IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Gromu
 :: Obóz Klanu Gromu :: Korzenna Nora
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 19 Sie 2022, 17:36
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 667
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Nienawidziła tego w kocurze; że nie potrafił zrozumieć prostych komunikatów i na siłę próbował… udawać? Że są dobrymi znajomymi, czy czymkolwiek. Nie rozumiała, czego chciał od niej kocur, bo na pewno nie zdobyłby jej zaufania poprzez zwyczajne ignorowanie i wyrzucanie jej uczuć do śmietnika, jak teraz - ona każe mu spadać, a ten, że, hehe, dobrze wiedzieć, że wracają ci siły, bo przecież wcale przed chwilą nie usłyszał, jak ktoś poprosił go o zmycie się stąd. Czy on myślał, że żartowała? Nie chciała go w swojej przestrzeni, a z każdym słowem chłop pogorszał swoją sytuację.
Czuję się źle, bo tu jesteś — wysyczała w odpowiedzi, kładąc swoje uszy do tyłu. Czuła się obrzydliwie słaba, gdy leżała wpół martwa na legowisku, a on mógł sobie tu po prostu siedzieć, w pełni zdrowy i silny, jakoby specjalnie chcąc pokazać jej, jaka przepaść ich teraz dzieli. — No, ty to pewnie najbardziej — powiedziała, wyraźnie sarkastycznie. Wszyscy? Jasne, już widziała Sokole Skrzydło, która z niecierpliwością czeka, aż jej znienawidzona siostrzyczka wyzdrowieje, bo w końcu tak uwielbia jej towarzystwo i obecność, wcale nie byłoby jej lepiej w życiu bez niej. Och, i Rozżarzona Gwiazda! Typ, co nie zabierał ją na żadne zgromadzenia, żadne patrole, ewidetnie ignorował jej… egzystencję, wysyłając ją na patrol z kimś, kogo otwarcie nie lubi mówiąc, że „dobrze się dogadujecie”. Jego życie na pewno byłoby zupełnie inne, gdyby zabrakło złotej wojowniczki! Ja pierdolę. Miała dość.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sob 20 Sie 2022, 21:57
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 553
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Czy nie potrafił zrozumieć? Raczej nie oto chodziło. Bo doskonale je rozumiał ale był uparty jak osioł. I po prostu gdy słyszał po raz setny ,, spadaj” ze strony wojowniczki to samoistnie nie chciał spełnić jej prośby. Bo zawsze jak tylko podszedł, jak tylko próbował coś powiedzieć to słyszał : ,,spadaj”. Więc no...nie miał ochoty być grzeczny i słuchać jej rozkazów. A przynajmniej teraz bo po od ostatniej ceremonii nawet mogła go nie widzieć w obozie.
Ogólnie nie przepadał za tym… rozwydrzonym kociakiem bo tak się zawsze zachowywała Zaćmienie w jego obecności. Przy innych była naprawdę spoko. No ale zawsze gdy tylko on się zbliżał to zmieniała się w kłębek nerwów. I wydawało mu się, że z każdym kolejnym spotkaniem bardziej go nie lubiła. Czego nie rozumiał bo od ostatniej rozmowy nawet się do niej nie zbliżał. Nawet na tych głupich patrolach mało co się do niej odzywał. Dał jej święty spokój jak oto prosiła. Więc nie rozumiał tej narastającej złości!
No i nie zamierzał dalej ją męczyć swoją osobą ale stało się co się stało. I nie potrafił tego tak zignorować. Poza tym chciał sam zobaczyć jak się złotofutra czuje.
– Zauważyłem. Ale chyba puchacz też się w to wlicza co nie? – zaśmiał się cicho po czym jego mina szybko się zmieniła. Nagle spoważniał po czym spojrzał się na wojowniczkę z pełną powagą. – Powiedziałem, że wszyscy. –mruknął. – Zdziwiona? – zapytał, przy czym lekko przekrzywił łeb w bok.

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 GwW6Zz1
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Nie 28 Sie 2022, 04:16
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 667
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Za każdym razem, gdy Koźlorogi otwierał pysk, Zaćmienie czuła, jak traci kilka komórek mózgowych. Nie rozumiała, dlaczego kocur był taki… głupi, po prostu głupi, głupi i denerwujący, jak brzęczący nad uchem komar. To znaczy: to nie tak, że był jedynym kotem, którego złota uznawała za głupiego, ale… jego typ idiotyzmu był troszeczkę, krótko mówiąc, inny, niż ten, który widziała u innych. Tęczę uznawała za nieco głupszą od niej samej, ale ostatecznie nie wchodziła jej w drogę, skoro za nią nie przepadała - tak samo robiła siostra. Ale on? On robił to chyba specjalnie, bo najwyraźniej lubił widzieć reakcję na coraz to głupsze zdania.
Nie, Kozioł, tak właściwie to wolałabym teraz widzieć tego zasranego puchacza, bo on przynajmniej się nie krył z tym, że chce mnie zabić, a do tego robił to sprowokowany i z tą samą myślą, co ja: by mieć co jeść.
— milczenie.
Wszyscy. Zaćmienie nie znosiła takiego uogólniania, generalizacji; ku czemu? Złota nie potrzebowała współczucia ani Kozła, ani klanu, a doskonale wiedziała, że znajdą się w Gromie jednostki, które jej uraz będą mieć głęboko w nosie, a nawet się z niego cieszyć.
Nie potrzebuję twojego pocieszenia. Spadaj — może tym razem zrozumie.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Nie 28 Sie 2022, 19:56
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 553
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Widząc, że jego żart znów nie wypalił, odchrząknął po czym zamilkł. Zazwyczaj inni się śmiali z jego żartów i dobrze to rozładowywało atmosferę ale… Przy niej chyba najlepiej będzie ich nie wyciągać z rękawa. Podrapał się po karku po czym zebrał siebie siłę. Sporo się stało od ostatniej ich rozmowy. Nawet dostał ochrzan od swojej kumpeli w wichru za to powiedział Zaćmienie. Pewnie również nie darzyła go sentymentem po tym wszystkim… A przynajmniej nie takim jak przed tym. Ale ta rozmowa dała mu wiele do myślenia. Jak i też ta zacięta walka z puchaczem. Zrozumiał, że nie powinien dłużej zwlekać i schować swoja dumę do kieszeni. Bo gdyby wojowniczka umarła to nigdy by jej nie przeprosił. Tak szczerze i raz a porządnie. Bo uznał, że właśnie w taki sposób mógłby być pokój miedzy nimi. Nigdy jej szczerze nie przeprosił. Rzucił jakieś tam, krótkie przepraszam i nachalnie starał się ją zabrać na spacer. Kto by chciał iść na spacer z kimś kto wcześniej mówił takie rzeczy? Te wszystkie rzeczy uświadomiły mu jak wojowniczka mogła się czuć. Zrozumiał jej punkt widzenia i przestał gapić się tylko na JEJ winę. Bo wina była po obu stronach z naciskiem na jego.
– Pójdę, ale za nim to… –przerwał krótko po czym dodał.- Nie przyszedłem tutaj by Cię pocieszać. Żaden ze mnie pocieszyciel tak po prawdzie... Dużo minęło od naszej ostatniej rozmowy. Przez co miałem czas na przemyślenia. A teraz kiedy o mały włos nie zginęłaś… Zrozumiałem, że nigdy szczerze Cię nie przeprosiłem. Głownie przez moją dumę, która mi na to nie pozwalała. – starał się nie robić długich przerw miedzy słowami by złotofutra wysłuchała go do końca. Gdy skończy nie zamierzał jej zabierać więcej cennego czasu i pójdzie. Tak jak sobie tego życzyła.
– Zachowałem się jak kompletni idiota a nawet gorzej. Jak zasmarkany kociak, który nie potrafi się kontrolować. Pewnie znajdzie się kilka lepszych określeń na moją osobę ale wymyślanie ich zostawię w twoich łapach. –uśmiechnął się niemrawo po czym znów wrócił do konkretów. – Po prawdzie wszystko się zaczęło od tego, że oskarżyłaś mnie o zabranie Ci zwierzyny… Ale to mnie nie usprawiedliwia bo nie powinienem tak mówić nawet w gigantycznej wściekłości. Bo to było… bardzo okropne zachowanie. A jako wojownik nie powinienem tak robić. Zwłaszcza dla swojego klanowicza. – westchnął bo naprawdę ciężko mu było tak szczerze mówić? Czuł jakby coś go przygniatało jak i też niepewność. Bo nigdy ale to nigdy nie był w pełni z kimś szczery. Nie potrafił bo jako samotnik nie mógł ufać nikomu. Zawsze ktoś mów bijał nóż w plecy. Lub zaprowadził w kłopoty.
– Klanowicza, którego doceniam mimo iż czasem bywa denerwująca i od samego początku nie miła dla mnie. – wytknął jej delikatnie to, że nawet go nie znając uważała go za… Nikogo. Za jakiegoś szaraka bez talentu. – Tak szczerze to gdy wróciłem do klanu byłem w szoku, że ktoś tak młody miał tak wielkie ambicje. Podziwiałem twoją pracowitość i uparte dążenie do celu by zostać wojowniczką. Przez co myślałem, że się dogadamy bo jakoś tak… Mieliśmy podobne ambicje? Czy coś w ten deseń… No ale jak już zauważyłaś nie jestem dobry w kontrolowaniu swojej złości i do tego moje żarty są słabe. Chyba jedynie co mi wychodzi to wykonywanie obowiązków. – zaśmiał się z samego siebie ale nie był to rozbawiony śmiech a bardziej taki… zirytowany samym sobą.
– Więc nie ma co się oszukiwać, że jesteś zdecydowanie lepszym wojownikiem niż ja. Idealnym do naśladowania i to nie są puste słowa. Wiele młodziaków podziwia twoją odwagę. Nawijali o tobie dość długo gdy tylko się obudziłaś. A co dopiero Wrona! Może do tego się nie przyzna bo niezły z niego twardziel ale bardzo się ucieszył gdy mu powiedziałem, że się wybudziłaś. Twoja mama i Sokół również poczuły ulgę gdy się dowiedziały. Może tego nie widzisz ale naprawdę wiele kotów cieszy się, że żyjesz. Więc no… jesteś dość popularna. – tutaj się odważył na skromny uśmiech no i wreszcie przeszedł do zakończenia swoich przeprosin. – Dużo jeszcze pracy przede mną. Nie jestem dumny z siebie bo wiem że mogę być lepszy. A nic z tym nie robiłem. Dlatego jestem zły na siebie, że nie udało mi się zabić puchacza szybciej bo wtedy nie musiałabyś długo tutaj siedzieć razem z Tęczą. I jestem zły, że musiało się to wszystko wydarzyć bym się ogarnął. Cieszy mnie jednak to, że żyjesz bo gdybyś umarła to nigdy bym sobie nie wybaczył a klan Gromu straciłby naprawdę cennego kota. – pod koniec skinął jej głową z szacunkiem a następnie wstał.
– To moje pierwsze… szczere przeprosiny i mam nadzieje, że nie wyszło aż tak tragicznie… No! Będę już się zbierał. Już wystarczająco długo, Cię męczę swoją osobą. Zdrowiej i ani mi się waż dołować czy coś. Z tymi bliznami wyglądasz o wiele fajniej. – powiedział po czym machnął ogonem i skierował swoje kroki do wyjścia. – Pamiętaj! Masz szybko wyzdrowieć! – powiedział na pożegnanie.
I tak oto wyszedł z lecznicy tak jak prosiła Zaćmienie. Jednakże pozostawiając ją z dość… Niespotykanym doznaniem. Bo w końcu kto by się spodziewał, że taki ham szczerze ją przeprosi?
/z.t umieram

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 GwW6Zz1
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Czw 01 Wrz 2022, 23:21
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 667
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
„Pójdę”, słyszy, i już widzi iskierkę nadziei, jednak wiedziała w środku, że była złudna – nie odszedłby tak łatwo, znała go na tyle długo, by o tym wiedzieć… i faktycznie, zaraz słyszy „ale”. A potem? Potem potok słów tak długi, że chyba nawet nie ma ochoty go przerywać. Na początku nie słucha, wiedząc, że i tak cokolwiek powie Koźlorogi, będą to słowa bezużyteczne i w najlepszym wypadku głupie, a w najgorszym – obrzydliwe.
Musiał jej przypomnieć, po prostu musiał, że o mały włos nie zginęła. Nienawidziła tego i nienawidziła całego obrazu Koźlorogiego, jego sposobu mówienia, jego sposobu bycia, nienawidziła jego chęci i aspiracji, nienawidziła jego ciała, w tym momencie o wiele silniejszego, niż jej, nienawidziła wszystkiego w tym zapchlonym kocurze, który nie ustawał w niszczeniu jej dnia… i na dłuższą metę, życia też.
I ten Koźlorogi zaczął ją przepraszać. Przepraszać długo i obszernie, mówiąc źle o sobie, mówiąc co zrobił… choć nigdy nie nazywając tego po imieniu, rzecz jasna, bo najwyraźniej na to wciąż był tchórzem. Potem? Potem zaczął ją chwalić, mówić, jak to ją podziwia, jak inni ją podziwiają… Wronia Łapa, nawet. „Gdybyś umarła, to nigdy bym sobie nie wybaczył, a Klan Gromu straciłby naprawdę cennego kota”… zamknij się. Zamknij się, zamknij się, zamknij mordę, proszę, leciało przez jej myśli; tego też nienawidziła. Tego, że ją przepraszał, że się przed nią jakoś zniżał, że najwyraźniej dopiero gdy Zaćmienie była słaba i zraniona, to mógł zebrać się na przeprosiny. Żeby co, żeby ją wkurwić? Że teraz myśli, że źle zrobił, że teraz ją jednak podziwia, wmawiając jej, że jest jakaś popularna… w momencie, gdy nie może nic zrobić, w żaden sposób tego udowodnić; czy robił to po, by uświadomić jej, ile straciła? Bo wciąż nie mogła znaleźć w jego zachowaniu czystych intencji, nie potrafiła zaufać, że ktoś kto nie rozumie głupiego „spadaj” mógłby kiedykolwiek być znośny. Jedyną miłą rzeczą w całym tym wywodzie był Wronia Łapa, szczerze mówiąc.
Łał, ile nad tym myślałeś? — parsknęła w ironii; — Nie wiem, cieszy cię to? Mówienie mi tego wszystkiego, kiedy już jestem… słaba? Kiedy już ci, lisia mać, nigdy nie dorównam, bo jestem okaleczona? Dla ciebie życie musi być taaakie łatwe, no kuźwa; Rozżarzona Gwiazda nie udaje, że nie istniejesz, masz ambitnych terminatorów, potem zrobisz z siebie bohatera, kiedy uratowały mnie Tęcza i Owca, nie TY, a potem wymyślisz sobie tekst przeprosinowy, żeby wzbudzić we mnie jakąś, nie wiem, pokorę? — warczy, wręcz czasem krzyczy w zdenerwowaniu… i dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że powiedziała trochę bardzo za dużo w napływie emocji; więcej, niż chciałaby komukolwiek zdradzić o sobie. Zmarszczyła brwi. — Nieważne, spieprzaj.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 02 Wrz 2022, 15:13
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 553
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Miał naprawdę teraz wychodzić tak jak sobie to złotawa zażyczyła na początku. Ale jej słowa zatrzymały kocura przed wyjściem z legowiska rannych. Odwrócił głowę a po chwili całe swoje ciało. Na pierwsze pytanie nie odpowiedział bo tak szczerze to nie wiedział dokładnie o tym. Poza tym raczej nie musiał na nie odpowiadać. Bo znając życie nawet ją to nie interesowało. No ale fakt… Długo nad tym myślał by jego przeprosiny były tym razem lepsze… Nie były idealne ale była w nich zdecydowana poprawa. No bo wcześniej mówił samo przepraszam i tyle. Teraz zrozumiał, że przeprosiny musza być szczere zwłaszcza gdy zrobi się duży błąd.
Na jej wybuch od razu zmarszczył swoje brwi i popatrzył się poważnie. Jednak nie przerywał jej w mówieniu. Czekał aż skończy ale przez cały ten czas jego brwi były zmarszczone. Nic z tych słów mu się nie podobało i nie zamierzał tego tak zostawić.
– Już wcześniej chciałem Cię przeprosić. Zanim się to wszystko stało. Więc niezależnie od tego czy byś walczyła z puchaczem czy nie to i tak bym Cię przeprosił. Ta sytuacja mi tylko uświadomiła, że mógłbym już nie mieć okazji by Cię przeprosić. – powiedział trochę z podniesionym głosem ale o dziwo spokojnym. Był poważny i wcale mu się nie zabierało na śmiech czy żarty. – A kto niby uważa Cię za słabą huh?! Jesteś teraz OSŁABIONA. A nie słaba! Wyleczysz się to staniesz na łapy i znów będziesz polować i patrolować! – powiedział i szybko zaczął znów mówić. – Nie jesteś słaba psia mać! Słaby kot to taki kto sika pod sobą lub nie walczy do samego końca! I ty mi teraz wmawiasz, że jesteś takim słabiakiem? Że niby Zaćmione Słońce, która odważnie walczyła jest słaba?! –wytknął jej to. Po czym wypuścił szybko powietrze przez nos. – I co? Tak po prostu się poddasz? Że co, że niby blizna ma cię powstrzymać od dalszej walki? Że przez to będziesz zawsze w tyle?! – jak mogła tak skreślać swoją przyszłość przez durnego ptaka! – Moje życie łatwe? Niby od kiedy. Nawet nie wiesz ile bólu i strachu musiałem się najeść by móc tutaj jeszcze być. Już dawno mogłem być martwy. – powiedział poważnie po czym dalej mówił. – Żar Cię niby nie widzi? Jeżeli masz do niego sprawę lub problem to wygarnij mu to do jasnej! To prosty kocur więc jak chcesz to załatwić to powiedz co cię drażni. A jeżeli chodzi o mich terminatorów to fakt, są zdolni. Ale nawet gdyby nie byli to i tak bym ich mocno męczył treningami. By zrobić z nich porządnych wojowników. – więc nawet gdyby dostał lenia od przywódcy to by nieźle go przycisnął. – Co za bzdury wygadujesz! Nigdy bym nie brał zasług za coś co nie jest w pełni moją zasługą. Więc nie, nie ja Cię uratowałem. To dzięki Tęczy puchacz przestał Cię atakować i dzięki Owcy żyjesz. Ja tylko zabiłem puchacza i posprzątałem ten burdel. – wcale nie uważał się za bohatera. Cieszył, że mu się udało pokonać przeciwnika ale zdecydowanie bohaterem nie był.
Po tych słowach na chwilę zamilkł gdyż trochę się nagadał więc przez chwilę tylko patrzył się na pysk kocicy.
– Nie skreślaj swojej przyszłości. Będę z tobą szczery. Jeżeli dalej będziesz tak myśleć i nic nie robić to tak, będziesz w tyle. Jak się poddasz i nie będziesz ciężko pracować. Chcesz tak żyć? W takiej szarej rzeczywistości? Bo jak nie to może jednak wstaniesz na te swoje cztery łapy i pokażesz, że Zaćmione Słonce dalej jest uparta jak osioł i nie pozwoli by jakaś jej blizna zniszczyła jej życie?! – wręcz brzmiało to jak jakiś doping czy coś w tym stylu. W każdym bądź razie, Kozioł naprawdę się wkurzy jak złota kocica po prostu zrezygnuje ze wszystkiego na czym jej zależało.

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 GwW6Zz1
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Nie 04 Wrz 2022, 03:14
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 667
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Nie znosiła każdego słowa, które mówił kocur; nie znosiła sposobu, w jaki składał zdania i tworzył ich sens, nienawidziła tego, że brzmiały jak słabe pocieszenie mówione do kociaka, który ma gorszy dzień, a nie do dorosłej wojowniczki, która została trwale okaleczona i była zwyczajnie niepełnosprawna, gdy brakowało jej oka. Nie była zdziwiona; Kozioł uwielbiał traktować ją jak takie kocię właśnie.
„Że niby Zaćmione Słońce, która odważnie walczyła, jest słaba?”
Odważnie walczyła. Odważnie walczyła. Miała ochotę zniknąć, miała ochotę rozerwać się własnymi pazurami na strzępy, tuż po tym, jak zrobi to samo z Koźlorogim, miała ochotę zapaść się pod ziemię, umrzeć, udusić, cokolwiek… ! Wszyscy, ku*wa, byli przekonani, że walczyła odważnie, ale TO ONA zaatakowała puchacza niesprowokowana, a potem NAWET NIE PRÓBOWAŁA WALCZYĆ. W momencie otrzymania pierwszego ciosu zaczęła uciekać jak przerażony kociak (więc może Koźlorogi miał rację, traktując ją w ten sposób, heh). Nie była odważna, nie była mądra, nie była silna, nie była żadną z tych rzeczy, o które posądzał ją teraz Koźlorogi, i nienawidziła tego, nienawidziła siebie.
„Już dawno mogłem być martwy”. Zaćmienie gryzie swój język, ale nawet to nie powstrzymuje jej od wypalenia w złości:
Szkoda, że nie jesteś — cicho i pod nosem, ale słyszalnie. Nie znosiła go. Miała tą myśl w głowie już chyba dziesiąty raz w ciągu dzisiejszego dnia. Wspomnienie o terminatorach; jej krew znów pulsuje w złości. — Przynajmniej masz szansę, przynajmniej przychodzą na trening, nie znikają sobie nagle, nie musisz z nimi powtarzać dziesiąty dzień tej samej pierdolonej rzeczy, bo wciąż nie rozumieją jej w zadowalającym stopniu — Okopcona Łapa… i Owcze Runo, której tempo było ślimacze, bo medyczka absolutnie nie wykazywała ani jakichś wielkich chęci, ani umiejętności. Zaćmione Słońce chciała kogoś wytrenować. Chciała, starała się, wkładała tyle samo wysiłku, co Koźlorogi… ale znów, Rozżarzona Gwiazda jej nienawidzi, najwyraźniej, dając jej najgorszych możliwych terminatorów, z jakimi przyszło jej pracować. I znów dała wplątać się w rozmowę, zamiast tego zakończyć, tak, jakby chciała.
Idź. Proszę.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Nie 04 Wrz 2022, 22:42
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 553
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Czy uważał ją za kociaka? Cóż czasem się tak zachowywała. Więc czasem też uważał, że do niej trzeba gadać krótko bez dziwnych stwierdzeń. Bo tylko na takie dawała mu czas. Gdy tylko mówił coś więcej to zbywała go jak suchego liścia na błotnistej ścieżce.  Szczerze to nie wiedział czy brał ją za taką wojowniczkę od której czuł respekt czy za takiego młodziaka co dopiero uczy się dorosłego życia. No bo właśnie teraz zaliczyła swoją pierwsza mocną glebę.  Pierwszy upadek, który zabolał ją mocno. Tak bardzo, ze nie tylko jej ciało ale dusza wyły z bólu. Dodatkowo jej duma i honor jeszcze bardziej przygniatały ją do ziemi. Za dobrze znał to uczucie. Uczucie bycia… niczym. Jak bardzo nienawidził bycia słabym, muszącym zdać się na innych. Brak samodzielności doprowadzał go do obłędu. Nie chciał by ktoś się nim wiecznie opiekował. Czułby się z tym źle i nienawidziłby się za to.
Więc rozumiał co mogła teraz czuć. Dlatego tym bardziej nie chciał by tak po prostu się poddała.
Na jej słowa, Kozioł poczuł się trochę tym dotknięty ale nie do końca. Dawno nie słyszał by ktoś mu życzył śmierci. Ale jednocześnie… jako samotnik słyszał to wiele razy. Więc teraz nie byłby nawet zły jakby ktoś się na niego rzucił z chęcią zabicia. Zwłaszcza gdyby miał konkretny powód.
Tak więc jego usta zacisnęły się na chwilę w jedną cienką linie gdy to usłyszał. Po czym szybko je rozluźnił.
–Tia… Szkoda… –powiedział cicho nawet nie zastanawiając się długo. Kiedyś na pewno coś go zabije. No ale zanim to nastąpi chciałby jeszcze skorzystać z życia.
– Rozumiem twoją złość bo sam pewnie bym nie miał cierpliwości do takich terminatorów. I znając życie prędzej czy później na takiego trafię.  Ale nie mamy wyboru. Jesteśmy skazani na takich nie tęgich terminatorów. I naszym zadaniem jest wbicie im do łba wiedzy i wybić im z głowy takie zachowania. – westchnął bo naprawdę nie znosił takich młodziaków. Nie dają żadnego pożytku. Są niczym pijawki. – Naprawdę nie wiem co powiedzieć jeszcze w tej kwestii. Wrona to był czysty fart i nic więcej. Naprawdę rzadkością jest teraz o tak starannego kota. –westchnął po czym na chwilę zamilkł. Sprawa z terminatorami była dla niego trudna bo nie wiedział co mówić. Uznawał że to była czysta loteria i tyle.
– Nie poddawaj się Zaćmienie. Musisz dalej iść na przód. Będzie ciężko ale gwarantuje Ci, że jeżeli będziesz ciężko pracować to ta praca przyniesie korzyści. – powiedział tym razem spokojniej. –I chyba doskonale wiesz, że to co mówię to prawda. Popatrz ile osiągnęłaś dzięki swojej pracy.  Zostałaś tak szybko wojowniczką. Dobrze polujesz i wiele kotów cię szanuję. Więc nie dobijaj się tymi bliznami. Zaraz będziesz śmigać znów na polowaniach. Musisz tylko chcieć. Nic więcej. –uśmiechnął się delikatnie pod koniec a następnie kiwnął głową.
– Odpocznij. – powiedział krótko bo złotawa kocica najwidoczniej nie miała już siły. Nic dziwnego. Ten wybuch i te emocje… Musi teraz porządnie wypocząć. Miejmy nadzieje, że chociaż teraz nie podda się. I gdy tylko wyzdrowieje dalej będzie tą samą Zaćm.

/z.t x2

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 GwW6Zz1
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pon 07 Lis 2022, 19:34
Złoty Okoń
Złoty Okoń
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 28[ V]
Matka : Burzowa Noc
Ojciec : Mroźny poranek
Mistrz : Zaćmione Słońce
Partner : Zaćmione Słońce <3
Wygląd : Duży, masywny kocur o srebrzystej długiej sierści w rudę klasyczne pręgi z minimalną bielą na piersi, brzuchu i ogonie. O bursztynowych oczach. Jedna z blizn przeszywa lewe oko a druga widnieje na naderwanym uchu.
Multikonta : straszka [ kw ]
Autor avatara : sofa <3
Liczba postów : 175
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t904-okon#9720
Mój kontakt z Owczym Runem.. Nie nazwałbym go świetnym. Był co najmniej przeciętny, przypominałem sobie jedynie krótkie słówka kiedy mijaliśmy się po drodze w obozie i właściwie.. Tyle. Westchnąłem za głośno stająć przed legowiskiem mej siostry. Jedynej jaka mi się ostała. Ta mimo wszystko wyglądała najbardziej jak nasz ojciec, przeklęta kupa futra. Jednak jej szylkretowe futro przypominało matkę. Przynajmniej tak sobie wmawiałem. Nie chciałem znać kota podobnego do Mroźnego Poranka. Poza tym, że ja sam nim byłem.
Chciałem porozmawiać z medyczką.. bo właściwie ona wydawała mi się którąś z kole najbliższych mi kotów. Na wasze zaskoczenie, nie miałem ich dużo. Poza Zaćmieniem i Kozłem.. zdecydowanie dalej była kotka o oklapniętych uszach. No a ostatnie wydarzenia których byłem świadkiem i jednocześnie bezpośrednim sprawcą ciążyły mi na sercu. Z jednej strony czułem wielki stres, ale także musiałem się z kimś tym podzielić. Szukałem kocicy moment, jednak końcowo uznałem, że powinna być w swoim legowisku. Nie chciałem tak bezpośrednio tam wparowywać. Więc zatrzymałem się kilka długości ogona przed rzeczywistym legowiskiem.
- Owcze Runo! - Zawołałem kocicę, z pewnością zbyt wesoło i energicznie. Na szczęście nie tak jakby ktoś miał tu umierać. Nie chciałem przecież wołać medyczki do rannego kota, tylko do jej brata. Na gwiezdnych! Co ją to w ogóle obchodziło? Jednak nie chciałem teraz się wycofywać. Na gwiezdnych! Nie mogłem.

_________________



Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 BIYmt7Lxxxxx


i had a thought, dear, however scary, about that night, the bugs and the dirt. why were you digging? what did you bury before those hands pulled me from the earth? i will not ask you where you came from; i will not ask you, neither should you.

honey just put your sweet lips on my lips

we should just kiss like real people do




Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 11 Lis 2022, 23:02
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 697
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
Robiła porządki w ziołach, odrzucając zwiędnięte medykamenty na bok, aby niedługi czas potem po przeglądzie całego składziku wynieść do niczego nienadające się zioła poza teren obozu. Ale jej porządki zostały przerwane tak...niespodziewanie. Wzdrygnęła się jak praktycznie zawsze na wezwanie swojego imienia, już w myślach zastanawiając się z czym Złoty Okoń (bo jego głosu nie dało się pomylić z nikim innym) do niej przybył. Choroba? Kolejny ranny? Jego głos wydawał się dosyć...radosny, na pewno nie brzmiał jakby trapiło go coś ciężkiego.
Wyszła tuż obok srebrzystego brata patrząc na niego zaskoczonym wzrokiem, ale jednocześnie zaciekawionym. — Tak, Złoty Okoniu? — zapytała spokojnie, delikatnie machając ogonem na boki. Ze Złotym Okoniem...nie rozmawiała zbyt dużo. Właściwie to z nikim z rodzeństwa nie rozmawiała zbyt dużo. Czasami z tego powodu czuła się głupio, że ma taką słabą relację z najbliższymi, że właściwie, gdyby nie więzy krwi, które ich łączyły można by pomyśleć, że są sobie obcy. A jednak. We własnej osobie stał przed nią syn Burzowej Nocy, z jakąś...wieścią? Informacją? Bo na chorego nie wyglądał na pierwszy rzut oka ani nie dostrzegła szkarłatnej cieczy, która przecież gdyby była to odcinałaby się mocno na jasnym futrze wojownika.

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sob 12 Lis 2022, 17:57
Złoty Okoń
Złoty Okoń
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 28[ V]
Matka : Burzowa Noc
Ojciec : Mroźny poranek
Mistrz : Zaćmione Słońce
Partner : Zaćmione Słońce <3
Wygląd : Duży, masywny kocur o srebrzystej długiej sierści w rudę klasyczne pręgi z minimalną bielą na piersi, brzuchu i ogonie. O bursztynowych oczach. Jedna z blizn przeszywa lewe oko a druga widnieje na naderwanym uchu.
Multikonta : straszka [ kw ]
Autor avatara : sofa <3
Liczba postów : 175
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t904-okon#9720
Widząc znane szylkretowe futerko cały się spiąłem. Kotka wydawała mi się być obca, gdyby rzeczywiście nie ci sami rodzice bylibyśmy zupełnie dla siebie … nikim. Westchnąłem przenosząc wzrok na ślepia medyczki. Co powinienem jej powiedzieć …? Od czego zacząć i czy walić prosto z mostu? Końcówka mojego ogona niespokojnie drgała. Na gwiezdnych!
— Tak sobie pomyślałem.. No wiesz jesteś moją najbliższą rodziną. — Pomijając Zaćmione Słońce. — Zaniedbałem rodzinne więzy. Mógłbym cie wykraść na spacer poza obozem? Raczej nikt nie umrze w tym czasie. Starałem się brzmieć swobodnie, tak aby nie wyszło, że stresuje się rozmową z własną siostrą. Tamten entuzjazm, kiedy wolałem szylkertkę minimalnie spadł a raczej zmalał. Poderwałem zad oczekując na odpowiedź kocicy.   — Przy okazji chciałem ci powiedzieć, że Zaćmienie została moją partnerką. Wyznałem jej miłość na drzewie. Wypaliłem wchodząc jej w zdanie.

_________________



Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 BIYmt7Lxxxxx


i had a thought, dear, however scary, about that night, the bugs and the dirt. why were you digging? what did you bury before those hands pulled me from the earth? i will not ask you where you came from; i will not ask you, neither should you.

honey just put your sweet lips on my lips

we should just kiss like real people do




Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 30 Gru 2022, 16:47
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 697
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
Milczała i wytężała słaby na jedno ucho słuch. Gdy jednak usłyszała o wspólnym spacerze u boku brata, lekko zaskoczyła się. Tak, że jej rozchwiane wibrysy poruszyły się, a słonecznikowe oczy delikatnie rozszerzyły się. No tego....tego to się szczerze powiedziawszy nie spodziewała. Otwarła delikatnie pyszczek gotowa będąc odpowiedzieć coś na propozycję jaką jej złożył, lecz żadnego słowo jak na razie z niego nie uleciało. Zastanawiała się. I...to nie dlatego, że nie chciała z nim wyjść, nie oczywiście, że nie! Był to dobry pomysł na zacieśnienie już i tak rozlazłej, prawie że nie istniejącej relacji, ale...zastanawiała się, czy faktycznie nikt nie umrze. A najlepszym tego przykładem była Zaćmione Słońce. Gdyby wtenczas minęła się z rannymi, z umierającą wojowniczką (bo przypomnijmy była wtedy po medykamenty, na szczęście blisko zdarzenia) mogłoby skończyć się to tak, że zastępczyni by dzisiaj z nimi nie było. — Um...myślę, że...że...że tak? — nie była do końca przekonana i dało się to jasno wyczytać z jej głosu. Pytanie tylko w jaki sposób zinterpretował to złocisty. Czy myślał o niechęci względem wspólnego spaceru, czy obawy dymnej szylkretki w związku z pozostawieniem lecznicy bez medyka. To już była jego sprawa.
Ale nie to wywołało u niej największe zaskoczenie. Ledwo dokończona odpowiedź, a po chwili niemalże wchodząc jej w słowo Złoty Okoń wyznał jej...że jego partnerką została Zaćmione Słońce? C-co? Musiała aż cofnąć się o krok w przypływie tak zaskakującej i niespodziewanej wiadomości. Jej brat miał partnerkę? — Oh? — to było dla niej coś tak niezwykle nowego, że nawet nie wiedziała co w pierwszej chwili powinna była powiedzieć. Majtnęła jedynie ogonem, starając się zebrać wszystkie myśli w jedną całość. — Zaskoczyłeś mnie tak, że...że nie wiem co mam ci powiedzieć. Um...gratulacje?

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 03 Mar 2023, 17:34
Rwący Strumień
Rwący Strumień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 384
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t340-rwacy-strumien#537
NO TRAGEDIA. Znów była chora! A co gorsza, jednym z objawów był ból gardła, więc co chciała się do kogoś odezwać, to czuła ból. I to był najgorszy objaw! Już pal licho całą ich resztę, ale fakt, że bolało gardło to była prawdziwa TRAGEDIA!
Dlatego też, gdy od rana się jej nie poprawiło, to w południe wręcz wtoczyła się do lecznicy.
- Owcze Runoo! - zapiała, jakby od tego zależało jej życie, odchrząkując, bo ból gardła wrócił do niej z podwójną siłą. Ach, nie ma nic gorszego niż to. Ból przy przełykaniu, mówieniu, przy oddychaniu! - Boli mnie gardło. I, tego, leci mi katar z nosa. I głowa mnie boli, i w ogóle wszystko, i chyba mam gorączkę, ale błagaaam, zrób coś szczególnie z tym gardłeeem - jęknęła, przestępując niecierpliwie z łapy na łapę, pociągając nosem, z którego lała się biała wydzielina.

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 NFFhmpp
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Nie 12 Mar 2023, 17:05
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 697
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
Gdy usłyszała głos Rwącego Strumienia, od razu skierowała się do wojowniczki, bowiem ta nie brzmiała najlepiej, a co więcej, gdy opisała jej objawy i zobaczyła białą wydzielinę wydobywającą się z nosa kotki - zrozumiała, że miała do czynienia z białym kaszlem. Niezwłocznie skierowało trójkolorową do legowisk przeznaczonych dla chorych, gdyż w takim stanie nie zamierzała pozwolić jej powrócić do klanowiczów, żeby rozprzestrzeniała dalej chorobę.
Gdy Rwący Strumień została odprowadzona, Owcze Runo udała się składziku, z którego wzięła dwie miodunki oraz plaster miodu i powróciła do kocicy, podając jej medykamenty. Sądząc, że ta nie będzie protestować, położyła przed jej pyskiem liście, oraz miód którego kazała jej zjeść jak najwięcej i oddaliła się, chyba że akurat jeszcze czegoś od niej Rwąca potrzebowała, to pozostała i dopiero potem odeszła robić...coś.

[zt]

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pon 13 Mar 2023, 13:02
Rwący Strumień
Rwący Strumień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 384
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t340-rwacy-strumien#537
Ruszyła posłusznie za kierunkiem który wskazała jej medyczka. Nie chciała tutaj robić większych dymów. W ogóle nie chciała robić dymów. Chciała zjeść posłusznie zioła, które jej da, żeby jak najszybciej się jej polepszyło! Naprawdę nie miałaby nic przeciwko posiadania kataru do końca swojego życia, ale ból gardła chociaż przez jeden dzień to dla niej za dużo, zdecydowanie. Oprócz tego cały czas ogarniało ją zmęczenie, a to też na dłuższą metę mogło być irytujące... tak, no wiecie; chcieć coś robić, ale jednak chcieć spać. Ugh.
Połknęła wszystkie zioła, mrucząc podziękowania, a następnie zwinęła się w kłębek, niepewnie przełykając ślinę. Wiedziała że nie minie od razu, ale miała nadzieję, że drzemka po medykamentach sprawi, że już będzie choć trochę lepiej!

[zt ♥]

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 NFFhmpp
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sro 29 Mar 2023, 19:00
Pierwiosnkowa Łapa
Pierwiosnkowa Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 3 księżyce
Matka : Żołędziowy Grzbiet
Ojciec : Ślimaczy Ślad
Wygląd : Pierwiosnka jest trochę niższa od swoich rówieśników i na razie wygląda jak przeciętny kociak, ale w przyszłości będzie całkiem umięśniona. Jej długie futro jest bure z czarnymi klasycznymi pręgami i pojawia się na nim sporo rudości, na której również widać ciemniejsze pręgi. Grzbiet, boki i ogon boki są mieszanką tych barw, z czego na bokach dominuje rudy. Ruda jest także jej lewa przednia łapa, a także lewa tylna łapa, podczas gdy obie łapy z prawej są bure. Głowa jest po lewej stronie bura, a po prawej - bardziej ruda. Dodatkowo kotka ma białe znaczenia na brzuchu i przedniej części klatki piersiowej, skąd ciągnie się wąskim pasmem przez szyję aż do żuchwy, na której znajduje się tylko rudawa plamka. Reszta pyszczka kotki jest buro-ruda. Biel pokrywa także jej przednie palce i stopy, oraz tylne łapy mniej więcej do stawów skokowych. Kotka stara się, by jej futerko wyglądało zawsze pięknie. Ma wątrobiany nosek i niebieskie, błyszczące ślepia.
Multikonta : Melodia
Liczba postów : 21
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1457-pierwiosnka
Ostatnio czułam się tragicznie. Naprawdę tragicznie. Cały czas towarzyszył mi katar, ból gardła, zmęczenie. To jedynie kilka z wielu objawów. Musiałam pójść do medyka, choć nie chciałam. Powolnym krokiem, pociągając nosem udałam się więc do jej legowiska.
- Owcze Runo, czy - odgłosy kaszlu - mogłabyś mi pomóc? - krzyknęłam do kotki, oczywiście z przerwą na kaszel. Usiadłam w środku, przy jej posłaniu i czekałam, aż znajdzie chwilę, by się mną zająć. Miałam dość tej choroby.
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sob 08 Kwi 2023, 18:52
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 697
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
Usłyszawszy swoje imię, Owcze Runo wynurzyła się z jednego z przejść w Korzennej Norze i podeszła bliżej terminatorki, uważnie oglądając ją wzrokiem. Kaszel rzucił się w jej uwagę, aczkolwiek było to za mało by na tej podstawie mogła wysnuć wnioski i podać odpowiednie medykamenty.
Oczywiście. Co ci dolega? — zapytała cicho spoglądając ukradkiem w oczy Pierwiosnkowej Łapy. Ale ponieważ dymna szylkretka od zawsze miała z tym problem, głównie, jeżeli już - wpatrywała się w futro na kryzie terminatorki, analizując jej następne słowa...

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Pią 23 Cze 2023, 21:05
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 953
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Słyszał, że Owca chce z nim porozmawiać. Po zajęciu się natłokiem obowiązków i wszystkimi niecierpiącymi zwłoki sprawami, w końcu się udało zajrzeć Żarowi do lecznicy. Przy okazji... Może uda jej się coś zaradzić na ból towarzyszący jedzeniu.
- Owcze Runo? Masz chwilę? - zadał pytanie, rozglądając się po lecznicy. Pewno w niedługim czasie kotka do niego dołączyła, no chyba, że była na ziołach, to mógł przecież chwilę na miejscu poczekać.
- Na początek... Bolą mnie zęby przy jedzeniu. Nie wiem, czuję, że są opuchnięte i jak zagryzam zęby na zwierzynie, to czuje taki kłujący ból. No i czasami mam wrażenie, że krew na jedzeniu nie należy tylko do zmarłej zwierzyny. Mogłabyś na to spojrzeć? - zapytał się, prosząc przy tym o konsultację medyczną. Miał nadzieję, że to nie było coś, co by go unieruchomiło w legowisku chorych na kolejne księżyce. Miał już trochę dość siedzenia tutaj i modlitw do Gwiezdnych, by gorączka w końcu zeszła.
- i druga sprawa... Chciałaś ze mną porozmawiać, tak?
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sob 24 Cze 2023, 23:02
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 697
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
I faktycznie przywódca pewnego dnia zjawił się w lecznicy. Zajęło mu to chwilę, jednak zdawała sobie sprawę, że kocur miał wiele spraw na głowie, które wymagały natychmiastowego załatwienia. Rozmowa z nią mogła zatem poczekać, więc też...czekała, aż będzie miał czas na rozmowę z nią, tym bardziej że była ona dla niej istotna. Mogłaby nawet śmiało powiedzieć, że bardzo istotna. Dlatego ucieszyła się widząc jednego dnia Rozżarzoną Gwiazdę w lecznicy.
Tak jasne. — mruknęła cicho, delikatnie skinając głową w stronę rudego przywódcy. Na początku jednak okazało się, że nie tylko z zamiarem rozmowy z nią kocur przybył do lecznicy, lecz także trapił go ból zębów przy jedzeniu i krwawiące dziąsła. Przytaknęła niemo głową i podeszła bliżej prosząc, by kocur otworzył szeroko szczęki i odsłonił dzięki temu zęby, aby mogła dokładnie przyjrzeć się sprawie. Co prawda miała już podejrzenia co powinna była mu podać, jednak chciała mieć co do nich pewność — A masz wrażenie jakby te zęby ci się ruszały? — zapytała.
I tak...chciałam. — przyznała nieśmiało, wbijając przy tym wzrok w swoje łapki. Ogonem szczelniej opatuliła przednie łapy i umilkła na dłuższą chwilę, jakby zastanawiając się jak poruszyć ten temat. — Myślę, że dobrze byłoby poinformować cię, że z obecnego miotu planuję wybrać swojego następcę. Już za długo z tym zwlekam, a nie młodnieje. Nie chciałabym zostawić Klanu bez swojego następcy... Myślałam już o tym jeszcze zanim Muszelkowa Łapa zaginęła. Skarżyła mi się wówczas na treningi z Pszczelim Pyłem, w dodatku przy prowizorycznym badaniu, które przeprowadziłam wyszło, że miała ogromne problemy ze słuchem. Praktycznie...była głucha. Ale zaginęła zanim zdążyłam to ogłosić. — wytłumaczyła. Pamiętała, że chciała niedługo po wyjściu tego faktu porozmawiać właśnie z Żarem, przedstawić mu tę sytuację i znaleźć najlepsze wyjście dla Muszelkowej Łapy, żeby nie męczyła się przez swoje ograniczenia, a jednocześnie przysługiwała się Klanowi. Lecz do rozmowy było jej wówczas nie po drodze, a gdy wreszcie zdołała poprosić gwiazdę o nią, kotka zaginęła. Jej zniknięcie po części zabolało Owcę, bo była świadoma, że jeżeli została przez coś zaatakowana to prawdopodobnie nie przeżyła. Przy swoich dysfunkcjach ciężko byłoby jej przetrwać samemu. Dlatego nie sądziła, by jeszcze kiedykolwiek miała okazję ją zobaczyć, przez co nie miała następcy i musiała szukać go dalej. Wówczas pojawiły się nowe pociechy oddane pod opiekę Roztrzaskanej i Dzikiej. Nowe światełko w tunelu, jasny sygnał od Gwiezdnych, żeby zaczęła w tym kierunku działać i aby nie były to już tylko myśli tylko faktycznie wybranie kogoś godnego na to stanowisko. Ale najpierw wolała mu o tym powiedzieć.

_________________
Pod Korzeniem (legowisko medyka) - Page 4 DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sro 05 Lip 2023, 21:19
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 953
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
- Głównie jak jem. Ale to nie jest takie, że mają mi od razu wypaść, tylko mam wrażenie, że mogą lekko się ruszać. Nie wiem, jak to opisać, dziwne uczucie - powiedział zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że to nie było nic poważnego. Nie mógł w końcu stracić wszystkich zębów!
- Mam nadzieję, że nie będę musiał zmieniać imienia na Bezzębna Gwiazda - powiedział z lekkim chichotem, próbując jakoś rozładować napięcie. Głównie u siebie. Nie wydawało mu się to poważne, ale zawsze warto zapytać. Zanim się rozwinie w coś nieciekawego.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się na terminatora! Masz już kogoś na oku? - zadał pytanie dotyczące pierwszej części wypowiedzi. Cieszył się, że w Klanie Gromu pojawi się nowy terminator medyka! I w sumie... To był już praktycznie ostatni dzwonek, jeśli Owca chce jeszcze wspomóc swojego podopiecznego po ukończeniu treningu.
- Och, Muszelkowa Łapa... Mam nadzieję, że znalazła gdzieś bezpieczne miejsce do życia - i nie było ono na Srebrnej Skórce. Głuchota była bardzo poważnym stanem, który uniemożliwia praktycznie życie w klanie. A Muszelka była bardzo blisko bycia głuchą. Jak można było tego nie zauważyć?
- Czy... Można było zrobić coś, żeby... Wcześniej wykryć tak poważną głuchotę? - zapytał się Owcy. Jak to było możliwe, że Pszczeli Pył nic nie zauważyła? A może zauważyła, tylko zgłosiła to Zaćmieniu, dlatego nic o tym nie wiedział? Nie, stop z tą paranoją. O tak poważnej sprawie Zaćmienie by poinformowała... Prawda?
Re: Pod Korzeniem (legowisko medyka)
Sponsored content

Skocz do: