IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Tereny Plemienia :: Ślimacze Drzewa :: Archiwum
Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Pią Kwi 19, 2024 7:10 pm
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 61 (piździernik)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złocista Łapa [KR]
Liczba postów : 618
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
First topic message reminder :

Po wczorajszej ceremonii mianowania, jeszcze trochę pokręciłam się po obozie, kursując pomiędzy swym głównym legowiskiem, a nowym posłaniem w kociarni, po czym, zmęczona już nieco pracą, ułożyłam się w pierwszym z nich na sen, aby następnego dnia obudzić się wypoczęta i w pełni swoich sił. Byłam gotowa zmierzyć się z trudnym charakterem swej nowicjuszki, a oczekując na zjawienie się Szakal, postanowiłam wrzucić na ząb jakiś szybki, poranny posiłek, w głowie układając sobie plan dzisiejszej sesji szkoleniowej.

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?



Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Nie Lip 21, 2024 7:40 pm
Szakal
Szakal
Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Multikonta : Baranek (S), Zaćmiona Łapa, Rozgwieżdżony Płomień, Jeżyna (KG); Pliszkowy Dziób (GK)
Liczba postów : 279
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t2000-szakal
Ich jakże wesoły konkurs gry w króla ciszy został ostatecznie przerwany czyjąś obecnością. Szakal odwróciła się tak, by nie widzieć, kto taki nadchodzi, ale co jej to dawało? Miała przecież nos. Czuła, że to Jeż, i… nie, no ku*wa nie. Skuliła się tylko bardziej na myśl o rodzicielce. Tylko jej tutaj brakowało, co nie? Co następne, może Wodospad? Niech na nią ryknie i rzuci nią do obozu. Może to im wszystkim pomoże.
Szakal się troszeczkę wyłączyła, gdy Żaba mówiła. Nie chciała pokazywać nikomu z obecnych kotów swojej twarzy, swojej obrzydliwie wykrzywionej twarzy, swoich rozchylonych i drżących ust. Dopiero głos matki zmusił ją, mimowolnie, do spojrzenia na nią źrenicą cieńszą od igły. Przełknęła ślinę.

Szakal zdawała się uspokoić, ale niekoniecznie w sposób dobry. Najeżenie jej futra opadło, ale w jej mechanicznych ruchach brakowało życia. Oczami nie patrzyła na nikogo, już szczególnie nie na Żabę czy Jeż, a nie było w nich też zbyt wiele światła czy nienawistej pasji, jaka była w nich podczas kłótni ze wspomnianymi kotkami. Zdawała się ciągnąć swoje kończyny za sobą, a ogon nie był nawet uniesiony, szurając żałośnie po ziemi i… wracając z Jaszczurką do obozu.

Nie powiedziała ani słowa.

_________________

nauczyłem się umierać w sobie
nauczyłem się ukrywać cały strach

nie do wiary, że tak bardzo płonę
nie do wiary, że rozumiem każdy znak

zapomniałem, że od kilku lat
wszyscy giną jakby nigdy ich nie było
w stu tysiącach jednakowych miast
giną jak psy



Skocz do: