| :: Klan Rzeki :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan | First topic message reminder :
Łapa wciąż dawała mi się we znaki; coś czułem, że jeszcze długi czas będzie się goić, ale jej wygląd przestał przyprawiać mnie o ciarki, najpewniej dzięki zmienianym przez Ryczącego Niedźwiedzia, opatrunkom. Naiwnie liczyłem, że szybciej się z tego wyliżę, ale... Nie, nie udało się, a wielkimi krokami zbierało się na cerkę. Dodatkowo zostało mi doniesione przez Sowi Zmierzch, że Kozia Łapa w końcu ukończyła trening! Nie mogłem więc kisić się w lecznicy, gdy tyle kotów oczekiwało swojego mianowania. Zastanawiałem się jednak czy podołam z wspięciem się na Omszoną Skałę. Nie, nie z wejściem - z zejściem! Niby myślałem o tym, aby poprosić Mknący Nurt i Ryk o przeprowadzenie tej ceremonii, ale... Przecież nie byłem umierający! Tak też po wcześniejszej rozmowie z Ryczącym Niedźwiedziem, z podkuloną przednią łapą wykuśtykałem z lecznicy, kierując się w stronę skały i swojego legowiska. Poruszanie się na trzech łapach było, ugh, upierdliwe, ale nie niemożliwe. Delikatne ruchy ogonem i powolny, chociaż zdecydowany chód, pomagały mi w zachowaniu równowagi. Jakiś plus, heh. Z drobną pomocą Kruchego Pazura za którą ciepło podziękowałem, wspiąłem się na szczyt kamienia i westchnąłem z wysiłku. Nigdy dotąd nie zjadło mi to tyle energii, ehhh! Też kiepsko było mi powiedzieć, że jeszcze to wyćwiczę, gdyż... Księżyców to mi zostało raczej mniej niż więcej. Masakra! W każdym razie, odchrząknąłem i złapałem oddech, po czym zawołałem pewnym siebie, donośnym głosem: — Niech cały Klan Rzeki zbierze się pod Omszoną Skałą! — po śmierci Raniuszek i sędziwego Orlego Krzyku, klanowi przyda się jakaś, no, milsza odmiana. Nowy wojownik, nowi terminatorzy... Tak, to zdecydowanie lepsze wiadomości niż kolejna śmierć i pogrzeb. |
|
| Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | Kotów zbierało się coraz więcej. Wyglądało też na to, że pojawili się już wszyscy mianowani. W tym i Kozia Łapa. Na jej pytanie uśmiechnął się nieco niemrawo. Ależ by chciał powiedzieć, że czuje się wręcz znakomicie. Jednakże jakoś nie mógł się przemóc. - Jakoś leci. Mam nadzieję, że u ciebie lepiej. W końcu to twój wielki dzień - miauknął. Dla kocicy musiało być to wielkie wydarzenie, po tak wielu księżycach bycia terminatorem, w końcu zostanie wojowniczką. Nareszcie Krzywa Gwiazda zabrał głos. Najpierw Kozia Łapa. Choć teraz bardziej Kozi Klif. Co za ciekawe imię. Ich przywódca miał głowę do imion. Sowi Zmierzch wraz z resztą klanu zawołał kilka razy imię nowej wojowniczki. No i nadeszła też chwila najmłodszych członków Rzeki. Na pierwszy ogień poszli Liść i Wróbelek, oraz... on. O! Dostał aż dwóch terminatorów? Tego się nie spodziewał. Jeszcze bardziej dziwiące to było, gdy okazało się, że reszta młodych wojowników dostała tylko po jednym terminatorze. Ciekawe, czy był to efekt losowości, czy może Krzywa Gwiazda uznał go za najbardziej odpowiedniego do szkolenia takiej liczby uczniów? Nie. Jakieś to dziwne. Rybia Ość i Płotkowy Potok wydawali mu się do tego bardziej odpowiedni. No ale przecież nie będzie się przeciwstawiał przywódcy. Najwyraźniej Krzywa Gwiazda mu zaufał... Oby się nie mylił. - Gratulacje, Kozi Klifie. Przy okazji, bardzo ładne imię - pogratulował kotce, zanim spojrzał w stronę swoich nowych terminatorów. Zadrżał końcem ogona w cichej ekscytacji i ruszył w ich stronę. - Dzień dobry, Skacząca Łapo, Spadająca Łapo - miauknął, posyłając młodziakom szczery uśmiech. - Umówmy się, że ciebie, Skacząca Łapo, zabiorę na pierwszy trening jutro rano, a ciebie, Spadająca Łapo, wieczorem. Później będziecie mogli się zamienić porami, jeśli tak będzie wam wygodniej. Przez kolejne kilka księżyców będziecie pod moją opieką, więc pamiętajcie, że zawsze możecie przyjść do mnie z jakimś problem, czy inną sprawą, która będzie was gryzła. Tak czy inaczej, liczę na owocną współpracę - zakończył. Przez moment zastanawiał się, czy aby jego wywód nie był za długi, no ale tak już wyszło. Jeśli żaden z jego terminatorów nie miał już pytań, pożegnał się z nimi, by wyjść na trochę z obozu. Musiał trochę pomyśleć, głównie nad zaplanowaniem przebiegu treningów, ale też nad innymi sprawami. Może wieczorem pójdzie do Czarnostopego i zapyta o kilka rad co do trenowania kociaków?
//zt _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Zauważam, że ogon Wróbelka stroszy się i… i czuję, jak zaciska mi się szczęka, a coś za mostkiem zapada; powiedziałem coś nie tak? Czy Wróbelek nie lubi, jak się na nią mówi Wróbel? Przestraszyłem ją? Zrobiłem coś złego? Mh, ale to chyba nieważne, skoro się do mnie uśmiecha i zgadza się na moją prośbę? Zmuszam się do kiwnięcia głową i pogodnego sapnięcia, przebieram łapami w ziemi dla uspokojenia się… A— – H – duszę syknięcie, zanim Płotka je usłyszy. Uch… mści się za ten piach w futrze, co? – Płotka, oczywiście, że nie! Chodź – uspokajam jego zmartwienia, chyba też i Wróbel, bo się na mnie patrzy. Kiwam jej głową po raz kolejny. – Hmm, nawet jeśli nie zostanie, to wciąż możemy się z nim na sparingi umawiać, BĄDŹ TEŻ patrole i polowania – wygłaszam konspiracyjnie siostrze, patrzę kątem oka na wojownika, do którego zaraz też PRZEMÓWIĘ. – Byłoby strasznie głupie, gdybyś dzisiaj terminatora nie dostał, co? Pozwalam sobie na ściszenie głosu, żeby ktoś inny tego za dobrze nie usłyszał. Jeszcze tego mi brakuje, a muszę przyznać, że chyba pierwszy raz zgadzam się z Ptak i jej kwaśną miną! Ceremonia mi się dłuży, muszę patrzeć jak całe wydarzenie ciągnie się nieskończenie długo… ożywia mnie jedynie dźwięk mojego imienia. Unoszę wzrok (mh), podnoszę się i, cóż, robię ten krok wprzód. Och, Wróbelek jako Skacząca Łapa, Liść jako Spadająca… aaa, chyba wiem, jak będą wyglądać ich końcowe imiona! Uśmiecham się pod nosem, a potem… Przypływie, ty jako Nocna Łapa… … Mrrp? rozpoczniesz twój trening z Płotkowym Potokiem. – O – wyrywa mi się, drgam, obracam się, nie ta strona!, w drugą, tak! Teraz patrzę się wprost na rudego, szczerzę kły i widzę wszystko dookoła! Szprotka, Szprotkowa Łapa, Kozi Klif, owszem, fajnie!, Ptak, nieodpowiedzialna, mhm, wszyscy wiedzą, możemy iść, TERAZ, JUŻ. – MIsTRZU – przekoloryzowuję mój głos, wypinam pierś do przodu, prostuję się. Robię przedstawienie, a rolę pierwszoplanową mam ja! – Stoję na twoje zawołanie, jeżeli będzie do reszty dnia pasować! – tym razem wytrzymuję, choć słychać jak blisko jestem śmiechu, to głośno tego nie robię. Szczerze chcę, żeby każdy wiedział, że nie jestem poważny w tym momencie. – Trening zacznijmy jak ci pasuje, ale, no… – przerywam, aby rozejrzeć się po Łusce. – Inni też już się umawiają, na Małych Grzbietach dziś będzie tłoczno… – kończę, dam się Płotce wypowiedzieć, łaskawie. Przez ten czas poślę Skaczącemu Wróbelkowi spojrzenie i uśmiech, za moment jej pogratuluję… i być może reszcie. _________________ | every single night, i endure the flight of little wings of white-flamed butterflies in my brain these ideas of mine percolate the mind trickle down the spine swarm the belly swelling to a blaze that's where the pain comes in, like a second skeleton — trying to fit beneath the skin, i can't fit the feelings inEVERY SINGLE NIGHT'S ALIGHT WITH
MY BRAIN |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 7 księżycy [I]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : Orli Krzyk [NPC]
Mistrz : Sowi Zmierzch
Wygląd : przeciętna budowa, zielone oczy, długowłosy, niebieski z bielą [krótkie skarpetki; plama między tylnymi łapami; plama między przednimi łapami; plama na piersi i podgardlu, wchodząca na lewą stronę pyszczka do lewego oka; kropka między brwiami]
Multikonta : Piórko
Autor avatara : https://instagram.com/fluffysilje/
Liczba postów : 73
Nieaktywny | Zebrali się z grubsza wszyscy, z małymi wyjątkami, ale to nie przeszkadzało rozpocząć ceremonię. Liść skupił całą swoją uwagę na Krzywej Gwieździe, kiedy ten zaczął mówić, początkowo zwracając się do Koziej Łapy. Szary chyba niespecjalnie ją kojarzył, ale wyglądała całkiem dorośle, więc jej trening trochę trwał. Tak czy inaczej, kocurek słuchał uważnie przysięgi, którą kiedyś sam będzie musiał złożyć. Brzmiała trochę strasznie, ale kiedy już dobrze pozna kodeks, pewnie inaczej na to spojrzy. Miał taką nadzieję. Kozia Łapa przysięgła, stała się Kozim Klifem, a jej nowe imię na chwilę zajęło miejsce na pyskach wszystkich kotów. Dla niego również, bo w końcu ich chwila miała przyjść dopiero za... moment. Wstał, zbierając się razem z pozostałą czwórką rodzeństwa tam, gdzie mieli stanąć, ze ślepiami wlepionymi w przywódcę, kiedy wymawiał ich nowe imiona. Spadająca Łapa. Chyba brzmiało dobrze? Trochę drapieżnie, przynajmniej tak będzie tłumaczyć, jak ktoś mu zacznie wmawiać, że spada na nos. No i Wróbelek, to znaczy Skacząca Łapa, a jakże trafnie, miała dzielić z nim mistrza. Naprawdę akurat ona? Ale to nie znaczy, że będą mieli wspólne treningi, tak? Miał nadzieję, że nikt nie uskuteczni takiego pomysłu. Zerknął na pozostałych, którzy kolejno otrzymywali innych mistrzów. Czy to miało jakieś znaczenie? To zależało od mistrza czy terminatorów? Ale potem przyszło do Ptaka, a pytania zeszły daleko na dalszy plan. Uszy Liścia pochyliły się na moment, by zaraz wrócić do neutralnego wyrazu, ale jednak nie podobało mu się to. Jeśli chciał ją strofować, mógł to zrobić sam, a nie przy wszystkich, nie musieli wiedzieć o każdym jej problemie. Ale on nie mógł nic z tym zrobić, więc teraz tylko uśmiechnął się lekko na słowa białej. — Ja tobie też, powodzenia — odparł niezbyt głośno, by za chwilę przenieść uwagę na swoją drugą siostrę, do której podszedł z przyjaznym wyrazem pyszczka. — Więc teraz jesteś skoczkiem? — rzucił zaczepnie, jednak za chwilę zwrócił ślepia na wojownika, który do nich podszedł. Ich nowy mistrz. — Dzień dobry, Sowi Zmierzchu — odparł mu grzecznie i nastawił uszy, słuchając planu i ogólnych instrukcji. Musiał przyznać, że podoba mu się to, jakie ten kot robił pierwsze wrażenie. Wydawał się miły, ułożony i taki... otwarty. Pokiwał łebkiem. — Tak, brzmi super...! To w takim razie... do zobaczenia jutro — odparł z uśmiechem, by wstać i przelotnie rzucić jeszcze słowo do Wróbelka. — Powodzenia, siostrzyczko. Liść pożegnał się jeszcze z pozostałym rodzeństwem i złożył im gratulacje, jeśli ci nie byli zajęci albo nie uciekli już jak Ptak, po czym ruszył rozejrzeć się dokładniej po legowisku terminatorów.
z.t. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 13
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruczy Cień
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Nieduży, delikatny, szczupły, krótkowłosy czekoladowy point o orientalnej urodzie. Ma charakterystycznie skośne, niebieskie oczy. Urodził się niemal cały biały, z wiekiem będzie ciemniał - jego ciało zrobi się biało-kremowe, a na łapkach, pyszczku, ogonie i uszkach pojawi się czekoladowa barwa.
Multikonta : Cień (PNK), Wronia Łapa (KG), Wilcza Łapa (KW)
Liczba postów : 271
Nieaktywny | Był wdzięczny Rykowi, że ten do niego dołączył. Chociaż nie mówił wiele, a jedynie posłał mu szybki, krótki uśmiech, to zdecydowanie było to szczerą radością, że może mieć kogoś blisko siebie. Ceremonia jednak ruszyła niedługo po tym, gdy ten dołączył, a co za tym szło - skupił się na przydzielaniu Terminatorów Wojownikom... A szczególnie na tym, w czyje łapy wpadnie Wróbelek. I choć z Wojownikiem niespecjalnie się znał, w sercu liczył na to, że dogada się z jego znajomą i będą mieli przyjemny trening, a nie będą się razem ze sobą męczyć. Zaraz też przeprosił Ryczącego Niedźwiedzia, by szybko podejść do wspomnianej znajomej. - Wróbelku! - nie był wesoły, dało się to wyczuć. A mimo to, próbował brzmieć choćby neutralnie. - Gratulacje awansu. Jeśli będziesz chcieć, możemy później znaleźć ci jakieś ładne miejsce w legowisku. Może uda się trafić na takie, z którego będzie można podziwiać widoki z dworu? Rzucił do niej szybko, ale tuż po tym machnął, by ta szła do mistrza. On natomiast podszedł do Ryku, machając mu krótko głową. - Dziękuję za dotrzymanie towarzystwa - szepnął, temu posyłając nieco cieplejszy uśmiech. Przyjaciel, chyba pierwszy którego Brzask szczerze doceniał i potrzebował w okolicy. Niemniej niedługo po tym, ruszył w swoją stronę. Potrzebował chwili odpoczynku, jeszcze nie był w siłach na wszystko wokół.
[zt] _________________ |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik | To nie tak, że celowo chciał zrobić komuś tutaj przykrość brakiem przywitania… ale ostatnimi czasy żył, wręcz nieświadomie, na pewnym autopilocie, grawitując do tego, co bardziej mu znane, co… może spokojniejsze; Liść i Ptak wciąż przejawiali się w pamięci jako dwie sylwetki przy ciele Śpiewającego Raniuszka, tak irytujące go, sprawiające, że miał ochotę nabrać siły w łapy i… — Byłbym zaszczycony! — oznajmia z lekkim teatralnym rozbawieniem na słowa Wróbelka o mistrzowaniu. Może drugi terminator odciągnął by jego głowę już porządnie od tematu martwej wojowniczki - z Przepiórką jeszcze nie liznęli wiele… a jej rysy pyska, imię, pochodzenie, wszystko przypominało o tej zasranej Raniuszek. — No, teoretycznie już kogoś mam, ale raczej dostanę, nie bój żaby. Słysząc głos Krzywej Gwiazdy jego mózg już kompletnie wyłączył się i skupił tylko na nowych imionach i rangach; na Kozim Klifie, a zaraz kociakach dookoła niego, które właśnie zostawały terminatorami. On… chyba też wolałby teraz zostawać terminatorem, nie martwić się zbyt wieloma rzeczami. Wróbelek została Skaczącą Łapą - całkiem drastyczna zmiana!, słowa dotyczące Liścia wpadły do jego głowy jak szum i nie pozostawiły więcej rozmyślań; Przypływ, Nocna Łapa… o, i dostał go na terminatora; chyba podskórnie trochę na to liczył, dobrze dogadywał się z kocurkiem. Szprotka, i… Ptak, Rybia Ość…Przypływ będzie lepszy, niż Ptak. Momentalnie został zaatakowany zwrotem Przypływa; Płotka uśmiechnął się na jego prawdziwie teatralne zwroty, nieco niemrawo. — Och, a kto powiedział, że mamy mieć trening na Małych Grzbietach? Wierzę, że są ciekawsze miejscówki — mruczy, szturchając go bokiem, jakoby szepcząc mu to sekretnie na uszko. — Pożegnaj się ze swoją rodziną i ruszaj za mną, przyszły wojowniku, idziemy na wojnę!… trening — oznajmia żartobliwie i jeśli Nocna Łapa współpracuje - wyruszają poza obóz od razu. Rudy nie zamierzał dawać sobie czasu na myślenie. _________________ in a back alley dumpster, carelessly, my childhood backpack was thrown away since when did i get into the habit of worrying about my surroundings,
even as i smiled? |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 45 ks. [VIII]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : kto...? (♱ Orli Krzyk [NPC])
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : łączy mnie z nim coś więcej (Wilczy Kieł)
Wygląd : Lśniące futerko wróblicy z czasem z ciemniało nadając mu charakterystycznego dla minków koloru. Niewielkie, kryjące się w puchatym futrze uszy, pysk, łapy oraz ogon nabrały niemalże czarnej barwy, gdy większość jej długiego włosia ciemny brąz przejaśniający się miejscami do przybrudzonego kremu. Posiada białe znaczenia, na łapach, brzuchu, kryzie i podbródku. Również nad jej morskimi oczami znajduje się mała biała plamka w kształcie rombu. Skaczący Wróbelek nie wyrosła na czołowego reprezentanta najwyższych jednostek, jest średniej wielkości kotem, o atltycznej budowie ciała i ełym wdzięku krokiem.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senny Mak [KW] | Owcze Runo [KG] | Mewa [KG]
Autor avatara : lumi.the.ragdoll
Liczba postów : 234
Wojownik | Zanim ceremonia się rozkręciła, usłyszała jeszcze odpowiedzi od towarzyszy. Krótki, a zarazem cichy, stłumiony chichot wypadł z pyszczka córy Powracającego Zimna, gdy wzrok przenosiła to z jednego to na drugiego kocura. — Zobaczymy! — dodała jeszcze po Płotce i zamilkła nagle, bowiem ceremonia ruszyła do przodu. Pierwsza mianowana była Kozia Łapa. Chcąc wiedzieć kim był ten kot, Wróbelek rozejrzała się po zgromadzonych i dostrzegła kotkę, której futerko mieniło się na kilka kolorów. Zdominowana bielą, aczkolwiek widziała i rudy i czarny na przykład na jej głowie. Okrzyknięta została mianem Koziego Klifu, co było ciekawym, a zarazem bardzo ładnym doborem słów. Na pewno było niespodziewane. Kiedy czas wojowniczki dobiegł już końca, nadszedł czas, na który Wróbelek czekała z wielką niepewnością i ogromem ekscytacji. Już za chwilę, dosłownie za momencik miała usłyszeć swoje imię, które spodziewała się jak brzmieć będzie i mentora. Wymieniona pierwsza powstała z miejsca, oglądając się jeszcze na Płotkowy Potok, Bladą Łapę oraz matulę z radosnym uśmiechem. Postąpiła na przód w towarzystwie Przypływu i czekała. Wróbelku, jako Skacząca Łapa i ty Liściu, jako Spadająca Łapa, rozpoczniecie swoje treningi pod czujnym okiem Sowiego Zmierzchu. Oh? Miała tego samego mistrza co Liść? Zaskoczyła się i kątem oka zerknęła na pysk brata. Szczerze powiedziawszy spodziewała się, że jeżeli już to Spadająca Łapa będzie trenował z Ptak, a nie akurat z nią. Hmpf. Była to jedyna chwilka, w której myśli zagłuszyły słowa Krzywej Gwiazdy. Wywołany Przypływ odwrócił jej uwagę od skomfundowania. Nocna Łapa...a to ci dopiero ciekawa zmiana! I kogo dostał? No proszę, akurat Płotkę! Reszta już ją właściwie nie interesowała. Załapała jedynie że Szprotka miała się uczyć pod okiem Koziego Klifu, a Ptak...przy Rybiej Ości. I tyle. Koniec ceremonii. W pierwszej kolejności uśmiechnęła się w kierunku Nocnej Łapy, delikatnie szturchając go w bark. — No proszę. Nocna Łapa...ciekawe! I widzisz mówiłam że Płotkowy Potok będzie uczyć jednego z nas, ale fajnie! Udanego treningu wam życzę. — dodała rzucając jeszcze okiem na rudego i po chwili pozostawiła ich samych, gdyż podszedł do niej Blada Łapa. Jemu również posłała radosny uśmiech, mimo że nie podzielał jej entuzjazmu. — Dziękuje. I oczywiście, bardzo chętnie! Ale wiesz nie muszę mieć nawet widoków, choć takie miejsce na pewno byłoby super...ale zdecydowanie bardziej wolałabym legowisko niedaleko ciebie. — odpowiedziała. Niestety ich wymiana zdań nie trwała długo i nawet nie doczekała się jego reakcji na jej słowa, ponieważ po chwili przed nią i Liściem pojawił się chyba ich...mistrz? A jeszcze wcześniej niebiesko-biały zwrócił się w jej kierunku. — A ty jesteś spadający? — rzuciła na odbitkę, mrużąc lekko ślepia. Następnie skupiła uwagę na ich mentorze, który cóż tu dużo mówić - nie wyróżniał się właściwie niczym specjalnym. Ani nie posiadał tak ładnego futerka, jaki miał Płotkowy Potok, ani nie miał ładnego lica jak Połyskująca czy Blada Łapa. Był więc...wysoki, bardzo wysoki, lecz w ocenie Wróbelek nijaki. Nie ujmowało to jednak jego miłej postawie. — Dzień dobry Sowi Zmierzchu. I jasne, oczywiście. — przywitała się i odpowiedziała, a jej wibryski drgnęły leciutko. Skoro trening zaczynała od jutra to...chyba mogła już odejść? Nie miała pytań, zresztą nawet nie wiedziała o co w tym momencie mogłaby zapytać. Zbyt bardzo była podekscytowana tym dniem, by jeszcze myśleć nad czymkolwiek w tamtej chwili. Ważne jedynie dla niej było, że jako pierwsza z ich dwójki uda się jutro na trening. — I tobie również powodzenia. Do zobaczenia jutro Sowi Zmierzchu! — pożegnała się. Podeszła również jeszcze do Szprotki, by i jej złożyć gratulacje, natomiast Ptak, krótko mówiąc olała. I tak właściwie nie było czasu, żeby nawet z przymusu do niej podejść, gdyż chwilkę po zakończeniu ceremonii i rozmowie z kim chciała, Wróbelek dostrzegła jak wychodzi z niebesko-białym poza obóz. Sama zaś podeszła do Powracającego Zimna, a następnie zaszyła się gdzieś w obozie czekając aż Blada Łapa pomoże jej znaleźć legowisko dla siebie. [zt] |
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Gdy Wróbelek mi odpowiada, uśmiecham się, jestem cały w skowronkach. Nocna Łapa, Nocna Łapa… – Dzięki, siostra – rzucam jej przy wyszczerzonych kłach. Dopiero po odpowiedzi Płotkowego Potoku zaczynają docierać do mnie bodźce zewsząd, zlepki informacji o wydarzeniach sprzed chwili i czuję, jak głowa zaczyna mi ciążyć, a coś w środku mnie drżeć. Nocna Łapa, już nie Przypływ w oczach Gwiezdnego Klanu… Sowi Zmierch, Liść i Wróbel zaczynają sobie dogryzać… Staram się utrzymać uszy wyprostowane, ale i tak nie odpowiadam Płotce natychmiastowo. Trudno jest to zrobić, gdy trawi się kilka rzeczy w jednym momencie. Po pierwsze: ceremonie są dziwne. Obrządek za obrządkiem, cały rytuał opiera się na Przodkach i na pośrednictwie przywódcy między nimi a naszym światem. Nie lubię, nie podoba, że tylko dwa koty mają możliwość bycia tak blisko gwiazd. Co z nami? Co ze mną? Chcę być Przypływem na zawsze. Po drugie: dobre pytanie zadałem. Co jest ze mną? Dlaczego się tak wydarłem? Co w tym wszystkim jest takiego ekscytującego, że może kota ponieść tak, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jak… głupim jest uznanie od razu, że trening musi odbyć się w miejscu odgórnie narzuconym? Może dlatego krzyczałem, żeby trochę tę ceremonię znieść na ziemię do nas wszystkich; szczerze, za dużo stało się dzisiaj, żebym mógł cokolwiek sobie wyjaśnić. – Ufam tobie, że są – odpowiadam Płotkowemu Potokowi równie cicho; nie nadwyrężam się, a on nie będzie się już martwić przedłużoną ciszą. – Wojownicza gromada, na stos rzuciliśmy swój życia los… – mruczę pod nosem jakąś melodyjkę, zanim nie idę pogratulować wszystkim, którzy nie są jeszcze zajęci i wrócić do… rudego. Nie będę go nazywać mistrzem poza żartami.
nmmt _________________ | every single night, i endure the flight of little wings of white-flamed butterflies in my brain these ideas of mine percolate the mind trickle down the spine swarm the belly swelling to a blaze that's where the pain comes in, like a second skeleton — trying to fit beneath the skin, i can't fit the feelings inEVERY SINGLE NIGHT'S ALIGHT WITH
MY BRAIN |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | Kozi Klif. Kozi Klif? Kozi Klif! Nie spodziewała się takiego imienia! Bardziej stawiała na jakiś skok, nogę czy róg, ale Kozi Klif brzmiał milion razy lepiej. Rozejrzała się, gdy większość klanowych kotów skandowała jej imię. Coś niesamowitego! Zaparło jej dech w piersiach, poczuła się w pełni członkiem tej niewielkiej społeczności. Tyle księżyców pracy naprawdę się opłaciło! Na pożegnanie uśmiechnęła się jeszcze szeroko do dziadka, po czym zwolniła miejsce terminatorom, wracając na miejsce obok Sowy Rzuciła mu krótkie, wesołe spojrzenie, po czym skupiła się na przydziale terminatorów do ich nowych mistrzów. Szprotka! Szprotkowa Łapa znaczy się. Jej pierwszy terminator! Nie spodziewała się, że dostanie kogoś od razu pod opiekę, a tu proszę, coś takiego! Na jej pysku pojawiło się zaskoczenie, a zaraz potem wrócił szeroki uśmiech! O mój Gwiezdny Klanie, będzie kogoś szkolić! O w sumie ciekawe co Ptak przeskrobał, może uda się wypytać o to swojego terminatora? O dobra, koniec ceremonii, czas się odezwać! Posłała szeroki uśmiech Sowie, który podszedł jej pogratulować. - Dziękuję! To zasługa dziadka jednak, to on wymyślał! - odpowiedziała kocurkowi, po czym podbiła do swojej nowej podopiecznej. O, i była to kotka! Na pewno razem się dogadają, była o tym przekonana! - Cześć Szprotkowa Łapo! To ja, Kozi Klif, twoja nowa mistrzyni! Dzisiaj w nocy mam milczące czuwanie, ale spotkamy się może hm... Jakoś po porze górowania słońca? Wiesz, żebym mogła trochę odespać - powiedziała z uśmiechem, a gdy ta potwierdziła (lub zaproponowała własny termin, który by im obu pasował), to pożegnała się i... No cóż, pozostało jej tylko przenieść swoje rzeczy z legowiska terminatorów do legowiska wojowników!
/zt |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 7 [I]
Matka : Powracające Zimno
Ojciec : Orli Krzyk
Wygląd : Szprotka to kotka delikatnej i smukłej budowy, o długim, burym futrze pręgowanym klasycznie, z bielą na łapach, kryzie oraz pysku. Centrum okrągłego pyszczka koteczki stanowi parka niebieskich oczu, które z czasem przybiorą zielony odcień.
Multikonta : Możylinkowa Łapa
Liczba postów : 18
Nieaktywny | I po pierwszej części ceremonii, w której mianowana została Kozi Klif w końcu nadszedł jej moment. Gdy Krzywa Gwiazda wywołał ją, a także jej rodzeństwo, Szprotka nie zwlekając w mgnieniu oka znalazła się pod skałą, stojąc wyprostowana u boku braci i sióstr. W tamtym momencie w jej głowie zaczęło się dziać sporo rzeczy, można powiedzieć, że na te kilka krótkich chwil zapanował w niej mały chaos. Z jednej strony górowała ekscytacja i radość, jednak gdzieś tam w głębi zaczęły pojawiać się delikatne obawy. Bo co, jeśli nie dogada się z przydzielonym jej mistrzem? Albo nie będzie radzić sobie z treningami? Coś jej się stanie, przez co nie dokończy treningu lub… No różne gdybania przemykały w jej umyśle, jednak zdążyły prysnąć tak szybko jak się pojawiły, wraz z przejściem do dalszej części ceremonii. Wtedy cała jej uwaga przeniosła się na treści słów przywódcy, nie pozwalając rozproszyć się przez nic innego. Z niecierpliwością wsłuchiwała się w przydzielanie imion oraz mentorów większości rodzeństwa, aż nie nadeszła jej kolej. Mimo, że na ten czas wstrzymała oddech, to po usłyszeniu imienia mistrzyni powietrze uciekło z jej pyska pod wpływem uśmiechu, który wkradł się na mordkę burej. Może i Koziego Klifu zbyt dobrze nie znała, jednak z zewnątrz wydawała się być w porządku, więc jak na razie była dość usatysfakcjonowana z wyboru dokonanego przez Krzywą Gwiazdę. Po odrobinę dłuższym mianowaniu Ptasiej Łapy, Szprotkowa Łapa odwróciła się, chcąc rozejrzeć się za Kozim Klifem, która, o! właśnie do niej podchodziła! -Hej! Jasne, będę na czas, o ile nic mnie nie zatrzyma. -odpowiedziała żywo szylkretowej, zaś po pożegnaniu sama ruszyła w swoją stronę, nie mogąc się już doczekać jutrzejszego dnia.
[ zt ] |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan | Ryk siedział w pełnym skupieniu i braku wyrazu przez całą ceremonię. Nie zerkał wiele na Brzask, bardziej skupiał się na kociętach. Podglądał co robi Przypływ w głównej mierze. Dopiero gdy Krzywa Gwiazda zaczął mianowanie, to szylkret zmarszczył pysk. Nie chodziło o to, że wybory przywódcy mu się nie podobały... po prostu Ptak został terminatorem jego brata. Może być to wyzwanie dla Łuski. Ale z czym on sobie nie da rady? Gdy Brzask pobiegł do Wróbelek, Medyk udał się w stronę najpierw Nocnej Łapy. - Baw się dobrze na treningu z Płotką, Nocna Łapo - mruknął spokojnym tonem w stronę niebieskiego kocurka i skinął mu łbem. Mięli się poznać, więc życzenie sobie dobrze na treningu czy gratulowanie nowej rangi było też potrzebne. Przynajmniej tak myślał Ryk. To też trochę zbliżało. Musiał szybko jednak zaczepić Ość, więc ruszył szybkim krokiem w stronę brata, kiwając głową Przypływowi. Podszedł do Łuski i mruknął w jego stronę. - Powodzenia. Trudny przypadek ci się trafił - klepnął brata w bark i machnął ogonem. Teraz ma pewnie do ogarniania sporo kwestii, więc mu nie będzie przeszkadzać dłużej. Żegna się jeszcze raz z Brzaskiem i wraca do lecznicy. _________________ po stromych miotam się urwiskach,złotówki mi kaleczą ręce,czuję się jak najtańsza dz*wka, jakby mi ktoś narzygał w serce. sączą się noce i godziny,prosto stąd do nieskończoności,życie ruchome, koleinystoją na drodze do wieczności |
| | | |
| |