| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Ślimacze Drzewa :: Archiwum | Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Ignis, Żyto (S), Wieszcz Słońca (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1571
Plemię Wiecznych Łowów | First topic message reminder :
Tak jak i planowała, trening miał się odbyć na następny dzień po ceremonii. Co prawda, czuła się nieco zmęczona po nocy czuwania w Ostoi Wiecznych Łowców, ale zdawała się tym nie przejmować. Jedyne, co ją trapiło, to sam trening. Miała wobec tego mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, ale z drugiej, po tych ogłoszeniach Wieszcza nie wiedziała, od czego lepiej zacząć. Granice? A może jednak walka? Obie te rzeczy wydawały się ważne dla patrolu. Ech, no cóż, zobaczymy. Stanęła na krawędzi głównego wyjścia z obozu, ziewnęła i... czekała. Póki Brzask jeszcze się nie zjawił, postanowiła wyjrzeć na zewnątrz. Było ciepło i przyjemnie, ale pochmurnie. Na szczęście, na razie nie zapowiadało się na deszcz. To dobrze, bo chodzenie po górach w czasie ulewy, albo, co gorsza, burzy było nie tylko nieprzyjemne, ale też i bardzo niebezpieczne. |
|
| Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył (KG), Ignis, Żyto (S), Wieszcz Słońca (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1571
Plemię Wiecznych Łowów | Niestety, mimo starań kocura, królik niemal od razu usłyszał jego kroki pod uschłą trawą. Zaalarmowany, spojrzał w jego stronę, po czym czmychnął do swej nory. Nawet gdyby Brzask próbował go dogonić, i tak by nie zdążył, bo ów nora była wystarczająco blisko, żeby królik zdążył w porę się schować.
Księżyc podeszła do nowicjusza, widząc, że jego próba polowania się nie powiodła. Wcale nie czuła się tym zawiedziona, bo przecież było to dopiero pierwsza próba w jego życiu i miał do tego prawo, gdyż nawet nie uczył się na łowcę. – Oh... – mruknęła współczująco. – No nic, najważniejsze, że spróbowałeś. Co prawda popełniłeś kilka błędów, ale cóż, w końcu to twój pierwszy raz. Widziałam, jak ustawiłeś łeb na równi z grzbietem, ale zapomniałeś o ogonie. No i nie pilnowałeś wiatru, ani patrzyłeś uważniej, gdzie stawiasz łapy. Ale nie przejmuj się, nauczysz się wraz z praktyką! – wyjaśniła spokojnie. Miała nadzieję, że Brzask nie rozczaruje się bardzo przez to jedno nieszczęsne niepowodzenie. Tak czy siak, każdy popełnia błędy, szczególnie kiedy się czemu nowemu uczy i trzeba to zaakceptować. – Swoją drogą, tutaj znajduje się Sosnowy Bór. Jeśli pójdziemy dalej, to dojdziemy do Szumiącego Gąszczu. Poza tym... To tyle z naszego treningu. Będziemy jeszcze ćwiczyć umiejętności praktyczne, a kiedy uznam, że jesteś gotowy, powiadomię Wieszcza o twoim mianowaniu. – powiedziała, po czym jeszcze raz spojrzała na prześwitujące wśród sosen niebo. Zauważyła, że chmury się zbliżały, a przecież musieli jeszcze zdążyć dotrzeć do Niedźwiedziej Groty. – Oh, chyba zanosi się na deszcz. Lepiej wracajmy. A tak... masz może jakieś pytania? – dodała, powoli kierując się w stronę obozu. Po chwili stanęła i obejrzała się, upewniając, że kocurek za nią nadąża. Jeśli tak, to obaj by wrócili, a dzisiejszy trening został uznany za zakończony.
//zt jeśli Brzask nie będzie miał pytań. Załóżmy, że po chorobie Księżyc potrenuje z Brzaskiem jeszcze trochę, więc będzie można go mianować gdzieś w drugiej połowie lipca. Co do rodzajów i miejscach występowania drapieżników, to Brzask poznał je w offtopie. |
| | Pełne imię : Brzask Zwiastujący Nowy Dzień
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 21
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący Wśród Górskich Szczytów oraz Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Księżyc Schowany We Mgle
Wygląd : Brzask po Orle odziedziczył długie i puchate futro oraz wzrost. Mimo że wciąż rośnie, już teraz jest dość dużym osobnikiem, który może nie będzie najwyższym kotem zamieszkującym górskie okolice, ale na pewno jednym z większych. Kocurek nie jest do końca proporcjonalny. Jego kończyny są nieco krótsze niż oczekiwano by po wielkości jego tułowia, za to masywne, podobnie jak i jego szyja, na której usadowił się okrągły łebek.
Żaba miała większy wpływ na kolor syna. Brzask to czekoladowy point, którego ciało pokrywa kremowe futro. Brązowe plamy rozlały się na łapach, ogonie, pysku i uszach, stopniowo jaśniejąc do „środka“ ciała. Na jego brodzie i podgardlu, jak i paluszkach przednich łap i do stawów skokowych tylnych łap widoczne są białe znaczenia. Oprócz tego kocur jest posiadaczem pary dużych, stalowo-niebieskich ślepi, długich, grubych wibrysów i kilku gramów za dużo tu i tam.
Multikonta : Szczawik
Autor avatara : https://www.deviantart.com/thunderi
Liczba postów : 152
Strażnik [NPC] | Point mimo nikłych, czy raczej wręcz zerowych szans, nie chciał poddawać się tak łatwo. Widząc, że królik bierze nogi za pas, rzucił się za nim, pędem dopadając do króliczej nory. Wąskie wejście nie pozwalało mu na nic więcej, jak wetknięcie głowy do jej wnętrza, co też niesiony chęcią dorwania zwierzyny i zaimponowanie kotce Brzask zrobił. Wysunął ją dopiero, gdy głos Mistrzyni dobiegł jego uszu, ukazując się jej bardziej brązowy od rozmokłej ziemi niż naturalnie był. - Och… zobaczysz jeszcze go kiedyś złapię – odparł pewnie i poważnie na jej słowa. W końcu co prawda zakład mówił tylko o próbie upolowania zwierzyny, jednak syn Żaby nie miał zamiaru poprzestać, dopóki w końcu mu się to nie uda. – Na-naprawdę Księżycu Schowany We Mgle? Jejuniu, myślałem, że… no, że mamy jeszcze sporo do przerobienia – przyznał szczerze, nie protestując jednak. W końcu będą z Księżyc ćwiczyć dalej, nie był więc to ostatni raz, kiedy się spotykali. Pokiwał więc jedynie przecząco głową w odpowiedzi na to, czy ma jeszcze jakieś pytania. Potem wrócił z nią do obozu. zt. Będę tęsknić za tym treningiem |
| | | |
| |