| :: Klan Rzeki :: Tereny Klanu Rzeki :: Granice | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2169
Administracja | First topic message reminder :Pomimo tego, że granica Klanu Rzeki przebiega kawałek od faktycznego brzegu Oka Gór, to ziemia w tym miejscu jest wilgotna i lepka niczym ta znajdująca się tuż przy wodzie. Nie można zaznać tutaj gęstej trawy, a jedynie rzadkie placki, które mają ją przypominać. W bardziej deszczowe dni, tworzą się tutaj niezbyt zachęcająco wyglądające kałuże, jednak nie one są charakterystyczne a małe, szare kamienie wybijające się nad błotem i ziemią, na których często przesiadują żaby czy ptactwo.
Rodzaje terenu: okolice rzek i jezior; tereny suche, piaskowe |
|
| Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 35
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : kto chce pisze 123
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste. Ma urwane 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżony Płomień, Jeżynowa Łapa, Zaćmione Słońce (KG), Kryształowa Łapa (KRz); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : hel (boedene)
Liczba postów : 295
Samotnik | Baranek na szczęście nie musiała przejmować się takimi rzeczami, jak decyzje przywódcy Klanu Rzeki. Ba; w sumie to chyba nawet nie była świadoma, że Klan Rzeki istnieje, a raczej: wiedziała że jest jakiś trzeci klan związany z wodą, ale nigdy nie spotkała nikogo stamtąd, więc w sumie za bardzo o nim nie myślała. To nie tak, że była jednak zupełnie beztroska. Wręcz… przeciwnie. Po wielu księżycach choroby, stan Irys zdawał się poprawić… i wtedy Irys zniknęła. Bez słowa, po prostu pewnego dnia Baranek obudziła się do pustego legowiska i urywającego się tropu. Nie rozumiała, dlaczego. Ha, może gorzej - chyba rozumiała, domyślała się, że Irys mogła czuć się zwyczajnie winna i ta świadomość dusiła jej gardło w najgorsze możliwe sposoby. Wszystko to. Czy Lin też tak zrobi? Opuści ją, myśląc, że tego Baranek by chciała? W próbie uwolnienia od negatywnych myśli, Baranek postanowiła się przejść. Przejść całkiem daleko, znów… znów do klanów. Ich tereny były gwarancją, że spotka kogoś, kogokolwiek, nawet, jeśli obcego; nawet, jeśli źle nastawionego. Łapy zaprowadziły ją do zbiornika wodnego, przy którym po raz pierwszy było jej dane dowiedzieć się, czym jest klanowy kot. Szła wzdłuż brzegu, aż nie poczuła zapachu… i nie zobaczyła pojedynczej kocicy wpatrującej się w taflę wody. Hm. — Łowisz ryby? — spytała, bo w sumie nie widziała innego celu w patrzenie się na wodę. Nie, żeby ona umiała łowić, ale podejrzewała, że wygląda to w taki sposób. A kotka śmierdziała troszkę rybą… to jest ten cały Klan Rzeki? _________________ you think you've caught a lamb but baby, i'm the wolf i sink my claws into the night secrets strung through opal skies so i sing to them and get so high that their light seeps through my
OPEN EYES
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | Z zamyślenia wyrwał ją czyiś głos, na który obejrzała się do nieznajomej. Ujrzała w całości białą kotkę, która nie pachniała żadnym klanem. Samotniczka. Dobrze, że nie były na granicach klanu, bo już by musiała ją przeganiać, haha... Ha. - Niee, tym razem nie, chociaż czasami łowię. Całkiem przydatna umiejętność, szczególnie przy tych wcześniejszych ulewach - odpowiedziała z uśmiechem, wyszczerzając zęby i próbując skupić się na rozmowie. Samotniczka nie wydawała się jakaś agresywna czy cokolwiek, dlatego Koza też nie czuła potrzeby, żeby wstać i jakoś się ustawić, by być gotowa na ewentualny atak. - Co cię sprowadza tak blisko klanów? - zapytała się, prędzej z ciekawości niż z jakiejś groźby czy coś. Skoro będzie musiała walczyć na granicach, to teraz nie miała zamiaru. Koza zdecydowanie była zwolenniczką rozmów i pokojowych rozwiązań, nigdy nie przemawiała do niej walka czy zabijanie innych kotów. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 35
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : kto chce pisze 123
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste. Ma urwane 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżony Płomień, Jeżynowa Łapa, Zaćmione Słońce (KG), Kryształowa Łapa (KRz); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : hel (boedene)
Liczba postów : 295
Samotnik | Teraz nie, ale czasem. Czyli faktycznie umie - ale to przypadek, bo teraz tu po prostu siedzi. Nie czuła jeszcze intensywnego zapachu granicy - ale pachniała, jak klan, sama ona. Hm. Była też zadowolona, ze trafiła znów na kogoś przyjaznego, kto chciał z nią porozmawiać, choć każda pozytywna emocja była jakby przytępiona w cieniu ostatnich wydarzeń w jej życiu. — A umiesz też pływać? Ktoś mi kiedyś powiedział, że koty z pewnego klanu umieją to i to — dopytała ciekawsko, bo wizja pływającego kota była dla niej bardzo obca, ale interesująca, gdy dłużej o tym myślała. Dostała też pytanie… może to dobry moment na jej własne pytanie. — Szukałam towarzystwa. Ciężko mi siedzieć samemu z myślami, a wiem, że tutaj zawsze ktoś jest. Ale to jeszcze nie są klanowe tereny, prawda? Co sprowadza cię poza nie? — odbiła piłeczkę całkiem płynnie, jeśli mogła tak siebie pochwalać. _________________ you think you've caught a lamb but baby, i'm the wolf i sink my claws into the night secrets strung through opal skies so i sing to them and get so high that their light seeps through my
OPEN EYES
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | - Tak, umiem. Jestem w Klanie Rzeki i tam obowiązkowo każdy młodzik musi nauczyć się i pływać, i łowić ryby - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, jednocześnie wyjaśniając, skąd tak naprawdę przyszła. Ale pewno kocica się już domyśliła po zapachu, jaki wokół siebie roztaczała. Rybi zapach był w końcu charakterystyczny dla Rzeki. - Nie, nie, to tereny nienależące do klanu, całe szczęście. I... Mi też ciężko było usiedzieć z różnymi myślami w obozie. Jakoś ta okolica zawsze mnie relaksuje, dobrze się tutaj czuję - odpowiedziała, przyznając się, że przyszła tutaj z podobnego powodu. Nie ciężko było to ukryć, była troszkę zamyślona obecnie. W swoim świecie tak trochę. - Chcesz pogadać o tym, co cię trapi? - zapytała się, kątem oka spoglądając na białą kotkę. Czasami lepiej się komuś wypłakać. Szczególnie że była mała szansa, że spotkają się znowu. Trzeba było korzystać z takich spotkań. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 35
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : kto chce pisze 123
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste. Ma urwane 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżony Płomień, Jeżynowa Łapa, Zaćmione Słońce (KG), Kryształowa Łapa (KRz); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : hel (boedene)
Liczba postów : 295
Samotnik | — Obowiązkowo, uhuhu… ale w sumie ma sens. Pewność, że jakaś tradycja zostanie. Trudno się tego nauczyć? Brzmi nieco strasznie, moczenie się z własnej woli — ale pewnie oni są przyzwyczajeni. Ba! Może nawet genetycznie ich ciało jest do tego przystosowane? Nie była na tyle głupia, by wyobrażać sobie koty z oskrzelami, ale jakieś bardziej chroniące futro. Lub silne łapy. Och, jej też? — Nic dziwnego. Fale uspokajają — stwierdziła. Nie, żeby często miała z nimi do czynienia, ale nawet teraz, gdy skupiała się na śledzeniu takiej fali od początku drogi aż do brzegu, tak rytmicznej i powtarzalnej, to musiała przyznać, że coś w tym było. Szczególnie dla kota tak powiązanego z wodą. Przez chwilę milczała, słysząc jej propozycję, jakby zastanawiając się… ale odpowiedź znała nawet i wcześniej. Po prostu takim była kotem: nie wiedziała, czy powinna nazywać się wylewną, ale była szczera i nie czuła potrzeby, by cokolwiek ukrywać. No bo co zrobią z tą informacją inni? Co by im to dało? — Owszem, ale… w takim razie ty też — uśmiechnęła się najzadziorniej, jak obecnie mogła. Wzięła wdech; odpowiedź Kozy tak naprawdę wcale nie była warunkiem, bardziej sugestią. — Koty, z którymi mieszkam zachorowały kilka księżyców temu. Chyba nawet trochę więcej. Znam się nieco na zielarstwie, ale… nie umiem im pomóc. Próbuje podawać im medykamenty, poluję, ale nie robiło się… lepiej. Po p-rostu stawały się coraz mniej sobą, mniej… k-kimkolwiek, zżerane wykończeniem i gorączką. I ja… zawsze byłam optymistką, do jakiegoś stopnia, robiłam dobrą minę do złej gry, i wiem, że to nie musi b-być tak, ale może to moja wina. Bo robię coś źle. Czasem przyłapuję się na myśleniu, czy to nie byłoby łatwiejsze, dla nich, gdyby… — przycichła. Chyba nie potrafiła powiedzieć czegoś takiego na głos. Nie uważała tak. A jednak było w jej głowie, jako świadomość, że czasem naprawdę nie było bardziej etycznego wyjścia. Przygryzła wargę. — Kilka dni temu jedna z nich poczuła się lepiej. Poczułam wielką ulgę, szczęście… ale wtedy ona odeszła bez słowa. Nie wiem, dlaczego. Nie czuję wobec niej żalu i złości, bo zostawiła mnie, po prostu… mogłyśmy porozmawiać. Gdzieś w środku tej wypowiedzi faktycznie jej oczy się zwilżyły, a jedna czy dwie łzy popłynęły wzdłuż jej policzka. Spodziewała się tego, choć czuła nieco wstydu. Ale szylkretka nie wydawała się kotem złym, najwyżej z pierwszego wrażenia. _________________ you think you've caught a lamb but baby, i'm the wolf i sink my claws into the night secrets strung through opal skies so i sing to them and get so high that their light seeps through my
OPEN EYES
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | - Powiem ci, że najstraszniejsze jest samo zanurzenie się w wodzie. A potem już jest dobrze, jakoś... Dużo zależy od instynktu. Jeśli chodzi o pływanie oczywiście. A łowienie ryb jest bardziej nudne niż trudne - powiedziała z cichym chichotem, bo takie odnosiła wrażenie. Nawet jej terminatorzy zbyt często się nie podtapiali. Wystarczyło trochę pewności siebie podczas pływania i jakoś szło. Na odpowiedź, że fale uspokajają, mruknęła potwierdzająco, kiwając przy tym lekko głową. Potwierdzenie też dała na słowa, żeby Koza również się podzieliła swoją historią. Słuchała uważnie swojej towarzyszki. Jej historii, która brzmiała... Naprawdę smutno. Chorzy przyjaciele, którzy byli dla białej niemal niczym rodzina, aż w końcu odejście jednej z nich. Poczucie winy, brak wiary we własne umiejętności, bezsilność wobec losu... Zacisnęła zęby, żeby również nie uronić łzy. Podniosła się, podchodząc bliżej kotki, siadając przy jej boku i przytulając kotkę, kładąc swoją głowę na czubku jej. - Strasznie mi przykro, że cię to wszystko musiało spotkać... Utrata towarzysza jest naprawdę ciężka. Ale... Uważam, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Oddałaś całą siebie dla nich i to już jest bardzo dużo - powiedziała ciepłym głosem, nie chcąc na siłę jakoś pocieszać, ale... Wesprzeć kotkę w tym ciężkim dla niej czasie. Nawet, jeśli poznały się dopiero teraz... To Kozie było szkoda białej. - Przykro mi, że jedna z nich tak po prostu... Odeszła, bez żadnego słowa. Ale... Mam nadzieję, że gdzieś tam daje sobie radę. Na pewno to, że ją uratowałaś, było dla nim wielkim czynem - dodała, trochę ciszej, pozwalając białej robić tak naprawdę cokolwiek w międzyczasie. Chciała się przytulić? Proszę bardzo, śmiało! Wolała się odsunąć? To Koza się już nie przysuwala bliżej. - A u mnie... Cóż. To jest też dość skomplikowane, bo zostałam przyjęta do Klanu Rzeki jako dorosła, nie urodziłam się w nim. I... Mam rodzinę i przyjaciół poza klanem. A teraz, że względu na różne okoliczności... Przywódca wprowadził zasady, żeby przepędzać każdego samotnika z granic. Żeby w razie czego użyć siły, nie wdawać się w dyskusję... Mam wrażenie, że tak nie będę potrafiła. To nie będę... Ja gdy tak zrobię. Poczułam się... Mocno nie na swoim miejscu. Jakby klan, który był dla mnie domem i ostoją, stał się nagle taki... Zupełnie obcy. I, pomimo że powiedział, że nie trzeba używać siły, to wiem, że... Niektóre koty będą tego nadużywać. I... Boję się o moją rodzinę, moich przyjaciół... Co, jak zbliżą się za bardzo do granicy i zostaną zaatakowani? Ranni? Albo, co gorsza... Zabici? - powiedziała, wyrzucając z siebie część ciężaru, który nosiła od paru chwil na swoich barkach. Zacisnęła zęby, przełykając ciężko ślinę, wpatrując się w łapy i próbując zapanować nad szklącymi się ślepiami. Nie rozumiała tego wszystkiego. A najgorsze, że nie mogła nic z tym zrobić. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 35
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : kto chce pisze 123
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste. Ma urwane 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżony Płomień, Jeżynowa Łapa, Zaćmione Słońce (KG), Kryształowa Łapa (KRz); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : hel (boedene)
Liczba postów : 295
Samotnik | Uniosła brwi i kiwnęła głową w znaku, że rozumie, by odwzajemnić chichot Koziego Klifu. Tak w sumie myślała, że byłoby nudne, w końcu taka ryba musiała podpłynąć do ciebie sama, co nie? Ciekawe, czy można by było pływać i łapać ryby jednocześnie? Ale brzmiało nieco ryzykownie. Słyszała, że czasem niedźwiedzie w ten sposób polowały… ale przecież nie była niedźwiedziem. Niekoniecznie spodziewała się, że ta się do niej przybliży, ba, przytuli… ale jak najbardziej się nie oddalała. Po chwili szoku po prostu sama wbiła pysk głębiej w kozią kryzę, czując, jak to uczucie jedynie potęguje jej łzy. Tak dawno nie dotykała drugiego kota, jego ciepła; najbliższym i ostatnim z objęć były te Ruty, na ich pierwszym spotkaniu… a te były zupełne inne od tych obecnych. Ruta był mniej ciepły, mniej matczyny. Ich interakcja przypominała bardziej przepychanie… a tu czuła się tak dziwnie przyjemnie, dziwnie bezpiecznie. To głupie. Zaczęła szukać miłości matki w futrze obcej jej kocicy; nigdy jej, w końcu, nie miała. Uśmiechnęła się gorzko na jej słowa pocieszenia i kiwnęła głową, jeszcze gdzieś w jej kryzie. Była wdzięczna, że kocica była wyrozumiała, nawet do stopnia, gdzie pozwalała zupełnie obcej kocicy spoza klanu się do niej przytulać. — Dziękuje — wpółszepnęła; chciała powiedzieć to głośniej, ale jej gardło wciąż nie doszło do siebie. Z uwagą słuchała jej słów o własnych rozterkach, i właściwie już na samym początku nieco się zdziwiła. — Nie wiedziałam, że przyjmujecie samotników — powiedziała. To nie tak, że byłaby zainteresowana, a przynajmniej… nie teraz, nie gdy wciąż chciała pomóc Lin wrócić do zdrowia, ale informacja była czymś nowym. Była przekonana, że klany nie są takie otwarte. Ale im dalej mówiła szylkretka, tym gorzej to wszystko brzmiało. Przepędzać? Jasne, podejrzewała, że nie mogła przekraczać granic, ale zazwyczaj po prostu prowadziła tam rozmowy. A teraz miała być domyślnie wypędzana, od razu, bez dwóch zdań? Miała szczęście, że dziś się do niej nie zbliżyła. Obawy kotki były bardzo zrozumiewalne, to brzmiało nieco radykalnie, szczególnie, gdy nie miało się kontekstu. — Rozumiem bycie ostrożnym, ale to naprawdę brzmi ekstremalnie. Większość kotów spoza klanów nie chce mieć z nimi wiele wspólnego, albo nawet nie wie o ich istnieniu, nie rozumiem, dlaczego rozmowa miałaby nie wystarczyć, by poinformować takiego o nieprzekraczaniu granic… — stwierdziła, marszcząc brwi. — Nie powinni tego od ciebie oczekiwać, przecież to twoi przyjaciele. Dlaczego klany aż tak bardzo boją się obcych? — bardziej myślała na głos, niż faktycznie pytała. Na jej twarz, choć wciąż nieco żałosną, wpadło zdeterminowanie. Uniosła łeb i spojrzała Kozie w oczy. — Jeśli twoi bliscy mieszkają w Dolinie lub blisko niej, mogę przekazać im od ciebie, by byli ostrożni! Albo przynajmniej spróbować!! — nie była pewna, na ile szylkretka może pozwolić sobie na wycieczki poza klan, a naprawdę chciała się jej odwdzięczyć za jej dobroć. _________________ you think you've caught a lamb but baby, i'm the wolf i sink my claws into the night secrets strung through opal skies so i sing to them and get so high that their light seeps through my
OPEN EYES
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | Przytuliła białą kotkę mocniej, pozwalając jej utonąć w swojej kryzie. Może to nie było najmądrzejsze posunięcie ze strony Kozy... Ale które jej zachowanie było mądre? Niezbyt nad tym myślała. - Tak, przyjmujemy... A przynajmniej dotychczas - powiedziała, wzdychając cicho. Na pewno Klan Rzeki się teraz zmienia. A czy Koza była gotowa do takiego typu zmian? - To... To prawda. Tylko że ostatnio pojawiły się na naszych terenach obce koty. Podrzucają zgniłą zwierzynę, kradną tą naszą, chodzą sobie po terenach klanowych ukrywając swój zapach... I to głównie to jest powód takich zmian - powiedziała, kręcąc przy tym głową. To było dla kocicy tak niezrozumiałe. Czemu losowe koty się na nich tak... Mszczą? Czemu ich nienawidzą do tego stopnia, że robią im... Takie rzeczy? - Nie rozumiem tego też... Przecież samotnicy zwykle no, nie chcą problemów. Problemy z Klanem to ostatnie, o czym marzyłam, jak byłam jeszcze samotniczką - odpowiedziała z westchnieniem, zaciskając na koniec zęby. To chyba najbardziej bolało. Że jakby przyszła na te tereny później, gdyby była trochę młodsza... To by pewno zarobiła w pysk za bycie na granicy. Na propozycje kotki, naprawdę się zdziwiła. Zamrugała parę razy oczami, próbując przetworzyć to, co właśnie usłyszała. Biała kotka ot tak chciała jej pomóc?? Z oczu szylkretki uciekło parę pojedynczych łez, tym razem jednak ze wzruszenia. - Naprawdę mogłabyś to zrobić? - zapytała drżącym głosem, próbując przełknąć ślinę przez znajdującą się w gardle gulę. Taka propozycja to... Ostatnie, czego się spodziewała. Tak naprawdę! - Wiem, że niedaleko doliny mieszkają Żyto, Chaos i Lawenda. Żyto jest bialo-brązowym kocurem w wieku podobnym do mojego, a Chaos jest czarnoszarym kocurem z wieloma bliznami na ciele. Lawenda jest kotką z czarną sierścią i kuleje na tylną łapę. I jakbyś gdziekolwiek spotkała samotników z imionami Konik, Krówka czy Owca to też im powiedz... Podobnie jak Burzy i Kicie. Burza i Kita to koty już starsze, bo to moi rodzice... A Konika, Owcy i Krówki możesz nie spotkać, bo to moje rodzeństwo i nie widziałam ich nigdy w okolicy, raczej całą piątka trzyma się osiedla... Ale wiesz, tak... W razie czego - zaczęła opowiadać, zaczynając od samotników, z którymi niedawno rozmawiała i wiedziała, że się kręcą w okolicy, a kończąc na jej rodzinie, której tak dawno nie widziała. - I... Ty też zachowaj od naszych granic odstęp. Nie chciałabym, żeby ci się coś stało, bo któryś wojownik uzna słowa przywódcy za przyzwolenie na mordowanie - powiedziała, patrząc w złote oczy kotki. Pomimo że nawet nie znała imienia nieznajomej, to nie chciała, by odeszła z tego świata. Nawet, jakby jej wieki zajęło ostrzeżenie wszystkich samotników świata przez Klanem Rzeki, to... Chciała to zrobić. Większość z nich nie była niczemu winna. Nie powinni ponosić odpowiedzialności za zachowanie paru żartownisiów. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 35
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : kto chce pisze 123
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste. Ma urwane 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżony Płomień, Jeżynowa Łapa, Zaćmione Słońce (KG), Kryształowa Łapa (KRz); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : hel (boedene)
Liczba postów : 295
Samotnik | Obce koty? Początkowo Baranek pomyślała, że po prostu mają do czynienia z wieloma zagubionymi kotami… ale to naprawdę brzmiało jak celowa próba zrobienia im na złość. Baranek również nie rozumiała, skąd miało wziąć się takie zachowanie. Nie brzmiało to na większą organizację, chyba by o niej usłyszała, gdyby tak istniała? — Faktycznie dziwne. Może mają do klanów jakiś żal? — to nasunęło jej się pierwsze. Nie każdy miał dojrzałe sposoby radzenia sobie z gniewem, Baranek to wiedziała - aż za dobrze. Ona sama nie wiedziała, jak by zareagowała, ale chyba wolała się izolować, niżeli wyżywać podsuwaniem komuś oczywistej zgnilizny. — No jacha! Ja ciągle i tak chodzę tu i tam — zapewniła z uśmiechem, po czym zaczęła słuchać opisów. Już pierwszy zabrzmiał charakterystycznie! — O, ja znam Żyto! Reszty nie, ale ich znajdę na pewno. Brzmią, jakby było ich łatwo rozpoznać— odparła kiwając głową ochoczo, — o, a w sumie jak ty się nazywasz? Powiem im, od kogo przychodzę! Ja jestem Baranek!! — Mh, zachowam ostrożność. To tylko wasz klan, czy inne też? — rzeczniacy i tak byli dla niej całkiem trudno dostępni terenowo, najdalej od wszystkich. Nie wchodziła tak daleko często… a teraz było za późno, ech. Niefajna wieść. _________________ you think you've caught a lamb but baby, i'm the wolf i sink my claws into the night secrets strung through opal skies so i sing to them and get so high that their light seeps through my
OPEN EYES
|
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Spodziewało się, bało się tego, że choroba porazi je po jesieni nieobfitującej w lecznicze zioła. Los nigdy był dla jeno łaskawy i z obrzydliwą precyzją potrafił przypomnieć im, jak kruche i nieistotne w tym świecie było jeno ciało, jak łatwo wgryzała się w nie grzybnia choroby i koszmarów, wypijając resztki, które jeszcze nu zostały. Nie myślało o tym, żeby błąkać się po terenach niczyich w poszukiwaniu zielarza o niewiadomym nastawieniu, całkowicie obcego. Zamiast tego dowlokło swoje truchło na granicę z Klanem Rzeki, wyczekując patrolu złożonego z kotów, które nie mogły jeno znać. Było dla nich jedynie wybiedzonym, toczonym przez chorobę samotnikiem z rośliną trzymaną pod jedną z łap, proszącym o przysłanie Jałowcowej Łapy z medykamentami na przeziębienie. _________________ | every single night, i endure the flight of little wings of white-flamed butterflies in my brain these ideas of mine percolate the mind trickle down the spine swarm the belly swelling to a blaze that's where the pain comes in, like a second skeleton — trying to fit beneath the skin, i can't fit the feelings inEVERY SINGLE NIGHT'S ALIGHT WITH
MY BRAIN |
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [X]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo, Pnący Bluszcz
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 486
Medyk | Noc nie musiało nikogo prosić o zawołanie Jałowcowej Łapy na granicę. Kotka sama na nią przyszła, ponieważ szukała kilku konkretnych medykamentów, a poza tym chciała nieco oczyścić umysł. Ostatnio przerobiła z Pnącym Bluszczem trochę podstaw walki, więc czuła się bezpieczniej wychodząc sama. Nie sądziła, że przychodząc w okolicę Oka Gór spotka Noc. Ostatnio mówiło, że nie chce wracać do klanu, więc dlaczego tu przyszło. - Cześć, Noc. Co tu robisz? - zapytała z nastawionymi ku górze uszami i oczami błyszczącymi delikatnym zainteresowaniem, gdy zbliżyła się do samotnika czekającego na granicy. _________________ I was listenin' to the ocean I saw a face in the sand But when I picked it up Then it vanished away from my hands, dah
And I was runnin' far away Would I run off the world someday? - ̗̀Nobody knows, nobody knows ̖́ - |
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Podniosło chciwy łeb, smakujący powietrza i węszący ostatnie ochłapy, które zdążyły przepchnąć się między wydzieliną, zanim ta zapchała nu nos. Całe szczęście, że była ona przeźroczysta, także resztki zapachu pozostałe na zewnątrz mogły pozdrowić te zza szkła i wskazać im, na co mają przekierować świadomość kota. Znajomy zapach nie wywołał w niem ani radości, ani smutku i, na dobrą sprawę, ani zbytniego pobudzenia. Choroba odebrała je z tych resztek afektów, które jeszcze miało, lecz nie było to tak korzystne w jeno pogoni za spokojem, jak mogłoby się zdawać temu innemu, który myślał, że Noc zna. Po prostu, każda wolna przestrzeń w jeno ciele została zastąpiona spokojnym, obezwładniającym pragnieniem przeżycia. Wiedziało więc, że musi się podnieść, choć łapy drżały nu, a głowa ciążyła, odkaszlnąć flegmę i ukradkiem splunąć na śnieg. – Drążę ciała chorobę – odparło ździebko żartobliwie, pociągając nosem. Wydzielina zdążyła już oblepić skórę jeno nosa, więc nie mogło jej całej wciągnąć w siebie, ale to nie było jeno celem. Odgrywając rolę pokrzywdzonego przykuje uwagę Jałowiec i pozwoli sobie na szybszą diagnozę. – Potrzebuje ziół, bo je zna, ale ich nie ma… jałowiec, lipę, mniszka, nawłoć, wierzbę. Ma to w zamian, lecz nie wie, czym jest – powiedziało, po czym przesunęło w stronę medyczki pakunek. Niedbały ruch szybko odsłonił jego zawartość: trzy korzenie i pięć pierzastych liści, w zarysie trójkąta, ułożone naprzeciwlegle na długich ogonkach. Charakteryzował je także nieprzyjemny zapach. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [X]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo, Pnący Bluszcz
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 486
Medyk | Początkowo odpowiedź Nocy powiedziała jej prawie tyle, co nic. Chyba po prostu nie była przyzwyczajona do kotów, które używały tak wzniosłych słów. Nie minęło jednak jedno uderzenie serca, a załapała, o co samotniczemu kotu chodzi. W dodatku teraz widziała jeno nie za dobry stan. Głównie przezroczystą wydzielinę świadczącą o przeziębieniu. Jej wzrok następnie zwrócił się ku roślinie przyniesionej przez łaciate. Szybko rozpoznała medykament. - To bodziszek. Liście pomagają na wrzody, rany i biegunkę, a korzeń tylko na biegunkę - stwierdziła. Normalnie nie dzieliła się z innymi kotami swoją widzą, bo była przeznaczona dla medyków, ale Noc żyło jednak same. Przyda mu się ta wiedza. - Zaraz ci coś przyniosę na to przeziębienie, ale musisz chwilę poczekać - powiedziała i jeśli Noc jej nie zatrzymywało, zwróciła się ku obozowi. Nie zabrała podarowanego zawiniątka od razu, żeby nie było, że chciała drugiego kota oszukać i zabrać a nic samej nie przynieść. Początkowo trochę się wahała, czy powinna dawać mu coś z Rzecznego składziku, ale przecież medyk miał obowiązek pomagać wszystkim kotom. No i poza tym Noc było kiedyś członkiem Rzeki, a i przyniosło coś w zamian. To była uczciwa wymiana. Po pewnym czasie wróciła na granicę z dwoma liśćmi mniszka w pysku, które następnie położyła przed Nocą. - Mniszek. Powinien pomóc. Na początek weź jeden, a ten drugi jeśli by nie pomogło. Aha i znajdź sobie na pewno jakieś ciepłe miejsce - powiedziała. Domyślała się, że Noc zna już te zalecenia, skoro samo rozpoznało swoją dolegliwość i wiedziało, czego potrzebuje, ale wolała się upewnić. Jeśli kot nie miał już nic do powiedzenia, podziękowała mu za bodziszka i wróciła do obozu.
//zt _________________ I was listenin' to the ocean I saw a face in the sand But when I picked it up Then it vanished away from my hands, dah
And I was runnin' far away Would I run off the world someday? - ̗̀Nobody knows, nobody knows ̖́ - |
| | Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 182
Terminator | Nadszedł czas, aby wrócić do życia. Taka myśl pojawiła się w myślach Księżycowej Łapy kiedy wstał dziś rano i pierwszy raz od paru księżyców poczuł silną motywację do działania. Do działania, do nadrobienia wszystkiego, co go ominęło... a było tego dość sporo. Ostatnio zrozumiał, że użalanie się nad sobą i nad swoim losem niczego nie zmieni a jedynie zdemotywuje go jeszcze bardziej. A to był Księżyc! Księżyc, który zawsze był pełen energii, zawsze miał siłę i humor, który zawsze był gotowy na nowe wyzwania i wrażenia! Najwyższy czas przywrócić tego starego Księżyca. W sensie... prawie całego, no tylko bez kawałka ucha. Kocur wstał i zdążył jedynie zjeść coś drobnego po czym udał się poza obóz. Coraz mniej obawiał się już wychodzić sam- choć pamiętał aby pozostać ostrożnym! Wszystko dookoła zdawało się mu jednak dopingować, bo zauważył, że śnieg zaczyna się topić a słońce delikatnie grzeje jego skórę. Nadchodziła pora nowych liści! Pora gdzie natura odżywa i rośnie. Zwierzęta zaczynały buszować po lesie, i nawet kilka ptaków pochwaliło się swoim śpiewem kiedy Księżyc przechodził w okolicy drzew. Cała natura zdawała odnawiać się i ożywać na nowo.... I on też miał taki plan. Nie był pewien gdzie się uda, jednak podreptał w stronę Oka Gór blisko granicy z Gromem. Pierwszy raz od jakiegoś czasu biegł i... czuł taką swobodę. Taką wolność! Co prawda biegł wolniej niż zawsze, nie przyzwyczaił się jeszcze w stu procentach do patrzenia na świat jednym okiem, jednak czuł się bardziej swobodnie. W końcu dotarł do granicy i rozejrzał się dookoła. Podreptał do brzegu Oka Gór i spojrzał na swoje odbicie w wodzie. Popatrzył na nie przez kilka uderzeń serca po czym lekko uśmiechnął się do siebie samego. Będzie dobrze, Księżyc. Na pewno będzie. Wtedy znów oddalił się od brzegu i zaczął dreptać po błotnistym terenie dookoła, zbliżając się do granicy z Gromem i rozglądając się w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Ah, ta pogoda i rześkie powietrze dawały mu tyle energii!
// Wysoki!
Ostatnio zmieniony przez Księżycowa Łapa dnia Sob 28 Wrz 2024, 22:02, w całości zmieniany 1 raz |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37 [X]
Matka : Roztrzaskana Tafla [NPC] + Dzika Róża [NPC]
Ojciec : ? [NPC]
Mistrz : Zamglone Jezioro; Owcze Runo
Partner : wiedza
Wygląd : Długie łapy, nieco zgarbione ciało. Cienki ogon w którego wzdłuż przechodzi ciemniejsza pręga, rytmicznie przecinana poziomymi liniami. Krótkie błyszczące jasnobrązowe futro z czekoladowymi cętkami i nieco jaśniejszym brzuchem i ciemniejszymi pręgami na udach. Długa szyja na której znajduje się trójkątna głowa z nienaturalnie dużymi bladymi uszami, ceglastym zgarbionym nosem otoczonym białym futrem. Ma żółtobrązowe oczy. Czasem potyka się o własne łapy, jego krok jest skoczny i energiczny.
Multikonta : Wilczy Kieł, Ukwiecona Grań [KG]; Jeżynowy Cierń, Brzozowa Kora [GK]
Liczba postów : 306
Samotnik | Nienawidziłem nudy. Mój trening na wojownika już dawno miałem za sobą a szkolenie pod okiem Owczego Runa nie szło jakkolwiek - szylkretka chyba była zbyt pochłonięta nauczaniem terminatorki z Klanu Rzeki niż swoich własnych. Niedawno wzięła się za siebie, ale i tak byłem zły że zmarnowała tyle mojego czasu. Polowanie, przeglądanie składzika nie rozumiejąc co robią dane rośliny i spacery... cudowne życie bez celu. Dziś promienie słońca naprowadziły mnie na granicę z Klanem Rzeki - może los się ze mnie zaśmieje i spotkam Jałowcową Łapę która mnie nauczy czegokolwiek? Bo ile można owijać rany pajęczyną i sprzątać wymiociny. Mojego nastroju nie poprawiały nawet pierwsze ptaki które w końcu odezwały się po Porze Nagich Drzew. Może czarnobiałe futro widoczne w oddali będzie ciekawym towarzyszem do rozmów? Nie jest to wszak terminatorka medyka lub Skwarna Łapa ale lepsze to niż nic. - Cześć. - rzuciłem zbliżając się do kocura. - Wysoka Łapa jestem, terminator medyka, a ty to...? |
| | Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 182
Terminator | Poszukiwanie czegoś ciekawego nie trwało długo- Księżyc po krótkiej chwili spaceru w pobliżu granicy dojrzał zbliżającą się sylwetkę. I choć najpierw lekko się spiął, teraz będąc już bardzo ostrożnym poza obozem, jednak rozluźnił się kiedy postać odezwała się do niego. Pręgus po zbliżeniu się okazał się być kocurem z klanu Gromu, i to nawet terminatorem medyka! No cóż, może Księżyc nie był jakimś mega specjalistą w tych sprawach, ale dość sporo nawąchał się zapachu ziół po siedzeniu w lecznicy... i rzeczywiście mógł taką woń wyczuć od tego kocura! Nie kojarzył go jednak z widzenia ani znikąd, nigdy nie był na zgromadzeniu więc tak naprawdę nie znał żadnych kotów z innych klanów. Wyśmienicie, miał teraz idealną okazję na poznanie kogoś i miłe spędzenie dzisiejszego dnia! Miał tylko nadzieję, że nie przepędzi nowego towarzysza swoim wyglądem... - Hej!- odpowiedział i również podszedł bliżej na tyle, aby wyraźnie zobaczyć kocura, jego smukłe i chude ciało. Rzeczywiście imię Wysoka Łapa mu pasowało- zdawał się być wysoki i chudy, i choć Księżyc również taki był, nie był AŻ taki chudy! - Jestem Księżycowa Łapa, z Klanu Rzeki- odparł i przystanął, nieco wyprostowany, jak gdyby był dumny, że może się komuś przedstawić. - Miło poznać! Też wybrałeś się na spacer w tak ładną pogodę, hm? Aż chce się żyć i wyjść z obozu!- powiedział, zagadując i rozglądając się dookoła, jak gdyby próbując wyłapać wzrokiem rześkie i orzeźwiające powietrze i delikatne promienie słońca. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37 [X]
Matka : Roztrzaskana Tafla [NPC] + Dzika Róża [NPC]
Ojciec : ? [NPC]
Mistrz : Zamglone Jezioro; Owcze Runo
Partner : wiedza
Wygląd : Długie łapy, nieco zgarbione ciało. Cienki ogon w którego wzdłuż przechodzi ciemniejsza pręga, rytmicznie przecinana poziomymi liniami. Krótkie błyszczące jasnobrązowe futro z czekoladowymi cętkami i nieco jaśniejszym brzuchem i ciemniejszymi pręgami na udach. Długa szyja na której znajduje się trójkątna głowa z nienaturalnie dużymi bladymi uszami, ceglastym zgarbionym nosem otoczonym białym futrem. Ma żółtobrązowe oczy. Czasem potyka się o własne łapy, jego krok jest skoczny i energiczny.
Multikonta : Wilczy Kieł, Ukwiecona Grań [KG]; Jeżynowy Cierń, Brzozowa Kora [GK]
Liczba postów : 306
Samotnik | Kiwnąłem delikatnie głową - Masz rację, aż żal by było siedzieć w obozie. - bo i tak nie miałem co tam robić. Zilustrowałem kocura od dołu do góry zatrzymując się na jego ślepiach - Rozumiem że kiedyś miałeś sprawne dwoje oczu? - spytałem z zainteresowaniem. Kocur wydawał się młody, a blizny miał jak stary. Domyślałem się że pewnie ciągnęło go na samotny spacer w taki dzień jak dziś i trafił na jakiegoś drapieżnika. Oczywiście utrata wzroku w jednym oku i kawałka ucho jest małą ceną za życie. Czy Gwiezdni mieli w tym swój plan? Tego nie wiedziałem, bo nie do końca rozumiałem jak działają... |
| | Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 182
Terminator | Kocur uśmiechnął się słysząc jego odpowiedź i po raz kolejny rozejrzał się dookoła, po czym nagle zatrzymał wzrok w jednym miejscu po usłyszeniu jego pytania. A więc jednak koty będą mu to wypominać... No ale cóż, co się dziwić, w końcu nie często spotykało się kota z takim pyskiem... Będzie musiał się do tego przyzwyczaić- co się stało, to się stało, a on dalej jest sobą. - Phhh, taaak, niegdyś tak było- odpowiedział, jak najbardziej odpychając od siebie nieprzyjemne myśli. - Do czasu kiedy spotkałem się z kuną... Nie polecam, cholerna bestia długo się trzymała- powiedział z lekkim rozbawieniem, obracając to w żart. Choć nie było to dla niego ani trochę śmieszne jakiś czas temu, w sumie niezniszczalna kuna była dość zabawnym konceptem... Nie wspomniał już o tym, że musiał zostać uratowany. Usiadł, bo w sumie po co miał stać przy rozmowie, i przez chwilę patrzył na taflę wody, po czym kontynuował rozmowę na swój sposób. - Jesteś medykiem... pewnie nie raz widziałeś takie przypadki, co? - spytał, równie ciekawy poznania tajników życia kocura. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37 [X]
Matka : Roztrzaskana Tafla [NPC] + Dzika Róża [NPC]
Ojciec : ? [NPC]
Mistrz : Zamglone Jezioro; Owcze Runo
Partner : wiedza
Wygląd : Długie łapy, nieco zgarbione ciało. Cienki ogon w którego wzdłuż przechodzi ciemniejsza pręga, rytmicznie przecinana poziomymi liniami. Krótkie błyszczące jasnobrązowe futro z czekoladowymi cętkami i nieco jaśniejszym brzuchem i ciemniejszymi pręgami na udach. Długa szyja na której znajduje się trójkątna głowa z nienaturalnie dużymi bladymi uszami, ceglastym zgarbionym nosem otoczonym białym futrem. Ma żółtobrązowe oczy. Czasem potyka się o własne łapy, jego krok jest skoczny i energiczny.
Multikonta : Wilczy Kieł, Ukwiecona Grań [KG]; Jeżynowy Cierń, Brzozowa Kora [GK]
Liczba postów : 306
Samotnik | Zaśmiałem się na wspominkę o kunie. - No tak... a ostatecznie dała ci spokój czy pokonałeś ją niczym prawy wojownik? - zażartowałem. Dla niektórych ciągłe ryzykowanie życia i duża ilość blizn było powodem do dumy. Ja preferowałem jednak nie oszpecać swojego ciała szramami, lubiłem moje ciało w takiej formie jakiej było. Nieco inne niż większości, ale nie aż tak nadzwyczajne. - Szczerze mówiąc na razie zajmuje się sprzątaniem wymiocin i walką z zatruciami... - westchnąłem zawiedziony siadając na miękkim mchu i owijając łapy ogonem. |
| | Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 182
Terminator | Na jego słowa speszył się nieco. No cóż, Wysoka Łapa miał rację, pokonanie przeciwnika było czymś, co robi prawdziwy wojownik. I niestety, ale Księżyc nie wykazał się tego dnia prawdziwym wojownictwem, no ale trudno, co było to było. Choć czuł trochę wstyd, wiedział, że to doświadczenie wiele go nauczyło i teraz jest jeszcze bardziej zdeterminowany do progresowania. - Niestety, nie pokonałem jej, a jedna z moich klanowiczek musiała pomóc, Niknąca Łapa. Niestety też została ranna- powiedział ze wzruszeniem ramion, starając się nie przypominać sobie zbyt wiele z tego dnia, bo nie były to miłe wspomnienia. - Tak czy owak, w końcu padła, a ja do końca życia wiem, żeby się do kun nie zbliżać- zażartował. Co do opisu codziennych obowiązków kocura ten spojrzał na niego współczującym wzrokiem i również usiadł. On sam nigdy nie potrafiłby być medykiem, nie usiedziałby na miejscu w tej lecznicy. Do tego wszystkie te zioła, cała ta wiedza... on by się zanudził na śmierć! Księżyc potrzebował ruchu, akcji, czegoś nowego, a sprzątanie wymiocin i walka z zatruciami nie brzmiało na zbyt ekscytujące. - No cóż... z pewnością kiedyś to się skończy, nie? - rzucił, próbując go nieco pocieszyć. - koty nie mogą chorować wieczność. |
| | | |
| |