Meduzazostał Postacią Września 2024!Meduza wzbudził zainteresowanie graczy swoim trwającym wątkiem, gdzie wraz z Niebem, młodszym nowicjuszem, planują morderstwo Wodospada — strażnika, a jednocześnie ojca Meduzy, na którego twardy i konserwatywny charakter zrzucają chociażby śmierć Szakal, która ruszyła pozwiązanym z nią Niebem. Czy uda im się zabójstwo? Co ważniejsze — co dalej, gdy nie będą już mogli żyć w Plemieniu? Czy ktokolwiek dowie się o ich planach? Jak rozwinie się relacja między partnerami w zbrodni? Czas pokaże!
Zmień konto
Masz na pasku stary avatar? Przeloguj się na docelowe konto i kliknij prawym przyciskiem myszy. Avatar powinien zmienić się na aktualny!
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Po wczorajszej ceremonii mianowania, jeszcze trochę pokręciłam się po obozie, kursując pomiędzy swym głównym legowiskiem, a nowym posłaniem w kociarni, po czym, zmęczona już nieco pracą, ułożyłam się w pierwszym z nich na sen, aby następnego dnia obudzić się wypoczęta i w pełni swoich sił. Byłam gotowa zmierzyć się z trudnym charakterem swej nowicjuszki, a oczekując na zjawienie się Szakal, postanowiłam wrzucić na ząb jakiś szybki, poranny posiłek, w głowie układając sobie plan dzisiejszej sesji szkoleniowej.
_________________
walking on sunshine walking on sunshine
xxxi feel alive, i feel a love -ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ- i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh and don't it feel
good?
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Czw 23 Maj 2024, 18:26
Szakal
Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa :
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Upolowała ją. Wydała z siebie oddech, nieco zmęczona, ale w jakimś stopniu zadowolona, by zaraz zakopać swoją ofiarę tak, jak resztę z nich. Jeszcze… jedna. Szakal czuła się, jakby upolowała już cały stos, jeśli miała być szczera, a to dopiero trójka. Ale nie zamierzała narzekać. Ruszyła dalej.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Czw 23 Maj 2024, 18:30
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Zmęczenie Szakal nie było niczym dziwnym, było to jej pierwsze polowanie i los robił jej pod górkę. Ale w końcu trafiła na swoją finalną zdobycz. Majestatyczną, smakowitą, zadowalającą. Do jej uszu dotarł charakterystyczny dźwięk bażanciego nawoływania. Przysadzisty ptak znajdował się dwie długości drzewa od niej i krzyczał swoim ptasim głosem co jakiś czas.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Oho? A to co? Zwierzyna sama pchała jej się pod nos! Początkowo przestraszyła się, że może to jakiś jastrząb, ale wystarczyło się odwrócić i zobaczyć, że to zwyczajny drób - bażant. Oblizała wargi. Skoro upolowała zająca, ten też nie powinien sprawić problemu. Jeśli sprawi, to Szakal chyba sobie coś zrobi. Ustawiła się pod wiatr i upewniła się, że skrywa się przed wzrokiem ptaka za krzakami, drzewami i innymi elementami, a także zastyga w ruchu, gdy ten obraca się w jej stronę. Ugięła łapy i zrównała ogon z grzbietem, po czym zaczęła skradać się do bażanta ostrożnie, nie depcząc po żadnym listku, by następnie skoczyć i skończyć jego żywot.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Czw 30 Maj 2024, 21:45
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Szakal dobrze poradziła sobie z bażantem. Zakradła się i skoczyła w jego stronę w poprawny sposób, a potem bez większych kłopotów udusiła duży kąsek zwierzyny. W momencie, gdy ofiara zastygła wiotko w jej szczękach, Żaba wyszła z ukrycia by skonfrontować się z nowicjuszką. - Dobrze. Złapałaś już wystarczająco zwierzyny. Będziemy jeszcze ćwiczyć, teraz wracamy po to co upolowałaś i kończymy. Dała znak ogonem, żeby za nią podążać i zaczęła się cofać wraz z burą nowicjuszką.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Wyskok, zacisk… i metaliczny posmak w pysku, uczucie, jak bażant w kilka uderzeń serca przestaje ruszać się pod jej łapami. Ulga. Upolowała to, co miała. Nie zrobiła z siebie debilki. Wypuściła ciężko powietrze przez nozdrza, by zaraz spotkać się z Żabą ponownie, gdy ta wyszła z ukrycia. Nie mogła pozbyć się myśli, że może to przez jej ukrycie niektóre ze zwierzyn jej uciekły - bo wyczuły Żabę. Cokolwiek, by wina nie była po jej stronie, albo, hah, co gorsza - po niczyjej stronie, po stronie przypadku! Kiwnęła głową z cichym "mn" i zaczęła zbierać z powrotem swoje łupy, z którymi następnie wróciła do obozu wraz z Żabą. To było męczące. Bardzo dobrze.
***
Trenowały już trochę, a Szakal była bez dwóch zdań w pełni douczona w kwestiach polowania zwierzyny. Nic dziwnego więc, że rosła w niej frustracja i niecierpliwość. Kiedy więcej. Kiedy koniec. Postanowiła - jeżeli dzisiaj Żaba nie zacznie nowego tematu, Szakal ją do tego… zmusi! To znaczy, zasugeruje i przekona do tego, ale nazywanie tego zmuszaniem bardziej pasowało do jej wewnętrznej narracji. Stawiła się w Ślimaczych Drzewach jak zazwyczaj. Była już większa, niż na początku treningu; pod długim futrem rysowały się mięśnie od pogoni za zwierzyną.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Czw 30 Maj 2024, 22:36
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Żaba była już zadowolona z postępów Szakal w polowaniu, więc sama podjęła decyzję, by zacząć kolejny temat. Obędzie się więc bez postanowionego wymuszania. Stawiła się w Ślimaczych Drzewach na czas, gdzie czekała już na nią Szakal. - Dziś zamiast polować nauczysz się wspinać, a potem przejdziemy się po granicach. Wiesz coś o wspinaczce i o znaczeniu granic?
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
No, już się przygotowywała. Niczym jak do dawnej rozmowy z Wieszczką, mieliła w głowie słowa, jakich chciała użyć, w gardle wyobrażała sobie ton, w jakim je powie, powie je tak, że Żaba będzie musiała się z nią zgodzić - jej serce zabiło wręcz nieco szybciej, gdy zobaczyła biały punkt na horyzoncie. … I, lol, nie musiała nic mówić, bo Żaba sama przeszła do czegoś nowego. Szakal zmarszczyła brwi. To po co o tym wszystkim myślała, po co przygotowywała sobie słowa, jakimi zgłosi swoją gotowość do poznania więcej materiału? Wyglądała wręcz, jakby wcale nie była zadowolona z tego, że dostała to, czego chciała - paradoksalnie. Ruszyła w końcu ogonem i otworzyła pysk, by jej odpowiedzieć. Nie wiedziała - co nieco ją denerwowało, ale mogła się pewnych spraw domyśleć. — Noo. Pewnie trzeba się mocno trzymać pazurami kory. A znaczy się sikając gdzieś — to brzmiało trochę śmiesznie, ale Szakal robiła wszystko w swej mocy, by brzmieć poważnie i profesjonalnie, nawet, gdy tematem było oddawanie moczu.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Czw 30 Maj 2024, 23:26
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Szakal miała znikomą wiedzę o wspinaczce, a o znaczeniu granic wiedziała to co najważniejsze. Nie było źle. Mogło być gorzej. Ale też to trening był od nauki, więc te pytania o to jaką wiedzę ma nowicjuszka były raczej rozpoznawcze niżeli mające sprawdzić coś co koniecznie powinna wiedzieć na tym etapie swojego życia. - Granicze można też oznaczać ocierając się o krzewy, drzewa i inne obiekty przy granicy, ale generalnie to najczęściej robi się to moczem, tak jak mówisz - skinęła zamykając oczy na chwilę - a jeśli chodzi o wspinaczkę. Tak, trzeba się trzymać mocno pazurami, ale też w odpowiednim miejscu. Jak się wspinasz to musisz zwracać uwagę na to by wbijać pazury w mocną korę, taką która nie odpadnie za chwilę. Obejmujesz łapami pień i trzymasz tej stabilnej kory, a poza tym to głowę musisz mieć uniesioną do góry gdy wchodzisz oraz gdy schodzisz. Podeszła do jednego z pobliskich drzew i zademonstrowała. Wyciągnęła łapy w stronę drzewa i obięła nimi pień, i jak znalazła stabilną korę to zaczęła odpychać się tylnymi łapami do góry. Weszła na jedno z niższych gałęzi, tak żeby Szakal bezpiecznie mogła też na nią wejść i usiąść obok. - Twoja kolej! - krzyknęła w stronę nowicjuszki.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Ocierając. Miało sens; w końcu nikt nie szczał na własne legowisko poza kociętami, a i tak był tam ich zapach. Wysłuchała mistrzyni, kątem oka zerkając na jedno z drzew dookoła, jakby próbując zwizualizować sobie, jak na nie wchodzi. Nic z tego nie brzmiało w sumie zaskakująco - jedynie nie sądziła, że schodzi się również głową do góry. Ale w sumie zrozumiała - wyobraziła sobie cały ciężar ciała z dodatkiem grawitacji i łatwo byłoby spaść. Szybko otrzymała żywą demonstrację. Śledziła Żabę oczami i siedziała tuż przy korze, jakby już gotowa, by nań wejść, czekając tylko na jedno słowo, jedną komendę… twoja kolej, Szakal wskoczyła momentalnie i silnie na pień, zaczepiła się pazurami o jego korę. To było dziwne uczucie - chodzić, wręcz czołgać się po drzewie bokiem. Ale musiała być wyżej - tam, gdzie mistrzyni. Zaczęła odpychać się tylnymi łapami, zaś przednimi łapać coraz to wyższe skrawki kory, i, choć nieco niezdarnie, to ruszała się do góry. Nie można było tego jednak nazwać powolnym - każdy jej ruch był bardziej agresywny od poprzedniego, szybszy, bardziej narwany, i chyba tylko porządne, ostre pazury i szczęście dzieliło ją od upadku. Ale nie myślała o wysokości - o niebezpieczeństwie. Jedynie o tym, co na górze, o tym, by się tam znaleźć. Było to ponownie coś męczącego, ale w końcu wdrapała się na gałąź, wskakując na nią prawie tracąc równowagę i instynktownie przytulając ją pazurami, jednak zaraz się poprawiła. Patrzyła na białą, jakby oczekując pochwały za swoją szybkość.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Pią 31 Maj 2024, 23:45
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Szakal nie radziła sobie źle, ale robiła wszystko o wiele za szybko. Tempo, w którym wspinała się po drzewie było po prostu dla niej niebezpieczne. Nie było powodu, który by ją zmuszał do tak szybkiej wspinaczki. Żaba mruknęła i zmarszczyła pysk, gdy Nowicjuszka wdrapała się na gałąź niemal tracąc przy okazji równowagę. - A ciebie co goni, że robisz to tak szybko? Pierwszy raz się wspinasz i robisz to tak raptownie i nagle, że nic tylko brakowało, żebyś spadła. Spokojniej. Wejdź wyżej, ale teraz w normalny sposób.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Oczekiwała pochwały… i otrzymała zupełne przeciwieństwo. Jej sierść nieco się najeżyła. Tak szybko? TO CHYBA DOBRZE, że weszła szybko! Jej brwi marszczyły się stopniowo, gdy ta mówiła jej o wspinaniu się spokojniej. Czuła się znowu jak wtedy z Wieszczką - która kazała jej przestać krzyczeć. Dlaczego wszyscy kazali jej być ciszej, spokojniej, dlaczego każdy chciał tłamsić jej charakter i pewność siebie? Bo co, przypadkiem będzie ZA dobra? — Ale nie spadłam — wycedziła z lekkim warknięciem, — Nie spadłam i weszłam szybko! To coś złego? Że jestem w czymś dobra?! — jej uszy przylgnęły do jej czaszki. Wykonała jej polecenie, zaczęła się wspinać wyżej… ale nie zamierzała robić tego spokojniej. Oho, niech zobaczy, jak szybko może wejść, Szakal dopiero się rozkręcała. Szarpała tylko mocniej i szybciej, dwa razy prawie tracąc swoją równowagę przez nieodpowiednie dobranie kory, ale nie spadła, nie mogła… i wskoczyła na gałąź wyżej, dysząc głośno, ale patrząc z góry na swoją mistrzynię. Bo wcale nic jej się nie stało. Zadowolona?
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Nie 09 Cze 2024, 15:04
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Żaba zmarszczyła się patrząc na Szakal i słuchając jej głupiej gatki. Co za szczyl głupi. - Jesteś wybitna w byciu idiotą, który nie umie się uspokoić i nie umie się przez to wspinać. Koniec treningu. Przyglądała się poirytowana, gdy Szakal zaczęła się wspinać jeszcze wyżej, by udowodnić swoje mentalne 3 księżyce. Nie mogła wierzyć w to co widzi. Dziecko Jaszczurki, które zachowuje się w taki sposób. Tak bardzo cenili sobie to swoje radykalne momentami wychowanie z Wodospadem i wychowali coś takiego. Złapała się pnia i zaczęła schodzić, mając w nosie to, co wyczynia Szakal. Skoro jest taka wybitna to sama sobie zejdzie po poznanej teorii i sama przeprowadzi trening i zostanie Łowcą.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Że co, przepraszam? Usłyszała jej słowa gdzieś w połowie swojej wspinaczki wyżej, ale nie przestawała, jakby jedynie bardziej zmotywowana, by zrobić jej na złość. KONIEC TRENINGU? Ta? To ZAJEBIŚCIE. Miała w Żabie nieco nadziei, ale najwyraźniej TEŻ zamierzała być dla Szakal WROGIEM, oczywiście, jak wszyscy inni! Wbiła pazury w korę. Niech sobie schodzi. Super. Szakal sama się wytrenuje. Siedziała wysoko na gałęzi i zupełnie ignorowała mistrza. Wiedziała, że nie powinna była ufać dziwakom z treningiem. Ale nie miała żadnego innego wyboru!
Gdy biała łowczyni oddaliła się wystarczająco, by nie widzieć jej dobrze, Szakal poczuła, jak swędzą ją oczodoły. No ku#wa jasne, oczywiście, nie mogła zareagować na to normalnie i tak, jak faktycznie się czuła, tylko będzie PŁAKAĆ! Płakać, chociaż wcale nie jest smutna, nie jest jej przykro, jest zwyczajnie ZŁA i SFRUSTROWANA! PRZESTAŃ SIĘ MAZAĆ! Wraz z krzykiem skierowanym do samej siebie zarwała głową i uderzyła czołem o korę gałęzi, na której siedziała, jakby za karę, jakby chcąc tym szokiem zdezorientować się na tyle, by zaprzestać ilość odczuwanych emocji. Czy zadziałało? Nawet. Po dwóch uderzeniach serca nie czucia niczego, punkt na jej czole zaczął pulsować bólem. Był nawet przyjemny, jak bardzo absurdalne by to nie było. Zejść. Miała zejść. Wiedziała, jak zejść. Mechanicznym ruchem ruszyła do pnia i głową do góry zaczepiła się kory, opuszczając się niżej. Była mniej szybka i narwana, niż wcześniej, ale czasem puszczała się, zdawałoby się, celowo w ryzykowny sposób, by chwilę spadać i w ostatnim momencie złapać się pazurami. Nie myślała dużo. I znalazła się na ziemi. Umiała. Żaba sugerowała, że nie umie się wspinać. A ona umiała. Umiała się wspiąć i umiała zejść, nawet, jeśli grając przy tym w berka ze śmiercią.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Wto 18 Cze 2024, 21:32
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Kocica mimo złości zerknęła przed ramię by sprawdzić, czy Szakal bezpiecznie zeszła z drzewa. Bezpiecznie, byłoby powiedzeniem zbyt wiele, bo Nowicjuszka zeszła z drzewa w pełnym, impulsywnym ryzyku. Jakby zupełnie przypadkowo narażała się na niebezpieczeństwo. Jakby chciała krzywdy. Ale Żaba nie była niańką rozchwianych emocjonalnie kociąt, które nie miały dobrej opieki ze strony rodziców. Nie będzie tolerować rozwydrzonej Szakal. Ruszyła dalej w stronę obozu, bo tak jak mówiła, zakończyła trening. No chyba, że Szakal zacznie ją wybłagiwać ale nie wie czy i tak się zgodzi. Bura potrzebowała poczuć konsekwencje swoich działań. Chociaż Wodospad pewnie często to stosował w swoim wychowaniu. Najwidoczniej Żaba też musi.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Szakal nie podążyła za Żabą. Nie miała w sobie na tyle pokory, by teraz po prostu za nią podążyć - nie zamierzała być jej jakkolwiek posłuszna, nawet, jeśli jej akcje miały by być przez to absurdalne i bez większego sensu. Wiedziała, że ta rebelia nic nie robi Żabie. Ale gdyby nie to, Szakal - i jej duma - zostaliby złamani. Na to pozwolić nie mogli. Dopiero gdy ta zniknęła kompletnie z miejsca zdarzenia Szakal rozluźniła nieco swoje mięśnie, choć wciąż nie w pełni - i wciąż nie wracając do obozu. Zamierzała spędzić tutaj, sama, całe popołudnie. Ukryta w jakimś krzaku. Może polując. Hej, a może jak dobrze polowała, to to tez było źle? Zbyt szybko?Po prostu się boi, że będę od niej lepsza. Obrzydliwe. Nienawidziła Żaby. Nienawidziła wszystkich. To było silne słowo, ale tylko powtarzanie go sobie w głowie jak mantrę jakkolwiek ukajało to, co czuła.
***
Przez jakiś czas Szakal nie stawiała się na treningach - o ile Żaba w ogóle je proponowała. Czas na przemyślenie, foszek - jak zwał, tak zwał. Szakal najchętniej znowu znalazłaby lepszego kota od tego wszystkiego, ale stawała przed paskudnym faktem: nikt inny w Plemieniu nie był lepszy od Żaby. To jest, każdy - włącznie z nią - był okropny. Gorszy od poprzedniego. Szakal miała ochotę się zrzygać. Czy naprawdę nikt poza nią tego nie czuł? Tej przytłaczającej, ciążącej głupoty i fałszywości? Próżności? Wciąż nie mogła znaleźć słowa na to, co czuła, co widziała. Musiała stać się lepsza. Uznała, że nie potrzebuje do tego Żaby, i że udowodni jej, jak dobrze może się wspinać bez poświęcania szybkości; podświadomie wybrała jednak dokładnie tą porę i miejsce na treningi, co podczas spotkań z białą. A co takiego tam robiła? Wspinała się. Wspinała się i schodziła; potem znów wspinała się, ale od innej strony, na inne drzewo, nieco wyżej, nieco szybciej, ale też i lepiej, niż za jej poprzednim razem. Wciąż była prędka i nieostrożna, ale za każdym wspięciem jakby lepiej rozumiała, na jaką głębokość powinna wbijać pazury i w jakie miejsca, by utrzymać równowagę i pewność ruchu. W pewnym momencie usiadła na jednej z gałęzi, widocznie zmęczona - głośno dyszała, uchylając do tego nawet pysk.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Wto 25 Cze 2024, 19:31
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Żaba zauważyła, że jej Nowicjuszka nie zjawia się na treningach, więc sama przestała na nie przychodzić. Wyszła z założenia, że skoro Szakal się obraziła to nie będzie na nią marnować czasu. Czekała, aż Nowicjuszka zgłosi jej chęć powrócenia do treningów. Miała lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie godzinami w kotlinie treningowej. Wolała polować. Więc Szakal nie spotkała dzisiaj Żaby w Ślimaczych Drzewach, gdy postanowiła się w nich zjawić. Jej pięknych wyczynów akrobatycznych, które próbowała nazwać wspinaczką nie widział nikt. Niczyje oko nie padło na jej burą sylwetkę, gdy chaotycznie i szybko miotała się po pniach drzew. Dopiero gdy siadła na jednej z gałęzi, przykuła czyjąś uwagę. Nie była to jednak Żaba, nie byli to rodzice, nie była to nawet Promyk, była mistrzyni Szakal. Była to łasica. Wlepiła swoje czarne oczy w Szakal, która odpoczywała, jakby zastanawiała się, czy nie wspiąć się za nią na drzewo.
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Szakal nie potrzebowała niczyich oczu, niczyich oklasków, niczyich pochwał ani zachęt. Robił to dla siebie, tak? By być lepszym, być silniejszym, wytrenować się samemu, jeśli będzie trzeba; niech Żaba robi sobie, co chce, niech Promyk wypluwa z siebie kolejne obrzydliwe kocięta, super, świetnie, Szakal poradzi sobie sama. I tak zawsze była sama. Tylko… nie teraz. Gdy jej piwne oczy ujrzały ruch i czyjeś oczy, przez chwilę tliła się w niej nadzieja, że może ktoś faktycznie obserwował jej wyczyny i widział, jak dobrze sobie radzi… ale prędko przetworzyła, że to wcale nie jest kot. To był… drapieżnik. Jeśli drapieżnikiem nazwać można było łasicę, coś raczej niewielkiego, ale wciąż zdolnego do walki. Bury nowicjusz nieco zesztywniał - bo co właściwie miał teraz zrobić? To chyba nie jej działka? I co takiego chciałaby od niej łasica? …Ale z drugiej strony, to mogła być jej szansa. Przodkowie zesłali jej przeciwnika, by mogła się popisać? Hah, jakby oni mieli w sobie tyle pomyślności dla Szakal! Ten podłużny wypłosz pewnie zobaczył ją jako zagrożenie dla swojego terytorium. Super. Szakal była zagrożeniem. Ale nie jesteś strażnikiem; czy znasz w ogóle jakiekolwek zasady walki? A czy to może być trudniejsze, niż wyciągnięcie pazurów i machanie nimi z całą siłą? Niż duszenie zwierzyny w szczękach? Gdyby przyniosła martwą łasicę do obozu, na pewno zaimponowałaby reszcie. Bo nawet mimo swojej łowieckiej dyspozycji potrafiła załatwić drapieżnika. Może nawet zasłużyłaby na rangę łowcy, skoro potrafiła radzić sobie sama? Zmrużyła oczy. Nie miała czasu na przemyślenia. Łasica nie była duża, załatwi ją. Pozbędzie się denerwującej pary oczu. Pary oczu, które kusiły ją, drażniły, jakby specjalnie zapraszając do zrobienia krzywdy. Parsknęła i zaczęła spuszczać się głową w górę z drzewa, dopóki nie sięgnęła ziemi, na której wypatrzyła łasicę… po czym spróbowała skoczyć w jej stronę i pazurami uderzyć ją w głowę.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Pią 28 Cze 2024, 04:23
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Atak Szakal:udany! → (17 + 12) - (10 + 13) → 6 Atak łasicy:słaby! → [(24 + 12) - (11 + 11)] x 0,5 → 7
Szakal zdecydowała się zaatakować łasicę, mimo że nie wiedziała nic na temat walki. Zeszła z drzewa i zamachnęła się łapą w stronę zwierzęcia. Jednak ledwo udało jej się drasnąć łasicę, a co dopiero coś jej zrobić. Zwierzęciu się to nie spodobało i również przeszło do ataku. Zamachnęło się jedną ze swoich łap i pacnęło lekko w bark kotki, bo źle wymierzyło atak.
Ostatnio zmieniony przez Robak dnia Nie 30 Cze 2024, 12:52, w całości zmieniany 1 raz
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Pią 28 Cze 2024, 19:35
Szakal
Pełne imię : Szakal Mknący przez Dzikie Trawy
Grupa :
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : piętnaście na zawsze
Znak Przodków : Lis
Matka : Jaszczurka Owinięta wokół Kamienia
Ojciec : Wodospad Szumiący wśród Leśnych Ostępów
Mistrz : Żaba Skacząca Przez Kamyk
Partner : frustracja
Wygląd : Średniej wielkości, o budowie podobnej do charta - długiej i smukłej. Pokrywające je futro jest długie, lecz zdecydowanie rzadkie i mało okazałe. Wygląda troszkę jak pisklę wytarzane w błocie. Jej sierść jest szaro-brązowa w czarne, tygrysie prążki, a biel zabiera pigment z pyszczka, kryzy, brzucha i tworzy skarpetki na łapach. Oczy piwne - brązowooliwkowe.
Szakal przeżyła zawód, gdyż jej atak ledwo zrobił cokolwiek tej durnej łasicy. Ale hej, przynajmniej łasica dorównywała jej poziomem, bo jej pacnięcie było ledwo wyczuwalne dla burego nowicjusza. Po prostu jeszcze nie byłam rozgrzana. Zmarszczył brwi, chcąc wymierzyć kolejny atak. Tym razem postanowił potraktować łasicę jak zdobycz, na którą polował. Ugiął łapy i spróbował rzucić się z kłami na okolice szyi łasicy, tam, gdzie atakował zawsze zwierzynę i łamał jej instynktownie kark. Wątpił, by było to tak łatwe przy łasicy, ale zawsze warto spróbować.
_________________
✧nauczyłem się umierać w sobie nauczyłem się ukrywać cały strach
nie do wiary, że tak bardzo płonę nie do wiary, że rozumiem każdy znak
zapomniałem, że od kilku lat wszyscy giną jakby nigdy ich nie było w stu tysiącach jednakowych miast giną jak psy
Re: Trening Szakal Mknącej przez Dzikie Trawy
Nie 30 Cze 2024, 15:25
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Atak Szakal:krytyczny! → (21 + 12) - 13 x 0,5 +5 → 32 Atak łasicy:nieudany!
Szakal radziła sobie nieźle, udało jej się skoczyć i złapać drapieżnika za kark, wgryzając się mocno i boleśnie kłami, a następnie odrywając kawałek skóry z karku zwierzęcia. Ale złamać go jej się nie udało, bo łasica stawiała opór i była zbyt masywna. Drapieżnik chciał jej oddać i machnął łapą w jej stronę, ale nie trafił jej.
Zjawia się Jeż. Atak Jeż:słaby! → [(27 + 40) - (18 + 13)] x 0,5 + 5 + 5 → 28
Na pomoc Nowicjuszce przyszła Jeż, czy tego chciała czy nie. Chodziła po terenach i sprawdzała, czy są bezpieczne, gdy natknęła się na trop łasicy i podążyła nim. Okazało się, że dobrze, że to zrobiła, bo widząc Szakal walczącą ze zwierzęciem, przeraziła się. W końcu Nowicjuszka szkoliła się na Łowcę, a w dodatku zdawała się być sama w kotlinie treningowej. Podbiegła najszybciej jak potrafiła, by doskoczyć w stronę łasicy i przejechać pazurami po jej gardle. Jej atak nie był zbyt trafny, ale wystarczający, bo drapieżnik upadł na ziemię omdlony. Odwróciła się prędko w stronę Szakal i przyjrzała się jej. Nie widziała by Nowicjuszce stało się coś większego. To dobrze. Jej mina nie ukazywała jednak ulgi, miała zwężone źrenice i wręcz piorunujący wzrok. Chociaż tyle, że to Jeż złapała trop łasicy, a nie ojciec Szakal, ale nie sprawiało to, że będzie teraz niańczona. - Nic ci nie jest. Gdzie Żaba? - zadudnił oschły głos kocicy - czemu tu jesteś sama i walczysz z drapieżnikiem, mimo że nie masz pojęcia nic o walce. Chciałaś zdechnąć? - podchodzi bliżej Nowicjuszki i patrzy na nią ostrym wzrokiem
Forum Starlight, otwarte dnia 15 listopada 2020 roku, to gra tekstowa utworzona na bazie uniwersum z serii Warriors autorstwa Erin Hunter. Opisy w forumowym Kompendium zostały stworzone przez administrację forum na podstawie informacji udostępnionych przez autorki książek, jednakże zasady, fabuła, lokacje, klany, postaci NPC, mapa, mechanika i inne elementy Starlight są naszego autorstwa. Coś Cię zainteresowało i chcesz to wykorzystać u siebie? Jasne, ale najpierw do nas napisz. Autorów wszelkich kodów i zdjęć można znaleźć na podstronie CREDITS.