IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Zielone Krzewy
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Pon 26 Wrz 2022, 18:24
Mknący Nurt
Mknący Nurt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 97
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Lisi Ogon
Wygląd : Wysoki, niezbyt masywny, nieznacznie umięśniony. Lekki krok, łagodne spojrzenie i duże, pomarańczowe, ogniste wręcz oczy. Mały, czarny nos i dwukolorowa, krótka, szorstka sierść. Na dolnej partii ciała dominuje kolor biały, na górnej z kolei – niebieski. W ten sposób również podzielony jest pyszczek: po lewej stronie w oczy rzuca się niebieski, po prawej – biel. Kocur posiada dwie blizny po głębokim zadrapaniu przez samotnika: jedna znajduje się na jego prawym policzku, druga zaś na prawej łopatce. Posiada długie, splątane, białe wąsy i wiecznie czujne, wrażliwe na dźwięki uszy.
Liczba postów : 441
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t403-mknacy-nurt#981
Kwaśna Łapa mu nie odpowiedział, wyglądając po prostu tragicznie. Cokolwiek wydarzyło się przed jego interwencją, mocno wpłynęło na psychikę kocurka. Na szczęście w samą porę zjawiła się Poranna Zorza, która w pierwszej kolejności zajęła się paskudną raną na szyi Płotki, a jeśli była taka potrzeba, Mknący Nurt nie ruszał się z miejsca, podtrzymując rudego terminatora, któremu zapewne było słabo. Po wszystkim, kiedy medyczka poprosiła go, żeby zaprowadził poszkodowanego do legowiska rannych, kiwnął jej głową na zgodę z cichym, potwierdzającym pomrukiem. Rzucił w stronę terminatora ciche, łagodne „chodź” i pomógł mu w dojściu do przeznaczonego dla niego miejsca, uprzednio jeszcze odwracając spojrzenie na medyczkę, która podeszła do biało-czarnego terminatora, żeby go uspokoić. Właśnie w tamtym momencie pojawił się przywódca, do którego Mknący się odwrócił jak tylko pomógł Płotkowej Łapie się położyć. Całe szczęście, że przyszedł.
Krzywa Gwiazdo. Dobrze że jesteś – rzucił, podchodząc do niego, a kiedy odeszli na bok, westchnął bezsilnie po serii pytań. – Obawiam się, że nie – odpowiedział gorzko, zaczynając od ostatniego pytania. Nikt nie chciał drapieżników na terenach, ale teraz przerażała go myśl, że mógł być inny powód takiej rany, niż drapieżnik. – Niestety nie wiem, co się wydarzyło. Kiedy dotarłem na miejsce, Płotkowa Łapa był już ranny, a Kwaśna Łapa krzyczał w panice. Nie było czuć śladu żadnych drapieżników… na Płotkowej Łapie wyczułem jedynie zapach Kwaśnej Łapy. Nie wiem jednak jak do tego doszło i dlaczego do tego doszło. Kwaśna Łapa jest roztrzęsiony, nie chce mówić. Poranna Zorza próbuje go uspokoić. – Skulił po sobie uszy. Dalej nie widział możliwości, żeby było to zrobione z premedytacją, ale nie miał pojęcia, jak inaczej mogło się to stać.
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Pią 07 Paź 2022, 03:56
Kwaśna Łapa
Kwaśna Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 10
Matka : Złota | opiekunka Srebrna Łuska
Ojciec : Myszołap/Gucio
Mistrz : Krzywa Gwiazda
Wygląd : Średni kocur, który obecnie jest chudy, jednak pozostaje to w zdrowych granicach. Czarne plamy; nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie na białym, krótkim futrze. Zwykle jest czysty, choć daleko mu do pedanta. Jego futro jest często roztrzepane. Ślepia wybarwiły się na jasno zielony. Na lewej przedniej łapie, regularnie da się dostrzec świeże, płytkie rany (samo okaleczanie).
Multikonta : Kania PNK
Autor avatara : Richard Gere
Liczba postów : 56
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1411-szczaw
Siedział tak, przyglądając się dalej nieobecnym wzrokiem przed siebie. Zignorował pojawianie się Przywódcy lub działaniach Medyczki, która w pierwszej kolejności zajęła się Płotką (prawidłowo), co jakiś czas zakrztuszając się na swoim własnym oddechu. Nadal czuł metaliczny posmak krwi na swoim języku, co zdecydowanie nie pomagało mu w jego stanie. Obrzydliwe.
Nie zagregował nawet w swoim typowym sposób na dotyk puchatego ogona Porannej, zatracony w swoim obecnym stanie. Jego ucho jednak drgnęło, kiedy Medyczka otworzyła swoją mordkę i zaczęła do niego mówić. Słowa dochodziły do niego pomału, z dużym opóźnieniem i nawet w tedy brzmiały jakby był zanurzony pod wodą.
- Ja-ja... - Zadławił się po raz kolejny, próbując odpowiedzieć starszej kocicy. Kwaśny poczuł nagle jak brzuch skręcił mu się niemiłosiernie, co sprawiło, że chcąc czy nie chcąc zwrócił zawartość swojego żołądka przed siebie. Niewielka czerwono-brązowa plama pojawiła się przed nim, co po bliższym przyjrzeniu okazało się być skrzepniętą krwią Płotki, którą przez przypadek połkną. Widocznie musiało to z niego wyjść. Strużka ślinki skapnęła mu z kącika ust, kiedy wycieńczony podparł się o bok Porannej. - To-To nie- Tak nie... - spróbował po raz kolejny, jednak i ta próba nie przyniosła żadnych efektów. Słysząc i czując równomierne oddychanie ze strony srebrzystej, Szczaw zaczął naśladować ją. Pomalutku stabilizował się, odnajdywał stały grunt pod łapami, naśladując czyny Medyczki. Nadal był spięty, ale przynajmniej przestał się zapowietrzać.
- Poranna... Czy... Chce do Srebrnej... - Miauknął cichuchno, niczym cofnął się w czasie i znowu był trzy księżycowym kociakiem.

_________________
Zranione Mchy (legowisko rannych) - Page 2 RDfFnT8
Hold, hold on, hold onto me, 'cause I'm a little unsteady
>> A little unsteady <<


Mama, come here, approach, appear
And Daddy, I'm alone 'cause this house don't feel like home


But If you love me, don't let go...
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 19 Paź 2022, 15:14
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
Westchnąłem słysząc odpowiedź Mknącego Nurtu, kątem oka zerkając ku roztrzęsionemu Szczawiowi. Brak zapachu drapieżnika, tylko ten należący do biało-czarnego kocurka mnie zaniepokoił. Mogło to wskazywać na to, że sprawcą rany na szyi Płotkowej Łapy był nikt inny jak sam Kwaśny, a to - brzmiało poważnie. Cofnąłem mimowolnie uszy i na moment zamknąłem żółte ślepia, próbując poukładać sobie w głowie to, co zostało mi przekazane. Zwykła bójka zakończona ledwo obiciami była do przełknięcia, ale to? Nawet mimo moich najszczerszych przekonań, że Kwaśna Łapa nie zrobił krzywdy rudemu kocurkowi umyślnie i bezsprzecznej sympatii do niego, nie mogłem pozostawić tego na zwykłej pogadance tak jak w przypadku Ryk i Ryby. — Mknący Nurcie, chciałbym, abyś miał oko na zarówno Płotkową Łapę jak i Kwaśną Łapę. Na ten moment Kwaśna Łapa zostaje tymczasowo zdegradowany i uziemiony w obozie na czas nieokreślony. Przekażę to reszcie klanu. Gdy Płotkowa Łapa poczuje się lepiej, przekaż mu, aby przyszedł do mojego legowiska i opowiedział co się stało. Chce... mieć relacje z obu stron. — odezwałem się w końcu i skierowałem się powoli w stronę Porannej Zorzy i Kwaśnej Łapy, akurat gdy ten poprosił o pozwolenie by iść do Srebrnej Łuski.
— Wolałbym, abyś został w lecznicy, uspokoił się i na spokojnie wyjaśnił co się stało, słoneczko. — miauknąłem łagodnie, delikatnie przesuwając ogonem po jego grzbiecie. — Pójdę po Srebrną, poproszę by do ciebie przyszła, dobrze? Poranna Zorzo, ufam, że zajmiesz się tymi narwanymi zajączkami tak, aby nic więcej sobie nie zrobiły.— i krótko po tych słowach opuścił lecznicę by (tak jak obiecał) poprosić Srebrną by poszła do lecznicy uprzednio informując ją o zaistniałej sytuacji, a następnie zniknął w legowisku, chcąc przygotować się na krótkie zebranie.

zt
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Pon 24 Paź 2022, 13:37
Srebrna Łuska
Srebrna Łuska
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 91 [październik]
Matka : Pieczarka
Ojciec : Drozd
Wygląd : Wysoka, atletycznie zbudowana, o krótkim, srebrzystym futerku w czarne cętki i zielono-żółtych oczach.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź (kg), Niknąca Łapa (kr), Chaber (pnk) | Nasięźrzałowa Noc, Jerzyk, Brzoskwiniowy Puch (nkt)
Liczba postów : 199
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t593-srebrna
Nie miała pojęcia, czego się spodziewać, gdy została przywołana do lecznicy (zwłaszcza że niedawno z niej wyszła po dość długiej i upierdliwej chorobie i właśnie wróciła do obozu po pierwszej krótkiej przechadzce po okolicy). Z jednej strony Krzywa Gwiazda powiedział jej, co się stało, ale jednocześnie nie sądziła, że widok Kwaśnego tak bardzo w nią uderzy. Wstrzymała na moment oddech. Rzuciła krótkie spojrzenie w stronę medyczki i zastępcy, jednak nie zrobiła niczego ponad to w ich kierunku; zamiast tego szybko zmniejszyła dystans, jaki dzielił ją od czarno-białego kocurka. Rzucając ciche "to ja" i "jestem", starała się oddzielić Kwaśną Łapę od reszty towarzystwa.
Spędziła z nim tyle czasu, ile potrzebował, mrucząc uspokajającą piosenkę i dając mu tyle ciepła i bliskości, ile potrzebował.

zt

_________________
Zranione Mchy (legowisko rannych) - Page 2 FthPbRR
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Wto 15 Lis 2022, 20:57
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
Pies zakopany, duma połowicznie uleczona... Powiedzmy! Wsunąłem się do legowiska medyczek o lekko kulawym kroku, chociaż w łapę nie było mi nic; po prostu musiałem sobie coś zrobić i obudzić starą bliznę podczas skakania i wymachiwania łapą, ah ta starość! Mając nadzieję, że Łosi Ryk za moment również przyjdzie, rozejrzałem się po Zielonych Krzewach za jedną ze znanych mi mordek. — Rycząca Łapo? — zawołałem, a którakolwiek przyszła, posłałem w jej kierunku lekki uśmieszek i poruszyłem naderwanym uchem. — Jak już pewnie usłyszałaś od Sowiej Łapy, że mieliśmy małą potyczkę z psem na terenach. Chyba masz coś co zaradzi na moje ucho?

rana 1. stopnia: małe wyszczorbienie górnej części małżowiny usznej lewego ucha
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 16 Lis 2022, 16:56
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
No i przyszła owa Rycząca Łapa. Która jakiś dużych zapasów ziół nie miała. Ale miała nadzieję... że akurat jej starczy. Słysząc głos przywódcy od razu do niego podbiegła.
- Tak słyszałam. W jakim stanie jest Łosi Ryk?
Pierwsze co zrobiła po podejściu do Krzywej Gwiazdy z przygotowaną już pajęczyną i języczkami polnymi to wypytanie się o sytuację. W końcu musiała się jakoś przygotować. O Poranną Zorzę się nie dopytywała, bo nie widziała w tym sensu. Sama się będzie umiała sobą zająć. A jeśli nie to z nią sobie może pogadać trochę i zwlec jej leczenie. Priorytetem byli klanowicze, którym nikt nie pomoże gdy ona tego nie zrobi z Poranną Zorzą.
- Tylko to ucho zostało zranione Krzywa Gwiazdo? Czy gdzieś jesteś jeszcze obity?
Po zadaniu kolejnego pytania przystąpiła do roboty. Wyciągnęła pysk do góry, żeby dosięgnąć ucha przywódcy i zaczęła delikatnie wylizywać ranę. Gdy upewniła się, że jest dobrze wyczyszczona dopiero przystąpiła do nakładania ziół. Wcześniej ze stresu czy z czego zapomniała to zrobić przy Sowiej Łapie, ale liczyła na to, że rana i tak się zacznie goić. A jak nie, to powtórzy leczenie. W każdym bądź razie, wzięła jeden liść języczków polnych do pyska i utarła go na maść, którą wysmarowała miejsce uszczerbku ucha Krzywej Gwiazdy. Na szczęście nie był taki duży jak ten Sowiej Łapy. Terminator nie miał szczęścia. Później opatrunek owinęła delikatnie pajęczyną i to był już finish. Jeśli oczywiście nie okaże się, że starszemu kocurowi coś jeszcze jest.

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 16 Lis 2022, 17:44
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
— Z tego co zauważyłem to ma ślady ugryzień na karku i gardle. — odparłem spokojnie, posyłając szylkretowej kocicy łagodny uśmiech. — Nie wyglądały na głębokie, ale... nie mnie oceniać. Te na gardle najbardziej mnie niepokoją. — westchnąłem, a gdy kotka chciała przystąpić do oczyszczania mojego ucha, pochyliłem głowę, a gdy poczułem szczypanie... Mimowolnie się skrzywiłem. Prawie zapomniałem jakie to nieprzyjemne uczucie!
— Nie, tylko ucho. — zapewniłem z lekkim rozbawieniem. Czyżby zwróciła uwagę na moje utykanie? No proszę, bystry wzrok prawdziwej medyczki! Gdy opatrunek był już gotowy, powoli się wyprostowałem i nieznacznie poruszyłem uchem chcąc sprawdzić jak bardzo będzie mi przeszkadzał. Był trochę niewygodny, ale taki los wojownika. Nie zawsze będzie ładnie i kolorowo. — Dziękuje, Rycząca Łapo. Postaram się go nie zniszczyć zbyt szybko. — pomimo jakiegoś żartobliwego wydźwięku, te słowa wypowiedziałem z całkowitą powagą. Po ostatnich wiadomościach... Wolałem był ostrożny i inni również powinni być. Dopóki w składziku nie znajdzie się aż nadto medykamentów, każdy był na wagę złota. Odchrząknąłem i przejechałem spojrzeniem po lecznicy. — Pójdę już, przygotuj sobie w spokoju medykamenty dla Łosiego Ryku. A i... gdybyś potrzebowała pomocy przy zbieraniu ziół, zawsze możesz do mnie podejść. Może słuch już nie ten, ale węch i wzrok mam wybitny! Poza tym... Jak tak będę siedzieć i pachnieć w obozie to niedługo na moich łapach będziesz mogła zbierać pajęczynę! A to byłby wstyd, ha! — rzuciłem, tym razem czysto żartobliwie, poruszając przy tym wąsiskami, kierując się ku wyjściu z Zielonych Krzewów. Przez ten ból ucha poczułem się o 30 księżyców młodszy! Jak dobrze.

zt
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 16 Lis 2022, 18:41
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
____

Opatrunku nie rozwaliłem, ale... Rana nie chciała się goić, co odnotowałem z niewielkim niepokojem. Tak szybko jak to zauważyłem, tak też zjawiłem się w Zielonych Krzewach, dość szybko odnajdując Ryczącą Łapę. Przywitałem ją łagodnym ruchem łebka i poruszyłem uchem. — Jak na złość, nijak się goi! — odparłem, siadając i automatycznie się pochylając, by Ryk mogła się przyjrzeć upierdliwej ranie. Kolejny dowód, że bycie starym to jednak przekichana sprawa. Gdzie zniknęła moja szybka regeneracja? Wraz z życiami powinna przyjść jakaś lepsza tolerancja na rany, a nie. Uh, coraz więcej zrzędzę! Zamieniam się w Orli Krzyk, a to mi się nie podoba, oj nie.
— Cholibka, że też na starość wszystko się tak wydłuża i papra. Ehhh, a już czułem się jak młodzieniaszek, a tu szybkie sprowadzenie na ziemię.
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 16 Lis 2022, 18:58
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
Ryk też odnotowała brak poprawy rany Krzywej Gwiazdy. A łapę by sobie dała uciąć że wszystko dobrze robi. Tak to już czasem jest. Co nie Pies? Chyba ty najlepiej wiesz jak to jest być leczonym, ale nie wyleczonym. Albo może bardziej. Wiedziałeś.
A Ryk nie umiała sobie poradzić dalej ze składzikiem. Niby próbowała szukać ziół, ale nie do końca jej wychodziło, a jak coś nadrobiła to szybko kończyły jej się medykamenty. W szczególności że ostatnio miała okazję tamować ranę samotnika, na którego poszło dużo pajęczyny. Obawiała się, że niedługo znowu skończą bez żadnych motków pajęczej sieci. Chyba będzie musiała posłać kogoś żeby jej pomógł. Bo Poranna Zorza najwidoczniej dalej nie miała zbyt siły by to robić. Ostatecznością jest pomoc od medyków z Wichru, czy Gromu (z czego w Wichrze mają TRZECH medyków, więc raczej niedobór ziół nie powinien im doskwierać), ale wolała się nie posuwać do tego kroku. Od zawsze chciała Rzeki silnej i samodzielnej. Pragnęła być też taką wojowniczką, a później medyczką. Najwyżej zaharuje się na śmierć. I tak nie ma ostatnio szczególnie dużo treningów, o ile w ogóle były.
Nie było co zwlekać z leczeniem Krzywej Gwiazdy póki miała czym go leczyć. Przyjrzała się niegrzecznej ranie przywódcy i poszła po medykamenty. Znowu podjęła próbę wyczyszczenia delikatnie rany na uchu kocura, a następnie nałożyła maść z języczków polnych, którą utarła w pysku. Wszystko owinęła dokładnie jednym motkiem pajęczyny.
- Oby rana tym razem leczyła się dobrze. Bo na niewiele kolejnych prób starczy mi ziół. Jakby coś się działo jeszcze z uchem, to mów Krzywa Gwiazdo.

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Pon 02 Sty 2023, 22:28
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
Stało się coś. Oczywiście, że się stało, najwyraźniej w Klanie Rzeki nie wytrzymają księżyca bez jakiegoś absurdalnie tragicznego czy szokującego wydarzenia, najwyraźniej nie mógł mieć ani chwili spokoju w swoim życiu, bo zaraz działo się coś, co ten spokój kompletnie, kuźwa, burzyło. Najpierw jego brat wyprawia jakieś rzeczy, odchodzi sobie, w międzyczasie umierają po kolei najróżniejsze koty, a na sam koniec sama medyczka, wszyscy na siebie krzyczą, wszyscy albo panikują, albo krytykują, a rudy miał ochotę czasami im wszystkim krzyknąć, żeby zamknęli w końcu mordy.
Ale każda z rzeczy, jaka się działa… ostatecznie nie zruszała go bardzo. Ostatecznie Świetlik odszedł z własnej woli, a nie umarł zagryziony przez drapieżnika; ostatecznie z żadnym zmarłym kotem nie miał bliższej relacji, nie był wplątany w żadną z tych awantur. Był tylko obserwującym z boku.
Tym razem, jednak, nie mógł obserwować z boku.

Teoretycznie, nawet nie wiedział, dlaczego. Prawdą było, że ze Śpiewającym Raniuszkiem miał o wiele więcej interakcji, niż z większością klanu, szczególnie podczas treningu… ale bardzo wielka ilość owych interakcji była nastrojona negatywnie, dogryzali sobie, nie lubili się… więc dlaczego dowiadując się, że kotka miała bliskie śmierci spotkanie z lisami i leżała obecnie w lecznicy, jego serce zaczęło bić w szoku i obawie, jakiej nie czuł nigdy wcześniej? Czy jego życie nie byłoby przyjemniejsze i, heh, spokojniejsze, gdyby płaskoryjca w nim nie było?
Nie wiedział. Za to wiedział, że musi tam pójść, musi zobaczyć, jak źle jest; czy powinno go to obchodzić? Może. Teoretycznie byli w jednym klanie, a do tego… była jego mistrzynią, nawet, jeśli nigdy jej tak nie nazwał, a gdy miał szansę się z nią poprzekomarzać, to był aż… szczęśliwy, jakby ta głupota dodawała jego życiu smaku; i och, może gdyby jego doświadczenie z medycyną było inne, to spałby w miarę spokojnie, ale nie zapomniał o Łosim Ryku. Jej stan też… też wydawał się do uratowania, heh, a jednak! Ale nic takiego się nie wydarzy, wmawiał sobie, że nie, chciał mieć to wryte w czaszkę, w świadomość, przecież ktoś taki jak Śpiewający Raniuszek nie umarłby od czegoś takiego, wiadomo! Heh.
Więc niezręcznie zajrzał do lecznicy, dowiedziawszy się, że Ryczący Niedźwiedź skończyła opatrywanie, leczenie, a Raniuszek miała się jeszcze w miarę dobrym stanie. Mruknął do medyczki, czy to będzie w porządku, gdyby do niej zajrzał, a po otrzymaniu dosyć bezpośredniej, krótkiej i potwierdzającej odpowiedzi, zszedł Ryk z oczu, by na długich, sarnich nóżkach poddreptać w stronę legowisk rannych. Nie było mu ciężko znaleźć charakterystycznego futra i pyszczka, od którego czasem robiło mu się niedobrze, ale w specyficzny sposób… leżała, bo leżeć musiała, ale nie był pewny, czy spała. Rany były przykryte opatrunkiem, ale sam zapach i rozległość sprawiły, że serce podeszło rudemu do gardła. Lisy; ich zagrożenie wydawało mu się wcześniej tak… odległe, istniejące jedynie w słowach o Młodniku.
— niespecjalnie wiedział, co ma powiedzieć. — Raniuszek? — mruknął nieśmiało. Dziwnie; zazwyczaj nie mówił do niej po imieniu.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Pon 02 Sty 2023, 23:16
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Nie można powiedzieć, że czuła się źle. Jednak nie było też dobrze, i kotka doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ryczący Niedźwiedź co jakiś czas przychodziła, krzątała się i czasem aż zabawnie było na to patrzeć, do momentu, w którym jej obecność nie zaczynała denerwować i jakoś przeszkadzać w odpoczynku. Poza tym towarzysząca jej pustka w głowie, która uparcie nie chciała się jakoś przejaśnić i przypomnieć niektórych momentów zaczynała powoli dymną irytować. Nie lubiła uczucia niewiedzy i jakiejś niepojętej bezradności która paliła jej dotychczasową pewność siebie. Bo jak tu być pewnym, kiedy nie masz informacji o tym się stało? Jak tylko wracała myślami do tegoż feralnego dnia, jedyne, co jej umysł potrafił odtworzyć były białe zęby zdobiące te - ha tfu, parszywe rude pyski. Musiała jakoś zdobyć informacje od Brzasku, jednak wątpiła, by był on teraz luźno hasającym sobie jelonkiem, bez czujnego nadzoru Migoczącej Iskry. Huh, aż dziw, że wojowniczka jeszcze nie wydarła jej uszu. Jednak wracając do rudego- jeden z przedstawicieli tegoż koloru pojawił się przy wejściu do Zranionych Mchów. Z początku drgnęła uchem, nie wiedząc czy odwracać głowę w stronę znajomego głosu, jednak w końcu się przemogła. Pierwszym co zobaczyła, była ta jaskrawa ruda plama, przez którą się jakoś spięła niespokojnie, jednak zaraz rozjaśniło jej się w głowie. Nie... nie, to nie był lis. To tylko Płotka. Czego panikujesz? Pomyślała sobie nawet, by spróbować wstać, ale zaraz z tego jakże genialnego pomysłu zrezygnowała, po prostu unosząc głowę, wspierając przód kręgosłupa na łapach. Płotka nie musiał długo czekać na reakcję. Na pysku kotki zaraz zakwitł grymas, przypominający jakiś dziwny ironiczny uśmiech. Ironia jednak nie była skierowana w stronę wojownika, a jej samej. Jakże ona musiała teraz żałośnie wyglądać w jego oczach. Jak jakaś padlina, resztkami trzymająca się stałego gruntu.
- A kogóż to moje oczy widzą - Zaczęła, starając się nie brzmieć tak beznadziejnie jak wyglądała, chociaż trudno było w tym momencie stwierdzić, czy rzeczywiście się udało - Przyszedłeś się pośmiać jak to dałam się tak urobić? - Spytała, już teraz poprawiając jedną z łap. Długo w tej pozycji nie pobędzie. Jednocześnie nie spuszczała wzroku z tej pomarańczowej mordy. Wydawała się jakoś bardziej irytująca niż zazwyczaj. Nie chciała współczucia, użalania się nad nią, jak nad zranionym nieporadnym kocięciem. Wystarczy, że sama to robiła, gdy tylko pomyślała o swoim stanie i możliwej bliźnie na plecach, więc jeśli kocur przyszedł tu tylko po to.... to chyba lepiej, gdyby wymaszerował w podskokach.
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Wto 03 Sty 2023, 20:20
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
Nie wiedział, czego powinien się spodziewać - zakładając sytuację, gdzie Raniuszek nie śpi i faktycznie mu odpowie. …Bo to nie tak, że danie się rozerwać przez lisa zmieniało fakt, że szylkretka była pełną sarkazmu, dwulicowości i uszczypliwości kotką, ba, może ta bolesna sytuacja aż potęgowała ten efekt, a jednak w swoich podświadomych oczekiwaniach myślał, że będzie inaczej… liczył, że będzie inaczej?
Czy było inaczej? …Cóż, na pewno jej powitanie zostało w tej samej formie, ale w głosie było słychać zdecydowanie mniej siły i, duh - zdrowia. Uszy Płotki powędrowały lekko do tyłu, prawie że niewidocznie, ale w środku czuł się, jakby nie powinien tego widzieć; widzieć kocicy, która zawsze zdawała się twarda, beztroska, nie do ugięcia i irytująco pewna siebie w stanie, który był do bólu wrażliwy i słaby. Ale nigdy w życiu nie wpadłby na pomysł użalania się nad nią - przynajmniej nie na głos.
…Być może — mruknął po chwili ciszy, przedtem wypuszczając gorzko powietrze z nozdrzy. Podświadomie chyba miał nadzieję, że może w takiej sytuacji Raniuszek wykazałaby się pewną powagą, jakby na coś liczył, ale ostatecznie typowy stan rzeczy dawał komfort - komfort chodzenia po znanym sobie terytorium podobnych zwrotów i dynamik. — Nie ukrywam, że wygląda raczej tragicznie. Ale wyliżesz się… będzie mi chyba troszkę pusto bez twoich docinek w legowisku — krótka przerwa, — W SENSIE na czas leczenia, heh — a miał to sobie wyrzucić z głowy. Rzecz w tym, że z tyłu głowy była też stara mistrzyni - też zabrana przez parszywego kundla.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Wto 03 Sty 2023, 22:39
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Tyle się naczekała, a dostała zwykłe ,,Być może"? Co za perfidne niezdecydowanie, które oczywiście okazała swoją niezadowoloną miną i puszczeniem uszu w tył na moment.
- Nie zgrywaj świętego, wszyscy wiemy, że właśnie to było powodem. Napatrzyłeś się? Bardzo ładny opatrunek prawda? - Miauknęła niby to neutralnie niby zgryźliwie, chociaż szczerze wątpiła, ba, nawet nie wierzyła, by Płotka należał do tych kotów co przychodzą do lecznicy z czystej złośliwości by się ponabijać z w połowie żywego trupa. Co prawda w klanie by się tacy znaleźli, ale ich by albo nie pozwoliła wpuścić, albo niezbyt przyjemnie wskazała wyjście. No, może nie osobiście, a siłą spojrzenia.
- Oczywiście, że się wyliżę - Mam wątpliwości - Za kogo ty mnie masz? - Boję się. Wiele, naprawdę wiele irytujących myśli przeszło jej teraz przez głowę, jednak nie miała zamiaru pozwolić im zostać zbyt długo w jednym miejscu, przygryzając na chwilę wnętrze policzka. Mimo wszystko mimika jej pyska pozostawała niezmienna. Zmęczona, z domieszką zwykłej, teraz już pozornej pewności siebie.
- Aww, jak ci tak smutno bez moich dogryzek, to może będziesz przychodzić częściej? Zawsze mogę dla ciebie skomentować to i owo - Odparła zaraz lustrując rudzielca wzrokiem, z tym swoim uśmieszkiem pod nosem i niby słodkim głosem. Nie było w tym jednak jakiejś konkretnej wrednoty, ani też nie miała na celu, tym razem, kocurka urazić. Być może było to zwykłe droczenie się? Kłamstwem by było, gdyby powiedzieć, że jej samej nie brakowało codziennej rutyny. Widoku nawet niezbyt lubianych pysków, swojego własnego legowiska z idealnie ułożonym mchem. Ale w końcu nie będzie tutaj przez wieczność, prawda? Uh... teraz już naprawdę będzie się musiała odwdzięczyć Ryk z tymi ziołami, bo coś dużo chyba na nią poszło... a przynajmniej tak jej się zdawało.
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 04 Sty 2023, 18:15
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
Nie zgrywaj świętego. Nie, nie, naprawdę nie to miał na myśli, a świadomość, że kotka mogła zrozumieć go w ten sposób bolała i irytowała; nie chciał być interpretowany źle, i o ile zazwyczaj zupełnie nie obchodziło go, co myślą o nim i jego czynach koty, tak teraz czuł palącą potrzebę tłumaczenia się… ale czy to miało sens, stojąc przed kocicą jak Raniuszek, która nawet pewnie nie chce tego słuchać?
Cofnął swoje uszy, tym razem o wiele mocniej i widoczniej, przełknął ślinę i opuścił wzrok niczym kopnięty szczeniaczek.
…Nie przyszdłm p to — wymamrotał, uciekając od wszelkiego kontaktu wzrokowego. Jakby przyznanie tego było wstydliwe i ciężkie… a przecież lepiej, by przychodził do rannych z dobrymi intencjami, więc czemu teraz czuł się boleśnie samoświadomy?
No przecież mówię, że się wyliżesz — parsknął lekko. Chwila ciszy. — …Po prostu… niektórzysięniewylizali aletyoczywiście nie jesteś jakniektórzy — dodał szybko, mając wrażenie, że chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak niezręcznie gdy gadał z Raniuszek. Miał ochotę walnąć się w głowę, ale to chyba tylko przysporzyłoby pracy Ryczącej.
To może będziesz przychodzić częściej?
Huh? Nieświadomie jego uszy wróciły do pionu, aż na sztorc, oczy minimalnie rozszerzyły, a serce zaczęło bić szybciej. Nie miał poczucia czasu, gdy po prostu gapił się tak na nią w ciszy i lekkim szoku. Raniuszek mogła się po prostu droczyć, mówić coś ironicznie, niepoważnie, ale mózg Płotki, chcąc czegoś (uwagi Raniuszek), szukając czegoś (również uwagi Raniuszek), odbierał te słowa w najprostszym, pozytywnym znaczeniu. W końcu zamrugał dwa razy i jakby wyrwany z jakiegoś transu, wypuścił powietrze z nozdrzy szybciej, jakoby lekko rozbawiony.
Nooooo… jeśli bardzo chcesz, to mogę znaleźć dla ciebie miejsce w tym niezwykle napiętym grafiku… — niezwykle napiętym. Nie miał terminatora, jego praca polegała na zapolowaniu, patrolu, a tak to totalna czilera. Heh.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 04 Sty 2023, 21:52
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Z lekkim zdziwieniem obserwowała zachowanie Płotkowego Potoku. Co to za reakcja? Dziwna, jakaś taka niepodobna. Zacisnęła bardziej kąciki pyska, by po chwili westchnąć przez nos.
- No przecież wiem, nie zapomnij przypadkiem jak się oddycha - odparła jakby zniecierpliwiona, i gdyby mogła, najpewniej w tej chwili machnęłaby zbywająco łapą. Jak przy przewrażliwionym kocięciu! Do tego zaczynał się tłumaczyć. Czemu ostatnio wszyscy się przed nią tłumaczyli? Przecież nie była przywódcą, by tego wysłuchiwać.
- Pff, oczywiście, że nie jestem. Muszę jeszcze przypilnować Przepiórczej Łapy, nigdzie się nie wybieram - Jeszcze czego. Ostatnio wszyscy zaczęli umierać. Czy to przez rany, czy jak w przypadku Porannej Zorzy, z własnej decyzji. Ewentualnie z tchórzostwa, jeśli zajrzeć nieco głębiej w oceniające myśli Śpiewki. I oho! Jakaś kolejna, nader interesująca reakcja. Pfft, jakby tak od początku wiedziała, jak będzie Płotka reagował na podobne tego typu teksty, to jakże by się mogła ubawić przez te ostatnie księżyce! Ten ruch uszu był aż zbyt widoczny. Może teraz wykorzystać zdobytą przed chwilą wiedzę i ten płomyk w kocurku ugasić? Patrzeć na zmiany na jego pysku? Jak od nowa się miesza i zaczyna mamrotać coś pod nosem? Propozycja była całkiem kusząca.
- Oh, doprawdy doceniłabym tw- Albo nie, wiesz. Rozmyśliłam się. - Przerwała swoją pierwszą wypowiedź, zaciekawiona jaką reakcje dostanie. - Na pewno napięty masz rzeczywiście ten grafik, w końcu już jesteś wojownikiem, kto by tam miał czas - Dodała, całkiem przekonującym tonem. Co prawda nie chciała siedzieć w lecznicy sama. Możliwe, że kopała teraz pod sobą dół, chociaż też nie była pewna czy nie byłoby tak lepiej. Nie chciała być widziana... w TAKIM stanie. A przynajmniej nie zbyt długo. Aczkolwiek łatwo było w jej wypowiedzi wyczuć jakąś lekką nutkę aktorzenia, specjalnie tam pozostawioną. Cóż, gdyby nie chciała by Płotka tu dłużej siedział, najpewniej od razu dałaby to odczuć. I to w niezbyt kolorowych słowach.

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sob 07 Sty 2023, 18:20
Płotkowy Potok
Płotkowy Potok
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 20 (luty)
Matka : Zakwitająca Jabłoń
Ojciec : Kijankowy Ogon
Mistrz : Śpiewający Raniuszek
Wygląd : Kot o smukłej budowie; futro jest krótkie i rude z ciemniejszymi pręgami, które widać na pysku, łapach i ogonie, za to wzdłuż grzbietu idzie jedna pręga, która zdaje się "wtapiać" w jaśniejszy kolor, im bliżej brzucha. Oczy ma jasnoniebieskie.
Multikonta : Zaćmione Słońce, Rozgwieżdżona Łapa, Zawilcowa Łapa
Autor avatara : kuroki fuminori
Liczba postów : 261
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1447-plotka#28357
Przecież wiem. …Aha. Zmarszczył lekko nos w mieszance lekkiej irytacji i zawstydzenia, z czego to drugie powiększyło się, gdy Raniuszek powiedziała mu, żeby nie zapomniał, jak się oddycha. Nie chciał przed nią tak wyglądać! Może w jakiejś odległej, równoległej rzeczywistości tak, ale na pewno nie w tym scenariuszu, gdzie szylkretka wciąż była sarkastyczną, zamkniętą przed innymi osobą, traktującą Płotkę jak głupiego szczeniaczka. Denerwujące - był na tyle inteligentny, by wiedzieć, jak był widziany przez Raniuszek, ale nie na tyle, by w jakiś sposób mu na niej nie zależało.
Szczególnie gdy słyszał i widział, jak ta traktuje z kolei swoje rodzeństwo, i jak wiele siebie widział w jej zachowaniu; nie potrafił na nią patrzeć czarnym ani białym spojrzeniem, jedynie szarym, zmieszanym pomiędzy żartami o niej z Połysk, a podziwem i poczuciem ekscytacji, gdy ją widział.
Zaczęła mówić. Uszy rudego podniosły się do góry, serduszko zaczęło bić szybciej… ale wszystko to bardzo szybko zniknęło, stłamszone jak mrówka, na którą nadepnięto; jego brwi spuściły się na dół, zmarszczone, a ekspresja była… cóż, zawiedziona, ale nie zaskoczona. Po chwili przybrał na swój ryjek jednak najgłupszy uśmieszek, jaki potrafił; po części fałszywy.
Mówisz? Nie no, nie będę taki, myślę że codziennie znajdę wiele czasu, żeby uprzykrzyć ci nieco życie moją obecnością, nie mogę pozwolić, żeby moja mistrzyni czuła się tu taka samotnaa… — westchnął teatralnie. Mógł być szczeniaczkiem… ale na pewno nie zostanie kopniętym szczeniaczkiem.

_________________

in a back alley dumpster, carelessly,
my childhood backpack was thrown away
since   when   did   i  get  into   the  habit
of worrying about my surroundings,

even as i smiled?

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sob 07 Sty 2023, 19:32
Śpiewający Raniuszek
Śpiewający Raniuszek
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 20 ks
Matka : Dym [*]
Ojciec : Maciek
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Niskiego wzrostu, czarna dymna szylkretka z bielą, o długiej puchatej sierści i na pewno nie prostych wąsach. Kremowe plamy objęły jej pysk, część łap, a ostrzejszy rudy osiedlił się również w małej ilości na plecach. Szarość natomiast, zagęściła się na szyi, brzuchu - przechodząca wyżej, na boki, oraz na ogonie. Biel obejmuje małą część pyska, przednią część szyi palce u przednich łap, oraz większą część tylnych. Posiada spłaszczony pyszczek i szaro-zielonkawe oczęta.
Multikonta : Pył, Żywica, Jarzębina[nkt], Jaśmin [*]
Liczba postów : 370
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1300-raniuszek
Na pyszczku Śpiewki odbił się wyraz zadowolenia, którego nie miała zamiaru ukrywać. Właśnie na taką reakcję liczyła! Była ona w jakiś sposób... pocieszająca. Kotka nie wiedziała do końca czemu, jednak ta chwila zawodu na rudym pyszczku jakoś ją podbudowała na duchu. Szczególnie, jak potem spróbował to jakoś zamaskować. Przez nos kotki przeszło rozbawione prychnięcie.
- No proszę, kto by pomyślał. Jak się o mnie martwi~ Ale przecież obchodzenie granic tyle zajmuje... zaraz pewnie też będą kocięta Zimna mianowane, kolejny obowiązek! - Westchnęła podtrzymując swoją wcześniejszą grę, jednak teraz już doskonale wyczuwalną. Nie chciało jej się starać. Trochę rozrywki przed śmiercią jej nie zaszkodzi, prawda?
- Poza tym słoneczko, mam dla ciebie kolejną, baardzo ważną misję, która na pewno zajmie ci czas - Dodała, zmieniając pozycję na bardziej komfortową. Cóż, może nie była to misja i na pewno nie będzie zajmować czasu 24/7, jednak w danym momencie nie specjalnie to dymną obchodziło
- Ostatnio miałam jakże ciekawe spotkanie z Rybią Ością... Widzisz, ów osobnik śmiał twierdzić, że jego terminatorzy na pewno będą... mądrzejsi od moich. Bezczelne stwierdzenie prawda? - trochę jej w trakcie mówienia ochrypł głos, ale zaraz odchrząknęła. Trudno było stwierdzić, czy cokolwiek to dało. Nie powstrzymało to jednak dymnej od kontynuowania - Więc mam nadzieję, że wybijesz mu te niedorzeczności z głowy - Zakończyła, by umilknąć na chwilę i po prostu pooddychać. W końcu dostarczanie tlenu do organizmu ważna rzecz czy coś. Co do samej sprawy z Rybą to oczywistym było, że JEŚLI kogokolwiek dostanie, to i tak nie wytrenuje tego kogoś lepiej ale uh, nie miała zamiaru się teraz spowiadać ze swoich myśli i przekonań. Zamiast tego zboczyła nieco z kursu na inny tor. Potrzebowała towarzystwa. Nawet, jeśli zaczynała być powoli zmęczona.
- Za niedługo mianowanie miotu Powracającego Zimna, jak już wspomniałam - zaczęła, patrząc się w jakiś niewiadomy punkt, jakby nagle przerwała temat. Nie przepadała za tym poczuciem odklejenia, ale nie potrafiła teraz ciągnąć długo jakiegoś tematu. - Masz nadzieję kogoś dostać?
Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sro 01 Lut 2023, 22:52
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
Struł się. Nie wie kiedy, nie wie czym, ale czy to było ważne? A no nie. Było mu niedobrze od samego rana, ale zbagatelizował to. Niesłusznie, bo już jakiś czas później zebrało mu się na wymioty. Idealnie. Jak zawsze wku*wiało go czyszczenie rzygów to teraz sam sobie taką robotę załatwił. W dodatku zdawało się, że ma już gorączkę i generalnie nakurw*ał go brzuch. Ruszył w stronę składziku w momencie, gdy nie szarpało go już na wymioty i zjadł szybko jeden liść mniszku. Potem położył się w legowisku i czuł się dalej źle, ale grunt że nie wydalił z siebie medykamentu. Posprząta jak mu się brzuch ogarnie.
//Zt

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności

Re: Zranione Mchy (legowisko rannych)
Sponsored content

Skocz do: