IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała
Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Wto 16 Sty - 18:04
Sowia Gwiazda
Sowia Gwiazda
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 62 [IX]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 885
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t1438-sowa#28126
Jak to się stało, że drugi raz pod rząd to właśnie on musiał znajdować trupa? I dlaczego ponownie musiał być to jeden z najbliższych mu kotów i za razem tak niezbędnych dla klanu?
Już poprzedniego wieczora zobaczył, że Mknąca Gwiazda nie wrócił do obozu. Wtedy jednak nie brał pod uwagę, że coś mogło się stać. W końcu jego dawny mistrz był dorosłym kocurem, potrafił o siebie zadbać a poza tym miał 9 żyć. Gdy jednak rano okazało się, że Mknąca Gwiazda nadal nie wrócił, postanowił dołączyć do porannego patrolu by sprawdzając granicę poszukać przywódcy. Nie sądził, że to co zastaną przy granicy z Okiem Gór wstrząśnie nim tak bardzo. Ciało jego mistrza i przywódcy Klanu Rzeki, rozszarpane i poturbowane kłami, otoczone śladami i odorem dzika. Jak mogło do tego dojść? Czy rany były na tyle duże, że Mknąca Gwiazda w jednej chwili stracił wszystkie życia? W takim razie jaki był ich sens? Na co komu życia od Gwiezdnych skoro można było je stracić w kilka chwil? I jak, na Gwiezdnych, doszło do takiej walki? Mknąca Gwiazda na pewno miał gdzie uciekać! Dlaczego walczył? Dlaczego... dlaczego zostawił Sowi Zmierzch samego? Dlaczego musiał znów widzieć rozszarpane truchło kolejnego, bliskiego mu kota? Chciało mu się wymiotować. Cudem się od tego powstrzymał przy Suchym Nosie i Kijankowym Ogonie, którzy byli z nim na patrolu.
Zabrali więc poharatane ciało do obozu. Klan Rzeki będzie miał tego dnia niezły poranek, nie ma co. Standardowo, niemalże mechanicznie, położył delikatnie ciało kocura pod Omszoną Skałą i wskoczył na miejsce ogłoszeń.
- Niech cały Klan Rzeki zbierze się pod Omszoną Skałą! - zawołał, z trudem panując nad drżeniem głosu.
Jak do tego doszło? Dlaczego teraz? Dlaczego Gwiezdny Klan musiał tak szybko zabrać Mknącą Gwiazdę? To były jedne z wielu pytań, które w tamtej chwili błądziły mu po głowie. Ani trochę nie czuł się gotowy na zostanie przywódcą...

_________________

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
na moją młodość      gór i durną,
na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me  czyste, rzęsiste…


Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Wto 16 Sty - 21:26
Gorzka Łapa
Gorzka Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 2
Matka : Przepiórcza Łapa
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Złoty Blask
Partner : -
Wygląd : Piołun obecnie jest małą puchatą kluseczką. Jego ciało intensywnie się rozwija i charakterystyczne cechy budowy nie są jeszcze na tyle rozwinięte, by były widoczne. Jest przeciętnych rozmiarów, jak na swój wiek, ale dość lekki, a jego kończyny są długie. Można też dostrzec, że sierść kocurka jest krótka: szara i pręgowana, ale znaczenia są przytłumione i nieco rozmyte - pręgi są najbardziej widoczne na ogonie, nogach i barkach, a także na głowie, ale po bokach pręgi odznaczają się bardzo słabo. Palce wszystkich czterech łap pokryte są białą sierścią, na piersi cienki pas bieli rozszerza się na mostku i brzuchu w dużą łatę, a na szyi w szeroki kołnierz, który jednak ogranicza się do spodniej części ciała. Na ciemnym pyszczku odznaczają sie wyraźnie białe, długie i nastroszone wibrysy. Oczy kociaka są bystre i czujne, a uszy średniej wielkości, trójkątne i ruchliwe. Tęczówki nadal mają dziecięcą szaroniebieską barwę, która bardzo powoli przechodzi w jasny, żółty kolor.

Autor avatara : https://www.flickr.com/photos/kumple_tofika/
Liczba postów : 62
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1978-piolun
Piołun usłyszał z ciemnych, przytulnych głębi kocięcego legowiska, że na zewnątrz panuje poruszenie. Usłyszał... lub raczej wyczuł. A potem do jego uszu dotarło donośne, wyraźne wezwanie Sowiego Zmierzchu, jego wuja. Wróć, zastępcy przywódcy klanu. Już to było dziwne, bo zwykle w podobnym tonie przemawiał sam przywódca. Druga osobliwość - tym razem nie dotyczyło ono tylko kotów zdolnych polowań i ta zmiana w zwykłym wezwaniu przykuła uwagę dymnego kociaka. Piołun wychylił głowę z gniazda. Inne koty zbierały się już wokół podwyższenia, ale coś było nie tak i kocurek poczuł chęć, by mimo wezwania nie wychodzić na zewnątrz. Wsunął głowę z powrotem w bezpieczny półmrok i rozszerzonymi oczami popatrzył na resztę rodzeństwa. Coś było nie tak. Koty na zewnątrz szeptały między sobą, inne były całkiem cicho. Ale niektóre miauczały żałośnie, jakby stało się coś strasznego.

Gdy w końcu odważył się wyjść z legowiska, czuł, że nawet drobne ruchy jego wąsów napotykają opór. Atmosfera była tak ciężka i gęsta, że można ją było ciąć pazurem.

- Co się dzieje? - zapytał, nie kierując pytania do nikogo konkretnego. Przed nim siedziało ciasno obok siebie kilka kotów, które mogły go słyszeć, ale nie zareagowały. Piołun widział tylko ich grzbiety i tyły głów. - Co się stało?

Znalazł wąską przerwę między przyciśniętymi do siebie nawzajem ciałami kotów i, gdy dorośli nadal nie reagowali na jego pytania, trochę nieuprzejmie wcisnął pyszczek między ich łapy, by zobaczyć, co się wydarzyło. Natychmiast pożałował.

Zamarł, choć sierść na karku i wzdłuż jego grzbietu mimowolnie się zjeżyła. Nigdy nie widział czegoś takiego. Pośrodku otwartej przestrzeni leżało płasko na ziemi muskularne, silne ciało Mknącej Gwiazdy... dziwnie zmienione. Rozciągnięte bezwładnie, z sierścią zlepioną krwią i piachem, z na wpół otwartymi, mętnymi oczami. Z bokiem rozerwanym, będącym krwawo poszarpaną, straszną jamą. Z łapą wykręconą w nienaturalnym kierunku. Piołun nigdy nie widział śmierci. Tak, widział zapasy zwierzyny zachowane na później, ale to nie była śmierć. Nie był dotąd nigdy przy martwym kocie, nie wiedział, jak one umierają. Nie zastanawiał się nad tym za bardzo - czy jeśli mówiło się, że ktoś odchodzi do Klanu Gwiazdy, nie znaczyło to oczywiście tego, że powinien po prostu udać się w podróż? Co miało oznaczać to zmasakrowane ciało kota, który zawsze był symbolem siły i jedności klanu? Piołun nie znał go za dobrze, ale z łatwością przywołał w pamięci głos Mknącej Gwiazdy, który słyszał codziennie od dnia narodzin.

Czując, że wstrząsa nim dreszcz, Piołun cofnął głowę spomiędzy kotów. Żałował, że to zobaczył. Czy tak wygląda kocia śmierć? Czy to samo spotka kiedyś Przepiórczą Łapę, Księżyca, Bluszcz i Perłę? Czy coś tak strasznego i bolesnego przydarzy się jemu samemu?

_________________
Pogrzeb Mknącej Gwiazdy Dbesc9bI remember long ago
When I was young and you were not as old as now

Life was easy to believe in

Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Sro 17 Sty - 22:15
Niknąca Łapa
Niknąca Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 47 [lipiec]
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruk
Mistrz : Mknąca Gwiazda, Sowia Gwiazda
Partner : Lilia w Małym Stawie
Wygląd : Wyższa niż dłuższa. Średniej wielkości, o bardzo krótkim, czarnym futerku. Trójkątna głowa z dużymi, nisko osadzonymi uszami, których końcówki są zbyt miękkie i podskakują przy każdym kroku. Mocna żuchwa, lekko wystające kły, żółte oczy. Lewa małżowina uszna lekko wyszczerbiona, prawej - w większości brak.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Chaber, Wapienna Łapa
Autor avatara : ja
Liczba postów : 196
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1786-niknaca-lapa#45008
Nie wiedziała, czego się spodziewać - ot, myślała, że to jakieś niewiele znaczące zebranie, chyba nawet pierwsze w karierze Sowiego Zmierzchu - dlatego też pojawiła się na zawołanie dość szybko, wiedziona ciekawością. I, niestety, bardzo szybko tej ciekawości pożałowała, bo na widok zmasakrowanego ciała Mknącej Gwiazdy, ich przywódcy a jej mistrza, zrobiło jej się niedobrze i pociemniało jej przed oczami; zakołysała się na łapach, jednak udało jej się zachować równowagę, a przy tym wyodrębnić jedną myśl: ten kociak, który był tuż obok tego, co zostało z Mknącej Gwiazdy, nie powinien tam być. Nie powinien był tego widzieć. Sowi Zmierzch nie powinien był zwoływać całego klanu, bo to nie był widok, który nadawał się dla kociąt.
- Hhej? - odezwała się, gdy w końcu udało jej się ruszyć z miejsca i zatrzymać na pół kroku od kociaka. Chciała, żeby odwrócił głowę i spojrzał na nią, a nie na ciało. - Chodź, mmoże odejdziemy kawałek, co? To chhyba nienajlepszy pomysł, żebyś ttu był.

_________________




ciepły wiatr powróci tu
i poniesie mnie jak puch
uwieszę się białych chmur
i polecę, bywaj zdrów
Pogrzeb Mknącej Gwiazdy CLBzDob
rany jak ten wiosny brzask
goi słońca ciepły blask
frunę teraz w stronę gór
w stronę morza, w stronę snów
we mnie płomień, wilczy duch
wiele zdartych ran i skór


Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Sro 17 Sty - 22:21
Księżycowa Łapa
Księżycowa Łapa
Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 19
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 167
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1981-ksiezyc#53555
Księżyc przesiadywał dziś w kociarni. W tej chwili lizał futerko na swojej łapie, a następnie na szyi. W jego planach było znaleźć coś psotnego do roboty, jednak przeszkodził mu dźwięk, który usłyszał.
Zwoływanie klanu!
Jego pierwszą myślą było: ojej, jakaś ceremonia! Ale fajnie!
Przez chwilę nawet zastanowił się, czy czasem nie przegapił terminu własnej ceremonii na ucznia.
- Nie...- rzekł do siebie, przypominając sobie, że jest jeszcze za mały.
Przez jego głowę przeszły więc jeszcze inne pomysły, i kocurek już miał gotować się do wyjścia.
Wtedy jednak do jego głowy przyszła kolejna myśl- głos zwołujący klan wydawał się... roztrzęsiony? A przynajmniej takie Księżyc miał wrażenie. Widział, że to jego wujek, Sowi Zmierzch zwołuje klan. Jednak miał wrażenie, że w jego głosie było coś, czego nie słyszał na co dzień.
Zerknął na zewnątrz kociarni i zobaczył zbierające się powoli koty, jednak nie było to energiczne i wesołe jak zazwyczaj.
Kocurek wyszedł na zewnątrz.
Co ty gadasz, Księżyc? Jak to mogło wydarzyć się coś złego? Niemożliwe! Nic złego przecież nie mogło się...
...
Zamarł.
Kocurek zamarł, kiedy zobaczył przed sobą coś okropnego, coś, czego w życiu nie byłby sobie w stanie wyobrazić.
Jego ogon natychmiast opadł a małe uszka położyły się gładko po głowie.
Między zebranymi dookoła kotami leżał inny kot, jednak... To co z niego zostało nie wyglądało już jak prawdziwy kot.
Było... Czerwone, od krwi, poszarpane.
Kocurek zaraz potem z przerażeniem zorientował się, czyje ciało widzi przed sobą.
Mknąca Gwiazda! Przez chwilę chciał to wykrzyknąć, jednak jego głos mu nie pozwolił, wydając z siebie zaledwie cichy pisk.
Czarno-biały stał tak w miejscu długą chwilę, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mógł oderwać swoich przerażonych oczu od tego strasznego widoku.
W końcu widząc, że inne koty również siadają, zrobił to samo, jednak powoli. Jego łapki drżały.

Wcześniej on oraz jego brat Piołun bawili się w różne zabawy, w tym w bycie przywódcą, a później w jego śmierć na polu bitwy. Żadna z tych zabaw jednak nie wydawała się Księżycowi zabawna teraz, kiedy widział martwe ciało swojego prawdziwego przywódcy.
Nic, co sobie wcześniej wyobrażał nie równało się z widokiem zakrwawionego futra Mknącej Gwiazdy.

Kocurek próbując opanować drżenie łapek owinął swój ogon wokół nich i z przerażeniem patrzył przed siebie.
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Czw 18 Sty - 10:02
Truskawkowy Świt
Truskawkowy Świt
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 49
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Sosnowa Łapa, Niedźwiedź Wędrujący Przez Las
Liczba postów : 323
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Mknąca Gwiazda coraz mniej bywał w obozie, a co sie z tym wiązało - Truskawka miała szersze pole do popisu, wychodząc z ojcem, matką, lub Śliwką na patrole w czasie nieobecności treningu. Fakt, że starszy kocur coraz częściej nie pojawiał się na treningach niepokoił rudą, która chciała, pragnęła się wykazać w jego oczach.
Pokazać, że Klan Rzeki nie wybrał źle. Żeby Krzywa Gwiazda był dumny, żeby wiedziano, że jest.

Tego dnia nie wyszła jeszcze z obozu, nie zdążyła się załapać na patrol z ojcem - trzy koty w tym zastępca, nie było więc powodu, by szła. Ruda z lekką goryczą siedziała więc w legowisku terminatorów, naprawiając przeciekające półki ziemne pełne mchu.

Co zdziwiło rudą terminatorkę był głos Sowiego Zmierzchu. Już wrócili? Tak szybko, czy może jej "drobna" naprawa znów zamieniła się w kilka godzin nieodpłatnej harówy?
Czym by to nie było, czarny dymny nie był tylko znanym jej kotem, a zastępcą, więc szybko rzuciła ostatni, brudny mech gdzieś w kąt i ruszyła ku wyjściu.
Już na wyjściu w ciało rudej uderzyła chłodna bryza, a po ciele pręgowanej przeszedł dreszcz. Mruknęła niezadowolona, że poranek zaczął się akurat w ten sposób. Jej mleczne palce dalej były usmolone zielenią i innym pyłem. Wytarła łapcie w lekką pokrywe śniegu, zostawiając za sobą tylko brud.


Ujrzałam dość nieciekawy widok. Moje złote ślepia rozejrzały się po zebranych - kociaki? Przecież nie było powodu do ceremonii?
Szybko przyspieszyłam krok, a w grupie ujrzałam Niknącą Łapę, tulącą kociaka w bok, jakby chroniąc jego wzrok.
Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem w rejonach kocięcej , niewinnej emocjonalności, zanim me własne łapy ustały.

Ustałam, a do mych nozdrzy dotarł zapach krwi. Oczy umknęły na Sowi Zmierzch, stojącego na piedestale, gdy pod skałą leżało poszarpane, niebiesko-białe ciało.
Podeszłam bliżej kocura, wpatrując się w to, co zostało z mego mentora. Z mego drugiego ojca w klanie.

Złoty wzrok koteczki wbijał się w ledwo wyczyszczone ciało. Pazury rudej wysunęły się, a jej oddech zmalał. Usiadła się, a z jej pyska nie wypadło nic przez dobrą chwilę. Głęboki wydech z nozdrzy wydobył się tylko, przerywając ciszę rudej.

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Pią 19 Sty - 17:25
Trzcinowy Brzeg
Trzcinowy Brzeg
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 65 [VIII]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Praktycznie całkowicie rudy kocur o pręgowaniu klasycznym. Wokół oczek i pyszczka ma nieco jaśniejszą sierść. Jeśli chodzi o nierude miejsca, to są to: biała plamka na pyszczku koło noska, na brodzie łącząca się z tą na piersi, jedna między przednimi łapkami, druga między tylnymi, oraz na przednich łapach białe paluszki, a na tylnych znaczenia z tyłu do pięty, a z przodu nieco krótsze. Sierść krótka, oczy pomarańczowo-żółte.
Multikonta : Rwący Strumień, Zamglone Jezioro, Wrona [KG]
Liczba postów : 338
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1267-trzcina
Miał wrażenie, że pogrzeb jego siostry był dosłownie z księżyc temu, a tu kolejny ważny dla klanu kot opuścił ten las, aby zasiąść z przodkami na Srebrnej Skórce. Mknąca Gwiazda nie był bliski rudemu, ale szanował go jeszcze od czasów, gdy tamten był zastępcą, a więc był to dla niego cios.
Przyszedł na zawołanie, by sprawdzić kto odszedł, ale został, widząc że to właśnie przywódca. Przysiadł gdzieś z boku, by dać innym kotom się pożegnać, a sam opuścił nieco łeb i zaczął cicho żegnać przywódcę z odległości.
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Pon 22 Sty - 16:52
Kozi Klif
Kozi Klif
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 93 (VII)
Matka : Kita
Ojciec : Burza
Mistrz : Łosi Ryk [*], Śpiewający Raniuszek [*], Sowia Gwiazda
Partner : Żyto ❤️
Wygląd : Średniego wzrostu (nieco powyżej przeciętnej granicy wzrostu) czarna szylkretka z dużą ilością bieli pokrywającej jej ciało głównie na tułowiu oraz na dolnej części pyska. Na pysku królują wszystkie trzy barwy, posiada rudą plamę między łopatkami i na boku oraz czarne łaty na łapach (prawej przedniej i lewej tylnej), ogon posiada dwubarwny, u nasady rudy, przerywany pojedynczym prążkiem czerni, by na 2/3 długości przejść w czerń. Posiada zielonkawe oczy i różowy nos, a także puchate łapy z kolorowymi opuszkami. Na uszach posiada pojedyncze, czarne plamki. Na rudym widnieją ledwo widoczne, tygrysie pręgi.

Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Osa [KG] || Poranna Zorza [GK], Renifer [PWŁ]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 433
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t956-kozka#11582
Leżała w swoim legowisku, poświęcając chwilę czasu na pielęgnację swojego futra, jak usłyszała głos Sowy. Podniosła głowę i nastawiła uszu. Oh? Czyżby ceremonia, a Nurt był niedysponowany? Mogło tak być, staruszek miał już w końcu swoje lata! Podniosła się, w miarę szybko dokańczając dzieła, po czym ruszyła na miejsce zgromadzeń i... Oh. Kocięta nie wiedzą, co się dzieje, inni je pocieszają, a Sowa stoi na miejscu przywódcy, a pod nim leży Nurt. Rozszarpany przez drapieżnika. Otworzyła usta, po czym je zamknęła i przełknęła ślinę. Podeszła bliżej skały, opierając przednie łapy o jeden z kamieni, próbując sięgnąć do Sowy jak najbliżej.
- Hej... Jakbyś potrzebował wsparcia, to pamiętaj, że jestem też. Wiem, że to dla ciebie ciężkie - powiedziała dość łagodnym głosem, a sama nie była jakoś specjalnie wzruszona. Nie była blisko z Nurtem. Owszem, było jej smutno, poczuła bok utraty, ale nie była kotem, który się załamuje. Życie toczyło się dalej. Ale każdy miał prawo do przeżywania żałoby na swój sposób. Gdyby dymny coś odpowiedział lub też nie, opuściła przednie łapy na ziemię i pożegnała się z Nurtem, lekko dotykając nosem jego czoła i robiąc miejsce dla innych, siadając gdzieś w okolicy centrum.
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Pon 22 Sty - 17:05
Jałowcowa Łapa
Jałowcowa Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 39 [IX]
Matka : Ćmi Trzepot [NPC]
Ojciec : Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Kruchy Pazur [NPC], Ryczący Niedźwiedź (*), Owcze Runo
Wygląd : Średniego wzrostu | szczupła | płaski pyszczek | zielone oczy | długie, złote futro, ciemniejszy nalot na górze ciała, futro jaśniejsze na dole, delikatne pręgi na łapach, na głowie widoczna M-ka
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Sowia Gwiazda [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 420
Terminator Medyka
https://starlight.forumpolish.com/t1756-jalowiec#44370
Jałowcowa Łapa była akurat w lecznicy, gdy usłyszała wołanie przybranego brata. Od razu przez myśl jej przeszło, że nic, tylko śmierć. Nie pomyślała jednak, że truchło kota, które zobaczy po wyjściu na polanę, będzie należeć do samego przywódcy. Ale... jak? Jak mógł umrzeć tak szybko? Czy przypadkiem nie miał 9 żyć? Dlaczego Gwiezdni postanowili zabierać im tak ważne koty w tak małym odstępie czasu? Chcieli by Klan Rzeki wymarł? Coraz ciężej jej było wierzyć w zbiór nieszczęśliwych wydarzeń. Widok poturbowanego ciała Mknącej Gwiazdy był jak cios w serce, pomimo, że zbytnio go nie znała. Rzuciła Sowiemu Zmierzchu rozżalone spojrzenie, zanim podeszła do ciała by podobnie jak kilka chwil wcześniej Kozi Klif, pożegnać się z przywódcą a potem usiąść gdzieś z boku.

_________________
Pink toes pressed against the carpet
Show your face and finish what you started
The record spins down the alley, late night

✭✭✭
Keep me from the cages under the control
Running in the dark to find east of Eden
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Pon 22 Sty - 20:43
Sowia Gwiazda
Sowia Gwiazda
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 62 [IX]
Matka : Dym [NPC] (*), Suchy Nos [NPC]
Ojciec : Maciek [NPC] (?), Czarnostopy [NPC] (*)
Mistrz : Mknąca Gwiazda (*)
Wygląd : Bardzo wysoki, szczupły kocur, o długim, aksamitnym futrze. Jest ono czarne z przejaśnienaimi w okolicach szyi, boków, brzucha i na ogonie. Posiada też białe znaczena. Pokrywają one jego podbrudek, następnie ciągną się przez szyję, do końca brzucha. Na jego łapach widoczne są białe skarpetki, a między oczami dojrzeć można małą smugę bieli. Natomiast jego oczy mają złotą barwę. Charakterystyczną cechą w jego wyglądzie jest brak 2/3 lewego ucha.
Multikonta : Tęczowa Chmura [GK], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznikowa Łapa [KW]
Liczba postów : 885
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t1438-sowa#28126
Sowi Zmierzch siedział na Omszonej Skale. Jego wzrok wbity był w polanę poniżej, ale w zasadzie to tam nie patrzył. Jego złote ślepia wpatrywały się w przestrzeń, w głębokim zamyśleniu. Próbował zebrać chaotyczne myśli w jedną kupę. Nadal nie mógł uwierzyć, że jego mistrz, jego przywódca, kot posiadający 9 żywotów tak po prostu... zniknął. Jedyne co po nim pozostało to poszarpana skorupa, na którą teraz patrzyli wszyscy zebrani. Zastępca uporczywie próbował odsunąć od siebie najgorsze myśli. Musiał teraz przemyśleć kto ruszy z nim na wyprawę, kto przejmie treningi po Mknącej Gwieździe i co najważniejsze - kto zostanie nowym zastępcom.
Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos Koziego Klifu. Spojrzał na kotkę, której kilka dni treningu utorowało mu drogę do miejsca gdzie był obecnie. Czy to w ogóle liczyło się do wytrenowania terminatora? Czy był na właściwym miejscu? Na jej słowa pokiwał jedynie głową z cichą wdzięcznością, nadal zbyt roztrzepany swoimi myślami by złożyć zdanie. Dopiero gdy kocica odeszła, zobaczył, że w zasadzie zebrała się już spora część klanu. Siedział cicho jeszcze przez kilka uderzeń serca, szukając odpowiednich słów zanim podniósł się z siadu i otworzył pysk.
- Znaleźliśmy ciało Mknącej Gwiazdy podczas sprawdzania granic przy Oku Gór, razem z Kijankowym Ogonem i Suchym Nosem - zaczął, nie mogąc się pozbyć ciężaru w klatce piersiowej. - Na miejscu wyczuwalny był zapach dzika a także jego ślady. Nigdzie nie było go widać, jednak polecam wam zachować czujność - dodał dając zebranym chwilę na przetrawienie tych informacji. Po chwili westchnął i kontynuował. - Zapewne, nie muszę was przekonywać jak wielka jest to dla nas strata. Mknąca Gwiazda nie przewodził naszemu klanu długo, a przynajmniej nie tak długo jak jego poprzednik, ale jestem pewny, że wszyscy zapamiętamy go jako dobrego przywódcę, zastępcę, mistrza i przyjaciela. Zamierzam jednakże dołożyć wszelkich starań by jego trud w trakcie mojego treningu a także ufność jaką mnie obdarzył czyniąc zastępcą nie poszły na marne - mówił, a słowa same spływały mu z języka. Uh, miał tylko nadzieję, że nie brzmiał zbyt dramatycznie. - Do Spienionych Wodogrzmotów udam się najszybciej jak to możliwe, w czasie dzisiejszego górowania słońca, a wybiorą się tam ze mną Trzcinowy Brzeg i Truskawkowa Łapa. W czasie mojej nieobecności patrolami i obozem zajmą się Suchy Nos i Powracające Zimno. Gdy tylko wrócę odbędzie się zebranie na którym wybiorę zastępcę i przydzielę nowych mistrzów dla terminatorów Mknącej Gwiazdy - ogłosił, zawieszając wzrok kolejno na uczestnikach wyprawy i kotach wybranych do pilnowania klanu.
Jeśli nikt z zebranych nie miał żadnych pytań czy innej sprawy zeskoczył z Omszonej Skały by podejść do ciała i po raz ostatni pożegnać się z mistrzem. Po tym dołączył do reszty żałobników by pochować przywódcę. Po pogrzebie udał się do legowiska by przygotować się na podróż, zarówno fizycznie jak i psychicznie.

//zt

_________________

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
na moją młodość      gór i durną,
na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me  czyste, rzęsiste…


Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Wto 23 Sty - 19:25
Trzcinowy Brzeg
Trzcinowy Brzeg
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 65 [VIII]
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Migocząca Iskra
Wygląd : Praktycznie całkowicie rudy kocur o pręgowaniu klasycznym. Wokół oczek i pyszczka ma nieco jaśniejszą sierść. Jeśli chodzi o nierude miejsca, to są to: biała plamka na pyszczku koło noska, na brodzie łącząca się z tą na piersi, jedna między przednimi łapkami, druga między tylnymi, oraz na przednich łapach białe paluszki, a na tylnych znaczenia z tyłu do pięty, a z przodu nieco krótsze. Sierść krótka, oczy pomarańczowo-żółte.
Multikonta : Rwący Strumień, Zamglone Jezioro, Wrona [KG]
Liczba postów : 338
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1267-trzcina
Zastrzygł uchem, gdy w końcu odezwał się Sowi Zmierzch, tłumaczący przy okazji jak to się stało, że Mknąca Gwiazda leżał tu poraniony bez życia, zwieszając nieco bardziej głowę. Było to przykre. Naprawdę dobrze wspominał dwukolorowego kocura, który jeszcze jako zastępca obiecał mu, że nie dostanie terminatora, dopóki nie będzie na to w pełni gotów, a potem upewniał się, że wszystko u niego w porządku i zapytał, czy może w końcu mu kogoś wręczyć. Nie pospieszał, wspierał, a teraz...? Zginął tak okrutną śmiercią, że aż Trzcinie było zimno i to nie z winy temperatury, która zaczynała coraz bardziej dawać się w znaki.
I prawie nie dosłyszał, że to on będzie towarzyszył zastępcy podczas podróży do życia i byłby może tego nie ogarnął, gdyby nie to, że dosłownie uderzenie serca wcześniej podeszła do niego Suchy Nos, by spytać czy wszystko w porządku (choć to on powinien był spytać, wszak to ona znalazła ciało razem z Sową i Kijanką!). Drgnął, zaskoczony podwójnie, a następnie z przerażeniem spojrzał w stronę matki, która automatycznie zaczęła go uspokajać i mówić mu, że powinien iść. I może z przerażenia nowiną, że ma iść tak daleko, skinął mechanicznie głową, a nim się obejrzał i w pełni pojął, na co się zgodził, cóż, było już za późno. O rany, rany, co teraz?
Żeby na spokojnie to wszystko przemyśleć ruszył do legowiska wojowników, by również się przygotować psychicznie do tego, co go czekało. Byle się nie połamał, byle nie zrobił czegoś głupiego, o rany, rany.

[zt]
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Sro 24 Sty - 21:14
Księżycowa Łapa
Księżycowa Łapa
Pełne imię : Księżycowa Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 19
Matka : Przepiórcze Pierze
Ojciec : Gwóźdź
Mistrz : Sowia Gwiazda
Wygląd : Szczupły, gibki kocur o czarno- białej sierści i charakterystycznej plamce na nosie. Ma zielonkawo-żółte oczy, z czego przez jedno z nich przechodzi blizna. Nie ma skrawka lewego ucha.
Jego łapy i ogon są nieco dłuższe niż te u reszty kotów.
Multikonta : Dzięciola Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : Nataliya Derkah
Liczba postów : 167
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1981-ksiezyc#53555
Księżyc obserwował całe zdarzenie z szeroko otwartymi oczyma. Dalej nie mógł uwierzyć w to, co widział przed sobą. Ledwo co dosłyszał słowa swojego wujka- myśli w jego głowie były strasznie głośne i okropne. Kocurek próbował wymazać z pamięci ten moment, jednak nie mógł oderwać wzroku od ciała. Próbował wmówić sobie, że to wszystko to sen, to nieprawda...
Jednak tak nie było.
Nie podnosząc łebka starał się wsłuchać w słowa Sowiego Zmierzchu aby choć trochę zrozumieć, co się stało. Przez informacje o dziku było jednak jeszcze gorzej- ten wyobraził sobie wielkiego stwora atakującego biało-niebieskiego kocura. Później wyobraził sobie jeszcze więcej krwi, i śmierć...
Podniósł się na łapki i sztywnie ruszył kilka kroków do tyłu. Chciał stamtąd uciec i schować się, jednak gdzieś w głębi niego odzywał się głos mówiący: jesteś odważny! Nie boisz się! Zostań! Takie już jest życie wojownika!
Kocurek pozostał więc na miejscu, ciągle nasłuchując słów zastępcy. A może raczej przywódcy, już teraz? Księżyc przez cały ten strach zapomniał, że teraz to jego wujek zostanie przywódcą klanu.
Chciałby cieszyć się z tego, jednak w tym momencie nie potrafił. A co jeśli Sowiemu przydarzy się to samo? Co jeśli on też zginie, tak jak każdy przywódca?
Skąd ma wiedzieć, czy kolejny kot też nie zostanie zaatakowany? I co można zrobić, żeby ochronić przed tym innych?
Kocurek poczuł, jak łapki się pod nim uginają. Im dłużej tam stał, tym bardziej miał dość. W końcu poddał się i odszedł do tyłu, wpadając na kogoś po drodze. Normalnie odskoczyłby na bok, zaczął się śmiać i biegać... Teraz jednak z podkulonym ogonem ruszył przed siebie, szybko dreptając do kociarni.
Położył się przy mamie, wtulając się w jej futro, i próbując nie myśleć już więcej powoli zasnął.

//zt
Re: Pogrzeb Mknącej Gwiazdy
Sponsored content

Skocz do: