| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Granice | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 2169
Administracja | First topic message reminder :Wschodnia granica składa się w większości z łąk, tylko gdzieniegdzie zapraszając na swoje błonie pojedyncze drzewa, w większości te owocowe. Idzie ona od okolic Bratkowej Łąki aż do Wschodnich Rubieży. Teren ten jest nierówny i pełen wybrzuszeń, niewysokich wzgórz.
Rodzaje terenu: brzeg lasu; łąki, pola
Ostatnio zmieniony przez Światło Gwiazd dnia Czw 21 Paź 2021, 16:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
| Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | Mysz, jak na inteligentną kotkę przystało, miała rację. Biorąc pod uwagę ich przyjaźń oraz nastawienie do sytuacji, mogły wymieniać się przeprosinami aż do śmierci. Pokiwało więc łbem zgadzając się z nią. Prawdopodobnie nie było co roztrząsać tego wszystkiego, prawdopodobnie łatwiej i zdrowiej byłoby zignorować to potknięcie, jak to robiło w przeszłości. Plus był taki, że było w tym niesamowicie dobre. A z Myszą u boku, zaraz stworzą nowe wspomnienia, świeższe i szczęśliwsze. Z tym nastawieniem pozwoliło sobie zamknąć obraz spiętej, zirytowawnej koleżanki w nieistniejącym pudełku i rzucić je z impetem z również nieistniejącego wodospadu. Zastanawiało się, czy kotka rzeczywiście wierzy, że nic jej nie grozi. W umyśle ciemnego kota każdy nu bliski od razu spisywany był na straty. Nie z powodu braku wiary w tą osobę, ale z powodu ciągnącego się za strażnikiem szlaku zaginięć. Błotko nie wierzyło w przodków, w duchy, w przepowiednie czy w los. Strachu jednak chyba nigdy się nie wyzbędzie. Ale póki co przyjaciółka była tuż obok i na tym planowało się skupić. Na ciepłym ciele, na znajomym zapachu, na uczuciu bezpieczeństwa, które kotka jej dawała. Na uczuciu, że może się naprawdę wyluzować, a jeno słowa i czyny nie zostaną od razu poddane krytyce. Wzrok Myszy był ciężki do wytrzymania. Błotko nadal piekły niewypuszczone łzy i szczera czułość w oczach przyjaciółki mógłby łatwo doprowadzić do prawdziwego wodospadu emocji. Na szczęście wcale nie musiało go długo znosić, bo od tego dowrócił jeno uwagę dotyk przyjaciółki. Zamruczało cicho. Aż po grób. Na zawsze, to obiecywała jenu Myszka. I będzie ją za to słowo trzymać, bo nie tylko nie chciało być same, ale nie chciało jej puszczać. Kimże by było, bez niej w swoim życiu? Bez tej pracowitej kotki, której słowo i uśmiech potrafiły rozświetlić jenu cały świat? Zaśmiało się, już lżej i łatwiej. Cieżko było nu się odkleić od Myszy, więc nie próbowało. Jej Myszka żartowała i poprawiała jenu humor, nie było więc żadnego powodu, aby ten układ świata zmieniać. Wzruszenie i coś niezwykle ciepłego ścisnęło no za serce. Jeno przyjaciółka, zazwyczaj tak zestresowana i spokojna. A teraz w jej głos wkradła się rozbawiona nuta i cóż, niczego więcej w życiu chcieć nie mogło. - Na pewno będzie ci ciężko, ale mówi się, że cierpienie uszlachetnia - odpowiedziało w końcu - Najciężej będzie ci, jak zwiąże nasze ogony razem, kiedy będziesz spać! Legendy o kocie o dwóch ciałach połączonych ogonem będą znane plemieniu przez następne sto pokoleń - kontunuowało owijając kotkę ogonem - Takiemu wybrykowi natury będą należały się podwójne porcje jedzenia, nie sądzisz? - świat wydawał się spokojniejszy. Kwiaty uśmiechały się do nich z pośród traw, słońce paliło w futro, a Błoto zmyślało jak to zawsze. I nie wyobrażało sobie lepszego miejsca na świecie, niż tu i teraz. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 506
Wieszcz Blasku Księżyca | Słysząc śmiech Błotka, Wieszczka stwierdziła, że może odetchnąć z ulgą. Tak jak ostatnio mówiła Wilkowi - co było oczywiście totalną klęską po jej stronie, emocje były trudne. Zwłaszcza te negatywne, których nie potrafiła do końca ogarnąć w sobie, a których miała tak wiele. Z tym że kiedy zobaczyła je u Błota, to poczuła się jeszcze gorzej. Od razu chciała odwrócić wszystko, by było znów jak wcześniej. Błotko było jednym, z kotów, z którymi się nie kłóciła i nie sprzeczała, bo zwyczajnie nie miała o co. Przynajmniej do teraz, poza tym jeno reakcja też była dla Myszy niezrozumiała. To nie tak, że zaraz by odeszła i zostawiła przyjaciela w samotności. Może myślało inaczej? Tylko że Mysz nigdy nie dała jej wątpić w tę przyjaźń... kompletnie nie rozumiała. Wieszczowanie było znacznie łatwiejsze od tego wszystkiego, nie rozumiała jak Lilia się w tym odnajduje. - Kto tak mówi? - prychnęła nieco rozbawiona, bo to nie mogła być prawda. Ktoś, kot tak mówił na pewno chciał po prostu pozytywnie patrzeć na zdarzenia w swoim życiu i tyle. Chciał nadać cel swemu cierpieniu, żeby nie okazało się, że to wszystko nie miało tak naprawdę znaczenia. Uniosła brwi ku górze, no tak, Błotko i jeno wyobraźnia, dla niej to było raczej straszne niż zabawne. Taka wizja była czymś strasznym, mimo to Wieszcz zaśmiała się krótko. - To by nie przeszło, prędzej by nas wypędzili z Plemienia i znowu by był jeden Wieszcz - stwierdziła, bardziej realistycznie, ale no właśnie taka była Mysz. Ciężko jej było wyobrazić sobie jakikolwiek inny scenariusz. - Poza tym nie musisz splatać naszych ogonów, to nie będzie konieczne - dodała po chwili - chyba, że aż tak mi nie ufasz - udawany wyrzut było słychać w jej głosie. Miała nadzieję, że Błoto zrozumie. _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | Błotko na pytanie Myszy odpowiedzi nie miała. Zasłyszała to przodkowie wiedzą gdzie, może jeszcze mieszkając wśród dwunogich. Nie zamierzała się jednak po prostu poddać i powiedzieć, że nie pamięta. Nie bez próby uratowania wierzytelności swojego stwierdzenia. - No nie pamiętam dokładnie - przyznało się, jednak zaraz ruszyło do obrony swojego zdania - Ale jestem prawie pewne, że mógł to być któryś z naszych przodków szepczących mi do ucha - pokiwało łbem, jakby zgadzało się z własnym stwierdzeniem. Zaraz zdało sobie sprawę, że nie do końca w ten sposób działają wierzenia plemienia. I rozmawia z kimś, kto wie o tychże wierzeniach najwięcej. Cóż. Mysz na pewno się nie obrazi za taki mały, nic nie znaczący błąd rzeczowy. Przewróciła z uśmiechem oczami na opinię Myszy, że by ich wypędzono. - Nie widzisz potencjalnego zysku, Mysza - stwierdziła kręcąc łbem - Wypędzone z plemienia mogłybyśmy stać się postrachem tych terenów. Zawładnęłybyśmy nimi i rządziły silną łapą - pominęło, że chyba nie przeżyłoby wyrzucenia. Nigdy. Zeszłoby na serce. Umarło z tęsknoty i żalu. Ale w tym hipotetycznym scenariuszu nie miało to znaczenia. Wlepiło w przyjaciółkę fałszywie oburzone spojrzenie. Wiedziało, że mogło ufać Myszy. Z każdą myślą, z każdą uwagą, nawet jeśli irracjonalny strach gryzł je w gardło. Logicznie rzecz biorąc wiedziało. Ona i wieszczka były i będą nierozłączne, bo to sobie obiecały. I znała ją, bura nigdy nie złamałaby takiej obietnicy. Za poważnie brała wszystkie obowiązki. - Myszka - powiedziało trochę poważniej i położyło łapkę na piersi koleżanki - Ja bym ci syna pierworodnego oddało, rozumiesz? I pewnie wychowałabyś go lepiej, niż ja. Założę się, że ufam ci bardziej, niż ktokolwiek inny w plemieniu. Nie, na świecie. Nasi przodkowie? Nic na mnie nie mają, mogą znać przyszłość czy co tam, ja ci i tak będę ufać bardziej, niż oni - zapewniło żarliwie. Na chwilę zamilkło. Było dobrze. W przeciwieństwie do kotki kochało gorąc, które niosło ze sobą słońce w ciepłe pory. - Powinnaś częściej tak ze mną wychodzić - rzuciło ciszej. Nie było w tym żalu, jedynie szczęście, że przynajmniej teraz mogą spędzić razem czas. Ostatnio bywało z tym tak ciężko, trudno szło się pogodzić z tym, że boie musiały wykonywać swoje obowiązki zamiast skakać po łąkach bawiąc się do woli. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 506
Wieszcz Blasku Księżyca | Mysz nie mogła powstrzymać chichotu, kiedy Błoto wspomniała o tym, że przodkowie jej wyszeptali to do ucha. To było niedorzeczne z wielu powodów, w końcu Plemię Wiecznych Łowów nie kontaktowało się w ten sposób, poza tym nie kontaktowało się ze wszystkimi. No i w końcu - który przodek wygadywałby takie bzdety? "Cierpienie uszlachetnia", sama by na nic głupszego nie wpadła. Wątpiła, by któryś z przodków był niespełna rozumu... z drugiej strony różne koty trafiały do Plemienia Wiecznych Łowów. Przyjrzała się kotu i przekrzywiła nieco łeb, słuchając jej teorii, które były równie niedorzeczne co poprzednie stwierdzenie. Było to pocieszne, w jakiś sposób sprawiało, że Wieszczka odpoczywała. W końcu były to sprawy tak niedorzeczne, że nie można było ich brać na poważne i rozmyślać na ich temat dłużej, niż ta chwila, w której trwały. - O ile klany w dolinie by się nie zjednoczyły przeciwko nam. No i plemię, raczej to by nie było dla nas zbyt dobre. Długo też raczej byśmy tak nie pociągnęły - oczywiście w naturze Wieszczki było szukanie logiki w tym wszystkim. Jakby były jednością, to byłoby to raczej nieporęczne, ciężko by było się przyzwyczaić i prawdopodobnie by zostały wygnane lub zabite. Sama by pewnie nie wiedziała co zrobić z taką kreaturą. Przeniosła spojrzenie na łapę, którą Błoto położyło jej na piersi, oho - robiło się poważnie. Kolejne słowa... nie wiedziała jak ma to zinterpretować wszystko. Na początku przeniosła skołowane spojrzenie na Błotko, później potrzepało łbem przez chwilę, próbując sobie to wszystko ułożyć, by na koniec zaśmiać się po raz kolejny. - Tak, chyba częściej powinnam wychodzić z nory Wieszcza - przyznała rację Błotko, chociaż wiedziała, że czas będzie się zbierać zaraz. Nie miała wyjścia za bardzo. _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | Poruszyła wąsami i przewróciła oczami z rozbawieniem, kiedy Mysz, w typowym dla siebie stylu, spojrzała na całą sprawę logicznie. Oczywiście spodziewała się tego. Było to dość... urocze. Próba racjonalizowania jej historyjek. Przecież nigdy nie pokona jej absolutnego braku logiki! Mimo to, jej komentarze nigdy nie powodowały żadnej irytacji, jedynie rozbawienie. - Ja uważam, że świetnie byśmy sobie poradziły. Z twoim geniuszem strategicznym i moimi pazurami mogłybyśmy pokonać ich wszystkich - stwierdziło pewnie. Jej wyznanie wydawało się wprowadzić Mysz w zdziwienie. A może zakłopotanie? Nie mogła powstrzymać chichotu widząc, jak wieszczka kręci trzepie łbem. Zresztą jej chichot zaraz zmieszał się ze śmiechem przyjaciółki i nie było na świecie piękniejszego dźwięku niż ich wspólna radość. Pokiwała głową energicznie, kiedy Mysza przyznała jej rację. - No, zdecydowanie! Wiesz, ja cię mogę odwiedzać jak najczęściej, ale jeszcze trochę i zapomnisz jak wygląda słońce - westchnęło nagle, wpadając na pomysł - O, chyba że by ci coś na tych szarych skałach narysować - zaproponowała, a w jej umyśle już planowała dzieło sztuki. Jakaś łączka, kwiatki, nawet je dwie mogłaby namalować! Od razu by się milej pracowało, gdyby z każdym uniesieniem łba widziało się ich dwójkę brykających po trawce. Wtedy, nawet kiedy nie byłay w pobliżu, mogłaby Myszy poprawiać humor. - Mogę ci tam walnąć takie dzieło sztuki, że Dębowi szczena opadnie! Jakiś portret rodzinny, czy coś. Albo nie, lepiej plemię - mruczało gorączkowo w zamyśleniu - Wtedy nawet jeśli będziesz bardzo zajęta zawsze możesz spojrzeć na znajome mordki - jakei były szanse na to, że wieszczka się zgodzi? Małe, ale nie zerowe. A nawet nie była to najdziwniejsza propozycja, jaką Błoto kiedykolwiek złożyło. - No, nie chcesz się budzić zawsze do mojej pięknej twarzy? - spytało z szerokim uśmiechem, jakby miał to być decydujący argument za tym, aby pozwolić jej na malowanie po ścianach. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 506
Wieszcz Blasku Księżyca | Wspomnienie o geniuszu strategicznym ją rozbawiło, bo kompletnie siebie w ten sposób nie widziała. Raczej wciąż czuła się jak zagubione kocię, które bawi się w wieszcza. Zupełnie jakby nie przechodziła treningu wraz z Dębem, w jakiś sposób starała się mu dorównać, choć wcale nic jej nie brakowało. Musiała być po prostu lepsza i ten pęd do tego ją wykańczał, jednak nie potrafiła go powstrzymać. Na szczęście w tym wszystkim było obok niej Błotko, które sprowadzało ją na ziemię. Jej pozbawione sensu pomysły, tak abstrakcyjne i prostota, radość z życia, były czymś co ceniła w przyjaciółce. - Oj zdecydowanie, a przypomnij mi kiedy ostatni raz używałaś tych pazurów do walki? - uniosła brew do góry rozbawiona, nie potrafiła sobie wyobrazić Błotka, które używało pazurów by kogoś faktycznie skrzywdzić, chyba że nie miałoby wyboru. - Mimo wszystko wolałabym żebyś mnie tam nie odwiedzała też, bo to się raczej wiąże z chorobami - przyznała, jakby kompletnie pomijając legowisko Wieszczów, do którego nigdy się nie przyzwyczai. Co prawda spędzała tam czas, bardzo dużo czasu, aż czasem jej sierść przechodziła wonią ziół, ale jednak... coś tam było nie tak. Jak chociażby fakt, że dzieliła je z partnerem swojej siostry. Niby byli osobno, ale wolałaby już zasypiać w swoim starym legowisku. Kolejna wizja Błotko byłaby nawet do zrobienia, dopóki nie zaproponowała że namaluje im całe plemię w grocie. Wizja może i piękna, chociaż prawdopodobnie jej współwładca miałby coś innego na ten temat do powiedzenia. - Błotko, jeśli uda ci się przekonać Wieszcza Promieni Słońca, to może i przystanę na ten pomysł - stwierdziła, przekonana że Dąb na pewno na coś takiego się nie zgodzi. W jakiś sposób przeniosła na kocura odpowiedzialność za ten pomysł, głupio też wierząc, że może Błotko wycofa się ze ze swojej propozycji. To następne pytanie za to sprawiło, że poczuła się... dziwnie. Bo nagle przed jej oczami fatycznie pojawiła się wizja budzenia przy Błotko, co sprawiło że nagle zaczęło jej robić się jeszcze bardziej gorąco, a serce jakby uderzyło szybciej. Było to tak nagłe, że nie zauważyła nawet, że po prostu się gapi i nie odpowiada na pytanie zadane przez Błotko. - A kto by nie chciał - zaśmiała się próbując zrobić to w jak najbardziej naturalny sposób, jaki mogła w tym momencie osiągnąć i łapą pacnęła delikatnie bark Błotka. _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | - Ja bronię naszego obozu przed potworami każdej nocy - obruszyło się. Jeno pazurki były zawsze gotowe do obrony plemienia przed każdym zmyślonym stworem! Kto inny miał bronić biednych kociaków, które nie wiedziały co się kryje w ciemnych kątach domu? Ktoś musiał to robić, więc to ono wzięło na siebie to brzemię. Nawet nie próbowało ukryć zawodu, kiedy usłyszało, że nie powinno się za bardzo kręcić po legowisku wieszczy. Wręcz zrobiło wyolbrzymioną, smutną minkę, jak kociak, któremu właśnie odmówiono mleka. Rozpromieniło się natomiast, kiedy Mysz poddała się i kazała porozmawiać z Dębem. To oznaczało, że miało tylko jednego przeciwnika do pokonania! No dobra, nie było pewne swojego tryumfu. Ale może rzeczywiście spróbuje o to zagadać, jeśli będzie wolna chwila. A tych zdarzało się ostatnio coraz mniej. Z rosnącym zainteresowaniem przyglądało się Myszce, która jakby wyłączyła się na jej pytanie. Chociaż nie pierwszy raz zbiło kogoś z tropu, to jeszcze nigdy tak bardzo nie wyczekiwało odpowiedzi. Niby to Myszkę pytało, ale samo zaczęło rozważać swoje pytanie. Samo wiedziało, że budzenie się u boku Myszy byłoby spełnieniem wszelkich marzeń. Jakże mogłoby być inaczej? Jeno najdroższa przyjaciółka, tuż obok. Skoro w promieniach słońca wyglądała tak cudownie, to wyspana i dopiero obudzona musiała wyglądać jeszcze piękniej. No i mogłyby być wtedy naprawdę zawsze razem. No ale nie tego dotyczyło pytanie tak naprawdę. Nie analizowało za bardzo tego, co poczuło, kiedy kotka odpowiedziała twierdząco na jeno pytanie. Cokolwiek to było, było zbyt skomplikowane. A może wcale nie? Hm. Nie, nie ma czasu na przemyślenia. Po prostu pójdzie z tym, co wyda się w momencie odpowiednie. Analizy to nie jeno styl. - Cóż, wystarczy jedno słowo i machnę ci portrecik - obiecało - Chyba, że chcesz pełny pakiet z przytulasami, oferuję się - puściło Myszy oczko z lekkim chichotem. Jejku, jak ono tego jednak potrzebowało. Oprócz zwykłego lenistwa, nawet Błoto się czasem stresowało. Może w mniej wyraźny sposób niż inni, ale naprawdę potrzebowało tego spotkania. To coś zupełnie niż odpoczywanie samemu. Miło było móc pobyć sobą przez chwilę. Co zabawne, prawdopodobnie przed wieszczką powinno czuć potrzebę jeszcze większej pracowitości. Jednak nigdy nie czuło wielkiego nacisku na siebie ze strony Myszki. - A może ja sobie po prostu ciebie wymaluję u siebie w legowisku. Albo ty wpadaj do mnie czasami na drzemę, to nie może być zdrowe, żebyś ty zawsze sypiała samiusieńka. Wiesz, że przytulanie zwiększa długość życia o jedną czwartą? Dlatego ja będę żyć wiecznie. Naprzytulam się i przeżyję całe plemię. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 506
Wieszcz Blasku Księżyca | - A więc to dzięki tobie nie budzą mnie już koszmary - mruknęła z uśmiechem - chyba jestem ci winna podziękowania - przyznała. Chociaż doskonale wiedziała, że Błotko jak to ma w zwyczaju zwyczajnie miga się od "prawdziwych" obowiązków, to w jakiś sposób faktycznie miała ochotę jej podziękować - bo nie miała koszmarów. Przesypiała noce raczej spokojnie i nie rozbudzała się z powodu koszmarów. Może faktycznie było to spowodowane ochroną Błotko, albo raczej jej optymizmem, którego czasem jej zazdrościła. Z drugiej strony każda z nich miała swoje mocne i słabe strony, w jakiś sposób się dopełniały, a właśnie o to w przyjaźni chodziło. Z drugiej strony zastanawiała się czy nie jest to po prostu chowanie swoich innych emocji tak głęboko, jak to tylko możliwe. Przypominała sobie jak mało Błotko mówiło o sobie, swojej przeszłości. Mysz wiedziała tak naprawdę niewiele i nie miała zamiaru dopytywać, ciągnąć za język przyjaciela, czasami jedynie martwiła się o to jak Błoto faktycznie sobie radzi. Co ona w ogóle wyprawiała? Takie dziwne, nienaturalnie mechaniczne zachowanie co prawda nie było dla Myszy czymś odbiegającym od normy, ale przeszkadzało jej to. To jak się zaśmiała i pacnęła Błotko. W końcu w ten sposób nie zachowywała się ani razu. Przyjaciel chyba nie odkrył jej zamiarów, ponieważ kontynuowało dalej swoje żartobliwe słowa. Na ten portret miała ochotę zakryć się ogonem, co prawda pewnie wyglądałby jak karykatura samego Błotka, ale w jakiś sposób... czułaby się dziwnie, budząc się i pierwsze co widząc każdego dnia jeno obrazek. Przypominał by jej o Błotku i myślałaby o nim, kiedy tylko się obudzi. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć na słowa, ponieważ kot już rzucił inną propozycją... przytulania i do tego puściło jej oczko. To co poczuła, to na pewno zażenowanie - tak, zdecydowanie na pewno to właśnie było to. Zaśmiała się nim zdążyła to zauważyć. Było całkowicie mechaniczne. - Oj nie wiem czy Dąb byłby taki skory, byś nocowało tam gdzie Wieszczowie. W końcu nawet Promyk tam nie śpi, a przecież to jego partnerka - pokręciła głową na przyjacielskie wygłupy Błotko. W końcu nie było to niczym więcej, co było oczywiste. Po prostu doszukiwała się podtekstów tam, gdzie ich nie było, ot może po prostu brakowało jej bliskości i faktycznie więcej rozmów z przyjacielem. Wzięła głębszy oddech i znów miała chęć pokręcić głową na niedorzeczne pomysły Błotko. - Ja ci zabronić nie mogę malowania portretów przy swoim legowisku, ale nie wiem co na to inne koty - zaśmiała się - może skorzystam z tych drzem, ale wtedy będziesz mnie musiało chować przed Dębem, żeby przez przypadek nie znalazł mnie jak się obijam _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | Chociaż wcale nie przyczyniło się do powstrzymania koszmarów kogokolwiek z plemienia, to i tak wypięło dumnie pierś z uśmiechem. - A proszę bardzo, zawsze gotowa do pomocy - zapewniło, jakby wcale nie spędzało większości swojego czasu na omijaniu obowiązków. Nic nie zrobiło, ale i tak cieszyło się wielce z podziękowań, które nu schlebiały. Zresztą, miło słyszeć, że się pomogło przyjaciółce. Nawet jeśli nic nie zrobiło. Początkowo starało się ignorować to, jak zbita z tropu i speszona wydawała się Myszka. Głównie dlatego, że oczekiwało, że kotka szybko się z tego pozbiera. W końcu na przestrzeni księżyców powiedziało już tyle głupot, że to, co wyrzucało z siebie teraz, nie mogło być wiele gorsze. Wręcz było szczersze, niż zazwyczaj. Fałszywy śmiech zaniepokoił je jednak, co ukazało przez zdziwienie na pyszczku. Wieszczka wypowiadała się dalej, ale ciężko było się nu na tym skupić, kiedy podejrzewało, że coś jest nie tak. Czyżby któryś z jeno żarcików spowodował u przyjaciółki dyskomfort? A może to ta nieprzyjemna sytuacja z wcześniej? - Nic dziwnego, że jest taki poważny cały czas w takim razie, brakuje mu dobrego przytulasa - stwierdziło, jakby to było oczywiste. No bo jak można się wyluzować, kiedy nie śpi się nawet ze swoją partnerką? - Gdybym ja złapała kogoś w moje sidła miłości, to bym nigdy nie wypuściła. Dąb mógłby się ode mnie uczyć - czy on i Promyk potrzebowali pomocy? Wydawali się szczęśliwi. Jakoś wcześniej nie kwestionowało ich rozmieszczenia podczas snu. Pokręciło delikatnie łbem pozbywając się niepotrzebnych myśli. Mysz, Mysz! To na niej powinno się skupić. Niby mówiła normalnie, ale nadal się trochę martwiło. A nie należało do delikatnych jeśli chodzi o te tematy. - Inne koty będą przymykać oczy w lśniącym blasku piękna mojego dzieła i twojej twarzy. A moje legowisko jest idealne do krycia się przed dębami i obowiązkami - było to w sumie prawdą, mało kto chciał odpoczywać tak blisko wodospadu i chłodnej mgiełki otaczającej tą część obozowiska - Plus jestem mistrzem drzemek. Możesz mi zaufać i odpocząć od czasu do czasu - chwila ciszy na oddech - Nie chcę, żebyś się zastresowała na śmierć - powiedziało trochę ciszej, szczerzej - Wiesz, że zawsze możesz przyjść odpocząć, nie? Niezależnie, czy dzieje się coś absolutnie okropnego, czy po prostu potrzebujesz chwili ciszy... Jako twój najlepszy przyjaciel i największy fan moim obowiązkiem jest dbać o twoje dobre samopoczucie - może to dziwne, ale to prawda. Błotko czuło się osobiście odpowiedzialne za dobry humor kotów w plemieniu i może to nie najzdrowsze, ale kto inny miał każdego pocieszać? Większość plemieńców rodziła się z kijami w tyłku, ktoś musiał o nich zadbać. Wprowadzić trochę zamętu od czasu do czasu. |
| | Pełne imię : Wieszcz Blasku Księżyca (Cicha Mysz Czyhająca w Gęstwinie)
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 41 [XI]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie
Mistrz : Promyk Słońca Przebijający Chmury | Wieszcz Szepczących Kamieni
Partner : Błotko!
Wygląd : Długowłosa, bura kotka z czarnymi klasycznymi pręgami. Oczy ma zielone, spiczaste uszy z czarnymi pędzelkami, na brodzie ma białe futerko, które przechodzi przez jej kołnierz, a później też przez cały brzuch - aż po ogon. Białe futro ma także na wszystkich czterech łapach, które kończy się zaraz nad linią jej palców. Ogon ma długi o kolorze ciemnym, niemal czarnym, sierść na nim jest puszysta i kotka bardzo o niego dba.
Multikonta : Pnący Bluszcz, Brzoza, Łasica
Liczba postów : 506
Wieszcz Blasku Księżyca | Pokręciła głową wyraźnie rozbawiona słowami Błotka. Doskonale zdawała sobie sprawę, że daleko jenu do wykonywania wszystkich obowiązków, jednak poza niektórymi wyjątkami to przecież było spokojnie na granicach. Cieszyło ją to. Nie mknęło uwadze Wieszczki, że Błotko dostrzegło jej zmieszanie, musiała się jednak wziąć w garść - bo w końcu sama nie wiedziała o co dokładnie jej chodziło. Było jak zawsze, Błotko gadało głupoty, a Mysz próbowała to prostować i znaleźć jakiś sens w tych wypowiedziach. Norma. Tylko ten gorąc jej przeszkadzał bardziej niż zazwyczaj. - Wydaje mi się, że moja starsza siostra raczej nie pozwala by odczuł jej brak - stwierdziła spokojnie, bo Promyk była ucieleśnieniem swojego znaku przodków, poza tym kochała Wieszcza i potrafiła swoją miłość pokazać. W przeciwieństwie do niektórych. - To nie kochasz wszystkich w Plemieniu? - zaśmiała się, bo Błotko zawsze miało ze wszystkimi przyjazne stosunki, przynajmniej z jeno strony. Mysz też zazwyczaj tak miało, ale nie potrafiło podchodzić aż tak przyjaźnie do innych, raczej neutralnie lub niezręcznie w tym wszystkim też było. Przyglądała się Błotku i słuchała jeno słów, było w tym trochę racji, przez chwilę nawet myślała czy nie zażyć kilku medykamentów na uspokojenie swoich nerwów... wtedy jednak musiałaby się tłumaczyć przed Wieszczem, ale żeby tylko... Jeśli by powiedział o tym Jeż, lub co gorsza jej rodzeństwu. Wolała jednak jak na razie zrezygnować z tego pomysłu. - Chyba nie pozostaje mi nic innego - posłała Błotko uśmiech, chyba już się ochłodziła, chociaż słońce i tak dawało jej w kość, z tak długim futrem ciężko było wytrzymać. - Ja wracam, w obozie jest zdecydowanie chłodniej, jak chcesz to chodź ze mną - zaproponowała, po czym ruszyła w stronę obozu. Jeśli Błotko poszło z nią, to pewnie rozmawiały sobie o jakichś głupotkach, a jeśli nie, to Mysz rozmyślała o tym upale, którego nie mogła znieść.
z/t? _________________ She said: Honey, y'gotta learn that love is simple just like mud.If you play the dirt, then I'll play the water. All we gotta do is touch. |
| | Pełne imię : Błoto Pokrywające Podnóża Gór
Grupa : Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 54
Znak Przodków : Mysz
Matka : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*]
Ojciec : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba [*]
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew [*], Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Partner : Mysz (she doesnt know)
Wygląd : Smukła kotka o długim tułowiu. Futerko ma krótkie, ale gęste, czarne z szaro-białymi przejaśnieniami w formie pasków na całym ciele, chociaż głównie na brzuszku i najmniej na pyszczku oraz łapach. Okrągły pyszczek okalają duże uszy. Ma bursztynowe oczy.
Autor avatara : kermitnx
Liczba postów : 432
Strażnik | Zrobiło oburzony wyraz twarzy na pytanie wieszczki. Położyło łapkę na swoim sercu w dramatycznym geście szoku. Jakże kotka mogła rzucać takie oskarżenia? - Kocham każdego, nawet najbardziej marudzącego starszego i dobrze o tym wiesz! Dlatego tyle czasu spędzam w obozie, aby każdemu w równej mierze poprzeszkadzać - niie wynikało to z lenistwa, o nie, na pewno nie. Błotko, leniwe? Nigdy. Nie kłamało jednak odnośnie swej miłości. Za każdego członka plemienia dałoby się pokroić. W końcu to jej rodzina! A rodzina jest nawjażniejsza. Poderwało się z miejsca, jak tylko kotka zaproponowała wspólne wracanie. Jasne, obijanie się na łące było przyjemne. Ale jak już Mysza wyściubiła nosa poza swoją część jaskini, to nie zamierzała zmarnować takiej okazji! O nie, zamaist tego paplało wesoło przeskakując z tematu na temat, aby wypełnić każdy moment rozmową. Nie wiedziała, kiedy znowu będzie mogła spędzić z nią czas. Było to dość przykre, ale tak chyba wygląda dorosłość. W każdym razie zamierzało sprawić, aby ten spacer do obozu był najprzyjemniejszym spacerem w życiu Myszy!
//zt |
| | | |
| |