IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Zaciszne Głazy
Szorstkie Języki
Czw 01 Kwi 2021, 11:27
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Jest to miejsce w głębi legowisk gdzie znajdują się mchowe legowiska dla kotów dochodzących do zdrowia bądź jedynie lekko chorych. Pierwotnie nazwa miała nawiązywać do języka matki, by przebywające w tym miejscu koty mogły czuć się bezpiecznie jak za czasów kocięcych przy brzuchu swojej matki. Każdy jednak i tak swoje wie, więc w Plemieniu można usłyszeć plotki o w większości niezbyt najwygodniejszych legowiskach. Ich spora część jest szorstka i nieco kłująca przez fakt, że rzadko kto zostaje tutaj na dłużej i nie ma potrzeby częstej wymiany mchu.

Re: Szorstkie Języki
Sob 14 Sty 2023, 01:36
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 (I)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Promyczek [krz] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : beevilove
Liczba postów : 797
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
TRIGGER WARNING: wspomnienie o samookaleczeniu i myślach samobójczych z przeszłości

Chłodny szum wiatru obijał się tej nocy o groty plemiennego obozu. Deszcz bił delikatną melodię do tańcu martwych listeczków, gdy te opadały na brzegi stawu. Zmrok dzisiejszego dnia zdawał się nieść ze sobą nieco chaotyczny, ale spokój. Nie działo się nic nadzwyczajnego, oprócz kropli wody obijających się o skały. A deszcz ten mógł być i tak rzeczą naturalną, jako iż była Pora Złotych Liści. Wczoraj też padało. Jutro może także? Ale nie było wiadomo, czy jutro znów będzie mżawka. Koty nie miały takiej wiedzy, nie potrafiły jej też zyskać. A Robak nie powie nam jaka pogoda była następnego dnia. Ani czy słońce mocno świeciło o poranku.
,,Don't look at me with those eyes''
Półotwarte ślepia wpatrywały się przed siebie, jakoby patrzyły w stronę obozu. Widziały ten taniec liści, który szybko ginął wśród wody w stawie. No i oczy może i potrafiły dojrzeć piękno późnej nocy. Ale nie było nikogo, kto tych oczu mógłby użyć. Patrzały znajdowały się na czarnym obliczu, którego pysk był uchylony. Powietrze jednak nie ulatywało przez ową mordkę. Klatka piersiowa ciemno-futrej istoty nie poruszała się. W lecznicy pozostała jedynie skorupa. Martwe ciało. Robak już w nim nie było.
,,I tried to unheave the ties''
Dusza, po krótkiej jak na kocie życie podróży, powróciła tam, gdzie się narodziła. Do Plemienia Wiecznych Łowów. Tam czarny kot mógł powitać bliskie nu sylwetki, nieliczne znane jeno osobie. Odeszło... bardzo szybko. Więcej połączeń nie miało wśród gwiazd, a wśród żywych kotów. Dalej pozostawało więc dosyć samotne. Ale lekkie, spokojne, szczęśliwe. Wśród paru znajomych oblicz kotów, którzy również już nie żyli. Robak czuło się w końcu wolne.
,,Turn back the tide that drew him''
Taki los był nieunikniony dla tego dziecięcia górskiej rodziny. Umarło, a wcześniej wiedziało że no to spotka. Najpierw poznało czym jest śmierć. Bardzo bało się wizji odejścia gdzieś daleko. Było zaledwie mały, czarnym kociakiem. Nieświadomym niczego co złe na świecie. Biegało i łapało muchy. Śmierć nie obchodziła wtedy Robak.
,,He couldn't be saved''
Do momentu zostania Nowicjuszem. Naiwne, dziecinne, dalej kocie, brnęło w świat dorosłych. Oczywiście, że pojęło koncept śmierci lepiej w tym okresie, niż małe, paru księżycowe ono. Ale była ona dalej odległa. Wciąż młoda latorośl Mżawki i Zająca miała inne, martwiące je rzeczy na głowie. Pierwsze porażki, wzloty i upadki, rozterki miłosne oraz odkrywanie sameno siebie. Robak nie miało czasu myśleć o śmierci.
,,No he couldn't be saved''
Gdy zostało Łowcą było już na pewno bardziej dojrzałym kotem niż czarny kot, który martwił się o zdrowie Klanowiczki, którą podprowadził prawie pod obóz. Było innym kotem. Zaczynało czuć się stabilnie z tym kim jest, ale nie do końca. A jeno głowę męczyły od pewnego momentu problemy... aż za bardzo. Wtedy właśnie zaczęło myśleć o śmierci bardziej. Czuło, że zasługuje na to, by sobie coś zrobić. Nocami myślało o tym by podjąć się próby okaleczenia siebie do takiego stopnia, że zaczęło sypiać z Wiatr w jednym legowisku. Oraz... pierwszy raz powiedziało kimś o sobie. O swoich prawdziwych uczuciach. Problemach. Otrzymało niestabilny, emocjonalny grunt, który trzymał no w jednej kupie. Do czasu. Bo mimo prowiryzycznego szczęścia, wejścia w związek, kot dalej czuł się źle. A w pewnym momencie jeno wsparcia, Wiatr, zabrakło. A Łowca runął rozbity w drobny mak. Czuło jakby świat się zapadł i to był właśnie ten czas. Robak myślało o śmierci każdego dnia.
,,A sadness runs through him''
Niefortunny stan psychiczny doprowadził... do czego doprowadził. Nie było już myśli o umieraniu na starość. Albo w walce, jakby nie miało się szczęścia. Była śmierć od rany, którą wykonało się samemu. Która wiedziała chyba o co chodziło jej właścicielowi. I no wykończyła. Tej nocy. Pięknej, chłodnej nocy Pory Złotych Liści. Oby jeno oczy błyszczały równie mocnym złotem co nazwa tej pory roku na niebie w postaci gwiazdy.

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Szorstkie Języki
Sob 14 Sty 2023, 21:40
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Do ostatniego dnia łudził się gdzieś w środku, że się uda. Że rana tym razem podda się leczeniu. Nakładał maści, odnawiał opatrunki, oczyszczał ranę na nowo i jeszcze raz, i jeszcze, i znowu; zdjąć opatrunek, oczyścić ranę, przemielić medykamenty na maść, nałożyć maść na ranę i wokół… nałożyć pajęczynę, zawinąć, zabezpieczyć. Udawać, że stan rany, jej wygląd i zapach nie martwią go wcale tak, jak martwią naprawdę. Przynieść Robak jedzenie. Chwilę porozmawiać. Poczekać, aż zaśnie. Wrócić później i sprawdzić… ze strachem w sercu sprawdzić, czy wciąż oddycha. Upewnić się, że jest nu wygodnie. Zadbać, by nikt nie hałasował, nie przeszkadzał, by kocięta nie bawiły się pod lecznicą. I powtórzyć, i znowu, i jeszcze raz.
Ale nieważne, co robił, to Robak słabło i gasło, z dnia na dzień. Przerażał go ten rytm. Przerażało go, że to wszystko prawdopodobnie prowadzi do jednego.
I zaprowadziło.
Przez długi czas Wieszcz po prostu metodycznie czyścił ciało Robak, nie myśląc, nie czując, nie analizując, nie dopuszczając do siebie emocji, wątpliwości… bólu. Dopiero później, bliżej świtu, zawołał Gałązkę, Mżawkę, Zająca, Księżyc, Szczyta, a także Wiatr, a nawet Żywicę i Niedźwiedź, jeżeli chciały dołączyć, bo uważał Robak za swoją rodzinę – a w przygotowaniu ciała brała udział najbliższa rodzina.

zt
Re: Szorstkie Języki
Nie 05 Mar 2023, 06:11
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1419
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651

Z każdym dniem stan Księżyc tylko się pogarszał. Dla strażniczki było już oczywiste, co to oznacza. Zdążyła się do tego już mentalnie przygotować. Nie miała przy tym żadnych chęci na przyspieszenie procesu, jak cholernie by to ją nie bolało. Zamiast tego starała się cieszyć każdą chwilą, jaką jeszcze miała.
Teraz... był późny wieczór. Chłodny szum wiatru obijał się lekko o grotę obozu. Tego dnia niebo było czyste, co widziała po świetle prawdziwego księżyca, który rozjaśniał cały obóz, a przynajmniej to, co było w polu jej widzenia. Kocica parsknęła bezgłośnie, żeby nie rozbudzić pozostałych chorych i rannych. Wieszcza tutaj nie było - ten znajdował się w swojej jaskini. Księżyc była tutaj jedyną kotką, która w tej chwili nie spała. Nie mogła zasnąć ze względu na nieprzyjemne uczucie w okolicach rany oraz myśli na temat jej życia. Co prawda, Wieszcz dał jej już ziarenko maku, więc tak bardzo nie bolało.
Obserwowała swoimi półotwartymi, błękitnymi ślepiami, jak przelatują wszystkie kluczowe momenty, jakie przeżyła - od kocięcia, do teraz. Zaczęła jako niewinne stworzątko, które nie wiedziało jeszcze nic o świecie. Nie mogła nawet wspiąć się na wyższe półki. Pozwoliło to jej jednak chłonąć wiedzę, niczym gąbka i od pierwszych księżyców jak głupia twierdziła, że rangi powinny zależeć od płci kota. Nawet pobiła się o to ze Szczytem. Dobrze, że Wieszcz nie był taki i jej samej naznaczył drogę strażniczki. Początkowe zaskoczenie szybko zostało zastąpione entuzjazmem, no bo w końcu miała swoją ceremonię - pierwszy krok w stronę dorosłości.
Wszystkie księżyce treningu zdawały się przeminąć zaledwie w jeden mig i już miała kolejną ceremonię, tym razem już na strażnika, akurat wtedy, gdy kocięta Wieszcza miały zostać nowicjuszami. Pamiętała to dobrze, bo akurat wtedy otrzymała swojego pierwszego nowicjusza - Jaskółkę. Szkoda tylko, że ten gdzieś już zniknął. Chociaż pełniła całkiem odpowiedzialną rangę, to wtedy odnosiła się do tego luźniej. Jednocześnie zaczęła poznawać klany. Jakoś nie miała zbyt wiele interakcji, a ze wszystkich kotów najbardziej w jej pamięć zapadł się Iskrzący Pył i Trująca Łapa. Być może to przez to, że spędziła z nimi najwięcej czasu i raz nawet wybrali się do wioski. Jakimś cudem tak bardzo spodobały jej się klany, że miała śmiałość rozmawiać z nimi w czasie swojej warty. Oczywiście, nie skończyło się to najlepiej. Została przez to zdegradowana, a jej rodzina bardzo na niej się zawiodła. Trochę jej zajęło, zanim udało się w miarę odbudować zaufanie w plemieniu, szczególnie u Mżawki, Królika i Tafli, ale ostatecznie udało się i odzyskała swoją rangę.
Od tej chwili działo się całkiem dużo - wyczyn Wiatr, odkrycie jaskini, wytrenowanie Brzaska, Głos Serca brata... Większość jednak nie miała jakiegoś dużego znaczenia w jej życiu. W tym czasie zaczęła poznawać Niedźwiedzia, co było całkiem powolnym, ale interesującym procesem. Z czasem zrozumiała, że łączy z nią coś więcej, a wspólne oglądanie pierwszego śniegu i spadających gwiazd było już dla niej tradycją. No a później zaczęła się seria pogrzebów. Najpierw Królik, a zaraz po nim Robak i Wiatr. Wtedy to było dla niej tragiczne, ale teraz coś czuła, że sama niedługo stanie się kolejną ofiarą... A wszystko przez psa. Psa, na którego sama się rzuciła.
W sumie to nie miała już nic do stracenia. To, co chciała zrobić - zrobiła. Nie miała kociąt, nowicjusza zresztą też, ani innych rzeczy, które ciążyłyby na jej sercu. Co prawda, był Niedźwiedź, ale jemu już nieraz mówiła, że będzie mu towarzyszyć i wspierać przy każdej trudnej chwili, jak do tej pory, nawet, jeśli nie będzie obecna swym ciałem. Wierzyła, że mimo wszystko on poradzi sobie i miała nadzieję, że nie skończy, jak Wiatr. Kochała go, ale nie chciała, żeby zaraz do niej dołączył.
Rodzina... cóż, faktycznie, z tym był problem. Miała jednak nadzieję, że oni przebrną przez to, mimo tylu strat. Ona za swojego życia zrobiła już wszystko, co mogła. Dbała o plemię swoim życiem, postara się o niego zadbać swoją duszą.
Ziewnęła. Było już późno, a jej oczy się kleiły. Powinna już pójść do snu, żeby jakoś dotrwać do następnego dnia. Tak więc przymknęła ślepia i poczuła, jak powoli odpływa. Czuła pewną lekkość i swobodę, nagły przypływ sił, jakby jakimś cudem wyzdrowiała. Dokładnie tak powinien wyglądać sen. Z takim przyjemnym uczuciem zasnęła... i już nigdy się nie obudziła.

//zt
Re: Szorstkie Języki
Nie 05 Mar 2023, 15:31
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Na tym etapie… jedyne, co mógł robić, to uśmierzanie bólu Księżyc i modlenie się do Plemienia Wiecznych Łowów, by odeszła do nich w jak najmniejszych cierpieniach… i z jak największym spokojem ducha. Miał nadzieję, że Głos Serca w tym nieco jej pomógł, jednak… nie był w stanie sobie wyobrazić, jak ciężko musi być znosić taki ból i świadomość, do czego to prowadziło…
Drgnął gwałtownie; jeszcze było ciemno, ale coś wyrwało go ze snu. Westchnął cicho, polizał Gałązkę po czubku głowy, i skierował swoje kroki do legowiska chorych, żeby zerknąć na Księżyc, skoro i tak nie mógł spać.
Spała… nie. Nie słyszał jej oddechu; serce mu zamarło. Zdawała się spać, ale jej ciało było zimne i nieruchome; zapewne zmarła we śnie jakiś czas wcześniej. Napięte ciało Wieszcza pozostawało nieruchome przez długą chwilę, aż w końcu nie westchnął i nie podszedł do zwłok Księżyc. Zaczął je oczyszczać, nacierać miętą i innymi wonnymi suszonymi ziołami, jakimi dysponował; po pewnym czasie, bliżej świtu, zawołał Niedźwiedź, Gałązkę, Mżawkę, Zająca, Szczyta, Ważkę, by i oni mogli przygotować ciało do pogrzebu… i przygotować do niego siebie samych.

zt
Re: Szorstkie Języki
Nie 05 Mar 2023, 16:33
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Rano zbudził mnie głos Wieszcza. Położyłem po sobie uszy, patrząc na jego wyraz pyska i od razu skierowałem swoje kroki w stronę legowiska chorych, tam, gdzie leżała Księżyc. Położyłem po sobie uszy, gdy dotarłem do jej legowiska, czując też, teraz okropny i mdlący, zapach mięty i innych ziół. Wiedziałem, doskonale, cholera, wiedziałem, co to oznaczało. Spojrzałem się na Wieszcza, z łzami w oczach.
Nie... — wymiałczałem cicho, łamiącym się głosem. Podszedłem do ciała Księżyc, z łamiącym się sercem czując, że jej ciało jest zimne. Zamknąłem na chwilę oczy, aby pobyć jeszcze przy siostrze. Chociaż ten moment.
Gdy w końcu się uspokoiłem, a poliki wyschły z łez, pomogłem w przygotowaniach ciała do pogrzebu. Z ogromnym bólem w sercu i z jakby futrem na żołądku, byłem przy niej. Chociaż teraz.

zt

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Szorstkie Języki
Nie 05 Mar 2023, 22:24
Ważka
Ważka
Pełne imię : Ważka Przelatująca nad Taflą Wody
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21 / k. kwietnia
Znak Przodków : Lis
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku
Mistrz : ojciec, brat i rodzeństwo
Wygląd : przeciętnej wielkości, przysadzisty, wiecznie zgarbiony kocur z krótką, czarną jednolitą sierścią. posiada białe oznaczenia na brodzie, ciągnące się dalej po szyi i klatce piersiowej, oraz skarpetki, na przednich łapach sięgające do nadgarstków, a na tylnych do połowy śródstopia. ma żółte, okrągłe oczy.
Multikonta : nocna łapa, blekot / wawrzyn
Autor avatara : anna stasik (flickr)
Liczba postów : 83
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t1740-wazka#43143
Od krótkiego czasu Głosu Serca spał nijako, w tej samej manierze także wykonywał własne obowiązki, ot, by odciągnąć umysł od bezsilności, poczucia nieuchronnego, które niechybnie ma nadejść… więc sam fakt śmierci Księżyc zdawał się nie przebić jego umysłu, czy nawet czaszki. Ważka Przelatująca nad Taflą Wody miał minę zastałą a spojrzenie również; wyglądał tak, jakby śnił na jawie. Pysk wykrzywiony w wyrazie tępego zobojętnienia został skierowany ku Wieszczowi, gdy starszy oznajmił wieści, nim głowa poruszyła się za wystającym z posłania Ważkowym ciałem.
Śmierć była częścią życia każdego kota.
Zima nie odpuszczała, ale Ważka nie mógł jej nazwać specjalnie mroźną. Zatrzymał się blisko środka obozu, zgarbiony, jak dawniej, wpatrując się w migoczącą na białym puchu jutrzenkę dzisiejszego dnia. Poranny patrol zapewne już wyruszył, a niestrudzeni łowcy podążyli wraz z wyznaczonymi przezeń strażnikami, ażeby zapewnić im śniadanie; dwa organizmy żyjące w nieodłącznej symbiozie — nie ma mnie bez ciebie.
Śmierć była częścią życia każdego kota.
Nie wiedział, dlaczego na rubieżach jego myśli czaił się chaos, niczym licho z kocięcych strachów, które poznał w opowieściach starszych. Nie znał Księżyc, lecz gdy szedł do miejsca jej pobytu nie mógł przestać się zastanawiać, czy ona też wtulała się w futro jego matki, ponieważ nie była chętna do wyjścia poza Miękkie Półki? Dlaczego został zaproszony na Głos Serca, jeżeli dla siostry był niczym obcy kot?
Ciało zmarłego kota jest czyszczone przez Wieszcza i najbliższą rodzinę.
Ważka musiał przyznać przed samym sobą, że zioła mu zbrzydły. Przez pierwsze księżyce jego pobytu w lecznicy dusiły jego nozdrza, w ciągu ostatnich chwil pobytu już był na nie niemalże odporny. Nie zmieniło to jednakże faktu, że delikatny w swej pustocie żołądek Ważki zbuntował się, zbuntował się na smród i na białe futro na ciele, które zdawało się być jedynie strzępką na tle krajobrazu. Nowicjuszem wzdrygnęło, a i on sam odepchnął kłucie w podbrzuszu od jego świadomości.
Bliscy kota czyszczą zwłoki.
Przejdzie mu. Przecież nie był z nią blisko. Będzie potrzebował jedynie odwiedzać grób siostry co kwartał i szanować jej pamięć, być może cieszyć się, że przecież spotkają się na Wiecznych Łowach i wtedy, nareszcie, dowie się, jakich opowiadań i doznań Księżyc doświadczyła w dzieciństwie.

Czyścił jej ciało na przemian językiem i za pomocą mchu, gdy obrzydzenie na dotyk zimnego ciała zbyt podchodziło mu do gardła, a potem zrobił miejsce dla Szczyta i Niedźwiedź.

// zt

_________________
the milk is sour with olives on my thumbs
and all that i have stuck to
and all that i have clung to
i've felt like a dog
this world that i had trusted
has been over and busted
and rusted by an arbitrary
sonogram

Re: Szorstkie Języki
Pon 06 Mar 2023, 07:34
Niedźwiedź
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t839-niedzwiedz-wedrujacy-przez-las
Byli rodziną. Serca ich połączyły, a głody jednym tonem grały. Ona i Księżyc. No i po raz kolejny przodkowie odebrali jej rodzinę.
To stawało się już po prostu nudne. Chamskie. Bezowocne. Jak opowieść, która naciąga twą wiarę, by zakończyć się równie mizernie, co ton opowiadającego ją. Czy takie właśnie było życie sepii?

Niedźwiedź wiedział, co stanie się z partnerką- mówiła mu i była przy tym...Pogodzona, a nawet nieustraszona. Niedźwiedź tego nie rozumiał, takiej lekkości, lecz obiecał srebrzystej jedno - nie załamie się. Przynajmniej nie tak jak wtedy, gdy zginęło jego rodzeństwo, mówił sobie szylkret.

Słowa ojca obiły mu się jak krople wody o skały, a pusty, zielony wzrok tylko przygasł, gdy jego właściciel przymknął oczy, czując woń ziela i innego kwiecia....Przygotowania. Westchnął.
Niedźwiedź przytulił ojca, trzęsąc się, lecz nie powiedział już nic, gdy z wartowniczej postawy przemienił się w tą skorupe...Właściwie już to kogo? Jedyne co mu pozostało, to straż rodzinnej groty. Ojciec. Matka. Żywica. Znów poczuwał gorycz na języku z każdym krokiem, lecz jego ciało spięło się na ostatnią drogę - dla Księżyc, dla ich serc.

Ojciec poszedł powiadomić reszte - a Niedźwiedź odnajdując się w zakamarku chorych ujrzał już dwójke z rodzeństwa Księżyc. Skinął im dość tępo łbem na przywitanie, lecz raczej każdy z nich zrozumiał, czemu skierował się szybko do ciała partnerki. Do Księżyc. Do jej uśmiechu, którego oh, będzie mu brakować co pierwszy śnieg, w co każdą spadającą gwiazdę na granatowym nieboskłonie.

Przygotowanie. Niedźwiedź nie wiedział co robić, gdy reszta rodziny się pojawiała, lecz wziął wdech i gdy ojciec powiedział co robić - sepia otarła się polikiem o polik partnerki ten ostatni raz, szlochając przy tym cicho. Czuł wstyd. Jednak Księżyc na niego nie zasługiwała. Zasługiwała na spokój.

Przygotowanie ciała - Niedźwiedź uspokoił oczy na tyle, by widzieć co robi i również pomógł. Chociaż tyle mógł zrobić.

/Zt

_________________
Szorstkie Języki - Page 3 Dzwiedz
Re: Szorstkie Języki
Nie 08 Paź 2023, 17:44
Renifer
Renifer
Pełne imię : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 83 (XII)
Znak Przodków : Lis
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Łoś Gnający przez Bór [NPC] [*], Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Wygląd : Duży, masywny kocur o długim, jednolicie białym futrze i czekoladowych oczach. Posiada białe pędzelki na uszach, różowy nos i różowe opuszki łap, a także puchate łapcie. Na tylnej stronie głowy posiada bliznę po drapnięciu pazurami przez jastrzębia. Na obu bokach posiada po dwie blizny na bokach - dwie na lewym, dwie na prawym, dość szerokie i poszarpane, częściowo ukryte pod długim futrem.
Multikonta : Kozia Łapa [KR], Rozżarzona Gwiazda [KG] || Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : polar_coons
Liczba postów : 194
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t712-renifer-pedzacy-przez-sniezne-zaspy#5369
Nie czułem się ostatnio najlepiej. Budziłem się z zatkanym nosem i kaszlem, myślałem, że troszkę mnie po prostu przewiało, dlatego wygrzewałem się w swoim legowisku po patrolach, ale... Nie przechodziło. Skierowałem się więc ku legowisku chorych, pociągając nosem.
- Wieszczu? Jesteś tu? - zadałem pytanie, czekając na pojawienie się kocura. Przysiadłem, bo dość ciężko było mi utrzymać pozycję stojącą, czułem, że jestem naprawdę bardzo zmęczony.
- Ostatnio źle się czuje. Boli mnie gardło, z nosa płynie biała wydzielina i mam wrażenie, że mam gorączkę. Ostatnio czuje się też zmęczony, nie wiem, czy to przez chorobę, czy wiek - powiedziałem, gdy już Wieszcz pojawił się w zasięgu wzroku, unosząc jeden z kącików ust na zakończenie wypowiedzi.
Re: Szorstkie Języki
Nie 08 Paź 2023, 19:47
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Wieszcz Szepczących Kamieni




Kocur po przywitaniu szybko przystąpił do diagnozy… a ta była dość oczywista: biały kaszel. Wieszcz poinformował Renifera o konieczności zostania w lecznicy, a przyniósł mu dwa medykamenty: kwiat pomornika dla wzmocnienia oraz liść miodunki. Potem odprowadził go do legowiska.

zt
Re: Szorstkie Języki
Sponsored content

Skocz do: