdy oboje byliśmy starsi, nie musieliśmy ograniczać się do obserwacji nocnego nieba, wyglądając jedynie z wejścia do plemiennej groty. Bury kocur obiecał mi, że tym razem przygotował dla naszej dwójki coś znacznie lepszego, lecz nie chciał zdradzać mi żadnych szczegółów. Rozumiem, miałam mieć niespodziankę. Dobrze, niech tak będzie. Z tymi myślami szłam pewnie za swoim towarzyszem, śmiejąc się w duchu za każdym razem, gdy ten starał się dopilnować, abym nie spadła gdzieś po drodze przez górskie ścieżki. To było na swój sposób urocze, jednak czułam się z tym nieco dziwnie. W końcu ja byłam tą starszą i w moim interesie powinno leżeć nasze bezpieczeństwo, a poza tym trochę mnie to krępowało. Podziękowałam jednak kocurkowi za jego chęci, składając mu na policzku delikatne liźnięcie. Wreszcie wspólnymi siłami dotarliśmy na szczyt, z którego rozciągał się zapierający dech w piersi widok na wszystkie tereny należące do Plemienia Niedźwiedzich Kłów. Wiedziałam więc, że będzie to równie dobre miejsce do oglądania niezwykłego gwiezdnego pokazu. Przysiadłam się do Dęba, ogon owijając wokół łap i uśmiechając się pod nosem, po czym tak jak on przeniosłam wzrok na ciemniejące powoli niebo.

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Wto 23 Maj 2023, 09:13
Wieszcz Promieni Słońca
Wieszcz Promieni Słońca
Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 38 [V]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 619
Wieszcz Promieni Słońca
https://starlight.forumpolish.com/t1643-dab-potezny-dab-stawiajacy-opor-burzy
Dąb długo obserwował ciemne niebo. Na szczęście, tej nocy żadne chmury je nie zakrywały, więc można było je podziwiać w pełni. Już wszystkie gwiazdy zdążyły się na nim pokazać, lecz na razie żadna z nich nie próbowała spaść. Dąb poruszył lekko końcówką ogona. No cóż, cierpliwości miał pod dostatkiem, więc był gotów przesiedzieć tutaj aż do świtu.
Musieli jeszcze długo czekać bez skutku, aż w końcu głęboką nocą... Coś mignęło. Jakiś błysk światła w postaci niewielkiej smugi pojawił się wśród gwiazd. Działo się to tak szybko, że Dąb ledwo zdążył je dostrzec. Po chwili zrozumiał, że to właśnie ten błysk musiał być ów "spadającą gwiazdą".
Zaczęło się. – mruknął do szylkretowej przyjaciółki. Niestety, znowu żaden błysk nie chciał się pokazać. Dąb jednak się nie poddawał. Czuł, że jeśli jeszcze trochę poczekają, to zobaczą jeszcze niejedno przelatujące światełko, chociaż jednocześnie odczuwał lekkie rozczarowanie. Byłoby przykro, gdyby zaprosił tutaj Promyk tylko po to, żeby zobaczyć jakąś jedną, marną gwiazdkę. Liczył więc na to, że zobaczą ich więcej.
Tak też się i stało. Po kolejnej dłuższej chwili ciszy, kiedy zdawało mu się, że już nic nie będzie, na niebie pojawił się drugi błysk, a chwilkę później i trzeci, czwarty... Stopniowo pojawiało ich się coraz więcej i częściej, aż z pojedynczych migoczeń przemieniły się w deszcz spadających gwiazd. Dąb z zadowoleniem obserwował to piękne zjawisko, ciesząc się, że jednak go nie zawiodło. W pewnym momencie spojrzał na chwilkę na Promyk, jakby upewniając się, czy ona to widzi.

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Pixel-sun1v2-f2u-by-itwoi-dageaf5
You'll remember me, when the west wind moves
Upon the fields of barley
You'll forget the sun in his jealous sky
As we walk in fields of gold...

Many years have passed since those summer days
Among the f i e l d s of barley
You can tell the s u n in his jealous sky

When we walked in fields of gold...
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Wto 13 Cze 2023, 18:18
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 51 (maj)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 505
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Moje oczy rozbłysły, jak tylko na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Cóż to był za niezwykły pokaz! Spojrzałam kątem oka na Dęba, nie chcąc niczego przegapić, i właśnie wtedy nasze ukradkowe spojrzenia się spotkały. W jego zielonych oczach dostrzegłam odbicie tego, co działo się nad nami. Odwróciłam wzrok, nieco zawstydzona, jednak kąciki mojego pyszczka podniosły się, tworząc nieśmiały uśmiech. Czy nasze spotkania zawsze będą tak wyglądać? Wymiana raptem paru słów, niewinne uśmieszki i spojrzenia? Nie warto się jednak tym teraz przejmować. Jesteśmy razem w przepięknych okolicznościach przyrody i tylko to się liczyło w tym momencie. Oparłam głowę na jego ramieniu, wciąż wpatrując się w gwiazdy. Pragnęłam, aby ta chwila mogła trwać wiecznie...

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Nie 18 Cze 2023, 19:14
Wieszcz Promieni Słońca
Wieszcz Promieni Słońca
Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 38 [V]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 619
Wieszcz Promieni Słońca
https://starlight.forumpolish.com/t1643-dab-potezny-dab-stawiajacy-opor-burzy
Coś nie tak? – spytał, nie bardzo wiedząc, jak zareagować na ten ruch ze strony jego przyjaciółki. Dlaczego ona odwróciła od niego wzrok? Czy bała się na niego patrzeć? Nie chciał, żeby czuła się niekomfortowo. Sytuację też komplikował ten nieśmiały uśmiech kotki. Nie, to chyba nie był dyskomfort, tylko coś innego... Chyba, chyba jej się podobało, bo inaczej by się nie uśmiechała. Ostatecznie Dąb postanowił powrócić ślepiami do spadających gwiazd, żeby nie powodować u Promyk zamieszania swoim patrzeniem.
Ogon Dęba drgnął mimowolnie, kiedy poczuł na sobie oparcie Promyk. Nie wiedział, skąd u niego taka reakcja. Z jakiegoś powodu zawsze u niego działał ten odruch, gdy kotka go dotykała. Na pewno nie dlatego, że odczuwał dyskomfort. W żadnym razie! Wkrótce Dąb delikatnie położył swoją głowę na łbie szylkretki, lekko obejmując ogonem jej ciało. Wciąż przy tym wpatrywał się w niebo, na którym deszcz spadających gwiazd powoli zaczynał dobiegać końca.

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Pixel-sun1v2-f2u-by-itwoi-dageaf5
You'll remember me, when the west wind moves
Upon the fields of barley
You'll forget the sun in his jealous sky
As we walk in fields of gold...

Many years have passed since those summer days
Among the f i e l d s of barley
You can tell the s u n in his jealous sky

When we walked in fields of gold...
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Wto 20 Cze 2023, 17:06
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 51 (maj)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 505
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Gwiezdna rewia powoli dobiegała końca. Jeszcze tylko parę ostatnich maruderów przeleciało przed naszymi oczami po nocnym niebie, nim nie było już co oglądać. To był bardzo piękny i nieziemski pokaz spadających gwiazd, a ja cieszyłam się, że znów mogłam go obserwować z Dębem, jak za pierwszym razem. Tą uroczą i romantyczną chwilą oczywiście musiało przerwać moje potężne ziewnięcie, którego nie zdążyłam powtrzymać czy choćby zasłonić łapką rozwarty pyszczek. Przytuliłam uszy po sobie, zawstydzona swoim zachowaniem.
- Przepraszam, wyrwało mi się. Chyba powinniśmy już wracać. Nie jest bezpieczne przebywać poza plemienną jaskinią po zmroku, a poza tym nam obojgu przyda się dobry sen. Dziękuję ci za ten wspaniały wieczór, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. - odparłam, po czym liznęłam burego po jego policzku, okazując my tym samym swoją wielką i szczerą wdzięczność.

[zt?]

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sro 21 Cze 2023, 17:41
Wieszcz Promieni Słońca
Wieszcz Promieni Słońca
Pełne imię : Wieszcz Promieni Słońca (Potężny Dąb Stawiający Opór Burzy)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 38 [V]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą (NPC)
Ojciec : Jakiś samotniczy przegryw (Kopcuch NPC)
Mistrz : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia (NPC), Wieszcz Szepczących Kamieni (NPC)
Partner : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Wygląd : Duży, wręcz ogromny kocur o umięśnionej budowie i silnych łapach. Jego ciało pokrywa długie, wypielęgnowane, bursztynowe futro z rozjaśnieniami po bokach głowy, na piersi, brzuchu i końcówkach łap oraz ciemnymi klasycznymi pręgami. Ogon zakończony czarną kitą. Trójkątna głowa o dosyć prostym profilu i sterczących uszach ze spiczastymi pędzelkami. Nos i obszar wokół niego są ciemne, niemal czarne. Oczy oliwkowe, opanowane.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S) | Księżyc (PWŁ)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 619
Wieszcz Promieni Słońca
https://starlight.forumpolish.com/t1643-dab-potezny-dab-stawiajacy-opor-burzy
Dębowi nie przeszkadzało ziewnięcie kotki. Nawet nie zwrócił na to większej uwagi. Cokolwiek by Promyk nie zrobiła, on zawsze będzie to tolerować, dopóki ona będzie się przy tym czuć dobrze.
Mhm. – mruknął na jej stwierdzenie o powrocie. Faktycznie powinni już wracać. Już miał się zbierać i w tym momencie Promyk liznęła go po policzku. Zaskoczony lekko tym zdarzeniem zamrugał parę razy, po czym odrząknał cicho, aby nie ciągnąć tego niezręcznego momentu. Następnie wrócili razem do obozu, po drodze pilnując, żeby jego przyjaciółka bezpiecznie się spuściła.

//zt

_________________
Ostoja Wiecznych Łowców - Page 3 Pixel-sun1v2-f2u-by-itwoi-dageaf5
You'll remember me, when the west wind moves
Upon the fields of barley
You'll forget the sun in his jealous sky
As we walk in fields of gold...

Many years have passed since those summer days
Among the f i e l d s of barley
You can tell the s u n in his jealous sky

When we walked in fields of gold...
Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 25 Gru 2023, 19:57
Echo
Echo
Pełne imię : Senne Echo Szepczącego Strumienia
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 32 [luty]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą [npc]
Ojciec : Kopcuch [npc]
Mistrz : -
Partner : -
Wygląd : rosły, barczysty; długie futro, w większości czarne, ze srebrzystym brzuchem, bokami, kryzą i dolną częścią ogona, najciemniejsze są łapy, grzbiet, głowa i uszy; uszy zakończone pędzelkami; mocny pysk i broda; oczy żółte
Multikonta : orzechowy cień, i inni.
Liczba postów : 369
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1640-echo-senne-echo-szepczacego-strumienia#36970
Przez ostatnie księżyce pomiędzy treningiem Lilii, obowiązkami Strażnika, lekkimi chorobami i ogólnym boczeniem się na cały świat Echo nie spędza czasu z innymi… i choć mu to nie przeszkadza szczególnie, to jednak jego myśli często wracają ku pewnej kocicy. Od wyboru Dęba i Myszy na przyszłych Wieszczów minęło… ile, z pięć księżyców?, ale poza przelotnymi rozmowami, których nie sposób uniknąć, gdy mieszka się w jednym obozie, nie mieli za bardzo kontaktu, co jakoś go uwiera, gdzieś głęboko.
Stara się jednak o tym nie myśleć. Nie wie, jak to zmienić. Już dawno uznał, że nie nadaje się do relacji z innymi kotami, że sprawiają mu one więcej problemów, niż to warte zachodu, więc może lepiej po prostu nie próbować. Żeby zająć jakoś myśli, tego dnia opuszcza obóz z zamiarem wejścia na Ostoję Wiecznych Łowców. Może pobyt w miejscu bliskim przodków mu oczyści umysł.

_________________



i got too  good at
fighting chemicals
and dodging arrows
i was
asking for

wading through the fog
a
nd then it disappeared
naked when i'm here


and why should i deny what's all at once
so crystal clear?

Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 25 Gru 2023, 20:14
Wieszcz Blasku Księżyca
Wieszcz Blasku Księżyca
Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 29 [V]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : kto z miłości jeszcze nie umarł nie potrafi żyć
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pająk, Bluszcz
Autor avatara : gawek
Liczba postów : 347
Wieszcz Blasku Księżyca
https://starlight.forumpolish.com/t1866-cicha-mysz-czyhajaca-w-gestwinie#48632
Ostatnio Mysz nie miała za dużo chwil dla siebie, trening z wieszczem i Promyk zajmował większość jej czasu, powtarzanie informacji, które przekazał jej wieszcz, zadania nowicjusza, z których musiała się wywiązywać... Wszystko to, tylko po to, by nie myśleć za dużo i niepotrzebnie. Wcześniej miała na to więcej czasu, ale teraz. Teraz tylko przed snem myślała o jej rozmowach z innymi kotami i albo karciła się w głowie, albo starała uspokoić, że przecież dobrze zrobiła.
Wędrowała po obozie i w końcu z niego wyszła, starając się powtarzać ostatnie nauki wieszcza, złamania i poparzenia. Powtarzała sobie, aż sylwetka dobrze znanego jej kocura, była na tyle widoczna, że nie dało jej się zignorować.
- Echo - zawołała go, zanim zorientowała się, co robi. Teraz na nic szukać odwrotu, to nie był obóz, nie było innych kotów.

_________________
Gorzka wódka, gorzka wódka
Niech mnie ktoś zabije
Gorzka wódka, gorzka wódka
Chyba już n i e ż y j ę

Niech mnie ktoś pochowa
W białej sukni sobie z b l e d n ę
Pan młodą nie zosta

N I G D Y NIĄ NIE BĘDĘ

Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 25 Gru 2023, 20:25
Echo
Echo
Pełne imię : Senne Echo Szepczącego Strumienia
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 32 [luty]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Pajęczyna Pokryta Poranną Rosą [npc]
Ojciec : Kopcuch [npc]
Mistrz : -
Partner : -
Wygląd : rosły, barczysty; długie futro, w większości czarne, ze srebrzystym brzuchem, bokami, kryzą i dolną częścią ogona, najciemniejsze są łapy, grzbiet, głowa i uszy; uszy zakończone pędzelkami; mocny pysk i broda; oczy żółte
Multikonta : orzechowy cień, i inni.
Liczba postów : 369
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1640-echo-senne-echo-szepczacego-strumienia#36970
Przez chwilę, intensywnie skupiony na niespiesznej wędrówce z obozu w stronę Ostoi, wydaje mu się, że… że słyszy głosy, a konkretniej głos Myszy. Szybkie wyrwanie się z tego stanu i rozejrzenie się po okolicy sprawia jednak, że przekonuje się, że to rzeczywistość, a nie wyobrażenia. Zaciska pysk i zatrzymuje się w pół kroku, jednak nie robi ruchu, żeby pokonać dzielącą ich, wciąż sporą, odległość. Właściwie to nic nie robi, jedynie odwraca lekko głowę, by kątem oka spojrzeć na burą.

_________________



i got too  good at
fighting chemicals
and dodging arrows
i was
asking for

wading through the fog
a
nd then it disappeared
naked when i'm here


and why should i deny what's all at once
so crystal clear?

Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Pon 25 Gru 2023, 21:23
Wieszcz Blasku Księżyca
Wieszcz Blasku Księżyca
Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 29 [V]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : kto z miłości jeszcze nie umarł nie potrafi żyć
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pająk, Bluszcz
Autor avatara : gawek
Liczba postów : 347
Wieszcz Blasku Księżyca
https://starlight.forumpolish.com/t1866-cicha-mysz-czyhajaca-w-gestwinie#48632
Gdy tak na nią patrzy, to Mysz czuje się mała. Jak mały kociak, który zrobił coś złego i teraz jest karany. Cisza jedynie do tego dodawała. Przypomniało jej się, co mu powiedziała i jak uciekła. Powinna za to przeprosić? Powiedzieć, że ją poniosło i poprosić by zapomniał o tej sprawie? Nie chciała tego, ale nie czuła też powodu, by przepraszać go, za odejście. Kocica przełknęła ślinę i poprawiła się, by pewniej stać na łapach, także się nie poruszyła.
- Mogę dołączyć? - zapytała i zrobiła krok w jego stronę, jeśli on nie miał zamiaru się ruszyć, to ona wykona ten pierwszy krok.

_________________
Gorzka wódka, gorzka wódka
Niech mnie ktoś zabije
Gorzka wódka, gorzka wódka
Chyba już n i e ż y j ę

Niech mnie ktoś pochowa
W białej sukni sobie z b l e d n ę
Pan młodą nie zosta

N I G D Y NIĄ NIE BĘDĘ

Re: Ostoja Wiecznych Łowców
Sponsored content

Skocz do: