IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Skalne Półki
Re: Śliskie Mchy
Sob 29 Maj 2021, 10:52
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Zawilcowa Łapa nie oczekiwała jakiejś super entuzjastycznej reakcji ze strony srebrnej medyczki. Wręcz spodziewała się właśnie tego sztywnego tonu. Zapamiętała Pliszkowy Dziób właśnie taką, nie cieszącą się bez powodu, poważną i formalną. Właśnie za taką niebieską kocicą tęskniła. Pliszka poszła po zioła i wróciła nakazując chimerze, by ta się położyła. Zawilcowa Łapa oczywiście, tak jak druga userka przypuszczała, bardzo ładnie położyła się na legowisku dając sobie pomóc. Szylkretowa zacisnęła żeby i syknęła cicho pod nosem, gdy Pliszkowy Dziób zaczęła działać. Bolało, ale nic nie mówiła. To raczej rzecz wiadoma. Westchnęła słysząc słowa medyczki o lisach. Właśnie tak szybko uciekała, że tą łapę wyrywała z paszczy drapieżnika. Nie skomentowała jednak wypowiedzi niebieskiej. Byłoby to zbędne. Skinęła głową na wiadomość ile ma przebywać w lecznicy.

_________________

Nie wiedziałem
Co się ze mną dzieje
Wszystko znikło, byłaś tyko Ty
Stałaś w tęczy, jak zaczarowana  
Świeciło słonce, a z nieba padał deszcz

Tyle samotnych dróg, musiałem przejść bez Ciebie
Tyle samotnych dróg, musiałem przejść by móc
Odnaleźć Ciebie tu


Ostatnio zmieniony przez Zawilcowa Łąka dnia Wto 07 Gru 2021, 14:46, w całości zmieniany 1 raz
Re: Śliskie Mchy
Sob 03 Lip 2021, 03:12
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Jego stan się powoli poprawiał. Na pewno czuł się lepiej niż parę dni temu, a uciążliwe kleszcze tym razem już odpuściły i pozdychały od mysiej żółci. Ale jednak ich objawy jeszcze zostały... I przez parę kolejnych dni pozostaną.
Trening Trującej Łapy i Złocistej Łapy musiał trochę zmienić. Zamiast spotykać się z nimi jak zazwyczaj, w Rysim Gąszczu - omawiali co i jak przy wyjściu z Lecznicy. Bądź co bądź nie mieli innego wyjścia... Kiełek nie zamierzał ryzykować i nie daj Gwiezdny Klanie coś pogorszyć ze swoim samopoczuciem. O nie, nie ma mowy.
Westchnął cicho, siedząc przy już-nie-tak-Śliskich-Mchach, co jakiś czas zerkając dookoła, to na inne koty przebywające w Lecznicy, to na wyjście z niej, to na jeszcze coś innego... Może i by mógł wyjść i pewnie nic by się nie stało. Alee... On jest Pajacem, nawet o tym nie pomyśli.

//Krówka. :pajacyk:

//Po przedyskutowaniu z Krówką, sesja anulowana.

_________________
Re: Śliskie Mchy
Pon 02 Sie 2021, 17:31
Pył.
Pył.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t581-pyl
Po prostu stanął. Stanął i zdychał. Trujek go zaraził! Oczywiście że tak MUSIAŁO być. Koło fortuny postanowiło się odwrócić od młodego, dymnego kota i wpakować go w niezły bajzel. A przecież było zimno, a w planach miał większe ogrodzenie legowiska uczniów, by ten upierdliwy zimny powiew nie doprowadził do choroby... No i oczywiście nie budził w nocy swoją upierdliwością. Ale nic. Szybko wyzdrowieje i zacznie robić to co miał w planach. Znaczy.... Chyba. Poza tym, powinien polować! Ah ah, i właśnie dlatego chciał się nauczyć samemu o siebie dbać. Motyl pewnie ma zawalenie chorymi kotami. Przecież to musiało być męczące. Westchnął, siadając gdzieś w kącie i czekając grzecznie na swoją porcję chwastów. Jakoś dziwnie mu zimno było. I męcząco. Czasem można było słyszeć jak się biedny Pył dusi, myśląc za każdym razem o tym ile przytulii wepcha do legowiska brata. Do tego coś białego ciekło z nosa. Wyglądał trochę jak wymęczona przez dzieciaka lalka, którą rzuca się o ścianę dla zabawy i patrzy jak spada.
Re: Śliskie Mchy
Pon 02 Sie 2021, 18:01
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Słysząc kaszel pod lecznicą, Motyla Łapa zerwał się na równe łapy i wyjrzał na zewnątrz... tylko po to, żeby zobaczyć tam Iskrzącą Łapę z białą wydzieliną cieknącą z nosa. Nie musiał się zastanawiać długo, co się stało; jeszcze na ceremonii z terminatorem wszystko było w porządku. Niewątpliwie zaraził się od Trującej Łapy. Na tę myśl końcówka ogona terminatora poruszyła się z niezadowoleniem. Miał wielką ochotę rzucić podziękuj swojemu bratu, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie było co przesadnie się denerwować, szczególnie przed kotem, który tu nie zawinił.
Poczekaj chwilę, Iskrząca Łapo – powiedział, a następnie ruszył do składziku po jeden liść miodunki. Położył go przed terminatorem i odsunął się, żeby zachowywać od niego dystans i się nie zarazić. – Zjedz to. Wejdź do środka, mam dla ciebie miejsce w legowisku chorych. Musisz odpoczywać w ciepłym miejscu i się oszczędzać. Zaraziłeś się białym kaszlem od Trującej Łapy, a że biały kaszel szybko się rozprzestrzenia, masz zakaz wychodzenia z lecznicy, aż dopóki nie miną ci objawy. Powiadomię o tym twojego mistrza, do tego czasu jesteś zwolniony z obowiązków. Będę miał oko i na ciebie, i twojego brata – dodał po chwili. Niestety, ale takie były zasady.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Pon 02 Sie 2021, 18:27
Pył.
Pył.
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 69 księżyców
Matka : Zamglony Brzeg (NPC)
Ojciec : Pochmurny Świt (NPC)
Mistrz : Taneczny Krok, Szałwiowe Życzenie
Partner : Magiczny gwiezdny kamień suszarka
Wygląd : Drobny kot o czarnej sierści, z wyjątkiem miejsc na kryzie, brzuchu i bokach od dołu, małego kawałka na ogonie oraz sierści w uszach, które swoją drogą kończą się pędzelkami. Samo futro jest długie i często potargane i usiane wszelakimi śmieciami, lecz zadbane. Pyszczek Pyła zdobią przymglone, zielonkawe oczy i czarny nos.
Multikonta : Żywica, Jaśmin
Autor avatara : jam
Liczba postów : 583
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t581-pyl
Zjadł coś co mu dano. Znał tą roślinę, ale nigdy nie jadł bo po co. Nie zwykł jadać randomowo rosnących rzeczy, a potem obstawiać kiedy umrze na jakieś zatrucie. Teraz będzie siedzieć w lecznicy z bratem. Świetnie. Żłobek 2.0 ale z ograniczeniami. Westchnął tylko, kiedy skończył swój "posiłek" po czym ruszył do środka, by zająć miejsce w jakimś podobno wolnym legowisku. Zwolnienie obowiązków. I to przez ile? Pół księżyca? Księżyc? Dwa? Pył może lubił leżeć, ale jak się siedziało w jednym miejscu za długo to można było dostać nerwicy. A jak wszystkiego zapomni po leżakowaniu? Z tymi obawami spróbował nastawić się na stracone dni w lecznicy.
Re: Śliskie Mchy
Pon 02 Sie 2021, 18:32
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Na szczęście Iskrząca Łapa nie protestował, a więc Motyla Łapa mógł odetchnąć z ulgą. Wewnętrznie, ale wciąż. Gdyby kocur chciał się jeszcze stawiać i planował pozarażać inne koty, tak jak Trująca Łapa na ceremonii, to byłoby nieciekawie. Widząc jednak, że nie planował się buntować, terminator medyka udał się do składziku, żeby przeliczyć najpotrzebniejsze im teraz medykamenty. Chciał zobaczyć, czy nic nie potrzebowało uzupełniania.

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Sob 21 Sie 2021, 19:56
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
***

Wcześniej tego dnia był na wyprawie po medykamenty, a na dokładkę – posprzątał jeszcze w lecznicy i powymieniał mech tam, gdzie był potrzebny. Życie wracało do normy, Pliszkowy Dziób była zdrowa, wszystkie koty, które w ostatnim czasie leczył również, a sam nie miał już na sobie bagażu odpowiedzialności za całą lecznicę w pojedynkę. Wypełnianie takich prostych obowiązków sprawiało mu teraz przyjemność i na swój sposób odprężało, pozwalało nie martwić się innymi rzeczami, było rutynowe i dobrze mu znane... a z drugiej strony trochę się tym wszystkim zmęczył, więc kiedy wyszedł ze Skalnych Półek po położeniu tam ostatniego świeżego kawałka mchu, odszedł kawałek i usiadł w okolicy lecznicy, żeby po tym wszystkim odpocząć. Tak się składało, że chyba właśnie tam, gdzie usiadł, znajdowały się kiedyś Śliskie Mchy, które pomagał stamtąd Pliszkowemu Dziobowi usunąć, po tym jak sam się na nich poślizgnął. Po raz pierwszy uderzyło w niego to, jak dużo czasu minęło od tamtego dnia i jak wiele się zmieniło: on sam, jego rola, jego relacja z medyczką. Trudno było mu stwierdzić, czy na lepsze, czy na gorsze... chyba że chodziło o to ostatnie. W tym przypadku nie musiał się nawet wahać. Westchnął sam do siebie i owinął łapy ogonem, żeby po chwili zacząć obserwować obóz spod lekko przymrużonych powiek. Odrobina takiego relaksu nie zaszkodzi.

/trujek Śliskie Mchy  - Page 2 2080997095

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Sob 21 Sie 2021, 20:29
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Od wyjścia kocura z lecznicy minęło już parę dni. Zdążył ponadrabiać wszystko co chciał nadrobić, ciągle jednak jedna rzecz ciążyła mu na głowie. A mianowicie to jak zachował się wtedy w przy Motylej Łapie, a raczej to jak terminator medyka na to zareagował. Dymny kocur bowiem nie uważał żeby zrobił wtedy coś potężnie złego. Racja, może i zaraził brata, ale przecież Iskrząca Łapa i tak za długo już ciężko pracował - należał mu się odpoczynek. A co do plamy... No cóż, przecież tylko sprawdził czy na pewno jest bezpieczna. Bo co jeśli by nie była? Co jeśli kiedy wszyscy by spali ona by wypuściła z siebie jakieś trujące coś i pozarażała cały klan? A dzięki niemu, odważnemu kotu znanemu pod imieniem Trująca Łapa, wszyscy mogli spać spokojnie. Czyż to nie jest ulga, kiedy żyje się wiedząc że żadna tajemnicza plama nie zagraża twoim bliskim? Znaczy... było jeszcze dużo innych zagrożeń w tym niebezpiecznym świecie, ale na razie pozbycie się plamy musiało wystarczyć. Może później przejdzie do kwestii morderczych szyszek? Zobaczy jak jego plany się potoczą. Na razie jednak musiał zając się czymś o wiele ważniejszym. Musiał naprawić to co zepsuł, a tym czymś była relacja z Motylą Łapą.
Trujek niekoniecznie był typem kota, który chciał robić sobie wrogów wszędzie naokoło, a tym bardziej nie w uczniu medyka. Nigdy nie wiadomo co on tam potrafi tymi swoimi ziołami. A może szepnie klanowi Gwiazdy coś złego na temat dymnego terminatora? Kocur aż zadrżał na samą myśl. Musiał się postarać żeby też tego nie zepsuć.
Tak też, nieco przerażony, znalazł się znowu w Skalnych Półkach. Może i wiedział, że tym razem był tam z innego powodu, ale jakoś nie umiał przemóc się do polubienia tego miejsca. Skupił się więc na tym, żeby nie wypuścić z pyska kwiatów i małej myszy, którą przyniósł dla terminatora. Nieco się błąkał dopóki nie odnalazł złotookiego, jednak po paru chwilach w końcu stanął przed nim. Starał się pokazać, że nie ma złych zamiarów, jednak uśmiech z pełnym pyszczkiem niezbyt mu wychodził. Tak też, nie przedłużając, po prostu położył przy łapach Motyla to co mu przyniósł i wtedy uśmiechnął się szeroko. Kupka wrzosów i mysz, może nie wyglądały na wiele, jednak Trujek nie wiedział jak inaczej mógłby okazać wdzięczność. Z reguły robiłby to po prostu lizaniem po łebku, jednak ostatnio zdał sobie sprawę, że przy starszych kotach nie ma to aż tak dobrego wydźwięku jak przy kociakach. Tak też zaczął przynosić kwiaty. Może i ze względu na porę były one raczej drobne i głównie były to wrzosy, ale to zawsze coś, prawda?
- Um... Więc Motyla Łapo chciałem ci podziękować, że wyleczyłeś mnie no i w sumie wszystkich chorych i w ogóle, więc przyniosłem ci kwiaty i mysz... Znaczy nie musisz jej jeść jeśli nie jesteś głodny ale trochę głupio mi było przychodzić z samymi kwiatami. Wiesz, nie każdy lubi wrzosy, ale to niestety jedyne co mam teraz dostępne no i tak trochę... No głupio by było gdybyś ich nie polubił. - wyrzucił z siebie na jednym oddechu i dopiero wtedy podniósł wzrok aby spojrzeć w oczy kocura.
- No to... Dziękuje... Wiesz jesteś bardzo fajny i w ogóle no ekstra jesteś, że tak pomagasz. Nie każdy dałby radę. - niezbyt umiał dobrać odpowiednie słowa, jednak stwierdził, że te parę zdań chyba będzie lepsze od byle jakiego Lubię cię. Normalnie pewnie w tym momencie podniósłby się i przytulił do kocura, jednak stwierdził, że mogłoby to trochę niezręcznie wyjść, więc pozostał w takim pół siadzie.
Re: Śliskie Mchy
Pon 23 Sie 2021, 15:04
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Na widok Trującej Łapy, który zmierzał w jego stronę z wrzosami i myszą w pysku, uniósł lekko brwi w zdziwieniu, zastanawiając się, o co chodziło. Gdyby nie podarki w jego pyszczku, jeszcze by pomyślał, że biały kaszel robił jakiś nawrót, ale tak... co to niby było? Już chciał pytać, o co mu chodziło, kiedy to młodszy terminator zaczął mówić, a z każdym jego słowem Motyla Łapa robił się coraz bardziej zdziwiony i skonfundowany. Podziękować? Było mu miło, ale mógł to zrobić bez tych całych podarków. Ekstra, że pomagał, nie każdy dałby radę? Ale przecież był terminatorem medyka, więc to były jego obowiązki i chyba nie było w tym nic nadzwyczajnego, nawet jeśli, fakt, przez ostatni księżyc było trudno. Nie do końca rozumiał, o co w tym wszystkim chodziło i czuł się wręcz potwornie niezręcznie. Miał ochotę zapaść się pod ziemię i nie wiedział, w jaki sposób na to zareagować, czy w ogóle powinien przyjąć taki prezent i komplementy, choć w sumie chętnie by coś przekąsił, a wrzosy, jeśli były w dobrym stanie, mogłyby przydać się w lecznicy...
I w końcu coś w jego głowie zaskoczyło: to, w jaki sposób Trująca Łapa unikał patrzenia na niego, wyrzucał z siebie wszystko na jednym oddechu... tak nie zachowywały się koty, które chciały po prostu podziękować. Terminator albo zrozumiał, co narobił i teraz było mu głupio, albo się go bał, albo w ogóle oba.
Dojście do tego wniosku sprawiło, że Motyl osłupiał jeszcze bardziej. Uch, fakt, potraktował Trującą Łapę szorstko, ale była to jednorazowa sytuacja i miał bardzo dobre powody. Przy tym, jak zaraźliwy był biały kaszel, mogło się zarazić znacznie więcej kotów niż tylko Iskrząca Łapa, a Żywokost nie dość, że nie stawił się u medyka, jak źle się poczuł i przyszedł na ceremonię, przez co Motyla Łapa musiał ją opuścić, to jeszcze potem roznosił swoje zarazki dalej w lecznicy, liżąc Tajemniczą Plamę bez powodu. Potem... może i był podejrzliwy i pilnował Trującej Łapy, żeby ten przypadkiem nie wychodził ze Skalnych Półek, ale nie traktował go jakoś inaczej, prawda? Złość Motylej Łapy może i przychodziła szybko, ale równie szybko przechodziła, więc nie zamierzał się przecież na nim wyżywać przez księżyc... A jeśli Trująca Łapa faktycznie się go teraz bał, to co dalej? Nie chciał, żeby tak było, mimo wszystko. Nie tylko dlatego, że nie lubił, cóż, nie lubić się z kotami, ale też obawiał się, że jeszcze kiedyś jak zachoruje, to nie przyjdzie do Skalnych Półek w obawie o jego reakcję albo coś... Uch? Tym bardziej nie wiedział, co powinien zrobić, a więc przez dobre kilkanaście uderzeń serca milczał, mrugając tylko w skonfundowaniu. Zdał sobie jednak sprawę z tego, że w ten sposób robiło się tylko bardziej niezręcznie, więc musiał coś powiedzieć... ale co?
Um... dziękuję, Trująca Łapo, to... ładny upominek i w ogóle, ale, uch, nie... nie jestem pewny, czy powinienem go przyjąć? – wydusił z siebie wreszcie. – W sensie... robiłem tylko to, co do mnie należało, a poza tym... mam wrażenie, że gdyby chodziło tylko o podziękowanie, to nie rozmawialibyśmy teraz w ten sposób – stwierdził ostrożnie. Liczył na to, że kocur mu wytłumaczy, co tak naprawdę to wszystko miało na celu, bo nie wierzył, żeby aż tak się starał i przy okazji tak bardzo stresował, gdyby jego celem faktycznie było tylko powiedzenie "dziękuję".

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Nie 19 Wrz 2021, 21:58
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Obserwując Motylą Łapę, już od początku wiedział, że powiedział coś źle. A może zrobił. Kolejne słowa kocura tylko go w tym przekonaniu utwierdziły. Jak to nie mógł przyjąć? Czy to przez niego? A może kwiaty były brzydkie?
- Tylko o podziękowanie? - miauknął cicho do siebie niczym małe kocie, które nie rozumiejąc słów starszych, tylko je bezmyślnie powtarza. Z resztą czym się różnił od takiego kociaka w takiej chwili? Kompletnie nie rozumiał o co chodzi terminatorowi. Stał więc przez chwilę nieco osłupiały wpatrując się pusto w przyniesiony prezent. I wtedy też zrozumiał o co chodziło. Jak zwykle musiał o czymś zapomnieć.
- Ja... No ja chciałem przeprosić. - miauknął zaczynając znowu nieco niepewnie. Nie pamiętał kiedy ostatni raz kogoś musiał rzeczywiście przepraszać. Był raczej typem, który nigdy nie rozumiał dlaczego inne koty są złe/smutne i po prostu zbywał swoje poprzednie złe zachowania innymi, już lepszymi.
- Wtedy w lecznicy ty chciałeś mi pomóc, a ja nie dość, że wcześniej zaraziłem innych, to jeszcze później nie ułatwiałem ci zadania. - w końcu wydusił z siebie. Chciał powiedzieć o tyle więcej, ale z jakiegoś powodu brakowało mu słów. Podszedł więc tylko i zrobił to co umiał nieco lepiej niż przeprosiny - przytulił się do starszego kocurka. Po chwili odsunął się a na jego pyszczek znowu wpłynął lekki uśmiech.
- Już się nie gniewasz? - zapytał z nadzieją.
- Znaczy wiesz, masz całkowite prawo do nadal bycia złym, ale jednak fajnie by było jakbyś nie był. Nie chciałbym żeby inni byli na mnie źli, to nie fajne uczucie. - dodał szybko, znowu się tłumacząc.

_________________
cause a normal human being wouldn't NEED
to
pretend to be NORMAL, to be normal
WELL i guess that's the least that i owe ya
to be
NORMAL in a way i couldn’t. B E
Re: Śliskie Mchy
Czw 07 Paź 2021, 23:51
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Słysząc pytanie Trującej Łapy, stał sobie trochę niezręcznie, zastanawiając się, jak mu delikatnie wyjaśnić, jak to wyglądało z jego perspektywy: przestraszony terminator przychodzący do niego z nietypowym upominkiem i mówiący zupełnie nagle o tym, jaki to był super. Ale sądząc po reakcji terminatora... uch, czyżby jednak chodziło o coś innego? W sumie to zupełnie nie miał pojęcia. Poruszył nerwowo końcówką ogona. Z niezręcznej ta rozmowa bardzo szybko przeszła na bardzo niezręczną.
W-wiesz, chodzi o to, że wyglądasz i mówisz, jakbyś się stresował i... – wymamrotał cicho, ale zamknął się w momencie, kiedy Trująca Łapa powiedział, że chciał przeprosić. Miał ochotę odetchnąć z ulgą, że chyba jednak było w tym coś więcej i nie wyszedł na kompletnego idiotę. Chyba. W każdym razie przychodzenie z przeprosinami i stresowanie się z ich powodu brzmiało znacznie bardziej sensownie niż przychodzenie w takim stanie i to jeszcze z prezentem, żeby powiedzieć "hej, Motyla Łapo, jesteś super". Wyjaśniałoby, czemu terminator zachowywał się, jakby się go bał. Chciał już jakoś odpowiedzieć, ale wtedy Trująca Łapa się do niego... przytulił? Kocur zastygł w bezruchu ze zdziwienia. Nie był przyzwyczajony, żeby ktokolwiek w ogóle był tak blisko, więc spiął się lekko, czując się chyba jeszcze bardziej niezręcznie... ale na szczęście terminator kontynuował swoje przeprosiny, więc przynajmniej miał na czym się skupić, zamiast myśleć, no, o tym.
Uch, nie, nie. Po prostu pamiętaj, żeby na przyszłość zachowywać się... bardziej odpowiedzialnie. Jak będziesz chory. A tak to, um, nie ma sprawy – powiedział i posłał mu lekki uśmiech, mając nadzieję, że nie wyglądał zbyt nerwowo. Ta niby krótka wymiana zdań zaprowadziła potężny mętlik w jego głowie. Zastanawiał się, czy powinien wspomnieć jeszcze o czymś w stylu "ale proszę, nie naruszaj mojej przestrzeni osobistej z zaskoczenia", ale uznał, że już jakoś to przeboleje, bo nie chciał, żeby Trująca Łapa pomyślał, żeby miał mu to za złe. Uch. Przestąpił nerwowo z łapy na łapę, licząc na to, że terminator albo coś powie, albo sobie pójdzie, albo... albo... sam nie wiedział co. Nigdy nie był najlepszy w rozmowy – a już szczególnie nie w takie.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Pią 08 Paź 2021, 19:14
Trująca Łapa.
Trująca Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 23
Matka : Zamglony Brzeg [NPC]
Ojciec : Pochmurny Świt [NPC] / Kiełkujące Ziarno
Mistrz : sadness
Partner : Tajemnicza Plama w legowisku medyka
Wygląd : Dość postawny kocur, o nieproporcjonalnie długich łapach, dzięki którym jest nieco wyższy od średniej, raczej smukła, żylasta sylwetka, długowłosy, futro zawsze jest w nieładzie, zadbany, puszysty ogon, umaszczenie niebieskie dymne z srebrzystymi przejaśnieniami na kryzie, tylnych łapach i tyłach przednich oraz plama na piersi, która przechodzi lekko na pyszczek, brązowo-szare ślepia. Posiada pędzelki na uszach.
Multikonta : Wiatr, Mahoń
Autor avatara : https://www.instagram.com/ragthecoon/
Liczba postów : 164
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t804-zywokost#7071
Odpowiedzialnie? Szybko ukrył lekkie zakłopotanie udając, że zna znaczenie tego trudnego do wymówienia słowa.
- Odpefiadzialnie? Tak, jasne będę odpawie- będę taki! - miauknął szybko a na jego pyszczku wykwitł uśmiech, który definitywnie nie zwiastował wprowadzenia słowa "odpowiedzialnie" do słownika kocura. Mógł jednak pomarzyć chociaż tę chwilę, że spełni oczekiwania Motylej Łapy.
- Będę najbardziej opofiedzalnym kotem jakiego znasz! - zarzekł się tak pewnie, jakby rzeczywiście miał taki być. Ale jak by się tak zastanowić to to słowo brzmiało nawet ciekawie, więc musi znaczyć coś tak samo fascynującego, prawda? Czuł się jednak coraz mniej pewnie nie znając definicji tego wyrażenia, więc stwierdził że zapyta się o nie Kiełkującego Ziarna a na razie opuści już ucznia medyka, żeby przez przypadek nie wydać swojej niewiedzy.
- Jeszcze raz przepraszam Motyla Łapo, ale się cieszę, że mi wybaczyłeś i w ogóle i no dzięki- Ja będę ten- Ja już pójdę bo muszę jeszcze terminatorować trochę a tobie życzę powodzenia w swoim medykowaniu... a może ucznio-medykowaniu? - zamyślił się na chwilę, niezbyt wiedząc czego życzyć kocurowi. Przypomniał sobie jednak w końcu, że miał jak najszybciej się ulotnić, więc wrócił do poprzedniej myśli.
- No w każdym razie powodzenia w med- ziółkowaniu i pa! - dodał szybko i zanim Motyla Łapa zdążył jakkolwiek zareagować, kocur odszedł w sobie tylko znaną stronę. Starał się wyglądać poważnie, jednak niemal od razu potknął się o własne łapy, niemal lądując boleśnie pyskiem w śniegu. Na szczęście jednak w porę złapał równowagę i mógł chociaż jeszcze przez kilka sekund być tym odpowiedzialnym, uważnym kotem, którym obiecał się stać.

//zt

_________________
cause a normal human being wouldn't NEED
to
pretend to be NORMAL, to be normal
WELL i guess that's the least that i owe ya
to be
NORMAL in a way i couldn’t. B E
Re: Śliskie Mchy
Nie 10 Paź 2021, 19:59
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Na całe szczęście Motylej Łapie nawet nie przeszłoby przez myśl, że kot w wieku Trującej Łapy mógł nie znać tak powszechnie stosowanego słowa jak odpowiedzialność. W przeciwnym razie chyba wyszedłby z tej rozmowy porządnie podłamany, ale tak... cóż, uznał po prostu, że terminator się przejęzyczył i będzie traktował jego słowa poważnie. Kiwnął mu więc lekko głową, nie do końca dowierzając w to "najbardziej odpowiedzialnym", ale ze szczerą nadzieją, że będzie miał więcej oleju w głowie na przyszłość. I... nie chciał być niemiły, ale wewnętrznie trochę się ucieszył, że Trująca Łapa miał zamiar już iść. Nie dlatego, że miał coś przeciwko niemu, ale dlatego, że w dalszym ciągu było mu potężnie niezręcznie i nie wiedział, jak powinien z nim rozmawiać. Nienawidził niezręcznych interakcji społecznych. Brr.
Dz... dziękuję? Powodzenia w, um, obowiązkach – powiedział, bo słowo "terminatorować" nie do końca leżało mu na języku, a chyba to właśnie miał na myśli Trująca Łapa. Taką miał nadzieję. W każdym razie obserwował chwilę, jak kocur odchodził, a potem zebrał się do lecznicy. Ta jedna interakcja chyba wyczerpała mu baterie społeczne na ten dzień.

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Nie 24 Paź 2021, 22:15
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
***

Motyli Blask spędzał dużo czasu w okolicy lecznicy tak na wypadek, jakby mieli się w niej znaleźć jacyś chorzy, ale ostatnio, no, nie znajdowali się. Nie pamiętał już, kiedy ostatnim razem w Skalnych Półkach zjawił się jakiś chory albo ranny i z jednej strony był to raczej dobry znak, że klan cieszył się zdrowiem... a z drugiej obawiał się, że były jakieś koty, które czuły się gorzej, a mimo to nie zwracały się do niego z prośbą o pomoc. Śmierć Tonącego Słońca go na to wyczuliła. Problem tkwił tylko w tym, że nie bardzo nawet miał jak zauważać takie rzeczy, kiedy z wierzchu objawy często były prawie niezauważalne. To było frustrujące i martwiło medyka, a przez to, jak dawno nikt nie chorował, z każdym dniem miał tylko więcej i więcej podejrzeń...
Doszedł jednak do wniosku, że nie bardzo mógł zrobić cokolwiek więcej poza tym, co robił do tej pory: wypatrywaniem, czy po kimś nie widać wyraźnie rozwijającej się choroby i przebywaniem blisko Skalnych Półek, żeby być dostępnym na miejscu w każdej chwili. Starał się więc teraz jadać obiady w jej okolicy; akurat wziął sobie jakąś wiewiórkę i przysiadł z nią w miejscu, gdzie kiedyś znajdowały się Śliskie Mchy, co jakiś czas rozglądając się, czy nikt nie zbliżał się w stronę lecznicy.

/zawilec!!

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Pon 25 Paź 2021, 19:22
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Zawilcową Łąkę nieco zdziwił pogrzeb zastępcy. Golcowa Gwiazda uznała że zmarł we śnie, aczkolwiek nie było to czymś tak częstym wśród młodych kotów. Można było podejrzewać chorobę Tonącego Słońca, aczkolwiek nikt nie miał wiedzy na ten temat. Przynajmniej tak widziała to na pogrzebie chimera. Ale cóż, żeby wiedzieć coś o kocie takim jak Tonące Słońce trzeba było czynić cuda. Zawilec nie zamierzała nikogo osądzać o poczynania zmarłego. Taki był najwidoczniej jego los. Jeśli był chory to albo miał pszczoły w mózgu i nie udał się na leczenie, albo zioła nie pomagały. Trudno się mówi, trzeba iść dalej. Na pewno nie obarczała Motylego Blasku podejrzeniami, że był złym medykiem. W końcu ona nim nie była, ani nie wiadomo w sumie co się wydarzyło z Tonącym Słońcem. Można było mieć jedynie podejrzenia. Wścipskie wpychanie nosa w różne teorie, plotki. Córka Malinowej Polany musi jednak przyznać że należała do kotów, które lubiły gdybać. Znała jednak odrobinę umiaru i analizowała wszystko na swój sposób. Nie obarczając tak często jakąś winą innych kotów niż trzeba.
Jednego jednak mogła być pewna o Motylim Blasku. A było to, że praktycznie nic o nim nie wiedziała. Był wytrenowany przez Pliszkowy Dziób, miał złote futro. Jego ojcem był dawniejszy przywódca. Na tym praktycznie wiedza Zawilcowej Łąki się ucinała. A nie dało się ukryć, że z chęcią dowiedziałaby się czegoś... więcej! Poznać medyka jednak nie było czymś tak prostym jak każde ciekawe kocie by chciało. Koty odpowiedzialne za zdrowie innych były zajęte swoimi obowiązkami większość czasu. Bardzo często mieli więcej roboty niż bg się wydawało. Rozchorować nie było się trudno, zranić także nie. Zawilec coś o tym wiedziała.
Widok siedzącego i jedzącego w spokoju Motyla był więc bardzo kuszący. Wojowniczka i tak nie robiła w tym momencie niczego, więc mogła sobie pozwolić na rozmowę. Chwyciła ze stosu drobnego piszczka i podeszła do syna Niedźwiedziej Gwiazdy patrząc się wprost na niego.
- Witaj Motyli Blasku. Pozwolisz - przywitała się elegancko siadając na przeciwko złotego kocura - co u ciebie?
To nie tak, że była wścipska na informacjd i tylko dlatego z nim rozmawiała. Wiadomo, była, ale przemawiała nią także odrobina zwykłej rozmowy i poznania kocura nie tylko od strony kompetencji. Chciała wiedzieć po prostu jakim jest kotem. Mało kogo znała w Klanie tak bardziej niż z widzenia. Więc nie zaszkodzi jej znajomość kogoś nowego czyż nie. Chociaż mówi to sobie za każdym razem gdy spotyka kogoś nowego na drodze, a potem nie wymienia z nim więcej rozmów...

_________________

Nie wiedziałem
Co się ze mną dzieje
Wszystko znikło, byłaś tyko Ty
Stałaś w tęczy, jak zaczarowana  
Świeciło słonce, a z nieba padał deszcz

Tyle samotnych dróg, musiałem przejść bez Ciebie
Tyle samotnych dróg, musiałem przejść by móc
Odnaleźć Ciebie tu
Re: Śliskie Mchy
Wto 02 Lis 2021, 23:00
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Widząc, że w jego stronę zbliża się Zawilcowa Łąka, oderwał się od wiewiórki i postawił uszy z zainteresowaniem. Och, czyżby wywołał wilka z lasu tym swoim myśleniem i okazało się, że jednak był ktoś, komu coś dolegało? Z jednej strony taka perspektywa napełniła go ulgą, że ktoś przychodził do niego po pomoc, z drugiej – zmartwieniem, bo, wiadomo, choroby nie były zbyt dobre, a w dodatku po Zawilec nie było widać żadnych objawów, co trochę przypominało mu o tym, że po Tonącym Słońcu w sumie też i takie rzeczy bywały zdradliwe...
I aż dopóki kocica nie znalazła się zaraz przy nim, nie pomyślał nawet o tym, że mogłaby mieć inną sprawę. Mrugnął ze zdziwieniem, słysząc "pozwolisz?", a kiedy zdał sobie sprawę z tego, że chyba chciała po prostu się dosiąść i porozmawiać, poczuł pewien wstyd. Uch, ty to jednak potrafisz czytać inne koty, zadrwił z siebie samego w myślach. Cóż... nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś poza Orzeszkiem, Świergot, ewentualnie Zamglonym Brzegiem albo Pliszkowym Dziobem chciał jego towarzystwa. Dopiero niedawno tak naprawdę krąg jego znajomych się trochę poszerzył, odkąd zaczepili go na przykład Gęsia Łapa i Złocista Łapa... Dziwne. Czy to wiązało się jakoś z tym, że został medykiem i więcej kotów się nim interesowało, bo miał ważną rangę albo coś? Nie był pewny, jak to działało. Sam nie uważał się za zbyt interesującego kandydata do rozmowy.
Po kilku uderzeniach serca zdał sobie sprawę z tego, że nie odpowiedział Zawilec, na co poczuł jeszcze większy wstyd i pospiesznie pokiwał jej głową, choć w sumie nie było to konieczne, bo zdążyła już usiąść naprzeciwko i nawet zadać mu pytanie.
Um, dzień dobry, wszystko w porządku, Zawilcowa Łąko, miło, że pytasz. Ostatnio... raczej nikt za bardzo nie przychodzi do lecznicy, więc jest... spokojnie – powiedział szybko, posyłając jej lekki uśmiech, mając nadzieję, że nie wyglądał na zbytnio zakłopotanego i udało mu się jakoś wbić w rytm konwersacji. – A u ciebie? Mam nadzieję, że nic ci nie dolega? – rzucił, nieco żartobliwym tonem, bo domyślał się, że nie, skoro po prostu dosiadła się do niego ze zwierzyną, ale... właśnie, zwierzyna! – Smacznego – dodał jeszcze za chwilę, ruchem głowy wskazując na piszczka, którego wzięła sobie ze stosu.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Czw 11 Lis 2021, 19:33
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Motyli Blask z początku zdawał się być po prostu zamyślony. Nie winiła go jednak. Bycie medykiem nie było na pewno proste. Miał pewnie swoje problemy i zmartwienia. Także przemilczała to, że złoty kiwnął jej głową już po czasie, gdy usiadła. Wyprostowała uszy słuchając tego co ma do powiedzenia Motyl. Z tego co mówił wynikało to, że był w całkiem przyjemnej sytuacji. Nie musiał się zamartwiać chorymi kotami. Chyba, że siedzą cicho jak myszy zatajając swe problemy zdrowotne. Jak możliwe zrobił to Tonące Słońce. Ale to już w sumie problem takich pustych łbów.
- To dobrze, że Klanowicze nie mają dolegliwości w ostatnim czasie. Odpoczniesz trochę i masz czas uzupełnić zioła jeśli czegoś ci brakuje - odezwała się ze spokojem kierując swój wzrok na Motyli Blask - u mnie wszystko w porządku. Dostałam terminatorkę i po woli zaczynam jej edukacje. A dolegać nic mi nie dolega od czasu, gdy Pliszkowy Dziób wyleczyła mi łapę. Ale będę mówić jakby coś było nie tak.
Mogła się spodziewać pytania o to czy nic jej nie jest. W końcu rozmawiała z Medykiem. Nie wyczuła żartu. Jak to Zawilec. Odebrała to w pełni na poważnie.
- Nawzajem Motyli Blasku - skinęła głową na krótkie smacznego ze strony złotego.
Wzięła sobie gryza spokojnie mielący go w pysku. Ruszała delikatnie głową spokojnie rozglądając się przez chwilę przez obóz i westchnęła delikatnie. Średnio podobało jej się to jak mało aktywny był trening z jej terminatorką jeśli miała być szczera. Chciała być idealna ale z niechętną terminatorką nie dało się tego osiągnąć. Nie przyznawała się do porażki Motylowemu Blaskowi. Wyglądała by na słabą jeśli by wiedział o tym, że Drobna Łapa nie chce chodzić z nią na treningi.

_________________

Nie wiedziałem
Co się ze mną dzieje
Wszystko znikło, byłaś tyko Ty
Stałaś w tęczy, jak zaczarowana  
Świeciło słonce, a z nieba padał deszcz

Tyle samotnych dróg, musiałem przejść bez Ciebie
Tyle samotnych dróg, musiałem przejść by móc
Odnaleźć Ciebie tu
Re: Śliskie Mchy
Pią 12 Lis 2021, 21:36
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
W dalszym ciągu jakby w zamyśleniu pokiwał głową Zawilcowej Łące. Kiedy jednak pierwsze zaskoczenie z takiej nagłej rozmowy zaczęło mijać i zaczął procesować jej słowa bardziej, musiał przyznać, że miała rację; taki stan rzeczy faktycznie miał dużo korzyści. Składzik był w dobrym stanie, on miał dużo czasu dla siebie i w ogóle. Tyle że...
Mm, masz rację. Zastanawiam się tylko, czy na pewno nie mają dolegliwości, czy... znajdą się tacy, którzy mają, ale wolą je ukrywać – powiedział i westchnął lekko, spojrzeniem znacząco odchodząc na chwilę w stronę wyjścia z jaskini i Zarośniętego Głazu, gdzie jeszcze niedawno spoczywało ciało Tonącego Słońca, a wiele księżyców wcześniej – Skrzące Niebo.
To dobrze – skomentował, a kąciki jego pyszczka uniosły się w lekkim uśmiechu. Niby widział, że Zawilcowej Łące nic nie doskwierało, ale dobrze było mimo to dostać potwierdzenie. Bywało tak, że trudno było dostrzec po kotach jakiekolwiek objawy choroby. Szkoda, że czasami dało się je zauważyć dopiero wtedy, kiedy było za późno. Zastanawiał się jeszcze, czy powinien jej życzyć powodzenia z treningiem – w końcu była to jej pierwsza terminatorka, jeśli dobrze kojarzył – ale trochę się bał, że Zawilcowa Łąka pomyśli, że nie potrzebuje przy czymś takim życzenia powodzenia i uzna słowa Motylego Blasku jako coś, hm, podważającego jej autorytet wojownika? Jej zdolności? Nie był pewny, ale jej nie znał, więc mógł spodziewać się właściwie wszystkiego, a po wszystkich, uch, sytuacjach z Pliszkowym Dziobem, wolał być ostrożny.
Dziękuję – odpowiedział jeszcze z lekkim uśmiechem, a potem, widząc, że wojowniczka wgryzła się w swojego piszczka, wrócił do powolnego jedzenia swojej wiewiórki.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Sob 13 Lis 2021, 14:15
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Złoty medyk okazało się, że obawia się właśnie takich kotów, które mogą ukrywać swój stan zdrowia. Było to dosyć oczywistą obawą, gdy czuwało się nad zdrowiem innych. Motyli Blask jednak nie miał wpływu na to jak zachowywać będą się koty. Nie będzie przecież robić dziennych obchodów sprawdzając czy wszyscy są zdrowi. Poza tym i tak by mu nie odpowiedzieli ze szczerością. Przełknęła kawałek zwierzyny i oblizała swój pysk.
- Cóż nie masz wpływu na takich głupców Motyli Blasku. Jedyne co możesz robić to być otwarty i pokazywać, że jesteś dobrym medykiem, ale nie przypilnujesz każdego kota w Klanie by nie był głupszy od kocięcia. Nie sądzę jednak by łatwo było trafić na kogoś kto by miał tak mało oleju w głowie by nie udać się na leczenie, gdy coś mu dolega. Także równie dobrze u nas w Klanie może nie być tego typu kotów.
Towarzystwo Motyla zdawało się należeć do jednego z przyjemniejszych. Był dosyć stonowany, co Zawilcowej Łące bardzo pasowało. Czasem dobrze było powiedzieć z kimś po prostu spokojnym i wychowanym na dobrego kota. Takie wrażenie póki co złoty dawał chimerze. Był po prostu dobrym kotem. Miał swoje obowiązki i problemy, jak każdy kot. Wzięła kolejnego gryza swojego piszczka widząc jak medyk je swoją wiewiórkę.

_________________

Nie wiedziałem
Co się ze mną dzieje
Wszystko znikło, byłaś tyko Ty
Stałaś w tęczy, jak zaczarowana  
Świeciło słonce, a z nieba padał deszcz

Tyle samotnych dróg, musiałem przejść bez Ciebie
Tyle samotnych dróg, musiałem przejść by móc
Odnaleźć Ciebie tu
Re: Śliskie Mchy
Nie 14 Lis 2021, 20:20
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2378
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Nie spodziewał się dość... ostrych słów ze strony Zawilcowej Łąki, ale o ile nie chciał otwarcie narzekać na głupotę pewnych kotów, to doskonale wiedział, że nieprzychodzenie na leczenia było niczym innym niż głupotą właśnie. Szczególnie kiedy ewidentnie miało się do czynienia z jakąś zaraźliwą, cięższą chorobą, jak Skrzące Niebo. Westchnął lekko i pokiwał wojowniczce głową.
Masz rację. Po prostu, hm, po tym, jak zmarł Skrzące Niebo, takie... przypadki by mnie nie zdziwiły, a teraz, kiedy umarł Tonące Słońce i to tak... przedwcześnie, bez wyraźnego powodu... – mruknął i pokręcił lekko głową. Dwóch zastępców, no, prawie z rzędu umierających przedwcześnie, bo jeden nie udał się na leczenie, a drugi być może też nie udał się na leczenie... To było dość alarmujące. Szczególnie że spodziewałby się po zastępcach rozumu większego niż mniejszego od kocięcia, jak to ujęła Zawilcowa Łąka. – Mam nadzieję, że to się jednak nie powtórzy – powiedział w końcu. Nie mógł z zupełną pewnością wiedzieć, co się stało z Tonącym Słońcem, a tym bardziej nie mógł przewidzieć, co się stanie w przyszłości, a koty, które zwlekały z pójściem do medyka, zdarzały się zawsze... ale mógł chociaż liczyć na to, że nie doprowadzi to już do żadnej śmierci. W pewnym zamyśleniu wziął kolejnego gryza wiewiórki.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Śliskie Mchy
Sponsored content

Skocz do: