| :: Klan Rzeki :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 950
Przywódca | First topic message reminder :
- Niech wszyscy członkowie Klanu zdolni do samodzielnego polowania zbiorą się pod Omszoną Skałą! - po Rzecznym obozie rozległo się donośne wołanie Sowiej Gwiazdy, który ledwie uderzenie serca wcześniej wskoczył na swoje miejsce nad Kosmatym Kamieniem. Zajęło mu to więcej czasu niż zamierzał. Najpierw omawiał sytuację zatruć z Suchym Nosem, potem Jałowcowym Kolcem, a potem jeszcze musiał przemyśleć co wyciągnąć z obu tych rozmów i jak przekazać to reszcie klanu. Potem na dodatek doszła sprawa Szarówki i jej rodzeństwa. Odkąd żartownisie zaczęli nachodzić ich tereny, jego zaufanie do większości samotników diametralnie zmalało, ale nie mógł przecież zostawić na lodzie niewinnych kociąt, a odcinanie ich od siostry również było nieetyczne. Mimo to nadal miał partnerkę Szemrzącej Łapy na oku. Tego dnia był już gotowy każdą częścią swojego ciała. Nie mógł dłużej zwlekać z czymś tak ważnym. Zatruć ciągle przybywało i nie wiadomo było, czy któreś nie okaże się śmiertelne. Trzeba było rozwiązać ten problem raz na zawsze. _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
|
| Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 16 (listopad)
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Polana, Lwi Pomruk
Mistrz : Przejrzysta Woda
Partner : ;)
Wygląd : Przeciętnej budowy, ale o słabej masie mięśniowej. Ciało przykrywa długie, puszyste futro, w większości białe. Na czole, uszach, zadzie ogonie pojawia się kolor niebieski z delikatnym, dymnym zarysem prążek ticked. Ma jasne, blade, zielone oczy przypominające niedojrzałe jabłka.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG) | Szakal (PWŁ), Pliszkowy Dziób (GK)
Autor avatara : beevilove
Liczba postów : 109
Terminator | To nie tak, że chciał przychodzić spóźniony, właściwie to był w obozie cały ten czas, odpoczywając na jednej z niższych gałęzi, ale… Kryształowa Łapa umiał słuchać. Sowia Gwiazda zwołał koty, które umiały same polować… a on nie umiał, Przejrzysta Woda go jeszcze nie nauczyła, więc był zwolniony, duhh… Tyle, że nie wszyscy podzielali jego myślenie, bo na zebraniu pojawiły się nawet kocięta. Obserwował to wszystko z lekkim rozbawieniem, aż w końcu leniwie zeskoczył z gałęzi i stwierdził, że się pojawi: ot, dla stworzenia sztucznego tłumu, ot, by wiedzieć, co się dzieje — mimo wszystko wołanie Sowiej Gwiazdy zapewne nie odnosiło się dosłownie do umiejętności polowania, a po prostu dojrzałości.
Spojrzał kątem oka ciekawsko na Tańczącą Łapę, który siedział na skraju lecznicy. Oo, to dlatego go ostatnio nie widywał? Mokry kotek. Posłał w jego kierunku trochę trudny do rozczytania uśmiech i zajął miejsce koło swojej siostry, Kwitnącej Łapy. – Oo, cześć, nie wiedziałem, że umiesz polować – przywitał się żartobliwie; w końcu on też tu był. _________________
I'LL BE YOUR CHILD IF YOU INSIST i mean, if it was you that made my body you probably shouldn't have made me atheist but oh, i'm a lesbian kiss, i'm an evangelist
and if you don't want to go to hell, then, Miss .............you better start selling this
|
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 45 ks. [VIII]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : kto...? (♱ Orli Krzyk [NPC])
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : łączy mnie z nim coś więcej (Wilczy Kieł)
Wygląd : Lśniące futerko wróblicy z czasem z ciemniało nadając mu charakterystycznego dla minków koloru. Niewielkie, kryjące się w puchatym futrze uszy, pysk, łapy oraz ogon nabrały niemalże czarnej barwy, gdy większość jej długiego włosia ciemny brąz przejaśniający się miejscami do przybrudzonego kremu. Posiada białe znaczenia, na łapach, brzuchu, kryzie i podbródku. Również nad jej morskimi oczami znajduje się mała biała plamka w kształcie rombu. Skaczący Wróbelek nie wyrosła na czołowego reprezentanta najwyższych jednostek, jest średniej wielkości kotem, o atltycznej budowie ciała i ełym wdzięku krokiem.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senny Mak [KW] | Owcze Runo [KG] | Mewa [KG]
Autor avatara : lumi.the.ragdoll
Liczba postów : 234
Wojownik | Gdy ostatni raz widziała się z Wilczym Klem...zadziało się wiele, a ziarenko niepewności, które wykiełkowało z tyłu jej głowy, rosło z każdym kolejnym wschodem słońca. Głównie z obawy, że upojne chwile spędzone w łapach kocurach mogły zakończyć się przykrą niespodzianką. I choć początkowo nawet nie zakładała takiego scenariusza, ba, kategorycznie go odrzucała — gdy znienacka budząc się rano łapały ją nudności, a wraz z kolejnymi dniami czuła się napuchnięta...czuła, że coś było nie tak. Oczywiście nikomu się nie przyznała, ani nie poszła z tym do Jałowcowego Kolca, wszelkie obawy tłamsząc w sobie. Bo...jak mogłaby pójść do medyczki, by upewniła ją w przekonaniu, że była w...nawet nie chciała wymawiać tego słowa, które budziło w niej jedynie lęk i obrzydzenie. Raz, że nie wyobrażała sobie usłyszeć tego z ust złocistofutrej, a dwa że gdyby informacja ta obiegła cały klan, to chyba spaliłaby się ze wstydu. Zaraz pojawiłyby się plotki, duże zainteresowanie nią wśród rzeczniaków, a uwaga matki mogłaby się do niej przylepić. Owszem, brakowało jej tego, lecz nie chciała tego zdobywać w taki, ugh, sposób. Ukrywała więc swoje samopoczucie przed innymi, a aktywności związane z treningiem Kamiennej Łapy w dalszym ciągu wykonywała. Żyjąc w nadziei, że to jakaś pomyłka, że...to wytwór jej wyobraźni, że padała ofiarą notorycznie podtruwanej zwierzyny, a w najgorszym wypadku, że tak jak u Powracającego Zimna niczego nie będzie widać aż do zaawansowanego rozwoju kociąt w jej brzuchu - wszystko kryła, nie dając po sobie niczego poznać. Gdy usłyszała więc głos Sowiej Gwiazdy, przyszła. Lekko spóźniona, ale przyszła, nie mogąc ominąć zebrania skierowanego tylko dla tej "starszej" grupy kotów. Usiadła gdzieś na uboczu, będąc blisko krzewin, gdyby ponownie zebrało jej się na wymioty, natomiast brzuch jak gdyby nigdy nic zakryła łapami i ogonem, tak jak zwykła to robić. Do nikogo się nie dosiadając, czekała na informacje, które chciał im przekazać dymny lider. _________________ Hush now, darling, don't say a word I'm not sorry for what will come What you don't know I'll let you in on my dark side Show you what hell really feels like I can keep a secret if you hush, hush
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 950
Przywódca | Sowia Gwiazda patrzył jak zwołani członkowie Klanu Rzeki zaczynają zbierać się na Łusce. Oh, nawet kocięta przyszły. Nic dziwnego, pewnie były ciekawe, mimo to nie mógł pozwolić, by słuchały o tak paskudnej sprawie. Już miał otworzyć pysk, by zwrócić obu uwagę, gdy podeszła do nich Przejrzysta Woda. Ta jednak tylko rzuciła jednym zdaniem i sobie poszła, a kociaki ani drgnęły z miejsca. No to ich przypilnowała. Szybko jednak na miejscu pojawiła się Jałowcowy Kolec, która, pomimo lekkich trudności ze Wschód, odprawiła dwójkę do kociarni, a jego ingerencja na szczęście nie okazała się być potrzebna.
Z zadowoleniem spostrzegł, że pojawili się prawie wszyscy wojownicy. Brakowało jedynie Złotego Blasku, którego, swoją drogą, ostatnio rzadko widywał w obozie. Z frekwencją terminatorów było już nieco gorzej. Szkoda, że młode pokolenie nie było aż tak zaangażowane w życie Klanu. Pozostawało mu tylko mieć nadzieję, że ktoś jeszcze dołączy lub będą go słyszeć z legowisk. Miał jedynie nadzieję, że nie wędrowali sami poza obozem, pomimo jego zakazu. Tak czy inaczej, nie mógł już dłużej czekać.
- Jak wszyscy wiemy, problem z samotnikami nie ustaje, a w ostatnim czasie się wręcz nasilił. Jestem pewien, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobimy, będzie tylko gorzej, dlatego właśnie zwołałem dzisiejsze zebranie - odezwał się w końcu, powoli omiatając wzrokiem wszystkich zgromadzonych i upewniając się, że nie zapodział się między nimi żaden kociak. - W związku z tym, że całkowite zamknięcie naszych granic nie pomogło, zmuszony jestem podjąć inne środki ostrożności. Od dziś odbywać się będą dodatkowe, nocne patrole, mające na celu zminimalizowanie szansy naruszenia granic nocą i możliwe zniechęcenie do jej przekraczania. Dziś wieczorem Suchy Nos wytypuje pierwszy nocny patrol - ogłosił, po czym zrobił lekką pauzę, by dać zebranym chwilę na przetrawienie jego słów. Domyślał się, że część wojowników będzie niezadowolenia z braku możliwości spania w nocy, ale jego zdaniem był to poświęcenie warte zwiększonego bezpieczeństwa. - Niestety jednak to może nie wystarczyć. Ta konkretna grupa samotników już od wielu księżycy próbuje nam utrudnić życie. Przyznam, że przez ich początkowo, niewinne żarty nie potraktowałem ich możliwości poważnie. Czas jednak naprawić ten błąd. Razem z Suchym Nosem nosem obmyśliliśmy plan zasadzki. Początkowo myśleliśmy nad rozesłaniem dalekiego patrolu, który miałby na celu zdobycie jak największej ilości informacji odnośnie grupy, która narusza tereny klanów. Doszliśmy jednak do wniosku, że może być to zbyt ryzykowne, zważając, że nie wiemy, jak duża jest to grupa oraz czy nie nastawili przeciwko klanom innych samotników, których moglibyśmy tam spotkać. Natomiast zasadzka polegać ma na celu pozostawieniu zwierzyny w jednym miejscu i poczekaniu, aż jeden z żartownisiów spróbuje ją ukraść lub nafaszerować trucizną, bo najpewniej właśnie w ten sposób dochodzi do zatruć. I tu właśnie sprawę pozostawiam wam. Choć Kodeks stanowi, że słowo przywódcy jest prawem, chcę znać wasze zdanie i postępować w zgodzie z nim. Czy zasadzka ta ma służyć jedynie próbie wyciągnięcia z ów kota informacji na temat grupy, do której należy i jej działań, czy... ostatecznemu wyeliminowaniu problemu. Ja sam wolałbym poznać wroga, rozwiązać sprawę pokojowo i uniknąć dalszego rozlewu krwi, jednak to ja należę do klanu, a nie klan do mnie. Ostateczna decyzja należy do was. Nie zamierzam zmuszać was do robienia rzeczy wbrew waszej moralności, a jedynie wymagam, byście wybrali to, co uważacie za dobre dla Klanu Rzeki. Pamiętajmy jednak, że te koty od wielu księżyców działają na naszą szkodę, wykradają zwierzynę i trują nas. Kto wie, czy Czarnostopy w ostatnich dniach nie cierpiał właśnie przez zatrucie? Co, jeśli z powodu trucizny życie straci kocię? Jestem także otwarty na wasze pomysły odnośnie uporania się z tym problemem, być może któryś okaże się być lepszy od mojego. Macie teraz okazję się nimi podzielić.
Po tych słowach zamilkł. Serce biło mu nieco szybciej. Miał nadzieję, że zebrani nie odbiorą źle jego wywodu i nie pomyślą, że nakłania ich do morderstwa. Jednakże sam z tyłu głowy miał wątpliwości. Bo czy nie byłoby to najlepsze wyjście? Miał ochotę karcić się samemu za takie myślenie, ale… czy naprawdę potrzebowali, by z powodu zatrucia zginął kolejny kot? _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Pełne imię : Przejrzysta Woda
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 19
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : ---
Wygląd : Przejrzysta Woda to kotka szczupła i wysoka, posiada drobne ciało jak, i małe łapki. Przechodzc do futra, jest ono szare z klasycznymi pręgami a w dodatku niezwykle dlugie i puszyste, znaczna ilość bieli pokrywa jej: cały tłów i wszystkie łapy oraz pyszczek, robiąc strzałkę aż nad oczy. Niczym swoja matula posiada oklapnięte uszy, Woda jest też kotką z dwukolorowymi ślepiami, prawe zielone, lewe natomiast niebieskie. Środek uszu ( w prawdzie zakryty ) nosek oraz poduszki łap mają jasny różowy kolor.
Multikonta : Malutka Ł./ Zroszona Ł/Śnieżyca
Autor avatara : Natah
Liczba postów : 213
Wojownik | Pnący Bluszcz oraz Przejrzysta Woda były chore przez głupkowatych samotników, także więc nienawiść jaką czuła... nie była jedynie troską o klan, lecz personalną urazą. Wysłuchała słów wuja w milczeniu, co jakiś czas kiwając głową. Miał rację, zgadzała się z nim. Coś trzeba było z samotnikami zrobić. Gdy skończył mówić odchrząknęła po czym wyprostowała się.
-Masz rację Sowia Gwiazdo, plan zasadzki może się udać lecz... jaką mamy gwarancję, że złapany samotnik powie prawdę? Skoro posuwają się do otruwania nas, wątpię by problem mieli z kłamaniem w żywe oczy. - Tu na moment przerwała, znów wzięło ją na wymioty. Zacisnęła pysk i owinęła się ogonem. Po krótkiej, intensywnej acz zwycięskiej walce z układem pokarmowym ponownie spojrzała na dymnego wuja.
-Jeżeli nie poczują powagi sytuacji, zagrożenia.. pozostaną bezkarni. Osobiście uważam, że nie możemy pozwolić by po tym wszystkim, wypuścić spod naszych łap któregokolwiek członka grupy.. wolno.- dodała wolno i ostrożnie. Nie zamierzała otwarcie podżegać klan do mordowania samotników lecz... chodziło tu o dobro Klanu Rzeki. Odpowiedź dla niebieskiej była jasna, lecz czy inni ją poprą? Wzrok koteczki powędrował na jej siostrę, z którą to wspólnie zatruły się zwierzyną. Ciekawe co o tym myśli Bluszczyk? Na moment jej ślepia zawiesiły się na swym własnym terminatorze, oby Kryształowa Łapa nie pomyślał sobie, że jego mistrzynią jest oszalała kotka. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14 [październik]
Matka : Śliwkowa Pestka [NPC]
Ojciec : Astrowa Łapa [NPC], Lwia Łapa [NPC]
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : póki co średniej wielkości kotka o długim futerku, które w większości pokryte jest bielą; tylko na czubku głowy, tylnej lewej łapce i całym ogonie znajdują się łaty w dwóch barwach: szarobrązowej z czarnymi pręgami i rudej, też pręgowanej; ma szaro-niebieskie oczy, które wybarwią się na zielono, różowy nosek i wnętrze uszu oraz różowo-czarne poduszki łap.
Multikonta : Traszka [PNK], Bójka [S] | kiedyś: Łosi Ryk [GK], Wschodzący Księżyc [NPC] i inni
Autor avatara : @mausimeow
Liczba postów : 81
Terminator | Ucieszyła się z obecności Kryształa przy boku. Przyszedł jako jedyny z jej rodzeństwa – ciekawe czy to dlatego, że reszta zbyt dosłownie zinterpretowała słowa przywódcy o umiejętności polowania, czy też nie była ciekawa przebiegu zebrania? No nic, później może im wszystko opowiedzieć. – Cóż, potrafię polować na niektóre piszczki. Szczególnie takie, które się nie ruszają… myślałam, że to się liczy – odparła, starając się przywołać na pyszczek wyraz najgłębszego zdziwienia, po czym posłała mu figlarny uśmiech. Kiwnęła też głową Koziemu Klifowi, która dołączyła do zebranych. Zaraz potem kociakowy kryzys został zażegnany i Sowia Gwiazda mógł zacząć przemowę. Wisienka… jak dotąd nie podawała żadnych z jego decyzji w wątpliwość i nie chciała tego robić. Ani razu nie złamała zakazu wyjścia z obozu, mimo że bardzo chciała i długo na tę możliwość czekała. Ogłoszenie nocnych patroli też nie wzbudziło w niej jakiegoś wewnętrznego buntu. To… brzmiało rozsądnie, a nawet mogło być całkiem ekscytujące? Przynajmniej przez te pierwsze kilka razy, wędrowanie z oświetlającym drogę księżycem i świadomością, że robi się coś ważnego, chyba każdego musiało napawać w jakimś stopniu poczuciem misji. Jednak nie spodziewała się, czego będzie dotyczyć następna kwestia… ani tego, że będzie mogła wpłynąć na decyzję przywódcy. Decyzję, od której zależały życia. Spojrzała niepewnie na brata, lecz gdy odezwała się Przejrzysta Woda (przemawiająca na niekorzyść samotników), poczuła, że nie może czekać i milczeć. – Z-zgadzam się, Sowia Gwiazdo… z tym, że p-powinniśmy spróbować najpierw poznać tę grupę samotników. Możemy się bronić, ale zaatakowanie… zabicie kogoś podstępem, nie jest godne wojownika. Przecież będziemy wtedy tak samo podli jak oni! – rzekła, zwracając się najpierw do samego przywódcy, a potem do reszty klanu. Denerwowało ją to, że przedtem nikt nie nazwał rzeczy po imieniu: ZABIJANIE. Czuła się trochę nerwowo, nie na swoim miejscu, serce biło jej szybko, a jednocześnie jej zielone oczy błyszczały pewnością. – Może moglibyśmy jednego z nich, um… no, uwięzić, gdy już złapie się na naszą zasadzkę. Wtedy reszta z nich będzie miała powód, by mówić prawdę i współpracować. Będą chcieli uwolnić kolegę, tym bardziej gdy zorientują się, że stracili przewagę, bo wiemy o trującej zwierzynie – powiedziała. Tego akurat nie rozumiała… jeśli nic jej nie umknęło, kocięta nie były już narażone na truciznę. Wystarczyło, by wszyscy brali do obozu tylko tę zwierzynę, co do której są pewni, że sami ją upolowali i mieli na nią oko, co też Sowia Gwiazda wcześniej im zalecał. No, ale nie chciała nic o tym mówić; sama się nie zatruła, więc nie wiedziała jak to jest. I fakt, że Czarnostopy mógł być ich ofiarą, dużo zmieniał… ale nie wszystko. Więcej śmierci, więcej krwi… och, to niczego nie załatwi. Wbiła wzrok w swoje łapy, mając nadzieję, że jej słowa nie wywołają oburzenia. Zrobiła jednak to, co do niej należało. _________________ first thing we'd -climb a tree -and maybe then -we'd talk or sit silently and listen -to our. thoughts; - with illusions of. someday cast - in - a - -ˏˋ★ golden light ★ˊˎ-
no dress rehearsal xxxxxxxxxxxxxxxxthis is our life! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 57
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 353
Wojownik | Widok kociąt nie zdziwił mnie, te zawsze były ciekawskie. Pewnie te, które chowają się teraz w zakamarkach obozu będą piszczeć w nocy w legowiskach matek. Parsknęłam z lekka na samą myśl. Urocze gamonie.
A mój uroczy gamoń przemówił - Sowia Gwiazda zabrał głos, a ja nastawiłam uszu. Informacja o nocnych patrolach była dla mnie jak normalność. Lubiłam swój sen, szczególnie w młodości, lecz jak mogłabym spać z wiedzą, że w rzeczywistości wrogowie czyhają na naszą nieuwagę? Ah, ale z drugiej strony spanko do południa...
Westchnęłam, mój kikut zadrżał. Sowia Gwiazda chciał znać nasze zdanie, ze swej dobrej woli. Nie potrzebowałam tego, lecz doceniłam starania kocura. Nie byliśmy młodzi, lecz musieliśmy dla młodych zapewnić bezpieczeństwo.
Moje futro napuszyło się na implikację w słowach dymnego. Wzięłam głos. -Większość starszego pokolenia Klanu Rzeki, nawet kilku młodszych, zaznali życia samotnika lub od samotników pochodzą. Jednak teraz jesteśmy klanem, któremu coś przysięgaliśmy, każdy z nas.- Trzepnęłam uchem na słowa Przejrzystej Wody. -Przejrzysta Woda ma rację. Kłamstwo to ich jedyna szansa. Samotnicy zrobią wszystko, by przeżyć. My też musimy.-
Decyzja Sowiej Gwiazdy była dobra. Musiałam go w tym wesprzeć. Cokolwiek by to było. Był moim przyjacielem, nie samotnicy. To przy jego boku i mojej rodziny, moja przyszłość była teraz, tutaj. Personalne rozterki musiały zejść na bok, choć serce kłuło mnie na myśl o rozlewie krwi. W naszych szeregach byli tacy, którzy się nie wahali i mój wzrok zjechał ukradkiem na Kozi Klif.
Wróciłam jednak do Przejrzystej Wody, a w ten do swej bratanicy. -Przejrzysta Wodo, już... zabiliśmy jednego z nich. Nic to nie dało, a tylko wyostrzyło ich...'żarty'. Uh. Oni pewno są gotowi na to, że rzucimy się na nich z pazurami, jakkolwiek by to nie brzmiało. - Klanowe koty jako złe, złe bestie z lasu. Niezła pożywka dla nie słuchających się kociąt. -Pomysł Kwitnącej Łapy brzmi...Ostrożniej. Zabić zabijesz i co to da? Rozzłości ich to bardziej. Znajdą ciało, stracą kolejnego bliskiego kota. Kot w żałobie to niespokojny kot. Porywając jednego z nich...Będą chcieli odzyskać swojego członka wiedząc, że ten żyje.- O ile ta cała grupa istnieje, o ile jej członkowie byli sobie bliscy, lecz jako samotnicy nie mogli sobie pozwolić na rozpad grupy, prawda? Wolałam o tym nie myśleć, nie teraz. Mój kikut ponownie zadrżał. -Chyba, że się mylę i to tylko zlepek przypadkowych kotów, lecz przypadkiem cała grupa nie wymyśla takiego planu trucia innych kotów. Muszą mieć jakiegoś przywódce, kogoś, kto na to wpadł.- Dodałam ciszej, skrywając pysk w białej kryzie. -Niepokoi mnie tylko ich rozeznanie w naszym terenie.- Bo to nie było normalne, ile zwierzyny zyskali w swoje łapy, gdy wojownicy byli tuż tuż obok. _________________ It's good to live e x p e n s i v e YOU know it, but my knees get weak intensively
When you give me k - kisses That's xxm o n e y xxhoney |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Matka : Błękitna Mgła
Ojciec : Żywiczna Kropla
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Długowłosy kocur o czarnych, tygrysich pręgach z ciepłą, złotą bazą. Pręgi w niektórych miejscach rozjaśniają się, tworząc wrażenie koloru rudego. Jego gęste, puszyste futro sprawia, że pręgi znikają w jego sierści, a sam kot wydaje się większy, niż jest w rzeczywistości. Ma gęsty ogon, biały pyszczek i rozjaśnienie na gardle, różowy nos oraz niebieskie oczy wybarwiające się na oliwkowy. Jego przednie łapy od tyłu nie wybarwiły się, więc wyglądają jak bure. Charakterystyczne w jego wyglądzie są pręgi pod oczami przypominające grube kreski i trzy kropki po obu stronach nosa, wyglądające jak piegi.
Multikonta : Śliwka [KRZ]
Liczba postów : 37
Terminator | Dyniowa Łapa był, można by rzec, jeszcze brzdącem. Nie miał za grosz takiego doświadczenia, jak koty, które odzywały się w tej chwili. Wsłuchał się jednak w głos każdego z nich i przemyślał to co mówili. Normalnie Dynia po prostu zgodziłby się ze słowami Sowiej Gwiazdy, bo to jego Mistrz, jednak Przywódca dał wybór członkom klanu i do końca nie wiedział, czy powinien wpaść na coś swojego, czy podążać za tym, co powiedział Sowia Gwiazda. Uznał jednak, że lepiej będzie podążać za własną moralnością i odpowiedzieć w zgodzie ze sobą. Zatem choć wcale nie musiał zabierać głosu, uznał, że doda swoje 5 groszy do dyskusji. - Sowia Gwiazdo, nie mam jeszcze takiego doświadczenia co wy wszyscy, jednak zastanawiając się nad tą sytuacją, wydaje mi się, że lepszym będzie porwanie jednego z nich lub kilku z nich, po kolei. Zgadzam się z Truskawkowym Świtem, że zabijanie ich to zły pomysł, bo to może ich jeszcze bardziej rozzłościć. Ja poszedłbym zatem w opcję z zakładnikiem, jednak skupiłbym się na tym, by spróbować złapać albo jak najwięcej z nich i pozbawić możliwości walki z nami lub złapać same najważniejsze koty z ich grupy. Musimy jednak uważać, by żaden z nich nie dostał się do obozu, a potem uciekł, bo to tylko da im przewagę. Będą wiedzieć ile nas jest i w jakiej sytuacji jest Klan Rzeki. Jeśli będzie trzeba, mogę być nawet czymś w rodzaju przynęty. Jeśli coś mi się stanie, to klan nie straci dużo, a może się czegoś dowie i pomogę tym w dojściu do wyjścia z sytuacji. - Pochylił głowę, oddając mu głos i pokazując, że uszanuje jego odpowiedź, jakakolwiek by nie była. Pokazał tym także, że zakończył swój monolog w tej sprawie. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [XI]
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Bluszcz to kotka krótkowłosa o umięśnionej budowie ciała, pokryta głównie białym futrem z niebieskimi i kremowymi plamami. Na jej głowie i lewej stronie ciała dominuje niebieski, podczas gdy na prawej stronie przeważa biel. Kremowe futro występuje na karku, uszach i nad oczami. Jej ogon oraz tył ciała ozdobione są pasami kremowego i niebieskiego, a na kremowej sierści można zauważyć ciemniejsze pręgi przypominające tygrysie. Oczy kotki pierwotnie są niebieskie, ale zmieniają kolor na żółty wraz z wiekiem.
Multikonta : Wieszczka, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 317
Wojownik | Wysłuchała wszystkiego, co mówiły koty, starała się znaleźć jakiś sens w tym, co mówią. Skłamałaby jakby powiedziała, że nie chciała się pobić z samotnikami. Nie było to jednak takie proste i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, cała ta sytuacja była delikatna i nie można było zrobić nic zbyt pochopnego. - Tylko jak rozpoznamy tego najważniejszego z nich? - mruknęła w końcu, może była zbyt pochopna i zbyt negatywnie do tego nastawiona, jednak nie zmieni się w jeden dzień, nie w jego zebranie. -Nawet jeśli będziemy mieli jednego czy kilku z nich żywych, to nie koniecznie powstrzyma ich przed atakiem na nas. Owszem, mogą bać się o życie swojego... kogokolwiek bliskiego, ale nie musi to ich powstrzymać. Zwłaszcza, jak zauważyłaś Truskawkowy Świcie. Znają nasze tereny. Może nawet lepiej niż niektórzy z nas - powiedziała, zirytowana całą tą sytuacją. Dla niej odpowiedź była jedna i chyba wystarczająco wyraźnie się wyraziła. - A co jeśli odpowiedzą nam tym samym i zaczają się na jakiś nasz patrol? Sami porwą którychś z nas w odwecie? Będziemy się wymieniać? A może oni tacy mili dla więźnia nie będą jak my? - postanowiła podważyć trochę pokojowe podejście, bo nie mogli spodziewać się, że wszystko pójdzie po ich myśli. - Co wtedy? - zapytała w końcu, nie żeby chciała zachęcać do rozlewu krwi, bo to nigdy nie kończy się dla nikogo dobrze ALE... nie mogli być aż tak nieprzygotowani. - Sama bym nie chciała by doszło do aż takiej sytuacji, ale już się w niej znaleźliśmy, samotnicy mieli okazję by odejść i nic nie robić, mieli wiele takich okazji. Mogli zakończyć to na dowcipach, mogli zakończyć to na kilku zatruciach, ale dalej tutaj są - aż jej się sierść najeżyła z tego wszystkiego. Dla niej odpowiedź była jedna. _________________ Do pięciu liczę, znikaj Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Nie będzie dziś walczyka Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 11 [ XI ]
Matka : Błękitna Mgła
Ojciec : Żywiczna Kropla
Mistrz : Truskawkowy Świt
Wygląd : Średniej wielkości kotka o nieco krótkich łapach i długim futrze. Jej sierść jest niebieskiej barwy wpadającej w beże o ciemniejszym tygrysim pręgowaniu oraz bielą na łapkach, piersi i pyszczku. Jej oczy są wyrazisto zielone.
Multikonta : Lampart [S]
Autor avatara : @chewy_the_siberian
Liczba postów : 87
Terminator | Powód zebrania poruszony przez Sowią Gwiazdę nie był dla niej w żaden sposób zaskoczeniem. Samotnicy nie przestawiali uprzykrzać życia Klanowi Rzeki, chorych przybywało, nawet ona sama w ostatnich dniach najprawdopodobniej padła ofiarą zatrutej zwierzyny. Słuchała uważnie Sowiej Gwiazdy z chyba najpoważniejszą miną, jaka kiedykolwiek zagościła na jej pyszczku. Nocne patrole brzmiały jak dobre wyjście. Może to właśnie wtedy naruszali tereny Klanu i podrzucali trucizny? Przez jej ciało przemknął długi, nieprzyjemny dreszcz. Ci samotnicy stanowili naprawdę poważny problem z czego jak dotąd chyba nie zdawała sobie nawet sprawy. Plan zasadzki brzmiał całkiem obiecująco, lecz mimo wszystko nie wyraziła na głos swojej aprobaty kiedy Sowia Gwiazda skończył mówić, dając pole do wypowiedzi rzeczniakom. Świetlista Łapa nie czuła się wystarczająco kompetentna, aby mówić co sądzi. Jakby nie patrzeć była tylko świeżą terminatorką z nikłym doświadczeniem. Z kolei skrajne emocje wzbudziło w niej przypuszczenie przywódcy odnośnie śmierci Czarnostopego. Czy jej dziadek faktycznie padł ofiarą okrucieństwa samotników? Złość zabuzowała w każdym skrawku jej ciała, a padające propozycje o tym, co mieliby począć z schwytanym kotem wcale tego nie zmniejszyła. Przez głowę przeszła jej myśl, że zasługiwali na to samo co wyrządzili jej dziadkowi. Niepsrawiedliwym było, że mogli bezkarnie krzywdzić niczemu winne koty i dalej robić sobie samowolkę na nie swoich terenach. Jednak pojawiające się głosy sprzeciwu prędko sprowadziły ją na ziemię. To nie jest postawa godna honorowego wojownika, którym zawsze chciała być. Jak mogła dać się porwać własnemu żalowi i choćby pomyśleć w taki sposób? _________________ Days seem so met imes as if they'll never end Sun digs it s heels to taunt youB ut after sunlit days , on e thing stays the s ameRises the moon |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 45 ks. [VIII]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : kto...? (♱ Orli Krzyk [NPC])
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : łączy mnie z nim coś więcej (Wilczy Kieł)
Wygląd : Lśniące futerko wróblicy z czasem z ciemniało nadając mu charakterystycznego dla minków koloru. Niewielkie, kryjące się w puchatym futrze uszy, pysk, łapy oraz ogon nabrały niemalże czarnej barwy, gdy większość jej długiego włosia ciemny brąz przejaśniający się miejscami do przybrudzonego kremu. Posiada białe znaczenia, na łapach, brzuchu, kryzie i podbródku. Również nad jej morskimi oczami znajduje się mała biała plamka w kształcie rombu. Skaczący Wróbelek nie wyrosła na czołowego reprezentanta najwyższych jednostek, jest średniej wielkości kotem, o atltycznej budowie ciała i ełym wdzięku krokiem.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senny Mak [KW] | Owcze Runo [KG] | Mewa [KG]
Autor avatara : lumi.the.ragdoll
Liczba postów : 234
Wojownik | Od swojego przybycia, nie musiała czekać długo, aż Sowia Gwiazda przemówi. Mogła się domyśleć, że zebranie tylko dla starszych członków Klanu Rzeki będzie podyktowane...problemowi, który ciągnął się już od kilkunastu księżycy. Wsłuchała się uważnie w jego słowa, lekko przy tym podnosząc głowę, by lepiej móc obserwować dawnego mistrza. Musiała przyznać, że mówił z sensem, a jego pomysł zasadzki obmyślonej z Suchym Nosem brzmiał...dobrze. Choć ona z wielką przyjemnością wybiłaby każdego z nich. Czasem ciężko było jej uwierzyć, że to ona ściągnęła na swój klan chmarę problemów, bo to od tej jednej akcji z dymna samotniczką na swoim polowaniu wszystko się zaczęło. Gdyby zabiła ją od razu, możliwe, że uniknęliby tych konsekwencji. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że...wówczas chodziło o jej dumę i jedynie chęć pokazania tej strawie dla wron jak martwą była wypluwką. Gdyby tylko wiedziała, do czego to doprowadzi... Westchnęła cicho, czując jak odleżała złość ponownie wzbiera się w jej żyłach, a łapy same proszą, by uwolnić z ich opuszków pazury. Gdy zaczęły wypowiadać się kolejne koty - słuchała ich w ciszy, nie kwestionowała jeszcze ich argumentów czy wyrażanej opinii. Czekała, jak przyczajony drapieżca na swoją ofiarę, przesuwając wzrokiem przy każdym jej najmniejszym ruchu - w tym wypadku przy przemowie konkretnego kota. Skoro większość była za uwięzieniem jednego z żartownisiów, niemądrym posunięciem byłoby wychylanie się z przekonaniem, że najlepszym sposobem na pozbycie się problemu byłaby jego eliminacja. Ale wtedy odezwała się Pnący Bluszcz, na której słowa nieświadomie lekko przytaknęła głową. Jedyna, która postawiła słuszne pytania, o których inni najwidoczniej zapomnieli, zbyt...pokładając nadzieję w pokojowym podejściu. Zapominali, że dymna kocica zaatakowała Kozi Klif, choć ta chciała jedynie z nią porozmawiać. — Będziecie czuli się bezpiecznie wiedząc, że w obozie będziemy przetrzymywać zakładników, którzy od długiego czas już podtruwają nam zwierzynę? Bo ja na pewno nie zmrużę spokojnie oka. — nie zamierzała namawiać innych do morderstwa, czy ryzykowania własnym życiem, natomiast chciała, by również pojawił się drugi głos sceptycznej strony. Pewnie nie była jedynym kotem, który myślał podobnie, lecz niektórym brakowało pewności siebie i języka w pysku, aby się odezwać. Postanowiła zrobić to za nich. — Poza tym śmie wątpić, że uda wam się któregoś z nich złapać. Zaczynając od tego, że nie mamy pewności, czy na tereny wchodzą jedynie w pojedynkę, czy w grupach, a po drugie...myślę, że będą woleli zginąć niż pójść na ugody z klanem. — tym bardziej tym, który jednego z nich zabił, ale to postanowiła już zachować dla siebie. Oficjalnie nikomu nie mówiła, że przyczyniła się do śmierci dymnej, a o tym co mówiła Kozi Klif też większego pojęcia nie miała. Wiedziała jedynie, że Sowia Gwiazda miał tego świadomość i niech tak pozostanie. _________________ Hush now, darling, don't say a word I'm not sorry for what will come What you don't know I'll let you in on my dark side Show you what hell really feels like I can keep a secret if you hush, hush
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 950
Przywódca | Ogon ciemnofutrego przywódcy machał to na lewo, to na prawo, podczas gdy uszy słuchały wypowiedzi jego współklanowiczów. Nie dziwił się niektórym z nich, że nie bardzo zainteresowani byli otwartym atakiem, czy nawet zabijaniem żartownisiów. W końcu było to dość radykalne i brutalne. On również wolałby rozwiązać to pokojowo, ale na to było już za późno. Oni zabili jednego z nich, a tamci zaczęli ich truć. Właściwie, mógł od razu powiedzieć, że z pokojowych rozwiązań nic nie będzie. Z drugiej strony, gdyby od razu wyszedł z pomysłem zabijania, wyszedłby na jakiegoś potwora, a tego zdecydowanie nie chciał. W końcu machnął ogonem, by uciszyć zebrane koty.
- Porwanie nie wchodzi w grę. Przynajmniej nie teraz, a już na pewno nie w celu przetrzymywania jednego z nich w naszym obozie. Tak jak mówi Truskawkowy Świt i Skaczący Wróbelek, mają zbyt duże pojęcie o naszych terenach, nie muszą wiedzieć, gdzie jest nasz obóz i jak się do niego dostać, ani ilu nas jest. Nikt z nas nie czułby się bezpiecznie, mając w obozie jednego z nich - stwierdził już na samym początku, popierając jednocześnie poniekąd głos przyjaciółki, jak i Skaczącego Wróbelka. Ta druga była jedną z tych, którzy spotkali jednego z ów samotników osobiście i znała ich nastawienie i zachowanie. Miała rację z tym, że przyprowadzenie jednego z nich do ich obozu, byłoby zbyt niebezpieczne. Nie wiadomo, co takiemu strzeliłoby do głowy. A już na pewno nie można było ryzykować, że uzyskają więcej informacji o Rzeczniakach, niż Rzeczniacy o nich. Nie mówiąc już o możliwości, że żartownisie już mogli mieć takie informacje. W końcu Kawka była klanie przez chwilę, przyszła na jeden trening, po czym zniknęła. Kto wie, czy w rzeczywistości nie była szpiegiem. Sowia Gwiazda bił się w myślach po pysku, za wpuszczenie tu tej kotki. - Poza tym, mamy za mało informacji o nich, by branie zakładnika coś przyniosło. Tak, jak mówi Pnący Bluszcz, nie wiemy, którzy z nich mogliby być tymi „najważniejszymi”. Nie mamy pewności, czy ten, którego byśmy porwali, byłby dla nich na tyle ważny, by przejęli się ich zniknięciem. A jeśli jednak będzie, to ryzykujemy otwartym atakiem, w przypadku, gdyby ich liczebność na to pozwalała. Ale, nie ukrywam, że sam pomysł ma potencjał. Moglibyśmy wziąć zakładnika, by przekonać ich do zaprzestania zatruć i innych form sabotażu, by odeszli z naszych terenów. Rzecz w tym to może się udać tylko, gdy będziemy wiedzieć, ilu ich jest i jakie mają ze sobą relacje. I na pewno nie możemy go wpuścić do naszego obozu. Musiałby być przetrzymany w innym miejscu - po tych słowach zamilkł, przez kilka uderzeń serca układając sobie w głowie plan działania, który z każdą chwilą był coraz bardziej klarowny. W końcu odezwał się ponownie:
- Proponuję taki plan. Zostanie zastawiona pułapka, w formie zwierzyny. Tak jak mówiłem wcześniej, jeśli jakiś kot podejdzie i spróbuje zabrać lub zatruć zwierzynę, zostanie złapany i przesłuchany. Nie ukrywam, że być może będzie to wymagało wyciągnięcia informacji… siłą. Tak jak mówi Skaczący Wróbelek, istnieje szansa, że porwany będzie wolał wybrać śmierć, niż zdradzenie ich sekretów, ale myślę, że warto spróbować. Jeśli uda się uzyskać informację o tym, czy są liczebnie zdolni do otwartego ataku i kto pełni u nich najważniejsze funkcję, zatrzymamy przesłuchiwanego na zakładnika poza obozem, lub wypuścimy go i spróbujemy złapać na zakładnika kogoś, kogo porwanie będzie miało większe szanse na zmuszenie ich do współpracy. Być może uda się przekonać ich dzięki temu, do ugody i odejścia z naszych terenów. W skrajnym przypadku będzie trzeba zagrozić śmiercią zakładnika, jeśli nie zgodziliby się zaprzestania naruszania naszych terenów... - wyjaśnił, pod koniec nieco zniżając głos, by dać znać, że wolałby uniknąć tego ostatniego przypadku. Ponownie usiadł na skale, owijając ogon wokół łap i czekając na reakcję zebranych na ów plan oraz ewentualne zastrzeżenia czy dodatkowe pomysły. Taki plan wydawał się mu najlogiczniejszy i najmniej inwazyjny, zarówno dla Klanu Rzeki, jak i dla wspomnianej grupy samotników, bo mimo zaostrzonej sytuacji, dawał szansę na ostateczne, stosunkowo pokojowe rozwiązanie. Cóż, na pewno bardziej pokojowe, niż mordowanie samotników po kolei. _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 5 (październik)
Matka : Wrotycz (npc)
Ojciec : Imbryk (*) (npc)
Wygląd : smukła, wręcz wątła, ale o długich łapach; rzadkie, krótkie, kręcone futerko; jej futro jest połączeniem czarnego z szarymi przejaśnieniami, jasnorudego i bieli; na tułowiu dominuje czerń, z pojedynczymi rudymi łatkami, jedna większa znajduje się na lewym barku; na głowie po obu stronach jest dużo rudości, a na środku i czubku głowy więcej czerni; biel na brzuchu, klatce piersiowej, szyi i na łapach, poza lewą tylną łapą, gdzie czarna podłużna plama skarpetka przerywa biel; pyszczek w większości biały, niewielkie rude plamki pod nosem, prawa część żuchwy czarna; jasnoróżowy nos i niebieskoszare oczy; klinowaty kształt głowy, duże, szerokie u podstawy uszy i jasnoróżowy nos
Multikonta : świst, szadź
Autor avatara : @lilycornishrex_adventure_cat (instagram)
Liczba postów : 17
Kocię | Plan ucieczki i chaotycznego lawirowania między kotami, żeby złocista się odczepiła, był w głowie Wschód świetny, ale… no właśnie. Był to tylko plan, którego wykonanie całkowicie się nie powiodło ze względu na krótkie łapki kociczki i jej niezdarność, a także o wiele szybszego „przeciwnika”. Wydaje z siebie cichy pisk, kiedy Jałowcowa Łapa łapie ją za kark, ale opada bezwładnie w jej chwycie.
– Ale ja chse wie-…! – próbuje odpowiedzieć medyczce, ale nie wychodzi to kompletnie, bo Szarówka zgarnia ich do środka. No przypał.
zt
_________________
the dog days are over, the dog days are done, the horses are coming, so you better r u n ♡ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 57
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 353
Wojownik | Przeraziłam się, słysząc słowa Dyniowej Łapy. Spojrzałam ukradkiem na Sowe. Czy on słyszał to samo? Przecież Dyniowa Łapa to jeszcze młodziak, a już takie myśli o poświęceniu?
Nim mogłam odpowiedzieć, odezwała się Pnący Bluszcz, a na jej argumenty przytaknęłam łbem. Westchnęłam ciężko. -Dalej są i dalej psują nam krew, ano.-
Nie chciałam rozlewu krwi, lecz to już Sowa zadecyduje. Później odezwała się Skaczący Wróbelek i cała się spiełam. Jej ostatnie słowa potwierdziły tylko moje obawy o całą sytuację. Samotny, uparty kot niczego się nie boi, nawet śmierci.
Głos Sowiej Gwiazdy utwierdził mnie tylko, że planów było dużo, lecz to on miał głos finalny, a z jego planem będe musiała żyć. Spojrzałam się ukradkiem na Sowe, dodając cicho. -A co gdyby któreś z nas, może dwójka lub trójka, wyruszyła na zwiad...? Jeśli zyskamy jakieś informacje od złapanego tego złapanego kota...?- Szept, bo tylko na to było mnie stać. Pomysł równie głupi co szalony. _________________ It's good to live e x p e n s i v e YOU know it, but my knees get weak intensively
When you give me k - kisses That's xxm o n e y xxhoney |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [XI]
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Bluszcz to kotka krótkowłosa o umięśnionej budowie ciała, pokryta głównie białym futrem z niebieskimi i kremowymi plamami. Na jej głowie i lewej stronie ciała dominuje niebieski, podczas gdy na prawej stronie przeważa biel. Kremowe futro występuje na karku, uszach i nad oczami. Jej ogon oraz tył ciała ozdobione są pasami kremowego i niebieskiego, a na kremowej sierści można zauważyć ciemniejsze pręgi przypominające tygrysie. Oczy kotki pierwotnie są niebieskie, ale zmieniają kolor na żółty wraz z wiekiem.
Multikonta : Wieszczka, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 317
Wojownik | Ucieszyła się, że nie była jedyną, której "spokojne" podejście się nie podobało. Wysłuchała słów Skaczącego Wróbelka, by następnie przemówił wuj. W międzyczasie Pnący Bluszcz dostrzegła, że jej braci nie ma na zebraniu, wstyd. To jednak utwierdziło ją w przekonaniu, że to kotki były bardziej zorganizowane i odpowiedzialne, a kocury jak zwykle się leniły i wolały mieć pod pysk podstawione. Ogon sam poruszył się na tę myśl. Dobrze, że z Przejrzystą Wodą dawały dobry przykład. Miała nadzieję, że Przepiórcze Pierze jest z nich dumna. Zmarszczyła brwi na słowa Sowiej Gwiazdy. Zdawała sobie sprawę z tego, że pozabijanie ich wszystkich było kiepskim pomysłem - prostym, ale kiepskim i lepiej było wymyślić coś innego ale branie jeńców? Serio? Prychnęła ostentacyjnie, zaraz jednak trochę się postarała uspokoić, bo skoro rozlew krwi był ostatecznością to... nie miała innych pomysłów. - W takim razie gdzie będzie dobre miejsce na przetrzymywanie tego "zakładnika"? I co w chwili gdy faktycznie będzie wolał umrzeć niż nam cokolwiek powiedzieć? - przekrzywiła łeb, była autentycznie ciekawa, nie chciała mieć problemów za to, że niechcący by komuś zrobiła zbyt dużą krzywdę. Na prawdę interesowało ją, co wuj ma w planach dla tych kotów. Pnący Bluszcz nie widziała innej perspektywy, chociaż oczywiście uszanuje wszystko, co przywódca powie i nie zrobi nic, czego zabroni. Truskawkowy Świt szepcze coś do Sowiej Gwiazdy, na co kotka rusza ogonem nerwowo. _________________ Do pięciu liczę, znikaj Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Nie będzie dziś walczyka Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 45 ks. [VIII]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : kto...? (♱ Orli Krzyk [NPC])
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : łączy mnie z nim coś więcej (Wilczy Kieł)
Wygląd : Lśniące futerko wróblicy z czasem z ciemniało nadając mu charakterystycznego dla minków koloru. Niewielkie, kryjące się w puchatym futrze uszy, pysk, łapy oraz ogon nabrały niemalże czarnej barwy, gdy większość jej długiego włosia ciemny brąz przejaśniający się miejscami do przybrudzonego kremu. Posiada białe znaczenia, na łapach, brzuchu, kryzie i podbródku. Również nad jej morskimi oczami znajduje się mała biała plamka w kształcie rombu. Skaczący Wróbelek nie wyrosła na czołowego reprezentanta najwyższych jednostek, jest średniej wielkości kotem, o atltycznej budowie ciała i ełym wdzięku krokiem.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senny Mak [KW] | Owcze Runo [KG] | Mewa [KG]
Autor avatara : lumi.the.ragdoll
Liczba postów : 234
Wojownik | W duchu radowała się, że jej słowa miały dla Sowiej Gwiazdy znaczenie. Została wspomniana ze swego imienia, a to tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że miała rację. Przetrzymywanie zakładnika w obozie, brzmiało jak plan absurdalny, który mógł przynieść więcej szkód niż pożytku, zwłaszcza gdy ci samotnicy paradowali po ich ziemiach, jakby te należały już do nich. Nie respektowali granic, nie respektowali klanów, nie mieli za grosz do nich szacunków, a jakby tego było mało, zaczynali ich od środka wyniszczać. Wraz z planem pochwycenia ich, zamiast od razu przejść do ekstremalnych działań, chronił ich w tym momencie dymny przywódca. Cóż jednak mogła zrobić sama, z własnymi niezbyt moralnymi myślami, gdy wokół było tyle kotów pragnących rozwiązać tę sprawę pokojowo? Jedyną jej sojuszniczką była Pnący Bluszcz, jawnie - jak ona - pokazująca problemy, które niosło za sobą to rozwiązanie. — Problem przetrzymywania zakładnika poza naszym obozem jest jeszcze jeden. — zaczęła, chcąc zwrócić na siebie raz jeszcze uwagę. — Ci samotnicy z pewnością znają nie jeden kąt naszych terenów. Na pewno wielu z was napotkało na swojej drodze ich działanie, niewinne...żarty, które nam robili podkładając martwe myszy, zabijając zwierzynę, niszcząc nasze tereny. Skąd wiemy, czy pochwyconego kota nie będą chcieli...odbić? Istnieje też takie ryzyko. Owszem, tego kota musiałoby pilnować dwóch lub trzech wojowników, lecz czy w takim wypadku nie będziemy narażać ich życia? — zapytała, przeczesując wzrokiem po zgromadzonych kotach i każdym, kto spojrzał w jej kierunku. Może...wybiegała mocno w przyszłość, może dywagowała o sytuacji, która nigdy nie będzie miała miejsca, ale...wolała uświadomić Sowią Gwiazdę i wszystkich, którzy byli za pokojowym rozwiązaniem - szczególnie wojowników - że...przecież każdy z nich będzie musiał pilnować zakładnika i każdego los podczas pilnowania był zagrożony atakiem znikąd. — Sowia Gwiazdo. Rozumiem, że chcesz pokojowego rozwiązania i jeżeli tak zadecydujesz to nie będę się sprzeciwiać twoim słowom. Chce jednak przypomnieć ci, że ci samotnicy od wielu księżyców wchodzą na nasze tereny i nic sobie z tego nie robią. Stracili jednego kota, był chwilowy spokój i wrócili tym razem nas podtruwając. Czy...naprawdę sądzisz, że odpuszczą, nawet przy zagrożeniu im śmiercią? Nie. Wątpię, by to zrobili. Wątpię, by bez użycia siły się tu obyło. Kozi Klif próbowała rozmawiać z jedną z nich i co to dało? Rzuciła się na nią i walczyła do ostatniego tchu. Oni nie znają czegoś takiego jak dyplomatyczna rozmowa i odpuszczenie. — skuliła na moment uszy, a jej ogon napuszył się lekko. Jego końcówka nerwowo się uginała, bo gdzieś w trakcie swojej wypowiedzi zauważyła szepcząca do lidera Truskawkę. Niepokoiły ją jej intencje i to, co mogła mu powiedzieć, choć...sama dokładnie nie wiedziała czego się w tamtej chwili tak wystraszyła. Drugim pytaniem było, dlaczego ruda postanowiła powiedzieć mu o tym na ucho zamiast przed wszystkimi zebranymi. Czy tyczyło się to jej oraz... Pnącego Bluszczu? Jako jedyne były temu przeciwne i jako jedyne pokazały drugą stronę tego pomysłu. _________________ Hush now, darling, don't say a word I'm not sorry for what will come What you don't know I'll let you in on my dark side Show you what hell really feels like I can keep a secret if you hush, hush
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14 [październik]
Matka : Śliwkowa Pestka [NPC]
Ojciec : Astrowa Łapa [NPC], Lwia Łapa [NPC]
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : póki co średniej wielkości kotka o długim futerku, które w większości pokryte jest bielą; tylko na czubku głowy, tylnej lewej łapce i całym ogonie znajdują się łaty w dwóch barwach: szarobrązowej z czarnymi pręgami i rudej, też pręgowanej; ma szaro-niebieskie oczy, które wybarwią się na zielono, różowy nosek i wnętrze uszu oraz różowo-czarne poduszki łap.
Multikonta : Traszka [PNK], Bójka [S] | kiedyś: Łosi Ryk [GK], Wschodzący Księżyc [NPC] i inni
Autor avatara : @mausimeow
Liczba postów : 81
Terminator | Słuchała… właściwie tych samych kilku kotów, które brały udział w dyskusji. Odezwał się też Dyniowa Łapa, któremu posłała blady uśmiech. Wyglądało na to, że zdanie miał podobne, choć chyba nie mówił na poważnie z tym poświęceniem…? Klan dużo by stracił, gdyby go nie było! Na chwilę zyskała nadzieję, bo poparła ją Truskawkowy Świt – wojowniczka, z autorytetem na pewno większym niż jej. Szybko jednak czuła, że rozmowa zaczyna pędzić swoim torem, a jej słowa toną gdzieś na dnie. Choć przynajmniej pomysł uwięzienia samotników jako-tako się utrzymywał. Sowia Gwiazda zaproponował nowy plan z jego wykorzystaniem, ale wciąż pojawiały się sceptyczne głosy. Więc Kwitnąca Łapa, czując dalej niemiły ścisk w żołądku, poczuła potrzebę, by o sobie przypomnieć – rany, miała nadzieję, że nie będzie tego wszystkiego żałować. Nie chciała, by współklanowicze byli na nią źli, ani nic z tych rzeczy. – Myślę, że to dobry pomysł, by przetrzymać tego… um, kota poza obozem. Właściwie, to miałam na myśli. Może nadałby się teren po drugiej stronie Młodej Rzeki, Pnący Bluszczu? Bo nawet gdyby ten kot uciekł, to miałby trudności, by dostać się w pobliże obozu. Jest duża szansa, że nie umie pływać, jak my… i wiem, że ten pomysł ma wady, ale w każdym planie może zdarzyć się coś niespodziewanego! Od nas zależy, czy czegoś się dowiemy… czy uda nam się chociaż na chwilę zdobyć zaufanie tego z-zakładnika – przełknęła ślinę, po czym spojrzała na kotkę o czarnym pysku, unikając jednak jej wzroku. – Skaczący Wróbelku, masz rację, że to będzie niebezpieczne, ale chyba nie bardziej niż walka na śmierć i życie? – zauważyła. Chyba w żaden sposób nie dało się uniknąć narażania się, już nie. Obecny plan przynajmniej zakładał pewną kontrolę nad tym samotnikiem, który byłby na ich łasce, na ich terenie i jeden samiusieńki. – Ja wierzę w klan Rzeki i w to, że damy radę rozwiązać to bez zabijania. I nie tylko zapewnimy kociętom bezpieczeństwo, ale damy im dobry przykład, prawda? Poza tym… możemy chyba poprosić o pomoc inne klany? Przecież to nie nasi wrogowie i im też musi zależeć na dobru doliny – powiedziała. Gdyby chociaż udało się podzielić informacjami, to już byliby o krok do przodu. Stać ich było na dobro. Przecież klan już nie takie trudności pokonał, skoro przed księżycami odrodzili się po pożarze. Ona to widziała, a inni? _________________ first thing we'd -climb a tree -and maybe then -we'd talk or sit silently and listen -to our. thoughts; - with illusions of. someday cast - in - a - -ˏˋ★ golden light ★ˊˎ-
no dress rehearsal xxxxxxxxxxxxxxxxthis is our life! |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 950
Przywódca | W rzeczywistości, niewiele kotów miało ochotę zabrać głos, co niego go rozczarowało. W dodatku wypowiedzi tych, którzy zdecydowali się wypowiedzieć, nadal niewiele wnosiły i jedynie przeciągały tę samą śpiewkę. Może rzeczywiście lepszym wyborem, byłoby, gdyby sam, niezależnie od reszty klanu podjął decyzję? Ale na takie rozmyślenia było już niestety za późno, słowo się rzekło.
Usłyszał szept Truskawkowewgo Świtu, lecz nie zdążył nic jej odpowiedzieć, gdyż głos zabrała Pnący Bluszcz, a następnie Skaczący Wróbelek. I właśnie jej słowa utwierdziły go jedynie w myśli, że być może rzeczywiście jest zbyt miękki wobec tej bandy samotników. Może naprawdę należało porzucić wszelkie dyplomacje i po prostu próbować przegnać żartownisiów siłą? Czyż nie po to właśnie każdy z nich przez wiele księżyców trenował walkę? Z drugiej zaś strony, pokonanie przebiegłego przeciwnika wymagałoby przebiegłego planu. Jego własny miał dziury, ale nadal wydawał się mu obiecujący, jeśli wziąć pod uwagę, że jakimś cudem wrodzy samotnicy będą skłonni do współpracy. Tu jednak ponownie wchodziły na wierzch słowa Skaczącego Wróbelka. Kwitnąca Łapa, choć mająca bardzo pokojowe nastawienie, również rzuciła dobry pomysł rozmowy z innymi przywódcami. Tyle że do zgromadzenia jeszcze daleko.
- Tak, jak mówi Kwitnąca Łapa, najlepiej ów zakładnika byłoby uwięzić po drugiej stronie Młodej Rzeki. Ale rzeczywiście… muszę przyznać, że mój plan ma pewne dziury i niekoniecznie może się udać, biorąc pod uwagę wrogie nastawienie Żartownisiów. Coś jednak zrobić trzeba - stwierdził, decydując się przyznać do własnego błędu. Paliło go pod futrem, gdy wypowiadał te słowa, jednak jego pysk i ton głosu pozostały spokojne. Niech go zlinczują, ale to chyba było lepsze wyjście niż udawanie nieomylnego, zwłaszcza, że do takiego było mu daleko. - Być może nieco pośpieszyłem się z wymyślaniem tak zawiłego planu, gdy nadal mamy tak mało informacji. Wiedząc tyle, ile wiemy aktualnie, nie dojdziemy do żadnego dobrego rozwiązania. Na razie pozostaniemy przy etapie zdobywania informacji. Jak wspomniałem, dziś w nocy zostaną rozesłane patrole, które przeczeszą nasze granice i tereny. Możliwe, że późną porą nakrycie samotników na gorącym uczynku okaże się łatwiejsze i któremuś z patroli uda się uzyskać przydatne informacje. Nie przestawajcie również rozglądać się za nimi w czasie zwykłych patroli. Gdyby udało się wam jakiegoś złapać i przytrzymać w miejscu, natychmiast mnie powiadomcie. Niezależnie od tego, czy uda się zdobyć jakiekolwiek informacje, niedługo zwołam patrol, który zastawi pułapkę, póki co, mającą na celu złapanie żartownisia tylko w celu przesłuchania. Postaram się również w miarę szybko spotkać z Konwaliową Gwiazdą i Słodką Gwiazdą. A nuż Klan Gromu lub Klan Wichru posiadają więcej informacji o ów samotnikach niż my i wspólnie dojdziemy do jeszcze lepszego rozwiązania? - zdecydował ostatecznie, pytanie na koniec zadając, nie wymagając przy tym od nikogo odpowiedzi. Ot, posyłając je w eter. - Póki co, zebranie uważam za zakończone. Dziękuję za wasze przybycie i udzielenie się w sprawie.
Po tych słowach dymny zeskoczył z Omszonej Skały i skierował się w kierunku swojego legowiska. Musiał pomyśleć trochę w samotności. Miał mętlik w głowie. Szczerze? Czuł się po prostu sfrustrowany brakiem porozumienia między współklanowiczami i brakiem jakiegokolwiek dobrego rozwiązania. Chyba po prostu pośpieszył się z planami i tym zebraniem. Powinien być pewniejszy we własnych decyzjach. Bo po co otrzymał dary uporu i trwałości w przekonaniach? Pozostawało mu tylko mieć teraz nadzieję, że reszta klanu nie uzna go z góry za niedorajdę, który nie potrafi sobie poradzić z bandą samotników. Z dobrych wiadomości, teraz przynajmniej znał podejście reszty Klanu Rzeki co do sposobu poradzenia sobie z zatruciami.
//zt _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Matka : Błękitna Mgła
Ojciec : Żywiczna Kropla
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Długowłosy kocur o czarnych, tygrysich pręgach z ciepłą, złotą bazą. Pręgi w niektórych miejscach rozjaśniają się, tworząc wrażenie koloru rudego. Jego gęste, puszyste futro sprawia, że pręgi znikają w jego sierści, a sam kot wydaje się większy, niż jest w rzeczywistości. Ma gęsty ogon, biały pyszczek i rozjaśnienie na gardle, różowy nos oraz niebieskie oczy wybarwiające się na oliwkowy. Jego przednie łapy od tyłu nie wybarwiły się, więc wyglądają jak bure. Charakterystyczne w jego wyglądzie są pręgi pod oczami przypominające grube kreski i trzy kropki po obu stronach nosa, wyglądające jak piegi.
Multikonta : Śliwka [KRZ]
Liczba postów : 37
Terminator | Dyniowa Łapa nie uzyskał żadnej konkretnej odpowiedzi na swoją mowę, a bynajmniej nie od Sowiej Gwiazdy. Postanowił już więcej się nie odzywać, bo na obecnym etapie klanowicze po prostu nie byli skłonni go słuchać i zwracać na niego uwagę. Jednak rozumiał to, nie miał tego nikomu za złe. Miał swoje zdanie, ale był dla nich jeszcze dzieciakiem. Poczeka trochę czasu i zaczną bardziej zwracać na niego uwagę. Zresztą koty, które miały tyle samo doświadczenia w trudnych sytuacjach jak on, także się odzywały, ale były już bardziej kojarzone. Wysłuchał zatem wszystkich kotów, wysnuł swoje wnioski i poszedł wymieniać mech w legowiskach.
//zt |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [XI]
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Bluszcz to kotka krótkowłosa o umięśnionej budowie ciała, pokryta głównie białym futrem z niebieskimi i kremowymi plamami. Na jej głowie i lewej stronie ciała dominuje niebieski, podczas gdy na prawej stronie przeważa biel. Kremowe futro występuje na karku, uszach i nad oczami. Jej ogon oraz tył ciała ozdobione są pasami kremowego i niebieskiego, a na kremowej sierści można zauważyć ciemniejsze pręgi przypominające tygrysie. Oczy kotki pierwotnie są niebieskie, ale zmieniają kolor na żółty wraz z wiekiem.
Multikonta : Wieszczka, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 317
Wojownik | Wciąż wypowiadały się te same koty, zero nowych głosów, co irytowało Pnący Bluszcz. Nie bardziej oczywiście niż brak jej własnych braci na tym zebraniu! Księżycowa Łapa doskonale nauczył się walczyć po potyczce z kuną - tego była pewna, więc tym bardziej powinien tutaj się pojawić. Gorzkiej Łapy jak zwykle nie było więc nawet jej to nie zdziwiło aż tak. Przejrzysta się wypowiedziała, ale w sumie zaraz zamilkła, jakby nie miała nic do dodania. Po-ra-żka, Pnący Bluszcz naprawdę musiała honor rodziny na własnych barkach nieść, bo jak nie ona, to kto? Machnęła ogonem na samą myśl o tym, ile ona musi się nawyginać, żeby to wszystko ogarnąć. Sowia Gwiazda mówi z sensem, chociaż chyba faktycznie sobie wszystkiego nie przemyślał. Cieszyło ją, że wuj zapytał o zdanie klanowiczów, miała nadzieję, że weźmie ją na patrol czy cokolwiek innego wymyślą, by żartownisiów raz na zawsze powstrzymać. Jeszcze bardziej się uradowała, kiedy przywódca postanowił pomówić z innymi o tym, co się dzieje. Może wspólnymi siłami wymyślą coś, co skutecznie przegoni samotników. W międzyczasie mieli być ostrożni i nie robić nic... cudownie. Mrucząc coś pod nosem opuściła miejsce zebrania.
z/t _________________ Do pięciu liczę, znikaj Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Nie będzie dziś walczyka Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14 [październik]
Matka : Śliwkowa Pestka [NPC]
Ojciec : Astrowa Łapa [NPC], Lwia Łapa [NPC]
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : póki co średniej wielkości kotka o długim futerku, które w większości pokryte jest bielą; tylko na czubku głowy, tylnej lewej łapce i całym ogonie znajdują się łaty w dwóch barwach: szarobrązowej z czarnymi pręgami i rudej, też pręgowanej; ma szaro-niebieskie oczy, które wybarwią się na zielono, różowy nosek i wnętrze uszu oraz różowo-czarne poduszki łap.
Multikonta : Traszka [PNK], Bójka [S] | kiedyś: Łosi Ryk [GK], Wschodzący Księżyc [NPC] i inni
Autor avatara : @mausimeow
Liczba postów : 81
Terminator | Pewnie niektórzy nie byli zadowoleni z takiego zakończenia zebrania, ale kotka odetchnęła z ulgą – mimo, że opowiadała się za planem porwania i tak dalej, to… wcale tego nie chciała robić! Po prostu wolała to, niż tę drugą opcję, w ostateczności. Być może to, co udało im się ustalić, jeszcze przyda się w późniejszym czasie; póki co zostały jej patrole, także te nocne i czekanie na informacje, więc kolejne dni zapowiadały się w miarę spokojnie, chociaż może był to złudny spokój. Wiedziała, że w końcu musi dojść do jakiejś konfrontacji, że jeszcze długa droga do rozwiązania tego problemu. Dobrze, że nie była teraz na miejscu Sowiej Gwiazdy, że była jedynie głupią kotką wierzącą w to, że żaden kot nie jest tak po prostu zły… Kiwnęła głową przywódcy i oddaliła się do legowiska terminatorów, przed tym mówiąc o tym Kryształowej Łapie, który siedział obok.
zt _________________ first thing we'd -climb a tree -and maybe then -we'd talk or sit silently and listen -to our. thoughts; - with illusions of. someday cast - in - a - -ˏˋ★ golden light ★ˊˎ-
no dress rehearsal xxxxxxxxxxxxxxxxthis is our life! |
| | | |
| |