IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Archiwum
Szczaw
Sro 15 Cze 2022, 17:17
Kwaśna Łapa
Kwaśna Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 10
Matka : Złota | opiekunka Srebrna Łuska
Ojciec : Myszołap/Gucio
Mistrz : Krzywa Gwiazda
Wygląd : Średni kocur, który obecnie jest chudy, jednak pozostaje to w zdrowych granicach. Czarne plamy; nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie na białym, krótkim futrze. Zwykle jest czysty, choć daleko mu do pedanta. Jego futro jest często roztrzepane. Ślepia wybarwiły się na jasno zielony. Na lewej przedniej łapie, regularnie da się dostrzec świeże, płytkie rany (samo okaleczanie).
Multikonta : Kania PNK
Autor avatara : Richard Gere
Liczba postów : 56
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1411-szczaw
Imię: Szczaw >> Kwaśna Łapa
Płeć: kocur
Wiek: 3 (4 na koniec miesiąca)

Grupa: samotnik >> Klan Rzeki
Ranga: samotnik >> Terminator

Galeria Richard Gere

Wygląd:
Terminator/Nastolatek
Średni kocur, który obecnie jest chudy, jednak pozostaje to w zdrowych granicach. Czarne plamy; nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie na białym, krótkim futrze. Zwykle jest czysty, choć daleko mu do pedanta. Jego futro jest często roztrzepane. Ślepia wybarwiły się na jasno zielony. Na lewej przedniej łapie, regularnie da się dostrzec świeże, płytkie rany (samo okaleczanie).

Dorasta, pomału zmienia się nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Księżyce spędzone w Klanie Rzeki pomogły mu nie tylko w znalezieniu stabilności, ale w przybraniu na wadze. Obecnie nadal jest chudzielcem, jednak przez stały dostęp do stosu zwierzyny sprawiło, że jego waga utrzymuje się to w zdrowych granicach. Już teraz da się dostrzec, że wyrośnie na średniej wielkości kocurka o urodzie typowego dachowca. Biel dominuje jego sylwetkę ustępując jedynie garści czarnych jak węgiel plam, które są rozproszone po całym ciele. Pierwsza z nich znajduje się nad lewym okiem, zahaczając kawałek ucha, następna zaś przypominająca z wyglądu krople deszczu, ozdabia kark szkodnika. Na dolnej części pleców rozciąga się pasmo, zbitych w jeden ciąg nieregularnych plam, które pod odpowiednim kątem wyglądają jak cienki - z lekka zmutowany - księżyc. Zaraz obok pasma łat, można również dostrzec jedną samotną, okrągłą łatkę, która jest otoczona ze wszystkich stron białym jak śnieg futrem. Ogon i część kuperka również są czarne, tak jakby przez przypadek usiadł w kałużę smoły. Ale to nie koniec! Tylne poduszki Szczawia również są łaciate, tak samo jak jego język i podniebienie. Jego futerko jest krótkie i zwykle rozczochrane, jednak dość czyste. Na przedniej lewej łapy często da się dostrzec świeże, płytkie rany, które Kwaśny sam sobie zadaje. Jego ślepka są koloru jasnej zieleni.

Kociak
Brudny (zaschnięte błoto, resztki krwi, trawa itp), za chudy, żylasty, czarne plamy (nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie) na białym, krótkim futrze. Niebieskie oczy zaczynające wybarwiać się na zielono.

Małe to i do tego jeszcze brzydkie – właśnie tak Złota, jak na tą kochaną matule przystało, widziała swoje kocięta. Co prawda opis nie odbiegał od prawdy, ale i tak – auć! Kotka również ignorowała fakt, że zwyczajnie strzelała sobie tymi słowami samobója, ponieważ bądź co bądź higiena swojego potomstwa leżała w jej obowiązkach. Kocurek jest szaro, brązowo, czarno... Zaraz, zaraz! Coś za dużo tych kolorów na tym małym chuliganie. Czyżby Szczaw był szylkretem? Nic podobnego! Podlotek ani nie jest genetycznym wybrykiem natury czy jakimś wyjątkiem, potwierdzającym regułę a zwyczajnie brudny. Zaschnięte błoto, resztki krewi, trawa i bliżej niezidentyfikowane substancje oklejają jego futro. Dopiero po trzeciej kąpieli okazuje się, że w cale nie jest kolorową pisanką a zwyczajnym czarno-białym, krótkowłosym dachowcem.

Praktycznie tak samo jak jego brat bliźniak; biel dominuje jego sylwetkę ustępując jedynie garści czarnych jak węgiel plam, które są rozproszone po całym ciele. Pierwsza z nich znajduje się nad lewym okiem, zahaczając kawałek ucha, następna zaś przypominająca z wyglądu krople deszczu, ozdabia kark szkodnika. Na dolnej części pleców rozciąga się pasmo, zbitych w jeden ciąg nieregularnych plam, które pod odpowiednim kątem wyglądają jak cienki - z lekka zmutowany - księżyc. Zaraz obok pasma łat, można również dostrzec jedną samotną, okrągłą łatkę, która jest otoczona ze wszystkich stron białym jak śnieg futrem. Ogon i część kuperka również są czarne, tak jakby przez przypadek usiadł w kałużę smoły. Ale to nie koniec! Tylne poduszki łap Szczawia również są łaciate, tak samo jak jego język i podniebienie. Obecnie jego krótkie futro jest w okropnej kondycji oraz jest za chudy na swój wiek. Po kąpieli da się dostrzec liczne strupki, które głównie "ozdabiają" pyszczek łobuza. Jego ślepia obecnie zaczynają wybarwiać się z zimnego błękitu na jasno zielony kolor.


Charakter:
Odchowany w patologicznej rodzince, gdzie nawet te najmniejszy konflikt były rozwiązywane rękoczynem lub wrzaskami, przez co nie powinno zdziwić nikogo, że Szczaw ma cały wachlarz problemów. Przez niedostatek jedzenia, który regularnie doznawał, żywność stała się delikatnym tematem dla podlotka. Agresywnie pilnuje swojego jedzenia, fucząc, sycząc lub nawet i posuwając się do drapania, jeżeli ktoś śmiał zignorować jego ostrzeżenia. Ma również pewne braki w socjalnych umiejętnościach, jak choćby fakt, że wszelkie spory chce rozwiązać pięścią. I co z tego, że jest mniejszy i chodzi o kawałek zaplutego mchu? Logika w owych momentach wylatuje przez okno, szczególnie jeżeli chodzi o Szczawika – temu zawsze należy dać w papę. Nikt go również nie nauczył o zdrowych relacjach między rodziną, co wyjaśnia jego zdezorientowane spojrzenie, kiedy ktokolwiek zadaje mu pytanie o jego "mamę" lub "tatę". Posiada mniejsze lub większe braki w higienie czy podstawowych manierach (jak choćby, żeby nie wpychać sobie kolejnej myszy do pyszczka, zaraz po tym jak zwróciło się całą zawartość swojego żołądka). Nawet jeżeli to nie jego winna, jest dość obrzydliwym stworzonkiem.
Jeżeli jednak ktoś, niezniechęcony zachowaniem podlotka postanowi poobserwować go chwilkę, napotka go pozytywna niespodzianka. Okazuje się, że kociak wcale nie jest głupi. Szczaw czy tego chciał, czy też i nie, musiał nauczyć się obserwować, analizować i kalkulować otoczenie a w tym i inne koty by przetrwać. Do czego jednak używa tych umiejętności w wolnych chwilach, jest już inną sprawą. Wie przed kim udawać biedne kocię, a przed kim zwyczajnie się to nie opłaca lub jak wywinąć komuś świetnego psikusa a potem wtopić się w tłum. A jeżeli ktoś go przyłapie? No cóż od czego ma się Szczawika? Nie jest wstydliwym chłopcem, szybko łapie kontakt z innymi kociakami jak i dorosłymi, jednak nie płacze, jeżeli może spędzić czas sam ze sobą.


Historia:
Prolog – Złota (post niżej)

Szczaw urodził się pewnego jesiennego dnia jako młodsze z dwójki kociąt Złotej i możliwe, że Myszołapa, a możliwe, że Gucia. Mimo to jest przekonany i bardzo z tego powodu dumny, że jest starszym i mądrzejszym bratem Szczawika, gdyż opiekunka na jakimś etapie pomyliła swoje kocięta, albo sama nie wiedziała tak naprawdę który z nich urodził się jako pierwszy i zmyśliła dla świętego spokoju jakąś odpowiedź.
Do tej pory żył sobie głównie w towarzystwie brata bliźniaka, często również Złotej i Myszołapa, jeżeli ci nie wybyli gdzieś z ich kryjówki w opuszczonej ziemnej norze w Młodych Brzózkach. Czasem odwiedzali ich jedynie jacyś losowi samotnicy. Nic specjalnego nie osiągnął, ot bawił się, bił z bratem, czasem został trzepnięty łapą przez opiekunów i zdecydowanie za rzadko udawało mu się coś zjeść. Nie ma żadnej wiedzy o klanach i innych grupach.

Statystyki:
S: 8 | Z: 13 | Sz: 12 | O: 7
HP: 90 | W: 110
P: 1 | PD: 0/50

Cechy:
Ostre pazury
Sokoli wzrok

Umiejętności:
-


Ostatnio zmieniony przez Kwaśna Łapa dnia Pon 29 Sie 2022, 21:33, w całości zmieniany 3 razy
Re: Szczaw
Sro 15 Cze 2022, 17:18
Kwaśna Łapa
Kwaśna Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 10
Matka : Złota | opiekunka Srebrna Łuska
Ojciec : Myszołap/Gucio
Mistrz : Krzywa Gwiazda
Wygląd : Średni kocur, który obecnie jest chudy, jednak pozostaje to w zdrowych granicach. Czarne plamy; nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie na białym, krótkim futrze. Zwykle jest czysty, choć daleko mu do pedanta. Jego futro jest często roztrzepane. Ślepia wybarwiły się na jasno zielony. Na lewej przedniej łapie, regularnie da się dostrzec świeże, płytkie rany (samo okaleczanie).
Multikonta : Kania PNK
Autor avatara : Richard Gere
Liczba postów : 56
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1411-szczaw
PROLOG
Złota
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami…
…żyła sobie samotniczka o nieznanym imieniu i jej jedyne kocie Złota. Gdy ta historia się rozpoczyna psotna i wygadana koteczka osiągnęła właśnie wiek, w którym koty z klanów rozpoczęłyby swój trening pod czujnym okiem Wojowników. Dla Złotej (która jednak o klanach, podobnie jak o swoim ojcu nigdy nawet nie słyszała) był to jednak równie przełomowy moment, ponieważ jej kochająca i rozpieszczająca na tyle, na ile samotniczy tryb życia pozwalał mama wyszła jak co dzień na polowanie… i już nie wróciła. Co się z nią stało? To pozostanie niewyjaśnioną zagadką, ponieważ mimo poszukiwań biało-burej koteczce nigdy nie udało się rodzicielki odnaleźć.
Sytuacja, w której Złota się znalazła, była delikatnie mówiąc niezbyt optymistyczna. Została zupełnie sama, z umiejętnościami kończącymi się na polowaniu na pasikoniki i znajomością ledwie najbliższych własnej dziecięcej kryjówce w ciernistych krzewach terenów. Po kilku wschodach słońca, gdy koteczka dramatycznie zaczęła rozważać, czy lepszą będzie śmierć z wygłodzenia, czy może mniej bolesnym byłoby znaleźć jakiegoś drapieżnika, który rozszarpie ją na strzępy, los postanowił się do niej uśmiechnąć, krzyżując jej drogę z obcym kocurem.

Złota Łapa
Jak się okazało był to Milczący Głaz, a przynajmniej w taki sposób przedstawił się młodej nieznajomej, nigdy nie będzie jednak dane Złotej dowiedzieć się czy było to jego prawdziwe imię. Kocur był w zdecydowanie podeszłym wieku i początkowo, kto wie, może przez swoje miękkie serce, a może przez kodeks, którym się kierował, zorientowawszy się, że Złota nie ogarnia nawet podstawowych umiejętności niezbędnych do samodzielnego przeżycia, postanowił podkarmić kotkę i zaprowadzić do najbliższego siedliska dwunogów. Tam może znalazłaby ciepłe miejsce w jakimś kurniku. Im dłużej jednak przebywał z zdecydowanie roztrzepanym młodzikiem i im dłużej słuchał jej wesołej i głupiutkiej paplaniny, tym bardziej zżywał się z nią zaczynając odczuwać poczucie obowiązku za sierotę. Postanowił zabrać ją ze sobą w dalszą drogę, opowiadając jej historie o klanie, w których żyły bliskie mu koty. Wyidealizowany przez tęsknotę obraz życia w takiej grupie, z czuwającą nad jej członkami jakąś magiczną siłą wyrył się w główce młodej koteczki, która jednocześnie powoli uczyła się od opiekuna umiejętności niezbędnych do przeżycia.
Z każdym kolejnym dniem, kolejnym tygodniem i kolejnym miesiącem spędzonym z nowym opiekunem Złota zaczynała coraz bardziej wierzyć, że jej miejsce to właśnie ten „Klan”, w którym zawsze jedzenia było pod dostatkiem, a wszyscy byli mili i serdeczni wobec siebie. Milczący Głaz zwykł nawet w rozbawieniu nazywać ją „Złotą Łapą”, tłumacząc, że w grupie tak nazywało się uczniów. Ona tymczasem niczym mały kociak myślami bujała gdzieś pomiędzy fantazjami o rychłym nabyciu umiejętności zabijania borsuków wzrokiem oraz wymyślania swego własnego dorosłego imienia na wzór tego opiekuna. Może będzie to Złotooka, ponieważ jej oczy wybarwiły się ledwie przed kilkoma księżycami na tą barwę? A może Złoty Język, bo w czym jak w czym, ale w paplaninie była wszak wyjątkowo uzdolniona. A może Złota Myśl? W końcu jej pomysły były najlepsze! Jak na przykład ten, aby wskoczyć na stojący na poboczu wóz dwunogów, którego właściciel zatrzymał się za potrzebą. Och jak to przyśpieszy ich podróż! Że niekoniecznie dotrą do planowanego celu? Nad tym nie zdążyła pomyśleć. Wóz ruszył, a mimo że stary kocur zorientował się w sytuacji i krzycząc nakazał Złotej zeskoczyć na ziemię, ta zbyt przerażona pędem koni mogła jedynie niemo obserwować jak sylwetka wojownika stawała się coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu znikła zupełnie za horyzontem.
Wóz zatrzymał się dopiero po wielu godzinach jazdy i przemierzeniu kilku rozdroży, w jak się okazało zupełnie nieznanym i nieco przerażającym siedlisku dwunogów. Złota już po upływie pierwszego miesiąca, spędzonego na oswajaniu się z pomocą wiejskich kotów z wsią, zrozumiała, że skoro Milczący Głaz jej do tej pory nie odnalazł, to najwyraźniej już nie odszuka jej tropu. To ona musiała znaleźć jego i Klan o którym opowiadał. Tylko jak? Wizja samotnej wędrówki była dla niej przerażająca, w końcu do tej pory mogła zawsze liczyć na czyjąś opiekę, nie miała też pojęcia w którą stronę ruszyć. To wojownik był przewodnikiem ich wyprawy, nigdy nie wspominając nawet o tym, że owo zbiorowisko kotów niekoniecznie musiał w ogóle wciąż istnieć! Wtedy właśnie w wiosce pojawił się ktoś, kto miał wybawić ją z poczucia beznadziejności: Długi Boluś. Tramp zamarudził w siedlisku kilka dni, o każdym wschodzie słońca pojawiając się pod stodołą, która służyła koteczce za tymczasowe lokum z nowym prezentem w postaci a to kamyczka, a to kwiatuszka zerwanego na polach, a to innego ładnego dziwadła. Złota, która ukończyła już pierwszy rok życia, niekoniecznie rozumiała jeszcze do czego zmierzają podchody kocura, przystała jednak z zadowoleniem na jego propozycję wspólnej wędrówki.
Co było dalej? Cóż łatwo się domyślić. Pierwszy w jej życiu romans z starszym towarzyszem podróży, był tak intensywny jak i krótki, gdyż ten okazał się nie wierzyć w miłość po grobową deskę. Ledwie po kilku tygodniach Długi Boluś stwierdziwszy, że „serce nie sługa”, przyłączając się do innej, samotnie podróżującej kotki. Tym samym drogi tych dwóch rozeszły się na dobre.
Koteczka pozostała z odrobiną zapasów w… ciężko powiedzieć, gdzie. Było to bowiem zupełnie obce miejsce pośrodku niczego, które w niejaki sposób przypominało jej dziecięcą kryjówkę, przez strach i osamotnienie jakie odczuwała. Czując się ponownie jak małe kocię, które straciło jedynego bliskiego sobie kota, marnowała czas na rozpaczaniu, zastanawiając się kiedy zostanie pożarta przez wściekłe psy. Los jednak postanowił o niej nie zapomnieć, już utartym schematem sprowadzając na jej drogę kocura. Czarno-białego, brzuchatego i barczystego Myszołapa. Samotnik wysłuchał jej, a kiedy z niejakim zdziwieniem odkrył, że jej lęk jest wręcz absurdalny, ponieważ posiadała niezbędne do przeżycia umiejętności, zaproponował jej jakże wspaniałomyślny układ. Będzie mogła wędrować z nim, ba! Nawet pomoże jej szukać zagubionego opiekuna, Klanu czy co tam sobie wymyśliła, w zamian za wspólne spędzenie nocy, w sposób typowy dla partnerów. Można by rzec, że Złota była co najmniej lekkomyślna i niekoniecznie uczyła się na własnych błędach zgadzając się, życie jednak było mniej przerażające, kiedy nie było się zdanym tylko na siebie. A i nawet jeżeli Myszołap nie garną się szczególnie do polowań czy szukania schronienia, koniec końców bardziej pozwalając sobie pomagać w podróży, to znał za to przeróżne ciekawe zakątki i miewał interesujących kompanów, którzy niejednym wesołym ziółkiem raczyli kocura. To właśnie on przedstawił Złotej ich działanie, a ta mała przyjemność z odurzania się miała już nigdy nie zniknąć z życia kotki.
Złota, podczas nieomal roku spędzonego z Myszołapem, naprawdę pokochała partnera. Wyobrażała sobie po cichu, że ten oczywiście również dołączy z nią do klanu, o której opowiadał Milczący Głaz i zostanie wspaniałym nauczycielem dla młodych kotów! Ba, samym szefem w tym klanie zostanie! Życie jednak szybko musiało zweryfikować te marzenia, bo i ten związek Złotej nie przetrwał próby czasu. Zakończył się dość brutalną kłótnią o kocimiętkę, podczas której Złota straciła kieł i nabawiła się blizny na policzku.
Cóż, mimo tego uszczerbku wciąż pozostawała raczej ładną koteczka, która z jednej strony była załamana sytuacją, z drugiej jednak, wyciągnęła z niej sporo wniosków. Jak na przykład taki, że proponując swoje towarzystwo kocurom może na tym zyskać coś dla siebie i na pewno nie będzie samotna. Ta wiedza sporo zmieniła w jej podejściu do życia i dalszych perypetiach „miłosnych”, które długo można by opisywać. Już po kilku wschodach słońca bowiem, na miejscu Myszołapa pojawił się Sardynka, który najpewniej swoje imię zawdzięczał zapachowi. Dopóki jednak pomagał jej szukać tropów, a do tego Złota mogła poświęcać swój czas wolny na wąchaniu ziółek i odpoczynku, zamiast polowaniu, absolutnie jej to nie przeszkadzało. Kiedy jednak pewnego chłodniejszego dnia, Sardynka się utopił, jego miejsce zajął Pastuch, a Pastucha, kiedy koń go troszkę za mocno nadepnął Gucio. Gucio zaś koniec końców zdecydował się ustatkować z pucołowatą Mają. Tak minął Złotej kolejny obieg, albo półtora pór roku, a Klanów jak nie odnalazła, tak nie odnalazła. Znalazła za to coś innego, bo droga kotki po raz kolejny skrzyżowała się z jej rycerzem w tłustej zbroi: Myszołapem. Stara miłość nie rdzewieje, ale z drugiej strony co z oczu to z serca prawda? Przy tak burzliwym życiu romantycznym Złota coraz mniej tęskniła za Milczącym Głazem, a z upływem czasu zacierały się w niej wspomnienia i chęci życia w tym sielankowym klanie. Odnalezienie ich stało się celem, którego sensu nie potrafiła sama dla siebie uzasadnić, rozumiejąc, że nie były to nigdy jej ambicje, a opiekuna, którego kochała niczym ojca. Za to do Myszołapa może nawet jako do jedynego ze swoich licznych partnerów pałała prawdziwym uczuciem. Tak więc, gdy napotkany w ramach uzupełnienia zapasu kocimiętki niejaki Popiół ostrzegł samotniczą parę przed wędrowaniem na południowe tereny zajęte przez koty, które nazywają same siebie „Klanami”, nie poczuła w sobie ani odrobiny radości. W tym momencie postanowiła, że nie zamierza dalej poszukiwać ukochanego miejsca Milczącego Głazu.

Złota Myśl
Ale, ale! Jakimż więc cudem ta historia ma skończyć się właśnie (spoiler alert!) w okolicach Klanów. Ano takim, że do tej wesołej, zakochanej dwójki, w pewien wieczór, niespodziewanie dołączyła zawartość brzucha, wbrew żartom Myszołapa wcale nie po „prostu tłustej”, a ciężarnej kotki. Dwa identyczne maleńkie kocury, były dla wierzącej w swoją bezpłodność Złotej tak wielkim szokiem, że właściwie nie wiedziała, który z nich urodził się pierwszy, a który drugi! Nie była nawet pewna czy nadając im godne swojego poczucia humoru imiona Szczaw i Szczawik, jakiś czas później ich nie pomyliła, przez co Szczawik mógł być Szczawiem i odwrotnie. Jedyne co wiedziała, to że niekoniecznie widzi się w roli matki, i że nie potrafiła z znaną jej z dzieciństwa rodzicielską miłością patrzeć na dwa wiszące na jej piersiach niczym pijawki maluchy. Czuła się (mimo ponad czterdziestu księżyców na karku) raczej jak starsza, nastoletnia siostra. Była zirytowana przymusem zajmowania się kociakami i uwiązaniem do miejsca, średnio raz dziennie mając ochotę wyjść i już nie wrócić. W zbudowaniu jakiekolwiek mocniejszej emocjonalnej więzi nie pomagał również strach przed tym, że Myszołap gotów ją zostawić. Kocur nie ukrywał w końcu ani trochę swojego niezadowolenia z pojawienia się w ich życiu dodatkowego bagażu, tym bardziej że jego ojcostwo mogło być jedynie domniemane (podobnie jak to Gucia).
Zaniepokojona tym stanem rzeczy Złota pewnej nocy obmyśliła plan godny jej potencjalnego, dorosłego imienia. Poczeka aż dwa pasożyty podrosną na tyle, żeby nie potrzebowały jej pokarmu i odda je któremuś Klanowi! Tym samym upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu: wywiąże się z swoich rodzicielskich powinności, zapewniając kociętom najlepszy możliwy byt (wszak wciąż wierzyła, że bardziej sielankowe miejsce niż Klan nie istniało) i odwdzięczy się za wychowanie przez Wojownika. Klan na pewno ucieszy się na kolejne mordy do wykarmienia, które za to będzie mógł uczynić prawdziwymi wojownikami, podczas gdy ona skupi się na życiu z swoim partnerem.
I jakby na potwierdzenie, że była to złota myśl, chmury rozstąpiły się ukazując jej bezgwiezdne niebo.

_________________
Szczaw RDfFnT8
Hold, hold on, hold onto me, 'cause I'm a little unsteady
>> A little unsteady <<


Mama, come here, approach, appear
And Daddy, I'm alone 'cause this house don't feel like home


But If you love me, don't let go...


Ostatnio zmieniony przez Kwaśna Łapa dnia Pon 29 Sie 2022, 21:32, w całości zmieniany 3 razy
Re: Szczaw
Czw 16 Cze 2022, 13:20
Kwaśna Łapa
Kwaśna Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 10
Matka : Złota | opiekunka Srebrna Łuska
Ojciec : Myszołap/Gucio
Mistrz : Krzywa Gwiazda
Wygląd : Średni kocur, który obecnie jest chudy, jednak pozostaje to w zdrowych granicach. Czarne plamy; nad lewym okiem, kark, plecy, ogon i trochę dupki, tylne poduszki, język i podniebienie na białym, krótkim futrze. Zwykle jest czysty, choć daleko mu do pedanta. Jego futro jest często roztrzepane. Ślepia wybarwiły się na jasno zielony. Na lewej przedniej łapie, regularnie da się dostrzec świeże, płytkie rany (samo okaleczanie).
Multikonta : Kania PNK
Autor avatara : Richard Gere
Liczba postów : 56
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1411-szczaw
Re: Szczaw
Sponsored content

Skocz do: