| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Obóz Plemienia :: Kamienna Ziemia | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2169
Administracja | First topic message reminder :Położone niedaleko Ciepłego Wejścia płaskie głazy, które prędko ulegają nasłonecznieniu podczas sprzyjającej pogody i przez długi czas zachowują swoje ciepło, przez co są jednym z najlepszych miejsc do wylegiwania się. Problemem może być jedynie fakt, że są one wystawione bezpośrednio na działanie promieni słonecznych, jednak podczas Pory Kwitnących Drzew czy Pory Złotych Liści nie powinien ten fakt stanowić problemu. W większości są one wystarczająco szerokie, by pomieścić nawet trzy koty, chociaż zdarzają się takie, gdzie może być tylko jeden. |
|
| Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik | Wynurzyła się w całej swojej okazałości, po raz pierwszy od dłuższego czasu podczas którego chorowała. Cóż to były za nudy! Otrzepała się, schodząc na środek jaskini, by sobie pooglądać koty. Szyszunia wróciła, skarby! Z zadowoleniem stanęła na słonecznych skałkach, które swoją drogą wcale takie słoneczne teraz nie były- by się w spokoju rozejrzeć. Cóż za niesprawiedliwość ją dopadła. Przez gnicie w chorobie, na pewno była w tyle z wiadomościami, z zawieraniem znajomości... w sumie ze wszystkim. I mimo zewnętrznej otoczki zadowolenia, gdzieś z tyłu głowy, resztka jej mózgu szalała z niepokoju. Co jeżeli nikt jej nie pozna? Rodzeństwo porozdzielało się w grupki i już wiedzą jaki kto ma charakter? Co jeśli tylko ona nie wie co i kogo unikać, a u którego kota można coś wyłudzić czy zrobić zakład? Zaraz jednak ulizała swą puchatą sierść na klatce piersiowej (oczywiście, że zwalała winę na futro, za ,,pogrubianie" jej. Jakże mogło być inaczej?) po czym pierwszym krokiem jaki postanowiła zrobić, było poszukanie jej krewnych. Przecież nie mogła zacząć od rozmowy z jakimś losowym kotem o którym nic nie wiedziała, prawda? Wszystkiego trzeba się najpierw dowiedzieć od sióstr i braci, bo przecież od tego są. Nie będzie się narażać na jakieś nieprzyjemne informacje, które mogłyby wyniknąć z niewiedzy. Tak więc, uniosła swą głowę i... oh panie. Gdzie jest jakaś regulacja ostrości. Zmrużyła więc ślepia, bardziej polegając na słuchu i węchu, chociaż trudno było cokolwiek wyczuć, w takim natłoku zapachów! Aaaah, i co teraz?
//Wiater |
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Nudziła się. I to bardzo. Przewalała się z boku na bok przy matce, bawiąc się kawałkiem patyka, który znalazła wcześniej tego dnia. To również jednak szybko jej się znudziło, więc w końcu podniosła się na łapy i szybko otrzepała brudy z legowiska, które przykleiły się jej do futerka. Czas na kolejne podbijanie świata. Skierowała się w stronę Słonecznych Skałek niezbyt wiedząc co robi. Miała nadzieję, że spotka kogoś kto da jej jakieś zajęcie. Wszystkie starsze koty, które mijała były jednak zajęte innymi obowiązkami. Po ostatnim niemiłym spotkaniu ze Szczytem stwierdziła, że nie będzie im przeszkadzać. Nadąsała się nieco rozumiejąc że będzie skazana na kolejną samotną zabawę. No chyba, że znajdzie kogoś w jej wieku. Zaczęła więc obserwować środowisko pod innym kątem i już po krótkim czasie jej się to opłaciło. Namierzyła bowiem swoją dawno nie widzianą siostrę - Żywicę. Jakim cudem nie zauważyła jej wcześniej? No cóż, ważne że była. Teraz tylko trzeba się z nią odpowiednio przywitać. Nie czekając dłużej szybko podbiegła do siostry i przyjacielsko rzuciła się na nią, jakby była w trakcie polowania. Na szczęście upadły na dość miękki mech, zbierający się przy skałkach, więc nic takiego im się nie stało. Zadowolona z siebie Wiatr, wręcz kipiała energią, a w jej oczach błyszczały iskierki podekscytowania. Teraz twój ruch. Rzuciła siostrze wyzywające spojrzenie i stanęła w “pozycji bojowej”. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik | Odwróciła się idealnie w chwili, by jakieś jasne futro zaatakowało ją od przodu, powalając na mech. Ah, Żywica miała beznadziejne wyczucie czasu. Do tego przez chwilę nie ogarnęła co ją atakuje, więc miała krótko stresa i dodatkową dezorientację. Gdy jednak już stanęła na czterech łapach i zmrużyła oczy, poznała dawno nie widziany pyskacz. - Oho ho! Cóż za wyczyn atakować siostrę, co ledwo do sił swych wróciła! - Zaraz jednak przysiadła do ziemi, przyjmując wyzwanie. Zdawała sobie jednak sprawę iż Wiatr ją widzi, więc nie specjalnie się przejmowała całą resztą. Zaraz wyskoczyła, by będąc w odpowiedniej odległości, wygiąć się w rogala, atakując swoją łapą pozbawioną widocznych pazurów. Takie losowe tykanie rodzeństwa łapą było zabawne. Zawsze się wtedy zastanawiała czy się przewrócą czy jednak nie. Ah, cóż za dreszczyk wywołany niepewnością! Zaraz po swym ataku przewróciła się niezgrabnie na plecy, przypominając wielką drewnianą beczkę wypełnioną kiszoną kapustą. |
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Zamruczała na tyle na ile pozwalały jej zepsute struny głosowe, widząc reakcję siostry. Dawno jej nie widziała, więc cieszyła się, że ta nie zgburowaciała ani nic takiego. Mimo swojego specyficznego charakteru, nadal dość mocno martwiła się o rodzeństwo i cieszyła się, że Żywica znowu jest na łapach i najwyraźniej ma dość dużo siły. Nie zdążyła odpowiednio zareagować na atak siostry, jednak niezbyt się tym przejmowała. Teatralnym ruchem rzuciła się na ziemię, jakby pod wpływem mocnego uderzenia. Dostrzegła jednak, że Żywica zrobiła dokładnie to samo, więc jednym zgrabnym ruchem przetoczyła się do niej i nadal leżąc na ziemi wyciągnęła w jej stronę łapki, odpychając od siebie. W jej oczach widać, jednak było rozweselenie, a jej pyszczek rozświetlał się w dużym uśmiechu. Chwilę jeszcze poleżała łapiąc oddech, po czym przysunęła się do siostry i wtuliła w jej futerko. Bardzo za nią tęskniła. Nie pozwoliła jednak sobie na zbyt długą chwilę wytchnienia i już po chwili znowu była na łapach, a jedną z nich "przyciskała" lekko siostrę do ziemi. Na jej pyszczek wpłynął złowieszczy uśmieszek jakby już ogłaszała swoją wygraną. |
| | Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik | No i czego się kładziesz kiedy ja się kładę? Kto teraz będzie atakował? Już miała jakoś zareagować, zmuszając swoje beczkowate cztery litery do ruchu, jednak siostra ją wyręczyła. Nie można było ukryć, że Żywica przez chwilę zapomniała, że nie jest jedynym masywnym kotem w plemieniu. Cóż, fakt ten jednak nie zmienił wyglądu szylkretki, tak więc, dopomagając sobie siłą mięśni, przeturlała się nieco dalej, popchnięta przez Wiatr. Hehe, trzeba dodać tu nieco dramaturgii, nie? Przez chwilę leżenia pomyślała, że mogłaby spytać o to, o czym myślała na początku, jednak zaraz zwyzywała się za tą myśl, przypominając sobie, że od Wiatru raczej nic się nie dowie. Chyba że kotka pokazywałaby łapami kto jaki jest, a to byłoby widoczne. Zbyt widoczne. I wszystko by zdradziło. Tak więc, wyłudzanie informacji od niej odstawmy na dalszy plan, i tak nic z tego. Aż tu- Kto to mnie tu przyciska do ziemi? Spojrzała na pysk Wiatru, unosząc z lekka swe brwi. Może jasna była bardziej obeznana z terenem, jednak Żywica na pewno miała więcej pary w łapach. Nic jednak od niej nie nastąpiło. Rozluźniła się nawet, robiąc zrezygnowaną minę- że niby się poddała. Nie miała pojęcia czy siostra to łyknie, jednak nie miała też czasu na analizę tego. Tak więc, po chwili "poddania się" nagle spięła wszystkie mięśnie, by wypchnąć przed siebie cztery łapy, z zamiarem zdobycia przewagi nad krewniaczką. Kto wie? Może się uda. Na pewno mocno ograniczyła swoją siłę, by nie zrobić siostrze krzywdy. Bo co by wtedy było? |
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Dostrzegła zdziwienie na pyszczku siostry. Oczywiście że była zdziwiona! Dokładnie tak jak powinna! W końcu nie codziennie zostaje się tak sprytnie ogranym jak ona. Wtedy też poczuła jak szylkretka się rozluźnia, więc, dumna z siebie, dostawiła jeszcze jedną łapkę na jej ciało. W końcu! Udało jej się wygrać! Kiedy nagle poczuła spinające się ciało pod sobą, było już zdecydowanie za późno na jakąkolwiek efektywną reakcję. Poleciała więc z cichym piskiem do tyłu, na szczęście nie uderzając się jakoś mocno. Wiatr ciągle nie wiedziała co się stało. Ale jak to? Jej własna siostra ją tak oszukała? Jak mogła! Pominęła w myślach fakt, że sama to przed chwilą zrobiła. Liczyło się tylko to co inni robili jej. Ona przecież była poza prawem. W końcu doszła do siebie i pogodziła się z rzeczywistością, jednocześnie podnosząc się na łapy i znowu ustawiając się w pozycji do ataku. Wiedziała jednak, że jeśli chce wygrać musi wymyślić jakąś inną taktykę. Tylko co... Zamyślona zrobiła krok w tył wtedy poczuła coś twardszego skrywającego się w mchu. No tak! Jak mogła na to wcześniej nie wpaść! Co prawda nigdy wcześniej nie widziała, żeby ktokolwiek z strażników czy łowców używał tej metody, ale może teraz zadziała? Szybko schyliła się i podniosła jeden z patyków leżących na ziemi. Może nie był jakiś zbyt duży czy gruby, ale zawsze to lepsze niż nic. Kotka wymachnęła kilkakrotnie nim w pyszczku, jednocześnie przyprawiając się o lekkie zawroty głowy. Nie przejmowała się nimi jednak zbytnio, ważne że mogła wyglądać niebezpiecznie. Tym razem z jeszcze większą pewnością siebie stanęła prosto, dumnie prezentując siostrze swoją "broń". _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik | Ha ha! A myśl czynem się stała! Nie można było nie zauważyć zadowolenia malującego się w oczach szylkretki. Wstała niezdarnie, nie mając czasu na otrzepanie się ze śmieci. Przecież czekała na ruch siostry, nie może tracić więc czujności! Oh, ale cóż to. Żywica wypuściła głośniej powietrze nosem, gdy ujrzała to co ujrzała. A mianowicie Wiaterek z jakimś badylem w pyszczku. Ah, jakże to komicznie wyglądało! Jednak przez to wymachiwanie musiała się cofnąć nieco w tył. Przecież nie chciała dostać z drewna po uszach, prawda? Chociaż właśnie w tym momencie bardziej zainteresował ją sam patyk niż wcześniejsza chęć wybrania nad siostrą. No bo, ten kij się tak fajnie ruszał! Podążała za nim wzrokiem, z szeroko otwartymi oczami, by w pewnym momencie zaatakować jego koniec łapą. Kompletnie nie myślała w tym momencie o tym, że wyglądają obie z siostrą jak dwa jakieś młode kociaki, a przecież już są o wiele starsze, niż jakieś młode pluskwy. Cóż, potem się będzie tym martwić, o ile sobie o fakcie w ogóle przypomni. |
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Dumna z siebie, nawet nie wzięła pod uwagę tego, że siostra może obrać za swój cel jej broń. Przecież broni się nie atakuje, prawda? Dość mocno się jednak przeliczyła i już po chwili poleciała na bok pod wpływem uderzenia w patyk. Przez uderzenie o ziemię patyk dość szybko się połamał zostawiając kotkę bez jakiejkolwiek broni. Jak tak w ogóle można było zrobić! Obrażona podniosła się na łapy i odwróciła od siostry, po czym fuknęła cicho. Niech widzi że ją obraziła! Jeśli ona ma się tak bawić, to już woli nie bawić się w ogóle. Siedziała obrażona nie zwracając uwagi na to, że zachowuje się w tamtym momencie jak mały kociak. Skoro rozwaliła jej patyk, to niech teraz za to płaci! Nie zamierzała dawać siostrze żadnej taryfy ulgowej, niech teraz wymyśla jak ma ją niby pocieszyć. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik | Ojej, patyk się złamał. No nic, to pora przerzucić się znów na siostrę, skoro kijek poległ chwalebnie w walce... Lub też haniebnie. Żywica nie potrafiła teraz tego określić. No ale kto by się nad tym zastanawiał w takiej chwili! Już miała wyskoczyć, na pozbawioną równowagi Wiatr, zamiatając podłogę ogonem, gdy to jej ofiara postanowiła... się odwrócić. Ej, ale co to za zabawa atakować od tyłu gdy wiesz, że druga osoba zdaje sobie sprawę z trwania zabawy. No i wszystko się zepsuło! Zmarszczyła pysk nieładnie, wyglądając przy tym jak ta taka wielka błotnista ropucha, po czym podeszła do jasnej kotki. Coś ją ugryzło? A może coś się wbiło w opuszkę łapy? Tak, to na pewno to. Czemu Żywica tego wcześniej nie zauważyła? Siostra na pewno musiała znosić ból w łapie przez całą zabawę! Puchata szylkretka kompletnie nie biorąc pod uwagę faktu, iż Wiatr mogła się po prostu, najzwyczajniej w świecie obrazić za złamany patyk, podbiegła do niej zmartwiona. - Ojej, przepraszam! Nic cię nie boli? Wszystko dobrze? Pokaż tą drzazgę w łapie. Albo czekaj, nie! Nie chcę jej widzieć. Stój tu i się nie ruszaj, przyniosę jedzenie. Jeszcze umrzesz z odgłodzenia czy coś. Jest w ogóle takie słowo? Ah, a kogo to obchodzi. No, to idę! - Tak więc, przekonana swojej racji, nie chcąc nawet słyszeć sprzeciwów krewniaczki, pognała po jakieś jedzenie, które oczywiście jej się należy.
[zt] |
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Przechadzanie się po obozie z runem w pysku chyba nie było najlepszym pomysłem jaki miała. Dość szybko jej się to znudziło, a runo zaczęło jej ciążyć. Może nie było aż tak źle jak dzień wcześniej, ale nadal było to dość nieprzyjemne. Nic dziwnego więc, że Wiatr powoli zaczęła rozglądać się za kimś komu owe runo mogłaby przekazać. Dość szybko wpadł jej w oko bure futro, które jednak kotka często nazywała po prostu czarnym ze względu na znajdujące się na nim ciemne pręgi. Nowicjuszka uśmiechnęła się lekko, po czym skierowała w stronę brata. Normalnie pewnie podbiegłaby ale niezbyt chciało by jej się biec z wełną plączącą się jej pod łapami, po za tym możliwe, że przestraszyłaby wtedy kocurka a tego nie chciała. - Fafek! - zawołała, jej słowa były nieco zniekształcone przez niesione w pysku runo. W końcu zbliżyła się do brata na tyle, aby być pewną, że ją zauważył. Od razu wypuściła wełnę z pyska i popchnęła ją łapą w stronę kocurka. - Fo lehofiska. - miauknęła i uśmiechnęła się. Niby swoje legowisko wyłożyła aż czterema kawałkami, a bratu dawała tylko jeden, ale przecież i tak ważne było, że się dzieliła, prawda? Po za tym Płatek powinien się ucieszyć... A co jeśli tego nie zrobi? Może powinna przynieść jakieś kwiaty? Nie, doskonale słyszała o tym co stało się na ich mianowaniu jeśli chodzi o dawanie kwiatów kocurkowi. Hm, no cóż, musi zacząć wymyślać coś innego, nawet nie tylko dla brata ale po prostu na przyszłość, w końcu jakby wyglądała jakby przynosiła wszystkim kwiaty? Jak jakaś sarna, a tego nie chciała. Może kiedy nauczy się polować to zacznie przynosić zwierzynę? Ale ona też nie do końca zawsze pasuje... No cóż, ma jeszcze czas aby o tym pomyśleć.
//Płatek _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów | Płatek w ciszy i spokoju, schowany za Słonecznymi Skałkami, jadł akurat niewielką myszkę. Zapewne normalnie jadłby ją w jakimś ciemnym kącie, ale… no właśnie, „normalnie”, czyli tak, jak było przed ceremonią na Nowicjusza. Mimo iż księżyce mijały, od tego czasu kociak Wieszcza nie czuł się bezpiecznie, będąc samemu, dlatego dużo czasu spędzał chociażby w towarzystwie swoich rodziców, lub po prostu w kątach obozu, które były zaciszne, ale jednocześnie na widoku. Cofnął uszy, słysząc zbliżające się kroki, ale zniekształcony głos brzmiał jak… Wiatr. Zaskoczony, uniósł głowę i odwrócił ją w stronę siostry. Przez chwilę w oszołomieniu i pewnym stresie przyglądał się wełnie, którą najwyraźniej chciała mu podarować Wiatr… ale za co? – D…dziękuję – wymamrotał nieśmiało, patrząc na owcze runo. – N…nie j-jest… ci… po-potrzebna? – wydukał.
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Dobra wdech wydech, mogła się uspokoić. Płatkowi prezent się spodobał. A przynajmniej tak sądziła. Wiedziała, że jej brat od zawsze był nieco... niepewny w tym co robił i mówił, ale chyba teraz nie zrobiła niczego takiego co mogłoby wywołać u niego stres... prawda? Szybko przeanalizowała całe podejście do brata jednak nie znalazła niczego czym mogłaby go zestresować. A może to fakt że go po prostu nagle naszła? Hmmm, musiałaby w takim razie działać jakoś inaczej podczas ich kolejnych interakcji. Nie pozwoli na to aby jej własny brat przy rozmowie z nią czuł dyskomfort! Była tak zajęta w ustanawianiu sobie tego nowego celu że niemal ominęła pytanie Płatka. Pokręciła tylko przecząco głową. Ona swoje legowisko już wyłożyła i nie chciała aby kocurek stresował się, że ona nie ma wystarczająco wełny dla siebie. - Fomóś si s fełną i lehofiskiem? - miauknęła wyrażając się niejakim skrótem myślowym, jednak miała nadzieję, że jej brat zrozumie o co jej chodziło. Nie chciała aby poczuł się przytłoczony jej obecnością, skoro już i tak go naszła, więc wolała dać mu zdecydować co chce zrobić. Nie żeby była pewna, że to podziała, ale zawsze warto spróbować. Może podczas wplatania wełny w legowisko uda jej się nieco wypytać kocura o to co sprawia że się tak stresuje? Czuła nagłą potrzebę pomocy mu za wszelką cenę. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów | Płatek zawsze był niepewny, jeśli chodziło o rzeczy, które dawały mu inne koty… szczególnie od całej tej sytuacji z trującymi konwaliami, które otrzymał od Księżyc. Nawet nie chodziło o poczucie zagrożenia – bardziej w nim tkwiło poczucie, że nie zasługiwał na żadne prezenty, że inni nie powinni się dla niego starać, że nie był wart zachodu i wysiłku… a taka wełna na pewno mogłaby być lepiej spożytkowana, niż na prezent dla niego. Lekko napięte mięśnie Płatka nie rozluźniły się wcale po tym, jak kątem oka zauważył, jak kotka kręci głową w odpowiedzi na jego pytanie. – Mn… m-może lepiej… by-byłoby… zrobić ta-takie… ciepłe… do… k-kociarni? – spytał niepewnie. Tyle zachodu dla niego, kiedy miał całkiem świeże legowisko? Nie warto. Ale w kociarni zawsze się przyda.
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Zastanowiła się chwilę nad słowami brata i już chciała zapewnić go, że przecież dała mu kawałek wełny po to aby on go użył ale przypomniała sobie, że skoro to Płatkowi go dała, ona nie miała już nad nim żadnej władzy. Skinęła więc tylko lekko głową, aprobując pomysł brata i odwróciła się w stronę kociarni. - Foja fełna, foja tesyzja. - miauknęła nie wiedząc czy mówi to do brata, czy też tylko siebie upewnia. Droga do była dość krótka, jednak i tak Wiatr zdążyła w ciągu niej dość dużo walczyć z własnymi myślami. No bo co jeśli Płatek jednak nie chciał wełny, więc dlatego pozbywa się jej zostawiając w kociarni? Nie brzmiało to jak coś co on mógłby zrobić, jednak nigdy nie wiadomo. Może tak naprawdę nie jest wcale taki niepewny a tylko udaje? Tylko po co... Może po to żeby inni się do niego nie odzywali? Trochę to dziwne, ale w sumie wszystko jest możliwe. Chwila. Przecież nowicjusz w końcu nie odpowiedział na jej pytanie odnośnie tego czy Wiatr może przy nim zostać czy nie. Kotka oczywiście uznała od razu, że może zostać i mu pomóc, ale co jeśli chodziło o coś innego... A może po prostu znowu za dużo myśli i tak naprawdę Płatek po prostu chce zrobić coś dobrego? Teraz źle się czuła z tym że sama zmarnowała aż 4 kawałki runa aby "ulepszyć" własne legowisko. Nie tak powinien zachowywać się przykładny członek plemienia. Spojrzała na brata ukradkiem z podziwem. Może jest skryty bo stara się jak najwięcej dowiedzieć się o innych żeby im później móc pomóc? Nieco mu zazdrościła. Niby mogłaby zmienić swoje zachowanie ale wtedy wszyscy zaczęliby jej się o to wypytywać i... Ugh, a bycie idealnym wydawało się takie proste. Powoli nieco zaczynała zazdrościć bratu.
//zt _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów | Niepewnie kiwnął głową na znak, że w porządku, skoro tak mówi… a oddanie takiego miękkiego legowiska z dodatkiem ciepłej wełny kociakom i matkom wydawało mu się doskonałym pomysłem, w czym upewniły go dalsze przemyślenia na ten temat. Mimo iż zazwyczaj za bardzo się bał czy wstydził, żeby wykorzystywać takie okazje, to jednak Płatek lubił pomagać. W Miękkich Półkach było dużo mchu, więc tam będzie najlepiej przygotować legowisko. Posłał nieśmiały uśmiech siostrze, biorąc owcze runo w pyszczek i kierując się w tamtą stronę.
zt
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Czarne było praktycznie cały dzień w dobrym humorze. Obudziło się wyspane pierwszy raz od dawna, poszło na polowanie. Miało też... pomysł! Już od jakiegoś czasu zbierało trochę piórek, by zrobić taką dużą niespodziankę Wiatr. Kitralo je pod legowiskiem z determinacją. Czasem miało ochotę podzielić się nimi od razu z przyjaciółką, ale to by miało mniejszy efekt! Ciepło rozprowadzało się po jeno całym ciele myśląc o tym co mogłoby zrobić jeszcze dla kotki oprócz dużej giga niespodzianki. Nie było zbyt kreatywne, ale coś tam w końcu wymyśliło. Nie wiedziało czy to najlepszy pomysł, ale nie miało na to czasu! Będzie się zastanawiało i stresowało ewentualnie później. Podleciało szybciutko do legowiska o mało się nie wywalając i wyciągnęło już parę piórek na widok, ale nie wszystkie. Sprawdziło przy okazji, czy żadne nie zniknęły. Zaraz później zeskoczyło ze Skalnych Półek i znalazło Wiatr. - Heeej - przywitało się drgając uszami radośnie - chodź! Robak ma prezent dla Wiatr, ale Wiatr musi pójść za Robak. Spoglądało głęboko w oczy przyjaciółki z ekscytacją. Czuło się dzisiaj jakby mogło przenosić góry. //Wiatr ovo _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Musiała przyznać, że szukała Robak już od rana. Była to już u niej niemal automatyczna reakcja. Kiedy tylko miała chwilę wolnego od razu chodziła po obozie dopytując się o jej przyjaciela. Niestety tego dnia czekał ją zawód gdyż pytając się o niego, okazało się, że udało się ono na polowanie. Starała się jak najbardziej wyprzeć z głowy niechciane emocje. W końcu to normalne, że Robak chodziło na polowania, taki był jeno obowiązek jako łowcy. To wręcz było część jeno życia. A jednak Wiatr jakoś nie mogła przestać myśleć o tym jak wolałaby, żeby przyjaciel został z nią w obozie. Doskonale wiedziała, że jest to strasznie samolubne z jej strony, a jednak nie umiała przestać tak myśleć. Dlatego też zajęła się jedynym co mogło pomóc jej pozbyć się jakichkolwiek myśli - pracą. Wymieniała już trzecie legowisko w Miękkich Półkach, kiedy usłyszała za sobą znajomy głos. Niemal od razu, szybo odwróciła się, a na jej pyszczku pojawił się uśmiech. Już otwierała pyszczek żeby cokolwiek powiedzieć, kiedy Robak ją wyprzedziło. Prezent? Niespodziankę, dla niej? Kotka czuła się jak łzy podchodzą jej do oczu. Łzy? Dlaczego łzy? Nie pamiętała żeby kiedykolwiek płakała. Tym bardziej ze szczęścia. Szybko jednak zatrzymała ten wylew emocji, jedynie uśmiechając się jeszcze szerzej. - Plesent...? - zapytała nadal niedowierzając. Nie czuła, że była warta prezentu. Robak natomiast... To ono powinno coś dostać, nie ona. W głowie zrobiła sobie notkę, żeby na pewno coś dla niego zdobyć. - Ja siękuje- nie doshałam jeszsze nikty plesentu- - chyba pierwszy raz odebrało jej mowę. Była jednak tak zszokowana, że nawet nie wiedziała co powiedzieć. Tak też po prostu skierowała podbiegła do Robak, po prostu wtulając się w jeno futerko. To chyba, lepsze niż słowa, prawda? _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Robak niestety musiało też polować prawda. Wychodziło z założenia, że jak robi to z samego rana to i tak było to dobrym wyjściem i nikt nie będzie jeno szukał. Będzie miało dużo czasu i w ogóle. Nie miało pojęcia, że przyjaciółka no szukała. Czuło się pewnie podchodząc do przyjaciółki. Uśmiechnęło się gorąco widząc jak ta się uśmiecha... ale później trochę się zacięło. Nie rozumiało dlatego Wiatr się popłakała. W końcu na jej pysku widniał radosny wyraz. - Hej...hej ale. Niech Wiatr nie płacze o co chodzi? Przybliżyło się trochę by się przyjrzeć kotce, ale dalej nie rozumiało o co chodzi. W szczególności, że w sumie to brzmiała na zadowoloną. Zdawała się być ucieszona, że dostanie prezent. Po chwili nawet wtuliła się w jeno futro. Robak zamruczało głęboko i przytuliło się z Wiatr ocierając się policzkiem o jej czoło. - Robak chciało dać Wiatr jakiś prezent już od jakiegoś czasu. Bo jest dla Robak ważna, bardzo bardzo iiii tak właściwie to oprócz prezentu chciało jeszcze spędzić dzisiaj z Wiatr dużo czasu. Ale to potem! Na razie prezent, ale trzeba pójść do legowiska Robak. Polizało jeszcze za uchem przyjaciółkę i odsunęło się troszkę by spojrzeć na jej śliczną mordkę i czekając na jej reakcje. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Przeklęła w duchu, kiedy usłyszała, że Robak spytało się jej o łzy. Nie chciała no jeszcze dodatkowo martwić swoimi głupimi emocjami, kiedy ono tak się starało, żeby była szczęśliwa. - Nie sposiefałam się po plostu. Siękuje. - nie wiedziała ile razy już podziękowała, ale nie wydawało się to wystarczające w żadnym stopniu. Starała się jakkolwiek uspokoić emocje, żeby już nie musieć martwić przyjaciela. Na szczęście kiedy do gry wchodził kontakt fizyczny, nie było to takie trudne. Mimo, że tyle razy starała się udawać, że nienawidzi się przytulać, z reguły to właśnie ona była pierwszą, która ten gest inicjowała. Jakimś cudem uspokajało ją to, a także było prostsze niż wypowiadanie tych wszystkich niepotrzebnych słów. - Lobak tesz jest dla Fiatl balco faszny. - miauknęła szybko. Chciałaby przekazać Robak o tyle więcej, jednak czuła, że nie umiała. Chciałaby powiedzieć jak komfortowo się przy niem czuje, jak za każdym razem no wypatruje wśród tłumu. Jednak z jakiegoś powodu nie umiała znaleźć odpowiednich słów, wszystko wydawało się być zbyt... przyziemne. Jakimś cudem jednak, mimo że Robak użyło nie aż tak dużo słów, jeno przekaz dość mocno oddziaływał na Wiatr. Czuła jak po jej wnętrzu rozpływa się znajome, przyjemne, niemal ogrzewające uczucie, a ona sama zamruczała cicho. Nigdy nie brakowało jej w życiu pozytywnych emocji - jej rodzice już od pierwszych dni pamiętali żeby zawsze pokazywać jej i jej rodzeństwu jak bardzo ich kochają i się o nich troszczą. A jednak liliowa, przy kotach, które nie były jej rodziną zawsze czuła się jakby nieproszona. No bo skąd ma wiedzieć, czy komuś naprawdę na niej zależy, a nie lubi ją tylko i wyłącznie ze względu na jej urodzenie? Jakimś cudem jednak przy Robak nie miała tego uczucia, a jeno ostatnie słowa o tym jak Wiatr jest dla nieno ważna... Kotka nigdy nie czuła się bardziej ceniona przez innego kota. Tak zagubiona w własnych myślach dopiero po chwili otrząsnęła się z nich i od razu skinęła Robak głową, niecierpliwie przebierając łapkami. Mimo wszystkiego co działo się w tamtym momencie w jej głowie, nie mogła się doczekać niespodzianki. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Oczywistym było, że Robak będzie się martwiło! W końcu nie chciało, żeby Wiatr płakała i chciało wiedzieć o co chodzi. Łzy chyba wynikały jednak z dobrych emocji a nie złych. Zaśmiało się cicho i polizało kotkę po czole. - Oj tam! Wiatr nie musi tak bardzo dziękować, to nic takiego. Jeszcze nie raz coś dostanie od Robak. Uśmiechnęło się ciepło i szeroko, gdy Wiatr też stwierdziła, że Robak też jest ważne dla niej. Było nu bardzo miło słyszeć takie słowa. Nie musiała się rozwlekać nad tym. Wystarczyło tylko to. Pogładziło przyjaciółkę po grzbiecie ogonem i wstało, gdy ta zgodziła się iść po prezent. No w końcu! Tak się niecierpliwiło, żeby jej pokazać co dla niej ma. - Chodźmy! - krzyknęło zachęcająco i zaczęło lecieć do skalnych półek by zacząć wskakiwać aż na samą górę, gdzie miało legowisko obok brata. Jeno ogon zadrżał parę razy z ekscytacją, a gdy Wiatr do nieno dołączyła to zaczęło wygrzebywać wszystkie piórka, które jeszcze tam schowało. - To wszystko dla Wiatr! Robak zbierało te piórka całkiem długo, są czarne z kruków i wron, albo niebieskich z sójki też jest parę. Dużo brązowych, z bażantów na przykład i wrobili! I o są też takie ślicznie białe jak futerko Wiatr. Zaczęło pokazywać szczęśliwe to co miało dla przyjaciółki. Robiło nu się bardzo ciepło od swojego rodzaju ekscytacji i zadowolenia. Ale może też trochę ze stresu bo na piórkach miało nie kończyć niespodzianek. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | | |
| |