| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Ślimacze Drzewa :: Archiwum | Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów | First topic message reminder :
Odkąd na ceremonii Tafla usłyszała o niepokojącym zachowaniu Wiatr, swojej dawnej wychowanki, nie sądziła, że ta zrobi coś bardziej głupiego; no i proszę, pomyliła się. Oj bardzo pomyliła. Gdy pewnego dnia została poproszona wraz z Królikiem do legowiska Wieszcza na rozmowę, kompletnie nie spodziewała się tego co miała usłyszeć. Sytuacja na treningu ze Szczytem, sprawa znaków, odklejone od rzeczywistości zachowanie Wiatr i to, że mimo wielu prób nic, a nic do niej nie docierało. Zupełnie jakby wyciągała tylko to co chciała słyszeć ze słów Wieszcza, sprawiając, że zamiast zmierzać ku rozwiązaniu; tylko się cofała i to na własne życzenie. Nie wiedziała co przerażało ją bardziej - to, że Wiatr była zdolna do tak okropnych słów w kierunku własnego ojca i najbardziej szanowanego kota w całym Plemieniu czy, o Przodkowie, wizja, jaka została jej zesłana. Wizja, która sprawiła, że jej samej zjeżyła się sierść na grzbiecie, a przecież to nie ona ją dostała. Chociaż niewątpliwie najbardziej ciśnienie podniosła jej sprawa z treningu; kłótnia o znaki i fakt, że Szczyt, podniósł na kocicę łapę. Była zawiedziona tą dwójką i żałowała, że oddała trening Wiatr w przypływie słabości. Czuła, że powinna jednak zagryźć zęby i kontynuować jej szkolenie i jak najszybciej omówić z nią zagadnienie Znaków Przodków. Tak, jak robiła to z każdym innym nowicjuszem. Bo teraz było to. I chociaż jej racjonalna strona wiedziała, że mimo wszystko nie miała zbyt wielkiego wpływu na zachowanie Wiatr, odebrała je jako personalną porażkę. Zwrócenie się do nich o pomoc było ostatecznością; Wieszcz był widocznie zmęczony zachowaniem córki i jak przyznał, nawet on sam nie wiedział co dalej robić. Dodatkowo powiadomił ich, że nie będzie zły w momencie w którym i oni nie przemówią młodej kocicy do rozsądku. Nie było to zachęcające, ale... Cóż, Tafla musiała przyznać, że to wszystko brzmiało naprawdę poważnie i niepokojąco. Sam fakt, że Wiatr otrzymała wizję był niepokojący. Skoro same Plemię Wiecznych Łowców postanowiło zainterweniować, było poważnie. O wiele poważniej niż przy głupocie i lekkomyślnym występku Księżyc, która naprawdę żałowała i szybko rozpoczęła pracę nad odbudową zachwianej reputacji i zaufania w oczach wuja oraz reszty plemienia. A Wiatr? Ona brnęła w zaparte raniąc wszystkich dookoła w tym samą siebie. Dlaczego? Po co? Tego Tafla nie mogła zrozumieć. Chociaż... może częściowo rozumiała? Może gdzieś w środku znała tą okropną, toksyczną ambicję pchającą ku zatraceniu? Po rozmowie z Wieszczem (i okazaniu mu takiej ilości wsparcia jakiej wymagała sytuacja i tyle na ile wypadało) oznajmiła Królikowi, że to ona zajmie się powiadomieniem Wiatr o miejscu i czasie ich spotkania, wcześniej ustalając z nim szczegóły. Osobiście chciała zgarnąć Wiatr jak najszybciej, jednakże liliowa kocica się pochorowała, a przez to jej trening sporo się opóźnił. Jednak jak tylko dostała informacje od Wieszcza o tym, że kotka wyzdrowiała, złapała ją w obozie i umówiła z nią na spotkanie w Ślimaczych Drzewach z samego rana, nawet nie przyjmując odmowy. Poinformowała nawet kotkę, że jeżeli się nie zjawi, poniesie za to surowe konsekwencje. Ta wyrozumiała i ciepła strona Tafli którą Wiatr mogła pamiętać z treningu, zniknęła. Przed liliową kocicą stanęła wtedy zimna i poważna kocica, która nie miała najmniejszej ochoty na gierki czy foszki ze strony Wiatr. Dzień przed umówionym treningiem, Tafla kiepsko spała, a gdy przyszedł czas, obudziła Królika, który spał tuż obok niej w ich, hm, wspólnym legowisku i po szybkim posiłku opuścili jaskinie. — Nadal nie mogę uwierzyć, że Wiatr mogła mówić takie bzdury o Znakach Przodków i o wszystkim innym! Że mimo ponad 20 księżyców zachowuje się jak uparty, ślepy list broniący jakiejś padliny, że odnosiła się z takim brakiem szacunku do Wieszcza i własnego ojca, który chciał jej tylko przemówić do rozsądku. Skąd ona to wszystko wzięła? Znaczy, poniekąd rozumiem, ale naprawdę miałam nadzieje, że pośród młodszego pokolenia nie ma już tych krzywdzących stereotypów. Nie dziwie się, że Wieszczowi puściły nerwy, mi też puściły, a przecież tylko słuchałam relacji z tych rozmów, UGH! — odparła ze słyszalnym oburzeniem, gdy u boku Królika zmierzała ku Ślimaczym Drzewom. Była widocznie spięta i rozemocjonowana, jej puchaty ogon bujał się z boku na bok, a uszy łowczyni były cofnięte. Temat Znaków Przodków był dla Tafli od zawsze bardzo emocjonalny; i chociaż naprawdę, ale to naprawdę starała się zachowywać profesjonalnie, przed Królikiem nie kryła swojej złości i bezsilności. — Doprawdy, po niej się tego najmniej spodziewałam. — dodała już spokojniej gdy wyrzuciła z siebie to, co musiała. Gdy dotarli na miejsce, usiadła i wyprostowała się, rozglądając za Wiatr. Dla jej własnego dobra nie powinna się spóźnić. Sama łowczyni wzięła głębszy wdech by nieco się uspokoić i wymamrotała pod nosem. — Czuje, że to będzie ciężki trening, Królik. |
|
| Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Jeszcze dochodziła do siebie po przebytej chorobie, kiedy Tafla umówiła się z nią na trening. I mówiąc szczerze, tym razem Wiatr nie mogłaby być szczęśliwsza słysząc to słowo. Ostatnio zdecydowanie działo się u niej za dużo i wrócenie do rutyny, jakakolwiek by ona nie była, pozwalało jej czuć się chociaż trochę lepiej. Tak też niemal od razu po zjedzonym śniadaniu skierowała się w stronę Ślimaczych Drzew. Zawsze starała się być punktualnie, albo nawet chwilę wcześniej, dlatego była przyzwyczajona do zawsze bycia wszędzie jako pierwsza, jednak najwyraźniej Tafla i Królik mieli dokładnie taki sam zwyczaj. I mówiąc szczerze Wiatr niezwykle ich za to szanowała. - Dzień dobry. - przywitała się, mając w głowie swój błąd z poprzedniego treningu. Z resztą teraz w ogóle była jakaś taka... bardziej ogarnięta? Może to przez fakt, że mniej się stresowała, a może po prostu wiedziała, że gorzej niż ostatnio być nie może. Chociaż też nie lubiła wspominać ostatniego treningu jako coś koniecznie "złego i okropnego". Jasne, dość mocno nią wstrząsnął, jednakże finalnie wyszedł jej na dobre. Co prawda przez chorobę i pogrzeb Płatka nie zdążyła zrobić tego co obiecała mentorom, aczkolwiek wiedziała, że pewnie tylko wróci do obozu i od razu podejdzie do któregoś z rodzeństwa. Z Wieszczem chciała porozmawiać na końcu, gdyż nie sądziła aby jeszcze była na to w pełni gotowa. Nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić, usiadła przed mentorami, starając się posłać im lekki uśmiech. Chciała pokazać, że od ostatniego ich spotkania jakkolwiek się zmieniła, jednak bez dowodów, że rzeczywiście cokolwiek w tym kierunku zrobiła było to nie możliwe. Bo przecież nie wypluje przed nimi wszystkich swoich myśli. Nie znowu. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów | Uśmiechnęła się blado w stronę partnera, po czym cicho westchnęła czekając, aż kotka się zjawi. Wiatr w krótce do nich dołączyła witając się uprzejmie i przysiadając przed nimi, co Tafla odnotowała miłym pomrukiem. Najwyraźniej liliowa wyciągała wnioski, a to ją cieszyło. — Dzień dobry, Wiatr. — miauknęła spokojnie. — Dzisiaj zajmiemy się faktycznym dokończeniem twojego treningu, abyś mogła zostać mianowana. Oczywiście, po załatwieniu poprzednio omawianych spraw. — i tutaj nieznacznie przymrużyła bladobłękitne ślepia, przyglądając się kocicy wyczekująco. Przez chorobę nie miała zbyt wielu możliwości manewru i rozmów, ale Tafla liczyła, że już jest na lepszej drodze do poprawienia własnej sytuacji i wzięła sobie do serca jej "rady". — Czy oprócz granic o których zostało mi przekazane jest coś co chciałabyś przećwiczyć? |
| | Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów | Wow, kto by pomyślał – Wiatr wyciągnęła cokolwiek z tego, co z nią omawiali i tym razem nawet się z nimi przywitała. Co za miła odmiana. Królik kiwnął jej głową na powitanie i rzucił krótkie "dzień dobry", a potem oddał głos Tafli. Póki co nie miał nic więcej do dodania, dlatego siedział cicho i czekał na odpowiedź nowicjuszki. Jeśli nie było nic innego, co chciała omówić, to mieli tylko te granice do załatwienia, a w takim wypadku z resztą materiału powinno pójść łatwo... i wtedy to, kiedy kocica zostanie mianowana, będzie już zależało tylko i wyłącznie od niej i tego, jak szybko się nad sobą zreflektuje. _________________ | I will not hurt like this forever I'm responding to the call while there's speakers in the outfield blasting out my favorite song I will not play this out discreetly it is real and unashamed I am human now and terrified but want it all the same
'cause I wanna overcome and try to love someone
|
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Musiała przyznać, że słowa Tafli dość mocno ją zaskoczyły. Zakończenie treningu wydawać by się mogło czymś całkowicie zrozumiałym, szczególnie, że Wiatr nie była już najmłodsza, jednak jakoś do liliowej nie do końca to dochodziło. Mimo, że było to spełnienie jej kocięcych marzeń, dziwnie się czuła z faktem, że coś co wypełniało tak dużą część życia, nagle miało się skończyć. Aczkolwiek nie narzekała. W końcu i tak czekała na to dość długo. Mimo tak ekscytującej wiadomości, Wiatr nie pominęła jednak również dalszej części i niejakiego pytania ze strony mentorki. - Pszes chorobę nie udało mi się srobić sbyt fiele. Rosmafiałam jusz s Szyficą i Niedźfiedź, jednak s tatą... Postaram się go jak najszybciej złapać. - oznajmiła tylko krótko. W końcu, chyba najważniejsze było to, że rzeczywiście cokolwiek robiła. A kiedyś podejdzie na rozmowę z ojcem. Kiedyś. Odpowiedź na kolejne pytanie zajęła jej jednak nieco dłużej. Liliowa dość starannie bowiem starała się przejść przez wszystko co omawiała na treningu i zobaczyć czy z czegokolwiek potrzebuje powtórki. Wspinaczka? Nawet gdyby szła jej wyjątkowo słabo, Wiatr nie zamierzała za żadne skarby świata jej powtarzać. Polowanie? Mimo, że nie uznawała siebie za najlepszą, polowanie szło jej dość dobrze, przecież już chodziła na nie tyle razy. Tradycje? Mimo, że omawiała je raczej krótko, sepia już od kociaka specjalnie uczyła się ich na pamięć, tak też raczej nie było potrzebne ich powtarzanie. - Nie, raczej nie. - oznajmiła w końcu starając się brzmieć tak pewnie jak mogła. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | Pełne imię : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 90 ks | czerwiec
Znak Przodków : Sarna
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Kaczka Lecąca nad Lasem [NPC]
Partner : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei [*]
Wygląd : Czarny colorpoint z dużą ilością bieli. Poza tym wysoka, atletyczna, smukła i urodziwa kotka poryta długim, białym futrem. Na jej mordce i wszystkich łapach widać ciemno-czekoladowe plamki które im wyżej się znajdują, tym są jaśniejsze. Ma ciemny ogon płynnie przechodzący w coraz ciemniejszy kolor, blado-niebieskie, duże oczy, subtelny pyszczek, nakrapiany nos i porusza się powabnym krokiem.
Multikonta : Wierzbowy Puch, Szerszeniowa Łapa, Krzywa Gwiazda
Autor avatara : @hippo_le_gato_
Liczba postów : 587
Plemię Wiecznych Łowów | Słysząc odpowiedź kocicy, Tafla powoli skinęła łbem i zerknęła porozumiewawczo w stronę partnera. Lepsze to niż nic, prawda? Zawsze mogli usłyszeć, że Wiatr nie poczyniła niczego w kierunku naprawy tak naprawdę, czegokolwiek. Wierząc jej na słowo, że wszystkich został tylko Wieszcz, a to było już coś. — Zatem. — mruknęła, powoli się podnosząc. — Dziś zamkniemy granicę. Króliku, chcesz prowadzić? — uniosła lekko brew, oddając kocurowi pałeczkę. Jako strażnik znał granicę jak własną kieszeń, dlatego... Mógł się teraz ładnie wykazać. |
| | Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów | Pokiwał głową. Prowadzić coś, co, powiedzmy, przypominało patrol? Zawsze chętnie. Obszedł je w życiu tyle razy, że mógłby to chyba robić z zamkniętymi oczami, a i tak by sobie poradził. Zresztą, podejrzewał, że Wiatr sama już sporą część terenów znała, bo to nie tak, że nie ruszała się z obozu. Skoro byli przy Ślimaczych Drzewach, najłatwiej było zacząć od północnej granicy i to właśnie w tamtą stronę udał się Królik. Z pewną niechęcią wspomniał o Nietoperzowej Jaskini, ich dawnym obozie, i tym, jak tam trafić, ale nie skręcał w tamtą stronę, zamiast tego idąc wzdłuż gór prosto do Zacienionego Podnóża i dalej do Głuchej Kniei oraz Cichej Skały. Przez większość czasu szedł w milczeniu, pytając tylko Wiatr o nazwy odpowiednich terenów, gdy na nie wchodzili i w razie czego dopowiadając coś, jeśli nie wiedziała, a tam, gdzie nazwa brała się z jakichś szczególnie wyróżniających się cech, wspominał też o tym, skąd się wzięła. Gdzieś za Bratkową Łąką zarządził chwilę przerwy. Tereny całego Plemienia były spore i zwykle nawet strażnicy nie obchodzili ich w całości na jednym, a i swoim nowicjuszom rozdzielał zwykle ich zwiedzanie na parę dni. Wiatr jednak trenowała już wystarczająco długo i nie było sensu tego dodatkowo przeciągać. Po krótkiej przerwie na regenerację ruszyli dalej. Królik prowadził do Wschodnich Rubieży, z nich wzdłuż samiusieńkiej granicy do Sosnowego Boru, wspominając tylko po drodze, jak znaleźli się na wysokości Ziołowej Polany, żeby Wiatr lepiej się orientowała, gdzie byli. Dalej droga była już prosta – do Szumiącego Gąszczu, a gdy przeszli i ten las i znaleźli się ponownie u podnóża gór, Królik odbił trochę, żeby zamiast wrócić od razu do obozu, udać się jeszcze nad brzeg Łuski, której nazwę szybko wyjaśnił... i to byłoby chyba na tyle. Nie widział powodu, żeby z kimś, kto żył już tyle księżyców, zwiedzać jeszcze każdy skrawek ich terenów na środku, ale na wszelki wypadek wolał się jeszcze upewnić, czy Wiatr czegokolwiek potrzebowała, zanim wrócą do obozu. – Masz jakieś pytania? Dotyczące terenów Plemienia lub czegokolwiek innego związanego z treningiem? – spytał więc na sam koniec. _________________ | I will not hurt like this forever I'm responding to the call while there's speakers in the outfield blasting out my favorite song I will not play this out discreetly it is real and unashamed I am human now and terrified but want it all the same
'cause I wanna overcome and try to love someone
|
|
| | Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów | Nie umiała ukryć lekkiego podekscytowania, kiedy usłyszała, że to obejście granic miało być finałowym etapem jej treningu. Szczególnie, że ze względu na swój wiek tereny Plemienia znała już jako-tako. W końcu nie była już świeżo-upieczonym nowicjuszem, który jeszcze bał wyściubić nosa poza obóz. Czy żałowała, że kończyła trening tak późno? Jakaś jej część na pewno, jednakże wiedziała, że gdyby nie to co przeżyła nie byłaby tym kim w tym momencie była. A kto wie, może szybsze zakończenie treningu nawet wyszłoby jej na gorsze? Mimo wszystkich kumulujących się w sepii emocji, słuchała uważnie słów Królika, odpowiadała na pytanie, na które znała odpowiedź, a jeśli czegoś nie wiedziała, słuchała jeszcze dokładniej. I mimo ile im to wszystko zajęło, kotka nie czuła aż takiego zmęczenia. Przynajmniej mentalnego, gdyż łapy, pomimo odpoczynku w trakcie zwiedzania, zaczynały coraz bardziej przypominać o swojej egzystencji. Psychicznie jednak czuła się nieco lepiej, kiedy w końcu miała wszystko z głowy. - Myślę sze fszystko fiem. A pszynajmniej fszystko to co pofinnam fiedzieć s treningu. - poprawiła się, zdając sobie sprawę, że nie miała szans na posiadanie wiedzy o absolutnie wszystkim. Na pewno nie miała ani w kawałku tak ogromnego doświadczenia, które posiadali Tafla czy Królik, aczkolwiek nie sądziła aby jej poziom wiedzy był jakiś najgorszy. _________________ if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings |
| | | |
| |