IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Tereny Plemienia
Łuska
Czw 12 Lis 2020, 12:04
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2102
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Większe z dwóch jezior na terenie Żabiej Doliny, położone mniej więcej na wysokości Niedźwiedziej Groty. Jest największym jeziorem w Dolinie Sokolich Gór, choć wielkością porównywalne jest zaledwie do Zimnej Toni. Ze względu na kształt oraz to, jak jej tafla połyskuje w promieniach słońca, zostało nazwane z myślą o rybich łuskach. Całkiem słusznie, zresztą, bo ryb w jego zbiorniku nie brakuje, a wręcz przeciwnie. Sympatycy łowienia z pewnością mogliby je uznać za prawie idealne miejsce do połowu nie tylko ze względu na to, ile ryb je zamieszkuje, ale też dzięki względnie spokojnej okolicy, co jest miłą odmianą w porównaniu do Żabiego Stawu.

Rodzaje terenu: okolice rzek i jezior


Ostatnio zmieniony przez Światło Gwiazd dnia Nie 02 Cze 2024, 21:03, w całości zmieniany 3 razy

Re: Łuska
Nie 24 Paź 2021, 12:53
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robaczek pływał wręcz po powierzchni lodu. Ważył stosunkowo mało i miał wiotkie łapy, więc łatwo przychodziło mu zwinne sunięcie po zamarzniętym jeziorze. Obserwował w międzyczasie co robią jego towarzysze z nie tak dalekiej odległości, bo się do nich przysunął. Uśmiechnął się cieplutko do wujka, gdy ten postawił swoje pierwsze kroki na lodzie. Jego mina i machanie uszami miały wyraźnie zasygnalizować, że cieszy się z tego, że Królik towarzyszy im w zabawie. Wtedy Szczyt poleciał dalej kręcąc się radośnie, a Robak już miał do niego dołączyć, gdy usłyszał trzask.
Serce Robaka zabiło mocniej, gdy widział jak Szczyt wpada do wody, a po chwili widać już tylko jego głowę. Czarny od razu wiedział, że musi coś zrobić. Działał pod impulsem bo się wystraszył. Ugiął się tak, by położyć się praktycznie na lodzie i ostrożnie zaczął podchodzić do brata starając się chodzić tak lekko jak tylko potrafił. Podszedł najbliżej jak wydawało mu się to bezpiecznie i wyciągnął swoją długą łapę w stronę Szczyta.
- Złap się!
Bał się. O brata i o to, że lód też zacznie pod nim pękać. Ale bardziej bał się o brata. Cenił sobie bardziej jego życie niż swoje własne.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Wto 09 Lis 2021, 21:43
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
W momencie, w którym usłyszał cichy trzask lodu, już wiedział, że popełnili błąd i ta sytuacja nie mogła skończyć się dobrze. "Uważaj", chciał krzyknąć, ale zrozumiał, że było za późno, kiedy na jego oczach lód zaczął łamać się pod Szczytem. Nie myślał nawet dwa razy: po śladach bratanków, tam, gdzie lód na pewno nie był pęknięty, najszybciej, jak mógł, zaczął się lekko i ostrożnie prześlizgiwać w stronę Szczytu, przylegając całym ciałem blisko powierzchni tafli. Nie do końca rozumiał, jak do tego doszło; skoro tafla była na tyle gruba, żeby utrzymać jego, to nie powinna pęknąć pod kimś kilka razy lżejszym. Szczyt musiał trafić na pechowe miejsce, gdzie była akurat cienka i... ugh. Nie było czasu, żeby nad tym myśleć, żałować, czy panikować musiał działać.
Widząc, jak Robak wyciąga do brata łapę, podjął szybką decyzję, aby go asekurować, żeby Szczyt przypadkiem nie wciągnął go do wody. Zamierzał stać nad nim i w razie czego złapać go na skórę za karku, chcąc go przytrzymać i podciągnąć, jakby drugi z bratanków przy kontakcie z jego łapą za mocno pociągnął. A gdy Szczyt będzie się już bezpiecznie trzymał łapy Robaka, zamierzał, również jego łapiąc za kark i podciągając w górę, próbować pomóc mu wydostać się z powrotem na powierzchnię lodu. Na razie jednak nie wychylał się aż tak daleko, bo było to niebezpieczne i sam mógłby łatwo wylądować w wodzie, a poza tym ktoś musiał pilnować Robaka, żeby zaraz zamiast jednego kota w wodzie nie mieli dwóch. Brr.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Łuska
Sro 17 Lis 2021, 21:32
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Nie minęła chwila, a moja głowa zaszybowała pod wodę. Próbowałem brać wdechy, ale bezskutecznie, na co woda naleciała mi do buzi! Nagle jednak wynurzyłem się, zauważając też łapkę Robaka. Złapałem się jej z delikatną paniką, ale mocno, uważając, aby nie wbić pazurów w łapkę brata. Czarny kocur zaczął mnie ciągnąć na lód, a jak się okazało, również Królik pomagał.
W końcu wylądowałem na bezpiecznej powierzchni, a przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Wyplułem trochę wody, marszcząc grzbiet nosa.
F- fuj — mruknąłem niezadowolony, wstając na minimalnie chwiejne łapki. Spojrzałem na Królika z uszami położonymi po sobie, przymykając trochę oczy. — P...przepraszam... ja nie chciałem, ja- ja nie wiedziałem i-! — po chwili zamknąłem pysk, delikatnie pełznąc w stronę łap Królika i tam uderzając delikatnie głową o jego łapy. Stałem tak przez dłuższy czas, kiedy kolejna fala zimnych dreszczy przeszła przez moje futro.
M- możemy iść? Wracać do obozu? Proszę... — mruknąłem, przyklejając sobie pyszczek do klatki piersiowej, a gdy tylko i Królik, i Robak się zgodzili, wróciłem do obozu, aby tam położyć się w cieple.

[zt]

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Sob 20 Lis 2021, 14:24
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Ku uldze udało im się wyciągnąć Szczyta. Srebrny złapał się jego łapy i Królik wyciągnął nowicjusza za kark, zanim ten wciągnął by Robaka do wody za sobą. Czarny był najeżony od czubka ogona aż po kark, gdy nachylił się nad bratem, który wypluł z siebie trochę wody. Jego nos drgał nerwowo przyglądając się Szczytowi. Srebrny zaczął się czołgać do wujka, a Robak po woli starał się uspokoić. Wystraszył się. Bardzo. Serce dalej mu waliło. Musieli jak najszybciej iść do obozu.
- Tak. Idzie, my do Wieszcza - powiedział dosyć twardo jak na siebie, gdy Szczyt powiedział, że chce iść do obozu - musi cię obejrzeć, dopiluje tego. Robak.
Czarny był niesamowicie przejęty i może nawet i trochę zły, mimo że nie za bardzo miał powodu. W końcu to nie była wina brata, że wpadł do wody. Ale różne emocje mu się mieszały. Nie zamierzał odpuścić Szczytowi badania u szylkretowego lidera Plemienia. Ruszył idąc na samym końcu za Szczytem. Machał najeżonym ogonem na boki próbując odreagować.
//Zt

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Nie 21 Lis 2021, 16:17
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
W przeciwieństwie do Robaka Królik zachowywał kamienny wręcz spokój. Trzymanie nerwów na wodzy było jego specjalnym talentem, jakże przydatnym w takich sytuacjach... a inną sprawą było już to, jak czuł się z tym wszystkim w środku. Przede wszystkim: był na siebie zły za to, że na to pozwolił. Powinien wiedzieć lepiej, pilnować go bardziej i może w ogóle nie pozwalać im wchodzić na lód w pierwszej kolejności. Czasu, niestety, nie dało się jednak cofnąć, więc po prostu pokręcił delikatnie głową, słysząc, jak Szczyt go przeprasza.
Nie twoja wina. Ale nigdy więcej wchodzenia na zamrożone jeziora – powiedział twardo, jak to miał w zwyczaju, a słysząc jego pytanie, kiwnął lekko głową. Aprobujące spojrzenie posłał też Robakowi, który może i działał pod wpływem emocji, ale miał słuszność.
Nie możemy, musimy. Trzeba cię ogrzać, Wieszcz może w tym pomóc – stwierdził. Pewnie nie jeden raz miał do czynienia z ochłodzonymi, przemoczonymi kotami, a poza tym po wylądowaniu w tak lodowatej wodzie Szczyt miał właściwie zagwarantowane jakieś przeziębienie. Ugh, przynajmniej mieli z tego nauczkę na przyszłość...

/zt

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Łuska
Czw 02 Gru 2021, 18:24
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Ignis, Żyto (S), Wieszcz Słońca (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1571
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Wreszcie nastał wieczór. Kiedy słońce już w miarę zaszło, Księżyc, zgodnie z umową, zaprosiła Niedźwiedzia na małą przechadzkę po terenach plemienia. Spokojnie opuściła obóz i ostrożnie zeszła ku podnóżom gór, póki jeszcze było widno. Pomagała przy tym nowicjuszowi, aby ten bezpiecznie zszedł na dół. Nie chciała przecież, żeby zrobił sobie krzywdę. Dalej szli sobie nieśpieszno na wschód przez dolinę, kierując się pod przewodem strażniczki ku Łusce. Młoda szynszyla podziwiała przy tym otaczający ją krajobraz tak, jakby widziała go po raz pierwszy. Oczywiście, starała się tego nie przejawiać. Także wszędzie były porozrzucane fragmenty wełny. Może kiedyś zabierze parę ze sobą?
Później, kiedy zauważyła charakterystyczny kształt jeziora, przystanęła na chwilkę, wskazując nowicjuszowi na to miejsce.
To jest Łuska. Usiądziemy tam na chwilkę? – zaproponowała, spoglądając z łagodnym uśmiechem na szylkretowego kocurka. Dany zbiornik wodny był cichy i spokojny, więc jego okolice idealnie nadawałyby się jako miejsca do obserwowania spadających gwiazd, o których wszyscy mówią.

//Niedźwiedź
Re: Łuska
Sro 08 Gru 2021, 20:45
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Szylkretowa sepia nie spodziewała się zaproszenia.
Jakiegokolwiek.
A w szczególności od Księżycu Schowanego we Mgle, na późny czas, po za grotą.
Gdyby Niedźwiedź nie znał już jasnowłosej, to pomyślałby, że byłoby to... Adekwatnie dziwne. Bo wkońcu jaki strażnik zaprasza nowicjusza na takie przechadzki?
A zaproszenie nad zbiornik wodny uwarunkowany za grotą wśród skalistych kłów? Było dla miśka jeszcze...Śmialsze ze strony błękitnookiej, a może i dziwniejsze, gdyż czuł się z lekka zaskoczonyy takim obrotem spraw, lecz po przemyśleniu sepia zdecydowała się powiedzieć "tak", na wypad, na nowe tereny których nie znał jeszcze swym wzrokiem i umysłem. Które jeszcze mu nieznane.


Tak więc po treningu, a po rozmowie z matką, Niedźwiedzica zaczekała na starszą kotkę i ruszyła równym krokiem z uniesionym łbem, by wszystkie widoki podziwiać, by zielonemu wzrokowi nie uciekł widok oddalających się z tyłu kamiennych kłów w których grota się kryła, a z przodu ujawniała się gromada kolorów przyćmionych białych puchem jak i bryzą zimna.

To drugie dało się odczuć sepi, na co ta przysunęła się do strażniczki momentalnie w kroku doboku, szukając ciepła. W grocie nie było takich problemów...
Zielony wzrok jednak uniósł się chwilowo na nieboskłon, a sama Niedźwiedzica miauknęła spokojnie, lecz z lekkim zadychem w głosie. -Siądźmy, musze złapać oddech.

I tak jak powiedziała, tak zrobiła - krok miśki skierował się ku zbiornikowi wody, gdzieniegdzie z widocznym zarysem zmarźnięcia, które nie uciekło się zielonemu wzrokowi - Łuska...Nie mogła zamarznąć, racja?

Kasztanowo-beżowo futre kocie wieszcza usiadło się, gdy jasnowłosa również to zrobiła, a sama sepia po chwili wlepiła swój wzrok w przejrzystą, zimną najpewniej wodę.

-Te światła....To nie aby jakiś znak? - Odparła po chwili, wskazując łapą na migoczące światełko na spokojnej tafli, gdzie te znikło momentalnie.
Niedźwiedź wten próbował wskazać na inne światło w wodzie, lecz te i też uciekło, a z opuszczeniem łapy i grymasem młodzik tylko ugryzł się w język.
Oh, to chyba nie był dobry znak? Lecz jeśli nie....

To czemu był taki ładny, jak wzrok jasnowłosej i jej brata?
Czekaj, co?
Nie no, oczy rodzeństwa się tylko podobnie świeciły, z takim wigorem, z taką radością, jak gwiazdy na zmierzchającym nieboskłonie, lecz to nic złego! Niedźwiedź...Cicho siedź i nie gadaj o oczach innych! To dziwaczne!

_________________
Łuska - Page 3 Dzwiedz
Re: Łuska
Sob 11 Gru 2021, 09:08
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Ignis, Żyto (S), Wieszcz Słońca (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1571
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Gdy Niedźwiedź się zgodził, powoli podeszła bliżej do brzegu Łuski, która dziś była znacznie cichsza, niż zazwyczaj. Nic dziwnego, w końcu jest taki chłód. Tak pro po chłodu, to nowicjusz nie wyglądał tak, jakby czuł się komfortowo w takiej temperaturze.
Zimno ci? – spytała. Być może tak przejawiał swoje zmęczenie spacerem, ale wolała na wszelki wypadek się upewnić. Przecież nie chciała, żeby jej kolega złapał kaszel czy coś innego, wymagającego konsultacji z jego ojcem. – Widziałam po drodze trochę owczej wełny. Możemy jej trochę nazbierać, żeby ci ocieplić lęgowisko. – dodała. Wtedy może przynajmniej w obozie nie będzie marznąć. Zresztą, sama by nie odmówiła takiej okazji.
Po usłyszeniu uwagi szylkreta spojrzała na taflę zimnej wody. Migoczące światła... Czy to przypadkiem nie to, o czym mówiły plotki współplemieńców? W sumie to było całkiem możliwe, gdyż te światła faktycznie wyglądały równie jasno, jak gwiazdy. Szkoda tylko, że tak szybko znikały. Ledwo zawiesisz na jednej z nich wzrok, a już po uderzeniu serca znika bez śladu. Jednak młodej szynszyli wcale to nie przeszkadzało. Traktowała to jako zabawę, pewne wyzwanie, w którym trzeba starać się wyłapać jak najwięcej tych błysków. Jednak taka zabawa szybko jej się znudziła, więc po prostu zawiesiła wzrok na jednym miejscu, licząc na to, że może tam coś ujrzy.
W pewnym momencie o jej uszy obiło się pytanie kocurka. Mruknęła zamyślona, próbując ułożyć sensowną odpowiedź. Szczerze to nie za bardzo znał się na tych wszystkich omenach, wysyłanych przez przodków, dlatego wiedziała, że cokolwiek by nie powiedziała, zawsze mogła się mylić.
Możliwe... Trzeba będzie kiedyś zapytać o to twojego ojca. – odpowiedziała, cicho chichocząc. Szczerze to wątpiła w znaczenie tego zjawiska, ale gdyby faktycznie miał to być jakiś przekaz, to wcale nie zdziwi się, jeśli to będzie dotyczyć czyjejś miłości. – To są chyba te spadające gwiazdy. – dodała, gdyby Niedźwiedź jeszcze się nie zorientował.
Następnie wróciła do obserwacji tego niecodziennego zdarzenia. Z początku tych gwiazd było bardzo niewiele, a na pojawienie się niemal każdej z nich trzeba było długo czekać i nawet wtedy łatwo było je upuścić. W końcu nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy pojawi się kolejna. Co prawda, Księżyc udało się z parę razy je zobaczyć, ale były to jedynie pojedyncze światełka. Lecz potem tych gwiazd stawało się coraz więcej i więcej, aż przerodziło się to w prawdziwy deszcz spadających gwiazd. Na szczęście, strażniczka nie musiała nie musiała unosić wysoko łeb, żeby je wszystkie podziwiać, gdyż nocne niebo było świetnie widoczne na tafli jeziora.
Ojej, ale tego dużo! – rzekła, wciąż bacznie obserwując te migoczące światełka. Chociaż to widowisko było tak fascynujące, że aż zapierało dech w piersiach, to nie trwało ono długo. Po chwili tych gwiazd było coraz mniej i mniej, aż w końcu znowu ucichło. Czy to koniec?
Re: Łuska
Wto 14 Gru 2021, 16:06
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Na pytanie koteczki machnął przytakując łbem. Nie odrywał jednak swego wzroku od przemieszczających się światełek na granatowym niebie, na którym to coraz bardziej widoczne były.
Dopiero drugie słowa jasnej koteczki sprawiły, że młodzik zielonym wzrokiem spojrzał w jej stronę. -To dobry pomysł. Mogłabym nawet zebrać trochę dla rodziców. No, dla ojca w szczególności. Mamy podobne futra jakby nie patrząc. - Odparł spokojnie sepia, po czym uśmiechnął się do niebieskookiej. -Dziękuje, że o tym pomyślałaś. - O nim? Można by to tak nazwać, lecz kasztanowy o rudych plamach wiedział, że nie zawsze trzeba odbierać rzeczy pierwszym sensem - wyjątkowo skupionym na nim samym, jak widać w tym momencie.
Przy boku Księżycowej strażniczki sepia czuł się nieswojo. W dobrym sensie tego znaczenia. O ile takowe było w tym słowie i jego definicji, chociaż, czy słowa jak pazury, czy ich znaczenie zależało od tego jak są użyte?

Zielony wzrok zawiesił się z świateł na obrazku jasnowłosej i jej postaci - energicznie wypatrywała za zanikającymi przesmykami na tafli, a jej oczy w kolorze dziennego nieba uciekały to raz w prawo, raz w lewo, aż w pewnym momencie najwyraźniej kotka straciła zapał, a Niedźwiedź zorientował się, że dajcie Plemię Wiecznych łowów spokój, znów się gapi.
Sepia wlepił wzrok w niebo, a jego uszy zadrżały, gdy strażniczka przemówiła.
Krótkowłosy młodzik przysunął się do boku jasnowłosej i odpowiedział, dziwnie spokojnie jak na to, co owe znaki mogłyby sugerować, a co mógłby z nich wyczytać ojciec.
Oh, oby nic złego, zatruwającego piękno żywotu jaki prowadzą.
-Zapewne tak.

Na kolejne słowa i chichot, młodzik westchnął i poprawił ślepia swe zielone na nieboskłon. -Oh. Ale że...Spadające? Gdzie mogłyby one się kierować... Było to prędzej pytanie szylkretki samej do siebie, bo jednak...Kto by znał na nie odpowiedź?

Zielone oczy Niedźwiedzia Wędrującego Przez Las uniesione były ponad wyżyny ich terenów, a po chwili młodzieniec z Wieszczowej krwi ujrzał - jedno, dwa, trzy, a następnie coraz to więcej i więcej przesmyków światła, które to mgnały po tafli ciemnego, niemal nocnego nieba jak najszybsze z zajęcy po tej stronie skalistych kłów. Nie...mgnęły jeszcze szybciej niż owe skoczki, gdyż widać jedno było - te spadające gwiazdy były w swym środowisku, należały do niego, a ich kolory mieniły się swą siłą, nawet jeśli ja mrugnięcie oka... Nie były kotkami czy kocurami same z siebie, a kto wie, może to Plemie Wiecznych Łowów miało coś wspólnego z wiedzą żywych, żeby ci mogli dzisiaj obejrzeć owe wydarzenie, bądź...Gwiazdy, to było jedno z piękności życia, jakie im jest dane tutaj, na terenach i w plemieniu?

Sepia oparł się momentalnie na barku strażniczki.



Jeden, dwa, trzy....A raczej trzy, dwa i końcem jeden...Aż przesmyki zaprzestały swego przestawienia w większych ilościach, na co Niedźwiedź....Nie mógł się doczekać ponownego pokazu.
-No, to chyba na tyle... Niezły pokaz, czyż nie? - Sam sepia teraz lekko się zaśmiał, co było w nie jego stylu, lecz owy chichot pod ciemnym nosem odnosił się do jego kolejnej wypowiedzi. -Jednak chodźmy już, bo ja nie chce robić pokazu z kaszlu czy kichania. Pi swoich słowach kociak Wieszcza i Gałązki musiał przerwać swoje posiedzenie u boku strażniczki, chociaż, że jej futro nawet jeśli krótkie, to jednak dające ciepło i....Dziwny komfort, było dobrym miejscem, to tak plemienna grota była równie ciepła...Tak. To był powód. Dobry. Bo wcale sepia nie gapił się przez ostatnie kilkanaście bić serca na jasnowłosą, nie. Kto śmie tak mówić?

Kasztanowa szylkretka po chwili zawracała już z jasnowłosą u boku, dokładniej pytając, gdzie ta wcześniej wspomniana owcza wełna się znajduję...

Jakież to było dla Niedźwiedzia zdziwienie, gdy dowiedział się, co to owca.
Ojejku.


///ZT <3

_________________
Łuska - Page 3 Dzwiedz
Re: Łuska
Wto 14 Gru 2021, 16:27
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Ignis, Żyto (S), Wieszcz Słońca (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1571
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Cóż, skoro ów pokaz dobiegł końca, to chyba znaczy, że już nie ma co tutaj więcej sterczeć. Spojrzała na Niedźwiedzia i uśmiechnęła się na jego słowa.
Tak, to prawda. – odparła wesoło, powoli podnosząc się z ziemi, po czym ruszyła do obozu w towarzystwie nowicjusza. Wkrótce odpowiedziała na jego pytanie dotyczące owczej wełny.
Oh, właśnie...
Skoro Niedźwiedź jej już przypomniał, to czemu by nie nazbierać odrobinkę tej wełny? Księżyc nieco zwolniła kroku, wypatrując przy tym znajdującej się w pobliżu wełny. Albo czegoś jeszcze... W końcu teraz była głęboka noc, więc łatwiej można było paść ofiarą drapieżnika. Na szczęście, ta dwójka nie musiała tego doświadczać w drodze do obozu. Czujne ślepia strażniczki widziały tylko drzewa, krzewy, no i oczywiście wełnę! Za każdym razem, gdy na nią trafiała, podchodziła bliżej i brała ostrożnie do pyska, starając się to przypadkiem nie połknąć. Najwięcej udało jej się zebrać u stóp gór, ale co jakiś czas trafiała też i w innych miejscach. Podczas zbiorów nie osłabiała czujność i starała się nie oddalać za bardzo od Niedźwiedzia. Sama w sobie wełna była ciepła i mięciutka w dotyku. Z chęcią by jej nazbierała więcej, gdyby nie to, że już zabrakło w pysku miejsca. No ale cóż, tyle z pewnością powinno wystarczyć dla jej lęgowiska. Później pomogła nowicjuszowi wspiąć się po skałach, które przez wilgoć były nieco śliskie, aż w końcu dodarli bezpiecznie do obozu.

//zt
Re: Łuska
Pią 21 Sty 2022, 20:12
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Zacząłem iść w stronę Łuski. To tam miałem swoją "pierwszą lekcję pływania". Od tego czasu trochę minęło, i na szczęście, od tamtego czasu jakoś bardzo wody się nie bałem. W sumie to nie miałem jakiegoś strachu czy coś. Miałem ważniejsze rzeczy.
Nie wierzę, że Wieszcz mi dał nowicjusza! Przecież to w ogóle, jakby się urwał z gałęzi czy coś — parsknąłem cicho, patrząc na Robaka. Położyłem uszy po sobie, zaraz uciekając wzrokiem. Dalej się nie odzywałem. Nie wiedziałem co powiedzieć, nie chciałem brata skrzywdzić. On nie dostał nowicjusza. I w ogóle. Nie wiem, może to go drażniło.
W końcu doszliśmy do Łuski, gdzie usiadłem przy brzegu. Położyłem łapkę w wodzie, po chwili ją otrzepując z kropel wody. Zimno. Ale no, kurde Pora Złotych Liści. Spojrzałem na czarnego Łowcę, na którego strzeliłem uszami.
Jesteś na mnie zły?

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Sob 29 Sty 2022, 16:27
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak szedł bez słowa za bratem. Rozglądał się po terenach Plemienia i zauważył gdzie mogą iść. Łuska. Zdziwiło go to, że srebrny chciał iść akurat tam. W końcu prawie się utopił w tym miejscu. Uszy Robaka drgnęły, gdy Szczyt parskał ciche słowa.
- Tafla miała za dużo Nowicjuszy. A Łowców też potrzeba. Może dlatego Wieszcz dał Szczytowi Nowicjuszke.
Nie okłamujmy się chyba każdy wiedział ile Nowicjuszy w pewnym momencie miała na swoim barku Tafla. Mądrym krokiem było więc rozkładanie terminatorów wśród większej ilości kotów. Gorzej z tym, że no... Szczyt dopiero został mianowany. Wieszcz mógł sobie jeszcze odpuścić na tej ceremonii i dopiero następne kocięta mianować Łowcami.
Spoglądało na to jak Szczyt moczy łapę w wodzie ze zdziwieniem. Nie wiedziało czemu tak zrobił. Ono czasem moczyło się w wodzie, nawet często, ale no, nie wpadło do wody nigdy tak jak Szczyt. Ale brat może był twardy i nie wywarło to na nim wrażenia. Robak nie wie, nigdy o tym nie rozmawiał ze Szczytem bo to był mniej więcej ostatni raz jak rozmawiali ze sobą. Zadgrało uszami i westchnąło, gdy z pyska Szczytu padło znowu to samo pytanie.
- Nie, Robak nie jest zły. Już mówił.
Patrzył się na brata bez większego skrępowania. Ściskało go jednak dalej w brzuchu, przez to że nie rozumiał działań Szczytu. Chciało mu się trochę wymiotować ze stresu jakiego się wcześniej najadł, ale nie było to coś z czym by sobie nie dawał rady póki co. Ale sytuacja nie zamierzała póki co w dobrą stronę, bo Szczyt dalej mielił temat. Robak Wspinający się na Wielki Dąb wysiliło się na uśmiech mimo tego wszystkiego. Nie chciało martwić brata.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Sob 29 Sty 2022, 20:35
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Skinąłem delikatnie głową na słowa Robaka, przez chwilę milczałem. Niby miał rację, ale to i tak było... nie wiem. Dziwne.
Może. Boję się tylko, że nie sprostam temu, wiesz. W sensie, na ceremonii się bałem, czy w ogóle będę dobrym łowcą, a co dopiero mistrzem dla uczącego się łowcy, hehe — zaśmiałem się nerwowo, spoglądając na brata. Nie byłem pewny co do wyboru Wieszcza. Po prostu nie wiem. Obawiałem się. Jakiś taki strach był, we mnie. Nie wiem.
Dotarliśmy do Łuski. Kiedy Robak odpowiedział na moje pytanie wyciągnąłem łapkę z wody i otrzepałem powoli tak, aby nie ochlapać przy tym brata. Przez chwilę popatrzyłem na swoje odbicie. Położyłem po sobie uszy, westchnąłem.
Wiem, ale... — mruknąłem, zamyślając się. Czy miałem o czym myśleć? Wszystko było moją winą, oczywiście, i teraz musiałem po prostu zebrać konsekwencje. A wszystko, co chciałem powiedzieć po prostu nasuwało mi się na język, samo z siebie.
Ale po prostu przepraszam, że tak wyszło. W sensie między nami. Że tak długo nie rozmawialiśmy, to moja wina, i czuję się okropnie z tego powodu. I na ceremonii, że sobie poszedłem. Po prostu... chyba po prostu chcę być pewny, że mnie nie nienawidzisz. I że wiesz, że cię kocham, nie? W sensie jak brata. I mimo wszystko jesteś moim najlepszym przyjacielem, nawet jeśli ty tak nie uważasz — ostatnie słowa powiedziałem ciszej niż resztę. Obawiałem się tego, ale też byłem gotowy chyba stawić czoła, jeśli tak będzie. I jakoś odbudować moją relację i Robaka. Jeśli on tego chciał. Hej, teraz się może nie pochoruje jak głupi, ehe. I będę miał więcej czasu. Idealne podłoże do tego, aby to zrobić, nie?

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Sob 29 Sty 2022, 21:23
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
- Szczyt da radę. Jest dobrym Łowcą, mistrzem też będzie.
W życiu nigdy nie było tak łatwo. Zaskakiwało, czasem boleśnie. A dostanie nowicjusza było próbą, ale nie najtrudniejszą. Robak wierzyło, że brat sobie poradzi. W końcu był dobrym kotem, mądrym, przykładnym. Czarne nie widziało siebie na jego miejscu. Czuło się na krawędzi z rangą Łowcy. Jakby ktoś mu szeptał do ucha ,,to twoja szansa", tylko że negatywna, łatwa do zrujnowania. Takich rzeczy jakie zrobił nie łatwo popadają w zapomnienie prawda? To był poważny błąd, z którego dalej do końca się nie wygrzebał mentalnie. Bo był kwintesencją jego wewnętrznych problemów.
Położyło uszy po sobie i nie mogło po prostu słuchać tego co mówił Szczyt. To bolało. Że mógł w ogóle tak myśleć. Nienawidzić. Jak Robak mogłoby kogokolwiek nienawidzić, ono nawet nie ma kotów, których nie lubi. Łzy zaczęły pojawiać się w oczach kota, bo czuło się kompletnie przytłoczone. Co robiło nie tak? Dlaczego mogło być postrzegane jakby miało do kogoś urazę. Nie widział też jak ma się czuć kochany. Gdy nie ma na to widocznych gestów, tylko jest omijany przez wiele księżycy, spychany na bok. Przez praktycznie wszystkich. Czuło się tak obrzydliwie samotne. Nierozumiane. Może coś było z Robakiem jeszcze bardziej nie tak niż chociażby odczucia co do bycia kocurem. Nie miał pojęcia. Bo taki się właśnie czuł. Rodzynek, z którym są same problemy, nikt go nie rozumie i on sam nikogo nie rozumie. Na Plemię Wiecznych Łowów on nie rozumiał samego siebie, a co dopiero rozumieć drugiego kota. Miało ochotę skulić się w kulę albo po prostu odejść. Było mu tak bardzo niedobrze, w podniebieniu zaczęło mu się aż robić kwaśno. Miał nadzieję, że była to kwestia emocjonalną, a nie że nie zjadł czegoś nieświeżego. Usiadł bo nie miał siły stać i zaczął drgać nerwowo uszami i ogonem. Nie wiedział czy wypadało mu płakać. Ale tak jak zawsze w takich sytuacjach, nie panował nad tym. Łzy po prostu leciały po jego policzkach, a on tylko mrugał nic nie widząc.
- Szczyt Robak n...nie rozumie - stwierdziło po czym wzięło głęboki oddech robiąc dłuższą przerwę - dlaczego Szczyt w ogóle mógł myśleć... że Robak będzie go nienawidził. Dla...dlaczego?
Czuł się jak kocie. Całe życie. Zagubione, słabe, chude kocie. Nie radzące sobie z relacjami z innymi kotami, bo nikt je nie lubi. Starał się tak wiele księżycy, by ktoś je polubił, chciał spędzać z nim czas, nie gdy Robak tego kota zaczepi. By sam podszedł. Poświęcił uwagę czarnemu. Było zmęczone. Przestało biegać po obozie za poszukiwaniem towarzystwa bo doszło do wniosku, że i tak nie ma to sensu i drugi kot nie chciał z nim spędzać czasu. Czuło się bezwartościowe. Jako znajomy, przyjaciel, łowca, członek Plemienia. Tylko Wiatr poświęcała mu trochę czasu. Z własnej woli go zagadywała, dosiadywała się na ceremoniach. W takiej znajomości czuł się potrzebny. Że jest na prawdę czyimś przyjacielem. A nie tylko wkurzającą kupa futra, która tylko przeszkadza. Dlatego też nie rozumiało kochania, o którym mówił Szczyt. Bo... nie mieli do czynienia ze sobą wiele księżycy. Mógł czuć ją srebrny, tak jak Robak też wiedział że go kocha, bo był jego bratem. Robak jednak nie czuł się ważny dla Szczyta w ostatnim czasie. W ogóle. Więc nie rozumiał po co się na nią powoływać teraz. W szczególności, gdy... Robak nigdy nie nienawidził Szczyta i nigdy prawdopodobnie nie będzie, bo nie jest zdolny do takich uczuć. Po prostu siedział, drżał, płakał, myślał, zbierało mu się na wymioty z powodu wszystkich emocji jakie czuł. A nie chciał wymiotować. Nie były przyjemne. Źle się czuło. Chciało wrócić do obozu, ale dopiero co wyszli ze Szczytem. A jeśli by powiedziało, że chciałoby wrócić to brat uznałby to za pretekst do uznania, że Robak kłamie. Mimo, że nigdy w życiu nie skłamał. Chyba że w temacie swojego samopoczucia i stanu. O tym kłamał codziennie. Od rana do wieczora.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない


Ostatnio zmieniony przez Robak dnia Pon 14 Lut 2022, 16:53, w całości zmieniany 1 raz
Re: Łuska
Sob 29 Sty 2022, 22:15
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Mówiłem, nie patrząc na Robaka. Patrzyłem się w swoje odbicie, trochę zmęczone. Ale chyba czułem się lepiej, jak wszystko wyrzuciłem. Nie wiedziałem. Chciało mi się płakać trochę, ale tylko trochę. Jednak spojrzałem na odbicie Robaka w wodzie, przeszyły mnie ciarki. Spojrzałem szybko na brata. Robak płakał. Podsunąłem się bliżej brata, otrzepałem jeszcze raz łapki, aby być pewnym, że nie są jakoś bardzo zimne czy coś. Łapkami wytarłem mu łzy, czując, jak w moje oczy napływają łzy. Zabierałem od niego łzy, ehe.
Patrzyłem się trochę spanikowany na Robaka. Mrugnąłem kilka razy. Nie chciałem, aby brat płakał. Brat nie powinien sprawiać, że brat płacze.
Przepraszam, przepraszam. Nie chciałem, abyś płakał — mruknąłem rozżalonym głosem, patrząc się na Robaka. Nie chciałem, aby brat płakał. Aa, nie wiedziałem, co miałem zrobić. Dlatego, w tej całej niewiedzy, po prostu puściłem jego głowę, aby później z impetem przytulić się do brata, opierając swoją głowę na jego kryzie.
Na pytanie Robaka strzeliłem uchem.
Bo przez bardzo długi czas z tobą nie rozmawiałem. I mogłeś się poczuć ignorowany, i masz pełne prawo, aby mnie nienawidzić, bo nie jestem dobrym bratem — mruknąłem, po chwili się odsunąłem. Mogło to być niekomfortowe dla Robaka. Nie byłem dla nikogo dobrym bratem. Nasze rodzeństwo zniknęło, a z Księżyc też długo nie rozmawiałem, długo z nią byłem pokłócony. Z Robakiem miałem na początku jakąś fajną relację, ale później wszystko się zepsuło. W sensie - ja wszystko zepsułem.
I to wszystko była moja wina, tak czy siak. Po prostu zależy mi na tobie, ale nie potrafię tego dobrze przekazać. I zrozumiem, jeśli mnie teraz odepchniesz, albo jeśli w ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać, czy coś. Albo mnie znać — dodałem, nerwowo się śmiejąc, patrząc się na odbicie Szczyta w wodzie. Ugryzłem się we wnętrze polika, pokręciłem głową. Byłem złym kotem.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Sob 29 Sty 2022, 23:26
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak ruszał nerwowo nosem wciągając szybie dawki powietrza do płuc. Zamknął oczy, gdy Szczyt się do niego dosiadł i zaczął mu wycierać oczy. Nie wiele jednak było takie wytarcie, bo morze łez Robaka wylewało się dalej... a był to tylko początek płaczu.
Czarne wiedziało, że srebrny nie chciał by płakało. Otwarło pyszczek chcąc wytłumaczyć, że to nie wina Szczyta, ale złapały je niewidoczne szczęki drapieżnika za gardło. Ściskało go za krtań ze stresu, a poczucie jakby zbierało mu się na wymioty tylko wzrastało. Zamknęło pyszczek, żałośnie zaciskając go kłami. Jakby to miało pomóc w jakiś sposób z duchotą albo odruchami wymiotnymi.
Nie chciało martwić brata, czuło się z tym źle. Ale już to zrobiło. Ale jakby na tym stanęło... to by było dobrze. Słowa Szczytu zabrzmiały niczym głośny dzwon w uszach Robaka Wspinającego się po Wielkim Dębie. Zakwilił cicho garbiąc się i zaciskając oczy mocniej. Dlaczego Szczyt dalej uważał, że czarne mogłoby go nienawidzić. Skąd taki pomysł... skąd też takie postrzeganie nienawiści. Jako czegoś błahego, drobnego. Nie to znaczyło to słowo. A Robaka rozdzierała od środka myśl, że ktoś byłby w stanie go zobaczyć nienawidzącego. Nic nie rozumiał. Czy zachowywało się inaczej niż samo to postrzegało? Było innym kotem? Mimo że starało się być niczym kukiełka z uśmiechem na pysku? To wszystko na nic..? Kim było Robak. Tym w jeno głowie czy jakimś innym kotem, którego nie kontrolowało? Samo nie widziało. Myślało już o wszystkim bo nie potrafiło zrozumieć czemu Szczyt tak mówił.
- J...a... - wydusił z siebie w płaczu - ja... nie rozumie-m.
Sapnęł nie mogąc znieść tego, że stres uniemożliwiał mu powiedzenie tego co chciał. A chciał mówić. Teraz akurat chciał mówić. Bo czuł się jak jakiś potwór przez to co mówił Szczyt.
- Sz...szczyt ja nie rozumiem - zakwilił, a do jego oczu napływało coraz to więcej łez - dlaczego mówi takie... stra...straszne rzeczy. Niech przestanie. Ja... Robak... nie wyobraża sobie kogoś niena... nienawidzić. Nigdy nawet nie miało kota, którego by nie lubiło. Ni...nigdy się na nikogo nie..nie obraził. Skąd... Dla... dlaczego...
Jeśli byłoby tak jak mówił Szczyt to musiałoby nienawidzić całego Plemienia. Bo czuł się ignorowany przez praktycznie każdego kota. Nie mógł słuchać tego co mówił Szczyt. Jeździło mu w żołądku i był na prawdę blisko tego by wymiotować. Otworzył pyszczek na chwilę by wziąć duży wdech. Duży, drżący, niezdarny, brzydki wdech. Tym było. Dużym, drżącym, niezdarnym, brzydkim, głupim, bezwartościowym, dramatyzujacym kotem. Nawet bycie kocurem mu nie wyszło w jego życiu. W uszach dzwoniło mu dalej od takich stwierdzeń jak ,,nie chcieć znać". Miało dosyć, chciało do obozu. A okazywało się dalej być tchórzem, nie mogąc tego z siebie wydobyć. Bo nie tego chciałby Szczyt. A zrobiłby... dla niego cholera, wszystko.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Nie 30 Sty 2022, 00:11
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Dalej płakał. Ja też. Płakałem. Łzy leciały jak szalone. Nie widziały przeszkód. Opadały na futro moje i Robaka. I tak... płakaliśmy. Razem. Robak mówił. Słuchałem. Patrzyłem się na odbicie siebie w lustrze Łuski. Chciałem je zniszczyć dotknięciem łapy, abym nie musiał siebie widzieć. Nie chciałem siebie widzieć. Pociągnąłem nosem. Nienawidziłem siebie. Swoich czynów w stronę Robaka.
Prze- prpraszam — zająknąłem się, patrząc się na łapy Robaka. Każde słowo pogarszało sprawę. Mogłem się nie odzywać. Siedzieć cicho. Zamknąć się, chociaż raz. Zostawiłem go wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebował. Czyli zawsze. Bo był moim bratem. Zawsze siebie potrzebowaliśmy. A ja go opuściłem. Głupiec.
Skuliłem się. Myśli pędziły. Byłem cicho. W głowie było głośno. W głowie było, że Robak mnie nie lubi. Głowa była głupia. Chciałem wrócić do momentu, jak rozmawiałem z Robakiem. I było fajnie. Nie popełniłbym znowu tego błędu. Ale teraz nie było fajnie. Chciałem przytulić Robaka. Chciałem być pewien, że Robak mnie dalej kocha. Albo lubi. Że chce dalej sobie spać ze mną w naszym legowisku. Że dalej mnie toleruje. Mimo wszystko. Bałem się.
Byłem cicho. Ciężki wdech. Kilka. Ale prócz tego nie potrafiłem otworzyć pyska. Przytuliłem się do ogona. Byłem głupi. Głupi. Głupi. Nie patrzyłem na nic. Bałem się.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Pon 14 Lut 2022, 17:27
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak... miało dosyć. Całej tej sytuacji, którą sprawił mu Szczyt akurat w dzień ich mianowania. Jakby nie było innych dni na to. Gdy czarne nie czułoby się już wystarczająco źle by dowalać mu czymś takim. Łzy dalej leciały jak szalone i go dławiły. Czując jak brat kuli się miało ochotę rozwalić sobie łeb o najbliży kamień. Nie dość że czuło się paskudnie to jeszcze musiało źle wpływać na brata. Po paru uderzeniach serca nie dławiło się już tylko łzami. Jeno organizm nie wytrzymywał tak ogromnej dawki stresu i żalu. Nastroszył się cały, gdy jego gardło zaczęły szarpać odruchy wymiotne. Wstał gwałtownie chcąc odejść od brata i podejść do Łuski. Był kompletnie oszołomiony. Zaczęło mu piszczeć w uszach, słyszał też to jak kaszle i czuł jak targają nim kolejne i kolejne wymioty. Te w końcu ustały... po jakimś czasie. Nie czuł się jednak spokojniejszy. Wręcz przeciwnie, najadł się jeszcze więcej strachu i stresu przez to wymiotowanie. Nie chciało już być na tym ,,spacerze" ze Szczytem. Brat na pewno tego też już nie chciał. Przez to, że Robak się tak zachowywał. Czy to będzie powodem, żeby ten ,,nie chciał go znać?". Czarne się bało najbardziej właśnie tego. Skoro Szczyt mówił o takich odczuciach w taki lekki sposób... to może przychodzi mu łatwo by coś takiego poczuć. By znienawidzić. Odepchnąć... To wszystko było winą Robaka. Gdyby nie było takie. Dziwne. Głupie. Roztargane. Popsute. Złe. Gdyby było normalne to by się pogodzili bez takich problemów jak dławienie się łzami i wymiotami. Gdyby tylko było normalne.
- Ch- chce... do o- obozu... - zaszlochał w końcu.
Nie robił jednak nic w takim celu. Nie czuł się upoważniony by zrobić cokolwiek bez zgody. Bo wiedział, że i tak pogorszył sytuację. Byciem sobą. Nie mocą opanowania swojego umysłu, ciała, wszystkiego. By robiło tak jak inni chcą. Tak jak codziennie. Teraz tego nie potrafiło.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Pon 14 Lut 2022, 19:48
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Kiedy brat zaczął wymiotować poczułem dreszcz, oraz jak żółć sama mi wracała do gardła. Ja jednak trzymałem się, chociaż byłem sparaliżowany. Moje wszystkie łapy były sparaliżowane, nie potrafiłem się ruszyć. Położyłem po sobie uszy i czekałem, aż skończy.
Odezwał się. Podniosłem wzrok na Robaka, wytarłem łapą oczy. Widziałem wszystko rozmazane.
Nie trzymam... cię... tu — nigdy go nie trzymałem. Nie chciałem. Ale może podświadomie chciałem? Chciałem, aby było wszystko jak dawniej, nic więcej... Jak sobie razem rozmawialiśmy, bawiliśmy, i było wszystko super. I fajnie. I w ogóle... Wstałem, moje łapy się chwiały. Zbliżyłem do Robaka, przylegając bokiem do czarnego.
Chcesz iść... do Wieszcza? — zapytałem, ze zmartwieniem w głosie. Może coś było nie tak w organizmie Robaka, i trzeba sprawdzić, a Wieszcz pomoże. Wieszcz był mądry, nie? Wstałem. Spojrzałem na Łuskę.
...chodź, jak chcesz. Możemy porozmawiać... później. Jak będziesz chciał. I jak się trochę, ten, uspokoimy — mruknąłem, patrząc się na brata. W razie czego chciałem iść blisko niego, aby mógł się o mnie oprzeć, jak będzie tego potrzebował.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Łuska
Pon 14 Lut 2022, 20:25
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 981
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak nie wyobrażało sobie po prostu pójść. Nawet jeśli dla Szczyta byłoby to normalnie, bo czarne już nic nie rozumiało. Ono by nie potrafiło. Nie tak działa wychodzenie na spacery. Na spacerach się jest razem. Nikt od nikogo nie odchodzi. A jak ma się ktoś nie poczuć trzymany, gdy zasypują go słowa? Kolejne. I kolejne. I kolejne.
Nie, Robak już nie chciał nic słyszeć. Chciał tak uciec. Ten jeden raz. Zachować się jak najgorszy kot na świecie. Bo nie wytrzymywał już. Siedzenie ze srebrnym nie miało już sensu. Ani porozmawianie później. Ani w ogóle dzisiaj. Nie, gdy brat będzie cały czas powtarzać takie niedorzeczne rzeczy, które potrafiły go tylko boleć. Ten temat powinien się już skończyć w obozie. A nie ciągnąć jeszcze przez ten czas jak płakali nad Łuską. A to wszystko przez to, że Robak po prostu chciało wiedzieć dlaczego Szczyt myśli w ten sposób. Nie otrzymało odpowiedzi. Dostało za to powody dlaczego można kogoś nienawidzić. A nienawidziło tych powodów. Bezsensownych, blahach, niewłaściwych.
- Nie - odpowiedziało na wszystko po tym jak Szczyt przestał mówić.
Nie zamierzało iść do Wieszcza. Bo to, że wymiotowało wynikało tylko ze stanu emocjonalnego. Zioła na to nie działały. W końcu nie był chory. Nie chciał też rozmawiać. Chciał położyć się w legowisku i nie wstawać z niego najlepiej nigdy.
Tak też wstał. Dalej płacząc żałośnie. Wstał i zaczął iść. Prędkim tempem. W stronę obozu. Nogi mu drżały, ale nie chciał wracać z bratem. Bojąc się, że ten go nie zostawi i będzie wiercić mu dalej dziurę w brzuchu. A to tylko poskutkuje kolejnymi wymiotami, a co gorsza, wpłynie źle na Szczyta. To, że Robak go zostawi na jeden dzień będzie lżejsze niż to, że dalej mieliby płakać nawzajem. I pogarszać sytuację z sekundy na sekundę.
//Zt : d

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Łuska
Sponsored content

Skocz do: