IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała
Zebranie I
Czw 20 Paź 2022, 14:44
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
First topic message reminder :

Wszystko zaczęło się robić niedorzeczne. Gdy Iskra i Świetlik opuścili moje legowisko, zatopiłem się w myślach. Próbowałem poukładać myśli, podjąć wiele trudnych decyzji, a kiedy w końcu mi się udało — mimo wiedzy, że to jedyne rozsądne posunięcie, odczuwałem nieprzyjemny stres i niepokój. Nie sądziłem, że będę musiał posuwać się do tego typu rozwiązań i słów, jednak... Nic lżejszego mi nie pozostało. Tak jak poinformowałem Iskrę, tak też zrobiłem; po niedługim czasie od rozmowy ze Świetlikiem, wysunąłem się sztywnym krokiem z legowiska, wskoczyłem na Omszoną Skałę i odchrząknąłem. — Niech cały klan Rzeki zbierze się na obowiązkowe zebranie pod Omszoną Skałą! — miauknąłem donośnym, twardym głosem, po czym usiadłem wyprostowany na blisko krawędzi skały, przymrużając żółte ślepia. Będę czekać tak długo jak wszyscy się zbiorą, a gdyby któryś z kotów, którego najbardziej tu oczekiwałem - chociażby Poranna Zorza i Rycząca Łapa — się nie zjawiło, byłem gotowy po nie posłać. Najwyższy czas zakończyć tę lawinę samowolki. Byliśmy jednym klanem, na osty i ciernie, a nie zlepkiem obcych sobie kotów. Wizja, że może dojść do większej ilości tak niepokojących incydentów, napawała mnie złością, ale i... ogromnym zmęczeniem, które pomimo mojego poważnego wyrazu mordki, było wyraźnie widoczne.

Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 09:37
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Uważnie patrzyła jak to koty dość powoli się gromadzą, z pewnym jakby chłodem który powoli przelewał się w jej wnętrznościach do momentu, w którym to obok niej nie pojawił się Sowia Łapa, na którego widok nie można powiedzieć, że się nie ucieszyła. Jedyny pozostały z rodzeństwa który to nie gnije w lecznicy ani nie opuścił chamsko terenów klanu, tylko postanowił zjawić się na tym całym przedstawieniu. W odpowiedzi na jego "powitanie", prychnęła cicho pod nosem.
- Dziwisz się? To co się ostatnio dzieje stawia nas jako klan w negatywnym świetle. W sumie nic dziwnego, z racji iż jesteśmy grupką losowo zbitych kotów - Rzekła cicho, a zarazem nisko, jakby z obrzydzeniem dla własnego pochodzenia. Chociaż hola! Ona przynajmniej ukończyła szkolenie, a taka Kozia Łapa? Śpiewka zdawała się zapominać, że takowa kotka w ogóle istnieje. Jak na jej gust to powinni coś z tym zrobić, bo to co się działo, było w jej odczuciu śmieszne. Zamilkła, gdy Krzywa Gwiazda postanowił się odezwać, zaczynając z dość ciekawym faktem. Łamanie kodeksu? Oho? Szylkretową spojrzała w stronę Świetlika z pewną dozą zaskoczenia w oczach. A taki się bezproblemowy niby wydawał! A tu proszę, nie dość, że przez niego większość klanu była zaalarmowana przez niby zaginięcie, to jeszcze atakuje osobę z klanu? No, no, a wydawało jej się, że u niej jest nudno! Ah, gdyby tylko nie było tak nudno w innych klanach, a nie w rzece. O takich dramach to fajnie posłuchać, ale samemu je mieć? Wstyd...
Ale jednak nie specjalnie podobało jej się odkładanie ceremonii kociaka. Nie ze względu na jakąś sympatię czy dobre serce, a przez czysty pogląd, że czyni to Świetlika jeszcze bardziej bezużytecznym niż na początku. Ona sama by go mianowała i po prostu dała ostry wycisk na treningu + dodatkowe prace w obozie. A takie odkładanie? Co to za kara? Jedyne co będzie robić to się nudzić i żreć za darmo jak taki pasożyt. I kolejna sprawa. Nie miała o niej pojęcia! Brak ziół w składziku? Na pyszczku dymnej pojawiło się jakaś mało zauważalna mieszanina oburzenia i obrzydzenia jednocześnie. Medyk ma być po to medykiem, by takie rzeczy robił, a nie leżał do góry brzuchem. I może miny Porannej nie widziała, jednak po tobie głosu łatwo było wywnioskować, że zadowolona z obrotu spraw nie była. Jednak co prawda to prawda, że Krzywusek mógł wpierw iść z tym do niej i to obgadać na osobności, a nie tak bez informacji na środek obozu wychodzić. Chociaż to plus dla Raniuszek, która z chęcią owe sceny oglądała. Chaos szerzący się w obozie. Fascynujące i mdłe jednocześnie. Sprawa Ryku nie dziwiła ją jakoś bardzo, chociaż nie miała jej za złe chamskich odżywek. Jak jakiś szczyl wchodzi ci na głowę to nie zawsze trzeba być wyrozumiałym mdłym kluchem, a sama terminatorka medyka wydawała się być bardziej kompetentna od samej medyczki. Huh, aż dziw, że Śpiewka była po jej stronie, ale to tyle. Cyrki z odstawianiem nitek na środku obozu... jak miała problem z Rybką to powinni załatwiać swoje sprawy poza nim.
Dymna szturchnęła barkiem Sowę, dając znać by zniżył głowę, bo nie będzie do niego wrzeszczeć na odległość, a gdy to zrobił, zniżyła głos na tyle, by nie dosłyszał jej żaden niepożądany odbiorca.
- No to nieźle kompetentny ten nasz medyk, jak tak sprawa wygląda to się nie dziwię, że Świergot tyle choruje - Szepnęła głosem przesiąkniętym ironią, niczym dobrze namoczona gąbka. - Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieć opinię podobną do Kruczego Cienia - Przerwała, słuchając jak Migocząca Iskra zabiera głos, o dziwo początkowo się z nią zgadzając. Ta niesubordynacja była irytująca i po prostu niedopuszczalna, jednak wszystko co negatywne odnosiło się raczej do Porannej. Tekst z wepchnięciem ości do gardła dymną nawet rozbawił. Jak dzieciak nie ma ogłady to trzeba coś z tym zrobić, a nie go klepać po plecach. Ciekawe czemu z nią nikt tak nie zrobił, a dopiero ogarnęła to Iskra pod koniec szkolenia. Jej zamyślenie przerwał pewien irytujący głos i szturchnięcie, na które zareagowała obrzuceniem sprawcy pogardliwym, nieco zirytowanym wzrokiem.
- Jak chcesz informacje, to wypadałoby się chociaż przywitać - Burknęła, nadal przyciszonym głosem, by nie przeszkadzać. - Poza tym przypomnij mi, dlaczego miałabym ci tych informacji udzielać - dodała z chłodnym wzrokiem, jednak zaraz zneutralniała, patrząc gdzieś obok na ogół. W sumie chodziło o jego rodzeństwo, więc pewnie chciałby wiedzieć jak się spisuje jego brat.
- Świetlik zaatakował jakiegoś klanowicza bezpodstawnie i wyszedł poza obóz, jak słyszałeś Ryk ma problemy z zaufaniem kotów w klanie, a Poranna ma braki w ziołach więc Migocząca Iskra musiała sama iść po zioła dla swojego szcz-... kociaka - Zakończyła cicho i krótko, chcąc szybko wrócić do tego co się działo na bieżąco mając wrażenie, że rudo-biała klucha wkopuje się jeszcze bardziej z każdym słowem. Mimo wszystko praca w obozie byłaby dobrą opcją, jeśli nie ostry trening.
Jednak słowa Ryczącej Łapy... Haha! Wymuszenie? Znów szturchnęła Sowę.
- Ciekawe ile z tego jest przekoloryzowane a ile prawdziwe - Bo huh, koty tu często biorą coś zbyt na poważnie. Trochę śmiesznie. Zerknęła kątem oka na pysk Płotki, chcąc odczytać emocje z jego pyska. Ciekawe masz to rodzeństwo, no, no...
Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 12:32
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Kiedy mama podchodzi do niej i braci, Połysk mruczy z zadowoleniem i już ma ochotę pytać, o co chodzi, ale zanim w ogóle ma na to szanse, Migocząca Iskra oświadcza, że chodzi o Świetlika. O, to chyba ten kociak, co przegapił swoją ceremonię. W takim razie nie do końca trafiła z tymi terminatorami, ale miała rację, że ktoś coś odwalił. Na język przychodzi jej milion różnych pytań, ale podejrzewa, że zaraz pozna na nie odpowiedzi od Krzywego, dlatego postanawia być cierpliwa i wstrzymać swoją ciekawość. No, chwilowo.
Wkrótce Krzywa Gwiazda zaczyna mówić, a z każdym jego kolejnym słowem źrenice Połysk rozszerzają się nieco bardziej. Świetlik zrobił CO? Zaatakował kota i to tak z premedytacją? Krzywi się z niesmakiem. W takim razie chyba już jej go nawet nie szkoda, że przegapił swoją ceremonię. Jsst nawet głupszy niż ten cały Kwaśna Łapa, o którym mówił jej Płotka. Dobrze, że Krzywy nie zamierza się z nim cackać i chce go wywalić, jeśli zrobi coś jeszcze. Połysk nie chce być w klanie z bandą awanturników, przy której będzie się musiała obawiać, czy nie postanowią jej zaraz przywalić!
A skoro o awanturnikach mowa... Ryczącej Łapy jeszcze nie miała okazji poznać osobiście, ale sądząc po słowach Krzywej Gwiazdy, to może i lepiej. Najbardziej ciekawi ją jednak to, że Krzywy porusza temat jej choroby. Jej gorączki! O, może w końcu się dowie, czemu Poranna Zorza nie miała ziół, bo planowała ją o to spytać, ale jakoś tak nigdy nie było okazji...
Poranna Zorza zaczyna mówić, a Połysk lekko strzyże uszami z zainteresowaniem. Zaraz jednak delikatnie, ledwo zauważalnie je cofa, a jej ogon uderza o ziemię z niesmakiem, kiedy medyczka mówi o tej sprawie z gorączką. Absurdalne? Trzeba było skierować się do niej albo do Ryczącej Łapy? Ale przecież to od nich mama brała zioła, a raczej próbowała brać; to co, medyczka nie wie, co w ogóle mają w składziku? Gdyby to było coś poważnego, na pewno znalazłyby się na to zioła, mówi dalej Poranna Zorza, a Połysk wydaje się to strasznie... ignoranckie. Co to w ogóle znaczy coś poważnego? Czy medyk nie powinien pomagać na wszystkie choroby? Ma ochotę otworzyć pyszczek i zaprotestować, w końcu to jej dotyczy, ale zanim może to zrobić, odzywa się mama, więc czeka, aż skończy mówić... i czuje satysfakcję z tego, jak Migocząca Iskra przygaduje medyczce. I ledwo skończyła, a odezwał się ten cały Świetlik, który palnął chyba jeszcze bardziej głupio niż medyczka. Pomóc w lecznicy? On? Po tym, jak zaatakował innego kota i dopiero co dostał karę? To byłoby całkiem śmieszne, gdyby nie to, że wydało jej się dość żałosne.
Rrany, ale on jest głupi... – mówi cicho, pod nosem, tak, że słyszeć mogą ją tylko jej bracia i może mama, ale przede wszystkim kieruje tę wypowiedź do Księżyca i Brzasku. Chwilę później odzywa się Rycząca Łapa, która też ma swoje za uszami, z tego, co padło... ale, na wszystkie koty na Srebrnej Skórce, sama zwraca się przeciwko Porannej Zorzy! No, tego to Połysk się nie spodziewała, ale Rycząca Łapa wydaje jej się mówić całkiem sensownie. Na pewno ma znacznie mniej ignoranckie podejście do tego wszystkiego niż jej mistrzyni... Sama nie wie, co sądzić o terminatorce medyka, biorąc pod uwagę to, co o niej słyszała, a co kotka mówi teraz, ale chyba mimo wszystko ma do niej więcej sympatii niż do Porannej Zorzy, która w ogóle zdaje się mieć gdzieś to, że jakichś medykamentów może nie być. Nawet tej pajęczyny, która chyba służy do opatrywania ran? Płotka miał z niej opatrunek, jak się z nim spotkała. A to, cóż, brzmi jak dość poważny przypadek do leczenia. Tyle by było z tego gadania, że na poważniejsze rzeczy coś by się znalazło. I dajcie mi chociaż uzupełnić ten cholerny składzik, bo Poranna Zorza tego nie zrobi? Ale ostro! Wciąż nie wie, co myśleć o Ryk, ale w tej chwili wydaje jej się mieć więcej empatii niż sama medyczka, bo przynajmniej przejmuje się złym samopoczuciem kotów i stanem składzika, a podobno to ona ma z nią problemy... Heh.
Już chyba bym wolała, żeby ona mnie leczyła – raz jeszcze mówi cicho, tylko do braci, nosem wskazując na Ryk, a po chwili prostuje się nieco. Mama już mówiła, Rycząca Łapa już mówiła, Świetlik – mówił bez sensu, ale też mówił, czyli w sumie wypowiedział się każdy, kogo sprawa dotyczyła, poza nią samą. A nie zamierzała nie walczyć o swoje.
Ja też chcę coś powiedzieć, bo to dla mnie nie stal--starczyło ziół – zaczyna, tym razem głośno, tak, żeby możliwie wszyscy ją słyszeli, a jeżeli mama jej nie zatrzymuje, po chwili dodaje: – Nie znam się na tym, co jest "poważne", ale skorro mama mogła znaleźć zioła, a nie jest medyczką, to... nie rozumiem, czemu nie ma takich ziół w składziku, żeby inni się nie męczyli. A poza tym, Porranna Zorzo – dzień dobry, tak w ogóle – zanim mama poszła szukać mi ziół, to poszła do ciebie, więc chyba wiedziałaś, że ich nie ma? – W jej głosie nie słychać wyrzutu, raczej czystą chęć poznania odpowiedzi od medyczki; nie robi tego, żeby ją bardziej wkopać, po prostu chce, żeby Poranna Zorza się jakoś wyjaśniła. Jak na razie to, co mówiła, jakoś nie bardzo trzyma się dla Połysk kupy i jest strasznie ignoranckie w stosunku do niej samej chociażby, ale wie, że to nie jej miejsce, żeby pyskować. Po prostu chce wiedzieć, czym medyczka się niby kierowała i liczy na może odrobinę więcej zrozumienia, niż do tej pory dostała.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 12:56
Migocząca Iskra
Migocząca Iskra
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t682-iskra
Słysząc głos Świetlika, parskam cichym śmiechem. Nawet nie kryję swojej reakcji. Naprawdę, dawno już nie miałam do czynienia z kimś, kto aż tak słabo byłby w stanie ocenić sytuację, w której się znalazł, i zachowywałby się aż tak nieadekwatnie i… nierozsądnie, po prostu.
Dosłownie dzisiaj próbowałeś zaatakować innego kota z klanu. Skąd w ogóle pomysł, że ktokolwiek cię wpuści do lecznicy, kiedy w legowisku rannych właśnie przez ciebie mogła wylądować Rycząca Łapa, Świetliku?

Moje wargi drżą w dumnym uśmiechu, który teraz jednak powstrzymuję, kiedy słyszę słowa Połysk. Bystra dziewczynka; zadała bardzo sensowne pytanie Porannej Zorzy. Normalnie – choć Zebranie dotyczy całego klanu i kocięta również miały się na nim stawić – raczej nie byłabym fanką wtrącania się kociąt w takie dyskusje… ale przecież moją córkę dotyczy to bezpośrednio. To ona leżała z gorączką, to ona leżałaby z nią o wiele dłużej, gdyby nie moja determinacja i spędzenie dużej części dnia poza obozem w poszukiwaniu tej przeklętej wierzby.
Moją uwagę zaraz przykuwa wypowiedź Ryk. Przenoszę na nią zainteresowane spojrzenie, słuchając bez wtrąceń, i… ze zdziwieniem. No proszę. Furiatka wykazuje się w tej chwili o wiele większą dojrzałością i gotowością do przyznania się do błędu, niż jej pożal się Gwiezdny Klanie mistrzyni… to obrót spraw, którego się nie spodziewałam. Na wspomnienie tego chole*nego durnia, Mokrej Łapy, moje ucho drga lekko, ale nie chcę poświęcać temu żadnej myśli.

Muszę przyznać, że teraz mnie zaskoczyłaś, Rycząca Łapo… pozytywniemówię szczerze. Naprawdę się nie spodziewałam po niej jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności, zwłaszcza że mogła w bardzo prosty sposób po prostu podłączyć się pod swoją mistrzynię i jej robienie z siebie pełnej pretensji ofiary w tym wszystkim… zupełnie jakby słaby stan składzika nie był dużym ryzykiem dla klanu. Zupełnie jakby brak ziół nie mógł oznaczać dla kogoś cierpienia, kalectwa, albo nawet śmierci, a przecież medycy mają bronić przed tym klan, tak jak wojownicy bronią go przed wrogami. – O ile uważam, że to dobrze, że chociaż ty nie lekceważysz sytuacji i nie znajdujesz sobie prymitywnych wymówek, jak ty, Poranna Zorzo… to jednocześnie myślę, że to nie Rycząca Łapa powinna kogokolwiek przepraszać – przynajmniej jeśli chodzi o stan składzika, rzecz jasna. Nawet jeśli twój trening trwa już długie księżyce, to wciąż jesteś terminatorką, a mamy w klanie medyka, który powinien doskonale wiedzieć, jakie zioła są w składziku i, skoro sam nie może lub nawet nie chce tego robić, to chociaż powinien polecić swojemu terminatorowi szukanie ich… ciężko mi w tej kwestii obarczać cię pełną odpowiedzialnością, Rycząca Łapo. Tym bardziej, że ze słów Porannej Zorzy jasno wynika, że doskonale wiedziała i wie, jaki jest stan składzika, w przeciwieństwie do ciebie, twoje słowa zaś potwierdziły, że mimo to nic nie zrobiła nawet przez ostatnie dwa księżyce, które minęły, odkąd Połysk była chora, aby sytuację poprawić.
Wiem, że moja zmiana podejścia może być… zadziwiająca dla osób trzecich, w porównaniu do mojej poprzedniej wypowiedzi o Ryczącej Łapy, ale dla mnie ma to perfekcyjny sens. Terminatorce medyka można dużo zarzucić, nawet gdy się jej nie zna – wszak ja osobiście jej nie znam i nie spieszy mi się do zmiany tego – ale prawda jest taka, że niesprawiedliwym jest zrzucanie na niej odpowiedzialności za stan składzika, kiedy Poranna Zorza, wytrenowana, pełnoprawna medyczka, stoi obok i w dużym skrócie mówi, że, no tak, jak ktoś ma niegroźne objawy to niech sobie choruje, a w ogóle to ja nie jestem w stanie chodzić po medykamenty, nawet nie będę udawać, że mnie to jakoś mocno obeszło, odczepcie się. Chociaż byłoby to wygodne dla mojej sprawy i, szczerze powiedziawszy, wolałabym, gdyby wszyscy obecni medycy zostali po prostu usunięci ze swoich funkcji, każde za coś innego… to nie Rycząca Łapa odpowiada za brak ziół, i nie chcę mówić, że jest inaczej, bo nie darzę jej sympatią i nie uważam jej za godną zaufania jako przyszłą medyczkę.

Milczę chwilę. To, że Ryk w ogóle została i dalej jest terminatorką medyka, jest przede wszystkim błędną oceną i niewłaściwą decyzją Porannej Zorzy, i naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie została natychmiastowo zdegradowana po bitce z Rybią Łapą… ale jej wypowiedź, tu i teraz, na tym zebraniu, jest dojrzalsza niż wypowiedź jej, psia mać, mistrzyni, i nieco to wszystko zmienia moją ocenę samej Ryczącej Łapy.
Krzywa Gwiazdo… mam dzisiaj wiele do powiedzenia, ponieważ sprawa dotyczy nas wszystkich, i poniekąd sama ją zapoczątkowałam. Mam nadzieję, że nie będziesz mi miał za złe kolejnej sugestii, ale po prostu uważam, że należy tę sprawę postawić jasno, tu i teraz, przed wszystkimi, a nie ją rozwlekać i załatwiać prywatnymi rozmowami o nieznanym dla całego klanu efekcieodzywam się, posyłając mu łagodne spojrzenie. Nie chodzi mi o to, by po raz kolejny wyrazić swoje niezadowolenie z metod Krzywej Gwiazdy, nie – już teraz przecież widać, że po tym rozwoju wypadków i rozmowie ze mną bardzo szybko zrozumiał, że są one nieskuteczne i trzeba zacząć działać inaczej. Chodzi mi jedynie o to, by wiedział, dlaczego chcę po raz kolejny zabrać głos; by każdy to usłyszał, by każdy o tym wiedział, a nawet by każdy miał okazję wyrazić swoje zdanie – zaprotestować przeciwko mojej propozycji albo się z nią zgodzić.
Sądzę, że jeżeli dla Świetlika został postawiony warunek graniczny, że jeżeli jeszcze raz zrobi coś niezgodnego z zasadami, to zostanie wydalony z klanu, to dokładnie taki sam warunek powinien zostać postawiony również dla Ryczącej Łapy w kontekście jej stanowiska – mówię, jeśli Krzywa Gwiazda nie protestuje. – Bycie medykiem to, jak widać, nie tylko umiejętności związane ze zbieraniem i używaniem ziół. Fakt, że ktoś sobie dobrze z tym radzi, jeszcze nie czyni z niego dobrego medyka… i o ile wciąż uważam dzisiejszą sytuację ze Świetlikiem za karygodną i coś, co nie powinno się zdarzyć – z obu stron – to ta wypowiedź Ryczącej Łapy i jej motywacje pozwalają mi mieć odrobinę nadziei na to, że jest jeszcze szansa na to, że ma w sobie coś więcej, niż tylko potencjał na dobre opanowanie technicznych aspektów jej stanowiska. Jak mówiłam już Krzywej Gwieździe na osobności, osobiście nie jestem w tej chwili pewna, czy będę w stanie ci zaufać, Rycząca Łapo, bo to zweryfikują nadchodzące księżyce i twoje zachowanie względem całego klanu… ale w tej chwili wykazałaś się zrozumieniem sytuacji, przyznałaś się do błędu i wyraziłaś żal, a nawet gotowość do rezygnacji ze stanowiska, jeżeli klan by tak wolał i jeżeli mogłabyś przed tym uzupełnić składzik, a to naprawdę świadczy o tobie lepiej, niż wypowiedź Porannej Zorzy świadczy o niej samej.

_________________

you walk off wearin' your disguise
never give me something and


don't think twice

and I told you all the things I would do
but does it matter when you
chase after pleasure you can't have?

now look where you ended up at

Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 13:59
Srebrna Łuska
Srebrna Łuska
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 91 [październik]
Matka : Pieczarka
Ojciec : Drozd
Wygląd : Wysoka, atletycznie zbudowana, o krótkim, srebrzystym futerku w czarne cętki i zielono-żółtych oczach.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź (kg), Niknąca Łapa (kr), Chaber (pnk) | Nasięźrzałowa Noc, Jerzyk, Brzoskwiniowy Puch (nkt)
Liczba postów : 205
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t593-srebrna
Spóźnił się. Nie sądził, że dziś będzie miało miejsce jakieś zebranie, więc nie spieszył się z powrotem do obozu. Wyszedł na polowanie; miał w planach powolny powrót do normalności, wdrażanie się w swoje obowiązki od nowa, ale bez rzucania się na głęboką wodę od razu. Nie wiedział, dlaczego jego zdrowie było tak tragiczne, dlaczego byle infekcja potrafiła zbić go z łap i uziemić w lecznicy na księżyce, ale wolał nie sprawdzać, jak bardzo wytrzymałe było jego ciało i jak wiele trzeba, by znów utknął w lecznicy... chociaż i tak po drodze do obozu zauważył, że przejście przez krzewy skończyło się tym, że w ciało wbiła mu się garść kleszczy, z którą i tak będzie musiał odwiedzić Poranną Zorzę. Westchnął cicho.
Nie wiedział, co się dzieje, a pojawił się w obozie mniej-więcej w połowie wypowiedzi Migoczącej Iskrzy dotyczącej ostatniego ostrzeżenia Ryczącej Łapy. Usiadł gdzieś na uboczu, nie zamierzając robić ze swojego pojawienia się żadnej sceny; i tak nie miał nic do powiedzenia, jako że jego przedłużająca się choroba skutecznie wybiła go z klanowego życia i wiedział naprawdę tylko tyle, że młodzież miała problemy ze zrozumieniem, kiedy obnażenie pazurów i kłów było koniecznością, a kiedy jedynie kwestią wybuchu podkręconych hormonami emocji.

_________________
Zebranie I - Page 2 FthPbRR
Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 15:47
Lisia Łapa.
Lisia Łapa.
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 3
Matka : Jabłuszko
Ojciec : Kijanka
Mistrz : -
Wygląd : Duża, niewybarwione, niebieskie oczy. Długa sierść o barwie burej ticked. Nieregularne, białe znaczenia na brzuchu, klatce piersiowej ( tu przypominają uproszczony wizerunek serca i wąski, rdzawy pas futerka rozdziela je od bieli w okolicach gardła ). Od bieli na gardle odbiega wąski jej pas w stronę pyska. Stamtąd biel sięga na pysk i wąską strzałką aż do czoła, jednak przerywa ją rdzawa plama sięgająca od żuchwy do części gardła, a także plamki po obu stronach wątrobianego nosa. Białe znaczenia pokrywają także jej łapy: na prawej przedniej łapie biel sięga niemalże do połowy łapy z przodu, z tyłu zaś ustępując niemalże czarnej plamie, na lewej przedniej biel pokrywa palce, stopę i w wewnętrznej części sięga nieco wyżej, natomiast na tylnych łapach kolor ten przykrywa palce i stopy, sięgając jedynie nieznacznie wyżej. Czarne poduszeczki łap, białe wibrysy.
Multikonta : Konwaliowa Łapa
Liczba postów : 47
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1432-lisek
Och och, spóźniła się nieco, ale te wypowiedzi, które zdążyła usłyszeć, brzmiały bardzo interesująco. Krzywa Gwiazda zachowujący się tak, jakby na koniec swojego życia zamierzał wprowadzać twarde rządy swoją twardą... łapą? Jej mistrzyni rozliczająca w pewnym sensie medyczkę i jej terminatorkę? Te dwie tłumaczące się przed calusieńkim klanem? I jeszcze we wszystko zamieszany był jej brat! Oj, sytuacja była napięta, a ona sama podeszła, by usiąść obok mistrzyni, po drodze jednak dyskretnie, za pomocą gestów powitała rodzeństwo. Czy zajmowała w ten sposób pewne stanowisko? Niekoniecznie. Czy doprowadzała w ten sposób do jeszcze większego napięcia obecnej atmosfery, bo co poniektórzy ktosie mogli tak pomyśleć? Również całkiem możliwe.
Usiadła sobie wygodnie, słuchając tego, co inni mieli do powiedzenia; sama natomiast postanowiła, że tym razem pyszczek należy mieć zamknięty. Terminatorka medyka Chrystusem Rzeki, Świetlik, w tarapatach, wpadając na dziwaczne pomysły pomocy medykom, których przecież była aż trójka, nawet, jeśli jeden był chory... No, ciekawie. Iskrę powitała tylko skinieniem głowy, bo przecież nie zamierzała wsadzać białych paluszków pomiędzy drzwi.
Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 20:08
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
W ciszy i spokoju oczekiwałem odpowiedzi. Cóż, szczerze liczyłem na to, że wraz z wypowiedzią Porannej Zorzy dostanę adekwatne wyjaśnienie na poruszony problem, będę mógł się za nią wstawić i tym samym rozwiać wątpliwości Migoczącej Iskry jak i własne; w końcu Poranna Zorza była kocicą naprawdę inteligentną i musiała mieć jakieś sensowne usprawiedliwienie na brak ziół, a ja jako przywódca zamierzałem wesprzeć drugiego najważniejszego w klanie kota, gdyby okazało się, że ów brak ziół okazał się lekkim wyolbrzymieniem, a medyczka sukcesywnie go łatała. Miała na to dwa księżyce. To co ostatecznie dostałem, sprawiło, że zamiast rozwiania wątpliwości, pojawiło się ich... jeszcze więcej. Już początek wypowiedzi wzbudził we mnie niepokój, na co uniosłem delikatnie brwi i nadstawiłem uszy. Owszem, ucieszyłbym się z możliwości prywatnej rozmowy i dopiero późniejszego omówienia tego publicznie, ale nie było to coś równego wyborowi terminatorów czy sprzeczce, jak to było z Ryk i Rybą. Pewnie, gdyby nie dzisiejsza sytuacja ze Świetlikiem, załatwiłbym to inaczej, ale na Gwiezdnych! Zostało mi doniesione, że w składziku brakuje ziół co zmusiło Migoczącą Iskrę do samodzielnego ich poszukania, a to nie było coś, co powinienem ukrywać przed klanem jako przywódca i czego Poranna Zorza również nie powinna zniżać do rangi prywatnej pogadanki, chociaż... Naprawdę byłoby świetnie, gdybym mógł tak to rozwiązać.  I cóż, chciałem, bo przez dwa księżyce naiwnie wmawiałem sobie, że wszystko jest dobrze i kolorowo.
Pomimo tego, że jako przywódca miałem na tyle władzy by pozbawić Poranną możliwości wyjaśnień, bo informacja o braku ziół od kota któremu szczerze ufałem, była wystarczająca na wyciągnięcie konsekwencji nawet po czasie, to dałem kocicy szansę na wyjaśnienia i usprawiedliwienie. Chciałem by przekonała klan, że istniał powód tego zaniedbania i chociaż w ogóle nie powinno do niego dojść, coś chociaż częściowo ją usprawiedliwiało. Niestety, Poranna Zorza chyba błędnie odczytała moją — stanowczą, owszem, nie mogłem temu zaprzeczyć! — prośbę o wyjaśnienia jako atak na siebie, a nie możliwość obrony. Łysawa końcówka mojego ogona zadrżała, a ja po prostu wsłuchałem się w przedstawione wyjaśnienia, które wcale mnie nie przekonały do tego, by poprzeć kocicę, która przecież była dla mnie jak córka. To bolało. Przymrużyłem lekko ślepia w milczeniu wysłuchując oprócz Porannej Zorzy, również wypowiedzi Migoczącej Iskry, a zaraz po niej tej krótkiej wypowiedzi Świetlika, na którego słowa syknąłem uciszająco, wbijając w niego karcące spojrzenie. — Świetliku, teraz twoim jedynym zmartwieniem powinno być myślenie nad własnym zachowaniem, a wymiana mchu nie jest tego rozwiązaniem. — poprosiłem surowo, zwracając głos pozostałym. Następnie wypowiedziała się Rycząca Łapa, która już kompletnie zburzyła moje nadzieje, informując, że stan składziku był opłakany pomimo tego, że Poranna Zorza jeszcze chwile temu zapewniała, że obecnie znajdują się w nim odpowiednie zioła. Mimo szoku, musiałem przyznać, że ze szczerym zadowoleniem i lekkim podziwem odnotowałem pokorę i dojrzałość w zachowaniu córki Suchego Nosa. W przeciwieństwie do Iskierki, nie miałem o niej tak krytycznej opinii, chociaż posiadałem swoje zastrzeżenia co do jej sposobu odzywania się czy zachowania, ale wierzyłem, że odrobina pracy nad własnym charakterem oraz wpływ Porannej Zorzy pozwolą jej na lepszą pracę z kotami. Jej wypowiedź tylko utwierdziła mnie w tym, że Rycząca Łapa już teraz się zmieniała i nie była krnąbrną, niewychowaną i pyskatą kocicą na jaką ją malowano. Zerknąłem w jej kierunku nieco łagodniejszym spojrzeniem, po chwili będąc jednak zmuszonym do ponownej powagi, chociaż najlepiej by to już zakończył. Ueh, a nie mogłem tego tak załatwić; to nie była kłótnia kociąt, a faktyczne problemy do których rozwiązywania sam się zobowiązałem — jeszcze jako wojownik przed pierwszymi kotami w klanie, a następnie przed samymi Gwiezdnymi podczas własnej ceremonii. Nie mogłem dalej pozwalać wchodzić sobie na głowę; co by powiedział na to Lepki Muł, dzięki któremu tyle księżyców dawałem sobie z tym radę? Chyba na starość naprawdę rozmiękłem.
Następnie odezwała się Połysk, po niej zaś ponownie Iskra, odpowiadając na słowa Ryk, a gdy wysłuchałem ich do końca, ponownie podniosłem się na równe łapy i machnięciem ogona dałem znać, że przyszła moja kolej na wypowiedź. Wysłuchałem wystarczającej ilości argumentów by móc podjąć decyzję i sformułować własne wnioski co do przedstawionej sytuacji, a ta była... wyjątkowo nieprzyjemna. Skinąłem łbem w stronę Iskry gdy ta wyraziła swoją sugestię. Nie byłem zły, że takowa się pojawiła, ani że kocica ją wypowiedziała. Byłbym bardziej zaskoczony gdyby ta to przemilczała. Cóż, było widać, że jej ojcem był Lamparcie Gardło, on też zawsze musiał dodawać swoje trzy grosze, jednak w przeciwieństwie do niego, jego córka robiła to znacznie umiejętniej i sensowniej. Niemo podziękowałem za ów sugestię, i odchrząknąłem przygotowując się do własnej przemowy. Zachowanie Świetlika planowałem wymownie przemilczeć, bo, cóż, już go uciszyłem, a nic nowego poza poza tym co już powiedziałem, nie miałem do dodania. Gdy tak stałem, dostrzegłem przybycie Płotkowej Łapy, Lisiej Łapy i Srebrnej Łuski, która najwyraźniej poczuła się już lepiej i mogła swobodnie opuszczać obóz. Powstrzymałem odruch posłania w jej kierunku wesołego uśmiechu, ostatecznie kończąc na posłaniu jej jedynie szybkiego spojrzenia, po czym odchrząknąłem i powróciłem wzrokiem na Poranną Zorzę, bo to głównie w jej kierunku zamierzałem się teraz zwracać. — Poranna Zorzo. Chociaż bardzo bym chciał to w ten sposób załatwić, jak się okazuje, ta sytuacja nie jest już czymś, co powinno zostać jedynie między nami. — zacząłem spokojnym, jednak stanowczym głosem, by przejść do dość wylewnej odpowiedzi na jej wyjaśnienia i, no, reszty tego co zostało już powiedziane. — Odpowiadając na przedstawione przez ciebie wyjaśnienia, chce powiedzieć, że jestem szczerze rozczarowany twoim, w moim odbiorze, lekceważącym podejściem do chorób własnych klanowiczów i do tego  kociąt. Każda choroba, od gorączki po rany odniesione w  bitwie, powinna być dla ciebie istotna, a nie tylko te, które zostały przez ciebie wybrane. Jako medyczka masz obowiązek zająć się każdym kto tego potrzebuję i nie przyjmuję tu słów "nie jest szczególnie niebezpieczne" jako obrona. Jak wspomniała Migocząca Iskra, gorączka jest szczególnie niebezpieczna dla kociąt i ty jako doświadczona medyczka, powinnaś doskonale zdawać sobie z tego sprawę, a nie próbować przedstawić mi to jako coś błahego czy mniej istotnego niż inne choroby. — kontynuowałem, nie odrywając spojrzenia od kocicy. Czułem jak żal i ból rozrywają mi serce, ale nie zamierzałem na tym zakończyć. Może to sam Gwiezdny Klan dodał mi sił, może to jedynie adrenalina, ale nigdy nie czułem takiej pewności i śmiałości w tym co mówiłem.
— Nie zgadzam się również z tym, że absolutnie nikt i nic nie zmusił Migoczącej Iskry do decyzji jaką podjęła, bo to jawne kłamstwo. Pusty składzik, brak odpowiedniego zioła i brak zaufania do jednej z najważniejszych rang w klanie, były adekwatnymi powodami do tego, by został podjęty taki, a nie inny ruch z jej strony. Dodatkowo, to, że powiadomiła o tym akurat mnie, a nie ciebie czy Ryczącą Łapę, nie powinno nikogo dziwić. Jestem przywódcą, kotem odpowiedzialnym za to by w klanie panował porządek i ład. Zarówno ty, jak i twoja terminatorka powinnyście wiedzieć co jest, a czego nie ma we własnym składziku i to nie w obowiązkach Migoczącej Iskry leży informowanie was o jego brakach. Ja, jako przywódca, mam prawo wiedzieć o tak kuriozalnych niedopatrzeniach i zostałem o tym poinformowany przez wojowniczkę, która to zauważyła. Od tej informacji minęły dwa księżyce podczas których naiwnie sądziłem, że składzik zostanie uzupełniony, a gdy poruszę tę kwestię poinformujesz mnie, że już się nim zajęłaś i na to wskazywały twoje własne słowa z początku. Tu muszę was przeprosić za własną zwłokę, która była moim okropnym błędem. Niestety, Rycząca Łapa i jej własne słowa zaprzeczyły temu co powiedziałaś i upewniły mnie, że mimo upływu czasu nie zrobiłaś nic by poprawić stan składziku pomimo wspomnienia, że Rycząca Łapa radzi sobie dobrze podczas leczenia chorych i nauki ziół. Co stało na przeszkodzie by poprosić ją o pomoc gdy się źle czułaś i sama nie miałaś na to sił? Nikt by cię z tego powodu nie oceniał, a gdyby ktokolwiek śmiał, byłbym gotowy go o to upomnieć. — wziąłem wdech. Jej słowa o Ryczącej Łapie na razie pominąłem, skupiając się na innych zagadnieniach. — Naprawdę jestem w stanie zrozumieć twój kiepski stan zdrowia, opadanie z sił, problemy z łapą i idące za tym problemy. Jak nikt inny powinnaś wiedzieć, że jestem ostatnim kotem, który obracałby to przeciwko tobie tym bardziej, że również jako jeden z niewielu nigdy nie wątpiłem w twoje kompetencje jako medyczki, gdy klan to robił. Nawet teraz dałem ci szansę na wyjaśnienia, bo szczerze liczyłem, że przedstawisz mi coś, co da mi możliwość wstawienia się za tobą. Jedyne co otrzymałem to niczym niepoparte wymówki i kłamstwo, a to mnie szczerze zabolało. Nie jako przywódcę, a kota, który uważa cię za kogoś równie bliskiego co własne kocię. Również doskonale pamiętam naszą rozmowę odnośnie twojego samopoczucia i planów na księżyce po wytrenowaniu Ryczącej Łapy i Psiej Łapy. Już wtedy zaproponowałem własną pomoc w lecznicy jeszcze przed wyborem terminatorów, jednak nigdy z niej nie skorzystałaś, co pokrętnie jestem w stanie zrozumieć. Jednak tego, że terminatorka medyka, która trenuje pod twoim okiem od kilku dobrych księżyców była tylko cały raz na ziołach i najwyraźniej nie została wyuczona zainteresowania składzikiem, a może nawet nie miała do niego stałego dostępu, nie jestem w stanie pojąć. Rycząca Łapo. — i tu zwróciłem się bezpośrednio do wspomnianej kotki. — Po tym co powiedziałaś i jak to zrobiłaś, nikt nie powinien mieć już wątpliwości, że starasz się być dobrą medyczką i nie zamierzam pozbawiać cię teraz rangi. Chciałbym jednak, byś miała dzisiejsze zebranie w swojej głowie jako swojego rodzaju ostrzeżenie. Czeka cię długa praca nad sobą i zaufaniem innych klanowiczów, jednak wierzę w to, że pewnego dnia będziesz odpowiedzialną medyczką. Błędy są po to by wyciągać z nich wnioski, a twoje szczere przeprosiny, chociaż nie powinny wychodzić bezpośrednio od ciebie, pokazały mi jak i pewnie nam wszystkim, że właśnie to zrobiłaś. Dziękuję. Jednak gdyby ponownie pojawiły się w twoim kierunku poważne zarzuty, nie będę przymykać na nie oka i faktycznie będę zmuszony zdjąć cię z rangi. Teraz, nie widzę takiej potrzeby i liczę, że będzie tylko lepiej. i tu skinąłem w jej kierunku głową, wracając spojrzeniem na resztę zebranych, skacząc nim pomiędzy Migoczącą Iskrą, Ryk a Poranną, ostatecznie to właśnie na niej je zatrzymując.
— Moja decyzja co do wszystkiego, co zostało tu poruszone jest następująca. Poranna Zorzo, chciałbym byś jak najszybciej wytrenowała Ryczącą Łapę na medyczkę, a jeżeli twój stan zdrowia na to nie pozwala, zaczerpnęła pomocy u medyka z innego klanu. Następnie, już na randze wojowniczki dopilnować, by Rycząca Łapa szybko wybrała własnego terminatora, by móc w pełni odpocząć, tak, jak o tym rozmawialiśmy. powiedziałem donośnie, jednak już nie tak stanowczo jak wypowiedzi wcześniej, chociaż wciąż pewnie. — Nie mówię tego złośliwie, ani by cię ukarać. Mówię to zarówno z troski o ciebie, jak i o klan, który potrzebuje sprawnej opieki. Oboje wiemy, że jest to najlepsze rozwiązanie, gdy sama przed całym klanem przyznałaś, że z każdym księżycem twój stan zdrowia nie pozwala na regularne wyjścia po zioła i uzupełnianie składziku. Wciąż będziesz mogła służyć pomocą i radą Ryczącej Łapie, bo nikt nie ujmie ci księżyców doświadczenia i niepodważalnej wiedzy medycznej. Jednak dla dobra klanu, chce abyś oddała rangę komuś młodszemu, samej odchodząc na zasłużony i potrzebny odpoczynek. na uderzenie serca moje spojrzenie zmiękło, a pokrzywione wąsy, zadrżały. Tak bardzo chciałem teraz porozmawiać z Poranną Zorzą tylko w cztery oczy; jak ojciec z córką, ale teraz musiałem spojrzeć na nią jako przywódca, który nie mógł nikogo faworyzować. Jeżeli usłyszę bądź zobaczę, że ktokolwiek obraża bądź podważa w jakiś sposób autorytet mój, Porannej Zorzy czy Ryczącej Łapy w sposób nieuzasadniony, nie będę silił się na rozmowy, a od razu podejmę odpowiednie kroki. Zebranie uważam za zakończone, a jeżeli ktokolwiek ma jakiekolwiek zastrzeżenia co do moich decyzji w tej sprawię, może mnie znaleźć w moim legowisku. odczekałem chwilę na reakcję Porannej, Ryk i ogólnie klanu, po czym  zeskoczyłem z Omszonej Skały, posłałem ostatnie spojrzenie zebranych i z lekkim zawahaniem — bo naprawdę chciałem usiąść, westchnąć i zażartować z tego, ile wysiłku kosztowało mnie to całe przemówienie! — to konsekwentnie zniknąłem w ciemnościach małej jaskini, a swojego legowiska, kończąc tym samym zebranie. AaaaAAAA! Potrzebuje drzemki. Najlepiej takiej kilkuksiężycowej, jak u niedźwiedzi. Spóźniony sen zimowy brzmi świetnie, poproszę.

zt
The author of this message was banned from the forum - See the message
Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 20:40
Re: Zebranie I
Pon 24 Paź 2022, 21:05
Blady Duch
Blady Duch
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 13
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruczy Cień
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Nieduży, delikatny, szczupły, krótkowłosy czekoladowy point o orientalnej urodzie. Ma charakterystycznie skośne, niebieskie oczy. Urodził się niemal cały biały, z wiekiem będzie ciemniał - jego ciało zrobi się biało-kremowe, a na łapkach, pyszczku, ogonie i uszkach pojawi się czekoladowa barwa.
Multikonta : Cień (PNK), Wronia Łapa (KG), Wilcza Łapa (KW)
Liczba postów : 271
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1482-brzask#29645
Ale... ale dużo się podziało. I głośno. I dziwnie. Brzask momentami sam chciał dzielić się swoimi myślami, ale hałas i zdrowy rozsądek skutecznie odpychały go od głosu. Wirował więc wzrokiem od jednego mówcy do drugiego, w głowie analizując wszystko co się dzieje. I byłoby okej... gdyby nie zamieszanie Ryk w cokolwiek. Zdążył się pogubić po co była wywoływana, ale dziwny niepokój zdążył się zagnieździć w jego sercu. Być może zupełnie niepotrzebnie? Nie wiedział, po zebraniu do niej pójdzie i z nią pogada o tym, co się stało.
A co do końca - ten nadszedł. Zapadła znów cisza, jakoby nic się nie działo. Brzask uniósł na moment wzrok, by sprawdzić czy ptak, którego wcześniej oglądał nadal tu był i... nie. Odleciał, najpewniej przeszkadzał mu harmider lub po prostu kocie problemy były dla niego zbyt nudne.
- Mówiłem. Chodziło o Klan - szepnął zaraz w stronę brata, posyłając mu słaby uśmiech. Był zbyt zmartwiony Ryk, by postarać się o taki chociaż trochę szerszy. Koty zaczęły się rozchodzić, więc i on zaraz się dźwignął do góry.
Pochylił się odchodzącemu już Krzywemu, rodzeństwo i matkę pożegnał krótkimi przytuleniami. A po tym, po tym od razu poleciał do Ryk.

[ZT]

_________________
Zebranie I - Page 2 Podpisnowy
Re: Zebranie I
Sro 26 Paź 2022, 21:07
Srebrna Łuska
Srebrna Łuska
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 91 [październik]
Matka : Pieczarka
Ojciec : Drozd
Wygląd : Wysoka, atletycznie zbudowana, o krótkim, srebrzystym futerku w czarne cętki i zielono-żółtych oczach.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź (kg), Niknąca Łapa (kr), Chaber (pnk) | Nasięźrzałowa Noc, Jerzyk, Brzoskwiniowy Puch (nkt)
Liczba postów : 205
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t593-srebrna
Nie mógł powstrzymać cichego westchnięcia, gdy tylko sytuacja zaczęła się coraz bardziej nakreślać i było coraz bardziej jasne, w jakim celu było to spotkanie. Owinął ogon nieco ciaśniej wokół siebie, patrząc niepewnie w stronę przywódcy. Wyłapał krótkie spojrzenie, jakie zostało posłane w jego stronę, a w odpowiedzi jedynie lekko przekrzywił głowę w bok, a jego brwi ściągnęły się w zatroskanym wyrazie.
Gdy zebranie dobiegło końca, chciał w pierwszej kolejności iść za Krzywą Gwiazdą, jednak szybko odrzucił ten pomysł. Dużo lepszym pomysłem było danie mu przestrzeni, by mógł odetchnąć, a może później wyciągnie go na jakiś spacer? To brzmiało jak dobry pomysł. Z cichym sapnięciem podniósł się z siadu i otrząsnął sierść. Musiał w pierwszej kolejności zająć się kleszczami, które wbiły mu się w skórę... i miał nadzieję, że Poranna Zorza miała zapas mysiej żółci. Słowa, jakie dziś padły na zebraniu zdecydowanie zasiały ziarno niepewności co do tego, czy jego własna, przedłużająca się choroba na pewno była jedynie kwestią zmiany pogody i jego wieku.

zt

_________________
Zebranie I - Page 2 FthPbRR
Re: Zebranie I
Pon 31 Paź 2022, 07:51
Sowia Gwiazda
Sowia Gwiazda
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [V]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC]
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 692
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t1438-sowa#28126
Przez cały czas Sowia Łapa w skupieniu słuchał Krzywej Gwiazdy oraz Migoczącej Iskry, Porannej Zorzy i Ryczącej Łapy. Sam do końca nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić. W głowie kłębiły mu się setki myśli. Miał wrażenie, że Klan Rzeki rzeczywiście pogrąża się w anarchii. Czyżby samotnicze pochodzenie jego członków było tego powodem? Ale przecież on i jego rodzeństwo nie sprawiali problemów. A może był to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Jeszcze ta Poranna Zorza. Pamiętał ją z czasu swojej długiej choroby, ale wtedy nie zauważył w jej pracy żadnych wad, no może poza wyborem Ryczącej Łapy na terminatorkę, gdyż przybrana siostra wydawała mu się po prostu nieodpowiednia na to stanowisko. Teraz jednak widział, że chyba była odpowiedzialniejsza od własnej nauczycielki. Żywił jedynie nadzieję, że szybko upora się ze swoją agresją i rzeczywiście zostanie dobrą medyczką.
Na słowa Śpiewającego Raniuszka kiwał tylko głową, aż do zakończenia zebrania.
- No cóż, miejmy nadzieję, że sytuacja tego klanu wyjdzie na prostą - westchnął w końcu. - Sam zamierzam w tym pomóc - dodał jeszcze po chwili. Nie miał już tu więcej nic do dodatnia. Tyle ile zobaczył i usłyszał w pełni mu wystarczało. Pożegnał się zarówno z siostrą jak i Płotkową Łapą i oddalił się, by zająć się swoimi sprawami.

//zt

_________________

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
na moją młodość      gór i durną,
na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me  czyste, rzęsiste…


Re: Zebranie I
Pon 31 Paź 2022, 15:31
Poranna Zorza
Poranna Zorza
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 87 (XII)
Matka : Górska Zamieć
Ojciec : Nocny Deszcz
Mistrz : Łopianowy Korzeń
Wygląd : Potężnie zbudowana, srebrno-kremowa kotka o długim futrze z bielą na pysku, gardle, piersi i brzuchu, a także o białych łapach - u prawej, przedniej łapy białe palce, na tylnych łapach sięga do stawów skokowych. Posiada charakterystyczne pędzelki na uszach oraz zielonożółte oczy. Przez lewą przednią łapę przebiega blizna po poparzeniu, sięgająca do łopatki.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Renifer [P], Kozia Łapa [KR]
Liczba postów : 481
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t281-poranna-zorza#420
Zignorowała prośbę Świetlika, który pomimo swojej beznadziejnej sytuacji i licznych odmów nadal próbował się wkręcić do lecznicy. Jednocześnie szanowała kocurka za upór, ale z drugiej strony, był jednym z najbardziej nieodpowiedzialnych kotów w tym wieku i zdecydowanie nie nadawał się do leczenia kotów.
- Oczywiście, że jest istotna. Jednak niektóre z chorób można wyleczyć bez użycia medykamentów. Gorączka jest jedną z takich chorób, która mija przy dobrej opiece. Po rozpoznaniu gorączki u kocięcia, należy zapewnić mu dużą ilość wody i miejsce w lecznicy, w którym nie hula wiatr. Po paru wschodach słońca, gorączka mija sama – odpowiedziała na słowa przywódcy. Praktycznie żaden kot zebrany tutaj nie wiedział, jak wygląda leczenie chorób od środka, polegali jedynie na słowach wypowiadanych przez inne koty. Słowa, które były kierowane w Poranną Zorzę podczas zebrania na pewno nie pomagały w zaufaniu. Nie widziała w tym swojego błędu, gorączka nie była chorobą, która sprawia, że koty umierają. Przez ogłoszenie tego wszystkiego całemu klanowi miała wrażenie, jak każdy kot, który wcześniej jej ufał, odwraca się od niej. Nawet Rycząca Łapa, którą szkoliła i naprawdę chciała, by była jak najlepszym medykiem. Nikt nie trzymał jej strony. Nikt jej nie wierzył, że sobie poradzą. Do czego doszło w klanie, by nie wierzyć własnemu medykowi, że ma medykamenty na większość niebezpiecznych chorób i mogą naprawdę czuć się bezpiecznie. Słuchała słów Krzywej Gwiazdy, który mówił o tym, że nie dostał niczego, co by mogło ją obronić. Miała teraz przynieść na środek obozu wszystkie zioła ze składzika i opowiadać, jakich to chorób nie leczą i opowiadać, że są naprawdę przygotowani, jakby coś poszło nie tak? Może nie mieli wypełnionego po brzegi składzika, jednak posiadali zioła, które leczą najważniejsze choroby.
Decyzja. Prócz wytrenowania Ryczącej Łapy miała dopilnować, by jak najszybciej znalazła sobie swojego własnego? Nie widziała kompletnie w tym sensu. Kot, który zajmuje się leczeniem, musi sam nabyć doświadczenia życiowego. Przejść wiele sytuacji, by wiedzieć, że nie wszystko to, co na papierku, sprawdza się w praktyce. Musi przejść przez wiele trudnych przypadków, przy których będzie musiał wykorzystać swoją wiedzę, by nabyć doświadczenie. Co przekaże świeżo wytrenowany medyk swojemu podopiecznemu? Jedynie teorię, być może z częściowym pokryciem jej w praktyce. Nie odpowiedziała jednak. Siedziała nieruchomo, bez drgnięcia ani jednego mięśnia na pysku.
- Oczywiście, Krzywa Gwiazdo – powiedziała jedynie, nie widząc sensu w dalszym spieraniu się. Głos w jej własnej głowie brzmiał obco, do uszu innych mógł dojść jedynie chłodny ton. Przegrała. Postawiła cały swój dorobek życiowy podczas tego zgromadzenia i… Wychodzi z niego z niczym. Bez zaufania innych, praktycznie bez pozycji, bez bliskich osób. Została sama.
Po zakończeniu zebrania, ruszyła do swojego legowiska. Bez pożegnania, bez żadnego kontaktu wzrokowego, wyglądając na niewzruszoną tym, co się stało. Nie miała nic więcej do powiedzenia. I tak by jej nie wysłuchano. Każdy już podjął decyzję i wydał wyrok.



/zt
Re: Zebranie I
Pon 31 Paź 2022, 16:15
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
Ryk z ulgą przyjęła fakt, że nie podważano szczerości jej słów. Bo po wrogich słowach jakie na początku się pojawiały zaczynała wątpić czy ktokolwiek jej uwierzy. No ale skończyło się bez większych problemów w związku z tym co mówiła. Nie czuła się źle z tym, że wyciągnęła rzeczy przeciwko mistrzyni. Nie chciała jej skrzywdzić, ale nie zamierzała udawać, że nic nie widzi i wszystko jest dobrze. W szczególności, że Poranna Zorza brzmiała jakby w ogóle nie odczuwała żadnej swojej winy. Jakby nie robiła niczego złego w tym, że nie uzupełnia składziku i koty przez to nie mogą uzyskać pomocy. Migocząca Iskra zdawała się być nieco spokojniejsza niż na początku. Połysk też się odezwała z pytaniem do Porannej Zorzy w międzyczasie. Skinęła głową w stronę wojowniczki, gdy padły słowa o tym, że Krzywa Gwiazda powinien postawić jej warunek bycia terminatorem medyka, tak samo ruszyła łbem, gdy Migocząca Iskra mówiła o swoim braku zaufania do niej. Cóż. Miała teraz wyzwanie w postaci przekonania do siebie Klanu. A jako kot honorowy i pełen oddania Rzece zamierza je przeciwzwyciężyć. Nie wie jeszcze jak ma to osiągnąć będąc emocjonalnie dalej tą samą Ryk co wcześniej, ale chyba szło jej coraz lepiej. A potem pojawia się jakiś Świetlik i później wątpi czy idzie jej lepiej. Eh. Wysłuchała kolejnych słów Krzywej Gwiazdy z goryczą słuchając dalej o Porannej Zorzy. Sama nie wie co się z nią stało. Czuła się jakby trafiła resztki szacunku do medyczki. W szczególności, że po zakończeniu wypowiedzi przez przywódcę nie powiedziała niczego sensownego. Nic co by ją broniło, nic co by mówiło o tym na czym stoi jej trening. Czy ma go kontynuować z Poranną Zorzą, czy z kimś z innego Klanu? Zmarszczyła nos przyglądającym się temu jak srebrna kocica odchodzi do lecznicy bez żadnego spojrzenia w czyjąkolwiek stronę. Halo? Ona tu stoi co z jej treningiem? W dodatku medyczka wyglądała jakby nic sobie nie robiła z zaistniałej sytuacji. Nawet nie odpowiedziałam nic Połysk jakby jej słowa jako kociaka się nie liczyły. Szczerze, nie wiedziała jak ma się dogadać z tą kocicą w tym momencie. Nawet lepiej. Nie chciała tego robić. Ale będzie musiała. Już miała parsknąć z narastającej irytacji, gdy podszedł do niej Brzask. Wciągnęła powietrze z powrotem i westchnęła głęboko. Nie wie czego chciał, ale był raczej dobrym towarzyszem do rozmowy na ten moment. Był normalnie zachowującym się kociakiem. Nie żadnym Świetlikiem ani jakąś Raniuszek. Pytanie czy Migoczącej Iskrze się to podoba, ale Brzask był już duży. Spojrzała jeszcze raz po zebranych i skinęła łbem Krzywej Gwieździe, żeby odejść gdzieś na bok przy lecznicy i porozmawiać z kociakiem.
//zt

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności

Re: Zebranie I
Pon 31 Paź 2022, 22:25
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Czeka na odpowiedź od Porannej Zorzy w napięciu, ale ta nigdy nie nadciąga. Medyczka zupełnie ignoruje jej pytania, w ogóle ignoruje , nawet się nie wita. A do tego to gadanie o tym, że gorączka mija przy dobrej opiece... Czuje, jak futro na jej karku mimowolnie się jeży, a końcówka jej ogona ponownie uderza o ziemię.
Tak, tę opiekę też zapewniła mi mama – mówi głośno, ale tym razem nie na tyle głośno, żeby wybijać się nad cały klan, nie tak, żeby koniecznie słyszeli ją wszyscy, a już na pewno nie kieruje tego do Porannej Zorzy, bo i po co, skoro medyczka już pokazała, że nie zamierza odpowiadać Połysk? Nie chce się wykłócać, nie chce robić afery, wie, że jeśli powie o parę słów za dużo, mogą ją czekać konsekwencje, ale czuje się potraktowana... zwyczajnie niesprawiedliwie. I o ile wcześniej medyczka wydawała jej się po prostu trochę nieprzyjemna, tak teraz jest już przekonana, że nawet jeśli mama nie ufa Ryczącej Łapie, to już woli ufać nieco narwanej terminatorce niż komuś, kto traktuje ją jak powietrze i kogoś niewartego leczenia zupełnie bez powodu. Przechodzi jej przez myśl, że Poranna Zorza zachowuje się gorzej niż Śpiewający Raniuszek, bo ta druga, jakkolwiek chamska nie była, przynajmniej odpowiedziała jej na pytanie... ale póki co zachowuje ten komentarz dla siebie. Jeszcze wyjdzie, że nagle uważa Raniuszek za mniej wredną, br!
Koniec końców wszystko podsumowuje Krzywa Gwiazda, a Połysk z pewną ulgą odnotowuje, że nie pozbawia rangi kolorowej terminatorki. Przynajmniej mają jednego medyka, który przejmuje się stanem składziku, i który może ją wyleczy, jak przyjdzie do niego kiedyś z gorączką. Emocje wciąż w niej buzują, ale Krzywy kończy zebranie, więc z ulgą przyjmuje fakt, że może teraz sobie iść i trochę odreagować. Ma tylko nadzieję, że nieprędko będzie potrzebować pomocy medyczki, bo nie czuje, że może na nią liczyć, a właściwie to w tej chwili nie czuje nawet, że może liczyć na zwykłe dzień dobry. Właściwie to... żałuje, że się z Poranną Zorzą tak grzecznie przywitała, o! Żegna się z mamą i rodzeństwem, a jeśli nikt jej nie zatrzymuje, odchodzi zająć się własnymi sprawami.

/zt

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Zebranie I
Wto 01 Lis 2022, 16:56
Migocząca Iskra
Migocząca Iskra
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t682-iskra
Większość słów Krzywej Gwiazdy brzmi sensownie, więc milczę, ale im bliżej końca, tym bardziej powstrzymuję chęć przewrócenia oczami i wygłoszenia paru kąśliwych uwag do decyzji przywódcy, która w kwestii Porannej Zorzy wniosła niemalże tyle, co nic. Powinna być po prostu wywalona na zbity pysk i to bez dyskusji, skoro i tak nic nie robi i nie jest w stanie wytrenować chociaż jednego terminatora. Poza tym, z jakiej niby racji Poranna Zorza ma po przejściu na rangę wojowniczki dopilnować, by medyczka, która wówczas będzie wytrenowana i od niej niezależna, wybrała sobie terminatora? Jak widać, swoich własnych terminatorów kocica nie potrafiła dobrze wybrać, i nie powinna mieć nic a nic do gadania w kwestii tego, kto zostanie medykiem po Ryczącej Łapie, bo to nie będzie już jej interes. Krzywię się na to lekko, nie ukrywając, że uważam to za zły pomysł. Natomiast słowa Porannej Zorzy już całkowicie ignoruję, bo jej wymówki są doprawdy żałosne – tak samo jak to, że bez choćby jednego „przepraszam” wyduszonego przez zęby albo jakiegokolwiek zainteresowania swoją terminatorką po prostu odeszła, zapewne dalej gnić w swoim legowisku i nic nie robić, bo czemu miałaby cokolwiek zmienić, skoro i tak nie poniesie realnych konsekwencji.
Zebranie wcale nie ukoiło moich wątpliwości odnośnie tego klanu, jego przyszłości… i mojej przyszłości w nim.
Posyłam krótkie spojrzenie spod lekko zmarszczonego czoła Brzaskowi i oddalam się po pożegnaniu z resztą kociaków.

zt

_________________

you walk off wearin' your disguise
never give me something and


don't think twice

and I told you all the things I would do
but does it matter when you
chase after pleasure you can't have?

now look where you ended up at

Re: Zebranie I
Sponsored content

Skocz do: