| :: Klan Rzeki :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan | Szylkret wędrował sobie spokojnie wśród terenów Klanu Rzeki. Nic nadzwyczajnego. Poza obozem spędzał ostatnio trochę więcej czasu niż zazwyczaj. Szukał akurat jakiś ziół i zapędził się w tereny niedaleko granicy z ziemiami niczyimi przy Łysych Drzewach. Jego koncepcję rozproszył jednak zapach Wrzeszczącej Łapy. I o ile normalnie by sobie z tego nic nie zrobił to im dalej szedł, tym zaczynał czuć inną woń. Zapach krwii. Jego źrenice zwęziły się do cienkich szpilek i zaczął biec tropem tego trupiego zapachu. Dobiegł do siostry, albo raczej tego co po niej zostało, ale drapieżnika nie było już w pobliżu. Teraz jednak był pewny, że kocica miała do czynienia z lisem, bo rozpoznał zapach zwierzęcia będąc tak blisko tragicznego zdarzenia. Na trawie została tylko Wrzask i wielka plama krwii. Ugh.... nieprzyjemny widok. Gardło rozerwane, ciało pogryzione. Oczywiście podszedł niezwłocznie do kocicy, ale nie było już dla niej nadziei. Zjawił się za późno. Jej klatka piersiowa już się nie unosiła i nie opadała. Krew wciąż była ciepła, ale ciało szylkretki już zaczynało stygnąć. Co za. Co za gówno. Jak zwykle jak ktoś miał zdychać to ktoś z jego rodziny. To chyba jakiś żart. Nie ma w tym Klanie kogoś kto umiał by wybić lisa, że ten się pastwi po ich terenach? Pokaranie boskie. Już nie mówiąc o tym jak bezużyteczna i bezmyślna była Wrzask, bo do dziś dnia nie skończyła treningu. Co niby miała do roboty, że się tym nie zajęła? Tak się po prostu pastwiła po lesie, aż w końcu coś ją rozpierd*liło? No i bardzo dobrze ku*wa. Nie nie. O czym on myśli. To była jego siostra. Może niekoniecznie przyjemna, niekoniecznie dojrzała, ale to była jego siostra. Czemu więc... nie jest mu nawet smutno? Czemu tylko czuje gniew? Na nią. Na lisa. Po prostu ma ochotę kogoś rozku*wić w tym momencie. Ale musi zamiast tego zatargać tą porażkę kota jakim była Wrzask do obozu. Wyczyścił trawę i ciało kocicy z krwii, żeby nic za nim nie podążyło mocnym, krwawym zapachem i ruszył do obozu. Podróż nie była długa. Akurat martwa siostra wybrała sobie taki ładny punkt na zdychanie, że był on niedaleko obozu. Niby fajnie, bo łatwo było ją przynieść, ale z drugiej strony to lis był nie tak bardzo oddalony od ich schronienia. Gdy dotarł na polanę obozu to po prostu zrzucił z siebie truchło siostry i ułożył ją na trawie. Chociaż tyle, że to nie przez niego znowu ktoś zdechł, tylko ze zwyczajnej głupoty. Lub po prostu nieszczęścia. Albo oba na raz? Dobra kij z tym. Ważne, że on nie maczał się w czyjejś śmierci. - Niech cały Klan zbierze się pod Omszoną Skałą! - ryknął donośnym głosem rozpoczynając pogrzeb. _________________ po stromych miotam się urwiskach,złotówki mi kaleczą ręce,czuję się jak najtańsza dz*wka, jakby mi ktoś narzygał w serce. sączą się noce i godziny,prosto stąd do nieskończoności,życie ruchome, koleinystoją na drodze do wieczności |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Świnka [NPC]
Ojciec : Bajoro [NPC]
Mistrz : Połyskująca Tafla
Wygląd : Niska, długowłosa srebrna szylkretka z tygrysim pręgowaniem. Prócz srebra na jej sierści jest biel, okalająca większość jej pyska, brzuch, część ogona, kryzę, sierść policzkową i tą w uszach, boki oraz prawie całą prawą przednią łapę. Jest również na palcach u pozostałych łap, oraz większości prawej tylnej łapy, oraz w postaci pasa na lewej tylnej. Srebrzysto-ude, plamy w pręgi pojawiają się na brzuchu w małej ilości, końcówce ogona od spodu oraz na dwóch stronach pyska, zachodząc za uszy, w większej części po prawej stronie. Dalej rudy, osiedlił się na grzbiecie, przy karku, oraz jeszcze trzy razy w postaci plam w miarę równych odstępach po prawej stronie ciała aż do ogona, gdzie umiejscowił się przy nasadzie. Widać go również przy lewej tylnej łapie.
Posiada zawijające się uszy, różowy nos i opuszki łap z ciemniejszymi przebarwieniami.
Multikonta : Pył, Żywica, Niezapominajka
Autor avatara : ja
Liczba postów : 191
Nieaktywny | To był jej chyba, pierwszy pogrzeb, zdaje się. I szczerze? Widok martwego ciała był... dziwny. Kiedy srebrna wyłoniła się z legowiska ciało już leżało, będące widocznie wyczyszczone wcześniej. Co to? Ptak drapieżny? Jakiś psowaty? Przecież ludzie się tu raczej nie zapuszczają i uszkodzeń tego typu raczej nie zadają. Drugiego kota Jaśmin tez nie brała pod uwagę. W ciszy siadła sobie gdzieś w bezpiecznej odległości od truchła, mając w głowie burzę pytań. Znała Wrzask jedynie z widzenia i z tego, że była całkiem wyrośniętym terminatorem, więc nie za bardzo ją obchodziła jej osoba. I teraz pozostawało chyba jedynie czekać na resztę klanu i wyniesienie zwłok z obozu? Hmmm chyba powinna spytać się Połyskującej Tafli jak rozpoznać rany zadane przez różnego rodzaju drapieżniki. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | No i kolejny zgon. Może ktoś powinien zacząć liczyć ile Klan Rzeki zalicza śmierci na jeden kwartał? Sowi Zmierzch był akurat w obozie, gdy Ryczący Niedźwiedź wtaszczyła do obozu ciało swej siostry. Sam dymny nigdy nie miał zbyt bliskiej relacji z Wrzeszcząca Łapą, ona sama chyba nawet niezbyt pamiętała, że byli przyszywanym rodzeństwem, ale jednak byli z tego samego klanu, a on każdą śmierć w Rzece przeżywał mniej lub bardziej. Kocur zerknął ze współczuciem na poharatane ciało szylkretowej, walcząc z chęcią odwrócenia wzroku. Wyglądało paskudnie. Przysiadł po cichu obok Jaśminowej Łapy, rzucając jej tylko miękkie spojrzenie. Być może pierwszy raz w życiu widziała umarłego. To zawsze było przeżycie. _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [X]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo, Pnący Bluszcz
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 486
Medyk | Dla Jałowiec to, że klan zwoływał ktoś inny niż Krzywa Gwiazda było czymś nietypowym. Zawsze myślała, że tylko przywódca może to robić. Nigdy też nie widziała żadnego pogrzebu. Dlatego też nic dziwnego, że chciała zobaczyć co się dzieje. I... oh, takiego widoku się nie spodziewała. Złote futerko zjeżyło się jej na karku, gdy tylko w zasięgu jej wzroku pojawiło się zakrwawione i poharatane ciało jakiejś kotki. Zrobiło się jej jakoś słabo, ale nie mogła odwrócić wzroku, więc tylko stała tak wpatrzona w to wszystko, nie wiedząc co ze sobą począć po takim widoku. _________________ I was listenin' to the ocean I saw a face in the sand But when I picked it up Then it vanished away from my hands, dah
And I was runnin' far away Would I run off the world someday? - ̗̀Nobody knows, nobody knows ̖́ - |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37 ks. [VI]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Srebrna Łuska | Krzywa Gwiazda
Wygląd : krótkowłosy, jednolicie niebieski z bielą (na pysku, kryzie, brzuchu oraz łapach), wysoki, ze złocisto zielonymi oczami w kształcie migdałów
Multikonta : Słodki Nektar [KW] | Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz]
Autor avatara : @lifephotographynl
Liczba postów : 302
Nieaktywny | Rozchyliłem leniwie powieki słysząc głos Ryczącego Niedźwiedzia. Wiedziałem, że nie wiązało się to z niczym dobrym. Jak bowiem miało, skoro zwoływał to klanowy medyk, a nie Krzywa Gwiazda? Ktoś...zdechł. Taka była moja pierwsza myśl. A ja byłem ciekaw kto. Czy była to jakaś wielka strata dla klanu, czy ktoś, kogo nawet bym nie zauważył, bo żył w tak wielkim jego cieniu. Tak więc zeskoczyłem z gałęzi, na której zasiadałem i podszedłem bliżej by zobaczyć...ciało Wrzask, czyli coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Siostra, a jakże, właściwie nie uczestniczyła w życiu klanu. Wręcz, gdyby nie więzy krwi mógłbym powiedzieć, że całkowicie zapomniałem o jej istnieniu, patrząc jak mało było jej gdziekolwiek. Nawet nie zdobyła rangi wojownika, tak niewiele się udzielała. Co przez ten czas robiła? I dlaczego teraz jej truchło leżało przed Omszałą Skałą, całe przeorane przez liczne rany? Nie nauczyła się walczyć? Chciała coś udowodnić? Czy po prostu była na tyle głupia, że nie znała ryzyka wychodzenia poza obóz i została zaskoczona przez jakiegoś drapieżnika? Skrzywiłem się, czując przy jej ciele nieprzyjemny, drażniący odór drapieżnika. Mimo tego życzyłem jej udanych łowów, choć nie uroniłem łzy. Nie było tak naprawdę za kim ich ronić, bowiem w moim życiu była tak naprawdę jedynie wspomnieniem, a nie kimś, kto był jego częścią. Usiadłem obok pstrokatego i cicho westchnąłem. — No to zostaliśmy już tylko my. — mruknąłem cicho, lecz ciężko - ślepia mając skoncentrowane na trójkolorowym ciele, które niegdyś tętniące życiem, teraz sztywniejące należało do Wrzask. — Co ją tak przeorało? _________________ - ̗̀Wake up the beast
Bury the bones Enjoy the feast Take all control - ̗̀When I give you my soul | |
|
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Nie słyszę zawołania od razu; prawdę powiedziawszy znów byłem zajęty czymś innym, niż spędzaniem czasu w obozie lub obowiązkami. Dobiegł mnie z oddali, jako sygnał bez większego szczegółu, lecz dość jednoznaczny w swym komunikacie — głos kogoś innego, niż Krzywej Gwiazdy oznaczał kolejny pogrzeb. Lub raczej, kolejną okazję na spotkanie towarzyskie. Na miejsce zdarzenia wchodzę dość niespiesznie, pobieżnie lustrując, kto tym razem pożegnał się z życiem doczesnym. Jak się okazało, nikt ważny, choć przy jej ciele już siedział medyk wraz z bratem. Nie potrafię odczytać uczuć z ich pysków, nie jestem pewny, co mam zrobić i w jaki sposób zareagować… lecz, szczęście w nieszczęściu, kątem oka zauważam jedno z kociąt Ćmiej Łapy, zamrożone w przerażeniu. Peszek. Wzdycham, gdy wytłumiam moje kroki, żeby maluch mogła je usłyszeć i przygotować się na ewentualne najście. Nie powinna patrzeć na tak drastyczne widoki, jeszcze nie w tym wieku. Tak, czy siak, na pewno niedługo Ćmia Łapa wraz z Czarnostopym przyjdą na miejsce i uspokoją ich pociechę, a przynajmniej staram się wierzyć w to, że są kompetentnymi kotami. – Cześć – staram się brzmieć ciepło i miękko, siadając blisko Jałowiec. – Jestem Nocna Łapa. Wiem, to naprawdę straszny widok, ale… nam nic nie grozi, i jej też już nie – mruczę, wysuwając łapę, żeby, w razie wypadku, młoda mogła się do czego przytulić. Mam tylko nadzieję, że uda mi się odwrócić jej uwagę.
Ostatnio zmieniony przez Nocna Łapa dnia Nie 26 Mar 2023 - 17:15, w całości zmieniany 1 raz |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik | Klan Rzeki jakoś dawno nie był w swojej formie - jak głupio by to nie brzmiało, Płotce aż brakowało budzenia się co kilka dni przez wieść o tym, że kogoś wcięło. W pewnym momencie, patrząc po grupach kotów, zastanawiał się, który z nich będzie następny. Następny w szczękach, najpewniej, lisa, bo rude kundle niesamowicie lubiły ich tereny - ciekawe, czy w innym klanach też się tak bawiły? W każdym razie… było za spokojnie, przynajmniej przez ostatnie księżyce, jedynie… niektóre koty postanowiły zniknąć, a znając ich naturę, zrobiły to z własnej woli.
Dlatego gdy usłyszałem, że to nieco nieprzyjemny głos Ryczącego Niedźwiedzia woła na środek obozu, poczułem iskrę gorzkiej nostalgii. Nieco niechętnie wstałem z legowiska - jak letargiczny nie stałem się w przeciągu ostatnich księżyców, byłem ciekawy, z kim nie zamienię już słowa, przez myśl nawet nie przechodzi mi, że miałby być to ktoś, na kim mi zależy… I faktycznie tak nie jest, heh. Szylkretowobiałe futerko, zakrwawione, rzecz jasna, śmierdzące lisem, i… z lekkim wstydem muszę przyznać, że na początku nawet nie rozpoznaję, kto leży przed moimi oczami, bo w końcu poza jednym, krótkim spotkaniem pod sklepieniem gwiazd, Wrzeszcząca Łapa była jak duch, niespecjalnie obecna w czymkolwiek, co związane z życiem Klanu Rzeki - a myślałem, że to ja jestem w tym zły. I właściwie to, uch, nie wiem. Nie wiem co czuć i jak się zachować w związku z jej śmiercią, kątem oka spoglądam, jak Przypływ próbuje uspokoić przestraszoną tym widokiem Jałowiec, dookoła nie widzę nikogo, z kim chciałbym usiąść, a to nie tak, że powinienem Wrzask opłakiwać - prawda? Mój mózg chyba próbował na siłę sprawić, by było mi smutno, bym przypomniał sobie jedyną interakcję z kocicą i na niej bazował cały żal, ale… przecież gdyby faktycznie było mi smutno, to odczułabym to samodzielnie, nie? Usiadłem gdzieś z boku i niezręcznie odwróciłem wzrok. _________________ in a back alley dumpster, carelessly, my childhood backpack was thrown away since when did i get into the habit of worrying about my surroundings,
even as i smiled? |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 7 [maj]
Matka : Ćmia Łapa [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC]
Mistrz : Płotkowy Potok
Wygląd : wysoka i smukła, o długich łapach i ogonie; błyszczące, czarne, krótkie futro; oczy jasnożółte.
Autor avatara : tony litvyak / grzegorz bukalski
Liczba postów : 41
Nieaktywny | Pierwszy raz słyszałam takie oficjalne wołanie przywódcy, żeby się zebrać pod Omszoną Skałą. A raczej nie, czekaj, Krzywy chyba tak nie brzmiał? Wyszłam z ciekawości na środek obozu, gdzie okazało się, że to wołanie medyka słyszałam. Aa, to znaczy… to znaczy co? W kilku skokach dotarłam na miejsce i zatrzymałam się nagle w miejscu. Tam coś, znaczy ktoś leżał. Śmierdziało, fe. Jej szyja nie wyglądała… normalnie. Była w niej taka wielka rana i. Nieważne, nie powinnam na to patrzeć. Wzrokiem odszukałam kogoś znajomego, było parę takich kotów, ale sama nie wiedziałam, co robić. Chciałam pójść do kociarni, ale w jej wejściu zobaczyłam Jałowiec w towarzystwie jakiegoś większego kota. — Mmmh, wszystko tu okej? — zapytałam ich na raz. Moja siostrzyczka wyglądała na przestraszoną i to jej stan mnie zaniepokoił, a on ją chyba pocieszał, tak sądzę. Mi też się ten widok nie podobał, ale chyba to, że wszyscy byli spokojni, jedynie smutni? sprawiło, że nie panikowałam. Musiałam tylko tam nie patrzeć, o. — Dlaczego Ryczący Niedźwiedź nic nie robi? — zapytałam teraz tylko starszego ze szczerym niezrozumieniem. Nie powinien iść z tym rannym do lecznicy, zamiast nas wołać? Nie żeby… to był problem tu przyjść. Ale tak by się wydawało najlepiej. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 65 [VIII]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Praktycznie całkowicie rudy kocur o pręgowaniu klasycznym. Wokół oczek i pyszczka ma nieco jaśniejszą sierść. Jeśli chodzi o nierude miejsca, to są to: biała plamka na pyszczku koło noska, na brodzie łącząca się z tą na piersi, jedna między przednimi łapkami, druga między tylnymi, oraz na przednich łapach białe paluszki, a na tylnych znaczenia z tyłu do pięty, a z przodu nieco krótsze. Sierść krótka, oczy pomarańczowo-żółte.
Multikonta : Rwący Strumień, Zamglone Jezioro, Wrona [KG]
Liczba postów : 349
Wojownik | Niepewnie wyjrzał z legowiska, w którym odpoczywał, słysząc znajomy głos drugiej siostry, niespokojnie strzygąc uszami. A widząc ciało, które przy niej leżało... No nie spodziewał się tego. Kochał Wrzeszczącą Łapą całym małym, Trzcinowym serduszkiem, w końcu była jego siostrą, prawda? Jak mógł jej nie kochać? Była... specyficzna. To prawda, temu nie mógł zaprzeczyć przecież. Ale była jednak jego siostrą, i choć odtrącała go wielokrotnie, to próbował dawać jej wsparcie. I nadal nie mógł uwierzyć, że to jemu pierwszemu z ich dwójki udało się ukończyć trening, że to on dźwigał już wojownicze miano... a teraz? Teraz już nigdy go nie dogoni. Na miękkich łapach podszedł bliżej. Naprawdę nie mógł powiedzieć by się ze sobą specjalnie dogadywali. Siostra żyła w cieniu, tak jak on, ale z zupełnie innych pobudek, miała zupełnie inny charakter i to sprawiało, że nieszczególnie mogli się dogadać, nie ważne jak bardzo tego chciał. A mimo to łzy stanęły mu w oczach, gdy ją zobaczył; martwą, nieruchomą... rozszarpaną. Przysiadł niedaleko reszty rodzeństwa, wtulając nos w sierść siostry, czując mdłości na widok jej ciała, ale mimo wszystko... chciał, żeby wiedziała, że jest przy niej.
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [X]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo, Pnący Bluszcz
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 486
Medyk | Pomimo, iż Nocna Łapa nie podchodził jakoś specjalnie cicho, Jałowiec podskoczyła delikatnie słysząc jego głos. Najwyraźniej tak skupiła się na widoku pokaleczonego ciała, że nie zwracała uwagi na resztę przybyłych. Koteczka poczuła jednak małą ulgę, gdy kocur do niej podszedł. Nam nic nie grozi... i jej też już nie - przeszło jej przez myśl. To "już" było dla kotki znaczącym słowem. Czyli wyglądało na to, że ta kolorowa kotka była już chyba bezpieczna w Gwiezdnym Klanie. Złocista pozwoliła, by jej mała głowa oparła się na łapie nowopoznanego terminatora. - Jest już z Gwiezdnymi? - zapytała, jakby poszukując u niebiesko-białego potwierdzenia jej domysłów. Ledwie zdążyła zadać to pytanie, gdy podeszła do nich Burza, która chyba jeszcze nie zrozumiała, co się dzieje. Jałowiec zerknęła na nią wzrokiem będącym mieszanką smutku i zmieszania, po czym przeniosła go na Nocną Łapę, wyczekując odpowiedzi. _________________ I was listenin' to the ocean I saw a face in the sand But when I picked it up Then it vanished away from my hands, dah
And I was runnin' far away Would I run off the world someday? - ̗̀Nobody knows, nobody knows ̖́ - |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny | Wołanie medyka nie zapowiada niczego dobrego, ale, jakkolwiek okropnie by to nie brzmiało... Połysk czuje, że poniekąd przyzwyczaiła się do śmierci i do tego, że te co jakiś czas się zdarzają. Tak długo, jak nie jest to pogrzeb nikogo jej bliskiego, czuje więc teraz zwykłą obojętność. Dokładnie tak jest tym razem, kiedy zmarłą okazuje się Wrzeszcząca Łapa; w momencie, kiedy widzi, że nie jest to ani ciało Brzasku, ani Księżyca, ani Światełka, ani nikogo innego, kogo uznałaby za jakkolwiek bliskiego, w duchu wzdycha z ulgą i siada z boku, gdzieś blisko Płotki, dając rodzinie i bardziej zainteresowanym Wrzask się pożegnać. Wśród zgromadzonych kotów zauważa Jaśminową Łapę i kiwa jej lekko głową, podobnie jak Rykowi i Przypływowi, jeśli patrzą w jej stronę, poza tym – po prostu siedzi i milczy, będąc na pogrzebie głównie dla formalności i z grzeczności. Wrzeszcząca Łapa nie tylko nie była jej bliska, ale i wręcz otwarcie ją irytowała i nie wnosiła swoją obecnością nic do klanu Rzeki, więc nie czuje się zbytnio zobowiązana, żeby żegnać się z nią czy czuć jakikolwiek żal z powodu jej śmierci; po prostu czeka na pochówek. _________________ I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD confront all the pain like a gift under the t r e e oh please, I can't be who you need me to be I grind in the sunshine, grind in the rain SO REAL THAT I FEEL FAKE | last night i dreamt i still knew you |
|
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, że jestem na pogrzebie, nie uprzedzajmy faktów… lecz muszę przyznać, że czuję ciepło na dotyk Jałowiec, a mój oddech nieco się uspokaja. Uśmiecham się w wyrazie pokrzepienia do kosmatki i w luźnej manierze owijam łapy, wraz z młodą przy jednej z nich, ogonem. Cieszę się, że… wreszcie mogłem komuś bezpośrednio pomóc, a nie spędzać dnie na zeskrobywaniu mszaków z drzew, czy kamieni, lub polowaniu bardziej dla… samej idei, aniżeli zaspokojenia potrzeby. Po prostu jest mi miło. – Tak, jest już z Gwiezdnymi – potwierdzam wnioski kotki i akcentuję je kiwnięciem głowy. Nie mogę zaprzeczyć; Wrzeszcząca Łapa jest wśród przodków nie z uwagi na jej, można by powiedzieć, materialność i wyczuwalność w życiu klanu, ale z prostego względu, iż żyliśmy pod jednym niebem, jedną wiarą, a ona umarła na naszych ziemiach. Ta banalna prostota sprawia, że aż… dziwię się, z jaką kpiną przyjąłem do wiadomości fakt, że jej zakrwawione ciało leży na Łusce, zamiast dalej żyć — nawet jeśli wciąż miała być jako ten cień rzucany na grunt. Cóż, jakkolwiek okrutnie to nie zabrzmi, nie mam w tej chwili czasu na rozjątrzanie mojej moralności, ponieważ mam… kogoś innego w opiece. – Być może Ryczący Niedźwiedź odnalazł Wrzeszczącą Łapę już martwą – zwracam się teraz do czarnofutrej. Nie wiem, w jaki sposób wyczerpać jej wątpliwości bez dodatkowego stresu dla Jałowiec, ponieważ… w jaki sposób mam wytłumaczyć kocięciu tak skomplikowaną sprawę, którą była przypadkowość rządząca tym światem oraz istota umierania? Przecież jedynym, co sprawiło, że to nie ja leżałem na własnym pogrzebie z rozszarpanym gardłem był jedynie łut szczęścia. Nie zaprzeczajmy faktom. – Mógł to być bardzo nieszczęśliwy wypadek, lub raczej, złożenie wypadków… nasze tereny są duże, a i same walki mogą trwać nawet bardzo krótko, dlatego… stało się nieszczęście. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 7 [maj]
Matka : Ćmia Łapa [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC]
Mistrz : Płotkowy Potok
Wygląd : wysoka i smukła, o długich łapach i ogonie; błyszczące, czarne, krótkie futro; oczy jasnożółte.
Autor avatara : tony litvyak / grzegorz bukalski
Liczba postów : 41
Nieaktywny | Poczułam się tak… po prostu dziwnie, gdy patrzyłam, jak ten starszy kot owija moją siostrę ogonem. Tulili się, jakby byli sobie najbliżsi, a przecież ja stałam obok. Byłam tu! Pomyślałam, że sama potrafiłabym zadbać o własne rodzeństwo i je pocieszyć. Na pewno Jałowiec poczułaby się znacznie lepiej, gdyby przytuliła się do mnie. A może… może myślałam tak, bo to ja potrzebowałam się przytulić…? Nie, głupia ta myśl! Głupia! Zahuśtałam ogonem, by pozbyć się tego nieznanego mi uczucia, które i tak samo zniknęło na słowa kocura. Martwą, nie ranną. Jasne, ja… wiedziałam, co to znaczy 'śmierć'. Z wyjaśnień mamy, taty i w ogóle. Ale nigdy nie myślałam, że ją zobaczę w moim bezpiecznym obozie. Czy już zawsze będzie tu tak okropnie śmierdzieć? Czy w końcu ją zabiorą, żebym mogła się bawić? Poczułam, że jest mi tu źle. — … — nawet nie odpowiedziałam, jak nie ja. Nie mogłam powiedzieć, że rozumiem, bo nie rozumiałam. To był dla mnie za trudny temat i nie wiedziałam, dlaczego wciąż nie można było jej pomóc. Pokiwałam tylko głową. — Przepraszam, pójdę już… do mamy. Jakbyś mnie szukała — dodałam, to ostatnie było do Jałowiec, oczywiście. Po tym zniknęłam w legowisku. Bycie z mamą zawsze wszystko naprawiało i teraz tylko tego chciałam.
zt |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan | Wkroczył do obozu, gdy trwał pogrzeb. Pospiesznie rzucił na stos swoje zdobycze i nawet nie dbając o swój wizerunek, co najmniej niechlujny ze względu na cieknące z niego po polowaniu błoto, ruszył na środek, zupełnie nie spodziewając się, że to właśnie ciało Wrzeszczącej Łapy zobaczy. Terminatorka była jeszcze tak młoda, miała całe życie przed sobą… Tymczasem odebrał je jej jakiś drapieżnik, o czym świadczyła głęboka rana na gardle. Skulił po sobie uszy, zdecydowanie poruszony tym widokiem. Widokiem martwej kotki, ale również jej biednego rodzeństwa. – Moje kondolencje – odezwał się z żalem do trójki kotów, a następnie dotknął nosem czoła zmarłej na pożegnanie. Po tym oddalił się, żeby dać przestrzeń jej bliskim. Siedział do samego końca, chcąc wziąć udział w pochówku i, przede wszystkim, chcąc się dowiedzieć co się stało i czy są szanse, że drapieżnik wciąż się gdzieś kręci.
zt |
| | Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan | Ryk czekał aż więcej kotów się zbierze, więc tylko kiwnął głową na Łuskę i mu póki co nie odpowiedział. Dobrze jednak, że się zjawił. Szylkret uważał, że to ważne by chociaż to co zostało z ich rodziny zjawiło się na pogrzebie. Zauważył Nocną Łapę przy kociarni i w sumie to cieszył się, że tam jest. Kocięta na pogrzebie to nie jest coś co lubił widywać. Więc jak coś to terminator z nimi pogada i ich odciągnie. Potem zjawił się Trzcina, który najgorzej znosił śmierć Wrzask. Przynajmniej na to wyglądało. Ryk pogładził brata ogonem po grzbiecie. Nie był najlepszy w pocieszaniu innych. Więc tylko tyle mógł zrobić. Zjawił się też zastępca. No i w tym momencie już zebrało się sporo kotów oprócz tych, na które zwrócił większą uwagę. Więc można było zacząć kończyć to przedstawienie. - Lis ją zabił przy granicy z terenami niczyimi niedaleko Łysych Drzew. Gdy już ją znalazłem to było zbyt późno. Jest szansa, że lis już odszedł, ale lepiej zachować ostrożność w tych okolicach - powiedział głośno, tak żeby każdy słyszał. Dał jeszcze chwilę zgromadzonym kotom na pożegnanie się z kotem jakim była kiedyś Wrzask i zgarnął jej ciało by ruszyć na pogrzeb z innymi chętnymi wzięcia w nim udziału. Z naciskiem spojrzał się na Łuskę, bo chciał żeby z nim poszedł. //Zt _________________ po stromych miotam się urwiskach,złotówki mi kaleczą ręce,czuję się jak najtańsza dz*wka, jakby mi ktoś narzygał w serce. sączą się noce i godziny,prosto stąd do nieskończoności,życie ruchome, koleinystoją na drodze do wieczności |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [X]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo, Pnący Bluszcz
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 486
Medyk | Złocista nieco dziwnie się poczuła, gdy kocur owinął ją swoim ogonem. Nie przywykła do przytulasów od kogoś innego niż rodzice czy rodzeństwo. Ale trzeba przyznać, że było to miłe na swój sposób. Dobrze było czuć, że terminator zainteresował się jej samopoczuciem. Kotka spięła się nieco na słowo "martwą", które uleciało z pyska Nocnej Łapy. Niby wiedziała co to znaczy, i wiedziała, że Wrzeszcząca Łapa nie żyje, aczkolwiek nadal było to dla niej dziwne słowo. Zerknęła delikatnie na pysk kocura, gdy ten kontynuował. A więc szylkretowa musiała zginąć w walce? Skoro tereny mogły być takie niebezpieczne to czemu ktoś puścił ją samą? Czemu ona wyszła sama? Jałowiec wiele razy bawiła się w walkę z drapieżnikami. I zawsze wygrywała. Ale najwyraźniej w prawdziwym życiu nie było to takie proste. - Pójdę z tobą - odparła na słowa Burzy, która najwyraźniej wolała już wrócić do kociarni. W sumie nic dziwnego. Nie było tu żadnych miłych widoków. - Do widzenia, Nocna Łapo - miauknęła w stronę szaro-białego na pożegnanie. Normalnie jakoś by się do niego uśmiechnęła, ale teraz jakoś nie miała na to ochoty. Po tym, ruszyła za siostrą do Gniazda.
//zt _________________ I was listenin' to the ocean I saw a face in the sand But when I picked it up Then it vanished away from my hands, dah
And I was runnin' far away Would I run off the world someday? - ̗̀Nobody knows, nobody knows ̖́ - |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Świnka [NPC]
Ojciec : Bajoro [NPC]
Mistrz : Połyskująca Tafla
Wygląd : Niska, długowłosa srebrna szylkretka z tygrysim pręgowaniem. Prócz srebra na jej sierści jest biel, okalająca większość jej pyska, brzuch, część ogona, kryzę, sierść policzkową i tą w uszach, boki oraz prawie całą prawą przednią łapę. Jest również na palcach u pozostałych łap, oraz większości prawej tylnej łapy, oraz w postaci pasa na lewej tylnej. Srebrzysto-ude, plamy w pręgi pojawiają się na brzuchu w małej ilości, końcówce ogona od spodu oraz na dwóch stronach pyska, zachodząc za uszy, w większej części po prawej stronie. Dalej rudy, osiedlił się na grzbiecie, przy karku, oraz jeszcze trzy razy w postaci plam w miarę równych odstępach po prawej stronie ciała aż do ogona, gdzie umiejscowił się przy nasadzie. Widać go również przy lewej tylnej łapie.
Posiada zawijające się uszy, różowy nos i opuszki łap z ciemniejszymi przebarwieniami.
Multikonta : Pył, Żywica, Niezapominajka
Autor avatara : ja
Liczba postów : 191
Nieaktywny | Po zobaczeniu kątem oka Sowiego Zmierzchu kiwnęła głową na powitanie wojownikowi by potem znów powrócić wzrokiem na truchło, medyczkę i zbierające się koty, w tym Połyskującą Taflę której oczywiście odpowiada na powitanie tą samą reakcją. Gdzieś w tle jeszcze usłyszała głosy kociąt, na które skierowała na chwilę wzrok, jednak zaraz wróciła do pozycji pierwotnej. Szczerze.... nie było to nic ciekawego. Żaden kot, który wywołałby u niej większe emocje prócz mdłości przez prosty fakt, że był teraz martwym ciałem z ubytkiem płynu który powinien być w środku, a nie na zewnątrz zimnego worka na kości. Na samo słowne zobrazowanie srebrna sierść uniosła się na moment z obrzydzenia, jednak zaraz opadła. Jaśmin przełknęła ślinę, by potem postawić uszy i wsłuchać się w słowa Ryk mówiącej coś o lisach. Nie specjalnie miała ochotę się na takiego spotkać. Kiedy zgromadzenie widocznie się zaczynało kończyć, terminatorka okręciła się w miejscu wstając i wracając do swoich obowiązków w ciszy. [zt] |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 66 [XI]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 949
Przywódca | Dymno-biały spiął się delikatnie, gdy tylko Ryczący Niedźwiedź zaczął mówić. A więc Wrzeszczącą Łapę zabił... lis... w Łysych Drzewach... Przez oczami od razu stanął mu widok dwóch lisów, które spotkał w tamtym miejscu w czasie swojego feralnego polowania zakończonego spotkaniem z psem. Czyżby szylkretową zabił jeden z tamtych lisów? Ale przecież patrole donosiły, że lisy się stamtąd wyniosły. Czy musiały tu wracać? A może były to właśnie dzieci lisów, które zabiły jego siostrę i teraz szukały zemsty? Szybko poczuł, jak zbiera mu się na mdłości. Prawie już odetchnął z ulgą, gdy rodzice i rodzeństwo zmarłej wyszli z obozu by ją pochować. Szybko się jednak otrząsnął. Nie miał ochoty tego wszystkiego oglądać, ale uznał, że powinien być przy pochowaniu kotki, z racji bycia jej przybranym bratem. Choć w zasadzie bardziej obchodziła go w tym wszystkim Suchy Nos, która była dla niego w zasadzie matką. Chciał być przy niej w takiej sytuacji. Postanowił więc ich dogonić, by uczestniczyć w pochówku.
//zt _________________ When the seasons change You won't feel the same at all
Because summer will turn into fall Then you'll leave me, you're gone You don't need me at all |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37 ks. [VI]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Srebrna Łuska | Krzywa Gwiazda
Wygląd : krótkowłosy, jednolicie niebieski z bielą (na pysku, kryzie, brzuchu oraz łapach), wysoki, ze złocisto zielonymi oczami w kształcie migdałów
Multikonta : Słodki Nektar [KW] | Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz]
Autor avatara : @lifephotographynl
Liczba postów : 302
Nieaktywny | Lis, mhm cóż. Mruknąłem cicho pod nosem przenosząc spojrzenie z Niedźwiedziego Ryku na poharatane ciało Wrzask. Z jednej strony dobrze, że rudzielec prawdopodobnie znikł już z naszych terenów, a z drugiej... z wielką przyjemnością pokazałbym mu gdzie powinno być jego miejsce, przy okazji rewanżując się za odebranie nam zarazem mojej siostry i kolejnego rzeczniaka. — Kolejny rzeczniak, który zginął od lisa. Panoszą się bezkarnie po naszych terenach wybijając nieuważne jednostki. Irytuje mnie to. — mruknąłem zamyślony delikatnie marszcząc grzbiet różowego nosa. Najchętniej wybiłbym każdego po kolei, lecz wiedziałem, że rzucanie się w pojedynkę na dorosłe lisy byłoby bardzo lekkomyślne i idiotyczne. W dodatku miałem żywy przykład starcia między kotem a jedną z tej padliny i niekoniecznie chciałem skończyć w taki sam sposób jak Wrzask czy niegdyś Raniuszek, zmarłszy od odniesionych przezeń ran. Mimo że nie miałem wielkiej ochoty to jednak... poszedłem pochować ciało Wrzask. Głównie dlatego, że Ryk naciskał, a ja niekoniecznie chciałem bardziej go denerwować i zrobiłem mu już tę przyjemność. Pomogłem zakopać i wróciłem do obozu powracając do swoich obowiązków. Mimo że wypierałem się tego Wrzask co jakiś czas wracała do mej głowy, w końcu jakbym nie chciał jej traktować była mą siostrą i gdzieś po tym wszystkim zacząłem odczuwać drobną pustkę po niej. [zt] _________________ - ̗̀Wake up the beast
Bury the bones Enjoy the feast Take all control - ̗̀When I give you my soul | |
|
| | Pełne imię : nocna łuna gorejąca nad pustką
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 47 / k. września
Matka : powracające zimno / npc
Ojciec : orli krzyk* / npc
Wygląd : nieważny. fizyczna forma jest jej niepotrzebna. jej futro być może kiedyś było lśniące, a jego pukle spływały z jej ciała; obecnie usuwa z niego brud i roślinność tylko wtedy, gdy przeszkadza jej w codziennych czynnościach. jest ono mimikrą deszczowego nieba, szare i poprzetykane bielą na pysku, kryzie i podbrzuszu, kończynach; im bliżej jej własnego horyzontu, tym bardziej widoczne zrudziałe przebarwienia. oczy brązowe z niebieskawą obwódką na zewnątrz. blizny na podgardlu, lędźwiach i lewej łapie, o nich noc nie chce pamiętać.
Multikonta : rumianek (kw), wilk (pnk) / wawrzyn (m)
Autor avatara : @rolig_basseng (unsplash)
Liczba postów : 139
Samotnik | Nie dziwi mnie fakt, że Burza i Jałowiec pragną wrócić do kociarni, ale moim pytaniem nie powinno być, czy to zrobią, ale w jakim stanie będą. I… i mam wrażenie, że mogłam znaleźć lżejsze słowa na opisanie tego, co widzą przed sobą, jakkolwiek szalenie to nie zabrzmi; od zawsze wśród moich możliwości i wyborów leżały kłamstwa i półprawdy, lecz, uch, teraz po prostu nie wydały mi się odpowiednie, a może powinny? Czy można kłamać kociętom? Czy można poić je nieprawdziwą wizją świata, która uczyni je tylko wrażliwsze na jego prawdziwą istotę? Nie wiem. Chyba musiałobym spytać moją matkę, khe-he. – Do zobaczenia, Burzo, Jałowiec – z wątłym uśmiechem żegnam kotki i dopóty odprowadzam je wzrokiem, dopóki nie znikną w Gnieździe. Po czym wracam do obowiązków własnych, ponieważ nie wiem, czy chcę spędzać akurat ten czas z Ryczącym Niedźwiedziem.
nmmt _________________ | every single night, i endure the flight of little wings of white-flamed butterflies in my brain these ideas of mine percolate the mind trickle down the spine swarm the belly swelling to a blaze that's where the pain comes in, like a second skeleton — trying to fit beneath the skin, i can't fit the feelings inEVERY SINGLE NIGHT'S ALIGHT WITH
MY BRAIN |
|
| | | |
| |