IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Strzeliste Skały
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Pon 11 Paź - 21:56
Jaskółka
Jaskółka
Pełne imię : Jaskółka co Rzuca Cień na Skały
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 11
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wasyl (biologiczny) [NPC] • Wieszcz Szepczących Kamieni (przybrany) [NPC]
Mistrz : Księżyc Schowany we Mgle
Partner : wolny B)
Wygląd : Jaskółka to wysoki, długowłosy, czarny burmski kocur z niewielką ilością bieli w okolicach pyska, piersi, ogona i łap. Ma oczy w kolorze głębokiego bursztynu.
Multikonta : Kwitnąca Łapa
Liczba postów : 37
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t842-jaskolka-co-rzuca-cien-na-skaly#8020
Powoli pod Strzelistymi Skałami zbierało się coraz więcej kotów. Co chwilę rzucał okiem na rodzeństwo, które w końcu zaczęło wypełzać z zakamarków jaskini. Postanowił czekać na kontynuacje w ciszy. Wtedy jednak usłyszał zbliżające się w jego stronę kroki. Była to Księżyc, którą kojarzył z widzenia. Kotka wręczyła mu ciekawy żółty kwiat komentując tylko słowami "Dostałeś dar od przodków". Mówiąc szczerze, był zaskoczony. Nie wiedział za bardzo co zrobić więc po prostu go wziął, uśmiechając się. Co ciekawe, rzadkim dla niego, szczerym uśmiechem. Jakimś cudem mu się wymsknęło. Pewnie to fakt, że kompletnie się tego nie spodziewał.
- Dziękuję - wymruczał cicho, siedząc przez chwilę z kwiatem w pyszczku nie wiedząc co ma z nim zrobić.
Odwrócił się z powrotem w stronę Wieszcza. Gdy pod Strzelistymi Skałami zaczęło się robić tłoczno, w końcu się zaczęło. Wieszcz rozpoczął ceremonię przysięgi. Dwa nowe koty zostały mianowane na strażników. Dobrze, że Plemię przybiera na sile.
Teraz czas na mianowanie Jaskółki i jego rodzeństwa. Kocur posłał krótką modlitwę do przodków po czym wysłuchiwał po kolei imion swoich braci i sióstr. Na słowa Wieszcza wstał wypinając dumnie pierś. Wybrał idealne miejsce do pokazania swoich Lśniących Śladów. Po jego kręgosłupie przeszedł dreszcz, gdy ojciec wypowiedział jego imię. Tak więc, Jaskółka będzie przyszłym...
Strażnikiem.
Z jednej strony, na pewno taka pozycja mu odpowiadała. Jednak w jego gardle pojawił się nieprzyjemny uścisk, spowodowany oczekiwaniami. Miał nadzieję, że to ojciec zostanie jego mistrzem - a on przyszłym Wieszczem. Skutecznie ukrył całe zawiedzenie pod poważną miną. Postanowił się wsłuchać
"Chwila... już koniec?" Jaskółka zastrzygł uszami. Faktycznie, Wieszcz nie wyłonił swojego następcy. Kamień spadł mu z serca. "Mam szansę. Dziękuję przodkowie, że mnie wsparliście" pomyślał, po czym udał się w stronę swojej nowej mistrzyni. Skłonił się w geście szacunku.
- Gratuluję ceremonii i jestem zaszczycony, że twoim pierwszym uczniem będę właśnie ja.
- powiedział z lekko zmrużonymi oczami. Szczerze to wolał by ktoś bardziej doświadczony go trenował, ale zawsze da się coś wymyślić. Właściwie, to wybranie młodej strażniczki mogło ułatwić mu zostanie przyszłym Wieszczem...
Uśmiechnął się lekko po czym usiadł patrząc się raz na Księżyc, raz na Wieszcza, a co chwilę wplatając między nich rodzeństwo.

_________________

Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza - Page 2 CMzbIMX
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 8:27
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1388
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Księżyc uśmiechnęła się szerzej, słysząc kolejne słowa Wieszcza oraz skandowanie jej imienia. Ona sama szeptała "Huragan!", chociaż nie była pewna, czy można tak postępować. A tak bardzo chciała pogratulować koleżance!
Później powróciła no swoje miejsce, czekając na drugą, nie mniej ważną część ceremonii, czyli mianowanie kociąt Wieszcza. Zastanawiała się, kto zostanie jego następcą, chociaż domyślała się, jak trudno było wybrać pośród tylu kociąt. Nie dlatego, że wybór był ogromny. Przeciwnie, praktycznie żaden z nich nie wykazał się na tyle, żeby można było być pewnym, że będą dobrze sprawować się w roli uzdrowiciela.
Niestety lub stety, ale Wieszcz tym razem nie wybrał nikogo i wszystkie jego dzieci awansowały, jak normalne kocięta. Jednak najbardziej zaskoczył Księżyc fakt, że już dostała swojego pierwszego nowicjusza, chociaż sama ledwo przestała nim być. Czuła jednocześnie ekscytację i obawę przed tym, że może coś zrobić nie tak.
Starała się o tym nie myśleć, skupiając się jedynie na tym, że ma teraz wyszkolić Jaskółkę. Ona także skinęła łbem dla okazanie grzeczności.
Ja również! To co? Kiedy chciałbyś zacząć swój pierwszy trening? – spytała z łagodnym uśmiechem na pyszczku. Gdyby czarno-biały kocurek nie miał nic przeciwko, to zaczęliby już teraz. W końcu był dopiero środek dnia, więc z pewnością mieli trochę czasu.
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 12:47
Renifer
Renifer
Pełne imię : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 83 (XII)
Znak Przodków : Lis
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Łoś Gnający przez Bór [NPC] [*], Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Wygląd : Duży, masywny kocur o długim, jednolicie białym futrze i czekoladowych oczach. Posiada białe pędzelki na uszach, różowy nos i różowe opuszki łap, a także puchate łapcie. Na tylnej stronie głowy posiada bliznę po drapnięciu pazurami przez jastrzębia. Na obu bokach posiada po dwie blizny na bokach - dwie na lewym, dwie na prawym, dość szerokie i poszarpane, częściowo ukryte pod długim futrem.
Multikonta : Kozia Łapa [KR], Rozżarzona Gwiazda [KG] || Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : polar_coons
Liczba postów : 194
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t712-renifer-pedzacy-przez-sniezne-zaspy#5369
Na moim pysku pojawiłł się uśmiech, gdy widziałem, jak Huragan z Księżyc przysięgają przed Wieszczem swoją wierność plemieniu. Pozwoliłem sobie wyskandować imię dwójki nowych strażników. Chciałem, by oni również czuli się podobnie do mnie podczas swojego mianowania i... Nawet mi nie przeszkadzał fakt, że musiałem głośniej mówić czy coś. Następnie słuchałem słów Wieszcza, który rozdzielał nowicjuszy pod skrzydła ich mistrzów. Tak, jak się spodziewałem - Tafla otrzymała nowych łowców pod opiekę. Nic dziwnego, była bardzo dobrą łowczynią i równie dobrą mistrzynią. Swoich nowych nowicjuszy otrzymali również Królik, który obecnie wypuścił spod swoich skrzydeł dwójkę strażników. Pąk również nie mogła się czuć poszkodowana. Księżyc i Huragan również otrzymali swoich nowicjuszy! Na pewno będą mogli się wykazać swoją wiedzą i umiejętnościami przy szkoleniu dzieci Wieszcza. I... Jerzyk? Otrzymał na mistrza... Mnie? Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Mięśnie na barkach się spięły samoistnie, gdy odczułem nagły napływ stresu. Miałem... Kogoś trenować? I to jeszcze potomka Wieszcza? Przecież było dużo innych strażników, którzy z całą pewnością dużo lepiej by wytrenowała nowicjusza, niż ja. Przełknąłem ślinę, na moment wpatrując się w pstrokatego kocura, by następnie przenieść wzrok na... Jerzyka. To tak. Mój pierwszy nowicjusz. Próbowałem dokopać się do wspomnień, w których rozpoczynałem trening, jednak nieskutecznie. Było to tak dawno temu... Przełknąłem ponownie ślinę, podnosząc swoje cielsko i podchodząc do młodego kocurka, którego miałem ukształtować. Wyszkolić na dobrego strażnika.
- Hej... To ja, Renifer. Jestem twoim mistrzem... Tak. Spotkamy się... Przy wyjściu z Jaskini... Jutro może? Chyba że chcesz zacząć dzisiaj. Albo kiedy indziej - powiedziałem, trochę się gubiąc w słowach i przez to moja wypowiedź była... Taka. No gratulację. Już na wstępnie zadbałeś o swój dobry wizerunek poważnego strażnika. Na pewno zaraz Jerzyk spojrzy na mnie i pójdzie do swojego ojca, by poprosić o zmianę mistrza. Bo w końcu, kto chciałby mieć kogoś takiego na mistrza, który nie potrafi się nawet wysłowić?
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 14:40
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Przywitał się z Taflą kiwnięciem głowy, unosząc jednak brwi na słowo "staruchu". Co to, czyżby awansował? Może gdyby nie to, że byli na ceremonii i wkrótce zjawiła się również Księżyc, to by spytał, ale tak to sobie darował. Skupił się raczej na samopoczuciu swoich nowicjuszek. Gdyby miał w zwyczaju się uśmiechać, to pewnie by się do nich uśmiechnął, widząc, że przed własną ceremonią są w takich dobrych nastrojach, bo wiedział, że był to dla nich wielki moment i cieszył się ich szczęściem... ale nie miał, dlatego jedynie kiwnął im głową z aprobatą.
Dobrze, że obie jesteście w dobrych nastrojach – stwierdził. W końcu nadszedł czas, na który czekały: mianowanie. Wieszcz wywołał je na środek, a Królik skinął lekko głową w ich stronę, niemo życząc im tym samym powodzenie. Przyglądał się, jak przysięgają... i z lekkim zdziwieniem obserwował to, że Księżyc powtórzyła całą treść przysięgi... ale teoretycznie nic tego nie zabraniało, więc jeśli jej się chciało, to czemu by nie. Następnie dołączył się do skandowania imion. Czuł satysfakcję, obserwując, jak młode koty dostawały swoje wymarzone rangi, a jeszcze bardziej: kiedy byli to jego własni nowicjusze. Wyjątkowo jak na siebie wołał całkiem głośno, żeby go słyszały i wiedziały, że mają jego... wsparcie? Aprobatę? Gratulacje? Wszystko z powyższych? W każdym razie dalej przyszedł czas na przydział nowicjuszy i musiał przyznać, że ten go trochę zdziwił. Mimowolnie uniósł jedną z brwi lekko do góry, kiedy usłyszał, że Płatek – ten sam kocur, z którym miał jedną z najbardziej niezręcznych informacji w swoim życiu przez to, jak bardzo był strachliwy – miał zostać strażnikiem, a uniósł ją jeszcze wyżej, kiedy usłyszał, że miał być jego mistrzem. Och. No, to mogło być... ciekawe. I bardzo specyficzne. Oby tylko trening poszedł im lepiej niż ich ostatnia rozmowa.
Nie umknęło jego uwadze, że obie jego już-teraz-byłe nowicjuszki dostały swoich własnych nowicjuszy, a więc gdy tylko Wieszcz skończył, podszedł do nowych strażniczek i pogratulował im obu rangi, a także tego, że dostały pod swoje skrzydła kogoś do uczenia oraz życzył im krótko powodzenia. Następnie podszedł do Płatka, witając się z nim i kotami w jego okolicy kiwnięciem głowy.
Chciałbym się z tobą spotkać jutro o świcie przy wyjściu z obozu – powiedział. Może i Królik miał swoje wymagania co do treningu, ale jednak brał pod uwagę indywidualne potrzeby nowicjuszy. Nie chciał więc brać go na trening od razu, choć lubił zaczynać w ten sposób. Wolał, żeby Płatek oswoił się najpierw z nową rangą. Wyjątkowo użył też formy "chciałbym" i czekał na ewentualne... pytania? Zażalenia? Czy cokolwiek innego, żeby w razie czego jakoś się dostosować.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 20:00
Żywica
Żywica
Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.

Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik
https://starlight.forumpolish.com/t1067-zywica
Oja! To już! Wstała, by poczłapać na swych jakże pięknych łapach nieco do przodu. Hehe~ Ciekawe kogo za mistrza dostanie? No mów że ojcze szybciej. Nie dało się ukryć jej wyrazu na pysku, który można nazwać uśmiechem wywołanym przez stres. Tak, problemy z mimiką podczas stresu, kto by się spodziewał? Hm, hm, Tafla, Królik, same ładne koty. Starała się jakoś ogarnąć wzrokiem otoczenie. Gdyby nie jej aktualne zdenerwowanie i mniej energiczny dzień, pewnie podeszła by do Królika, by zacząć pieprzyć niczym babcia do wnuka, jaki to przystojny młody kawaler. Może to przez to, że sama za urodziwa nie była, a jej wyobrażenie piękna było nieco spaczone na własny sposób, jednak lubiła zachwycać się ładnymi kotami. Z daleka, bez konieczności nawiązywania kontaktu wzrokowego. Przynajmniej teraz. Ale zaraz, na czym to.... OH. CZYŻBY PRZEGAPIŁA. Rozejrzała się po obozie. Zaraz, kogo ma? Co? Czym w końcu jest? Pytająco spojrzała na Wiatr, kurcze, pomocy? Aj, spaprała. Zamyśliła się. A miała się skupić, TEN JEDEN PIEPRZONY RAZ. Tak więc, pozostawało siedzieć i czekać aż ktoś do niej podejdzie, nie? Tak, czekanie. Teraz to się paliła że stresu, czekając na koniec ceremonii. ,,Wybrać inną ścieżkę" Ha! Gdyby jeszcze usłyszała co dostała, a nie myślała o niebieskich migdałach. Zacisnęła wargi, wiercąc się niespokojnie i oglądając na boki. Cóż, potem się dowie. Gdyby przydzielony jej mentor teraz się nie zjawił, to przecież zjawi się jutro. Tak więc, posiedziała jeszcze chwilę w miejscu, po czym ruszyła w stronę legowisk.
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 20:35
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
Musiała przyznać, że niezbyt zwracała uwagę na przysięgę Księżyc i Huragan. Obudziła się w miarę dopiero kiedy usłyszała swoje imię. Nadal lekko zdenerwowana odetchnęła głęboko i wstała, ciągle idąc z dumnie uniesionym pyszczkiem. Mimo, że wiedziała, że nie jest jedyna, a jej dość spore rodzeństwo nadal ją otacza ciągle bała się postawić chociaż jeden zły krok. W końcu, musiała dobrze reprezentować rodzinę.
Z każdym wypowiedzianym imieniem czuła jak rośnie naokoło nich napięcie. W końcu każde kocie może nagle dostać teraz za nauczyciela własnego ojca a to znaczyłoby tylko jedno - zostanie przyszłym Wieszczem. Mimo, że Wieszcz wypowiadał imiona dość szybko dla kotki każde imię trwało wieczność. Po kolei każde z jej rodzeństwa dostawało normalnych mentorów, a Wiatr czuła się jakby zamiast miała wybuchnąć. W końcu wymieniono również ostatniego z rodzeństwa oprócz niej, Jerzyka. Czy to znaczyło, że to Wiatr została wybrana na- Jej nadzieje legły z hukiem razem z kolejnymi słowami rodziciela. Ciągle stała prosto, jednocześnie zachowując podekscytowany wyraz twarzy, sama najlepiej wiedziała ile można było wyczytać z samych oczu. Wewnątrz jednak cały świat się walił. Jak chociaż przez chwilę mogła mieć nadzieję, na zostanie tą najważniejszą w Plemieniu rangą? Przecież nie nadawała się. Nikt z rodzeństwa się najwyraźniej nie nadawał, mimo wszystko Wiatr z jakiegoś powodu czuła się najbardziej winna. Powinna być lepsza, powinna- Uśmiechnęła się w stronę gratulującego jej ojca i wtuliła się na chwilę w jego futerko, jakby starając się przeprosić że nie była wystarczająca. . Jedyne co mogła teraz zrobić to zostać jak najlepszą łowczynią. To jedyny sposób w jaki mogła odpłacić się Plemieniu.
W końcu po chwili, która wydawała się wiekiem wstała i zaczęła szukać wzrokiem swojej nowej mentorki. Mimo poprzedniego zawodu była niezwykle szczęśliwa z tego, że dostała akurat Taflę. W końcu z nią jako jedną z niewielu zdążyła się już wcześniej poznać, a opowieść kotki o wielkich orłach nadal siedziała jej w głowie. Może teraz, skoro będzie się szkolić na łowczynię, w końcu jednego spotka? Zapominając na chwilę o poprzednich rozterkach przypomniała sobie o fakcie, że w końcu opuści bezpieczny obóz, a jej całe ciało przeszedł nagle dreszcz napływającej energii. Już nie mogła się doczekać na swój pierwszy trening! W końcu tak rozmyślając dotarła do Tafli i skinęła jej z uśmiechem głową czekając na dalsze instrukcje. Mimo jak stresowała się ceremonią, podświadomie zapamiętała, że jej nauczycielka dostała jeszcze jednego ucznia pod swoją opiekę - Jarzmiankę - wiedziała więc, że ich plan może być nieco inny niż przy jednym uczniu. W końcu ich mentorka nie weźmie ich na wspólny pierwszy trening, prawda?

_________________
if i always do what i’m told
i’ll be bitter at fifty years old
i wasted my youth
WASTED MY TIME
wasted my worry on
thexlittlexthings
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 21:52
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Gdy Tafla dojrzała Pąk, nawet otworzyła pyszczek by do niej zawołać. Nie podobało jej się to, że niebieska Strażniczka jej unikała i chciała poznać przyczynę takiego zachowania; czy miało to związek z ich "zakładem" o piszczki? Bo nic innego nie przychodziło do głowy Łowczyni. Gdy ta jednak ją zignorowała i nawet się z nią nie przywitała, ciemny ogon kocicy drgnął, a sama z cichym westchnięciem i kliknięciem szczęką zrezygnowała z wołania do siebie kocicy. Skoro nie chciała się z nią witać; Tafla nie będzie jej zmuszała. Najwyżej później...po ceremonii ją zaczepi i poprosi o jakieś wyjaśnienia. Taki przynajmniej miała plan.
Mianowanie Huragan i Księżyc minęło sprawnie, więc przyszedł czas na kocięta: przypadła jej dwójka kotek, Wiatr, którą już znała - i Jarzmianka, której nie kojarzyła bliżej, ale wiedziała jak wygląda. W taki oto sposób plany na możliwie dłuższą rozmowę z Pąk przepadły, a Tafla nim oderwała się od własnych myśli - z zaskoczeniem zorientowała się, że Wiatr wyrosła jej już tuż pod nosem. - O, aż tak nie możesz się doczekać treningu? - zagadnęła z uśmiechem i trzepnęła uszami, podnosząc się.
- Poczekaj na mnie przy wyjściu z jaskini, dobrze? Przyjdę do ciebie za moment i pójdziemy na trening. - miauknęła, po czym wyminęła Wiatr, szukając na szybko wzrokiem Jarzmianki. Gdy do niej podeszła, posłała szylkretce lekki uśmieszek. - Cześć, jestem Tafla i chciałabym abyś czekała na mnie jutro o wschodzie słońca przed wyjściem z obozu. - po tym objaśnieniu dwójce nowicjuszek co i jak z treningami, wykorzystując fakt, że Pąk jeszcze nie opuściła jakkolwiek obozu, w paru susach znalazła się tuż przed nią, lekko marszcząc brwi.
- Chciałabym z tobą pogadać, przyjdziesz w południe pod stos zwierzyny?
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Wto 12 Paź - 22:03
Wiatr
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.

Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t857-wiatr-niosacy-cicha-piosnke
Jej uśmiech powiększył się, kiedy usłyszała, że jej trening zacznie się w przeciągu kilku chwil. Pokiwała energicznie głową, po czym naśladując kotkę również wstała, jednak skierowała się w całkowicie innym kierunku - w stronę wyjścia z jaskini.
Nie sądziła że będzie musiała czekać długo dlatego też dotarła tam względnie szybkim krokiem, aby mieć jeszcze chwilę czasu na przemyślenie paru spraw. No może nie tyle co przemyślenie a samo pomyślenie. Już za dużo się tamtego dnia namartwiła. Usiadła idealnie na granicy wyjścia z jaskini, która do tej pory była jedynym miejscem, które kotka dobrze znała. Już za parę chwil miało się to jednak zmienić. Uprzejmym skinięciem głowy przywitała się z pilnującymi wejścia strażnikami, którzy tym razem nie odganiali ją od przejścia, tylko widząc jej ślady i słysząc poprzednie zwołanie zapewne domyślili się już o jej nowej randze. No cóż, czasami jednak te znaki się przydawały. Może powinna nosić je częściej? Nie znaki, ale coś co by wskazywało o tym w jakim nastroju jest. Na przykład patyk w buzi świadczyłby o tym, że nie chce rozmawiać... Przecież to genialne! Mimo tego jak zachwycona była tym pomysłem, dość szybko zbeształa się w myślach za zajmowanie się niepotrzebnymi na tamtą chwilę myślami. W końcu, właśnie miała wkroczyć w całkowicie nowy świat, a ona jedyne czym się zajmowała to myśleniem o patykach. No cóż, taka już była. Z ciągle utrzymującym się uśmiechem znowu wbiła wzrok w roztaczający się przed nią krajobraz. Może i nie zostanie wieszczem, ale nadal może pokazać, że jest godna Plemienia, prawda?

[zt]
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Sro 13 Paź - 22:37
Jaskółka
Jaskółka
Pełne imię : Jaskółka co Rzuca Cień na Skały
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 11
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wasyl (biologiczny) [NPC] • Wieszcz Szepczących Kamieni (przybrany) [NPC]
Mistrz : Księżyc Schowany we Mgle
Partner : wolny B)
Wygląd : Jaskółka to wysoki, długowłosy, czarny burmski kocur z niewielką ilością bieli w okolicach pyska, piersi, ogona i łap. Ma oczy w kolorze głębokiego bursztynu.
Multikonta : Kwitnąca Łapa
Liczba postów : 37
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t842-jaskolka-co-rzuca-cien-na-skaly#8020
Jaskółka czuł się nieco dziwnie słysząc taką... ekscytację jego mistrzyni. Choć w głowie układał się powoli jego plan, nadal przyćmiewał go niepokój, czy młoda kotka będzie umiała przekazać mu większość tego co potrzebuje, przynajmniej na początku.
- Gdyby była taka możliwość to jak najprędzej. Naczekałem się już w jaskini, chciałbym zobaczyć coś poza obozem. - odpowiedział, patrząc wyczekująco. Był pewien, że odpoczynek na świeżym powietrzu dobrze na niego wpłynie i pozwoli trochę pomyśleć - a przy okazji poznać teren którego będzie bronić.

_________________

Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza - Page 2 CMzbIMX
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Sro 13 Paź - 23:31
Pąk.
Pąk.
Pełne imię : Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 33
Znak Przodków : Lis
Matka : Kropla Spływająca z Sopla
Ojciec : Pies Biegnący Przez Bujną Trawę
Mistrz : Kamyk Turlający Się Po Dróżce
Partner : szukam dziewczyny kto chce pisze 123
Wygląd : Raczej niska, ale umięśniona i szeroka. Krótkowłosa. Sierść szara, matowa, nieco potargana. Brak lewego oka, prawe oko o kolorze niebieskiego turkusu. Blizny - dwie idące przez nos i kilka zadrapań wokół lewego oczodołu.
Multikonta : Pliszkowy Dziób, Zaćmiona Łapa
Autor avatara : @khumaix
Liczba postów : 137
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t692-pak-zakwitajacy-na-bratkowej-lace#5304
Faktem było, że Pąk Tafli zwyczajnie w świecie unikała, jakby ich relacja – puf! – wyparowała w powietrze i nigdy się nie zdarzyła. Pąk uznawała, że tak jest lepiej dla ich obu; denerwowanie Królika też już zaczynało ją nudzić. Wszystko ją nudziło, ale do tego wniosku doszła już jako nowicjuszka. Tafla po prostu... dogadywała się z szarą aż za dobrze, i jak absurdalnie by to nie brzmiało, miało sens w głowie Pąk. Tak było dla strażniczki wygodniej. Nie lubiła, gdy relacja zaczynała być zbyt wymagająca. A Tafla była zbyt porządną kocicą, by musieć się z niebieską użerać.
Wracając jednak do tematu głównego – ceremonii, wysłuchała przysięg składanych przez Księżyc i siostrę, Huragan, co właściwie mało ją obchodziło; uszy wystawiła bardziej, gdy rozdawano nowicjuszy. Dostała Niedźwiedź. Gadała z nią raz. Nieco denerwująca, ale ujdzie. Podeszła do pstrej.
Za dwa wschody słońca, o południu, przy wyjściu z obozu – rzuciła leniwie i jakby średnio zależało jej na jakimkolwiek ambitnym poprowadzeniu tego treningu. Bo tak było. Ajaj... życie naprawdę stawało się coraz bardziej męczące.
A jeszcze bardziej męczące było nagłe pojawienie się pięknej, białoczarnej pani tuż przed strażniczką. Niestety nie mogła już uciec i udawać, że nie zauważyła; nawiązała kontakt wzrokowy trwający pół uderzenia serca. Aj, mysia kość, to się wkopała...
Po co – rzuciła kompletnie każualowo i jakby nie miała pojęcia, o czym taka Tafla chciałaby pogadać. Uch. Wizja wyjścia z tej sytuacji była bardzo nieprzyjemna.

_________________

chciałem kiedyś z m ą d r z e ć, po ich stronie być
spać w czystej pościeli, świeże mleko pić
naprawdę chciałem zmądrzeć
i po ich stronie być

Whisky, moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Sro 13 Paź - 23:47
Jerzyk
Jerzyk
Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 34 [październik]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Mistrz : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Partner : cisza
Wygląd : Postawny kocur o długim futerku w liliowe, klasyczne pręgi, najciemniejsze na mordce, łapach i ogonie. Białe skarpetki, łata na szyi oraz piersi. Niebieskie oczy, uśmiechnięta mordka, długie wąsiki.
Multikonta : Srebrna Łuska
Liczba postów : 114
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t848-niski-lot-polujacego-jerzyka#8080
Czuł mieszaninę emocji. Zmęczenie, stres, ale też i radość. To wszystko sprawiało, że kręciło mu się w głowie i było mu trochę niedobrze. Z zadowoleniem jednak przyjął obecność Płatka, który postanowił się do niego dosiąść; uśmiechnął się do brata, chociaż widać było po nim, że nie był to jego typowy, wesoły i ciepły gest.
Nie spodziewał się tego, że otrzyma kwiaty. Zamruczał wesoło w wyrazie podziękowania za stokrotkę, jaką otrzymał od Księżyc, a także za jej miłe słowa. Wziął kwiatuszek do mordki i chwilę się z nim mocował, ale w końcu udało mu się zaczepić go o swoje bokobrody tak, że nie spadał (a przynajmniej nie planował, bo się zaplątał i potrzebował jakiegoś gwałtownego ruchu, by spaść). Uśmiechnął się również do Robaka, który dosiadł się do nich i miał prezenty dla jego brata. To było bardzo miłe, że tyle kotów dbało o to, by Płatek czuł się dobrze.
Później wszystko poszło już bardzo szybko. Dwójka nowicjuszy złożyła swoje przysięgi, a gdy wszyscy wykrzykiwali ich imiona, Jerzyk jedynie poruszał wargami i tylko siedzący obok niego Płatek mógł usłyszeć cichutki szept liliowego. A później przyszła kolej na nich; oparł się barkiem o bark burego brata, by dodać mu trochę otuchy podczas tego wystąpienia, które bardzo szybko się zakończyło i koty zaczęły zbierać się ze swoich miejsc. Rozglądał się w poszukiwaniu swojego mistrza, jednak nim wypatrzył go w tłumie, ten już stał obok niego. Uśmiechnął się do niego i pokiwał głową już na samym początku jego wypowiedzi, gdy mówił "jutro", bo na jego kolejne, nieco zagubione słowa tylko zakołysał głową i wzruszył barkami. Mógł się dostosować. Wcale nie przeszkadzało mu to, że jego mistrz wypadł trochę średnio, bo dlaczego niby miałby narzekać? Może się stresował tak jak Płatek? Każdemu mogło się zdarzyć!

_________________
Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza - Page 2 GF7xC3Smy grandpa fought in world war II
he was such a noble dude
i can't even finish school
missed my mom, and left too soon
his dad was a fireman
who fought fires so violent
i think i bored my therapist
while playing him my violin


next to them, my shit don't feel so grand
but i can't help myself from feeling bad

Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Czw 14 Paź - 8:16
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1388
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Młoda strażniczka kiwnęła spokojnie łbem w znak, że jasno rozumie, czego od niej chce. Ona też prosiła Królika, aby zacząć ich trening od razu po mianowaniu.
Dobrze, w takim razie chodźmy, póki jest jeszcze widno! – powiedziała, kierując się w stronę głównego wyjścia z jaskini. Tam przystanęła na chwilkę i spojrzała na swojego nowicjusza, żeby upewnić się, czy ten za nią nadąża, po czym razem opuścili obóz.

//zt?
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Czw 14 Paź - 18:32
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Przywitanie całego rodzeństwa przez Niedźwiedzia było skryte, ciche i nie trwało stosunkowo długo. Całe rodzeństwo beżowo-futrego jednak wiedziało, że Niedźwiedź życzy im jak najlepiej i żeby żadne z ekscytacji się nie przegryzło w ustach. Przynajmniej sepia lubił sądzić, że rodzeństwo to wie...
Szczególnie Jaskółka, przy którym Niedźwiedź się usiadł. Od małego chciał wszystkim rozkazywać na swój własny, interesujący zapewne pod pewnym kątem sposób. Tyle ważniejszego, że Niedźwiedź nigdy nie słuchał się nikogo, oprócz matki czy ojca, a Jaskółka Co Rzuca Cień Na Skały wydawał się...Czegoś pewny.
Pewny wygranej? Tylko czego?

Niedźwiedzie, zielone jak te ojca ślepka zamrugały, gdy szylkretowa sepia usłyszała swym uszkiem słowa, które...Chciałaby nazwać przywitaniem, lecz były one skierowane do Jaskółki, a sam Niedźwiedź po chwili zorientował się, że nieznana mu z persony niebieskooka kotka zaczęła rozdawać wszystkim zebranym, którzy mieli zostać dzisiaj mianowani, różne kwiatki.
To było dziwne uczucie, gdy jasnowłosa, piękna najwyraźniej osobliwość okryta uśmiechem podeszła do jej osoby i dała jej równie zabierający wdech w uczuciach sepii kwiatek, o intensywnym kolorze.
Kotka odeszła, kierując krok do kolejnych osobników z rodzeństwa szylkretki, gdzie zielonooki potomek Wieszcza zdjął kwiatka z swego beżowego futra i na chwilę wpatrzył się w niego.
To kolejny etap tradycji do ich mianowania? Ojciec nic o tym nie wspominał, więc co mógł znaczyć ten prezent? Przecież Niedźwiedzica nie zrobiła nic godnego prezentu - nawet tak błachego jak kwiatek...Lecz, hm, może ojciec znajdzie sposób, by wykorzystać roślinę do pomocy plemiennym? Nawet jeśli nie, to Niedźwiedź chyba zostawi sobie ten podarunek, o ile nie zapomni. Dostanie podarunku za nic...Za samo bycie. To było...Dziwne odczucie w główce młodej córki Wieszcza Szepczących Kamieni.

Niedźwiedź uniósł pysk na wezwanie ojca, oczekując od razu swego imienia, lecz dla zaskoczenia...Nie wypadło one, a zamiast tego kotki, którą nie tylko kojarzyła, ale też i tej, co rozdawała rodzeństwu podarunki. Ojej? Chociaż Niedźwiedzica wiedziała, że nie powinno jej było to tak dziwić - wszyscy się starzeją, mają swoje ceremonie, takie rzeczy.
Niedźwiedzica jednak wpadła na pomysł, czemu chciała usłyszeć swe imie z pyska ojca - by mieć to za sobą i móc działać, tak, jak planowała. Działać tak, by pomóc ojcu i matce. By pomóc Plemieniu.


Huragan Szumiący w Koronach Drzew swą przysięge wykonała dość krótko, jak mrugnięcie oka. Niedźwiedzica uniosła swą kocią brewke - nie znała szylkretowej za dobrze, ale może niebiesko-kremowa też chciała mieć już ceremonie za sobą, by nie tracić czasu i brać się do roboty? Krótko, ale zwięźle i dobrze...Bądź źle. Kto wie.
Słowa Księżyca Schowanego we Mgle były dłuższe, lecz bardziej impresywne...Chociaż, Niedźwiedzia Wędrującego Przez Las interesowało jedno - ile z obu przysoęg będzie pomocna? Zobaczy z czasem, lecz na stan aktualny, Sepia nie obiecywała sobie za dużo, od tego był w tym unikalnym przypadku Wieszcz.

Ojciec ponownie zabrał głos, a kanciasta mordka szylkretki podobnej do ojca uniosła się ponownie i młoda opuściła swój podbrudek na jedną z przednich łap, wysłuchując.
Gdy dotarło do niej, że miała wystąpić, wzięła głęboki wdech i ustała, dumnie prostując swe kończyny - bądź też ze stresu - na których widniały ślady i te od matki i te od samego ojca. Chociaż te drugie były mniej widoczne, może nie powinna się tak spinać? Czy to nie wygląda źle patrząc z boku? Pracowała nad tym cały wieczór, ale to chyba nie ta poza-
Reszta rodzeństwa wystąpiła, a córka Wieszcza tylko cicho westchnęła przez ciemny nos.
Nie ważne jak stała...Tata wyglądał szczęśliwie, to się teraz liczyło.
Mogła stać z dumą na pysku i tak zrobiła.

Następne słowa leciały z mordki ojca, a Niedźwiedź zapamiętywała szczegóły. Piątka z nich miała zostać strażnikami - Płatek(Królik), Jej osoba(Pąk), Jaskółka(Księżyc), Żywica(Huragan), Jerzyk(Renifer). Łowcami mieli zostać za to Jarzmianka(Tafla) i Wiatr(Tafla).
Zielonkawe oczy mrugnęły kilka razy, po czym młodzik skinął ojcowi z podziękowaniem.
Tego samego nie mógł młodzik jednak poznać po bracie - Jaskółce. Mina pełna zwycięstwa zmieniła się w tą uciśniętą, jakby coś skrywającego, a w Niedźwiedziej głowie zapalił się płomyk - Ojciec nie wybrał następcy, żadnego z rodzeństwa. Jaskółka...Czy on chciał zostać Wieszczem? Dlatego jako kociak tak starał się rządzić? Wypytywał ojca, chciał jego historii?
Niedźwiedź zamrugała pare razy, trawiąc tą informacje. Ona dostała na mentora kogoś starszego w swej randze, a skoro Jaskółka chciał przejąć miejsce po ojcu, a zamiast tego dostał młodą mentorkę, dopiero dzisiaj mianowaną... Ojć. To brzniało źle, jak sobie Niedźwiedź pomyślał dłużej. Same implikacje które narastały w myślach młódki były złe, lecz Jaskółka to jej brat - nie będzie próbował robić nic złego z powodu goryczy...Raczej. A przynajmniej nie na uwadze Niedźwiedzia.

Rodzeństwo zaczęło soę rozchodzić w strony swych mentorów, a Niedźwiedź zmrużyła swe zielone ślepia, wlepiając je w sylwetke odchodzącego Jaskółki.
To dobry kot. Nie powinna się tak zamyślać, gdy sama powinna poszukać szarej, specyficznej strażniczki. Kto wie, czy kocica nie będzie srogim osobnikiem na treningach. Lepiej było na zwykły rozum nie podpaść, jeśli to była opcja w sytuacji.
Ojciec zniknął młodce z pola widzenia, a za to wkroczyła szara strażniczka. Niedźwiedź zdąrzyła pozauważać uśmiechy na mordkach większości z mentorów, których przydzielił jej rodzeństwu tata, lecz u szarej nie było czegoś takiego.
Niedźwiedź nawet nie zajerestrowała szybkiego słowa, podobnego do polecenia, lecz usłyszała je, gdy kotka już odeszła. -Huh?
Za dwa wschody słońca, o południu, przy wyjściu z obozu. Okej, nie powinno być to trudne do spamiętania i hej...Może dłużej pospać przed rozpoczęciem treningu, to już jakiś fajny fakt w tym wszystkim.
Niedźwiedź jednak nie spodziewał się odejścia mentorki - skrycie liczył, że padnie pomiędzy nimi pare milszych słów, lecz cóż, musiał przyjąć do wiadomości, że szara pręguska może po prostu nie lubi rozmowy.
Ani o kwiatkach, ani o historiach z przeszłości, ani o słabych punktach przeciwnika które mogą przynieść mu zgube w walce. No cóż, nie każdego musiała interesować rozmowa. Ani rozmowa z Niedźwiedziem.

Nie powinien tak o tym myśleć - dostał proste polecenie, a ceremonia skończyła się - czas było przygotować się na nauke, którą pomoże plemieniu. To było teraz najważniejsze.
Spokojnym krokiem beżowo-kolorowa skierowała się w ostatnim kierunku, gdzie widziała swą matkę.
Co jak co, lecz to wkońcu kotka ją tak umalowała, więc teraz Niedźwiedź chciała wiedzieć, czym dokładnie ją umalowano.
Ciekawość kiedyś ją zgubi, lecz to kiedyś.
Teraz mogła się cieszyć wraz z rodziną, z nowego etapu, do którego wchodzi z przytupem...Oh, czemu to brzmiało tak dziwnie...To całe dorastanie?


///ZT







_________________
Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza - Page 2 Dzwiedz
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Nie 17 Paź - 16:25
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Hm? To trzeba było mówić coś więcej? Huragan przez chwilę poczuła, że robi jej się gorąco, ze stresu - czy jej przysięga miała zawierać jakieś dodatkowe słowa? Czemu Księżyc przysięgała w ten sposób? Czy ona o czymś nie wiedziała? Przełknęła nerwowo ślinę, już myśląc, czy właśnie nie popełniła jakiejś wielkiej gafy - kiedy też wreszcie Wieszcz ogłosił, że od dzisiaj zostają pełnoprawnymi strażniczkami. Poczuła ulgę, słysząc to potwierdzenie - już myślała, że Wieszcz jakoś zwróci uwagę na tę jej przysięgę... Ale może jednak wszystko było w porządku? Tak czy siak, szybko się rozchmurzyła - na jej pyszczku pojawił się szeroki uśmiech, a sama, nie mówiąc nic - czekała na dalszą część ceremonii.
Nie spodziewała się, że dostanie własnego nowicjusza. Ona! I to tak szybko! Czuła się jednak bardzo dobrze wiedząc, że Wieszcz jej w ten sposób zaufał. Sama również zamierzała zrobić wszystko, aby być jak najlepszą mistrzynią dla Żywicy, której jeszcze nie znała - ale na pewno pozna, no bo jak to nie znać własnego Nowicjusza!
Czym prędzej podeszła do Żywicy - nie czekała szczególnie długo.
- Cześć, hej! Ja jestem Huragan i um, będziesz ze mną trenować na Strażniczkę! Proponuję zacząć już jutro, o wschodzie słońca, dobrze? Bądź przy wyjściu z obozu! - zaczęła, nieco niepewnie. Czuła ogromny natłok myśli - ojejku, ojejku, ona mistrzynią, ona miała kogoś trenować, wreszcie jest strażniczką, nie jest już sama nowicjuszem... Tyle się zmieniło, i to na jednej ceremonii! Wiedziała, że tak będzie, jednak kiedy już ten moment nadszedł - nie wiedziała, co ze sobą zrobić! Łapki ją świerzbiły, język również... Dlatego postanowiła, zaraz po ceremonii - udać się na krótki patrol. Żeby trochę rozładować tę energię! I jakoś pomyśleć o treningu Żywicy, bo zabawa się skończyła - musiała podejść do tego poważnie!

[zt]

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Nie 17 Paź - 21:55
Płatek,
Płatek,
Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t835-platek-wisni-szybujacy-na-wietrze#7968
Płatek najchętniej by zniknął. Nie chciał tej ceremonii. Nie chciał nowej rangi, mistrza, nie chciał wychodzenia z obozu, nie chciał odpowiedzialności, za dużo mogło pójść nie tak, nie chciał… nie chciał spojrzeć innych na sobie, nie chciał rozczarowania, jakie przyniesie swojemu Plemieniu i rodzinom prędzej czy później.
Drgnął, zaskoczony, kiedy ktoś pojawił się obok. Księżyc. Podniesiony wzrok Płatka szybko opadł z powrotem na ziemię, a pod wpływem jej słów buro-biały skulił się jeszcze bardziej. Kwiatki ładnie pachniały, ale nie czuł się z tym dobrze. Nie wiedział czemu, ale miał wrażenie, że kotka robi to tylko dlatego, że są dziećmi Wieszcza. Przecież… nie znali się, nie lubili się nawet. Zaraz z kolejnymi kwiatkami podszedł do niego Robak, i to akurat było nieco lepszym znakiem, ale wciąż… te gesty ze strony kociąt Mżawki go niepokoiły, ale stresował się tyloma innymi sprawami, że ginęło to w całej lawinie uczuć i myśli.
Słowa. Za dużo słów. Dźwięków. Bodźców. Kotów. Gorąco. Tata… Tata mówił, ale do Płatka ledwo docierało. Z opóźnieniem. Jak przez mgłę. W końcu jednak dotarło. On… Nowicjuszem na… Strażnika? I mistrzem… Królika, tego wielkiego, silnego kocura? Kocię zamrugało niepewnie, wbijając wzrok w swojego ojca z lekkim niedowierzaniem na pyszczku. Cofnął uszy. Teraz powinien porozmawiać ze swoim mistrzem, tak mu mówiła Mama, ale… nie miał siły się ruszyć. Nie chciał być Strażnikiem. Łowcą też nie. Bał się.
Dopiero głos Królika jakkolwiek wyrwał go z marazmu. Podniósł wielkie ślepia na kocura i ze strachem kiwnął dwa razy pospiesznie głową. Bał się mu sprzeciwiać… przylgnął bokiem do Jerzyka, drżąc lekko, i tak trwał dłuższą chwilę. Nie był gotowy na ten etap życia. I chyba nigdy nie będzie.
W końcu jednak odkleił się od boku brata i na sztywnych łapach skierował się do swojego Taty, żeby go spytać, czemu Księżyc i Robak dali mu kwiaty. Tata nie wiedział, ale poprosił, by mu je pokazał, i wtedy Płatek dowiedział się, że konwalie, które podarowała mu Księżyc, są trujące. Więc… ten niby miły gest był… czym? Groźbą? Życzeniem mu śmierci? Chciała… żeby się zatruł? Zmarł? Czemu? O co chodzi?
Czemu dostał trujące kwiaty w dzień swojej ceremonii?
Czemu ten dzień w ogóle musiał nadejść?
A wtedy pozostawało mu tylko uciec z miejsca ceremonii, obdarzając Tatę przepraszającym spojrzeniem.

zt

_________________
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Czw 21 Paź - 21:00
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Płatek po prostu się zgodził, a więc przynajmniej z tym nie było problemu. Królik nie mógł jednak nie mieć wątpliwości co do tego treningu. Czy z tą swoją strachliwością Płatek w ogóle przejdzie przez trening? Czy w ogóle chciał być strażnikiem? Czy nie był za to zbyt miękki i słaby fizycznie? Prawda, mięśnie dało się wypracować, ale kocurek wyglądał tak... miękko, jakby nie był w stanie skrzywdzić nawet muchy. A może Królik to wszystko trochę wyolbrzymiał przez to, jaki był z charakteru. Uch. Nie wiedział. W każdym razie trochę ironicznie, że kiedy w końcu miał trenować Niedźwiedzia i to syna Wieszcza w dodatku, to trafił mu się najbardziej nie-niedźwiedzi Niedźwiedź, jaki mógł mu się trafić. Musiał się przygotować na dużo niezręcznej ciszy... i mieć dużo cierpliwości, a tego czasem mu brakowało. Że też Wieszczowi zachciało się powierzyć mu takie wyzwanie.
Kiwnął lekko głową kocurowi, a następnie oddalił się z miejsca ceremonii. Zamierzał iść na krótki spacer po terenach, żeby przemyśleć sobie sprawę tego treningu i ułożyć jakiś plan.

/zt

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Nie 24 Paź - 22:03
Renifer
Renifer
Pełne imię : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 83 (XII)
Znak Przodków : Lis
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Łoś Gnający przez Bór [NPC] [*], Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Wygląd : Duży, masywny kocur o długim, jednolicie białym futrze i czekoladowych oczach. Posiada białe pędzelki na uszach, różowy nos i różowe opuszki łap, a także puchate łapcie. Na tylnej stronie głowy posiada bliznę po drapnięciu pazurami przez jastrzębia. Na obu bokach posiada po dwie blizny na bokach - dwie na lewym, dwie na prawym, dość szerokie i poszarpane, częściowo ukryte pod długim futrem.
Multikonta : Kozia Łapa [KR], Rozżarzona Gwiazda [KG] || Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : polar_coons
Liczba postów : 194
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t712-renifer-pedzacy-przez-sniezne-zaspy#5369
- No… Dobra. To widzimy się jutro na treningu przy wyjściu z jaskini – odpowiedziałem na nieme potwierdzenie Jerzyka, po czym posłałem mu lekki uśmiech i się wycofałem. Czy powinno mnie niepokoić jego milczenie? Trochę martwiło. Większość kotów odpowiedziałaby nawet jednym słowem, ale coś zawsze. A nowicjusz jakoś nie był zbyt gadatliwy. Być może nie potrafił mówić? Czy na pewno więc poradzę sobie z takim wyzwaniem? Skąd będę wiedział, czy mój nowy podopieczny pojmie cały materiał? Nie wiedziałem. Poruszyłem z zaniepokojeniem ogonem, opuszczając miejsce ceremonii, by pomyśleć nad planem treningowym dla swojego pierwszego nowicjusza.


zt
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Czw 4 Lis - 13:27
Jerzyk
Jerzyk
Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 34 [październik]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Mistrz : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Partner : cisza
Wygląd : Postawny kocur o długim futerku w liliowe, klasyczne pręgi, najciemniejsze na mordce, łapach i ogonie. Białe skarpetki, łata na szyi oraz piersi. Niebieskie oczy, uśmiechnięta mordka, długie wąsiki.
Multikonta : Srebrna Łuska
Liczba postów : 114
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t848-niski-lot-polujacego-jerzyka#8080
Gdy Płatek do niego przylgnął, odruchowo rozluźnił mięśnie, tak, aby jego własne napięcie mięśniowe nie udzieliło się bratu, który potrzebował wsparcia, a nie kolejnego, ostrego bodźca. Luźno opuszczony ogon zakołysał się, na chwilę nawet splątując się z ogonem burego kocurka, tak aby ten wiedział, że jest obok niego i ma wsparcie, gdyby coś się stało złego. Nic złego jednak się nie stało. Płatek porozmawiał ze swoim mistrzem i odszedł w stronę taty, a Jerzyk pozostał sam wraz ze swoim mistrzem, który wydawał się być bardzo zmieszany i zestresowany nową rolą. Uśmiechnął się do niego i pokiwał głową na znak zgody, a gdy odszedł, odszukał wzrokiem mamę, do której podbiegł, wciąż podekscytowany i drżący z emocji, które dopiero teraz zaczęły w nim buzować jak rój pszczół.

zt

_________________
Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza - Page 2 GF7xC3Smy grandpa fought in world war II
he was such a noble dude
i can't even finish school
missed my mom, and left too soon
his dad was a fireman
who fought fires so violent
i think i bored my therapist
while playing him my violin


next to them, my shit don't feel so grand
but i can't help myself from feeling bad

Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Sro 17 Lis - 15:30
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Kotka uniosła nieznacznie jedną z brwi na odpowiedź ze strony Pąk. Trochę się czegoś takiego nie spodziewała. O co jej chodziło? Skąd nagle to unikanie i kompletny brak jakiegokolwiek zainteresowania? Kocica byłaby w stanie zrozumieć jakiś natłok obowiązków, jednak... Nie mogła znaleźć odpowiedniego powodu tak nagłej zmiany w zachowaniu swojej długoksiężycowej koleżanki! Ni to w zachowaniu, ni to teraz w barwie głosu. Nigdzie! Strażniczka zachowywała się zupełnie tak, jakby w życiu ze sobą głębiej nie rozmawiały i wspólny wypad nad małe jeziorko był jedynie projektem wyobraźni jednej z kocic. Nie, nie podobało się to Tafli, bowiem byłoby to kłamstwem. Znały się już trochę i tak niespodziewane ochłodzenie ich relacji bez widocznego dla Łowczyni powodu było...po prostu dziwne. Bardzo dziwne. Pąk z dnia na dzień przestała do niej podchodzić i jeszcze dziwiło ją, że Tafla się zaczęła tym niepokoić na tyle, że chciała przegadać sytuację? Może powiedziała bądź zrobiła coś nie tak? Musiała się dowiedzieć, a jak dalej Strażniczka będzie jej unikać jak kocię to...niewiele uda jej się ustalić w tej sprawie.
— Lepiej ty mi powiedz po co. — mruknęła kocica, a końcówka jej ogona poruszyła się z nieukrywaną frustracją. — Nagle przestałaś się odzywać i dziwi cię, że chcę porozmawiać? Po prostu przyjdź i nie rób że mnie mysiego móżdżka! — parsknęła Tafla dość ostro, odwróciła się i odeszła w kierunku oczekującej na nią Wiatr, jednak nie po to aby zabrać ją na obiecany trening, tylko przełożyć go na wieczór. Ta krótka wymiana zdań z kotką podniosła jej ciśnienie bardziej, niż Tafla przypuszczała. Co też Pąk strzeliło do tego łba...?

[zt]
Re: Ceremonia Księżyc, Huragan oraz kociąt Gałązki i Wieszcza
Sponsored content

Skocz do: