- Jak zapewne zauważyłaś zdołałem wreszcie opuścić klanową lecznicę - odparł by następnie wybrać ze stosu siwą wronę. Nie istniały smaczniejsze posiłki od ciał krukowatych. Odejście Wrony z klanu jednynie upewniło go w tym przekonaniu. - Rozżarzona Gwiazda udał się na granicę w celu rozpatrzenia sprawy powracającego marudera. Zdaje się, że chwilowo władam obozem - odparł po tym jak powrócił do okolicy pobliskiej Pszczemu Pyłowi. Wysławiał się cicho nie chcąc, by jego słowa usłyszał ktoś niepowołany. Kąciki pyska kocura zadrżały nieco w wyrazie najbliższym rozbawienia.

- Zapewne dowiemy się o tym wkrótce - odparł zgodnie z prawdą. - Ucieszyłabyś się gdyby była to Zaćmione Słońce?
Ciekaw był czy Pszczeli Pył pomimo negatywnej opinii na temat rządów swojej siostry chciałaby się z nią spotkać.
- Trening Ognistej Łapy polega obecnie jedynie na utrwalaniu poznanych wcześniej umiejętności; Pajęcza Łapą opanował walkę i wspinaczkę. Niezadowolony jestem jedynie z tempa treningu Zjeżonej Łapy.
Nie sądził by śmierć Tęczowej Chmury była wymówką dla ignorowania powinności wynikających z rangi terminatora.
[b]- Ja również rozważałem taką ewentualność. Wraz z Jeżynowym Cierniem planowaliśmy kocięta na obecną porę, z oczywistych powodów musiałem zrezygnować z tych planów. Poszukiwanie odpowiedniej surogatki okazuje się być procesem nieskomplikowanym jedynie w teorii.[ /b]

- Interesujące - odrzekł uznając że intrygującym była niewiedza kotki na temat jej ewentualnego pragnienia spotkania własnej siostry. On sam nie tęsknił za jednooką wojowniczką, nie obraziłby się jednak gdyby jej siła wspierała ich klan.
- Najpierw musiałyby otrzymać stosowny przykład ze strony swego ojca - odparł wyraźnie niezadowolony z postawy jaką przybierał Rozżarzona Gwiazda. Rudofutry nie odwiedził go w lecznicy ani razu, nie odniósł się również do wydarzeń mających miejsce podczas zgromadzenia pomimo tego, że zielonooki wyraźnie prosił go o konwersację na ten temat. Jego bezczynność stawiała ich w niedogodnej sytuacji zagrożenia.
- Nie - odparł zgodnie z prawdą. - Jak wygląda ta kwestia w twoim przypadku?

Słowa złotofutrej pozostawały wystarczająco głośne by zielonooki je usłyszał. Nie spodziewał się takiej propozycji padającej ze strony Pszczelego Pyłu. Uniósł brew uważnie obserwując swą rozmówczynię i milcząc przez okres czasu trwający osiem uderzeń serca. Ciekaw był, czy jej propozycja była zaplanowana wcześniej czy też została złożona pod wpływem ich rozmowy.
- Interesujące - rzekł nie rozwijając jednak bardziej swej wypowiedzi.

- Nie przystałem jeszcze na twą propozycję - odparł zgodnie z prawdą. Zachował kamienny wyraz pyska nie zamierzając pokazywać zaskoczenia zachowaniem i następną pospieszną propozycją złotofutrej. - Proponuję byśmy udali się do mojego legowiska. Chciałbym kontynuować tę rozmowę w miejscu w którym nie będą mogły usłyszeć nas niepowołane uszy.
Zastanawiała go moralność obecnej sytuacji - ich matki były wszak partnerkami.


Podczas drogi do jego legowiska milczał pomimo tego że u jego boku kroczyła kotka, którą mógłby zapewne określić mianem swej przyjaciółki. Udanie się do jego leża nie mogło być dla postronnych niepokojące - często zapraszam tam bowiem koty z którymi chciał porozmawiać na osobności.
Wspiął się w górę drzewa by następnie usiąść w gnieździe które stanowiło jego leże. Spojrzał w dół obserwując klanowy obóz.
- Jesteś przekonana co do swej propozycji? - spytał się. Byli sami, ton głosu kocura pozostawał jednakże cichy.

Fakt że wymieniła również Koźlorogiego niezupełnie odpowiadał obecnemu zastępcy Klanu Gromu - nie był pewny czy w obecnej sytuacji rozmowa na temat starszego wojownika stanowiła odpowiednie rozwiązanie.
- Czy istnieje powód dla którego rozmawiasz teraz ze mną, zaś nie z Koźlorogim? - spytał się kotki żywiąc nadzieję że ta nie uzna mu za złe chęci zaspokojenia ciekawości. Zielonooki nie był całkowicie przekonany co do propozycji złotofutrej i wiedział że przystanie na nią jedynie wtedy gdy kotka całkowicie rozwieje jego wątpliwości.

- Nie powinnaś zatem udawać się do niego niezależnie od mojej decyzji - rzekł będąc w pełni przekonany prawdziwości swoich słów. Ostateczna decyzja należała jednakże do samej złotofutrej, on zaś nie miał prawa zabraniać jej by ją podjęła.
- Jeśli natomiast przystanę na ten pomysł - jak wyobrażasz sobie naszą relację oraz relację nas z kociętami?
Musiał przyznać że dotychczasowe odpowiedzi kotki przekonywały go, nie zamierzał jednakże podejmować tak poważnych decyzji nie posiadając pełnego obrazu zaistniałej sytuacji.

Wybór i odpowiedzialność pozostawały w zakresie decyzyjności Konwaliowego Snu. Układ ten mu odpowiadał. Pozostało niewiele pytań które zamierzał podjąć nim ostatecznie zdecyduje co sądzi o propozycji złotofutrej.
- Do omówienia pozostały nam zatem dwie kwestie: w jaki sposób chciałabyś wychować kocięta oraz jakie imiona zamierzamy im nadać - podejrzewał że Koźlorogi zadałby Pszczelemu Pyłowi mniej pytań jednakże jak już ustalili kotka nie bez przyczyny wybrała syna Roztrzaskanej, nie zaś podstarzałego wojownika.

Milczał przez krótki okres czasu rozważając warunki postawione mu przez kotkę. Znał swoją decyzję, prawdą był jednak fakt że chciał utrzymać złotofutrą w stanie niepewności. To druga z odpowiedzi kotki przekonała go do ostatecznej odpowiedzi i faktu, że podjął słuszną decyzję.
- Posiadam pomysły  związane z ewentualnymi mianami i również nie chciałbym by mój potomek nosił imię Puszczyka lub Kruka - rzekł zgodnie z prawdą. - Będę rad mogąc nazwać potomstwo. Zgadzam się na twą propozycję, Pszczeli Pyle.

- Jeśli ten termin odpowiada ci bardziej niż chwila obecna pozostaje mi się na niego zgodzić - rzekł zgodnie z prawdą. Osobiście wolałby zająć się tą kwestią natychmiast - już raz, zwlekając, pozbawił się możliwości posiadania potomków. Żywił nadzieję że teraz, gdy podjął decyzję los nie okaże się być przeciwko niemu.


Nadszedł następny dzień. Zielonooki oczekiwał na złotofutrą kotkę rozważając warunki które mu przedstawiła.