IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Samotnik
Baranek
Pią 26 Sty 2024, 21:32
Baranek
Baranek
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 23
Matka : Nimfa
Ojciec : Brutus
Mistrz : -
Partner : zły, głodny wilk!!
Wygląd : Biała bardzo, a do tego długowłosa, puchata i raczej niskawa. Oczy ma złociste.
Multikonta : Szakal (PNK), Rozgwieżdżona Łapa (KG), Zaćmione Słońce (S); Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : sinthari
Liczba postów : 179
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t2002-baranek


baranek


imię: baranek
pseudonimy: baran
ranga: samotnik
wiek: 23 księżyce (luty)
płeć: kotka / zapach kotki
✦ baranek to samotniczka mieszkająca w młodych brzózkach. jej ojcem jest brutus, a matką nimfa. wychował ją głównie ojciec w terenie położonym dalej na północ.


Sheep have had a strong presence in many cultures, especially in areas where they form the most common type of livestock.

rozdzial i - aparycja
kliknij!


Choć krępa, kształtna i atletyczna, Baranek nie może pochwalić się wzrostem. Jest niska; nie katastrofalnie, jednak na pewno niższa, niż przeciętny kot. Futro, które ją pokrywa, jest gęste, puchate, trochę brudne od spodu - a przede wszystkim białe. To jedyny kolor, jaki da się na nim znaleźć, jeżeli mowa o pigmencie, a nie błocie. Warto też wspomnieć, że jest długie - długie na tyle, że pokrywa nawet jej palce i jakieś trzy razy w swoim życiu Baranek się o nie zwyczajnie potknęła. Co ciekawe, jej ogon jest raczej krótki (lecz wciąż naturalny) i… skręcony. Zawija kółeczko na zadek kotki i nijak jej to nie przeszkadza - tak się urodziła. Wszystko to dopełniają oczy o złotym kolorze i różowiutka skóra.  

Pod swoją bielą, Baranek jest czarnym srebrnym szylkretem point pręgowanym klasycznie.



rozdzial ii - charakter
kliknij!


Baranek to kot o dość luźnym podejściu do życia, w którym zdaje się nie mieć zbyt wiele celu - jedynie żyć i doświadczać nowych rzeczy. Jest raczej przyjacielska w stosunku do nowo poznanych kotów, jednak nie da sobie wejść na głowę! Czasem jest aż zbyt pewna siebie i swojej racji, a do tego piekielnie uparta. Umie sobie radzić sama, jednak woli żyć z kimś obok - jest ekstrawertykiem i emocjonalnie źle znosi samotność.
Często robi coś tylko i wyłącznie z kaprysu - lub na złość. Baranek nie jest głupia, wręcz przeciwnie, ale niespecjalnie lubi myśleć o sobie wysoko; głównie dobrze jej idzie myślenie praktyczne i rozwiązywanie problemów. Ma wielki problem z kłamaniem; jest psychicznie niezdolna do celowego mówienia nieprawdy w sposób, który byłby wiarygodny. Nie jest jednak naiwna - zauważy, jeśli ktoś ją wkręca… raczej.
Samotniczka to kot o poczuciu humoru, którego sposobem okazywania sympatii jest chociażby przyjacielskie dokuczanie, droczenie, przepychanie, bądź wspólna praca - czy to przy budowaniu legowiska, czy polowaniu. Jej inteligencja emocjonalna jest… przeciętna, tak samo skłonność do werbalizowania tych uczuć - nie będzie lała słodkimi słówkami co chwila, ale nie będzie też mieć ogromnego problemu z przyznaniem, że kogoś lubi czy ceni.  



rozdzial iii - historia
kliknij!


rozdział 3.1 - dzieciństwo
Baranek urodziła się na wsi - nieco większej, niż przeciętna. Nie była kotem żyjącym z czy polegającym na ludziach, by przeżyć, jednak jej rodzina często polowała na myszy w stodołach - a ludzie, bezwłose i dwunożne istoty, zdawali się nie mieć z tym żadnego problemu, co zapewniało kotom życie w pewnej symbiozie.

Jej matką była Nimfa, zaś ojcem Brutus, jednak w wspomnieniach Baranka żyje głównie ten drugi; to nie tak, że Nimfa umarła, zanim Baranek ją zapamiętała czy inny tragiczny los, jednak była ona kotem dalekim… emocjonalnie, by tak rzec. Swoją opiekę nad jedynaczką ograniczała do karmienia mlekiem i wylizywania, jednak w momencie, gdy kocię mogło już jeść stały pokarm, Nimfa przestała się nią interesować - jedynie co jakiś czas przynosiła jej jedzenie i odchodziła bez słowa. Gdy Baranek nieco podrosła - miała cztery czy pięć księżyców, próbowała rozmawiać z matką. Zalewała ją pytaniami, a przynajmniej próbowała, jednak wtedy małomówna kocica wypuszczała z prawie-uśmiechem powietrze z nozdrzy i oznajmiała, że musi iść - zająć się czymś.

Brutus zaś spędzał z małą dużo czasu odkąd ta zaczęła mówić - pokazywał jej wieś, co jest dookoła niej. Rozwiewał wątpliwości na temat tego, jak działa świat i bawił się z Barankiem, jednocześnie ucząc jej, gdzie najlepiej celować podczas walki. Gdy była starsza - miała sześć księżyców, zaczął również uczyć ją polowania. Nic dziwnego więc, że to do niego kotka przywiązała się bardziej; kwestia jej rodzicielki ciekawiła ją, jednak. Nie czuła, by Nimfa jej nienawidziła, jednak nie była pewna, czy można było w tym widzieć miłość matki.

rozdział 3.2 - okres dojrzewania
W końcu, gdy Baranek dorosła do wieku ośmiu księżyców, Nimfa sama się do niej zwróciła. Coś nowego - zdecydowanie. Zabrała ją ze sobą na spacer do lasu; wspomniała, by nie mówić o tym tacie. Baranek potaknęła głową, choć wiedziała, że nie do końca umie trzymać sekrety - nie mogła stracić szansy, by dowiedzieć się czegoś o matce.
Jednak to nie o matce miała się dowiedzieć; zamiast tego Nimfa zaczęła tłumaczyć jej… zioła. Jak je zbierać, jak nazywają się najważniejsze z nich. Spotykały się tak co kilka dni; Nimfa nauczyła córkę o leczeniu ran, stłuczeń, przeziębienia i bólu gardła.
A potem Nimfa zniknęła.

Jej zapach ciągnął się do pobliskiej rzeki, jednak nie wskazywał na utopienie się kocicy - zamiast tego, zdawało się, że zwyczajnie ową rzekę przekroczyła. Bez słowa, jej jedynym pożegnaniem wiedza przekazana córce. Być może tak było lepiej; być może Brutus niepotrzebnie próbował zmusić duszę jak Nimfa do osiadłego i stałego życia, gdy ta należała gdzie indziej.

Po jej odejściu, Brutus nieco się zmienił. Wcześniej był towarzyskim, przyjaznym kocurem, ale brak partnerki dawał mu w kość - a wsparcia emocjonalnego szukał w jedynej rodzinie, jakiej miał, czyli Baranek. Ale Baranek, ledwo wyrośnięte kocię nie było kotem, który potrafił poradzić sobie z płaczącym i jęczącym kocurem, nie była w stanie zaoferować mu jakiejkolwiek pomocy. Myślała czasem, czy była złą córką, skoro zdawała się obojętna na smutek ojca. Polowała i przynosiła mu jedzenie, bo tylko to czuła, że może. Wszystko to było dla niej piekielnie niekomfortowe.

A Brutus robił się coraz gorszy - chodził nerwowy, wyżywał się na napotykanych kotach. Czasem wciąż mogła zamienić z nim słowo jak wcześniej, ale były to rzadkie przebłyski. W pewnym momencie wspomniała coś o lekcjach, jakie dawała jej Nimfa nim odeszła… a ten wpadł w szał, że o tym nie wiedział, że próbowała trzymać coś w sekrecie przed nim, a przede wszystkim - że to Baranek była powodem jej odejścia, bo gdyby nie to dziecko, to może Nimfa nie poczułaby się tak uwięziona w tym trybie życia, może zabrałaby go ze sobą, ale nie chciała dodatkowego bagażu w postaci kocięcia.

Ze łzami w oczach, jednak stojąc dumnie, Baranek spojrzała na ojca i po prostu wyszła z ich legowiska - by ochłonąć. Usłyszała jeszcze coś o tym, że też go zostawia, jak jej mamusia, ale zignorowała to. Zaczęła rozumieć, po co Nimfa chciała nauczyć jej wiedzy potrzebnej do życia samemu - nie na wsi, samemu - zanim odeszła. Czy wiedziała, że Brutus tak skończy? A może po prostu podejrzewała, że jej córka pójdzie w jej ślady. Nie wiedziała.

Była wtedy dwunastoksiężycowym kotem; po dniu przygotowań, Baranek opuściła wieś. Miała dość.

rozdział 3.3 - podróż
Życie samemu było dziwne; Baranek szybko się o tym przekonała. Problemem nie było nawet polowanie czy miejsce do spania (choć było to zdecydowanie trudniejsze do pozyskania, niż na wsi), a coś innego - towarzystwo.

Okazało się, że Baranek bardzo polegała na życiu w jakiejś społeczności - poza jej ojcem było tam też kilka innych kotów; sąsiadów. Baranek doceniała możliwość mówienia innym dzień dobry; teraz mogła mówić dzień dobry tylko sobie. Liczyła, że może znajdzie Nimfę… ale czy kocica w ogóle chciałaby takie coś łażące jej tropem? Wątpiła. Nie zamierzała jednak wracać do ojca czy na wieś - odkryła, że świat poza nią jest jakby… piękniejszy. Może dlatego, że był nieznany. Niektórych drzew nie widziała nigdy w swoim życiu; im dalej szła, tym większe były pagórki. Było to dla niej fascynujące i satysfakcjonujące, by odkrywać.

Jej odkrycia trwały pięć księżyców. Przemierzała, spała w różnych norach czy dziuplach; spotykała różne koty na swojej drodze, zarówno przyjazne - jak para kotek, liliowej i rudej, które pozwoliły jej przespać jedną z nocy w swoim legowisku - jak i te bardziej agresywne i terytorialne, którym Baranek wolała pokazać język i szybko zmyć się z ich rewiru.

rozdział 3.4 - dom
W końcu w wieku 17 księżyców napotkała miejsce, małą wioskę, w której okolicy to znalazła przytulną norę pod przewalonym drzewem - zapewne kiedyś mieszkało w niej większe zwierzę, ale zapach był na tyle zwietrzały, że było to bezpieczne. Przystroiła miejsce pod siebie, ciesząc się, że w końcu może trzymać gdzieś zapasy ziół i jedzenia, zamiast szukać ich na bieżąco. Bliskość wioski dobrze jej służyła - chodziła tam codziennie na obchód i zaznajomiła się z kilkoma lokalnymi kotami, które żyły bliżej ludzi. Nie były to żadne głębsze relacje, jednak doceniała możliwość mówienia dzień dobry rankiem.

Żyło jej się tam dobrze, więc została. Pewnego dnia, gdy miała 19 księżyców, w wiosce coś się działo - napotkała na bójkę dwóch kotów. Jeden z nich był jednym z lokalnych nastolatków - miał nieco paskudny charakterek. Walczył z nieco pulchną, szarą kotką, która co jakiś czas kazała mu coś powiedzieć.

Obserwowała scenę przez chwilę i zauważyła, że nie była jedynym obserwatorem - czarna, nieznana jej kocica o niecodziennym wyglądzie również znalazła sobie w tym zajęcie. W końcu smarkacz zamachnął się łapą i pazurami zrobił niebieskiej krzywdę do krwi: Baranek i nieznana jej obserwatorka spojrzały na siebie porozumiewawczo i jedna odciągnęła jednego kota, a druga drugiego.

Baranek kazała młodszemu kotowi przysłowiowo spieprzać i nie robić akcji, a ranną kotkę - o imieniu Irys, jak się okazało - zaprosiła do siebie, by mogła opatrzeć jej ranę. Zaprosiła również na wspólny posiłek drugą kocicę - ta nazywała się Lin.

Po powrocie do legowiska, Baranek zajęła się raną Irys i pozwoliła jej tutaj zostać, dopóki się nie zagoi. Zaoferowała Lin jedną z upolowanych dziś wiewiórek - była wdzięczna za pomoc, bo nie była pewna, czy sama rozdzieliła by dwójkę kotów, zanim zraniłyby się jeszcze bardziej. Lin była przyjemnym towarzystwem do rozmów, jednak ostatecznie odeszła w swoją stronę.

Irys zaś… cóż, była nieco szorstka przy krawędziach, jeśli chodziło o jej charakter, jednak znalazły wspólny język. Zdawało się, że dzieliły poczucie humoru i pewną chaotyczność w życiu. Jakoś tak złożyło się więc, że nawet po zagojeniu rany Irys została z Baranek, której nie przeszkadzało to ani trochę - była głodna towarzystwa w swoim życiu. Polowało się lepiej wspólnie!

Minęło pół księżyca od pierwszego spotkania, a pewnego dnia Baranek spotkała nikogo innego, jak Lin przy jej legowisku. Wyglądała trochę źle; zmęczona, z wydzieliną z nosa, kaszlem… okazało się, że się przeziębiła. Baranek na szczęście to leczyć umiała - bezinteresownie więc zaprosiła Lin do środka i podała jej potrzebne zioła, oferując schronienie na tyle czasu, ile będzie tego potrzebować.

I wyglądało na to, że Lin też miała zostać tu na dłużej.

Tylko, że… kolejne pół księżyca, a z nieba spadł niesamowicie obfity deszcz. Obfity na tyle, że rzeka niedaleko zaczęła wylewać się poza swoje brzegi. Czując rankiem rosnącą wilgoć pod łapami, kotki nie miały nawet czasu, by wziąć zapasy z legowiska: zaraz po ich ewaukacji wszystko zamieniło się w błoto, a przewalony pień nad wejściem spadł już na amen.

Zostały więc bez domu; cała okolica również cierpiała przez zalanie. Nie miały wyboru - musiały zmienić miejsce zamieszkania… i teoretycznie nie musiały robić tego razem, ale wszystkie bez słowa najwyraźniej uznały, że tak właśnie zrobią. Życie z kotami w jej wieku na pewno było inne, niż życie z ojcem.

rozdział 3.5 - dolina oka gór
Ruszyły tam, gdzie góry - im wyżej, tym mniejsza szansa dotarcia wody. Było trochę ciężko, gdy musiały wrócić do polowania w koczowniczym trybie życia, a do tego nigdzie nie było fajnych nor, z których można było zrobić legowisko. W końcu jednak po księżycu poszukiwań - gdy Baranek miała 21 księżyców - natrafiły na Dolinę Oka Gór i wieś pod nią, a tam, w Młodych Brzózkach, znalazła się akurat idealna, mała jaskinia na ich życiowe potrzeby. …A raczej potrzeby Baranka? Nie była pewna, czy dwójka kocic wciąż były jej gośćmi, czy współlokatorami - ale hej, nie narzekała!




In the English language, to call someone a sheep or ovine may allude that they are timid and easily led.


POZIOM: 3
PD: 0/150
MPOZIOM: 2
MPD: 0/100

SIŁA: 21
ZRĘCZNOŚĆ: 23
SZYBKOŚĆ: 13
ODPORNOŚĆ: 15

HEALTHPOINTS: 130
WYTRZYMAŁOŚĆ: 110
CECHY:
  • psi węch
  • twarda skóra
  • ciamajda

UMIEJĘTNOŚCI:
  • tropienie - 2
  • skradanie się - 3
  • wspinaczka - 2



Religious symbolism and ritual involving sheep began with some of the first known faiths: Skulls of rams (along with bulls) occupied central placement in shrines at the Çatalhöyük settlement in 8,000 BCE.

rozdzial iv - relacje
kliknij!


go crazy



rozdzial v - zielarstwo
kliknij!


umie leczyć:
  • rany
  • obicia i stłuczenia
  • przeziębienie
  • ból gardła
  • biały i zielony kaszel
zna:
  • jałowiec
  • języczki polne
  • miód



-ˏˋ
kod kp wykonany przez pliszkę.
=✦




Skocz do: