IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Tereny Klanu Rzeki
Re: Złote Łuski
Sob 29 Lip 2023, 18:42
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Stwierdzenie, że czas płynie szybciej, gdy dobrze się bawi, był dla Płotki nieco niezrozumiały - i stawał się taki jedynie bardziej, im dłużej jej łapy stąpały po świecie. Wstać, zapolować, zjeść, zasnąć, wstać, zapolować, zjeść, zasnąć, jak przez mgłę odbębnić patrol… Płotka wcale nie bawił się dobrze, ale czas płynął. Czas płynął przerażająco szybko, jeden księżyc, drugi księżyc, piąty księżyc; rudy nie wiedział, co zrobił z tym czasem, co podczas niego osiągnął. Ile czasu minęło odkąd ostatni raz zamienił słowo z Połysk? Ze Śliwką? Nawet terminatorki nie wyciągały Płotki z limbo; jedna chorując, druga… nie wiedział, gdzie była druga. Znowu zawiódł, znowu nie zdołał przerobić z nimi chociaż jednej przydatnej rzeczy: przestawał wierzyć w to, że to przydzielani mu terminatorzy są problemem, że do siebie nie pasują, tak, jak próbował wmówić mu Krzywa Gwiazda, bo oczywistym stawało się, że problem leżał we mnie.
 We mnie, który nawet nie miał powodu, by skończyć w ten sposób. Jedno potknięcie, jeden ucisk samoświadomości na temat tego, jak się czuję, otworzył całą puszkę pandory, spiralę bezsilności… a może raczej lenistwa ukrywanego jako bezsilność, bo jak źle by mi nie było - nie chciałem wyjść! Super, co?
 …Albo może chciałem. Nie wiem! Wszystkie te rzeczy, których teoretycznie w sobie nienawidziłem, były jednocześnie komfortowe, dawały mi poczucie tego, kim jestem; jeśli miałbym się ich pozbyć, przestać desperacko trzymać się ich jak kłody w pędzącej rzece, to… mam wrażenie, że przestałbym być sobą. Życie w ten sposób, jak wszyscy inni dookoła mnie, wydawało się równie obrzydliwe, co mój obecny stan.

 Czasem śniło mi się, że urodziłem się inny.
Na początku nie byłem pewny, co się zmieniło; wyglądałem w nich tak samo, nazywałem też. Żyłem w Klanie Rzeki jako początkowo przybłęda, potem terminator, wojownik… ale wszyscy traktowali mnie z lekka inaczej. Zwracali się inaczej. …A ja nie zachowywałem się w ten popisujący się, pokazowy i pewny siebie sposób, jak w rzeczywistości; moje smukłe, chudawe ciało było oznaką zręczności i szybkości zamiast źródłem kompleksów na temat siły. Mama i tata traktowali mnie z osobna nieco inaczej - wciąż z tą samą miłością, ale… w innym tonie, jakoby.
 Pierwszy raz, gdy tak się stało, a ja otworzyłem oczy i doszłem do wniosku, że to, czego doświadczyłem, było snem… moje ciało zaczęło płakać. Nie myślałem nad tym wiele, ani nie rozumiałem, dlaczego, ale uczucie zawodu chwilowo ogarnęło całą moją świadomość, dopóki nie doszedłem do siebie po kilku uderzeniach serca.
 Nie rozumiałem, dlaczego.
Dlaczego nazywanie mnie kotką zamiast kocura sprawiło, że po raz pierwszy od kilkudziesięciu księżyców zdołałem się rozpłakać.

 To miało być polowanie, ale po trzech nieudanych pogoniach Płotka szybko doszedł do wniosku, że nie ma to za wiele sensu… szczególnie, że z każdym kolejnym razem frustrował się coraz bardziej, stresował coraz bardziej, robił rzeczy coraz szybciej, a to sprawiało, że jego pozycja łowiecka cierpiała tylko bardziej. Ugh.
 Nie w jego zwyczaju było chodzenie na spacery dla rekreacji, ale… niespecjalnie chciał wracać do obozu. Jakkolwiek komfortowo nie czułby się we własnym bagnie, miał wystarczająco samoświadomości, by wiedzieć, że powinien robić cokolwiek inaczej, niż zwykle, by jego życie przestało być… takie.
Więc szedł. Słońce powoli zachodziło, a powietrze przyjemnie się chłodziło. Był to jeden z niewielu dni, gdy słońce było jeszcze jakkolwiek widoczne, a i tak znikało w połowie tego, co niegdyś było dniem. Oczywiście, nie brakowało chmur… i wkrótce, zdawałoby się, miały one zakryć słoneczne promienie. Uczucie Płotki było nieco dziecinne, ale naprawdę tego nie chciał. By słońce zniknęło. Mijając martwe, złotawe liście na leśnej ściółce, łapy zaprowadziły go na brzeg Oka Gór; na okalaną ostatnimi promykami górską plażę. Czasem chciał, by takie miejsca mogły być tylko jego, zamiast jedynie kawałkiem terenów dziwnej, dużej grupy kotów, która na dobrą sprawę wcale nie potrzebowała aż tyle miejsca. Przygryzł wargę w zamyśleniu, by zaraz lekko przesunąć rudą łapą po powierzchni wody.
 Zimna. Wypuścił z nozdrzy oddech, którego nawet nie wiedział, że wstrzymywał.

połysk

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Sob 29 Lip 2023, 20:26
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Choruje. Wciąż choruje, zdrowieje na chwilę, a potem ponownie kończy w lecznicy. I im więcej spędza w niej dni, tym większy komfort w niej znajduje, bo wie, że nie ma do czego wracać. Wie, że Księżyc jest na tyle obecny w klanie, że równie dobrze mogłoby go nie być i szczerze? Zaczyna wątpić, że w ogóle chce, żeby było inaczej, bo Księżycowa Łapa najwyraźniej ma i zawsze miał ją głęboko w dupie. Wie, że Światełka nie zna, a Światełko nie zna jej, i wie również, że to jej wina, ale nie ma pojęcia, czy może to kiedykolwiek zmienić. Dociera też do niej wiadomość o tym, że Blady Duch zniknął z klanu… i jest zła, ba, jest na niego WŚCIEKŁA, ma ochotę go znaleźć i rozszarpać, bo nigdy nie miała okazji powiedzieć mu, jak BARDZO jest na niego wściekła i, i jak bardzo żałuje wszystkiego, ale… ale nie może nic z tym zrobić. Zostaje w lecznicy ze świadomością, że nie ma już rodziny, nie ma nawet przyjaciół—kiedy był ostatni raz, kiedy w ogóle z kimkolwiek rozmawiała? I ponad wszystko żałuje, że nie może zostać w niej już na zawsze, bo świadomość jest lepsza niż faktyczne mierzenie się z tym i życie, jakie obecnie ma w klanie Rzeki.

Ale w końcu zdrowieje i tym razem. I choć przez pierwsze parę dni jest dobrze, jest w stanie udawać, że nic się nie zmieniło i jest tak, jak zwykle, to w końcu czuje, że to wieczne udawanie doprowadza ją do porzygu. Nie sili się na uśmiechy, nie wznawia swoich treningów, nie próbuje rozmawiać z kotami, żeby utrzymywać pozory. Zbywa wszystko i wszystkich, i, ach, zrozumienie tego zajmuje jej chwilę, ale zaczyna rozumieć, że się poddała. Że duma, która trzymała ją w klanie Rzeki. jakiś cichy głos liczący na to, że coś się zmieni, zniknęła… a wewnętrzna blokada, która trzymała ją przed przekroczeniem granicy klanu Rzeki, nie trzyma jej dłużej w miejscu. Nawet myśl o ucieczce nie napawa jej już wstydem—bo skoro Księżycowa Łapa, Blady Duch i, ha, nawet Migocząca Iskra mogli robić ch*j wie co wszędzie, tylko nie w obozie klanu Rzeki, nie przy niej, to co ją to w ogóle obchodzi, że będzie uciekać? Że nie będzie próbować nic rozwiązać, skoro… skoro nikt inny też nie próbował?
Chce odejść. Ma plan odejść, ma zamiar odejść, dlatego po raz ostatni idzie na spacer po granicach, ot, jakby próbując zdecydować się, gdzie powinna dalej iść. I jest o krok od tego, żeby po prostu przez nią przejść, kiedy kątem oka zauważa znajome rude futro.

Minęło tak dużo czasu, odkąd widziała Płotkowy Potok, jeszcze więcej, odkąd z nim rozmawiała, a mimo wszystko czuje, jak jej serce przyspiesza. Ostatnia niezręczna rozmowa, jaką z nim odbyła, zapętla się w jej głowie, tak samo jak moment, w którym się rozdzielili… i czuje, że do oczu mimowolnie napływają jej łzy. Od miesięcy Płotka był kotem, którego chciała zobaczyć jednocześnie najmniej i najbardziej w świecie. Najmniej, bo nie miała pojęcia, co by zrobiła, gdyby go spotkała. Najbardziej, bo… wszystko inne. Bo tęskniła za ich rozmowami, za przyjaźnią, za ciepłem, które czuła, kiedy spędzali razem czas, tęskniła nawet za zmartwieniem i niezręcznymi próbami pomocy i tak cholernie żałowała, że nigdy nie przeprosiła go za to, że przez nią sprawy wyglądają tak, jak teraz wyglądają… ale rozum podpowiada jej, że jest za późno, żeby cokolwiek z tym zrobić.
Więc czemu teraz, kiedy wie, że to nie ma sensu, kiedy jest zdecydowana, żeby odejść, jakaś jej część ma ochotę za nim krzyczeć, a jeszcze inna—uciec z powrotem do obozu, schować się, ale jakby wciąż trzymać się głupiej nadziei, że…
To głupie, ale nagle nie potrafi podjąć decyzji. Płotka jest jedyną rzeczą, jedynym kotem, który nie rozwiązał się dla niej sam, bo wciąż jest i wciąż go zna. I kiedy nagle jest tak blisko, a jednak tak daleko, nie potrafi ani się odezwać, ani przejść przez granicę, ani nawet zawrócić na pięcie prosto do obozu. Dlatego staje w miejscu i zamarza, jakby pora Nagich Drzew już nadeszła i przymroziła jej łapy do ziemi.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you



Ostatnio zmieniony przez Połyskująca Tafla dnia Sob 29 Lip 2023, 21:56, w całości zmieniany 1 raz
Re: Złote Łuski
Sob 29 Lip 2023, 21:02
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Właściwie to robił wszystko, byleby nie wracać do obozu, nie wracać do polowania, czegokolwiek, co naprowadziłoby go znowu do tego samego stanu - stanu szumu, kompletnej bezmyślności, jedynie wykonywania znanych, przykrych rutyn. Korzystał z tego, że był tu sam, kompletnie sam, tak, jak tego chciał: doszedł do wniosku, że izolacja to jego ulubiony sposób na dzielenie sobie z problemami, chociaż to, że był ulubiony nie znaczyło, że był najzdrowszy.
Kotka.
Serio? To jest twoim problemem? Może w stosunku do kogoś innego myślałbym inaczej, nie przejmował się tym, ale… w sprawie samego siebie mogłem jedynie pogardliwie śmiać sobie w twarz, gdy patrzyłem na moje odbicie w wodzie. Masz naprawdę dziwne kaprysy, Płotko! Przecież… co to zmienia? To nie tak, że kocury i kotki mają jakieś inne role i prawa, dosłownie nie było żadnego powodu, żeby wymyślać sobie coś tak durnego i nieznacznego, robić zamieszanie o nic, o coś, co zaraz najpewniej ci przejdzie, i–
 Przełknięcie śliny. Z jakiegoś powodu nieco bardziej bolesne, niż zazwyczaj.
Nawet nie wiedział, jak opisać to uczucie. Poczucie winy, żal, przeprosiny z tyłu języka. Gdy myślał o swoich rodzicach, wszystko to bolało najbardziej. Jakoby przy jego narodzeniu nawiązał niepisany pakt; pakt o wychowaniu syna.

 Z zamyślenia wyrywa go jednak znajoma woń. Początkowo nie myśli o tym za wiele, jakby zapominając, do kogo ona należy i o czym świadczyła - była przyjemna. Dopiero po trzech, czterech uderzeniach serca jego mózg zaczął łączyć nieco więcej kropek, a ciało nagle objął paraliż; nie chciał się ruszyć. Obrócić. Futro najeżyło się lekko, a serce zaczęło bić szybciej, jednak wzrok wbity miał w wodę i łapy przed sobą. Ona… ona była w pobliżu. Za nim.

 Nie był pewny, ile uderzeń serca minęło. Więcej niż trzydzieści, to na pewno – nie wystarczyło to, by Płotka się uspokoiła, ale brak ruchu z obu stron sprawił, że ciekawość wygrała ze strachem. Powoli, jak gdyby stał za nim drapieżnik, zaczął obracać jedynie głowę, by jego tył mógł być w jego polu widzenia.
 I stała. Nieco dalej, niż wmawiał mu jego mózg, ale stała; i patrzyła się prosto na rude futro. Choć nie lubiła kontaktu wzrokowego, Płotka gapiła się prosto na nią z powrotem – w ciszy i bezruchu.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Sob 29 Lip 2023, 21:46
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Czas mija. Może nie tak dużo, ale tyle, że gdyby Połysk myślała trochę bardziej sensownie, poczułaby się pewnie cholernie niekomfortowo, jak jakaś pie***lona stalkerka. Jedyne, o czym jest jednak w stanie myśleć, to fakt, że nie ma pojęcia co zrobić dalej. Chce coś zrobić, cokolwiek, ale całe jej ciało zamiera w bezruchu, więc może się tylko gapić, jak zupełna idiotka, nie mając bladego pojęcia, co powiedzieć, czy w ogóle powinna coś mówić, co zrobi, jeśli Płotka się zorientuje i...

Och. Chyba się zorientował.

Wzrok Płotki sprawia, że coś się zmienia, otrząsa się z transu. Całe jej ciało mimowolnie drga i robi jej się gorąco, chyba ze wstydu. Czuje się jak przestępca przyłapany na gorącym uczynku; jak może w ogóle wyjaśnić to, co robi? Hej, Płotka, wiem, że nie rozmawialiśmy od, heh, księżyców, a w ogóle to ostatnim razem byłam okropną przyjaciółką i tak dalej, a teraz w dodatku gapię się na ciebie, jakbym cię śledziła, czy coś, co musi być okropnie niekomfortowe, szczególnie że już chyba nie jesteśmy przyjaciółmi, a tak w ogóle to jestem tu dlatego, że chciałam odejść z klanu, więc ten, no, wybacz, że tak mnie zmroziło, oki? To pa. Śmiechu warte, doprawdy. Gdyby nie to, jak bardzo jest zestresowana tym wszystkim, Płotką, sobą, całą tą sytuacją, chyba wyśmiałaby samą siebie na głos, ale nie jest w stanie. Więc milczy. Milczy i dalej się patrzy, ale już nie na rude futro, a prosto w jasnoniebieskie oczy.

Nie jest pewna, ile czasu minęło od kiedy nawiązała z Płotką kontakt wzrokowy – za dużo – ale w końcu jej pyszczek sam układa się w słowa—w jedno słowo.
Płotka.Płotka. I co dalej, Połysk? Co teraz zamierzasz? Dalej się głupio gapić?

... – Udajesz, że nie umiesz mówić? Znowu zamierzasz udawać? Znowu wszystko zepsuć?

... – No dalej, zrób coś, zrób coś, ZRÓB COŚ.

Przepraszam – wydusza z siebie wreszcie, ale nie jest w stanie zrobić nic więcej, jakby jej łapy wciąż były przymarznięte do ziemi. Jest tyle rzeczy, które chciałaby powiedzieć... ale nie jest pewna czy może, ani czy potrafi, bo nigdy tego nie robiła. Za każdym razem, kiedy mówiła coś kotom, tak szczerze, kończyło się na tym, że... wszystko się kończyło. Więc nie robi nic.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Sob 29 Lip 2023, 23:20
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Połysk miała to szczęście, że Płotka nie odbierała jej gapienia się jako stalking, właściwie to uważała, że ze wszystkich kotów to właśnie liliowa miała prawo patrzeć, gapić, oceniać i sprawiać, że ruda czuła się niekomfortowo. Płotka szczerze wierzyła, że na to zasługiwała po tym, jak potraktowała Połysk i relację z nią; ba – Połysk mogła ją w tym momencie skopać, zdeptać i splunąć na pysk, a Płotka by jej podziękowała.
 Niestety, Połysk tego nie robi. Zamiast tego Połysk również się na nią patrzy, a chociaż każde kolejne uderzenie serca spędzone w kontakcie wzrokowym napawa rudego nieprzyjemnym uczuciem stresu i niezręczności, to nie mógł - nie śmiał - odwrócić wzroku od złocistych oczu kotki za nim.
 Aż nie słyszy swojego imienia, na którego brzmienie lekko podskakuje, obracając już nie tylko głowę, ale i ciało w stronę liliowej. Przez chwilę zapomniał, że istnieje coś innego, niż cisza; że mogą coś powiedzieć. Albo, dokładniej: tylko liliowa może coś powiedzieć, bo gardło Płotki zaciśnięte było do bolesnego stopnia, jak gdyby wydanie z siebie dźwięku miało spowodować koniec świata.
 Cisza, dalej.
 A potem to parszywe słowo, na którego dźwięk Płotka przeżywa całe spektrum negatywnych emocji od początku do końca. Nieprzyjemny, obrzydliwy ciężar poczucia winy staje się jeszcze bardziej uwłaczający, jak kamień u nogi sprawiający, że tonęła i tonęła w żalu, frustracji, złości - na siebie samego, jak i na Połysk za to, że w ogóle wpadła na pomysł, że to ona miała tu przepraszać, że to ona czuła się winna. Nie chciał tego, nie chciał do tego doprowadzić, nie chciał być manipulatywnym i robiącym z siebie ofiarę skurwielem, a najwyraźniej właśnie to robił.
 Nogi uginają się pod nim nieświadomie, by zaraz zacząć się cofać; cofać w stronę Oka Gór. Dopiero gdy lodowata woda dotyka jego pięt, ten zdaje sobie sprawę, że w ogóle ruszył się z miejsca. Najwyraźniej nawet teraz wolał uciekać i cofać się zamiast konfrontacji ze swoim problemem; nic nowego, naprawdę.
 Cisza była jedynie szumem wody i wiatru; trwała kolejne, długie uderzenia serca.
 — …Nie powinnaś tego mówić — długie uderzenia serca, których Płotka potrzebował, by wydusić z siebie jakiekolwiek logiczne słowa. Ton był chwiejny, nieco cichy i złamany, ale pewny siebie; pewny prawdziwości słów, które wypowiadał.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Nie 30 Lip 2023, 00:14
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Milczy. Obserwuje Płotkę i to, jak uginają się pod nim łapy, a wreszcie jak ten się... cofa. Odchodzi, coraz dalej od niej, nawet jeśli o tylko parę kroków. Bierze płytki, ale gwałtowny wdech; a więc to tak. Płotka nie chce nawet usłyszeć jej przeprosin. Nie chce jej widzieć, chce... chce sobie iść, chce uciec, do tego stopnia, że prawie wpada do j**anego jeziora. I ma prawo, ma rację, Połysk prawdopodobnie nie powinna się w ogóle odzywać, bo się od niego odwróciła, bo ze wszystkich kotów, które ją zostawiły, Płotkowy Potok prawdopodobnie ma do tego najlepszy powód, bo była samolubna, bo—
Nie słyszy szumu wody ani wiatru, ale słyszy szum krwi we własnych uszach. I pisk. Ma ochotę krzyczeć, płakać, uciec, ale wtedy robiłaby to wszystko o sobie, a to ostatnie, czego chce. Tęskni za Iskrą. Zawsze chciała być jak ona... i jest pewna, że Iskra wiedziałaby, co zrobić, a raczej potrafiłaby wbić w nią tyle sensu, żeby się otrząsnęła. Tęskni za Brzaskiem, bo kiedyś on byłby kotem, z którym rozmawiałaby o takich sprawach. Tęskni za Księżycem, bo wie, że jakoś poprawiłby jej humor, odwrócił uwagę. I tęskni za Płotką, ale teraz już wie, że nie ma sensu próbować. Że miała rację. Trzeba było odejść.
Jest gotowa iść. Jest gotowa obrócić się na pięcie, żeby nikt z klanu Rzeki nie musiał jej już widzieć na oczy, chce to już zrobić, kiedy nagle—

Nie powinnaś tego mówić. Słowa Płotki są jak uderzenie. Pewnie nie chce słyszeć twojego głupiego gadania, idiotko.

A jednak się odzywa. Nie może nie przeprosić, tak porządnie, jeśli chce odejść. Płotka zasługuje chociaż na to.

Powinnam, bo – parska krótkim, nerwowym śmiechem – tyle ci gadałam o, nie wiem, nieudawaniu, byciu sobą, cokolwiek, a jak tylko zacząłeś się zachowywać inaczej, to sama zaczęłam udawać, że wszystko jest w porządku i... zasługujesz na kogoś, kto nie zostawi cię z problemami i... przepraszam, rozumiem, że nie chcesz mnie widzieć, ale musiałam przeprosić, a teraz... n-nieważne, pójdę już – mówi, chociaż głos jej się lekko łamie, a łapy odmawiają posłuszeństwa. Jedyne, co jest w stanie zrobić, to odwrócić wzrok. Już pójdziesz? Żałosne.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you



Ostatnio zmieniony przez Połyskująca Tafla dnia Pon 31 Lip 2023, 01:04, w całości zmieniany 2 razy
Re: Złote Łuski
Nie 30 Lip 2023, 00:59
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Z każdym kolejnym słowem było coraz gorzej, a uszy Płotki cofały się coraz to bardziej. Nie, kuźwa, nie, nie tak miało być, nie tak miała myśleć, nie to miała jej powiedzieć i nie tak miała się czuć, dlaczego Połysk musiała być… taka. Tak… obrzydliwie dobra, z jakiegoś powodu nie widząc w tym wszystkim winy Płotki, a swoją? Zawsze miał ją za inteligentnego kota, ale tym razem na język cisnęły mu się jedynie antonimy tego tytułu; nie jednak w pogardliwy sposób, a raczej taki, który desperacko próbuje wcisnąć do głowy bliskiego kota rozsądek, którego chwilowo mu zabrakło.
 Płotka chyba zawsze zaniżał rolę, którą grał w życiach innych kotów; zakładał, że cokolwiek nie zrobi, ostatecznie inni o nim zapomną i ruszą dalej. A Połysk… Połysk nadal się go trzymała, ba, przepraszała, gdy sama nie zrobiła nic źle, a Płotka czuła się obrzydliwie, okropnie, odrażająco, niekomfortowo, było źle, było nie tak, nie tak, nie tak.
Pójdę już.
 Płotka nie wiedziała nawet, że potrafi tak mocno zaciskać wargi, że potrafi tak mocno wbijać swój ciężar w ziemię, wodę i piasek pod sobą, że potrafi tak mocno napinać mięśnie, że potrafi tak bardzo nie chcieć, by coś się stało. Brak jakichkolwiek głębszych emocji przez ostatnie księżyce rozpieścił ją, doprawdy. Wypuszcza głośno i chwiejnie powietrze z nozdrzy,
 — nieidź — rzuca bardzo szybko, bardzo desperacko, bardzo łamliwie; woda wydaje z siebie lekko pluskający dźwięk, gdy łapa Płotki rusza się minimalnie do przodu. Chciała powiedzieć więcej, chciała kazać jej wyrzucić sobie wszystkie te głupoty z głowy i przestać być taka, ale… nie mogła, nie wiedziała, co powiedzieć, jak powiedzieć, po prostu… niespecjalnie myślała nawet nad słowami, która właśnie wyrzuciła, a samoświadomość ich wydźwięku miała dopiero zaraz do niej dojść.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Nie 30 Lip 2023, 01:35
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Połysk nie jest obrzydliwie dobra, chociaż chciałaby być. Chciałaby kierować się teraz niczym innym niż wyrozumiałość i empatia, na jaką Płotka zasługuje, bo jest spostrzegawcza i widzi, że Płotkowy Potok nie jest sobą... i ma jakiś problem, może nie do końca rozumie jaki, ale o nim wie, i się martwi, martwi się cały czas, już chyba dobry obieg pór, ale najwyraźniej nie na tyle, żeby przez te wszystkie minione księżyce chociaż sprawdzić, co u niego. Nie próbowała z nim rozmawiać, bo bała się, że jeśli będzie drążyć i dociekać, to skończy się tak jak z Iskrą i Brzaskiem, a wtedy zostanie sama. I, o ironio, właśnie dlatego, że się bała, zrobiła przeciwieństwo tego, co powinna, a skończyło się dokładnie tak samo. Jest pewna, że wszystko to jej wina, bo skoro kolejny kot, kolejny cholernie dla niej ważny kot, nie jest w stanie z nią rozmawiać, po prostu wyparowuje z jej życia... to musi robić to wszystko źle. I zresztą, chyba powinna o tym pomyśleć dawno temu. Kto reaguje na poważne problemy swoich bliskich tak idiotycznie jak ona? Kto jeszcze wrzeszczy na brata, który prawie umarł, kto ignoruje problemy własnej matki z klanem, żeby wciskać jej kit o tym, że jeszcze będzie dobrze, z własnej samolubności, bo nie chciała odchodzić, kto udaje, że nic się nie zmieniło, zamiast pomóc najlepszemu, uch, i jedynemu, tak naprawdę, przyjacielowi? Nic dziwnego, że Płotka, nie, że oni wszyscy pewnie jej teraz niena—
Nieidź. Czuje, że całe jej ciało zamiera, chociaż i tak się nie ruszała, bo nie była w stanie. Szybki, desperacki, łamliwy głos Płotki ją boli, bo nigdy nie chciała być jego powodem, ale jest. I nie rozumie, dlaczego ma nie iść, skoro będąc tu i tak nie robi niczego dobrego, a jednak, jakież to głupie, nie potrafi iść, a już tym bardziej nie teraz, nie po usłyszeniu tego. Przełyka ślinę i ponownie wbija wzrok w Płotkę. Chce coś powiedzieć, ale nie jest pewna co. Chce o coś zapytać, ale nie ma odwagi. Po prostu czeka, licząc na jakieś wyjaśnienie.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Nie 30 Lip 2023, 02:00
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Och, teraz się pogrążyła.
Już sam żałosny wydźwięk tych słów doszedł do niej z lekkim opóźnieniem i sprawił, że system operacyjny Płotka nieco się przegrzał, krótko mówiąc; bo, heh, jakie prawo właściwie miał rudy, by prosić Połysk o nieodchodzenie, gdy nie dawał żadnego wysiłku w utrzymywanie ich relacji przez ostatnie pory? Nie był dla niej żadnym wsparciem, ba – zamiast tego ciążył i męczył własnymi problemami, problemami tak absurdalnymi i bez rozwiązania, a co lepsze – których nawet nie chciał rozwiązywać. Do tego oczekiwał, że może przynajmniej, heh, dostanie jakąś odpowiedź na swoją żałosną prośbę, by - nieważne jak zawstydzony - móc kontynuować, ale… Połysk znów zamilkła i jedynie patrzyła się na rudego.
 Miał mówić dalej.
 Nie potrafił mówić dalej.
Z kolejnym pluskiem jego łapa z powrotem cofnęła się wgłąb zimnego jeziora. Czy z każdym uderzeniem serca czuła, że coraz bardziej drży? Owszem, ale uczucie mrozu dawało jej pewien nieopisywalny komfort w tej emocjonalnie nieprzyjemnej sytuacji. Och, dziś zdecydowanie wyszła ze schematu.
 — um — bardzo inteligentnie zaczął, — to… uch, n — równie inteligentnie kontynuował, czując, jak stres i zakłopotanie narasta. Pazury wbijały się w piasek. — …nie. Nie masz racjiniezrobiałaśnicźle — wymamrotał w końcu i wziął kolejne dwa kroki do tyłu, głębiej w wodę.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Nie 30 Lip 2023, 02:19
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Nie masz racjiniezrobiałaśnicźle. Nie masz racji nie zrobiłaś nic źle. Nie masz racji, nie zrobiłaś nic źle.
Powtarza sobie te słowa w głowie, ale nie do końca do niej docierają, a raczej: nie rozumie, dlaczego Płotka tak myśli, bo ewidentnie robi coś źle, skoro wszystko teraz wygląda... tak. Nie do końca chce wierzyć jego słowom, zastanawia się, czy nie mówi jej tak tylko dlatego, że nie chce, żeby zachowywała się tak żałośnie i niezręcznie, ale dopiero z pewnym opóźnieniem dociera do niej, że poprosił, żeby nie szła. Coś, o co sama chciała poprosić jego, ale nie miała odwagi ani nie sądziła, że na to zasługuje. Serce znowu zaczyna bić jej szybciej, tym razem chyba z głupiej nadziei, że—
Nie... nie nienawidzisz mnie? – pyta, a zaraz po tym wydaje z siebie krótki, spanikowany śmiech. Gratulacje, Połysk, osiągnęłaś nowe dno jako kot! – Na Gwiezdnych, od kiedy zrobiłam się taka żałosna, ja— Płotka. To ty nie idź. Serio, zaraz wpadniesz do jeziora – mówi, nieco drżąco i chaotycznie, ale jednak jakby powróciła do niej część sensu i logicznego myślenia, chociaż... prawdę powiedziawszy dalej nie wie, co robić. I dalej zdaje jej się to trochę abstrakcyjne, że Płotka może jej nie nienawidzić.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 00:11
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 "Co zrobiłem źle?" byłoby pytaniem, które teraz bym sobie zadawał, gdyby nie to, że świadomość tego, co zrobiłem źle była zdecydowanie obecna w mojej głowie przez ostatnie księżyce. Rzecz w tym, że… choć czułem się z tym okropnie, nie myślałem wiele o tym, jaki wpływ może to mieć ostatecznie na innych - przekonany byłem, najzwyczajniej, że Połyskująca Tafla ma mnie już głęboko w dupie, bądź nienawidzi. Nienawidzi mnie. Nie na odwrót.
 Nie potrafiłem odpowiedzieć, znów; moje zaciśnięcie warg zdawało się wymowne, ale nie do końca przekazywało wiadomość, którą chciałem wypowiedzieć.

 Aż w końcu gęstość powietrza znika. Połysk zaczyna mówić więcej, dalej, już w - zdaje się - normalniejszym tonie, znowu jak ona, jakby nie było między nimi właśnie tej dziwnej wymiany zdań i interakcji. Ruda wyrywa się nieco z transu, w którym właśnie tkwiła i trzepie szybko uszami.
 — Już ci wpadnę… może po prostu chcę popływać, zanim woda mi zamarznie — wzdycha, w słowach - naturalnie - zasadzając sarkazm, ale i pewną desperacką deluzję: mówi kompletny bezsens, jakby nic się nie wydarzyło. Ani tutaj, ani kilka księżyców temu, ani… kiedykolwiek, tak naprawdę. A wchodzenie do jeziora było celowym kaprysem, nie ciągiem przyczynowo-skutkowym reakcji na stres.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 00:57
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Coś zaczyna do niej w tym momencie docierać, powoli i jak przez mgłę, jakby wyrwała się z transu znacznie głębszego niż ten, w który wpadła po zobaczeniu Płotki... jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego, jak spędziła ostatnich parę księżyców. Niezdolna do wyjścia z lecznicy, sama, obserwując, jak kolejne koty znikają z jej życia, ugrzęzła w jakiejś spirali i w końcu doprowadziła się do stanu, w którym jest gotowa odejść z klanu, z miejsca, w którym się wychowała, miejsca, którego broniła przed Migoczącą Iskrą, bez żadnego pożegnania, bez niczego, po prostu... zniknąć.
I chyba po raz pierwszy trochę przeraża ją to, jak do tego wszystkiego doszło i do czego jest w stanie się posunąć.

Trzepnięcie uszami, sarkastyczna odpowiedź. W gestach i słowach Płotki nagle jest coś przyjemnie komfortowego, coś znanego, coś, co sprawia, że mimo tego, że oboje są lekko wstrząśnięci, Połysk zdobywa się na lekki uśmiech.
Ta? I skończyć w lecznicy na kilka jak nie kilkanaście księżyców? Świetny plan – parska cicho, przekomarzając się z nim jak za starych, dobrych czasów... tylko że wie, że to nie stare, dobre czasy i tym razem nie chce się oszukiwać, że jest inaczej. Niemniej, poczucie znajomości sprawia, że czuje się, hm, bezpieczniej i, choć trochę niepewnie, decyduje się podejść kilka kroków, żeby – jakkolwiek nieznacznie – zmniejszyć dystans między sobą a Płotką.
Naprawdę myślisz, że... że nie zasługujesz na przeprosiny. I nie zrobiłam nic źle i... nie nienawidzisz mnie – na wpół mówi, na wpół pyta, jakby próbując sobie jakoś to wszystko wyjaśnić, jakoś to zrozumieć... ale nie potrafi, nie dowierza, dlatego zawiesza spojrzenie na Płotkowym Potoku.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 01:35
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Płotka z kolei czuła, że do Klanu Rzeki miała połączeń tyle, co nic; równie dobrze mogłoby jej zabraknąć, a losy kociej grupy nie różniły by się w żaden diametralny sposób. A jednak, mimo nieustającego uczucia obrzydzenia, mimo czucia się jak ktoś obcy odkąd tylko postawiła tutaj łapę, mimo niemożności do wpasowania się gdziekolwiek w szeregi Klanu Rzeki – nie potrafiła odejść, ba, nawet tego zaplanować, jak liliowa kocica przed nią. Bo czy życie byłoby inne? Lepsze? Płotka nie lubiła zmian, nawet tych, które nie miałyby ze sobą większej wagi.
 — Tak. Cieszę się, że rozumiesz, do czego dążę — stwierdza, ale właściwie to mówi to całkiem szczerze. Niedawno wyszedł z lecznicy… ale naprawdę, już miał dosyć bycia poza nią. Obowiązków. Widma treningu Słonecznej Łapy, bycia wojownikiem, bycia kimkolwiek. Ryczący Niedźwiedź na pewno nie podzielał jego sentymentu.
 Myśli, że jest już dobrze, że jest już bezpiecznie, ale… Połysk bierze kilka kroków do przodu, a ruda - nawet nie myśląc nad tym zbyt wiele - znów się cofa, znów rusza taflą Oka Gór, znów czuje wodę na łapach i rzuca zawstydzony, przepraszający wzrok kotce przed sobą. …Nie chciał tak zareagować. Albo, uch, może chciał; czuł jedynie, że nie powinien.

 Naprawdę chciała posiedzieć w tym dłużej. W komforcie i ignorancji, w wygodzie zapłaconej ślepotą. Niestety, Połysk nie była tak głupia, jak Płotka; niestety, Połysk chciała rozwiązywać problemy, nazywać je po imieniu, zamiast od nich uciekać… a przynajmniej chciała robić to w większym stopniu, niż Płotka. Była, hm, mniejszym złem.
 A więc i gardło Płotkowego Potoku na powrót zacisnęło się nieprzyjemnie.

 — tak — choć cicho, łamliwie i wstydliwie, Płotka jest pewna swoich słów; odwraca wzrok, ale gorycz w barwie jej głosu wyraźnie świadczy o szczerości, z jaką wybrzmiewały sylaby. — nie zrobiłaś — stwierdza, tym razem żałośnie aż pod nosem się śmiejąc, próbując znaleźć ku temu jakikolwiek powód, w tym przypadku absurdalność pytania Połysk. Bo jak miała zrobić cokolwiek źle, jak w ogóle dojść do tego wniosku? Płotka się nienawidziła; nienawidziła się, bo najwyraźniej nawet nie zauważyła, że z Połysk też jest coś nie tak, coś nie tak na tyle, by działania Płotki doprowadziły ją do takich wniosków, a– a Płotka miał robić wszystko, by drugiemu kotu żyło się łatwiej, mniej problemowo, najbardziej z górki, nawet nie wiedział, dlaczego, ale powinien wiedzieć i robić wszystko tak, by w głowie Połysk pojawiło się remedium na to myślenie; nie rozdrapywać ranę.
 — Dlaczego miałbym?

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 02:18
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Zauważa, że Płotka znowu się cofa, coś nieprzyjemnie ją kuje, ale widzi też jego przepraszające spojrzenie i, uch, sama mu takie posyła. To nowa sytuacja, niby znajoma, ale jednak obca, nie do końca normalna, ma wrażenie, więc nie wini go szczególnie za jego reakcję. Zresztą, znacznie bardziej interesują ją jego późniejsze słowa. Tak. Żołądek zawiązuje jej się w supeł, bo dalej czuje, wie, że Płotka zasługuje na jej przeprosiny, ale czuje też coś, uch, coś na rodzaj ulgi? Nie zrobiłaś. Ma ochotę zaprzeczyć, powiedzieć, że to nieprawda, ale—

Dlaczego miałbym?

Zamiera. Dlaczego... dlaczego? Jak mógł w ogóle pytać dlaczego? Przecież—

Nie słyszałeś, co powiedziałam, jak cię przepraszałam? – mówi, chcąc, żeby to był żart, ale wychodzi jej... znacznie bardziej płasko i defensywnie, niż by chciała. Słyszy to. Przygryza wargę. No właśnie, Połysk, dlaczego? Czy to, co zrobiłaś, jest powodem do nienawiści?
Nnie—... – Nieważne? Nie wiesz? Wiesz. Doskonale wiesz, o co chodzi... i doskonale wiesz, że w jakiś krzywy sposób bycie nienawidzonym jest łatwiejsze niż zaakceptowanie, że koty mogą odchodzić tak po prostu. Przygryza wargę mocniej, czuje metaliczny posmak krwi na języku. Przełyka ślinę.
Zj**ałam, w porządku? – wyrzuca z siebie z frustracją. – Nieważne, co mówisz, zrobiłam coś źle i nie— nikogoniema, więc— – urywa. Nie może mówić dalej, bo, nawet nie jest pewna kiedy, ale, na osty i ciernie, rozpłakała się i boi się, że jak powie jeszcze jedno słowo, to zacznie płakać głośno. I tego nienawidzi. Nienawidzi faktu, że w ogóle płacze, że robi to akurat TERAZ, że nikogo nie ma, NIKOGO NIE MA, nie ma Księżyca i Brzasku i Migoczącej Iskry i nikt nie czeka na nią po kolejnych wyjściach z lecznicy i dla nikogo nie znaczy wystarczająco żeby ZOSTAŁ i chciała po prostu przeprosić płotkę a teraz jest tylko kolejnym problemem i jest żałosna i głupia i pewnie nawet nie miała odpowiadać na to pytanie tak serio i...
Czuje, że łapy się pod nią uginają i siada na ziemi, spojrzenie wbijając w swoje pazury, w ziemię, w liście, wszędzie – wszędzie, byle nie w stronę Płotkowego Potoku.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 03:20
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Cofa uszy. Słyszał, owszem; słyszał i nie widział w tym ani jednego powodu, by znienawidzić Połyskującą Taflę, bo każda jej akcja w stosunku do Płotki wydawała się mu idealnie uzasadniona; ba! Przecież zostawiła go samego – tak, jak wtedy chciał. Bycie samemu było dla niego o wiele bardziej komfortowe, szczególnie w takiej sytuacji; lubił moczyć się we własnych szczynach, najwyraźniej. Jeżeli cokolwiek, Połysk zrobiła Płotce przysługę… i, cóż, dała mu też do zrozumienia, jak żałosne potrafi stać się jego życie, gdy znikają z niego wszystkie te koty, z których zasięgu wzroku chciał uciec.
 Stoi w bezruchu, gdy głos Połysk się łamie, stoi w bezruchu, gdy przestaje mówić i ugina pod własnym ciężarem. Wilgoć przenika przez futro do skóry i sprawia, że Płotka czuje się coraz bardziej nieprzyjemnie świadoma wody, w której stoi, ale stoi w niej jak nieruchomy posąg, jak widz i obserwator tego, jak jego najlepsza – i jedyna – przyjaciółka zaczyna płakać, bo najwyraźniej na to też nie potrafi zareagować inaczej, niż usunięciem się z jej przestrzeni. Nikogo nie ma. Ciebie też nie ma, Płotko – bo uciekłeś. Zniknąłeś.

 Mija za wiele uderzeń serca, ale krople z pluskiem skapują z kończyn rudej i pozostawiają mokry ślad na plaży Złotych Łusek, gdy Płotka bierze niepewne, powolne i ciche kroki w stronę siedzącej Połysk, przed którą ostatecznie siada. Gorzko patrzy w dół. Ale nic nie mówi; brak jej odwagi, brak jej inteligencji, brak jej jakiejkolwiek jasności myśli. Nawet na głupie przepraszam.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Pon 31 Lip 2023, 12:16
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Żałosna, żałosna, żałosna, jesteś doprawdy żałosna. Ile masz księżyców, żeby tak głupio się rozryczeć i to przed innym kotem? I to jeszcze wtedy, kiedy miałaś go przeprosić, na osty i ciernie, nie sprawić, że będzie jeszcze gorzej, jeszcze niezręczniej, jeszcze bardziej o tobie i twoich problemach. Miałaś szansę, żeby coś zrobić, żeby sprawić, że Płotka może ci chociaż wybaczy, a teraz... teraz to pewnie dopiero cię znienawidzi za bycie słabą i głupią, i zwalanie na niego swoich problemów. Przestań. Przestań, przestań płakać, zrób coś ze sobą, PRZESTAŃ, proszę, po prostu przestań, przestań...
Jej myśli są chaotyczne i wszystkie zlewają się w jedno. Nie wie, ile mija czasu, nie wie, co się dzieje, bo patrzy tylko na ziemię i próbuje przestać płakać, co, również bardzo żałośnie, zupełnie jej nie wychodzi. Chce coś jeszcze powiedzieć, coś skończyć, przeprosić Płotkę za bycie... tym, chce uciec, bo nie jest w stanie znieść oceny Płotkowego Potoku, a jest przekonana, pewna, że ją teraz ocenia. I wcale mu się nie dziwi; sama ocenia się za to, co robi i kim się stała. Jest wszystkim tym, czym być nie chciała, żałosna, bezużyteczna, beznadziejna dla innych kotów, sama. Do tego stopnia, że potrafi tylko płakać jak idiotka, która nie jest w stanie zrobić nic ze swoim życiem i uciekać. Czy to zaszywając się w lecznicy, czy odchodząc z klanu Rzeki... od księżyców ucieka. I nic dziwnego, że nikogo nie ma, oczywiście, że nikogo nie ma, bo nie będą marnować czasu na kota takiego jak o—

Coś się dzieje. Słyszy plusk wody i kroki, ciche i wolne, ale kroki, chociaż nie jest pewna, czy to nie wytwór jej wyobraźni... a przynajmniej nie dopóki, wciąż wbijając wzrok w ziemię, nie zauważa przed sobą łap Płotki. Dlaczego... dlaczego jeszcze tu jest, dlaczego nie było go wcześniej, dlaczego nie uważa jej teraz za wariatkę i nie zostawia, dlaczego?
Nie, chyba tak naprawdę jej to nie obchodzi.
Nn—nie idź – wydobywa się z jej gardła, zanim w ogóle zdążyła to przemyśleć. Jej głos jest cichy, drżący, zupełnie zły. To nie to powinna mówić, nie tak powinna się zachowywać, ale... ale nie jest w stanie mówić nic innego ani nie jest pewna, czy to zniesie, jeśli Płotka teraz pójdzie. – Pro—proszęnieidź – powtarza trochę głośniej. Potrzebuje go. Żałośnie i na wszystkie złe sposoby, ale po prostu czuje, że nie może teraz być sama.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Pią 04 Sie 2023, 01:44
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Gdy jeszcze miała siłę udawać, Płotka myślała, że jest dobra w pocieszaniu i byciu przy innym kocie; w końcu była tak naprawdę jedynym starszym bratem, jakiego doświadczyło jego rodzeństwo, powinna być w tym dobra, tak? Pierwszy raz na próbę wystawiona była, gdy Świetlik uciekł, a rodzice musieli poradzić sobie ze stratą, która dosyć oczywiście nie była przypadkiem.
 Już wtedy czuł, że nie zrobił wystarczająco, że zawiódł – bo przecież miał przekonać Świetlika, by został, by przestał być… taki.

 Dziś już zdecydowanie wiedział, że dawanie komfortu innym było ostatnim, co powinien robić. W sensie, heh, Połysk tak często była gotowa go wysłuchać, szukać rozwiązania na jego bezsensowne i niekończące się problemy, a on… on nie potrafił nawet teraz niczego powiedzieć, dokonać jakiegokolwiek gestu otuchy. Wcale nie widział teraz Połysk jako słabej, i miał wrażenie, że gdyby był kimś innym, to powinien teraz, nie wiem, trącić ją przynajmniej głową dla otuchy, przytulić, dotknąć łapą, powiedzieć coś, cokolwiek, ale… nie mógł, bał się, czuł, że nie powinien, bo… bo nie zasługiwał, bo nie miał prawa jej dotykać po tym, jak zostawił ją w tym stanie, bo był obrzydliwy, bo obrzydliwie czuł się we własnym ciele i nie chciał, by inni też musieli go doświadczać. Stać go było, najwyraźniej, jedynie na pasywność.

Nie idź.

 Pysk Płotki nieco się rozchylił, bezdźwięcznie, jakoby nie wierzył, że słowa były skierowane do niego, ale… wiedział, że były, a zamiast czuć z tego powodu ulgę, bo, hej - Połysk jednak nie chce, żebym spierdalał - to czuł jedynie dziwne poczucie winy. Bo… skoro po tym wszystkim Połysk nie chciała, by ten odchodził, to musiała nie znać go dobrze. Nieświadomie, głupim aktem, Płotka sprawił, że Połysk poznała kogoś innego od tego, kim Płotka faktycznie był, bo… jak inaczej wyjaśnić to, że jeszcze go nie znienawidziła?
 Ale tym razem nie był na tyle głupi, by zatracać się we własnych, głupich myślach, zamiast skupiać na sytuacji, w której był.
 — …Nie idę — wyrzucił na zaciśniętym gardle, zniżając swój wzrok. — I… ja. Ja jestem — ironiczne, że ty to mówisz, Płotko; jakoś nie było cię wcześniej, gdy faktycznie być powinieneś. Brnięcie w mamienie innych kotów szło ci doskonale.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Pią 04 Sie 2023, 13:01
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Przez wszystkie księżyce swojego życia, Połysk niejednokrotnie czuła, że, w jakimś sensie, osiągnęła dno. Po raz pierwszy zdarzyło się to po rozmowie z Migoczącą Iskrą i Brzaskiem, kiedy Brzask przestał z nią rozmawiać. Po raz drugi wtedy, kiedy odeszła sama Iskra. Po raz trzeci... kiedy została sama, wylądowała w lecznicy i każdego kolejnego pie**olonego dnia od tamtego czasu. Każdy dzień życia ze świadomością, że jej rodzina praktycznie już nie istnieje, że nikt na nią nie czeka, że zawiodła i wciąż zawodzi mnóstwo kotów i pewnie sama jest sobie wszystkiego winna, jest okropny i sprawia, że czuje się, jakby powoli się wykrwawiała, ale do tej pory maskowała to doskonale. Życie w ten sposób jest okropne i jest tylko kolejnym, ciągnącym się dnem... ale mimo to nie pozwoliła sobie się rozpaść. Przez ten czas nigdy nie płakała. Nie krzyczała. Nie traciła nad sobą kontroli, nie wyżywała się na drzewach pazurami, nie miała pretensji do nikogo innego niż do siebie samej, po cichu, a już na pewno nie wpadłaby na tak idiotyczny pomysł, żeby prosić kogoś, żeby jej nie zostawiał, na osty i ciernie!

Teraz czuje, że się rozpada. Nie rozpadła, tylko jak rozpada się cały czas, jak traci kontrolę, jak na te uderzenia serca, sekundy, minuty traci po kolei każdą część siebie, którą niegdyś znała i desperacko się ich trzymała – swoją pewność, swoją dumę, swoją determinację, swoją siłę. Dalej traci wszystkie pozory, które budowała przez ostatnie księżyce: jakiejkolwiek normalności, tego, że sobie radzi, że, hej, może i jest ch*jowo, ale jest też stabilnie, wreszcie i sam pozór tego, że w ogóle jest w stanie utrzymywać jakiekolwoek pozory. Nie jest w stanie. Nic nie jest w stanie. Tak samo jak nie może zrobić nic, żeby teraz przestać, żeby jakoś to zatrzymać.
Najtrudniejszą częścią całego tego rozpadania jest jednak to, że... nigdy nie nauczyła się rozpadać. Nie wie, co robić, kiedy czuje, że nie może powstrzymać płaczu, a od płakania coraz ciężej jej się oddycha, że serce bije jej tak, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi, a co gorsza – nie umie nic zrobić z obrzydzeniem, które odczuwa na myśl o tym, kim teraz jest i w jakim jest stanie. Nienawidzi się za to, że się rozpada, nienawidzi tego, że musi to widzieć inny kot, tak cholernie ważny dla niej kot, nienawidzi swojej głupoty i żałosności.
Co się z tobą stało, Połysk? Kim jesteś? Bo na pewno nie najlepszą córką i dumą Migoczącej Iskry.
W tym momencie nienawidzi siebie.

Wszystko rozmywa jej się przed oczami, a w uszach słyszy tylko pisk i szum własnej krwi. Głos Płotki ledwo do niej dociera, jakby dochodził do niej zza grubej, mlecznobiałej mgły... ale Płotka jest. Nie idzie. Zostaje.

Czuje ulgę, ale czuje też ból. Czuje wdzięczność, ale czuje też gorycz. Chce wierzyć, bardzo chce, że kiedy Płotka mówi, że jest, to znaczy, że jest w takim sensie, jak dawniej, że jest jej przyjacielem, ale nie potrafi. Nie wie, czy nie zostaje z nią tylko z jakiegoś poczucia winy albo żeby poczuła się lepiej, albo czy tak naprawdę nie sądzi, że jest beznadziejna i do tego jest manipulatorką, która trzyma go tu tym, że głupio byłoby mu sobie iść... Jest. Połysk chce wierzyć w to, że jest, naprawdę chce, ale—
Nieważne. Poprosiła go tylko o to, żeby nie szedł sobie teraz, bo nie byłaby w stanie patrzeć, jak odchodzi, a on został. Z jakiegokolwiek powodu, jakiekolwiek miał motywacje... jest mu wdzięczna, że jest teraz. I chwilowo nie ma siły zajmować się swoimi uczuciami na temat tego, że nie było go wcześniej, że wcale może go nie być w przyszłości.

Chce mu podziękować, ale z jej gardła wydobywa się tylko cichy szloch, za który syczy na siebie w myślach; boi się robić cokolwiek, do czego musiałaby wydawać dźwięki, bo nie chce, żeby skończyło się, uch, tak. Więc milczy. Milczy i, choć czuje, że to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie robiła, po prostu... daje sobie czas.
Nie wie, ile dokładnie go potrzebuje, żeby się wypłakać, odreagować wszystko i wreszcie uspokoić, ale ma wrażenie, że kiedy tak żałośnie siedzi przed Płotką, mija go zdecydowanie za dużo. W końcu jednak oddychanie robi się łatwiejsze, łzy przestają ciągle lecieć jej do oczu, bicie serca jakby zwalnia...
Czuje się obrzydliwie. Jest jej okropnie głupio, wstydzi się chociażby spojrzeć na Płotkę, boi się ruszyć, jakby to miało sprawić, że znowu się rozpadnie i boi się mówić cokolwiek, bo nie chce po raz kolejny słyszeć, jak łamie jej się głos. Ale w tym wszystkim jest też jakieś nieśmiałe uczucie ulgi, że dłużej nie udaje. Nie zwracała nawet na to uwagi, ale trzymanie się w całości przez wszystkie te księżyce było znacznie trudniejsze i wycisnęło z niej więcej sił, niż myślała.
Mija jeszcze trochę czasu, nim odważa się odezwać.
No, to było żenujące – mówi i śmieje się cicho, jakby chciała zamaskować fakt, że jeszcze przed chwilą płakała. Zaraz jednak poważnieje odrobinę, bo zbiera odwagę na to, żeby spojrzeć na Płotkę. – ...dzięki. Że zostałeś.I wybacz, że musiałeś na to wszystko patrzeć, ugh. Najchętniej by na tym skończyła i teraz uciekła. Czuje się okropnie i okropnie niezręcznie zarazem, do tego jest jej zwyczajnie wstyd, że tak się rozsypała i nie ma ochoty dłużej być w miejscu, które jej o tym przypomina, z kotem, który tego wszystkiego doświadczył, ale... jest jeszcze jedno ważne pytanie, które ciśnie jej się na język.
Jak... powiedziałeś, że jesteś – zaczyna wolno, bardzo wolno, pilnując, żeby głos jej się nie załamał – miałeś na myśli... tylko teraz, czy—? – Nie jest w stanie dokończyć pytania, żeby się znowu nie rozpłakać (żałosne), więc ma tylko nadzieję, że Płotka domyśli się, co chciała powiedzieć dalej. Czy będziesz dalej? Czy znowu nie znikniesz z mojego życia, jak tylko skończymy rozmawiać?

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Sob 05 Sie 2023, 02:43
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
 Mózg Plotki się wyłącza. Zazwyczaj w takim momencie zająłby się kolejną spiralą obrzydliwych, coraz to gorszych myśli… ale w tym momencie, zdaje się, już nawet na to było jej brak sił. Nie sił fizycznych, rzecz jasna, a mentalnych; przez ostatnie księżyce, a szczególnie ostatnie bicia serca, zdążyła przewertować w swojej głowie tyle wniosków i przemyśleń, że powoli brakowało dla niej miejsca – nawet w tak, huh, ironicznie cichym i spokojnym scenariuszu, jaki właśnie przeżywała. Spokojnym… śmieje się do siebie w myślach; spokojnym, bo nie musiała reagować, nie musiała udawać, jeszcze nie. Połysk była w swoim świecie, najwyraźniej pierwszy raz od dawna przeżywając to wszystko tak… zewnętrznie, i choć to też kuło Płotkę poczuciem winy, to czuła, że jedynie biernością nie pogorszy sytuacji. Jakiekolwiek gesty komfortu, śmiesznym trafem, sprawiłyby Połysk jedynie dyskomfort… a najwyżej w to wierzyła Płotka.

 Aż w końcu cisza zostaje przerwana; na dźwięk słów Połysk coś w Płotce zaciska się nieprzyjemnie. Przygryza wargę i nieświadomie marszczy brwi w nieco żałosnej, zmartwionej ekspresji. Nie. Nie było żenujące, nie masz się tak czuć, masz wypuścić to wszystko z siebie śmiało, masz nie butelkować i nie trzymać emocji w sobie, jak ja, i– proszę, nie czuj się w ten sposób. Obrzydliwe masz życzenia, Płotko; tyle samoświadomości, by to wiedzieć, jeszcze w sobie miała.
 I mimo wszystkich tych przemyśleń, tych wszystkich słów, które przecież mogłaby powiedzieć teraz Połysk, jej pysk pozostawał bezgłośny. Zamiast tego jedynie na wydechu uśmiecha się lekko, gdy ta dziękuje… i natychmiastowo ekspresja ta znika z jej pyska, gdy ta wypowiada kolejne słowa.

No tak.
Połysk nie jest głupia. Znów, nie zamierza unikać tematu wiszącego w powietrzu, a Płotka chciał, tak bardzo chciał. W karku czuje, jak jego ciało z lekka się paraliżuje, jak z tyłu głowy pojawia się nieprzyjemne swędzenie, jak każda możliwa część jego ciała staje się cięższa. Pysk otwiera dopiero, gdy na języku czuje krew; nieszkodliwy, acz irytujący nawyk.
 Zanim odpowiada, patrzy na Połysk żałośnie. Żałość było czuć w jego oczach i sposobie, w jaki powieki na nie opadały, w delikatnym wyrazie brwi; okna do duszy, nieprawdaż?
 — …przprszm. Nie wiem — po raz pierwszy od dawna odważa się na szczerość.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Złote Łuski
Sob 05 Sie 2023, 03:44
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Nie wie. Hm. Chyba już to od niego słyszała.

Niewiedza ją boli. Zarówno ta z teraz, bo nie wie, czy ma w takim razie w ogóle na kogo liczyć, czy powinna robić sobie nadzieję, jak i ta z ich ostatniej rozmowy, bo nie wie, co się dzieje z Płotką. Jakaś jej część jest na niego zła za to, z jaką łatwością zniknął z jej życia na tyle księżyców, że nie może teraz podać jej takiej odpowiedzi, jaką chciałaby usłyszeć... większa część jest jednak cholernie zmartwiona. Wyraz pyska, z jakim patrzył na nią Płotka zaraz po tym, jak przestała płakać? Tak samo czuje się od wielu księżyców względem jego; widzi, że dzieje się z nim coś niedobrego, ale nie wie, jak mu pomóc, bo nie wie nawet, co to takiego.
Teraz, zauważając żałość, z jaką wpatruje się w nią Płotka, zauważając jego ból... nieważne, jak zła by nie była, jest równie zmartwiona i tak bardzo chce, żeby po prostu było, uch, było inaczej.  Przez te wszystkie księżyce obwiniała się o robienie za mało, o to, że nie była w stanie mu pomóc i raz jeszcze nachodzi ją okropne poczucie winy, że może gdyby potrafiła, to nie musieliby w ogóle rozmawiać teraz ze sobą w taki sposób, ale to chyba dłużej nie ma znaczenia. Ma szansę, być może ostatnią (w końcu nie przyszła na granicę na zwykły spacer), żeby to zmienić... i w razie czego móc przynajmniej spojrzeć sobie w pysk w tafli wody i powiedzieć, że próbowała. Duma, którą wydawało jej się, że straciła, chyba powoli do niej wraca.

Milczy. Przez dłuższy czas milczy, zbierając myśli, słowa i siłę na to, żeby je wszystkie powiedzieć tak, żeby się przy tym nie złamać, aż w końcu wydycha głośno powietrze i otwiera pysk.
...Wiesz, gdyby to miało zależeć ode mnie... chciałabym, żebyś był. Ale – tu wbija w niego dość stanowcze (na tyle, na ile mogło takie być, kiedy na dobrą sprawę dopiero pozbierała się po płaczu) spojrzenie – ...chciałabym też, żebyś był ze mną szczery. Co się dzieje, Płotka? – pyta. Jej głos jest jeszcze dość słaby, ale tym razem wyraźnie naciska. Uprzednio nie chciała, bo bała się, że stanie się to samo co z Brzaskiem, ale teraz... ma wrażenie, że nie ma już nic do stracenia; że nieważne, co zrobi, postępuje równie na ślepo i tak czy inaczej może się to skończyć równie źle, więc, hej, czemu by nie? W najgorszym wypadku... odejdzie z klanu tak, jak planowała, ale z przekonaniem, że zrobiła cokolwiek, żeby spróbować zmienić swoją sytuację i pomóc Płotce. Może tylko będzie trochę bardziej zraniona.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Złote Łuski
Sponsored content

Skocz do: