| :: Klan Rzeki :: Tereny Klanu Rzeki | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Jego krzyk dotarł co prawda do czarnych uszu, ale Piórko nie miał żarnych możliwości zmienić tego, co już zrobił. Rzeczy potoczyły się idealnie zaplanowanym torem, a jego pomysł na zabawę okazał się idealnie fatalny. Piach posypał się na różne strony, na szczęście bez kłaków, bo uważał na pazury, a rudy chyba nie zareagował agresją albo nie trafił, nie zauważył tego. Jedyne, co zdążył, a po części zrobił odruchowo, to wydanie zaskoczonego zrzędliwego miauknięcia, jakby ten młodzik zawiódł jego oczekiwania. Odbiwszy się niczym piłeczka od podłoża, zatrzymał się i postawił lekki grzbiet pełen niepewności, choć ogon wciąż sterczał w górę niczym suchy badyl w polu. Rudy kłębek przybrał obronną pozycję puszystego kamienia. Piórko usiadł po chwili, dość pospiesznie, owinął ogonem łapy i rozejrzał się również w poszukiwaniu innych, ale nie. Byli tu sami. Popatrzył znowu na młodego, kiedy ten się przemieścił i, o zgrozo, odezwał jednak. — A jak myślisz? — prychnął, kładąc uszy i siebie znacznie niżej. Machnął na jego łapę, ale nawet nie celował, odsunął się zamiast tego. — Głupek, przecież cię nie zjem — dodał zaraz i przysiadł też na przednich łapach, ale za moment zmienił zdanie i przeciągnął je do przodu. Wstał i znowu usiadł, nie umiejąc sobie znaleźć miejsca. Oblizał nos. — Nie jestem nikim. — Skierował na niego zielone oczy. — Piórko. Tak mam na imię. A ty? — odparował pytanie, choć może nie miał do tego prawa. Może usłyszy kolejne burczenie, chyba by się tym nie przejął bardzo. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Kocur nie atakował. Jeszcze! Jeszcze nie atakował! Znaczy już mnie zaatakował, ale... teraz zmienił zdanie? Po prostu się rozglądał i usiadł. Na chwilę straciłem wątek, ale zachowałem czujność. Zadał mi pytanie i to jakie! Co ja myślę? To ja tu zadaję pytania! Chciałem już mu coś odpowiedzieć, ale otworzyłem tylko pyszczek, biorąc oburzone wdechy, które stały się jeszcze bardziej oburzone, gdy nazwał mnie głupkiem! MNIE! GŁUPKIEM?! Co on sobie myśli? On nie wie kim są moi rodzice! Kim jest moje rodzeństwo! Pufałem tak pod nosem powietrzem, nie umiejąc znaleźć odpowiedniej odpowiedzi, słów mi brakło. Złość i jego spokój, a raczej niezdecydowanie w tym jaka pozycję chce przyjąć sprawiły, że pewność siebie mi trochę wróciła. Stanąłem porządniej i choć grzbiet był mniej wygięty w łuk, tak futro dalej sterczało na wszystkie strony. Do tego mówił! Dlaczego nie umiem wymyślić żadnej odpowiedzi. Nie jest nikim? Co to za złowieszcza i godna podziwu, dorosła tajemniczość? Też chcę tak, ale jestem rudy, trochę trudniej będzie mi uzyskać efekt bycie strasznym w ciemności, do tego mam łaty. Piękne łaty. Właśnie, moje łaty i moja ziemia i jego imię. -Świetlik!-powiedziałem głośniej i bardziej bojowo niż planowałem, ale efekt był całkiem całkiem, więc się nie przejąłem. Futerko nieco mi oklapło, ale wojowniczość w oczach się dalej tliła. Pojawił się jednak ten problem, że ona była teraz dość niepotrzebna, bo co? Mam atakować kota, co nic złego nie robi? Może to ktoś nowy w grupie? Może to test i na jego podstawie przydzielą mi specjalnego Mistrza. Czując dodatkową motywację, doskoczyłem do kocura i szybko sięgnąłem do niego miękką łapką, żeby go pacnąć i za chwilę odskoczyć, jak to on zrobił przed chwilą. Tylko, że po odskoczeniu, wstałem na tylne łapki i z szeroko rozstawionymi przednimi uniesionymi w powietrzu pokusiłem się o kolejny atak na niego. Właśnie tak, byłem tu pierwszy na tym piachu, więc mam prawo pierwszeństwa. Nie był to oczywiście prawdziwy tak, nie zacznę tej wojny, bo na pewno ją przegram, ale zawsze to jakiś rodzaj ćwiczenia, poza tym on sam zaczął. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | To było... ciekawe. Tak się irytował i zapowietrzał, że gotów był się zaraz udusić. Chociaż po namyśle to tego już Piórko by nie chciał oglądać. Nie wiedziałby zupełnie, co ma zrobić i chyba ich wspólne szczęście, że uduszenie się ze złości jest mało prawdopodobne. Mógł bezkarnie kontynuować szydercze podziwianie tego przedstawienia. Z drugiej strony zachowywał nieco czujności, bo ten mały kłębek dalej wyglądał wojowniczo. Głupio byłoby dać się podrapać jakiemuś młodziakowi i mniejsza o to, że nie tak dawno sam był jednym z nich. Poprawił łapy na piasku w poszukiwaniu stabilnego podłoża, ale go nie znalazł, co oznaczało, że będzie musiał wybić się w nieco inny sposób niż normalnie, by się nie poślizgnąć... Piórko drgnął na wykrzyczane imię. Świetlik. — Jak ten śmieszny robaczek? Lubię na nie polować — rzucił, zdecydowanie zanim pomyślał, choć było to tylko niewinne skojarzenie. Nie miał jednak czasu na wyjaśnienia, bo został napadnięty. Zgodnie ze swoim planem wyskoczył prosto w górę, ale nie okazało się to świetnym pomysłem, bo łapa rudego i tak go dosięgła. Odpowiedział odruchowo pacnięciem, dalej jednak nie wysuwając pazurów, i wtedy zdał sobie sprawę, że młody też tego nie zrobił. Co prawda chęć zabawy na tę chwilę w nim umarła, ale nie mógł pozostać bierny na kolejny atak. Wspiął się na tylne łapy i zamachał przednimi, podskakując trochę krzywo gdzieś w bok. Kiedy tylko opadł na cztery, ponownie wystrzelił w powietrze, by znaleźć się po drugiej stronie rudego i rzucić się na niego całym sobą. Plan był prosty, przygwoździć do ziemi i może wyślinić ucho albo łapę. Taki tam ostateczny dowód zwycięstwa.
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Zacząłem może trochę się uspokajać, a on powiedział o zabijaniu świetlików... No i weź tu wojuj z takim czymś. Nie wiedziałem czy czytać to jako groźbę, czy jako palnięcie głupoty, więc go zaatakowałem, mało groźnie, ale z pasją. On odpowiedział tym samym. Zamknąłem oczy i wycofałem uszka, czując na pysku łapę, której siła zachwiała moją równowagą tak, że prawie wylądowałem mordką w piasku. Podskoczyłem, on też, ja machałem łapami, on też. To było szaleństwo! Nagle jednak poczułem w ogonie ciarki przegranej, kiedy kocur wykonał skok i rzucił się na mnie. Tym razem nie osyczałem go i co prawda próbowałem się bronić, uskoczyć, wykręcić, ale szybkość i zwinność mam nie te. Wylądowałem na ziemi, ale co udało mi się zrobić, to ułożyć tak, żeby leżeć na grzbiecie. On przygniótł mnie, a ja zaparłem się tylnymi łapami o niego i spróbowałem go odepchnąć, ale tylko przez chwilę, dopóki nie zrozumiałem, że to nie ma zbytniego sensu, a nie chciałem go pazurkami podrapać. Kiedy tylko zbliżył do mnie pysk, zacząłem wykręcać łeb, żeby go podskubać, miauknąć odważnie, spróbowałem go sięgnąć przednią łapką, pacnąć, odepchnąć. Kto by pomyślał, lizać obce kociaki. Gdyby mama tu była albo tata, kocurowi nie uszłoby to na sucho, bo sam zaraz byłby w ślinie. Haha! No i faktycznie się zaśmiałem, mrużąc oczy, dalej wykręcając łepek. Rechotałem dalej, poddając się już, ale nie uznając w żadnym stopniu jego wygranej, bo to nierówna walka była. -A ty z Rzeki jesteś? Piórko, co?-zapytałem, dalej się chichrając pod noskiem, dalej próbując sięgnąć łapą jego policzka czy bródki. Nie znam go, zapachu nie kojarzę, ale nie mogę powiedzieć, że ufam sobie pod kątem węchu. Ja i mój nos mamy skomplikowaną relację. Jeśli na jakimś etapie zdecydował się mnie w końcu wypuścić, do przeturlałem się do stabilnej pozycji, po czym znów do niego doskoczyłem, ale tym razem nie żeby atakować w zabawie, a żeby przylgnąć do jego boku i się otrzeć o niego, być może zostawiając na jego sierści kilka rudych włosków. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Trafił go! Naprawdę trafił! Był tak dumny z tego osiągnięcia, że bez trudu dał się pochłonąć dalszej udawanej bójce. Przed oczami latały łapy, sam nieraz poczuł miękki cios na mordce, barku czy czym tam jeszcze, ale nie przejmował się tym, nie bolało w końcu. Nie był pewny kolejnego kroku w swojej taktyce, ale ten też zadziałał, może go zaskoczył, może po prostu odwrócił się ułamek sekundy szybciej, to się nie liczyło. Tylko efekt, bo właśnie udało mu się przygwoździć rudego do piachu. Czuł na brzuchu jego tylne łapy, co w pierwszej chwili wywołało mimowolne prychnięcie, ale szybko dopadł do jego ucha, by je wymamlać. Och, a on zaczął uciekać i wić się jak łasiczka, to tylko zachęcało do pogoni, a z czarnego pyska również wydobył się rozbawiony chichot. Sięgnął znów do jego ucha, do policzka, aż w końcu położył mu łapę na głowie dumny z wygranej. — Ha? Niee... — Odsłonił lico młodego i uśmiechnął się po kociemu. — Nie należę do żadnego klanu. Właściwie żadnego nie poznałem. Jak tam jest? Jak to wszystko... działa? — zapytał, wgapiając się w niego z ciekawością. Może i był młody, ale dostatecznie duży, żeby wiedzieć interesujące go rzeczy. Chyba. Taką miał nadzieję. Uwolnił go w końcu spod siebie i stanął obok, otrzepując łapki z piasku. Będzie je musiał wylizać, ale to może potem, bo teraz właśnie Świetlik się do niego przykleił. Piórko w pierwszej chwili drgnął zaskoczony, ale szybko powitał ten gest przyjaznym mruknięciem i sam otarł się głową o grzbiet towarzysza. Wtedy też do jego pustego łba zakradła się jedna rozsądna myśl. — To rewir twojego klanu? — zapytał, choć brzmiał nadal całkiem niewinnie i tak też się czuł. W końcu Świetlik nie był żadnym zagrożeniem. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Walka była przyjemna, ale nie dałem mu wygrać, a on nie pozwolił sobie na przegraną. Myślę, że jest remis, z subtelnym zaznaczeniem niewielkiej, bardzo niewielkiej wyższości czarnego. Otworzyłem szeroko oczki kiedy zabrał łapę i wgapiałem się w niego, słuchając jego opowieści. Nie należy do żadnego klanu, ja wiem, że sam urodziłem się poza wszelakimi grupami, ale to było dawno, no nie aż tak dawno, ale byłem mały i nie zaznałem w pełni samotniczego trybu życia. -Em... No wiesz, działa.-nie wiedziałem od czego zacząć. Też nie jestem specjalistą jeśli chodzi o działanie klanu. Nie myślę, jak on to robi, po prostu to robi, a ja naturalnie w tym żyję.-Jak rodzina działa. Znamy się, pomagamy sobie, uczymy się wzajemnie. Jak chorowałem, to się mną zajmowali.-o to mu chodziło? Ja to na pewno zapamiętałem, to najważniejsze, że ktoś jest obok i pomoże, no ale jak na złość teraz nie miałem na to dowodów, bo byłem tu sam z mojego Klanu i do pomocy nikogo nie było obok. Uwolnił mnie, a ja wstałem, trzepnąłem łebkiem i przylgnąłem do niego, zadowolony czując, jak on sam odwzajemnia proces wymiany futra, zaraz rzucając pytaniem. -Tak, tu jest Rzeka. Więc sobie uważaj, bo jak coś źle zrobisz, to cię stąd wyrzucą.-rzuciłem głosem, jakby grożącym, chociaż po wsłuchaniu się w niego można było wyczuć nutki sarkazmu i przedrzeźniania dorosłych. Otarłem się o niego jeszcze raz, po czym odskoczyłem nagle przed siebie, w stronę porzuconego kamienia, którym się chwilę temu bawiłem. Nieskładnie złapałem go łapkami, podrzucając trochę nad ziemię, próbując go uderzyć w locie, dopaść. -A tak właściwie, to czego tu szukasz? Zgubiłeś się?-zerknąłem na kocura, zaraz popychając kamień w jego stronę, przez co ten potoczył się do czarnego, wprawiając w ruch sypki piasek.-Mógłbym cię zaprowadzić gdzieś, do kogoś, kto pomoże ci.-znowu na niego spojrzałem, zastanawiając się skąd on się tu wziął i czy często tu bywa. Może to podróżnik. W końcu, jak to samotnik, to może chodzić po terenach innych klanów. Ciekawe jak tam wszystko wygląda. Ale co mi po klanach, on może chodzić jeszcze dalej do dwunogów, to musi być dopiero przygoda! |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Na pierwszą odpowiedź tylko przechylił łebek w nadziei, że usłyszy coś więcej. Tak też się stało, więc Piórko słuchał grzecznie w milczeniu, chociaż w jego zielonych ślepiach dało się znaleźć swego rodzaju zawód. Zawód i zwątpienie, czy to wszystko jest warte zachodu, ale... nie, to głupie. Tyle przeszedł, że nie może teraz posłuchać tylko paru zdań wyrośniętego kociaka. Niemniej, wiedział już, że zbieranie wiedzy będzie trudniejsze niż myślał. — No to miałeś szczęście — mruknął trochę markotnie w odpowiedzi, po czym zlazł z niego i przyszła pora na bardziej formalne zaznajomienie się ze sobą. Piórko zamruczał krótko i cicho, kilkakrotnie ocierając się o łażącego wokół Świetlika. — Rzeka? Tak się nazywacie? — podjął i zaśmiał się cicho z całą pewnością siebie, jaką umiał w sobie znaleźć. — Niech spróbują, ja się nie boję! — oświadczył, dumnie unosząc łeb. Odprowadził go wzrokiem ten krótki kawałek i kiwnął końcem ogona na widok podskakującego w łapach kamyka. Och, gdyby tylko chciał bardziej skakać. Jak podlotek na przykład, podlotki były do tego idealne, ale od biedy kamień też może być. — Zgubiłem? — zdziwił się trochę na to pytanie, ale zaraz przypadł do pchniętego ku niemu kamyka. Obił go łapkami i popchnął z powrotem do rudego. — Nie, po prostu... wędruję. Dawno temu chciałem zwiedzić te ziemie, ale... tak wyszło, że jestem tu dopiero teraz — odparł z namysłem, ale szybko odzyskał rezon. — Zresztą nie żałuję! Powinieneś kiedyś zobaczyć te wszystkie niesamowite rzeczy, widoki, gniazda dwunogów, tam żyje się zupełnie inaczej, dużo trudniej. Są tacy nieprzewidywalni... — mówił z zaangażowaniem, po czym pokręcił lekko głową. — Albo psy... widziałeś kiedyś psa? — zapytał, dreptając wokół niego i czając się na ukradnięcie kamyka. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Nie podobał się mu mój opis, a może to było smutne mruknięcie? Nie udało mi się tego w pełni wyłapać. Kontynuowałem dociekanie tego skąd jest i co tu robi. Coś ukrywał, musiał! Każdy coś ukrywa, nawet ja, ale nikomu o tym nie powiem. -Nie, Klan Rzeki.-poprawiłem go, a właściwie siebie. Nie powinienem skrótami mówić. Jeśli on jest aż tak obcy, że nie wie, jakie nazwy mają klany, to nie można pozwolić, żeby od początku się źle uczył. Zaraz jednak on pokazał, że wszystko jest nieważne, bo on jest dzielny. Łał... Też chcę taki być! Już teraz! Bo niby jestem, ale dalej się trochę boję, więc... Chcę już być dorosły i dzielny i taki pewny siebie. RAAA! Dlaczego mam tylko 7 księżyców? Wróciłem do zabawy kamykiem i włączyłem w nią czarnego, co odrzucił skałkę. Pomajtałem chwilę głazem w łapach, nadstawiając uszko w stronę kocura, z sekundy na sekundę tracąc zainteresowanie kamieniem i skupiając się na towarzyszu, gdy opowiadał niestworzone historie. Dawno temu? To ile on ma księżyców? Nie umiem tego dokładnie ocenić wzrokiem, który z resztą nie zajmował się teraz oceną wieku, a tym, żeby błyszczeć w zachwycie na to co mówił. Widoki? Gniazda dwunogów? Nieprzewidywalność? To coś dla mnie! No i pies! Nie bardzo rozumiem co to pies, jak to działa, ale pies! -Nie!-krzyknąłem ze sterczącym w górę ogonem podskakując na sprężystych łapkach.-Chyba nigdy nie widziałem psa. Co to jest? To groźne, prawda? Bardzo groźne? Może zabić?-jak ja bym bardzo chciał takiego psa zobaczyć, upolować najlepiej. Wtedy wszyscy dookoła by patrzyli na mnie z podziwem, byłbym kimś ważnym w końcu. W pewnym momencie zauważyłem, że coś jest nie tak, on mnie okrążał, i te krótkie spojrzenia posyłane kamykowi. Szybko zaległem chlebkująco na ziemi, bezpośrednio na kamyku, chowając go pod sobą. Piórkowi posłałem zaś zmrużone oczki z uśmiechem cwaniaczka. Ni ma kamyka, ni ma! Mój. I co teraz zrobi, co? Machałem ogonem, może nieco rozdrażniony, może wojowniczy, gotów do obrony znaleźnego elementu natury, zapominając o tym, że leżąc w ten sposób, już jestem trochę na przegranej pozycji. Ah! Błąd nowicjusza! _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Klan Rzeki. To brzmiało już znacznie lepiej. Tak całkiem dumnie nawet, Piórko pokiwał głową w swej własnej wyobraźni, pozostawiając jednak bez komentarza tę poprawkę. Będzie musiał zapamiętać, że tu żyją, chociaż... Tu to znaczy gdzie? Nie był nawet pewien, w którym miejscu przekroczył granicę, straszna gapa z niego, ale nie zwrócił uwagi. To jednak nie było teraz takie ważne, bo całą uwagę pochłonął kamyk i opowieść o psie. Czarny zaśmiał się na widok wojowniczego entuzjazmu kociaka. Chyba zaczynał go za to lubić, taki pełen energii i gotowy na wszystko. Oj, jeszcze się okaże. — Czy zabić? To mało powiedziane! — zaczął, okrążając go gibkim krokiem. — Psy potrafią być wielkie, nawet jak pięć kotów! Mają gęste futro, które ciężko przebić pazurem... — Zagarnął garść powietrza swymi białymi szponami. — A w ich paszczy zmieściłbyś się cały, a ich tępe zęby pogruchotałyby ci kości! — Przypadł do niego blisko dla spotęgowania efektu, ale zaraz wyprostował się z gracją i uśmiechem na pyszczku. Nie wojował na razie o kamyk, zbyt przejęty opowieścią. — Ale na nasze szczęście, psy są głupie. Pewnie dlatego wyprostowani je uwiązują, żeby nie poleciały nie wiadomo gdzie. Wiesz, one im jakby służą. Jak konie. No i psy nie umieją się wspinać, jeśli zdobędziesz dach, wygrywasz wszystko... — mówił, spacerując wokół Świetlika, aż w końcu zatrzymał się i szturchnął go łapą w bok. — Ale ty chyba jesteś trochę za mało duży na takie rzeczy — rzucił zaczepnie i ugiął nieco łapki gotowy na atak z jego strony. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Oh... Niby chciałem spotkać psa i bym sobie jakoś z nim poradził, ale kiedy zaczął opowiadać o tym wszystkim, o tym jakie psy są wielkie i jakie mają futro. Mocną demotywacją było też to, że na raz by mnie zjadły. Nikt nie chce umrzeć w ten sposób, ja tym bardziej. Swoją drogą znowu wracamy do tematu zjadania mnie. Niech on przestanie mnie straszyć! Zaraz jednak pojawiła się nadzieja. Psy służą tym wysokim, co za dziwna sprawa, żeby tak robić. Może oni im coś dają? Chociaż jak są głupie, to pracują za nic. Trochę mi się może ich szkoda zrobiło, bo ja też mądry nie jestem, ale nie chcę żeby mnie ktoś niewolił. Rozmyślając nad tym co mówił, pokiwałem łebkiem w zrozumieniu. W razie czego wspinać się i nikt nas nie dorwie, my koty to jednak umiemy. Naprawdę jesteśmy lepsze nić inne zwierzęta. Gdybyśmy tyli tylko trochę więksi, na przykład tak ze trzy razy więksi, to by świat był nasz. No i do wielkości on sam się odwołał, macając mi boczek łapą, aż mi skóra drgnęła, poruszając całą sierścią. -Ej... Może i tak, ale jeszcze urosnę.-zafukałem, wstając z kamienia i występując na przeciw kocurowi.-Poza tym ty sam jesteś stary i nie za duży.-oceniłem go, próbując się wybronić. Skoro on przeżył tyle, to czemu ja miałbym sobie nie poradzić? Dla zaakcentowania tego, że rozmiar to nie wszystko, skoczyłem do niego na sztywnych łapkach, z uniesionym ogonem i kręgosłupem wygiętym w łuk, chcąc go przegonić i pogonić. Gdybym tylko dał radę go powalić, to bym mu wszystko udowodnił. Spróbuję to zrobić, tu obejmę, tu pociągnę, tu za futerko złapię. Uda się! Uda się? Hmm... Zaraz zobaczymy. _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny | – Mam nadzieję, że dobrze się bawisz, kiedy twoi zmartwieni rodzice szukają cię po całych terenach i panikują, czy przypadkiem coś cię nie zabiło – mówię sucho, głośno, zbliżając się do syna Jabłuszka i chłodnym spojrzeniem taksując zarówno jego, jak i jego nowego kolegę, najwyraźniej, samotnika. W pierwszym odruchu zgodziłam się pomóc w poszukiwaniach, ale bardziej dla wygody i niechęci do tłumaczenia się Zakwitającej Łapy, czemu nie mam na to ochoty; jak gówniarz chciał skończyć martwy w szczękach jakiegoś drapieżnika, jego sprawa… zaraz jednak zdałam sobie sprawę, że kiedyś to samo może spotkać mnie to samo z własnymi kociętami i powinnam być w stanie zaufać swoim klanowiczom, że zrobią dla mnie to samo, a wzajemność chociaż jakoś do tego zobowiązuje, więc ostatecznie faktycznie zaczęłam go szukać. _________________ |
you walk off wearin' your disguise never give me something and
don't think twice
and I told you all the things I would do but does it matter when you chase after pleasure you can't have? now look where you ended up at |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Na jego pysku pojawił się lekki uśmieszek, kiedy rude futro wygięło się zabawnie w odpowiedzi na dotyk. Ale długo jego zadowolenie nie trwało, bo młody rzucił uwagą, która miała sprowadzić czarnego na ziemię. Niedoczekanie jego, niejeden już próbował. — Wcale nie jestem stary — fuknął na Świetlika, chwilowo nie znajdując stosownej odpowiedzi odnośnie wzrostu. Na swoje szczęście nie musiał. Na jego skok czarny odpowiedział również wybiciem się w górę, przycupnął przy ziemi i zamachnął łapą. Niezbyt celnie, ledwie go musnął przed tym, jak Świetlik uczepił się jego szyi i tamtejszego futra. Piórko wygiął się i przewalił na bok, chcąc przerzucić kociaka na drugą stronę siebie i pozbawić go równowagi, ale wtedy do jego uszu dobiegł obcy głos. Czarny znieruchomiał na moment z rudym uchem w pysku, które zaraz uwolnił i lekko zepchnął z siebie Świetlika. Jego wzrok wylądował na kotce. Całkiem ładnej kotce, musiał to przyznać, aż bezwiednie uśmiechnął się delikatnie. — Witam damę — rzucił elegancko, nie bardzo przejmując się karcącą atmosferą. Jeśli Świetlik go uwolnił, wstał i otrzepał łapy z piasku. — Wiedziałem, że w końcu ktoś się zjawi — dodał zaraz, choć nie do końca była to prawda, bo wcale o tym nie myślał.
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Nie jest stary? Wszystko co starsze ode mnie jest stare, więc i on też. Prawdą jest jednak to, że nie umiałem ocenić jego wieku, poza tym po co to robić, jak można się przewalać w piachu. Chwyciłem go, a on mną rzucił tak, że znów wylądowałem na piachu, który właził w futro bardziej niżbym chciał. Długo tego nie wytrzepię. Głośny śmiech wywołany łaskotaniem ucha, urwał się szybko kiedy usłyszałem głos i to nie byle jaki głos. Zadarłem łepek, spojrzałem na kotkę, a zrzucony ze świetlika, skuliłem się chlebkująco w stresie przy ziemi i spuściłem wzrok. No kłopoty mnie dopadły. Ledwo co udało mi się zyskać wolność, to zaraz ją utracę. Tak właśnie jest, a miałem być najlepszy. Co jeśli wszystko się jeszcze bardziej opóźni? Co jeśli utknę w byciu tylko kociakiem? Wycofałem uszka i wielkimi oczyma zerknąłem na Iskrę, zaraz przerzucając wzrok na Piórko, który niespecjalnie się sprawą przejął. Kocury. Ja tu pomocy potrzebuję. -Przepraszam.-ukorzyłem się przed wojowniczką. W środku trochę będąc roztrzęsionym, bo zwykła zabawa nagle zmieniła się w masę zmartwień. Co jeśli już nigdy Piórka nie spotkam, co jeśli będą mnie teraz cały czas pilnować. Już wolałbym być chory bez końca. Z podkulonym ogonem nie wiedziałem co robić. Nic więcej mówić mi nie wypadało, bo i co miałem powiedzieć? Jak się wytłumaczyć? Niech po prostu powie, że mam za nią iść, to pójdę, bo co innego mogę? _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny | „Przepraszam” i tyle ze słownej komunikacji, a do tego kulenie się, robienie wielkich oczu i podkulony ogon… Nuda. Cóż za straszna nuda i głupota. Zupełnie jakby nie spodziewał się, że ktoś będzie szukał kota, który do niedawna chorował, i który wciąż z rangi był kociakiem, bo nie zdążył wyzdrowieć na ceremonię. Chociaż tyle, że nie udawał, że ma coś na swoją obronę. – No, na co czekasz? Jak się będziesz ociągać, to upewnię się, że nie tylko twoi rodzice się o tym dowiedzą, ale i Krzywa Gwiazda – mówię z nutą niecierpliwości w głosie, bo najwyraźniej poza kuleniem się dzieciak nie zamierzał nic robić. Wskazuję lekkim ruchem głowy na kierunek, w którym znajduje się obóz, na wypadek jakby jegomość podczas tej swojej eskapady zdążył już zapomnieć, skąd przyszedł. – Ty zaś, proponuję, oddal się z granicy, póki nie jestem zbyt rozdrażniona – mówię krótko do czarnego samotnika, bez większych emocji, po czym odwracam się na pięcie, wpierw upewniając się, że Świetlik faktycznie zamierza się pofatygować w stronę obozu. Ciekawe, czy powie coś więcej w drodze powrotnej, która miała przecież trochę potrwać. _________________ |
you walk off wearin' your disguise never give me something and
don't think twice
and I told you all the things I would do but does it matter when you chase after pleasure you can't have? now look where you ended up at |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 36 księżycy [I]
Matka : Rudzik [NPC]
Ojciec : Żyto
Wygląd : drobny, krótkowłosy, czarny z białymi znaczeniami (cienki pasek łączący przednie łapy na klatce piersiowej; kroplowata plama przy lewej tylnej łapie na podbrzuszu), żółto-zielone oczy
Multikonta : Liść
Autor avatara : https://www.instagram.com/blackcattrails/ (modyfikowane)
Liczba postów : 98
Nieaktywny | Został przesunięty na bok całej rozmowy i właściwie nie dziwiło go to ani trochę. W końcu był tu niejako zbędny i równie dobrze mógłby uciec z miejsca na widok kotki, ale... Zdecydowanie wolał zostać i zobaczyć, jak się wszystko rozwinie, stał więc sobie spokojnie obok Świetlika i zerkał na jedno i drugie. Młody wyglądał na zawstydzonego swoim lekkomyślnym zachowaniem i po namyśle Piórko chyba przyznałby mu rację. Mógł trafić na wrogiego kota albo cokolwiek innego. To byłoby dla niego zabójcze najpewniej, czarny nawet nie chciał myśleć, ile miał w życiu zwykłego szczęścia. Zresztą, to nie było ważne, i tak by na to nie wpłynął, a więc tego, co potrzeba Świetlikowi, to trening. Był dostatecznie duży, by uczyć się życia. Miał ochotę jakoś go pocieszyć, ale nie chciał wchodzić kotce w słowo, które swoją drogą brzmiało dość ostro. Przynajmniej czarnego nie postanowiła moralizować na temat naruszania granic czy coś tam, zwyczajnie kazała sobie pójść i trochę pogroziła. Tego drugiego już się spodziewał, więc nie zrobiło to na nim wrażenia, zwłaszcza, że kotka nie zbliżała się, a wręcz przeciwnie. — Do zobaczenia — odparł swobodnie i posłał jeszcze jedno spojrzenie Świetlikowi, nim nie odwrócił się również w swoją stronę. Piórko nie spieszył się z odchodzeniem, ale tylko dlatego, że jego nos raz po raz lądował przy ziemi w poszukiwaniu granicy klanu. Chciał dobrze zapamiętać ten zapach, by potem móc łatwo zorientować się w sytuacji.
z.t. |
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Cała ta sytuacja była mi bardzo nie na łapę i niezwykle krępująca. Chciałem się popisać przed nowym znajomym, a wyszło na odwrót. Czemu ona mi zepsuła dobre wrażenie, jakie zrobiłem? Nie mogła mnie popilnować z daleka? Gdybym sobie dobrze poradził, to może nawet by się kiedyś za mną wstawiła. Ale ja wiem, że nie o to chodzi, chodzi o to, że uciekłem, tylko co mam robić, jak sam jeden siedzę i czekam aż dorosnę, wszyscy pracują albo trenują, a ja? Mam dość teorii. Mimo bojowych myśli szybko podtruchtałem do kotki we wskazanym przez nią kierunku. Zatem wracamy, no dobrze, już się wybawiłem. Z drugiej strony dobrze, że po mnie przyszła, bo sam bym chyba nie trafił do obozu. Mniej więcej chyba trasę pamiętam, raczej mniej niż więcej, jednak... Hmm... Spojrzałem na kocura, kiedy kotka mu pogroziła, obdarowałem go smutnym spojrzeniem kiedy się pożegnał. No i koniec przyjaźni, już nigdy więcej go nie spotkam, bo czemu bym miał, jak i to spotkanie przypadkowe było. Jakie są szanse na to, że ponownie wybierzemy to samo miejsce na odpoczynek i to dopiero za jakiś czas, kiedy będę mógł samodzielnie gdziekolwiek wychodzić. Ze zwieszonym z pokory i braku humoru łebkiem szedłem powoli przed siebie, raz po raz zerkając na moją tymczasową opiekunkę, badając jak bardzo jest zła. Czekałem na wykład jaki to ja zły, nie dziwię się, rozumiem, ale jednak miałem swoje powody, które chyba nie mają zbytniego znaczenia dla nikogo, temu też się nie dziwię. -Nie powiesz nikomu jak daleko poszedłem?-spojrzałem na nią z prośbą i nadzieją w dużych oczętach. Nie ociągam się w końcu, więc należy mi się nagroda, ona sama tak powiedziała, że za ociąganie się będzie kara. Więc, niech dotrzyma słowa! _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny | Idę do obozu w milczeniu, właściwie ignorując Świetlika – co jakiś czas kontroluję jedynie, czy faktycznie wciąż idzie i czy łapy nie zaczynają go nieść w inną stronę. Chociaż zamierzam faktycznie powiedzieć mu parę słów do słuchu, zanim odstawię go do zmartwionej matki, to na razie jestem ciekawa, co wydusi sam z siebie. Na jego pytanie parskam cichym śmiechem, autentycznie rozbawiona tą kocięcą naiwnością. Tak, na pewno nie powiem nawet twoim rodzicom, że znalazłeś się na drugim końcu terenów klanu, przy Oku Gór. Z pewnością. – Och, mój drrogi… widzę, że mimo wszystko humorek ci wciąż dopisuje – odpowiadam, a wąsy wciąż drżą mi lekko z rozbawienia. – Oczywiście, że dokładnie opowiem twoim rodzicom, gdzie cię znalazłam, i że bawiłeś się najlepsze z jakimś samotnikiem – dodaję zaraz ze słodkim uśmiechem. – A co oni z tym zrobią… to już nie moja sprawa. Jak dla mnie mogą nawet iść do Krzywej Gwiazdy i powiedzieć mu, że nie powinieneś być mianowany na terminatora przez długie księżyce w ramach kary. Nawet nikomu by to nie zaszkodziło – przynajmniej nie będziemy mieć kolejnego pozbawionego wyobraźni, nierozsądnego terminatora w klanie, który sprawia niebezpieczeństwo sobie i innym, tylko zamkniętego w obozie przerośniętego kociaka – mówię neutralnym tonem, nie dając po sobie poznać, czy mówię poważnie, czy może żartuję, a jeśli to drugie, to w jakim stopniu. _________________ |
you walk off wearin' your disguise never give me something and
don't think twice
and I told you all the things I would do but does it matter when you chase after pleasure you can't have? now look where you ended up at |
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Zaczęła pierwszym słodkimi słowami, ale ich ton już jasno mi mówił, że proszę o światełko z nieba. Jestem skończony, już nigdy nic nie osiągnę. Natychmiastowo przygasłem i słuchałem wyroku, jaki wygłaszała z satysfakcją. Wszyscy się dowiedzą gdzie byłem i co robiłem. Cudownie, właśnie tego chciałem. Ehhhh. Ja rozumiem karę, ale gdzie jest miejsce na łaskę i pogłaskanie głupiej młodości. Ona na pewno też robiła złe rzeczy jak mała była. Do tego nazwała mnie pozbawionym wyobraźni. Nie pakuję innych w niebezpieczeństwo, to oni sam się pakują. Nie prosiłem nikogo o pomoc, ani o szukanie mnie, a już na pewno nie mam zamiaru za to dziękować! Nigdy! Poradziłbym sobie sam, na pewno. Mimo przekonań, nie miałem nic na swoją obronę, nawet nie było sensu walczyć. Pogodziłem się już z tym, że nigdy nie przestanę być kociakiem. Już na zawsze nim będę. Biedny, chory, bez słuchu w uchu, upierdliwy. Ze zwieszonym łebkiem i oklapniętymi uszkami szedłem, powłócząc łapkami. Nie ma nadziei, więc po co mam tam iść? No właśnie. Nagle zatrzymałem się i zachlebkowałem na ziemi, obrażony, jak ruda huba. -To ja nie wracam.-wbiłem smutny wzrok w łapki. Nie chcę wracać tylko po to, żeby wszyscy na mnie krzywo patrzyli. Co z rodziną moją? Będę za nimi tęsknić, ale spotkamy się jeszcze kiedyś, nie zapomną o mnie, a ja o nich. Przyznam, że plan zastygnięcia w miejscu nie był najlepszy i był bardzo doraźny, na teraz, na szybko, bez myślenia o przyszłości, ale przyszłość malowała się zła albo nieznana. Może mam za mały móżdżek, że jeszcze nie umiem takich problemów rozwiązać, ale to nie moja wina, że jeszcze nie urosłem! _________________ Nudno tu...
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 852
Nieaktywny | – Ta? To zajebiście – odpowiadam natychmiastowo, beznamiętnie, niezbyt poruszona foszkiem ze strony… no cóż, kociaka. Nie wiem, co sobie uroił w tym łbie po usłyszeniu moich słów, ale chyba nie zna swoich rodziców, jeżeli uwierzył, że naprawdę byliby w stanie coś takiego zrobić. – Życzę powodzenia w przetrwaniu bez jakichkolwiek umiejętności i w takim razie zalecam ci natychmiastową ewakuację z terenów. W końcu skoro nie zamierzasz wracać do obozu, mimo bycia kociakiem, który właśnie tam powinien przebywać… to tak, jakbyś był samotnikiem, a takowi nie mogą przebywać na ziemiach Klanu Rzeki, zapewne to wiesz, prawda? Powiedz no mi tylko, co mam powiedzieć twoim rodzicom. Że uwierzyłeś, że dostaniesz taką absurdalną karę, i się obraziłeś? _________________ |
you walk off wearin' your disguise never give me something and
don't think twice
and I told you all the things I would do but does it matter when you chase after pleasure you can't have? now look where you ended up at |
|
| The author of this message was banned from the forum - See the message | | Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : Urodzone: 15.06.2022 (13 księżycy)
Matka : Jabłuszko (Zakwitająca Łapa)
Ojciec : Kijanka (Kijankowa Łapa)
Mistrz : Piórko
Wygląd : Budowa ciała ciężka. Maść ruda, tygrysio pręgowana. Białe znaczenia na nosie, brodzie, szyi, brzuchu i końcówkach łap. Żółte oczy, ogon skrócony do połowy, lekko zakrzywiony. Brak widocznych urazów.
Multikonta : Ptak
Liczba postów : 116
Nieaktywny | Mówiła i mówiła, a ja nie umiałem odpowiedzieć. Cokolwiek nie powiem, ona ma dziesięć argumentów przeciwko mnie. Mimo tego chlebkowałem dalej nieugięcie. Byłem zły, może dlatego plan zostania samotnikiem nie brzmiał źle. Nie musiałbym czekać na uznanie starszych, ale też musiałbym się wszystkiego uczyć sam. Do tego zaszedłem sam tak daleko. Czy to szczęście czy talent, bo jednak ukrywałem się dużo i uważnie obserwowałem świat dookoła, bojąc się, że słuchem nie wyłapię wszystkiego. A co będę jeść? Muchy? Osy? Poderwałem łepek i wbiłem w nią spojrzenie zdradzonego właśnie osobnika. Uwierzyłem jej i to był błąd mój? Czy nie znam rodziców? Znam, ale kto wie, co zrobią. Nigdy tak daleko nie uciekłem, nie wiem jakie będą konsekwencje. -To czemu kłamiesz? To nieładne.-poderwałem się i zamachałem łapką w jej stronę, posykując przy tym. Ta sytuacja była dla mnie wystarczająco stresująca, a one jeszcze się do tego dokłada. Rozumiem swój błąd, przeprosiłem przecież, wracam do obozu.
_________________ Nudno tu...
|
| | | |
| |