IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Strzeliste Skały
Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Nie 14 Sie 2022, 16:21
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1886
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Czas. Mijał nieubłaganie, nie przebaczał; w Porę Białych Zasp życie było cięższe, łatwiej było się skupić na obowiązkach i bolączkach dnia codziennego, niż na… czymkolwiek innym, co martwiło Wieszcza. Dla szylkretowego kocura upływ czasu był jednocześnie przerażający, jak i pocieszający, co było dychotomią, ale tak właśnie to postrzegał. Pocieszające wszak było, że kolejne pokolenie dorastało i było gotowe do zostania Nowicjuszami.
Zwyczajowo poinformował Jeż, Czosnka i ich kocięta o ceremonii, którą będzie chciał zorganizować kolejnego dnia w porze górowania słońca. O zaplanowanej porze wskoczył na swoje miejsce i zawołał:
- Niech całe Plemię Niedźwiedzich Kłów zbierze się przy Strzelistych Skałach!


    / przypominam, że informacja o ceremonii została podana wszystkim w Plemieniu dzień przed.

    Kocięta Jeż i Czosnka powinny mieć na sobie Lśniące Ślady, wykonane o poranku przez Jeż z niewielką pomocą Czosnka.
    Dobrze będzie, jeśli je krótko opiszecie, żeby inni mogli na nie zareagować, jeśli będą chcieli. Lśniące Ślady nie muszą niczego przypominać, można po prostu napisać, czy to bardziej: proste linie, plamy, odciski łap czy jakieś kształty, zawijasy, itd., gdzie znajduje się ich najwięcej, itd.

    Jeżeli kocię przyjdzie bez wymalowanych Lśniących Śladów lub malunki zostaną wykonane bardzo niechlujnie (na przykład zostanie wykonany tylko jeden czy dwa odciski i nic poza tym), to Plemię wierzy, że Nowicjusz ten może mieć później problem z zostaniem Łowcą lub Strażnikiem - długo mu to zajmie lub coś mu się stanie, nim ukończy swój trening. Jest to wstyd zarówno dla kociaka, który ma być mianowany, jak i jego matki. Analogicznie jeżeli kot nie zostanie przygotowany w ten sposób do swojej ceremonii na Łowcę lub Strażnika, według wierzeń przyniesie mu to pecha na całe dalsze życie w tej roli. Dlatego brak Lśniących Śladów proszę wyraźnie zaznaczyć w poście, najlepiej podkreśleniem, przy czym Jeż jest kocicą, która w ten czy inny sposób próbowałaby wytrwale nakłonić nawet najbardziej niechętne kocię do przyjęcia Lśniących Śladów, nawet gdyby się przed nią ukrywało.

    Zazwyczaj koty pozostawiają Ślady na swoim ciele tak długo, jak to możliwe, w wyrazie dumy z uzyskania nowej rangi, ale jeżeli chcą się ich pozbyć, mają obowiązek zrobić to samodzielnie, bez pomocy innych kotów.
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 02:44
Kasztan.
Kasztan.
Pełne imię : Mały Kasztan Ukryty w Liściach
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 15 księżycy (XI)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [npc]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [npc]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Wygląd : niski, chudy, krótkowłosy, rudy w nieco ciemniejsze tygrysie prążki, bez bieli o oliwkowych oczach
Multikonta : Zawilcowa Łąka [kw] Robak [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : catworkphotography
Liczba postów : 121
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1388-kasztan-maly-kasztan-ukryty-w-sniegu#25844
Koszmar. Istny koszmar na jawie! Jak nie skończył się jeden, gdy się obudziłem to zaczyna się drugi. Słyszałem o ceremonii. Próbowałem jednak o niej nie myśleć wcześniej. A teraz... teraz nie mogę udawać, że nic nie wiem! W kociarni aż dymi się od kolorów, którymi przystraja moja mama moje rodzeństwo. Widząc, żem wstał, macha do mnie łapą, że moja kolej. o. nie. O NIE. A co zostanie Nowicjuszem to nie wystarczająca kara dla mej biednej duszy! Pachnące słodko owoce i jagody, lepkie, czekające na moje biedne, wyczyszczone futro. W ŻYCIU. W ŻYCIU NIE DAM SIĘ TYM UKAZAĆ. Próbuje uciekać, ale mama wytrwale próbuje mnie przekonać. Że to ważne. Że tradycja. Że co inni pomyślą. Że każdy tak robił i każdy robić będzie WIĘC ja też MUSZĘ. Co za! Co za bzdura >:[! Syczę i warczę, ale wiem, że Jeż nie da mi spokoju. Daje się wymazać tym czerwonym i jasnym paskudztwem. Przez moje ciało przechodzą cały czas dreszcze, gdy matka rozprowadza na moim grzbiecie różne fale i odbija łapy. Wzdrygam się gotowy złożyć w ofierze pawia u łap mojej mamuśki, gdy ta zaczyna mazać mi po pysku. Ojciec odbija mi łapę na czole i super. Oni są zadowoleni, ja nie. Szybko siedam, gdzieś z boku, gdy Jeż zaczyna maziać kolejnego nieszczęśliwca. Nie żebym był taki pokorny, malowidła na moim futrze szybko zaczynają znikać. A przynajmniej rozcierać się. Szoruje łapą, językiem, żeby je choć trochę ściągnąć. Jedyne co mi się udaje to zepsuć efekt wizualny i ubrudzić łapy. Chodzę w podskokach, bo lepię się do ziemi i wychodzę zły na polane, gdy Wieszcz zwołuje ceremonię. Wiem, że rodzice są zawiedzeni moim zachowaniem. Ale przykro mi, najbardziej niezadowolony ze wszystkich jestem ja. Odczuwam frustrację związaną z nową rangą. Nie chce być kimś innym niż jestem teraz. Żyło mi się dobrze. Nienawidzę robić czegoś bo inni to robią. Nienawidzę nowych rzeczy, do których jestem zmuszany i nienawidzę słuchać się innych. To są wystarczająco dobre powody do rozpaczy nad myślą, że zaraz będę Nowicjuszem. Nie chce się uczyć, nie chce mieć obowiązków i w ogóle nic nie chce oprócz cofnięcia się parę księżycy wstecz. Jedyne co będę mieć dobrego z ceremonii to możliwość wyjścia poza obóz. Ale jaką nagrodą było to za resztę męczarni! Ah cóż za katastrofa. To już chyba mój koniec. Siadam blisko kociarni, nie wychodzę na środek. Nie zamierzam się pokazywać. Może Wieszcz mnie nie zauważy. Czy coś. Nie zamierzam siedzieć na środku cały drżący ze złości i frustracji w tych całych Lśniących Śladach.

_________________
#BUT I'M STUTTERINGI'M STUTTERING AGAIN
no one will listen and no one will understand
because  i'm  crying   as   much  as  i  speak
'cause no one likes me when i shriek

WANT TO GO BACK TO WHEN IT ALL BEGAN#
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 11:36
Żywica
Żywica
Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.

Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik
https://starlight.forumpolish.com/t1067-zywica
Kolejne zwołanie, ale tym razem, na szczęście nie na pogrzeb. I na szczęście również nie było jeszcze żadnego z jej rodzeństwa, bo jakoś nie miała ochoty ich tykać w jakikolwiek sposób. Przydreptała na miejsce, miauknęła po krótkim ,,Cześć~" do wszystkich których mogły jej oczy dojrzeć (czyli niezbyt wielu) i usiadła sobie w losowym miejscu czekając na rozwój sytuacji. Mogłaby w sumie podejść do tego pyrpecia wymalowanego siedzącego tak jakoś nie za bardzo na środku ale HM. Dobra, podbijamy, nikogo innego do kogo podbić by mogła w chwili obecnej nie ma.
- Wyglądasz, jakby ktoś na ciebie nasrał - Odezwała się stojąc już blisko i patrząc z góry na jasne pręgowane stworzenie. Jej słowa nie były jakieś wredne. Bardziej nieco rozbawione i stwierdzające fakty.
- To chyba źle - Siadła obok, owijając łapy grubym zimowym ogonem i czekając na jakąś reakcję od strony młodzika.
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 13:31
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Dzień przed plemię zostało powiadomione, dzień przed po powrocie z przechadzki na trening Misiek usłyszała kątem uszka co ma się stać, tak jak zawsze, bez zmian. Bo tylko to się liczyło, nawet po śmierci jej brata - by nic nie zmieniać, by plemię mogło żyć spokojnie. Niedźwiedź wiedział, że obraza na cały obóz i dalej ma tyle sensu, co kociak tuptający łapką, bo chce dostać zabawkę, a rodzice nie pozwalają. Było to frustrujące, lecz bez krzty efektu, no bywa. Jednakże misiek trzepnął tylko kątem ucha na tą informację z początku, oddalając się do swego zacienionego, kamiennego legowiska. Nie miał ochoty przychodzić, tyle w temacie. Trening nie zbyt mu szedł, brat umarł, a tu młodziaki będą piszczeć z radości - troche, uh, nie klimaty miśka.

Dzień ceremonii małych jednak nadszedł, a misiek westchnął - na własną głupotę, przejechał łapą po pysku  i wstał, gdy usłyszał głos ojca wołający współplemiennych.
Jego kroki nie śpieszyły się, były spokojne - a jego oczy wypatrywały za znajomym, rudym futrem, dla którego w szczególe, małym bądź dużym, się tu w ogóle zjawił.
Kasztan - rudy kocurek siedział nie na przedzie, a gdzieś przy półkach legowisk matek, na co dźwiedź uniósł swą kocią brewkę, przy czym tylko zanotował słoną....Gorzką minę pręguska. Misiu już miał skierować się ku rudemu, lecz uprzedziła ją szylkretowa, podobna do jej własnej, lecz bez plam kawy i z grubą tuszą, sylwetka siostry.
Misiek westchnął i podszedł, by przejechać ogonem po barkach najpierw rudego o gorzkim wyrazie mordki, następnie siostry.
-Wyglądasz super, Kasztan. Uśmiechnął się misiek, nie wiedział, czemu Kasztan ma rozlane na całym ciele lśniące ślady, bo nie podejrzewałby, że Jeż czy Czosnek...No, zrobiliby gównianą robotę, brzydko mówiąc tato wybacz. Zielony wzrok następno, troche ze zmęczeniem w ich blasku spadł na Żywicę. -Nie zjedz kociaka, to jego ceremonia. - Odparł prosto. No, byleby nie dawała rudzielcowi jakichś sugestii, by uciekać, czy coś. Wszystko było możliwe, nie?
Z pacnięciem puchatego ogona siostry jak małego robaczka wystającego z ziemi, Niedźwiedź po swoich krótkich słowach odsunął się od kociarni, by usiąść zadkiem gdzieś z boku, witając to ewentualnie, po cichu, się z przybywającymi kotami, które miałyby ochotę przechodzić lub siadać w jego towarzystwie.
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 16:29
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 49 (kwiecień)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 486
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Nareszcie nadszedł ten dzień! To właśnie dziś zostanę łowczynią! Albo strażniczką. Albo kimkolwiek Wieszcz zechce, bym była. Kto wie, może uczynić ze mnie lub kogoś z mojego rodzeństwa swoim następcą? Ktokolwiek to będzie, wiedziałam że tak czy siak będę z niego (lub niej) dumna. Tego dnia wstałam dosyć wcześnie i to ja byłam tą, którą obudziła całą resztę - mamę, Krupę oraz obu moich braci. I to ja jako pierwsza otrzymałam swoje Lśniące Ślady. Wcześniej poprosiłam mego kolegę Brzaska o pomoc przy ich tworzeniu. A to nie było za łatwe zadanie nawet dla trzech kotów - obojga rodziców oraz młodszego kocurka, gdyż chciałam mieć na sobie emblematy słońc. Będą żółte od soku z jagód jarzębiny, gdyż tylko te owoce udało nam się odnaleźć w Porze Białych Zasp. Mama mówi, że i tak będę lśnić, bo moje szylkretowe futerko jest piękne i zadbane. Ufam jej, że ma rację. Cała trójka wymalowała na mojej trójkolorowej sierści słoneczne znaki, a na koniec Czosnek odcisnął mi na czole odcisk swojej łapy. Wyglądałam ślicznie i tak też się czułam. Po tych zabiegach wybiegłam jak najszybciej ze żłobka, chcąc pokazać się światu. Czy spodobam się starszym współplemieńcom, takim jak Tafla, Księżyc, Jezioro czy nawet sam Wieszcz? Zatrzymałam się dopiero tuż przed Strzelistymi Skałami, chcąc być w samym centrum uwagi. To przecież był mój wielki dzień i miałam do tego pełne prawo, prawda?


Ostatnio zmieniony przez Promyk dnia Pon 15 Sie 2022, 16:59, w całości zmieniany 1 raz
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 16:49
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 (I)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : :[
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malina [kw] Promyczek [krz] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : beevilove
Liczba postów : 770
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Czarne nie wyruszyło na polowanie, bo specjalnie czekało na ceremonię kociąt Jeż i Czosnka. Gdy Wieszcz zwołał Plemię Robak ruszyło w stronę centrum obozu, mało żwawym krokiem. Było zmęczone od dłuższego czasu i nie chciało nu już się tego aż tak kryć. Zobaczyło, że parę kotów już zdążyło się zebrać. Nie podeszło jednak do nikogo w grupce, ani do Promyczek siedzącej samemu. Czekała już chyba na mianowanie. Usiadło po prostu gdzieś z boku.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 18:00
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1388
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Był środek dnia, a wszyscy zostali zebrani na Strzelistych Skałach, również i ona. Tam, niedaleko Wieszcza, leżało czyjeś truchło. Strażniczka nastroszyła lekko sierść. Znowu. Znowu to samo. Spojrzała na nie niechętnie, szykując się na najgorsze. Ale nie. To nie był Płatek. To był ktoś o znacznie jaśniejszym futrze. Takim... Kremowym. Albo płowym? Nie było też ran i wyglądał na w miarę młodego. Choroba? Chociaż strażniczka nie potrafiła w żaden sposób stwierdzić, kto to był, to czuła się tak, jakby znała go od dawna.
Nie było jednak tej żałoby, jakiej doświadczyła na pogrzebie Płatka. Nikt nie płakał, ani wrzeszczał, odchodził, nic. Zamiast tego wszyscy spoglądali wyczekująco na Wieszcza. Z niejasnych przyczyn Księżyc wiedziała, że dzisiaj ma być ceremonia. Spojrzała więc również na uzdrowiciela. Kolejne kocięta miały być mianowane. Jednak nie to interesowało szynszylową kocicę. Najbardziej wstrząsnęły nią słowa, których ani trochę się nie spodziewała.
"[...] od tego momentu moim uczniem, następcą i nowym Wieszczem Szepczących Kamieni będzie..."
On. Tak, ale dlaczego on? Czemu Wieszcz wybrał akurat jego? Przez kotkę przeszła fala emocji, z początku gniew i niezrozumienie, a później ukojenie, a nawet radość. Spojrzała na następcę. Znała go. Bez problemu mogła stwierdzić, kim on jest. Nic jednak nie powiedziała. Nie pogratulowała mu. Nawet się nie uśmiechnęła. Nie zdążyła nic zrobić, jak wizja się rozmyła i...

Hop, powrót do rzeczywistości.

Kocica uniosła łeb i przez chwilę patrzyła w pustkę, wciąż próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Czy ma to związek z przyszłością? Co takiego ostatnio się działo, że akurat TO musiała zobaczyć? Otrząsnęła się. Pewnie to tylko jakiś głupi sen.
Wkrótce wstała i zajęła się swoimi obowiązkami, jakby nigdy nic, co jakiś czas rozmyślając nad swoją wizją. A co... Co jeśli to prawda? Akurat tak się złożyło, że tego samego dnia Wieszcz zawiadomił wszystkich o nadciągającej ceremonii. No tak, przecież kocięta Jeż wystarczająco wyrosły. Machnęła ogonem, po czym kontynuowała zajmowanie się swoimi sprawami.

*  *  *

Kolejny dzień. Kolejny posiłek, patrol, słońce. Właśnie, górowanie słońca. Wciąż rozmyślała o wczorajszym. Cóż, przynajmniej dzisiaj nie przyśniło się nic dziwnego. Strażniczka westchnęła i po chwili obserwacji zbierających się kotów, stawiła się na ceremonii. Otarła się lekko o Robaka w geście przywitania i spojrzała na miejsce koło Strzelistych Skał. Na szczęście, nie było tutaj żadnego trupa. Było za to Promyk, która, swoją drogą, miała przecudowne słoneczka na ciele. Widziała nawet, jak w robieniu jej Lśniących Śladów pomagał Brzask, co nie mogło ją nie cieszyć. Posłała jej szeroki uśmiech. Później jej wzrok powędrował w stronę Wieszcza i skinęła mu łbem na powitanie. Następnie rozejrzała się po zebranych. Chociaż jeszcze nie było tak dużo kotów, to już teraz miała spory wybór osób, do których mogła się dosiąść. Mruknęła zamyślona. Ostatecznie upatrzyła sobie Niedźwiedź.
Nie masz nic przeciwko, jeśli się do ciebie dosiądę? – spytała uprzejmie i gdyby sepia nie odmówił, to usiadłaby koło niego.
Zerknęła na drugie z mianowanych dzisiaj kociąt, siedzące gdzieś w kącie. Tego akurat nieszczególnie kojarzyła. Chyba nazywał się... Kasztan? Nieznanie kocurka wcale nie powstrzymało Księżyc od oceny jego Lśniących Śladów. Te z kolei były... Co najwyżej średnie. Całe jego malunki na grzbiecie były rozmazane. Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, jak można było je doprowadzić do takiego stanu. Niby to lepsze, niż jeden niechlujny malunek lub ich brak, ale wciąż pozostawały wiele do życzenia. Bardzo jednak wątpiła w to, żeby to któreś z jego rodziców tak się postarało, bowiem wiedziała, że Jeż bardzo dbała o plemienne tradycje. Zresztą, rysunki na czole wciąż były w miarę ładne, więc pozostawała tylko jedna opcja - kocurek sam próbował się ich pozbyć. I to celowo, bo trzeba porządnie się postarać, żeby je tak rozetrzeć. Jeśli to tak, to dobrze, że się wstydzi. Niby strażniczka nie przywiązywała większej uwagi stereotypom, ale mimo to martwiła się nieco o przyszłość kocięcia. O ile ze Znakami Przodków wszystko było jasne, to jeszcze nigdy nie miała do czynienia z kotem z rozmazanymi Lśniącymi Śladami na ceremonii. Na razie starała się nie wyciągać pochopnych wniosków. Może... Może wszystko będzie dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Księżyc dnia Pon 15 Sie 2022, 21:50, w całości zmieniany 1 raz
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Pon 15 Sie 2022, 19:11
Kasztan.
Kasztan.
Pełne imię : Mały Kasztan Ukryty w Liściach
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 15 księżycy (XI)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [npc]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [npc]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Wygląd : niski, chudy, krótkowłosy, rudy w nieco ciemniejsze tygrysie prążki, bez bieli o oliwkowych oczach
Multikonta : Zawilcowa Łąka [kw] Robak [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : catworkphotography
Liczba postów : 121
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1388-kasztan-maly-kasztan-ukryty-w-sniegu#25844
Jakby gorzej być nie było, w moją stronę od razu zaczęła iść jakaś tłusta kocica. Super. Czy ona jest ślepa lub tępa, że nie widzi mojego nastroju? Chyba nie wyglądam zachęcająco do tego by do mnie podejść.
Gdy usłyszałem co mówi... zamarłem na chwilę. Co? Ona nie jest normalna. Jakby, ja też nie, ale ona jest BARDZIEJ nienormalna. Niekocia. Nie słucham się rodziców, a jednak znalazł się ktoś bardziej niewychowany. Moja sierść staje dęba w złości i wstaje odskakując od niej jak oparzony.
- Zostaw mnie stara, wredna, niewychowana glizdo! Jedyne na kogo nasrało to na ciebie, spójrz na swoje futro. I życzę żeby nasrało na ciebie drugi raz, ale na twój niewyparzony język debilko.
Gdy przychodzi Niedźwiedź i jej posyłam zdenerwowany wzrok. Nie umiem inaczej. Cały drżę aż ze złości i irytacji. Odchodzę od nich najszybciej jak potrafię i siadam obok Promyczek. A w dupie było to, że siedzę w centrum. Mam nadzieję, że jak siądę gotowy do tej całej walonej ceremonii to grube, stare, brzydkie, wredne, niewychowane kocice dadzą mi spokój. Prycham pod nosem i tre dalej sierść na grzbiecie. Próbuje nawet zmazać malunki na twarzy. Obrzydliwy sok z jagód.

_________________
#BUT I'M STUTTERINGI'M STUTTERING AGAIN
no one will listen and no one will understand
because  i'm  crying   as   much  as  i  speak
'cause no one likes me when i shriek

WANT TO GO BACK TO WHEN IT ALL BEGAN#
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Wto 16 Sie 2022, 00:43
Bóbr
Bóbr
Pełne imię : Bóbr Płynący wraz z Nurtem
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 11
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Księżyc Schowany we Mgle
Partner : Brak
Wygląd : Wysoki i puszysty kocur o burym futrze z czarnymi tygrysimi pręgami oraz bielą rozciągającą się przez cały brzuch, aż do pyska. Ma skarpetki na przednich łapach oraz nieco mniejsze na tylnych. Spokojne spojrzenie intensywnie zielonych oczu.
Multikonta : Brak
Autor avatara : Me
Liczba postów : 38
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1354-bobr
Nadszedł czas w którym Bóbr zyska rangę nowicjusza i zostanie oddany pod opiekę jednego z wyszkolonych kotów. Wczoraj kocura zżerał stres i strach z nadchodzącej chwili, która dla wielu powinna być okazją do radości i dumy. Za bardzo myślał o jego przyszłości i nowych obowiązkach. Chciał usnąć i o wszystkim zapomnieć, ale nie dał rady. Ośmieszy się przed wszystkimi, gdy okaże się, że buras nie potrafi nawet wystawić łapy za bezpieczne siedlisko plemienia. I jaka ranga zostanie mu przypisana? Nie ma nic czym mógłby się bardziej wyróżnić. Tak jakby stał na idealnym środku pomiędzy byciem strażnikiem, a łowcą, lecz nadal nie pasując do żadnej ze stron. W końcu jednak Bóbr zasnął późnej nocy wyczerpany własnymi myślami.
Niestety sen nie potrafi rozwiązać wszystkiego. Nie chciał się budzić ani wstawać. Czuł jak ktoś próbuje go obudzić czy przepchnąć, ale jedyne co z siebie wydawał to pomruki irytacji. - Zostawcie mnie! Nie mam ochoty na zostanie kimkolwiek! - myślał czując jak powoli ktoś zaczyna go babrać jakąś cieczą. Jednak nawet to nie wybiło go z głębokiego snu. Przewracał się z boku na bok przez co jego malunki musiały być ciągle poprawiane przez jego rodzicielkę. Nawet Czosnek musiał się wtrynić by choć trochę utrzymać lśniące ślady w porządku. Gdyby nie to, że aktualnie spał pewnie dałby upust zgromadzonych łez.
- AU! - pisnął głośno wybudzając się z niespokojnego snu. Poczuł mocny ból na czole wywołany przez jego tatę. Z tego miejsca spływała też kapka fioletowego soku. Najwidoczniej ojciec postanowił przy okazji zostawić swój znak na ciele swego syna. Bóbr zaspany nie potrafił skupić się na poirytowanym głosie mamy wynikający z odpowiednich przyczyn. Wszystko wyglądało tak bez wyrazu, nawet i jego pysk. To wyglądało tak jakby wszystkie złe emocje przeżył w swym śnie i po wybudzeniu czuł typową pustkę po wyrzuceniu niechcianych uczuć. Jego malunki na pysku były bardzo ładne i chlujne. Dodatkowe wąsiki wymalowane słodkim sokiem znajdowały się na obu jego policzkach, a odcisk łapy ojca pozostał na jego nadal obolałym czole. Przez środek jego głowy przebiegała kreska ciągnąca się po jego karku aż po środek grzbietu. Niestety malunki na jego bokach już takie ładne nie były. Widać wiele prób poprawiania śladów, które sugerowały, że miały być to pasy przypominające fale. No cóż, na razie prędzej to wygląda na jakiś bardzo skomplikowany i kręty labirynt.
- Idę spać - rzekł po krótkiej obserwacji miejsca wokół i już miał walić się na posłanie gdyby nie mama, która popchnęła go w stronę wyjścia. Obecność tak wielu kotów w jednym miejscu zaczęła przytłaczać zaspane oczy kocura. Jedynie na czym mógł się skupić to na futrze jego rodzeństwa, które stało już w centrum gotowe do ceremonii. Rozejrzał się wokół i postąpił łapę do przodu ciągnąć ogon za sobą. Nie miał siły wpatrywać się nikomu z zebranych w oczy, więc i z tego powodu jego głowa była lekko spuszczona.
- Niech to się już kończy - wymamrotał, gdy dotarł do swego rodzeństwa. Usiadł za nimi mniej więcej po środku. Przez jego wzrost nadal mógł bardzo dobrze widzieć to co się dzieje za rudawymi futrami, ale nie miał zamiaru się jakkolwiek prostować, nawet jeśli miałoby to wyglądać marnie. Nie za bardzo go teraz obchodziła egzystencja zebranych tu kotów, lecz nie mógł uniknąć przeszywającego uczucia wywołanego spojrzeniami skierowanych na niego. Czym bardziej wybudza się z swego znurzenia tym bardziej narasta odczuwany przez niego stres. W tej sytuacji lepiej by jego życzenie się spełniło.

_________________
Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka GBVlMhL
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Wto 16 Sie 2022, 11:06
Brzask
Brzask
Pełne imię : Brzask Zwiastujący Nowy Dzień
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący Wśród Górskich Szczytów oraz Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Księżyc Schowany We Mgle
Wygląd : Brzask po Orle odziedziczył długie i puchate futro oraz wzrost. Mimo że wciąż rośnie, już teraz jest dość dużym osobnikiem, który może nie będzie najwyższym kotem zamieszkującym górskie okolice, ale na pewno jednym z większych. Kocurek nie jest do końca proporcjonalny. Jego kończyny są nieco krótsze niż oczekiwano by po wielkości jego tułowia, za to masywne, podobnie jak i jego szyja, na której usadowił się okrągły łebek.
Żaba miała większy wpływ na kolor syna. Brzask to czekoladowy point, którego ciało pokrywa kremowe futro. Brązowe plamy rozlały się na łapach, ogonie, pysku i uszach, stopniowo jaśniejąc do „środka“ ciała. Na jego brodzie i podgardlu, jak i paluszkach przednich łap i do stawów skokowych tylnych łap widoczne są białe znaczenia. Oprócz tego kocur jest posiadaczem pary dużych, stalowo-niebieskich ślepi, długich, grubych wibrysów i kilku gramów za dużo tu i tam.
Multikonta : Szczawik
Autor avatara : https://www.deviantart.com/thunderi
Liczba postów : 152
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t1350-brzask-zwiastujacy-nowy-dzien
Brzask, który uczestniczył w przygotowaniu jednego z kociąt na jego ceremonię, oczywiście musiał się na niej znaleźć. Kiedy usłyszał wołanie Wieszcza, był akurat pochłonięty w sympatycznej dyskusji z Kaczką, więc to właśnie z nią udał się na Kamienną Ziemię. Zajęli miejsce z boczku, gdzie nie przeszkadzając nikomu mógł dalej słuchać opowieści kotki o jej kociakach, kiedy były jeszcze maleńkimi berbeciami i jednocześnie przyjrzeć się reszcie zebranych.

Pierwszą osobą, na której skupiły się błękitne ślepia była oczywiście Promyczek. Posłał jej szeroki uśmiech przymykając jedną powiekę i podnosząc przy tym łapkę. Gdyby był człowiekiem, pewnie uniósłby kciuka do góry, życząc w ten niemy sposób szylkretce powodzenia, ale musiał ograniczyć się do tego, czym natura go obdarzyła. Kiedy kotka poprosiła go o przygotowanie znaków nie mógł być bardziej wzruszony i oczywiście popłakał się troszeczkę. W końcu bardzo lubił to maleństwo (czy raczej już dziewczynkę, bo przecież od ich pierwszego spotkania tak wyrosła!) i mógł trochę poczuć się jak starszy brat, zaangażowany w tak ważne wydarzenie w jej życiu. Z tej perspektywy dobrze widział jedno ze słoneczek, które to on, oczywiście za zgodą rodziców kotki, namalował na jej plecach. Przypominały mu jego własne, które Księżyc stworzyła na jego ceremonię. A jak już o niej mowa, to widząc kotkę z kolorową kopią Wieszcza posłał, posłał i tej dwójce lekki uśmiech, łapiąc się jednak na tym, że przecież wciąż nie porozmawiał z nią o degradacji. Ceremonia, potem Pogrzeb, potem zaś Długa Noc… żaden moment nie wydawał się odpowiedni, co szczerze powiedziawszy nieco ciążyło mu na serduszku. Aż westchnął, dalej jednak przyglądając się reszcie zebranych. Kasztan i Bóbr byli już na miejscu. Oboje z łapkami odciśniętymi na czołach i przynajmniej jedno z nich z ładnym Lśniącymi Śladami na futerku, rudzielca bowiem wyglądały niezbyt porządnie. Zmarszczył brwi, kojarząc okrzyki, które dosłyszeli z Kaczką w drodze na swoje miejsce. Czyżby wyszły one z pyszczka młodzika? Może ktoś w ramach psikusu doprowadził ozdoby syna Jeża do takiego stanu? To byłoby okropne! Brzask potarł niepewnie nos i nawet podniósł zadek, zastanawiając się czy nie pożegnać się z Łowczynią i nie podejść do kociąt, jednak w ostatniej chwili się rozmyślił, ponownie ciężko siadając. W końcu rudzielec siedział z siostrą i bratem, do tego Wieszcz oraz kilka innych dorosłych osób, lepiej rozeznanych w tym co się stało, było obecnych. Zamiast tego posłał jeszcze Żywicy i Robak po uśmiechu, skupiając się jednak ponownie na opowieści o maleńkich Jeziorze, Grom i ich rodzeństwie.

_________________
Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka Da8ksdq-6fd91120-d11b-4cc0-95ba-4f9901ee7c83.gif?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzE0NDQ5MWI4LTg1MjEtNGExZi05YjVhLWUwMTk2N2MzMTkzMlwvZGE4a3NkcS02ZmQ5MTEyMC1kMTFiLTRjYzAtOTViYS00Zjk5MDFlZTdjODMuZ2lmIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Wto 16 Sie 2022, 16:54
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 49 (kwiecień)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 486
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Rozglądałam się po kotach, przybyłych już na plemienne zebranie. W tłumie dostrzegałam parę znajomych pyszczków, w tym te należące do Księżyc i Brzaska, którzy pozdrowili mnie uśmiechami. Odpowiedziałam więc im tym samym. Dobrze było ich widzieć wśród tych, którzy będą dziś śledzić mą ceremonię. Brzask był dla mnie jak starszy brat, a Księżyc...No cóż, zdążyłam już polubić tą śliczną, jasną kotkę. Zależało mi na tym, by byli ze mną w tym wielkim dniu. Resztę współplemieńców znałam jedynie z widzenia, więc ponownie zwróciłam swój wzrok na sylwetkę Wieszcza, stojącego na Strzelistych Skałach. Dopiero po krótkiej chwili zauważyłam Kasztana, siedzącego obok mnie. Ale...co mu się stało? Przecież miał takie piękne Lśniące Ślady, a teraz wyglądał tak, jakby ktoś specjalnie chciał je zniszczyć. Dlaczego? Wtem kątem oka wychwyciłam rudą łapkę, podnoszącą się z ziemi, by zetrzeć znaki, namalowane na futrze brata. A więc to sam rudasek starał się sabotować swój wielki dzień, jak i ciężką pracę naszych rodziców! Jak on mógł?! Jeż i Czosnek tak się napracowali, by cała nasza czwórka wyglądała przepięknie na naszym mianowaniu, a teraz cały ich wysiłek poszedł na marne za sprawą ich rodzonego syna! Trzepnęłam ogonem z irytacji, klepiąc brata po jego wyrywającej się do złego czynu łapie. Syknęłam mu do ucha tak cicho, aby nikt nas nie usłyszał:
- Przestań! Co robisz?! Psujesz sobie te piękne malunki! - odparłam, strofując go jak nieznośnego kociaka. - Nie zachowuj się jak głupie, rozkapryszone kociątko! Dzisiaj dorastasz i powinieneś się z tego cieszyć. - dodałam, teraz już nieco spokojniejszym tonem, wygładzając swe futro, które nieco się nastroszyło, przerażone zachowaniem kocurka. Nie daruję mu tego, jeśli odwali jeszcze jakiś numer i tym samym zrujnuje zarówno mój, jak i jego wielki dzień. W tym momencie poczułam za sobą obecność drugiego z mych braci, Bobra. Też nie wyglądał mi na zadowolonego tym, że to dzisiaj my byliśmy w samym centrum zainteresowania całego Plemienia Niedźwiedzich Kłów. No naprawdę, czy tylko ja odczuwałam ekscytację i podniecenie czekającym nas awansem? Wreszcie będziemy mogli wychodzić poza bezpieczne ściany plemiennej groty i poznawać otaczający nas świat. Czyżby moi bracia woleliby do końca życia gnić wśród zamkniętej przestrzeni jaskini, w której to mieścił się nasz obóz? Nie mogłam tego zrozumieć. Miałam tylko nadzieję, że przynajmniej Krupa podzieli ze mną szczęście związane z dzisiejszym wydarzeniem.

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sro 17 Sie 2022, 01:19
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Ostatnią ceremonię Królik przegapił z, ekhem, powodów. Tej przegapić więc nie mógł i przyszedł na nią dość wcześnie, kiedy koty dopiero zaczynały się gromadzić, zdaje się. Przyszła już jednak większość kociąt Czosnka i Jeż, więc chociaż tyle... choć patrząc po nich, miał pewne, hm, obawy, szczególnie jeśli chodziło o Kasztana, który chyba najwyraźniej próbował zmazać swoje Lśniące Ślady. Królik przymrużył na ten widok lekko oczy z niezadowoleniem. Miał ochotę jakoś zreprymendować kocurka, ale ostatecznie uznał, że to nie jego sprawa, tym bardziej że chyba właśnie zajmowała się tym jego siostra, dlatego po prostu przywitał się z Wieszczem i Księżyc kiwnięciem głowy, po czym postanowił usiąść przy Robak. Tafli ani Zająca jeszcze nie było, a dawno nie rozmawiał z... nikim ze starszego miotu swojego brata, tak naprawdę, dlatego uznał to za dobrą opcję. W końcu wciąż byli rodziną. Poza tym, hm, nie chciał tego mówić, ale trochę się o Robak przejmował. Wyglądało na jakieś takie zmęczone i ostatnio często siedziało samotnie, kiedy Wieszcz ich zwoływał. Chciał jakoś subtelnie się przekonać, co u nieno.
Robak – rzucił na powitanie. – Mam nadzieję, że nie masz problemu, żebym się dosiadł? – spytał, a jeśli faktycznie nie miało żadnych problemów, to przycupnął koło nieno.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sro 17 Sie 2022, 19:15
Żywica
Żywica
Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.

Multikonta : Pył, Jaśminv2, Śpiewka[GK], Jarzębina[NKT], Jaśmin [GK]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 513
Strażnik
https://starlight.forumpolish.com/t1067-zywica
Jej ucho na chwilę powędrowało w tył, jednak zaraz się wyprostowało podczas słuchania odpowiedzi młodego. Wow, czyżby miał mrówki w odbycie?
- No przecież nie jem, pewnie nawet nie jest smaczny. Chociaż kto wie? Można spróbować - Odpowiedziała do przybyłego miśka, a gdy ten postanowił pacnąć jej ogon, obdarowała szylkretową posturę spojrzeniem spod przymrużonych oczu. Znów to pacnięcie! Potem kompletnie nie zrażona wędruje wzrokiem za odchodzącym młodziakiem, którego znaki nie poprawiły się ani odrobinkę.
- Mnie się tam podoba! - Odpowiada jeszcze odnośnie swojego futra, zanim szczyl się całkowicie oddalił. No nic i tyle by było dobrego. Wcześniej te dzieci były jakieś bardziej wesoło rozmowne. Wzruszyła więc ramionami i powędrowała przysiąść się do Niedźwiedzia, gdzie oczywiście się odwdzięczyła za pacanie jej ogona i pacnęła również jaśniejszy ogon siostry, zanim siadła obok.
- Jakieś takie to wszystko nerwowe, jakby kleszcze pozjadało. - Miauknęła, obserwując młodziaki. - Kto obstawiasz pójdzie na jaką rangę?
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Czw 18 Sie 2022, 11:34
Tafla
Tafla
Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t691-tafla-jeziora-zmacona-przez-platek-sniegu
Tafla nie zamierzała opuścić ceremonii miotu jednego ze swoich nowicjuszy, nawet gdy była podziębiona. Zresztą, ciekawiło ją jaka ścieżka zostanie ostatecznie przydzielona Promyk i kto zajmie się jej szkoleniem. W końcu młoda koteczka była dość ambitna w kwestii zostania łowczynią, przy okazji wspominając coś o tym, że chciałaby uczyć się pod jej okiem. Może również dlatego pointka wysunęła się z Zacisznych Głazów? Nie ukrywała, już od ostatniej ceremonii wspomniała Wieszczowi, że na nowo jest gotowa do szkoleń nowicjuszy i nawet teraz, pomimo choroby, była gotowa na otrzymanie następnego kota. Przysiadła spokojnie tuż przy wejściu do legowisk chorych, owijając puchatym ogonem własne łapy. Nie chciała zbliżać się do większej grupy kotów w obawie, że mimo wszystko wciąż mogłaby kogoś zarazić, dlatego przyglądała się zebranym z bezpiecznej odległości, jednakże z takiej z której widziała i słyszała praktycznie wszystko.
Najpierw odszukała wzrokiem Królika, a gdy ten zerknął w jej stronę, posłała mu ciepły uśmiech i skinęła mu łbem. Oczywiście, że wolałaby teraz siedzieć gdzieś obok niego, ale z katarem i kaszlem... cóż, bezpieczniej było po prostu przeczekać. Następnie, przywitała Wieszcza i zaczęła się rozglądać  się za kociętami Czosnka, jak i samym kocurem z Jeż. Dostrzegła rudego Kasztana, Promyk i Bobra, których futerka były przyozdobione Lśniącymi Śladami. Jak dobrze pamiętała, brakowało tylko Krupy. Uśmiechnęła się lekko, po czym przywitała się z tymi, którzy być może zerknęli w jej kierunku, a na samym końcu jej spojrzenie padło ponownie na Wieszcza.
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sob 20 Sie 2022, 16:17
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1886
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Kocur posłał bardzo, bardzo zmęczone spojrzenie Kasztanowi i Żywicy, cofając jednocześnie uszy. Miał wrażenie, że Żywica im jest starsza, tym rzadziej wie, jak się zachowywać… natomiast Kasztan, cóż. Przecież nie zamierzał go nie mianować na Nowicjusza za parę głupich słów i brak poszanowania dla swoich Lśniących Śladów. Jak już, to powinien się tym zająć jego przyszły mistrz, a tego musiał wybrać rozważnie, ponieważ rudy był… trudnym przypadkiem. Nikt więcej nie miał się chyba zjawić, więc kocur odkaszlnął lekko i rozpoczął ceremonię.
Zebraliśmy się, by pod okiem członków Plemienia Wiecznych Łowów uroczyście powitać nowych Nowicjuszy. Bobrze Płynący wraz z Nurtem, Mały Kasztanie Ukryty w Liściach i Promyku Słońca Przebijający Chmury, proszę, wystąpcie i zaprezentujcie nam swoje Lśniące Śladyodezwał się, na niechlujny wygląd Kasztana spuszczając zasłonę milczenia. Wieszcz nie winił za to Jeż… tak naprawdę nie winił nawet samego Kasztana. Po prostu obawiał się, że będzie miał ogromnego pecha w przyszłości. – Bobrze Płynący wraz z Nurtem, rozpoczniesz trening na Strażnika, a twoją mistrzynią będzie Księżyc Schowany we Mgle. Mały Kasztanie Ukryty w Liściach, twój trening na Łowcę będzie prowadziła Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu, natomiast Promyk Słońca Przebijający Chmury jako przyszła Łowczyni będzie się szkoliła pod okiem Robaka Wspinającego się po Wielkim Dębie. Jak zwykle, jeśli któreś z was wolałoby obrać inną ścieżkę, wystarczy, że mi to zgłosicie… teraz, lub w dowolnym momencie w przyszłości – ogłosił. Następnie zszedł ze swojego miejsca i, jeśli nikt nie miał żadnych spraw, oddalił się.

zt
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sob 20 Sie 2022, 19:39
Promyk
Promyk
Pełne imię : Promyk Słońca Przebijający Chmury
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 49 (kwiecień)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Robak [*], Tafla [*]
Partner : Wieszcz Promieni Słońca
Wygląd : Promyk to czarna szylkretka. Ma białe znaczenia na nosie, szczęce, lewej części pyska, klatce piersiowej, brzuchu, palcach i stopach przednich łap oraz na tylnych łapach (tu sięgają one do stawów skokowych). Czarne i rude łaty mieszają się ze sobą na większości powierzchni ciała. Ma również większą rudą plamę na prawym policzku, podłużną rudą plamkę na czole i rude plamki na lewej, zarówno przedniej, jak i tylnej łapie. Obie prawe łapy są całe czarne. Klasyczne pręgi na rudych odmiankach. Jej lśniące w słońcu futro jest długie i gęste, przez co trochę ją pogrubia. Sylwetka umiarkowanie umięśniona i dobrze odżywiona. Z początku będzie dość niską koteczką, jednak z czasem jej wzrost dojdzie do rozmiarów średniej wielkości kota. W szaroniebieskich oczach, które z czasem zmienią swą barwę na zieloną, często można dostrzec wesołe iskierki.
Multikonta : Bocian [nkt], Lisia Łapa [KW], Złotko [KR]
Liczba postów : 486
Łowca
https://starlight.forumpolish.com/t1355-promyk#24189
Wystąpiłam do przodu na polecenie Wieszcza, prezentując swoje piękne Lśniące Ślady, błyszczące w słabym słońcu Pory Białych Zasp. W tej chwili czułam się jakby cały blask wokół mnie brał się z mojego wnętrza. Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba zaraz eksploduję od nadmiaru emocji! A może to tylko sen i zaraz obudzę się z powrotem na rodzinnym posłaniu wśród Miękkich Półek? Nie, na pewno w tej chwili nie śniłam! To działo się naprawdę! Za momencik zostanę nowicjuszką i dostanę własnego mistrza! Moi bracia otrzymali już swoich mentorów. Bobra wyszkoli na strażnika Księżyc, Kasztan natomiast będzie się uczył łowieckiego fachu pod okiem Tafli. Szkoda, że to nie mnie trafiła się ta piękna, biało-czarna kotka, miałam jednak nadzieję, że mój nauczyciel będzie równie miły i przyjazny, jak znana mi już starsza łowczyni. W końcu Wieszcz wypowiedział i moje imię, łącząc je w parę z Robakiem Wspinającym się po Wielkim Dębie. Chwila...ale kto to był? Pierwszy raz w życiu słyszałam to miano. Rozejrzałam się po zebranych kotach, mając nadzieje, że ujrzę w tłumie jego podniesioną łapę. Sama nie wiedziałam jeszcze, jak ów Robak wyglądał, więc wszelka pomoc w identyfikacji jej/jego sylwetki byłaby jak najbardziej wskazana.

_________________

walking on sunshine
walking on sunshine

xxxi feel alive, i feel a love
-ˏˋ i feel a love that's really real ˊˎ-
i'm walking on sunshine, whoa-oh-oh
and don't it feel

good?


Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sob 20 Sie 2022, 20:04
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1388
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Księżyc wbiła swe błękitne ślepia w stronę Kasztana, który przez pewny nieład z Żywicą dosiadł się do siostry, prosto w centrum zebrania i tym samym pokazując swoje rozmazane malunki w pełnej krasie. Do tego kocica zauważyła, że łapy kocięcia były ubrudzone tymże sokiem. A więc jednak... Lecz to jeszcze nie wszystko, bowiem konflikt z Żywicą powoli eskalował, co tylko bardziej przyciągało uwagę szynszyli. Nie upuści przecież możliwości popatrzenia na ten cały cyrk, jaki ostatnio odwalały dzieci Wieszcza, a obecny spektakl na razie tylko potwierdzał ten fakt. Parsknęła, odwracając wzrok. Czyli że wszystko jest po staremu. Księżyc nie wiedziała, czy powinna się teraz śmiać, czy raczej płakać, do czego upadła czekoladowa szylkretka. Cóż, przynajmniej nie była zagorzałą zodiakarą, jak Wiatr, a skoro już o niej mowa to... coś jakoś nie było jej dzisiaj widać. Za to zauważyła Brzaska oraz część swojej rodziny - Mżawka, Zając, wujek Królik, nawet ujrzała wystającą z lęgowiska chorych Taflę. Powitała ich lekkim skinięciem łba. Jej uwadze nie umknęło też kolejne kocię Jeż, które - podobnie jak i Kasztan - również nie wyglądało na zadowolone. To zaczęło w niej rodzić pytanie, skąd taka niechęć do ceremonii. Z drugiej strony, cieszyła się, że nie poszedł całkowicie w ślady swojego brata i jednak pozostawił Lśniące Ślady w jakimś ładzie.

Następnie przemówił Wieszcz. Strażniczka natychmiast zwróciła w jego stronę łeb, ciekawa, w jakim kierunku będzie się szkolić każde z kociąt. Może nawet zostanie czyimś mistrzem? Co prawda na razie nie czuła się za bardzo na treningi, to sobie nie odmówi. Wkrótce jednak okazało się, że - o przodkowie - jednak kogoś dostała. Bóbr. Kojarzyła to kocię, chociaż do tej pory nie udało się jej go bliżej poznać, a jedynie raz z nim posiedzieć i skończyło się to... niezbyt przyjemnie. Z drugiej strony, cieszyła się, że to nie Kasztan. Mruknęła, po czym uniosła łeb, rozglądając się za burym futrem. Jeśli dobrze pamiętała, to właśnie tak on wyglądał. Kiedy w końcu wypatrzyła odpowiedniego nowicjusza, wstała i podeszła do niego zgrabnym krokiem. Nim cokolwiek powiedziała, przez chwilę lustrowała go swym dosyć poważnym spojrzeniem.
Witaj, Bóbr! – przywitała się spokojnie, zwyczajowo z lekkim uśmiechem na pysku. – Trening rozpoczniemy jutro o świcie. – poinformowała wprost, przechodząc od razu do rzeczy. Chociaż teraz był dopiero środek dnia, to treningi wolała zaczynać w następny dzień, żeby ułożyć rozkład programu i po prostu być gotową mentalnie, tym bardziej teraz po tych wszystkich wydarzeniach. Nie lubiła wychodzić nieprzygotowana.
Gdyby młodzik nie miał więcej pytań skierowanych do niej, ruszyłaby w stronę wyjścia z obozu na krótki patrol po górskiej granicy.

//zt
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sob 20 Sie 2022, 22:20
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 (I)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : :[
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malina [kw] Promyczek [krz] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : beevilove
Liczba postów : 770
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak siedziało. Nie robiło absolutnie nic. Nawet się nie rozglądało, ani nie podsłuchiwało żadnych rozmów. Dopiero się ruszyło, gdy Księżyc się o nieno otarła. Wtedy na jeno pysku pojawił się uśmiech. Ten jednak szybko zgasł, gdy siostra odeszła. Czarne odprowadziło ją wzrokiem. Po czym wróciło do siedzenia wgapionym w pustke, czekając na głos Wieszcza. Zanim szylkret się jednak odezwał do uszu Robak dotarło inne brzmienie. Królik. Na mordce kota z powrotem zakwitł subtelny uśmiech, a oczy skierowały się w stronę pysku wujka. Cieszyło się. Było teraz bardziej oddalone od Królika niż w młodości, ale dalej go kochało prawda. Dalej lubiło jego obecność. A dreszcze wyrzutów sumienia sprzed pór już znikły.
- Pewnie - odpowiedziało pogodnie i poklepało ziemię ogonem.
Nie widziało powodu by odmówić.
Zadrżało nieco uszami, gdy w końcu odezwał się Wieszcz. Skierowało pysk w stronę szylkretowego kocura. Gdy nastał moment prezentacji Lśniących Śladów przyjrzało się kociętom. Wszystkie były ładnie umalowane. Oprócz Kasztana, ale nie rozumiało o co chodzi. Bo na pewno nie pomalowali go tak rodzice. Ale zostawiło to bez komentarza, zadrżało jedynie wąsami. Niechlujne Lśniące Ślady nie wróżą dobrze przyszłości. Odnotowało nieobecność Krupy. Dalej była chora? A może chodzi o coś innego?
W każdym bądź razie sluchało Wieszcza dalej. W pewnym momencie padło i jeno imię. Robak szczerze nie wiedziało czy się cieszyć czy bardziej płakać. Nie czuło się aż tak kompetentne na to by powierzać nu kolejnego nowicjusza. Obawiało się też tego... że zaniedba Promyczek przez to jak się czuje. Ale nie zamierzało mówić tego na głos. Po prostu... będzie się starało. Pozwoliło sobie odejść od wujka i podejść do Nowicjuszki. Posłało jej uśmiech i stanęło przed nią.
- Dzień dobry Promyk, Robak zajmie się jej treningiem. Chciałaby zacząć już teraz, a może woli zająć się najpierw nowym legowiskiem i takimi tam, a na trening pójdą z Robak jutro?

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Nie 21 Sie 2022, 00:28
Kasztan.
Kasztan.
Pełne imię : Mały Kasztan Ukryty w Liściach
Grupa : Samotnicy
Płeć : kocur
Księżyce : 15 księżycy (XI)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [npc]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [npc]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Wygląd : niski, chudy, krótkowłosy, rudy w nieco ciemniejsze tygrysie prążki, bez bieli o oliwkowych oczach
Multikonta : Zawilcowa Łąka [kw] Robak [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : catworkphotography
Liczba postów : 121
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1388-kasztan-maly-kasztan-ukryty-w-sniegu#25844
Nienawidzę siedzieć na środku obozu. Wszyscy ślą wzrok w stronę mą. Niewidzialny dotyk rozprasza się po moim ciele, gdy widzę ich ślepia wlepione we mnie i mianowanego wraz z mną rodzeństwa. Na tym polegała ceremonia. Dlatego jej nienawidze.
Nienawidzę również znajdywać się tak blisko Promyczycy. Siostra zachowuje się jakby zjadła cały świat. Wie wszystko, jest idealna, ma ładne futro, zachowuje się dorośle, chce zacząć trening, bo tak trzeba, nie rozmazuje tych obrzydliwych mazideł. Dlatego jej nienawidzę.
- Zamknij się! - pada cichy warkot, gdy ta na mnie krzyczy.
Nienawidzę Nowicjatu. Nie chce mieć obowiązków, które ktoś od górnie mi narzuca. Nie chce spełniać jedynie zachcianek starych, perfekcyjnych kotów. Chce być sobą. Robić rzeczy po swojemu. A mianowanie mi to utrudni. Będą słane w mą stronę wszelakie oczekiwania. Nadawane będą mi zadania. Zostanę ptaszkiem, którego ktoś trzyma siłą w dziupli. Dlatego go nienawidzę.
Nienawidzę Krupy. Której jakimś cudem z Plemion Wiecznego Łowu udaje się wymieszać z powietrzem. Jakim prawem matka jej nie dorwała, a mnie już tak? CO ona takiego zrobiła, że jej się to udało. Jestem zazdrosna. Oh tak zazdrosna, że aż się we mnie gotuje. Dlatego jej nienawidzę.
Nienawidzę Wieszcza. Zaczynam trzeć futro jeszcze mocniej, gdy słyszę głos przeklętego. Kot panujący nad śmierdzącą lecznicą pełnej ziół zaczyna mówić. Niestety. Dlaczego. Dlaczego on to robi. Jakim prawem skrzywdzi mnie zaraz wyrokiem nadania nowego tytułu! Dlatego go nienawidzę.
Nienawidzę Łowców. Dlaczego muszę zostać jednym z nich. Nic tylko polują. Dzień. W dzień. jak tata. Który cały czas musi szukać jakiś zasranych ptaków w lesie. Zamiast siedzieć całymi dniami ze mną, tak jak mama. A teraz ja mam podzielić jego los? W życiu! Dlatego nienawidzę Łowców.
Nienawidzę Tafli Jeziora Zmąconej przez Płatek Śniegu. Bo została moją mistrzynią. Jakaś byle pierwsza z brzegu kocica. Która pewnie życia nie ma poza wypełniania obowiązków. Która codziennie musi zapierdalać po lesie i górach, bo tak Wieszcz chciał. Bo tak Plemię Wiecznych Łowów chciało. A teraz ma mnie uczyć. Uzależnić od rangi. Wykończyć. Dlatego jej nienawidzę.
Nienawidzę Plemienia Wiecznych Łowów. Ponieważ oni wszyscy wymyślili nam wszystkim ten głupi sposób w jaki mamy żyć. Bo tak jest najlepiej dla wszystkich. Że każdy codziennie wykonuje ten sam zestaw zadań, nie mając swobody. Nie mając wyboru. Dlatego ich nienawidzę.
Nienawidzę obozu. Bo całe życie musiałem się w nim kisić. Trzymano mnie siłą bo poza obozem jest NIEBEZPIECZNIE. Twoja stara a nie niebezpiecznie. A nawet jeśli. N I E  O B C H O D Z I  M N I E  T O. Nie pozwalano mi zobaczyć żadnego jeziorka, żadnej góry, żadnego kwiatka, o którym opowiadano. Bo zobaczę jak BĘDĘ NOWICJUSZEM. No i ha! Teraz jestem, wielki szok. I co to za różnica jak teraz wychodzę bez żadnego słowa poza obóz, niż jakbym zrobiła to księżyc, czy dwa księżyce temu? Żadna. Tak więc opuszczam jaskinie. Idę na spacer. I nikt nie może mnie zmusić by tego nie zrobić. No chyba, że strażnicy- to wtedy zostanę obrażona gdzieś w kącie obozu. Dlatego nienawidzę obozu.
//zt

_________________
#BUT I'M STUTTERINGI'M STUTTERING AGAIN
no one will listen and no one will understand
because  i'm  crying   as   much  as  i  speak
'cause no one likes me when i shriek

WANT TO GO BACK TO WHEN IT ALL BEGAN#
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Nie 21 Sie 2022, 10:50
Bóbr
Bóbr
Pełne imię : Bóbr Płynący wraz z Nurtem
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 11
Znak Przodków : Sarna
Matka : Jeż Skryty w Liściach [NPC]
Ojciec : Czosnek Rosnący Dziko w Wąwozie [NPC]
Mistrz : Księżyc Schowany we Mgle
Partner : Brak
Wygląd : Wysoki i puszysty kocur o burym futrze z czarnymi tygrysimi pręgami oraz bielą rozciągającą się przez cały brzuch, aż do pyska. Ma skarpetki na przednich łapach oraz nieco mniejsze na tylnych. Spokojne spojrzenie intensywnie zielonych oczu.
Multikonta : Brak
Autor avatara : Me
Liczba postów : 38
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1354-bobr
Wsłuchiwał się jednym uchem do narzekań jego siostry na Kasztana. Za kogo ona niby się uważa? Ślepo wierzy, że zostanie nowicjuszem to coś wspaniałego, gdzie w rzeczywistości to zabranie wszelakiej wolności kotu. Bóbr nie chce trenować, nie chce zostać nikim wielkim. Chce tylko pozostać przy ciepłym boku mamy, gdzie może śnić ile tylko mu się podoba bez żadnych obowiązków. Nie rozumiał jakim cudem Promyk jest taka pełna ekscytacji. Gdzie stres? Gdzie obawy? I kto tu niby ma dorosnąć? Jednak zachował te myśli dla siebie nie odzywając się ani słowem.

W końcu przemówił Wieszcz, który kazał wystąpić jemu i jego rodzeństwu. Postąpił niechętnie do przodu wyczuwając jak wszystkie zebrane tu koty ponownie skupiły na nich wzrok. Owinął swój ogon o jedną z tylnych łap i starał się unikać kontaktu wzrokowego z jakimkolwiek kotem. Niech już ich lider nie przeciąga i powie to co ma powiedzieć. Zaraz się cały rozleje z narastającego stresu.
Po pierwszym zdaniu popadł w uczucie podobne do szoku. Już od wypowiedzenia jego pełnego imienia cały zdrętwiał. Od tego momentu nie mógł się skupić na reszcie wypowiedzi szylkretowego kocura, tak jakby pozostałe słowa nigdy nie zostały powiedziane. Zostanie strażnikiem i nie wie jak ma się z tym czuć. Jego nowa mistrzyni to ktoś kogo zupełnie nie mógł spamiętać. Wkrótce jednak poczuł obecność kolejnego kota wpatrującego się w niego z bliska. Popatrzył się na przybysza spod łba i po krótkiej chwili zastanowienia przypomniał sobie te futro z niefortunnego incydentu sprzed kilku księżycy temu. Teraz jej spojrzenie wydawało się jeszcze bardziej przeszywające.
Lekko wzdrygnął swymi wąsami na przywitanie Księżyc. Skierował swe ciało i pysk w jej stronę, lecz nadal utrzymywał zgarbioną posturę. Mruknął basowo w odpowiedzi, gdy dojrzał malujący się uśmiech na mordce biało szarej kotki. Mimo, że dzięki temu poczuł się trochę cieplej to nadal czuł tą niepewność i niezręczność, nie był wstanie spojrzeć jej wprost w oczy.
- O świcie?! - powiedział zaskoczonym i pełnym rozpaczy głosem. Chyba nigdy w życiu jeszcze nie widział świtu na własne oczy już nie mówiąc o nie spaniu w tej porze. Istny koszmar. Jak on się ma wyspać? Chyba musi pędzić już teraz i iść spać. Tylko gdzie? Nie może już spać przy mamie w żłobku! Jak on w ogóle wyjdzie z jaskinii? W jego głowie pojawiały się kolejne pytania i zmartwienia przed jutrzejszym dniem. Przez co powoli tracił energię, lecz mimo wszystko starał się tego nie ukazywać wysokiej mistrzyni. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów do dalszej rozmowy, więc jedynie zrobił nerwowy ukłon na pożegnanie i oddalił się bez słowa rozglądając się za pustym i wygodnym miejscem do odpoczynku.

// zt

_________________
Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka GBVlMhL
Re: Ceremonia kociąt Jeż i Czosnka
Sponsored content

Skocz do: