IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Ziemie Niczyje
 :: Ziemie Niczyje :: Podróże
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Nie 27 Lut 2022, 21:07
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1915
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Krucza Gwiazda




Kruk miał ostatnio sporo na głowie, i to nie tylko dlatego, że założył rodzinę; aby oderwać się od tego… dziwnego dla niego życia rodzinnego, zaczął on bowiem spędzać więcej czasu na swoich obowiązkach, a także na samotnych spacerach.
Świetnie mu się spędzało czas z Trzask, dopóki w ich życiu nie pojawiły się kocięta. Za tym przecież tęsknił: za rodziną. Kawka umarła za młodu, ich matka odeszła, ciotka, którą nawet podziwiał, zmarła w czasie podróży na nowe tereny, a potem nie minęło wiele czasu, aż zmarła zarówno Konwalia, jak i dziadek, Trzmiela Gwiazda… gdyby nie jego własne kocięta, nie miałby w klanie żadnej rodziny. A jednak teraz ciężko mu było spędzać czas z tymi kociakami, jak i samą Trzask. Momentami zdarzało się, że kłuło go przy tym sumienie, szybko jednak to zagłuszał.
Tej nocy zakradł się do legowiska wojowników, żeby odnaleźć w nim Rozżarzonego. Chciał z nim porozmawiać. Jeśli znalazł tam swojego zastępcę, szturchnął go lekko – tyle razy, ile trzeba, żeby się obudził.

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 18:45
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1915
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Krucza Gwiazda




Dotknij – zachęcił kocur, wskazując lekkim ruchem głowy na kamlot. Sam też podszedł bliżej, w niejakiej zadumie oglądając głaz, przy którym już raz był. Podobnie jak poprzednim razem, czuł się tu dobrze i bezpiecznie.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 19:09
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Praktycznie od razu z Kruka po wypowiedzeniu słów przeniósł wzrok na kamień. Był... Niezwykły. I wydawał się świecić? Był teraz rozświetlany jasnymi, ostrymi promieniami porannego słońca, co dodawało mu jeszcze więcej niezwykłości. Wspaniały. Kruk musiał chwilę poczekać, aż jego słowo zostanie przetrawione w głowie rudzielca. Zamrugał parę razy, lekko marszcząc pysk w zdezorientowaniu, po czym lekko cofnął uszy.
- Czemu? Po co... Mnie tu przyprowadziłeś? - zadał dwa pytania, tym razem kierując wzrok na Kruka. Z tego, co mógł wywnioskować po lokalizacji, mogło to być miejsce spotkań z Gwiezdnymi. Do tego znikająca z futra woda, ten niezwykły kamień, ta aura... No był praktycznie pewien, że to właśnie to miejsce.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 19:13
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1915
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Krucza Gwiazda




Dowiesz się, jak dotkniesz kamienia – odpowiedział… nie tak nonszalancko, jak zwykle, a raczej z powagą w głosie – chociaż trzeba przyznać, że nie spodziewał się, że Żar akurat w tym momencie stanie okoniem. – To coś, co muszę powiedzieć w obecności Gwiezdnych, nie tylko twojej.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 19:14
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Postawił uszy do przodu, lekko... Zaniepokojony? Słowami Kruka. W końcu, to musiało być coś naprawdę poważnego, skoro chciał o tym dopiero rozmawiać wraz z obecnością Gwiezdnych. Przełknął ślinę, lekko się... Stresując. Trochę obawiał się, że spotka tam swojego ojca, którego naprawdę nie chciał widzieć. Ale... Musiał podjąć ryzyko. Przytaknął głową, biorąc wdech i zbliżając się do kamienia, ostatni raz mierząc go wzrokiem w ostatniej chwili niepewności, nim przyłożył nos do jego powierzchni. Co teraz się stanie?
Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 20:03
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1915
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Krucza Gwiazda




Czy Kruk to wszystko planował, tę całą wycieczkę do miejsca spotkań z Gwiezdnym Klanem? Poniekąd. Może nie na ten akurat konkretny dzień, może nawet nie na jakiś dzień za pół księżyca czy za księżyc… ale tak, ogólnie rzecz biorąc – planował pozbycie się tego ciężaru, brzemienia, jakie kazał mu nieść jego dziadek. Prawdę powiedziawszy faktycznie planował odnaleźć Puszczyka, może nawet spuścić mu zasłużony łomot, ale w tej nocy było coś takiego, przez co jego plan się zmienił. Droga, jaką pokonał z Żarem, przypominała tę, którą przeszedł w towarzystwie Mewy, Rwącej i swojej nieodżałowanej siostry, Konwalii.
Ach, Konwalia… byłaby zdecydowanie lepsza od niego na tym stanowisku. Gdyby tylko miała wytrenowanego terminatora, gdyby tylko nie zginęła w starciu z psem! Gdyby tylko Trzmiela Gwiazda nie ubzdurał sobie jakiejś wizji Kruka, którą Kruk sam pielęgnował – nie dla władzy, a zwyczajnie po to, by dziadkowi nie było przykro i by nie myślał, że wszyscy z jego rodziny umierają lub są nieudacznikami… może wtedy wybrałby na zastępcę dosłownie któregokolwiek innego wojownika, a nie swojego wnuka. Poniekąd czarnofutry sam się na to skazał. Ale pora było skończyć ten teatrzyk.
Być może nie było to w porządku wobec Żara, tak go wrzucać w to z zaskoczenia, ale… był on o wiele lepszym zastępcą, niż Kruk w swoim czasie, i przywódcą także będzie lepszym. Kruk nie odnajdował się dobrze w roli przywódcy. Nawet jeśli z czasem się nauczył ją wykonywać, ba, polubił niektóre elementy, takie jak nadawanie imion nowym wojownikiem, czuł, że i dla klanu, i dla niego samego, będzie lepiej, jeśli nie będzie już przywódcą. W roli partnera i ojca też nie czuł się dobrze, i nie tak dawne narodziny jego miotu z Trzask poniekąd pchnęły go do wzięcia swojego życia we własne łapy. Jeśli miał tkwić w aż tylu rolach, w których się nie odnajdywał, to z chociaż jednej musiał zrezygnować, żeby jakkolwiek pozostać sobą, a tak się składało, że naprawdę widział w Żarze godne następstwo. Kocur może był czasem… potwornie naiwny, w czym zresztą przypominał Krukowi i Ogórka, i Trzask, ale faktycznie mu zależało na czymś więcej, niż on sam, podczas gdy synowi Sarniej Skórki… niekoniecznie. Zapewne powinien powiedzieć mu wcześniej, pozwolić na to, by Żar się przygotował psychicznie do objęcia nowej roli, ale czy to wiele by zmieniło? Jeszcze któryś z nich zacząłby wątpić w to, co było przed nimi.
A skoro o Konwalii… to właśnie ona stawiła się przed dwójką kocurów, kiedy najpierw Żar, a szybko po nim także sam Kruk, dotknęli kamienia.
Konwalio – odezwał się Kruk z lekkim zaskoczeniem w głosie, szybko się jednak otrząsnął. Miał ochotę po prostu przytulić siostrę, ale… nie po to tu był, prawda? – Konwaliowa Ścieżko… Gwiezdny Klanie. Chcę zrzec się swojej rangi i daru dziewięciu żyć, jakim mnie obdarzyliście. Moim następcą, nowym przywódcą Klanu Gromu, zostanie Rozżarzony Krok.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 22:50
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Jego powieki natychmiastowo zrobiły się ciężkie, gdy zapadł w sen. Otworzył je dopiero na Srebrnej Skórce, gdzie przywitała ich... Konwalia! Musiał przyznać, że z pewną obawą otwierał oczy, ale na szczęście stała przed nimi szylkretowa kotka.
- Konwalia! Jak dawno żeśmy się nie widzieli! - przywitał się z kotką z szerokim uśmiechem, podchodząc bliżej Gwiezdnej. Tak za nią tęsknił, pomimo że nauczył się żyć z wieloma odejściami i śmierciami w swoim życiu. Taki był los kota mieszkającego w lesie - nigdy nie wiadomo, kiedy twoje życie i twoich bliskich się zakończy, a sam obudzisz się między Gwiezdnymi. Usłyszał głos Kruka za sobą, na co się odwrócił, po czym wrócił na jego pysk poważny, lekko zaniepokojony wyraz, gdy sobie przypomniał, po co tu są. Ważna sprawa. Wraz z kolejnymi słowami, oczy Żara stawały się coraz większe. To... Nie było możliwe. Od początku wiedział, że nie będzie mu dane zostać przywódcą, z czego się cieszył. Osiągnął już i tak więcej, niż oczekiwał od swojego życia, gdy została mu powierzona ranga zastępcy, a teraz... To? Nigdy by sie nie spodziewał. Kruk był w końcu młodszy, a dodatkowo z darem dziewięciu żyć na pewno by pożył dłużej od rudego kocura.
- Co... Ale czekaj. Co...? Dlaczego... Chcesz się na to zdecydować? Przecież... Jesteś dobrym przywódcą - zadał pytanie, nie bardzo to wszystko rozumiejąc. Patrzył wprost na Kruka, który podjął tak drastyczną dla swojego życia decyzję. Az po jego ciele przeszedł dreszcz, który sprawił, że lekko uniosło się futro na jego karku. Czuł się zagubiony. Do tego miało nigdy nie dojść! Miał sobie wieść dość zapracowane, ale stabilne życie zastępcy, a teraz... Sam nie wiedział, co przyniesie przyszłość.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 23:47
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Kruk tylko uśmiechnął się lekko do Żara i pokręcił głową na jego stwierdzenie. Dobrym przywódcą? Dobre sobie. Kruk się męczył w swojej roli, nawet jeśli dla pozorów starał się ją wypełniać w miarę dobrze. Niemniej jednak czarnofutry oddał głos swojej siostrze, na pysku której pojawił się lekki uśmiech.
Nie mogę powiedzieć, bym była tym specjalnie zaskoczona… by ktokolwiek w Gwiezdnym Klanie był – odpowiedziała kotka z… lekkim rozbawieniem w głosie. – Chociaż z tego co widzę, sam nie planowałeś tego akurat na dziś, więc pozwól, że spytam… czy jesteś tego pewien, Kruku? A ty, Żarze, czy jesteś gotowy na przyjęcie roli przywódcy?
Tak, Konwalio, jestem zdecydowany. Może nie zostałem stworzony do tego, żeby być przywódcą, ale nie zostawiłbym Klanu Gromu bez odpowiedniego kota na moim stanowisku, a sądzę, że Żar akurat takim odpowiednim kotem jest.


_________________

Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 Cz7MEFY


Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 MevtoU0

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Czw 03 Mar 2022, 23:55
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Żar może co prawda widział, jak na początku czarny kocur nie mógł się dostosować do swojej roli, wcześniej miał wrażenie, że ucieka przed obowiązkami... Ale nie można było powiedzieć, że zaniedbywał klan. Może nie do wszystkich podchodził ciepło i w ogóle, ale dbał o bezpieczeństwo Gromu, wszystkie ceremonie były na czas, a ostatnio nawet Żar nie musiał mu o niczym przypominać. Myślał, że pokonał swoje problemy... Ale widocznie się mylił. Spojrzał najpierw na Konwalię, potem na Kruka, słuchając ich słów. Odpowiedni kot. To był właśnie Żar? Czy aby na pewno zdoła podołać tak wielkiej presji...? W końcu to nie to samo, co bycie zastępcą. To jest ogromna odpowiedzialność, która cały czas ciąży na barkach. Nabrał trochę powietrza w płuca, wydychając je powoli, chcąc się jakoś uspokoić.
- Jak Kruk jest gotowy to i ja jestem - odpowiedział z lekkim, nerwowym uśmiechem i cichym chichotem, poruszając przy tym lekko wąsami. Sam nie wiedział, co będzie dalej. Nie planował w ogóle tego i nie bardzo wiedział, jak wyglądają takie ceremonie prócz tego, że... Są przy tym obecni Gwiezdni. Ale chyba przekazanie żyć było czymś niezwykłym, bo raczej zastępca zostawał przywódcą dopiero po śmierci poprzedniego, a tu... Oboje stali obok i miał nadzieję, że również w komplecie wrócą.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Nie 06 Mar 2022, 00:26
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Gwiezdny Klan uszanuje waszą wolę – odezwała się uroczyście Konwalia. Wokół niej pojawiły się inne koty z Gwiezdnego Klanu; niektóre dobrze znane Krukowi i Żarowi, inne – znane im jedynie z widzenia, albo tylko z opowieści. Jednak nim nadeszła chwila dla Rozżarzonego Kroku, przodkowie musieli zająć się Kruczą Gwiazdą, który miał powrócić do dawnego imienia, a także rangi wojownika. Wojownicy zaś nie mogą mieć dziewięciu żyć.
Być może część Gwiezdnych – koty takie jak Borsuczy Pazur, Trzmieli Pył, Trzaskający Mróz – była rozczarowana słabością Kruka, który już w momencie swojej własnej ceremonii na przywódcy czuł, że to nie jest miejsce dla niego, i zamiast po prostu zagryźć zęby i się przyzwyczaić do swojej roli, to teraz uciekał, niczym tchórz. Być może niektórzy nawet czuli gniew… ale inni na pewno czuli ulgę, a nawet dumę z kocura, który potrafił przyznać, że to nie jest ścieżka, którą chce dalej podążać, i po prostu zrezygnował z tej rangi. Pewne jednak było, że – niezależnie od osobistych odczuć każdego przodka wobec tej sprawy i Kruczej Gwiazdy – kolektywnie Gwiezdny Klan zamierzał przychylić się do prośby Kruka.

Jednak czy Kruk zgodziłby się na to, gdyby wiedział, co się z tym wiąże? A może właśnie spodziewał się, jak będzie to wyglądać, i mimo to się zdecydował na ten krok…?
Oto bowiem wokół czarnofutrego zebrały się koty, które dały mu swoje dary ostatnim razem. Trzmieli Pył, Jeżynowy Kolec, Kawcza Łapa, Dziczy Grzbiet, Milcząca Mordka, Borsuczy Pazur, Traszkowy Język, Zajęczy Brzuch, Trzaskający Mróz – Rozżarzony Kruk mógł teraz tylko się zastanawiać, czy to właśnie od tych kotów i on otrzyma swoje dary, czy większość z nich była tu tylko po to, by odebrać Krukowi to, z czego dobrowolnie rezygnował.
Krucza Gwiazda znowu poczuł to samo, co przed swoją ceremonią na przywódcę. Jego ciało przeszył potężny ból, rozchodzący się od klatki piersiowej na resztę ciała; ból, który równie dobrze mógł oznaczać nie utratę dziewięciu darów, a utratę życia i pozostanie na Srebrnej Skórce już na zawsze. Jego ciałem targał nie tylko ból, ale i palący od środka ogień, jakby rozpadał się na milion kawałków… jednak tym razem trwało to o wiele dłużej, niż w momencie, kiedy zostawał przywódcą. Teraz bowiem musiał umrzeć tyle razy, ile otrzymał żyć i darów od Gwiezdnych, aby odzyskać swoje jedno życie. Każdy z przodków, który podarował coś Krukowi, teraz odbierał to z powrotem.
W końcu jednak ból przestał rozrywać ciało Kruka, który w tym czasie nie zdołał powstrzymać pełnego agonii krzyku, który wybrzmiał już pod koniec, a kiedy Konwaliowa Ścieżka dotknęła nosem czoła swojego brata, czarnofutry kocur poczuł, jak coś do niego… powraca. Coś utraconego te ponad dwa obiegi pór temu. Jakby znowu był sobą, a nie przywódcą, kotem, którego wszyscy chcieli w nim widzieć.
Kruczy Cieniu – odezwała się cichym pomrukiem szylkretka. Zaraz powieki Kruka stały się bardzo ciężkie – w tym wymiarze kocur zasypiał i… zniknął, a cała uwaga przeniosła się na Żara, który do tej pory był tylko obserwatorem zdarzeń.

Wokół rudo-białego zebrał się jednak nieco inny zestaw kotów, niż przed chwilą wokół Kruka. Duża część tych kotów była mu bliska, kiedy jeszcze żyli.

W końcu – burknął Trzaskający Mróz, kiedy pewnym siebie krokiem wyszedł spomiędzy Gwiezdnych, i ciężko było powiedzieć, czy w jego głosie słychać dumę, czy może raczej… niezadowolenie, że aż tyle czasu Żarowi zajęło dotarcie do wysokiego stanowiska. – Determinacja – dodał zaraz podobnym tonem. Najwyraźniej nie zamierzał się bardziej rozwlekać, a kiedy kocur dotknął czoła swojego syna nosem, ten mógł poczuć na początku przytłaczającą beznadzieję i całkowity brak sił do czegokolwiek… a potem niezłomną siłę i poczucie, jakby mógł wytrzymać naprawdę wiele, byle tylko osiągnąć założone przez siebie cele. Zaraz ojciec Żara się odsunął, żeby zrobić miejsce… swojej partnerce.

Słoneczny Blask ze swoim krótkim rudym dymnym futrem upstrzonym bielą w podobny sposób, co u Żara, wydawała się niepewna, stojąc przed kocurem. Mimo to miała na pysku ciepły uśmiech, taki, jak za życia… zanim nie zginął jej partner, a ona sama, na wpół oszalała, nie uciekła z Klanu Gromu.
Żarze… ode mnie otrzymasz dar pokory, myślę, że sam wiesz, czemu – powiedziała kotka cicho, trochę tak, jakby nie chciała, żeby usłyszał ją Trzaskający Mróz, któremu kotka posłała ukradkowe nerwowe spojrzenie… a któremu pokory niewątpliwie zabrakło za życia. Dar ten był delikatny, o wiele bardziej subtelny niż uczucia wywołane tym, co podarował mu ojciec; wraz z dotknięciem nosa Słonecznego Blasku do kocura przyszła bowiem świadomość własnej niedoskonałości i tego, że może teraz będzie przywódcą, ale to nie znaczy, że jest w czymkolwiek lepszy od innych.

Rodzinne interakcje przerwał jednak wysoki kocur, o krótkim futrze o jasnokremowej barwie z rudymi znaczeniami na pysku, uszach, łapach i ogonie, który podszedł do Żara żwawym krokiem.
Siema! – oznajmił Kukurydzowa Łapa zupełnie jakby witał się z jakimś starym kumplem, a nie mianowanym właśnie nowym Gromowym przywódcą. – Dzięki, że dopilnowałeś, że frajer Kozioł skończył trening. Ale go nie aż takie istotne. Trochę martwą atmosferę mamy, nie uważasz, hehe. Ale to się da naprawić. Wystarczy trochę humoru. Nie wiem kto by wytrzymał w Klanie z przywódcą co ma kij w tyłku, więc wiesz, na wszelki wypadek właśnie taki dar ci dam, co nie – oznajmił, po czym dość mocno uderzył nosem w czoło Rozżarzonego Kroku. Ten poczuł… wszechogarniające przygnębienie, i nawet jakby okolica stała się ciemniejsza, bardziej ponura, aż nie nadszedł promyczek jasności, radość i chęć śmiechu, który jednak zapewne nie byłby tu zbyt na miejscu.

W pewnym momencie z tłumu wyłonił się krótkowłosy, czarny kocur o białej piersi. Jak za życia, na jego ciele pozostały blizny, mimo że już od dobrych kilku księżyców nie stąpał klanowymi ścieżkami, tylko obserwował wszystko z Gwiezdnego Klanu. Wężowa Łuska. Co typowe dla niego, wyglądał poważnie, ale gdy tylko zbliżył się do Żara, jego pysk wykrzywił się w delikatnym uśmiechu.
Ode mnie dostaniesz rozsądek. Dobro klanu powinno być dla ciebie najważniejsze, ale musisz umieć ocenić sytuację, ze świadomością, że razem z czynami idą możliwe konsekwencje. Teraz będziesz odpowiadać nie tylko za siebie, ale i za cały klan – odezwał się ze słabo wyczuwalnym w głosie żalem. Gdyby sam nie utracił rozsądku, może nadal byłby w Klanie Gromu, czekając, aż Żar wróci do obozu jako przywódca. To, co poczuł Rozżarzony Krok gdy Wąż mówił, było jak rozdzierająca bezsilność i obawa przed dokonaniem wyboru, jakby każda z decyzji do podjęcia była zbyt ciężka, przytłaczająca. Dopiero z dotykiem nosa Wężowej Łuski umysł kocura się rozjaśnił, a poprzednią bezsilność zastąpiła pewność, jakby żadna z nadchodzących przeszkód nie była nie do przejścia, a wszystko miało gdzieś swoje rozwiązanie, jeśli tylko spojrzy się na to z właściwej strony.

Jako następna zjawiła się kocica, która równie dobrze mogła być tylko zamazanym wspomnieniem Żara, gdyż zmarła, kiedy ten miał zaledwie kilka czy kilkanaście księżyców. Była buro-biała, długowłosa i miała przenikliwe zielone ślepia – Milcząca Mordka, znana pewnie kocurowi lepiej jako Milcząca Gwiazda.
Mój dar to przenikliwość. Dostrzegaj więcej, niż inni – odezwała się oficjalnie, po czym dotknęła nosem czoła kocura. Ten w swoim umyśle poczuł nagły… ścisk, i głośny hałas, jakby nie mógł się skupić, choć wszystko wydawało się ważne. Zaraz jednak uczucie to odeszło na rzecz jasności umysłu i poczucia, że teraz jest zdolny zauważyć więcej niż inne koty… a przynajmniej, że powinien to robić, aby jak najlepiej podejmować decyzje, jakie mogą przed nim stanąć.

Po Milczącej Mordce przyszedł czas na drugiego byłego przywódcę – zjawił się bowiem Trzmieli Pył we własnej grubej osobie. Miał pysk nie aż tak kamienny jak zwykle, a jakby lekko nachmurzony, jakby nie był specjalnie zachwycony tym, że jego wnuk zrezygnował z roli przywódcy, do której w odczuciu Trzmiela świetnie pasował. Niemniej jednak… chyba szybko pogodził się z jego decyzją. W końcu dla Klanu Gromu to nie byłoby dobre, gdyby dalej przywódcą był ktoś niechętny tej roli.
Opanowanie – oznajmił jak zwykle suchym tonem. Na wypowiedziane przezeń słowo Żar mógł poczuć natłok różnych emocji, które napierały na niego z każdej strony i tworzyły prawdziwy chaos w jego wnętrzu, jakby każda z tych emocji chciała, by się jej poddał… ale wraz z krótkim dotknięciem nosa Trzmiela nadeszło zorganizowanie tego chaosu. Żar mógł mieć wrażenie, jakby teraz to on panował nad swoimi emocjami, a nie emocje nad nim.

W ślad za Trzmielem zjawiła się jego córka, Dziczy Grzbiet. Bura szylkretka miała lekko zmrużone ślepia, jakby oceniała stojącego przed nią kota.
Odwaga i siła! Tylko dzięki temu obronisz swój klan przed każdym zagrożeniem – odezwała się z mocą w głosie. Żar poczuł ogromny ciężar, napierający na jego grzbiet i niemalże odbierający mu dech, zaraz jednak uczucie zelżało na rzecz siły – siły mięśni i ducha.

Już jako przedostatnia zjawiła się bratanica Żara, terminatorka, która zdecydowanie zbyt szybko odeszła do Gwiezdnego Klanu.
Rozżarzony Kroku... Żarze – odezwała się Focza Łapa, spoglądając na kocura ciepłym wzrokiem. – Wraz z następnym życiem daję ci dar empatii. Wierzę, że będziesz się kierował nie tylko głową, ale też i sercem, aby swoim pobratymcom pomagać nawet w najcięższych chwilach swojego panowania – miauknęła srebrna kotka, a następnie wysunęła się lekko w przód, aby dotknąć nosem czoła wujka. Tym razem poczuł, jak przez jego ciało przechodzi nikły, chłodny dreszczyk, który zakończył się równie szybko, co się zaczął, żeby przejść w ciepłe uczucie wypełniające jego ciało, które niosło za sobą pewne… zrozumienie dla uczuć innych. Zanim Foczka odsunęła się do reszty członków Gwiezdnego Klanu, obrzuciła Żara szybkim uśmiechem, po czym odeszła na bok, aby zrobić miejsce dla następnego kota.

Po Foczej Łapie przed oblicze Żara powróciła Konwaliowa Ścieżka z ciepłym uśmiechem na pyszczku.
Wiesz, teraz chyba Klan Gromu nie będzie miał żadnych powodów do zmartwień, z tobą jako przywódcą! – odezwała się zachęcająco. – Ale mój dar to troskliwość – żebyś był w stanie dostrzegać trudne sytuacje i niebezpieczeństwa, a także byś dbał o to, by jak najlepiej je rozwiązać – dodała, po czym dotknęła nosem nosa Żara z cichym śmiechem, co przyniosło mu początkowo pewne odrętwienie, jakby obojętność, zaraz jednak uczucie to zamieniło się w… dokładnie to, co opisała Konwalia.

Rozżarzona Gwiazda! Rozżarzona Gwiazda! Rozżarzona Gwiazda! – rozległo się skandowanie kotów, które przed chwilą dały mu życia, ale i wielu innych, jakby cały Gwiezdny Klan wołał imię nowego przywódcy Klanu Gromu. Po tym kocur zaczął się powoli wybudzać, jednak kiedy otworzył oczy, był sam, a Kruka w zasięgu wzroku brak.

_________________

Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 Cz7MEFY


Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 MevtoU0

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Nie 06 Mar 2022, 01:50
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Wziął drżący oddech po słowach Konwalii. Chciała uszanować ich wolę, tak samo jak cały Gwiezdny Klan. Tylko jak zrobią to, żeby Kruk nie miał żyć, a on tak? Zastanawiało go to. Zaraz miał się jednak o tym dowiedzieć, bo Kruk został otoczony kotami, niektórymi bardziej znajomymi Żarowi, innymi mniej. Przyglądał im się z uwagą i ciekawością. Nagle jednak jego oczy rozszerzyły się w… Przerażeniu, gdy widział, jak ciałem drugiego kota przeszywa ból. Który uciekł w końcu w postaci krzyku. Futro się rudemu zjeżyło na karku, a pazury wyciągnęły, by wbić się w gwiezdną ziemię. Gdy szylkretka dotknęła czoła swojego brata, on się uspokoił? Jakby? Jego ciałem prawdopodobnie przestał wstrząsać ciągły ból, a sam on po chwili… Zniknął. Tak wyglądał kot, który się budził? Miał tylko nadzieję, że nie został wysłany do innego miejsca na Srebrnej Skórce. To by było… Jak on to by wytłumaczył całemu klanowi? Jak wytłumaczyłby to Trzask? Albo im bardzo małym kociętom? Nie chciał odbierać im w taki sposób ojca.
W końcu się ocknął, gdy z szeregu innych kotów wystąpił jego ojciec. Na jego widok cofnął uszy, lekko marszcząc pysk, a zmarszczki pogłębiły się, gdy usłyszał jego słowa. Po tym wszystkim, co się stało, nie miał ani trochę pokory w sobie? Przecież widział, że Żar nie idzie jego śladami… Czy po prostu miało tak być? Sam już nie wiedział.
- Nie jestem tu dzięki tobie czy twoim słowom. Jestem tutaj, bo zostałem wybrany przez Kruka, ale osiągnąłem to idąc swoją własną ścieżką – powiedział, nim Trzaskający Mróz dotknął jego czoła. Nagle poczuł, jak coś go zrównało do powierzchni ziemi. Jak przytłaczały go emocje, myśli i wszystkie sprawy, z jakimi musiał się mierzyć. Zacisnął zęby, próbując wytrzymać to, co się działo w jego wnętrzu, by nagle poczuć siłę w mięśniach. Wziął pewny oddech, napełniając płuca powietrzem i powierzoną mu determinacją, by zmierzyć się ze wszystkimi problemami, nieważne, jakie by one nie były. Otworzył oczy, które zacisnął w pewnym momencie z poczucia bezsilności, by wyprostować się i odprowadzić swojego ojca wzrokiem. By wymienił się ze swoją matką. Jego pysk złagodniał. Słoneczny Blask była… Taka sama, jak on. Tylko Żar miał dużo więcej determinacji, by przeciwstawić się swojemu ojcu. Przynajmniej po jego śmierci. Co by było, gdyby jednak on cały czas żył? Pewno by był jeszcze bardziej podobny do niej. Cicho zachichotał pod nosem, nie mogąc uwierzyć, że jest w Gwiezdnym Klanie. Owszem, byłaby teraz podstarzałą kocicą, ale nadal mogła żyć. Mogła kiedyś wrócić, odbudowana po ogromnej stracie, jakiej doświadczyła w swojej życiu. Teraz Żar wiedział, że tak się nie stanie.
- Nigdy nie dane było nam się pożegnać. Cieszę się, że cię widzę… Pomimo wszystkich okoliczności – powiedział, pozwalając sobie na poszerzenie ciepłego uśmiechu. Tęsknił za matką. Żałował, że nie mógł spędzić z nią więcej czasu, tak jak to mogli robić Ogórek i Trzask. Był bardzo zajęty swoim szkoleniem, ojciec nie dawał mu chwili wytchnienia. Lekko schylił głowę, by Słoneczny Blask mogła dotknąć jego czoła, skupiając się na tym, co poczuje. Był to zdecydowanie subtelniejszy dar od przytłaczającej determinacji. Widział, że kątem oka wskazuje na Trzaskający Mróz, ale Żar był zdeterminowany, by nie popełniać błędów swojego ojca. Czy to mu wychodziło? Czy to wychodziło jemu i jego terminatorom na dobre? Sam czasami się gubił we własnych osądach. Był świadom swoich niedoskonałości, słabości charakteru, naiwności, jaką czasami się wykazywał… A do jego myśli przyszło również stwierdzenie, że nie jest on lepszy od innych. I to była prawda. Nigdy nie uważał, że bycie zastępcą czyni go lepszym od innych, pomimo że każdy go tak postrzegał. Ale z biegiem czasu koty przyzwyczaiły się do nowej roli Żara, on również. Wiedział, że błogosławieństwo Gwiezdnych, dziewięć żyć i nowe imię nie uczyni go w żaden sposób lepszym. Posłał jeszcze na koniec matce ciepły uśmiech, ale świadomy tego, że będzie musiał przekazać Trzask i Ogórkowi smutne wieści o ich rodzicielce. Pewno myślała tak samo, jak on.
Nagle zobaczył w zasięgu swojego wzroku wyrośniętego terminatora, który nie miał szansy zostać wojownikiem. Jego swobodne przywitanie od razu przywołało wesoły uśmiech na rudo-białej mordce.
- Nie mógłbym inaczej, w końcu trafił pod moją opiekę! Też byłbyś świetnym wojownikiem, a wasza dwójka byłaby niepokonana – odpowiedział na słowa Kukurydzowej Łapy, pozwalając sobie na rozluźnienie mięśni. Tak dużo terminatorów odeszło z klanu przedwcześnie! Gdyby tylko ich los potoczył się inaczej. Na koniec zdania kocura zaśmiał się wesoło, czując się, jakby rozmawiał z naprawdę dobrym kumplem. Aż mu się przypomniał trening Kozła. Musi chyba spotkać się z kocurem, gdy tylko będzie taka możliwość. Lekko zmarszczył pysk, gdy poczuł mocniejsze uderzenie, niż dotknięcie nosem, nie spodziewając się za bardzo takiego gestu, aż nagle dobry humor go opuścił. Pusta w jego sercu oraz ciemność go ogarniająca sprawiała, że ciężko mu się oddychało. Poczuł podobną bezsilność do tej, co pojawiła się przy darze Trzaskającego Mrozu, aż nagle pojawiło się światło. Uśmiechnął się, gdy mrok się rozproszył pod wpływem promieni, a sam pozwolił sobie na cichy chichot, nim pożegnał wzrokiem terminatora.
Na jego miejsce wszedł Wężowa Łuska. Żar zrobił się trochę poważniejszy w jego obecności, lekko poruszając końcówką ogona. Chciałby, by kocur żył. By mogli dalej rozwinąć swoją relację, która kierowała się w ciekawą stronę. Jednak nie było im to dane od dłuższego czasu, rudy już się nauczył iść do przodu, a postać Węża była w jego pamięci przyjemnym wspomnieniem. Niektóre pożegnania naprawdę bolą. Powitał kocura jednak delikatnym, nieco smutnym uśmiechem. Jego dar był równie poważny, co sam czarno-biały kocur.
- Szkoda, że cię tam nie ma – odpowiedział jedynie tyle, ściszając swój głos do lekkiego pomruku. Chciałby, by Wąż był dalej w obozie. Jednak jego los potoczył się inaczej i trafił do Gwiezdnego Klanu. Niestety, życie w klanie niosło ze sobą wysokie ryzyko śmierci. A Żar sam się dziwił, że jemu udało się jakoś przeżyć. Było tyle spraw, które trzeba było załatwić. Tyle wyborów, które mogłyby się skończyć źle. I każdy był gorszy od poprzedniego, nie mógł zdecydować się na opcję, która niosłaby jak najmniejsze ryzyko. Wziął drżący oddech, nie mogąc poradzić sobie z bezsilnością, jaką czuł, aż nagle wszystko rozproszyło się pod wpływem dotyku nosa Wężowej Łuski. Niepewność co do podjęcia decyzji zastąpiła pewność, że podejmie tą słuszną. Że nie podda się bezsilności i zadziała prawidłowo. Nie był mistrzem w dokonywaniu prawidłowych wyborów, jednak dar od Węża sprawił, że czuł się dużo pewniej przy rozważaniu spraw, które tłoczyły się w jego głowie. Musiał podjąć te wszystkie wyzwania.
Następną kotkę mgliście kojarzył. Zmrużył oczy, przypatrując się jej wyglądowi oraz temu, w jaki sposób się poruszała. Ale te przenikliwe, zielone oczy… Czy to była jedna z byłych przywódczyń? Milcząca Gwiazda? Zamrugał parę razy, jak uświadomił sobie, kto przed nim stoi. Jego pysk był poważny, nie tak, jak w przypadku poprzednich darów. Tu kocica chciała mu pomóc tym, do czego sama musiała dojść podczas swoich rządów. Być może to była jej główna cecha? Znał kotkę jedynie z opowieści i z bardzo dawnych, ledwo widocznych dla niego wspomnień. Dostrzegaj więcej, niż inni. Żar nigdy nie był w tym dobry, pomimo że się bardzo starał. To na pewno się przyda podczas szkolenia terminatorów, jak i w prowadzeniu klanu. Wykrywanie wszystkich potencjalnych zgrzytów i zapobieganie im… To nie było łatwe. Dotknięcie czoła spowodowało ponowny natłok myśli, którego Żar miał już dość. Tyle spraw, myśli, hałasu. Nie potrafił opanować swoich napływających zewsząd myśli, które powodowały ogromny hałas w jego głowie. Cofnął uszy, marszcząc przy tym pysk. Wszystkie sprawy były ważne, co miał załatwić najpierw?! Tyle obowiązków, powinności, nic nie wydawało się ważniejsze od drugiej, a nie mógł się zając wszystkim na raz! Nagle jego myśli się uspokoiły, a sam umysł stał się… Klarowniejszy. Wziął głębszy oddech, pozwalając uczuciu przenikliwości zasiąść w jego umyśle, nim otworzył oczy i spojrzał na kotkę przed nią. Wydawało mu się, że widział więcej. Przywódczynię, która prowadziła klan za pomocą przenikliwości, pozwalając uniknąć Gromowi najpoważniejszych zagrożeń. Czy rudy byłby w ogóle w stanie zbliżyć się do jej poziomu? To czas pokaże.
Trzmieli Pył był następnym kotem, który do niego podszedł. Wydawał się bardziej… Niezadowolony? Być może dlatego, że Kruk zrezygnował samowolnie z rangi, którą mu bury kocur powierzył. Pewno chciał, by to jego wnuk nadal pełnił funkcję przywódcy lub też któryś z członków jego rodziny. Jednak stoi przed nim on, Żar. Który nie jest nikim innym, jak synem Trzaskającego Mrozu, który był kotem o ogromnych ambicjach, przelewanych na swoje potomstwo. Na natłok emocji, który został w nim wzbudzony po słowach Trzmiela, zareagował spięciem mięśni i cofnięciem uszu. Dawno nie czuł takich uczuć. Jakby go rozpierały od wnętrza, próbując zniszczyć to, co przez księżyce budował. Jego własny mur, który chronił go przed takimi kotami, jak Trzaskający Mróz. Zadrżał na łapach, nie spodziewając się ponownego ataku jego bardzo głęboko schowanych emocji, które dawno nie widziały światła dziennego. Teraz zostały wzbudzone przez dar od byłego gromowego przywódcy i nie chciały się uspokoić. Szalały w jego wnętrzu, nie pozwalając mu na ani chwilę oddechu. Nie mógł się im poddać, nie teraz. Czemu musiały wypłynąć właśnie tutaj, jak był na Srebrnej Skórce i otrzymywał życia?! Nie cierpiał ich. Nie mógł przez nie klarownie myśleć, miał ochotę poddać się i zrezygnować z otrzymywania żyć przez krótką chwilę. Jednak wraz z dotykiem Trzmiela, wszystkie one się uspokoiły. Ponownie były pod władzą Żara, nawet te, nad którymi zwykle nie panował. Lub myślał, że nie jest w stanie zapanować, jak się rozszaleją po jego wnętrzu. Zamrugał parokrotnie, zdziwiony tym odczuciem. Był… W pełni władz. Nie tracił nad nimi kontroli, nie pozwalał im przekroczyć granicy, którą sam wyznaczył. Spojrzał na Trzmieli Pył, kiwając mu głową w… Podziękowaniu. To… Było mu potrzebne. Bardzo było.
Dziczy Grzbiet wprowadziła zupełnie inną, bardziej bojową atmosferę. Takie miał przynajmniej wrażenie. Wyprostował się przed byłą zastępczynią Klanu Gromu, o której historie czasami opowiadał na treningach, mając na sobie poważny wyraz pyska i uważnie śledząc jej wzrok. Mierzyła go swoim spojrzeniem. Oceniała? Po co? Może nie był najbardziej napakowanym przywódcą, ale sądził, że dałby radę zagrożeniom. A przynajmniej takie miał wrażenie przed tym, jak ogromna siła spadła na jego barki, prawie przygniatając go do ziemi. Lekko ugiął pod jej naporem łapy, opuszczając nieco łeb. Ten dar… Zdecydowanie odnosił się do jego fizyczności. Czuł słabość mięśni, paraliż, jakiego raz doświadczył stojąc przed konającym wilkiem. Co by było, gdyby spotkał takiego zdrowego na swojej drodze i by się nim zainteresował? Niechybnie by zginął. Poczuł, jak jego mięśnie stają się silniejsze, a on sam mógł się wyprostować, pomimo odczuwanego ciężaru. Nie był już ciężki. Nie było go wcale. Nie czuł się sparaliżowany strachem, czuł napływ odwagi do swojego serca. Nie mógł się niczemu poddać. Musiał być nieugięty. Stać za swoim klanem murem, broniąc go od wszelkich niebezpieczeństw. Zapewniając, że żaden z terminatorów nie zginie przy ataku drapieżnika pod jego władzą. Nie mógł się poddać.
Nagle jego spojrzenie przeniosło się na Foczkę. Poczuł… Smutek, widząc ją w Gwiezdnym Klanie, ale jednocześnie ulgę, że mogła zagościć na Srebrnej Skórce, a nie rozpłynąć się w nicości. Posłał jej delikatny, ciepły uśmiech, gdy tylko stanęła przed nim. Bratanica miała ciężkie życie. Każdego w ich rodzinie dotknęło jej odejście, tak samo jak reszty kotów z miotu Ogórka. Miał nadzieję, że kociąt Trzask nie spotka podobny los. Chciałby wszystkich widzieć jako wojowników w klanie. Zdrowych, silnych i pełnych energii. Jej dar był naprawdę wyjątkowy. Pasował do niej. Każdy z kotów powierzył mu coś niezwykle osobistego, coś, czym kierował się w swoim życiu. Foczka kierowała się empatią i pewno by dalej się nią kierowała, gdyby tylko była razem z nimi w obozie. Gdyby tylko Nasio i Cicha mogli ją zobaczyć! Przyjął od niej dar, zamykając przy tym oczy i skupiając się na odczuciach. Wraz z chłodnym dreszczem lekko uniosły się włoski na jego karku i grzbiecie, by zaraz powrócić do swojego pierwotnego położenia. Ciepło, które rozpływało się po jego sercu, było niezwykle znajome. Otworzył oczy, kierując je wprost w ślepia Foczki, posyłając jej delikatny uśmiech i kiwając głową. Ten dar był tak samo ważny, co wszystkie inne. Bez empatii nie byłby ani trochę dobrym przywódcą. Nie potrafiłby wykorzystać swojej przenikliwości czy rozsądku, który otrzymał w poprzednich darach. A teraz czuł… Się jakby kompletny? Czegoś jeszcze brakowało, jednak nie wiedział, czego konkretniej.
Z odpowiedzią przyszła do niego Konwaliowa Ściezka, ponownie stając przed nim. Posłał kotce ciepły uśmiech. Tak bardzo za nią tęsknił! Tak jak za praktycznie wszystkimi, których tu spotkał. Chciałby, by Konwalia była w obozie, czekała na nich i by razem mogli świętować to niezwykłe wydarzenie. Ale… Nie mogli. Cieszył się jednak, że mógł ją zobaczyć raz jeszcze, tym razem w gwiezdnej odsłonie. Zachichotał cicho na jej pierwsze zdanie, chociaż nie sądził, by tak było. Zawsze będą jakieś kłopoty, które będzie musiał rozwiązać. Na pewno popełni błędy, które nie raz ugryzą go w zad. Pod wpływem jej dotyku, poczuł odrętwienie. Nie mógł już czuć swoich emocji, co było… Dziwne, porównując do poprzednich darów. Zmarszczył pysk, próbując cokolwiek w sobie wzbudzić, jednak bezskutecznie. Nie mógł nic czuć, nawet przerażenia z tego, że jego emocje zniknęły. Zaraz potem powróciły, jednak niosąc za sobą ciepło. Drżenie przerażenia pod wpływem niebezpieczeństwa, chęć opieki nad innymi, troska o cały klan i wszystkich jego członków. Nie było to przyjemne uczucie, ale napełniające determinacją i siłą do prowadzenia klanu tak, by nigdy nikomu nic nie zabrakło. Tego mu brakowało do stania się kompletnym. Podniósł głowę, posyłając ciepły, pewny uśmiech szylkretce, by zaraz potem rozejrzeć się po Gwiezdnych skandujących jego nowe imię.
Rozżarzona Gwiazda.
Teraz był właśnie tą osobą. Był przywódcą, który miał poprowadzić klan najlepiej, jak umiał, z pomocą darów od Gwiezdnych. Spojrzał jeszcze raz na koty, które podarowały mu część siebie, nie kontrolując tego, że w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Szczęścia, dumy. Ale jednocześnie strachu, niepewności. Nie wiedział, co przyniesie reszta tego dnia. Ale był w stanie się z tym zmierzyć. Poczuł, jak jego powieki stają się cięższe, pozwolił, by opadły.


I wybudził się już w znajomej jaskini, dotykając nosem niezwykłego kamienia. Zamrugał parę razy, podnosząc głowę i odsuwając się lekko od niego. Jego mięśnie były trochę obolałe, jednak sam w sobie był pełen energii. Wziął głębszy oddech, pozwalając, by myśli o tym, co właśnie się stało, przepływały przez jego głowę. Był przywódcą. A Kruk… Wojownikiem. To na pewno było dziwne. Wziął oddech, by odezwać się do czarnego kocura, ale jego już nie było. Głos zamarł mu w gardle, gdy rozglądał się z lekko uchylonym pyskiem po jaskini. Podniósł się z ziemi, na którą pewno upadł przy dotykaniu kamienia, otrzepując się lekko.
- Kruk? – zadał pytanie w pustkę, próbując wyłapać obecność kocura wzrokiem. Czarny kocur pewno się wybudził. Ale czy na pewno? Jak tak, to gdzie on jest? Jak nie… Czy to by oznaczało, że został na Srebrnej Skórce? Nie, nie, nie. To nie mogło się dziać. Gdyby byłego przywódcy nie było w zasięgu wzroku w magicznej grocie, skierowałby się do tunelu, którym się tu dostał. Musiał gdzieś być w okolicy! Ile czasu minęło od rozpoczęcia snu?
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Nie 06 Mar 2022, 20:48
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Można by pomyśleć, że po tym wszystkim Kruk, wreszcie wolny od ciężaru rangi i dziewięciu żyć, a przytłoczony bólem i koniecznością powrotu do partnerki i kociąt, skorzystał z okazji i po prostu czmychnął w czasie gdy Rozżarzony Krok stawał się Rozżarzoną Gwiazdą, żeby wyruszyć w daleką podróż, do której skrycie ciągnęło go przez całe życie…
…ale Kruczy Cień po prostu wyszedł na zewnątrz, żeby odetchnąć świeżym powietrzem w czasie kiedy Żar śnił. Rudo-biały musiał przejść jeszcze raz przez wodospad, żeby go ujrzeć, a kiedy to zrobił, jego futro znowu wyschło.
I jak się bawiłeś? – spytał z nieco krzywym uśmiechem kocur.


_________________

Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 Cz7MEFY


Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 MevtoU0

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Pon 07 Mar 2022, 02:37
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Kocur był trochę spanikowany, gdy po wyjściu z tunelu nie zobaczył swojego towarzysza. Może jednak wybrał się na łowy? Ile czasu spał? Być może szedł do miejsca spotkań na głodniaka tak jak Żar? Odetchnął z ulgą, gdy przeszedł pod wodospadem i w jego zasięgu wzroku pojawił się czarny kocur. Całe szczęście!
- To było... Niesamowite. Nie wiem, czy jestem w stanie to jakkolwiek opisać czy porównać do czegokolwiek - powiedział z chichotem, nadal mając w myślach powierzenie mu darów. Oraz to, co z nimi się wiązało. Teraz nie był już zwykłym wojownikiem czy zastępcą, a przywódcą. To była... Dziwna myśl.
- Szukamy Puszczyka dalej? Nie wiem, czy klan nie zacznie się denerwować, że nas obu nie ma tak długo - powiedział, po czym spojrzał na niebo, by ocenić, jak dużo czasu minęło. I jeszcze muszą wrócić! Być może uda się wysłać jakieś patrole za Puszczykiem? Musiał porozmawiać ze... Swoim zastępcą. No właśnie, będzie musiał go wybrać! I to jeszcze dzisiaj! Nawet się nad tym nigdy nie zastanawiał, a teraz musi wskazać, który kot będzie godny takiej rangi? Gwiezdny Klanie...
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Pon 07 Mar 2022, 18:11
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
To twoja decyzja… Rozżarzona Gwiazdo – odpowiedział jakby nieco melancholijnie. Cóż, Żar pewnie będzie musiał przywyknąć do tego, że teraz to on był przywódcą, i że jak już, to Kruk powinien zadawać mu takie pytania, a nie na odwrót. – Chociaż dla mnie to było wystarczająco dużo wrażeń jak na jedną noc i poranek – dodał jeszcze.


_________________

Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 Cz7MEFY


Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 MevtoU0

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Pon 07 Mar 2022, 18:19
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1017
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Lekko cofnął uszy, gdy usłyszał, że decyzja należy do niego. Zdecydowanie się przyzwyczaił do wykonywania poleceń, a nie do samodzielnego ich podejmowania, przynajmniej w przypadku tak ważnych spraw. Zaraz potem postawił uszy na sztorc i lekko zachichotał. Będzie musiał się tego nauczyć.
- Dobra... To wracajmy. Ale rozglądajmy się za jakimiś śladami czy tropem, jak coś złapiemy, to spróbujemy go znaleźć - odpowiedział po chwili namysłu, lekko poruszając końcówką ogona. To chyba była najrozsądniejsza decyzja... Przynajmniej w głowie Zara. Jakby trafili na trop, to szkoda by było go nie wykorzystać. Z lekkim zawahaniem ruszył tam, skąd przybyli, w kierunku tych śliskich głazów, po których przechodzili. Nie tracił czujności, rozglądał się za kocimi śladami i za zapachem, który mógłby należeć do Puszczyka. Ale w jego głowie krążyła również myśl, że będzie musiał zrobić zebranie... Tym razem w roli przywódcy. Matko jedyna.
- W ogóle... Dobrze się czujesz? - zadał pytanie Krukowi, spoglądając na niego kątem oka. Kocur wydawał się żywy i w ogóle, ale to, co się działo na Srebrnej Skórce trochę rudzielca przeraziło. Wolał się upewnić, czy wojownik dobrze się czuje już teraz.
Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Sro 09 Mar 2022, 03:40
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Kiwnął krótko głową i ruszył w stronę obozu w ślad za Rozżarzoną Gwiazdą. Milczał, wyraźnie zanurzony we własnych przemyśleniach.
Kruk wiedział, że sytuacja, która czeka i Żara, i jego samego, będzie co najmniej niekomfortowa. Żar będzie miał do przekazania wszystkim klanowiczom, że teraz to on jest przywódcą… i że poprzedni żyje, ma się dobrze, będzie dalej żył sobie w Klanie Gromu, ale jako zwykły, szary wojownik. Czarnofutry zastanawiał się, jak szybko koty przywykną. Odnosił wrażenie, że w przypadku jego samego po śmierci Trzmielej Gwiazdy koty dość szybko przyzwyczaiły się do nowego przywódcy, ale, cóż, siłą rzeczy tak musiało być, skoro poprzedni już nie żył i nie można było go spotkać.
Samego Kruka zaś czekało tłumaczenie się przez partnerką i kociętami. O ile Trzask, nawet mimo dystansu, który Kruk wprowadził pomiędzy siebie a nią w ostatnim czasie, zapewne będzie bardziej niż wyrozumiała, w końcu od wielu księżyców wiedziała, że nie do końca odnajduje się on w roli przywódcy… o tyle miał wrażenie, że część ich kociaków z faktu, że ich ojciec jest przywódcą, uczyniła w pewnym sensie centralną część swojej osobowości, jakby to było jakieś niesamowite osiągnięcie, że są dziećmi kogoś na wysokim stanowisku. Też coś. Trochę go to mierziło, i było powodem, dla którego nie spodziewał się wielkiego zrozumienia z ich strony.
Można tak powiedzieć – odpowiedział, wzruszając lekko barkami. – Ból czułem głównie na Srebrnej Skórce… i o ile moje ciało nie nosi teraz jego znamion, o tyle był na pewno był on prawdziwy, więc jestem zmęczony – dodał po chwili, wodząc wzrokiem po niebie.
Przez resztę podróży Kruk raczej milczał, a kiedy koło południa wrócili do obozu, kiwnął krótko głową nowemu przywódcy.


_________________

Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 Cz7MEFY


Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku - Page 3 MevtoU0

Re: Wyprawa Kruczej Gwiazdy i Rozżarzonego Kroku
Sponsored content

Skocz do: