| :: Klan Rzeki :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | First topic message reminder :
Nareszcie nadeszła pora opadających liści, a wraz z nią ochłodzenie oraz czas na kolejną ceremonię. To chyba miała być jak dotąd największa, jaką Sowia Gwiazda miał przeprowadzić. Truskawkowa Łapa, Pnąca Łapa, Błękitna Łapa i Żywiczna Łapa ukończyli już swoje treningi. Hah, niesłychane, że Klan Rzeki tego dnia zyska aż czterech nowych wojowników. Na pewno przydadzą się, patrząc na to, że wraz z nimi mianowanych będzie chyba aż dziewiątka terminatorów. Poza tym miał dla Rzeczniaków kilka innych ogłoszeń, dotyczących samotników. Ta ostatnia sprawa nieco go stresowała, ale nie mógł po prostu milczeć. Zaczekał do popołudnia, a gdy większość klanu akurat odpoczywała w obozie między wykonywaniem obowiązków, wyszedł ze swojego legowiska i zgrabnym susem wskoczył na Omszoną Skałę. - Niech cały Klan Rzeki zbierze się pod Omszoną Skałą! - zawołał donośnie, nim usiadł owijając puszysty ogon wokół łap. _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
|
| Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 8 [lipiec]
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Łapa, Lwia Łapa
Mistrz : Truskawkowy Świt
Wygląd : Niebieski srebrny w klasyczne pręgi, krótkie futro. Białe znaczenia na czubku ogona, łapach oraz biała plama ciągnąca się od pyska po brzuch. Ma niebieskie oczy. Smukły, zawsze wesoły
Liczba postów : 20
Terminator | Słysząc zawołanie Sowiej Gwiazdy, przez Mokrego przeszła fala podekscytowania. Cały dzień był nabuzowany czekając właśnie na to. Podreptał do zgromadzonych kotów, szukając z nich swojego rodzeństwa. Przysiadł w okolicy Kamyk i gapił się chwilę na siostrę, poczym bez słowa zaczął się rozglądać. Starał się ukryć swoje podekscytowanie, ale w jego głowie kłębiły się myśli. Miał nadzieję na jakiegoś odjazdowego mentora!
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 10 [sierpień]
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Lwiątko, Astra
Mistrz : trzcinowy brzeg
Wygląd : czarny dymny szylkret; czarny nos; tygrysie pręgi; niska; drobna; szczupła; długie futro
Autor avatara : GAWEK
Liczba postów : 45
Terminator | Tyle na to czekała, że gdy faktycznie usłyszała głos Sowiej Gwiazdy - nie mogła w pierwszej chwili w to uwierzyć. Patrzyła to na rodziców, to na Kreskę zdezorientowana. Dopiero wybiegnięcie Kamyka, Wisienki i Modraszka uświadomiło ją, że faktycznie sama powinna się ruszyć. W końcu to jej wielki dzień. Wstała na równe łapy i nie przejmując się własnym wyglądem wygramoliła się wraz z Mokrym na środek obozu. Wokół było tak dużo kotów, że to aż przerażające! Uśmiechnęła się do Koziego Klifu, a także skupiska rodzeństwa. Sama jednak podreptała w stronę Kreski i... Truskawkowej Łapy, która chyba także będzie dziś mianowana? W jednej chwili poczuła się strasznie głupio, że jeszcze niedawno ją obgadywała i mówiła, że coś... za długo była terminatorem. Ale już teraz nie będzie! A siostra się chyba nie wyprzeda z tego, że mówiła takie rzeczy, prawda? - Cześć wam! Gratuluję Truskawkowa Łaaapo! - miauknęłam ciepło w stronę cioci, a Kreskę szturchnęłam delikatnie na powitanie. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | Klan zbierał się dość mozolnie. Brakowało jeszcze kilku kociąt Śliwkowej Pestki, ale zdążyły już się pojawić koty, które miały być mianowane na wojowników. Na razie tyle wystarczy. Może jeszcze reszta się pojawi. Poza tym, cieszył się, że pojawiła się też Kawka. Gdyby olała dzisiejszą ceremonię, to musiałby się poważnie zastanowić, czy powinna w ogóle być w klanie. - Klanie Rzeki! - zawołał, stając na skale na równe łapy i machając krótko ogonem, by ucieszyć zebrane koty. Odczekał chwilę, aż gwar ucichnie i zaczął mówić dalej. - Dziś jest wyjątkowy dzień. Kolejny miot ukończył wiek sześciu księżyców i jest gotowy do rozpoczęcia swoich ścieżek jako terminatorzy. Inni natomiast są gotowi do zakończenia tej drogi i zyskania miana wojowników, a więc właśnie od nich rozpoczniemy dzisiejszą ceremonię. Truskawkowa Łapo, Pnąca Łapo, Błękitna Łapo i Żywiczna Łapo, wystąpcie! - zawołał uroczyście do trójki terminatorów, uśmiechając się przy tym do nich z dumą. Gdy tylko wspomniana czwórka wyszła przed szereg, kontynuował: - Wołam do naszych przodków, by spojrzeli na tych oto terminatorów. Ciężko trenowali, by zrozumieć prawa Kodeksu Wojownika i zasłużyli na imiona wojowników. Czy przysięgacie postępować według Kodeksu Wojownika oraz chronić i bronić swojego klanu, nawet kosztem swojego życia? _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 57
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 348
Wojownik | Wiedziałam, że Kreska była niezadowolona z atencji, lecz hej, byłam jej ciotką! I to nie jakąś daleką! Zaprzestałam jednak liźnięć za uchem, niech już młoda ma spokój, bo i tak dzisiejszy dzień będzie czymś nowym dla krewniaków.
Usłyszałam Kozi Klif i dziabnęłam ją za uchem, ale tak z uczuciem! Nie, żebym była w stanie odgryźć jej uszy, choć pomysł był kuszący. -Chwila chwila i po chwili... - Mruknęłam, chcąc ukryć podekscytowanie jakie rosło w mym sercu. Wkońcu się doczekałam, tego, co było mi obiecane od kocięcia. Szylkretka zwiała w kierunku Pnącej Łapy, a ja westchnęłam. Oj, ale żeby mieć tyle siły w łapach, to Kózce nie dorównam.
Gdzieś w tłumie zauważyłam kocięta Powracającego Zimna i wzruszyłam oczyma z powrotem na Sowę. Po mojej rozmowie z Konwaliowym Snem mało co się zadziało, a Oliwkowej Gałązce znów zapewne uszło płazem.
Ugh.
Przyszło kolejne dziecko. Kresk....A nie, to była Kropka, huh? Nie kłamałam, to na Kreske zwracałam większą uwagę - to kocie było spokojne. Nie, żeby reszta dzieci Śliwki nie była uroczymi! Były. Urocze enigmy. Urocze, ale dalej enigmy. Uśmiechnęłam się do kropki i podziękowałam.
Usłyszałam głos Sowy i noskiem dałam znak siostrzenicom, by spojrzały na kocura. Moje imie również padło, a kolorowym koteczkom dałam znak, że zaraz do nich wrócę. Przysięga była prosta, jak formalność. Spojrzałam się na Suchy Nos, na Czarnostopego, na rodziców, Śliwkę i finalnie Kozi Klif. Westchnęłam, by odpowiedzieć głosem spokojnym, lecz pewnym. Uśmiechnęłam się, zerkając kątem oka na Pnącą Łapę. -Przysięgam.-
_________________ It's good to live e x p e n s i v e YOU know it, but my knees get weak intensively
When you give me k - kisses That's xxm o n e y xxhoney |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [XI]
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Bluszcz to kotka krótkowłosa o umięśnionej budowie ciała, pokryta głównie białym futrem z niebieskimi i kremowymi plamami. Na jej głowie i lewej stronie ciała dominuje niebieski, podczas gdy na prawej stronie przeważa biel. Kremowe futro występuje na karku, uszach i nad oczami. Jej ogon oraz tył ciała ozdobione są pasami kremowego i niebieskiego, a na kremowej sierści można zauważyć ciemniejsze pręgi przypominające tygrysie. Oczy kotki pierwotnie są niebieskie, ale zmieniają kolor na żółty wraz z wiekiem.
Multikonta : Wieszczka, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 315
Wojownik | Nie udało jej się usłyszeć odpowiedzi na pytania, które zadała swojej siostrze, ponieważ Sowia Gwiazda zaczął mówić. Przyglądała się wujowi, dokładnie wiedząc na co czeka. Była z siebie dumna, co widać było w jej całej postawie. Uśmiech nie schodził jej z pyska, a kiedy usłyszała swoje imię - musiała powstrzymać się przed podskoczeniem. Podeszła pewnie w wyznaczone miejsce, zajęła je i spojrzała na wszystkie zgromadzone koty. W tym swoją mamę. Zmartwiło ją i było jej przykro, bo w tłumie nie dostrzegła Księżycowej, Gorzkiej ani Perłowej Łapy. Poza tym, że ostatniej dwójki nie widziała już od dłuższego czasu to... mimo wszystko miała nadzieję, że tu będą. W tym ważnym dla niej momencie. Przełknęła ślinę odnajdując w tłumie swoją siostrę i Kozi Klif. Uśmiechnęła się, by spojrzeć zaraz gdzieś w dal - Przysięgam - powiedziała donośnie i pewnie. Na to właśnie czekała. _________________ Do pięciu liczę, znikaj Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Nie będzie dziś walczyka Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14 [X]
Matka : Śliwkowa Pestka [NPC]
Ojciec : Lwiątko [NPC], Astra [NPC]
Wygląd : długowłosa; niska; puchata; rudy srebrny cieniowany; oliwkowe oczy
Multikonta : Krwawnik
Autor avatara : LuraMoona
Liczba postów : 10
Terminator | Wyszła z kociarni z wysoko podniesionym ogonem, wyczyszczona i ułożona jak nigdy dotąd. Choć dziś miała zostać uczniem, postanowiła ppwstrzymać ekscytacje i pokazać się z jak najlepszej strony. Przyklapnęła niedaleko swojego rodzeństwa i wzniosła wzeok na skałę Sowiej Gwiazdy. _________________ I don't know what you've been told But time is running out, so spend it like it's gold I'm living like I'm nine-zeros Got no regrets, even when I'm broke, yeah |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | Wszyscy mianowani wyszli na środek, a Sowiej Gwieździe chyba udzielało się ich podekscytowanie. Widać było, że byli z siebie dumni. Ale nic dziwnego, ciężko pracowali i bezsprzecznie był to jeden z najważniejszych dla nich dni. Koniec jego ogona zadrżał w niemej ekscytacji, gdy cała czwórka złożyła przysięgę. - Więc z mocy Gwiezdnego Klanu nadaję wam miano wojowników. Truskawkowa Łapo, Pnąca Łapo, Błękitna Łapo i Żywiczna Łapo, od dziś znani będziecie pod imionami Truskawkowy Świt, Pnący Bluszcz, Błękitna Mgła oraz Żywiczna Kropla. Witamy was jako pełnoprawnych wojowników Klanu Rzeki! - ogłosił z głosem pęczniejącym dumą, pozwalając, by na kilka chwil rozległy się wiwaty i skandowanie nowych imion, do którego oczywiście dołączył. Gdy tylko głosy ucichły, przeszedł do dalszej części ceremonii. - A teraz czas na przyszłych terminatorów. Kawko, Kamyku, Modraszku, Wisienko, Kresko, Mokry, Kropko i Lipo, wystąpcie – odezwał się do kociąt i Kawki. Widział, że chwilę wcześniej doszła jeszcze Lipa, ale nigdzie nie widział Jeziora. No cóż, nie mógł dłużej czekać. Cokolwiek się zadziało, ostatnie z kociąt będzie musiało być mianowane na kolejnej ceremonii. - Kamyku, od dziś znana będziesz jako Kamienna Łapa, a twoim treningiem zajmie się Skaczący Wróbelek. Modraszku, ty jako Modraszkowa Łapa trenować będziesz pod okiem Pnącego Bluszczu. Wisienko, Lipo, jako kolejno Kwitnąca Łapa i Rozwiana Łapa trenować będziecie z Kozim Klifem. Kresko i Mokry, od dziś zwać się będziecie Biała Łapa i Mokra Łapa, a waszym szkoleniem zajmie się Truskawkowy Świt. - Tutaj kocur zrobił pauzę na uderzenie jednego serca by złapać oddech. Ale było dziś tych nowych terminatorów! - Natomiast ty, Kropko, od dziś zwać się będziesz Nakrapiana Łapa, a twoim mistrzem zostanie Trzcinowy Brzeg. I na koniec, Kawko, twym nowym imieniem będzie Kolorowa Łapa i twoim treningiem na wojownika zajmę się ja – zakończył, na koniec zawieszając wzrok na białej, byłej już samotniczce. Początkowo planował ją oddać pod skrzydła kogoś innego, ale ostatecznie stwierdził, że lepiej będzie, gdy sam dopilnuje jej treningu. Te wszystkie ostatnie wydarzenia z samotnikami, to co mówiła o żartownisiach i ogólnie jak się zachowywała… nie do końca jej ufał. Ale nie zamierzał jej z góry przekreślać. Pożyjemy, zobaczymy, jak to się mówi. - Prosiłbym was jednak, byśmy się jeszcze nie rozchodzili. Mam dla was parę ogłoszeń – odezwał się, nim świeżo-upieczeni terminatorzy i wojownicy zdążyli zacząć się rozchodzić. Usiadł z powrotem na Omszonej Skale, oczyścił szybko gardło i spojrzał na zebrane wokół koty już nieco poważniejszym wzrokiem niż w czasie mianowań. - Jak wiecie, nasze problemy z samotnikami się nie kończą. Początkowo byłem pewien, że to tylko żarty niedojrzałych podrostków, które szybko im się znudzą, ale jak widać, tak się nie stało. Idą zimne pory i nie możemy sobie pozwolić, by w dalszym ciągu naruszali nasze granice i kradli zwierzynę. Jak wszyscy wiecie, jak dotąd byliśmy klanem przyjaznym kotom spoza naszej grupy, wszak znaczna nasza część urodziła się poza Rzeką. Niestety od dziś musi się to nieco zmienić – mówił, pod koniec pozwalając, by jego głos nieco zmiękł. Wiele kotów tutaj urodziło się poza klanem i miał nadzieję, że nie uznają jego słów za zbyt autorytarne. Naprawdę wolał uniknąć wojny z żartownisiami, czy innymi samotnikami, ale nie mógł pozwolić, by zabierali im pożywienie, zwłaszcza w czasie gdy robiło się coraz zimniej, a kociąt coraz więcej. Jeśli nadchodząca pora nagich drzew będzie podobna do poprzedniej, a samotnicy nadal będą im wykradać zwierzynę, to jedzenia może zbraknąć. - Każdy samotnik, który przekroczy nasze granice, ma być bezwzględnie przepędzony bez wdawania się w rozmowy z nim. Nie każę wam ich od razu atakować, czy broń Gwiezdny Klanie, zabijać, ale takie spotkanie musi jak najszybciej zakończyć się opuszczeniem naszych granic przez spotkanego samotnika. Poza tym o każdym takim zdarzeniu należy poinformować mnie lub Suchy Nos. Dotarły do mnie słuchy, że naruszenia naszych granic mogą spowodowane być… zemstą, za skrzywdzenie bliskiego kota jednego z żartownisiów – tutaj zrobił krótką przerwę, by spojrzeć na Kolorową Łapę, która to przekazała mu tę informację. Przeniósł następnie wzrok na resztę kotów, by przez niecałe uderzenie serca przyjrzeć się ich reakcjom, nim kontynuował. - Z tego też powodu prosiłbym, by każdy przypomniał sobie i zgłosił mi, czy przed rozpoczęciem tych „żartów”, nie spotkał i nie przegonił lub nie zranił jakiegoś samotnika, który mógłby być odpowiedzialny za ów zemstę. Nie musicie z takiego spotkania spowiadać się tu, przy wszystkich, zapraszam na rozmowę prywatną. Od razu mówię, że nie zamierzam za nic takiego karać, lub obwiniać danego kota za to, co się dzieje. Po prostu mogą być to informację bardzo przydatne w zaistniałej sytuacji – zakończył. Gwiezdny Klanie, dziwnie było mu przybierać pozę tego poważnego i stanowczego przywódcy, ale chyba nie miał wyboru. Miał tylko nadzieję, że jego zarządzenia związane z samotnikami nie zostaną źle odebrane. Nie chciał w końcu nikomu zaszkodzić, czy wszczynać wojny z samotnikami. Ale Klan Rzeki był dla niego priorytetem, chciał, by każdy był bezpieczny i miał zwierzyny pod dostatkiem i miał nadzieję, że reszta zebranych również miała to podejście lub przynajmniej go rozumiała. - Poza tym pragnę przypomnieć, że terminatorzy niepotrafiący jeszcze ani walczyć, ani nawet się wspinać, nie mogą wychodzić samotnie z obozu, bez nadzoru potrafiącego się obronić, starszego kota. Pomijając już sprawę potencjalnie niebezpiecznych samotników na naszych terenach, pamiętajcie, że istnieje też możliwość spotkania drapieżnika, tego, jak ta nieszczęsna kuna, którą kilka dni temu spotkali Niknąca Łapa i Księżycowa Łapa – przypomniał, tutaj spoglądając głównie na nowomianowanych terminatorów. Rozumiał ich ekscytację związaną z nowymi możliwościami wychodzeniem z obozu, ale nie zamierzał pozwolić, by kolejny dobrze zapowiadający się terminator ryzykował swoim życiem. Wystarczyło już, że jego dwójka terminatorów leżała ranna w lecznicy. Jałowcowa Łapa na pewno też nie potrzebowała więcej takich pacjentów. - Wiem, że już dużo mówię, ale mam jeszcze ostatnie ogłoszenie. Jak wiecie, na dniach, Młoda Rzeka powaliła jedną z sosen w okolicy Zimnej Toni. Może być dobrą kładką, służącą do przejścia na drugą stronę rzeki. Dlatego też potrzebuję trzech silnych, potrafiących pływać kotów, którzy udadzą się tam ze mną, by usunąć przeszkadzające gałęzie, by można było po sośnie przejść. Zdecydujcie, kto chce iść i zgłoście się do mnie wieczorem. Pójdziemy tam jutro rano. Jeśli nikt nie ma żadnych pytań, ceremonię uważam za zakończoną – zakończył i jeśli nikt nie znalazł żadnego pytania, zeskoczył z Omszonej Skały z zamiarem podejścia kolejno do Truskawkowego Świtu i Pnącego Bluszczu, by im pogratulować, a następnie do Kolorowej Łapy, by umówić się z nią na trening, po czym oddalił się do swojego legowiska.
//zt jeśli nikt nie ma pytań _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 8 [VII]
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Łapa, Lwia Łapa
Mistrz : Skaczący Wróbelek
Wygląd : Czarny srebrny szylkret o długim futrze. Ma rude plamy na czole, lewych łapach i przy ogonie. Biel ciągnie się jej od pyska przez brzuch do ogona. Ma też białe znaczenia na łapach, palcach przedniej prawej, połowie stopy przedniej lewej i po kostki na tylnych. Ma małe, zielone oczy. Wysoka i szczupła.
Multikonta : Srebrna Łapa [KG] | ??? [KG]
Autor avatara : Mignon Berger-Oswald na flickr
Liczba postów : 46
Terminator | Kamyk usmiechnęła się do Wisienki – Hehe, tak, nie mogłam usiedzieć w kociarni – przyznała szczerze. Kątem oka zauważyła, że Mokry gdzieś sie do nich dosiada. Ceremonia trwała, zaczynając od czwórki nowych wojowników. Truskawkowy Świt była jej ciotką, więc wypadało poskandować jej imię. No i nareszcie doszło do nich. Podeszła na środek, jej ogon drgał z ekscytacji. Ku jej uciesze została awans jako pierwsza. Skaczący Wróbelek, huh? Nie wiedziała kto to, ale zapewnie to jeden z wojowników, którzy tu zaszli. Odwróciła się do rodzeństwa, w szczególności do Kwitnącej Łapy – Gratulacje! – powiedziała ogólnikowo i już miała iść gdzieś na bok, ale przywódca kontynuował zebranie. Na pyszczku kotki pojawił się grymas. No, to sobie nie wyjdzie. Z kładką też nie może pomóc. No cóż. Usiadła gdzieś z boku, rozglądając się po zebranych, próbując zgadnąć, kto jest jej nowym mistrzem. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 452
Wojownik | Przyłączyła się jak najbardziej do skandowania imion nowych wojowników, z radością witając czwórkę świeżo mianowanych. A imiona jej byłych podopiecznych były super! Truskawkowy Świt i Pnący Bluszcz, wspaniałe! Świetnie brzmiały i pasowały do obu kotek. I też dostała dwójkę nowych podopiecznych! Lipkę i Wiśnie. Już się podniosła i chciała podejść do wszystkich, do których chciała, ale Sowa kontynuował. I to poważnym głosem. Ponownie zainteresowała się zdaniami kocura, nadstawiając uszu i uważnie słuchając. Jednak już po chwili cofnęła uszy w wyrazie zdziwienia i jakby... Poczuła się zraniona. Pół klanu było samotnikami. Co, jeśli któreś z nich szukałoby schronienia i bezpiecznego domu? Przecież... Nie wszyscy mieli złe zamiary. A niektóre koty mogły odebrać ogłoszenie jako zachęcenie do natychmiastowej walki. Nie podobało się to Kozie, która często przecież spotykała się i rozmawiała z samotnikami. Musiała ostrzec swoich przyjaciół, by przypadkiem nie pojawili się na granicach, bo... No, nie chciałaby ich stracić. Poruszyła nerwowo końcówką ogona na wieść, że terminatorzy muszą wychodzić pod opieką. Koza zdecydowanie była zwolenniczką samodzielności, każdy kot miał przecież własny rozum i muszą się jakoś nauczyć terenów i wszystkiego. Szczególnie że niektórzy terminatorzy byli naprawdę wyrośnięci. Potem była informacja o jakiejś sośnie, ale na razie musiała przemyśleć to, czego się dowiedziała. Ale najpierw rzeczy najważniejsze! Podeszła do Truskawki i Pnącej z szerokim uśmiechem przytulając je obie. - Jestem z was taka dumna! I już szkolicie swoich terminatorów, niesamowite to jest! Pamiętajcie, jakbyście miały jakieś problemy, to zawsze możecie ze mną o nich pogadać - powiedziała z szerokim uśmiechem, dając im jeszcze po dotknięciu nosem w polika, po czym puściła nowe wojowniczki i ruszyła do swoich nowych terminatorów. Styknela się najpierw z jednym, potem z drugim nosem, podnosząc przy tym ogon do góry. - Kwitnąca Łapo, Rozwiana Łapo, chciałabym się z wami zobaczyć dzisiaj wieczorem i jutro o wschodzie słońca! Wybierzcie sobie, kto woli o jakiej porze! - powiedziała z szerokim uśmiechem, po czym ruszyła w swoją stronę, już jej się humor poprawił!
//zt |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 57
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Mroźny Oddech, Krzykliwa Łapa, Nawałnica
Liczba postów : 348
Wojownik | Truskawkowy Świt. Brzmiało troche jak marzenie, lecz była to prawda, bo skądże miałoby być inaczej? Zasłużyłam, po tylu niefortunnych wypadkach na mojej drodze. Mój kikut zadrżał, ot, mogłam teraz wypuścić lekki śmiech, że imie było lepszym niż taki krzaczek, czy listek. Uśmiechnęłam się do Sowy. To był dobry dzień.
Wróciłam spokojnym krokiem do Kreski i Kropki. A może do Kropki i Kreski? Ugh. Te imiona to chyba ci faceci Śliwki dawali.
Zaraz nastąpiła ich kolej i noskiem tknęłam Kreske, by sie nie martwiła. To była chwila jej, jej rodzeństwa i.... Kto to do diazga był...? Zamknęłam pyszczek widząc, no....Napewno dorosłego kota. Kim on był? Kawka? Kiedy on się tu pojawił?
W mojej głowie było lekkie wybicie z tematu. Spojrzałam na Sowe, lecz prędzej obawiałam się, czy aby Kawka sobie poradzi, bo z pysia....Wyglądała raczej na beztroskiego kota. Ładnego, nawet przystojnego, ale beztroskiego. No cóż, czas pokaże. Będe musiała ewentualnie pomóc Sowie, gdyby coś się w związku z przybyszem urodziło. Uszko mi trzepnęło. Wróbelek będzie trniwać Kamyk, ah, nawet Pnący Bluszcz zyskała podlotka w formie Modraszka! Wisienka i Lipa trafiły pod łapy Koziego Klifu i... No cóż, ulga na sercu. Wiedziałam, że szylkretka sobie poradzi. Wten padło imię Kreski i Mokrego i....Moje. Poczułam ciepło, może nawet obawę na sercu. Szybko jednak zastanowiłam się nad nowym imieniem Kreski. Biała Łapa...Biała Kreska? Co to miało by być za imię? Nie chciałam krakać, a na koniec Kropka....Oh, tu się zmartwiłam. Nakrapiana Łapa trafiła pod skrzydła Trzcinowego Brzegu i....Hm. Po dłuższej myśli siostrzenica, może, wyciągnęła by kocura ze swej muszli. Albo ten nie polubi treningów z małą gadułą. Oh nie. JEDNAKŻE!
Wróciłam uchem do Sowy i zmrużyłam ślepia na wieść, że Kawka zostanie jego terminatorem. Niby...Nic wielkiego, ale obawiałam się o przyjaciela, czy jego bezpieczeństwo. Niby z jednej strony ma oko na sytuację, a z drugiej... Mój kikut zadrżał. Od kiedy mam taką niechęć do samotników? Ugh.
Truchtem spokojnym podeszłam do Kreski, stykając się z nią nosem. -Trening zaczniemy jutro, popołudniu. Zjedz porządne śniadanie i wyśpij się. - Po swoich słowach liznęłam kolorową kotkę w czółko.
Z uśmiechem podeszła w przeciwnym kierunku do Mokrego i go również liznęła w czoło. -Co powiesz na trening po ceremonii, Mokry? Od razu poznasz, jak się sprawy mają. - Czy chciałam, by Kreska przyzwyczaiła się do myśli, że została terminatorem? Raczej. Od Mokrego nie spodziewałam się sprzeciwu, czy niechęci w ekspresji. Kreska była delikatniejsza. Trening miał ją zahartować. Jak i jej brata.
Już miałam się kierować ku wyjściu z obozu z synem Śliwki, gdy Sowa miał dalsze wieści. Oh?
Wysłuchałam więc ich. Moje uszko trzepało od czasu do czasu. No i gdy POWAŻNA mina Sowy była urocza, to tak jego słowa...Oh. Jednak wykrakałam swoją niechęcią do samotników co nie co. Aj. Aj. Aj....To się porobiło. Przełknęłam niechętnie ślinę. Sprawa serio była poważna, skoro mielim zamknąć swe granice na obcych, jakże od zaraz. Zemsta zemstą, lecz poczułam w sercu potrzebe pozbycia się problemu. Dla Sowy, dla przyjaciela. No dla spokoju klanu, też.
Spojrzałam na Mokrego i na Kreskę. Sowia Gwiazda wyrzekł werdykt o opuszczaniu obozu i nie sądziłam, by siostrzeńcy sprzeciwili się mu. Te obawy miałam z głowy...
Machnęłam kikutem, stojąc w miejscu. Łapy mnie już bolały. Podtopy. Kolejna obawa na moich barkach, lecz nie o nich była teraz sprawa. Powalona sosna. To nie mogła być trudna robota, chyba, że czasochłonna...
Wróciłam do Kreski szybkim krokiem. -...Trening zaczniemy jutro wieczorem. Zależy, ile zajmie nam uprzątnięcie tej sosny. - Spojrzałam na siostrzenice ciepło.
Gdy żadne z moich siostrzeńców nie miało już pytań, dałam się ponieść gratulacjom, które skierowane zostały w moją stronę. Liznęłam zarówno Kozi Klif i Sowią Gwiazdę po barku.
Te dobiegły końca, a gdy Mokra Łapa nie miał nic przeciwko, kiwnęłam łbem na znak, że wychodzimy.
/zt _________________ It's good to live e x p e n s i v e YOU know it, but my knees get weak intensively
When you give me k - kisses That's xxm o n e y xxhoney |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 18 [X]
Matka : Powracające Zimno [NPC
Ojciec : Oliwkowa Gałązka [NPC]
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Wysoki, kościsty i chudy. Długie, białe futro. Heterochromia, prawe oko żółte, lewe oko niebieskie. Pędzelki na końcówkach długich uszu i równie długi ogon.
Multikonta : Meduza [pnk] Malinowa Łapa [kw] Tęcza [kg] | Robak [pwł] i reszta
Liczba postów : 140
Terminator | Przyglądałem się mianowaniu wojowników w ciszy, nie licząc pokasływania co jakiś czas. Nie chciałem już rozmawiać, gdy zaczęła się prawdziwa ceremonia. Każdy z terminatorów złożył przysięgę i już po chwili nadano im wojownicze imiona. ,,Truskawkowy Świt, Pnący Bluszcz, Błękitna Mgła oraz Żywiczna Kropla. '' - ładne imiona. Zadziwiającym była w ogóle ceremonia, na której aż cztery koty zostały wojownikami. To dużo kotów. Dobrze dla Klanu Rzeki. Kociaków też przyszło bardzo dużo. Moja mistrzyni dostała dwóch kolejnych terminatorów. Miała dużo podopiecznych. Ale chyba nie musiałem się na razie martwić tym, że to wpłynie jakoś na mój trening. Póki co, chyba szedł dobrze... Nie umiałem wiele, ale Kozi Klif była dobrą mistrzynią. Całe to zamieszanie z samotnikami nie za bardzo mnie martwiło do tej pory. Ale teraz powinno zacząć. Nie mogłem wychodzić z obozu bez nadzoru, bo nie umiałem walczyć. Nie wiedziałem o tym, że była taka zasada. Teraz będę pamiętać. Ale trochę mi się to nie podobało. Wiem, że tak jest bezpieczniej, ale bardzo lubiłem chodzić samemu po terenach. Głupie z mojej strony, wiem. Muszę się w końcu przyzwyczaić do wychodzenia z obozu w czyimś towarzystwie. Bo w moim przypadku pewnie nawet jako dorosły wojownik będę musiał otaczać się innymi kotami opuszczając obóz. Moja choroba utrudniałaby mi ucieczkę przed walką, albo samoobronę. Nie mówiąc nawet o tym, że przy samym polowaniu może mi się coś stać jeśli przesadzę. Masakra. Czułem się okropnie ograniczony, czymś na co nie miałem wpływu. Nie wstydziłem się choroby, ale nie znaczyło to, że mi ona nie przeszkadzała. Oj przeszkadzała mi. Sowia Gwiazda wspomniał też o tym, że chce utworzyć kładkę z obalonego drzewa. To dobrze dla nas, że to drzewo się zawaliło. Ci, którzy nie umieją pływać będą mogli w końcu mieć dostęp do reszty terenów. Bo teraz jeśli chce się poznać tereny klanów jako terminator to trzeba było umieć pływać. Nie było to jakimś bardzo dużym problemem, w końcu każdy w Klanie Rzeki powinien umieć pływać, ale droga lądowa zawsze była pomocna. Ceremonia dobiegła końca, koty zaczęły się umawiać na pierwsze treningi, albo składały sobie gratulacje. Nie było już dla mnie tutaj celu. Mógłbym porozmawiać jeszcze trochę z rodzeństwem... ale nie wiedziałem nawet o czym. Niezręczne. - Do zobaczenia - pożegnałem się z Krą i Racicą i wstałem, żeby podejść do stosu zwierzyny i wziąć coś do zjedzenia w legowisku. //zt _________________ |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [XI]
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : Bluszcz to kotka krótkowłosa o umięśnionej budowie ciała, pokryta głównie białym futrem z niebieskimi i kremowymi plamami. Na jej głowie i lewej stronie ciała dominuje niebieski, podczas gdy na prawej stronie przeważa biel. Kremowe futro występuje na karku, uszach i nad oczami. Jej ogon oraz tył ciała ozdobione są pasami kremowego i niebieskiego, a na kremowej sierści można zauważyć ciemniejsze pręgi przypominające tygrysie. Oczy kotki pierwotnie są niebieskie, ale zmieniają kolor na żółty wraz z wiekiem.
Multikonta : Wieszczka, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 315
Wojownik | I w końcu stało się, nie była już Łapą. Jej nowe, choć stare imię wybrzmiało - Pnący Bluszcz. Niby mówiła, że nie wie jakie imię nada jej Sowa, jednak to był oczywisty wybór. W końcu urodziła się Bluszczem. To jej odpowiadało i była usatysfakcjonowana. Truskawkowy Świt również dostała piękne imię. Tak samo jak Błękitna Mgła i Żywiczna Kropla. Wróciła w tłum, bo zdawała sobie sprawę, że teraz całe rodzeństwo Wisienki zostanie mianowane na terminatorów. Przyglądała się kociakom i oczywiście, że zastanawiała się czy zostanie jej przydzielony terminator! Nie myślała teraz o niczym innym. To też jej się udało, Modraszek, albo raczej Modraszkowa Łapa miał zostać jej terminatorem! Końcówka jej ogona latała w ekscytacji. Jej wzrok spoczął na białym, nieznajomym kocie, który miał być szkolony pod okiem Sowiej Gwiazdy. Były samotnik, jakich wielu w Klanie Rzeki. Nie myślała o tym zbyt dużo i już miała ruszyć, by powitać swojego terminatora gdy... Wuj znów zabrał głos. Wsłuchała się w jego słowa. Zamknięcie granic z początku wydało jej się bardzo radykalnym pomysłem - w końcu w Rzece wiele kotów urodziło się poza klanem. Z drugiej strony nie miała zamiaru sprzeciwiać się wujowi, choć oczywiście nie miała zamiaru nikogo krzywdzić, ale ktoś... skrzywdził kogoś bliskiego żartownisiom? Czy na pewno był to ktoś z ich klanu? Przez chwilę nie mogła w to uwierzyć, nie było to jednak niemożliwe. Dziwnie było widzieć wuja tak... poważnego, przemawiającego do tłumu, był jednak przywódcą i rozumiała to. Niemniej miała z tym jakiś wewnętrzny problem. Następnie przypomnienie by terminatorzy niepotrafiący walczyć ani się wspinać nie wychodzili samotnie... chwila. Jej oczy momentalnie się poszerzyły, kiedy usłyszała o Księżycu, to znaczy, że był w lecznicy, tak? Powstrzymała się od stanięcia na równe nogi i pognania do lecznicy, bo to nie był koniec i miała jeszcze terminatora do ogarnięcia. Nagle jakby zrobiło się tego za dużo. Wszystkiego za dużo. Ogon zamiótł ziemię. Miała nadzieję, że jej bratu nic nie jest i zaczęła martwić się o Gorzką i Perłową Łapę, których nikt nie widział ostatnio w obozie. Ostatnim ogłoszeniem było to o jakimś drzewie, ale Pnąca się wyłączyła, połowicznie, bo jak tylko Sowa wspomniał o trzech silnych kotach, to od razu się zgłosiła. Zupełnie bez namysłu. Była silna i Kozi Klif dobrze nauczyła ją pływać. Nadszedł koniec ceremonii, więc Pnąca miała już wstać, gdy zatrzymała ją Kozi Klif. Była z nich dumna, ale wojowniczka też była ze swojej mistrzyni, bo jej terminatorzy stali się wojownikami. - Oczywiście, dziękuję Kozi Klifie - powiedziała z uśmiechem, by zaraz w tłumie kotów odnaleźć Modraszkową Łapę. Zgodnie z tradycją styknęła się z nim nosem. - Cześć! Od dziś jestem twoim mistrzem, proponuję byśmy trening zaczęli jutro w porze górowania słońca. Wyśpij się, zjedz solidne śniadanie i widzimy się przy wyjściu z obozu - powiedziała terminatorowi plan i jeśli nie miał pytań, to odeszła i szybkim krokiem poszła w stronę lecznicy.
z/t _________________ Do pięciu liczę, znikaj Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Nie będzie dziś walczyka Dwa, trzy, cztery, pięć Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 8 .vii
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Łapa, Lwia Łapa
Mistrz : Truskawkowy Świt
Wygląd : Kreska jest chuderlawą kotką, która upodabnia się do Śliwki kiedy było w jej wieku. Posiada ona krótkie futerko, które jest prawie całkowicie biała, poza mostkiem nosa, końcówki uszu, oraz ogonek, które posiadają czarną barwę i powoli rozjaśnia się aż do śnieżno-białej barwy reszty futra. Kreska na dodatek, posiada prawie całą białą lewą przednią łapę poza dwoma łatami na wysokości nadgarstka, jedną od wewnętrznej strony łapy a druga od zewnętrznej, gdzie prześwituje rozjaśniająca się czerń, na przedniej prawej posiada białe palce i kreskę, która zaczyna się od wewnętrznej strony łapy aż do łokcia, na tylnych łapach posiada biały nalot na palcach i aż do stawu skocznego, na pyszczku odwzorowując jej wargi, po prawej stronie sięgająca aż pod oko a z lewej, sięgająca do samego czoła. Oczy, jak co, posiada szaro-niebieskie, nie wybarwione, a w przyszłości nabiorą błękitny kolor.
Multikonta : Poranna Łapa[KG], Orzech[KW] | Żwir [PWŁ]
Liczba postów : 74
Terminator [NPC] | Kreska lekko marudziła na czułości swojej ciotki, aż ta nie odlepiła języka od niej. Rozglądała się dookoła siebie, wyszukując w tłumie znajomy pysk swojej siostry - Kropki. Lekko się zaskoczyła, przy czym się lekko zjeżyła, jak nagle zauważyła, że pstrokata się zmaterializowała obok niej. Pointka była aż tak zapatrzona, że nie zwróciła w ogóle uwagi, że kota, którego szukała, już był przy niej. — Hej Kropko — mruknęła, ocierając główkę o siostrę. Nie miała okazji nic więcej dodać, bo Sowia Gwiazda zabrał głos. Czuła, jak z emocji mianowania swojej ciotki tak z mianowania jej rodzeństwa, jak serce jej szybciutko biło. Odprowadziła rudą kotkę wzrokiem, aż złożyła przysięgę, po czym, jak już wojownicy dostali nowe imiona, nieco zawstydzona i niepewna mruknęła imię ciotki, Truskawkowy Świt! Gdy tylko usłyszała swoje imię, poczuła, jak mały dreszczyk przeszedł jej przez kręgosłup. Z wrażenia nawet nie spostrzegła braku Jeziorka. Kolejno się wsłuchiwała, czy to już wypowie jej imię i mistrza, na co musiała się nieco narzekać, bo została na prawie samiutki koniec! Albo przynajmniej tak się jej wydawało. Co prawda, imienia się nie spodziewała, bo została Białą Łapą, ale nie mogła narzekać ani trochę, bo dostała za mistrza swoją - świeżo mianowaną - ciotkę! Gdy tylko podeszła do niej mistrzyni, tyknęła się z nią noskiem, czując, jak jej lekko drżą łapy z wrażeń. Gdy tylko Truskawka się od niej oddaliła, odwróciła łebek w kierunku Kropki, nie, Nakrapianej Łapy. — Ale fajne imię ci się dostało — zamruczała. Sama ze swojego nie była pewna, ale cóż. Biała Łapa... Biała Kreska? Chyba... Chyba musiałaby się z tym przespać. Odwróciła główkę gdy ruda wróciła, kiwając lekko główką na jej słowa. No, miała jeszcze trochę na przeżuwanie imienia i rangę, po czym ponownie odwróciła się do Kropki. — Ch-chcesz poszukać razem legowisko? — Zasugerowała, uśmiechając się lekko. Jakby się zgodziła, to by na nią poczekała, jak nie, to poszłaby sama sobie zająć jakieś miejsce, aby wyrobić sobie wygodne legowisko.
// zt _________________ half love, half regret dressing up for polaroids socialize, romanticize the life
|
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 35 księżyców | październik
Matka : Wiór [NPC]
Ojciec : Nieznany / Zboże [NPC] (przybrany)
Mistrz : gwiazdy na niebie
Wygląd : chude; atletyczne; wysokie ciało; długie patykowate łapy; białe, szorstkie, przybrudzone krótkie futro; łeb w kształcie klina; duże trójkątne uszy; jasnoróżowy nos, wnętrze uszu i poduszeczki; żółto-niebieskie ślepia z heterochromią częściową (przy wewnętrznych kącikach ma niebieskie, przy zewnętrznych - żółte); często chodzi przygarbiona; wyszczerbione lewe ucho, blizna na grzbiecie nosa
Multikonta : Wierzbowy Puch, Lilia | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Uszko, Oszroniona Łapa, Szerszeniowy Rój
Autor avatara : oddity_olive
Liczba postów : 81
Samotnik | Fasola straciła zainteresowanie swoim rozmówcą zaraz w momencie w którym zamknęła pysk po zadaniu pytań. Delikatnie bujając się w przód i w tył, obserwowała resztę zebranych. Wróciła spojrzeniem na pysk rudzielca dopiero, jak się odezwał i przedstawił. A więc może gadać, ale cicho? Niech będzie! Wyszczerzyła białe kiełki, gotowa dalej paplać, ale... w sumie to nie miała innych pytań. — Eeee myślę, że nie?? Jakby co to cię szturchnę, czy coś. Ogólnie dosiadłam się, bo nie chciałam siedzieć sama. Dużo kotów, a niektóre wciąż gapią się na mnie jak na ptasią kupę! To ten, już się zamykam — zarechotała i akurat Sowia Gwiazdka zabrał głos. Mianował jakieś koty, recytował formułki, a te przysięgały oddawać życie za klan... Taaaa, o tym też chyba coś mówił, jak prawił jej morały na granicy. Co ona wtedy na to odpowiedziała? Chyba nic ważnego, skoro o tym zapomniała. Później przyszedł czas na resztę kotów do mianowania, w tym i jej, jednak ona nie wyszła na środek. Jedynie się wyprostowała i wyciągnęła łeb. Czekała aż padnie jej nowe imię, ale i to, należące do kota, który ma ją szkolić. No dalej, dalej, o! Kolorowa Łapa? — O, takiego jeszcze nie miałam — skomentowała pod nosem, zerkając na Trzcinowy Brzeg. Pochyliła się do niego i zaczęła szeptać. — Nigdy nie przywiązywałam się do imion, wiesz? Mam ich tyle co gwiazd na niebie, ale Kolorowej Łapy nie wymyśliłam. Może dlatego, że średnio pasuje, jestem pozbawiona kolorów. Chyba, że oczy. No, oczy mam dziwne — wzruszyła barkami i odsunęła się. Dopiero po chwili przyjęła do siebie, że jej mistrzem ma być... Sam Sówka. Uniosła delikatnie brwi i przekrzywiła łeb. O? No niech mu będzie, co za różnica? Późniejsze ogłoszenia przyjęła... nijako. Mało ją to obchodziło. Kiedy przywódca spojrzał prosto na nią przy wspominaniu o samotnikach i ich głupawej zabawie, wyszczerzyła kiełki w szerokim uśmiechu i wyprostowała się. Grymas jej nieco zmalał na następne słowa kocura, ale pozostał. A to ci dopiero! Wychodzi na to, że jest ostatnim samotnikiem, którego Klan Rzeki postanowił przyjąć. — Ale jaja! — parsknęła, szturchając Trzcinę łokciem w bok. — Klan samotników nie może gadać z samotnikami! Przypał trochę... No to mi się udało, heh. Przylazłabym chwilkę później i dostałabym w pysk! — i tyle, mało ją to tak naprawdę obchodziło. Informację o kładce zignorowała, a jak ceremonia się skończyła, podskoczyła na równe nogi i strzeliła karkiem. — Fajnie się gadało Trzcinka, do zobaczenia!! Idę się umówić na ten cały trening z Sówką. Ciekawe czy wciąż się liczę jako kot do przegonienia, ha! — i z tym wesołym akcentem podeszła do przywódcy, wysłuchała co tam ma do powiedzenia i... poszła se. Pa pa!
/zt |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 14 (X)
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Polana, Lwi Pomruk
Mistrz : Pnący Bluszcz
Wygląd : Sporawy kocur o przeciętnej masy. Ma długą sierść, która nie zawsze jest w najlepszym stanie. Jest w większości bardzo jasny, kremowy, a na jego łapach, ogonie, uszach i mordce znajdują się oznaczenia typu point pokryte rudymi prążkami. Oprócz tego na puchu wewnątrz jego uszu, pyszczku, fragmencie piersi i stopach znajdują się białe plamki. Ma błękitne, ciekawsko patrzące na świat oczy. Zwykle trzyma swój ogon wysoko w górze, a jego uszy z dokładnością odwzorowują to, co w tej chwili czuje.
Autor avatara : piankacz
Liczba postów : 42
Terminator | Złożył przysięgę z drgającym z podekscytowania ogonem... I został Modraszkową Łapą! Kiedy tylko skończyła się ceremonia, spojrzał po sobie, jak gdyby słowa Sowiej Gwiazdy miały go całkiem odmienić. Czy był większy? Bardziej wydoroślały? Nie wydawało mu się... Przynajmniej od tej chwili nie był tylko małym, głupim kocięciem, a prawdziwym uczniem, przed jakim las stał otworem! Nie mógł już się doczekać treningu. W końcu rozpocznie się jego prawdziwa przygoda!
/zt |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 8 [lipiec]
Matka : Śliwkowa Pestka
Ojciec : Astrowa Łapa, Lwia Łapa
Mistrz : Truskawkowy Świt
Wygląd : Niebieski srebrny w klasyczne pręgi, krótkie futro. Białe znaczenia na czubku ogona, łapach oraz biała plama ciągnąca się od pyska po brzuch. Ma niebieskie oczy. Smukły, zawsze wesoły
Liczba postów : 20
Terminator | Ogon Mokrego drgnął mocno z ekscytacji gdy Sowia Gwiazda wymieniał kolejno imiona. Uśmiechnął się dumnie. Mokra Łapa... Nie spodziewał się niczego innego, ale był przeszczęśliwy. Wreszcie trochę więcej wolności! Nie mógł się doczekać! Do tego trafił pod opiekę Truskawkowego Świtu... Mieć dwóch terminatorów w pierwszy dzień bycia wojownikiem? Miał nadzieję na porządny trening. O, o kocie mowa! Uśmiechnął się do nadchodzącej Truskawki. -Z wielką chęcią! Gratuluję ciociu!-
Mokry cały czas buzował z ekscytacji, ale Sowia Gwiazda dalej mówił. Nie mógł wychodzić z obozu, hmm... Tym bardziej musiał trenować ciężko, żeby nie wpaść w kłopoty. Gdy Sowia Gwiazda skończył mówić, a Truskawkowy Świt odebrałą już wszystkie pochwały, ruszył za nią.
/zt |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14 [październik]
Matka : Śliwkowa Pestka [NPC]
Ojciec : Astrowa Łapa [NPC], Lwia Łapa [NPC]
Mistrz : Kozi Klif
Wygląd : póki co średniej wielkości kotka o długim futerku, które w większości pokryte jest bielą; tylko na czubku głowy, tylnej lewej łapce i całym ogonie znajdują się łaty w dwóch barwach: szarobrązowej z czarnymi pręgami i rudej, też pręgowanej; ma szaro-niebieskie oczy, które wybarwią się na zielono, różowy nosek i wnętrze uszu oraz różowo-czarne poduszki łap.
Multikonta : Traszka [PNK], Bójka [S] | kiedyś: Łosi Ryk [GK], Wschodzący Księżyc [NPC] i inni
Autor avatara : @mausimeow
Liczba postów : 81
Terminator | A więc klan miał kilku nowych wojowników! Dołączyła się do wesołego skandowania imion, a jej serce napełniło się jakby wzruszeniem; jakże dobrze było żyć wśród innych, gdzie sukces jednego kota był sukcesem wszystkich. Następnie przyszła kolej na nią – w końcu! – lecz zawahała się. Czyżby Sowia Gwiazda zapomniał o Jeziorku? Rozejrzała się, ale nigdzie nie widziała siostry. Nie chcąc odstawać od reszty, dumna i wyprostowana wystąpiła, choć przy tym nerwowo przygryzła wnętrze policzka. Wystąpiła, by zostać… Kwitnącą Łapą! Imię bardzo jej się podobało. Miało w sobie delikatność, a ona sama kochała wszystko, co kwitło, więc o lepsze prosić nie mogła. – Tobie też! Później wszystko sobie opowiemy, racja? – rzekła do Kamyk, jak i pozostałych, którzy mogli ją słyszeć, lecz gdy już miała się oddalić, okazało się, że przywódca pragnie jeszcze coś ogłosić. Oh, kładka łącząca brzegi rzeki brzmiała bardzo ciekawie, lecz niestety nie mogła z nią pomóc. Co do pozostałych spraw, nie do końca… je rozumiała, ale słuchała uważnie. O ile zakaz wychodzenia z obozu, gdy nie potrafiło się walczyć, był całkowicie sensowny, to sprawa z samotnikami była bardziej martwiąca. Dlaczego mieliby chcieć zemsty na klanie Rzeki? Ani klany, ani samotnicy nie byli źli, więc co takiego się stało, że spowodowało między nimi konflikt? Cóż, być może o wszystko to zapyta już Koziego Klifu, jej mentorki. Gdy kotka podeszła, pozwoliła, by dotknęła jej nosem, po czym uśmiechnęła się ciepło. – Dobrze, Kozi Klifie! Lipko… możesz iść pierwsza, jeśli chcesz – odezwała się do siostry. Cóż, miała dobry humor, więc chciała podzielić się nim z resztą kotów. Czekała już tyle, mogła poczekać jeszcze do wschodu słońca. Poza tym… lepiej się jej myślało rano, podczas gdy wieczór był czasem tylko dla niej, do rozmyślania czy dbania o futerko. Jeśli nikt już nie miał jej nic do powiedzenia, to poszła obadać, kto z rodzeństwa wybiera się zająć jakieś dogodne miejsce na legowisko i się przyłączyć!
zt _________________ first thing we'd -climb a tree -and maybe then -we'd talk or sit silently and listen -to our. thoughts; - with illusions of. someday cast - in - a - -ˏˋ★ golden light ★ˊˎ-
no dress rehearsal xxxxxxxxxxxxxxxxthis is our life! |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 65 [VIII]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Praktycznie całkowicie rudy kocur o pręgowaniu klasycznym. Wokół oczek i pyszczka ma nieco jaśniejszą sierść. Jeśli chodzi o nierude miejsca, to są to: biała plamka na pyszczku koło noska, na brodzie łącząca się z tą na piersi, jedna między przednimi łapkami, druga między tylnymi, oraz na przednich łapach białe paluszki, a na tylnych znaczenia z tyłu do pięty, a z przodu nieco krótsze. Sierść krótka, oczy pomarańczowo-żółte.
Multikonta : Rwący Strumień, Zamglone Jezioro, Wrona [KG]
Liczba postów : 349
Wojownik | Skinął krótko głową, bo jedynie na to było go stać po krótkim przemówieniu Fasoli, a następnie sam się zamknął i wpatrzył w przywódcę, który chwilę później przeszedł do mianowania nowych wojowników, w tym między innymi Błękitnej Łapy, której trening niedawno oficjalnie się zakończył. On był chyba mniej pewien tej decyzji, niż niebieska kotka, ale oboje uznali, że czas się w końcu pozbyć siebie nawzajem. No i... kto nie chciałby mieć ceremonii nadawania imienia z partnerem, prawda? Nawet na chwilę zezował w stronę Żywicznej Łapy, ale zaskandował parę razy imiona nowych wojowników, lecz cicho, szczególnie że obok niego siedziała Kolorowa Łapa. - Och... przywódcy często mają... różne pomysły co do imion, może... faktycznie twoje oczy na to wpłynęły - zaczął, ale w sumie nijak nie dokończył, bo wtedy sam zdał sobie sprawę, że swoje imię też usłyszał i to chwilę wcześniej, przy imieniu jakiejś Nakrapianej Łapy. Ojej. W sumie spodziewał się tego, ale mimo wszystko trochę gorąco mu się zrobiło, że ledwo skończył jeden trening to już ma zaczynać kolejny. Z drugiej strony zaś, czy tak nie wyglądało wojownicze życie? I tak miał mało terminatorów w porównaniu do niektórych wojowników, no i dłuższy czas nie trenował nikogo. Nie zasługiwał już na taryfę ulgową. Ale to nie był koniec. Bo przywódca mówił dalej, a Trzcinowe brwi schodziły coraz niżej, a tak był zasłuchany, że prawie syknął na Fasolę, która trzasnęła mu łokciem między żebra; bardziej ze strachu, bo zdążył zapomnieć, że tam siedzi. Nawet wyszukał wzrokiem Kruchego Pazura, czy Suchy Nos, by zobaczyć co oni o tym sądzą, ale matka miała kamienny wyraz pyska, a ojca nie dostrzegł. Huh. - Ciekawa decyzja, to prawda... - miauknął cicho, wpatrując się chwilę w ziemię, z zastanowienia gryząc wargę. Wiadome było, że pojawili się w okolicy jacyś żartobliwi samotnicy, ale kto musiał im aż tak zaleźć za skórę, że ci tak im się odwdzięczali, a przez to przywódca podjął taką a nie inną decyzję? Huh. Interesujące. W każdym razie potem padło o niewychodzeniu terminatorów niepotrafiących walczyć, co wydawało mu się logiczne i z wiadomego powodu, a potem padło pytanie o koty silne i w ogóle, ale to nie on, więc jedynie niepewnie przestąpił z łapy na łapę. Nawet nie zdążył się pożegnać z Kolorową Łapą ani nic, gdy ta tak po prostu wyprysnęła z ceremonii, więc jedyne, co mu zostało, to cóż, udać się do swojej nowej terminatorki, Nakrapianej Łapy, prawda? Tak więc też uczynił, znalezienie ją w tłumie w momencie, kiedy wszyscy raczej się już dobrali nie należało do najtrudniejszych, więc natychmiast ją zlokalizował. - Dzień dobry, Nakrapiana Łapo - przywitał się z kotką, stając w lekkiej odległości, bo naprawdę nie lubił tego dotykania się nosami i szczerze przerażał go taki bezpośredni kontakt. Miał nadzieję, że nikt tego nie odbierał nigdy negatywnie! - Może spotkajmy się jutro... z samego rana... przy wyjściu z obozu, co ty na to? - zaproponował. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 45 ks. [VIII]
Matka : Powracające Zimno [NPC]
Ojciec : kto...? (♱ Orli Krzyk [NPC])
Mistrz : Sowia Gwiazda
Partner : łączy mnie z nim coś więcej (Wilczy Kieł)
Wygląd : Lśniące futerko wróblicy z czasem z ciemniało nadając mu charakterystycznego dla minków koloru. Niewielkie, kryjące się w puchatym futrze uszy, pysk, łapy oraz ogon nabrały niemalże czarnej barwy, gdy większość jej długiego włosia ciemny brąz przejaśniający się miejscami do przybrudzonego kremu. Posiada białe znaczenia, na łapach, brzuchu, kryzie i podbródku. Również nad jej morskimi oczami znajduje się mała biała plamka w kształcie rombu. Skaczący Wróbelek nie wyrosła na czołowego reprezentanta najwyższych jednostek, jest średniej wielkości kotem, o atltycznej budowie ciała i ełym wdzięku krokiem.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senny Mak [KW] | Owcze Runo [KG] | Mewa [KG]
Autor avatara : lumi.the.ragdoll
Liczba postów : 234
Wojownik | Nie zdziwiło ją przyznanie jej pod piecze kolejnego terminatora, ba, spodziewała się tego bardziej niż deszczu z burzowej chmury. Czuła to w kościach, szczególnie że nie było wielu chętnych wojowników do ich prowadzenia, a terminatorów do rozdania mnóstwo. Dlatego, choć nie do końca podobał jej się ten pomysł, to przyjęła go bez sprzeciwu, krótko skinając głową, a wzrokiem od razu zaczęła rozglądać się za Kamienną Łapą, co nie należało do zadań prostych. Niewiele czasu przebywania w obozie, skupienie się bardziej na sobie niżeli klanu oraz wypełnianie swoich obowiązków poskutkowało mniejszym zaangażowaniem w życie rzeczniaków, a w konsekwencji również mniejszą znajomością nowych klanowiczów. Nim jednak podeszła do nowego podopiecznego, jej wzrok ponownie utkwił w Sowiej Gwieździe, szczególnie że ten jak się mało okazać, miał ważne sprawy do ogłoszenia. Zaczynając od żartownisiów na czym skupiła większość swej uwagi, tym bardziej że podskórnie czuła, że są kierowane do niej. Może było to irracjonalne, lecz nagły chłód przeszył jej ciało, gdy puszczone w niepamięć spotkanie ze złodziejką powróciło do niej ze zdwojoną siłą. "...zemstą, za skrzywdzenie bliskiego kota jednego z żartownisiów." Brzmiało dosłownie jakby lider mówił do niej, a przecież nie miał prawa dowiedzieć się, że przed tymi wybrykami nieźle przeorała jakąś dymną samotniczkę. Poza tym była świecie przekonana, że ta zdechła gdzieś na granicy...czyżby się myliła? Resztę ogłoszeń niespecjalnie ją interesowało, raz, że nie dotyczyły jej, a dwa, że niezbyt miała ochotę przyłączać się do pomocy przy obrywaniu gałęzi sosny. Wolała...przyjść na gotowe. Gdy więc uznano ceremonię za zakończoną, odszukała jedynego terminatora, do którego jeszcze nikt nie podszedł, zgadując, że jest to Kamienna Łapa. — Kamienna Łapo? — zapytała, chcąc upewnić się, że trafiła do odpowiedniego kota, a gdy jej przypuszczenia zostały potwierdzone, zetknęła swój różowy nos z jej. — Witaj, zwą mnie Skaczącym Wróbelkiem i mam okazję, by poprowadzić twój trening. Chciałabym spotkać się jutro w czasie górowania słońca przy wejściu do obozu, zgoda? — i jeżeli szylkretka wyraziła zgodę, pożegnała się z nią uprzejmie i skierowała się do dymnego nim ten zniknął w swej jamie. — Sowia Gwiazdo, czy mogę przeszkodzić na chwilę? Myślę, że...to będą dla ciebie kluczowe informacje. — zaczęła, chcąc zwrócić na siebie uwagę kocura. — Nim zaczęły się "ataki" żartownisiów, spotkałam...a raczej wytropiłam kocicę, która śmiała ukraść mi upolowaną zdobycz. Miałam wtenczas zły dzień, a wykradnięcie mojego posiłku dla klanu nie poprawił mi nastroju. Chciałam...krótko mówiąc ukarać tego, który śmiał to zrobić. Wówczas trafiłam na dymną kocicę i...cóż tu dużo mówić. Wdałam się z nią w walkę. Zadałam jej dwa poważne ciosy nie pamiętam już dokładnie miejsc, lecz pamiętam, że wgryzłam jej się mocno w łapę przez co kulała, gdy uciekała. Byłam pewna, że zginęła gdzieś na granicy, bo była sama, straciła wiele krwi. Widocznie jednak myliłam się. Było to chwilę przed tym jak zaczęli naruszać nasze granicę. Mogę więc wysnuć wniosek, że mogła należeć do tej bandy i...z twoich słów mogę wywnioskować, że nadal należy. I...może uznasz to Sowia Gwiazdo za nieetyczne, lecz mój honor został splamiony przez tę wywłokę. Jeżeli ona żyje...dopilnuje by gryzła piach i zapłaciła za to wszystko. — ostatnie słowa niemalże wycedziła przez zaciśnięte zęby. Nie zamierzała kłamać, że tego nie zrobi, bo...zrobi. Bez względu na opinie dymnego ani na konsekwencje z tym związanym. Był to kot wyjęty spod kodeksu, który był na tyle bezczelny, aby śmiać im się w pysk, nie szanując wyznaczonych granic. Nie zamierzała tego tolerować i dawać żartownisiom pomiatać klanowymi kotami dalej. _________________ Hush now, darling, don't say a word I'm not sorry for what will come What you don't know I'll let you in on my dark side Show you what hell really feels like I can keep a secret if you hush, hush
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | Kocur odszedł właśnie od Kolorowej Łapy i miał już zniknąć pod Omszoną Skałą, gdy zatrzymała go Skaczący Wróbelek. Przez pierwsze uderzenie serca myślał, że może ma jakieś zastrzeżenia co do swojej nowej terminatorki, lub jego decyzji odnośnie granic, albo chce zgłosić się do pomocy przy kładce. Prawdę mówiąc, to nie sądził, że ktokolwiek przyzna się do spotkania z jakimś samotnikiem przed działaniami żartownisiów. Ale najwyraźniej się mylił. Wysłuchał kotki do końca, po czym spojrzał zamyślony na jej pyszczek. Niezbyt przyjemne uczucie przeszło przez jego ciało, gdy jego była terminatorka zapowiedziała chęć ukrucenia życia obcej kotce. Ale tak naprawdę nie mógł jej za to karać czy winić. Najwyraźniej Skaczący Wróbelek była honorowa, a mimo wszystko Kodeks nie zabraniał zabijania kotów spod niego wyjętych... niestety. - Rozumiem, co czujesz, ale proszę, byś w przypadku jej spotkania pohamowała swe emocje. Nie potrzebujemy rozlewu krwi. To może tylko pogorszyć sytuację - poradził jej spokojnym głosem, przyciszonym, by koty, które już zaczęły się rozchodzić, nie usłyszały ich rozmowy. - Pamiętasz jak ona wyglądała? Jakieś cechy szczególne? Jeśli ta samotniczka była mocno ranna, po spotkaniu z wojowniczką, to były dwie opcje. Albo umarła i jej bliski mogli znaleźć jej ciało przez co teraz się mścili, albo przeżyła i również zaczęła się mścić za skazę na honorze. Sowa wątpił jednak, by ktokolwiek, kto zobaczył martwe ciało bliskiego kota mścił się za to głupimi żartami czy tylko podkradaniem zwierzyny. Ta samotniczka najpewniej musiała żyć, a jeśli tak to przyda się wiedza jak wygląda. Gdy tylko uzyskał od mink tę informację lub też nie, nie miał więcej pytań. Pożegnał się z wojowniczką i oddalił do swojego legowiska. Musiał przemyśleć sporo rzeczy...
//zt _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | | |
| |