| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Ślimacze Drzewa :: Archiwum | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Robak ruszyło od razu po ceremonii z Cieniem u boku. Kocurek był pełen energii, więc czarne nie chciało go zawieść. Nie było w stanie wiele mówić, więc wymyśliło co można szybko i sprawnie przekazać i później wyćwiczyć - wspinaczkę. Nie była to umiejętność nader istotna, ale zdecydowanie łatwa i całkiem przydatna na początku. Chociażby jak coś kiedyś będzie gonić Cienia to może zrobić hop na drzewo. Nie wiele zwierząt za nim wejdzie! A strażnicy wtedy będą mogli się zająć sprawą. No ale w każdym bądź razie. Ruszyli w stronę Ślimaczych Drzew i czarne większość drogi było cicho. Gdy byli już blisko, tak by widzieć miejsce do którego idą Łowca zabrał głos. - Ślimacze Drzewa. Miejsce treningów. Robak nie może mówić za bardzo, więc dzisiaj wspinaczka - spojrzało na podobiecznego - Cień coś wie o tym? _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | A jednak - nie wrócił już do Szyszki. Gryzły go nieco wyrzuty sumienia, wszak kazał jej czekać a co zrobił? Nic. Rozpłynął się w powietrzu, jedynie co spojrzał na nią raz przed wyjściem. Okropne! Jutro, albo kiedyś tam, wpadnie do niej i... właśnie, czy teraz nie powinni mieć legowiska gdzieś bliżej siebie? Chyba? Jak tak, to przeprosi ją jak ją spotka i... Och, Robak wcięli mu się w myśl. - Dlaczego nie może? - spytał od razu, zmuszając go do rozmowy. Nie, żeby chciał go męczyć, ale... musiał się dopytać. Inaczej zmarłby z ciekawości. - Ach... No, że się idzie do góry! Co nie? _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Robak drgnęło lekko uchem zapytane o to dlaczego nie może mówić. Zrozumiałe, że Cienia to ciekawiło. W końcu nie było to niczym zwyczajnym. - Chore gardło. Przejdzie. Robak był u Wieszcza. Zadrżało wąsami, gdy Cień stwierdził, że o wspinaczce wie tylko tyle, że się idzie do góry. Czarne w sumie przed treningiem miało takie same pojęcie w tym temacie. Robak podeszło do najbliższego drzewa i dało znak, żeby Nowicjusz się zatrzymał. Będzie pokazywało i tłumaczyło w tym samym momencie. - Trzeba sprawdzić korę. Musi być stabilna. Wtedy wbija się pazury i wybija z tylnych łap. Patrzy się do góry - wytłumaczyło po czym samo zaczęło się stosować do tego co mówiło. Przejechało łapami po konarze drzewa i gdy stwierdziło, że kora jest warta tego by wbić w nią pazury, zachaczyło nimi mocno i zaczęło się wspinać. Parę silnych odbić wystarczyło, by mogło przejść na najniższą gałąź i na niej usiąść. Przesunęło się na niej lekko w bok i spojrzało na Nowicjusza z góry dając znać, że teraz to on może spróbować. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | - Aha... a co z tym gardłem? - pociągnął, bo przecież sama informacja, że jest chore, znaczyła tyle co nic. Z drugiej strony, jakby mu nie powiedział, to nic nie szkodzi. Może sam nie wiedział? Może nawet i Wieszcz nie wiedział? Prezentacja wspinaczki była prosta. Stabilna kora, wbić pazury i wybić się z tylnych łap. Patrzeć w górę. To ostatnie było chyba naturalne, bo Cień nawet nie umiałby przy wspinaczce wykrzywić łba tak, by spojrzeć za czy pod siebie. - A co jak w połowie wspinania kora się zluzuje? Wtedy muszę się pogodzić z sinym tyłkiem? Czy da się zrobić jakieś... PHSAAA, ŁOOOWAAA, NIUUUM i wyskoczyć nad korę i... i wlecieć na gałąź jak ptak? - absurdalnie głupie pytanie, ale szczerze powiedziawszy, serio - co wtedy? Spadłby, być może w paszczę drapieżnika? Tutaj, w każdym razie, kora nie była luźna - Robak wspięło się przecież do góry bez problemu. Cień więc stanął dęba, łapami oparł się o drzewa, asekuracyjnie klepnął je dwa razy i później wbił w nie pazury. Wpierw nieco za nisko, więc musiał odsunąć łapy i dać je wyżej, później dość chaotycznie zaczął się wspinać, aż wreszcie znalazł się przy czarnym futrze. Odetchnął, spojrzał w dół, spojrzał na Robak. - Mam skoczyć? - uszy do góry. Ni odrobiny strachu, ni nic, bardziej czekał na zgodę by mógł wykonać ten durny pomysł. _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Cóż no choroba gardła dla Robaka była bardzo jasna. Po prostu bolało. Czarne nie było niezaznajomione z chorowaniem. Prawdę mówiąc to było bardziej chorowite niż przeciętny kot. Jeno brat też. Może to rodzinna sprawa? Nie ma pojęcia. - Boli trochę. Ale już mniej. Cóż pytanie Cienia może miało trochę sens, ale Robakowi nie trudno było dojść do odpowiedzi. To przecież nie tak, że drzewo składa się z jednej wielkiej kory- znaczy. Składa się. Ale jak jakaś się kruszy i się zluzuje to jest to kawałek całości, a nie wszystko. - Wtedy Cień niech spróbuje szybko złapać się kory, która jest stabilna. Ale to w sumie dosyć instynktowna sprawa. Cień sobie poradzi, nie spadnie. A nawet jeśli to niech spada łapami do dołu. Robak przyglądało się uważnie temu jak Nowicjusz radzi sobie wspinając się. Szło mu bardzo dobrze! Był bardzo ostrożny, ale to chyba jak każdy gdy pierwszy raz się wspinał. Łowca pokręciło szybko głową, gdy Cień chciał zeskoczyć z gałęzi. - Nie, nie. Niech Cień nie skacze. Z niektórych bardzo niskich gałęzi można skakać, ale da się też zejść inaczej, w bardziej bezpieczny sposób. Cień niech złapie się znowu pnia głową do góry. Nie schodzi się głową w dół bo można sobie łatwo zrobić krzywdę. Trzeba się wbić mocno pazurami i po woli zsuwać poluźniając uścisk co jakiś czas. Niech Cień spróbuje bardzo po woli i pod żadnym pozorem się nie puszcza. Chce żeby najpierw Robak to zrobiło? Cień mógł zejść pierwszy ale jeśli czułby się lepiej jakby zrobiło to Robak to jakoś przejdzie do tego pnia i zacznie schodzić asekurując Nowicjusza. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | - Aha! Mnie nigdy nie złapała choroba. Jak to jest być chorym? - pociągnął. Innymi słowy, nie, nie da Robak odpocząć. Nawet jeśli Robak by błagało i prosiło, Cień by mówił nadal i nadal, i... po prostu, nie dawałby sobie spokoju. Nie ze złośliwości, czy coś, broń boże. Point to osobliwa istotka, rozgadana im więcej mówił, tym większą sympatią do kogoś pałał. I w tej chwili nie było inaczej; Cień starał się pokazać, że Robak jest w porządku. - A... co jak nie spadnę na łapy? Tobie udało się kiedyś spaść z drzewa? - jakby to było osiągnięciem! No, może poniekąd? Spaść i nie zrobić sobie krzywdy to wiele. A Robak nie wyglądało, jakby sobie kiedyś coś złamało czy coś z tych rzeczy. Nie skakać. Entuzjazm na sekundę znikł, aby to zaraz znów wrócić. Schodzenie z drzewa brzmiało... trudniej niż wchodzenie na nie! Ale to nie szkodzi, odrobina wysiłku i drobne wyzwanie zawsze są dobre. Przynajmniej testował swoje limity i umiejętności. Bo jak teraz będzie czuł, że jest to za trudne, to albo będzie omijał drzewa, albo do skutku będzie na nie wchodził i schodził aż załapie co i jak. - No... Możesz, możesz! Śmiało. Nie wiem jak zejść z gałęzi, żeby nie spaść - przyznał, odsuwając uszy w tył. Nie bał się wysokości. Bał się, że zrobi coś nie tak. Tyle. - Nieporęczne to trochę. Szczególnie, że nie mogę patrzeć w dół. Czemu właściwie nie mogę? _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | - Nieprzyjemnie. Źle może nawet - przełknęło ślinę bo od tego mówienia miało już całkiem sucho w gardle. Cień był bardzo ciekawskim kotem, tego nie można było mu odmówić. Ale dla Robaka, który jeszcze nie do końca wyzdrowiał, było to dzisiaj nie małym problemem. Bardzo cieszyło się, że nie wybrało na dzisiaj bardziej skomplikowanego zagadnienia. - Jeśli Cień nie spadnie na łapy tylko na na przykład grzbiet, to może mu się coś stać i trafi do lecznicy. Jakby spadł z niskiej wysokości tak jaką ma teraz to może wyszedłby z tego z lekkim obiciem, ale jakby spadł z dużej wysokości to mogłoby się stać coś poważnego. Spadając na łapy trochę tak jakby, zmniejsza się obrażenia? Bo łapy nawet jeśli to łatwiej wyleczyć bo są chude i no. Nie są grzbietem. I Robak nigdy nie spadło, ale też nie wiele się wspinało. Z wysokością nie ma łatwo. Wspinaczka była użyteczna i fajna, ale na prawdę trzeba było uważać, żeby nie spaść, w dodatku tak niefortunnie jak na grzbiet. Robak tak na prawdę nie znało się na tym za bardzo. Ale traktowało to poważnie i tak, na swój rozum. - Spokojnie, jak Robak pójdzie pierwszy to też będzie mogło bardziej czuwać nad tym co robi Cień. To pierwszy raz jak Cień się wspina, kiedyś nabierze wprawy - powiedziało pocieszająco i podeszło do pnia zostawiając za sobą Nowicjusza - jakby Cień schodził głową w dół, to bardzo łatwo jest zgubić balans, tylne łapy polecą do przodu i Cień wywinie fikołka na pysk albo na grzbiet. Schodząc głową do góry, tak jak i wchodząc, jest o wiele bezpieczniej. Złapało się pnia po upewnieniu się, że kora jest stabilna i po woli zaczęło się zsuwać w dół. Nie spieszyło się bo, szczerze mówiąc, nie ćwiczyło aż tak wiele wspinaczki na treningu. Nie wiele się też wspinało w życiu codziennym. Nie było więc tak pewne swych umiejętności, bo ich prawie nie miało haha. Bezpiecznie jednak zeszło na ziemię i stanęło pewnie czekając na Cienia. Patrzyło na niego uważnie i czuwało nad tym by nic mu się nie stało. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | - Czemu źle? - nie poddawał się. Nie mógłby tak po prostu dać spokoju. Nie byłoby to Cieniowe. Aczkolwiek, tak. Jeśliby Robak wybrało coś bardziej... skomplikowanego, Cień by zagadał Robak na śmierć. Pytałby, starał się ogadać każdy szczegół i po prostu - byłby nie do wytrzymania. Teraz w każdym razie milczał (na szczęście dla Robak), przysłuchując się całej tej wypowiedzi. No... tak, sensowne. Lepiej nie spadać na grzbiet, żeby nie iść do lecznicy. Nie, aby mu to przeszkadzało, ale w lecznicy znów by się nudził i nic nie robił. Stąd lepiej chyba unikać nieprzyjemnych zderzeń z ziemią grzbietem. - Och, ja wolę pływać niż się wspinać! Mogę być najgorszym wspinaczem jaki żył, to przecież nie zmieni nic dla mnie. Ja i tak będę spoko - zapewnił, uśmiechając się nieco szerzej. Przecież posiadanie czy brak jakiejś umiejętności nie nadpisuje nic w jego życiu! Owszem, nie chciał się zbłaźnić przed Robak, ale to nie dlatego że czułby się źle ze sobą, a po prostu... no, nie chciałby popełnić żadnego błędu. Co prawda, gdyby popełnił, mógłby się na nim uczyć, ale tam. Nie tym razem, nie jak mógł spaść i trafić do lecznicy. - Aha. Machnął głową, teraz znów skupiając się na czarnym futrze. Schodzenie nie wyglądało aż tak trudno... ale to nie znaczyło, że takie być nie musiało. Może faktycznie łatwiej byłoby skakać? Jakby nie to, że mu tego zakazano... - Schodzę! - krzyknął, widząc że Robak już zeszło na dół. Wziął głęboki oddech, wpiął się w pień i podobnie jak Robak - zaczął przesuwać się w dół. Ostrożnie, ale z chwili na chwilę szybciej. Czasem zatrzymywał się na dłużej, raz bowiem prawie się puścił zbyt wcześnie pnia i by spadł. Ale do niczego takiego nie doszło, a Cień wylądował na ziemi cały i zdrowy. - Witam. Mruknął zaraz z delikatnym uśmiechem. - Mamy to powtarzać czy teraz robimy coś innego? _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | - No bo... boli - powtórzyło nieco zdziwione tym, że Cień dalej się wypytuje. Chyba to, że kogoś coś boli było wystarczającym powodem, żeby chorowanie nie było fajne. Jakby dla Robak od samego początku jasnym było, że chorowanie nie jest przyjemne. Raczej większość kotów zdawała sobie z tego sprawę. Ale Cień najwyraźniej nie. - Pływać? Cień umie pływać? Robaka zdziwił fakt, że jego Nowicjusz umie pływać. Bo w sumie... skąd by to umiał? Nauczył się pływać w tej sadzawce w obozie? Czarne się w niej taplało, ale nie żeby pływało. Chyba że typiarz wciskał nu kit. Ale w sumie to by się nie dziwiło, jest młody. Przyglądało się uważnie temu co robi Cień. Poszło mu całkiem sprawnie, nic co by Łowce zaskoczyło. - Poszło dobrze! Jeszcze raz niech Cień spróbuje. Robak chciało, żeby Nowicjusz sobie przećwiczył jeszcze tą umiejętność zanim obwieści, że wracają do obozu. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | Oczywiście, że nie. Póki nie przeżył choroby, nie uważał jej za problem. Ból... chyba raz go coś bolało - wtedy, jak się bił z Żywicą. Ale mimo to, nie uważał takiego bólu za wielce uporczywy, taki który by był "zły". Był nijaki, normalny, ból jak każdy inny. - Raz wpadłem do wody i wyszedłem sam! - nie znaczyło to, ze pływać umiał... ale umieć by chciał! Było to ciekawsze i... no, mniej ryzykowne. Co prawda, wpierw był przerażony i pewien, że tonie, ale później? Później się już mu podobało. No, i w wodzie powinny być ryby. A to znaczyło, że będzie mógł śmierdzieć jak one. Same plusy. - Dobra. Pa na to - i jak na raz, point znów przypiął się do drzewa, ze zwinnością wiewióra wskakując do góry na gałąź. Tam moment odsiedział, by później znów zacząć się zsuwać w dół, tym razem szybciej, pewniej. Niedużą odległość od ziemi pozwolił sobie się puścić i zeskoczyć tak o, by z cichym wydechem wylądować na ziemi. - I jak! _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Robak na dobrą sprawę też nie było dane zaznać większego bólu niż to suchego gardła i brzucha po zatruciu. Ale nie chciało go poznawać. Nie ma pojęcia jak Królik sobie dał radę, gdy stracił ogon. Przecież to musiało okropnie boleć... Robak zachichotało cicho pod nosem, gdy usłyszało o tym, że Cień raz wpadł do wody i z niej wyszedł. No to rzeczywiście urodzony pływak! Nie ma co ukrywać. Zostawiło to jednak bez komentarza. Lepiej niech się skupią na wspinaczce. Cień wszedł jeszcze raz na drzewo i później zszedł. Już bez żadnych obaw. Wręcz brawurowo z wybuchem na końcu. Robak uśmiechnęło się tylko rozbawione. - Super! Cień będzie kiedyś mistrzem w wspinaczce. Na razie Robak i Cień wracają już do obozu. Pójdą na trening jutro, niech sobie Cień ogarnie legowisko i jedzonko na kolację. Ruszyło w stronę obozu machając jeszcze ogonem, by Nowicjusz za niem szedł. Nie zamierzało przyjmować protestów. //dawaj nowy dzień _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | ### Poprzedni dzień minął szybko. Trening, jak się okazało, wcale nie był jakiś wymagający. Wspinać się na drzewo? Łatwizna. Dla Cienia mogła być to codzienność tak szczerze. Chociaż... nie, nie, nie zależało mu aż tak bardzo na wspinaniu się i schodzeniu w dół non-stop. Zaczęłoby to być upierdliwe. Nie pamiętał, czy Robak dało mu znać gdzie mają się spotkać. Możliwe, że tak, ale Cień o tym zupełnie zapomniał. Stąd też zaraz po pobudce, na własną łapę przybiegł tutaj, licząc na to że Robak albo przyjdzie, albo już będzie tu siedziało i na Cień czekało. A jak nie to... trudno, point sam będzie próbował się ćwiczyć. Wtedy, chociażby, będzie powtarzał tę wspinaczkę. Ale tylko wtedy! W innym wypadku nie ma opcji. _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Robak czuło się już znacznie lepiej niż wczoraj. Gardło zdawało się być zdrowe, humor miało dobry. Było zwarte i gotowe iść na trening z Cieniem zanim pójdzie na ten z Noc. Nauczyli się już wspinać, więc dzisiaj już chciało ruszyć polowanie! Bo ono było najistotniejsze w byciu łowcą. Przejdą się może też po granicach, bo Robak nie wątpiło, że Cień było kotem, który pierwszy pchał się poza obóz. Gdy zaszło do Ślimaczych Drzew, Nowicjusz już tam siedział. Przywitało swojego podopiecznego szerokim uśmiechem i uniesieniem ogona. - No! To dzisiaj Cień nauczy się polować. Pozna też tereny i granice. Robak i Cień niech ruszają! Po ich lewej stronie są duuuuuże góry. Po drugiej stronie gór to już nie nasze tereny, tylko niczyje albo kogoś. W sumie to Robak nie wie, tam gdzieś chyba są Klany. Ale Cienia powinno interesować tylko to, że my mamy tereny do tych gór. Czarne szczerze mówiąc nie chciało rozmawiać o Klanach. Były dla nieno czymś nieprzyjemnym, bo nic o nich nie wiedziało i raz wmieszało się w nieprzyjemną sytuację z kocicą z Klanu. Od tamtej pory nie wyszło ani razu poza tereny Plemienia. Czuło się bezpiecznie w swoim gniazdku, nie musi wiedzieć o tym co się dzieje poza nim. Tak było... wygodnie. Ruszyli więc w stronę Zacienionego Podnóża gdy skończyło mówić. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | Przybyło! Niedużo później po Cieniu, więc chyba słusznym było, że point postanowił przyjść tutaj. Przynajmniej Robak nie musiało tracić dnia na czekaniu na smrodka. Plan dnia był prosty - zacząć od najważniejszego, co potrzebne jest przyszłemu Łowcy, a później? Lub wcześniej? Przespacerować się po terenach. - Klany? - poruszył uchem. Chyba już ktoś mu o nich wspominał? Nie pamiętał, musiałby się skupić. Może jutro o to dopyta. - Skąd wiemy które tereny są niczyje, a które kogoś? To chyba bardzo neutralne pytanie. I bardzo ważne! Żeby to Cień nie przeganiał bogu winnym kotów z terenów niczyich, jeśliby się na nie kiedyś dostał. - A zwiedzimy te miejsca, które nasze nie są? - pociągnął. Jeśli nie, to nie. - Myślisz, że spotkamy niedźwiedzia? To powiedział równie luźno jak wszystko inne. Bo się nie bał, miał już plan jak się go pozbyć - omawiał to ze Słonecznik. - Zjadłeś kiedyś niedźwiedzia? - a tu już było trochę więcej emocji. Bo jak nie, to może Cień takiego złapie i go zjedzą!!! _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | Rozmawiać o Klanach Robak najbardziej się obawiało. Ale oczywiście, że teraz od nich nie ucieknie, jak o nich wspomniało. - Takie koty. Żyją razem gdzieś tam. Nie są w okolicy tak długo jak Plemię. Lepiej ich... unikać. Czarne obawiało się, że Cień mógłby wplątać się w coś podobnego co one za młodu. A najbardziej bało się tego do czego na prawdę były zdolne Klany. Ile ich było? Czy ich kiedyś wygonią z plemiennych terenów jak się zezłoszczą? Brr. Straszne. Robak chyba bało się tego trochę nader bardzo. - To czy tereny do kogoś należą poznaje się po zapachu! Całe nasze granicę są oznaczane przez Strażników. Taki mocny zapach. Przeszli przez Zacienione Podnóże i ruszyli w stronę Głuchej Kniei. Robak mogło narzucać dosyć szybkie tempo i nawet nie zdawało sobie z tego sprawy. Ale po prostu sunęło swoimi długimi łapami przed siebie. - Nie. Absolutnie nie. Nie jest to potrzebne, Plemię ma swoje terytorium, gdzie jest bezpiecznie, wzdłuż jego granic się przejdziemy, żeby Cień wiedział co jest Plemienia. Robak bardzo nie chciało wychodzić poza granicę. Uważało też, że niebezpiecznym jest chodzenie po terenach niczyich. W końcu tam nikt nie pilnuje drapieżników. A na terytorium Plemienia mieli Strażników! - Uuuh lepiej nie. Poza tym nie powinni spotkać niedźwiedzia. Strażnicy pilnują, żeby nie było drapieżników. I nie Robak nie jadło niedźwiedzia... Cień miał co najmniej dziwne pomysły. Jeść... niedźwiedzie. Robak nie mogło powstrzymać nieco skwaszonej miny. - No ale niech Cień się skupi głównie na polowaniu teraz dobrze? Słyszał coś o tym jak się poluje? Zaczęli zbliżać się do Cichej Skały. A poruszyli już chyba ze sto innych tematów niż polowanie! Przynajmniej tak wydawało się Robakowi, które już na początku treningu czuło się zmęczone. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | Z każdym wyjaśnieniem, na które już miał przymknąć oko, budziło się kolejne pytanie. Jak teraz. - Unikać? Czemu? - byli tacy groźni? Wątpił. Nie wiedział, co musiałoby być w obcych tak groźnego, by bało się ich Robak. Przecież... było wielkie. Na pewno umiało się bić, na pewno umiałoby się bronić przed byle Klanem. Nie ważne; teraz wiedział, że na pewno chce widzieć Klan. Tu nie miał wątpliwości. Po głośnym, długim "aaa", po prostu słuchał dalej - teraz znów się dziwiąc. "Absolutnie" nie? A pff, zbyt poważne takie nie. Niemniej, nie on tu był szefem, więc jedynie pokręcił oczami i machnął łbem. Kiedyś weźmie Żywicę poza tereny i tyle. - No, no! Niedźwiedź i polowanie na niego, to skupianie się na polowaniu! No, ale... Nie. Jedynie umiem się bić. Wiesz, raz biłem się z Szychą. Tak jej skopałem zad! Ale nie mów innym. Nie chcę, żeby jej było przykro, jak reszta się dowie, że przegrała ze mną jak byłem... no, mały - jemu byłoby głupio - nie wiedział jak z nią. Wolał nie ryzykować. Zbyt ją lubił, aby być powodem jej smutku. Robakowi powiedział, bo to wydawało się być godne zaufania. - Ale o polowaniu nic. Jedynie każdy mówił mi, że będę łowcą i nic więcej. Próbowałem raz upolować liść, jeśli się to liczy. Choć tutaj nawet bez uwag wiedział, że poszło mu źle. Niemniej, to jego jedyne liźnięcie polowania, więc warto było o tym wspomnieć. _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 w momencie śmierci
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : divorced wife - Wiatr
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malinowa Łapa [kw] Tańcząca Łapa [krz] Tęcza [kg] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : galeria
Liczba postów : 1000
Plemię Wiecznych Łowów | - Nie wiadomo o nich dużo, Cień jest Nowicjuszem, Robak nie chce żeby mu się coś stało jeśli okazaliby się groźni. Czarne po prostu martwiło się. Point wyglądał na bardzo ciekawskiego, a jakby mu się coś przez to stało to Robak nigdy by sobie tego nie wybaczyło. Szczerze obawiało się tego czy będzie wystarczająco dobrym mistrzem. Czy jest w ogóle odpowiednie na tą rolę. - Na drapieżników nie wolno polować Cień...- odpowiedziało zmartwione - bo cię zabiją - dodało po chwili wyprzedzając kolejne pytanie jakie mogło się pojawić. Skąd w ogóle pomysł, żeby polować na niedźwiedzia. To było istne samobójstwo. Robak po woli zaczynało się zastanawiać czy jeno Nowicjusz ma jakiś olej w głowie. Bo niby tak ale jego różne słowa były martwiące. Czarne nie miało też pojęcia, czy Cień nie byłby lepszy w roli Strażnika. W końcu umiał walczyć i to dobrze mu szło. - Mówili ci, że będziesz Łowcą... ale wiesz to też zależy od Cienia. Jeśli w pewnym momencie stwierdzi, że woli być Strażnikiem to może iść do Wieszcza - wtrąciło, żeby point był świadomy tego, że wcale nie musiał się do niczego zmuszać w przyszłości jakby coś - ale dobra to polowanie trzeba zacząć od pozycji w jakiej się skrada od zwierzyny. Ugięte łapy, ale tak żeby brzuch nie tarł o ziemię lub trawę. Ogon wyrównuje się z grzbietem, żeby trzymać bilans i w ogóle nie szurać tym ogonem. Robak zaczęło po woli teorię polowania, zatrzymując się w połowie obchodu wschodnich granic Plemienia. Nie chciało mówić za dużo na raz, myślało, że jeśli jakoś to podzieli to Cień to lepiej zapamięta. Przeszło samo do pozycji o której mówiło i przeszło się kawałek. - Niech teraz Cień spróbuje. _________________ 振り向いた その後ろの (正面だぁれ?) 暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)
雨だれは血のしずくとなって頬を つたい落ちる もうどこにも帰る場所が無いなら
この指止まれ 私の指に その指ごと 連れてってあげる ひぐらしが鳴く 開かずの森へ 後戻りは もう出来ない | |
|
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | Martwiło się? Cień, choć ciągle rozgadany, na moment zupełnie zamilkł. Nie wiedział jak powinien zareagować na troskę. Owszem, mama czasem wspominała mu, aby to nie wspinał się zbyt wysoko bo spadnie i sobie otrzaska zadek, ale Robak nie było mamą. Zmartwienie ze strony innego kota było... dziwne. Miłe, ale dziwne. Więc też go lubiło? Tak, na pewno. Inaczej miałoby go gdzieś. Uśmiechnął się, podniósł ogon do góry. - Aaa, co ty gadasz! Bycie Łowcą jest o niebo ciekawsze. Nigdy nie wiem na co trafię, jak pójdzie polowanie i czy to co złapię będzie dobre. A jak będzie, to kto będzie mógł to zjeść! Zresztą... skoro każdy mi to mówił, czy to nie jest znakiem przodków, bym tym został? Wątpię, by każdy kot się zgadał ze sobą i mówił mi kim mam być tak dla jaj - posłał znaczące spojrzenie. Później znów na moment ucichł przyjmując, ugh, dawkę teorii. Nie, aby to mu przeszkadzało, o prostu zapamiętywanie niektórych rzeczy przychodziło mu trudniej, niż zapamiętywanie innych. Słuchanie o czymś było tą z gorszych rzeczy. Ale Robak oszczędziło mu bólu i męczarni, bo pokazało jak się to robi. Chwała! Pozostało to powtórzyć. Ugiąć łapy i... ogon na tej pozycji co grzbiet. I tyle, co nie? Tak, tak, na pewno. Zrobił parę kroków w przód, później się zatrzymał i spojrzał na Robak. - Tak? _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicze Futerko, Wichura, Blask; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2526
Gwiezdny Klan | *** Tak się niefortunnie złożyło, że Robak zachorowało, a na czas jego choroby zastępczym mistrzem Cienia Padającego na Potok został nie kto inny, jak Robaka ojciec – Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku. Zając rzadko kiedy trenował nowicjuszów; wolał poświęcać się innym obowiązkom i zajmować się rodziną, a treningi zostawiać tym łowcom, którym sprawiało to więcej, hm, przyjemności... i które bardziej się do tego nadawały, bo żadnym sekretem nie było, że kocur należał do tych łagodniejszych kotów. Czasem zdarzały się jednak różne sytuacje, przez które i on decydował się na drobną zmianę w rutynie, więc kiedy okazało się, że Robak nie mogło prowadzić dłużej treningów, łowca od razu odnalazł Cienia w obozie i umówił się z nim na trening następnego dnia o w porze górowania słońca, w Ślimaczych Drzewach. Czekał na niego tam już na chwilę przed czasem, ot, na wszelki wypadek, jakby kocur przyszedł szybciej. Z tego, co się dowiedział, Robak zdążyło z nim zacząć przerabiać polowanie, ale nie skończyło, dlatego zamierzał przejąć pałeczkę i zabrać się właśnie za to. A potem? Kto wie. Zając liczył na to, że nie zdąży się dowiedzieć i Robak wkrótce wyzdrowieje._________________ AND SO, IF ON THE DAY I DIE YOU COME TO BE AT MY SIDE SURELY, UPON THE DAY I DIE
I'll sing of the love in my life
LIKE YOU SAID, EVERY MOMENT WAS .WORTH .IT .TO .BE .ALIVE
Ostatnio zmieniony przez Motyli Blask dnia Sro Maj 18, 2022 7:46 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny | Dziwnie było bez Robak. Nie, aby bardzo, baaardzo potrzebował mieć z Robak treningu, ale... nie podobały mu się zmiany. Może nowy mistrz nie będzie taki fajny? Może będzie lubił Cienia mniej? Może będzie zły i krzyczał, jak Cień nie będzie czegoś rozumiał i wolniej się uczył? Oby nie. Point nie robił tego w końcu nikomu na złość. Uwidział go. Wziął krótki oddech, uśmiechnął się krzywo. - Cześć - zaczął, podchodząc w kierunku Zająca. - Ja na trening. _________________ | Going through a thang but I gotta snapback Give it all to God, it's the pistol, put the crack back Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped |
|
| | | |
| |